Brytania, która zebrały tutaj tak negatywne opinie od forumowiczów, kiedy jest już pokonana pozwala poczuć prawdziwą słodycz zwycięstwa. Z jednej strony, kiedy widzi się 3-4 armie wypchane po brzegi taczkami z kosami, można poczuć dreszcz na plecach :? . Ale kiedy Twoi zmęczeni, zdziesiątkowani ale i doświadczeni w boju legioniści zatykają głowę ostatniego wodza Brytów na palu w najbardziej wysuniętej na północ wiosce Wysp Brytyjskich, czujesz się jak Leonardo di Caprio na dziobie Titanica... :roll: no dobra... jak król świata
Zauważyłem, że irytację wywołuje przeciwnik, którego nie da się łatwo okrążyć w otwartym polu ( jeśli już, to szarżuje niczym berserk czym powoduje duże straty w armiach gracza) no i nie da się go łatwo dogonić na odległość lancy lub chociaż rzutu pilum
Od zawsze partyzantka była najbardziej wkurzającą metodą walki, ale i najskuteczniejszą przeciwko dużym i silnym armiom. Nie wymagajmy od barbarzyńców honorowych metod walki. Nie potrafili dorównać Rzymianom w kwestii dyscypliny, więc nadrabiali sztuczkami takimi jak wozy bojowe i hordy wojowników walczących w lasach