Strona 1 z 6 123 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 1 do 10 z 53

Wątek: 15 lat Total Warów - temat wspominkowy

  1. #1
    Krwawy Kardynał Awatar Samick
    Dołączył
    Oct 2010
    Postów
    5 767
    Tournaments Joined
    9
    Tournaments Won
    1
    Podziękował
    171
    Otrzymał 427 podziękowań w 262 postach

    15 lat Total Warów - temat wspominkowy

    Total Warom stuknęło 15 lat, mi do rocznicy przygód z Total Warami brakuje jeszcze 2-3 miesięcy. Shogun: Total War, mimo że różnił się od tego, co zapowiadano, trafił w niszę i zrobił ogromny sukces. Czyżby? W końcu były gry, które spokojnie możemy określić jako inspiracje, chociażby Lords of the Realm (była cała seria, zakończona na trójce) i parę innych. Proste zasady, wielkie emocje, wciągające kampanie, kompletnie rozwalające bitwy (inne gry tego nie miały i nie mają) i niemal całkowity brak modów. Jedyne które były zmieniały statystyki, ale czy ktoś by o nie dbał skoro internet był wtedy niezbyt powszechną sprawą?

    Prócz Uesugi i Mori, moją trzecią ulubioną nacją byli zieloni przybysze z Kiusiu (oczywiście tylko dla tych z Honsiu), wybitni szermierze zamieszkujący niezbyt bogatą część mapy.

    Droga prowadziła tylko na wschód, na Honsiu, w dwóch wariantach, bezpośrednim oraz pośrednim (po podbiciu Sikoku). I jeśli nie pośpieszyło się z podbojem, można było ugrzęznąć w bagnie o czym za chwilę.

    Gra nie oferowała aż tylu fajerwerków mechanicznych co teraz, a sama droga była bardzo ciężka (66% mapy i do tego stolica Kraju Kwitnącej Wiśni - Kyoto). Największym wyzwaniem były bitwy w których atakowało się wroga przez rzekę. Proste? Może od czasów Rome: TW, a dokładniej Barbarian Invasion, który dodał brody do przeprawiania się na drugi brzeg. Do tego czasu wystarczyła prosta metoda: za plecami mieć strzelców, przed sobą masę yari oraz katan i nikt nie przedarł się na drugi brzeg, a AI z niej korzystało bardzo chętnie. Ludzie woleli bardziej wyrafinowane metody. Katany+yariu z przodu i strzelcy za ich plecami albo ośmiu kensai na moście.



    To, co zachwycało wszystkich to krótkie scenki z gry: zabójstwa, porażki, sukcesje, przybycie obcokrajowców. Takie rzeczy widzieliśmy w niemal każdej części gry... Niemal? Nie licząc marnych filmików w Medieval 2, to w Empire i Napoleonie oraz Shogun 2 fajnie wyszły. W M1, R1, R2 i Attili nie uraczymy ich. Szkoda, szkoda. Niestety, żadna z tych gier nie miała jednego, bardzo ważnego elementu! I żadna kolejna go raczej mieć nie będzie: salę tronową, z doradcą (który prawił mądrości Sun Tzu), gejszą i mapą Japonii na której widać było kto jest władcą jakiej prowincji (nawet tam gdzie nasz wzrok nie sięgał). Mało?



    W tej sali przyjmowaliśmy poselstwa od innych władców, zawieraliśmy sojusze i poznawaliśmy barbarzyńców z zachodu, którzy przywozili broń palną. Tak! Była animacja otwieranych drzwi do sali, po czym wchodził poseł, wygłaszał mowę i wręczał nam propozycję na papierze. Najlepiej jak sami to zobaczycie, a poczujecie że pewna jakość pozostała za nami.



    Ha! Mało? Zamki bez bram (oraz bez ludzi-pająków), prosty system wyliczania potencjalnych dochodów, to tutaj po raz pierwszy ustawialiśmy podatki dla całego państwa (to nie jest wynalazek z Empire'a!). To tutaj zaczęły się prawdziwie epickie bitwy.



