Strona 8 z 8 PierwszyPierwszy ... 678
Pokaż wyniki od 71 do 75 z 75

Wątek: Gra Getami

  1. #71
    Wojski Awatar OHEND
    Dołączył
    Oct 2013
    Lokalizacja
    Warszawa
    Postów
    55
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    8
    Otrzymał 2 podziękowań w 1 poście
    Hej, czy ktoś może się pochwalić ukończeniem głównej kampanii na bardzo trudnym lub legendarnym? Po ostatniej zmianie odpadła kara do stosunków z Nomadami, ale mimo wszystko dyplomacja w tym przypadku nie należy do zadań łatwych i przyjemnych. Walka na wszystkich frontach bywa irytująca.

  2. #72
    Zagubiony Teoretyk / Stara Gwardia Awatar Ituriel32
    Dołączył
    Nov 2009
    Lokalizacja
    Za daleko
    Postów
    3 343
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    148
    Otrzymał 393 podziękowań w 292 postach
    Ja jeszcze nie ale mam w planach, choć pierw pobawię się Dakami w Auguście.

    Przy obecnym paczu powinno grać się dużo łatwiej niż na wcześniejszych wersjach. Do tego polubiłem połączenie włócznie plus łuki.

    Śmierć to Twoje przeznaczenie.
    A poza tym sądzę, że Rzym należy zniszczyć.

    KABANOS to taka kiełbaska i zespół muzyczny, oba polecam.

    Jeśli nie musisz czegoś zrobić, to nie rób. Ale jeśli już musisz, to zrób to szybko.

  3. #73
    Wojski Awatar OHEND
    Dołączył
    Oct 2013
    Lokalizacja
    Warszawa
    Postów
    55
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    8
    Otrzymał 2 podziękowań w 1 poście
    Nie nagrywam „let’s play-ów”, więc jeżeli ktoś jest obdarzony cierpliwością do czytania, zapraszam.

    Kampanię rozpocząłem niemal na czystej podstawce (v.17), ograniczyłem się wyłącznie do modów graficznych, tj. G.E.M.FX (głównie na polu bitwy), Better Watter III HD oraz Original Faction Colors, ponieważ nie jestem fanem barw frakcji, które CA wprowadziło z pewnym patchem. Poza tym niczym niezmącona wersja od CA. Zdecydowałem, że rozgrywkę poprowadzę na poziomie bardzo trudnym, nie chcę się zanudzić jedną frakcją, dlatego od czasu do czasu rozpoczynam nowe kampanie, więc zależało mi na możliwości zapisu postępów gry i jednocześnie wymagającym przeciwniku. Szczerze mówiąc, wolałbym żeby SI zamiast tych wszystkich bonusów do statystyk i przypływu gotówki niewiadomego pochodzenia, po prostu prowadziło bardziej przemyślane działania, ale jak się nie ma co się lubi, to trzeba się cieszyć tym co jest, więc stanąłem do nierównej walki.

    Dakowowie, podobnie jak Trakowie nie należą do lubianych. Sąsiedzi od samego początku szczerze nas nienawidzą. Atak ze strony nomadów pozostaje kwestią czasu. Od zachodu otaczają nas plemiona celtyckie, które pomimo braku oficjalnych sojuszy, trzymają się razem i zaatakowanie jednego z tych plemion, kończy się przystąpieniem do wojny kolejnego. Ponadto Getowie cierpią na niedobór złota, podobnie jak pozostali barbarzyńcy, więc z jedną niewielką osadą i wątłymi włóczniami wiele zdziałać nie możemy. Na wstępie najważniejsza jest dyplomacja, czasem trzeba wypowiedzieć kilka papierowych wojen, aby przypodobać się silnemu sąsiadowi. Bez szczęśliwego rozwoju wydarzeń nie mamy dużych szans na powodzenie. Kilkukrotnie przekonałem się, że utrata reputacji frakcji „rzetelnej”, najczęściej kończy się wojną ze wszystkimi sąsiadami, więc odpuściłem sobie takie pomysły jak atakowanie Apulijczyków na początku rozgrywki, z którymi mam zawarte obowiązujące pakty (pakt o nieagresji oraz umowa handlowa). Mocno również liczyłem, że Bastarnowie utrzymają swoje włości jak najdłużej, tym samym blokując ekspansję nomadów podarują mi szanse na podbój mojego pierwszego celu - Pannonii. Dla formalności wspomnę, że od południa Macedonia walczyła z Tylis, a wojna Trybalów z Odyrysami wisiała na włosku, więc w tym kierunku nie zamierzałem podążać.

