PDA

Zobacz pełną wersję : Książki o I i II wojnie światowej



Gajusz Mariusz
08-07-2014, 20:54
To polecam także:
http://m8.agitomedia.pl/image/700x700/0/ksiazki/mysliwce-aliantow-1939-1945-chris-chant.933311.2.jpghttp://merlin.pl/Bombowce-Aliantow-1939-1945_Chris-Chant,images_big,9,978-83-1111-437-1.jpg
tego samego autora jak i wydawnictwa. A tą drugą stronę możemy poznać choćby w:
http://m2.agitomedia.pl/image/700x700/0/ksiazki/eskadry-luftwaffe-1939-1945-chris-bishop.933625.2.jpg
tego samego wydawnictwa w książce z tej samej serii.

Wald
09-07-2014, 09:08
Z podobnej serii, nie pamiętam dokładnie, już jakiś czas temu widziałem w Empiku album tyle, że z umundurowaniem od starożytności do dzisiaj, około 500 stron chyba za jakieś 200 zł. Warte to jest? Może ktoś ma?

chochlik20
09-07-2014, 09:24
Dla osób, które dopiero co zaznajamiają się z lotnictwem podczas 2wś książki są dobre, ale dla osoby, które już są bardziej obeznane są nieprzydatne.

Gajusz Mariusz
09-07-2014, 10:15
Tak, ale są to dobre książki poglądowe, dla poznania tematu. Oczywiście najlepsze są kilkusetstronicowe monografie konstrukcji, poszczególnej kampanii, jednostki lotniczej czy pilota. Ja od kilkunastu lat prenumeruję takie periodyki jak Technika Wojskowa, Morze statki i okręty, Lotnictwo (wyd Magnum-X), Skrzydlata Polska, Raport (wyd Altair), a od kilku lat doszło Technika Wojskowa-Historia i Technika Wojskowa-Historia Numer Specjalny który wybił się na samodzielny periodyk (wyd Magnum-X), Militaria XXw, (wzorem TW-HNS także Militaria XXw Numer Specjalny wybił się na regularnie ukazujący się samodzielnie periodyk), Okręty (wyd Kagero). Przekrój artykułów pozwala mi określić się, że obracam się w temacie dość mocno:P. Wspomnę także że po ojcu (dotyczy to jak nietrudno się domyślić także zainteresowania) mam dostępne całe roczniki Skrzydlatej Polski i Morze od głębokich lat PRL, a tego ostatniego nawet numery przedwojenne. Co nie znaczy że nie mam kilkuset książek poświęconych głównie IIWŚ:P Więc tak jak pisałem wcześniej bodaj w tym temacie, tak jak książki z serii HB traktuję jako przetarcie się w temacie dla zainteresowania, tak poważniejsze pozycje zostawiamy po określeniu się czy zgłębiamy temat dalej, czy nie. I tak traktuję takie przekrojówki jak w moim poście powyżej.
http://www.magnum-x.pl/
http://sklep.kagero.pl/
http://www.altair.com.pl/magazines

Edit:
Biorę się za zaległości z wydawnictwa MILITARIA, na początek Maksyma Kołomyjca:
http://mirageswar.com/uploads/posts/2012-06/1338971684_wydawnictwo_militaria_288.jpg
(http://www.altair.com.pl/magazines)

kirlan
12-07-2014, 20:57
Tak! Bezsprzecznie można co najmniej dwa podejścia stosować (choćby na przemian). Czytać zbiorcze ogólne opracowania (grube i baaardzo grube). Czytać wąskie opracowanka, na wybrany temat (nie zawsze cienkie, choć i takie bywają i bywają cenne).

Ja osobiście lubię niegrube książeczki z różnych serii do których zaglądam ponownie co pewien czas. Właśnie zabieram się za ponowne przeczytanie "Duchów stalingradu" aby skonfrontować to z Bieszanowem.

Inne książeczki z tej serii to np: Ostatnia ofensywa (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/20546/ostatnia-ofensywa-kroniki-wojenne-nr-10) czy Śladem lisa paustyni (http://http://lubimyczytac.pl/ksiazka/25837/sladem-lisa-pustyni-kroniki-wojenne-nr-9). Może nie są to wybitne analizy historyczne (no z wyjątkiem "pod niebem Flandrii - autor Karl Bodenshatz ), ale czyta się rewelacyjnie i akurat pasują mi do mojego rytmu życia. Tak: jest i o niemeickich tygrysach - "Pancerna pięść" ale nie pamiętam z jakiej jednostki pochodził niemiecki pancerniak na bazie którego wspomnień powstała ta książeczka.

Gajusz Mariusz
12-07-2014, 23:35
Zapewne chodzi Ci o Willa Freya z 8 kompanii (ciężkiej, czyli Tygrysów) 2 Pułku Pancernego 2 DPanc "Das Reich" Waffen SS, a później ze 102 batalionu czołgów ciężkich Waffen SS który właściwie został stworzony na bazie owej kompanii.
http://sklep.kagero.pl/media/products/e4598b5eceef2a39ef45a3a3d231fd44/images/thumbnail/big_KW01-PancernaP-okl.jpg?lm=1393933292
Też żałuje że wydawnictwo Kagero zakończyło tą mini serię na 14 tomiku:
http://www.matras.pl/media/catalog/product/cache/1/image/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/f/i/file_41029.jpghttp://img04.allegroimg.pl/photos/400x300/41/25/21/21/4125212159
Gdybyś któregoś nie mógł zdobyć, wal na pw!

Wald-kojarzę tą książkę, ale jej nie mam, więc Ci nie odpowiem:(. To ta pozycja?
http://ecsmedia.pl/c/1000-mundurow-b-iext6183204.jpg

Wald
13-07-2014, 13:49
Gajusz
To chyba było to tyle, że jakby jakaś nowsza wersja.

kirlan
13-07-2014, 14:24
Dzięki Gajusz Mariusz :)
Właśnie to!!
Wygląda że mam wszystkie 14 części - tyle że nie wszystkie zrecenzowałem (na razie).:cool:
A może JEDNAK wydano dalsze numery ? ? 15 i dalej ? ?
=====================
Mam też parę miniatur morskich. Jeszcze mniejsze książeczki. Też pasują mi do trybu życia.