    Jeszcze bardziej epickie:



    I bardziej epickie:



    I najbardziej epickie:



    Komputer ledwo ciągnął takie ilości wojska (Duron 600MHz, 64MB RAM, Riva TNT2 32MB wtedy to był mocny sprzęt), rodzeństwo nie wytrzymywało przy świetnej ścieżce dźwiękowej (muzyczka przy zwycięstwie, klęsce, w menu krąży mi po głowie koło utworów z Heroesów 3 czy z Baldurka, warto wspomnieć że część utworów zdecydowano się użyć w sequelu), rodzice zaś w oczy kolącej czerwonej tapety, charakterystycznej aż do bólu (oczu). Mimo to łupało się długimi godzinami, zapominając o świecie, po lekcjach wściekało się na ubogość bibliotek w rodzinnej mieścinie i ignorancję nauczycieli na wojskowość japońską w Sengoku Jidai.

    Ad rem, grając zielonymi ludkami z Kiusiu (można było grać jeszcze niebieskimi - Imigawa, którzy podobnie jak Takeda, mieli podzielone włości, idealne nacje dla zaimprowizowanego hotseat z kolegą), trzeba było szybko brnąć na wschód, ponieważ tam były najbardziej dochodowe prowincje. Jeśli spóźniło się z zajęciem ich nim wyłoniła się tam jedyna siła, to był niemal koniec. Do dziś pamiętam taką grę, gdzie zawiodłem i byłem spychany. Wpierw wyparto mnie z Honsiu, ale trzymałem dwa przyczółki: przejście na Sikoku i przejście na Kiusiu. Po utracie pierwszego z przejść ostałem się na najmniejszej z japońskich głównych wysp tylko w przejściowym regionie. Zażarte boje staczane całymi godzinami. Ogromne problemy ze szkoleniem dobrych wojsk (nie tylko technologiczne, ale przede wszystkim finansowe), ogromne straty, które nie były łatane i ostatnie bitwy przed przełamaniem przeciwnika i zalaniem mojej zielonej wyspy. Przedpotopowych bitew było kilkadziesiąt, dobrze ponad 50, każda zajmowała mi dużo czasu, a ogrom wojsk, które przybywały jako posiłki nie miał aż tak wielkiego znaczenia, ponieważ limit czasowy przerywał starcie w samym środku, niczym noc. Wspominałem, że nie było wtedy nocnych bitew? Dopiero Rome je przyniósł. Oczywiście nie musiałem się obawiać desantu wroga na tyły, bo choć były porty, to poza dochodami i szybkim transportem wojsk (między własnymi prowincjami) i wysłanników, nie było okrętów. Desanty przyniósł graczom dopiero Medieval.



    Zapraszam do wspominania, dzielenia się zrzutami ekranów, zapisami gier oraz rozpływania się.




  2. #2
    Łowczy
    Dołączył
    Oct 2014
    Postów
    126
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    1
    Otrzymał 15 podziękowań w 8 postach
    Aż tak tak daleko pamięcią nie sięgam, ale fajnie jest poczytać o czymś co było. Nie wiedziałem o braku bram czy sali grobowej. Ma ktoś fajne screeny z tych dwóch elementów czy będę zmuszony kupić gdzieś Shoguna i samemu sprawdzić?

  3. #3
    sadam86
    Gość
    Eh już 15 lat, gdzie się podziały czasy przesuwania armii jak pionków na szachownicy Teraz w nowszych odsłonach idą, a kiedyś cyk i już przestawiona.

  4. #4
    Podkomorzy Awatar Chaak
    Dołączył
    May 2011
    Postów
    1 844
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    262
    Otrzymał 254 podziękowań w 191 postach
    Ale ten czas leci... Ja karierę w TW zaczynałem z Rome 1 jakoś około jego premiery. Shogun był drugą grą z serii, w którą grałem. Żadna inna odsłona nie przebiła jeszcze jego klimatu (sala tronowa, wszystkie kwestie mówione po japońsku, super filmiki itd.). O ile pamiętam, to kampanię najczęściej leciałem Takedą, chociaż często szła dość opornie przez podzielone regiony. Poza tym to była, jak na razie, jedyna część, w której mogliśmy grać Mongołami.

