Dzielnie walczycie, choć wcześniej zdradziecko się wobec Basileusa zachowywaliście.
Ale ofensywy sześciu elitarnych korpusów cesarskich wasze pospolite ruszenie nie jest w stanie powstrzymać :!:
Dzielnie walczycie, choć wcześniej zdradziecko się wobec Basileusa zachowywaliście.
Ale ofensywy sześciu elitarnych korpusów cesarskich wasze pospolite ruszenie nie jest w stanie powstrzymać :!:
Na wszelki wypadek przypominam, że Wenecję i Węgry łączy pon - do bodajże 33 tury. Oferta pokoju na czas nieokreślony została odrzucona, więc mam nadzieję to jasne, że sojuszu nie zrywałem tylko zamieniłem na 5-turowy pon zgodnie z regulaminem
Fragment regulaminu:
g)W przypadku wojny pomiędzy dwoma sojusznikami, gracz jest zobowiązany opowiedzieć się po jednej ze stron. Musi on wybrać czy chce zerwać sojusz (z wszystkimi tego konsekwencjami) czy też zamienić go na 5-turowy PON.]Poproszę o link do posta gdzie piszesz że zamieniasz sojusz na pona. Bo wydaje mi się że po prostu zerwałeś sojusz.Na wszelki wypadek przypominam, że Wenecję i Węgry łączy pon - do bodajże 33 tury. Oferta pokoju na czas nieokreślony została odrzucona, więc mam nadzieję to jasne, że sojuszu nie zrywałem tylko zamieniłem na 5-turowy pon zgodnie z regulaminem
Napisałem, że opowiadam się po stronie Cesarstwa i:
(poprzednia strona w tej Ambasadzie)Przybywamy z ofertą podpisania pona na czas nieokreślony i żywimy nadzieję, że konflikt nie zakończy się tragicznie.
Fakt, nie napisałem o zamianie na 5-turowy PON ani o zrywaniu sojuszu, ale cytat powyżej raczej jasno określa moje intencje i wybór. Mój błąd, że nie napisałem jak należy, to prawda ale wynika to z tego, że przez myśl mi nie przeszło że chciałbyś robić sobie kolejnego wroga zamiast skupić na obronie w i tak dość trudnej sytuacji, więc wydawało mi się, że zaakceptujesz. A odpowiedzi zwyczajnie nie zauważyłem. Miło gdyby zostało to uszanowane.
Sytuacja nie jest trudna lecz beznadziejna więc ilość wrogów nie robi wielkiej różnicy. Szczególnie, że rdzenne Włochy są raczej z wojska ogołocone więc dla upadającego państwa, które nie ma nic do stracenia to łakomy kąsek. Mógłbym podważać zgodność Twoich działań z regulaminem i że de facto zamiany sojuszu na pona nie było. Ale nie chce mi się tracić czasu na czcze dyskusje i rozbieranie regulaminu i Twoich słów na części. Schowałeś się za regulaminem. Gratuluje odwagi. Ale niech Ci będzie, choć mogłem w tej turze zdobyć Zagrzeb. Na przyszłość muszę rozważniej dobierać sojuszników. Masz swojego pona!że przez myśl mi nie przeszło że chciałbyś robić sobie kolejnego wroga zamiast skupić na obronie w i tak dość trudnej sytuacji
Dziękuję.
Ale nie, nie miałem w planach podejmować żadnej dyskusji, ponieważ miałbyś rację - nie napisałem wprost, same intencje to niedużo.
Przyznam, że takie stwierdzenie mnie trochę boli, ponieważ mimo sojuszu od bardzo wielu tur nie współpracowaliśmy ze sobą w żadnym stopniu, a ja z Bizancjum dość dużo, szczególnie w momencie gdy robiłem za nie tury w zastępstwie i wykonałem kluczowe tury, które zasądziły o wyniku wojny z Turcją i Egiptem. I od początku było wiadomo, że w pewnym momencie rozgrywki będę musiał dokonać decyzji - Węgry i Mediolan, czy Bizancjum. Aczkolwiek w wyniku zmian graczy tu się trochę zmieniło na twoją niekorzyść. Na dodatek łatwo było odnieść wrażenie, że odkąd podpisałeś wszędzie pokój i tylko się rozwijałeś, to przestałeś się interesować Kampanią. Gdyby było inaczej, to byłbyś w stanie wyczuć zagrożenie i/lub zorganizować sobie pomoc. Myśląc racjonalnie opowiadanie się za tobą nie miało najmniejszego sensu. Wpędzałbym się w trudną wojnę, musiałbym samemu zatroszczyć się o konieczne dodatkowe wsparcie "z zewnątrz" i walczyć przeciwko państwu, w którego sukces miałem spory wkład. Mimo to długo zastanawiałem się nad decyzją - z czystej sympatii do ciebieNa przyszłość muszę rozważniej dobierać sojuszników.
Wybacz trochę się zagalopowałem. Nie współpracowaliśmy zbyt dużo a szkoda. Rozumiem też Twój wybór.Przyznam, że takie stwierdzenie mnie trochę boli, ponieważ mimo sojuszu od bardzo wielu tur nie współpracowaliśmy ze sobą w żadnym stopniu, a ja z Bizancjum dość dużo, szczególnie w momencie gdy robiłem za nie tury w zastępstwie i wykonałem kluczowe tury, które zasądziły o wyniku wojny z Turcją i Egiptem.
Trafna uwaga. Tak dokładnie było. Robiłem szybko tury tylko pobieżnie patrząc co się dzieje w dyplomacji. Trochę się to na mnie zemściło. Teraz się obudziłem!Na dodatek łatwo było odnieść wrażenie, że odkąd podpisałeś wszędzie pokój i tylko się rozwijałeś, to przestałeś się interesować Kampanią. Gdyby było inaczej, to byłbyś w stanie wyczuć zagrożenie i/lub zorganizować sobie pomoc.
No Panie Węgier, pospieszył się Pan z wyrokowaniem na temat losu moich pokonanych generałów.
Raczej przeżyją - i wcale nie muszę w tym celu łamać regulaminu i ich ruszać - patrz:
Odbić nie odbiję, ale sam też nie zdobędziesz - armie poszły na Genuę i Polskę, nie będzie czym walczyć z pełną flagą.
A już chciałeś głowy krewnych cesarzowej do Konstantynopola wysyłać :!: Następnym razem nie mów hop...