PDA

Zobacz pełną wersję : PBF Trędowaty rycerz - Trypolis



Strony : 1 2 3 [4] 5

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 16:46
Bertrand

Usłyszawszy odezwę Agnes usiadł obok pozostałych wyczekując dalszego rozwoju sytuacji.

Il Duce
06-09-2015, 16:59
Robert

Dopiero teraz dotarły do niego słowa Charlotte - Tak jak i Julia śpiewała mnie........- spełnił jednak prośbę Agnes i również usiadł czekając na jej słowa

Andrij Marszałek
06-09-2015, 17:30
Adriano

Usiadł na prośbę Agnes

Lwie Serce
06-09-2015, 17:30
Agnes chwilę się zamyśliła, głaszcząc po policzku swoją umiłowaną szwagierkę. Zaraz jednak się ozwała - właśnie dostałam dowód na to, iż de Curland jest zdrajcą, przysłał mi go Boemund, mój mąż. Na tym pergaminie jest przechwycony list, ujawniający spisek. Nie mamy po co więc wracać do Trypolisu, tylko czym prędzej jechać do króla Baldwina i mu to przekazać, niechaj on zajmie się ukaraniem zdrajców. Boże... Znowu się rozpłakała i wtuliła do Charlotte.

Il Duce
06-09-2015, 17:34
Robert

Podszedł do niej i szepnął - To dobre wieści,fort na pewno się utrzyma do tego czasu,dlaczego więc płaczesz?

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 17:39
Bertrand

Rzekł głośno A cóż z obrońcami? Czy zdążymy zajechać do Jeruzalem, przekazać całą sprawę królowi i potem jeszcze z wojskiem do Trypolisu wrócić, by go odbić? Co jeśli zdrajcy nie mitrężą czasu i z każdą chwilą kabacą kolejne siły na swą stronę, by szturm przypuścić?

Lwie Serce
06-09-2015, 18:13
A czemu ty Robercie roniłeś łzy, gdy Charlotte śpiewała? Spytała Agnes, dodając zaraz - oboje tęsknimy za kimś i to nas doprowadza do łez. Zwróciła się po tym do Bertranda - nie wiem co z nimi będzie, ale droga do miasta jest dla nas zamknięta i tylko sprowadzając tu pomoc jesteśmy w stanie im pomóc.

Il Duce
06-09-2015, 18:15
Robert

Nic Ci nie umknie - westchnął ciężko - ale masz rację,wybacz że pytałem.....- to mówiąc poszedł do swojego wierzchowca chcąc spędzić kilka chwil w samotności

PanzerKampfWagen
06-09-2015, 18:16
Bertrand

Ależ oczywiście, że jedynie pomoc sprowadzając możemy im pomóc, lecz powinno to być naszym priorytetem. Czyż nie możemy najpierw sprowadzić wojsk z tego... jakoż to było? Botron? A dopiero potem do Jerozolimy wyruszyć?

Andrij Marszałek
06-09-2015, 19:18
Adriano

Spiskowcy mają zbyt duże siły by garnizon z niewielkiego w sumie miasta mógł się przebić do fortu a co dopiero pokonać zdrajców. Tak sądzę przynajmniej.

Asuryan
07-09-2015, 21:09
Techniczny:

Lwu zdechł całkowicie komp. Poprosił mnie, bym Wam przekazał, że przerwa w przygodzie może nawet trwać nawet do 2 tygodni...

Lwie Serce
12-09-2015, 12:03
W Botron nie ma prawie rycerstwa, jest tylko kilka setek zbrojnych, a nawet połowy tamtejszy pan na pewno nie wyśle ku Trypolisowi. Jedyna nadzieja w królu, w Jerozolimie jest wielu rycerzy, którzy w około cztery dni dotrą do Trypolisu, gdyby wyruszyć zdecydowali. Nie wiem tylko, czy Baldwin zaryzykuje wysłanie konnych do hrabstwa, gdy granica z Ajjubidami na południu wręcz płonie... Odrzekła pani de Montmirail, dodając zaraz - kolejne dwa dni zajmie nam dotarcie do świętego miasta stąd, nie możemy cwałować bo Charlotte tego już nie wytrzyma...

Ja sobie dam radę kochana, nie ryzykujcie dla mnie! Wtrąciła się natychmiast panienka de Moulins.

Il Duce
12-09-2015, 13:52
Robert

Westchnął ciężko po czym powiedział - I co tu począć? Wychodzi na to że Hrabia na siebie jest zdany.....- i dodał kwaśno a choć mówił o Charlotte to patrzył na Agnes - a Ty Pani kogoś mi przypominasz swym zachowaniem......

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 14:06
Bertrand

Cóż za problem, odprowadźmy pierwej panią Charlotte do Botron, a stamtąd ruszajmy bez niej do Jeruzalem.

Lwie Serce
12-09-2015, 14:09
Agnes domyśliła się o co chodzi Robertowi, toteż uśmiechnęła się lekko. Charlotte zaś spytała - kogo, panie? I nie ma mowy byście mnie zostawili! Wsiądę na konia Agnes, będę się jej trzymać i nie spowolnię wam jazdy!

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 14:16
Bertrand

Uparta jak swoja szwagierka. Wierzchowiec dwoma osobami obciążony szybciej się zmęczy i zaiste spowolni jazdę pani.

Il Duce
12-09-2015, 14:22
Robert

Również się uśmiechnął mimo trudnej sytuacji w jakiej się znajdowali po czym powiedziałpoważnym głosem - Wielceście osłabiona Pani,jeszcze z siodła w czasie jazdy spadniesz i cóż wtedy będzie?

Lwie Serce
12-09-2015, 14:41
Poirytowana Charlotte wstała i nerwowym krokiem odeszła do swego konia, głaszcząc go oraz tuląc się do niego. Po chwili wykrzyczała do was - jak spadnę, to najwyżej złamię sobie nogę! Albo rękę! Skoro taka wola Boga, to czemu mam się wzbraniać?

Agnes oparła głowę na swych kolanach wciąż siedząc, dostrzegliście wtem ranę na jej ramieniu, krwawiącą. Od razu przypomnieliście sobie, że została draśnięta strzałą wypuszczoną przez trypolitańskiego łucznika. Dotychczas nie zauważyliście jej, bowiem Charlotte tuliła się prawie cały czas do swej szwagierki.

Andrij Marszałek
12-09-2015, 14:48
Adriano

Przez to całe zamieszanie zapomnieliśmy że zostałaś trafiona strzałą pani. Ta rana Jesteś pewna pani że wytrzymasz całą drogę?

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 14:55
Bertrand

Rzucił groźne spojrzenie Adrianowi Zamiast pytać czy pani wytrzyma to byś pomógł. Dajcie jakichś materiałów na bandaż migiem! Bertrand stara się przemyć i opatrzeć ranę.

Il Duce
12-09-2015, 14:57
Robert

Masz się wzbraniać bo zdrowy rozsądek tak nakazuje,tyle lat i pięknych chwil jeszcze przed Tobą a Ty chcesz tak ryzykować? Osobiście jednak,zmuszać Cię do niczego nie będę - powiedział skupiając się na Charlotte i nie zauważając krwawiącej rany Agnes

Lwie Serce
12-09-2015, 15:32
Oswald na słowa Bertranda prędko przyniósł z sakwy przy siodle bandaże oraz swój bukłak z wodą, której użył gdy tylko pan z Tuluzy mu nakazał, by przemyć ranę. Zostawcie to, zwyczajne draśnięcie - mówiła w trakcie, po czym patrząc na wysiłki Bertranda zmierzające do opatrzenia jej rany, pochichrywała nieco co jakiś czas. Rycerz sprawnie się z tym uwinął.

Tymczasem Charlotte odrzekła Robertowi - piękna chwila to taka, gdy gnasz na koniu przed siebie nie bacząc na ryzyko, gdy czujesz wiatr we włosach i... I czujesz że żyjesz!

Il Duce
12-09-2015, 15:36
Robert

Zaśmiał się lekko po czym powiedział - Taaak,to też jest piękne,jednak życie ma do zaoferowania wiele więcej,sama się kiedyś o tym przekonasz - po czym odwrócił się do niej plecami ponownie zajmując się koniem i dając do zrozumienia że uznał wymianę zdań za zakończoną

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 15:48
Bertrand

Wa, zwyczajne draśnięcie, pani? Mam wyliczać ile takich draśnięć już posiadasz? Chcesz się wykrwawić?

Lwie Serce
12-09-2015, 16:08
Charlotte podbiegła do Roberta i jego rumaka, po czym zapytała z wyraźnym przejęciem w swych ślicznych oczętach - co masz na myśli, panie? Przy okazji, położyła też dłoń na szyi Boemunda, jakby chcąc się na nim podeprzeć będąc zmęczona.

Agnes tymczasem, odrzekła Bertrandowi - jeśli Bóg zapragnie przywołać mnie do siebie, to się wykrwawię. Zadała po tym pytanie, które przyprawiło Francuza o szybsze bicie serca... A dlaczego tak się troszczysz o mnie?

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 16:16
Bertrand

A czemuż miałbym się nie troszczyć? Jako rycerz, obrońca uciśnionych jestem zobowiązany do pomagania niewiastom.

Il Duce
12-09-2015, 16:21
Robert

Spotkasz kiedyś jakiegoś rycerza którego obdarzysz uczuciem to zrozumiesz,nie ma nic piękniejszego niż chwile spędzane z bliską osobą,wiem coś o tym.....

Lwie Serce
12-09-2015, 17:59
Godwyn mimo złego humoru od razu się roześmiał, gdy Bertrand skończył mówić. Obrońca uciśnionych! Ha! Agnes też się zaśmiała, ale po chwili siląc się na poważny ton rzekła, gładząc delikatnie swą dłonią rękę Francuza, tak że ten znów poczuł podniecenie - dziękuję ci zatem mój obrońco, zapamiętam ci to.

Charlotte spojrzała w oczy Roberta nieco zasmucona, ale odparła tylko - ja też wiem... Choć pewnie ty masz na myśli swą wybrankę... Nie mylę się?

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 18:25
Bertrand

No i w rzyć z moim sumieniem. Mężata czy nie, nic na to nie poradzę. Serce mówi mi inaczej. Odwrócił się do Godwyna i odparł mu z żartobliwym uśmiechem na ustach Cóże? Azali nie wiesz co to oznacza być szlachetnym? Pierwszy raz ten zwrot słyszysz? Może z Ciebie taki rycerz jaki ze mnie łucznik?