    寧我負人,毋人負我。
    曹操

  5. #5
    Holy Father Awatar Volomir
    Dołączył
    Aug 2009
    Postów
    3 433
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    173
    Otrzymał 265 podziękowań w 166 postach
    Ja zacząłem od Medka pierwszego. Tyle co się w niego nagrałem! Na prawdę wspaniałe czasy Shogun nigdy już mnie nie porwał. Pograłem chwilę ale było już za późno na przekonanie sie do niego bo przysiadłem dopiero po Rome. No a potem przyszedł medek2 i przerwa od TW. Tzn. zawsze na kompie miałem jakiegoś TW ale ani Empire ani Napoleon nie zagościły u mnie na długo. To już była nie moja bajka. Później zaszalałem z Shogune (bo nie mój klimat) ale ostatecznie nie żałuję! Rome2 również odpuściłe przez brak kompa dobrego i mniejsze zainteresowanie graniem. Teraz zagościł u mnie Attila i gościć będzie długo bo to świetna część serii. No chyba, że wydadzą medka3 to wtedy gościć będzie krócej

  6. #6
    Cześnik
    Dołączył
    Sep 2014
    Lokalizacja
    Wrocław
    Postów
    210
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    46
    Otrzymał 25 podziękowań w 19 postach
    To teraz ja się będę rozpływać

    Przygodę z serią TW zacząłem dopiero w 2009 roku. Będąc wtedy w gimnazjum preferowałem raczej xboxa 360, Need for Speedy i GTA. Na słabym kompie nie wiele chodziło, głównie Sim City, Twierdza czy American Conquest Odwet, to jedyne gry strategiczne z jakimi miałem styczność + u kolegi zagrywaliśmy w ParaWorld. Pewnego dnia na kółku historycznym, nauczyciel WOS-u (w ogóle świetny gościu) zaczął z nami gadać o grach i opowiedział o wg. niego najlepszej serii strategicznej i po godzinie słuchania achów i ochów stwierdziłem że to może być to. Nie chciało mi się ogarniać wszystkich części, więc popatrzyłem na to co akurat było na topie. Wtedy wychodził Empire i miałem łzy w oczach że mi to nie pójdzie. Mój wtedy ulubiony okres, ta GRAFIKA no i w ogóle... Będąc realistą poszedłem do sklepu i kupiłem to co miało mi chodzić czyli Rome Total War Antologia. Kumpel zgarnął Medievala 2, a później także Empire więc zazdrościłem. Ale i tak to co zobaczyłem w Romku wbiło mnie w fotel

    1. Rome Total War
    Mój pierwszy raz. Na moim komputerku chodził ok, chociaż szału nie było. Wszystko, począwszy od grafiki, poprzez rozmach, klimat, udźwiękowienie, bogactwo świata gry, skończywszy na po prostu dobrej zabawie, skutecznie odrywało mnie od nauki i reszty świata. Nie znałem wcześniej gry gdzie w czasie rzeczywistym można było przy tak przyjemnej oprawie toczyć tak wielkie, ciekawe, zróżnicowane i trudne bitwy. Mistrzem strategii nie byłem (i nie jestem) więc i normalny był dla mnie wyzwaniem, ale mimo klęsk grałem i grałem. Ekonomia była dla mnie zagadką ale i to z czasem zacząłem ogarniać. Z góry za mistrzostwo uznałem połączenie turówki z RTS'em. No i klimat, klimat i jeszcze raz klimat! Cudo! Oceniając, z perspektywy czasu i innych części, Rome nie jest najlepszy, ale na pewno rozpoczął u mnie w świetnym stylu przygodę z TW. Największą bolączką był dla mnie system rozwoju miast, a konkretnie nędza. Irytowało mnie to niemiłosiernie, że przy moim dość długodystansowym podejściu do kampanii, pod koniec miałem potworne problemy na 3/4 mapy z porządkiem i musiałem robić te wymuszone bunty. Ale cała reszta genialna i przyjemna w swej prostocie. Multi dla mnie nie istniało więc byłem prze szczęśliwy z przegiętych berserkerów, słoni, rydwanów itp. Najlepiej grało mi się Germanami (mimo ograniczonego poziomu rozwoju miast o ile pamiętam) no i oczywiście Seleucydami.

    *Teoretycznie jako drugiego spróbowałem Medievala 2, ale ciął się na minimalnych i po tygodniu oddałem go z powrotem koledze, toteż nie wiele pamiętam i opiszę kolejny z nim kontakt jako czwarty.

