Jak w temacie.
Za najlepsze zródło uważam...wojne. Dużo kasy za jednym podbiciem.
UWAGA: Z góry zapowiadam serie podobnych tematów.
Jak w temacie.
Za najlepsze zródło uważam...wojne. Dużo kasy za jednym podbiciem.
UWAGA: Z góry zapowiadam serie podobnych tematów.
Ja też jestem za wojną. Splądrowanie bogatego miasta czy odsprzedanie paru elit i dobrego genia nieźle podnosi stan skarbca. Inne metody też są dobre, jednak trzeba na efekty dłużej czekać, aczkolwiek są długo terminowniejsze(bo w końcu podbijemy wszystko...)
Na dłuższą metę handel. Wojna niby daje sporego "kopa" ale utrzymanie armii kosztuje sporo, łatwo się przyzwyczaić do kasy z podbojów a potem wyjść na minus kiedy jej zabraknie. Handel na dłuższą metę daje największy dochód - jeśli mamy państwo morskie, prowincje śródlądowe mają chyba większe przychody z rolnictwa. Generalnie zależy to praktycznie w całości od położenia nacji - niektóre nacje mają dużo nadmorskich prowincji z drogimi surowcami, co czyni z nich nacje uzależnione od handlu.
Generalnie trzeba zrozumieć pewne zależności. To znaczy:
-Jeśli mamy państwo typowo handlowe, musimy przykładać wielką wagę do dyplomacji, polityki zagranicznej i relacji z sąsiadami, bo wojna oznacza odcięcie większości przychodów z handlu, co w efekcie wprowadzi nas do ekonomicznego dołka. Także jesteśmy zmuszeni ostrożnie dobierać nasze następne cele w podbojach, żeby nie narazić się zbyt dużej liczbie krajów.
-Jeśli mamy państwo o charakterze rolniczym, pojawia się spora swoboda. Każda prowincja ma ustalony z góry naturalny poziom rolnictwa, od którego zależy znacznie więcej, niż od rozbudowy i modernizacji farm. Mając sporo prowincji o żyznych glebach, mamy zapewniony stały dochód, niezależny od tego, co dzieje się poza granicami - dlatego też łatwiej jest wytrzymać wojnę totalną.
-Jeśli nasze państwo nie ma na początku dobrych warunków ani dla rolnictwa, ani dla handlu, jesteśmy zmuszeni toczyć wojny. Żeby państwo zaczęło na siebie zarabiać, musimy wpompować w nasze rdzenne ziemie sporo kasy, którą trzeba skądś wziąć - tu przychodzą z pomocą podboje, żeby nie nadwyrężać skarbca ciągłą wojną i utrzymywaniem armii najlepiej wpakować armię na statek, podbić kilka miast, złupić je, zburzyć budowle i zostawić je buntownikom, wycofując się do ojczyzny z workami złota. Po osiągnięciu pewnych stopni rozwoju naszych osad mamy już wystarczająco stabilną ekonomię, by móc swobodnie rozszerzać swoje wpływy.
Now... Make me feel it! Make me feel alive again!!!
Abyś lepiej poznał zdanie społeczności.UWAGA: Po co takie tematy?
handel a dlaczego? Czik wyjaśnił.
A poza tym żeby coś się działo, a nie tak ospale było na forum.
Handel, handel i jeszcze raz handel. Nawet prowincje bez dostępu do morza mogą dawać duży przychód z handlu. np. taki Kraków. Centrum handlowe jak się patrzy. Rolnictwo na dłuższą metę jest irytujące, bo potem mamy spory przyrost ludności co jest niefajne.
Wojna? Make love, no war! \o/
Dwie osoby zaznaczyły górnictwo... dziwne
Dla mnie zdecydowanie wojna, a gdy tej wojny nie ma to handel Plądrowanie miast daje niezłą kasę, gorzej jest po wojnie ale da się przetrzymać
Zdecydowanie handel, wojna równierz prynosi dochody, ale jak wspomniano szybko można wyjść na zero.
P.S. Jak dział sakiewka króla?
GREGORUS REMBELUS MAXIMUS MAGNUS
http://www.dobroni.pl - portal historii ożywionej
http://www.kretson.dobroni.pl - mój blog