Il Duce
12-09-2015, 19:33
Robert

Tak - odparł wyraźnie przybity wspomnieniem o niej - ale nie chcę o tym więcej rozmawiać - natomiast Boemund z początku jak gdyby pogrążony w letargu i uspokojony obecnością swego Pana nie reagował na dotyk obcej dłoni,stojąc biernie i nie dając oznak życia,jednak po krótkiej chwili wierzgnął ostro jak gdyby chcąc ją strącić i parsknął gniewnie prosto w twarz kobiety,gdy tylko Robert to zobaczył powiedział zdecydowanie po Włosku - Spokój! Zachowuj się jak przystało! - gdy tylko koń usłyszał głos swego właściciela uspokoił się nieco jednak dalej w jego oczach można było zobaczyć złość

Lwie Serce
12-09-2015, 20:04
Godwyn odparł Bertrandowi równie żartobliwym tonem - jaki ze mnie szlachetny rycerz, to mój koń wie, spytać go możesz jak zechcesz, a i mogę ci udowodnić w mieczu hehe jako ci kuśki wiecznie sterczącej na widok pani de Montmirail nie odetnę.

Charlotte aż drygnęła ze strachu, na reakcję konia. Och... Wybacz panie - rzekła, po czym oddaliła się zasmucona. Widząc całe zajście, Agnes podeszła do Roberta nie bacząc na rozmowę Bertranda z Godwynem, i spojrzała pytającym wzrokiem na niego, oraz jego rumaka, który wszak dawał jej się dotykać i nawet diadem jej podawał.

Il Duce
12-09-2015, 20:09
Robert

Czasem diabeł w niego wstępuje,źle znosi dotyk ludzi których nie zna a Pani Charlotte położyła mu dłoń na szyi - rzekł wzdychając ciężko - mam wrażenie że on wszystko rozumie a wspomniała o mojej wybrance,biedak tęskni za nią tak samo jak ja...... - Boemund gdy tylko zobaczył Agnes zmienił swoje zachowanie o 360 stopni,zarżał przyjaźnie i sam do niej podszedł wyciągając do przodu głowę jak gdyby oczekując pieszczot

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 20:09
Bertrand

Koń Twój o czym innym by mi opowiedział, a nie o Twej szlachetności... A nad moją kusią panuję, może Twoja ciągle nieokiełznana, przez towarzystwo rumaka? Hehehe

Lwie Serce
12-09-2015, 20:15
Moja kuś okiełznana, tylko przy Svenji czasem nie potrafię jej dopilnować, a teraz spokojna, chcesz to ci pokazać mogę, ha! Zaśmiał się Duńczyk. On to potrafi uczynić, wiem co mówię - dodał z uśmiechem Oswald.

Agnes uśmiechnęła się do Boemunda, zaczęła drapać go za uchem, głaskać po szyi, ucałowała go też w czoło. Rzekła po tym - konie są mądrymi zwierzętami, wyczują śmierć człowieka, który dla nich był ważny. A Charlotte to przemiła dziewczyna, bez względu na to co rzekła, na pewno nie chciała cię urazić.

Il Duce
12-09-2015, 20:19
Robert

Wiem,szczere ma serce,porozmawiam z nią o tym bo niepotrzebne wyrzuty sumienia ją dręczą - powiedział po czym spojrzał na Boemunda i dodał - No i ktoś musi Panienkę przeprosić za swoje zachowanie - na to koń wyszczerzył zęby w niepokojącym uśmiechu,nie wiadomo czy była to reakcja na słowa Pana czy też może tak bardzo podobały mu się pieszczoty Agnes.......

Andrij Marszałek
12-09-2015, 20:21
Adriano

Ze zdziwieniem przygląda się rozmowie Godwyna z Betrandem - Wesołe te moje towarzystwo.

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 20:21
Bertrand

Włożył dwa palce do ust i zagwizdał głośno, Guillaume usłyszawszy to podszedł do niego parskając radośnie i trącając go pyskiem w ramię Popatrz na niego, na jego zad, na pewno taka okiełznana? Jesteś pewien, że Ci się nie podoba? Hehehe począł się śmiać, a Guillaume wtórował mu wesołym rżeniem.

Lwie Serce
12-09-2015, 20:39
Jestem przekonany, jak Boga kocham! To ukazać ci dowód na to, że okiełznana, czy nie!? Wykrzyczał Duńczyk z uśmiechem.

Robertowi Agnes odrzekła, nie przerywając pieszczenia jego konia - zatem idź do niej, mogę ci potowarzyszyć jak chcesz, lub tu zostać. Charlotte siedzi nad wodą, moczy sobie w niej stopy, wydaje się bardzo smutna, głowę ma opartą na swych kolanach, które obejmuje rękami.

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 20:55
Bertrand

No skoro się tak zarzekasz to niech Ci będzie, ale ja wiem swoje, hehe

Il Duce
12-09-2015, 21:05
Robert

Nie,zostań,sam z nią porozmawiam..... - odparł po czym udał się do Charlotte,usiadł w dość bliskiej odległości od niej po czym powiedział - Pani nie smuć się,żal patrzeć gdy tak piękne dziewczę się zadręcza,nie powiedziałaś nic złego.....,jeno wierzchowiec mój wrażliwy na ludzi których nie zna i czasem diabeł w niego wstępuje gdy ktoś obcy go dotyka,no i również tęskni za mą wybranką .......,tak czy inaczej wiedz że niczym nam nie uchybiłaś i urazy nie chowamy

Lwie Serce
12-09-2015, 21:51
Godwyn nie przestał się śmiać, ale już nic nie odpowiedział. Wróciła do was Agnes i rzekła - gotujcie się, zaraz wyruszamy, niechaj tylko Charlotte z Robertem wyjaśnią sobie pewne sprawy. Po prawdzie... Nie liczcie na to, że król wyśle jakąkolwiek pomoc, już od kilku tygodni zbyt wiele saraceńskich, dużych podjazdów krąży wokół ziemi królestwa.

Charlotte spojrzała na Roberta szklistymi oczętami, wyjątkowo pięknymi, o niebieskim kolorze, zdają mu się wyjątkowo znajome... Zatem cieszę się panie, że nie uchybiłam. Czy twój wierzchowiec skłonny będzie znieść kiedyś mój dotyk?

Il Duce
12-09-2015, 21:55
Robert

Myślę że tak - odparł wyraźnie zmieszany uciekając od niej wzrokiem i przygryzając wargę aż do krwi

Lwie Serce
12-09-2015, 21:58
Dziewczyna nieco się zmieszała, gdy Robert zaczął nerwowo się zachowywać, wstała więc i rzekła lekko drżącym głosem - wybacz panie, dołączę do swej szwagierki. Odbiegła po tym wpadając w jej ramiona, Oswald zaś krzyknął - na koń!

Il Duce
12-09-2015, 22:02
Robert

Taka podobna.....,i ten głos..... - z rozmyślań wyrwał go głos Oswalda,zerwał się na nogi i niemalże pobiegł w stronę swojego wierzchowca

PanzerKampfWagen
12-09-2015, 22:07
Bertrand

Uśmiech zaraz zniknął z jego twarzy, gdy usłyszał, że król prawdopodobnie nie wyśle posiłków. Westchnął jedynie głęboko i dosiadł szybko swego wierzchowca, jako że stał on tuż obok niego.

Andrij Marszałek
13-09-2015, 06:44
Adriano

To sobie porę wybrali zdrajcy przeklęci. Pewno wiedzieli o zaangażowaniu rycerstwa na granicy. - dosiada wierzchowca

Lwie Serce
13-09-2015, 11:44
Dosiedliście swych rumaków, to samo zrobili wasi towarzysze oraz towarzyszki. Charlotte z pomocą Agnes dosiadła jej konia, po czym oparła swą głowę o ramię szwagierki. Ruszyliście galopem w stronę Jerozolimy, za jadącym na czele Oswaldem. Po niedługim czasie jazdy, w czasie której znacznie się od brzegu oddaliliście, dostrzegliście średniej wielkości mury Botron z potężnymi basztami. Są dość daleko... Waszą decyzją jest czy zmieniacie zdanie i postanawiacie jednak się zatrzymać, czy pędzicie dalej.

Il Duce
13-09-2015, 11:52
Robert

Kiedy następna osada przed nami? I....,ważne czy Pani Charlotte da radę dalej jechać - mówił unikając wzrokiem "siostry" Agnes

Lwie Serce
13-09-2015, 12:00
Toron, a za nim Chastelneuf, wątpię jednak by Oswald chciał tam wjechać - odparła z uśmiechem Agnes. Wnet wtrąciła się panienka de Moulins rzecząc - pani Charlotte da radę, miło jej się podróżuje, gdy jest wtulona w swą szwagierkę i nie odczuwa tak zmęczenia.

Oswald stanowczo się ozwał - Chastelneuf omijamy!

Il Duce
13-09-2015, 12:08
Robert

Zatem proponuję urządzić w Toron krótki postój a następnie jechać dalej, w Botron i tak pomocy nie uzyskamy a póki mamy siły by podróżować szkoda tracić czasu

PanzerKampfWagen
13-09-2015, 15:23
Bertrand

A czemuż to templariusz do swego rodzinnego sioła nie chce jechać? Udajmy się zatem póki co do Toron, tak jak Robert prawi.

Lwie Serce
13-09-2015, 19:37
Zatem do Toron - rzekła pani de Montmirail, poganiając znów swego konia do galopu, wy zaś z resztą pognaliście za nią. Prędka jazda jest całkiem przyjemna dzięki smagającemu twarze wiatrowi, toteż czas wam szybko mija a i zmęczenia nie odczuwacie. Po na oko dwóch godzinach zwolniliście do kłusa, by dać odsapnąć wierzchowcom. Charlotte wydaje się już coraz bardziej znużona, chwieje się na grzbiecie konia Agnes, która stara się jedną ręką przytrzymywać szwagierkę. Mimo to wydaje się, że zaraz obie zlecą na ziemię... W czasie jazdy Oswald rzekł do was - w Toron poproszę w siedzibie swego zakonu o wysłanie jeźdźców do Trypolisu. To zapewne trochę potrwa, więc wy wypoczniecie i ruszycie dalej do Jerozolimy, ja będę miał baczenie na sprawy w hrabstwie.

