Zobacz pełną wersję : Wiara i filozofia - Jakiego jesteście wyznania?
Hmm.. Aktualnie - poszukujący Boga. Jeśli go znajdę lub uznam, że jednak "nie jestem godzien" to zaznaczę w ankiecie.
XaweryBranicki
14-11-2010, 22:01
Panenteista
Panenteista
Witaj w klubie ;-)
Harakiri
17-11-2010, 01:41
Deista, antyateista ;-) Swoją drogą wypadałoby poszerzyć opcje w ankiecie.
Deista, antyateista ;-)
Ateista, bynajmniej nie antydeista. Antyteista też nie.
Ps. I nie kłócę się że moje poglądy są lepsze od innych. Szansa że się kogoś przekona jest bardzo mało, a że się kogoś obrazi bardzo duża, toteż sądzę że trzeba akceptować nawet najbzdurniejsze poglądy, dopóki nie zagrażają one nikomu z zewnątrz danej wspólnoty wyznaniowej.
Bessieres
04-12-2010, 18:22
Zaznaczyłem "Inne" - uważam siebie za deistę, ciężko mi uwierzyć w istnienie Boga, aczkolwiek równie trudno byłoby odrzucić Jego istnienie. :idea:
Arindal von den Heiden
14-12-2010, 11:20
oczywiście ateista 8-)
ale chętnie wspieram wszelkie ruchy neopogańskie, jako że niektórzy wciąż potrzebują w coś wierzyć - więc jak już to niech wierzą w to co nieszkodliwe :mrgreen:
Więc od nowa ;) .
Dodałem wszystkie pojęcia jakie zobaczyłem w wątku [mam nadzieję że wszystkie :) ]
KLA trudne twe życie, ciągle dyskryminowany :D
Tradycyjnie ponownie zaznaczam inne ;) , i szacunek dla autora tematu za ankietę, jest niezły wybór.
Ja nadal zostaję przy swoim postanowieniu Jehowy. :lol:
PS: Czemu znowu głosowanie od nowa idzie? Juz drugi raz zaznaczałem opcje.
Kto tu jest adminem ja czy ty :P
ciekawi mnie kto miał taką fantazję z opcjami typu hinduizm czy antytrynitaryzm ;)
mysle, ze religia Jedi bylaby lepsza 8-)
Masz problem 8-) , trzeba uwzględniać mniejszości :) .
Agnostyk - nie wiem czy istnieje siła najwyższa, dopuszczam zarówno możliwość jej istnienia jak i nie istnienia. Jako że nigdy się tego nie dowiem, bo istnienie jej to kwestia wiary, a nie wiedzy - jest mi to zupełnie obojętne.
i tak wszędzie w Polsce przeważa katolicyzm więc w sumie ankieta jest bez sensu :P
Zakapior-san
19-12-2010, 12:45
Niech sobie każdy wierzy w co chce albo nie wierzy wcale. Grunt żeby mi nie próbował szkodzić swoimi przekonaniami i na siłę je zaprowadzać/dyskryminować inne wyznania. Historia już wiele razy pokazała, że religia prześladowana właśnie dzięki temu prześladowaniu dostawała ogromnego kopa do rozwoju ;)
i tak wszędzie w Polsce przeważa katolicyzm więc w sumie ankieta jest bez sensu :P
Dlaczego pytanie ludzi o wyznanie jest bezsensu ? Co ma do tego przeważający katolicyzm ?
Powien być jeszcze podział, na katolik praktykujący i niepraktykujący - wtedy by się pewnie nieco wyniki zmieniły ;)
przecież wg KK takie coś nie istnieje :D
ale z drugiej stronyciężko jest się jednak nie czuć katolikiem gdy wychowywało się w rodzinie, spoleczenstwie, panstwie katolickim. Od małego wpajano pewne dziwne rzeczy- nawet więc jak się nie chodzi do kosciola to człowiek nie uwolni się tak łatwo od tego prania mózgu. Dlatego zaczynają od najwcześniejszych lat: chrzest, pierwsza komunia, bierzmowanie.
Dlatego też tak mało wiary w naszym Kościele, a wszystko bardziej dotyczy zwyczajów i pewnych wzorców zachowań, kultury...
Chrześcijaństwo. Katolicyzm. Dobrze mi z tym. No i lubię płonące stosy.
Ja nie wyznaje do końca żadnej wiary , cho formalnie jestem katolikiem nie jestem też ateistą bo wierzę , że coś nadzwyczajnego musi na tym świecie byc
Idill`a (MZ)
30-01-2011, 20:25
Wszelkie religie opierające się na dogmatach ideologicznych, wśród wierzących wywołują jedynie spłycenie człowieka do roli wegetatora w większym lub mniejszym zakresie.
Jako, że moje życie kręci się wokół astronomii, ogólnie nauki oraz filozofii, jestem dozgonnym racjonalistą, uważam, że cały czas należy się rozwijac, religia, to tylko wielkie pasmo skrótów życiowych( z dziedziny bytu, mentalności), niepotrzebnych człowiekowi, pragnącemu dostac odpowiedzi na kluczowe pytania.
Religia to pusty system wykreowany przez ludzi.
Najbardziej rozśmiesza mnie sytuacja gdy słyszę, ludzi określającymi się jako "niewierzący" i dodający przy tym, że są ateistami, otóż ateizm, to też wiara, wiara w to, że nie ma Boga, bo póki co żadnej wiedzy na temat istnienie bądź nie, istoty nadrzędnej nie mamy.....
Samo przez się mówi, póki co jestem tkz. Agnostykiem według definicji Huxleya.
eeerobert
11-02-2011, 18:10
Ja nie wyznaje do końca żadnej wiary , cho formalnie jestem katolikiem nie jestem też ateistą bo wierzę , że coś nadzwyczajnego musi na tym świecie byc
Czyli podsumowując jesteś agnostykiem-teistą ;)
Ja podobnie jak zapewne większość tutaj wychowałem się jako katolik. Z czasem jednak zacząłem zauważać, że to nie o to, nie oto, nie oto. Nie wiem, czy jakaś istota wyższa istnieje, nie wykluczam jednak żadnej opcji. Uważam jednak, że wszystkie religie mają na celu zdobycie władzy, pieniędzy no i sexu (niepotrzebne skreślić :D) poprzez manipulację ludźmi. Czemu niby jakaś koleś ma mi mówić, że istota wyższa istnieje, mało tego, że na podstawie analizy jakiejś starożytnej księgi wie, czego owa istota od nas chce? ;) Jednak szanuję osoby wierzące.
Jak tak na to patrze z perspektywy, to widzę, że życie jako katolik było o wiele łatwiejsze, bo teraz za dużo myślę :)
EDIT:To ja może jeszcze coś dodam. No więc niestety chodzę do kościoła. Po prostu mieszkam z rodzicami (mam 17 lat) i nie wiem jak im powiedzieć o tym co myślę na temat KK. Chyba po prostu wolę raz w tygodniu się godzinę pomęczyć, niż mieć potem z nimi problemy. Podobnie jest z resztą z moją siostrą-ateistką. Może wy mi podpowiecie jak wybrnąć z tej sytuacji?
A ja staram się trzymać z dala od bogów, zresztą jak by się logicznie przyjrzeć to ci wszyscy bogowie nie mają sensu, ludzie są strasznie naiwni wierząc w to co im się wmawia, a może nawet głupi?
Według mnie normalny, zdrowo myślący człowiek uzna wiarę w boga przedstawionego w biblii za coś
niedorzecznego i absurdalnego.
Jeden z wielu artykułów:
http://interia360.pl/artykul/jare-wieto ... ,,29060027 (http://interia360.pl/artykul/jare-wieto-2010/komentarze,32470,,29060027)
Polecam!
Idill`a (MZ)
16-02-2011, 16:52
[EDIT:To ja może jeszcze coś dodam. No więc niestety chodzę do kościoła. Po prostu mieszkam z rodzicami (mam 17 lat) i nie wiem jak im powiedzieć o tym co myślę na temat KK. Chyba po prostu wolę raz w tygodniu się godzinę pomęczyć, niż mieć potem z nimi problemy. Podobnie jest z resztą z moją siostrą-ateistką. Może wy mi podpowiecie jak wybrnąć z tej sytuacji?
Ja mam niewiele więcej lat, i mimo to odważyłem się jasno wyrazić swoje poglądy, oczywiście zanim to zrobiłem sięgnąłem do ogroma wiedzy, mnóstwo czytałem, analizowałem w głowie. Trwało to trochę, ale pogląd swój wyraziłem, i to na forum dużej części rodziny.
Oczywiście bałem się trochę, cała rodzina to zagorzali katolicy, w tym mój wujek ksiądz (...)
Jeśli dobrze się wyrazisz, uargumentujesz rzeczowo, to nie powinno być problemu. Ja dyskutowałem nawet z proboszczem w domu, jak był 'po kolędzie', chyba na 2h go zatrzymałem, no ale przygwoździłem go całym ogromem wiedzy, prawie nic z siebie nie wydusił.... Tylko na początku próbował mnie nawracać....
Według mnie normalny, zdrowo myślący człowiek uzna wiarę w boga przedstawionego w biblii za coś
niedorzecznego i absurdalnego.
Wiesz powiedz, to wielu wybitnym naukowcom( nawet z nauk ścisłych), którzy jednak wierzą.
A ja staram się trzymać z dala od bogów, zresztą jak by się logicznie przyjrzeć to ci wszyscy bogowie nie mają sensu, ludzie są strasznie naiwni wierząc w to co im się wmawia, a może nawet głupi?
Istota samego słowa 'wiara' jest sprzeczna z racjonalny myśleniem, które też z filozoficznego punktu widzenie jest 'wiaro podobne'. Absurd goni, absurd.. Filozofia podpowiada, że wszystko jest oparte na 'faktach niepotwierdzonych', prawda absolutna, to towar deficytowy, którego w dodatku jeszcze nie poznaliśmy w całości, bądź w ogóle.
Gdybanie nad możliwym istnieniem boga jest filozoficznie bezcelową retorycznością, równie dobrze możemy zadać pytanie, czym jest szatan i gdzie jego posesja, i od razu stworzyć od groma definicji.....
czyli mówisz że wszyscy co wierzą w Boga z biblii są nienormalni? :?
Ja bym się skłaniał ku temu że "głupi" nie obrażając nikogo, ponieważ nie posiadają wystarczającej wiedzy aby stwierdzić jednoznacznie że wszystko to jest mitem. Ich opinia podąża więc "z tłumem" bo tak wygodniej i bezpieczniej. Z kolei osoby które tak ową wiedzę posiadają wykorzystują ją do swoich celów i odwracają "kota ogonem", gdy chcesz zauważyć nie ścisłości.
"Nie idź za tłumem, bo nigdzie nie dojdziesz."
W sumie watpie zeby ksiadz (wyksztalcony czlowiek) dal sie przegadac jakiemus malolatowi. Wiec prosze bez bajek. Ogrom wiedzy haha, zabiles mnie. :lol:
Co do tematu - do kosciola nie smigam, dla wygody oczywiscie. W niedziele odpoczywam po tygodniu i tyle.
Ja bym się skłaniał ku temu że "głupi" nie obrażając nikogo, ponieważ nie posiadają wystarczającej wiedzy aby stwierdzić jednoznacznie że wszystko to jest mitem
Najwyraźniej jesteś kolejnym 'ateistą'. Niestety ale nie jesteś w stanie stwierdzić czy to wszystko jest mitem czy nie. Nie na tym polega idea racjonalnego odrzucenia wiary w siły nadprzyrodzone.
PS. Ja bym jednak uważał z nazywaniem innych ludzi głupimi dlatego że prezentują inną postawę niż Ty. Ręka świerzbi a przycisk 'daj ostrzeżenie' jest blisko ;)
Ja najchętniej bym w żaden w religijny sposób się nie określał, a jeśli miałbym określić w co wierze i w co warto wierzyć to należy wierzyć w siebie i w to że każdy dzień wykorzysta się jak najlepiej. Religia jest zbędna, tak samo jak zbędne stają się na świecie systemy absolutne. Ludzie chcą być wolni od "panów", usługiwania, czczenia bogów a przede wszystkim poświęcania na to czasu. Takie są moje spostrzeżenia co do przyszłości religijnego biznesu :)
Witia jeśli czytałeś mojego posta uważnie to znaczenie "głupi" w tym kontekście nie jest obraźliwe a jedynie obrazuje w uproszczony sposób ludzi którzy są pasywni wobec tego co im się wpaja, więc nie warcz gdy nie jest to potrzebne ;)
Idill`a (MZ)
17-02-2011, 23:16
Przede wszystkim najważniejszą rzeczą jest rozwój samego siebie, i nieograniczanie się, kluczowa jest pełna otwartość na wszystko.
ps.
W sumie watpie zeby ksiadz (wyksztalcony czlowiek) dal sie przegadac jakiemus malolatowi. Wiec prosze bez bajek. Ogrom wiedzy haha, zabiles mnie. Co do tematu - do kosciola nie smigam, dla wygody oczywiscie. W niedziele odpoczywam po tygodniu i tyle.
'wątpię' .... 'małolatowi' ....
Kłamiesz jakbym Cie zabił, to byś nie napisał kolejnego zdania.
W skrócie bujdy i bajania, połączona z hipokryzją.
JPropaganda
08-04-2011, 12:01
Neopoganstwo
On nie umarł za Ciebie
Lecz po to, by Syjonu wiara zabiła nas
Bóg to Twoje sumienie
To nie semicki fetysz, który nadstawia twarz
Krzyż splamił Twój honor
Wiecznego wojownika kłamstwem zamienił w psa
Nie wybaczaj nikomu
Prawdziwa wiara krzyczy abyś bronił jej praw!
pretorian
08-04-2011, 13:17
(...) Religia jest zbędna, tak samo jak zbędne stają się na świecie systemy absolutne. Ludzie chcą być wolni od "panów", usługiwania, czczenia bogów a przede wszystkim poświęcania na to czasu. Takie są moje spostrzeżenia co do przyszłości religijnego biznesu (...)
Zbędna? Ludzie chcą być wolni? Kto? Gdzie? Chyba zbyt uogólniasz sprawę. Jasne można się kłócić czy istnieją wyższe istoty, które "kierują" naszym życiem tu na ziemi i po naszej śmierci... Jednak nie należy negować tego, że niektórzy potrzebują odrobiny wsparcia duchowego w chwilach trudnych. Może kiedyś się okazać, że sami siebie oszukiwaliśmy lecz wiara w coś ratuje nas. Wielu ludzi, którzy odrzucali wiarę w Boga, wracało do korzeni. Widziałem ludzi (tzw. niewierzących), którzy w obliczu śmierci modlili się gorliwie...
Należy także pamiętać, że każdy podchodzi do religii w sposób indywidualny i są jednostki popadające ze skrajności w skrajność.
Idill`a (MZ)
08-04-2011, 17:44
Zbędna? Ludzie chcą być wolni? Kto? Gdzie? Chyba zbyt uogólniasz sprawę. Jasne można się kłócić czy istnieją wyższe istoty, które "kierują" naszym życiem tu na ziemi i po naszej śmierci... Jednak nie należy negować tego, że niektórzy potrzebują odrobiny wsparcia duchowego w chwilach trudnych. Może kiedyś się okazać, że sami siebie oszukiwaliśmy lecz wiara w coś ratuje nas. Wielu ludzi, którzy odrzucali wiarę w Boga, wracało do korzeni. Widziałem ludzi (tzw. niewierzących), którzy w obliczu śmierci modlili się gorliwie...
Należy także pamiętać, że każdy podchodzi do religii w sposób indywidualny i są jednostki popadające ze skrajności w skrajność.
Tu tylko zacytuję jedno zdanie "tonący brzytwy się chwyta", to nasza ludzka mentalność bycia chytrym racjonalistą (...)
Wiara dla świadomego człowieka jest wolnym wyborem. Wolę świadomego żarliwego teistę niż nieświadomego agnostyka.
Iron_Marcin
10-04-2011, 21:55
muszę przyznać się do błędu... ostatnio w życiu miałem kilka zdarzeń, które wywołały u mnie nawrócenie
[spoiler:xu97g8g8]na Haruhiism
http://img827.imageshack.us/img827/9119/sharuhi.jpg[/spoiler:xu97g8g8]
Idill`a (MZ)
10-04-2011, 22:40
Na tym forum praktycznie nic się nie zmienia.
A czemu ma się coś zmieniać, daj przykład jeśli już...
muszę przyznać się do błędu... ostatnio w życiu miałem kilka zdarzeń, które wywołały u mnie nawrócenie
Po tym tego nie widać. :lol:
Jestem katolikiem. Urodziłem się w rodzinie katolickiej i będę nim nadal. Jakimś wzorem to ja nie jestem, dużo mi się nie podoba w kościele, lecz wiary nie zmienię.
Czesio133
16-04-2011, 10:23
Ja wierzę w siebie i w swoje możliwości :D. Jak dla mnie to Bogowie zostali stworzeni przez ludzi tylko po to by domyślać się co jest po śmierci.
eeerobert
22-04-2011, 14:26
Właśnie zrobiłem sobie test http://www.beliefnet.com/Entertainment/ ... Matic.aspx (http://www.beliefnet.com/Entertainment/Quizzes/BeliefOMatic.aspx) i oto moje wyniki:
[spoiler:34s0yi40]1. Secular Humanism (100%)
2. Unitarian Universalism (93%)
3. Nontheist (84%)
4. Theravada Buddhism (81%)
5. Liberal Quakers (76%)
6. Neo-Pagan (72%)
7. Mainline to Liberal Christian Protestants (71%)
8. Reform Judaism (65%)
9. New Thought (62%)
10. Scientology (62%)
11. Christian Science (Church of Christ, Scientist) (56%)
12. New Age (54%)
13. Mahayana Buddhism (52%)
14. Taoism (51%)
15. Sikhism (45%)
16. Baha'i Faith (40%)
17. Islam (40%)
18. Mainline to Conservative Christian/Protestant (40%)
19. Orthodox Judaism (40%)
20. Jainism (34%)
21. Orthodox Quaker (34%)
22. Church of Jesus Christ of Latter-Day Saints (Mormons) (30%)
23. Eastern Orthodox (30%)
24. Hinduism (30%)
25. Roman Catholic (30%)
26. Jehovah's Witness (18%)
27. Seventh Day Adventist (17%)[/spoiler:34s0yi40]
Może wy też spróbujcie i oczywiście zamieśćcie wyniki. Tu jest tłumaczenie pytań na polski: http://www.e-mlodzi.com/belief-o-matic-vt3039.htm Szkoda, że nie uwzględnia agnostycyzmu, Rastafari i jedizmu.
Czesio133
22-04-2011, 16:06
Mi wyszło podobnie. Też jestem świeckim humanistą i to mi odpowiada.
Zamieszczam wyniki:
[spoiler:2qwr41ju]How did the Belief-O-Matic do? Discuss your results on our message boards.
1.
Secular Humanism (100%)
2.
Unitarian Universalism (92%)
3.
Liberal Quakers (79%)
4.
Theravada Buddhism (79%)
5.
Nontheist (76%)
6.
Mainline to Liberal Christian Protestants (64%)
7.
Neo-Pagan (63%)
8.
New Age (55%)
9.
Orthodox Quaker (55%)
10.
Taoism (55%)
11.
Mahayana Buddhism (52%)
12.
Baha'i Faith (50%)
13.
Jainism (48%)
14.
Reform Judaism (44%)
15.
Sikhism (42%)
16.
New Thought (35%)
17.
Scientology (34%)
18.
Christian Science (Church of Christ, Scientist) (32%)
19.
Islam (30%)
20.
Mainline to Conservative Christian/Protestant (30%)
21.
Orthodox Judaism (30%)
22.
Church of Jesus Christ of Latter-Day Saints (Mormons) (28%)
23.
Hinduism (28%)
24.
Seventh Day Adventist (26%)
25.
Eastern Orthodox (21%)
26.
Roman Catholic (21%)
27.
Jehovah's Witness (17%)[/spoiler:2qwr41ju]
PS: Sorry za takie odstępy w spojlerze, ale nie chciało mi się robić.
Jestem katolikiem. Urodziłem się w rodzinie katolickiej i będę nim nadal. Jakimś wzorem to ja nie jestem, dużo mi się nie podoba w kościele, lecz wiary nie zmienię.
Mi jedynie co się podobało w kościele to kazanie tego typu:
http://youtu.be/9amNQdv1_gA
Nie ma co, szanujący się człowiek by się uśmiał jak przed jakimś kabaretem :lol:
Sataniści i wielcy ateiści, którzy obchodzą nasze święta są tak samo śmieszni jak i fanatycy, których zresztą nie brakuje.
Mi jedynie co się podobało w kościele to kazanie tego typu:
http://youtu.be/9amNQdv1_gA
A ile takich kazań usłyszałeś w życiu że ci się to "podobało"? No ale najgorszą rzeczą dla wiary w Boga jest chyba kościół (w sensie instytucji a nie wspólnoty) który już od samego początku sobie wiarę dopasowywał do swoich widzimisię, to co robi kościół bardziej opiera się na faktach jakie ustalono na soborach itp. a Bóg jest tylko tłem niezależnie czy istnieje naprawdę czy też nie zresztą co się dziwić że kościół jest tak daleki od tego jaki powinien być skoro kształtowali go papieże-ateiści a za świętych mamy morderców (ci wszyscy średniowieczni święci królowie itd.), zgodnie z tym co głosi kościół powinniśmy więc się modlić do jakiegoś średniowiecznego władcy (który jak to władca zapewne nie jedną wyrżniętą wieś miał na sumieniu) i byłoby to równie ważne jak modlenie się do Boga. Ilość świętych w ogóle jest czymś totalnie niezrozumiałym jak dla mnie powinno być co najwyżej jakieś pośmiertne oznaczenie coś typu zachowanie wzorowe w szkole.
A ile takich kazań usłyszałeś w życiu że ci się to "podobało"?
Kilka, a może więcej? Jeśli mnie pamięć nie myli to zawsze zdarzała się jakaś nagonka na współczesny dorobek ludzkości i wiedzę. To naprawdę nie nie zwykłego, z pewnością każdy kto odwiedzał kościół za wiele razy trafił na takie "rodzynki" ;)
Chcesz więcej to zajrzyj czasem na kanał telewizji TRWAM albo nastaw radyjko na fale radiowe Ojczulka Tadeusza.
Matatjahu
11-05-2011, 21:01
Neopoganstwo
On nie umarł za Ciebie...
Cóż moje zdanie na ten temat jak IMO największego myśliciela pogańskiego (ściślej tradycjonalistycznego) Baron Juliusa Evoli
"„Pogaństwo” jest, zasadniczo, tendencyjnym i sztucznym pojęciem, które z trudnością pokrywa się z historyczną rzeczywistością tego, czym przedchrześcijański świat był w swych normalnych przejawach, niezależnie od kilku dekadenckich elementów i aspektów wywodzących się ze zdegenerowanych pozostałości dawnych kultur."
A sam jestem akurat nie poganinem a tradycjonalistą katolickim patrz Lefebrysta (Bractwo św. Piusa X) co do ateizmu, hm można powiedzieć że wiara to bajka ale ta bajka nadaje jedyny, jakikolwiek sens temu wszystkiemu nie wspominając o wartościach jak życie ludzkie...
P.S I świetny artykuł ja przeczytałem "wnioski dodatkowe" i "końcowe" bo reszta jest zbędna. Podaję do dyskusji szczególnie z ateistami...
P.S II Iron Marcinie też się pewnie zainteresujesz ;) a tak jeśli można, właściwie co Cię na tą drogę sprowadziło?
http://www.inteligentny-projekt.pl/inde ... 0&Itemid=8 (http://www.inteligentny-projekt.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=20&Itemid=8)
Czasem może nie działaś owy link ale na prawdę warto ;)
Idill`a (MZ)
13-05-2011, 18:10
co do ateizmu, hm można powiedzieć że wiara to bajka ale ta bajka nadaje jedyny, jakikolwiek sens temu wszystkiemu
To właśnie przejaw zacofanego (tradycjonalistycznego) rozumowania. Jesteś młody, tkwisz z wyboru w 'bajcę' kogoś, bezdyskusyjnie? - naprawdę to Cie satysfakcjonuję.?
Nauka poszerza faktyczny obraz rzeczywistości - w której żyjemy, zresztą kościół katolicki przyjmuję to do wiadomości wolno bo wolno, lecz jednak - musi, by chociażby przetrwać w bądź co bądź coraz bardziej wyedukowanym społeczeństwie.
Co przejawia sie np. w angażowaniu się i tworzeniu przez kościół własnych ośrodków naukowych - również przydatnych, ale też 'interpretujących' naukę, co jest kolejnym emblematem usilnej próby stania w miejscu. Już teraz przejawia się to np. dewiacjami, gdzie w każde jeszcze niezbadane miejsce 'umieszcza' się Boga, gdy dochodzi do weryfikacji, przychodzą nowe zagadki, gdzie dalej sprytnie korzysta się z istoty nadrzędnej - do czasu.... irracjonalizm.
