Uzupełnione oddziały macedońskie pomaszerowały dalej... w głąb Grecji. Byli pierwszymi od dawna, którym udało się przełamać spartańskie szyki. Teraz liczyli na łatwe łupy... Wytęsknionym wzrokiem wpatrywali się w horyzont oczekując pierwszych wiosek i miast, które przyjdzie im złu... wyzwolić. Czekało ich ogromne rozczarowanie. Zamiast bezbronnych osad ujrzeli kolejną armie Greków. Tym razem zadanie zniszczenia Spartan podjął się były oficer ,,pogromcy Greków'' - Antarosa. Bo taki przydomek uzyskał zmarły wódz. Alteras - bo tak go zwali - był może mniej waleczny, za to równie, a może nawet bardziej, sprytny i przebiegły...
Często kluczem do sukcesu w bataliach jest właściwe wykorzystanie terenu. Obie armie spotkały się w polu, po którego krańcach dostrzec można było wysokie wzniesienie i niewielkie zalesienie. Alteras, gdy tylko wiadomo było że poleje się krew, dał rozkaz do zajęcia wzniesienia. Macedończycy co sił w nogach parli na wzgórze. Tymczasem Grecy dowodzeni przez niedoświadczonego dowódcę, który zbytnio nie wykazywał zainteresowania sytuacją, w ciszy czekali na rozkazy zajęcia jakiejś dogodniejszej pozycji. Taki rozkaz jednak nigdy nie nadszedł...
Bitwa miała się wkrótce zacząć. Alteras wiedział, że mimo dogodnej pozycji do obrony, to on musi zaatakować. Dał rozkaz podejścia bliżej. Tak że żołnierze widzieli z kim zaraz przyjdzie im się mordować.
Po stronie Spartańskiej tarcze dzierżyli: rzecz jasna Spartanie, zarówno młodzi jak i ci bardziej doświadczeni; Ateńczycy, Koryntczycy, Tebańczycy wspierani przez Spartańskich Helotów, Pieriojków czy wynajętych konnych zwiadowców. I w większości, oprócz wspomnianych zwiadowców i Helotów były to oddziały Hoplitów
Zaś w armii Macedońskiej zaś, poszczególne formacje różniły się od siebie znacznie bardziej. Byli falangici, pobrani z chłopstwa i mieszkańców miast, jak i ci bardziej zawodowi żołnierze, przywykli do walki w tej formacji, byli znakomici szermierze w mocnych kolczugach, byli znakomici tesalczycy, byli chłopscy procarze... Znaleźli się i nawet ci z Rodos. Najlepsi z najlepszych! Generalski oddział stanowili dzielni Hypaspiści, żadni krwi ciężkozbrojni hoplici zdeterminowani by zmyć uprzednią hańbę.
Bitwę rozpoczął ostrzał harcowników. I tu wykazali się Rodyjczycy, dosłownie zasypując kamieniami biednych helotów. Gdy tylko tych już zbrakło w Spartańskich liniach zajęli się uformowaną z Periojków falangą. Zresztą przez całą bitwę dawali o sobie znać nękając zakutych w żelazo Spartan. Trochę zamieszania wprowadzili konni oszczepnicy. Jednak i ich dosięgła straszliwa szarża Tesalczyków. Nie było co zbierać. W centrum macedońska falanga powoli przeżynała się przez słabe oddziały Greków. Gorzej było na flankach gdzie szermierze robili co mogli by zatrzymać pochód morderczych Spartiatów. W wysiłkach tych wspomogła ich jazda Tesalska, nie niepokojona przez włóczników przeciwnika, ponieważ ci zajęci byli przez falangę. Nie zawiedli też Hypaspiści, którzy dzielnie zatrzymali niby niepowstrzymanych Królewskich Spartan. W zasadzie bitwa się skończyła gdy padło Greckie centrum. Wolne oddziały Alteras skierował na zagrożone flanki i opór Spartan był już praktycznie bezcelowi. Wszystkich wyrżnięto gdyż ci nie mają w zwyczaju się poddawać.

Szczęśliwie wieści zaniesiono na ojczyste ziemie.