Gajusz Mariusz
13-07-2014, 14:58
Tylko 14. Z kagero jestem na bieżąco;). Z miniaturek morskich też mam co nieco. Były na różne tematy w poszczególnych seriach: o IIWŚ, o jednostkach Polskiej Marynarki Wojennej, o odkryciach geograficznych, o... różnych rodzajach piratów sprzed wieków, o ciekawostkach morskich, o katastrofach morskich, itd, itd:
http://img33.olx.pl/images_tablicapl/134241731_5_644x461_miniatury-morskie-wielkopolskie_rev009.jpghttp://img33.olx.pl/images_tablicapl/134241731_2_644x461_miniatury-morskie-dodaj-zdjecia_rev009.jpghttp://img32.olx.pl/images_tablicapl/134241731_4_644x461_miniatury-morskie-muzyka-i-edukacja_rev009.jpghttp://img33.olx.pl/images_tablicapl/134241731_3_644x461_miniatury-morskie-pozostale_rev009.jpghttp://img31.olx.pl/images_tablicapl/134241731_8_644x461_miniatury-morskie-_rev009.jpghttp://img33.olx.pl/images_tablicapl/156201119_1_644x461_20-zeszytow-z-serii-miniatury-morskie-rybnik.jpghttp://1.bp.blogspot.com/-UzJEmT18MUQ/UxIYNRss6uI/AAAAAAAAAvE/7XNs7xfVFes/s1600/min.jpghttp://i26.tinypic.com/2cczye.jpghttp://images47.fotosik.pl/339/7fd383df3313f243.jpg
próbowano je nawet niedawno reaktywować:
http://www.wsp.krakow.pl/konspekt/30/xml_data/025//1.jpg
ale chyba brakło kupujących, lub zapału wydawniczego...

chochlik20
13-07-2014, 15:05
Panowie, trzeba by chyba założyć nowy temat, bo zamiast pisać co czytamy piszemy co zostało reaktywowane :D
Gajuszu - z Miniatur Morskich nie zostało tylko wydane "Najdłuższy patrol komandora Lutha", sam mam "Bitwa koło przylądka Spada", "36 dni adm. Makarowa", "Moskity w Kronsztadzie", "Zatopienie "Viribus Unitis".

Wald
13-07-2014, 15:22
Też mam trochę tych mini książeczek, jeszcze jakieś "tygrysy". xD

chochlik20
13-07-2014, 15:27
"Tygryski" są nieśmiertelne :D

Gajusz Mariusz
13-07-2014, 16:01
Masz rację chochlik, tym bardziej że o tygryskach już w grupie pisaliśmy. KONIEC ZE ZBACZANIEM Z TEMATU WIODĄCEGO! :D A więc po Tygrysach "Od Rostowa do Kurska" biorę się za "Czołgi Sikorskiego" Janusza Ledwocha. Tekstu średnio, ale ilość zdjęć-fakt że znanych z internetu jakby się dobrze poszukało-i w końcu dobrze podpisanych-marzenie modelarza i historyka.
http://m2.agitomedia.pl/image/700x700/0/ksiazki/czolgi-sikorskiego-tank-power-vol-xcv-338.2065137.2.jpg

kirlan
13-07-2014, 16:20
Wydzieliłem wątek.
:cool:

Andzia
15-07-2014, 19:00
Marengo - jakie pierwsze wrażenie ?

Z mojej strony: "Once a jolly hangman" - Alan Shadrake → czyli kara śmierci od "kuchni" w wydaniu singaporskim

marengo
15-07-2014, 19:24
Złe;)

Trudnozjadliwa książka o charakterze podręcznika akdemickiego, napisana nielekkim piórem, z mało usystematyzowaną wiedzą i położonym naciskiem na środowisko naturalne jako determinantę kształtowania się władzy. Jestem pewien, że nie przeczytam całej, ale też nie taki jest cel. Interesują mnie rozdziały dotyczące lat w jakich rozgrywają się kampanie Shoguna 2. Chcę poznać kontekst wydarzeń i mentalność Japończyków. W tym samym czasie wziąłem też na tapetę Burzę na Pacyfikiem Flisowskiego, więc pewnie poznam także dzieje współczesne Japonii. Działa mi na wyobraźnię walka na Pacyfiku, który pochłoną tysiące istnień i tony stali w okresie konfliktu, stając się na zawsze grobem japońskiej dumy i mocarstwowych planów.

marengo
16-07-2014, 07:18
Wiem, że książka ma swoje mankamenty, ale jednocześnie niezaprzeczalnie uwodzi czytelnika narracją, stylem pisania i świetnym oddaniem klimatu wydarzeń. Sporo o niej, jak i o samym konflikcie przeczytałem na forum dws.org.pl, gdzie tamtejszy moderator Halsey wydaje się być mocno zorientowany w literaturze tematu, szczególnie anglojęzycznej.

marengo
16-07-2014, 09:46
To i ja się dołączę: "Kryzys w śniegu. Kampania zimowa 1806-1807 roku" James Arnold, Ralph Reinertsen.

I jak tam autorzy widzą Polaków? Dobrzy z nich żołnierze, opłacało się tworzyć im to Księstwo? Czy może któryś z nich miał Talleyranda za przodka i cała ta afera na wschód od Odry skłóciła tylko na zawsze Napoleona z zaborcami? Są dobrze przedstawione sylwetki marszałków francuskich, chyba po raz pierwszy wystawionych na tak ciężką próbę samodzielnego dowodzenia w nieznanym, słabo zaopatrzonym, błotnistym obszarze Polski?

marko1805
16-07-2014, 10:25
Książkę czytam od niedzieli, powolutku( niestety brak czasu) o Polakach prawie nic :) zresztą nie należny się temu dziwić, nasze wojska szerszy udział w walkach wzięły udział dopiero na wiosnę 1807 i w czasie bitwy pod Frydlandem. Autor skupia się przede wszystkim na starciach głównych oponentów opisy walk poszczególnych pułków czyta się zresztą bardzo dobrze . Jak skończę postaram się napisać więcej.

marengo
16-07-2014, 12:05
Natomiast ja dziwiłbym się i jestem na to wyczulony czytając książki zachodnich autorów, nawet jeżeli skupiają się oni tylko na aspekcie militarnym kampanii, której nie da się przedstawić bez szerszego kontekstu politycznego, a częścią tej układanki byli właśnie Polacy, czynnie wspomagający na tyłach francuski wysiłek wojenny, organizujący na nowo swoje państwo, wojsko. Aprowizacja jest od zawsze newralgicznym punktem każdej wojny, bez odpowiedniego zaopatrzenia wielkie armie giną bez walki. Dlatego pytam, czy autorzy rozumieją Polskę, miejsce w którym znalazł się Napoleon, kraj dający mu w następnej wojnie z Rosją największy obok francuskiego kontyngent wojskowy. Czy Polacy to jacyś zbuntowani pruscy poddani, którzy popadli w XVIII wieku w niewolę wskutek wewnętrznej anarchii, czy może właśnie przeciwstawienie się letargowi czasów saskich, gorączka reformatorska rzuciła nasz kraj w niebyt, kiedy stawaliśmy się groźni dla sąsiadów? Czy autorzy wspominają półgębkiem o Polsce czy operują na poziomie ogólników pisząc o nas, jako kraju w którym zimą po ulicach spacerują białe niedźwiedzie;)? Wybitnych dowódców w czasie epoki napoleońskiej nie mieliśmy, ale dla przyzwoitości o pewnych sprawach przydałoby się wspomnieć. Czy dobre pióro, plastyczne opisy zastąpią luki w posiadanej wiedzy?

marko1805
16-07-2014, 12:53
Tak , zgadzam sę z Tobą, tylko że kampania 1806-1807 zakończona bitwa pod Iławą Pruska została wymuszona przez zaangażowanie się po stronie Prus Rosji i niejako tego przyczyna było znalezienie się Napoleona na ziemiach polskich, a że był do tego kompletnie nie przygotowany to pokazał przebieg tej kampanii. Polacy znaczącą role zaczęli odgrywać w dalszej części walk wiosną co doprowadziło do bitwy pod Frydlandem której następstwem był pokój w Tylży i powstanie Księstwa Warszawskiego. Więc jeśli nawet autorzy potraktują w tej książce Polskę nieco po macoszemu ja to zrozumiem. Piszesz o białych misiach :), choć to przenośnia to uczestnik tamtych wydarzeń mógł odnieść takie wrażenie, dotarł bowiem do kraju o słabej sieci drogowej, mniej zaludnionego od Francji , Austrii czy też Prus gdzie wczesnej walczył.
Nawiasem mówiąc tenże autor ma w swym dorobku również " Tryumf Napoleona. Kampania frydlandzka 1807 roku" (który również ostatnio nabyłem) i tu pominięcie Polaków i ich udziału w wydarzeniach byłoby już sporym błędem.