Religia to doktryna na życie, wybrać ją może każdy - lecz świadomie. Pisząc, że wiara daję 'jakikolwiek' sens piszesz zwyczajnie nieprawdę. Gdyż to (przyjmijmy) twoja akceptacja na taki obraz.
nie wspominając o wartościach jak życie ludzkie...
To już kreacja czysto 'wspólnotowa' naszego gatunku obdarzonego wyjątkowością. Czym jesteśmy lepsi od innych zwierząt?
To podejście, niczym narodów wzajemnie do Siebie - efekt wspólnot, na różnych podłożach, mówiąc krótko anachroniczne spojrzenie, wywyższających się. Korzystne tylko dla wspólnoty, ja myślę że powinniśmy nabrać dystansu, szacunku do wszystkiego w absolutnym tego słowa znaczeniu - to uważam za wielką wartość.
Pozdrawiam.
Sataniści i wielcy ateiści, którzy obchodzą nasze święta są tak samo śmieszni jak i fanatycy, których zresztą nie brakuje.
Czy ty widzisz różnice między wiarą a tradycją ? Odpowiem za Ciebie - nie, nie widzisz. Jestem ateistą, a mimo to obchodzę ważniejsze święta wraz z rodziną, ponieważ po pierwsze moi krewni są katolikami, po drugie nie widzę potrzeby negowania dorobku kulturowego setek lat.
Zastanów się czy Ty przypadkiem nie obchodzisz 'swoich' świąt w sposób charakterystyczny nie dla katolików, lecz właśnie ateistów. Dla mnie np. boże narodzenie to choinka, kolacja wigilijna, rozmowa, spotkania z rodziną, prezenty. Dla Ciebie jako katolika powinno to być coś więcej. Czyż nie ?
Jeżeli nie ogarniasz pojęć którymi operujesz to przynajmniej nie obrażaj innych.
W pelni popieram Witie. Prosty przyklad wigilia, na zajecia nie ide bo ich nie ma, wiec co? Powinienem koczowac pod uczelnia? Jestem w domu, spedzam czas z rodzina itd. Dziele sie oplatkiem bo szanuje ich i nie bede robil jakis prymitywnych buntow przy stole wigilijnym. Od jedna z niewielu moziwosci w ciagu roku by pobyc z cala rodzina. Nie przezywam tego, nie ide na pasterke czy na co sie tam chodzi.
Poza tym przesmieszne jest to pakowanie do wora ateistow i satanistow. Ilu tych drugich spotkales w zyciu? Podejrzewam, ze żadnego ;)
Matatjahu
13-05-2011, 22:00
Wprawdzie nie moje poglądy ale podzielam opinię Witi i Vola.
Idilu odpiszę Ci kiedy indziej bo w najbliższych dniach nie znajdę czasu ;)
co do ateizmu, hm można powiedzieć że wiara to bajka ale ta bajka nadaje jedyny, jakikolwiek sens temu wszystkiemu nie wspominając o wartościach jak życie ludzkie...
Ale to jest Matatjahu bardzo dziwny poglad. Ok wiara nadaje Ci sens zycia, spoko nie moja broszka co Toba kieruje, czy bedziesz robil "dobre" uczynki zeby nie isc do piekla, czy po to by podreperowac sobie samoocene czy co tam jeszcze chcesz. Tylko wiesz, wiara nie jest jedynym co nadaje sens. Od dawna nie wierze w Boga i jakos nie czuje bezsensu zycia. Kazde moje dzialanie ma jakis cel, czuje cel tego co robie, wierze w swoje mozliwosci, wierze, ze warto sie starac itd.
Sataniści i wielcy ateiści, którzy obchodzą nasze święta są tak samo śmieszni jak i fanatycy, których zresztą nie brakuje.
Nie spotkałem nigdy satanisty (takiego prawdziwego nie kolesia który jest fanem muzyki dark i sądzi że dlatego nim jest) ale według definicji można sądzić że sataniści powinni obchodzić nasze święta ale w sposób zupełnie inny niż my tak jak i ateiści.
Pisząc, że wiara daję 'jakikolwiek' sens piszesz zwyczajnie nieprawdę. Gdyż to (przyjmijmy) twoja akceptacja na taki obraz.
To jest prawda bo daje jakikolwiek sens jemu, więc dla niego ma to jak najbardziej sens.
o już kreacja czysto 'wspólnotowa' naszego gatunku obdarzonego wyjątkowością. Czym jesteśmy lepsi od innych zwierząt?
To podejście, niczym narodów wzajemnie do Siebie - efekt wspólnot, na różnych podłożach, mówiąc krótko anachroniczne spojrzenie, wywyższających się. Korzystne tylko dla wspólnoty, ja myślę że powinniśmy nabrać dystansu, szacunku do wszystkiego w absolutnym tego słowa znaczeniu - to uważam za wielką wartość.
W absolutnym oznaczałoby brak zabijania (no i ogólnie wszelkiej przemocy). Gdyby ludzie przestali zabijać inne zwierzęta to logicznie wielką wartością powinno stać się całkowite zlikwidowanie czynu zwanego odbieraniem życia ale to jest niemożliwe. Jeżeli jesteśmy równi zwierzętom (czego wcale nie kwestionuję ani nie potwierdzam) to jako inni drapieżnicy też powinniśmy zabijać czyli poddać się naszej naturze. Jeżeli tego nie robimy/byśmy nie robili znaczy to że jesteśmy/bylibyśmy jednak od nich lepsi przynajmniej na tej płaszczyźnie. Bycie lepszym a wywyższanie się to różnica.
Ale to jest Matatjahu bardzo dziwny poglad. Ok wiara nadaje Ci sens zycia, spoko nie moja broszka co Toba kieruje, czy bedziesz robil "dobre" uczynki zeby nie isc do piekla, czy po to by podreperowac sobie samoocene czy co tam jeszcze chcesz. Tylko wiesz, wiara nie jest jedynym co nadaje sens. Od dawna nie wierze w Boga i jakos nie czuje bezsensu zycia. Kazde moje dzialanie ma jakis cel, czuje cel tego co robie, wierze w swoje mozliwosci, wierze, ze warto sie starac itd.
Chodziło mu chyba o jakiś większy cel nie ten ograniczający się między innymi do przeżycia dnia kolejnego. Chodzi chyba o sens czemu w ogóle żyjemy w perspektywie takiego miliona lat albo jeszcze lepiej biliona czyli okresu za jaki możliwe że nawet nie będzie naszej galaktyki więc nawet jeżeli byśmy rozpętali teraz jakąś wojnę atomową i zniszczyli ziemię od środka to i tak to nic nie zmieni jako że ludzie nie mają daru tworzenia czegoś z niczego więc nie mogą nic wszechświatowi materialnego dać na bardzo długą metę. Szukanie sensu czemu w ogóle istnieje cokolwiek też się łapie w to wytłumaczenie sensu ale zawsze można postawić pytanie po co istnieje Bóg? Według mnie tym sposobem możemy się cofnąć poniekąd to tego samego stopnia jakim jest cofnięcie się do wielkiego wybuchu.
Nie spotkałem nigdy satanisty (takiego prawdziwego nie kolesia który jest fanem muzyki dark i sądzi że dlatego nim jest) ale według definicji można sądzić że sataniści powinni obchodzić nasze święta ale w sposób zupełnie inny niż my tak jak i ateiści.
Obżarstwem podczas postu i postem podczas radosnych dla Chrześcijan świąt?
Jeżeli jesteśmy równi zwierzętom (czego wcale nie kwestionuję ani nie potwierdzam) to jako inni drapieżnicy też powinniśmy zabijać czyli poddać się naszej naturze. Jeżeli tego nie robimy/byśmy nie robili znaczy to że jesteśmy/bylibyśmy jednak od nich lepsi przynajmniej na tej płaszczyźnie.
A nie robimy? Zabijamy przecież zwierzęta lub korzystamy z tego że zabijają je inni. Zabijamy również siebie nawzajem podczas wojen.
Szukanie sensu czemu w ogóle istnieje cokolwiek też się łapie w to wytłumaczenie sensu
Po co szukać na siłę sensu w tym co sensu może po prostu nie posiadać?
Matatjahu
14-05-2011, 12:30
Ale to jest Matatjahu bardzo dziwny poglad. Ok wiara nadaje Ci sens zycia, spoko nie moja broszka co Toba kieruje, czy bedziesz robil "dobre" uczynki zeby nie isc do piekla, czy po to by podreperowac sobie samoocene czy co tam jeszcze chcesz. Tylko wiesz, wiara nie jest jedynym co nadaje sens. Od dawna nie wierze w Boga i jakos nie czuje bezsensu zycia. Kazde moje dzialanie ma jakis cel, czuje cel tego co robie, wierze w swoje mozliwosci, wierze, ze warto sie starac itd.
Chodziło mu chyba o jakiś większy cel nie ten ograniczający się między innymi do przeżycia dnia kolejnego. Chodzi chyba o sens czemu w ogóle żyjemy w perspektywie takiego miliona lat albo jeszcze lepiej biliona czyli okresu za jaki możliwe że nawet nie będzie naszej galaktyki więc nawet jeżeli byśmy rozpętali teraz jakąś wojnę atomową i zniszczyli ziemię od środka to i tak to nic nie zmieni jako że ludzie nie mają daru tworzenia czegoś z niczego więc nie mogą nic wszechświatowi materialnego dać na bardzo długą metę. Szukanie sensu czemu w ogóle istnieje cokolwiek też się łapie w to wytłumaczenie sensu ale zawsze można postawić pytanie po co istnieje Bóg? Według mnie tym sposobem możemy się cofnąć poniekąd to tego samego stopnia jakim jest cofnięcie się do wielkiego wybuchu.
Pierwsze do Vola, hm rozumiem że chodzi Ci o samodoskonalenie...? bo kiedyś i z czymś takim się spotkałem ;)
A Dagorad, cóż mi chodziło raczej o sens wczorajszego i jutrzejszego dnia nie wspominając o teraz. Owszem całokształt (samo istnienie Boga czy wszechświata) też ale to mnie nie bardzo interesuje, to jak już zauważyłeś ma mało sensu...i tak można by dywagować ale nic mądrego z tego nie wyniknie.
eeerobert
14-05-2011, 12:46
Dagorad napisał(a):
Nie spotkałem nigdy satanisty (takiego prawdziwego nie kolesia który jest fanem muzyki dark i sądzi że dlatego nim jest) ale według definicji można sądzić że sataniści powinni obchodzić nasze święta ale w sposób zupełnie inny niż my tak jak i ateiści.
Obżarstwem podczas postu i postem podczas radosnych dla Chrześcijan świąt?Więc jeśli nie obchodzisz ramadanu (zakładam, że nie obchodzisz), to jesteś zupełnym antymuzułmaninem i satanistą w wersji islamskiej? A jeśli nie obchodzisz amerykańskiego dnia niepodległości to jesteś amerykanofobem? Ja np. nie widzę niczego złego w imprezowaniu w piątek, nawet w wielki, tyle że w wielki raczej nie ma z kim imprezować :( Niektórzy ateiści robią takie rzeczy z premedytacją, ale jest to moim zdaniem reakcja obronna na: "Ty antychryście! Będziesz się smarzył w piekle!", "Jesteś niewierzący, więc nie jesteś prawdziwym Polakiem!", "Ty żydomasoński komunisto!", itp. możnaby długo wymieniać.
eeerobert :arrow: Ja tak nie uważam, to było pytanie. Po prostu ciekaw jestem jak Dagorad wyobraża sobie prawdziwych satanistów i ich sposób obchodzenia chrześcijańskich świąt.
Po prostu ciekaw jestem jak Dagorad wyobraża sobie prawdziwych satanistów i ich sposób obchodzenia chrześcijańskich świąt.
A czym sa prawdziwi satanisci? Bo z tego co wiem to satanizm nie jest wyznaniem.
Sam jestem ciekaw czy Dagorad za prawdziwy uznaje satanizm teistyczny (religijny), czy raczej laveyański (filozoficzny).
eeerobert
14-05-2011, 14:27
eeerobert :arrow: Ja tak nie uważam, to było pytanie. Po prostu ciekaw jestem jak Dagorad wyobraża sobie prawdziwych satanistów i ich sposób obchodzenia chrześcijańskich świąt.A to w takim razie przepraszam, źle cię zrozumiałem :D
am jestem ciekaw czy Dagorad za prawdziwy uznaje satanizm teistyczny (religijny)
Tylko, w mojej opinii, satanizm teistyczny to wrzucenie do jednego wora malej bandy oszolomow, jakis tam pozerow i grupki ludzi, ktorzy sa na tyle glupi, zeby czcic diabla... Co mija sie z oportunistyczna postawa wobec porzadku swiata, a co powinno byc podstawa.
czy raczej laveyański (filozoficzny).
To tez jest taki troche pic, wprawdze LaVey zebral cos niecos w jedna kupe ale zrobil z tego szopke i w sumienie wiadomo co chcial osiagnac. No chyba ze Cyrk (co bylo mu bliskie) :P
Ja generalnie bylby za tym, zeby satanizmu nie mieszac do tematu o wyznianiu bo dotycza sie raczej posrednio ;)
eeerobert :arrow: Ja tak nie uważam, to było pytanie. Po prostu ciekaw jestem jak Dagorad wyobraża sobie prawdziwych satanistów i ich sposób obchodzenia chrześcijańskich świąt.
Skoro "anty" krzyżem jest krzyż odwrócony to może zamiast śpiewania kolęd o narodzeniu będą śpiewali pieśni o aborcji? Tak poważnie to nie mam pojęcia jak oni to obchodzą chodziło mi tylko o to że katolicy i nie katolicy obchodzą różnie te same święta. Co to definicji to chodziło mi o satanizm teistyczny no ale to był tylko przykład.
Czesio133
14-05-2011, 16:08
Katolicy wierzą w boga, a sataniści w diabła. Według biblii szatan to upadły anioł, czy wygnany(nie jestem pewien wiem, że jakoś tak), więc oni mogą mieć takie święto typu dzień, w którym szatan zrobił to i to. Tak samo mają katolicy, np wielkanoc, że Chrystus zmartwychwstał. Ale jak dla mnie to głupie, że co roku bóg się rodzi umiera i zmartwychwstaje.
więc oni mogą mieć takie święto typu dzień, w którym szatan zrobił to i to.
beka :lol:
Tylko, w mojej opinii, satanizm teistyczny to wrzucenie do jednego wora malej bandy oszolomow, jakis tam pozerow i grupki ludzi, ktorzy sa na tyle glupi, zeby czcic diabla...
Volo, a czemu sataniści mają być głupi z powodu czczenia diabła ? Czczenie diabła ma logicznie taki sam sens jak czczenie dowolnego boga, smoków, leśnych elfów i krasnali.
Wiara z założenia jest nieracjonalna. Samo słowo "wiara" określa sposób podejścia do tematu. Dziwnym trafem nie przyjęło się mówić 'wierzę w słońce', 'wierzę w istnienie prądu'. Prąd i słońce po prostu są, to jest przykład faktu. Wiara polega na przyjęciu dogmatu, na przyjęciu pewnych informacji jako prawdziwe, mimo braku ich racjonalnego wyjaśnienia. Na tym polega wiara w cokolwiek. Z logicznego punktu widzenia nie ma różnicy między wiarą w boga, ufo, albo w to że mam 3 metry wzrostu. Tak więc jeżeli już obrażać za wiarę, to albo nikogo ( unieśmy się tzw. "kulturą" ), albo wszystkich ;)
Volo, a czemu sataniści mają być głupi z powodu czczenia diabła ? Czczenie diabła ma logicznie taki sam sens jak czczenie dowolnego boga, smoków, leśnych elfów i krasnali.
Tylko że diabeł to ten zły :twisted:. Mi się zawsze wydawało że sataniści w gruncie rzeczy wierzą w to samo co chrześcijanie tylko że czczą ten zły charakter. Wierzenie więc że istnieje Bóg i w pełni świadome bluźnienie przeciw niemu i stawanie po stronie tego który chce jak najgorzej dla ludzi ma prawo moim zdaniem być uważne za głupie.
A może chce jak najgorzej dla boga, a nie ludzi ? ;) Nie wiem, nie wgłębiam się w mitologie katolicką.
Volo, a czemu sataniści mają być głupi z powodu czczenia diabła ? Czczenie diabła ma logicznie taki sam sens jak czczenie dowolnego boga, smoków, leśnych elfów i krasnali.
Wiara z założenia jest nieracjonalna. Samo słowo "wiara" określa sposób podejścia do tematu. Dziwnym trafem nie przyjęło się mówić 'wierzę w słońce', 'wierzę w istnienie prądu'. Prąd i słońce po prostu są, to jest przykład faktu. Wiara polega na przyjęciu dogmatu, na przyjęciu pewnych informacji jako prawdziwe, mimo braku ich racjonalnego wyjaśnienia. Na tym polega wiara w cokolwiek. Z logicznego punktu widzenia nie ma różnicy między wiarą w boga, ufo, albo w to że mam 3 metry wzrostu. Tak więc jeżeli już obrażać za wiarę, to albo nikogo ( unieśmy się tzw. "kulturą" ), albo wszystkich
Nieprecyzyjnie sie wyrazilem:P Wiesz rozumiem, ze wiara w Boga jest irracjonalna, ale jednak cos tam ludziom daje. Wierza w sens tego wszystkiego, czasem potrzebuja nad soba "bata", zeby sie zmotywowac, ale czasem jest to dla nich jakis ojciec, albo osoba, ktora wyslucha. W takim sensie rozumiem, ze niektorzy tego potrzebuja. No ale diabeu jako diabeu? To jest suchar i raczej mialem tu na mysli taka typowo zla istote, weza itd. czyli cos co daje tym ludziom nie wiadomo co... Tylko, ze takie rozumienie satanizmu, to jakis wymysl, produkt kultury masowej tak na prawde.
W moim odczuci stworzylo to takie bledne kolo. Bo filmy, czesto literatura, kosciol tworza takie pojecie satanizmu jako uczestnictwo w czarnej mszy, gwalty na dziewicach, jedzienie kotow, mord i heca. Potem grupka ludzi, gdzies tam zrobi jakas glupote, przez swoja niedojrzalosc i kolo sie napedza. Mowi sie o tym wiecej i wiecej, a z satanizmem jako postawa, ma niewiele wspolnego.
W ogole caly satanizm to jedno wielkie czytanie miedzy wierszami. Dlatego jest to spostrzegane tak, a nie inaczej.
Idill`a (MZ)
14-05-2011, 19:51
Najpierw trzeba rozróżnić typy satanizmu, tak jak Volomirus napisał, część dotyczy gówniarskiego buntu, gdzie inspiracja np. czarną muzyką przeistacza się w mizantropie, dochodzi do czczenia Szatana jako bóstwa.
Dla innych Szatan to to tylko symbol, np. filozofii egzystencjalizmu.., pesymizmu...
Generalnie Szatan w mitologii chrześcijaństwa, judaizmu - to przeciwnik Boga, coś w rodzaju antychrysta. Dopiero islam, jak i interpretacja np. biblii tworzy Szatana jako wroga ludzkości, wroga życia - personifikuję zło.
Generalnie Satanizm jako wiara nie występuję - nie jest to religia( w formie - zinterpretowanej przez chrześcijaństwo np.). Szatan i jego powiedzmy z demonizowana mitologicznie interpretacja jako istoty - to z naturalnej ludzkiej strony pewno nie podstawa do religii - i jako takowa nie funkcjonuję, jedynie zdewaluowane formy - nieświadomości np. zbuntowanych przeciwko doktrynie kościoła.
Satanizm laveyański, czy 'kościół' seta to już inna bajka - tutaj zgoda z spojrzeniem Witii.
Edit; No i jeszcze dochodzi do tego okultyzm..
Według mnie wszystkie wiary, które idealizują swoje postacie jako bogów bazują Euhemeryzmi, choć mało można znaleźć informacji o tym poglądzie w necie, może ktoś coś wie więcej o tym?
albo chociaż o postaci Euhemer (nie chodzi mi o artykuły z wiki)
Matatjahu
16-05-2011, 10:09
Wiara z założenia jest nieracjonalna. Samo słowo "wiara" określa sposób podejścia do tematu. Dziwnym trafem nie przyjęło się mówić 'wierzę w słońce', 'wierzę w istnienie prądu'. Prąd i słońce po prostu są, to jest przykład faktu. Wiara polega na przyjęciu dogmatu, na przyjęciu pewnych informacji jako prawdziwe, mimo braku ich racjonalnego wyjaśnienia. Na tym polega wiara w cokolwiek. Z logicznego punktu widzenia nie ma różnicy między wiarą w boga, ufo, albo w to że mam 3 metry wzrostu. Tak więc jeżeli już obrażać za wiarę, to albo nikogo ( unieśmy się tzw. "kulturą" ), albo wszystkich ;)
Tu odzywa się mój agnostycyzm teistyczny :P tenże niejako "skrót myślowy" chyba wystarczy za komentarz ;) A i celnie Volomir odpowiedział :)
Volo, a czemu sataniści mają być głupi z powodu czczenia diabła ? Czczenie diabła ma logicznie taki sam sens jak czczenie dowolnego boga, smoków, leśnych elfów i krasnali.
Tylko że diabeł to ten zły :twisted:. Mi się zawsze wydawało że sataniści w gruncie rzeczy wierzą w to samo co chrześcijanie tylko że czczą ten zły charakter. Wierzenie więc że istnieje Bóg i w pełni świadome bluźnienie przeciw niemu i stawanie po stronie tego który chce jak najgorzej dla ludzi ma prawo moim zdaniem być uważne za głupie.
Tyle że oni mają odwrócony system wartości, według siebie samych czynią dobro...
A i celnie Volomir odpowiedział
Tylko, ze to co Witia napisal jest bardzo wlasciwe, ja tylko uscislilem, ze w tej sytuacji mowie o innej perspektywie.
Tyle że oni mają odwrócony system wartości, według siebie samych czynią dobro..
Ciekawe, sam to wymysliles? Bo rozmija sie z prawda. Rozumiem, ze skoro maja odwrocony system wartosci to zabijanie jest wielkim dobrem? Otoz rozczaruje Cie, dla satanistow zycie jest najwyzsza wartoscia. To czesto hedonisci, egoisci (jak wszyscy ludzie, tylko sie z tym nie kryja) ale zyjacy w spoleczenstwie, raczej w ideologicznej opozycji do "glownych" nurtow myslowych w spoleczenstwie, wedlug podobnych zasad jak wiekszosc ludzi. Nie zabijaja, nie gwalca, nie kradna czesciej niz wielcy "dobrzy" tego swiata.
Matatjahu
16-05-2011, 12:59
Mówisz o ideologicznych...ja mam na myśli tych bajkowych :P nie, nie sam, ktoś mi powiedział.
Ano o to uściślenie mi chodziło ;)
Idill`a (MZ)
16-05-2011, 17:00
Ciekawe, sam to wymysliles? Bo rozmija sie z prawda. Rozumiem, ze skoro maja odwrocony system wartosci to zabijanie jest wielkim dobrem? Otoz rozczaruje Cie, dla satanistow zycie jest najwyzsza wartoscia. To czesto hedonisci, egoisci (jak wszyscy ludzie, tylko sie z tym nie kryja) ale zyjacy w spoleczenstwie, raczej w ideologicznej opozycji do "glownych" nurtow myslowych w spoleczenstwie, wedlug podobnych zasad jak wiekszosc ludzi. Nie zabijaja, nie gwalca, nie kradna czesciej niz wielcy "dobrzy" tego swiata.
Dokładnie Volomirusie. 8-) :D
Po pierwsze trzeba odrzucić doktrynę kościoła w spojrzeniu na Satanizm, bo fałszuję to faktyczną rzeczywistość.
Człowiek posiada pewną naturalną strukturę, i nie istnieje żadna doktryna świadomego dążenia do samozniszczenia jak w istocie jest na podstawie spersonifikowanego zła - Satanizmu.
Hedonizm i egoizm to podstawa każdego człowieka, najlepszym przykładem efektu takowej natury ludzkiej jest 'skromność', a więc kłamanie na rzecz dobrego samopoczucia innych osób. (Trzeba zauważyć subtelną różnice między dystansem, a mniemaniem o sobie) to tak nawiasem.
Zresztą Matatjahu, nie odniosłeś się mojej wypowiedzi( nie mówię odnośnie 'sensu') o Satanizmie, a wrzuciłeś jakąś bajkę o 'odwróconym systemie wartości'.. Ja czytałem, do tego elementarnie wystarczy biblia nawiasem mówiąc - tu jest wystarczająco dużo odpowiedzi.
Tu odzywa się mój agnostycyzm teistyczny
Teizm agnostyczny. W jakim sensie się odzywa? To oznacza wprost, że przestajesz racjonalnie uznawać za fakt, istnienie Boga - co automatycznie przyjmuje odrzucenie treści doktryny w tym wypadku chrześcijańskiej.
@Tiberius Caesar Augustus
Wiara, to twór sztuczny - to wiemy. .. a więc logiczne Bogowie musieli zostać wykreowani, nazewnictwo pewnych (niezidentyfikowanych) doświadczeń to już kolejny krok. Z pewnością żaden człek o inteligencji skamieniałego bazaltu - do tego zdolny nie był. Czysto racjonalne- nie odkrywcze podejście Euhemera.