    Od samego początku postawiłem na rozwój technologii militarnych, ponieważ chciałem jak najszybciej rekrutować jednostki elitarne. Bezzwłocznie ruszyłem na Skordysków, z mocnym postanowieniem otoczenia i zagłodzenia mojego pierwszego oponenta. Cel zrealizowałem bardzo szybko, choć jednak w uczciwej walce, na polu bitwy. Niestety jeszcze nie rozgościłem się w Singidun, a o ostadę upomnieli się Erawiskowie, chcąc pomścić pobratymców. Przewaga militarna była zdecydowanie po stronie przeciwnika, więc wykorzystałem element zasadzki, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nietrudno było zwabić przeciwnika w odpowiednie miejsce, choć szczerze powiedziawszy liczyłem na pomoc Apulijczyków, której mi nie okazali. Po kilku bitwach i wzajemnym wyczekiwaniu na błąd przeciwnika, w końcu podbiłem Akink i ostatecznie pozbyłem się niewygodnego rywala. Dalmatowie ku mojemu zdumieniu poradzili sobie z Breukami, co nie ukrywam bardzo ułatwiło mi kontrolowanie zachodniej granicy, ponieważ ze względu na bliskość kulturową z Dalmatami oraz Daorsami nie było powodów do wojen. Mój plan o opanowaniu wszystkich regionów Pannoni musiałem odłożyć na później. Był to również czas licznych buntów, które wywoływały ostatnie zdarzenia w prowincji oraz różnorodność kulturowa. Jednym słowem ta część gry wymagała masę cierpliwości i biegania wojskiem od osady do osady. Musiałem zadbać, żeby buntownicy choćby na chwilę nie przejęli Singidun, ponieważ Dalmatowie mieli ogromną ochotę ją przejąć.

    Do Dacji zawitali Katiarzy. Pokonali Bastarnów przejmując Petrodavę, następnie zameldowali się pod murami Zarmizegetusy. Przeczuwałem, że niebawem zadeklarują chęć przejęcia moich ziem. Pomimo braku oficjalnego sojuszu, pełen obaw ruszyłem ze wsparciem pod stolicę Dacji, ale w tym samym czasie wciąż buntowała się Pannonia, więc nomadzi w końcu to wykorzystali i dopadli przez chwilę osamotnionych Apuijczyków. Nie miałem wyboru, musiałem wykorzystać okazję do podboju pozostałych regionów Dacji i połączenie szlaków handlowych z moją stolicą, co mogło by znacząco podreperować moją kiepską sytuację ekonomiczną. Nie posiadałem funduszy na utrzymanie kolejnej armii, więc zatrudniłem najemników i ruszyłem na Zarmizegetusę. Walki nie należały do łatwych, ściganie konnych nomadzkich łuczników bywa mocno irytujące, ale koniec końców zdobyłem osadę i zepchnąłem przeciwnika do mocnej defensywy. Chwila na regenerację, odbudowę wojska i byłem gotowy do wymarszu na Petrodavę. Niestety uprzedzili mnie Lugiowie, którzy wcześniej zdobyli Galic oraz Tur. Wspólny wróg zjednał mi ich sympatię i udało się wynegocjować pakt o nieagresji. Traktat okupiłem wojną ze Scytami, którzy do tej pory zażarcie stawiali opór germanom oraz pogorszenie stosunków z Bojami. Mimo wszystko zabezpieczenie wschodniej flanki było luksusem wartym tej ceny. Do tej pory, swoje sukcesy zawdzięczam głownie najemnym dackim łucznikom oraz włócznikom konnym.