Wybitnych dowódców w czasie epoki napoleońskiej nie mieliśmy
No tu troszkę bym polemizował ;) ksiażę Józef możne i wybitnym( który zresztą z marszałków napoleona był, można poza kilkoma dobrymi) dowódcą nie był, ale dobrym już owszem, zresztą z kampanii na kampanię coraz lepszym. Udowodnił to zresztą w kampanii 1809 r

marengo
16-07-2014, 13:11
Co do księcia Pepi nie musimy polemizować, ponieważ jak sam zauważasz pewnie wybitnym nie był. Miał instynkt strategiczny co pozwoliło zwycięsko zakończyć kampanię 1809 roku, doradzał w 1812 Napoleonowi oderwanie V korpusu od głównej masy uderzeniowej i wywołanie powstania na południu, miał charyzmę o czym wspomina w pamiętnikach Fredro, taki sarmacki urok:



Książę Józef Poniatowski nie miał wprawdzie znamienitych zdolności jako wódz – wiedzieliśmy o tym, a jednak pociągał ku sobie silnie serce żołnierza. Może w części i dlatego, że to, co Polaka zawsze zachwyca: odwaga, postawa, ruch, sposób wyrażania się – były czysto narodowe, przeciągnięte wszakże połyskiem zachodniego rycerstwa. Na dzielnym koniu, dzielny jeździec, nieugiętego męstwa, świetnego honoru, pięknej postaci, wąs czarny, czapka na bakier, był ideałem polskiego wodza. Gdyby był nad brzegiem piekła krzyknął: za mną dzieci! w piekło skoczono by za nim. W innych zaś chwilach życia urzeczywistniał wyobrażenie wyniosłych, czystych i pięknych cnót rycerstwa

Tylko, że taktycznie prezentował starą szkołę austriacką (jego przeciwnik z kampanii 1809 roku zresztą też) i wyprowadzanie uderzenia zbyt małymi siłami, czy to wskutek oszczędzania materiału żołnierskiego czy też nadmiernej przezorności, zarzucanej też Dąbrowskiemu (stosowanie wedle osiemnastowiecznej maniery oddziałów osłonowych, przesłonowych, rozpraszania sił i środków zamiast koncentracji). Fatalnie był też zorganizowany marsz V korpusu na Moskwę, powodujący duże straty niebojowe i nie ma co go rozgrzeszać, pisać że reszta dowódców nie popisała się, i że miał jako bezpośredniego zwierzchnika miernotę militarną w postaci brata Napoleona - Hieronima.

marko1805
16-07-2014, 13:36
Tylko, że taktycznie prezentował starą szkołę austriacką (jego przeciwnik z kampanii 1809 roku zresztą też) i wyprowadzanie uderzenia zbyt małymi siłami, czy to wskutek oszczędzania materiału żołnierskiego czy też nadmiernej przezorności, zarzucanej też Dąbrowskiemu (stosowanie wedle osiemnastowiecznej maniery oddziałów osłonowych, przesłonowych, rozpraszania sił i środków zamiast koncentracji). Fatalnie był też zorganizowany marsz V korpusu na Moskwę, powodujący duże straty niebojowe i nie ma co go rozgrzeszać, pisać że reszta dowódców nie popisała się, i że miał jako bezpośredniego zwierzchnika miernotę militarną w postaci brata Napoleona - Hieronima.
Tak , nie sposób się nie zgodzić co do taktyki, ale z drugiej strony łatwo krytykować, nie będąc na jego miejscu lub w konkretnej sytuacji i nie znając realiów wtedy panujących. Co do samego marszu na Moskwę, to wydaje mi się, iż nie miał w tej materii zbyt wiele do powiedzenia.

marengo
16-07-2014, 13:46
Nie chodzi o to że łatwo krytykować. To o czym piszę wiedzieli już bezpośredni obserwatorzy ówczesnych wydarzeń i buława nie była potwierdzeniem wybitnych zdolności, tylko nagrodą za przywiązanie i poniesione straty w polskim korpusie oraz aby go podnieść na duchu, co też szybko zostało rozszyfrowane i nie wzbudziło entuzjazmu ani u Księcia ani u jego podwładnych.

Owszem, w kampanii 1812 roku nie miał wpływu na kierunek marszu i jego tempo, mógł go lepiej zorganizować logistycznie za co jako dowódca korpusu był odpowiedzialny.

Ze wspomnień Klemensa Kołaczkowskiego (Wspomnienia jenerała Klemensa Kołaczkowskiego):


Przeznaczono mnie do wybierania i wytykania obozów dla wojska, które w masie maszerowało w pozycjach wybranych, jakby przed nieprzyjacielem. Już wtedy spostrzegać się dało złe rozporządzenie w marszach, które się odbywały jedną tylko drogą, w jednej nieprzejrzanej kolumnie i w pochodzie swoim z obłogami i parkami blisko dwie mile zajmowało. Znać było, że i wodzowie niedoświadczeni w marszach i młode wojsko niewprawne do pochodów. Gdy czoło kolumny już ognisko zakładało, ogon jeszcze wlókł się po drodze przez trzy godziny, nim doszedł na stanowisko. Zaczęło już wtedy ludzi w szeregach ubywać, a do Niemna dochodząc, bataliony nasze bardzo się przerzedziły. Winę tak złego rozporządzenia kładziono na karb szefa sztabu Fischera; dywizyonerzy, między nimi najbardziej jenerał Dąbrowski, nieprzyuczony do tak bliskiej nad sobą opieki i lubiący na swoją rękę prowadzić wojnę, cierpiał na widok zdyszanego zawsze i źle żywionego żołnierza, którego był ojcem, i mocno na taki stan rzeczy się uskarżał. Czemuż nie było maszerować dywizyami w odstępach dwugodzinnych za sobą, albo też trzema równoległymi drogami, zostawiając największą dla głównego parku artyleryi i dla pociągów (...) Z rana pobudka, po zakąsce chleba i wódki wojsko pod bronią stawało; dywizya pierwsza wyruszała ze stanowiska swojego i rozciągała się na drodze, następnie wszystkie inne. To trwało dwie godziny przynajmniej. Czoło kolumn szło pośpiesznie, ostatnie plutony zadyszane doganiały; wśród marszu miały spoczynek, w czasie którego żołnierze jak niegdyś Gedeona, rzucali się do najbliższej wody dla ugaszenia pragnienia; potem dalej maszerowano aż do noclegu, gdzie rozkładano się w pozycji jak przed nieprzyjacielem, z placówkami, wedetami i t.d. Dopieroż budowanie szałasów, rozpalanie ognisk, posyłki za wodą, żywnością, drzewem, tak że nawet w miesiącu czerwcu, gdzie dzień tak długi, żołnierz zgłodniały ledwie o godzinie 10 wieczorem doczekał się strawy; a najczęściej zmęczony rzucał się na ziemię i przebudzał się aż z rana, ażeby resztą z kociołków posilić się do następnego pochodu. Stąd choroby w wojsku, włóczęgi, oderwańce (maroderzy), a później ucisk mieszkańców, a końcem końców ogromny w szeregach ubytek