Po pierwsze trzeba odrzucić doktrynę kościoła w spojrzeniu na Satanizm, bo fałszuję to faktyczną rzeczywistość.
Doktrynę na Satanizm filozoficzny owszem. Co do teistycznego to niestety nie jestem pewien ponieważ nie znam żadnego kultysty Szatana. Jednak jestem w stanie uwierzyć, że jakaś chora jednostka (grupa) byłaby w stanie w celu osiągnięcia chwilowejkorzyści (wydumanej czy też nie)mordować dziecięcia, rżnąc dziewice itp.
Człowiek posiada pewną naturalną strukturę, i nie istnieje żadna doktryna świadomego dążenia do samozniszczenia
Hmm zastanowiłbym się nad taka anoreksją, Islamskimi męczennikami .. Świat jest pełen różnych świrów.
Teizm agnostyczny
Może chodzi o deizm? Miałoby to nawet sens - istnienia Boga nie można udowodnić bo ten się nie wtrąca?
Idill`a (MZ)
16-05-2011, 17:46
Co do teistycznego to niestety nie jestem pewien ponieważ nie znam żadnego kultysty Szatana.
Ludzie 'kultu Szatana' istnieją, lecz w formie zinterpretowanej przez ich samych, nie doktryny religijne.
Jednak jestem w stanie uwierzyć, że jakaś chora jednostka (grupa) byłaby w stanie w celu osiągnięcia chwilowejkorzyści (wydumanej czy też nie)mordować dziecięcia, rżnąc dziewice itp.
Hmm zastanowiłbym się nad taka anoreksją, Islamskimi męczennikami .. Świat jest pełen różnych świrów.
"Człowiek posiada pewną naturalną strukturę, i nie istnieje żadna doktryna świadomego ( w pełnym tego słowa znaczeniu)dążenia do samozniszczenia"
Może chodzi o deizm? Miałoby to nawet sens - istnienia Boga nie można udowodnić bo ten się nie wtrąca?
Tylko, że deiści patrzą na możliwość dowiedzenia istnienia istoty nadrzędnej w sposób inny - mianowicie pośredni, a więc w gruncie rzeczy to kwestia interpretacji. Agnostycyzm tyczy się pełnego poznania rzeczywistości - dokładniej na tę chwilę brak takiej możliwości, w przeciwieństwie do agnostycyzmu poznawczego, który wyklucza absolutnie możliwości pełnego poznania.
eeerobert
16-05-2011, 17:59
Cytuj:
Człowiek posiada pewną naturalną strukturę, i nie istnieje żadna doktryna świadomego dążenia do samozniszczenia
Hmm zastanowiłbym się nad taka anoreksją, Islamskimi męczennikami .. Świat jest pełen różnych świrów.
"Człowiek posiada pewną naturalną strukturę, i nie istnieje żadna doktryna świadomego ( w pełnym tego słowa znaczeniu)dążenia do samozniszczenia"
Zgadzam się Idill`a (MZ), w przypadku terrorystów islamskich, nie chodzi im o samozniszczenie, a wręcz przeciwnie, o osiągnięcie korzyści w postaci raju.
Tak się zastanawiam, czy Sataniści, mają potem w piekle być jakimiś VIP-ami czy co? Sorry jeśli zadaje głupie pytanie, ale w tym temacie jestem zupełnie zielony :D
Hmm zastanowiłbym się nad taka anoreksją, Islamskimi męczennikami .. Świat jest pełen różnych świrów.
Tylko anoreksja jes choroba psychiczna wiec ze swiadomym niszczeniem siebie nie ma nic wspolnego.
Tak się zastanawiam, czy Sataniści, mają potem w piekle być jakimiś VIP-ami czy co? Sorry jeśli zadaje głupie pytanie, ale w tym temacie jestem zupełnie zielony
Satanisci nie wierza w pieklo.
Hmm zastanowiłbym się nad taka anoreksją, Islamskimi męczennikami .. Świat jest pełen różnych świrów.
:D No, np tych którzy w XXI wieku przybijają się do krzyża na znak pokuty i uniżenia przed wytworami własnej wyobraźni ;)
"Człowiek posiada pewną naturalną strukturę, i nie istnieje żadna doktryna świadomego ( w pełnym tego słowa znaczeniu)dążenia do samozniszczenia"
Domniemani Sataniści teistyczni nie muszą być jednostkami świadomymi w pełnym tego słowa znaczeniu.
Tylko, że deiści patrzą na możliwość dowiedzenia istnienia istoty nadrzędnej w sposób inny - mianowicie pośredni, a więc w gruncie rzeczy to kwestia interpretacji. Agnostycyzm tyczy się pełnego poznania rzeczywistości - dokładniej na tę chwilę brak takiej możliwości, w przeciwieństwie do agnostycyzmu poznawczego, który wyklucza absolutnie możliwości pełnego poznania.
Wiem. Próbowałem sensownie zinterpretować wypowiedź Matatjahu
Hmm zastanowiłbym się nad taka anoreksją, Islamskimi męczennikami .. Świat jest pełen różnych świrów.
:D No, np tych którzy w XXI wieku przybijają się do krzyża na znak pokuty i uniżenia przed wytworami własnej wyobraźni ;)
Jak już wspomniałem świat jest pełen różnych freaków. Zachowanie podane przez Ciebie jest chore i bezsensowne nawet przyjmując mój punkt widzenia (czyli, że jakiś Bóg istnieje). Jeśli jednak przybijanie się na znak pokuty miałoby jakiś sens to (moim zdaniem) Bóg nie byłby nieskończenie mądry tylko sadystyczny i głupi. Czasami wydaje mi się, że ludzie nie patrzą na Boga jako na nieskończenie mądrą, sprawiedliwą i kochającą istotę tylko jak na głupiego, przypakowanego ziomka z klatki obok.
Idill`a (MZ)
17-05-2011, 10:44
Domniemani Sataniści teistyczni nie muszą być jednostkami świadomymi w pełnym tego słowa znaczeniu.
To już bezsensowne donikąd idące czepianie za słówka - miałem na myśli pełne spektrum tego słowa. Dokładniej mówiąc człowiek jako istota, jest świadomym swojej egzystencji( w różnych stopniach) - to jest elementarna podstawa. Człowiek jest jednostką naturalną więc również ma pewne naturalne zachowania - wobec których zachowuję się schematycznie w podświadomości.
Po drugie, nie ma Satanistów interpretowanych przez doktryny religijne gdzie Szatan to spersonifikowane wszelkie 'zło'. To nielogiczne/irracjonalne, sprzeczne z naturą ludzką i nie pokrywa się z faktami.
Szatan, co za tym idzie Satanizm to zjawisko złożone, by w ogóle zacząć dyskusję trzeba odrzucić schematyczne podejście.
Matatjahu
17-05-2011, 14:54
Tu odzywa się mój agnostycyzm teistyczny
Teizm agnostyczny. W jakim sensie się odzywa? To oznacza wprost, że przestajesz racjonalnie uznawać za fakt, istnienie Boga - co automatycznie przyjmuje odrzucenie treści doktryny w tym wypadku chrześcijańskiej.
Jesu! skrót myślowy :P Witia mówił że nie ma dowodów na istnienie czy coś tam takiego, a mi chodziło o to że nie ma też dowodu na nie istnienie...A dodałem teistyczny hm już nie pamiętam czemu ale to chyba wam namieszało.
Czemu od razu że odwrócony system wartości to bajka :P tak zasłyszałem i tak podaję jako odpowiedź na któreś tam pytanie, nie twierdzę że tak uważam choć tak może wynikać. Ogólnie chodzi o to że jak kogoś zabiją to jest to dobre...podobno :ugeek: Wiem, wiem zaraz się ktoś przyczepi że dla nich zabicie katolika to jak dla nas satanisty (hipotetycznie) :P a modlitwa to zło wcielone kiedy u nas dobro...
Czesio133
17-05-2011, 15:27
Ogólnie chodzi o to że jak kogoś zabiją to jest to dobre...podobno Wiem, wiem zaraz się ktoś przyczepi że dla nich zabicie katolika to jak dla nas satanisty (hipotetycznie) a modlitwa to zło wcielone kiedy u nas dobro...
A jeżeli muzułmanin się modli to dla katolika jest to zła modlitwa?? Słowo modlitwa nie odnosi się tylko do chrześcijańskich modlitw. Bo przecież istnieje takie coś jak Biblia Satanistyczna i oni napewno mają jakieś modlitwy tyle, że do swojego Boga. A jeżeli chodzi o zabijanie, hmmm... ja myślę, że im bardziej by zależało, aby zdobyć nowych członków do swojej wiary, niż zabijać. Bo jakby oni tak zabijali to przecież w mass mediach było by tego sporo.
Bo przecież istnieje takie coś jak Biblia Satanistyczna i oni napewno mają jakieś modlitwy tyle, że do swojego Boga
Można posłuchać http://makowadziewczynka.wrzuta.pl/audi ... istyczna_a (http://makowadziewczynka.wrzuta.pl/audio/25VexO6pOQt/roman_kostrzewski_kat_-_01_biblia_satanistyczna_a)
Bo przecież istnieje takie coś jak Biblia Satanistyczna i oni napewno mają jakieś modlitwy tyle, że do swojego Boga. A jeżeli chodzi o zabijanie, hmmm... ja myślę, że im bardziej by zależało, aby zdobyć nowych członków do swojej wiary, niż zabijać. Bo jakby oni tak zabijali to przecież w mass mediach było by tego sporo.
Na pewno nie ma modlitw... Biblia satanistyczna to cos w rodzaju manifestu, zawierajaca mniej lub wiecej przydatnych przemyslen na temat satanizmu. Nie ma tam modlitw, bo szatan nie jest w niej traktowany jak bostwo. Szatan jest tylko symbolem i niczym wiecej.
Wszystkie problemy biora sie z dwoch faktow:
1) patrzenia na satanizm przez pryzmat schematow narzucanych przez kosciol
2) traktowania satanizmu jak religie, ktora nie jest.
Matatjahu
20-05-2011, 16:25
Szkoda gadać ;)
Jak to się mówi, wszystko okaże się po śmierci.
Lub zakład Pascala w skrócie :
Jeżeli nie wierzysz w Boga i Bóg nie istnieje - nic nie tracisz.
Jeżeli nie wierzysz w Boga a Bóg istnieje - tracisz wszystko.
Jeżeli wierzysz w Boga a Bóg nie istnieje - nic się nie dzieje.
Jeżeli wierzysz w Boga i Bóg istnieje - zyskujesz wszystko.
Hehe... Zakład Pascala jest największym upodleniem jakie można osiągnąć. Uznawanie tego czegoś jest prostolinijnym przyznaniem się do bycia łajzą.
Albo uznajesz że prawdę odkrywa się rozumem i nauką, albo wierzysz w duchy i siły nadprzyrodzone.
I po śmierci nic się nie okaże, bo nie będziesz mógł tego zweryfikować kiedy wyłączy ci się mózg a co za tym idzie świadomość. Co oczywiście religia wykorzystuje i klepie brednie 'a po śmierci...'. Po śmierci, zarówno ciebie jak i mnie zeżrą robaki. Na tym koniec filozofii.
A co umarłeś że wiesz co będzie Panie Alfo i Omego? :roll:
EDIT: Zaczyna mnie drażnić w jaki sposób ciągniesz dyskusję w tym temacie, przystopuj trochę i nie traktuj ludzi jak debili ;)
Witia chyba pomijasz jedną rzecz, o której wiedzieli już starożytni tzn. niewiedza ;)
więcej nie wiemy niż wiemy. poza tym skoro wielu naukowców wierzy w takie rzeczy jakimi ty się brzydzisz to chyba mógłbyś być ostrożniejszy w wygłaszaniu takich opinii kreując się jednocześnie na kogoś ponad ''bredniami''.
nikt nie ma monopolu na prawdę ;)
EDIT: Zaczyna mnie drażnić w jaki sposób ciągniesz dyskusję w tym temacie, przystopuj trochę i nie traktuj ludzi jak debili ;)
A teraz:
A co umarłeś że wiesz co będzie Panie Alfo i Omego? :roll:
Chwilę wcześniej:
Jak to się mówi, wszystko okaże się po śmierci.
Łapiesz czacze?
Witia chyba pomijasz jedną rzecz, o której wiedzieli już starożytni tzn. niewiedza ;)
więcej nie wiemy niż wiemy. poza tym skoro wielu naukowców wierzy w takie rzeczy jakimi ty się brzydzisz...
nikt nie ma monopolu na prawdę ;)
Allahu słodki :) A czy ja stwierdzam że ktoś ma monopol na prawdę? Czy my rozmawiamy o monopolu na prawdę? Rozmawiamy o logice i rozumieniu stosowanych pojęć. Podstawowa teza brzmi: wiara jest sprzeczna z racjonalizmem. Tyle.
wg ciebie obecna nauka ma ten monopol. chociażby przez wieki myliła się setki razy. choćby była tworzona przez ludzi, kierującymi się ludzkimi emocjami, sympatiami, antypatiami.
wiara jest sprzeczna z racjonalizmem ok (ale to chyba nawet z definicji samej wynika...), ale nie jest sprzeczna z nauką :)
nigdy wszystkiego wiedzieć nie będziemy i to daje sporo miejsca gdzie nawet i Bóg by się zmieścił ;)
wg ciebie obecna nauka ma ten monopol. chociażby przez wieki myliła się setki razy. choćby była tworzona przez ludzi, kierującymi się ludzkimi emocjami, sympatiami, antypatiami.
wiara jest sprzeczna z racjonalizmem ok (ale to chyba nawet z definicji samej wynika...), ale nie jest sprzeczna z nauką :)
nigdy wszystkiego wiedzieć nie będziemy i to daje sporo miejsca gdzie nawet i Bóg by się zmieścił ;)
Glaca, no sory, ale pisząc w taki sposób przyznajesz się do nieznajomości różnic między metodologią naukową i religijną. Przewaga nauki polega głównie na tym, iż ta ciągle weryfikuje swoje założenia i koncepcje. Jeżeli w obiegu funkcjonuje opinia A, to funkcjonuje jedynie dlatego, iż nikt nie potrafi jej na daną chwilę podważyć. Jeżeli w końcu to zrobi, będziemy mieli tzw. 'postęp'.
Natomiast w przypadku religii jest dokładnie odwrotnie. Założenia i dogmaty religijne, przynajmniej te bazowe, są stałe. Koncepcji niepokalanego poczęcia nie da się weryfikować i modyfikować, gdyż jest to dogmat z zakresu science fiction, który z definicji nie podlega analizie naukowej. Podobnie jest ze wszystkimi sztandarowymi założeniami religii. Zmartwychwstanie nie podlega weryfikacji przez kościół. Oni po prostu uznają, że tak było, wbrew znanej biologii i fizyce, a jeżeli ktoś tego nie akceptuje, to znaczy że nie może być katolikiem. To jest głupota i robienie z ludzi debili, za ich świadomym przyzwoleniem.
Sory.
To normalne, że nauka i religia to dwie oddalone od siebie strony. Według mnie wiara jest przydatna, za przeproszeniem, ludziom głupim. Zaś osobom zdolnym do analizowania otaczającego nas świata, mającym rozległą wiedzę, na nic się przydaje. Erazm z Rotterdamu twierdził, że zło bierze się z ludzkiej niewiedzy i się z tym zgadzam. Tylko głupiec zrobi coś, z czego będą później konsekwencje. Według naszej wiary, jeśli zabijemy kogoś, nawet przez przypadek, nie powinniśmy się tym przejmować, gdyż jeśli tylko tego żałujemy, Bóg nam to wybacza. Tymczasem ktoś niewierzący nie wybaczy sobie tego, będzie to w sobie dusił przez wiele lat lub zrozumie, że nie może rozpaczać nad czymś, co jest przeszłością, coś, czego się już nie zmieni. Ja jak chodziłem do kościoła jako dziecko (w sumie nadal nim jestem), nie rozumiałem kazań, trzeba było się po prostu modlić. Później zacząłem bardziej wsłuchiwać się w kazania, chodzić do spowiedzi (bierzmowanie) i stwierdziłem, że to wszystko w ogóle nie ma na mnie wpływu. Po prostu nie czułem potrzeby, żeby tam chodzić. Czy z wiarą czy bez, byłem taki sam i każdy kto mnie zna potrafi to dostrzec. Kształtuje nas wychowanie, wiedza i umiejętność jej wykorzystania. To moje zdanie. Pytanie, czy Bóg istnieje, to pytanie na które nie możemy odpowiedzieć. Nie ma dowodów, że istnieje, ale nie ma też dowodów podważających to. I tak rodzi się wiara. Nie jesteśmy na pewno pępkiem świata i nawet jeśli Bóg istnieje, to kto go stworzył, a kto stworzył stworzyciela Boga? Tego nikt nie potrafi sobie nawet wyobrazić. Albo gdzieś tam we wszechświecie czy nawet dalej jest miejsce, gdzie fizyka jest niepojęta dla człowieka, różniąca się od ziemskiej, albo ktoś wprowadza nas w błąd. Po części to i to. Bo przecież my, ludzie, nie potrafimy sobie nawet wyobrazić jak ten nasz świat został zapoczątkowany. No właśnie, jak? Jesteśmy przyzwyczajeni, że wszystko się skądś bierze, ale jednak na pytanie skąd wziął się wszechświat nikt nie odpowie. Według naszej ziemskiej filozofii, jeśli stworzyciel stworzył świat, to ktoś musiał stworzyć stworzyciela. Być może faktycznie jest miejsce we wszechświecie, gdzie człowiek wykształcony czułby się głupi.
Napisałem sporo, więc pewnie z wieloma kwestiami napisanymi przeze mnie się nie zgodzicie, ale po to jest dyskusja. Przedstawiłem tylko swoje zdanie. Mam dopiero 16 lat, wiele przede mną i pewnie jeszcze wiele razy będę zmieniał zdanie ;).
Według mnie nie tyle głupim, co po prostu nie potrafiącym pogodzić się z myślą, że śmierć może być ich ostatecznym i nieuniknionym końcem. Także potrzebującym poczucia sprawiedliwości. Do tego także ludziom nie potrafiącym znieść samotności oraz czującymi się niedocenionymi. Mi akurat wiara nie jest do niczego potrzebna, po prostu cieszę się życiem, bo uważam że mam je tylko jedno.
To normalne, że nauka i religia to dwie oddalone od siebie strony. Według mnie wiara jest przydatna, za przeproszeniem, ludziom głupim. Zaś osobom zdolnym do analizowania otaczającego nas świata, mającym rozległą wiedzę, na nic się przydaje. Erazm z Rotterdamu twierdził, że zło bierze się z ludzkiej niewiedzy i się z tym zgadzam. Tylko głupiec zrobi coś, z czego będą później konsekwencje. Według naszej wiary, jeśli zabijemy kogoś, nawet przez przypadek, nie powinniśmy się tym przejmować, gdyż jeśli tylko tego żałujemy, Bóg nam to wybacza. Tymczasem ktoś niewierzący nie wybaczy sobie tego, będzie to w sobie dusił przez wiele lat lub zrozumie, że nie może rozpaczać nad czymś, co jest przeszłością, coś, czego się już nie zmieni. Ja jak chodziłem do kościoła jako dziecko (w sumie nadal nim jestem), nie rozumiałem kazań, trzeba było się po prostu modlić. Później zacząłem bardziej wsłuchiwać się w kazania, chodzić do spowiedzi (bierzmowanie) i stwierdziłem, że to wszystko w ogóle nie ma na mnie wpływu. Po prostu nie czułem potrzeby, żeby tam chodzić. Czy z wiarą czy bez, byłem taki sam i każdy kto mnie zna potrafi to dostrzec. Kształtuje nas wychowanie, wiedza i umiejętność jej wykorzystania. To moje zdanie. Pytanie, czy Bóg istnieje, to pytanie na które nie możemy odpowiedzieć. Nie ma dowodów, że istnieje, ale nie ma też dowodów podważających to. I tak rodzi się wiara. Nie jesteśmy na pewno pępkiem świata i nawet jeśli Bóg istnieje, to kto go stworzył, a kto stworzył stworzyciela Boga? Tego nikt nie potrafi sobie nawet wyobrazić. Albo gdzieś tam we wszechświecie czy nawet dalej jest miejsce, gdzie fizyka jest niepojęta dla człowieka, różniąca się od ziemskiej, albo ktoś wprowadza nas w błąd. Po części to i to. Bo przecież my, ludzie, nie potrafimy sobie nawet wyobrazić jak ten nasz świat został zapoczątkowany. No właśnie, jak? Jesteśmy przyzwyczajeni, że wszystko się skądś bierze, ale jednak na pytanie skąd wziął się wszechświat nikt nie odpowie. Według naszej ziemskiej filozofii, jeśli stworzyciel stworzył świat, to ktoś musiał stworzyć stworzyciela. Być może faktycznie jest miejsce we wszechświecie, gdzie człowiek wykształcony czułby się głupi.
Napisałem sporo, więc pewnie z wieloma kwestiami napisanymi przeze mnie się nie zgodzicie, ale po to jest dyskusja. Przedstawiłem tylko swoje zdanie. Mam dopiero 16 lat, wiele przede mną i pewnie jeszcze wiele razy będę zmieniał zdanie ;).
Kto stworzył Boga? Nikt. Bóg jest istotą od samego początku, nikt go nie tworzył. To są podstawy religii chrześcijańskiej.
Nie zgodzę się również z tym że ludzie posiadający dużą wiedzę nie wierzą. Jest multum ,,przypadków" wielkich matematyków i ogólnie ścisłowców którzy teoretycznie mają jak to nazwaliście ,, myśleć racjonalnie" którzy wierzą, ba, i są osobami praktykującymi.
I do tego ogólnego stworzenia coś przez kogoś, istota Boga jest nie do pojęcia naszym zwykłym ludzkim mózgiem, tak samo jak śmierć, nie potrafisz sobie tego wyobrazić prawda?
Ouroboros, jesteś mistrzem lania wody. Cały Twój marny post odnosi się do słów, które z Martinem wyjaśniłem i dziwnym trafem on to zrozumiał.
Ale przyzwyczaiłem się że z Twojej strony nie wypłynie nic rzeczowego. Tak swoją drogą, powinieneś wiedzieć, że gdy jedna strona przesadza, to reakcją drugiej jest zazwyczaj przesada, lecz w przeciwnym kierunku.
Czepianie się tego fragmentu świadczy o tym, że umyka Ci, mistrzu czytania ze zrozumieniem, główny wątek.
Kto stworzył Boga? Nikt. Bóg jest istotą od samego początku, nikt go nie tworzył. To są podstawy religii chrześcijańskiej.
Dokładnie. Dlatego właśnie religia chrześcijańska jest nieracjonalna.
Nie zgodzę się również z tym że ludzie posiadający dużą wiedzę nie wierzą. Jest multum ,,przypadków" wielkich matematyków i ogólnie ścisłowców którzy teoretycznie mają jak to nazwaliście ,, myśleć racjonalnie" którzy wierzą, ba, i są osobami praktykującymi.
Czy Ty jesteś w stanie objąć rozumem, że wiara jest motywowana różnymi czynnikami? Dochodzi to do Ciebie? Nawet największy mózg, jeżeli jest zbyt lękliwy, podda się tej iluzji. Głównym czynnikiem napędowym religii jest strach i lęk przed tym co nieznane, niewyjaśnione, nieuniknione. Tak było od zawsze i nie jest to szczególną tajemnicą. Pitolenie o życiu po śmierci wzięło się stąd, że strach przed śmiercią i wizja braku świadomości istnienia cechują większość ludzi. Dlatego religia katolicka musiała wymyślić koncepcje, dzięki której zmotywuje ludzi do jej uznania. Jeżeli ktoś przedstawia ci opcje: 'wierząc w to co ja będziesz żył również po śmierci', a z drugiej strony 'wierząc w to co ja zeżrą cie robaki', to niestety średnia statystyczna wybierze opcję pierwszą.
Toż to truizm.
Jak już mówiłem nie wiesz co będzie po śmierci więc co pozwala Ci przypuszczać że właśnie to Ty masz rację?
witia
Glaca, no sory, ale pisząc w taki sposób przyznajesz się do nieznajomości różnic między metodologią naukową i religijną. Przewaga nauki polega głównie na tym, iż ta ciągle weryfikuje swoje założenia i koncepcje. Jeżeli w obiegu funkcjonuje opinia A, to funkcjonuje jedynie dlatego, iż nikt nie potrafi jej na daną chwilę podważyć. Jeżeli w końcu to zrobi, będziemy mieli tzw. 'postęp'.
hehe
znasz historię fizyki kwantowej? opór na jaki natrafiły te teorie w środowisku fizyków? tylko dlatego, że nie mieściły się w głowie autorytetom takim jak Einstein. musiało minąć ponad pół wieku zanim to zaakceptowano, a i tak wciąż są tacy, którzy się z tym nie zgadzają i jakoś nikt im tytułów naukowych nie odbiera.
Nie doceniasz czynnika ludzkiego w nauce. Ludzie tworzą naukę więc dziwnym by było jakby typowo ludzkie mechanizmy tam nie działały...
a metodologia religijna..? co właściwie masz na myśli? bo niezbyt rozumiem co się kryje pod tym terminem...
ale uspokoję cię... większa część teologii jest oparta na logice ;)
Natomiast w przypadku religii jest dokładnie odwrotnie. Założenia i dogmaty religijne, przynajmniej te bazowe, są stałe. Koncepcji niepokalanego poczęcia nie da się weryfikować i modyfikować, gdyż jest to dogmat z zakresu science fiction, który z definicji nie podlega analizie naukowej. Podobnie jest ze wszystkimi sztandarowymi założeniami religii. Zmartwychwstanie nie podlega weryfikacji przez kościół. Oni po prostu uznają, że tak było, wbrew znanej biologii i fizyce, a jeżeli ktoś tego nie akceptuje, to znaczy że nie może być katolikiem. To jest głupota i robienie z ludzi debili, za ich świadomym przyzwoleniem.
ale jak niepokalane poczęcie ma podlegać analizie naukowej? kogo byś chciał zbadać? ludzi, którzy o tysięcy lat są martwi?
poza tym co jest wbrew biologii i fizyce? zmartwychwstanie? :D
to poczytaj na przykład o najnowszym wynalazku, który umożliwia oddychanie bez powietrza:
http://gizmodo.com/5921868/scientists-i ... -breathing (http://gizmodo.com/5921868/scientists-invent-particles-that-will-let-you-live-without-breathing)
cud? nie. po prostu są rzeczy, których teraz możemy nie akceptować a kiedyś staną się codziennością.
nie wiemy co się wydarzyło 2 tysiące lat temu i nigdy się nie dowiemy. na tym polega wiara.
i nie widzę problemu aby obie te rzeczy pogodzić. ba! jeśli zakładamy istnienie nieskończonej ilości wszechświatów (jak w fizyce kwantowej) czy wpływanie jednych cząstek na drugie bez znaczenia jakie odległości je dzielą to czy naprawdę istnienie Boga byłoby bardziej szokujące? Jak dla mnie jest dość miejsca na taką istotę.
Ale w sumie czym innym jest rozkmina nad istnieniem Boga, a czym innym nad Kościołem, który jako społeczność ludzka nigdy nie był i nie będzie idealny... no, ale tysiące lat uznawania sie za święty źle wpływa na psychikę jego członków...
Ależ wiem doskonale - dla mnie nie będzie już niczego. Skąd to wiem - ano ze zwykłej logiki. Skoro nie było dla mnie niczego sprzed moich narodzin, bo jeszcze nie istniałem - to i nie będzie po mojej śmierci, bo już istnieć nie będę. Owszem, wbrew wszelkiej logice można się łudzić, że będzie inaczej... tak samo jak można łudzić się, że to Słońce krąży wokół Ziemi.
Cóż nie mam ochoty was nawracać czy coś, ale błagam nie używaj argumentu z tym słońcem krążącym wokoło ziemi. Bo to jest do sprawdzenia a co do istoty ducha i śmierci tego nie sprawdzisz że tak powiem za Chiny.
a co do istoty ducha i śmierci tego nie sprawdzisz że tak powiem za Chiny.
Nie no, ludzie to sprawdzają. Tylko, że potem takich ludzi to się zamyka w Kobierzynie o chlebie, wodzie i elektrowstrząsach na długotrwałą, przymusową terapię.
Teraz teoria heliocentryczna jest sprawdzalna, przez bardzo długi czas nie była. Może za jakiś czas i teorię istnienia duszy da się naukowo obalić. Choć podejrzewam o wiele większy opór ludzi przed przyjęciem naukowych dowodów w takim przypadku (o religiach już nie wspominając) niż w przypadku obalenia teorii geocentrycznej.
Oby tą teorię obalali inni ludzie niż ci panowie, co leczyli nienormalnych za pomocą lobotomii (lub stuknięciem młotkiem w odpowiedni płat mózgu).
A tak swoją drogą czemu was to tak boli że ktoś wierzy w Boga? :roll:
A niech sobie wierzą w co chcą, mi to nie przeszkadza. Nie uważam tego co prawda za racjonalne zachowanie, ale w końcu nic mi do tego. Przeszkadza mi dopiero, gdy w imię owej wiary próbują wpływać na życie innych ludzi (a więc opłacanie kapłanów swej religii nie tylko ze swych pieniędzy, wieszanie swego symbolu religijnego w miejscu mającym reprezentować cały naród, etc, etc).
Fumanchu
28-06-2012, 13:17
A tak swoją drogą czemu was to tak boli że ktoś wierzy w Boga? :roll:
Co jest tak złego w Kościele Katolickim i ogólnie chrześcijaństwie że jest tak znienawidzony i opluwany spośród innych kościołów i wyznań. To jakaś paranoja.Ciekawe. A na łożu smierci niejeden gieroj będzie srał pod śiebie i księdza wzywał ( znam z przypadku wujka kolegi,byłego PZPR owca).
eee... nigdzie nie widzę jakiejś specjalnej nienawiści do KK. Jeśli ktoś krytykuje Kościół to tylko dlatego, że dominuje on w naszym kraju. Mamy czepiać się Islamu, którego u nas nie ma i z którym nie mamy kontaktu? :D
skoro konserwy boją się inwazji muslimów i gejów to chyba my tym bardziej możemy odnosić się do sytuacji, która nie jest wytworem chorej wyobrazni tak jak w przypadku prawicowców :D
Baal-Melkart
28-06-2012, 19:43
ale jak niepokalane poczęcie ma podlegać analizie naukowej? kogo byś chciał zbadać? ludzi, którzy o tysięcy lat są martwi?
No wiesz, nie potrzeba nam ludzi do badań sprzed tysięcy lat, mamy ich pod dostatkiem obecnie. Nie potrzeba nam ich i dlatego, że anatomia człowieka od tych 2 tys lat zasadniczo nie uległa zmianie. Dodając do tego założenie, że w omawianym okresie nie znano metody in vitro niepokalane poczęcie wydaje się dość wątpliwe ;)
poza tym co jest wbrew biologii i fizyce? zmartwychwstanie? :D
Zmartwychwstanie jest chyba nawet wbrew logice.
to poczytaj na przykład o najnowszym wynalazku, który umożliwia oddychanie bez powietrza:
http://gizmodo.com/5921868/scientists-i ... -breathing (http://gizmodo.com/5921868/scientists-invent-particles-that-will-let-you-live-without-breathing)
Ciekawy wynalazek.
nie wiemy co się wydarzyło 2 tysiące lat temu i nigdy się nie dowiemy. na tym polega wiara.
Tak, ale dyskusja nie toczy się nad tym na czym polega wiara, tylko czy jest racjonalna. Moim zdaniem nie bardzo, choć tęgie wierzące umysły starały się generować dowody na istnienie bóstwa.
i nie widzę problemu aby obie te rzeczy pogodzić. ba! jeśli zakładamy istnienie nieskończonej ilości wszechświatów (jak w fizyce kwantowej) czy wpływanie jednych cząstek na drugie bez znaczenia jakie odległości je dzielą to czy naprawdę istnienie Boga byłoby bardziej szokujące?
O tak!
Jak dla mnie jest dość miejsca na taką istotę.
Miejsce zawsze się znajdzie. Właściwie już się znalazło w umysłach ludzi, tyle że wciąż nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
A tak swoją drogą czemu was to tak boli że ktoś wierzy w Boga?
Tylko nie rób z siebie męczennika :P . Mnie nie boli, zwłaszcza jeśli to wybór świadomy a nie efekt presji otoczenia, tradycji itp, itd.
ale jak niepokalane poczęcie ma podlegać analizie naukowej? kogo byś chciał zbadać? ludzi, którzy o tysięcy lat są martwi?
No wiesz, nie potrzeba nam ludzi do badań sprzed tysięcy lat, mamy ich pod dostatkiem obecnie. Nie potrzeba nam ich i dlatego, że anatomia człowieka od tych 2 tys lat zasadniczo nie uległa zmianie. Dodając do tego założenie, że w omawianym okresie nie znano metody in vitro niepokalane poczęcie wydaje się dość wątpliwe ;)
Najpierw sprawdź czym jest niepokalane poczęcie, bo widzę, że nie masz pojęcia o czym piszesz
hehe
znasz historię fizyki kwantowej? opór na jaki natrafiły te teorie w środowisku fizyków? tylko dlatego, że nie mieściły się w głowie autorytetom takim jak Einstein. musiało minąć ponad pół wieku zanim to zaakceptowano, a i tak wciąż są tacy, którzy się z tym nie zgadzają i jakoś nikt im tytułów naukowych nie odbiera.
Nie doceniasz czynnika ludzkiego w nauce. Ludzie tworzą naukę więc dziwnym by było jakby typowo ludzkie mechanizmy tam nie działały...
Glaco, jako elektronik i telekomunikant znam nie tylko historię fizyki kwantowej, ale również odrobinę kwantówki samej w sobie, ale do rzeczy...
To, że koncepcje fizyki kwantowej na początku natrafiały na opór jest jak najbardziej zrozumiałe. Na tym polega metodologia naukowa, że za prawdziwe uznaje się koncepcje, które można pozytywnie zweryfikować. Jeżeli wyskakuje jakiś bolek i głosi teorie, które wydają się wzięte z nieba, to środowisko domaga się wyjaśnień. Tak więc jeżeli bolek wyjaśnienia złoży i udowodni zasadność tychże, koncepcja jest przyjmowana. Jeżeli nie, trafia do grona dywersantów i paranoików.
Przecież o to właśnie chodzi...
Tak PS, Einstein to nie do końca trafiony przykład, ale ok. Chodzi o idee.
ale jak niepokalane poczęcie ma podlegać analizie naukowej? kogo byś chciał zbadać? ludzi, którzy o tysięcy lat są martwi?
poza tym co jest wbrew biologii i fizyce? zmartwychwstanie? :D
to poczytaj na przykład o najnowszym wynalazku, który umożliwia oddychanie bez powietrza:
http://gizmodo.com/5921868/scientists-i ... -breathing
cud? nie. po prostu są rzeczy, których teraz możemy nie akceptować a kiedyś staną się codziennością.
nie wiemy co się wydarzyło 2 tysiące lat temu i nigdy się nie dowiemy. na tym polega wiara.
i nie widzę problemu aby obie te rzeczy pogodzić. ba! jeśli zakładamy istnienie nieskończonej ilości wszechświatów (jak w fizyce kwantowej) czy wpływanie jednych cząstek na drugie bez znaczenia jakie odległości je dzielą to czy naprawdę istnienie Boga byłoby bardziej szokujące? Jak dla mnie jest dość miejsca na taką istotę.
Usystematyzujmy jeszcze raz.
Na tym właśnie polega tzw. religijna metodologia pojmowania świata, iż niektóre dogmaty, mimo iż jak najbardziej dotykające nauki, nie podlegają weryfikacji, bo podlegać jej nie mogą z oczywistego względu - jest wiadome że z punktu widzenia realiów są bujdą. To jest zachowanie na zasadzie 'jestem racjonalistą i logikiem, ale akurat jeśli chodzi o zmartwychwstanie Jezusa to nie temat pomijam, bo dogmat zabrania'. To jest debilizm, a nie kierowanie się logiką.
Kolejny punkt, wrzuciłeś ciekawego linka, ale nie rozumiem w jakim celu.
Idąc dalej, wiara Glaco polega właśnie na tym, że uznajemy za prawdziwą tezę, której nie można zweryfikować naukowo, która takiej weryfikacji z przyczyn doktrynalnych nie podlega na zasadzie 'bo nie'. Dlatego wiara jest z założenia nieracjonalna, jest przeciwna metodologii naukowej, światopoglądowi racjonalistycznemu. W nauce nie ma miejsca na dogmaty i założenia apriori, których nigdy się nie bada i nie modyfikuje, bo jakaś mistyczna koncepcja tego zabrania.
I na koniec, w nauce nie ma miejsca na boga. Nigdy nie było i nie będzie. Nie ma w fizyce miejsca na niewyjaśnioną istotę posiadającą niewyobrażalny i nieopisany zakres cech i możliwości. Starasz się traktować temat, powiedziałbym 'humanistycznie' i stąd takie teorie. W nauce jest jedynie pole na to co odkryte i na to co jeszcze do odkrycia pozostało.
Argumentacja, że istnieją naukowcy praktykujący różne religie, nie zmienia w ogólnej koncepcji absolutnie nic.
Stąd tak irytuje mnie pitolenie niektórych dyskutantów, którzy rzucają hasłami na poziomie 'bo kościół rozwijał edukacje'. Co to wnosi do tematu? Co? ja się pytam. Co wnosi do tematu fakt, że istnieją naukowcy katolicy? Naprawdę, czasami trudno nie być aroganckim, jeżeli ma się kontakt z takimi poziomem analizy. Co mam robić, jeżeli nie kpić z Ouroborosa, który wrzuca mi jakieś hasełka kapłanów, które rzekomo wskazują na ich wielkie oddanie nauce i powiązania z nią religii? Przecież to jest dowód prostolinijny na kompletne niezrozumienia problemu.
Rozmawiamy o filozofii a nie o tym co się komu wydaje. Rozmawiamy o analizie na płaszczyźnie logicznej, a nie źródłach historycznych, bo one na tę analizę nie mają kompletnie wpływu. To są dwie, różne płaszczyzny, dwa pola dyskusji.
Żeby było wszystko jasne, bo poprzednio nie bardzo dotarło, a nie chciałbym was banować (żartuję)
W tym temacie rozważajcie sobie o teorii, rozmawiajcie o wierze (wyznaniach, religiach, latającym potworze spaghetti), o filozofii... o banialukach (czyli właśnie "to co się komu wydaje" jak Erazm "Sztachnij się" Z Rotterdamu i jego powalająca wizja zła). Temat o Kościele Katolickim i jemu podobne zostawcie na poważne (i mniej, ale jednak) fakty o tej instytucji, na praktykę (typu "księża molestujący ministrantów", "księża zagrabiający majątek narodowy", "księża naukowcy", "księża kanibale" etc). Wyjątek - "Islam, religia pokoju czy wojny".
Tak, jako iż ten dział został mi przyznany na stałe będę o niego teraz wyjątkowo dbał. Tak, będę ścigał. Tak, będę karał za zbytni off-top (czyt. to co uznam za takowy "zbytni"). Aby było czysto, schludnie, porządnie.
Marek I Wielki
20-07-2012, 20:50
Co jest tak złego w Kościele Katolickim i ogólnie chrześcijaństwie że jest tak znienawidzony i opluwany spośród innych kościołów i wyznań. To jakaś paranoja.
Ja osobiście jako osoba "wierząca" nie mam kompletnie nic do wiary, póki odnosi się wyłącznie do wiary, a nie ideologii. Mam tu na myśli wykorzystywanie wiary jako narzędzie do "kontrolowania" ludzi, dostosowywania jej założeń, zakazów i nakazów do generowania pożądanych efektów. Dodatkowo mój problem z wiarą to ich twórcy. Gdyby dziś spotkano takiego Jezusa lub Mahometa, chyba wszyscy wiemy gdzie umieścilibyśmy człowieka podającego się za syna Boga oraz takiego, który wierzy, że anioł powierzył mu misję nawrócenia. Jednak w samego Boga jestem w stanie uwierzyć to w w ludzi, którzy pod wpływem Boskiego natchnienia spisują jego prawa już nie.
Najpierw sprawdź czym jest niepokalane poczęcie, bo widzę, że nie masz pojęcia o czym piszesz
Serio? Chcesz, żeby potraktował niepokalane poczęcie jako zdarzenie "magiczne"? To dość naiwne życzenie biorąc pod uwagę jego poglądy.
Nic takiego nie napisałem, a ty dalej nie masz pojęcia o co chodzi z niepokalanym poczęciem.
Marek I Wielki
22-07-2012, 17:37
On podał ci naukowe fakty przeczące niepokalanemu poczęciu, czyli ludzka anatomia nie zmieniła się tak bardzo od 2 tyś lat, a ty chcesz, aby człowiek nie wierzący założył istnienie Boga, który wysyła Anioła, który przez Ducha Św. zapładnia kobietę, a jej syn jest synem Boga (i oczywiście nie mogła nigdy współżyć). Dobrze to wyraziłem?
adriankowaty
22-07-2012, 18:46
Katolik umiarkowany. Nie jestem ani zbyt ateizujący ni fanatyk.
On podał ci naukowe fakty przeczące niepokalanemu poczęciu, czyli ludzka anatomia nie zmieniła się tak bardzo od 2 tyś lat, a ty chcesz, aby człowiek nie wierzący założył istnienie Boga, który wysyła Anioła, który przez Ducha Św. zapładnia kobietę, a jej syn jest synem Boga (i oczywiście nie mogła nigdy współżyć). Dobrze to wyraziłem?
CZŁOWIEKU
Cały czas nie wiesz czym jest dogmat o niepokalanym poczęciu, czego dotyczy i kogo tym bardziej. Brniesz w ten temat uparcie jak osioł. To nie ma nic wspólnego z ludzką anatomią ani tym bardziej z zapładnianiem przez Ducha św.
Naprawdę tak ciężko jest ci wpisać w google dwa słowa i przeczytać chociażby z linka wikipedii o co chodzi i przestać pisać bzdury, o których się nie masz pojęcia?
Minął prawie miesiąc, a ty dalej nie byłeś w stanie tego sprawdzić?
Marek I Wielki
23-07-2012, 20:54
Wybacz, mój błąd, ale chyba rozumiesz skąd się wziął.
Ale kiedy już skorygowałem moje informacje to zastanowiłem się nad sensem tego dogmatu.
Może będziesz w stanie mi wyjaśnić dlaczego założone zostało, że Maryja od momentu poczęcia była wolna od grzechu? To zakładałoby, że Maryja nie miała innego wyboru jak zgodzić się na urodzenie Chrystusa, co oznaczałoby pozbawienie jej wolnej woli i przyjęcie założenia o predestynacji, które zostało oficjalnie odrzucone.
Czy Judasz miał wybór, czy Piłat miał wybór? Co by było, gdyby postąpili inaczej? Pytania można mnożyć, ale nie liczyłbym na uzyskanie satysfakcjonującej odpowiedzi.
Ale kiedy już skorygowałem moje informacje to zastanowiłem się nad sensem tego dogmatu.
Powiedzcie mi, jaki widzicie sens w przeprowadzaniu rozważań teologicznych? Jaki jest cel?
Marek I Wielki
25-07-2012, 20:35
Po prostu zastanowiła mnie ta sprzeczność jednego twierdzenia z drugim, a jeśli voitek tak zażarcie bronił tego dogmatu to liczyłem, że dalej będzie bronił i wyjaśni mi tą sprzeczność. W sumie ten temat jest dość nieokreślony więc nie wiadomo o czym pisać dokładnie, a o czym nie.
Ja niczego nie bronię, po prostu nie znoszę jak ktoś pisze bzdury na jakiś temat
Powiedzcie mi, jaki widzicie sens w przeprowadzaniu rozważań teologicznych? Jaki jest cel?
Ludzie tworzą dogmaty Bóg nie tworzy dogmatów dlatego faktycznie celowość rozważań na tematy teologiczne jest na poziomie dysputy dlaczego Ziemia jest okrągła a nie płaska. Wyznanie nie ma najmniejszego znaczenia jedyne co ma znaczenie to moralność człowieka a jedynym czynnikiem który ją determinuje bądź też nie jest ludzkie sumienie jakkolwiek byśmy go nie definiowali. Z Absolutem każdy się kiedyś spotka czy tego chce czy nie wtedy wszyscy poznamy czy coś tam jest czy jest tylko ciemność. Ot cała filozofia. :)
Ludzie tworzą dogmaty Bóg nie tworzy dogmatów dlatego faktycznie celowość rozważań na tematy teologiczne jest na poziomie dysputy dlaczego Ziemia jest okrągła a nie płaska. Wyznanie nie ma najmniejszego znaczenia jedyne co ma znaczenie to moralność człowieka a jedynym czynnikiem który ją determinuje bądź też nie jest ludzkie sumienie jakkolwiek byśmy go nie definiowali. Z Absolutem każdy się kiedyś spotka czy tego chce czy nie wtedy wszyscy poznamy czy coś tam jest czy jest tylko ciemność. Ot cała filozofia. :)
Nie wierzę własnym oczom :)
Baal-Melkart
30-07-2012, 16:37
Najpierw sprawdź czym jest niepokalane poczęcie, bo widzę, że nie masz pojęcia o czym piszesz
Zapomniałem o temacie. Tak faktycznie, mój błąd. Wybacz mi, że nie jestem biegły w bajkotwórstwie Krk i pomyliłem "niepokalane poczęcie" z "Maryją zawsze dziewicą". W każdym razie zagadnienie dotyczyło "racjonalności dogmatów", więc wystarczy dokonać podmiany.
Możliwe, że w kilku tematach były poruszane wątki na temat "powstania" wszechświata, ale chciałbym skupić się tutaj na waszym spojrzeniu na temat samych początków, lub początku pewnego etapu. Sam od dłuższego czasu interesuje się niezmiernie zdaniem innych nt. tego jak w wyniku ich przemyśleń powstało wszystko co nas otacza, zaznaczam jednakże, iż chodzi mi raczej o szerokie spojrzenie, nie w wymiarze mikro (Ziemia, ew. nasz system słoneczny) ale makro (tzn. wszechświat, a nawet co jeśli wszechświatów tak jak galaktyk, gwiazd, są miliony czy miliardy). Czy mamy do czynienia z "ręką boga" czy może jednak to wszystko istnieje cały czas, a ''my, tutaj, teraz" jesteśmy tylko etapem w całym cyklu. Czy wielki wybuch wszystko rozpoczął, czy może był tylko jednym z wielkich wybuchów? Z kolei czy możliwe jest, że wszystko powstało z wybuchu, skoro z doświadczenia wiemy, że wybuch ma tylko siłę niszczącą - nie tworzy materii. Czy czas jako coś niematerialnego mogło powstać? Czy może czas był od zawsze i nie można mówić o jego początku. Zapraszam do dyskusji.
Katolik - tradycjonalista (żaden lefebrysta)
Deizm.
Wszechświat jest tak ogromny, że absurdem byłoby, gdyby jego stwórca w jakiś szczególny sposób wyróżniał tylko jedną planetę i tylko jeden gatunek na niej i tylko tym się interesował, a cała reszta miałaby być nieważna.
Z jakiej racji moralność i inne zasady miałaby dotyczyć tylko ludzi zamieszkujących planetę Ziemię?
Ludzie, w swojej pysze, skłonnościach do wywyższania się, do wywyższania swojego gatunku ponad wszystkie inne, a swojej planety ponad pozostałe, wymyślili sobie, że jakaś wyższa istota, która stworzyła świat materialny, opiekuje się nimi, wyznacza im zasady, karze za ich złamanie, błogosławi lub potępia.
Kiedyś ludzie myśleli, że ich planeta jest w centrum Wszechświata, więc że w związku z tym oni są najważniejsi. Okazało się to nieprawdą. Myśleli, że Ziemia jest centrum galaktyki. To też okazało się nieprawdą. Myśleli, że Ziemia jest przynajmniej centrum Układu Słonecznego, że wokół ich planety krąży Słońce i inne planety. A to też nieprawda.
Ziemia nie jest centrum czegokolwiek. Ludzie nie są pępkiem Wszechświata.
Ludzie sami wymyślili sobie różne zasady, normy i obyczaje, niekiedy nadając im "boską" legitymację. Niektórzy ludzie wymyslili sobie nawet, że bóstwo interesuje się ich życiem seksualnym i karze ich za określone praktyki, bo uważa je za złe. Wymyślili, że bóstwo zabrania im jeść określone potrawy, nosić określone stroje, nosić określone fryzury itd. Wyobrazili sobie, że bóstwo jest małostkowe i reguluje takie kwestie. Widać chcieli nadać nadprzyrodzoną legitymację swoim postawom i poglądom. Niektórzy z nich zachowywali się tak, jakby nie tyle wierzyli, ile wiedzieli na pewno o istnieniu takiego bóstwa, które reguluje przeróżne kwestie u ludzi, i narzucali te normy innym. Niestety, nadal jest wielu takich ludzi, co najbardziej wyraźnie widać w takich krajach, jak Afganistan, Arabia Saudyjska, Iran, Jordania, Jemen, Egipt, Irak, Somalia, a kiedyś było widoczne również w większości krajów europejskich.
Przez przekonanie, że bóstwo w jakiś sposób wyróżnia ludzi i ich planetę, ludzie sami siebie wywyższają. Tu warto przytoczyć cytat: "Kto się wywyższa, będzie poniżony".
Konserwatywny katolik. Nie będę wdawał się w szczegóły moich przekonań, ponieważ wiara jest dla mnie kwestią bardzo intymną i nie chciałbym, żeby jej atrybuty ktoś sobie korespondencyjnie analizował. Nie potrafiłbym odciać się od tradycji, pewnych sprzężonych z Kościołem postaw i zasad. No i wolałbym wierzyć, w celowość swojej egzystencji, o co wobec jej nikłeś jakości, coraz trudniej.
Konserwatywny katolik.
i Mercury w avatarze
Konserwatywny katolik.
i Mercury w avatarze
Się czepiasz :D Mam do niego słabość z powodu zębów :D No i wąsy. Uwielbiam wąsy :D Zresztą, Freddie, o ile wiem (nie zagłębiałem się w szczegóły biograficzne) nie był chyba jakimś zażartym bojownikiem ideologicznym pokroju Lennona czy Stalina :D Ale jak cię to rani i przysparza jakiś przekraczających granicę mojej wyobraźni cierpień, to chętnie zmienię awatar. Nie jestem pieniaczem i jeżeli masz się z tytułu mojej, powiedzmy hipokryzji, czuć jak przepuszczany przez tryby Hiszpańskiej Inkwizycji, to ja jestem otwarty na sugestie :D Tyle w temacie. A tak w ogóle, to se posłuchać, psia... kur... eee... do kroćset masztów, nie mogę? Dla mnie muzyka to muzyka, nie podciągam jej pod kwestie ideologiczne. Ma mi dostarczać wrażeń estetycznych.
Nie, nie rani mnie to, bardziej bawi :D
W sumie, to chyba wypadałoby zostawić w repertuarze muzycznym jedynie Bacha :D Ale Bach nie ma takich śmiesznych zębów jak ja :D
Nazywanie bełkotem czyichś wierzeń jest co najmniej niestosowne. Kiedyś ktoś stworzył program generujący teksty postmodernistyczne, co pokazuje jakim beztreściowym laniem wody są oświecone teksty;)
Pamiętaj że głupotę moherów można zrzucić na podeszły wiek, a w przypadku młodego antyklerykała? Fajnie jest atakować KK który jak Najman - nie odda ciosu;)
No cóż ostatnio jest w modzie atak na Kościół
Wyjaśnijmy sobie podstawową rzecz, ja nie dokonuje żadnego ataku na kościół rzymsko-katolicki czy jakikolwiek inny. Stwierdzam jedynie, że zdanie "Bóg jest jeden, ale w trzech osobach" jest pozbawione sensu. Nie jest moją winą, że chrześcijanie przyjęli to za jeden z fundamentów swoich wierzeń. Nie sądzę żeby moje stanowisko oparte na rozsądku było w jakiś sposób obraźliwe, dla ludzi ludzi przyjmujących powyższe stwierdzenie za prawdę w kategoriach wiary. To jest jednak rozmowa na dwóch całkowicie różnych płaszczyznach. No chyba, że ktoś doświadcza dysonansu poznawczego co rodzi frustracje, ale jak już wcześniej wspomniałem, to nie jest mój problem. ;)
Nie powiem o sobie, że jestem osobą mocno wierzącą ale twoje gadanie przypomina mi mówienie kogoś kto nie rozumie matmy- nie rozumiem więc to głupie! :mrgreen: Ale to, że Ty nie rozumiesz, nie znaczy, że to nie ma sensu :)
Skoro już mowa o matmie, to wytłumacz mi w jaki sposób x może jednocześnie przyjąć wartość 1 i 3?
EDIT:
To być może ma sens, jeśli przyjmiemy, iż rzeczone bóstwo ma rozdwojenie jaźni. No - roztrojenie :) . Przypominam, że bóstwo rozmawiało samo ze sobą i samo siebie ukrzyżowało.
Żeby tylko, ono się samo spłodziło i jest jednocześnie własnym synem i ojcem. Dla mnie osobiście chrześcijaństwo, gdyby spojrzeć na nie z boku, osiąga taki poziom absurdu, że staje się to zwyczajnie zabawne. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że ludzie przyjmują wersję z Biblii za prawdę i traktują ją z pełną powagą. Jednak judaistyczny JHWH wydaje mi się bardziej konsekwentny w swojej naturze.
Czy na forum jest osoba biegła w chrześcijańskich dogmatach? Jak to w końcu jest z boskością Chrystusa, czy posiadał on naturę boską od urodzenia (a może lepiej od chwili połączenia boskiego plemnika ze śmiertelną komórką jajową, bo chyba wtedy mamy do czynienia z nowym życiem), czy od chwili zmartwychwstania i wniebowstąpienia? Zdaje się, że w pośród różnych chrześcijańskich denominacji istnieje spór na ten temat.
Skoro już mowa o matmie, to wytłumacz mi w jaki sposób x może jednocześnie przyjąć wartość 1 i 3?
Naukowe podejście do dogmatów jest bezcelowe. Każda wiara i religia w starciu z metodologią naukową okazuje się kłamstwem, gdyż jest sprzeczna z podstawowymi prawami przyrody. Takie rozważania mijają się z celem ;)
To tak jak ja. Na 99% jestem ateistą, ale dopuszczam 1% możliwości, że mogę się mylić w tej kwestii - dlatego zaznaczyłem agnostycyzm, a nie ateizm :mrgreen:
Ja jestem ateistą, doszedłem do tego w kosciele jakies 10 lat temu. Nie widze żadnych dowodów, że "coś - ktoś" jest nad nami. Poza tym boli mnie głowa od głupot jakie wkłada KK, księża, Biblia, Koran, Tora itd.
Rincewind
06-11-2012, 19:21
Bardzo podoba mi się sarmackie podejście do religii - z jednej strony duży szacunek dla katolicyzmu, Boga, Jezusa i Matki Boskiej, a z drugiej gotowość do wyzwania Najwyższego na szable. A jak nie stanie do walki można się chwalić po tawernach, że Wszechmocny się przeląkł;)
Baal-Melkart
06-11-2012, 19:36
Żeby tylko, ono się samo spłodziło i jest jednocześnie własnym synem i ojcem.
No tak, zapomniałem o tym :-)
Czy na forum jest osoba biegła w chrześcijańskich dogmatach? Jak to w końcu jest z boskością Chrystusa, czy posiadał on naturę boską od urodzenia (a może lepiej od chwili połączenia boskiego plemnika ze śmiertelną komórką jajową, bo chyba wtedy mamy do czynienia z nowym życiem), czy od chwili zmartwychwstania i wniebowstąpienia? Zdaje się, że w pośród różnych chrześcijańskich denominacji istnieje spór na ten temat.
Dawno temu na forum był Trias (jeśli dobrze pamiętam), chyba uczeń seminarium duchownego, pewnie miałby więcej do powiedzenia.
Boskość Chrystusa? Pytasz o jego naturę? To jest temat na książkę. Kiedyś odrobinę interesowałem się tym zagadnieniem. Spory teologiczne są nawet ciekawe. O naturę Chrystusa toczyły się walki, w których lała się krew. Ostatecznie przyjęto na soborze Chalcedońskim, że Chrystus będąc jedną osobą posiada dwie natury (boską i ludzką) i dwie wole. Jednocześnie obie natury są niezmienione (jedna nie wpływa na drugą i odwrotnie), niezmieszane, nierozłączne i nierozerwalne (tzn. że Chrystus po wniebowstąpieniu wciąż posiadał naturę ludzką).
W opozycji to tego stał monofizytyzm. Zgodnie z naukami Eutychesa w Chrystusie doszło do połączenia obu natur.
Ariusz z kolei w ogóle odmawiał Chrystusowi natury boskiej.
Apolinary twierdził, że Chrystus posiadał właściwie jedną naturę. Czyli doszło do zmieszania natury boskiej i ludzkiej, przy czym natura ludzka była niepełna.
Nestoriusz głosił odrębność obu natur Chrystusa, kładąc nacisk na ludzką naturę Chrystusa. Warto dodać, że taka interpretacja poważnie godziła w kult Maryjny.
Potem po drodze był jeszcze monoteletyzm - dwie natury, jedna wola.
Co do "wcielenia" to tu orientuje się słabo, aczkolwiek to chyba raczej Chrystus jako Bóg miał przyjąć naturę ludzką. Przynajmniej tak wynika z wyznania wiary soboru konstantynopolitańskiego I (fragment):
"I za sprawą Ducha Świętego
przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem."
duży szacunek dla katolicyzmu, Boga, Jezusa i Matki Boskiej
Mnie akurat nieco śmieszy wyjątkowe traktowanie Matki Boskiej, która z wymienionej trójki jest w końcu tylko świętą. No ale kult maryjny i ogólnie kulty świętych nie są typowe dla całego chrześcijaństwa - tylko dla katolicyzmu i prawosławia.
Ostatecznie przyjęto na soborze Chalcedońskim, że Chrystus będąc jedną osobą posiada dwie natury (boską i ludzką) i dwie wole. Jednocześnie obie natury są niezmienione (jedna nie wpływa na drugą i odwrotnie), niezmieszane, nierozłączne i nierozerwalne (tzn. że Chrystus po wniebowstąpieniu wciąż posiadał naturę ludzką).
Ach Ci chrześcijanie, lubią sobie komplikować sprawy. Z tego mogą wynikać dwie rzeczy. Jeżeli Bóg i Chrystus są jednym bytem, to ten pierwszy musiał przyjąć dualizm natury drugiego. Tzn. Bóg (konsekwentnie Duch Święty również) tak jak Chrystus posiada naturę i wolę boską, oraz naturę i wolę ludzką.
Chyba, że dualizm natury Chrystusa jest dla niego unikatowy, ale wtedy musi tworzyć byt odrębny od Boga ojca, który posiada naturą jedynie boską. W takiej sytuacji mamy do czynienia z bytami o dwóch różnych właściwościach.
Nie mam jednak pewności, czy takie rozumowanie jest poprawne.
Z tego mogą wynikać dwie rzeczy. Jeżeli Bóg i Chrystus są jednym bytem, to ten pierwszy musiał przyjąć dualizm natury drugiego. Tzn. Bóg (konsekwentnie Duch Święty również) tak jak Chrystus posiada naturę i wolę boską, oraz naturę i wolę ludzką.
Bardzo możliwe - w końcu stworzył ludzi na swoje podobieństwo.
Nie widzę żadnego logicznego powodu, dla którego Bóg miałby w jakikolwiek sposób wyróżniać jeden gatunek zamieszkujący jedną planetę i nadawać akurat temu gatunkowi zbiór zasad moralnych i zasad dotyczących oddawania czci temu Bogu.
Stwierdzenie, że Bóg jest jeden w trzech osobach to prawie jak stwierdzenie, że Bóg ma roztrojenie jaźni. ;)
sarmackie podejście do religii - z jednej strony duży szacunek dla katolicyzmu, Boga, Jezusa i Matki Boskiej, a z drugiej gotowość do wyzwania Najwyższego na szable.
To z kolei przykład rozdwojenia jaźni.
Tak samo jak uznawanie się za katolika i jednoczesne niepotępianie antykoncepcji, masturbacji, seksu przedmałżeńskiego, amuletów, talizmanów, ateizmu i religii niechrześcijańskich.
Jak ktoś nie zgadza się w 100% ze wszystkim, co jest napisane w Katechizmie Kościoła Katolickiego, to po co nieraz fałszuje statystykę uważając się za katolika?
Gdyby podczas powszechnego spisu ludności zrobiono tak samo powszechną sondę i zapytano by każdego mieszkańca, czy potępia antykoncepcję, masturbację, seks przedmałżeński i ateizm, to odpowiedź na to wszystko "Nie" równałaby się odpowiedzi "Nie jestem katolikiem". I wtedy ich wszystkich uznano by za niekatolików.
Ciekawe, jaki procent katolików by pozostał w tym i innych krajach.
Bóg musiałby być strasznie małostkowy, gdyby interesował się życiem seksualnym i dietą ludzi. Zresztą, musiałby być małostkowy już przez samo wyróżnianie Ziemi i ludzi i traktowanie ich jako wyjątkowych.
Rincewind
07-11-2012, 13:45
Pewne zjawiska istnieją sobie we Wszechświecie, niezależnie czy uznajemy je za sprzeczne czy nie;) Weźmy takie światło, które ma zarówno naturę falową jak i cząsteczki. W takim razie jest falą czy cząstką? Żadną i każdą - jest po prostu światłem, a model korpuskularno-falowy jest naszym ludzkim uproszczeniem, żebyśmy mogli coś łatwo policzyć.
Myślę, że tak samo Bóg może istnieć nie przejmując się czy wszyscy go rozumieją. Być może objawił się w formie Trójcy Świętej, którą uznał za przystępną dla ludzi?
Skoro nie pojmujemy dziwnych praw mechaniki kwantowej, ciężko oczekiwać że ogarniemy Byty leżące u podstaw Wszechświata, jeżeli istnieją.
Przyjmuje się, że światło jest falą elektromagnetyczną, jak fala radiowa.
Z jakiej racji Bóg miałby objawić się akurat ludziom i w dodatku dać im zbiór zasad mających ich obowiązywać? Może Ziemia jest nic nieznaczącą planetką, która nie obchodzi Wielkiego Architekta Świata - stwórcę całego ogromnego Wszechświata. Może na innych planetach dzieją się ciekawsze rzeczy niż na Ziemi. Więc dlaczego zakładać, że Bóg wyróżnia akurat naszą planetę i gatunek? Chyba tylko z powodu ludzkiej pychy.
Jak już pisałem w innym miejscu: kiedyś ludzie myśleli, że Ziemia jest centrum wszechświata i że to z tej racji Bóg wyróżnia ją i jej mieszkańców. Okazało się to nieprawdą. Tak samo nieprawdą okazało się, że Ziemia jest centrum układu słonecznego.
Ani Ziemia, ani ludzie, nie są centrum czegokolwiek. Więc nie ma powodu, z którego jakiś wielki przedwieczny byt miałby ich szczególnie traktować.
Stwierdzenie, że Bóg jest niepojęty, jest wygodną wymówką dla tych, którym nie chce się spojrzeć z szerszej perspektywy niż ludzko-ziemska.
Jak naspamili,znowu ateiści vs katolicy 0.o
Ja mówie wam,90% Biblii to kłamstwa,ja uznaje jedynie nauki Boga i Jezusa,żadnych papieży ani niczego takiego sie nie słucham,wystarczająco mi kościół katolicki podpadł(swoimi durnymi zasadami itp.)
znowu ateiści vs katolicy
O kim piszesz? Bo ja jestem deistą, i nie jestem "vs katolikom", tylko vs monoteistom, jeżeli już. Jak dla mnie islam czy ortodoksyjny judaizm ma nie mniej głupie zasady od katolicyzmu. Przy czym, islam uznaję za bardziej niebezpieczny z powodu jego pięciu filarów, głównie dżihadu. Chrześcjanie nadstawiają drugi policzek, więc są niegroźni, nawet jeśli zasady mają absurdalne.
Z tym że zauważmy pewną rzecz, otóż to tzw. ateiści i deiści etc etc. piszą na forach, nie ważne nawet jakich, agresywnie w stosunku do katolików. Ich wiara jest ,,głupia" ,,bez sensu" itp. określenia. Wiara to wiara, nie można nad tym dyskutować, a ty Pandradox jednak poczytaj swoje posty zanim wstawisz bo ten o tej biblii i 90% kłamstw jest straszny :? ( nie zrozum mnie źle ale to są głupoty to co napisałeś bo sam sobie zaprzeczasz:P )
BTW Katolik, albo w ,,waszym" języku moher, zaściankowiec etc :)
Chrześcjanie nadstawiają drugi policzek, więc są niegroźni, nawet jeśli zasady mają absurdalne.
Niby według swej wiary powinni, ale bardzo rzadko to czynią.
Sęk w tym, że religie monoteistyczne to nie tylko wiary, ale również ściśle z tym związane zbiory praw moralnych.
Wiara to nie to samo, co religia. A religia to nie to samo, co wiara. To zupełnie różne rzeczy. Wiara jest czymś naturalnym, ale religia już niekoniecznie.
Nie wspominając już o tym, że wielu wyznawców określonych religii nie tyle wierzy w swojego Boga, ile jest na 100% pewien, że jego religia jest jedynie prawdziwa i każdy człowiek na Ziemi powinien ją wyznawać, choćby pod przymusem.
to tzw. ateiści i deiści etc etc. piszą na forach, nie ważne nawet jakich, agresywnie w stosunku do katolików. Ich wiara jest ,,głupia" ,,bez sensu" itp. określenia.
To nie wina ateistów/deistów/agnostyków, że część ludzi wierzy w Boga, który stworzył świat i ludzi, których najpierw umieścił w raju, potem ich z niego wygnał, razem z wężem, którego też tam wcześniej umieścił, i pożałował, że stworzył człowieka, potem postanowił zniszczyć ludzkość (z wyjątkiem rodziny Noego) i pozostałe stworzenia (z wyjątkiem wodnych) przez potop, potem przyznał się do błędu, jakim było zesłanie potopu, i obiecał nigdy więcej tego nie zrobić, ale zniszczył Sodomę i Gomorę ogniem i siarką, ukazał się Mojżeszowi jako płonący krzak, który jest, który jest, potem zesłał na Egipcjan plagi żab, komarów i innych świństw, po czym wymordował wszystkie pierworodne dzieci Egipcjan, a następnie wręczył Mojżeszowi kamienne tablice, w których zakazał ludziom zabijania i nazwał siebie Bogiem zazdrosnym, potem miotał kamienie w Kananejczyków i zatrzymał słońce na niebie, żeby Jozue i jego ludzie mogli dokończyć rzeź na swoich przeciwnikach, zakazał Żydom jeść świnie i owoce morza, ma roztrojenie jaźni, jest jednocześnie swoim ojcem i synem, a w dodatku zesłanym przez siebie Duchem Świętym, zapłodnił dziewicę, która wydała jego samego na świat, został cieślą, a potem nauczycielem, kazał swoim wyznawcom nadstawiać wrogom drugi policzek, dał się torturować i zabić, żeby potem zmartwychwstać i zostać wniebowziętym (zaznaczam przy tym, że coś takiego, jak "alegoryczna interpretacja Biblii" zostało przyjęte przez katolicyzm dopiero w XX wieku - inaczej nie byłoby potępienia teorii heliocentrycznej na podstawie dosłownego cytatu z Biblii).
To dotyczy nie tylko katolików. Chrześcijan innych wyznań, żydów i muzułmanów również. W świętych księgach monoteistycznych aż roi się od wewnętrznych sprzeczności.
Zresztą określenie "głupie" czy "głupek" nie musi być obelgą - jest też określeniem poziomu intelektualnego.
Dla porównania: w religiach pierwotnych nie ma świętych ksiąg, nie ma zakazu podważania mitów.
Święte księgi to rzecz religii objawionych, a nie pierwotnych.
Niby według swej wiary powinni, ale bardzo rzadko to czynią.
Nie wiem, co czynią, ale jeśli nie uważają, że powinno się nadstawiać drugi policzek, to nie są chrześcijanami, tylko udają chrześcijan.
Celcie, a nie przyszło Ci do głowy to że nie wszystko trzeba brać dosłownie to co jest napisane w biblii?
Zresztą jakoś specjalnie nie wiem czy jest sens prowadzenia tu dysputy teologicznej :mrgreen:
Pampalineksie, przecież napisałem w nawiasie, w którym stuleciu KRK przyjął niedosłowną interpretację Biblii.
Przecież "De revolutionibus" Kopernika i "Dialogo..." Galileusza zostały potępione przez Watykan, bo nie pasowały do fragmentu Biblii, że Jozue kazał słońcu się zatrzymać na niebie, żeby Żydzi mogli dokończyć masakrowanie przeciwników.
Poza tym, z jakiej racji jedne fragmenty Biblii należy brać dosłownie, a innych nie?
Dlaczego stwierdzenia, że Jezus był synem Bożym zrodzonym z dziewicy i że czynił cuda, został ukrzyżowany i zmartwychwstał, też nie należy uznać za przenośnię? Dlaczego akurat to trzeba rozumieć dosłownie?
Ponieważ to ludzki umysł tamtych czasów był jeszcze w stanie ogarnąć, a przynajmniej tak mi się wydaje i wielu innym osobom które znam. Cóż póki co prawdy jako takiej nie jesteśmy w stanie poznać bo póki co jeszcze nikt z zaświatów nam świadectwa żadnego nie dał :) Chociaż kto wie ;)
to ludzki umysł tamtych czasów był jeszcze w stanie ogarnąć
Aha, czyli Wszechmogący Bóg musiał się dostosować do poziomu umysłowego starożytnych Żydów - czyli tak naprawdę nie był wszechmogący.
Stwierdzenie, że wtedy ludzie by tego nie zrozumieli i dlatego w ten sposób zapisywali Słowo Boże i interpretowali określone wydarzenia, zaprzecza wszechmocy Boga, czyli jednej z podstaw religii żydowskiej i chrześcijańskiej.
Tylko że Bóg dał ludziom wolną wolę w związku z czym narzucanie im wszystkiego od razu byłoby zaprzeczniem tego. Dzięki temu wszystkiemu człowiek sam dochodził do różnych prawd ;)
Wyjaśnianie i wyprowadzanie z błędu - np. z błędnych wyobrażeń o boskich nakazach i zakazach - to nie to samo co narzucanie.
Poza tym, skoro człowiek sam ma dochodzić do różnych prawd, to dlaczego za grzeszników/niewiernych/heretyków uznaje się właśnie tych, którzy tak robią, i się ich potępia?
Potępia? W dzisiejszych czasach? Kiedyś owszem, ale człowiek jest tylko człowiekiem.
Z tym że zauważmy pewną rzecz, otóż to tzw. ateiści i deiści etc etc. piszą na forach, nie ważne nawet jakich, agresywnie w stosunku do katolików. Ich wiara jest ,,głupia" ,,bez sensu" itp. określenia. Wiara to wiara, nie można nad tym dyskutować, a ty Pandradox jednak poczytaj swoje posty zanim wstawisz bo ten o tej biblii i 90% kłamstw jest straszny :? ( nie zrozum mnie źle ale to są głupoty to co napisałeś bo sam sobie zaprzeczasz:P )
BTW Katolik, albo w ,,waszym" języku moher, zaściankowiec etc :)
Nie o takie kłamstwa mi chodziło o jakim mówisz:P no ale niech ci będzie
Wyjaśnianie i wyprowadzanie z błędu - np. z błędnych wyobrażeń o boskich nakazach i zakazach - to nie to samo co narzucanie.
Ale wtedy nie można by było mówić o wierze, tylko o wiedzy. Tam, gdzie zaczyna się wiedza, kończy się wiara.
Z tym że zauważmy pewną rzecz, otóż to tzw. ateiści i deiści etc etc. piszą na forach, nie ważne nawet jakich, agresywnie w stosunku do katolików. Ich wiara jest ,,głupia" ,,bez sensu" itp. określenia. Wiara to wiara, nie można nad tym dyskutować, a ty Pandradox jednak poczytaj swoje posty zanim wstawisz bo ten o tej biblii i 90% kłamstw jest straszny :? ( nie zrozum mnie źle ale to są głupoty to co napisałeś bo sam sobie zaprzeczasz:P )
BTW Katolik, albo w ,,waszym" języku moher, zaściankowiec etc :)
Trudno używać przymiotów 'mądry', 'inteligentny', w stosunku do kogoś, kto uznaje że Jezus zmartwychwstał bo tak jest podane w piśmie, które z kolei pisali apostołowie natchnieni Duchem, który z kolei jest trzecią częścią większej jedności, wraz z Bogiem i Jezusem, czyli suma summarum można stwierdzić, że Jezus napisał sam o sobie, iż zmartwychwstał. Rewela.
Wybacz, ale widocznie jestem za głupi żeby to przyswoić.
Z tym że zauważmy pewną rzecz, otóż to tzw. ateiści i deiści etc etc. piszą na forach, nie ważne nawet jakich, agresywnie w stosunku do katolików. Ich wiara jest ,,głupia" ,,bez sensu" itp. określenia. Wiara to wiara, nie można nad tym dyskutować, a ty Pandradox jednak poczytaj swoje posty zanim wstawisz bo ten o tej biblii i 90% kłamstw jest straszny :? ( nie zrozum mnie źle ale to są głupoty to co napisałeś bo sam sobie zaprzeczasz:P )
BTW Katolik, albo w ,,waszym" języku moher, zaściankowiec etc :)
Pampa, a Katolicy to nie pisza w sposób agresywny o ateistach, deistach itd? Masz to samo z ich strony. Przyznaj w katolickiej rodzienie, ze nie wierzysz w Boga to sie możesz nasluchac wykladów:P Jak tak nie mialem, ale wielu znajomych doswiadczylo róznych sytuacji. Poza tam, Wy Katolic mozecie sobie nie dyskutowac i przyjmowac wiare bez pytania. Jednak jesli ktos jest racjonalista i atesitą, to dla niego ta Wasza wiara pozostanie sprzeczna z prawami fizyki, logiką itd. czyli najprosciej mówiąc bedzię glupia.
Ale to się tyczy każdej wiary, nie tylko Katolików. Każda wiara jest sprzeczna z logiką. Logiką dąży się do wiedzy, czyli przeciwieństwa wiary.
Wielu genialnych naukowców było wierzącymi, wielu debili było ateistami i na odwrót więc nie można mówić, że ktoś, kto myśli logicznie nie wierzy, bo wiara jest sprzeczna z prawami fizyki :)
Mi osobiście nie przeszkadza że ktoś nie wierzy, lub uważa że być może coś tam we wszechświecie jest. To już jest osobisty wybór, słychać wiele afer o to że dzieci się chrzci, pytanie brzmi czy to przeszkadza w czymś? Jeśli się chce to można się wypisać z Kościoła, a nawet jeśli nie wypisać to mieć totalnie gdzieś to co się dzieje w ,,katolickim świecie" przecież już się na stosach za to nie pali :mrgreen:
Piter - Jeśli ktoś logicznie (racjonalnie, naukowo, etc) podchodzi do kwestii wiary, to wierzyć nie będzie - gdyż nie znajdzie żadnego dowodu na istnienie Boga (co najwyżej może zakładać pewną tezę, a w logice tezę zawsze trzeba poprzeć dowodem by miała jakąkolwiek wartość). Gdyby go bowiem znalazł, to przestał by wierzyć, a zaczął by wiedzieć...
Wielu genialnych naukowców było wierzącymi, wielu debili było ateistami i na odwrót więc nie można mówić, że ktoś, kto myśli logicznie nie wierzy, bo wiara jest sprzeczna z prawami fizyki :)
Do postu kolegi wyżej dodam jeszcze małą uwagę.
Wiara ma ogromne oddziaływanie na psychikę i lęki człowieka. Weźmy za przykład temat śmierci. Jak śmierć jest pojmowana z punktu widzenia, powiedzmy, naukowego? Ano prosto - śmierć powoduje przerwanie pracy mózgu, który jest odpowiedzialny min. za świadomość, czyli wraz ze śmiercią tracimy świadomość swojego istnienia i na tym w zasadzie koniec. Nie ma nas, kropka.
Jak natomiast do tematu podchodzi religia? Ano następująco - życie ziemskie nie jest życiem jedynym, mało tego, jest życiem ciężkim i bolesnym, ale jeżeli postaramy się je przeżyć godnie, to czeka nas życie wieczne w innym, nieosiągalnym obecnie miejscu, gdzie całe zło, wszystkie problemy, przestają istnieć.
Teraz odpowiedz sobie na pytanie, która wizja wydaje się bardziej przyjazna, a która wymaga posiada, że tak powiem 'większych jaj'?
To, że istnieją mocno wierzący naukowcy, nie zmienia w ogólnym kontekście nic.
Nie widzę żadnego logicznego powodu, dla którego Bóg miałby w jakikolwiek sposób wyróżniać jeden gatunek zamieszkujący jedną planetę i nadawać akurat temu gatunkowi zbiór zasad moralnych i zasad dotyczących oddawania czci temu Bogu.
Mógłbyś w takim przypadku mówić o jakiego boga ci chodzi.
Poza tym, z jakiej racji jedne fragmenty Biblii należy brać dosłownie, a innych nie?
Dlaczego stwierdzenia, że Jezus był synem Bożym zrodzonym z dziewicy i że czynił cuda, został ukrzyżowany i zmartwychwstał, też nie należy uznać za przenośnię? Dlaczego akurat to trzeba rozumieć dosłownie?
A kto mówi że trzeba? Wiara katolicka zakłada że akurat "to zdanie znaczy to", jeżeli ktoś uważa inaczej to całkiem możliwe że może znaleźć jakiś inny kościół, herezję czy coś podobnego który uważa tak jak on. Zresztą są chyba odłamy chrześcijaństwa które pozwalają na własną interpretację.
Jak ktoś nie zgadza się w 100% ze wszystkim, co jest napisane w Katechizmie Kościoła Katolickiego, to po co nieraz fałszuje statystykę uważając się za katolika?
Gdyby podczas powszechnego spisu ludności zrobiono tak samo powszechną sondę i zapytano by każdego mieszkańca, czy potępia antykoncepcję, masturbację, seks przedmałżeński i ateizm, to odpowiedź na to wszystko "Nie" równałaby się odpowiedzi "Nie jestem katolikiem". I wtedy ich wszystkich uznano by za niekatolików.
Ciekawe, jaki procent katolików by pozostał w tym i innych krajach.
Bo ma prawo uważać się za kogo tylko chce? Zresztą gdyby statystyki funkcjonały tak jak ty byś chciał żeby funkcjonowały to byłby jeden wielki chlew. Bo jak za prawicowca może się uważać ktoś kto równocześnie ma nazistowskie poglądy? Zresztą bycie katolikiem to coś więcej niż tylko to co się uważa, chodzi o chodzenie do kościoła, przyjęcie sakramentów itd. Jakieś bardziej dokładne statystyki badające już samą wiarę mogłyby pytać o zgodność z poglądami kościoła itd. ale przecież nie takie ogólne.
Z tego mogą wynikać dwie rzeczy. Jeżeli Bóg i Chrystus są jednym bytem, to ten pierwszy musiał przyjąć dualizm natury drugiego. Tzn. Bóg (konsekwentnie Duch Święty również) tak jak Chrystus posiada naturę i wolę boską, oraz naturę i wolę ludzką.
Bardzo możliwe - w końcu stworzył ludzi na swoje podobieństwo.
Tu rodzi się kolejna moja wątpliwość, czy taki Bóg jest absolutem, bytem doskonałym jak stara się twierdzić chrześcijaństwo, skoro jakaś jego część jest w gruncie rzeczy ułomna?
Sęk w tym, że religie monoteistyczne to nie tylko wiary, ale również ściśle z tym związane zbiory praw moralnych.
A religie politeistyczne nie?
Teraz odpowiedz sobie na pytanie, która wizja wydaje się bardziej przyjazna, a która wymaga posiada, że tak powiem 'większych jaj'?
Jaki to ma związek z czymkolwiek? :D
Nie widzę żadnego logicznego powodu, dla którego Bóg miałby w jakikolwiek sposób wyróżniać jeden gatunek zamieszkujący jedną planetę i nadawać akurat temu gatunkowi zbiór zasad moralnych i zasad dotyczących oddawania czci temu Bogu.
Mógłbyś w takim przypadku mówić o jakiego boga ci chodzi.
Ilu jest Bogów pisanych z dużej litery?
wtedy nie można by było mówić o wierze, tylko o wiedzy. Tam, gdzie zaczyna się wiedza, kończy się wiara.
Przecież czasem wierzy się w coś na podstawie pewnych przesłanek za tym przemawiających - nadal nie jest to wiedza, ale wiara.
A Tomasz z Akwinu nawet wymyślił kilka "dowodów" na istnienie Boga - czyli on nie wierzył w Boga, tylko twierdził, że wie, że Bóg istnieje? Czy może zarówno wierzył, jak i twierdził, że wie?
Każda wiara jest sprzeczna z logiką.
Wiara w miłość też? Albo wiara w przeznaczenie u kogoś, kto przeżył masę niesamowitych zdarzeń?
Jak dla mnie, wiara nie musi być sprzeczna z logiką. Można wierzyć w coś zupełnie bezpodstawnie i można wierzyć w coś na podstawie jakichś przesłanek.
Wielu genialnych naukowców było wierzącymi
Proszę dziesięć przykładów. Najlepiej niech to będą ludzie nie wychowani w jakiejkolwiek religii, tylko ludzie, którzy sami zdobyli wiarę, a nie mieli jej przekazanej od rodziców.
wielu debili było ateistami
Proszę dziesięć przykładów. Najlepiej niech to będą ludzie wychowani w rodzinach katolickich, którzy potem sami odeszli od jakichkolwiek religii.
Jeśli się chce to można się wypisać z Kościoła
Teraz już można, bo poglądy papieża św. Piusa X już nie obowiązują w KK.
Niestety, z meczetu nadal zwykle nie można się wypisać pod groźbą różnych kar.
przecież już się na stosach za to nie pali
Mimo że lefebryści i im podobni nadal chcieliby palić za to na stosie.
W niektórych krajach nadal kamienuje się lub w inny sposób zabija za riddę.
Mógłbyś w takim przypadku mówić o jakiego boga ci chodzi.
O Boga-Stwórcę. Nieważne jakie imię mu się nada.
Chyba że jakaś religia uznaje boga, który stworzył nie materię, nie wszechświat, tylko planetę Ziemię i nie jest tożsamy z siłą, która stworzyła wszechświat.
Wiara katolicka zakłada że akurat "to zdanie znaczy to", jeżeli ktoś uważa inaczej to całkiem możliwe że może znaleźć jakiś inny kościół, herezję czy coś podobnego który uważa tak jak on.
Tylko że taki ktoś już nie byłby katolikiem. Ew. byłby katolikiem tylko nominalnie. A o deklaracji "Dominus Iesus" chyba słyszałeś.
Bo ma prawo uważać się za kogo tylko chce?
Tylko jaki sens miałoby nazywanie się katolikiem przez kogoś, kto nie zgadza się z oficjalnym stanowiskiem Kościoła?
Jeśli ktoś wierzy w Jezusa, to nie musi nazywać się katolikiem - może nazywać się chrześcijaninem. To szersze pojęcie.
gdyby statystyki funkcjonały tak jak ty byś chciał żeby funkcjonowały
Tu nie chodzi o to, jak ja bym chciał, tylko o to, ilu tak zwanych katolików nie zgadza się z zapisami w ich oficjalnym Katechizmie. To nie ja wymyśliłem pojęcie herezji, nie ja pisałem Katechizm Kościoła Katolickiego.
Bo jak za prawicowca może się uważać ktoś kto równocześnie ma nazistowskie poglądy?
To raczej nie ma zbyt wiele wspólnego z tematyką wyznania. Raczej z polityką.
bycie katolikiem to coś więcej niż tylko to co się uważa, chodzi o chodzenie do kościoła, przyjęcie sakramentów itd.
Oraz potępianie antykoncepcji, masturbacji, seksu przedmałżeńskiego, ateizmu, wróżbiarstwa i okultyzmu.
Jakieś bardziej dokładne statystyki badające już samą wiarę mogłyby pytać o zgodność z poglądami kościoła
Nie jest katolikiem ten, kto nie potępia antykoncepcji i innych w/w. Koniec kropka.
Nie rozumiesz po co są te pytania w statystykach? Gdyby było tak jak mówisz to wyszłoby że w Polsce jest jakaś mała garstka katolików. Taką statystykę równie dobrze można by sobie wsadzić gdzieś. Byłaby to tylko kasa wyrzucona w błoto.
Ilu jest Bogów pisanych z dużej litery?
Przyjęło się że wszyscy monoteistyczni (choć sam do niedawna myślałem że tylko chrześcijańskiego).
To raczej nie ma zbyt wiele wspólnego z tematyką wyznania. Raczej z polityką.
Przecież to było napisane w tematyce statystyk.
Tu nie chodzi o to, jak ja bym chciał, tylko o to, ilu tak zwanych katolików nie zgadza się z zapisami w ich oficjalnym Katechizmie. To nie ja wymyśliłem pojęcie herezji, nie ja pisałem Katechizm Kościoła Katolickiego.
Skoro cię to interesuje to bierz długopis, kartkę i idź w Polskę to sprawdzić.
Tylko jaki sens miałoby nazywanie się katolikiem przez kogoś, kto nie zgadza się z oficjalnym stanowiskiem Kościoła?
Jeśli ktoś wierzy w Jezusa, to nie musi nazywać się katolikiem - może nazywać się chrześcijaninem. To szersze pojęcie.
Może też nazywać się po prostu wierzącym. Ale ostatnio coraz częściej przyjmuje się że człowiek ma prawo uważać się za kogo tylko chce, skoro więc można uważać że jest się kobietą mimo iż jest się mężczyzną (podajże w Australii takie coś jest możliwe a nawet więcej) to co dopiero w kwestii poglądów.
Tylko że taki ktoś już nie byłby katolikiem. Ew. byłby katolikiem tylko nominalnie. A o deklaracji "Dominus Iesus" chyba słyszałeś.
No przecież napisałem "inny kościół, herezję czy coś podobnego" więc chyba jasne że nie byłby katolikiem.
Przyjęło się że wszyscy monoteistyczni (choć sam do niedawna myślałem że tylko chrześcijańskiego).
Jeżeli masz na myśli judaizm, chrześcijaństwo i islam, to wszystkie te religie odnoszą się do jednego boskiego bytu.
Jaki to ma związek z czymkolwiek? :D
Myślałem że to jasne ;p ano takie, że niewiedza nie jest jedynym czynnikiem motywującym wiarę.
A religie politeistyczne nie?
W większości: nie.
Gdyby było tak jak mówisz to wyszłoby że w Polsce jest jakaś mała garstka katolików.
Całkiem możliwe, że w Polsce jest właśnie mała garstka katolików, i tak samo w innych krajach "katolickich". Większość to pewnie chrześcijanie niekatolicy.
Przecież to było napisane w tematyce statystyk.
Pojęcia "prawicy" i "lewicy" już dawno przestały być aktualne. Kiedyś to liberałowie byli lewakami i rewolucjonistami, później zaczęli być nazywani prawicowcami. Co do nazizmu, to ani to prawica, ani lewica, ale za głównego wroga uznali komunistów.
Może też nazywać się po prostu wierzącym.
Więc niech nikt nie utożsamia "wierzącego" z "katolikiem".
W ogóle to bardzo nie podoba mi się podział na katolików i ateistów, z pomijaniem wszelkich innych opcji. Jakby nie było protestantów (różnych odłamów), prawosławnych, grekokatolików (za "katolików" często błędnie uważa się tylko rzymskich katolików), buddystów, muzułmanów, pogan, sikhów, deistów, agnostyków i innych.
Przecież czasem wierzy się w coś na podstawie pewnych przesłanek za tym przemawiających - nadal nie jest to wiedza, ale wiara.
Przesłanki to nie to samo co niepodważalne dowody. W odróżnieniu od dowodów można je różnie interpretować.
Każda wiara jest sprzeczna z logiką.
Wiara w miłość też? Albo wiara w przeznaczenie u kogoś, kto przeżył masę niesamowitych zdarzeń?
Także. Zbiegi okoliczności można sobie tłumaczyć w różny sposób, nie są dowodami sensu stricte.
Niestety, z meczetu nadal zwykle nie można się wypisać pod groźbą różnych kar.
Pod groźbą jednej kary. Apostazja jest karana w islamie śmiercią.
Przesłanki to nie to samo co niepodważalne dowody.
No nie to samo, ale one te nie są sprzeczne z logiką. Więc wiara nie zawsze jest sprzeczna z logiką.
Zbiegi okoliczności można sobie tłumaczyć w różny sposób, nie są dowodami sensu stricte.
Oczywiście. Ale mogą stanowić przesłanki do wiary w coś.
Pod groźbą jednej kary. Apostazja jest karana w islamie śmiercią.
Według szkoły hanbalickiej, malikickiej i szafi'ickiej, ale nie według szkoły hanafickiej ani dżafaryckiej, które zalecają uwięzienie do czasu powrotu na łono islamu. Tylko w ośmiu krajach muzułmańskich - w Arabii Saudyjskiej, Iranie, Jemenie, Afganistanie, Pakistanie, Komorach, Mauretanii i Sudanie ridda jest karana śmiercią. Zresztą, kara ta dotyczy tylko mężczyzn - kobiety są traktowane łagodniej w tym aspekcie.
W Jordanii, Kuwejcie, Katarze, Omanie i na Malediwach ridda jest zabroniona, ale nie jest karana śmiercią.
Przyjęło się że wszyscy monoteistyczni (choć sam do niedawna myślałem że tylko chrześcijańskiego).
Jeżeli masz na myśli judaizm, chrześcijaństwo i islam, to wszystkie te religie odnoszą się do jednego boskiego bytu.
Serio nie wiesz co znaczy Bóg monoteistyczny? Sorry za szczerość ale to wygląda jakbyś się chciał czymś popisać ale zabrakło ci okazji więc walnąłeś to pod pierwszym z brzegu fragmentem.
Myślałem że to jasne ;p ano takie, że niewiedza nie jest jedynym czynnikiem motywującym wiarę.
Myślałem, że trochę rozwiniesz temat "większych jaj", no ale zrobisz jak uważasz. ;)
W większości: nie.
W jakim sensie w większości? Jeżeli wziąć pod uwagę religie politeistyczne o największej liczbie wyznawców to zdaje się wszystkie zawierają w sobie jakieś normy moralne. Hinduizm posiada 15 zasad, wg których człowiek powinien postępować. Buddyzm, konfucjanizm i taoizm często określane jako systemy filozoficzno-etyczne, pewnie też.
Serio nie wiesz co znaczy Bóg monoteistyczny? Sorry za szczerość ale to wygląda jakbyś się chciał czymś popisać ale zabrakło ci okazji więc walnąłeś to pod pierwszym z brzegu fragmentem.
Gdybyś czytał ze zrozumieniem, to może dotarłoby do Ciebie znaczenie zdania, które napisałem.
Gdybyś czytał ze zrozumieniem, to może dotarłoby do Ciebie znaczenie zdania, które napisałem.
:lol: Gdybyś wyjeżdżał ze swoimi powszechnie znanymi mądrościami nie cytując przy okazji tego co napisałem mimo iż nijak się ona do tego nie odnosi to by nie było problemu.
No chyba że serio muszę wyjaśnić że pisząc o "bogach monoteistycznych" chodziło mi o (uwaga!).... "bogów monoteistycznych". Zatem nie "Jeżeli masz na myśli judaizm, chrześcijaństwo i islam, to wszystkie te religie odnoszą się do jednego boskiego bytu." bo na myśli miałem bogów monoteistycznych. Zatem Jahwe, Allaha, Latającego Potwora Spaghetti i wszelkie inne istoty nadprzyrodzone które uważa się za (jedynych) stworzycieli świata (nawet tych którzy nie zostali nazwani czy nawet ogólnie określeni).
W jakim sensie w większości? Jeżeli wziąć pod uwagę religie politeistyczne o największej liczbie wyznawców to zdaje się wszystkie zawierają w sobie jakieś normy moralne. Hinduizm posiada 15 zasad, wg których człowiek powinien postępować.
Hinduizm to nie religia tylko nazwa nadana grupie religii. Religie politeistyczne z zasady nie były jasno, ściśle określone; można było dodawać i usuwać bogów, można było nawet jednych zastępować innymi, zdarzały się pewnie też przypadki w wierzenie kilku bogów zdawałoby się wykluczających. Nic więc dziwnego że nie było też w większości jasno określonych zasad moralnych, bo w końcu jakby mogły być skoro ktoś nagle mógłby dodać do pantenonu bogów np. boga gwałtu i grabieży. Wyznawcy takiego boga raczej automatycznie by sprawili że z zasad moralnych odpadają te podstawowe typu prawo do życia, brak nieuzasadnionej przemocy.
Hinduizm to nie religia tylko nazwa nadana grupie religii. Religie politeistyczne z zasady nie były jasno, ściśle określone; można było dodawać i usuwać bogów, można było nawet jednych zastępować innymi, zdarzały się pewnie też przypadki w wierzenie kilku bogów zdawałoby się wykluczających. Nic więc dziwnego że nie było też w większości jasno określonych zasad moralnych, bo w końcu jakby mogły być skoro ktoś nagle mógłby dodać do pantenonu bogów np. boga gwałtu i grabieży. Wyznawcy takiego boga raczej automatycznie by sprawili że z zasad moralnych odpadają te podstawowe typu prawo do życia, brak nieuzasadnionej przemocy.
I tak właśnie wygląda dyskusja z tobą. Nie ma znaczenia, czy w jakiejś grupie wierzeń ktoś czci boga gwałtu i grabieży, czy boga głaskania puszystych kotków, o ile wynikają z tego jakieś normy moralne. Nie ma znaczenia czy owe systemy zawierają normy w twoim uznaniu podstawowe.
Nie ma też znaczenie co wg ciebie być może jest, a być może nie jest, bo ja pytam o fakty. Czy w religiach politeistycznych występują systemy norm moralnych? Z tego co wiem, w Hinduizmie funkcjonują yamas, więc można odpowiedzieć twierdząco.
I tak właśnie wygląda dyskusja z tobą.
Świetna odpowiedź zastępcza na brak argumentów, z pewnością nikt się nie skapnął.
Nie ma znaczenia, czy w jakiejś grupie wierzeń ktoś czci boga gwałtu i grabieży, czy boga głaskania puszystych kotków, o ile wynikają z tego jakieś normy moralne. Nie ma znaczenia czy owe systemy zawierają normy w twoim uznaniu podstawowe.
:roll: Jak mogą funkcjonować równocześnie sprzeczne normy moralne? Co normami moralnymi jest jeżeli gdzieś jest zapisane "bezwzględnie nie można zabijać" a równocześnie "zabijać należy"? Właśnie o to chodzi w wierzeniach politeistycznych starożytnych że bogów było od groma i wymyślano nawet nowych albo dodawano już istniejących tylko że z innych religii więc i istnienie spójnych kodeksów moralnych nie występowało.
Nie ma też znaczenie co wg ciebie być może jest, a być może nie jest, bo ja pytam o fakty. Czy w religiach politeistycznych występują systemy norm moralnych? Z tego co wiem, w Hinduizmie funkcjonują yamas, więc można odpowiedzieć twierdząco.
Gdzie ja niby napisałem że coś być może jest a być może nie jest? No chyba że chodzi o zdanie "zdarzały się pewnie też przypadki w wierzenie kilku bogów zdawałoby się wykluczających" tylko że w takim razie można spokojnie usunąć słowo "pewnie" bo jest to potwierdzone.
Czy w religiach politeistycznych występują systemy norm moralnych? Z tego co wiem, w Hinduizmie funkcjonują yamas, więc można odpowiedzieć twierdząco.
Jeden przykład? Na wszystkie religie politeistyczne? Równie dobrze mogę napisać że w religiach monoteistycznych występują założenia że świat został stworzony przez Latającego Potwora Spaghetti. Przecież była mowa o tym że większość religii politeistycznych takich systemów nie ma/miała nie o tym że jakakolwiek ma.
W jakim sensie w większości? Jeżeli wziąć pod uwagę religie politeistyczne o największej liczbie wyznawców to zdaje się wszystkie zawierają w sobie jakieś normy moralne. Hinduizm posiada 15 zasad, wg których człowiek powinien postępować.
Większość odnosi się do ilości danych podmiotów na tle ogólnej liczby im podobnych, więc wzięcie kilku religii politeistycznych które występują akurat teraz i mają sporą liczbę wiernych nijak nie daje nam większości jako że przez wieki religii politeistycznych było całkiem sporo.
Myślałem, że trochę rozwiniesz temat "większych jaj", no ale zrobisz jak uważasz. ;)
Hmm, a więc o to chodzi.
Wcześniejszą wypowiedzią chciałem przekazać, że koncepcje wiary są tworzone tak, aby były łakomym kąskiem dla ludzkiego rozumu i ludzkiej psychiki, a ludzie z natury wolą wybierać opcje prostsze, wygodniejsze. Nie jest proste pogodzić się z realiami nauki, które mówią np. że po śmierci tracimy świadomość istnienia i na tym koniec. Łatwiej jest wierzyć, że istnieje alternatywa dla tego surowego świata przyrody, że istnieje droga, która jest lepsza, pewniejsza, wygodniejsza. Przecież nie od dzisiaj czołowym 'argumentem' katolików w rozmowach z ateistami jest argument 'a co po śmierci'.
Religie od zawsze były tworzone po to aby oddziaływać na lęki i aby te lęki zaspokajać. Trzeba odwagi, szczególnie jeżeli jest się wychowywanym w takiej kulturze, aby odrzucić te, umówmy się, irracjonalne dogmaty, na rzecz zdrowego rozsądku.
Nie wiem czy zaspokoiłem Twoją ciekawość ;) Starałem się jak mogłem.
Wcześniejszą wypowiedzią chciałem przekazać, że koncepcje wiary są tworzone tak, aby były łakomym kąskiem dla ludzkiego rozumu i ludzkiej psychiki, a ludzie z natury wolą wybierać opcje prostsze, wygodniejsze. Nie jest proste pogodzić się z realiami nauki, które mówią np. że po śmierci tracimy świadomość istnienia i na tym koniec. Łatwiej jest wierzyć, że istnieje alternatywa dla tego surowego świata przyrody, że istnieje droga, która jest lepsza, pewniejsza, wygodniejsza. Przecież nie od dzisiaj czołowym 'argumentem' katolików w rozmowach z ateistami jest argument 'a co po śmierci'.
Z tym prostszym i wygodniejszym to ja bym nie przesadzał. Katolicyzm do prostych i wygodnych nie należy. Sądzę też że wprowadzenie w niektórych religiach trudnych elementów było właśnie celowe, być może ludziom wierzącym łatwiej jest pozostać przy wierze jeżeli sądzą że ich Bóg jest tak doskonały iż nie można go ogarnąć ani zrozumieć ludzkim rozumem. W końcu jak inaczej wyjaśnić to że na świecie jest zło mimo iż to Bóg świat stworzył? Gdyby wszystko było proste to albo by było trzeba dać jakiegoś złego który byłby Bogu równy albo ludzie uznaliby że to Bóg jest zły albo nie jest wszechmocny. Można więc dać jakiś zawiły system jakichś boskich planów, motywacji, zamierzeń itd., system taki jest tak zawiły że koniec końców się zapętla.
Z tym prostszym i wygodniejszym to ja bym nie przesadzał. Katolicyzm do prostych i wygodnych nie należy. Sądzę też że wprowadzenie w niektórych religiach trudnych elementów było właśnie celowe, być może ludziom wierzącym łatwiej jest pozostać przy wierze jeżeli sądzą że ich Bóg jest tak doskonały iż nie można go ogarnąć ani zrozumieć ludzkim rozumem. W końcu jak inaczej wyjaśnić to że na świecie jest zło mimo iż to Bóg świat stworzył? Gdyby wszystko było proste to albo by było trzeba dać jakiegoś złego który byłby Bogu równy albo ludzie uznaliby że to Bóg jest zły albo nie jest wszechmocny. Można więc dać jakiś zawiły system jakichś boskich planów, motywacji, zamierzeń itd., system taki jest tak zawiły że koniec końców się zapętla.
Nie podważam. Nie chcę zresztą wchodzić w rozważania teologiczne, bajania o wolnej woli itd. Chciałem jedynie pokazać jeden z czynników motywujących wiarę.
Większość odnosi się do ilości danych podmiotów na tle ogólnej liczby im podobnych, więc wzięcie kilku religii politeistycznych które występują akurat teraz i mają sporą liczbę wiernych nijak nie daje nam większości jako że przez wieki religii politeistycznych było całkiem sporo.
Problem dotyczy wpływu religii na procesy społeczne dlatego ilość poszczególnych wierzeń, kultów, religii nie ma znaczenia. Możesz sobie podawać różne przykłady małych lub wymarłych kultów, ale będzie to argument nie posiadający żadnej wartości w ogólnym ujęciu. Liczy się bowiem to jaką cześć ludności dana religia obejmuje i stąd przyjąłem kryterium jej rozpowszechnienia jako istotne. Rozumiesz?
Podałem cztery przykłady religii i systemów filozoficzno-etycznych związanych z wierzeniami, szeroko rozprzestrzenionymi w kulturach wschodu, które moim zdaniem posiadają normy o charakterze moralnym. O hinduizmie już pisałem, wywodzący się z niego buddyzm przejął część jego założeń, konfucjanizm z tego co wiem posiada zasady moralne. Co do taoizmu nie jestem pewien, bo nic z niego nie rozumiem i wątpię żeby ktokolwiek w Europie coś z tego rozumiał. Dla jasności, bo widzę, że tobie trzeba wszystko tłumaczyć prostymi słowami od początku do końca, nie twierdzę, iż wszystkie systemy wierzeń wpisujące się w pojęcie religii, które istniały na przestrzeni wieków posiadały, lub posiadają spójne zasady moralne. Wniosek jest następujący, są religie politeistyczne, niekiedy starsze od monoteistycznych, istotne z punktu procesów społecznych, posiadające system moralny. Jeżeli ktoś będzie w stanie wykazać brak spełnienia kryteriów przez wymienione przypadki, to wtedy oczywiście zmienię zdanie.
Przecież nie od dzisiaj czołowym 'argumentem' katolików w rozmowach z ateistami jest argument 'a co po śmierci'.
Religie od zawsze były tworzone po to aby oddziaływać na lęki i aby te lęki zaspokajać. Trzeba odwagi, szczególnie jeżeli jest się wychowywanym w takiej kulturze, aby odrzucić te, umówmy się, irracjonalne dogmaty, na rzecz zdrowego rozsądku.
Też często spotykam się z takim argumentem, może nie przeciwko ateizmowi jako takiemu, tylko na rzecz uzasadnienia wiary.
Przecież nie od dzisiaj czołowym 'argumentem' katolików w rozmowach z ateistami jest argument 'a co po śmierci'.
Owszem, ja zwykłem w takim przypadku im odpowiadać "to samo co przed narodzinami".
Dla jasności, bo widzę, że tobie trzeba wszystko tłumaczyć prostymi słowami od początku do końca
To raczej ciebie trzeba nauczyć korzystać z opcji "cytuj", ta opcja nie jest ot tak sobie żebyś mógł powiększyć swojego posta o kilka darmowych linijek. Jeżeli coś cytujesz to znaczy że to co piszesz pod tym cytatem się do tego odnosi. Więc jeżeli cytujesz fragment o tym że większość religii politeistycznych nie miała kodeksów moralnych i w tym samym akapicie wymieniasz te które miały to przecież wnioski nasuwają się same. Zresztą tak samo było prędzej jeżeli chodzi o zacytowanie mojego fragmentu o bogach monoteistycznych, pod którym to napisałeś coś co świadczyło albo o twojej niewiedzy albo nieumiejętności cytowania.
Problem dotyczy wpływu religii na procesy społeczne dlatego ilość poszczególnych wierzeń, kultów, religii nie ma znaczenia. Możesz sobie podawać różne przykłady małych lub wymarłych kultów, ale będzie to argument nie posiadający żadnej wartości w ogólnym ujęciu. Liczy się bowiem to jaką cześć ludności dana religia obejmuje i stąd przyjąłem kryterium jej rozpowszechnienia jako istotne. Rozumiesz?
W jakim ogólnym ujęciu? Oczywiście że małe i wymarłe kulty będą argumentem jeżeli chodzi o fakt że większość religii politeistycznych kodeksów nie miała, a w końcu to o to chodzi w tej wymianie zdań (co zresztą przecież musi być jasne bo ani razu nie zaprzeczyłem temu że to co nazywamy religiami wschodu takie kodeksy ma). Cot na logikę tak samo większość partii w Polsce nie wchodzi w skład rządzącej koalicji, tylko dwie z kilku w tą koalicję wchodzą.
Cot na logikę tak samo większość partii w Polsce nie wchodzi w skład rządzącej koalicji, tylko dwie z kilku w tą koalicję wchodzą.
Był taki czas, gdy wchodziła połowa (trzy z sześciu)... Na logikę więc to zdanie jest fałszem - wchodzi bowiem tyle partii, ile trzeba by mieć większość sejmową (przeważnie są to dwie, ale zdarza się i więcej).
Cot na logikę tak samo większość partii w Polsce nie wchodzi w skład rządzącej koalicji, tylko dwie z kilku w tą koalicję wchodzą.
Był taki czas, gdy wchodziła połowa (trzy z sześciu)... Na logikę więc to zdanie jest fałszem - wchodzi bowiem tyle partii, ile trzeba by mieć większość sejmową (przeważnie są to dwie, ale zdarza się i więcej).
Jak można nie odróżniać słowa "mieć większość" od "być większością"? Ponoć kilka procent ludzi kontroluje większość ziemskich finansów. Znaczy to że kilka procent ludzi to większość ludzi? Cot to podstawy czytania ze zrozumieniem.
Edit. Te 3 z 6 partii to niby kiedy były?
To raczej ciebie trzeba nauczyć korzystać z opcji "cytuj", ta opcja nie jest ot tak sobie żebyś mógł powiększyć swojego posta o kilka darmowych linijek. Jeżeli coś cytujesz to znaczy że to co piszesz pod tym cytatem się do tego odnosi. Więc jeżeli cytujesz fragment o tym że większość religii politeistycznych nie miała kodeksów moralnych i w tym samym akapicie wymieniasz te które miały to przecież wnioski nasuwają się same. Zresztą tak samo było prędzej jeżeli chodzi o zacytowanie mojego fragmentu o bogach monoteistycznych, pod którym to napisałeś coś co świadczyło albo o twojej niewiedzy albo nieumiejętności cytowania.
Wniosek jest taki, że nie potrafisz zrozumieć tekstu pisanego, składającego się z więcej niż jednego zdania. Nie jest moim problemem, że nie widzisz związku między cytowanym fragmentem i moją wypowiedzią.
W jakim ogólnym ujęciu?
Problemu moralności w religiach.
Oczywiście że małe i wymarłe kulty będą argumentem jeżeli chodzi o fakt że większość religii politeistycznych kodeksów nie miała, a w końcu to o to chodzi w tej wymianie zdań (co zresztą przecież musi być jasne bo ani razu nie zaprzeczyłem temu że to co nazywamy religiami wschodu takie kodeksy ma).
Mała ilość religii p. posiada przeważającą liczbę wyznawców.
Duża ilość religii p. posiada mała liczbę wyznawców.
Podążasz? To teraz skup się bo będą trudne słowa.
Na prawdę nie zorientowałeś się, że ja nie kontestuje twojego "faktu", tylko deprecjonuje jego wartość poznawczą? "Większość religii p. nie posada kodeksów moralnych". Co to zdanie nam mówi o rzeczywistości? Niewiele. Może natomiast dawać fałszywe przeświadczenie, o tym że wśród systemów wierzeń politeistycznych zasady moralne są czymś rzadkim. Oczywiście na poziomie klasyfikacji ilościowej religii p. jest to prawda. O ile ktoś faktycznie sklasyfikował wszystkie znane systemy wierzeń, wyodrębnił te pasujące do definicji pojęcia religii, policzył i porównał stosując odpowiednie kryterium. Dlaczego zatem mowa o fałszywym przeświadczeniu? Ano dlatego, że religie p. posiadające normy moralne mają ogromny wpływ na poziomie społecznym i jest to element niemalże powszechny wśród ich wyznawców.
Mała ilość religii p. posiada przeważającą liczbę wyznawców.
Duża ilość religii p. posiada mała liczbę wyznawców.
Podążasz? To teraz skup się bo będą trudne słowa.
Na prawdę nie zorientowałeś się, że ja nie kontestuje twojego "faktu", tylko deprecjonuje jego wartość poznawczą? "Większość religii p. nie posada kodeksów moralnych". Co to zdanie nam mówi o rzeczywistości? Niewiele. Może natomiast dawać fałszywe przeświadczenie, o tym że wśród systemów wierzeń politeistycznych zasady moralne są czymś rzadkim. Oczywiście na poziomie klasyfikacji ilościowej religii p. jest to prawda. O ile ktoś faktycznie sklasyfikował wszystkie znane systemy wierzeń, wyodrębnił te pasujące do definicji pojęcia religii, policzył i porównał stosując odpowiednie kryterium. Dlaczego zatem mowa o fałszywym przeświadczeniu? Ano dlatego, że religie p. posiadające normy moralne mają ogromny wpływ na poziomie społecznym i jest to element niemalże powszechny wśród ich wyznawców.
Serio? Więc z troski o to że ktoś może źle zrozumieć jeżeli napiszesz prawdę napisałeś kłamstwo (oczywiście pośrednio poprzez próbę obalenia prawdy)? No naprawdę porażająca logika. Tyle że ile byś nie próbował zrobić ze mnie idioty poprzez jakieś prymitywne zaczepki i teksty, ile byś nie odwracał kota ogonem prawda jest taka że nie potrafisz ani korzystać z cytowania ani nawet brać udziału w dyskusji jak widać. Bo inaczej nie można nazwać opinii o tym że napisało się nieprawdę tylko dlatego iż prawdę można było źle zinterpretować. Tak jak ty to mogą mówić w przeróżnych "wiadomościach" coby zrobić z ludzi idiotów, ewentualnie mówią tak też w szkołach.
Edit. Ta dyskusja i tak nie ma sensu, zaczęła się od tego że walnąłeś pytanie do oczywistego stwierdzenia które było jasne, poprzez twierdzenie że mogą być kodeksy moralne o sprzecznych zasadach oraz to że religie politeistyczne w większości takie kodeksy mają. Teraz wyszło że stosujesz sobie znane tylko skróty myślowe i techniki przekazywania wiadomości zakładające że lepiej mówić nieprawdę jeżeli prawda może wprowadzić kogoś w błąd. Aż strach pomyśleć co by mogło być dalej.
Edit. Te 3 z 6 partii to niby kiedy były?
Koalicja PiS z LPR i Samoobroną RP. Poza tymi trzema partiami ówcześnie w Sejmie były jeszcze PO, PSL i SLD. Z mojej strony koniec offtopu.
Edit. Te 3 z 6 partii to niby kiedy były?
Koalicja PiS z LPR i Samoobroną RP. Poza tymi trzema partiami ówcześnie w Sejmie były jeszcze PO, PSL i SLD. Z mojej strony koniec offtopu.
Ale wiesz że te 6 partii to nie jest cała scena polityczna Polski więc to co powiedziałeś nie jest prawdą? Toć są nawet znane partie spoza tej 6 które wówczas istniały, nie mówiąc już o dziesiątkach małych.
Serio? Więc z troski o to że ktoś może źle zrozumieć jeżeli napiszesz prawdę napisałeś kłamstwo (oczywiście pośrednio poprzez próbę obalenia prawdy)? No naprawdę porażająca logika. Tyle że ile byś nie próbował zrobić ze mnie idioty poprzez jakieś prymitywne zaczepki i teksty, ile byś nie odwracał kota ogonem prawda jest taka że nie potrafisz ani korzystać z cytowania ani nawet brać udziału w dyskusji jak widać. Bo inaczej nie można nazwać opinii o tym że napisało się nieprawdę tylko dlatego iż prawdę można było źle zinterpretować. Tak jak ty to mogą mówić w przeróżnych "wiadomościach" coby zrobić z ludzi idiotów, ewentualnie mówią tak też w szkołach.
ja nie kontestuje twojego "faktu"
"Większość religii p. nie posada kodeksów moralnych". (...). Oczywiście na poziomie klasyfikacji ilościowej religii p. jest to prawda.
Pośród wszystkich religii p., takie posiadające system norm moralnych stanowią większość pod względem liczby wyznawców.
Zaznaczyłem to kryterium dużo wcześniej w dyskusji więc kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi.
Religii na świecie jest/było bardzo wiele - większość to religie pierwotne, a te nie posiadają kodeksów moralnych. Kodeksy moralne posiadają religie objawione. Tylko że, niestety, od wielu lat to właśnie religie objawione mają największą liczbę wyznawców. Różne formy szamanizmu i animizmu zostały zepchnięte na margines. Ale może to się jeszcze kiedyś zmieni.
Trzy wielkie religie monoteistyczne są pochodzenia bliskowschodniego, a u źródeł - żydowskiego, choć w przypadku chrześcijaństwa, jest to wynik połączenia wpływów perskich (mesjanizm został wymyślony przez Persów - vide Saoszjant i inne elementy zaratusztrianizmu) z nurtem podobnym do esseńczyków. Ponad trzy miliardy ludzi na świecie to wyznawcy Jahwe, choć różnie nazywanego (arabskie Allah pochodzi od hebrajskiego Eloh - w liczbie mnogiej Elohim).
Osobiście mam więcej sympatii do rodzimowierstwa i szamanizmu niż do monoteistycznych religii bliskowschodnich. Religie objawione są bardziej "apodyktyczne" od pierwotnych, wiążą się z surowymi kodeksami moralnymi, których przestrzeganie jest możliwe dla ok. 1% ludzkości.
- Kto ty jesteś?
- Polak mały,
Polak - znaczy człowiek śmiały,
Śmiały myślą, mową , czynem,
Polak - prawym Słowianinem,
A Słowianin - to poganin!
Tako uczą mię rodzice,
Tako wierzę. Tym się szczycę.
„Starsi bracia w wierze...”
O Żydach mówi ksiądz, i szczerze;
„Izraelowi bratu starszemu...”
Kłania się Mickiewicz; czemu
Tedy ta ohyda,
Antysemickie „Bij Żyda”?
Aza katolicka
Wiara nie jest semicka?
A czy w kapliczce przy drodze
Bóg inny niż w synagodze?
Katolicki Pan nad Pany
Zali nie jest obrzezany?
Kościół - bóżnica,
Jaka różnica?
A właśnie.
Niech to wszystko piorun trzaśnie!
Pośród wszystkich religii p., takie posiadające system norm moralnych stanowią większość pod względem liczby wyznawców.
Zaznaczyłem to kryterium dużo wcześniej w dyskusji więc kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi.
Już chciałem przepraszać ale postanowiłem najpierw jednak sprawdzić. I jak się okazało to kryterium zaznaczyłeś nie dużo wcześniej w dyskusji tylko w poprzednim poście, który już nie dotyczył dyskusji a raczej wyjaśniał twój "skrót myślowy". Który zresztą zrozumiałem, choć wydaje mi się dziwny i wprowadzający w błąd, toteż uważam że starczy już tego offtopu.
Ponad trzy miliardy ludzi na świecie to wyznawcy Jahwe, choć różnie nazywanego (arabskie Allah pochodzi od hebrajskiego Eloh - w liczbie mnogiej Elohim).
Uogólniając to pewnie jest prawda, ale Jezus i Duch Święty raczej sprawiają iż uznanie katolików za wyznawców tego samego Jahwe którego wyznają żydzi to niedopowiedzenie.
Już chciałem przepraszać ale postanowiłem najpierw jednak sprawdzić. I jak się okazało to kryterium zaznaczyłeś nie dużo wcześniej w dyskusji tylko w poprzednim poście, który już nie dotyczył dyskusji a raczej wyjaśniał twój "skrót myślowy". Który zresztą zrozumiałem, choć wydaje mi się dziwny i wprowadzający w błąd, toteż uważam że starczy już tego offtopu.
Nie ma tutaj za co przepraszać.
post z 8.11.2012 16:24
W jakim sensie w większości? Jeżeli wziąć pod uwagę religie politeistyczne o największej liczbie wyznawców to zdaje się wszystkie zawierają w sobie jakieś normy moralne.
Religii na świecie jest/było bardzo wiele - większość to religie pierwotne, a te nie posiadają kodeksów moralnych. Kodeksy moralne posiadają religie objawione. Tylko że, niestety, od wielu lat to właśnie religie objawione mają największą liczbę wyznawców. Różne formy szamanizmu i animizmu zostały zepchnięte na margines. Ale może to się jeszcze kiedyś zmieni.
(...)
Osobiście mam więcej sympatii do rodzimowierstwa i szamanizmu niż do monoteistycznych religii bliskowschodnich. Religie objawione są bardziej "apodyktyczne" od pierwotnych, wiążą się z surowymi kodeksami moralnymi, których przestrzeganie jest możliwe dla ok. 1% ludzkości.
Tutaj się nie zgodzę. Co prawda dekalog nie ma charakteru kategorycznego i uniwersalnego, tzn. podlega interpretacji, ale jednak odnosi się do pewnych podstawowych norm społecznych, typu nie zabijaj, nie kradnij, szanuj rodziców. Oczywiście pomijając przykazania ściśle odnoszące się do kultu, ale te chyba nikomu nie szkodzą. Są to jednak normy dość powszechne wśród różnych kultur, fundamentalne dla porządku społecznego. Szczerze mówiąc wole, aby religie mające wpływ na masy kierowały się i propagowały takie zasady od animizmu, który ustalonych zasad nie ma, a opiera się głównie na pomysłach szamana czy innego guru będącego pod wpływem narkotycznego transu. Nigdy nie wiadomo co takiemu wpadnie do głowy.
Trzy wielkie religie monoteistyczne są pochodzenia bliskowschodniego, a u źródeł - żydowskiego, choć w przypadku chrześcijaństwa, jest to wynik połączenia wpływów perskich (mesjanizm został wymyślony przez Persów - vide Saoszjant i inne elementy zaratusztrianizmu) z nurtem podobnym do esseńczyków. Ponad trzy miliardy ludzi na świecie to wyznawcy Jahwe, choć różnie nazywanego (arabskie Allah pochodzi od hebrajskiego Eloh - w liczbie mnogiej Elohim).
Tylko czy faktycznie religie monoteistyczne mają swoje źródła w judaizmie, a nie we wspomnianym już zaratusztrianizmie? Wg. niektórych opinii jest on (znacznie) starszy od judaizmu mimo, że żydzi uważają swoją religie za najstarszą jeżeli chodzi o monoteizm. Chrześcijanie czerpią sporo z zaratusztrianizmu, przecież piekło ani czyściec nie występują w starym testamencie. W judaizmie też można doszukiwać się elementów wspólnych, jak postać szatana, którego pierwowzorem mógł być Aryman, albo właśnie idea mesjanizmu.
fronda.pl w najlepszej formie :D
Czekam na komentarz niezalezna.pl
http://www.fronda.pl/a/pastafarianizm-t ... 25698.html (http://www.fronda.pl/a/pastafarianizm-totalny-belkot-dla-palikociarni,25698.html)
Oriflamme
05-05-2013, 15:37
Moja wiara? Brak wiary. Zły atol pełną gębą :D Dodatkowo antyteista i głosiciel paru religii, m.in. w Latającego Potwora Spahetti, Bór, lub z tych bardziej poważnych - zaratusztrianizm ;)
Nieco "wagarujący" katolik. Staram się chodzić do kościoła, lecz nie zawsze mam motywację... modlę się rano i wieczorem, czasami zdarza mi się pożartować z Boga i Jezusa. Można powiedzieć, że jestem w 1/4 ateistą, bo nie mam wyrzutów sumienia gdy ktoś mi mówi że to bluźnierstwo.
adriankowaty
07-05-2013, 20:02
Ja w ten rok stałem się prawie agnostykiem - niby chodzę do kaplicy na niedzielną mszę, respektuję przykazania, ale jakoś nie uznaję autorytetu Kościoła w kwestiach obyczajów, ucieszyła mnie zamiana FK na dobrowolny odpis podatku, wzbudza moją niechęć hipokryzja hierarchów i katechetów, no i mam wątpliwości, czy "ten w górze" rzeczywiście istnieje, a jeśli tak, to czy w ogóle interesuje się nami.
Oriflamme
07-05-2013, 20:10
Agnostycyzm wyraża następujące stanowisko: obecnie, lub nigdy nie będziemy w stanie ostatecznie udowodnić istnienia, lub nieistnienia istnienia boga/bogów, tak więc wszelkie rozmyślania na ten temat są z góry spisane na porażkę.
Jeżeli uważasz, że bóg istnieje, ale nic nie robi, to Twoim poglądem jest deizm (bóg istnieje, lecz obecnie nie ingeruje w losy Ziemi)
Niepewność wobec istnienia boga wskazywałaby na typowe wątpliwości teisty.
Tak więc ogólnie jestem agnostykiem deistycznym.
A i tak na marginesie - jeżeli chodzisz w niedzielę do kościoła, to nie przestrzegasz przykazań : ) Ale to tylko taki dodatek. Katolikom raczej trudno go przestrzegać.
Można powiedzieć, że jestem w 1/4 ateistą, bo nie mam wyrzutów sumienia gdy ktoś mi mówi że to bluźnierstwo.
Nie ma czegoś takiego jak częściowy ateizm. Ateistą jest się albo w 100%, albo w 0%.
Żeby nie robić bałaganu na forum pozwoliłem sobie odpowiedzieć w tym temacie.
Otóż drogi fenr1r, zaczynasz rzucać właśnie hasłami jak 5 latkowie. Bodajże w Agorze, w temacie o KK był już poruszany motyw Biblii i tego że nie wszystko zawarte tam trzeba brać dosłownie. Ale o tym uczą nawet dzieci w podstawówce, więc nie wiem po co zwracam na to uwagę. Trzeba było słuchać na religii, a jak się nie chodziło bądź olewało, to dlaczego mam słuchać kogoś kto nie ma bladego o niej pojęcia? :roll:
Wiem, że Biblie należy interpretować, bo gdyby brać wszystko co tam jest napisane na poważnie, to wiara chrześcijańska przekroczyłaby poziom absurdu akceptowalny nawet dla wyznawców Chrystusa. Tylko nie o to do końca chodzi.
Weźmy sobie np dogmat niepokalanego poczęcia. KK uznaje, że Maryja była wolna od grzechu pierworodnego, a ortodoksie że nie. Nic mądrego jednak z tego nie wynika.
Żeby nie czepiać się tylko chrześcijaństwa. Hindusi wyobraź sobie wierzą, że jak będziesz złym człowiekiem to twoja dusza odrodzi się w ciele psa lub kota, a jak będziesz wyjątkowo podły to nawet możesz pokutować w formie chrząszcza czy innego robactwa. Mało tego, musisz uważać żeby nie zrobić krzywdy jakiemuś żuczkowi bo może być to akurat jeden z twoich przodków aktualnie odbywających pokutę formie stawonoga. Brednie.
Zabawne że najbardziej niewierzącym przeszkadzają wierzący
Z wiarą jest trochę jak z homoseksualizmem, o ile ktoś uprawia sobie to w domu, czy w innym miejscu do tego przeznaczonym to nic mi do tego. ;)
Nie wiem dlaczego uważasz to za brednie. Udowodnij mi że nie ma duszy. Z tym że pewnie powiesz że nie ma takiego organu... jednak mózg nawet ma wiele nieodkrytych tajemnic. Są też różne przypadki praktycznie niemożliwe do wytłumaczenia. W gazecie, jakiejś naukowej, była opisana sytuacja w której kobieta przeżyła śmierć kliniczną. Nie było by w tym nic takiego gdyby nie to że potrafiła opisać przebieg całej operacji, twarze lekarzy, oraz różne detale. A dziwne to jest dlatego że przez całe życie była niewidoma. Tak samo, istnieją ludzie którzy otarli się o śmierć i przywróciło im to wiarę w Boga.
Agnostycyzm wyraża następujące stanowisko: obecnie, lub nigdy nie będziemy w stanie ostatecznie udowodnić istnienia, lub nieistnienia istnienia boga/bogów, tak więc wszelkie rozmyślania na ten temat są z góry spisane na porażkę.
Jeżeli uważasz, że bóg istnieje, ale nic nie robi, to Twoim poglądem jest deizm (bóg istnieje, lecz obecnie nie ingeruje w losy Ziemi)
Niepewność wobec istnienia boga wskazywałaby na typowe wątpliwości teisty.
Tak więc ogólnie jestem agnostykiem deistycznym.
A jeśli uważam, że nie wiem czy bóg istnieje i praktycznie nic mnie jego ewentualne istnienie (bądź nie istnienie) nie obchodzi, to moim poglądem jest? :mrgreen:
Nie wiem dlaczego uważasz to za brednie.
A co, wierzysz w reinkarnacje? Chyba nie do końca jest to po drodze z chrześcijaństwem, prawda?
Udowodnij mi że nie ma duszy.
To na mnie spoczywa obowiązek dowodzenia nieprawdziwości twierdzeń? Czy to raczej osoba stawiająca twierdzenie jest zobowiązana do udowodnienia jego prawdziwości? Czyżby ostatnio coś się zmieniło w metodologii nauk?
Udowodnij, że nie ma niewidzialnych różowych jednorożców.
Z tym że pewnie powiesz że nie ma takiego organu... jednak mózg nawet ma wiele nieodkrytych tajemnic. Są też różne przypadki praktycznie niemożliwe do wytłumaczenia. W gazecie, jakiejś naukowej, była opisana sytuacja w której kobieta przeżyła śmierć kliniczną. Nie było by w tym nic takiego gdyby nie to że potrafiła opisać przebieg całej operacji, twarze lekarzy, oraz różne detale. A dziwne to jest dlatego że przez całe życie była niewidoma. Tak samo, istnieją ludzie którzy otarli się o śmierć i przywróciło im to wiarę w Boga.
Jest wiele niewyjaśnionych zjawisk. Ten fakt jednak w żaden sposób nie przekłada się na mądrość i prawdziwość biblijnych mitów.
Tutaj ani jedna ani druga strona nie jest w stanie wykazać prawdziwości swoich tez, więc lepiej zakończyć. Tylko przynajmniej nie obrażam niczyich uczuć religijnych ;)
Ciężar dowodu spoczywa na tym, kto twierdzi, a nie na tym, kto zaprzecza.
Nie da się udowodnić nieistnienia czegoś. Czegokolwiek.
Tak czy inaczej, Biblia to gmatwanina sprzeczności i zbiór bajek, podobnie jak Koran itp. "święte księgi". To relikt z czasów, gdy ludzie byli zbyt prymitywni, by zrozumieć otaczający ich świat.
Autorzy Tory nie wiedzieli o istnieniu dyptamu jednolistnego, który faktycznie w wysokiej temperaturze jest zdolny do samozapłonu. Nie wiedzieli o możliwych skutkach wybuchu wulkanu i innych naturalnych skażeń wody, mogących zmienić kolor wód Nilu na czerwony i przez które padało bydło, z wody uciekały żaby, a przez spadek populacji żab rozmnażały się owady takie jak muchy, komary i szarańcza. A podczas zarazy i klęski głodu jedzenie - jak się okazało, skażone - było zwykle najpierw podawane najstarszym dzieciom, które pierwsze umierały.
Zapewne nie wiedzieli też o tamaryszku, występującym sezonowo na pustyni i uznanym za mannę z nieba.
Tak samo, Filistyni byli znani z wysokiego wzrostu, w przeciwieństwie do niezbyt rosłych Żydów - stąd olbrzym Goliat. Ludzie mają skłonność do przesady.
Jest znane złudzenie optyczne, że podczas upału widzi się wodę lub mokrą powierzchnię, która w istocie taka nie jest - stąd opowieść o chodzeniu Jezusa po wodzie.
Celt, normalnie Twoje obalanie wiary jest tak cudowne, że aż się nawróciłem na ateizm :lol:
Tutaj ani jedna ani druga strona nie jest w stanie wykazać prawdziwości swoich tez, więc lepiej zakończyć. Tylko przynajmniej nie obrażam niczyich uczuć religijnych ;)
Przestań z tym obrażaniem uczuć religijnych. To kolejny absurd religii, jakie obrazanie uczuc? Ty sobie w to wierzysz, my nie musimy i możemy to skrytykowac. A że Ciebie to boli... cóż, mało mnie to interesuje. Jak jestem wyznawcą latającego potwora spaghetti to moje uczucia obrażają niewierni jedzący makaron. Mam do tego pelne prawo, bo nie jest to bardziej absurdalne od tego co głoszą inne religie.
Poza tym jeśli chcesz sie tak bawić dalej to powinieneś zaakceptowac fakt, że pod moim łóżkiem zyje sobie niewidzialny krasnal zjadające skarpetki. No przeciez nie możesz udowodnić, że go tam nie ma!
Także apeluje do Ciebie Pampo, jeśli bierzesz udział w dyskusji, to wypowiadaj sie na poziomie.
pulchram
13-05-2013, 23:43
Judaista, patrząc na ankietę to pierwszy na tym forum.
Powiem tak, wierze w siebie. Staram się żyć w "błogości" tak aby każda chwila w moim życiu była szczęśliwa. No cóż uważam, że każdy ma prawo wierzyć w co chce (czy w fuhrera, jezusa czy jahwe do póki nie krzywdzi innych i nie stara się nawracać na swoją wiarę siłą :)
fenomeno
26-05-2013, 12:39
To mój pierwszy post więc witam wszystkich. Bardzo dobrze że trafiłem na ten temat ponieważ do tej pory nie wiedziałem że ktoś już nadał nazwę mojemu "wyznaniu", wybrałem Deizm ponieważ w moim mniemaniu to że bóg istnieje jest pewne, ponieważ wskazuje na to wszystko co istnieje począwszy od materii, poprzez emocje i myśli i resztę o której nawet nie mamy pojęcia. Czyli w założeniu wszystko jest bogiem, ale w całości a każda osobna część jest tylko jego elementem. A wszystkim katolikom dobrze radze żeby zastanowili się czy w ogóle pasują do tej religii bo większość nimi jest bo nie mieli wyboru, warto czasami się zastanowić nad życiem. Pozdrawiam
Edit: Teraz zauważyłem że panenteizm też może być :P, bo to rozwinięcie Deizmu w moim wydaniu
A wszystkim katolikom dobrze radze żeby zastanowili się czy w ogóle pasują do tej religii bo większość nimi jest bo nie mieli wyboru, warto czasami się zastanowić nad życiem.
Wiadomo, że Kościół kontroluję umysły ludzi i sprawia, że nie mogą samodzielnie wybrać swojej ścieżki. Ciekawy jestem, czemu nie mam wyboru... Mam tylko nadzieję, że nie wyskoczysz z chrztem.
Wracając do tematu, ja katolik i wiele osób się już o tym przekonało.
Oczywiście Kościół kontroluję mój umysł od dziecka, więc nie mogłem wybrać innego wyznania. Objawia się to tym, że chodzę w bereciku i słucham Radia Maryja.
Nie posługuję się też językiem polskim, ale językiem nienawiści. Wybaczcie, więc jeśli niektóre zbyt miłe zwroty będą dla mnie obce i niezrozumiałe.
Lwie Serce
26-05-2013, 13:32
Ja jestem katolikiem, ale chrztu nie miałem tuż po urodzeniu tylko miałem czas by sam zacząć wierzyć i to mi się podoba, nikt mi wiary nie narzucił. Według mnie tak powinno być ale niestety, większość dzieci jeszcze nie wie kim jest Bóg, co to chrześcijaństwo itd. a już są chrzczone.
Arrrr jednak znowu o tym chrzcie jako dziecko! Przecież jak dobrze zauważył kolega wyżej nikt Ci podczas chrztu nie wczepia chipa że masz być od teraz super katolikiem i nie myśleć. :|
Takie szukanie dziury na siłę, co ten chrzest przeszkadza?
Zresztą to rodzice decydują w 100% za każdego przed ukończeniem tych 18 lat ;) więc myślę że pretensje powinny być do rodziców a nie do KK który przecież ZMUSZA nas wszystkich do praktykowania.
Zaraz pewnie się tęczowi zlecą, i zaczną ujadanie ;)
Ja jestem oczywiście zaściankowym, ciemnogrodzkim katolikiem ;)
Lwie Serce
26-05-2013, 13:47
Po prostu moim zdaniem człowiek powinien chociaż wiedzieć co się w okół niego dzieje jeśli mu się chrztu udziela :P
Chrzest to przede wszystkim deklaracja rodziców, a nie dziecka. Jest to deklaracja, że będą chcieli wychować dziecka w duchu katolickim.
Czy to im się uda to już druga sprawa. Tu nawet nie chodzi o samą wiarę, ale o wartości i kodeks postępowania.
To, czy dziecko będzie później to respektowało to już jego indywidualna sprawa.
Lwie Serce
26-05-2013, 13:57
A może i tak, jeśli tej strony na to spojrzeć... :)
Pikejkrul
18-06-2013, 19:41
Dumny żyd
Arrrr jednak znowu o tym chrzcie jako dziecko! Przecież jak dobrze zauważył kolega wyżej nikt Ci podczas chrztu nie wczepia chipa że masz być od teraz super katolikiem i nie myśleć.
Takie szukanie dziury na siłę, co ten chrzest przeszkadza?
Przeszkadza mi. To może rodzice powinni Cie Pampa obrzezać i ochrzcić na wszelki wypadek? Na bank by Ci to nie przeszkadzało.
MichalKruk
19-06-2013, 00:04
Volomir dziwie sie że jeszcze ostrzeżenia za takie teksty nie dostałeś : P
A co do mnie, Ateista, łaska boża jakoś się do mnie nie śpieszyła, i niestety nie zdążyła :) A może dobrze że nie zdążyła... :D
Ostrzeżenia? Za co, przecież to jeszcze nic :)
Ja osobiście jestem deistą, choć w ankiecie zaznaczyłem ateizm (przydałaby się opcja zmiany głosu).
Volomir, do mnie pretensji nie miej, tylko do swoich rodziców( o ile jesteś ochrzczony). Na mnie swojej frustracji wyładowywać nie musisz bo i tak mnie nie przekonasz. Zresztą mówimy tutaj o dorosłym już człowieku a dziecku za które DECYDUJĄ rodzice, wbij sobie to do głowy ;) To nie KK tylko rodzice zrobili z ciebie katolika. :roll:
BTW Czemu piszecie Cie, Tobie. Zamiast napisać z małej? Z tego co się orientuję to tylko w oficjalnych pismach i listach się używa dużej litery,a tutaj nie jest wymagane. A przynajmniej tak mi wbili do głowy rodzice, oboje poloniści ;)
Bo to wyraz szacunku dla drugiej osoby ;).
Volomir dziwie sie że jeszcze ostrzeżenia za takie teksty nie dostałeś : P
Eee, a za co niby miałbym ostrzeżenie dostać? Bo nie bardzo rozumiem.
Volomir, do mnie pretensji nie miej, tylko do swoich rodziców( o ile jesteś ochrzczony). Na mnie swojej frustracji wyładowywać nie musisz bo i tak mnie nie przekonasz.
Czegoś tu nie rozumiem, wypowiadasz się na forum publicznym, ja Ci odpowiadam i masz z tym jakiś problem :mrgreen: Dostałeś prostą odpowiedz i teraz wburzasz się bez powodu. Czyżby doskwierala Ci frustracja?
Zresztą mówimy tutaj o dorosłym już człowieku a dziecku za które DECYDUJĄ rodzice, wbij sobie to do głowy To nie KK tylko rodzice zrobili z ciebie katolika.
No jak, przecież KK udzielil mi chrztu, więc to oni mnie zrobili "katolkiem". I tutaj czegoś nie rozumiem. KK przeciez, jako uduchowionej organizacji pownno zależeć żeby mieć pełnowartościowych członków, a tu proszę, wystarczy jeden chrzest i chocbym mial nie wiadomo jakie poglądy i podejscie do dekalogu to będę katolikiem? Czyli jednak cyferki są dla KK ważniejsze:P
BTW Czemu piszecie Cie, Tobie. Zamiast napisać z małej? Z tego co się orientuję to tylko w oficjalnych pismach i listach się używa dużej litery,a tutaj nie jest wymagane. A przynajmniej tak mi wbili do głowy rodzice, oboje poloniści
Mnie tak uczono od dziecka, zarówno w szkole jak i w domu. Mama również jest polonistką z 35 letnim stażem :P
Hmmm przeglądałem sobie różne stronki i trafiłem na raport CBOS na temat ilości katolików w Polsce. Otóż według danych z 2012 roku, Polaków(TYLKO Polaków, których w PL jest ok. 97%) którzy uważają się za katolików jest 93%(oczywiście jest to bardzo uogólnione, ale chodzi o wierzących i w jakiś tam sposób związanych z KK), czyli że reszta, ten ułamek to są ateiści i inni. Dlaczego więc niewierzący mają decydować na temat np krzyży w szkołach czy też w sejmie? Tak tylko się zastanawiam.
adriankowaty
21-06-2013, 15:31
Ponieważ z tych 93% tylko `26% to katolicy, a reszta - agnostycy. A czemu kler ma decydować o polityce państwa? O ile kojarzę, wolność wyznania zakłada brak faworyzacji jakiegokolwiek wyznania w państwie.
Czytasz ze zrozumieniem? Wyraźnie zaznaczyłem że z 97% 93% uważa się za wierzących.
I nie jest to faworyzacja, a raczej ukłon w stronę tych dla których to znaczy wiele. I są większością, ale moge się mylić :roll:
K A M 2150
21-06-2013, 15:39
W Polsce prawie każdy Ci powie, że jest katolikiem, bo tak ma w papierach, tylko ilu wśród nich jest praktykujących? garstka. To że jakis Henio powie, że on dobry katolik, bo na Wielkanoc idzie do spowiedzi i ze święconka, a potem ponownie idzie dopiero na Boże Narodzenie, to nie znaczy że te 93% coś faktycznie znaczy. Tak samo w samym spisie większość rzeczy uzupełniał jeden członek rodziny, który przeważnie nawet nie wie czy ktoś jest faktycznie wierzącym, ale pamięta że chrzcił dzieciaki to im zaznacza, że katolicy ;)
Zresztą ile jest osób, które w ogole do kościola nie chodzą, ale rodzinie nic nie powiedzą? Z tych 93% tylko niewielu tak naprawdę chodzi do kościoła, bo przepraszam, ale jak ktoś idzie raz w roku do kościoła bo mama/bacia/tata/dziadek kazali to czyni prawdziwego katolika? Szopka, szopka i jeszcze raz szopka.
Co do krzyży to może i jestem ateista, lecz jednak jest to element polskiej tradycjy i powinno zostać tak jak jest.
adriankowaty
21-06-2013, 15:52
Czytasz ze zrozumieniem? Wyraźnie zaznaczyłem że z 97% 93% uważa się za wierzących.
I nie jest to faworyzacja, a raczej ukłon w stronę tych dla których to znaczy wiele. I są większością, ale moge się mylić :roll:
I już kolega KAM ci to gruntownie wyjaśnił. Z tych 93%, którzy w papierach mają "katolik" tylko garstka to autentycznie katolicy, ale reszta (co najmniej 74%) to agnostycy/ateiści.
Co do faworyzacji - jeśli zramolały klerucha (nie mam na celu nikogo obrażać, ani znieważać niczyje uczucia religijne, to tylko środek ekspresji) wyznania X ma decydować w kwestiach religijnych, reprezentując jakiś tam procent społeczeństwa, nie będąc wybranym w wyborach i nie szanując poglądów etycznych/wyznania współobywateli, to to nie jest wolność wyznania. A co do definicji:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wolno%C5%9B%C4%87_wyznania
Wolność religijna – prawo do wyznawania wybranej religii bądź niewyznawania żadnej, wykluczając zarówno uprzywilejowanie jak i prześladowania czy dyskryminację na tym tle. Wiąże się z tolerancją i szacunkiem wobec wyznawców innych religii oraz niewierzących. W sytuacji przestrzegania zasad wolności religijnej niedozwolone jest zabranianie wiernym swobodnego uzewnętrzniania swoich przekonań religijnych, nakłanianie do wyboru wyznania lub łamania zasad już wybranej wiary.
K A M 2150
21-06-2013, 15:58
ale reszta (co najmniej 74%) to agnostycy/ateiści.
Jak to mowią 91% z 56% uważa, że 87% ludzi nie ma zielonego pojęcia podając wyssane z palca dane liczbowe i probuje je jeszcze podkreślić procentami. Także uważalbym ;)
adriankowaty
21-06-2013, 16:07
Jakiś procent to na pewno jest. W moim mieście mieszka 70.000 ludzi, a w jego 3 kościołach zbiera się ok. 15.000. Z czego tylko 3.000 co niedziela. A biorąc pod uwagę, że 81% u mnie to mają być katolicy rzymscy, coś się tu nie zgadza. Ale dzięki za radę.
Ze 150 użytkowników tego forum (którym chciało się wypełnić ankietę) jako rzymskich katolików zadeklarowało się tylko 59%, a ateistów/agnostyków aż 25%. Pewno większości z tych ateistów/agnostyków (miedzy innymi mnie) nie chciało się walczyć z biurokracją KRK i dokonać aktu apostazji, wiec oficjalne statystyki na pewno wyglądają już inaczej na korzyść rzymskiego kościoła.
adriankowaty
21-06-2013, 16:34
Ja też jestem agnostykiem i zaznaczyłem się jako katolik w okresie, w którym intensywna akcja propagandowa KRK (znana pod nazwą lekcji religii) spowodowała krótkotrwałe zainteresowanie tym wyznaniem (swoją drogę proszę o umożliwienie mi zmiany głosu).
adriankowaty, skąd masz te dane że dokładnie tylu ludzi chodzi do kościoła do ciebie? :roll: Bo jakoś nie chcę mi się wierzyć że masz dostęp do takich informacji... a ten link ostatni co podałes o wolności religijnej, to uważam że jednak większośc powinna decydować o tym jak ma wyglądać kraj a nie dostsowywać się pod jakąś durną ,,tolerancję". Teraz pokażę ci co znaczy słowo tolerancja:(łac. tolerantia – „cierpliwa wytrwałość”; od łac. czasownika tolerare – „wytrzymywać”, „znosić”, „przecierpieć”) a nie podporządkowywać się :) dziękuję dobranoc.
Swoją drogą bardzo ciekawą rzecz można zauważyć. Otóż wojujący ateizm. Coś na wzór krucjat? Bo to właśnie ateiści atakują katolików, a na odwrót raczej się nie słyszy.
I nie sądzę żeby tylu bło w Polsce ateistów, ani agnostyków. Nawet w tych najczarniejszych wizjach 70% to mogą być katolicy, nie agnostycy czy też ateiści. Po prostu katolicy.
Dodam jeszcze że osobiście szanuję ateistów, nie wciskam im na siłę wiary itp. ale jeśli któryś chce atakować mnie i moje przekonania to cóż,wtedy mam tylko przyjemność z gimbazą umysłową,a nie prawdziwym ateistą jako człowiekiem ;) (również zabawne jest podkreslanie co chwile że jest się ateistą :lol: )
Doczytując raport jest mowa również o 6% Polaków niewierzących lub obojętnych religijnie, więc nie jest to wcale dużo :)
czyli że reszta, ten ułamek to są ateiści i inni. Dlaczego więc niewierzący mają decydować na temat np krzyży w szkołach czy też w sejmie? Tak tylko się zastanawiam.
Ja tam osobiście do krzyża w państwowych instytucjach nic nie mam, ale państwo rzekomo nie może jawnie faworyzować jednej określonej religii i dlatego rozumiem stanowisko osób oburzonych takim stanem rzeczy. Bo jeżeli w parlamencie może wisieć krzyż, to dlaczego nie postawić gdzieś na sali menory, albo posążka buddy? Przecież wszystkie wyznania są równouprawnione. Odsetek wyznawców nie ma tutaj nic do rzeczy, bo jest to kwestia fundamentalnych praw, tzn swobody wyznania i neutralności światopoglądowej instytucji państwowych. Ja tam bym chciał widzieć obok krzyża, np półksiężyc z gwiazdą. Internetowi bojownicy na rzecz zwalczania problemu islamu w Polsce wpadliby w szał. :twisted:
Swoją drogą bardzo ciekawą rzecz można zauważyć. Otóż wojujący ateizm. Coś na wzór krucjat? Bo to właśnie ateiści atakują katolików, a na odwrót raczej się nie słyszy.
Ponieważ niektórzy chcą słyszeć o rzekomych atakach na kościół. Podpala się świątynie, stosuje przemoc na tle religijnym wobec katolików, utrudnia praktykowanie obrządku? No nie, jest zupełnie inaczej. Problem w tym, że niektórzy krytyką i nieprzychylne osobiste stanowisko traktują jako "atak". Tzn. chcą ograniczyć pojawianie się negatywnych opinii, ograniczając tym samym prawo swobody wypowiedzi, kiedy podstawą takiego działania jest jedynie efekt dysonansu poznawczego partykularnych jednostek z określonej zbiorowości.
Słyszałem jakiś czas temu o parlamentarnej komisji na rzecz przeciwdziałania ateizacji. Nie wiem nic natomiast o istnieniu analogicznej komisji na rzecz przeciwdziałania ewangelizacji.
czyli że reszta, ten ułamek to są ateiści i inni. Dlaczego więc niewierzący mają decydować na temat np krzyży w szkołach czy też w sejmie? Tak tylko się zastanawiam
Hmmmm a skąd wniosek, że każdy katolik chce/chciałby krzyży w szkole czy sejmie? Ja np. staram się mykać co niedziela do kościoła, wypełniać postanowienia dekalogu itd., a za krzyżami w sejmie w szkołach i sejmie nie jestem, pewnie też dużo innych katolików ma podobnie...
Swoją drogą bardzo ciekawą rzecz można zauważyć. Otóż wojujący ateizm. Coś na wzór krucjat? Bo to właśnie ateiści atakują katolików, a na odwrót raczej się nie słyszy.
Eee? Przecież jest zupełnie odwrotnie. To Katolicy, oczywiście nie wszyscy, atakują ateistów. I to na każdym szczeblu bo od "babć moherowych" po najwyższe szczeble. Mówię tu o sejmowej komisji ds. ateizacji. Do tego ciągłe pakowanie buciorów ze swoimi jedynymi słusznymi poglądami na In Vitro. Jesteś katolikiem, uważasz, że to grzech to nie przeprowadzaj takiego zabiegu, a nie wbijasz innym, że oni też nie mogą. I tego jest wiele więcej. To przecież ateizm w Polsce "wolno wyznaniowej" musi się bronić. Kk zaś za ataki uznaje np. ujawnianie afer pedofilskich.
A najczęstsze ataki na kościół wyglądają tak:
[youtube:2iukhx2w]http://www.youtube.com/watch?v=6d0lF6NKUlg[/youtube:2iukhx2w]
Tylko, że problem z tym in vitro jest taki, że katolik powinien dawać świadectwo temu w co wierzy... tutaj to i ja mam zagwozdkę...
Bastiatysta
22-06-2013, 20:46
Deista nieodrzucający wiary w Opatrzność Bożą.
Lol?
A to się nie kłóci z definicją deizmu?
Tak mi się wydaje przynajmniej, ale co ja tam wiem.
Bastiatysta
22-06-2013, 20:54
Lol?
A to się nie kłóci z definicją deizmu?
Tak mi się wydaje przynajmniej, ale co ja tam wiem.
Deizm najlepiej pasuje do mojej koncepcji filozoficznej, z ich wierzeń odrzucam właśnie tylko brak wiary w Opatrzność.
Odrzucenie opatrzności Bożej (ingerowania Boga w życie człowieka ) to przecież podstawowe założenie deizmu :roll:
Niestety przedmówcy mają rację - odrzucenie opatrzności i ingerencji Boga w raz ustanowione prawa to podstawy deizmu. Musisz znaleźć jakiś inny sposób na nazwanie swoich poglądów.
Bastiatysta
23-06-2013, 01:03
To może ktoś mi pomoże? Jak nazwać kogoś, kto wierzy w Boga-stwórcę, nie wierzy w żaden kościół i wierzy w opatrzność?
Chrześcijanin niezrzeszony :lol:
BTW a jest tu ktoś kto WIERZY W KOŚCIÓŁ? :P Ja myślałem że w Boga się wierzy a Kościół to tylko insytytucja :D
To może ktoś mi pomoże? Jak nazwać kogoś, kto wierzy w Boga-stwórcę, nie wierzy w żaden kościół i wierzy w opatrzność?
Wybierz sobie jakąś sektę chrześcijańską, która nie uznaje zwierzchnictwa papież i koscioła :P
Bastiatysta
23-06-2013, 11:28
To może ktoś mi pomoże? Jak nazwać kogoś, kto wierzy w Boga-stwórcę, nie wierzy w żaden kościół i wierzy w opatrzność?
Wybierz sobie jakąś sektę chrześcijańską, która nie uznaje zwierzchnictwa papież i koscioła :P
Problem w tym, że ja nie mam prawie nic wspólnego z chrześcijaństwem :|
To w jakiego ty Boga wierzysz? :mrgreen:
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©