    2. Empire Total War
    Na wakacje 2010 dostałem od rodziców upragniony nowy komputer (oczywiście, że kupili laptopa z grafiką 256 i słabym Core 2 duo, tłumacząc że przecież potrzebny mi jest do nauki a nie do grania...) więc poleciałem po Empire. Znajomy już zagrywał wtedy w Napoleona, więc znowu zazdrościłem. Uważam, że Empire jest bardzo dobrą częścią... oczywiście pomijając bugi, błędy historyczne, husarię z dzidami, brak optymalizacji itp.Znowu byłem skazany na niskie/średnie detale, a i tak klatkowało. Mimo to grałem bo to mój ukochany XVIII wiek no i Rzeczpospolita Obojga Narodów. Bitwy morskie wgniotły mnie w fotel, artyleria, piechota liniowa i ogólnie te pola bitew. Czuć też było na mapie kampanii, że to oświecenie i wiek postępu. Super sprawa z trzema regionami świata + tereny handlowe. Generalnie świetna gierka... ale niestety wszytko psuły problemy techniczne.

    3. Napoleon Total War
    Gdy wracałem do domu z Napoleona u kumpla, odpalałem u siebie Empire i porównywałem go z tym co widziałem na wysokich detalach u znajomego to czułem zażenowanie wymieszane ze smutkiem i potworną złością. Średnio 2-3 razy w tygodniu leciałem po szkole i oblegałem do wieczora komputer przyjaciela, tłukąc wojska koalicji. Napoleon był mistrzem i ta gra to również mistrzostwo. Wyciąga z Empire to co najlepsze, niweluje błędy, dodaje kilka fajnych elementów, no i skupia się na tym jednym z najciekawszych militarnie (i nie tylko) okresów w historii. Nie wspomnę o różnych efektach pola bitwy jak wybuch pocisków, wygląd żołnierzy w super zrobionych mundurach czy to jak zrobili efekty dymu, pyłu, mgły... Graficznie nie powinien się za bardzo różnić od poprzedniej części ale to było Niebo a Ziemia. Dwa tygodnie na turę, ten śliczny niebieski interfejs kampanii, ogólnie usprawnione kampanie były super. Świetny pomysł z mini kampaniami ukazującymi drogę Napoleona. Bitwy morskie ponownie powaliły, najlepsze w całej serii! A i bitwy historyczne super im wyszły. Nie posiadam tej części, teraz zagrywam się w Zmierzch, ale przy kolejnej obniżce Napoleon jest mój!

    Strasznie się rozpisałem. Dzięki jeśli ktoś dotrwał Na razie kończę, ale wrócę!

  7. Użytkownicy którzy uznali post majkel za przydatny:


  8. #7
    Podczaszy Awatar LEGION
    Dołączył
    Aug 2009
    Lokalizacja
    هندوکش
    Postów
    585
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    2
    Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
    Trafiłem ostatnio na filmik, ukazujący 15-sto lecie serii i aż się łza w oku kręciła. Pamiętam wakacje 2000 roku i cały sierpień spędzony przy Shogunie. Niezapomniane czasy.
    Sam nie wiem czy robię jakąkolwiek inną rzecz dłużej niż granie w TW. Nawet z żoną nie mam takiego stażu. Nie przypominam sobie też żeby jakakolwiek inna gra tak mnie wciągnęła jak Total War'y.
    Zagrywałem się kiedyś w Heroes III, Diablo II, ale to było nic przy TW.
    Shoguna dostałem od kolegi mojego brata. Musiałem po niego jechać na drugi koniec miasta. Wróciłem z dwoma wypalonymi płytami (takie to były czasy) tylko po to, żeby pojechać jeszcze raz po cracka.
    Do dzisiaj mam obie płytki, podpisane zielonym markerem. Chociaż już od dawna mam oryginalną kopie to nie potrafiłbym ich wyrzucić. Nikomu nigdy ich nie pożyczyłem. Jeśli ktoś chciał sobie wtedy w to pograć to przegrywałem
    to sam na swoim komputerze. Parę osób z osiedla się zaraziło czymś co kompletnie było nieznane, przynajmniej wtedy u mnie na osiedlu.
    To też nie tak, że nie było innych strategii, ale Total War był po prostu inny. Liczby oznaczające ilość wojsk np. w Heroes, czy Cywilizacji, tutaj zostały zastąpione przez masy wojsk, które można było poprowadzić do boju.
    To chyba spowodowało moje uwielbienie dla tej gry.
    Shogun i Medieval miały swój niepowtarzalny urok. Moim zdaniem polegał on w największym stopniu na niepowtarzalności pomysłu. Do dzisiaj nie spotkałem się z podobną strategią, chociaż gry typu FPS czy RPG to głównie to samo, tylko w innych "skórach".
    Później pojawił się Rome. Do dziś moja ulubiona część całej serii. Nie dlatego, że najlepsza ze wszystkich, ale dlatego, że z niej "paru" fanów, zrobiło modyfikację, przy której spędziłem więcej czasu niż przy Shogunie, Medievalu I, Rome i Medievalu II razem wziętych. Europa Barbarorum moim zdaniem była skończonym Rome.
    Po Empire i Napoleonie musiałem niestety odpuścić granie. Sprzęt to był problem nr jeden, a że miałem inne wydatki, ważniejsze, to z bólem serca odpuszczałem Shoguna II. Po tym co zobaczyłem na yt. Czas pokazał, że mogłem wrócić dopiero rok po premierze Rome II. Oczywiście nie odpuściłem Shoguna II. Najpierw pograłem trochę w niego, dopiero później wystartowałem z nowym Rome.
    Nie grałem jak dotąd w Attyle, ale to tylko ze względu na to, że za mało się nagrałem w Rome II. Nie mówiąc już o kampanii Augusta.
    Najciekawsze natomiast, że nigdy nie zagrałem w Mongol Invasion. Mam go oczywiście w pakiecie z pierwszym Shogunem ale nigdy się do niego nie zabrałem. Może kiedyś znajdę chwile i sprzęt który na to pozwoli.
    Tyberiusz wrócił na Capri..

