Strona 2 z 5 PierwszyPierwszy 1234 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 11 do 20 z 50

Wątek: Armie europejskie od XVI do XIX wieku

  1. #11
    Szambelan
    Dołączył
    May 2011
    Postów
    4 521
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    77
    Otrzymał 22 podziękowań w 18 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Pod Austerlitz np. Rosjan i Austriaków było więcej niż Francuzów.
    A co ma ogólna liczebność armii do liczebności wojsk użytych w poszczególnych bitwach czy nawet kampaniach :?:

    W dodatku ja pisałem o Francji rewolucyjnej, a Ty piszesz o Francji porewolucyjnej (napoleońskiej). Lecz skoro przytaczasz Austerlitz - to ja odwołam się do inwazji Napoleona na Rosję. Napoleon zgromadził w czerwcu 1812 roku 700,000 żołnierzy. Rosjanie mieli w czerwcu 1812 roku raptem 200,000.

    Czyli Napoleon w chwili ataku na Rosję miał 3,5-krotną przewagę liczebną nad Rosjanami. A jak się ta wycieczka skończyła, wiadomo.

    Wojska Hannibala po przejściu Alp odniosły wiele wspaniałych zwycięstw, które do dziś są wskazywane jako przykłady strategii i taktyki wojskowej.
    Raczej taktyki. Taktykiem Hannibal był świetnym, ale strategicznie to zawalił sprawę na całej linii. Zmarnował szansę zdobycia Rzymu, później gnieźdźił się na południu Italii miotając się z kolejnymi armiami Rzymu, gdy Scypion odebrał Kartaginie całą Hiszpanię aż wreszcie zaatakował samą Kartaginę.

    Hannibal musiał wrócić do Afryki żeby bronić miasta. Cała inwazja Italii poszła na marne. A potem przegrał pod Zamą bo zdradzili go sojusznicy.

    Nawet ty przywołujesz tylko smieszne powiedzenie "kula głupia, bagnet zuch".
    To nie śmieszne powiedzenie, tylko realia pola bitwy z XVIII wieku. Skuteczność ognia muszkietowego była przeważnie minimalna.

    Do czasu rozpowszechnienia lufy gwintowanej i prochu bezdymnego broń palna miała większy efekt psychologiczny niż faktyczną skuteczność. Dlatego Szwedzi Karola XII oddawali zwykle jedną salwę a potem szarżowali na piki i bagnety. Suworow też nie wdawał się w długotrwałe, kosztowne marnowanie ołowiu.

    Pierwsza salwa była zresztą zawsze najskuteczniejsza ze wszystkich - i to tylko jeśli została oddana z bardzo bliskiej odległości.

    ale także tych co mogliby wejść do wojny, gdyby zaistniała potrzeba uzupełnień wojsk.
    Lecz skoro nie weszli, to chyba potrzeba nie zaistniała. Poza tym, jak pisałem, nie można całkiem opróżnić garnizonów i zostawić państwa bezbronnego.

    To, że Rosja miała w sumie 300,000 żołnierzy pod bronią w całym imperium nie znaczy, że mogła wszystkich wysłać do walki i to na jeden front.

    Armia się dzieli na armię polową i wojska garnizonowe lub zapasowe. Tak samo było np. w Cesarstwie Rzymskim.

    Np. wg. T. Szeląga ("Amida 359", str. 79) w IV wieku n.e. armia rzymska liczyła 450,000 ale tylko 200,000 to armia polowa, a reszta garnizony.

    W dodatku na poszczególne kampanie przeciwko np. takiej Persji Sasanidów (główny wróg Rzymu), nigdy nie wysłano aż 200,000 jednocześnie.

    Np. w 363 roku wojska inwazyjne Cesarza Juliana na Persję liczyły około 80,000 podzielone na dwie grupy ("Amida 359", str. 171).

  2. #12
    Podkomorzy
    Dołączył
    Mar 2012
    Lokalizacja
    Zamek w Lotaryngii
    Postów
    1 540
    Tournaments Joined
    7
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    164
    Otrzymał 112 podziękowań w 68 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Takie małe sprostowanie co do armii rosyjskiej w XVIII w , głównie druga połowa:
    1.Ktoś pisał o masach "azjatów" i kozaków- realnie Rosjanie starali się ograniczać udział w walkach kozaków, którzy w tym okresie nie przedstawiali żadnej wartości bojowej tylko dezorganizacyjną, którą stosowaną bardziej na wsch i pd. niż wojny z "zachodnią Europą" , przykład w bitwie pod Kijami w 1759, kozacy jako jedni z pierwszych "żołnierzy" licząc obie strony "zagrali królika"; ich rola to było splądrowanie wiosek w okręgu Sulechów-Kije i okolice;
    2.Stan armii francuskiej o liczbie >1,000,000> w początkowych fazach istnienia republiki- jej zwycięstwa były również podyktowane zapałem i wpływem rewolucji na ich efektywność- armie cesarstwa to trochę inne wojsko
    3.Nie tylko Suworow dowodził rosyjską armią- Sałtykow też był niczego sobie-zwycięstwa w bitwach wojny siedmioletniej, szczególnie w bitwach królewskich.


  3. #13
    Podstoli
    Dołączył
    Oct 2009
    Postów
    446
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    0
    Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    A co ma ogólna liczebność armii do liczebności wojsk użytych w poszczególnych bitwach czy nawet kampaniach :?:

    W dodatku ja pisałem o Francji rewolucyjnej, a Ty piszesz o Francji porewolucyjnej (napoleońskiej). Lecz skoro przytaczasz Austerlitz - to ja odwołam się do inwazji Napoleona na Rosję. Napoleon zgromadził w czerwcu 1812 roku 700,000 żołnierzy. Rosjanie mieli w czerwcu 1812 roku raptem 200,000.

    Czyli Napoleon w chwili ataku na Rosję miał 3,5-krotną przewagę liczebną nad Rosjanami. A jak się ta wycieczka skończyła, wiadomo.
    Napoleon z pewnością nie zgomadził w czerwcu 1812 roku 700.000 żołnierzy do kampanii rosyjskiej. Przy nim było jakieś 217.000, a z Austriakami, Prusakami, Sasami, Bawarczykami, Włochami, Polakami i innymi wojsakmi gotowymi do walki przeciw Rosji w czerwcu było jakieś 440.000 ludzi. Potem późnym latem i jesienią doszły uzupełnienia, ale i tak było tego znacznie mniej niż sugerujesz. Wielu twierdzi, że granicę Rosji w 1812 r. przekroczyło ogółem 480.000-550.000 wojsk napoleońskich.

    Same 3 rosyjskie armie na zachodzie liczyły ponad 200.000. Do tego kilka korpusów, armia Cziczagowa oraz różne opołczenia pozostawione na tzw zapleczu to razem będzie ponad 0,5 mln ludzi pod bronią. Zatem twoja supozycja o 3,5 krotnej przewadze wojsk Napoleona w 1812 r. jest wierutną nieprawdą.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Wojska Hannibala po przejściu Alp odniosły wiele wspaniałych zwycięstw, które do dziś są wskazywane jako przykłady strategii i taktyki wojskowej.
    Raczej taktyki. Taktykiem Hannibal był świetnym, ale strategicznie to zawalił sprawę na całej linii. Zmarnował szansę zdobycia Rzymu, później gnieźdźił się na południu Italii miotając się z kolejnymi armiami Rzymu, gdy Scypion Kartaginie odebrał całą Hiszpanię aż wreszcie zaatakował samą Kartaginę.

