Nie wiem czy koledzy zauważyli ale często to jak będzie wyglądała kampania spowodowane jest tym, jak nam się gra wczyta (w sensie rozpoczynając nową kampanię). Mianowicie na starcie gry mamy często losowe stosunki dyplomatyczne z innymi Państwami(sprawdzone wielokrotnie na różnych poziomach trudności). I tak np. z taką Abachazją możemy mieć stosunki + 50 albo -90 na starcia kampanii. I albo zaraz będzie wojna albo po kilku turach sojusz wojskowy ( przydatni są w walce z marionetkami Sasanidów). Idąc dalej. Garamantowie albo od razu wypowiadają wojnę albo od razu chcą paktu o nieagresji i handlu lub są neutralni przez kilkadziesiąt tur. Podobnie sytuacja wygląda z Ces.Zach, który na starcie albo nas kocha albo nienawidzi. Lepiej jak nas nienawidzą bo wtedy mamy lepsze stosunki z innymi państwami-hordami. Najlepszym tego przykładem są Hunowie, którzy pod warunkiem zerwania paktów z Ces.Zachodnim (oprócz handlowego), po 3-4 turach są już naszymi sojusznikami obronnymi(sic!). A po kilkunastu turach sami proponują sojusz wojskowy! Opłaca się podpisać tylko sojusz obronny bo tacy Jazygowie, Gepidowie czy jakaś inna frakcja z północy będzie się bała wypowiedzieć nam wojnę a jeśli już nawet to zrobią to Hunowie lubią pomagać Nie opłaca się natomiast podpisywać z nimi sojuszu wojskowego bo co chwilę wypowiadają wojnę jakiś mini-państewką a potem przy założeniu chęci utrzymania sojuszu wojsk., złazi się to całe tałatajstwo z północy do nas. Gram na wysokim p.trudności.