Po Odrysach na celownik wybrałem stepowców, a jak koniki to muszą być Scytowie w moim przypadku.
Cele kampanii to totalna masakra. Tak porozrzucanych prowincji dawno nie widziałem. Najpewniej będę celował w kulturowe drogą militarną, czyli zapowiada się że stworzę największe państwo z wszystkich kampanii. Jedno kulturowe już kiedyś zrobiłem, ale chyba nie będzie wyjścia.
Misje częściowe do rozdziałów też mi nie pasują. Rozrzucone i nie po drodze. Z pierwszego rozdziału zrobiłem tylko dwie (20 jednostek i konfederacje) na pięć.
Kampanie rozpocząłem nietypowo jak na mnie. Za cel otwarcia wybrałem Olbie (ma port) w której postawiłem czerwone budynki zwiększające garnizon. Kimmerię zignorowałem, a później zgodziłem się na dodatkowo na pon i dostęp. Następnie wdałem się w wojnę z Aorsoi (którzy zniszczyli Siraces), dzięki czemu zjednoczyłem prowincje startową.
Kolejni pod nóż poszli Roksolanie, czyli kolejne dwie osady. Walczący z nimi Masangeci zaproponowali sojusz obronny, na który się zgodziłem.
W zasadzie to starłem się rozdawać PoNy i handel z wszystkimi sąsiadami, niestety raczej z marnym skutkiem. Dopiero drobne (bo nie było mnie stać na większe) podarki coś zmieniły: Getowie, Kartli i Budyniowie. Mając w miarę zabezpieczone flanki zacząłem szukać celu do ataku, na który wybrałem miasto Gabalę. Niestety zostałem uprzedzony przez Armenię (powiększyła się jeszcze o Phasis) która wypowiedziała mi wojnę.
Kiedy ja zdobywałem Gabalę, to oni przejmowali stolicę tej prowincji, którą później też udało mi się zdobyć.
Khorasmi przycisnęło Masangetów którzy zgodzili się dzięki temu na konfederacje. Niestety zmusza mnie to do przyszykowania tam obrony.
Jeszcze nie zostały opracowane technologie wydłużające oblężenia miast z murami, więc odczekuje te trzy tury i walczę w polu.
Moje armie składają się z toporników, podstawowych konnych łuczników (bo tani) i amazonek (bo zasięg 150). Mogę werbować już balisty i dwa koniki fizyczne.
Muszę jeszcze przetestować konnych harcowników bo mam ich chyba dwa rodzaje.
Taktyka w bitwach jest prosta: topornicy jako ściana zza której stoją konni łucznicy. Liczy się ilość strzał. Za to fajnie wyglądają ataki na małe wioski. Moje łuki podjeżdżają z wszystkich stron i strzelają.
Wadą tej nacji (nomadów) jest to że w zasadzie każdą bitwę trzeba ręcznie rozgrywać, bo inaczej straty masakryczne...