    Sytuacja chwilowo się uspokoiła, więc postanowiłem zabezpieczyć się dyplomatycznie i podreperować ekonomię. Zawarłem umowy handlowe z Dalmatami i Daorsami, wreszcie zebrałem swoje własne wojsko z konnicą oraz łucznikami i już nie takimi najgorszymi wojownikami z włóczniami. Teoretycznie mogłem się wstrzymać i zaczekać na elitarne jednostki, ale skarbiec i tak świecił pustkami, więc nie stać by mnie było na ich rekrutację i utrzymanie. Postanowiłem ruszyć w jedynym niezabezpieczonym, otwartym kierunku tj, na północ. Bojowie nie byli łatwym przeciwnikiem, właśnie rozbili Swebów, po czym zgromadzili swoje ogromne wojska w Istros. Byłem zmuszony do podtruwanie ich wojsk, na szczęście nie narzekałem na skuteczność agenta. Obawiałem się, że z powodu moich agresywnych poczynań otrzymam nóż w plecy od Nori, pozostającego w przyjacielskich stosunkach z Bojami. Jednak mieli swoje wojny i problemy, więc uszło mi to płazem. Po serii heroicznych zwycięstw podbiłem Hercynię, a także rozbijając ostatnie siły wroga w Lupfudrum zadecydowałem, że najkorzystniejszą opcją będzie wyzwolenie Swebów. Taki akt łaski zagwarantował mi niestety wojnę z Rugiami, którzy popierali Bojów. Moje działanie wojskowe wpłynęły również korzystnie na stosunki z Lugiami (podpisaliśmy umowę handlową), a co najważniejsze przyjaźni Germanie gwarantowali bezpieczeństwo mojej północnej granicy.

    Krew w moich żyła zmroziła wiadomość o wojnie Ateńczyków z Dalmatami oraz Daorsami. Wszystkie regiony Illyrii oraz Segestica zostały zdobyte przez greków. Daorsowie szybko zostali pokonani, natomiast bezdomne wojska Dalmatów biegały bez jasno określonego celu. Postanowiłem wykorzystać to na swoją korzyść, pomyślałem że jeżeli Ateny uzupełnią swoje wojska, na pewno nie będę w stanie się nim przeciwstawić, więc jedyną szansą był błyskawiczny atak. Po zaciętych walkach i fantastycznych akcjach agentów, udało mi się podbić Segesticę, Iader oraz Delminium. W Epidamnos wybuchł ogromny bunt i odrodzili się Ardiajowie. Dalsze walki nie były konieczne, tym bardziej że Tylis opanowało Macedonię i walczyło o dominację w Thracji. Szczęśliwie przetrwali Dalmatowie i zajęli Patavium. Południowa i zachodnia granica znów bezpieczna, a kontrolowanych regionów coraz więcej. Rozgrywka nabrała rozpędu.

    Kolejne miesiące moi agenci trwonili na eksplorację półwyspu bałkańskiego. Tryballowie przetrwali dzięki migracji i zdobyciu Pulpudevy, bez szans na jakikolwiek sukces, więc postanowiłem wypowiedzieć im papierową wojnę, tym samym poprawiając swoje stosunki z Tylis oraz Odyrysami, którzy próbowali odebrać Tryballom ten region. Udało się, moja decyzja zaowocowała zawarciem umów handlowych oraz paktami o nieagresji. Tryballowie niedługo po tym zostali pokonani, a południowa granica w pełni zabezpieczona. Następnie mój wzrok przyciągnęło powstanie w Dacji. W Petrodavie odrodzili się Bastranowie. Kolejna okazja do zajęcia wszystkich regionów w rodzimej prowincji. Oczywiście z radością ją wykorzystałem, ponieważ byłem przekonany, że to odpowiednie miejsce do obrony przed Scytami. Sytuacja wyglądała bardzo ciekawie, pod moją kontrolą są już Dacja, Pannonia, Hercynia oraz dwa regiony Illyrii (Iader i Delminium). Zdziesiątkowani Scytowie z pokorą zaoferowali mi zawarcie pokoju. Długo się nad tym zastanawiałem, bo w tamtym czasie była to spora szansa na podbój tamtych ziem, ale po przeanalizowaniu korzyści, przyjąłem ich warunki.