i jeszcze Ks. Antoni Sułkowski (A. P. S u ł k o w s k i, Listy do żony z wojen napoleońskich):


W naszym własnym kraju maszerujemy już tak, jakby to był kraj nieprzyjacielski. Każdy zabiera to, co jest mu potrzebne. To naprawdę rzecz godna ubolewania

marko1805
16-07-2014, 21:53
Trafne cytaty, gratuluję wiedzy.

marengo
17-07-2014, 07:54
Dzięki, ale przy okazji nie twórzmy mitów na temat mojej osoby. Jakaś tam wiedza jest, to na pewno, ale w takim wypadku jak tutaj decyduje raczej dobra pamięć i umiejętność wyszukiwania takich rzeczy, pozwalająca mi również funkcjonować w światku total war. Teraz możesz pogratulować mi skromności:)

chochlik20
18-07-2014, 08:47
Dwie książki ukazuję próbę stworzenia polsko-niemieckiego sojuszu przed 2wś i jak szansa ta została zaprzepaszczona:
Piotr Zychowicz - "Pakt Ribbentrop - Beck czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Sowietów"
oraz:
Rolf Dieter Müller - "Wspólny wróg. Hitlerowskie Niemcy i Polska przeciwko Zw. Radzieckiemu"

Gajusz Mariusz
18-07-2014, 08:53
Ten pierwszy napisał też "Obłęd 44" który znowu poruszył środowisko historyków.

chochlik20
18-07-2014, 09:00
Jeżeli książka jest utrzymana w takiej samej tonacji jak ta to się nie dziwię wcale.

Gajusz Mariusz
18-07-2014, 09:11
"Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje. (…) Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego.
Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią. (…) "

w liście do podpułkownika Mariana Dorotycz-Malewicza „Hańczy”, Linia Gotów, 31 sierpnia 1944.

Kto to napisał? Ktoś kto rozpoczął tą dyskusję jeszcze w trakcie trwania powstania. Ktoś kto przeszedł przez Łubiankę więc żaden domorosły antykomunista w kapciach w fotelu mu nie podskoczy. Nazywa się Władysław Anders...

kirlan
18-07-2014, 10:04
To ja polecam
"Rozdarty naród"

tam są dalsze fragmenty tej powstańczej układanki:
powstańcy MIELI pewne podstawy przypuszczać że NIE BĘDĄ SAMI ...

(tak wiem - książka nie jest o powstańcach, ale wyjaśnia wiele odnośnie KONTEKSTU powstania)

...no tyle że opierali je na BŁĘDNYM mniemaniu iż Anglicy i Amerykanie są naszymi sojusznikami.... ludźmi honoru ... że podpisane układy coś znaczą. Ze umowy są przestrzegane.

i honorowi byli : piloci, żołnierze, marynarze, ... ale nie politycy.
A układy ... sami poczytajcie co miała robić , a co robiła brygada Sosabowskiego i kto NAPRAWDĘ ponosi winę.

Gajusz Mariusz
18-07-2014, 19:12
Warto mieć świadomość o nastrojach właśnie w 1 SBSpad, w 1Dpanc. Co zrobili nasi piloci gdy dowiedzieli się że jedynie oni spośród żołnierzy PSZ dostali zaproszenie do uczestnictwa w paradzie zwycięstwa. Z drugiej strony oczekiwaliśmy mrzonek. Niech ktoś mi powie jak mieli dolecieć chłopcy Sosabowskiego? Ostrzegam że znam możliwości Dakot...

chochlik20
06-08-2014, 15:27
"Renegaci. Anglicy w służbie Hitlera" Adrian Weala - książka opowiada o początkach powstania BFC - British Free Corps ale także o Anglikach, którzy byli zaangażowania w propagandę radiową. Na koniec autor daje, krótką notatkę na temat Wolnego Legionu Indyjskiego. Jak się okazuje, większość Anglików ale także osób pochodzących z innych krajów służyło w BFC, nie z powodu przekonań, ale z powodu uniknięcia kary.

Gajusz Mariusz
01-10-2014, 22:39
Właśnie przeczytałem "Zamaskowanych korsarzy Kriegsmarine" Rafała Kaczmarka.
http://etab.pl/photos//2919/a159.jpg

Stanowi świetne uzupełnienie moich wcześniejszych książek poświęconych temu tematowi:

Jana Piwowońskiego "Korsarze dwóch wojen"

http://mmedia.w.bibliotece.pl/0/0/a/00a4250131f640c8ba8cf195270da5b6_db7b2a0408c1a9db5 b698d03ae8020f30d7ec512-m1

i Andrzeja Perepeczki "Konie trojańskie III Rzeszy"

http://cms.antykwariat.waw.pl//mfc/7/9/c/d/737cdbaacd46f5222082ab4229f07469e4b6.jpg

Polecam chcącym poznać zagrożenie jakie stanowiło Kriegsmarine dla żeglugi alianckiej używając innych środków niż Ubooty.

chochlik20
10-11-2015, 08:08
Gajusz mnie prosił bym wspomniał o tej pozycji, więc to robię. Oto i ona:

http://www.rebis.com.pl/rebis/public/news/pictures.html?co=show2&id=4742&instance=1000&parent=4617&lang=pl

W swojej recenzji odniosę się do tej - http://historia.org.pl/2015/01/31/miedzy-mocarstwami-pritt-buttar-recenzja/

Książka sama w sobie nie jest zła, ale... i tu zaczynają się minusy tej pozycji.
- błędy - według autora w 39r. niemieccy spadochroniarze zajęli belgijskie forty. Autor podaje, że ZSRR miało w krajach bałtyckich w chwili "Barbarossy" ponad 1000 czołgów, potem na następnej stronie czytam, że stracili ich ponad 2000 (cudowne rozmnożenie?).
Kolejnym minusem jest porównanie radzieckich czołgów do niemieckich. Armia Czerwona miała słabe T-26, ale dobre KW i T-34, ale to właśnie z powodu tych pierwszych przegrała, tak można wywnioskować z tego, co się czyta. Dalej autor stwierdza, że A. Czerwona nie miała dywizji pancernych i to się zgadza, ale(!) ich Korpusy zawierały więcej czołgów niż niem. dywizja pancerna o czy łaskawie autor nie wspomniał. Mamy też krótkie stwierdzenie, że dywizje spadochronowe A. Czerwonej były lepsze od tych w innym państwach. Zgoda! Tyle, że inne państwa nie miały takich dywizji.
- minusem w moim przekonaniu jest fakt, że autor w początkowym okresie całkowicie skupił się na roku 39, aż do zajęcia tych państw przez ZSRR. Całkowicie pominięta jest walka tych państw o niepodległość po 1wś (mamy zaledwie krótkie wzmianki o tym), pominięty jest również okres międzywojenny - polityka, jak również kwestia, czy państwa miały szansę w razie konfliktu z Armią Czerwoną sprostać i niczym Finlandia kosztem ubytków terytorialnych zachować niepodległość (bo miały szanse). Mnie boli, że nawet nie ma danych liczbowych na temat armii poszczególnych krajów.
Autor recenzji pisze, że nie skupiono się na walkach partyzanckich - nie zgodzę się tu, bo są tam wzmianki choć krótkie, ale co opisywać skoro tworzyli ją radzieccy spadochroniarze czy dezerterzy? Bardziej boli mnie fakt, że chociaż autor pisze, że walki z Armią Czerwoną prowadzoną przez partyzantkę rodzimą trwały do lat 50-dziesiątych, a nawet dłużej skoro jest to krótka wzmianka zaledwie (jak dla mnie).

Mimo wszystko książką nie jest zła, ale na pewno warto uzupełnić swoją wiedzę o walkach tam w oparciu o innej pozycje.

Arroyo
10-11-2015, 09:16
Może z czołgami ZSRR jest tak, że po prostu stracili ich więcej niż wyprodukowali? No cóż, wygląda to na jeden i tak duży błąd ;) Tak btw. czytał ktoś może książki W. Suworowa? Bo w Matrasie nie raz można spotkać te książki, a ciekawi mnie, czy w ogóle warto po nie sięgnąć :)

Samick
10-11-2015, 13:35
W T34 Mityczna broń, Michulec zakreślił problem produkcji w Sowietach. Informacje zaskoczą swoją oczywistością każdego. ^^

chochlik20
10-11-2015, 13:51
Może z czołgami ZSRR jest tak, że po prostu stracili ich więcej niż wyprodukowali? No cóż, wygląda to na jeden i tak duży błąd ;) Tak btw. czytał ktoś może książki W. Suworowa? Bo w Matrasie nie raz można spotkać te książki, a ciekawi mnie, czy w ogóle warto po nie sięgnąć :)
To było by zrozumiałe jeżeli mielibyśmy okres, kiedy ZSRR dostawało konwoje z pomocą, ale nie ten czas. Po za tym jak można stracić więcej czołgów, niż ogólnie posiadał tam Front? Gdyby dostali posiłki, to bym się nie czepiał, ale jakoś ich nie dostali.
Czytałem Suworowa - pisze nieźle, opiera się na ogólnych danych dotyczących czołgów i dział, reszta to kwestia logiki u niego, ale ciężko się z nim nie zgodzić. Zresztą jego dane i ogólne założenia potwierdza M. Sołonin. I warto sięgnąć lub też kupić jednak książki tego drugiego. Dużo więcej informacji i nie jest to tak lakonicznie napisane jak u Suworowa. Oczywiście jeżeli szukasz książek o "Barbarossie" ,bo Suworow pisał też o KGB.

Gajusz Mariusz
10-11-2015, 19:21
Wszystko na biednego Gajusza... :P

Kilka uwag:
- Zapewne chodziło autorowi o maj 1940 (np Eben-Emael) no ale 1939... :lol2:
- Straty w czołgach armii czerwonej na terenie krajów bałtyckich. Jest na to wyjaśnienie dość proste. W zachodnich okręgach wojskowych nie stacjonowały wszystkie siły mimo że ugrupowano tam najlepsze jednostki i właśnie tam następowała wymiana na sprzęt nowej generacji w najszybszym tempie. I można by teraz pisać o wielu powodach pancernego pogromu, ale w tym poście ważne jest jedno: po czystkach w armii czerwonej gdy dywizjami, korpusami dowodzili ludzie którzy dwa lata wcześniej dowodzili batalionami, pułkami wszczepiono jedną strategię; naprzód! Nigdy nie ćwiczono na poważnie defensywy, armia mająca świadomość własnej przewagi (i tu znowu użyję zwrotu-na papierze) miała nawet już po 22 czerwca tylko jeden rozkaz: zniszczyć atakiem, zmielić i raz dwa przenieść teatr działań wojennych za granicę. I rzucane świeże dywizje gnano jak stado owiec. Stąd te straty. Kolejne siły wchodziły w ręce armii która współdziałanie wojsk (dzięki priorytetowi łączności!) miało opanowane jak nikt AD 1941. Stąd mniejsza ilość sił stacjonujących w pribaltice, a dużo większe straty ogółem po zakończeniu tam walk (póki co ;)) - w sensie w 1941.
- Dywizje pancerne. No akurat tutaj to prawda. Po marszu "wyzwoleńczym" na kresach w 39 gdy po drodze gubiono do 30% sprzętu na drogach z powodu braku paliwa, defektów etc uznano że korpusy są zbyt wielkim, niesterownym narzędziem. Ale po czerwcu 1940 (finał we Francji) na powrót łączono siły pancerne w dywizjach pancernych, a te w korpusy pancerne. 22 czerwca 1941 ACz miała... 39 dywizji pancernych! (co prawda o różnych stanach ukompletowania) Niemcy zaś 20, z tego 18 uderzyło na wschodzie. Jak kogoś to ciekawi to tylko dodam że te dywizje w zetknięciu się z doktryną walki Wehrmachtu topniały jak sopel w marcowym słońcu. To z powodu katastrofalnych strat w sprzęcie te dywizje które jakimś cudem zdołano wycofać, zaczęto przerabiać w... samodzielne brygady (więcej nie można było uzbierać sprzętu ad hoc) a te z czasem zaczęto łączyć w korpusy. Do dywizji już nie wrócono. Bodaj jedna przetrwała do 1945, jedyna która nie została ściągnięta z Okręgu Zabajkalskiego.
- Co do państw bałtyckich. W styczniowym numerze
http://www.magnum-x.pl/assets/images/a/twh_2015_01-50545f0a.png
był świetny artykuł http://www.magnum-x.pl/artykul/niewykorzystane-szanse-panstwa-baltyckie-19181941 poznajemy tam szansę tych państw i jej ruinę w momencie gdy jako pierwsza wyłamała się Litwa. Niebagatelną w tym rolą było przekazanie (na moment, ale zawsze) przez Kreml Wilna Litwie. Artykuł o tyle ciekawy że w bardzo wielu aspektach ukazujący te państwa. Dominacja caratu na tych ziemiach przed 1918 nie zrobiła takiego zdebalansowania narodowego jak celowa kolonizacja raptem przez 45 lat (1945-91) władców Kremla spod znaku sierpa i młota. Skutki mamy dziś widoczne... No ale kto rządzi dziś Rosją? :cool:
- Dywizje spadochronowe. Akurat tak się składa że Rosjanie nie mieli wtedy dywizji. Mieli brygady łączone w korpusy, natomiast ich użycie podczas WWII to znowu powieść typu: krew, pot, łzy i... piach. A akurat Niemcy AD 1941 mieli coś co sprawiło że i Albion i jankesi zaczęli kopiować. Fliegerdivision 7. I mimo że (z wielu powodów) na Krecie została zdziesiątkowana.

Co do T-34. Mnie już nic nie zaskoczy. Gdy po uruchomieniu dostaw sprzętu dla ZSRR Rosjanie w druga stronę wysłali po jednym egzemplarzu wzorcowym KW-1 i T-34 produkcji 1941 do USA to co tam odkryto można przeczytać w książce:
http://ecsmedia.pl/c/twardy-pancerz-b-iext22012861.jpg
Ciekawym tematu: polecam.

Bronti
10-11-2015, 20:04
http://forum.totalwar.org.pl/attachment.php?attachmentid=1283&stc=1

Bardzo ciekawa pozycja opisująca historię formowania się jednej z najsłynniejszych formacji Waffen SS, trudności jakie temu towarzyszyły, szkolenie oraz pierwszy etap walk w Normandii

Książka jest wzbogacona o wspomnienia weteranów walk w Normandii

Dostępny jest już II tom, którego jeszcze nie czytałem

Gajusz Mariusz
10-11-2015, 20:11
Mimo wielu zauważonych błędów w tłumaczeniu polecałbym podobny, a nawet ten sam temat w książce:
http://ecsmedia.pl/c/stalowe-pieklo-b-iext3581772.jpg
i kontynuację:
http://phw.org.pl/wp-content/uploads/ludziezestaliokadka.jpg
Zaś tą pozycję niezbyt polecam, zbyt ogólna i po łebkach:
http://historia.org.pl/wp-content/uploads/2012/03/ss-hitlerjugend.jpg

chochlik20
11-11-2015, 15:17
Wszystko na biednego Gajusza... :P

Kilka uwag:
- Dywizje pancerne. No akurat tutaj to prawda. Po marszu "wyzwoleńczym" na kresach w 39 gdy po drodze gubiono do 30% sprzętu na drogach z powodu braku paliwa, defektów etc uznano że korpusy są zbyt wielkim, niesterownym narzędziem. Ale po czerwcu 1940 (finał we Francji) na powrót łączono siły pancerne w dywizjach pancernych, a te w korpusy pancerne. 22 czerwca 1941 ACz miała... 39 dywizji pancernych! (co prawda o różnych stanach ukompletowania) Niemcy zaś 20, z tego 18 uderzyło na wschodzie. Jak kogoś to ciekawi to tylko dodam że te dywizje w zetknięciu się z doktryną walki Wehrmachtu topniały jak sopel w marcowym słońcu. To z powodu katastrofalnych strat w sprzęcie te dywizje które jakimś cudem zdołano wycofać, zaczęto przerabiać w... samodzielne brygady (więcej nie można było uzbierać sprzętu ad hoc) a te z czasem zaczęto łączyć w korpusy. Do dywizji już nie wrócono. Bodaj jedna przetrwała do 1945, jedyna która nie została ściągnięta z Okręgu Zabajkalskiego.
Pozwolę się zgodzić i nie zgodzić. Prawda były D.Panc, ale nie łączono ich w Korpusy Panc. tylko w Korpusy Zmechanizowane, które miały zarówno d.panc jak i dyw. zmech. A, co do strat to większość była wynikiem braku wyszkolenia, braku paliwa, powstałego chaosu oraz faktowi, że nawet czołgi, które ledwo, co były uszkodzone Rosjanie porzucali w panice, a nie wynikiem działa doktryny Wehramchtu. Chyba, że za nią uznamy plan ataku, który spowodował chaos.


- Co do państw bałtyckich. W styczniowym numerze
http://www.magnum-x.pl/assets/images/a/twh_2015_01-50545f0a.png
był świetny artykuł http://www.magnum-x.pl/artykul/niewykorzystane-szanse-panstwa-baltyckie-19181941 poznajemy tam szansę tych państw i jej ruinę w momencie gdy jako pierwsza wyłamała się Litwa. Niebagatelną w tym rolą było przekazanie (na moment, ale zawsze) przez Kreml Wilna Litwie. Artykuł o tyle ciekawy że w bardzo wielu aspektach ukazujący te państwa. Dominacja caratu na tych ziemiach przed 1918 nie zrobiła takiego zdebalansowania narodowego jak celowa kolonizacja raptem przez 45 lat (1945-91) władców Kremla spod znaku sierpa i młota. Skutki mamy dziś widoczne... No ale kto rządzi dziś Rosją? :cool:
- Dywizje spadochronowe. Akurat tak się składa że Rosjanie nie mieli wtedy dywizji. Mieli brygady łączone w korpusy, natomiast ich użycie podczas WWII to znowu powieść typu: krew, pot, łzy i... piach. A akurat Niemcy AD 1941 mieli coś co sprawiło że i Albion i jankesi zaczęli kopiować. Fliegerdivision 7. I mimo że (z wielu powodów) na Krecie została zdziesiątkowana.
Czytałem, czytałem artykuł. Godny polecenia!
- co korpusów, to trochę ciężko jest porównywać niemiecki Fliegerdivision 7 do radzieckiego odpowiednika. Niemcy do desantu używali szybowców, a A.Cz. spadochroniarzy, do tego należy jeszcze dodać, że po desancie spadochroniarzy miał nastąpić desant... czołgów z TB-3. - https://youtu.be/D2xBx8TWiow Należy też nie zapominać, że Rosjanie planowali użyć spadochroniarzy do zajęcia rumuńskich pól naftowych, co może sugerować rozmieszczenie ich korpusów na Ukrainie.

Aby nie być gołosłownym i nic nie polecić :)

- Rajmund Szubański "Polska broń pancerna w 1939"

http://dziupla.sowa.pl/f/cf1cx3eseni31.jpg

Mi akurat wpadło wydanie z 82r, ale jak mi zdradził Gajusz pewnego razu na czacie są nowsze wznowienia.

W każdym bądź razie książka jest b. dobrze napisana, masa informacji zarówno o doktrynie jak i czołgach Polski i Niemiec, mapy z planami bitem, gdzie doszło do użycia naszych czołgów. Mamy też informacje na temat polskich pociągów pancernych, które pomimo iż miano zamiar wycofać pokazały lwi pazur.
Brakuje mi jedynie drobnej rzeczy, a mianowicie rycin pokazujących sylwetki czołgów obu stron. Dla osoby zorientowanej nie ma to większego znaczenia, ale dla laika według mnie ma. Szkoda też, że w książce były te same stare, oklepane zdjęcia, które przeważnie się widzi w książkach o tej tematyce.

Gajusz Mariusz
11-11-2015, 16:30
Pozwolę się zgodzić i nie zgodzić. Prawda były D.Panc, ale nie łączono ich w Korpusy Panc. tylko w Korpusy Zmechanizowane, które miały zarówno d.panc jak i dyw. zmech. A, co do strat to większość była wynikiem braku wyszkolenia, braku paliwa, powstałego chaosu oraz faktowi, że nawet czołgi, które ledwo, co były uszkodzone Rosjanie porzucali w panice, a nie wynikiem działa doktryny Wehramchtu. Chyba, że za nią uznamy plan ataku, który spowodował chaos.

Tylko z nazwy. Owe korpusy miały z reguły 2 dywizje panc i jedną zmech (dokładnie jak skład typowego korpusu panc. Wehrmachtu z czerwca 1941 - tylko że zamiast jednej zmech - jedna zmot). Tak jak wiele niem. korpusów panc. nie miały w swoim składzie ani jednej dywizji panc w drugiej połowie WWII będąc nimi de facto tylko z nazwy. Tak więc dla mnie były korpusami panc. Wymienione przez Ciebie czynniki pogromu radzieckich sił panc. są jak najbardziej trafne. Tyle że doktryna zbalansowanych sił, stąd odebranie po jednym pułku panc w dywizjach Wehrmachtu w 1941 (tak bardzo wyśmiewane przez historiografię powojenną w bloku wschodnim, tylko tam) rozbudowując piechotę zmot (w małej skali zmech) - czyli grenadierów panc. przy wsparciu organicznych: artylerii, saperów, rozpoznania jak i oczywiście lotnictwa plus oczywiście doktryna okrążania, a nie bicia głową w mur spowodowała uwypuklenie problemów ACz w trakcie godzin i dni, a nie tygodni od rozpoczęcia walki. I jeszcze jedno od czego zaczął Guderian tworząc dywizje pancerne w Niemczech - łączność, łączność, łączność. Dowódca bez wiedzy o aktualnej sytuacji jest na przegranej pozycji mając nawet zdecydowana przewagę na papierze. To było decydujące. Radiostacje na każdym szczeblu. Tu nie było machania chorągiewkami wychylając się z czołgów, tu nie było jednej radiostacji przypadającej na jedną eskadrę (przewaga Luftwaffe nad sokołami Stalina). Na papierze ACz powinna zakryć czapkami Wehrmacht na starcie. Niestety, papier wszystko przyjmie.



- co korpusów, to trochę ciężko jest porównywać niemiecki Fliegerdivision 7 do radzieckiego odpowiednika. Niemcy do desantu używali szybowców, a A.Cz. spadochroniarzy, do tego należy jeszcze dodać, że po desancie spadochroniarzy miał nastąpić desant... czołgów z TB-3. - https://youtu.be/D2xBx8TWiow Należy też nie zapominać, że Rosjanie planowali użyć spadochroniarzy do zajęcia rumuńskich pól naftowych, co może sugerować rozmieszczenie ich korpusów na Ukrainie.

Odniosłem się tylko do stwierdzenia o radzieckich dywizjach pow-des. Takich nie było. Co do sposobu desantu. Niemcy oczywiście że używali do desantu spadochroniarzy. Stare, poczciwe "ciotki Ju" właśnie tym się głównie zajmowały
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/f/f8/Bundesarchiv_Bild_101I-670-7410-10,_Fallschirmj%C3%A4gerabsprung_aus_Junkers_Ju_52 .jpg/440px-Bundesarchiv_Bild_101I-670-7410-10,_Fallschirmj%C3%A4gerabsprung_aus_Junkers_Ju_52 .jpg
do czasów kotłów na froncie wsch. Rosjanie podpatrując Niemców (szczególnie po majstersztyku w Belgii) sami zaczęli konstruować szybowce, o brytyjskich i amerykańskich odpowiednikach nie wspomnę bo to klasyki desantów w Normandii, Holandii i za Renem. Po kijowskich manewrach gdy Rosjanie w tym elemencie przodowali, Student wyprowadził niemieckich spadochroniarzy na czoło, Rosjanie po czystkach rozwijali się liczbowo, ale nie jakościowo (transport zawieszonych pod TB-3 T-37/38 był już dawno pogrzebany, za to Brytyjczycy swoje Tetrarchy jak najbardziej przerzucili szybowcami w Normandii 44)
http://www.paradata.org.uk/files/imagecache/profile/files/pictures/Tetrarch%20being%20unloaded%20from%20a%20Hamilcar% 20Glider.jpg
i stanęli w miejscu. Alianci wojska spadochronowe, szczególnie Brytyjczycy swoją 1 i 6 DSpad stworzyli wzorując się na Niemcach. Nawet wyposażając swych spadochroniarzy w bluzy spad. czego nie zrobili jankesi w swych 17, 82 i 101.


Mamy też informacje na temat polskich pociągów pancernych, które pomimo iż miano zamiar wycofać pokazały lwi pazur.
Brakuje mi jedynie drobnej rzeczy, a mianowicie rycin pokazujących sylwetki czołgów obu stron. Dla osoby zorientowanej nie ma to większego znaczenia, ale dla laika według mnie ma. Szkoda też, że w książce były te same stare, oklepane zdjęcia, które przeważnie się widzi w książkach o tej tematyce.

Powiem więcej. Na specyficznym foncie wschodnim to właśnie Niemcy zaczęli wykorzystywać z całkiem niezłym skutkiem wzorując się na doświadczeniach z września swoje panzerzuge, których wcześniej nie przewidywali w rozwoju swych sił.
Mam nadzieję że się mylę co do ostatniego wydania, ale chyba wszystkie mają te same zdjęcia... :(

chochlik20
12-11-2015, 07:53
Powiem więcej. Na specyficznym foncie wschodnim to właśnie Niemcy zaczęli wykorzystywać z całkiem niezłym skutkiem wzorując się na doświadczeniach z września swoje panzerzuge, których wcześniej nie przewidywali w rozwoju swych sił.
Mam nadzieję że się mylę co do ostatniego wydania, ale chyba wszystkie mają te same zdjęcia... :(
Aż zadziwiająca, że pociągi pancerne jako jednostka bojowa o tak ograniczonym działaniu (tory) jednak okazała się być skutecznym narzędziem pola walki.
Lipa z tymi zdjęciami :( choćby w przypadku wykorzystania FT-17 czy tankietek - TKS jako drezyn pancernych. Mogli pokazać jakieś zdjęcia, by czytelnik mógł zobaczyć jak to w praktyce wyglądało.

Samick
12-11-2015, 09:11
Jeden z lepszych przykładów skuteczności pociągu pancernego to walki pod Mokrą, gdzie Śmiały skutecznie wspomagał w zatrzymaniu Niemców. Mimo ognia artylerii i wsparcia lotnictwa pociąg ocalał i walczył dalej w kampanii wrześniowej. Po kampanii wrześniowej trafił w ręce Sowietów, zaś ci pozostawili go Niemcom, którzy używali go podobno do końca wojny. Te ograniczone pole działania to bardzo ważne pole do działania. To torami transportowano sprzęt, zapasy i siłę ludzką na front. Rozległe obszary z rozbitymi oddziałkami sowietów wymagał patrolowania linii kolejowych. Dopiero masowe niszczenie węzłów kolejowych, miażdżąca przewaga aliantów w powietrzu doprowadziła do zabicia takich jednostek na polu walki.


https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Drezyna_pancerna_typu_R.jpg
https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Drezyna_pancerna_typu_TKS.jpg

Gajusz Mariusz
12-11-2015, 10:07
Warto dodać, że pod Mokrą z pomocą nadjechał kolejny pociąg panc. Piłsudczyk. I ten też przetrwał bój. Śmiałego przejęli Rosjanie we Lwowie i używali do 7 lipca 1941 gdy wysadzonego przejęli Niemcy. Używano go po remoncie pod nazwą Kampfzug A

Ogólnie na 10 liniowych pociągów pancernych z obu naszych dywizjonów (z Legionowa i Niepołomic) chyba tylko ze dwa wyeliminowano w boju. Reszta utknęła w zatorach i została w mniejszym lub większym stopniu zniszczona przez załogi lub poddała się np w Modlinie. Niemcy uzbierali najmniej uszkodzone wagony i lokomotywy zestawiając panzerzuge 21 i 22.
http://pibwl.republika.pl/pz21pl.htm
http://pibwl.republika.pl/pz22pl.htm
A zdobyty na Rosjanach Śmiały to część składowa:
http://pibwl.republika.pl/pz10pl.htm
Niemcy po wrześniu'39 zaczęli korzystać z pociągów zdobytych w Czechosłowacji i sami zaczęli budować nowe głównie z myślą o froncie wschodnim. Stan dróg tam to była poezja. A pociąg pancerny to swoista mobilna bateria artylerii z organicznym plutonem szturmowym. I tam się sprawdzała.

Ogólnie polecam zainteresowanym tematem: http://derela.republika.pl/brpanc.htm

m.in. drezyny: http://derela.republika.pl/drezyny.htm (http://derela.republika.pl/brpanc.htm)

chochlik20
12-11-2015, 15:17
Temat, o czym innym a zagalopowaliśmy się na pociągi pancerne ;) czas więc powrócić do właściwego i trochę odlecieć w powietrze :)

Książką kompleksowo opisuje niemieckie plany wyłączenia Ameryki z wojny poprzez jej zbombardowanie. Masa danych i informacji. Według mnie nie ma się do czego za bardzo przyczepić. Drugiej o tej samej tematyce nie miałem okazji już nigdzie spotkać :( a szkoda, bo temat bardzo ciekawy i intrygujący.


http://odk.pl/luftwaffe-nad-ameryka-tajne-plany-zbombardowania-usa-w-ii-wojnie-swiatowej,2124.JPG

Chociaż tytuł odnosi się jedynie do Luftwaffe mamy też informację na temat planów wykorzystania rakiet oraz U-bootów.

Gajusz Mariusz
12-11-2015, 17:20
Choć ich nie mam (mam inne pozycje Witkowskiego) podejrzewam że podobną tematykę znajdziemy w:
http://ecsmedia.pl/c/prawda-o-wunderwaffe-b-iext8607989.jpghttp://ecsmedia.pl/c/prawda-o-wunderwaffe-tom-1-b-iext8645518.jpghttp://ecsmedia.pl/c/nowa-prawda-o-wunderwaffe-b-iext3801978.jpg

Samick
12-11-2015, 22:38
http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/203000/203310/217075-352x500.jpg?_ga=1.136324408.944208050.1440997472

:)

chochlik20
24-11-2015, 14:04
Ten pierwszy napisał też "Obłęd 44" który znowu poruszył środowisko historyków.
Przeczytałem dosyć niedawno tą książkę i można ją określić jednym krótkim zdaniem - "Cesarz jest nagi!!"
Zychowicz w bezkompromisowy sposób obnaża głupotę, ignorancję oraz samowolę ówczesnych dowódców AK, którzy wydali mimo wszystko rozkaz, że Warszawa ma powstać. Nie wiem, czy w tej książce można uderzyć w jakikolwiek argument mówiący, że powstanie było głupotą. Epilog Operacji "Ostra Brama", rozbrajanie i włączanie Akowców w szeregi Armii Czerwonej, wyprowadzanie znacznej części uzbrojenie z W-wy, przecież te argumenty są powszechnie znane w środowisku historyków, więc skąd to oburzenie? A może chodzi o zmieszanie z błotem Okulickiego czy Bora-Komorowskiego? Ale, miał on rację, bo jak można ich w tej sytuacji gloryfikować?
Bałem, że Zychowicz umniejszy bohaterstwo ludzi, którzy walczyli w Powstaniu. Potępił udział dzieci czy młodzieży, ale patrzył na to z teraźniejszego punktu widzenie, ale przecież kula nie wybiera kto zginie i jak zginie. Na szczęście jednak oddał tym ludziom hołd, że mimo niesprzyjających okoliczności oddali życie za coś, co wierzyli. Książkę mimo braku obiektywizmu warto przeczytać, a później starać się samemu wyciągnąć wnioski.

chochlik20
01-01-2016, 16:17
http://cms.antykwariat.waw.pl//mfc/1/5/5/c/f9c4f25b8d38763167bf6be16ef71df9575e.jpg

Kiedyś, dawno temu kupiłem tę książkę za parę złoty w taniej księgarni i nigdy nie żałowałem zakupu. Na rynku znajdziemy wiele pozycji omawiających czołgi hitlerowskich Niemiec, Polski, Wlk. Brytanii o tyle, pojazdy Państwa Kwitnącej Wiśni zostały pominięte. Ta książka, a bardziej książeczka zawiera kompleksowe informacje na temat historii, taktyki, organizacji jednostek pancernych w Japonii. Przykłady mogłyby się wydawać opisane mało szczegółowo, ale moim zdaniem tak nie jest. Omówione są działania począwszy od Chin i wojen z ZSRR w tym okresie, po Pacyfik i wojnę w 45r z ZSRR.
Jako smaczek napiszę, że pociski amerykańskich Shermanów były tak skuteczne, że niszczyły od razu japońskie czołgi niekiedy przebijając się bez detonacji na wylot.
Z tyłu mamy omówione czołgi japońskie począwszy od tankietki 2588 Typ 88 poprzez lekkie, średnie, ciężkie, działa samobieżne powstałem na ich podwoziach, a skończywszy na samochodzie pancernym Sumida Typ 2593.

Gajusz Mariusz
01-01-2016, 16:21
Z tej serii są oczywiście także pojazdy brytyjskie, radzieckie i niemieckie (te w dwóch częściach) natomiast polecam także będące trochę w cieniu: czołgi francuskie
http://cms.antykwariat.waw.pl//mfc/1/7/7/e/da268a534ec34cd696c45e9f1b57825ee79e.jpg

i włoskie
http://s1.fotowrzut.pl/U1HPT15T4U/1.jpg