    Hannibal musiał wrócić do Afryki żeby bronić miasta. Cała inwazja Italii poszła na marne. A potem przegrał pod Zamą bo zdradzili go sojusznicy.
    Poczytaj o tamtej wojnie, a zmienisz zdanie. Hannibal nie mógł zdobywać Rzymu, bo jego armia nie była przygotowana do zdobywania ufortyfikowanego wielkiego miasta. Nie mógł przeciwdziałać akcjom Rzymian w Hiszpanii i nie dał rady wygrać w Afryce. Dlatego m.w. Kartagina wojnę przegrała.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Nawet ty przywołujesz tylko smieszne powiedzenie "kula głupia, bagnet zuch".
    To nie śmieszne powiedzenie, tylko realia pola bitwy z XVIII wieku. Skuteczność ognia muszkietowego była przeważnie minimalna.

    Do czasu rozpowszechnienia lufy gwintowanej i prochu bezdymnego broń palna miała większy efekt psychologiczny niż faktyczną skuteczność. Dlatego Szwedzi Karola XII oddawali zwykle jedną salwę a potem szarżowali na piki i bagnety. Suworow też nie wdawał się w długotrwałe, kosztowne marnowanie ołowiu.

    Pierwsza salwa była zresztą zawsze najskuteczniejsza ze wszystkich - i tylko jeśli została oddana z bardzo bliskiej odległości.
    Powielasz mity. Masz tu ciekawe zestawienie ran zadawanych przez różne rodzaje ówczesnej broni zamieszczone np. tu
    http://napoleonistyka.atspace.com/infan ... tics_2.htm
    Tu króciutki wyciąg.
    "According to another sample taken (in 1762) in Invalides;
    - 69 % of the wounded were wounded by musket balls
    - 14 % by sabers
    - 13 % by artillery
    - 2 % by bayonets "

    In 1807 during the war between France and Russia and Prussia, chirurg Dominique Jean Larrey studied wounded on one battlefield and found most were caused by artillery and muskets. Only 2 % of all wounds were caused by bayonets.
    - 98 % other wounds
    - 2 % wounds from bayonets

    The damage inflicted during "bayonet assault" was most often executed by bullets. Larrey studied one particularly vicious close combat between the Russians and the French and found:
    - 119 (or 96 %) wounds from musketballs
    - 5 (or 4 %) wounds from bayonets "

    Nawet jak uwzględnić, że od bagnetów ginęło więcej żołnierzy to i tak nie było to więcej niż od kul.
    Mam nadzieję, że teraz dostrzegasz znaczenie ognia ówczesnej broni palnej.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    ale także tych co mogliby wejść do wojny, gdyby zaistniała potrzeba uzupełnień wojsk.
    Lecz skoro nie weszli, to chyba potrzeba nie zaistniała. Poza tym jak już pisałem, nie można całkowicie opróżnić garnizonów i zostawić państwa bezbronnego.

    To, że Rosja miała w sumie 300,000 żołnierzy pod bronią w całym imperium nie znaczy, że mogła wszystkich wysłać do walki i to na jeden front.

    Armia się dzieli na armię polową i wojska garnizonowe czy zapasowe.
    Wszystko to dotyczy również przeciwników. Zatem oni też mieli garnizony, wojska zapasowe, inne fronty itd.

    W 1792 r. Rosja wysłała do Polski siły wystarczająco przeważające liczebnie, dodatkowo zaprawione w bojach z Turkami. Polska armia była nieliczna, do tego w znacznej mierze było to młode wojsko. Przewaga Rosji była zdecydowana, a mogła ona wojska swoje łatwo tu powiększyć. Dlatego wojna ta zakończyła się dość szybko.

    Polacy pokazali jednak, że nawet w beznadziejnej sytuacji potrafią walczyć i wygrywać bitwy np. Zieleńce. Zatem nawet większa i doświadczona rosyjska armia nie była okazem wspaniałości. Polacy przegrali, bo po prostu "nec Hercules contra plures".
    Zapamiętaj, ja głupiemu mogę ustąpić, ale nie pozwolę sobie wejść na głowę jego głupocie.

  4. #14
    Cześnik Awatar Aracz
    Dołączył
    Jan 2013
    Postów
    233
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    0
    Otrzymał 4 podziękowań w 4 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Mi się renesansowa Rosja zawsze się kojarzyła z dobrą bronią palną i armatami. Ale zauważyłem tutaj taką pewną rzecz. Offtop. Nie piszecie na temat Husaria vs Samuraj tylko o tym czy Rosjanie byli silni i jak walczyli w czasie renesansu (w okolicach Polski, Szwecji, Rosji i Ukrainy renesans trwał od ok 16 wieku). Można by jednak o tym napisać kolejny temat.

  5. #15
    Szambelan
    Dołączył
    May 2011
    Postów
    4 521
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    77
    Otrzymał 22 podziękowań w 18 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Wszystko to dotyczy również przeciwników. Zatem oni też mieli garnizony, wojska zapasowe, inne fronty itd.
    Ale różnica polega na tym, że Polacy w 1792 się bronili i to na swoim terenie. Więc wojska "stacjonarne", że tak je nazwę, też mogły walczyć.

    Polacy pokazali jednak, że nawet w beznadziejnej sytuacji potrafią walczyć i wygrywać bitwy np. Zieleńce. Zatem nawet większa i doświadczona rosyjska armia nie była okazem wspaniałości. Polacy przegrali, bo po prostu "nec Hercules contra plures".
    "Nec Hercules contra plures" to można np. o szarży husarii pod Wa-wą w 1656 powiedzieć. Ale tu przewaga liczebna nie była wcale tak wielka po stronie Rosjan. Określając armię rosyjską z 1792 mianem kiepskiej, wystawiasz złe świadectwo naszej armii, bo szybko przegrała z taką "kiepską" armią rosyjską.

    Poza tym Zieleńce to jedyny większy sukces Polaków w tej wojnie. I to niewykorzystany (nie udało się zniszczyć wroga, tylko zmusić do wycofania, a pościgu Polacy nie prowadzili - nie doszło też do współdziałania Poniatowskiego ze znajdującymi się całkiem niedaleko pola bitwy wojskami Kościuszki).

    Dodajmy jeszcze, że pod Zieleńcami to Polacy mieli przewagę liczebną (w stosunku 3 do 2). A i tak losy bitwy wahały się dosyć długo.

    Paradoksalnie zresztą pod Zieleńcami to dowódca Rosjan miał na imię Herkules (Herkules Morkow). "Nec Hercules contra plures".

    Swoją drogą - pod Racławicami w 1794 roku też Polaków było dużo więcej niż Rosjan.

    A Kościuszko był bardzo dobrym fortyfikatorem i dowódcą w obronie, ale gdy trzeba było atakować to radził sobie średnio.