    Tymczasem wojny na północy trwały. Gutonowie do spółki ze Scytami, region po regionie podbijali tereny zajmowane przez Lugiów, a było to całkiem okazałem teryterium (Budorgis, Belz, Tur, Galic oraz Olbia). Po upadku ostatniej osady mojego germańskiego sąsiada ruszyłem na Gutonów. Bardzo szybko odbiłem Silesię i szykowałem się do podbojów Ascaucalis oraz Mons Regius. Zdecydowałem, że nie będę wyzwalał Lugiów, aby nie wywołać kolejnej wojny ze Scytami. Po kilku latach podbiłem ostatnie regiony należące do Gutonów, rozbiłem ich flotę i z przytupem ruszyłem na Rhougion. Oczywiście misja zakończona sukcesem. Nareszcie chwila wytchnienia, szansa na odbudowę ekonomii.

    Na tym etapie sam mogłem zdecydować o dalszym kierunku ekspansji. Na wschodzie względny spokój, Scytowów pochłonęła wojna z Armienią oraz Medią Atropatene. Podejrzewam, że Kimmeria wesprze sąsiada, więc postanowiłem się nie angażować. Od południa sami zwolennicy moich działań, więc w tym kierunku na pewno nie ruszę. Zachód to jedyny słuszny kierunek, a tam sytuacja jest bardzo ciekawa. Fryzowie zajęli Tulifurdum oraz Alabu. Sekwanowie przenieśli się do Uburzis, a to za sprawą Arwernów, którzy wypowiedzieli im wojnę, przy okazji pokonując Helwetów oraz Recję. Tuż przy mojej granicy Nori, również uwikłani w konflikt z Arwernami. Zwlekałem… a decyzję za mnie podjął los. Swebowie zaatakowali Nori, angażując mnie w wojnę, jako sojusznika. Natomiast, ja w tym samym czasie otrzymałem propozycję nie do odrzucenia z Rzymu, przekaz był jasny – wojna! Tak szybko jak wojna z celtami została rozpoczęta, tak samo szybko zawiesiliśmy broń. Niestety podczas potyczki moja główna armia została całkowicie rozbita, więc musiałem im ofiarować trochę złota. nie doceniłem rywala. W tzw. między czasie posłałem agentów do Italii, aby prześledzić przygotowania Rzymian. Okazało się, że wszystkie siły wysłali na południe, gdzie napierała na nich Kartagina. Doskonała okazja, aby ich zaatakować. Szybko przegrupowałem siły, zatrudniłem najemników i z łatwością podbiłem całą Italię, a także Brundisium. Nieoczekiwanie Odyrysowie podbili Cosentię, w ten sposób zabezpieczając moją południową granicę. W tym czasie Swebowie podbili Noreię. Byłem święcie przekonany, że w tamtym czasie Getowie nosili miano najsilniejszej frakcji i już nic nie będzie w stanie mnie powstrzymać.

    Nastał pokój? Nic podobnego. Massalia podbiła Cisalpinę, pokonując Dalmatów i wypowiedziała wojnę Swebom. Po raz kolejny musiałem ratować się płacąc za rozejm z grekami. Mój germański sojusznik jest mi coraz mniej na rękę. Jednak nienawiść moich zachodnich sąsiadów do mnie tylko narastała, więc po 10 turach pokoju ponownie zebrałem wojsko i zaatakowałem Massalię. Wielki sukces! Co prawda Sweebowie wyzwolili Ligurię, nie widziałem w tym sensu, ale ja zdobyłem Patavium, Medhlan, Massalię oraz Tuluzę. Mój wróg schronił się w Arse, gdzie z przyczyn logistycznych nie mogłem po prostu dotrzeć, aby nie odkryć zupełnie flanki przed celtami. Arwernowie podbili Noreię i zaczęli mocno mnie nienawidzić. Zachłyśnięty sukcesem pochopnie ich zaatakowałem, choć ta wojna i tak wisiała w powietrzu. Szybko zająłem Norię, Korię, Octuduron oraz Vesontio. Niestety wkrótce przegrałem kilka ważnych bitew i ratowałem się wyzwoleniem Wiwisków, aby zabezpieczyć się przed atakami z półwyspu iberyjskiego, ponieważ wszyscy jego mieszkańcy wypowiedzieli mi otwartą wojnę. Mój wywiad nie zadziałał zbyt dobrze, za późno dowiedziałem się, że Arwernowie zajmują Mauretianię, Cartaginensis oraz Lusitanię i dysponują ogromnym wojskiem. Między czasie okazało się, że na północy Fryzowie zostali rozbicie przez Nerwiów wspomaganych Atrebartami. Z mapy świata zniknęli również Sekwanowie. Na ten moment bałem się wojny z północnymi plemionami, nie chciałem jej wszczynać. Jednak wkrótce okazało się, że moi kochani sojusznicy - Swebowie pogrozili im palcem, więc chcąc nie chcąc musiałem ich wspomóc. Nerwiowie oraz Atrebartowie szybko zostali rozbici, a ja zyskałem Treverorum, Nemetocenne, Bagacum, Flevum oraz Uburzis. Germanie natomiast wyzwolili Cymbrów. Celticę oraz Aquitanię, nie licząc Burdigali podbili przyjaźnie do mnie nastawieni Namnetowie. Po wielu bitwach wreszcie stabilna sytuacja, jest czas na umocnienie granic z Arwernami.

