Czyli, według Ciebie, masowość lub powszechność wynalazku jest równoznaczna z jego jakością? Idąc Twoim tropem długopis albo naostrzony patyk jest lepszy niż np umiejętności neurochirurga, bo użytkowników tego tych pierwszych jest więcej?
Czyli, według Ciebie, masowość lub powszechność wynalazku jest równoznaczna z jego jakością? Idąc Twoim tropem długopis albo naostrzony patyk jest lepszy niż np umiejętności neurochirurga, bo użytkowników tego tych pierwszych jest więcej?
寧我負人,毋人負我。
曹操
Znaczy się że w przedziale czasowym XVI-XVIIIw w całej Europie nie korzystano z konia jako głównego środka transportu oraz nie widziano dla niego zastosowania w wojsku?Tylko RON siedział okrakiem na tym czworonogu a reszta kontynentu zasuwała pieszo ?
Błąd gdyż nie można zestawiać ze sobą wynalazków z dwóch różnych epok.W tym przypadku konfrontujesz ze sobą IV i XX wiek.Skoro już tak bardzo chcesz zestawiać ze sobą wynalazek jeździectwa przeciwko piśmiennictwa to połóż na jednej szali strzemiona a na drugiej ówczesne przybory do pisania uwzględniając jednocześnie poziom analfabetyzmu w tychże latach który był równie wysoki jak duże było wówczas korzystanie ze strzemion.
In quexquichcauh maniz camanahuatl ayc pollihuiz yn iteno yn itauhca in Mexico-Tenochtitlan
Jeśli avek to tylko z Indianką!
*************************
https://www.youtube.com/channel/UCo3...6M-C3c_Wc_57BQ
*************************
Był czas kiedy osobnika owego zwano @zajac.
Przedmiotem dyskusji nie jest gradacja znaczenia wynalazków ogólnie ale wskazanie wpływu rozwoju techniki wojskowej na życie codzienne ludzi. Było to odniesienie się do zarzutu, że nauczanie historii w szkołach jest zbyt nastawione na narrację z przewagą akcentów wojennych (w domyśle politycznych) kosztem kultury, sztuki życia codziennego itp. Jako przykład ogromnego wkładu techniki wojskowej w rozwój techniki ogólnej, czyli inaczej mówiąc co z wynalazków stworzonych początkowo na potrzeby wojska i wojny znalazło powszechne zastosowanie cywilne, podano strzemiona i rakiety. Moje wypowiedzi dotyczyły tylko i wyłącznie takiego ujęcia.
Proszę więc nie wciskać mi dziecka w brzuch czyli odnosić się do tez jakich tutaj nie forsuję. Uznałem, że długopis, konserwy i internet są lepszym przykładem upowszechnienia się na skalę masową czegoś co było na początku militariami. Radzę czytać całość dyskusji a nie jej fragmenty bo potem ciężko polemizować z absurdami, które tu się pojawiają.
Ostatnio edytowane przez Nigel ; 23-03-2018 o 18:47
Za moich czasów w szkole było bardzo mało historii wojskowości. No chyba, że ktoś za historię wojskowości uznaję wykuwanie na pamięć dat bitew itp.
...a sławny generał Wit-tenberg poprzedza go tak ,jak jutrzenka poprzedza słońce.-W.Kochowski "Lata potopu"
"Nie wykuwać tarcz utopii. I nie kruszyć o nie kopii "
To bardzo ciekawy temat, który pozwolę sobie odkopać
Ogólnie ja jestem zdania na podstawie doświadczeń swoich, swoich kolegów i znajomych z całej Polski (mam na myśli tych, którzy historią się interesują), że historii w Polsce (nie wiem jak w innych krajach ale pewnie podobnie) w ogóle się nie uczy. W ogóle. Bo niestety, podawanie dat, podawanie władców, pobieżne "przelecenie" historii danego wątku nie jest nauką historii. Po prostu, ja człowiek zapalony na punkcie historii spałem na jej lekcjach.
Ale wracając do sedna, tak nauka wojskowości jak najbardziej powinna być nauczana i to w o wiele większym stopniu, niż jest teraz. Padł tu znakomity argument, że to właśnie wojna napędza wynalazki i wiele rzeczy, bez których nie wyobrażamy sobie życia jest właśnie jednym z dzieci wojny. Była rozmowa o strzemionach i czy były one tak ważne, były bo stosowali je wszyscy ci, którzy kreowali historię, sztukę i wszystko, co sprawiało, że świat dążył do tego, czym jest teraz.
Ale innym jeszcze argumentem i moim zdaniem bardzo poważnym też jest fakt, że nauczenie historii wojen (nauczenie, czyli coś zupełnie innego niż jest w szkołach) jest konieczne do zrozumienia całej reszty historii ówczesnego świata. Bez poznania wojen nie poznamy mentalności tamtych ludzi tak dobrze, pomoże nam również poznać modę jaka panowała. Wojna jest też znakomitym wyznacznikiem charakteru ludzi, którzy historię kreowali - władców. Po prostu wojna tak przeplata się z każdą inną dziedziną historii, że powinna być uczona dobrze i porządnie. A historię choć w pewnym stopniu każdy człowiek powinien znać.
Niech żyje Gwardia!
Zgadzam się z Panem Lwem, słów kilka moich spostrzeżeń:
Nauczanie historii w dobie Social Justice Warrior mija się z celem.
Naród co zna swoją historię odkrywa swoją tożsamość, zadaje często bardzo niewygodne pytania władcom tego świata.
Znajomość historii pozwala unikać powtórek z przeszłości, a to nie zawsze idzie z interesem korporacyjnym danych państw.
Wiadomo, że nie można "żyć historią", bo takie drążenie starych blizn do niczego dobrego nie prowadzi, ale pozwala zachować często jasny osąd na wiele spraw.
Reasumując, pókim wątku nie zgubił, historię należy uczyć i wdrażać, by przyszłość nie była do ...nosa...
"Gdyby można było skrzyżować człowieka z kotem, poprawiłoby człowieka, ale pogorszyłoby kota" — Mark Twain.
Ma Pan rację Panie Eutyches. Naród bez znajomości swej historii to jak ptak ze złamanym skrzydłem.