PDA

Zobacz pełną wersję : Gra Scytami Królewskimi



Chaak
08-03-2014, 21:03
Bonusy kulturowe:
Horda: +2 do maksymalnej liczby werbowanych oddziałów w rodzimej prowincji
Maruderzy: +10% do przychodów z łupienia i plądrowania

Bonusy frakcyjne:
Scytyjskie rzemiosło: +10% do przychodów generowanych przez budynki przemysłowe
Niechęć do Hellenów: Duża kara do stosunków dyplomatycznych z frakcjami helleńskimi (niechęć kulturowa)
Mistrzowie łucznictwa: +1 do rangi werbowanych oddziałów łuczników


Scytowie są pozornie najgorszą frakcją z tego DLC, jednak jak wytrzymamy początek gry, to wrażenie powinno się zmienić.
Bonus kulturowy jest u Scytów dość przydatny. Zwiększenie werbunku pomaga zarówno na początku gry, jak i w przypadku wybuchu wojny domowej około stolicy. Jego drugą część też prawdopodobnie wykorzystamy, z racji, tego że te czynności są potrzebne do ukończenia kampanii.
Bonusy frakcyjne są słabe. Dochody z przemysłu sprawdzą się tylko w kilku prowincjach, gdyż nie opłaca się na nim opierać gospodarki. Kara do dyplomacji z Hellenami jest dość uciążliwa, jako że bardzo dużo frakcji posiada tą kulturę. Utrudnia nam to znacznie zawiązywanie umów handlowych i naraża na ataki z ich strony. Doświadczenie dla łuczników jest najlepsze z tego zestawu, co nie znaczy, że wykracza poza przeciętność.
Armia początkowo jest bardzo słaba, jednak po odkryciu kilku technologii prawie dorównuje Roksolanom. Scytowie mają największy wybór konnych miotaczy ze wszystkich nomadów, jednak na starcie brakuje im zarówno jazdy szturmowej, jak i walczącej w zwarciu, co wymusza inwestycję w piechotę i skierowanie podboju na zachód unikając walki z innymi frakcjami wędrownymi. Jedyna konnica walcząca w zwarciu jest jednostką elitarną i nie opłaca się odkrywać technologii odpowiedzialnej do jej rekrutacji, jednak harcownicy scytów królewskich bardzo dobrze uzupełniają ten brak. Jest to jednostka konnych oszczepników z bardzo dobrymi statystykami bojowymi, także można bezproblemowo używać jej do walki bezpośredniej. Dostępna jest z trzeciego poziomu budynku konnicy, więc nie trzeba na nią długo czekać. Co prawda ich cena jest wysoka, ale są jej warci. Jadę szturmową także dostajemy na tym etapie i także jej skuteczność jest wystarczającą.

****************************





Grałem parędziesiąt tur Scytami, ale przy okazji formata sejwa mi wcięło :D. Wydali mi się najfajniejsi, bo mają najlepszych i chyba najwięcej strzelaczy z nomadów, poza tym chyba tylko oni mają oszczepników. Pamiętam, że w miarę szybko udało mi się namówić tych Greków z Krymu na sojusz i 2-3 plemiona na koalicję. Same bitwy dają większą frajdę nawet niż granie Partami, dopóki nie trzeba podbijać miast. Osobiście wolę bawić się kawalerią w kilku miejscach na mapie niż przepychać się falangą czy legionem. Poza tym bonus +2 do miejsc rekrutacji jest niezły.
Jak będę zaczynał nową kampanię to chyba na którychś z nich się zdecyduję, może na Roksolanów, bo ich sarmackie jednostki i bonusy do podbojów mi się podobają.

( ͡º ͜ʖ ͡º)
08-03-2014, 21:19
Z tego co pamiętam najlepsze jednostki i najlepsze drzewko technologii mają Massageci. Sakijscy katafrakci są najsilniejszą jazdą w grze i są stosunkowo szybko dostępni. Do wszystkich potrzebnych jednostek massagetów potrzebne są tylko kolejne poziomy stadniny. W pozostałych 2 frakcjach nomadów do najlepszej jazdy potrzebny jest chyba któryś budynek kulturowy i bardzo długo trzeba czekać aż się opracuje wymagane technologie.