    Powielasz mity. Masz tu ciekawe zestawienie ran zadawanych przez różne rodzaje ówczesnej broni zamieszczone np. tu
    Nieprawda. Ty powielasz mity. To, jaki procent strat spowodowała broń palna w jakiejś bitwie, nie mówi nam nic o jej skuteczności. To co podałeś mówi nam tylko o tym, że w tych bitwach, które przytoczyłeś, nie walczono zbyt wiele na broń białą, lecz obie armie raczej wolały ostrzeliwać się z dystansu.

    O skuteczności broni palnej mówią natomiast statystyki o tym, ile wystrzelonych kul statystycznie przypadało na jednego zabitego lub rannego.

    I to było marnotrawstwo - statystycznie żeby zabić człowieka trzeba było wystrzelić więcej "żelastwa", niż ten człowiek ważył.

    Tzn. zsumowana masa (w kg) wystrzelonych kul przypadających średnio na jednego zabitego, była większa niż masa przeciętnego zabitego.

    W liczbach bezwzględnych też istnieją statystyki zużycia amunicji w bitwach i strat w tych bitwach. Okazuje się z tych danych, że często padało nawet do kilku tysięcy wystrzałów średnio na jednego zabitego. Oczywiście w różnych salwach mogło to być mniej lub więcej, w zależności od warunków.

    Nawet jak uwzględnić, że od bagnetów ginęło więcej żołnierzy to i tak nie było to więcej niż od kul.
    Przytoczyłeś przykłady bitew, w których żadna ze stron nie odważyła się na decydującą szarżę na bagnety.

    Tam gdzie nikt bagnetem nie walczył, tam nikt od bagnetów nie ginął - to dosyć oczywiste. :roll:

    Kiedy weźmiesz przykłady np. bitew wojsk szwedzkich z WWP, to straty od bagnetów były tam większe, bo więcej było szarż na bagnety.

    Inna sprawa, że często gdy jedna strona szarżowała na bagnety, to druga strona załamywała się psychicznie i uciekała bez podjęcia walki.

    W 1792 r. Rosja wysłała do Polski siły wystarczająco przeważające liczebnie, dodatkowo zaprawione w bojach z Turkami.
    Przeważały liczebnie w stosunku 100 Rosjan na 70 Polaków. A że zaprawione w bojach z Turkami - sam przyznajesz, że była to świetna armia...

    Poczytaj o tamtej wojnie, a zmienisz zdanie. Hannibal nie mógł zdobywać Rzymu, bo jego armia nie była przygotowana do zdobywania ufortyfikowanego wielkiego miasta. Nie mógł przeciwdziałać akcjom Rzymian w Hiszpanii i nie dał rady wygrać w Afryce.
    Czytałem. Nie mógł jednocześnie walczyć w Italii i w Hiszpanii - to chyba jasne.

    Chodzi mi o to, że albo powinien był działać aktywniej i nie dopuścić do tego, żeby Rzymianie wysłali wojsko do Hiszpanii (gdzie mniej utalentowani dowódcy kartagińscy przegrywali ze Scypionem bitwę za bitwą), albo powinien był wycofać wojsko z Italii dużo wcześniej i przerzucić je do Hiszpanii.

    Po prostu Hannibal nie chciał przyjąć do wiadomości, że w Italii już nic nie zdziała. Skoro i tak nie był w stanie zdobyć Rzymu, to po co nadal tkwił w południowej Italii, zamiast przerzucić wojsko do Hiszpanii lub do Afryki (a stamtąd do Hiszpanii) znacznie wcześniej niż to zrobił?

    W południowej Italii wytracał tylko swoich weteranów w bezsensownych potyczkach, a Rzymianie unikali walnej bitwy. Ekonomicznie nie dało się Rzymu wyniszczyć, zwłaszcza że Hannibal plądrował tylko południową część Italii, a w północnej Rzymianie szybko odzyskali kontrolę.

    Hannibal nigdy nie zrozumiał, że jego obecność w Italii już nic nie znaczyła a losy wojny rozstrzygały się gdzie indziej (w Hiszpanii).

    "Umiesz zwyciężać Hannibalu, ale nie potrafisz ze zwycięstwa korzystać" - powiedział Hannibalowi Maharbal i miał sporo racji.

    Dlatego nie można Hannibala nazwać wielkim strategiem, bo strategia polega m.in. na wykorzystywaniu zwycięstw.

    Taktyka z kolei to sztuka wygrywania poszczególnych bitew - i w taktyce Hannibal był geniuszem, jednym z największych w historii.

    Ale wygrywać bitwy to jedno a wygrać całą wojnę to co innego.

    Larrey studied one particularly vicious close combat between the Russians and the French and found:
    - 119 (or 96 %) wounds from musketballs
    - 5 (or 4 %) wounds from bayonets "
    A tutaj to już całkiem tendencyjne porównanie.

    W walce na bagnety zabitych jest dużo więcej niż rannych. Odwrotnie jest w przypadku ostrzału z muszkietów (więcej rannych, mniej zabitych).

    Więc porównywanie liczby rannych od kul z muszkietów do liczby rannych od ciosów bagnetem jest całkowicie nie na miejscu.

    Jeśli już dopadłeś wroga i zadałeś mu cios bagnetem, to nawet jeśli nie zginął od pierwszego ciosu - przebijesz leżącego na ziemi jeszcze raz.

    Z tego powodu w walce na bagnety rannych jest niewielu - albo zabijasz wroga i sam ran unikasz (chyba, że jakieś draśnięcie, które nawet trudno jako ranę zakwalifikować a co najwyżej jako kontuzję), albo giniesz pchnięty bagnetem raz a jeśli pierwszy cios nie był śmiertelny, to kilka razy.

    Ewentualnie trzecia opcja - uciekasz na widok bagnetów wroga i ratujesz swoje życie.

  6. #16
    Podstoli
    Dołączył
    Oct 2009
    Postów
    446
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    0
    Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Poproszę modera o wydzielenie wątku armii europejskich, w tym zmagań polsko rosyjskich do innego wątku.
    Temat ten rozpoczą tu zdaje się Domen jeszcze na poprzedniej stronie.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Wszystko to dotyczy również przeciwników. Zatem oni też mieli garnizony, wojska zapasowe, inne fronty itd.
    Ale różnica polega na tym, że Polacy w 1792 się bronili i to na swoim terenie. Więc wojska "stacjonarne", że tak je nazwę, też mogły walczyć.
    Co z tego kiedy Rosjanie posłali na Polskę 98.000, a nasze młode wojsko ogółem liczyło jakieś 56.000 pod bronią, i kilkanaście tysięcy w tkrakci organizacji.
    Razem to góra 70.000. Jak by nie liczyć to prawie 2 krotna przewaga zdatnych do walki.

