yourself - generalnie stosuję taką zasadę, że lepiej jest zająć prowincję niż wchłonąć przez wasala. Do tego najlepsze są dwa rodzaje cassus belli: religijne i imperialne. Obydwa pozwalają nawet na aneksję zaatakowanego kraju. Casus religijne otrzymujesz na każdego sąsiada po przyjęciu doktryny Deus Volt (idee religijne, pierwsza doktryna do przyjęcia), zaś imperialne po zbadaniu 22 poziomu technologii dyplomatycznych (II połowa XVII wieku, z porywami do przełomu stuleci, w zależności od grupy technologicznej, modyfikatorów, etc.). Do tego dochodzą casus belli związane z ideami ekspansji i eksploracji (otrzymywane po przyjęciu w całości każdej z tych idei). Pozwalają one na wchłonięcie państw azjatyckich, afrykańskich i amerykańskich (tych zacofanych technologicznie względem nas). Korzyści z wchłonięcia takich państw wymagają jednak po pierwsze uzyskania praw do podbitych prowincji (overextiertion czy jakoś tak, nie znam polskiego odpowiednika tego terminu, chodzi o kary za prowincje, które posiadamy bezprawnie, pogarszające naszą sytuację wewn. i dyplomatyczną), po drugie nawrócenia prowincji na naszą religię i indoktrynację kulturową (jeśli prowincja nie wyznaje naszej religii państwowej i/lub ma inną kulturę niż nasza narodowa/uznawana). Po poczynieniu tych kroków (mi to zajmuje zazwyczaj 3-4 lata) pora się zabrać za to, co najważniejsze - budynki. Następne 20 lat po podboju i integracji przeznaczam na prace budowlane. W zależności od tego, na czym opieramy gospodarkę (ja akurat na produkcji i handlu), budujemy odpowiednie budynki [przy czym manufaktury uznaję tu za budynek podstawowy (lider produkcyjny jakiegoś dobra strategicznego zyskuje związane z nim bonusy)]. Przy moim modelu zarządzaniu państwa państwa wasalne/protektoraty/państwa klienckie są wręcz niewskazane. Zresztą mechanizm 75% autonomii dotyczy tylko tych prowincji spoza kontynentu ze stolicą, które nie mają połączenia lądowego z kontynentem macierzystym. Dla przykładu - stolicą mojego państwa jest Warszawa. Leży ona jak wiadomo na kontynencie europejskim. Mam jednak także prowincje azjatyckie - całą Syberię za Uralem, Azję Środkową, Persję, kawałek Mezopotamii i Indii. Wszystkie prowincje są ze sobą połączone, przez co żadna z moich prowincji nie ma autonomii na poziomie 75%. Nie wiem jak to jest z wyspami, ale prowincje na stałym lądzie tak działają.
Grongmir - też idę w imperializm, chociaż akurat budynki to dla mnie priorytet. W miarę możliwości zawsze je stawiam, zwłaszcza manufaktury, budynki typu koszary i budynki handlowe. W tej chwili mam 380 prowincji (i ok. 70 prowincji mają moje kolonie w Ameryce), 0,5 mln ludzi pod bronią i 0,9 mln w rezerwie (max manpowera jest równy 2mln, ale dużo walczę, więc szybko go ubywa). Mimo tak licznej armii (w której podstawą jest kombinacja piechoty i armat oraz minimalne ilości kawalerii w ramach wsparcia, gra Polską nic nie tu zmienia) budżet miesięczny zamyka się na poziomie 1095 dukatów in plus (armia pochłania 169 dukatów, flota 200, 127 bodajże doradcy), przy czym 40% dochodów to handel, a 50% produkcja (w przybliżeniu). Idee wybrane przeze mnie to: religijne, eksploracji, ekspansji, handlu, plutokratyczne, ekonomiczne, jakości i ofensywne (trzy ostatnie ze względu na policies związane z dyscypliną, chcę zmaksymalizować ten wskaźnik w miarę możliwości).