Po długiej i ostrej zimie na północy, czego dowodem były ośnieżone pasma górskie Karpat i Kaukazu przyszła wiosna, pachnąca dymem ruin zapowiadającym krwawe zemsty. Na wzgórzach wokół ocalałych miast i przysiółków odryskich widniały resztki stosów, na których zeszłej jesieni spalono wielu wojów. Naród gorączkowo szykował się do walki o przetrwanie, bo wszędzie dookoła czaiły się wrogie hordy.
Ateńska flota wyjątkowo wcześnie wyruszyła z portów, nie czekając na ustanie wiosennych sztormów, bo czekała ją długa droga na wschód. Nastroje dopisywały i każdy wioślarz liczył już w myślach monety i klejnoty, które spodziewał się znaleźć na wrażych statkach. Niepokojem napawało poczucie, że Pergamon znowu może spróbować wyszarpnąć jedną z greckich wysp, ale generałowie liczyli na powtórkę scenariusza z zeszłego roku i męstwo żołnierzy. Wypoczęci i podbudowani sukcesami Macedończycy i Pontyjczycy czekali na rozkazy swoich Władców ufnie patrząc w przyszłość. Niepowodzenie rozzłościło Getów, których armie szykowały się w dwójnasób na nadejście wskazanej przez Kapłanów najlepszej daty do wyruszenia do boju. Wschód był jeszcze spokojny, .... ale na jak długo?