    Na początku wojny na Litwę Rosjanie posłali 33.700 zołnierzy przeciw rozsianym po kraju 18.000 armii tzw litewskiej.
    Na Ukrainie Poniatowski gotowych miał jedynie 17.000 plus potem jeszcze trochę zupełnień oraz silną załogę w Kamieńcu Podolskim.
    Razem ok. 24.00-30.000, a na przeciw miał 64.000 Rosjan. Jak widać Rosjanie mieli prawie 2 krotną przewagę na 2 głównych teatrach wojny.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Polacy pokazali jednak, że nawet w beznadziejnej sytuacji potrafią walczyć i wygrywać bitwy np. Zieleńce. Zatem nawet większa i doświadczona rosyjska armia nie była okazem wspaniałości. Polacy przegrali, bo po prostu "nec Hercules contra plures".
    "Nec Hercules contra plures" to można np. o szarży husarii pod Wa-wą w 1656 powiedzieć. Ale tu przewaga liczebna nie była wcale tak wielka po stronie Rosjan. Określając armię rosyjską z 1792 mianem kiepskiej, wystawiasz złe świadectwo naszej armii, bo szybko przegrała z taką "kiepską" armią rosyjską.
    Patrz j.w. Blisko 2 krotna przwaga walczących, a do tego jeszcze możliwość dosłania kolejnych 2 setek tysięcy sołdatów.
    Przy takiej przewadze wroga postawa naszej armi złożonej w znacznej części z rekrutów była dobra.

    Po za tym nie nazywałem armii rosyjskiej kiepską. Ona miewała kiepskich dowódców, a to nie to samo.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Poza tym Zieleńce to jedyny większy sukces Polaków w tej wojnie. I to niewykorzystany (nie udało się zniszczyć wroga, tylko zmusić go wycofania, a pościgu Polacy nie prowadzili - nie doszło też do współdziałania Poniatowskiego ze znajdującymi się całkiem niedaleko pola bitwy wojskami Kościuszki).

    Dodajmy jeszcze, że pod Zieleńcami to Polacy mieli przewagę liczebną (w stosunku 3 do 2). A i tak losy bitwy wahały się dosyć długo.

    Paradoksalnie zresztą pod Zieleńcami to dowódca Rosjan miał na imię Herkules (Herkules Morkow). "Nec Hercules contra plures".
    Twój Herkules Morkow pod Zieleńcami miał 11.000 weteranów i 24 działa, a Poniatowski 15.000 młokosów i 12 dział.
    Do tego na całym tym teatrze działań były jeszcze wojska Kachowskiego, wszystkiego ok. 60.000.

    Zatem nie bajaj o zwykłej przewadze liczebnej Polaków 3:2.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Powielasz mity. Masz tu ciekawe zestawienie ran zadawanych przez różne rodzaje ówczesnej broni zamieszczone np. tu
    Nieprawda. Ty powielasz mity. To, jaki procent strat spowodowała broń palna w jakiejś bitwie, nie mówi nam nic o jej skuteczności. To co podałeś mówi nam tylko o tym, że w tych bitwach, które przytoczyłeś, nie walczono zbyt wiele na broń białą, lecz obie armie raczej wolały ostrzeliwać się z dystansu.
    Otóż mówi, bo wiadomo czym zadawano więcej ran. Bagnetem zaledwie 2-5 %!
    Wogóle walka na bagnety to nie było tak częste zajście. W otwartym polu raczej dość rzadkie. Atak na bagnety polegał bardziej na przewadze psychologicznej, a nieraz liczebnej przewadze atakujących oraz na fakcie, że z bliskiej odległości muszkiety były bardziej celne. Decydowała więc tu agresywność i pewność przewagi atakujących oraz determinacja obrońców, a nie sama walka bagnetem. Słabsza strona nie czekając nawet wroga nieraz ustępowała co kończyło się pogonią i rzezią.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    O skuteczności broni palnej mówią natomiast statystyki o tym, ile wystrzelonych kul statystycznie przypadało na jednego zabitego lub rannego.

    I to było marnotrawstwo - statystycznie żeby zabić człowieka trzeba było wystrzelić więcej "żelastwa", niż ten człowiek ważył.

    Tzn. zsumowana masa (w kg) wystrzelonych kul przypadających średnio na jednego zabitego, była większa niż masa przeciętnego zabitego.

    W liczbach bezwzględnych też istnieją statystyki zużycia amunicji w bitwach i strat w tych bitwach. Okazuje się z tych danych, że średnio padało nawet do kilku tysięcy wystrzałów średnio na jednego zabitego. Oczywiście w różnych salwach mogło to być mniej lub więcej, w zależności od warunków.
    Co za bzdury tu wygłaszasz. Z tego wynikałoby, że najskuteczniejszą bronią był np. miecz katowki, on prawie zawsze łeb ścinał.
    Tylko, że samym takim mieczem mało kto wojny wygrywał, a te prowadzono w tym czasie głównie przy użyciu broni palnej.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Nawet jak uwzględnić, że od bagnetów ginęło więcej żołnierzy to i tak nie było to więcej niż od kul.
    Przytoczyłeś przykłady bitew, w których żadna ze stron nie odważyła się na decydującą szarżę na bagnety.

    Tam gdzie nikt bagnetem nie walczył, tam nikt od bagnetów nie ginął - to dosyć oczywiste. :roll:

    Kiedy weźmiesz przykłady np. bitew wojsk szwedzkich z WWP, to straty od bagnetów były tam większe, bo więcej było szarż na bagnety.

    Inna sprawa, że często gdy jedna strona szarżowała na bagnety, to druga strona załamywała się psychicznie i uciekała bez podjęcia walki.
    Dane dotyczyły różnych okresów XVIII i XIX w. zatem to dość długi czas, aby można było wyciągać wnioski co do skuteczności bagnetów kontra broń palna.
    Nawet w WWP decydował proch, dlatego m.w. Szwedzi pod Połtawą przegrali.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    W 1792 r. Rosja wysłała do Polski siły wystarczająco przeważające liczebnie, dodatkowo zaprawione w bojach z Turkami.
    Przeważały liczebnie w stosunku 100 Rosjan na 70 Polaków. A że zaprawione w bojach z Turkami - sam przyznajesz, że była to świetna armia...
    O twoich kłopotach z liczbami już pisałem. Rosjanie mieli prawie 2 krotną przewagę, a mogli mieć jeszcze wiekszą.
    Zatem nie zestawiał gołych cyfr, bo nawet one mówią o znacznej przewadze liczebnej Rosjan.

    Rosjanie bili nie tylko Turków, ale np też Eskimosów na Alasce, czyżby to znaczyło, że przez to byli jeszcze lepszymi żołnierzami?

    Rosyjska armia to solidna armia, ale do świetności jej daleko.
    Wytrzymałość, agresywność, wydolność, zadziorność OK, ale Rosja wygrywała dzięki liczebności wojsk, zasobność wielkiego kraju, możliwości wystawiania, utrzymania i odtwarzania dużych sił. Zwycięstwa odnosili wtedy głównie ze słabszymi przeciwnikami.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Poczytaj o tamtej wojnie, a zmienisz zdanie. Hannibal nie mógł zdobywać Rzymu, bo jego armia nie była przygotowana do zdobywania ufortyfikowanego wielkiego miasta. Nie mógł przeciwdziałać akcjom Rzymian w Hiszpanii i nie dał rady wygrać w Afryce.
    Czytałem. Nie mógł jednocześnie walczyć w Italii i w Hiszpanii - to chyba jasne.
    Zatem nie rozumiesz raczej co czytasz.
    Skoro Hannibal nie mógł walczyć w wielu miejscach na raz to cały twój pozostałyy wywód był zbędny.