    Sytuacja powoli się klarowała, stwierdziłem że nic nie stoi na przeszkodzie, aby podbić Genuę i skompletować prowincję. Niestety zapomniałem, że Liguria posiadała podpisany sojusz ze Swebami, którzy zdecydowali się poprzeć mojego oponenta. Trudno, najpierw rozbiłem Celtów, po chwili Swebów, a na koniec wspierających ich Cymbrów. Wybuchły kolejne konflikty. Namnetowie zostali rozgromieni przez Dumnonów, którzy postanowili opuścić swoją wyspę. Byłem zmuszony zerwać sojusz z tymi pierwszymi, aby ratować skórę, ponieważ nie dysponowałem żadnymi siłami na północy. Na niedomiar złego Kartaigna została rozbita przez Seleucytów, którzy bez wahania, jako najsilniejsza frakcja antycznego świata wypowiedzieli mi wojnę. To będzie bardzo ciekawe starcie. Cieszy mnie, że na wschodzie życie utrudniają im Kimmerowie, ale nie sądzę, że będą w stanie przetrwać taką wymianę ciosów, ponieważ armie należące do licznych satrapii Seleucydów również wyruszyły na plac boju. Wojny trwały kolejnych kilka lat. Udało mi się odbić kilka regionów tj. Cenabum, Syracusae, Lilybaeum. Syrakuzy przeniosły się do Alalii. Rzym zamieszkuje Karalis, którego nie można tak po prostu podbić. Scytowie do tej pory mnie nie zaatakowali. Wspomniałem już, że na północy nie mam praktycznie żadnych sił militarnych, ale bardzo słabo wyglądam również na zachodzie i południu, gdzie odbywają się regularne walki. Wojny mnie mocno wyniszczyły i moje imperium przypomina kolosa na glinianych nogach.

    Po analizie sytuacji, zebrałem większość moich wojsk i ruszyłem na Dumnonów. Moje obawy były bezpodstawne, szybko się z nimi uporałem, zdecydowane zwycięstwa we wszystkich potyczkach. Kolejno przejmowałem Bibracte, Nemossos, Lemonoum oraz Namnetum. Z wojny skorzystali również Icenowie, którzy postanowili opowiedzieć się po mojej stronie i skompletować prowincję - Britannia, Iska padła po kilku bitwach. Ja zdecydowałem, że wyspę pozostawię w spokoju. Icenowie zaproponowali mi handel oraz pakt o nieagresji, natomiast Kaledonowie zamieszkujący Eildon oraz Eblanę najwyraźniej nie palą się do wojny, udawali że mnie nie ma. Temat północy mam więc prawdopodobnie zamknięty, przynajmniej na ten moment.

