Gin Lubuski + Tonic i Żubrówka z energetykiem oraz sokiem jabłkowym
Gin Lubuski + Tonic i Żubrówka z energetykiem oraz sokiem jabłkowym
Ksiądz Dominik, hetmanem będąc, uciekł w trawę
I ze strachu nasrał w portki, osrał i buławę...
"Paszkwil od chłopiąt dworskich" o księciu Dominiku Zasławskim.
Miód pitny ( najlepiej półtorak )
Whiskey
Najbardziej lubię piwo, ale o tym już jest inny temat. Z wspomnianych wyżej lubię "rudą na myszach" (tu najbardziej banalnie - Red Label). Tequila wymiata, ale tylko poprawnie spożywana W ogóle uznaję tequilę za najlepszy mocny alkohol do picia w miejscach, gdzie nie ma możliwości schłodzenia napoju. Miód pitny też jest w porządku, ale tylko w niedużych ilościach. Po wypiciu butelki zaczyna mnie mdlić.
Prosperity or egalitarianism - you have to choose. I favor freedom - you never achieve real equality anyway, you simply sacrifice prosperity for an illusion. - Mario Vargas Llosa
Whiskey to dla mnie jeden z najgorszym alkoholów. Smakuje jak palące siki psa. Ostatnio wypiłem kieliszka i mi się zrobiło strasznie niedobrze. Ale niektórzy whiskey uwielbiają, ale to nie dla mnie.
Jeśli chodzi o drinki to bardzo lubię wściekłe psy, czyli kieliszek vodki z sokiem malinowym i do tego pare kropli tabasko.
Z szlachetnych trunków na moją kieszeń to whisky Chivas Regal (chociaż bardzo sporadycznie), whiskey Jameson oraz jedyny chyba bourbon u mnie dostępny czyli Jim Beam. Koniecznie z lodem, zaprawianie colą co prawda odruchów wymiotnych nie powoduje, ale zabija cały smak. Rzadko niestety mam okazję pić takie rarytasy. Zwykle gdy piję łiski to raczę się Old Smugglerem, cenowo w sam raz i prawie wszędzie dostępna. Chciałbym kiedyś spróbować jakiejś dobrej single malt, ale z tym to dopiero ciężko...
Najczęściej jednak stołuję się piwem - tanie, dostępne wszędzie no i zawsze jest dobry dzień na browara. Gdy jestem sam, to dla smaku walnę jakiegoś niepasteryzowanego (najczęściej z mojej piwnicy :)). W towarzystwie raczej idziemy na ilość, więc ekonomiczniej wychodzą lokalne specjały (Specjale).
Z wódki to tylko Żołądkowa gorzka, najlepiej ta zwykła, pomarańczowa, chociaż miętowa ujdzie. Bez ulepszaczy, najlepiej zapija się czymś gazowanym. Zagryzać nie lubię.
Jeżeli chodzi o częstotliwość picia konkretnych alkoholi to wychodzi piwo>wódka>whisky>reszta. Drinków ani win nie pijam. Gdybym mógł, to spożywałbym tylko whisky i ew. dobre piwo. Pewnie pijąc rzadziej to nie byłoby problemów, ale niestety wielbłądem nie jestem.
Moi koledzy z mieszkania też mają problem ze zrozumieniem jak mogę pić takie świństwo Pamiętam jak kiedyś piliśmy, to po kilku drinkach whisky+cola ( tak koło 5,6 ), zacząłem pić z gwinta na czysto jak żul chłopaki o mało co sie nie porzygali na ten widok.Whiskey to dla mnie jeden z najgorszym alkoholów. Smakuje jak palące siki psa. Ostatnio wypiłem kieliszka i mi się zrobiło strasznie niedobrze. Ale niektórzy whiskey uwielbiają, ale to nie dla mnie.
U mnie numerem jeden jest wino Kagor i Kinor Polecam.
Wódki i piwa za to nie piję. Zwyczajnie mi nie smakują a sam zapach wódki mnie odrzuca.
Tak to jest jak coś się niewłaściwie spożywa Trzeba było kulturalnie, ze szklaneczki z lodem i colą na początek, a nie z kieliszka jak jakąś wódkę Jak przypasuje to można wyeliminować colę Podobnie jest z tequilą, nie wyobrażam sobie picia jej jak wódkę. Ale już z solą i cytrynką wchodzi jak marzenieZamieszczone przez Brave
Co do win, to rzadko je piję, ale jeśli mi się zdarzy to celuję w klasę ekonomiczną, czyli produkty za 10-20 zł. Najczęściej trafia na Kadarkę.
Czasem przy piciu wódki mam taki etap, że muszę sobie walnąć z gwinta, co nie zwlekając czynię ku uciesze/obrzydzeniu zgromadzonych.Zamieszczone przez Witia
PS. Aż się rozmarzyłem przy pisaniu tego posta... idę po piwo
Prosperity or egalitarianism - you have to choose. I favor freedom - you never achieve real equality anyway, you simply sacrifice prosperity for an illusion. - Mario Vargas Llosa
Ja ogólnie nie lubię sączyć drinków. Ja albo mogę wypić piwo, albo pić silny alkohol, ale z kielona. Tu wcale nie chodzi o właściwe spożywanie. Mnie po prostu sam zapach koniaków, whiskey odrzuca, tylko wódka jakoś przejdzie, ale z kieliszka, drinki odpadają. Teraz przerzuciłem się na Żołądkową gorzką De Lux - naprawdę polecam.Zamieszczone przez Furvus
na imprezy:
Mojito
Wściekła Suka - Pies bez malinowego
i klasyczne shooty
na popołudnia:
Pina Colada - lubię, ale tylko na łyczka od żony
na specjalne okazyje:
nie ma też jak "papierowy" posmak koniaku