Co myślicie o tym, jak historia jest nauczana w polskich szkołach i rozumiana przez współczesnych Polaków? Mnie osobiście wkurza kilka rzeczy
Pokutujące do dziś romantyczne mity
Cały czas najprostszą metodą, by zasłużyć sobie na pamięć potomnych jest śmierć w beznadziejnej i skazanej na klęskę walce. Bardzo mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że "na wojnie nie chodzi o umieranie za ojczyznę. Chodzi o sprawienie, by tamte s*****ny umierały za swoją" (G. Patton). Jesteśmy dumni z narodowych katastrof, takich jak powstanie styczniowe będące wzorowym przykładem parodii wojskowości. Do dziś panuje absurdalny mit, że Polska jest Chrystusem czy Winkelriedem narodów i nasze porażki nie wynikają z naszych błędów, tylko ze sprzysiężenia obcych sił zła przeciwko Polskiemu Narodowi Wybranemu.
Nierozumienie bismarckowskich zasad Realpolitik oraz zasad polityki wg Machiavellego
Wiele razy szlag mnie trafiał, gdy słyszałem w szkole o tym, jak to źli, okropni władcy Rosji, Prus i Austrii dokonali rozbioru Polski. Gdy zwróciłem uwagę na to, że głowy tych państw robiły to, co robić powinny - wykorzystali słabość przeciwnika by wzmocnić swoje państwa zostałem nazwany heretykiem. Wina moim zdaniem leżała tylko i wyłącznie po stronie naszych ostatnich królów, którzy dopuścili do sytuacji, w której rozbiory stały się możliwe. Pretensja do władców R,P i A jest równie uzasadniona jak pretensja kibica Legii do piłkarza Wisły, że ten strzelił bramkę warszawskiemu klubowi. Polska w grała w tę samą grę co władcy R, P i A. W wieku XVI i XVII robiła to dobrze i była potęga. W XVIII pojawiły się błędy, które doprowadziły do katastrofy. Rozbiory nie były konsekwencją Męczeństwa Chrystusa Narodów tylko indolencji naszych władców.
Bez zrozumienia pomyłek z przeszłości na da się budować przyszłości.
Niechęć do patriotyzmu pozytywistycznego
Zamiast szczycić się takimi postaciami jak np. H. Cegielski, jesteśmy dumni z ludzi prowadzących naród na stracenie.