Cóż, cały czas się uczę gry Egiptem Jak zdobyłem Cyrenajkę, to Ci na N pod nią z Auguli czy jakoś tak dali mi do wiwatu, bo jak już byłem pewien, że ich rozwaliłem, tylko w następnej turze zaatakuję im miasteczko, to nagle "znikąd" wyskoczyli mi przy moim miasteczku W efekcie bawilibyśmy się w ganianego, kto komu szybciej zabierze kawałek prowincji Muszę zacząć od nowa i spróbować postawić na starcie szybko kolejne dwie lub trzy armie, podbić całą Libię i te trzy minory na południe ode Mnie a potem podporządkować sobie Nabateę. A właśnie, jest realne dyplomatycznie nakłonić kogoś do zostania satrapią bez wojny? Bo nie chciałbym, aby chwilę po zwasalizowaniu, próbowali się ode Mnie uniezależnić...