    Oczywiście Arwernowie nigdy nie wybaczają i wyprawili do mnie kolejne eskapady. W sumie 5 armii złożonych głownie z elitarnych jednostek. Ponownie sprawdziła się stara metoda z zasadzkami. Celtowie chętnie wpadają w takie rzeczy i uciekają z podkulonym ogonem. Rozpoczęły się krwawe walki z wojakami Kantabrów, Massalii oraz Turdetanów, oczywiście wciąż wspomaganych Arwernami. Granice się przesuwały w kierunku półwyspu iberyjskiego, który stopniowo zacząłem przejmować. W większości bitew zwyciężałem, ale co chwila zdarzały się bolesne rozczarowania i utrata regionów. W tym samym czasie na morzu pokonałem Seleucydów, co okazało się decydujące. Przejąłem Carthago, równocześnie utraciłem Lilybaeum oraz Syracusae na rzecz Rzymian, których w dalszym ciągu nie potrafiłem pokonać. Tutaj nie chodzi o żaden respekt, oni po prostu potrafili dobrze się bronić, więc musiałem ich wyczekiwać i topić floty. W pewnym momencie zapragnęli kolejnych podbojów i wykurzyli z Alalii Syrakuzy. Grecy również nie złożyli broni i wyemigrowali do Afryki, podbijając Thapsus, Cydamus oraz Garama. Osłabieni Seleucydzi nie robili im zbytnich problemów. Walki z Rzymem mocno zastopowały moje podboje, więc stwierdziłem, że trzeba dać szansę Kartaginie. Wyzwoliłem ich podbijając nie pilnowanego Lilybaeum. Bardzo szybko zyskali Syracusae i zaczęli rozglądać się za kolejnymi terenami do zasiedlenia. Ja zaskoczyłem Rzymian od północy i odbiłem Alalię. Sytuacja wróciła do normy tj. Rzymianie obsadzili wojskiem Karalis, z tym że obecnie wspiera mnie Kartagina, więc wierzę że los Rzymu jest już przesądzony.

    Czas sprzyjał ekspansji, więc rzuciłem wszystko czym dysponowałem na Celtów oraz Iberyjczyków. Nie potrafię zliczyć wszystkich bitew, ale ostatecznie opanowałem wszystkie zachodnio-południowe prowincje – Tarraconensis, Lusitanię, Cartaginensis, Baeticę, a nawet Mauretanię. Niestety utraciłem Carthago na rzecz uciekających na wschód Arwernów, ale szybko naprawiły to Syrakuzy, kończąc ich marny żywot. Odetchnąłem z ulgą, bo była to najsilniejsza frakcja zachodniej części antycznego świata. Niedobitki włóczą się po morzu, postanowiłem, że bezpieczniej będzie pozbyć się pozostawionych wcześniej Wiwisków, tym bardziej że po wybuchu buntu i utraty przez mnie Lemonum, przejęli osadę. Seria szybkich bitew, nie mieli szans. Zachodnia część Europy nie licząc wysp brytyjskich jest jednolicie oznaczona barwami Getów. Od Sarmatii po Mauretanię. Oczywiście wciąż z Rzymem i Kartaginą na wyspach. Okazało się również, że Massalia uciekając przede mną dotarła aż do Thracji, gdzie rozgromiła Odyrysów przejmując Odessos oraz Antheię. Jednego sojusznika mniej. Planowałem, że to będzie mój kolejny kierunek podbojów, podobnie myślę o Scytach, których mocno przetrzebili wojownicy Armenii. Zastanawiała mnie również kwestia Tylis. W tamtym czasie mieliśmy podpisany sojusz obronny, jednak na pogłębienie więzi nie mają ochoty, a zamieszkują Macedonię oraz Syrię, które są mi niezbędne do odniesienia zwycięstwa militarnego. Niestety nie wystarczy brzydka zdrada i nóż w plecy, ponieważ ostatnią wymaganą prowincją jest Persis, a tam wróg, gdzie okiem sięgnąć.

    Rzymskie floty zatopione, wróg otoczony i rozgromiony – ostatecznie przejąłem Alalię oraz Karalis. Icenowie zerwali ze mną pakt o nieagresji oraz umowę handlową, więc dla bezpieczeństwa wybrałem się na wyspy. Walki były zdumiewająco jednostronne, nieco rozczarowany ruszyłem dalej na Kaledonów i objąłem rządy nad dwiema nowymi prowincjami. Następnie skierowałem się w jedynym możliwym kierunku ekspansji – wschód. Scytowie wyraźnie przegrywali z Armenią, więc z przyjemnością odebrałem im Galic oraz Tur, w ten sposób kompletując nową prowincję. Za sobą pozostawiłem jedynie sprzymierzeńców – Ardiajów, Kartaginę oraz Syrakuzy, które dotarły aż do granic odrodzonego Egiptu.Niespodziankę zgotowała mi Massalia, przejmując moją stolicę i tym samym wywołując niedobór żywności. Nie do końca to rozgryzłem, ale jeżeli tracę stolicę to automatycznie żywność spada o około -200. Być może taki to urok barbarzyńców. Powołałem do życia dwie nowe armie i odbiłem Malvę. Natomiast Tylis wyparło ich z Thracji i tak grecy pożegnali się ze światem.