  9. #8
    Krwawy Kardynał Awatar Samick
    Dołączył
    Oct 2010
    Postów
    5 767
    Tournaments Joined
    9
    Tournaments Won
    1
    Podziękował
    171
    Otrzymał 427 podziękowań w 262 postach
    Wiecie skąd te zrzuty ekranu?















    Oto Pike and Musket pod Medieval: Total War. Jeden z pierwszych, prawdziwych modów w serii Total War, który niesamowicie przypadł mi do gustu. Szkoda że nie możecie zobaczyć tej husarii, niestety ja mam dziurę w zrzutach ekranu wykonanych około dekady temu. XL Mod oraz Napoleon Wars (czy jakoś tak) to pozostałości tych antycznych czasów, pierwsze śmiałe i udane dzieła modderów. Twórcy wspierali się inną grą, która w owym czasie świeciła jaśniej niż jakieś StarCrafty, Age'e i innego tego typu. W czasach gdy na ekranach szalała Scorupco w roli dzielnej Heleny, ludzie szaleli przy Trylogii oraz Komudzie - Cossacks. Kozacy. Pamiętacie to jeszcze? Jeśli ikonki jednostek i budynków Wam nic nie mówią, to nie wiem z jakiej planety jesteście. P&M prócz dziesiątek jednostek prowadził nas przez całe 200 lat historii, pozwalając na opracowywanie technologii! Tak. Były one ukryte w formie budynków i udostępniały następne poziomy budowli, jednostek itp. Wszystko dzięki nieograniczonej ilości slotów budowlanych w Medku (Shogun miał ograniczenia pod tym względem, więc trzeba było budować z rozwagą i wybierać specjalizacje regionów).

    Jak to ja, mogłem grać wtedy jedyną słuszną opcją: Rzeczypospolitą. Największe zdziwienie w grze to nagły spadek dochodów koło 1655 roku i wielka konsternacja z powodu niemożności wyjścia z kryzysu mimo rozwiązywania armii i inwestowania w gospodarkę. Z setek tysięcy in plus, wszedłem na głęboki minus. Tajemnicą pozostaje czy był to skrypt czy wypadek przy zarządzaniu. Podbój Iberii oraz Azji Mniejszej odłożył się w czasie na długie lata.

    Na koniec tematu o P&M: zachwycacie się taborami w 1648: Dreizig Jahre Krieg - modzie pod Medka 2? Nihil novi!



    P&M był pierwszy.



    Zaś pierwsza szarża husarii była na długo przed tą z kapryśnego Ogniem i Mieczem pod Rome 1.