Chaak
08-03-2014, 21:30
U Scytów do najlepszych jednostek potrzeba było chaty wodza (albo jakoś tak) na ostatnim poziomie. Co do Massagetów to brakuje im chyba takiej zwykłej, nie szturmowej kawalerii.

edit:
Sprawdziłem i sakijscy katafrakci ustępują zarówno hellenistycznym i partyjskim odpowiednikom. Partowie mają najlepsze statystyki, helleni mają prawie identyczne jak nomadowie, z tym, że tym ostatnim brakuje umiejętności "Romb" oraz "Dyscyplina". Do tego Massageci do swojej najdroższej (i chyba lepszej od katafraktów) jazdy też potrzebują tego budynku kulturowego.

( ͡º ͜ʖ ͡º)
08-03-2014, 22:29
Pamiętam, że gdy po wydaniu dlc z nomadami porównywałem katafraktów sakijskich, partyjskich i helleńskich to ci stepowi wydawali mi się najmocniejsi. Najwidoczniej któryś patch pozmieniał trochę statystyki jednostek od tamtego czasu, albo to mi się coś powaliło :evil:. Mimo wszystko uważam, że sakijscy katafrakci nadal są w ścisłej czołówce, a szybki dostęp do nich według mnie z nawiązką rekompensuje odrobinę słabsze statystyki. Wystarczy opracować 5 podstawowych technologii z drzewka militarnego i już mamy dostęp do nich. Nie chce mi się sprawdzać i liczyć dokładnego czasu potrzebnego na badania ale na oko widzę, że na greckich i sakijskich katafraktów czeka się tyle samo, a u partów chyba z 2-3x dłużej, przy czym budynek do werbunku sakijskich katafraktów jest jednocześnie budynkiem gospodarczym, dającym dochód z hodowli, więc nie trzeba robić osobno prowincji militarnych i osobno ekonomicznych. Wszędzie robimy hodowlę bydła i koni, dzieki temu mamy dużo żarcia, duży dochód z hodowli i przy okazji w każdej prowincji możemy werbować ciężką jazdę. Dodam jeszcze, że po opracowaniu technologii do sakijskich katafraktów, mamy już dostęp do wszystkich wartościowych jednostek i możemy skupić się na technologiach kulturowych i gospodarczych, a grając Baktrią, Selucydami i partią, mamy kilka osobnych gałęzi technologii i albo z czegoś zrezygnujemy albo opracowanie wszystkiego zajmie nam tyle czasu że jak już skończymy to się okaże, że większości typów jednostek wcale nie użyjemy bo będziemy mieć już wygraną kampanię.

Ituriel32
09-03-2014, 11:16
Ja miałem fajną kampanie Scytami, do momentu wejścia na tereny prowincji Tracji. Tam Macedończycy i Odrysowie takie lanie mi sprawili, że odechciało mi się grać. Nomadowie tak samo jak Partia nie są dla wszystkich. A mój poziom klikania jest o dużo za wolny.

Arroyo
21-07-2014, 18:10
Jako, że kampania Aten idzie w najlepsze, to postanowiłem zrobić aktualnie małą przerwę. Teraz jadę jedną z frakcji nomadów i może być ciekawie. O ile wszystko będzie szło git.

Chaak
05-09-2014, 02:07
Bonusy kulturowe:
Horda: +2 do maksymalnej liczby werbowanych oddziałów w rodzimej prowincji
Maruderzy: +10% do przychodów z łupienia i plądrowania

Bonusy frakcyjne:
Scytyjskie rzemiosło: +10% do przychodów generowanych przez budynki przemysłowe
Niechęć do Hellenów: Duża kara do stosunków dyplomatycznych z frakcjami helleńskimi (niechęć kulturowa)
Mistrzowie łucznictwa: +1 do rangi werbowanych oddziałów łuczników


Scytowie są pozornie najgorszą frakcją z tego DLC, jednak jak wytrzymamy początek gry, to wrażenie powinno się zmienić.
Bonus kulturowy jest u Scytów dość przydatny. Zwiększenie werbunku pomaga zarówno na początku gry, jak i w przypadku wybuchu wojny domowej około stolicy. Jego drugą część też prawdopodobnie wykorzystamy, z racji, tego że te czynności są potrzebne do ukończenia kampanii.
Bonusy frakcyjne są słabe. Dochody z przemysłu sprawdzą się tylko w kilku prowincjach, gdyż nie opłaca się na nim opierać gospodarki. Kara do dyplomacji z Hellenami jest dość uciążliwa, jako że bardzo dużo frakcji posiada tą kulturę. Utrudnia nam to znacznie zawiązywanie umów handlowych i naraża na ataki z ich strony. Doświadczenie dla łuczników jest najlepsze z tego zestawu, co nie znaczy, że wykracza poza przeciętność.
Armia początkowo jest bardzo słaba, jednak po odkryciu kilku technologii prawie dorównuje Roksolanom. Scytowie mają największy wybór konnych miotaczy ze wszystkich nomadów, jednak na starcie brakuje im zarówno jazdy szturmowej, jak i walczącej w zwarciu, co wymusza inwestycję w piechotę i skierowanie podboju na zachód unikając walki z innymi frakcjami wędrownymi. Jedyna konnica walcząca w zwarciu jest jednostką elitarną i nie opłaca się odkrywać technologii odpowiedzialnej do jej rekrutacji, jednak harcownicy scytów królewskich bardzo dobrze uzupełniają ten brak. Jest to jednostka konnych oszczepników z bardzo dobrymi statystykami bojowymi, także można bezproblemowo używać jej do walki bezpośredniej. Dostępna jest z trzeciego poziomu budynku konnicy, więc nie trzeba na nią długo czekać. Co prawda ich cena jest wysoka, ale są jej warci. Jadę szturmową także dostajemy na tym etapie i także jej skuteczność jest wystarczającą.

Arroyo
21-01-2015, 13:08
http://cloud-4.steamusercontent.com/ugc/36361283290449199/68781F769B9386E20090EFD2DA086BA9DE0999DE/
Czy mi się wydaje, czy jednak Scytowie mają piechotę? Ktoś byłby w stanie mi to wyjaśnić, co to się dzieje? Nawet znajomy grający Kartaginą na multi ma połączoną armię z Rzymem.

( ͡º ͜ʖ ͡º)
21-01-2015, 13:18
Jak się jest sprytnym to można mieć piechotę nomadami, ale nie powiem jak to zrobić bo zaraz wszyscy zaczną lecieć w kulki.

Polemajos
21-01-2015, 15:47
Pewnie trzeba grzebać w plikach,zresztą co w tym interesującego,zawsze na singlu można zrobić protektorat z państwa helleńskiego.

( ͡º ͜ʖ ͡º)
21-01-2015, 16:00
@UP
Bardziej się o bitwy multi rozchodzi, ale jak już schodzisz na temat kampanii to nomadami nie zrobisz protektoratu.

Polemajos
21-01-2015, 16:19
Ups,przepraszam,to barbarzyńcy.A zresztą od czego są najemnicy;)

Samick
21-01-2015, 16:30
Drodzy w utrzymaniu najemnicy (chyba że jesteśmy Kartaginą) to rozwiązanie na jedną turę: nająć, poświęcić, rozwiązać.

Polemajos
21-01-2015, 16:38
Wiem,ale na późniejszym poziomie rozgrywki nie zniszczysz Rzymu samą konnicą.Myślę ,że jak ktoś do tego momentu dojdzie to będzie na tyle bogaty ,aby sfinansować najemników (pieszych).
Oczywiście na początku gry najemnicy to samobójstwo gospodarcze,chyba że na jedną turę.

Samick
21-01-2015, 16:42
Szczerze? Rzym w kampanii tak w 3/4 przypadków upada bardzo szybko, bądź jest nic nie znaczącym państwem. Nie dość tego, Nomadami szybciej skończysz kampanie niż dotrzesz do Apeninów. ;)
Chyba, że za punkt honoru stawiasz sobie podbicie całej mapy bądź złupienie Rzymu. ;)

Polemajos
21-01-2015, 16:51
Rzym to był przykład, przyjmuję równą wielkość armii .
A po za tym Rzym ostatnio na moich kampaniach nie jest taki słaby jak poprzednio,jak niedawno temu grałem Massalią (za moim przyzwoleniem)doszedł ,aż na Śląsk.
A gdy grałem Seleukami doszedł aż do stepów Ukrainy.

Samick
21-01-2015, 16:59
Ciekawe, ciekawe. Jak grałem Massalią to go odciąłem od postępów na północ. Grając nacjami wschodnimi nigdy nie wyszedł poza Italię i Tunezję.

Andrij Marszałek
21-01-2015, 20:02
Wybobrak może jednak powiesz jak tą piechote zrobić? :)

( ͡º ͜ʖ ͡º)
21-01-2015, 20:50
Już wystarczająco dużo trolli na multi jest.

Polemajos
21-01-2015, 21:12
To jest jakiś spisek mający na celu mącić w głowach:)
A tak na serio taki trick nie musi koniecznie służyć trollowaniu,mogłoby to być urozmaicenie kampanii.

( ͡º ͜ʖ ͡º)
21-01-2015, 21:14
To działa tylko w bitwach multi.

Polemajos
21-01-2015, 21:17
Eeee,multi to kicha,kampanie fajniejsze .Swoją drogą ten trick jest słabszy od oliphaunta w rome 1:D

Andrij Marszałek
22-01-2015, 14:41
Polemajos my tu cały czas o multi gadamy jak byś nie zauważył :)
Z tego co wiem to w kampani masz normalnie piechote. Pozatym multi to esencja roma 2

Asuryan
22-01-2015, 19:39
Pozatym multi to esencja roma 2
Tylko według niektórych graczy. Dla innych esencją będzie kampania, a dla jeszcze innych mody.

Polemajos
22-01-2015, 19:41
Ale trzeba przyznać ,że nomadami to ani kampania ani multi nieciekawe...

Ituriel32
22-01-2015, 19:49
Ale trzeba przyznać ,że nomadami to ani kampania ani multi nieciekawe...
Że heh?
Bardzo klimatycznie się nimi gra, a przed EE było jeszcze lepiej.

Chaak
22-01-2015, 22:16
Nomadowie są bardzo fajni w kampanii (w multi trochę niedomagają). Różnią się zupełnie od innych kultur i do tego jest okazja, żeby sobie sporo pomicrować na polu bitwy:D. Poza tym, dla mnie, im więcej koników w armii tym lepiej.

Polemajos
23-01-2015, 15:04
No cóż ,o gustach się nie dyskutuje ,ale się przejęzyczyłem ,chodziło mi o to że nomadzi są trudni do gry ,a samymi koniami się nic nie zdziała

Andrij Marszałek
23-01-2015, 18:09
E tam - trza próbować :) - To już kwestia gustu ale kampania to fajna była w M2, R1 - Teraz trochę widać że nowe total wary oprócz Shoguna który w singlu jest świetny, celują w multi.

Ituriel32
24-01-2015, 06:33
Nomadami grało mi się lepiej w R1, do tego mam teraz Kimmerie która jest łatwiejsza w użyciu. Ale nie jest z nimi tak źle. Kiedy znudzą się kampanie barbarzyńcami czy cywilizowanymi falangami to odpalam sobie stepowców i trzeba zacząć kombinować.

Ituriel32
16-06-2015, 07:42
Po Odrysach na celownik wybrałem stepowców, a jak koniki to muszą być Scytowie w moim przypadku.
Cele kampanii to totalna masakra. Tak porozrzucanych prowincji dawno nie widziałem. Najpewniej będę celował w kulturowe drogą militarną, czyli zapowiada się że stworzę największe państwo z wszystkich kampanii. Jedno kulturowe już kiedyś zrobiłem, ale chyba nie będzie wyjścia.
Misje częściowe do rozdziałów też mi nie pasują. Rozrzucone i nie po drodze. Z pierwszego rozdziału zrobiłem tylko dwie (20 jednostek i konfederacje) na pięć.

Kampanie rozpocząłem nietypowo jak na mnie. Za cel otwarcia wybrałem Olbie (ma port) w której postawiłem czerwone budynki zwiększające garnizon. Kimmerię zignorowałem, a później zgodziłem się na dodatkowo na pon i dostęp. Następnie wdałem się w wojnę z Aorsoi (którzy zniszczyli Siraces), dzięki czemu zjednoczyłem prowincje startową.
Kolejni pod nóż poszli Roksolanie, czyli kolejne dwie osady. Walczący z nimi Masangeci zaproponowali sojusz obronny, na który się zgodziłem.

W zasadzie to starłem się rozdawać PoNy i handel z wszystkimi sąsiadami, niestety raczej z marnym skutkiem. Dopiero drobne (bo nie było mnie stać na większe) podarki coś zmieniły: Getowie, Kartli i Budyniowie. Mając w miarę zabezpieczone flanki zacząłem szukać celu do ataku, na który wybrałem miasto Gabalę. Niestety zostałem uprzedzony przez Armenię (powiększyła się jeszcze o Phasis) która wypowiedziała mi wojnę.
Kiedy ja zdobywałem Gabalę, to oni przejmowali stolicę tej prowincji, którą później też udało mi się zdobyć.
Khorasmi przycisnęło Masangetów którzy zgodzili się dzięki temu na konfederacje. Niestety zmusza mnie to do przyszykowania tam obrony.

Jeszcze nie zostały opracowane technologie wydłużające oblężenia miast z murami, więc odczekuje te trzy tury i walczę w polu.
Moje armie składają się z toporników, podstawowych konnych łuczników (bo tani) i amazonek (bo zasięg 150). Mogę werbować już balisty i dwa koniki fizyczne.
Muszę jeszcze przetestować konnych harcowników bo mam ich chyba dwa rodzaje.

Taktyka w bitwach jest prosta: topornicy jako ściana zza której stoją konni łucznicy. Liczy się ilość strzał. Za to fajnie wyglądają ataki na małe wioski. Moje łuki podjeżdżają z wszystkich stron i strzelają.

Wadą tej nacji (nomadów) jest to że w zasadzie każdą bitwę trzeba ręcznie rozgrywać, bo inaczej straty masakryczne...

Araven
16-06-2015, 07:46
Grasz na czystym Rome 2 czy na DEI ? Lub innym submodzie?

Ituriel32
22-06-2015, 10:53
Na czystym przez wzgląd na multi. Leniwy jestem i nie chce mi się bawić w zaznaczanie i odznaczanie. Choć ostatnio miałem mod na nacje i jednostki dla Numidii.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Wystarczyła jedna bitwa bym utopił się w żółci ze złości (tak po prawdzie to był ciąg bitew ale ostatnia decydująca), ale po kolei.

Przy użycie szpiega gnębiłem największą zieloną armie stacjonującą w ich stolicy. Operacje powtarzałem aż opuściła ona region, a do miasta wkroczyła dużo mniejsza. Wtedy zaatakowałem "I" (moją podstawową armią) i po trzech turach było moje. W między czasie dostałem misje na zajęcie Phasis, a że potrzebowałem kasy to zacząłem kombinować jak ją przejąć.
Szybko wysłałem do Armavir swoją małą "II", a jedynkę skierowałem na Phasis.

Nie wiem czemu pełna armia pomarańczowej Medii chodziła za moją "I" jak cień. Przykleiła się przy Gabali, a później towarzyszyła podczas oblężeń Mtskheta i Armavir. W końcu nie wytrzymałem i szpiegiem zacząłem ją truć, pomogło wycofała się w głąb prowincji Armenia ale została po mojej stronie.

Bitwa o Phasis była bardzo ciężka, gdyż w miasteczku stacjonowała duża Armeńska flota w połączeniu z garnizonem wodną-lądowym tworzyło to spore zgrupowanie jednostek. Bitewny miasta to chyba ten najcięższy do ataku. Do placu prowadzą tylko trzy drużki (dwie oczywiste i jedna przy samym brzegu), do tego po wewnętrznej jest duży cypel gdzie mogą przybijać okręty, a walkę atakującym łucznikom utrudniają wąskie uliczki.

Komp ładnie zablokował moich toporników w tych dwóch uliczkach, a stojący zaraz za nimi łucznicy (w tym perscy elitarni) skutecznie rozstrzeliwali moich konnych. Przebijanie się do środka było bardzo toporne. W mieście wylądowały statki z wojownikami i łucznikami. Dla peltastów i procarzy brakło miejsca i oni wylądowali na lewo od miasta (7 oddziałów) które padły łupem mojego generała i towarzyszących mu dwóch oddziałów lansjerów.

Największym utrapieniem był jednak wrogi generał na statku z balistą, ustawiony na wodzie między placem a miejscem lądowanie oszczepników. Przepędził moich fizycznych konnych na prawą stronę miasta, a następnie skoncentrował ostrzał na plecach moich toporników.
Do walki z nim wysłałem 4 wolne oddziały konnych strzelów ale ani strzały ogniste, ani zwykłe nie spisywały się najlepiej. Wygrałem bo wytłukłem wszystko na placu.

Kimmeria wdała się w wojnę z potężną Galacją. Szybko została przez nią przyciśnięta i została z samą głodującą stolicą. Prawy brzeg dla ciemno zielonych.

Po czym poznać że nadciągają ciężkie chwile? Odpowiedź: po śmierci.
Zregenerowana pełna armia Armenii (z Trapezos) wyruszyła by odbić Phasis i wtedy umiera ze starości mój doświadczony szpieg. W następnej wkraczają do regionu, a mi umiera ze starości mój lider (dowodzący "I").

Mając wybelkowane oddziały i tak zaatakowałem... Wszystko co mogło pójść źle tak też poszło.
W miejsca z takim znaczkiem * można wstawić swoją ulubioną wiązankę.
Armia Armenii to pieszy generał, około 7 oddziałów włóczników ze wschodu, 7 konnych oszczepników, 2 jazda fizyczne (zwykła i najemna), a reszta to mięszanka pieszych strzelców.

Ja ustawiłem toporników na środku, za nimi ale po bokach rozpościerających się po łuku konnych strzelców, czyli im dalej od środka tym bardziej jednostka jest wysunięta do przodu.

Na moim lewym skrzydle były cztery pełne odziały amazonek (A) o zasięgu 150 (walka podjazdowa i swobodny ostrzał włączone), walczyły z 3 oddziałami konnych harcowników (kh) zasięg 80, później wspomaganych jeszcze przez jeden oddział wschodnich łuczników. Walka przebiegała tak:
- A czekają w gotowości lekko rozciągnięci w łuk, środek cofnięty, 3 kh zbliżają się ku środkowi mojej formacji.
- są w zasięgu 150, moi A nie strzelają *,
- są w zasięgu 120, moi A nie strzelają *,
- są w zasięgu 100, w kierunku wroga lecą 4 (słownie cztery) strzały **,
- są w zasięgu 80, w kierunku wroga leci 15 strzał **, wróg nie strzela.
Krótkie wyjaśnienie: kiedy każesz strzelcom zaatakować cel który jest poza ich zasięgiem to się do niego przybliżą. Oprócz brakującej odległości skracają najczęściej jeszcze kawałek tak że ustawiają się na 75-80% swojego zasięgu (chyba że się zbugują, wtedy chcą wejść na przeciwnika), po zatrzymaniu się strzelcy strzelają na pełny zasięg.
- są w zasięgu 65, lecą pojedyncze pociski z obu stron.*
- są w zasięgu 50-55 i się zatrzymują (pojedyncze pociski), moim dwóm środkowym oddziałom odpala się tryb podjazdowy i odwracają się do kh plecami i odsuwają się na długość konia (do tyłu).* U wrogich kh rzucają prawie wszystkie jednostki. * mój jeden A zbiera salwę na plecy od wrogich kh i właściwie przestaje istnieć ***.
- ręczne próby skorygowania ustawienia drugiego A nie działają, zaciął się *. (Udało się go uratować "jakoś".)
Sytuacje ratuje wysłanie toporników którzy poświęcają się (znaczy zbierają oczepy) i przeganiają kh. Dzięki czemu moje pozostałe A mają czas strzelać. Wschodnich łuczników zmiotłem szarżą najbardziej skrajnej A w między czasie.
To skrzydło było wygrane, środek w sumie też choć mozolnie. Topornicy przeciw wschodnim włócznikom...

Na drugim skrzydle wiodło mi się lepiej. Generał i lansjerzy rozgonili towarzystwo. Jednym oddziałem związałem wrogą fizyczną i kazałem strzelać w ich plecy swoim dwóm A. Wróg podjechał pod nie swoim kh i nie wiedzieć czemu jeden mój A uciekł (tryb dystansowy) a drugi został i z najmniejszej odległości został rozstrzelany.
Bitwę wygrałem ze sporymi stratami.

Po minimalnej przerwie na regeneracje wybrałem się na Trapezos i była to kolejna ciężka bitwa (średnia flota w mieście). W między czasie Armenia wycofała swoją armie z Tuspha i przemieściła się do Arsammosata. Z czego skorzystałem i "II" wzmocnioną najemnymi góralami obległem Tuspha (chyba najmocniejszy garnizon w grze), które po kolejnej ciężkiej bitwie zdobyłem. "I" przesunąłem by zakończyć zieloną sprawę.

Galacja mająca na talerzu głodującą Kimmerie atakuje mnie... Phasis wybroniłem garnizonem. Bitwę na stepach też udało mi się wygrać. Ledwo co zdobytego Trapezos już niestety nie (Tu prawie pełna armia).

Grając tą nacją toczę dużo ciężkich i irytujących bitew...
Po co mi jednostki z zasięgiem 150 które strzelają na 80... Po co tryb podjazdowy który nie działa, a jak działa to na mają nie korzyść.


- - - - - - - - - -

Wojna z Ormianami pomimo mojej irytacji była skuteczna. Przyłączyłem całą prowincje "Armenia". "Caucasia", regiony Trapezos i Samosata (zwana od dziś Tysiączkiem). W tedy wojnę wypowiedzieli mi Selki S.A. i uziemili mnie na amen. Takiego spamu armii i agentów nie miałem nigdy, tak mnie przycisnęli że przez blisko 50-60 tur nie posunąłem się ani o centymetr do przodu.
Od wschodu obie Medie (ta pomarańczowa głownie agentami). Od południa na moją Armenię nacierali Selkowie i Media. Od Zachodu: Pergamon, Sardes, Kapadocja, Galacja i Selki. A od morza sama Galacja. Czułem się jakbym miał łatać tamę podczas powodzi. Co turę najmniej jedna armia (raz pełna, a raz taka połówka) wdzierała się na moje ziemię zdobywała osady lub plądrowała, a ja ganiałem za nimi jak głupi (chyba że mnie gdzieś agentami spacyfikowali). A jak nie za nimi to za buntownikami i tak w kółko. Dobre było to jak co turę wydawałem edykt bo traciłem gdzieś osadę by na koniec swojej tury ją odbić i tak w kółko. Po 30 turach takiej zabawy spotkałem odrodzony Egipt i Baktrię z którymi zawarłem porozumienia (PoN, handel i sojusze). Wbrew moim oczekiwaniom nie zmieniło to mojej sytuacji.
Wyraźnemu polepszeniu jakościowemu uległy armie moich wrogów. Zwłaszcza Selków gdzie zaczęli dodawać słonie i rydwany. Najbardziej wypasiona miała dwa słoniki i rydwan. O dziwo w polu najciężej walczy mi się z galatami (prawie wszystkie jednostki ciskają oszczepami a tryb walki podjazdowej nie działa za dobrze i ręcznie trzeba się odsuwać).

Rekordzistką była osada Samasota która co turę zmieniała właściciela, została podbita tak na oko ze 40 razy, w pewnym momencie zacząłem ją tylko łupić i nazwałem ją Tysiączkiem. Chciałem stworzyć z niej szarych buntowników, ale ci nie byli wstanie uzupełnić się o więcej niż osiem jednostek.

Co jakiś czas podejmowałem większy wysiłek. Pierwszym było zniszczenie pomarańczowej Medii by przestali spamić agentami (musiałem później odbijać Armenię). Niestety gdzieś tam zapędziła się armia zwykłej Medii która przetrwała w stanie gienek + jakiś oddział i zaczęła grabić powodując bunty...
Następny nie wypał to wojna morska, flota Scytów jest mega słaba (na opracowanie technologii nie było zbytnio czasu). Załamałem się jak dostałem baty w bitwie gdzie miałem przewagę 15 do 9 i moi włócznicy dostawali wciry podczas abordażu w starciu z strzelcami.
Trzecia wyprawa przeciw Galatia i Kapadocji gdzie wysłałem swoje najlepsze armie "I" i "II", to jedną mi unieruchomili po przez przekupienie czempiona który ją szkolił...
Niestety zresetuje tą kampanie i polecę jeszcze raz od wojny z Armenią. Ponad osiem godzin gry i blisko 65 tur rozgrywki.

Ituriel32
02-07-2015, 11:49
My jako Horda Stepowa walczyliśmy, grabiliśmy, zabijaliśmy, podbiliśmy. Przemierzyliśmy i zdobyliśmy dwie trzecie mapy, by osiągnąć zwycięstwo kulturowe...

Pomimo kilku prób zwycięstwo nad Armenią zawsze kończyła się wojną z Selkami. Zmęczony spróbowałem ostatni raz i na pomoc przyszła mi logika TW: "Jeśli nie możesz wygrać jednej wojną, to rozpętaj inną".
Tak wmieszałem się do wojny na wschodzie przeciwko Baktrii. Zdobyłem tylko Kath i Bukharę, by podpisać płatny pokój. Był to początek dobrej passy, gdyż nagle wszystkie nacje wschodu zapragnęły mej przyjaźni. W wyniku czego dość ciekawie podzieliły się walki w regionie.
Z prawej strony mapy Media wraz z Baktrią walczyła z państwami wschodu którym przewodzili Partowie. Ja raczej się przyglądałem tym starciom ale co jakiś czas coś sobie przyłączałem (głównie odrodzone nacje + zdobycze Baktrii).

Odrodzona Media Atropanate dołączyła do naszego sojuszu i wbiła się klinem pomiędzy Seleucydów a Medią. Co prawda to moja armia przez długi czas broniła ich stolicy, ale co tam.
Sojusze zabezpieczy mi prawą flankę więc mogłem skupić się na Azji Mniejszej. Nauczony doświadczeniami z poprzednich prób celowałem w niszczenie nacji, nawet pomimo tego że nie dałem rady tych regionów utrzymać. Później w drugim żucie konsekwentnie je przejmowałem.
Pierwszym kłopotem była wojna pomiędzy moimi sojusznikami Pontem a Partią. Co zakończyło się tym że sam zniszczyłem nację którą wyzwoliłem. :P
Krótko miałem też sojusz obronny z odrodzonym Egiptem, ale zerwałem gdy napadli ich Rzymianie. Ponieważ dalej zwalczałem Selków w Nabataea, Egipcie i Cyrenajce oraz Sardes w Aethiopia.
Następnie pozbyłem się państw arabskich i Egiptu. Wojna przeciwko sojuszowi Rzymsko Syrakuzkim poszła łatwo, zatrzymałem się w Mauretanii której zdobyłem połowę. Nie licząc garnizonów miast czerwoni nie stanowili wyzwania, szybko przedostałem się na wyspy i do Italii. Choć o miasto Syrakuzy stoczyłem kilka ciężkich bitew, region oddałem na dłuższy czas Epirowi który wyczuł okazje do powiększenia swojego państwa.

Od samego początku dynamicznie i ciekawie prezentowała się sytuacja w Grecji z przyległościami. Nacja walczyły, niszczyły się i odradzały. Do imprezy zawitali tam nawet Getowie czy Rzymianie. Ostatecznie tryumfowali tam Epir i Odrysowie. Co ciekawe z tymi regionami miałem przez długi czas dobre stosunki.
Niestety kara za ekspansjonizm (-100) bardzo je obniżała. Jej ofiarą padli Getowie, grecy z Krymu i Partia. Znaczy wypowiedzieli mi sojusze, co doprowadziło w krótkim czasie do ich zniszczenia. Wysoka korupcja -103% zmusiła mnie do pozbycia się wiernego sojusznika Arachozji, dzięki czemu wszystkie wojska mogły skoncentrować się na walkach na zachodzie. Błyskawicznie przesunąłem granice za Grecję, a później na odradzających się Bojach zdobyłem Hercynię. Co zakończyło kampanię.

Moje armie składały się z kilku oddziałów toporników (od 4 do 8) a reszta to konne łuki (głównie amazonki później zamienione na lepsze odpowiedniki).

Nie używałem prawie wcale jazdy do walki w zwarciu/szturmowej. Na automatach była masakrowana, a w ręcznej ustawiałem ją z tyłu i bawiłem się łucznikami. A że była droga w utrzymaniu to spokojnie z niej zrezygnowałem.

Pewny problem miałem z "harcownikami Scytów Królewskich" tak zachwalanych przez Chaaka, a ja nie umiałem znaleźć im zastosowania. Głównym problemem był dobór przeciwników. Pierwsze starcia zaliczyli przeciw Galatia, ale walka z wrogiem u którego większość jednostek ciska oszczepami nie była zbyt mądra. Walki z słabo opancerzonymi arabami były znowu mało skuteczne.
Przydatni byli podczas starć z Selkami którzy wystawiali dużo mało mobilnej falangi. A następnie przeciw Rzymianom, choć tam do walki wysyłałem ich tylko pod koniec bitwy (kiedy legioniści pozbyli się już oszczepów). W sumie używałem ich jako takiej średniej kawalerii.