    Próbowałem przekupić Tylis oraz Kimmerię, niestety nie można ich było przekonać do sojuszów militarnych, więc pozostał podbój. Na początku zerwałem wszystkie traktaty z Tylis. Dołączyłem do wojny, którą toczyli z Blemmjami, nie chciałem jej wypowiadać bezpośrednio, ponieważ rzuciła by się na mnie Partia oraz wspomniana Kimmeria, z którymi na walki przyjdzie jeszcze czas. Bez najmniejszego wysiłku zdobyłem Thrację, Macedonię oraz Hellas. Stwierdziłem, że nie ma sensu pozostawiać za sobą niedużych frakcji, więc pokonałem również Knossos oraz Rodos. Następnie skierowałem się na wschód przez Nicomedię, Pergamon, Pessinus, Ephesus i Side, gdzie doznałem sromotnej klęski. Szybko jednak przegrupowałem siły i ruszyłem na wroga. Po niespełna roku spłonęło Tarsus. Na mojej drodze Syria. Niestety Palmyra należy do Kimmerów, więc będę zmuszony, aby wypowiedzieć im wojnę, ponieważ potrzebuję całej prowincji do odniesienia zwycięstwa. Wcześniej jednak chciałbym pozbyć się z tych terenów Tylis, aby podpisać z nimi rozejm, dzięki temu wojna z Kimmerią będzie łatwiejsza. Następnie chciałbym skierować się prosto do Persis, gdzie czekają już na mnie silni Partowie. Szczerze powiedziawszy czuję się odrobinę zmęczony tą kampanią, więc nie zamierzam jej na siłę przedłużać. Posiadam 86 regionów, więc wystarczy jedynie podbić dwie brakujące prowincje.

    Rozgromiłem Tylis i Egipt, w znacznej części ukróciłem macki Kimmerów oraz Armenii, wypierając ich z Azji mniejszej i Arabii. Partowie nie oczekiwali na mój atak, próbowali mnie zaskoczyć i znacznie się przyczynili do przedłużenia końcowej część kampanii. Zmusili mnie do uwolnienia kilku frakcji (Pont, Trapezunt, Katiarzy, Scytowie, Himjarytowie oraz Ma’in), aby zabezpieczyć flanki. Odegrałem się przejmując ich stolicę i upragnioną prowincję - Persis. W tej części świata prócz Egipcjan, nie miałem praktycznie żadnej konkurencji militarnej. Partia mnie rozczarowała wysyłając do boju słabe jednostki.

    Zwycięstwo !!!

    Ostatnio edytowane przez OHEND ; 22-10-2015 o 07:55 Powód: Kontynuacja, zmiany kosmetyczne.

  4. Następujących 2 użytkowników podziękowało OHEND za ten post:


  5. #74
    Zagubiony Teoretyk / Stara Gwardia Awatar Ituriel32
    Dołączył
    Nov 2009
    Lokalizacja
    Za daleko
    Postów
    3 343
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    148
    Otrzymał 393 podziękowań w 292 postach
    Getowie i ta ich Persja.
    A Rzymianie są ciężkim przeciwnikiem bo większość ich jednostek jest pancerna, do tego garnizony miejskie (rozbudowane o czerwone budynki) robią wrażenie z powodu ilości i jakości.
    Co do Brytów to oni są cieniutcy, problemem jest tylko wyrwanie pierwszego regionu, a później jest już łatwo.

    Widzę że zmagania już prawie ukończone i rozpoczęta nowa Egiptem.

    Śmierć to Twoje przeznaczenie.
    A poza tym sądzę, że Rzym należy zniszczyć.