    Wracając do konkretniejszych wspomnień. Medieval wiele zmienił, dodał okręty (ale nie bitwy morskie), handel morski (tam gdzie były okręty), również tam gdzie dotarły i był port, mogły lądować nasze siły. W tej samej turze można było podnieść słupek armii i umieścić go w Egipcie, dokonując ataku. Prawda, że fajnie? Gracze zaczęli tworzyć sznureczki stateczków, ciągnących się po wszystkich morzach. Jakże łatwych do zniszczenia, jakże łatwo było przerwać linie komunikacyjne. Kompletnie zapomniałem wspomnieć, że przed pierwszym Rome mapa strategiczna wyglądała kompletnie inaczej. Armie były symbolizowane pionami i przesuwały się tylko do sąsiednich prowincji (wyjątek to droga morska). Marsz mógł nam zająć bardzo dużo czasu. Dodano bramy, a zdobywanie zamku obsadzonego jednym człowiekiem trwało w nieskończoność (dosłownie), ręczne rozegranie takiego oblężenia kończyło się setkami strat, automatyczne znacznie niższymi, ale dalej absurdalnie dużymi. Bunty chłopskie mogące przybrać rozmiar kilkunastu tysięcy ludzi, księżniczki na mapie kampanii oraz przegrana gdy król nie miał następcy (o co było łatwo, ponieważ obce księżniczki były niemal niedostępne, a samoistnie władca żenił się w 40 roku życia). Pseudodrzewko rodzinne z Shoguna niewiele się zmieniło do czasów Rome. Zaś możliwość swobodnej zmiany wielkości minimapy zniknęła, by wrócić dopiero w Attili.

    O ile podstawka była ciekawa to Viking Invasion dał mi więcej frajdy. Próbowaliście kiedyś podbić Danię i Norwegię w tej kampanii? Oczywiście nie za pomocą wikingów, tylko kogoś z Wysp. Mówicie, że to nierealne było? Prawda. W końcu tylko okręty wikingów mogły przekraczać Morze Północne, akwen morski, nieprzekraczalny dla nikogo innego, a przez to i armie nie można było dociągnąć. Za to agenci nie wymagali aż tak dużo. Wpierw posłałem biskupów by przeciągnęli Skandynawów na moją stronę - sukces. Potem szpiedzy siali niepokoje, a zabójcy zabijali królów. Wbrew pozorom, frakcja wikingów po stracie króla nie rozpadała się na buntowników jak to było z innymi frakcjami. Zająłem Danię, dzięki licznym przekupstwom (ach ci dyplomaci, którzy mogli odbierać nadane generałom tytuły), nawet zacząłem rozwijać zamek, rekrutować wojsko i najemników, przeciągać dalej, ale co turę nękały mnie bunty bądź ataki wikingów z północy. Ostatecznie przerwałem granie gdy po dłuższych walkach straciłem Danię na rzecz tytułowych wikingów. Jednakże próba pokazała, że istnieje droga ku sukcesowi.




  10. Następujących 7 użytkowników podziękowało Samick za ten post:


  11. #9
    Cześnik Awatar Ponury Joe
    Dołączył
    Oct 2009
    Lokalizacja
    Little Poland
    Postów
    204
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    22
    Otrzymał 112 podziękowań w 54 postach
    Królestwo za partyjkę w pierwszego Medievala!

    Oblężenia faktycznie były nieco absurdalne, ale tylko dlatego, że nie dało się przesuwać machin oblężniczych. Po rozstawieniu ich przed bitwą, nie dało się już ich ruszyć. Pół biedy gdy oblegało się drewniany fort czy zamek, ale bardziej umocnione twierdze zdobywało się poprzez automatyczne rozstrzygnięcie bitwy. Inaczej straty były naprawdę kolosalne. Ale nie może to dziwić, skoro ubicie 9-10 gwiazdkowego generała trwało dobre kilka minut. Doprecyzujmy - ubicie samotnego generała, otoczonego przez kilka oddziałów naszych włóczników. Ale był w tym urok, a bitwa, w której stawały armie po kilkanaście tysięcy wojaków, pozwalała chociaż po trochu poczuć klimat naprawdę MASOWYCH starć. Nigdy nie zapomnę, gdy jedną taką bitwę grałem ponad 45 minut. Z jednej strony około 20 000 moich Bizantyjczyków, z drugiej horda 30 000 Egipcjan. Pole bitwy po takiej jatce robiło naprawdę piorunujące wrażenie. A przede wszystkim był w tej grze klimat strategicznych szachów. Szkoda, że kolejne części poszły w kierunku paskudnych postaci 3D. Rozumiem, że było to wynikiem zmian w mechanice przemieszczania wojsk, ale myślę, że dało się zachować przy tym bardziej klimatyczne figurki, lub coś w tym stylu, symbolizujące wojska na mapie świata. Ale to może tylko moje skrzywienie, bo i w grach Paradoxu wkurzają mnie mało klimatyczne modele postaci na mapie. Również dodatek VI był jednym z lepszych na ówczesne czasy, bo nie tylko wnosił nową kampanię i jednostki, ale mocno ulepszał mechanikę gry (okno selekcji wojsk do bitwy!). Szkoda, że kupując nowego kompa nie uwzględniłem możliwości gry w Medka (cholerny geforce ).
    Ostatnio edytowane przez Ponury Joe ; 08-04-2015 o 13:09

  12. Użytkownicy którzy uznali post Ponury Joe za przydatny:


  13. #10
    Podkomorzy Awatar szwejk
    Dołączył
    Aug 2009
    Lokalizacja
    Lasy Północy
    Postów
    1 800
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    206
    Otrzymał 359 podziękowań w 264 postach
    U mnie, przygoda zaczęła się z pierwszym Medievalem. Pierwszą bitwę rozegrałem grając Francuzami przeciwko Anglikom. Jak w prawdziwej batalii, gdy pokonałem jedno skrzydło wroga i zagapiłem się przy pościgu, to AI przyparło moje drugie skrzydło do jeziora i zrobiło jatkę. W innych bitwach, trzeba było się fest nagłówkować by wygrać, choćby dlatego, że nie mając cierpliwości w rekrutacji, operowałem z reguły mniejszymi armiami niż AI. Trzeba więc było nadrabiać manewrowością i podstępem, tak w taktyce, jak i w strategii. Do tej pory pamiętam, jak samym manewrowaniem pionkami na mapie (grałem Egiptem) zmusiłem AI do "dobrowolnego" oddania potężnie umocnionego Konstantynopola z nieuszkodzoną infrastrukturą. Inny przypadek z bitwy, to gdy przez nieuwagę, zostawiłem w moich szeregach trebusz. Zwykle katapult w walkę nie brałem z uwagi na to, że nie można ich przesuwać. Więc gdy, wroga armia pojawiła się na horyzoncie, to z ciekawości oddałem jeden strzał... W Medievalu rozrzut pocisków z katapult, był moim zdaniem zrobiony realistycznie, a odbijanie pocisków od gruntu - miodzio. W późniejszych produkcjach - już tak dobrze z tym nie było... Więc jeden strzał na wiwat i... trafiłem prosto w "wygwiazdkowanego" wrogiego wodza. W tamtej armii panika i moje zwycięstwo. Później grałem wiele razy, ale taki przypadek już się nie powtórzył... Ogólnie uważam, że AI bitewne i strategiczne było w MTW najlepsze. Odparcie inwazji Mongołów było prawdziwym wyzwaniem. Podobnie było z ich inwazją w STW. Fajnie by zrobili, gdyby wydali MTW i STW w wersji HD... W BI do RTW najbardziej mi się podobała opcja forsowania rzeki wpław, przez konnicę, . Jest dla mnie niezrozumiałe dlaczego z tego pomysłu zrezygnowano w następnych częściach W ETW fajnie przedstawili bitwy morskie. Podsumowując, dobre pomysły i rozwiązania są rozrzucone po całej tej serii. Zadziwiające, że nie spróbowano zebrać ich do kupy w jednej nowszej produkcji
    "A teraz słuchajcie wy, ludzie z NATO! Bombardujecie ścianę, co nie przepuszczała potoku afrykańskiej migracji do Europy, ścianę, co stopuje terrorystów . Tą ścianą była Libia. Rujnujecie ją. Wy - idioci. Za tysiące migrantów z Afryki, za wsparcie terrorystów będziecie płonąć w piekle. I tak będzie".

    Mu'ammar al - Kaddafi

Strona 1 z 6 123 ... OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •