Wczoraj o godzinie 21.20 jeden z moich "życzliwych sąsiadów zastrzelił mi psa. Strzał padł z wiatrówki. Pies cierpiał przez około 2 minuty. Ból był nie do zniesienia, wył jak ściekły. Mój tata próbował go ratować - robił mu masaż serca, niestety Pako nie miał już szans.
W pierwszej chwili nie wiedzieliśmy co się stało. Całość miała miejsce 50m od naszego podwórka przy drodze. Prześwietlenie rozwiało nasze wątpliwości. Niedaleko serca w ciele pieska tkwił nabój.
Sprawę zgłosiłem na policje. Funkcjonariusze obiecali, że dołożą wszelkich starań i na pewno znajdą sprawcę. Na nasze szczęście jest też świadek zdarzenia.
Dziś zawiozłem Pako na sekcję zwłok. Protokół z tej sekcji otrzymam we wtorek, jest on niezbędny do rozpoczęcia procedur śledczych.
Mam nadzieję, że sprawa zakończy się dosyć szybko a ten "człowiek" (celowo piszę w cudzysłowie ponieważ wątpię żeby ktoś taki miał cokolwiek z człowiekiem wspólnego).
Pako nie był agresywny, nigdy na nikogo nie zaszczekał, nigdy nikogo nie ugryzł, nigdy nikomu nie zrobił nic złego.
Miał 19 miesięcy.
I teraz moja prośba.
Może znacie adwokata oraz jakąś organizację, która pomogłaby mi nagłośnić temat i sprawdzić żeby ten skurwysyn dostał to na co zasługuje.
Kim trzeba być żeby wycelować i pociągnąć za spust?
życzliwych proszę o udostępnianie.