Czołgów i dział samobieżnych wyprodukowano ponad 100 tysięcy, przynajmniej według danych które posiadam.No ile?
100 tys., nie przesadzasz?
Ja mogę Ci podawać całą masę przykładów na potwierdzenie skuteczności/nieskuteczności bombardowań strategicznych, ale nie do końca o to chodzi. Alianckie bombardowania strategiczne przez większość wojny były skuteczne przy pewnych założeniach, co nie zmienia faktu, że praktycznie każdy nalot był ciosem w przemysł, o czym wspomina sam Speer.Właśnie się zorientowałem, że w cytowanym tekście z wiki jest prawdopodobnie błąd. StG 77 nie było eskadrą, tylko skrzydłem wyposażonym w ok. 100 samolotów. Jeżeli naloty na ośrodki przemysłowe miałyby przynieść jakikolwiek skutek, uczestniczyć w nich musiałoby przynajmniej kilkanaście setek bombowców, w jednej misji. Gdyby Niemcy bombardowali fabryki zanim je przeniesiono, to może by się to udało. Oczywiście kosztem braku wsparcia wojsk lądowych na polu bitwy. Nie wyobrażam sobie jednak bombardowania zakładów znajdujących kilka tysięcy km od linii frontu.
Edit:
A propos skuteczności bombardowania strategicznego, efekt bombardowania Hamburga z 1943:
"Rezultatem trwającej 10 dni operacji był kompletny (aczkolwiek krótkotrwały) paraliż drugiego co do wielkości miasta III Rzeszy. Całkowitemu zniszczeniu uległo 6200 akrów zabudowy, co stanowiło 74% powierzchni miasta. Zburzono bądź uszkodzono 580 zakładów przemysłowych, w tym wszystkie stocznie okrętów podwodnych oraz pobliską wytwórnię silników diesla. Blisko 2/3 mieszkańców Hamburga zostało zmuszonych do ucieczki, a wszystko to za cenę 104 ciężkich bombowców. Tym niemniej warty odnotowania jest fakt, że już po 4 tygodniach od ataków przywrócono pracę w większości zakładów, a dopiero po roku poziom produkcji przemysłowej Hamburga osiągnął wielkość sprzed nalotów."
Nie rozumiem tylko czemu zakładasz, że Niemcy musieliby użyć tak dużej ilości bombowców. To, że Alianci z różnym skutkiem praktykowali naloty tysiąca bombowców nie oznacza, że to samo musieli robić Niemcy.
Generalnie długofalowy plan takich nalotów powstaje w oparciu o wiele czynników. Istotna jest charakterystyka przemysłu danego kraju, tzn. określenie kluczowych gałęzi, tak jak np. łożyska kulowe w Niemczech. Mogłoby się okazać, że nie potrzeba niszczyć fabryk na Uralu, a jedynie pewne linie komunikacyjne, transporty niektórych materiałów, kopalnie węgla, elektrownie, itd. Jak pisałem, nie jestem ekspertem od gospodarki radzieckiej więc trudno mi o tym pisać.
Chodzi o ideę. Im dłużej trwa konflikt, tym bardziej opłaca się inwestować w działania tego typu. To jest matematyka. Niemcy kompletnie źle ocenili przeciwnika, a już doświadczenia z poprzednich kampanii pokazały, że ich koncepcja wojny nie nadaje się na wszystkie warunki.