Wszyscy
Swoje plany wcieliliście w życie, niziołek cały dzień rozpowiadał do jakiego to porozumienia doszedł z bogatym krasnoludzkim kupcem a obecność Geruda pomogła przekonać o tym ludzi. Opróżnienie wozu zajęło chwilę jednak żadne dobra nie zostały uszkodzone, Geno pośród nich zauważył małe, drewniane pudełeczko, definitywnie nie należało do niego. Może na tym tak zależało Ilbericowi, że zaryzykował swoje życie? Następnego dnia z rana ruszyliście, w międzyczasie niziołek odebrał swój pancerz. Wóz porzuciliście w idealnym miejscu na zasadzkę, gdzie knieja była wyjątkowo gęsta, a ścieżka wąska, schowaliście się w krzewach obok. Na początku nic się nie działo, pogoda się pogarszała niebo całkowicie zasnuwały chmury, a wiatr kołatał gałęziami, ne było zbyt ciepło. Po około godzinie zauważyliście szóstkę osób idących traktem, na pierwszy rzut oka i każdy wiedział, że nie mieli dobrych zamiarów. Sami mężczyźni z różnym uzbrojeniem przeważnie toporkami, mieczami i drewnianymi pałkami. Nie było z nimi nikogo z łukiem bądź kogoś szczególnie się wyróżniającego. Podeszli do wozu po czym dwójka z nich w nim zanurkowała Co to ma być? usłyszeliście krzyk.