*Mężczyzna rozejrzał się po tłumie rojalistów jakby nie dowierzając temu co widzi. Otrzepał mankiety z kurzu i poprawiając poatarganą perukę ukłonił się kapitanowi.*
-Witajcie przyjaciele! Chwała Bogu, że was zesłał- Maximilian przeżegnał się. -Uratowaliście nas z rąk tych sankiulockich szumowin w ostatniej chwili. Nazywam się Maximilian Frédéric Chevalier de Sainte-Phalle.
*Po czym wykorzystując całe swoje dotychczasowe doświadczenie towarzyskie i nienaganne maniery, stara się wzbudzić u Kapitana zaufanie co do swojej osoby i swoich szczerych zamiarów.*
-Proszę, ocalcie nas od tego piekła na ziemi. Chętnie wspomożemy waszą boską sprawę tępienia tych bezbożników! Dajcie mi tylko proszę czas abym mógł odzyskać swoje rzeczy zrabowane przez te świnie.
*Stara się zyskać zgodę na przeszukanie budynku sądu z nadzieją odnalezienia dokumentów, z którymi został złapany.*