Rusią się bardzo fajnie grało na Medievalu jedynce.
Rusią się bardzo fajnie grało na Medievalu jedynce.
Na normalu, to w setnej turze Wenecją miałem całą Europę, od Lizbony aż po UralZamieszczone przez Zwiastun
Naprawdę nie ma się czym chwalić. Zapraszam do KO, tam poznacie prawdziwych przeciwników.
Jeżeli chodzi o to jak gra komputer to Maurowie - zwykle znikają około 30-40 tury zjedzeni przez Hiszpanów.
Dla gracza - osobiście najciężej mi się grało Rusią. Mają ciekawe jednostki i historię ale wszystko zabija mała ilość prowincji na tak ogromnym terenie a dodatkowo ogromne odległości między zamkami.
To wada ale i zaleta. Jeśli dobrze rozstawić wartownie to ze znacznym wyprzedzeniem można dostrzec nadchodzaca wrogą armię i się przygotować. Dodatkowo ogromny potencjał zastawiania pułapek na mapie, jednostki bardzo dobre, choć nieco słaba konnica w porównaniu z zachodnią europa.Zamieszczone przez Łilson
Generalnie nie ma takiej frakcji, która była by trudna do grania. Osobiście "najgorsze państwo" to takie, które nie sprawia frajdy z gry. Myslę, że z czasem rozegram kampanię każdą frakcją, nawet tymi niegrywalnymi, po drobnych zmianach w plokach, podobnie zrobiłem w poprzednich odslonach i tymi niegrywalnymi grało sie na vh/vh dosć trudno, np: trakami w rome.
"na każdej z głów bluźniercze imię, a głów tych 666"
Zagłosowałem na Maurów SI nimi nie potrafi kierowac ciągle walczy z Sycylią o Tunis i nic nie robi w Hiszpanii czasem mają Walencję i bez przerwy mają sojusz z papą i lecą na korsykę i sardynię.
Poza tym:
-dalekie prowincje w Afryce (Timbuktu Algier Tunis)
-krucjaty na nas
-papa zawsze leci na mnie pełną flagą jak nimi gram (pomaga w rekonkwiście czy co?)
Chyba prędzej ucieka przed sępami z płw. Alpejskiego.
Wedlug mnie najslabsze panstwo to wegry.
-wenecja, bizancjum i czasami polska potrafia nam dopiec. ops:
-w miare slaba armia.
8-)
Jak kolega wyżej Węgry bez gracza zostają szybko podbite tak samo mi się zdarzyła być wchłonięta Polska.
,,Póki będzie istnieć miłość będzie istnieć i nienawiść" - Minato Namikaze
,,Jeśli się wyróżniasz, jesteś znienawidzony przez innych." - Itachi Uchiha
Widać, że najczęściej pojawiającym się państwem do prowadzenia jest Ruś. W sumie i dla mnie ta frakcja jest niemal kompletnie nieatrakcyjna: sytuuje się na zupełnym zadupiu mapy, dysponuje niezwykle rzadką siecią ośrodków przy jednoczesnych ogromnych połaciach terytorialnych, charakteryzuje się sporym zacofaniem z jednocześnie małą szansą na szybkiego kopa technologicznego. Poza tym istnieje ryzyko inwazji Mongołów na tereny Rusi - wówczas robi się naprawdę ciężko. Największy minus tej frakcji: wszędzie daleko
Kolejnym ciężkim państwem jest Turcja i to z przyczyn niekoniecznie zależnych od gracza. Przede wszystkim pozycje startowe: teren górzysty, kiepskie linie komunikacyjne. Jednak dość szybko należy zająć rebeliancką (SIC!) Antiochię, Aleppo i jakoś gospodarka powinna ruszyć do przodu. Niemniej, Papież potrafi napsuć nam krwi zwołując na nasze ziemie krucjaty, a do tego istnieje spora szansa, że inwazja Mongołów nastąpi na Kaukazie lub w dolinie Eufratu, w sąsiedztwie Bagdadu. Przyznam, że ostatnio właśnie tak mi się przydarzyło - jednoczesne wędrówki armii krzyżowych na moją Antiochię i walka z Mongołami. Nie powiem - nie umierałem z nudów grając Turkami Jednak jest pewien spory plus - Turcy, chyba jako jedyna frakcja w grze, dość szybko uzyskuje dostęp do solidnych formacji militarnych i do tego rekrutowanych w miastach! Chodzi o Janczarów i Assassynów (dzięki instalowaniu Gildii o tej samej nazwie). Przyznam, że miks właśnie tych jednostek (+ kilka konnych łuczników) uratował mi zad przed zastępami Mongołów. Turcy to ciężka frakcja ale za to rozgrywka jest bardzo dynamiczna.
Ostatnim ciężkim w prowadzeniu państwem jest jeszcze Bizancjum. Wprawdzie Papież nie "puszcza" na nas wypraw krzyżowych (prędzej to półksiężyc lubuje się w Dżihadach na Konstantynopol), wprawdzie nasza stolica to jedno z najlepiej rozwiniętych miast w całym świecie gry, jednak siła militarna naszej armii pozostawia nieco do życzenia (szczególnie w porównaniu z zachodnim rycerstwem). Dodatkowo jest więcej niż pewne, że na "dzień dobry" wypowie nam wojnę Wenecja, a i Węgry nie będą czekać bezczynnie.