    KABANOS to taka kiełbaska i zespół muzyczny, oba polecam.

    Jeśli nie musisz czegoś zrobić, to nie rób. Ale jeśli już musisz, to zrób to szybko.

  6. Użytkownicy którzy uznali post Ituriel32 za przydatny:


  7. #75
    Wojski Awatar OHEND
    Dołączył
    Oct 2013
    Lokalizacja
    Warszawa
    Postów
    55
    Tournaments Joined
    0
    Tournaments Won
    0
    Podziękował
    8
    Otrzymał 2 podziękowań w 1 poście
    Nie wiem na ile będę konsekwentny w tych swoich poczynaniach Egiptem, ale chciałem na chwilę "zmienić" kulturę i lokalizację. Natomiast, gdy dokończę grę Getami podzielę się jakimś screenem i być może pokuszę się o swoje podsumowanie tej frakcji. Absolutnie się zgadzam, co do trudności walk z Rzymianami. Wielkie dzięki, że poświęciłeś czas, aby to wszystko przeczytać.

    Edit 2015-10-27

    Screen wrzuciłem do powyższego posta, żeby to jakoś zwięźle wyglądało. Natomiast tutaj chciałbym krótko podsumować zarządzanie, bitwy i ogólnie kampanię tą frakcją.

    W zależności od stylu gry, ktoś może stwierdzić, że wojsko jest marne lub co najwyżej średnie. Na szczęście mamy duży bonus w postaci niedrogich najemników. Pierwsze podboje właściwie muszą opierać się na takiej armii, sprawę trochę komplikuje ogromny koszt utrzymania przekupnych wojaków, więc rekrutujemy ich bezpośrednio przed starciem i żegnamy tuż po walce. Dużą zaletą jest dostęp do sierpowych już na początku gry, dobrze sprawdzają się do flankowania, otaczania i dobijania rywali, którzy nie posiadają jednostek atakujących na dystans. Niestety długo tak nie zajedziemy, przeciwnik się zbroi, więc priorytetem powinno być dorobienie się jednostek elitarnych. Getowie mają predyspozycje do obrony swoich osad, atak nie jest ich silną stroną. Bardzo chwaliłem sobie ciężkich łuczników dackich, wielokrotnie ratowali mi skórę. Jeżeli budżet nie pozwalał na utrzymanie elity opancerzeni włócznicy skutecznie potrafili powstrzymać szarżującego przeciwnika. Trochę zawiodłem się na konnicy. Szlachetni konni poruszali się dosyć niemrawo i służyli głownie do ochrony przed flankowaniem. Włócznicy konni na początku gry zdecydowanie punktują wrogich strzelców, ale brakuje im odrobiny szybkości, aby możliwe było nieustanne nękanie przeciwnika, dosyć łatwo dają się złapać przez wrogie jednostki. Natomiast Konni łucznicy istnieją wyłącznie w statystykach. Ograniczyłem się do dwóch oddziałów, które otrzymałem na początku rozgrywki. Jeżeli ktoś chciałby kontrować nimi jazdę nomadów, niemiło się zaskoczy. W późniejszym etapie gry moje armie składały się z maszyn, ciężkich łuczników dackich oraz szlachetnych konnych, szermierzy i włóczników. Taki zestaw nie miał już sobie równych.

    Ekonomia przedstawia się bardzo mizernie, tutaj jest gorzej niż pod względem militarnym. Marzy Ci się wojsko zapomnij o rozbudowie osad. Chcesz rozwijać budynki, odpuść regularne wojsko i zacznij polegać na najemnikach, zatrudnianych jedynie na czas bitew. Początki są bardzo trudne, skarbiec świeci pustkami i właściwie nie ma nadziei na zmianę sytuacji. Po zdobyciu kilku prowincji warto je specjalizować, najlepiej wychodzimy na przemysłowych, głównie czerwone budynki. Zaczynając kampanię zdecydowanie lepiej zachować trochę złota, aby posmarować niezadowolonemu sąsiadowi, a niżeli werbować na potęgę beznadziejne włócznie.

    Tyle ode mnie
    Ostatnio edytowane przez OHEND ; 27-10-2015 o 13:02

Strona 8 z 8 PierwszyPierwszy ... 678

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •