[PBF część I]
- Dobra, kompanio - powiedział Vilfred. Chodźcie wszyscy do alkierza. A wy, gospodarzu, co tak stoicie? Zamawiałem piwo. A ja, jak zamawiam piwo, to macie je podawać w kółko dopóty, dopóki nie zakrzyknę: "Wody".
Cohen popchnął związanego stwora do alkierza i niedelikatnie posadził pod słupem. Dainty Biberveldt usiadł także, spojrzał z niesmakiem.
- Okropność, jak toto wygląda - powiedział. - Iście kupa kwaśniejącego ciasta. Patrz na jego nos, Vilfred, zaraz mu odpadnie, psia mać. A uszy ma jak moja teściowa tuż przed pogrzebem. Brrr!
- Zaraz, zaraz, - mruknął Vilfred. - Ty jesteś Biberveldt? No, tak, bez wątpienia. Ale to, co siedzi pod słupem, przed chwilą było tobą. Jeśli się nie mylę. Cohen! Wszystkie oczy zwrócone są ku tobie. Jesteś wiedźminem. Co tu się, do diabła, dzieje? Co to jest?
- Mimik.
- Sam jesteś mimik - powiedział gardłowo stwór, kołysząc nosem. - Nie jestem żaden mimik, tylko doppler, a nazywam się Tellico Lunngrevink Letorte. W skrócie Penstock. Przyjaciele mówią na mnie Dudu.
- Ja ci zaraz dam Dudu, skurwysynu jeden! - wrzasnął Dainty, zamierzając się na niego kułakiem. - Gdzie moje konie? Złodzieju!
- Panowie - upominał oberżysta, wchodząc z dzbankiem i naręczem kufli. - Obiecywaliście, że będzie spokojnie.
- Och, piwo - westchnął niziołek. - Alem jest spragniony, cholera. I głodny!
- Też bym się napił - oświadczył bulgotliwie Tellico Lunngrevink Letorte. Został całkowicie zlekceważony.
- Co to jest? - zapytał karczmarz, spoglądając na stwora, który na widok piwa wysunął długi jęzor zza obwisłych, ciastowatych warg. - Co to takiego jest, panowie?
- Mimik - powtórzył wiedźmin, nie bacząc na grymasy potwora. - Ma zresztą wiele nazw. Mieniak, podwójniak, vexling, bedak. Lub doppler, jak sam siebie określił.
- Vexling! - wykrzyknął oberżysta. - Tu, w Novigradzie? W moim lokalu? Chyżo, trzeba wezwać straż! I kapłanów! Głowa moja w tym...
- Powoli, powoli - charknął Dainty Biberveldt, pospiesznie wyjadając zupę Vilfreda z cudem ocalałej miski. - Zdążymy wezwać kogo trzeba. Ale później. Ten tu łajdak okradł mnie, nie mam zamiaru oddać go tutejszemu prawu przed odzyskaniem mojej własności. Znam ja was, novigradczyków, i waszych sędziów. Dostałbym może jedną dziesiątą, nie więcej.
- Miejcie litość - zajęczał rozdzierająco doppler. - Nie wydawajcie mnie ludziom! Czy wiecie, co oni robią z takimi, jak ja?
- Pewnie, że wiemy - kiwnął głową oberżysta. - Nad złapanym dopplerem kapłani odprawiają egzorcyzmy. Potem zaś wiąże się takiego w kij i oblepia grubo, w kulę, gliną zmieszaną z opiłkami i piecze w ogniu, dopóki glina nie stwardnieje na cegłę. Tak przynajmniej robiło się dawniej, gdy te potwory trafiały się częściej.
- Barbarzyński obyczaj, iście ludzki - skrzywił się Dainty, odsuwając pustą już miskę. - Ale może to i sprawiedliwa kara za bandytyzm i złodziejstwo. No, gadaj, łajdaku, gdzie moje konie? Prędko, bo przeciągnę ci ten twój nos między nogami i wtłoczę do rzyci! Gdzie moje konie, pytam?
- Sprze... sprzedałem - wyjąkał Tellico Lunngrevink Letorte, a obwisłe uszy skurczyły mu się nagle w kulki przypominające miniaturowe kalafiory.
- Sprzedał! Słyszeliście? - pienił się niziołek. - Sprzedał moje konie!
- Jasne - rzekł Vilfred. - Miał czas. Jest tu od trzech dni. Od trzech dni widuję cię... to znaczy, jego... Cholera, Dainty, czy to znaczy...
- Pewnie, że to znaczy! - zaryczał kupiec, tupiąc włochatymi nogami. - On obrabował mnie w drodze, o dzień drogi od miasta! Przyjechał tu jako ja, rozumiecie? I sprzedał moje konie! Ja go zabiję! Uduszę tymi rękoma!
- Opowiedzcie nam, jak to się stało, panie Biberveldt.
- Cohen, jeśli się nie mylę? Wiedźmin?
Cohen potwierdził skinieniem głowy.
- Bardzo dobrze się składa - powiedział niziołek. - Jestem Dainty Biberveldt z Rdestowej Łąki, farmer, hodowca i kupiec. Mów mi Dainty, Cohen...
[Stop klatka, na Wasze wpisy, także zaległe].
Techniczny
Jesteście w alkierzu, nieco dalej od głównej sali. Jakieś uwagi, wypowiedzi i komentarze nim niziołek opowie co mu się przytrafiło na trakcie? Mimik spragniony, ktoś mu da się napić np. czy raczej z buta go potraktuje ?