Na wstępie w imieniu organizatorów oraz Sponsorów pragnę podziękować wszystkim uczestnikom Nocnego grania w ostatnią sobotę, i tym aktywnie biorącym udział (w turnieju i w pokazowych grach), jak i tym przyglądającym się z boku.

Relację na hitbox oglądało cały czas od 40 do 70 osób. Całkiem całkiem.

Mamy nadzieję, że wszyscy bawiliście się przynajmniej w połowie tak dobrze, jak my w "studiu". Bo my bawiliśmy się przednio - dobre bitwy, kupa śmiechu, sporo browaru, gumowata, letnia pizza i jako wisienka na torcie - wieeelkie pufy [!] (świetny przerywnik między bitwami i relacjami - te wystające nogi na jednym ze zdjęć Dona, to oczywiście ja ).

W przyszłości każdemu chętnemu z czystym sumieniem polecam wizytę w "studiu" w przypadku kolejnych organizowanych wieczorków.

Głównym wydarzeniem Nocnego grania był Turniej Warhammer Open. Zgłosiło się 18 osób, liczyliśmy w sumie na więcej, ale faktem jest że: a. daliśmy krótki termin zapisów, b. Turniej wypadł w trakcie długiego weekendu (sporo wyjazdów), c. i na dodatek w trakcie finału LM. Cóż, niefortunny zbieg okoliczności, ale jednak najważniejsze było rozegranie turnieju zaraz po premierze, jeszcze na świeżo.

Sam turniej obfitował w niespodzianki, np. odpadnięcie Pop517 w 2 rundzie w pojedynku z ZiggyDeMiki, świetna postawa Sol Invictus (dla wielu nowy gracz, chociaż ja miałem przyjemność z nim grać wcześniej i widziałem potencjał). Ostatecznie, najlepszą formę w trakcie turnieju zaprezentował William/Kaszanka z klanu SacredBand, który w finale pokonał Defungora. Trzecie miejsce zajął Sol Invictus, którego wyższość musiał uznać Herr Pszemek.

Wszystkie wyniki są tutaj:
http://challonge.com/xv0aur9j

Ale Turniej to nie wszystko. W trakcie całego Nocnego grania odbywały się konkursy wiedzy o Warhammer oraz wiedzy historycznej, oczywiście z nagrodami.

Dodatkowo, graliśmy kilka gier pokazowych: 1v1 (dostałem straszny łomot) oraz 3v3 (te były świetne, w ogóle mam wrażenie, że potencjał Warhammera wychodzi w pełni właśnie w trakcie gier drużynowych).

I tak skończyliśmy zabawę po północy, a potem jeszcze chwilę graliśmy luźne gierki.

Jeszcze słówko o miejscu, w którym graliśmy - Budda Play na warszawskiej Pradze spełnił wszelkie nasze oczekiwania. Od strony technicznej było bardzo przyzwoicie (może odrobinę za bardzo ściągał "okolicę" mikrofon), komputery, siedzenia, lodówka, pufy - pełen komfort. Do polecenia.

Przyszłość pokaże czy będą kolejne tego typu inicjatywy. Pewnie tak, chociaż tutaj oczywiście decydujące słowo będzie należało do Sponsorów.

Tak czy inaczej, w ramach grona Szachistów postaramy się sprostać zadaniu.

Na koniec, od siebie, dzięki:
- Sponsorom za możliwość zorganizowania takiego wieczoru,
- mackoffowi za ogarnianie wszystkich tematów organizacyjnych i kontakty ze sponsorami - my tylko spijaliśmy śmietankę ,
- Szachistom - za wspólny trud organizacyjny
- Legionowi za prowadzenie całego wieczoru,
- Legionowi, Donowi i Arroyo za świetny wspólny wieczór,
- TUFF-owi za oprawę graficzną,
- żonie - za to że mnie puściła z domu,
- Obiemu - bo tak mi kazano.

Do kolejnego!