Cytat Zamieszczone przez Hatak.pl
Ściągasz filmy z sieci? Nie jesteś złodziejem. Kopiujesz książki? Nie popełniasz przestępstwa - trwa akcja społeczna, mająca uświadomić Polakom, że prawo autorskie pozwala na dużo więcej, niż się nam wydaje. - To działanie na szkodę twórców kultury - oburza się Związek Producentów Audio-Video.
Kampanię pod nazwą "Prawo kultury" przygotowała Fundacja "Nowoczesna Polska". O co w niej chodzi? Fundacja w czytelny sposób informuje, iż można ściągać z sieci filmy, kopiować książki czy udostępniać muzykę. W warszawskim metrze naklejono na szyby dymki jak z komiksów, a w nich przeczytać można komunikaty: "Mam prawo ściągać filmy", "Mam prawo kopiować książki" i "Mam prawo dzielić się muzyką". Pod każdym hasłem - odesłanie do strony http://www.prawokultury.pl. Kto trafi na tę stronę, znajdzie na niej prawne podstawy tych haseł. Podane w skondensowany sposób, zrozumiały także dla laika.
Organizatorzy nie namawiają ani do łamania, ani do naginania prawa: pokazują tylko, że często było ono dotąd interpretowane w sposób - jak twierdzą - jednostronny. Kampania ma odwrócić stereotypy utrwalane przez inne kampanie, poszerzyć świadomość o prawach i wolności, jaką daje użytkownikom kultury obowiązująca w Polsce Ustawa o prawie autorskim.
Bogusław Pluta, dyrektor Organizacji Zbiorowego Zarządzania Związku Producentów Audio-Video (ZPAV), krytykuje: - To tak, jakbyśmy podpowiadali ludziom, w jaki sposób kraść w supermarketach. Mówię np. o serwisach, w których muzyka udostępniania jest nielegalnie. To jest działanie na szkodę artystów - i ogólniej: na szkodę kultury. W sensie prawnym wszystko jest w porządku, ale bez wątpienia jednak jest to okradanie artystów i - powtarzam - działanie na szkodę kultury.
I jeszcze przeczytajmy co ma do powiedzenia prawo:
"Mam prawo ściągać filmy", bo...
Ustawa pozwala na korzystanie z już rozpowszechnionych utworów w zakresie własnego użytku osobistego: Bez zezwolenia twórcy wolno nieodpłatnie korzystać z już rozpowszechnionego utworu w zakresie własnego użytku osobistego.
Przy czym nie masz obowiązku sprawdzać, czy filmy umieszczone w internecie zostały rozpowszechnione w sposób legalny, czy nie.
Wyjątkiem jest ściąganie filmów, muzyki czy książek za pomocą sieci peer-to-peer (takie jak BitTorrent czy eDonkey), co zazwyczaj wiąże się także z udostępnianiem plików innym osobom, z którymi nie mamy więzi rodzinnych lub towarzyskich, co wykracza poza dozwolony użytek (paragraf 2 artykułu 23 Ustawy o prawie autorskim: Zakres własnego użytku osobistego obejmuje korzystanie z pojedynczych egzemplarzy utworów przez krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego.)
Widzę, że już parę głosów się zebrało w ankiecie i to tych, których się spodziewałem. Niestety w przeciwieństwie do szlachetnej idei jaką jest uświadamianie ludzi, uważam, że akcje tego typu uświadomią tylko już uświadomionych lub nieliczny procent niewiedzących a pobierających jak ja sam tylko pojedyncze pliki (bo co wszystko, skoro jest YT). Niestety myślę, że w większości ludzie będą usprawiedliwiać łamane prawo poprzez zrzucanie winy na taką informację jaka poszła w sieci w postaci tej kampanii. W Polsce większość pobierających pewnie stanowią ludzie młodzi (do 30 roku życia) w niepewnej sytuacji materialnej, kupujący tylko pojedyncze tytuły z grupy najbardziej ich interesujących. Resztę pobierając lub biorąc na płytach/dyskach/pendrive'ach od znajomych. Pobieranie w głównej mierze odbywa się przez klientów BitTorrent, więc ostatni akapit będą świadomie wyrzucać z podświadomości i uważać, że za ich postępowaniem stoi litera prawa bo przecież "ściągnąłem to tylko dla siebie i tylko ja to używałem, nie udostępniałem nikomu innemu".
Z drugiej strony mamy tak inteligentnych producentów (j.w.), którzy "piractwo" porównują do kradzieży w supermarkecie. Ciekawym pozostaje to, że "kradnąc" coś z internetu mnożysz liczbę produktu, a w drugim przypadku zmniejszasz ilość towaru. Tak więc po szerszym spojrzeniu na sprawę wydaję mi się, że takie akcje oraz głupota producentów pomagają jednak szerzyć piractwo.