    Przerzucanie wojsk z powrotem do Hiszpanii nic by nie zmieniło w układzie sił. Rzym górował od dawna nad Kartaginą i było kwestią czasu kiedy się z nią rozprawi. Hannibal jedynie wspaniale przedłóżał nieuniknioną przegraną, a mógł to robić właśnie w Italii.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    W południowej Italii wytracał tylko swoich weteranów w bezsensownych potyczkach, a Rzymianie unikali walnej bitwy. Ekonomicznie nie dało się Rzymu wyniszczyć, zwłaszcza że Hannibal plądrował tylko południową część Italii, a w północnej Rzymianie szybko odzyskali kontrolę.

    Hannibal nigdy nie zrozumiał, że jego obecność w Italii już nic nie znaczyła a losy wojny rozstrzygały się gdzie indziej (w Hiszpanii).

    "Umiesz zwyciężać Hannibalu, ale nie potrafisz ze zwycięstwa korzystać" - powiedział Hannibalowi Maharbal i miał sporo racji.
    Mahrabal najwyraźniej nie rozumiał, że Kartagińczycy tej wojny wygrać nie mogli. Sam piszesz, że Rzymu ekonomicznie nie dało się wyniszczyć.
    Zatem wojna w Hiszpanii, Afryce czy gdzie indziej nie wiele by zmieniła. Zmieiłyby się co najwyżej okoliczności, a finał byłby podobny, wygrana Rzymu.
    Hannibal to widział, dlatego starał się zaszkodzuić Rzymowi jak najbardziej w kraju wroga tj. w Italii.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Dlatego nie można Hannibala nazwać wielkim strategiem, bo strategia polega m.in. na wykorzystywaniu zwycięstw.

    Taktyka z kolei to sztuka wygrywania poszczególnych bitew - i w taktyce Hannibal był geniuszem, jednym z największych w historii.

    Ale wygrywać bitwy to jedno a wygrać całą wojnę to co innego.
    Niestety prezentujesz tu błędne rozumowanie. Strategia nie polega na wykorzystywaniu zwycięstwa, ale na doprowadzaniu do zwycięstwa. Hannibal był dobrym taktykim i niezłym strategiem, ale w sytuacji zmagań Rzym Kartagina, ta druga była skazana na porażkę. Zatem Hannibal strategicznie starał się jak najbardziej zaszkodzić dawnemu wrogowi, który już jedną woją z Kartaginą wygrał.
    Rzym był wyrażnie silniejszy i miał więcej atutów by wygrać także tę wojnę. Kartagińczykom pozostawała chwalebna walka i to czynnili błyskotliwie w Italii.
    Nie mogli jednak zwyciężać wszędzie, dlatego przegrywali w Hiszpanii i Afryce. Zwycięstwa w Italii nie mogły odmienić losu Kartaginy.
    Zapamiętaj, ja głupiemu mogę ustąpić, ale nie pozwolę sobie wejść na głowę jego głupocie.

  7. #17
    Szambelan
    Dołączył
    May 2011
    Postów
    4 521
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    77
    Otrzymał 22 podziękowań w 18 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Rzym górował od dawna nad Kartaginą i było kwestią czasu kiedy się z nią rozprawi.
    To ciekawe, że w większości zwycięskich dla siebie bitew Scypion Afrykański miał mniej wojska niż przeciwnik. Włącznie z Zamą.

    To tak idąc tropem twoich wyliczeń liczebności sił przeciwników w różnych bitwach i wojnach.

    Przerzucanie wojsk z powrotem do Hiszpanii nic by nie zmieniło w układzie sił.
    Zmieniłoby, bo w Hiszpanii (ich własny teren) Kartagińczycy wyrzucali w błoto armię za armią, które kolejno niszczył Scypion. Gdyby komendę nad tymi siłami objął Hannibal (zamiast gnieździć się na terytorium wroga z coraz bardziej topniejącymi siłami) wynik wojny mógłby być inny. Nie twierdzę, że Rzym w końcu nie pokonałby Kartaginy. Ale pewnie wojen punickich byłoby pięć, a nie trzy. Druga zakończyłaby się zwycięstwem Kartaginy i utrzymaniem status quo.

    Nie wątpię, że Hannibal był lepszym taktykiem niż Scypion. Pod Zamą przegrał, bo pozbawiony był swoich najlepszych oddziałów.

    Sam piszesz, że Rzymu ekonomicznie nie dało się wyniszczyć.
    I nie trzeba było go wyniszczać, żeby wygrać wojnę. Wygranie wojny to nie tylko podbój Italii, jak ubzdurał sobie Hannibal. Wystarczyłoby, żeby Kartagina odparła inwazję Scypiona na Hiszpanię i zachowała swoją mocarstwową pozycję. Już wtedy można byłoby II wojnę punicką uznać za jej zwycięstwo.

    Zatem Hannibal strategicznie starał się jak najbardziej zaszkodzić dawnemu wrogowi, który już jedną woją z Kartaginą wygrał.
    Strategicznie Hannibal zawalił sprawę, bo starając się zaszkodzić Rzymowi, pozwolił Rzymianom po stokroć bardziej zaszkodzić Kartaginie.

    Hannibal to widział, dlatego starał się zaszkodzuić Rzymowi jak najbardziej w kraju wroga tj. w Italii.
    Czego nie był w stanie dokonać, bo miał zbyt małe siły. A posiłków dostać nie mógł, bo Kartagina musiała je słać do obrony Hiszpanii. I tu dochodzimy do punktu wyjścia - Hannibal próbował wykonać niewykonalne, nie chcąc zrozumieć, że jest to niewykonalne. Dobry strateg by tak nie postąpił.

    Niestety prezentujesz tu błędne rozumowanie. Strategia nie polega na wykorzystywaniu zwycięstwa, ale na doprowadzaniu do zwycięstwa.
    Pisałem o zwycięstwie w bitwie. Strategia polega na wykorzystaniu zwycięstw w bitwach w celu doprowadzenia do zwycięstwa w wojnie / kampanii.

    Doprowadzenie do zwycięstwa w bitwie to zadanie taktyki, nie strategii. Strategia wybija się na bardziej ogólny zakres działań wojennych.

    Kartagińczykom pozostawała chwalebna walka
    Podobno bardzo chwalisz sobie chińskich teoretyków sztuki wojennej (tak słyszałem).

    Ale najwyraźniej nie przeczytałeś tego, co pisał Sun Bin ("Sztuka wojenna"):

    "(...) Zwycięstwo oznacza ocalenie ojczyzny a przegrana utratę ziem i zagrożenie dla niej. Kto lubi wojować, ginie. Kto lubi zwyciężać, hańbą się okrywa. Wojna to nie zabawa. Nim wykonamy jakiś krok należy się upewnić, że nadszedł właściwy moment. (...)" - Sun Bin

    Wojna nie polega na "chwalebnej walce", która prowadzi do własnej zagłady. Cywilizacja Kartaginy przestała istnieć.

    "Chwała" to niewielka pociecha dla mordowanych w 146 r. p.n.e. mieszkańców tego wspaniałego miasta.

    Obowiązkiem Hannibala była przede wszystkim obrona obywateli Kartaginy (to zadanie każdej armii), dopiero później miotanie się na ziemi wroga.

    Zwycięstwa w Italii nie mogły odmienić losu Kartaginy.
    Trafiłeś w sedno. Niestety Hannibal nie chciał tego przyjąć do wiadomości i zamiast objąć dowództwo obrony Hiszpanii, tkwił nadal w Italii. Zwycięstwa w Hiszpanii i w Afryce mogły odmienić losy Kartaginy - przynajmniej na jakiś czas. Tkwienie w Italii jej najlepszego dowódcy, przyspieszyło klęskę Kartaginy.

    Zatem Hannibal strategicznie starał się jak najbardziej zaszkodzić dawnemu wrogowi, który już jedną wojnę z Kartaginą wygrał.
    W I wojnie punickiej Rzym też próbował zadać ostateczną klęskę Kartaginie. Ale nie udało się. W 255 r. p.n.e. przegrali w bitwie pod Tunesem.

    II wojna punicka też nie musiała się skończyć całkowitą klęską Kartaginy na jej własnej ziemi (Hiszpania + Afryka). Mogli odeprzeć rzymskie inwazje.

    Nawet w WWP decydował proch, dlatego m.w. Szwedzi pod Połtawą przegrali.
    Pod Połtawą nie zdecydował proch, a na pewno nie proch muszkietów. Pod Połtawą zdecydowała wielka przewaga liczebna Rosjan i siła ich artylerii.

    Tylko, że samym takim mieczem mało kto wojny wygrywał, a te prowadzono w tym czasie głównie przy użyciu broni palnej.
    Mimo wszystko lepiej mieć bagnet na karabinie niż bagnet na kiju lub włócznię. Broń palna była w XVIII i XIX wieku jednocześnie bronią białą (bagnety).

    Atak na bagnety polegał bardziej na przewadze psychologicznej,
    Chyba odparcie szarży kawalerii lub piechoty przy użyciu ognia z muszkietów. Jeśli atakujący nie załamał się psychicznie, to nie mógł zostać zatrzymany.

    Poczytaj Radka Sikorę - straty od ognia broni palnej w tamtym okresie same w sobie nie były w stanie fizycznie wyniszczyć zbliżającego się wroga.

    Słabsza strona nie czekając nawet wroga nieraz ustępowała co kończyło się pogonią i rzezią.
    Jaką znowu rzezią. Piechota uciekająca przed piechotą jest w stanie uniknąć rzezi, bo potrafi biec co najmniej tak samo szybko.

    Otóż mówi, bo wiadomo czym zadawano więcej ran.
    Nie mówi, co już tłumaczyłem wcześniej. Jeśli nie zrozumiałeś, przeczytaj dokładnie raz jeszcze.

    W ogóle walka na bagnety to nie było tak częste zajście.
    W bitwach, których przykłady podałeś na pewno nie. Stąd niskie straty od bagnetów.

    W wielu bitwach walka na bagnety (lub szerzej - walka w zwarciu) była częstym zajściem. Tak jak walka w zwarciu przez większą część historii wojen.

    Dane dotyczyły różnych okresów XVIII i XIX w. zatem to dość długi czas, aby można było wyciągać wnioski co do skuteczności bagnetów kontra broń palna.
    Skoro nic się nie zmieniło w kwestii skuteczności muszkietów przez taki długi okres, to właśnie można z tego wyciągać ogólne wnioski. Z kolei wniosków na temat strat od bagnetów nie można wyciągać na podstawie przykładów z 3 starć z jednego rejonu Europy między 1767 a 1807 rokiem, co ty robiłeś.

    Zwycięstwa odnosili wtedy głównie ze słabszymi przeciwnikami.
    Prawie zawsze w historii wojen tak już bywa, że wygrywa silniejszy. Jeśli nie liczebnie, to pod innymi względami.

  8. #18
    Podstoli
    Dołączył
    Oct 2009
    Postów
    446
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    0
    Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Domen wpuszcza kolejny odbiegający od wiodącego tematu wątek, poproszę więc ponownie modera o interwencję i wydzielenie zmagań Kartaginy z Rzymem do odrębnego tematu.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Rzym górował od dawna nad Kartaginą i było kwestią czasu kiedy się z nią rozprawi.
    To ciekawe, że w większości zwycięskich dla siebie bitew Scypion Afrykański miał mniej wojska niż przeciwnik. Włącznie z Zamą.

    To tak idąc tropem twoich wyliczeń liczebności sił przeciwników w różnych bitwach i wojnach.
    Najwyraźniej nie rozumiesz, że oprócz ilości liczy się także jakość. Ważne są zasoby oraz możliwości odtwarzania armii własnej oraz umiejętności pozyskiwania sprzymierzeńców. Rzym górował w tym nad Kartaginą.
    Widać to nawet w zmaganiach w Hiszpanii i Afryce gdzie Scypion wykorzystał rozbieżności między lokalnymi plemionami i Kartagińczykami.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Przerzucanie wojsk z powrotem do Hiszpanii nic by nie zmieniło w układzie sił.
    Zmieniłoby, bo w Hiszpanii (ich własny teren) Kartagińczycy wyrzucali w błoto armię za armią, które kolejno niszczył Scypion. Gdyby komendę nad tymi siłami objął Hannibal (zamiast gnieździć się na terytorium wroga z coraz bardziej topniejącymi siłami) wynik wojny mógłby być inny. Nie twierdzę, że Rzym w końcu nie pokonałby Kartaginy. Ale pewnie wojen punickich byłoby pięć, a nie trzy. Druga zakończyłaby się zwycięstwem Kartaginy i utrzymaniem status quo.
    Hiszpania nie była własnym terenem Kartagińczyków. Oni posiadali tam wąski pas południowego wybrzeża m.w. między Nową Kartaginą, a Gades. Potem między I, a II wojną punicką podporządkowali sobie jeszcze tereny lokalnych plemion Celtyberów, Bastetanów, Oretanów, na których do końca nie mogli liczyć.

    Hannibal to rozumiał dlatego atakował Rzymian w Italii, gdzie miał lepsze warunki do ich zwalczania, co wielokrotnie udowodnił. Problem leżał w tym, że Rzymianie doznając wielu klęsk zastosowali strategię unikania z nim walki, a jednocześnie atakowania w innych miejscach. Kartagina nie mogła sprostać tej strategii, bo miała mniejsze możliwości przeciwdziałania. Status quo ante bellum oraz uti posidetis było nie do utrzymania, bo Rzym widział w Kartaginie główne zagrożenie oraz istotną przeszkodę w dążeniu do dominacji nad Morzem Śródziemnym, które musiał wyeliminować.

    Zatem wojna musiała trwać i trwała. W długich zmaganiach Rzym miał większą szansę na wygraną, bo miał większe zasoby ludzkie, spore zdyscyplinowane armie, które mógł odtwarzać i utrzymywać, miał też większe możliwości działania na różnych frontach oraz wykorzystania sojuszników przeciw Kartaginie.
    Czas też działał na korzyść Rzymu.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Sam piszesz, że Rzymu ekonomicznie nie dało się wyniszczyć.
    I nie trzeba było go wyniszczać, żeby wygrać wojnę. Wygranie wojny to nie tylko podbój Italii, jak ubzdurał sobie Hannibal. Wystarczyłoby, żeby Kartagina odparła inwazję Scypiona na Hiszpanię i zachowała swoją mocarstwową pozycję. Już wtedy można byłoby II wojnę punicką uznać za jej zwycięstwo.
    Nierealne bajdy głosisz.
    Hannibal nie zamierzał podbijać Italii, bo by na to za słaby. Nie mógł zdobyć Rzymu!
    On dążył tu do maksymalnego osłabienia Rzymu i powstrzymania go przed inwazją na Kartaginę. Dlatego przez wiele lat niszczył Italię.

    Przeniesienie wojsk Hannibala do Hiszpanii nie wiele by zmieniło. Rzymianie wylądowali by gdzie indziej np. w Afryce. Ściganie ich po kolejnych posiadłościach kartagińskich nie miało sensu, bo to oznaczało niszczenie kolejnych prowincji kartagińskich, a więc pogarszanie sytuacji. Hannibal w Italii stwarzał stałe zagrożenie dla Rzymu, co zmuszało ten ostatni do utrzymywaniu tu sporych sił i pozwalało na lepszą obronę w innych regionach. Przez wiele lat to działało.
    Hannibal nie jest winny, że inni Kartagińczycy nie potrafili powstrzymać Rzymian. W końcu nawet on sam nie był w stanie uczynić tego w Afryce.
    Rzym był zbyt potężny, agresywny i zdeterminowany w zniszczeniu Kartaginy.
    NIe bez przyczyny mówiono przy każdej okazji "Kartagina musi być zniszczona."
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Strategicznie Hannibal zawalił sprawę, bo starając się zaszkodzić Rzymowi, pozwolił Rzymianom po stokroć bardziej zaszkodzić Kartaginie.
    Nieprawda! Hannibal nie zawalił sprawy. On nie mógł być jednocześnie wszędzie gdzie atakowali Rzymianie.
    Zatem to inni Kartagińczycy i ich sojusznicy nie stanęli na wysokości zadania. Potem nawet nie chcieli wspierać Hannibala, który walczył do końca.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Hannibal to widział, dlatego starał się zaszkodzić Rzymowi jak najbardziej w kraju wroga tj. w Italii.
    Czego nie był w stanie dokonać, bo miał zbyt małe siły. A posiłków dostać nie mógł, bo Kartagina musiała je słać do obrony Hiszpanii. I tu dochodzimy do punktu wyjścia - Hannibal próbował wykonać niewykonalne, nie chcąc zrozumieć, że jest to niewykonalne. Dobry strateg by tak nie postąpił.
    Hannibal nie miał wielkiego wyboru. On był świadom przewag Rzymu i niewydolności Kartaginy w prowadzeniu długoletnich działań na wielu frontach.
    Zatem wybrał rozstrzygające starcia w kraju wroga w Italii. Strategicznie postąpił właściwie w myśl zasady najlepsza obrona to atak.

    Rzymianie jednak byli zbyt uparci, wytrwali i stanowczy w postanowieniu pokonania Kartaginy. Wielkie klęski zadane im przez Hannibala nie skłoniły ich do zawarcia pokoju. Zastosowali strategię Fabiusza, a potem Scypion pokazał, że także jest świetnym wodzem. Kartagina była zgubiona i Hannibal nie mógł temu zapobiec.

    Z podobnym problemem zmagał się Napoleon w 1813 r.

    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Niestety prezentujesz tu błędne rozumowanie. Strategia nie polega na wykorzystywaniu zwycięstwa, ale na doprowadzaniu do zwycięstwa.
    Pisałem o zwycięstwie w bitwie. Strategia polega na wykorzystaniu zwycięstw w bitwach w celu doprowadzenia do zwycięstwa w wojnie / kampanii.

    Doprowadzenie do zwycięstwa w bitwie to zadanie taktyki, nie strategii. Strategia wybija się na bardziej ogólny zakres działań wojennych.
    Znowu błędne rozumowanie. Strategia to doprowadzanie do zwycięstwa, ale niekoniecznie w bitwach. "Dlatego 100 zwycięstw w 100 bitwach nie jest szczytem osiągnięć. Prawdziwym szczytem osiągnięć jest podbicie armii wroga bez walki." Zrobili m.w. tak ostatecznie Rzymianie z armią Hannibala w Italii.
    Potem trochę gorzej poszło im w Afryce, bo tu Rzymianie musieli go pokonać w walce.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Podobno bardzo chwalisz sobie chińskich teoretyków sztuki wojennej (tak słyszałem).

    Ale najwyraźniej nie przeczytałeś tego, co pisał Sun Bin ("Sztuka wojenna"):

    "(...) Zwycięstwo oznacza ocalenie ojczyzny a przegrana utratę ziem i zagrożenie dla niej. Kto lubi wojować, ginie. Kto lubi zwyciężać, hańbą się okrywa. Wojna to nie zabawa. Nim wykonamy jakiś krok należy się upewnić, że nadszedł właściwy moment. (...)" - Sun Bin
    Twój cytat jak najbardziej wpisuje się w to co wyżej pisałem o zmaganiach wojennych.
    Musisz jednak jeszcze sporo poczytać Sun Tzu "Sztuka Wojny", aby móc to zrozumieć.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Wojna nie polega na "chwalebnej walce", która prowadzi do własnej zagłady. Cywilizacja Kartaginy przestała istnieć.

    "Chwała" to niewielka pociecha dla mordowanych w 146 r. p.n.e. mieszkańców tego wspaniałego miasta.

    Obowiązkiem Hannibala była przede wszystkim obrona obywateli Kartaginy (to zadanie każdej armii), dopiero później miotanie się na ziemi wroga.
    Hannibal chciał właśnie obronić Kartaginę, dlatego zaatakował wroga w jego kraju, aby go zniszczyć w Italii.
    Było to jak sam stwierdziłeś niewykonalne, zatem Kartagina musiała zginąć.
    Chwała jednak Hannibalowi, że podjął walkę.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Zwycięstwa w Italii nie mogły odmienić losu Kartaginy.
    Trafiłeś w sedno. Niestety Hannibal nie chciał tego przyjąć do wiadomości i zamiast objąć dowództwo obrony Hiszpanii, tkwił nadal w Italii. Zwycięstwa w Hiszpanii i w Afryce mogły odmienić losy Kartaginy - przynajmniej na jakiś czas. Tkwienie w Italii jej najlepszego dowódcy, przyspieszyło klęskę Kartaginy.

    ================================================
    Nie mam na razie czasu odpowiadać na resztę.
    Jesteś w błędzie. Skoro wielkie zwycięstwa Kartagińczyków w Italii nie dały im wygranej w wojnie to i zwycięstwa w Hiszpanii, ani w Afryce tego by nie dały.
    Wojna mogłaby potrwać nawet krócej, bo Italia nie byłaby przez lata niszczona, co dawałoby więcej środków Rzymowi.

    Kartagińscy sojusznicy w Hiszpanii i Afryce byli skłonni ich opuścić i przystać do silniejszych Rzymian co rzeczywiście stało się tyle, że wiele lat później.
    Wydarzyło się to także wtedy gdy Rzymianie walczyli w Hiszpanii i Afryce. Wcześniejsze wyjście Hannibala z Italii tylko by ten proces przyśpieszyło.

    Zatem strategia Hannibala była straceńcza, ale właściwa dla przedłużenia żywota obywateli Kartaginy. Trzeba to tylko dostrzec.
    Zapamiętaj, ja głupiemu mogę ustąpić, ale nie pozwolę sobie wejść na głowę jego głupocie.

  9. #19
    Podstoli
    Dołączył
    Oct 2009
    Postów
    446
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    0
    Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Ponownie proszę modera o wydzielenie tego do innego wątku.
    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    Nawet w WWP decydował proch, dlatego m.w. Szwedzi pod Połtawą przegrali.
    Pod Połtawą nie zdecydował proch, a na pewno nie proch muszkietów. Pod Połtawą zdecydowała wielka przewaga liczebna Rosjan i siła ich artylerii.
    Tak, tak, armaty rosyjskie były na wodę.
    Liczebność rosyjskich muszkietów też była bez znaczenia.
    Szwedzi mieli prochu pod dostatkiem, ale lubili walczyć w mniejszości na broń bialą itd.

    Poczytaj dokładniej o Połtawie, doczytaj też co się stało przed Połtawą np. pod Leśną.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Atak na bagnety polegał bardziej na przewadze psychologicznej,
    Chyba odparcie szarży kawalerii lub piechoty przy użyciu ognia z muszkietów. Jeśli atakujący nie załamał się psychicznie, to nie mógł zostać zatrzymany.

    Poczytaj Radka Sikorę - straty od ognia broni palnej w tamtym okresie same w sobie nie były w stanie fizycznie wyniszczyć zbliżającego się wroga.
    Znowu głosisz rzeczy nieprawdziwe.

    "W działaniach ofensywnych sama siła to za mało." Sun Tzu.
    Atakujący mógł być powstrzymany odpowiednio twardą postawą obrońcy i właściwie wymierzonym ogniem.
    Konie nie pójda na zwartą masę piechoty, której nie można rozproszyć, zaatakować z flanki czy od tyłu. Dowodów na to jest cała masa.

    "Niezwyciężoność leży w naszej gestii, a podatność na przegraną w gestii przeciwnika" Sun Tzu.
    Zatem psychiczna wytrzymałość atakujących nie jest wystarczająca do zwycięstwa. To strona defensywan musi dać się pokonać.
    Dlatego nawet fanantyczna jazda nie dawała rady z dobrze wyćwiczoną i wytrwałą piechotą, która wiedziała jak i gdzie się bronić.

    Sikora podobnie jak ty przesadza ze słabą skutecznością broni palnej. Ty dodatkowo chciałbyś aby każda kula uśmiercała, albo raniła. Niestety z bronią palną istota gdzie indziej była ukryta. Najwyraźniej Sikora i ty macie z tym problem. Dlatego nie pojmujecie dlaczego kawaleria została wypata z pól bitewnych m.n. przez piechotę strzelającą z coraz bardziej doskonałych muszkietów wpomaganych armatami i dobrą organizacją w obronie.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Słabsza strona nie czekając nawet wroga nieraz ustępowała co kończyło się pogonią i rzezią.
    Jaką znowu rzezią. Piechota uciekająca przed piechotą jest w stanie uniknąć rzezi, bo potrafi biec co najmniej tak samo szybko.
    Żaden piechur nie potrafi biec szybciej od kuli. Uciekający nawet bagnetem może dostać w plecy. To dużo łatwiejsze niż walka twarzą w twarz.
    Chyba nigdy nikogo nie dogoniłeś to nie wiesz, że goniącemu łatwiej dopaść uciekającego zwłaszcza kiedy uciekający był zmęczony bojem lub co gorsza ranny.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Cytat Zamieszczone przez exNowy
    W ogóle walka na bagnety to nie było tak częste zajście.
    W bitwach, których przykłady podałeś na pewno nie. Stąd niskie straty od bagnetów.

    W wielu bitwach walka na bagnety (lub szerzej - walka w zwarciu) była częstym zajściem. Tak jak walka w zwarciu przez większą część historii wojen.
    Ty czytać dokładnie potrafisz?
    Przykłady te nie odnosiły się wyłącznie do kilku bitew. Podana tam strona opisuje znacznie szerzej te zagadnienie. Doczytaj.
    Tylko użyj lepszego translatora jak nie rozumiesz prostego tekstu po angielsku.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Skoro nic się nie zmieniło w kwestii skuteczności muszkietów przez taki długi okres, to właśnie można z tego wyciągać ogólne wnioski. Z kolei wniosków na temat strat od bagnetów nie można wyciągać na podstawie przykładów z 3 starć z jednego rejonu Europy między 1767 a 1807 rokiem, co ty robiłeś.
    Błędne wyciągasz wnioski. Doczytaj dokładniej, może pojmiesz o co chodzi w problemie skuteczności broni palnej, bagnetów i paru innych sposobów uśmiercania i zadawania ran stosowanych na przełomie XVIII/XiX w.

    Cytat Zamieszczone przez Domen
    Zwycięstwa odnosili wtedy głównie ze słabszymi przeciwnikami.
    Prawie zawsze w historii wojen tak już bywa, że wygrywa silniejszy. Jeśli nie liczebnie, to pod innymi względami.
    Oczywiście, ale z tego nie da się wyciągnąć wniosku, że armia rosyjska była bardzo dobra.
    Zapamiętaj, ja głupiemu mogę ustąpić, ale nie pozwolę sobie wejść na głowę jego głupocie.

  10. #20
    Szambelan
    Dołączył
    May 2011
    Postów
    4 521
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    77
    Otrzymał 22 podziękowań w 18 postach

    Re: Husaria vs Samuraj co myślicie ?

    Sikora podobnie jak ty przesadza ze słabą skutecznością broni palnej.
    Peter Englund (w książce "Połtawa") pisze o skuteczności muszkietów dokładnie to samo co Sikora. Podobnie zresztą wielu innych historyków.

    Reszty nie komentuję, bo zaczynasz zachowywać się arogancko i agresywnie w dyskusji. Jak ochłoniesz, to może będziemy kontynuować.

    PS: Nie powinieneś umieszczać jednego posta pod drugim, tylko edytować tego pierwszego.

    ==================================================

    Poza tym dostałem na PW od pewnej osoby informację, że podobno nie warto z tobą dyskutować bo jesteś fanatykiem Chin i Kartaginy.

    A wszystko inne - oprócz Chin i Kartaginy oczywiście - jest podobno według ciebie "przereklamowane", a argumenty nie trafiają.

    Faktycznie nie ma chyba sensu dalsza dyskusja, skoro żaden z nas swojego zdania nie zmieni i tak.

    Bo mnie twoje argumenty nie przekonują póki co, a do ciebie moje w ogóle nie trafiają, gdyż zbudowałeś sobie Chiński Mur dookoła głowy.

    Poza tym jak zauważyłeś, temat był początkowo o samurajach i husarii.

Strona 2 z 5 PierwszyPierwszy 1234 ... OstatniOstatni

Podobne wątki

  1. The Deluge - gra o XVII wieku.
    By Ensis in forum Modyfikacje do M&B: Warband
    Odpowiedzi: 74
    Ostatni post / autor: 18-04-2015, 22:17
  2. Średnia wieku grających w TW
    By Marek Aureliusz in forum Archiwum Tawerny
    Odpowiedzi: 32
    Ostatni post / autor: 16-08-2011, 15:42
  3. Konflikty zbrojne XXI wieku.
    By Witold in forum Agora
    Odpowiedzi: 112
    Ostatni post / autor: 09-03-2011, 18:38

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •