PDA

Zobacz pełną wersję : Gra Cesarstwem Wschodniorzymskim



Pampa
17-02-2015, 14:56
Jak w temacie, miejsce rozmowy na temat gry tą frakcją.

Barsa
19-02-2015, 09:19
Nie jest tak źle jak voitek przedstawiał ;)

W 3 turze jeżeli nic niespodziewanego się nie wydarzy, można już zaczepić Wizygotów i rozwalić jedną z ich armii, bo wtedy mamy już w okolicach Salonik 3 armie, oraz 2 w Konstantynopolu, w tym jedna pewnie będzie mogła już pomóc w bitwie. Tak naprawdę to wahałbym się czy na wschodzie, gdzieś w okolicach Jerozolimy nie zostawić tylko 1 armii, a jeszcze jedną dać do Grecji.... Na pewno na początku Tracja idzie na stracenie, ale Grecji poprzez Saloniki można śmiało bronić.

Kwestia co będzie później, ale nie chce tego odkrywać i psuć sobie przyjemności z gry...

arabwro
22-02-2015, 02:55
Dobra, skoro nikt nie raczył pociągnąć tematu, napiszę kilka zdań.
Kampanii poziom b. trudny.

Na początku zadbałem o żywność - głodny żołdak to zły żołdak. Przeniosłem jedną armię z Azji na północne Bałkany. Także trzy garnizony strzegą północnych rubieży.

Tu mała dygresja - zauważyłem, że postawienie armii w granicznym mieście skutecznie hamuje agresywne zapędy sąsiada, tzn. wypowiada wojnę jeśli garnizonu brak, odpuszcza, jeśli stoi choć kilka oddziałów.
Zachodnie cesarstwo praktycznie co turę proponuje mi dołączenie do wojny z jakimś odległym wrogiem. Przyjmuję bo 2000-3000 złota to dobry zastrzyk finansowy na początek.
Praktykowałem postawę pasywną - miecz szedł w ruch tylko w przypadku inwazji. W sumie to jedyna rozsądna droga...
Na mój teren wlazły hordy - czyli to, co wkurzone misie lubią najbardziej :].
Pierwsi w piach poszli Wizygoci, siódma tura.
Jazygowie - dziewiąta tura.
Alanom popiół w tyłkach zrobiłem w trzynastej.
W okolicy piętnastej tury wpadli z wizytą Madziarzy. Wprawdzie chyba tylko chcieli się przetransferować przez moje terytoria, ale jakieś trzy tury później i tak zrobiłem im z tyłków jesień średniowiecza :D.

Nie wiem jakim cudem odparłem inwazję Hunów, właściwie jej pierwszy etap. 4 i pół pełnych armii kontra moje dwie (16/20 i 14/20) plus garnizon miejski, jakieś 6 jednostek. Poszedłem za ciosem, pognałem za parchami, udało mi się wyciąć w pień kolejną armię - wprawdzie tylko 11/20, ale zawsze to coś!!

W tak zwanym międzyczasie użeram się w Afryce z Garamantami. To nie jest wojna na pełen gwizdek, raczej pojedyncze potyczki co dwie tury. Ogólnie jadę pastuchów, ale jakimś cudem ciągle mają pełne armie...

Rozwaliłem również armię Ostrogotów, ale bydlaki po jakimś czasie powrócili 20/20, nie wiem skąd się wzięli, ale raczej prędko nie wrócą.

Dygresja - nie wiem jeszcze jaką taktykę mam stosować. W romku było to banalne - na leszczach wytrenować dwóch szpiegów, i po kilkunastu turach miałem ich na maksa wykoksowanych, po czym kusiłem jeszcze dwóch, trzech i tak stworzona forpoczta mojej armii, była niezawodna. Szybkość podbijania terenów była uzależniona od prędkości armii. Póki co nie znalazłem ich efektywnego zastosowania tych agentów, ale myślę, że to kwestia ogrania.

Ogólnie ta kampania wymaga zmysłu strażaka - trzeba gasić pożary gdzie wubuchną, ale również zanim wybuchną. Strasznie dobijają epidemie - nawet 1% ryzyka czasem powoduje rozp@#$%^....

Widzę, że Sasanidzi ostrzą na mnie pazury - zbierają armię, zerwali nieagresję...

Także będzie wojna!

Nie jest łatwo, ale daje satysfakcję ;).

Asuryan
22-02-2015, 13:54
Co do walki z armiamii hord - trzeba taką całkowicie wybić, zanim zdąży rozbić obóz. W obozach armie koczownicze bardzo szybko odzyskują swe siły.

Shiroyasha
24-02-2015, 23:17
Dygresja - nie wiem jeszcze jaką taktykę mam stosować. W romku było to banalne - na leszczach wytrenować dwóch szpiegów, i po kilkunastu turach miałem ich na maksa wykoksowanych, po czym kusiłem jeszcze dwóch, trzech i tak stworzona forpoczta mojej armii, była niezawodna. Szybkość podbijania terenów była uzależniona od prędkości armii. Póki co nie znalazłem ich efektywnego zastosowania tych agentów, ale myślę, że to kwestia ogrania.

Jeśli chodzi o agentów, szczególnie o szpiegów to proponuje takich dołączyć do armii jako zwiad i wbijać w ten sposób kolejne poziomy. Wraz ze wzrostem doświadczenia szpiedzy będą zyskiwać perki np do zabójstwa, zatrucie żywności itp, oprócz dołączania do armii też w miarę idzie zdobywanie expa za pomocą pomieszania rozkazów na wrogiej armii, swoją drogą świetnie się to sprawdza w mojej kampanii hunowie na granicy wystarczy zabić jednego generała szpiegiem już uciekają:cool:

Gajusz Mariusz
04-03-2015, 17:08
W temacie coś cicho, ale zaczynam od Ces. Wsch. Póki co przegryzam się przez prolog, ale chyba sobie odpuszczę i zacznę kampanię.

Araven
19-03-2015, 16:10
Gram właśnie Cesarstwem Wschodnim, zacząłem od cywilnego rozwoju po II poziomie mam status Imperium, z Hunami pokój jak na razie, ale pewnie złamią za jakiś czas.
Mam 404 rok i 37 turą. Nieco rozwinąłem się gospodarczo. Chce zaatakować Aksum, a potem Sasanidów. Udało mi się na razie utrzymać spory łąd społeczny, buntów brak. Uważnie dobieram budowane budynki. Żywności mam sporo. Zerwałem sojusz z Zachodnim Rzymem i zawarłem pokój z kilkoma nacjami barbarzyńców na ich prośbę. zaczyna mi się podobać ten Attyla, ogarniam stopniowo zasady, bo w Rzym mało grałem. To wszystko nowe dla mnie.

Gibril
20-03-2015, 10:49
Chyba 37 turę. Grałem tylko Sasami i oni zaczynają około 390 r. Ces. Wsch. zaczyna wcześniej?

Araven
20-03-2015, 23:01
Tak 37 turę. Zagrałem od nowa rezygnacja z obrony w Europie poza Thessolnikami i Konstantynopolem. 2 armie zebrane i dorekrutowane w Azji i szybki atak na Sassanidów, zniszczyłem im kilka armii w ręcznych bitwach i 3 miasta splądrowałem i zburzyłem do gołej ziemi, w tym stolicę. To spowodowało że Armenia zawarła ze mną sojusz wojskowy po jakimś czasie, a Sassanidzi mocno osłabli. Na razie wysyłali na Amidę i Edessę po 2 3 armie a dawniej wysyłali po 5, rozwalę Aksum, to się za nich wezmę.

Wszyscy zaczynają tak samo.

pigment
21-03-2015, 08:36
Ja również zostawiłem sobie tylko dwa miasta w Europie i ruszyłem na Sasanidów prędzej czy później i tak nas zaatakują lepiej więc uprzedzić ich atak zanim nadmiernie się wzmocnią, po kilkunastu ciężkich turach zniszczyłem ich wszystkie miasta z wyjątkiem stolicy której obleganie pozwoliło mi uczynić z Imperium swoją marionetką, przy okazji marionetki Sasanidów stały się moimi. Za wschodnią granica miałem już spokój zacząłem rozwijać gospodarkę i powoli planować zajęcie środkowej Afryki by stamtąd ruszyć Półwysep Apeniński i odzyskać Italię z rąk barbarzyńców ....na planach się skończyło ...jakieś niedobitki koczowników zabłąkały się koło mojej stolicy a że nie lubię jak mi się ktoś kręci po mapie to wypowiedziałem im wojnę i jakie było moje zdziwienie kiedy żadna z moich marionetek(nawet te z którymi miałem relacje +100) nie dołączyła do mnie tylko solidarnie wypowiedziały mi wojnę. Zamiast podbojów mam teraz wojnę z każdej strony(nawet Piktowie z którymi mam wojnę mając tylko jedną prowincje też za swój priorytet uznają wysłanie co kilka tur pełnej armii na drugi koniec mapy:)), nie powiem jest ciekawie, drugi patch chyba coś zmienił w lojalności marionetek bo grając wcześniej Sasanidami takich numerów nie było.

Żadnych więcej wasali

jezier
22-03-2015, 03:40
Nie wiem czy koledzy zauważyli ale często to jak będzie wyglądała kampania spowodowane jest tym, jak nam się gra wczyta (w sensie rozpoczynając nową kampanię). Mianowicie na starcie gry mamy często losowe stosunki dyplomatyczne z innymi Państwami(sprawdzone wielokrotnie na różnych poziomach trudności). I tak np. z taką Abachazją możemy mieć stosunki + 50 albo -90 na starcia kampanii. I albo zaraz będzie wojna albo po kilku turach sojusz wojskowy ( przydatni są w walce z marionetkami Sasanidów). Idąc dalej. Garamantowie albo od razu wypowiadają wojnę albo od razu chcą paktu o nieagresji i handlu lub są neutralni przez kilkadziesiąt tur. Podobnie sytuacja wygląda z Ces.Zach, który na starcie albo nas kocha albo nienawidzi. Lepiej jak nas nienawidzą bo wtedy mamy lepsze stosunki z innymi państwami-hordami. Najlepszym tego przykładem są Hunowie, którzy pod warunkiem zerwania paktów z Ces.Zachodnim (oprócz handlowego), po 3-4 turach są już naszymi sojusznikami obronnymi(sic!). A po kilkunastu turach sami proponują sojusz wojskowy! Opłaca się podpisać tylko sojusz obronny bo tacy Jazygowie, Gepidowie czy jakaś inna frakcja z północy będzie się bała wypowiedzieć nam wojnę a jeśli już nawet to zrobią to Hunowie lubią pomagać :) Nie opłaca się natomiast podpisywać z nimi sojuszu wojskowego bo co chwilę wypowiadają wojnę jakiś mini-państewką a potem przy założeniu chęci utrzymania sojuszu wojsk., złazi się to całe tałatajstwo z północy do nas. Gram na wysokim p.trudności.

Araven
22-03-2015, 08:38
Dzięki, dla mnie jako laika takie info jest cenne. Wciągnęło mnie jak nie wiem. Gram na normalnym na razie. Można jakoś dać własny region jeden innemu państwu? Bo nie widzę takiej opcji.

Pampa
22-03-2015, 08:43
Od czasów Rome II nie można dawać innym państwom swoich osad. Znaczy jest pewna furtka, ale tylko wtedy gdy jest to plemię w trybie hordy kiedy to masz opcję podarowania im regionu do osiedlenia. :)

Nezahualcoyotl
22-03-2015, 10:12
Tak jak wiekszosc osob rozpoczynajacych rozgrywke Bizancjum spisalem na straty zachodnia flanke oprocz Salonik i Konstantynopola oczywiscie.Jednak wprowadzilem w zycie tryb daniny krwi wobec barbarzyncow osobiscie broniac sie garnizonem w kazdym zaatakowanym miescie.Oczywiscie to z gory przegrane bitwy jednak majac wsparcie w CKM na wiezyczkach mozna bylo zadawac dzikusom spore straty.Co jednak nie zmienilo faktu ze po kilku turach utracilem cale Balkany z wyjatkiem w/w osad.

Na starcie jest krucho z kasa zatem nalezy metoda drobnych kroczkow rozbudowywac infrastrukture ekonomiczna prowincja za prowincja.Tak wiec na poczatek poszly osady lezace nad morzem,nastepnie lezace na zyznych glebach oraz majace na swoim terytorium surowce a dopiero na samym koncu pozostale ktore wobec rosnacych dochodow mogly zaczac wznosic obiekty militarne.Handel z innymi frakcjami wyglada wrecz tragicznie gdyz po za 5-6 jestesmy z wszystkimi na noze.Jednak rodzima produkcja,hodowla,gornictwo oraz uprawy przy umiejetnym wydawaniu funduszy na kolejne obiekty oraz armie jest w stanie szybko osiagnac 10k na ture.

Majac calkowity spokoj na wschodzie z Sasanidami i trzymajac tam zaledwie dwie armie podjalem sie odbicia utraconych na poczatku gry prowincji co po kilku turach stalo sie faktem chociaz te hordy monozyly sie jak szczury a w dodatku AI jeszcze wypluwalo albo rebeliantow albo separatystow z ktorymi rowniez trzeba sie bylo uzerac.Jednak obecnie sytuacja na Balkanach jest w pelni opanowana a stacjonujace tam 4 legiony sa gwarantem bezpieczenstwa i juz niedlugo zostana poddane ciezkiej probie gdyz od pl-zach nadciagaja hordy w liczbie 5-8 ale nie Hunow tylko wszystkiego innego talatajstwa ktore po obroceniu zachodniej Europy w ruine ostrzy zeby na przepych i dobrobyt Bizancjum.
W miedzyczasie rozpoczalem cos w okolicach 90 tury wojne z Sasanidami z ktorymi to juz inna kampania gdyz ich armie w polaczeniu z satrapiami to prawdziwa mnogosc przeciwnikow do eleminacji.

http://i60.tinypic.com/2rhv0b4.jpg
http://i60.tinypic.com/inejk9.jpg
http://i62.tinypic.com/swzewh.jpg
http://i57.tinypic.com/2bql48.jpg
http://i59.tinypic.com/244eic5.jpg
http://i57.tinypic.com/n5rimc.jpg

Wiecej o tej rozgrywce:
http://forum.totalwar.org.pl/showthread.php?11656-Total-War-Attila-Kronika-Kampanii

Araven
26-03-2015, 15:27
Mam kilka pytań, na początku miałem 70% poparcia senatorów, po śmierci cesarza pierwszego mocno spadło potem było zero. Jak się zdobywa poparcie senatorów. Skupiałem się na wojnie i ekonomii, a potem po śmierci I go cesarza komp mi wybiera samych starców i tak co chwila zmiana na tronie.

Nie zajmowałem się dynastią sądząc, ze to jest losowe, ale to mnie wkurza. Jakieś rady? W Rome II mało grałem to doświadczeń stamtąd nie mam.

W sensie jakieś małżeństwa polityczne czy coś? By cesarz miał następców ze swojej krwi, a nie adpotowanych. Wojan domowa parę razy wybuchła stłumiłem. Zostało mi 5 regionów do zwycięstwa, jakoś domęczę, Sasanidzi zaorani i ich marionetkowi sojusznicy w większości także.

Pampa
26-03-2015, 15:31
Używaj opcji ,,zdobądź poparcie" swoimi członkami rodu, to bardzo mi pomagało Zachodnim. Tylko trzeba uważać żeby nie wypsztykać się z punktów bo potem może być problem z pozyskiwanie lojalności.

Rossoneri
26-03-2015, 15:33
Masz drzewko genealogiczne, możesz mianować następców tronu. Żeby dziedzic był z krwi poprzednika musisz zadbać o żonkę i liczyć, że Twój władca nie będzie stukał po kątach wszystkiego co się w trawie nie chowa i na drzewo nie ucieka (są jakieś cechy które mają negatywny wpływ na to, tzn., np +20% szansy na dziecko z nieprawego łoża czy coś takiego) tylko porządnie zajmie się swoją niewiastą. Tak ogólnie, bo w kampanie nie grałem dużo ale tyle zdążyłem zaobserwować, jeśli nie mam racji niech ktoś mnie poprawi.

Araven
27-03-2015, 15:14
Dzięki, teraz rozumiem skąd moje problemy. zaczynam rozumieć jak to działa.

Arroyo
18-09-2015, 07:13
Zacząłem sobie przedwczoraj kampanię Bizancjum i szczerze? Jak będziemy szybcy w eliminowaniu problemów wewnętrznych, to możemy w 3-4 tury zniszczyć Wizygotów. Teraz jednak czeka mnie ubicie niepokojów i Sasanidów. Co do walki z Hunami, jakieś porady? Mają mnóstwo konnych strzelców, do których ja mam dostęp w późniejszej fazie gry.

Polemajos
19-09-2015, 09:28
Co do walki z Hunami, jakieś porady? Mają mnóstwo konnych strzelców, do których ja mam dostęp w późniejszej fazie gry.

Zasadzki, fortyfikacje, krycie się w miastach. Po prostu stosuj taktykę obronną, żebyś w polu nie musiał walczyć. W walkach na otwartej przestrzeni frakcje typu Hunowie mają naturalną przewagę.

Bronti
04-11-2015, 11:14
Czytając wasze opinię na temat gry ERE skusiłem się na rozgrywkę tą frakcją

Trochę inaczej jak u większości z was bez problemów udało mi się utrzymać stan posiadania na Bałkanach. Podejrzewam, że stało się to możliwe dzięki zaproponowaniu przez Hunów traktatu pokojowego już w pierwszej turze.
Przy takim układzie zniszczenie Wizygotów nie było żadnym problemem.

Miałem dzięki temu spokój na wszystkich granicach i mogłem się skupić na polityce wewnętrznej. Poradziłem sobie z falą epidemii, wyeliminowałem w każdej prowincji problem z żywnością, zdusiłem wszystkie bunty, rozwijałem gospodarkę i handel. W międzyczasie Dunaj przekroczyli Alanowie i zaczeli grabić moje ziemię. Niestety na swoją zgubę... jedna bitwa i Alanowie przeszli do historii... ;)

Sytuacja na Bałkanach była tak dobra, że pozwoliłem sobie wysłać do Italii korpus ekspedycyjny mający pomóc zachodniemu sojusznikowi w walce z barbarzyńcami. Udało mi się tam zniszczyć dwie pełne armię Wandalów.

Spokój skończył się w momencie wypowiedzenia wojny przez Garamantów, z którymi przyszło mi toczyć ciężkie walki o Libię. W trakcie tej wojny zaatakowało mnie również Aksum. Sytuacja w Afryce była naprawdę mocno napięta, ale udało mi się dzięki interwencji dwóch armii obronić swój stan posiadania i zawrzeć traktaty z agresorami.

Moja radość nie trwała jednak długo ponieważ wojnę wypowiedzieli mi Sasanidzi i razem ze swoimi wasalami masowo przekraczają moje granicę.

Jakiś pomysł na odparcie sasanidzkich hord?

kysiol89
05-11-2015, 08:46
Ja prowadzę grę ERE na legendarnym od lipca (brak czasu). Podobnie jak Ty w pierwszej turze zabezpieczyłem się od Hunów, biorąc nawet za żonę ich księżniczkę (kosztem sojuszu i dostępu wojskowego do WRE), nie mniej jednak nie wtrącałem się w sprawy WRE, skupiając się na wschodzie. Trzymanie jednej, nawet niepełnej armii na Bałkanach skutecznie odstraszało wszelkie frakcje barbarzyńskie i nomadów. Aktualnie rozbiłem już Sasanidów i ich satrapie. Armenia od samego początku wojny jest moim sojusznikiem. Klucz do sukcesu, w mojej ocenie, sprowadza się do okopywania się. W początkowym etapie wojny mogą Cię zaatakować w trzech miejscach: kaukaz, prowincja z edessą, albo przez tereny twoich sojusznik, Gashanidów, mogą uderzyć na Judeę. Moja sugestia jest taka: szybko zająć trzeci region prowincji z Edessą należący do Sasanidów i tam się okopać. W tym czasie wysłać armię i pozbyć się kaukaskich satrapii (ja zrobiłem z nich protektoraty, ale poniekąd nic mi nie dały, nie uczestniczyły później w wojnie). Gdy zabezpieczysz sobie północ, to przechodzisz do kontrofensywy na środku: każdorazowo warto wyczekać ataku sasanidów i odeprzeć go tanim kosztem (sasanidzi korzystają przede wszystkim z jazdy, więc armie złożone w większości z rzymskich włóczników radzą sobie z nimi, przy obronie, z niewielkimi stratami. Gdy atak zostanie odparty, to w kontrataku zajmujesz jedno miasto przeciwnika. W pierwszej kolejności sugeruję uderzyć na najbardziej wysunięty na północ region Medii i zniszczyć go, by nikt tamtędy się nie wałęsał, a następnie uderzyć bądź na stolicę Medii (jedynego naprawdę groźnego sojusznika Sasanidów), albo na stolicę Sasanidów. Obydwa stanowią stolice regionów, wobec czego będą z nich całkiem niezłe bazy wypadowe do następnych ataków. Na nich należy się na tym etapie rozgrywki skupiać. Posiadając stolice Sasanidów, zanim skupisz się na wschodzie, warto poświęcić jedną i dwie tury i wykończyć Lachmidów. Ja w ciągu jednej tury zaatakowałem ich i zniszczyłem ich miasto, w ich turze ich armia zajęła to miasteczkodo, a w następnej ja ich wziąłem pod protektorat. Na tym etapie rozgrywki warto mieć sojusznika, który będzie zabezpieczał twoje państwo przed atakami satrapii sasanidów z półwyspu arabskiego. Dalsza część podboju wschodu idzie już z górki. Wyczekujesz ataku sasanidów, powstrzymujesz go i w kontrataku atakujesz kolejne prowincje, przy czym coraz bardziej spadają możliwości werbunkowe przeciwnika i możesz posuwać się coraz szybciej, aż do całkowitego ich zniszczenia. Moja sugestia na koniec jest dość makiaweliczna: zajmując ostatnią prowincję sasanidów warto ich zwasalizować, co spowoduje, że ich satrapie również staną się twoimi protektoratami. Nie warto jednak wierzyć w dobrą wolę i wierność Sasanidów. W następnej turze lub za dwie i tak wypowiedzą ci wojnę, a twoje sasanidzkie protektoraty w znacznej części staną po ich stronie. Dlatego lepiej samemu zerwać tę relację i zaatakować ostatnią prowincję sasanidów.
Niektórzy twierdza, że podbijając Sasanidów należy niszczyć ich miasta. Ja uważam to za zbyteczne: grając tak defensywną armią jak ERE najłatwiej prowadzi się wojnę obronną, a o nią najłatwiej przy wsparciu wieżyczek. Niszczenie miasta może mieć miejsce tylko tam, gdzie po prostu nie jesteś w stanie utrzymać posiadania, a przeciwnik może mieć z tej prowincji niezłą bazę wypadową. Tak potraktowałem dwa regiony Medii (poza stolicą, która powstrzymywała ataki satrapii sasanidzkich) oraz całą prowincję, którą zajmuje Partia i jeszcze jakaś frakcja (nie pamiętam nazwy), gdyż po szybkim podboju wschodnich terenów imperium i satrapii nie byłbym w stanie chronić tych terenów przed buntami, a same tereny nie były wartościowe.
Obecnie prowadzę wojnę z Hunami z Attila na czele (miałem pakt o nieagresji, ale gdy pojawił się Attila na statku przy Kontantynopolu, podążający na podbój WRE, to żal było nie skorzystać z okazji i nie utopić go, skoro z resztą planowałem przyłączenie się do wojny, co jak się okazało było bezskuteczne, gdyż Attila został ranny, pomimo, że jego statek zatonął...). Stałem się jednak ofiarą swoich wcześniejszych posunięć. Wystawiając przeciwko Hunom 10 pełnych armii, pozostawiłem dwie słabe na terenach wschodnich do gaszenia buntów, co wykorzystały moje trzy protektoraty: Nabatea (posiadająca regiony Aksum), Hymjaryci (słabi, usunięci na sam koniec półwyspu arabskiego) i zajmujący większosć półwyspu arabskiego Lachmidzi). Po wypowiedzeniu wojny w jedną turę poniszczyły mi miasta i nie chcą zawrzeć pokoju.