Pwnie chodzi o motyw przysięgi Hannibala. Jeżeli jest ona prawdą (dyskusja trwa i trwać pewnie będzie do końca), to młody Hannibal rzekomo przysięgał, że nigdy nie będzie "przyjacielem Rzymian" [Polyb. III, 11]. Czyli właściwie Hannibal przysięgał, że pozostanie niezależny. To samo Korneliusz Nepos [Żywoty sławnych mężów, Hannibal, 2]. Przy czym Nepos pisze jeszcze :"Hannibal jednak tak strzegł przejętej jakby w spadku ojcowskiej nienawiści do Rzymian, że śmierć dopiero położyła jej kres." [tamże, 1]. Dziwne podobieństwo do tego co napisałeś :-). To jest jednak już, moim zdaniem, przejaw propagandy rzymskiej (być może dotyczy to całego motywu przysięgi w wersji nam znanej) i kreowania Hannibala na człowieka odurzonego nienawiścią do niewinnych Rzymian. Co więcej ten Hannibal podburzył przeciwko pokojowo nastawionym Rzymianom Filipa V i Antiocha III. Niemniej jednak w samym motywie przysięgi przekazanym przez historyków rzymskich z pierwszej grupy pojawia się ta nieścisłość. Hannibal przysięga, że nie będzie przyjacielem. Te określenie koreluje ze statusem "sprzymierzeniec i przyjaciel ludu rzymskiego", czyli de facto "podległy Rzymowi". Później pojawiają się ostrzejsze w wymowie przekazy dotyczące tego co miał przysięgać Hannibal. Chyba Orozjusz pisze o nienawiści. Wracając do Hannibla w ujęciu przekazów rzymskich, jak już wspomniałem motywem jego działań miała być chorobliwa nienawiść. Zatem Hannibal działał irracjonalnie, był napastnikiem, Rzym tylko się bronił, prowadził bellum iustum. Być może niektótrzy historycy ulegli tej iluzji. Moim zdaniem to jednak obraz fałszywy. Motywy wojny z Rzymem były jak najbardziej racjonalne i mieściły się w kategorii racji stanu Kartaginy.Niektórzy historycy uważają że Hannibal przejął całą nienawiść osobistą, prywatną do Rzymu po swoim ojcu, a jego działania nie były tylko wynikiem polityki oligarchii kartagińskiej
Oczywiśćie tego co Hannibal chciał nie sposób jednoznacznie określić. Być może myślał o zniszczeniu Rzymu, ale moim zdaniem jego działania tego nie potwierdzją i muszą prowadzić do wniosku, że przede wszystkim chciał Rzym pokonać i odbudować z nawiązką pozycję Kartaginy.
Co do drugiej kwestii, czyli ewentualnej samowoli Hannibala, to też nie moge się z tym zgodzić. Stronnictwo Barkidów było w tym okresie dominujące w geruzji, a Kartagina jest w pełni zaangażowana w prowadzenie wojny z Rzymem. Przy negocjacjach traktatu z Filipem Hannibalowi towarzyszą przedstawiciele władz Kartaginy.
Moim zdaniem odwrotnie. To traktat jest konsekwencją a nie przyczyną. Filip V miał w praktyce niewiele do powiedzenia w kwestii rzymskiej. Cały zaś traktat był wlaściwie rozgraniczeniem stref wpływów.Co do pozostawienia Rzymu, Baal o tym wspomniał, że było porozumienie z Filipem V i jego konsekwencje
Nie jest zły. Jest uważany za jedno z bardziej wiarygodnych źródeł. Rzecz jasna nie należy nigdy zapominać o krytyce źródła ;-), w końcu Polibiusz pisał z perspektywy określonego punktu widzenia.Mam pytanie do twojej wypowiedzi, czy w takim razie Polybios jest zły jako potencjalne źródło wiedzy o Hannibalu?
Co masz na myśli? Każde państwo czy związek za Adriatykiem prowadziło politykę wedle swojej oceny sytuacji, przyszłosci nie znano.Zastanawia mnie jeszcze skąd takie podejście potomków diadochów do kwestii związanych z Rzymem, o ile interesując się Aleksandrem Wielkim i jego ojcem rozumiem taką a nie inną zasadność działań władców tamtych regionów, to tutaj nie wiem...Wygląda to tak, ze rzymianie mieli lepsze rozeznanie co do sympatii i antypatii poszczególnych władców państw hellenistycznych i potrafili to doskonale wykorzystać, wyłapując po kolei a nie biorąc wszystkich sobie na przysłowiową klatę...Ale do końca mnie to nie przekonuje
Tak 211, nie wiem teraz gdzie ja ten 212 rok widziałem, pewnie tak jak piszesz pomyliłem te dwa wydarzenia.Zamieszczone przez sargon