Podbiłem Galię i część Germanii, granica przebiega mniej więcej jak za podziału Cesarstwa rzymskiego na dwa. Inwazja na brytanie też idzie sprawnie. Łatwo zdobyłem przyczółek na głodujących Dumnonii. A następnie dopadłem dwie armie Icenów na forsownym marszu. Teraz zostały już tylko Szkocja i Irlandia.
W mojej kampanii Arwenowie przenieśli się do Hiszpanii, a mam z nimi Pon, handel i dostęp. Grecy mnie kochają. Mam sojusze wojskowe z Syrakuzami i Knossos, a obronne z Spartą i Atenami.
Problem mam tylko z Rzymem który ładnie przejął ziemię Kartaginy i blikuje mi aż 4 prowincje które muszę mieć: Cisalpina, Italia, Corsica... i Afryka. Problem ten polega na tym że Rzym mnie uwielbia (mam sojusz obronny, pon, dostęp i handel, walczę z większością ich wrogów) a wojskowego nie chce podpisać. Czekałem aż powinie mu się noga, a mimo to po stracie armii i 4 regionów na rzecz barbarzyńców nie chcą słuchać o sojuszu wojskowym. Mimo że proponowałem pomoc (dołączenie do wojny), kasę.
Mapa dyplomatyczna jest tak bardzo zielona od ich uwielbienia że zrobi się czerwona. Nie będzie wyjścia i trzeba będzie wypowiedzieć wszystkie pakty i później dołączyć do wojny przeciwko nim. A 10 tur to tak mniej więcej idealnie tyle by zakończyć sprawy na wyspach i przerzucić wojska z stamtąd.