Il Duce
13-09-2015, 20:00
Robert

Dobrze Panie,niechaj tak będzie - powiedział do Oswalda po czym dodał - A daleko jeszcze do tej osady? Pani Charlotte zaraz z siodła się zsunie......,jeśli daleko to proponuję zrobić chwilę przerwy a dopiero potem kontynuować jazdę

Lwie Serce
13-09-2015, 20:07
Niedaleko, niespełna godzina drogi stąd, ale ona to chyba nie wytrzyma i kilku minut - odparł templariusz. Żadnej przerwy... Wymamrotała cicho Charlotte.

Co więc postanawiacie?

PanzerKampfWagen
13-09-2015, 20:28
Bertrand

Zatrzymać się musim, przecież ona ledwo mówi. Przerwa konieczna droga pani, inaczej nam tu odejdziesz, a nie nadszedł jeszcze Twój czas.

Il Duce
13-09-2015, 20:37
Robert

Dokładnie,nie protestuj Pani,zrobimy kwadrans przerwy a potem ruszamy dalej

Andrij Marszałek
13-09-2015, 20:47
Adriano

Racja. Musisz wypocząć pani. Choćby chwilę.

Lwie Serce
15-09-2015, 13:17
Głupcy, głupcy! Wykrzyczała ostatkiem sił już niezbyt trzeźwo myśląca Charlotte, osuwając się zaraz na bok, o mało nie spadając z grzbietu wierzchowca, przytrzymywana tylko ręką Agnes, która rzekła do was - zabierzcie ją prędko bo nie utrzymam jej, ehh skaranie Boskie z tą dziewczyną, uparta jak brat. Westchnęła ciężko, kręcąc głową. Oswald z Godwynem odjechali kawałek, dyskutując o czymś dość burzliwie... Nie słyszycie jednak ani słowa.

Il Duce
15-09-2015, 13:28
Robert

Podjechał do Agnes,zsiadł z konia i wziął na ręce na wpół przytomną Charlotte - To się dobrały,jedna bardziej uparta od drugiej.....

Andrij Marszałek
15-09-2015, 13:38
Adriano

Myślałem że nie spotkam osoby bardziej upartej od Agnes...

Lwie Serce
15-09-2015, 13:39
Robert bez trudu wziął na ręce lekką panienkę de Moulins, Agnes poprawiła się w siodle jakby wreszcie mając chwilę oddechu. Jednak w tej samej chwili, usłyszeliście grzmiący potężnie, przeciągle, z daleka róg wojenny... Wątpliwe, by był to dźwięk europejskiego rogu.

Il Duce
15-09-2015, 13:48
Robert

Przeklęci Saraceni,widzi ktoś ilu ich jest?

Lwie Serce
15-09-2015, 13:54
Dostrzegliście galopującego w waszą stronę Oswalda z Godwynem, pędzą jakoby ich stado wilków goniło. Saraceni! Saraceni! Dwóch jeźdźców i kilkunastu pieszych z włóczniami! Wrzasnął Duńczyk, dobywając swego topora, potem zaś oręża dobył templariusz oraz Agnes. Kobieta krzyknęła - my się nimi zajmiemy, Robercie, zabierz stąd Charlotte, jedź do Toron, tam się spotkamy, nie będziemy ryzykować jej życiem, ruszaj!

Il Duce
15-09-2015, 14:05
Robert

Boemundzie,połóż się! - powiedział po Włosku na co koń natychmiast się położył wyczekując kolejnej komendy,nie tracąc czasu Robert natychmiast znalazł się w siodle,usadził Charlotte przed sobą po czym jedną ręką wciąż ją mocno trzymając w pasie a drugą łapiąc za wodze krzyknął znów w tym samym języku - Wstań! W galop!

PanzerKampfWagen
15-09-2015, 14:53
Bertrand

Pochylił się w siodle do przodu i szepnął do ucha swego wierzchowca po francusku Ponieś mnie z gracją do boju Guillaume... A jak zginę i w ręce Saracenów wpadniesz to spokojny bądź, i służ im tak jak mi służysz. Założył hełm, dobył włóczni i tarczy i krzyknął do Agnes takoż po francusku Jedź z Robertem pani, nie stawiaj swego życia na szali! Nie sprzeciwiaj się proszę, nie wytrzymasz kolejnego boju! Uciekaj!

Lwie Serce
15-09-2015, 15:04
Robert:

Potężny percheron ruszył do majestatycznego galopu, wioząc na swym grzbiecie swego pana i trzymaną przez niego Charlotte. Co... Co się dzieje? Wyjąkała ledwie, mając większość twarzy przysłonioną rozpuszczonymi i rozwiewanymi przez wiatr włosami. Na razie żaden z saracenów was nie niepokoi.

Reszta:

Nie byłabym Agnes de Montmirail, jeśli bym cię usłuchała Bertrandzie, jeśli śmierć dziś mnie spotka, przyjmę ją godnie, taka bowiem wola Pana - odparła kobieta Francuzowi w ich rodzimym języku. Uśmiechnęła się do niego serdecznie, patrząc wprost w oczy, co znów wprawiło rycerza w zakłopotanie i niemożność oderwania od niej wzroku...

Zwarty szyk! Strachu nie okazać, lękiem nieprzyjaciół napawać, walić tęgo by Bogu miłym być, naprzód! Wykrzyczał Oswald.

Il Duce
15-09-2015, 15:07
Robert

Jedziemy do Toron Pani,Saraceni nas naszli i w trosce o Twe bezpieczeństwo z polecenia Agnes tam Cię właśnie wiozę,trzymaj się mocno - wyszeptał jej do ucha

PanzerKampfWagen
15-09-2015, 15:12
Bertrand

Przygryzł wąsa Jeśli na śmierć masz iść, to nią nie bądź. Otrzeźwiał jednak, gdy usłyszał odezwę Oswalda i pognał Guillaume'a do galopu w stronę wroga.

Lwie Serce
15-09-2015, 15:48
Robert:

Charlotte nic nie odpowiedziała, przymknęła tylko oczy i mruknęła coś... Po chwili dostrzegłeś dwóch jeźdźców jadących prędko za Tobą, rącze mają konie i z pewnością niedługo do Ciebie dotrą. Jeden nosi kolczugę z pozłacanym, cebulastym hełmem. a w dłoniach dzierży miecz oraz tarczę, drugi zaś nie ma zbroi, jedyny jego oręż stanowi włócznia.

Reszta:

Ruszyliście do walki, wbijając się z impetem w kilkunastu piechurów. Ich włócznie są zbyt krótkie, by poważnie wam zagrozić, walka nie będzie zapewne zbyt ciężka...

Rozliczenie walki dam niedługo.

Il Duce
15-09-2015, 15:57
Robert

Pani,jadą za nami,szybkich bestii dosiadają i nie ma szans byśmy im uszli.....,dasz radę przejąć wodze i koniem mym posterować? Ja zaś Cię osłaniać będę,jedź wprost na nich i w ostatniej chwili skręć konia tak bym tylko z jednym na raz walczył a drugi musiał wymanewrować by zaatakować,uda Ci się to wykonać? - powiedział do niej na próbę wręczając wodze w jej ręce

Techniczny
Jeśli szarlotka weźmie wodze* to wtedy Robert dobywa topór jeśli nie to myślę dalej xD,w czasie walki osłania ją z narażeniem własnego życia

Lwie Serce
15-09-2015, 16:12
Robert:

Młoda panienka potrząsnęła głową na słowa rycerza, by się rozbudzić nieco i chwyciła mocno wodze w jedną dłoń. Oczy jej się zażarzyły, przytomność wróciła jej jako z bata strzelił. Saraceni!? Krzyknęła. Och Boże, saraceni! Na to gwałtownie zawróciła rumaka, o mało oboje nie spadliście z niego. Ruszyła wnet naprzód galopem... Problemem jednakoż jest, iż nie widzisz nic przed sobą, wiatr bowiem rozwiewa włosy Charlotte tak, iż lecą one wprost na Twą twarz.

Il Duce
15-09-2015, 16:20
Robert

Pani,nic nie widzę,Twe złociste włosy mi widok przesłaniają - rzekł odgarniając je na chwilę - przytrzymałabyś je na moment bym mógł z wrogiem się rozprawić?

Lwie Serce
15-09-2015, 16:26
Robert:

Dziewczyna bez słowa jedną dłonią możliwie najszybciej zgarnęła sobie wszystkie włosy, po czym ścisnęła je mocno odsłaniając Ci widok. Panie Robercie, Panie Robercieeee... Zaczęła mówić drżącym głosem, widać iż ogarnął ją strach. Gdy zbliżyliście się, ta zgodnie z Twoimi instrukcjami odbiła nagle w lewo, ale było to tak gwałtowne, iż nie zdążyłeś zadać ciosu. Wstrzymała konia, to samo zrobili saraceni... Mineliście się przedtem w prędkości wielkiej, teraz zaś jesteście naprzeciw siebie. Wtem jeździec w kolczudze krzyknął łamaną łaciną - ty nam dać niewiasta, ja ją za żona pojąć, i my odejść!

Il Duce
15-09-2015, 16:34
Robert

Po moim trupie! Niewiasta jest pod moją opieką i pókim żyw tknąć jej nie pozwolę! - odkrzyknął Saracenowi ze złością spluwając po tym na ziemię,po czym dodał uspokajającym szeptem do Charlotte - Nie bój się,będzie dobrze,wszystko będzie dobrze,nie pozwolę Cię skrzywdzić.......,a teraz przygotuj się na mocny zryw mojego wierzchowca - puścił ją ujmując tarczę i wykrzyknął do swego towarzysza po Włosku - Szarża!

Lwie Serce
18-09-2015, 16:57
Robert de Modica walcząc z dwoma saraceńskimi jeźdźcami, otrzymał trzy rany lekkie oraz średnią, farys był sprawny w walce, ale nie powiodło mu się tego dnia i padł pod ciosami Normana. Drugi z wojowników zaś poległ prędko, nie czyniąc rycerzowi szkody. Problemem była panienka Charlotte, wciąż siedząca na przednim łęku siodła utrudniając walkę. Jest mocno roztrzęsiona tym, iż znalazła się w środku wrzawy i wydaje się, iż nie może wykrztusić nawet słowa, jakoby nieobecna. Robert teraz dopiero poczuł ból z zadanych ran, zaczynają wielce doskwierać.

Bertrand oraz Adriano usiekli po czterech wrogów, sami nie odnosząc ran, resztę zaś roznieśli na mieczach Agnes, Godwyn oraz Oswald. Tutaj potyczka problemem nie była, piechurzy z włóczniami nie mieli szans z ciężkozbrojnymi rycerzami na koniach i biegłą w mieczu damą. Jeden z saracenów dycha jeszcze, próbując się podnieść. Pani de Montmirail pognała po śladach za rumakiem Roberta, zapewne w trosce o Charlotte.

Il Duce
18-09-2015, 17:01
Robert

Jęknął jedynie poprawiając się w siodle,złapał się za ranę która najbardziej mu doskwierała i krzywiąc się z bólu wydusił - Pani,nic Ci nie jest?

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 17:25
Bertrand

Zeskoczył z konia, i stanąwszy na konającym w odległości około metra spytał go po arabskuKto wy? Czego tu szukać?

Lwie Serce
18-09-2015, 17:32
Robert:

Nie, nie... Chyba... Nie - odparła wystraszona dziewczyna, zsuwając się z siodła. Upadła na ziemię, ale raczej nie boleśnie. Jest przytomna, podparła się jedną ręką na ziemi, będąc w pozycji półleżącej oraz ze spuszczoną głową. W oddali dostrzegasz kobietę w ciemnoniebieskiej sukni oraz białej pelerynie na ciężkim koniu, z całą pewnością to Agnes galopuje ku wam.

Bertrand, Adriano:

Allah jest wielki! Sułtan... On nam kazał palić, grabić, w imię Allaha by niewiernym psom ukazać swą potęgę! Wielka, wielka armia zmierza ku Jerozolimie, setki tysięcy, setki tysięcy! Śmierć nadejdzie do was! Wykrzyczał ledwie ranny włócznik po arabsku.

Il Duce
18-09-2015, 17:35
Robert

Pani! - wykrzyknął schodząc z konia,jednak nie robi tego zbyt szybko by nie podrażnić ran,po czym pomaga jej wstać,gdy już to zrobi mówi - Byłaś bardzo dzielna,pomimo zmęczenia świetnie sobie poradziłaś

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 17:43
Bertrand

Zmiłuj się Panie Boże nad duszą tego nieszczęśnika, jak i nad duszami tych tutaj pozostałych. Amen. po czym dodał po arabsku Twój Allah to diabeł, gdyby istnieć toby Cię wyratować, nawrócić się teraz to Ci Bóg jeden nasz przebaczy.

Lwie Serce
18-09-2015, 17:48
Robert:

Charlotte nic już nie odrzekła, spojrzała tylko w oczy Normana, kiedy ten do niej przemówił. Po chwili podjechała do was Agnes trzymając w dłoni splamiony krwią miecz. Schowała go do przytroczonej do siodła pochwy, po czym zeskoczyła na ziemię, podbiegając natychmiast. Utuliła swą szwagierkę mocno i czule, głaszcząc ją po włosach. Jak mam ci dziękować Robercie za ocalenie mej kochanej Charlotte? Spytała, sama roniąc kilka łez.

Bertrand, Adriano:

Allah jest wielki! Zakrzyknął znów ranny. Godwyn spytał po łacinie - co ten łachmyta niewierny, pies saraceński i świnia w gnoju pływająca, tam gada?

Il Duce
18-09-2015, 17:56
Robert

Gdy Charlotte spojrzała mu w oczy na chwilę zapomniał o Bożym świecie i ranach jakie odniósł, stał jak zahipnotyzowany wpatrując się w oczy niewiasty......, czy ujrzał w młodej dziewczynie odbicie swej ukochanej Julii? A może zobaczył tam coś innego? Tego nie wiedział sam Robert.....,gdy usłyszał słowa Agnes wrócił do rzeczywistości i odpowiedział - Nie masz za co dziękować,spełniłem swój rycerski obowiązek,nie mogłem im pozwolić jej skrzywdzić a tym bardziej zabrać co mi ten psi syn oferował - spluwając pod nogi gdy doszedł do propozycji farysa.

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 18:01
Bertrand

Ech, szansę żem mu dał, żeby nawrócił się, ale nie poskutkowało niestety. Mówił, że sułtan jego kazał im grabić i palić w imię Allaha. Prowadzi on także setki tysięcy wojsk pod Jeruzalem. Skoro Pana Boga przyjąć nie chce, to dobić go trza i dalej ruszać. Chyba że o co jeszcze mam spytać? Choć wątpliwym, że mi odpowie...

Lwie Serce
18-09-2015, 19:10
Robert:

Gdy tak spoglądałeś na panienkę de Moulins, wróciły Ci wszystkie wspomnienia swej ukochanej żony, obie wiele ze sobą wspólnego mają, te same oczy, równie piękna uroda, takoż cudny, anielski wręcz głos... Twoje serce, na którym zrobiło Ci się ciepło zareagowała tak samo, jako i męskość. Po tej cudnej chwili, gdy już odpowiedziałeś Agnes, ona do Ciebie odrzekła - to zaszczyt spotkać rycerza wiernego ideałom, rycerza prawego, gotowego do najwyższego poświęcenia, rycerza jak... Boemund...

Bertrand, Adriano:

Godwyn wykrzyczał coś zapewne po duńsku, po czym swym potężnym toporem odciął głowę saracena jednym, mocarnym cięciem. Oswald zaśmiał się widząc całe zajście, rzekł po tym - skąd znasz język tych świń Bertrandzie? O ile mi wiadomo, to niedawno żeś z Francji przybył...

Andrij Marszałek
18-09-2015, 19:12
Adriano

Zdradzieckie psy w Trypolisie, niewierne psy pod Jeruzalem. Zaiste Bóg chcę sprawdzić naszą wiarę w tak trudnym momencie. Ale czy przypadkiem nie było mowy o konnych i piechurach? Ja tu koni nie widzę.

Il Duce
18-09-2015, 19:18
Robert

Nic nie powiedział jedynie wykonał przed nią lekki ukłon.....a raczej próbował wykonać bowiem gdy tylko się pochylił od razu zapiekła go rana w boku,wydał z siebie przytłumiony jęk i odruchowo złapał się za ranę,podniecenie odleciało tak szybko jak się pojawiło a zastąpił je widok własnej krwi na ręce.....

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 19:20
Bertrand

Mój pradziad Święte Miasto pomagał zająć, niemal 100 lat temu. W Palestynie języka się wyuczył, coby wroga lepiej poznać. Powróciwszy do Francji memu dziadowi wiele opowiedział, a i saraceński mu wyłożył. I tak z pokolenia na pokolenie język ten pośród mego rodu przechodził, aż do mnie w końcu dotarł, i choć nie władam nim tak dobrze jak mój ojciec czy jego ojciec, to porozumieć się potrafię. No nic, ruszajmy zatem za panią, skoro z wrogami żeśmy się ostatecznie rozprawili.

Lwie Serce
18-09-2015, 19:30
Robert:

Pani de Montmiaril podbiegła do Ciebie natychmiast i podtrzymała swymi rękami, pytając z przejęciem - masz gdzieś bandaże? Rany opatrzyć trzeba, krwawisz. Charlotte tymczasem dalej oszołomiona usiadła znów na ziemi.

Bertrand, Adriano:

Dwaj konni pognali za Robertem, oby Bóg dał, że się z nimi rozprawił. A teraz za Agnes, chyżo! Krzyknął Oswald gnając konia do galopu. W trakcie jazdy zwrócił się do Bertranda - i teraz zamierzasz poświęcić żywot w obronie tego, za co pradziad twój krew przelewał? Piękna to będzie śmierć, bliska juz zapewne, czyż nie?

Il Duce
18-09-2015, 19:37
Robert

Do Toron dam radę dojechać,nie przejmuj się nimi - powiedział uśmiechając się słabo,nagle do rozmawiających dołączył Boemund który niespodziewanie przełożył głowę przez ramię swego Pana i z zaskoczenia polizał Agnes po twarzy wyszczerzając po tym zęby w łobuzerskim uśmiechu po czym jak gdyby nigdy nic oparł ją na ramieniu swego przyjaciela zastygając w oczekiwaniu.

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 19:43
Bertrand

Panie Oswaldzie... Gdybym to ja sam wiedział czego ja chcę... rzekł patrząc przed siebie, nie odwracając głowy na templariusza.

Lwie Serce
18-09-2015, 19:55
Robert:

Agnes zaśmiała się, gdy Twój koń polizał ją po twarzy. Objęła go za szyję i utuliła się do niego z błogą miną, rzecząc też żartobliwym tonem - obyś miał rację, jak mi zemrzesz po drodze to zrobię ci krzywdę, przysięgam. Gdy skończyła mówić usłyszałeś stukot końskich kopyt, Oswald, Godwyn, Bertrand i Adriano się zbliżają.

Bertrand, Adriano:

Ujrzeliście Agnes tulącą się do konia Roberta, obok siedzącą na ziemi Charlotte oraz dwa ciała saracenów. Templariusz rzekł do Bertranda po francusku - ja wiem czego pragniesz... Pięknej pani de Montmirail hehe.

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 20:04
Bertrand

Westchnął ciężko i pokręcił głową w dezaprobacie, po czym dodał po francusku Czemuż wszyscy uważają że pani Agnes pożądam?

Il Duce
18-09-2015, 20:04
Robert

Zatem obiecuję nie zemrzeć co by na gniew Twój się nie narazić - odparł w podobnym tonie,po czym dodał do Boemunda po Włosku uśmiechając się i drapiąc go za uchem - Ty szelmo Ty,miałbyś odrobinę przyzwoitości a nie Panią nachodzisz - na co koń jedynie ponownie się wyszczerzył

Lwie Serce
18-09-2015, 20:25
Robert:

Charlotte podeszła do was, zamieniając kilka słów po francusku z Agnes. Zaczęła spoglądać na Boemunda, prosto w jego oczy... Pani de Montmirail na ten czas położyła mu na szyi swą dłoń. Dołączyli do was Godwyn oraz Adriano.

Bertand:

Oswald wstrzymał swego konia, po czym odparł w tym samym języku - jęki w nocy, wodzenie dłonią po kroczu i wykrzykiwanie imienia Agnes przez sen, czy pożeranie jej wzrokiem są tak widoczne, iż tylko ślepiec by nie zauważył.

Adriano:

Dotarłeś z Godwynem do Agnes, Charlotte i Roberta.

Il Duce
18-09-2015, 20:33
Robert

Wierzchowiec wyprostował się pokazując pełnię swoich ogromnych rozmiarów,całą swą uwagę skupiając na Charlotte i przeszywając ją wzrokiem.....,był jednak nad wyraz spokojny nie okazując żadnych wrogich zamiarów. Robert stał z boku z rękami założonymi na piersi i bacznie obserwował zachowanie swojego towarzysza gotów w każdej chwili zainterweniować.

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 20:38
Bertrand

Także zatrzymał konia, zakręcił nim by naprzeciw Oswalda stanąć i zaczął mówić po francusku. I cóż z tego? Mam nie spać, by sny mnie takie nie nawiedzały? Oczy wykłuć, by wzrok w jej stronę nie wodził? Cóż mam poradzić na to, iż odruchy moje są silniejsze niż umysł? A umysł powiada mi, że nie mogę jej kochać, gdyż mężata. Co ze mnie za człowiek, co nad swymi poczynaniami nie potrafi zapanować?

Lwie Serce
18-09-2015, 20:46
Robert, Adriano:

Młoda panienka nieco wystraszona, postanowiła się przemóc i spróbowała delikatnie położyć dłoń na głowie konia Roberta...

Bertrand:

Mężata? Gdy Boemund, jej maż, na trąd zachorował to mariaż unieważniony został. A Agnes oficjalnie jest wdową, samotną kobietą potrzebującą oparcia w rycerzu, który ją umiłuje. Twe uczucie wywodzi się od serca, czy chuci? Szczerze odpowiadaj - rzekł stanowczo templariusz.

Il Duce
18-09-2015, 20:54
Robert

Koń spojrzał na swojego Pana po czym przeniósł wzrok na Charlotte i delikatnie pochylił głowę dając się dotknąć na co Robert powiedział - Zostałaś zaakceptowana,to bardzo mądre stworzenie które rozumie znacznie więcej niż się na pozór wydaje.......

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 20:55
Bertrand po francusku

Mariaż unieważniony powiadasz, lecz w tym wypadku to ja mogę Cię o ślepotę posądzić, gdyż gołym okiem widać, że ona wciąż go kocha. A jeśli szczerej odpowiedzi ode mnie oczekujesz to tak, serce me do niej należy, i jest to uczucie najprawdziwsze, prosto z niego.

Lwie Serce
18-09-2015, 21:03
Robert, Adriano:

Charlotte ucieszyła się, gdy rumak pozwolił jej się dotknąć, zaczęła go ochoczo głaskać po głowie oraz szyi. Wiem, że to mądre stworzenie, widzę to w jego oczach - rzekła. Gotujcie się powoli do wyjazdu, sporośmy czasu zmitrężyli - ozwała się Agnes, siląc na zdecydowany ton, wbrew temu jednak jej głos jest słodki oraz delikatny.

Bertrand:

Wciąż go kocha i nie przestanie aż po swój grób, ale nie może tak żyć do końca. Ja jestem rycerzem zakonnym, toteż tylko na przyjaźni pozostać mogę, ale to ma umiłowana przyjaciółka i wciąż zalezy mi na jej szczęściu. Jeśli więc twe słowa są prawdziwe i będziesz potrafił dać jej szczęście, może rzeknę nieco dobrego jej o tobie - odparł rycerz.

Il Duce
18-09-2015, 21:08
Robert

Polizał jeszcze Charlotte po twarzy po czym stanowczo odsunął się i położył przed swoim Panem wiedząc że ten rany w walce odniósł,na co ten dosiadł go, koń czując ciężar swego Pana natychmiast się podniósł po czym Robert zapytał - Agnes da się w Toron wierzchowce spieniężyć? Szkoda by te dwa się zmarnowały i samopas tu zostały zostawione.....

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 21:15
Bertrand

Nie odzywając się już kiwnął jedynie głową templariuszowi na znak zgody. Zawrócił potem konia i podążył w stronę pozostałych. Uniósł głowę w górę Zaprawdę widać, iż Twój to wysłannik Panie Boże. Cieszę się, iż rozjaśnił moje myśli, dzięki Ci za to, że na mojej drodze go postawiłeś. Wyjął po tym krzyżyk spod koszuli i ucałował go.

Lwie Serce
18-09-2015, 21:49
Wszyscy:

Na pewno byśmy dostali sporo złota za nie, ale czas nas nagli, wolałabym nie marnować go w Toron na jakichkolwiek kupców, tylko na wypoczynek w karczmie. Twoja wola Robercie, a wiedz że musimy ci jeszcze rany opatrzyć, Charlotte się na tym zna - odparła Agnes.

Ha! Z kupczykami się jeszcze tu męczyć nam dane? O nie, to beze mnie, ich to się na pal winno nabić, złodziei w rzyć chędożonych, uczciwych można zliczyć na kopytach mojego konia! Wykrzyczał Godwyn.

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 21:55
Bertrand

Uśmiechnął się lekko pod wąsem i nieznacznie wzrok w stronę Adriana skierował, usłyszawszy o uczciwości kupców.

Il Duce
18-09-2015, 21:55
Robert

Ehh, niechaj tak będzie, choć żal je tu zostawiać bo są przedniej urody - powiedział nieco zasmuconym głosem

Lwie Serce
18-09-2015, 22:02
Agnes dosiadła swego rumaka, po czym podjechała kolejno do obydwu arabskich koni, rozpięła im popręgi, zrzuciła siodła oraz przecięła pasy na ogłowiach, krzycząc po francusku - idźcie ku wolności! Której my nigdy nie zaznamy...

Charlotte wskoczyła w siodło, ledwie co prawda ale udało jej się to z wyskoku. Naprzód, z Bogiem! Wykrzyczał Oswald, dodając zaraz - Agnes, pomówić z tobą pragnę w cztery oczy. Kobieta bez słowa na to przystała i w czasie jazdy oddalili się nieco od reszty, ale wciąż pozostając w zasięgu waszego wzroku.

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 22:06
Bertrand

Podjechał do Roberta Cóż się wydarzyło, żeś pan taki pokiereszowany?

Il Duce
18-09-2015, 22:14
Robert

Uniósł brwi,patrząc bacznie czy aby Bertrand sobie z niego żartów nie robi, po czym odparł - A jak Waść myślisz? Z jakimś ichniejszym rycerzem i jego sługą przeprawę miałem,zacnie walczył to trzeba mu oddać....., ale dziwnie Ci saraceni honor pojmują,chciał bym mu Panienkę Charlotte wydał by ją za żonę mógł pojąć,za to odejść wolno mi proponował - gdy doszedł do końca aż parsknął śmiechem

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 22:22
Bertrand

Co za dziwne obyczaje, nie dość, że wiele żon mają, to na dodatek pochwycone w boju poślubiać chcą. Pokręcił głową nie mogąc sobie tego wyobrazić. A skąd panie o jego intencjach wiedziałeś? Czyżby po łacinie mówił ten... Jakoż to ich nasze rycerstwo zwie... Farys?

Il Duce
18-09-2015, 22:26
Robert

Ano władał łamaną łaciną, przecież na migi mi tego nie przekazał a arabskiego nie znam....., mówił do tego nie widząc w tej propozycji nic zdrożnego - odparł jednak coraz trudniej było mu zachować uprzejmy ton i odpowiedać na durne pytania rozmówcy....

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 22:34
Bertrand

Widząc iż rozmowa się nie klei oddalił się od Roberta. Gbur jakowyś, ni pogadać, ni pożartować, jeno cicho siedzieć.

Lwie Serce
18-09-2015, 22:44
Jechaliście niedługi czas w stronę Toron, Agnes z Oswaldem przez większość drogi rozmawiali ze sobą dość żywiołowo, co jakiś czas zerkając na Bertranda. Dotarliście wreszcie do celu, ujrzeliście średniej wielkości zamek na wzgórzu otoczony niewielkim miastem. Fortyfikacje są dość potężne, na murach jest wielu dobrze uzbrojonych żołnierzy. Wjechaliście przez bramę, miasto nie jest tak tłoczne jak Trypolis, prawie połowa ludzi, których spotykacie to zbrojni, co nie jest dziwne biorąc pod uwagę iż Toron jest jednym ze stanic strzegących wschodniej granicy królestwa. Oswald poprowadził was do tawerny, rzekł wtem - tutaj się rozstajemy, odpocznijcie jakiś czas i wyruszajcie do Jerozolimy, niechaj Bóg ma was w swej opiece. Na te słowa uścisnął czule Agnes, całując potem jej dłoń, po czym odjechał galopem do zamku.

Il Duce
18-09-2015, 22:48
Robert

Odprowadził konia do stajni po czym wszedł do środka tawerny cały czas ściskając się za piekącą ranę

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 22:49
Bertrand

Wjechał do stajni i znalazłszy stajennego zapłacił mu złotą monetę. Zeskoczył ze swego wierzchowca i odrzekł do niego po francusku Zostań tu, i zachowuj się przyzwoicie. Następnie wkroczył do karczmy i usadowił się na wolnym miejscu obok szynkwasu.

Lwie Serce
18-09-2015, 22:56
Charlotte, zajmij się Robertem - rzuciła Agnes po francusku, przysiadając się chwile po tym obok Bertranda, spoglądając na niego dziwnie. Panienka de Moulins wymieniła kilka zdań z karczmarzem też po francusku, po czym otrzymawszy od niego klucz powiedziała do Roberta po łacinie - chodź na górę panie, rany twe opatrzę, choć tak odwdzięczyć się za uratowanie mogę.

Il Duce
18-09-2015, 22:58
Robert

Nie musisz się za nic odwdzięczać, rad jednak jestem że to Ty me rany opatrzysz - odparł podążając za nią i uśmiechając się przy tym lekko

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 23:03
Bertrand

Daj piwa karczmarzu. Rzekł spokojnie Bertrand, jakoby nie zwracając uwagi na Agnes, choć tak na prawdę zgrzytał zębami i gotowało się w nim, lecz nie dawał tego po sobie poznać. Cóż jej nagadał, że się tak na mnie patrzy?!

Lwie Serce
18-09-2015, 23:08
Charlotte poprowadziła Roberta do niewielkiej izby, z łożem przy oknie. Zdejmij zbroję i koszulę panie, bym mogła ci opatrunek zrobić. Sama zdjęła swój piękny płaszcz oraz buty, wyczekując po tym, aż Norman będzie gotowy.

Tymczasem na dole, karczmarz podał piwo Bertrandowi. Agnes przysłoniła część twarzy swymi czarnymi włosami i nie mogąc się powstrzymać, zaczęła chichrać pod nosem...

Il Duce
18-09-2015, 23:12
Robert

Zdjął z trudem ciężką zbroję i koszulę zaciskając przy tym zęby z bólu, gdy w końcu się z tym uporał opadł na łóżko ciężko dysząc i wyczekując aż będzie miał z głowy nakładanie opatrunków.....

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 23:13
Bertrand

Otrzymane piwo wypił od razu duszkiem, otarł usta ręką po czym spytał Agnes Potrzebujesz czegoś ode mnie, pani?

Lwie Serce
18-09-2015, 23:18
Siostra konstabla lazarytów usiadła na łożu i zaczęła starannie opatrywać ranę Normana. Nader zręczna jest, szybko i bez większego bólu uporała się z powierzonym zadaniem, a dotyk jej ślicznych, delikatnych dłoni jest bardzo miły... Znów dotyk ten przywołuje piękne, ale jakże teraz bolesne wspomnienia... Gotowe, niedługo będziesz zdrów panie - powiedziała panienka.

Agnes przerwała chichranie i wreszcie siląc się na poważny ton spytała Bertranda - to prawda, że pożądasz ogiera pana Godwyna? Gdy Duńczyk usłyszał jej słowa, o mało się nie zakrztusił piwem.

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 23:23
Bertrand

Wytrzeszczył wręcz oczy z zadumy. Co?! Ogiera... Nie! Chrystusie Nazareński! Cóż ten głupiec Oswald pani nagadał?! Ja ogiera?! Nigdy! Nawet w najgorszych koszmarach! Choćby mnie zmusili konia... O Boże! Nie!

Il Duce
18-09-2015, 23:26
Robert

Łza pociekła mu po twarzy, ileż czasu minęło odkąd czuł dotyk kobiecych dłoni na swym ciele? Jakkolwiek się starał nie mógł nie myśleć o tej którą na zawsze utracił....., szybkim ruchem otarł ją z twarzy, wstał i począł się ubierać mówiąc - Dziękuję Pani,masz wyjątkowo zręczne dłonie

Lwie Serce
18-09-2015, 23:33
Agnes zezłościła się na słowa Bertranda - jak możesz tak mówić o Oswaldzie... Jak możesz go oskarżać... Wiesz co on mi o tobie rzekł? Żeś prawy rycerz, choć nieporadny to dzielny i o dobrym sercu, które prawdziwie mnie umiłowało! Och pomylił się wielce... Kobieta wstała natychmiast i wyszła z karczmy.

Charlotte zaskoczona przyglądała się łzie, którą uronił Robert, postanowiła nic nie mówić tylko ułożyła się spokojnie na łożu, okrywając kocem. Możesz mnie panie zbudzić, gdy ruszać będzie nam czas?

Il Duce
18-09-2015, 23:37
Robert

Mogę....- odparł wyraźnie wzruszony pociągnąwszy nosem, po chwili dodał - Życzysz sobie coś przekąsić albo wypić? Powiem karczmarzowi by coś posłał jeśli tak....

PanzerKampfWagen
18-09-2015, 23:43
Bertrand

Wplótł dłonie we włosy a ręce oparł łokciami o blat. Zaczął mówić do siebie powoli drżącym głosem Jestem głupcem. Jestem głupcem. Nie jestem godzien, by po tym padole stąpać, skoro tak szybko tak durne osądy wydaję. Jestem głupcem. powstał od siedziska i wybiegł na zewnątrz by szukać Agnes. Oddech ma nierówny, ręce mu dygocą okrutnie, gorzej jakby na śmierć szedł.

Lwie Serce
18-09-2015, 23:48
Charlotte odparła Robertowi - nie, niczego teraz nie pragnę poza wtuleniem się w poduszkę i miłym snem...

Bertrand znalazł Agnes na zewnątrz, siedzi opatulona peleryną na ławie nieopodal drzwi do karczmy. Zdaje się nie zwracać wagi na Francuza, widocznie jest zamyślona.

Il Duce
18-09-2015, 23:50
Robert

Dobrze,zatem wypoczywaj Pani,zbudzę Cię gdy nadejdzie czas - rzekł wychodząc i cicho zamykając za sobą drzwi

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 00:06
Bertrand po francusku

Podszedł do niej i zasiadł obok. Wpatrując się w ziemię począł mówić Jaśnie pani... Proszę Cię, byś mnie posłuchała, lecz wiem, że zapewne mnie zignorujesz i nie dziwię Ci się. To, co powiedział Oswald to prawda, w mniejszej lub większej części... Na pewno jestem nieporadny, co zresztą wiele razy zapewne widziałaś... Reszta jego opisu też w pewnym stopniu się zgadza. Rycerz Oswald to dobry człowiek, o czym się własnie przekonuję. Nie znam go jednak zbyt dobrze i sądziłem po prostu że to o... ogierze Godwyna to prawda, tymbardziej że zbyt długo z Duńczykiem przebywałem i zapewne on byłby zdolny by Ci powiedzieć coś takiego, choć kiedy trzeba to też jest szlachetnym człowiekiem... Zmierzyłem ich obu jedną miarą, czego okropnie teraz żałuję. Przepraszam Cię. Nie proszę o przebaczenie, bo wiem, że mi go nie udzielisz. Sam bym sobie zresztą nie wybaczył... Wiedz jeszcze, że bez powodu się nie unoszę, i osądów złych też bez powodu nie wydaję, lecz co miałem powiedzieć słysząc te oszczerstwa? "Och, ten templariusz to najprawszy człowiek na świecie, lecz chyba nie do końca prawdę Ci powiedział. Choć nie, to pewno moja wina, ja mu niedokładnie wytłumaczył i przez to on źle zrozumiał." Tego ode mnie oczekiwałaś?

Andrij Marszałek
19-09-2015, 07:26
Adriano

Piwa karczmarzu.
- Panie Godwynie, zakładam że ty opowiedziałeś Agnes o tym ogierze? - Adriano się uśmiechnął i zaczął się po cichu śmiać.

Techniczny
Przepraszam za niską aktywność ale czasu nie mam zbyt dużo.

Lwie Serce
19-09-2015, 09:52
Robert:

Zszedłeś na dół do głównej izby, z Twych kompanów siedzą tu tylko rozmawiający ze sobą Adriano, oraz Godwyn.

Bertrand:

Agnes przysłuchiwała się cały czas Twej przemowie, czasem na Ciebie zerkając swym onieśmielającym niejednego męża spojrzeniem. Powstała, gdy skończyłeś mówić i spytała po francusku - czy nie udzielę ci przebaczenia? Czemu sądzisz, że nie jestem w stanie ci przebaczyć?

Adriano:

Otrzymałeś piwo od karczmarza. Godwyn odparł - a pewno że ja hehe, ale żart to był, Agnes też zażartowała no a Bertrand przyjął to śmiertelnie poważnie. Głupieje on od tej nieszczęśliwej miłości hehe.

Il Duce
19-09-2015, 09:55
Robert

Wyraźnie przybity,z ponurą miną na twarzy podszedł i bez słowa dosiadł się do kompanów po czym powiedział do karczmarza - Przynieś no wino i jakąś lekką strawę

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 10:01
Bertrand po francusku

Nakrzyczałem na Ciebie i Twego bliskiego przyjaciela, który szlachetnym człekiem się okazał głupcem nazwałem. Zachowałem się nie po rycersku i nie jestem godzien Twego przebaczenia.

Lwie Serce
19-09-2015, 10:19
Robert, Adriano:

A co żeś panie Robercie przybity taki, jako gdyby młotem ktoś cię do drewna przybił? Spytał Godwyn, popijając piwo. Karczmarz zabrał się za przygotowanie jadła.

Bertrand:

Bóg każe przebaczać... Zwłaszcza ludziom o dobrym sercu - odparła kobieta, po czym nic już nie mówiąc weszła z powrotem do karczmy.

Il Duce
19-09-2015, 10:22
Robert

Prześladują mnie wspomnienia o kimś kogo w tym życiu więcej nie zobaczę - rzekł smutnym głosem a gdy tylko karczmarz przyniósł wino zapełnił sobie kielich do pełna opróżniając go jednym haustem.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 10:28
Bertrand

Posiedział jeszcze chwilę na ławie, po czym wszedł do karczmy za Agnes i zasiadł z powrotem na swym miejscu. Jeszcze jedno piwo dla mnie. Albo dwa od razu. - rzekł do karczmarza.

Lwie Serce
19-09-2015, 10:33
Murwa! Wszyscy chleją, smutki topią, to i czemu ja mam być gorszy! Karczmarzu! Beczkę piwa! Krzyknął Duńczyk. Robert tymczasem dostał swój posiłek, za chwilę też Bertrandowi przyniesiono piwo. Agnes dosiadła się obok Normana, pytając go - gdzie Charlotte?

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 10:35
Bertrand

Beczkę sam wychlejesz? Taki mocny łeb masz? krzyknął Bertrand do Godwyna z uśmiechem na twarzy.

Il Duce
19-09-2015, 10:37
Robert

Powiedziała że chce wypocząć i położyła się spać,mam ją zbudzić gdy będziemy ruszać - rzekł opróżniając w międzyczasie kolejny kielich wina

Lwie Serce
19-09-2015, 10:45
A wychleję! Wykrzyczał Godwyn. Zaraz też karczmarz przyniósł dość sporą beczkę z piwem, którą ustawił na podłodze obok Duńczyka. Ten ją otworzył, chwycił w obydwie dłonie i przechylił mocno, zabierając się do picia. Piwo aż cieknie mu po brodzie, tunika takoż się zaplamiła. Grzduli to niczym prawdziwy smok północy, bez nabierania tchu, bez żadnej przerwy, z wielką zawziętością.

Agnes rzekła do Roberta kładąc mu dłoń na ramieniu - zatem niech śpi, a ty przestań się zadręczać w końcu Robercie...

Il Duce
19-09-2015, 10:47
Robert

Jak?......Jak? - zapytał ją patrząc ze smutkiem w jej oczy po czym dodał szeptem tak by tylko ona słyszała - Zwłaszcza że Charlotte taka do niej podobna.....

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 10:50
Bertrand

Spojrzał zadumiony na Godwyna, a potem na swoje dwa kufle stojące na blacie. Znak krzyża zaraz uczynił.

Lwie Serce
19-09-2015, 10:59
Duńczyk po kilku chwilach bezustannego picia, w końcu rzucił pustą już beczkę o ścianę karczmy z ogromną siłą, tak że ta poszła w drzazgi. Wydał po tym z siebie głośny, tryumfalny okrzyk, włażąc na stół. Pozostali bywalcy karczmy zaczęli klaskać w dłonie albo się śmiać na ten widok.

Nie wiem - odszepnęła Agnes, wyraźnie zmieszana i też zasmucona. Chwyciła jego kielich z winem i mu wyrwała go w miare delikatnie, dodając - ale to ci nie pomoże.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 11:04
Bertrand

Zaklaskał w dłonie z pozostałymi Tego to chyba w piwie kąpali w dzieciństwie.

Il Duce
19-09-2015, 11:05
Robert

Westchnął ciężko i jedynie kiwnął porozumiewawczo głową zabierając się za jedzenie,choć przychodziło mu to z dużym trudem bowiem kompletnie nie miał apetytu.....

Lwie Serce
19-09-2015, 11:12
Robert zjadł swój posiłek płacąc za niego oraz wino 2 złote monety, pozostali wypili piwo, Bertrand zapłacił 6 srebrnych monet, a Adriano 2. Czas odpoczynku powoli dobiega końca, zaraz trzeba budzić Charlotte i wyruszać w drogę.

Il Duce
19-09-2015, 11:16
Robert

Pójdę ją obudzić - rzekł wstając od stołu i udając się w stronę pokoju Charlotte

Lwie Serce
19-09-2015, 12:21
Robert:

Zapukałeś do izby, w której śpi Charlotte. Najpierw delikatnie, na co nie odpowiedziała. Na mocniejsze pukanie również... Czyżby jej tam nie było? A może po prostu zapadła w kamienny sen ze zmęczenia?

Il Duce
19-09-2015, 12:23
Robert

Pani,wszystko w porządku? To ja Robert...... - powiedział donośnym głosem ponownie pukając tym razem mocniej

Techniczny
Jeśli znów nie doczeka się odpowiedzi,wchodzi do środka

Lwie Serce
19-09-2015, 12:24
Robert:

Odpowiedzi nadal nie usłyszałeś, wszedłeś więc wedle swego postanowienia do środka. Drzwi ustąpiły, nikt ich na klucz nie zamykał... Twe zaniepokojenie minęło, gdy ujrzałeś młodą panienkę opatuloną kocem, śpiącą słodko, wyglądającą niczym aniołek.

Il Duce
19-09-2015, 12:30
Robert

Istny anioł.....,tak piękna i urocza jak moja umiłowana Julia a i serce i głos ma podobne,szczęściem wielkim obdarzy tego którego jej serce wybierze - pomyślał po czym przysiadł koło niej na łożu i delikatnie poruszał śpiącą dziewczyną mówiąc miłym tonem - Pani,czas na nas

Lwie Serce
19-09-2015, 12:38
Robert:

Charlotte otworzyła oczy, łzawiące jej z zaspania. Ziewnęła w poduszkę, rzekła po tym - dobrze panie, przyodzieję tylko płaszcz i buty. Och gdyby tak można pospać jeszcze trochę...

Il Duce
19-09-2015, 12:42
Robert

Niestety Pani,to będzie musiało zaczekać,choć przyznam że z ciężkim sercem Cię obudziłem..... - powiedział wstając z łoża i zmierzając w stronę wyjścia

Lwie Serce
19-09-2015, 12:54
Robert zszedł na dół do głównej izby, po chwili dołączyła do reszty także wciąż zaspana Charlotte. Nie marnując więcej czasu ruszyliście do stajni, by odebrać swoje rumaki. Gdy już ich dosiedliście, gotowi do dalszej drogi ku Jerozolimie, Agnes was spytała - potrzebujecie czegoś z Toron? Kolejny postój dopiero w Tyberiadzie, Chastelneuf szerokim łukiem ominąć musimy, nie tylko Oswalda tam nie chcą hehe...

Il Duce
19-09-2015, 12:55
Robert

Jak dla mnie możemy ruszać,im szybciej tym lepiej......

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 12:58
Bertrand

Ja także nic już nie potrzebuję, jedźmy zatem.

Lwie Serce
19-09-2015, 13:16
Postanawiając nie trwonić czasu na inne rzeczy, wypadliście pędem z miasta Toron, jadąc na południe ku Jerozolimie. Często zmierzacie przez piaszczysty teren, w końcu trawa ustąpiła całkowicie skalistej pustyni... Słońce we znaki się daje niesamowicie, już wiecie dlaczego wielu tutejszych rycerzy nosi na głowach oraz hełmach płachty, czasem nawet przypominające turbany saracenów. Po na oko dwóch godzinach nieprzerwanej wędrówki, zwolniliście wreszcie, chcąc dać chwilę wytchnienia sobie i wierzchowcom. Pot leje się z waszych czół, gorąc zaś przyprawia o ból głowy...

Il Duce
19-09-2015, 13:20
Robert

Cóż za niegościnna kraina,takiego żaru dawnom nie uświadczył - powiedział oddychając ciężko, zdejmując po chwili hełm i ocierając sobie twarz z potu, gdy to uczynił spogląda na kobiety jak trudy podróży znoszą.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 13:32
Bertrand

Podwinął tabard do góry i wytarł nim pot z czoła. Aż trudno wiarę dać, że ludzie się tu osiedlają. Że też Stwórca takie ziemie na zesłanie swego syna, Chrystusa, wybrał.

Lwie Serce
19-09-2015, 14:23
Gdy Robert postanowił sprawdzić, jak trzymają się kobiety, ujrzał że Charlotte całkiem nieźle, pomaga nawet szwagierce w siodle się utrzymać, obejmując ją. Ta druga jednak wygląda na ledwo żywą, wszak jej rany jeszcze się nie zagoiły... Godwyn natomiast jakby w coś zapatrzony zawiesił wzrok przed sobą i jedzie tak cały czas, dalej i dalej...

Il Duce
19-09-2015, 14:41
Robert

Agnes,moja miła! - niemal wykrzyknął widząc stan przyjaciółki i natychmiast do niej podjechał wyciągając po drodze bukłak z wodą,jednak pod wpływem tego wydarzenia całkowicie zapomniał o Godwynie i jego dziwnym transie.......

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 14:42
Bertrand

Podjechał do Duńczyka. Cóżeś taki nieobecny Godwynie? Ta beczka Ci zaszkodziła? - powiedział z niewielkim uśmiechem na ustach.

Lwie Serce
19-09-2015, 14:50
Robert podał swej przyjaciółce bukłak z wodą, ta upiła kilka kropel nie chcąc by jemu zbrakło. Skinęła głową w podzięce, nie mając siły by cokolwiek powiedzieć. Charlotte wtem się ozwała - jak zaczniemy kłusować lub galopować to się nie utrzyma, musimy do krańca pustyni stępa dojechać, pod wieczór powinniśmy już wjechać na bardziej przyjazny teren.

Godwyn nie przerywając obserwacji odparł Bertrandowi - a nie, tylko pochędożyć bym chciał. Ot zwykłe pożądanie hehehe, piwa to zbyt mało żem wypił by zaszkodziło.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 14:53
Bertrand

Eee, hehe, pomóc Ci z tym niestety nie mogę. Może się na jakiego wielbłąda natkniemy, hehe, to sobie użyjesz.

Il Duce
19-09-2015, 14:54
Robert

Pij do końca,ja mam jeszcze trochę wody w zapasie - rzekł wyraźnie zmartwionym głosem lekko ją głaszcząc po ramieniu i ponownie wyciągając w jej stronę wodę po czym dodał do Charlotte - dobrze Pani,ja nie znam tych terenów zatem na Twoją orientację w pełni się zdaję, a co do jazdy może lepiej by Agnes z kimś na jednym koniu pojechała?

Lwie Serce
19-09-2015, 15:00
Co? Raz się żem na włochatą piczę nabił, jak żeśmy norweskie ziemie plądrowali. Twarz sobie kapturem zakryła u diabła, myślałem że to jakaś ponętna a tu... Aj szkoda gadać, ale drugi raz nie zamierzam. Odrzekł Duńczyk.

Agnes spojrzała na Roberta wzrokiem, od którego żywiej serce mu zabiło. Wzięła po tym znów bukłak od niego, znów jednak nie pijąc do końca tylko oddając go szwagierce, która pokręciła tylko głową w geście zrezygnowania.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 15:05
Bertrand

Hę? Jakąż znowu włochatą piczę? zapytał Bertrand tłumiąc w sobie śmiech z wielką trudnością.

Il Duce
19-09-2015, 15:05
Robert

Panie moje,pijcie,proszę,zwłaszcza Ty Agnes,nie mogę patrzeć jak się na tym słońcu męczycie a ja naprawdę mam jeszcze trochę wody w zanadrzu - rzekł na dowód wyciągając kolejny sporych rozmiarów bukłak z wodą.

Lwie Serce
19-09-2015, 15:14
No włochatą murwa, ogromną, starą, z czarnymi włosami! Odkrzyknął Duńczyk, którego wyraźnie zdenerwowało wspomnienie.

Obie kobiety napiły się z bukłaka Roberta, opróżniając go do dna. Agnes już nieco lepiej wygląda, choć nadal nie może skupić wzroku i się dośc mocno chwieje.

Il Duce
19-09-2015, 15:17
Robert

Agnes lepiej będzie jeśli koń Twój luzem z nami pojedzie a Ty do kogoś się dosiądziesz..... - rzekł podtrzymując ją z drugiej strony a pusty bukłak odbierając i chowając w jukach

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 15:21
Bertrand

Odwrócił wzrok od towarzysza i chichrać się począł, aż mu łza z oka ze śmiechu spłynęła, otarł ją jednak zaraz i nabierając tchu dodał tylko Zapamiętam sobie, coby podczas plądrowania sprawdzać dziewki przed chędożeniem hehehe.

Lwie Serce
19-09-2015, 15:26
To pomóż mi na swego konia się przesiąść Robercie - rzekła pani de Montmirail. Godwyn tymczasem roześmiał się na słowa Bertranda, wyraźnie poprawiły mu one humor.

Il Duce
19-09-2015, 15:30
Robert

Skinął jej głową po czym ustawił swego wierzchowca tuż obok jej po czym obiema rękami pomógł Agnes przenieść się na swoje siodło.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 15:41
Bertrand

Uśmiech zniknął zaraz z jego twarzy, kiedy zobaczył, że Agnes konia Roberta dosiada. Zawiesił na obojgu na chwilę wzrok, westchnął z rezygnacją i pochylił głowę ku ziemi, w kark swego wierzchowca się wpatrując.

Lwie Serce
19-09-2015, 15:47
Robertowi udało się przerzucić Agnes na swe siodło, z pewnością nie ułatwi mu to podróży, ale w gruncie rzeczy uczyni ją przyjemną pod innym względem... Charlotte chwyciła konia swej szwagierki za wodze, by go bezpiecznie prowadzić. Tęsknię za Francją, gdy jest się na pustyni, to nawet deszczu i śniegu się pragnie - ozwała się panienka.

Il Duce
19-09-2015, 15:52
Robert

Objął Agnes w pasie by nie spadła z siodła po czym odpowiedział Charlotte - Och nawet nie wiesz ile bym dał teraz za ulewę......, na mojej rodzimej Sycylii też upały bywają ale to piękne i żywe miejsce a nie tak opustoszałe jak ta pustynia,no i nie są tak silne......

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 16:15
Bertrand

Zębami zaczął niezauważalnie zgrzytać, gdy ujrzał jak Robert łapie hrabinę w pasie, oddech także nieznacznie mu przyspieszył i w sercu jakoweś ukłucie poczuł. No i skąd ta zazdrość Bertrandzie, przecież to tylko para przyjaciół...

Lwie Serce
19-09-2015, 17:19
Minęło kilka godzin ciężkiej podróży przez pustynię... Wielką czujecie ulgę, bowiem wkroczyliście na trawiastą równinę, a wasze twarze smaga przyjemny, dość silny wiatr. Także pragnienie deszczu Charlotte i Roberta zostało chyba przez Boga wysłuchane, gdy spojrzeć w niebo widać wzbierające się na nim szare chmury, zapowiadające rychły deszcz. Prowadząca was siostra konstabla lazarytów chyba nieco straciła orientację, bowiem powinniście już od jakiegoś czasu być w Tyberiadzie... Dotarliście tymczasem do dużego zbiornika wodnego. Wtem panienka de Moulins doznała olśnienia i wykrzyczała zła na siebie - Boże! Tyberiada jest na drugim brzegu! Gdzież ja was poprowadziłam...

Agnes zdążyła już zasnąć w czasie podróży, oparta o pierś Normana.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 17:29
Bertrand

Cóż za problem, spróbujmy wodę naokoło obejść.

Andrij Marszałek
19-09-2015, 17:35
Adriano

Hmm - Spore się to jezioro czy co to tam jest wydaje ale jak pustynie pokonaliśmy to podróż przy wodzie nie powinna nam sprawić trudności.​ - Bierze łyk wody po tych słowach.

Il Duce
19-09-2015, 18:02
Robert

Ahh,nareszcie koniec tej pustyni - powiedział jak gdyby sam do siebie ściszonym głosem tak by nie zbudzić Agnes po czym dodał do Charlotte - Nie frasuj się Panienko,każdemu się zdarzyć może....,jeno teraz tak jak Bertrand prawi dookoła wody nas prowadź,zdołamy dojechać na miejsce przed zmierzchem?

Lwie Serce
19-09-2015, 18:10
Jak byśmy chcieli objechać, to musielibyśmy stracić sporo czasu. Zamek Belvoir łączy obydwa brzegi, tam możemy się przeprawić. Tylko czy powinniśmy się zatrzymywać? Każda chwila się teraz liczy... Odpowiedziała nerwowo Charlotte. Jej oblicze jednak się rozpromieniło, gdy poczuła na swej ślicznej twarzy krople deszczu...

Il Duce
19-09-2015, 18:13
Robert

Sugerujesz więc Pani by ominąć Tyberiadę i prosto w stronę Jerozolimy się kierować? - rzekł Robert którego humor również uległ poprawie wraz z zaczynającym padać deszczem i ochłodzeniem temperatury

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 18:23
Bertrand

Jeśli od razu do Jeruzalem jedziemy, to zróbmy teraz postój w terenie, niech konie napojone zostaną i odpoczną trochę.

Lwie Serce
19-09-2015, 18:26
Tak Robercie, Bertrand mądrze prawi, zatrzymajmy się tutaj, zmierzch już niebawem. Odpoczniemy do północy i wyruszymy dalej - rzekła Charlotte.

Il Duce
19-09-2015, 18:38
Robert

Skinął jej głową na znak aprobaty po czym powiedział ściszonym głosem po Włosku - Boemundzie,połóż się - gdy koń wykonał polecenie Robert wziął Agnes na ręce po czym powiedział do Charlotte - Rozłożysz derkę bym mógł ją na niej ułożyć?

Lwie Serce
19-09-2015, 18:42
Charlotte natychmiast zeskoczyła z konia i rozłożyła derkę na ziemi, przy samej wodzie.

Il Duce
19-09-2015, 18:47
Robert

Bardzo delikatnie ułożył na niej Agnes po czym pogłaskał ją jeszcze czule po włosach i oddalił się przygotować dla siebie samego podobne posłanie uprzednio podprowadzając Boemunda do wody i rozpinając mu popręg.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 18:56
Bertrand

Zeskoczył ze swego wierzchowca i rozpiął mu popręg. Bukłak z wodą wziął i zaczął poić Guillaume'a, patrząc jednocześnie na Roberta i Agnes. Gdy ujrzał jak Włoch głaszcze ją po włosach zdębiał. Guillaume uznawszy że nawodnił się już wystarczająco zabrał łeb od Bertranda, lecz ten dalej lał wodę, tym razem już na ziemię zamiast do pyska swego przyjaciela. Ujrzał jednak po chwili co robi i opamiętał się, sam kilka łyków z bukłaka pociągnął po czym z powrotem do juków go przytroczył. Kropierz wierzchowca na ziemi rozłożył i położył się na nim, Guillaume natomiast położył się tuż za jego głową, dzięki czemu Francuz mógł się oprzeć wygodnie. Leżąc wciąż dygotał ze złości.

Lwie Serce
19-09-2015, 19:23
Przygotowaliście sobie w miarę wygodne posłania, łaknąc odpoczynku. Szanowni rycerze - ozwała się Charlotte - czyżbyście nie zapomnieli o wartach? Wszak coś nas zaatakować może, a pan Godwyn to chyba dzisiaj... Nie bardzo nadaje się do pilnowania reszty. Istotnie, Duńczyk zdążył już zasnąć oparty o swego rumaka.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 19:24
Bertrand

Mogę stróżować pierwszy.

Il Duce
19-09-2015, 19:28
Robert

Dobrze, zatem zbudź mnie Bertrandzie gdy moja kolej przyjdzie, Ty Pani odpoczywaj, my trzej tej nocy stróżować będziemy - powiedział po czym ułożył się najwygodniej jak to było w tej sytuacji możliwe i szybko pogrążył się w kamiennym śnie.

Lwie Serce
19-09-2015, 19:36
Bertrand:

W czasie Twej warty, która mija nader spokojnie, podeszła do Ciebie panienka Charlotte oraz usiadła obok, głaszcząc Twego konia. Zgarnęła włosy na jedną stronę i utuliła się do niego... Rzekła też cicho po francusku - Godwyn opowiadał mi panie, o incydencie w nocy w Trypolisie... No z tymi jękami, wymawianiem imienia Agnes... Powiedz mi panie, wiesz chociaż co jej mąż planuje? Bo domyślam się, iż twój pociąg do mej miłej szwagierki sprawia, że zamierzasz podbić jej serce... Tak mi pan Godwyn opowiadał.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 19:50
Bertrand

Na myśl o wspomnieniu tej haniebnej nocy westchnął ciężko... Nie podjął tematu i pozostał w milczeniu. Nie zwrócił także wzroku w stronę niewiasty, patrzył jeno pustym wzrokiem w ciemności. Guillaume'owi natomiast spodobało się tulenie Charlotte. Zarżał cicho i przycisnął swój łeb do niej jeszcze bardziej.

Lwie Serce
19-09-2015, 19:52
Bertrand:

Och widzę, żeś nie zainteresowany mymi słowami. Zatem też nie opowiem o tym, iż Agnes zaimponowała Twoja... Ach nieważne, nie będę cię zanudzać panie - rzekła panienka, przymykając po tym oczy.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 19:57
Bertrand po francusku, cicho

Pan Godwyn powinien przede wszystkim mniej gadać... I jeśli panienka ciekawa to tak, to co powiedział prawdą jest. I nie wiem co zamierza mąż Agnes. - odrzekł jej wciąż w pustą przestrzeń się wpatrując.

Lwie Serce
19-09-2015, 20:05
Bertrand:

Chce, by ona wyszła za rycerza, który będzie mógł objąć w posiadanie ziemie Moulins, wraz z tamtejszym zamkiem... Odpowiedziała Charlotte.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 20:19
Bertrand po francusku, cicho

Wzruszył ramionami Jeśli taki warunek zostanie mi postawiony, by ją poślubić, to podejmę wyzwanie gospodarowania ziemiami. W każdym razie nie dla posiadłości ją kocham, czy innych korzyści lub zysków. Jedyną moją korzyścią w tym wypadku będzie obecność ukochanej osoby... Lecz co z tego, skoro nawet nie wiem czy ona odwzajemnia me uczucie...

Lwie Serce
19-09-2015, 20:23
Bertrand:

Nie odwzajemnia i nie odwzajemni, jeżeli dalej będziesz trzymał się za przyrodzenie w czasie snu i krzyczał jak opętany jej imię - odrzekła młoda panienka, uśmiechając się i bez słowa odchodząc do swej szwagierki, która dalej śpi.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 20:28
Bertrand po francusku

Po cichu, już bardziej rzekł to do siebie, lecz Charlotte wciąż mogła usłyszeć Chyba masz rację...

Lwie Serce
19-09-2015, 20:29
Czas warty Bertranda dobiegł końca, czas na kogoś innego. Cała reszta już śpi.

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 20:31
Bertrand

Powstał i do Roberta leżącego podszedł, złapał go za ramię i potrząsać zaczął Zbudź się Robercie, warta Twa nastała.

Il Duce
19-09-2015, 20:38
Robert

Z błogiego snu wyrwało go czyjeś potrząsanie,obrócił się i gdy zobaczył Bertranda ziewnął przeciągle zasłaniając usta po czym odparł - Dobrze, i Ty zaznaj nieco odpoczynku Panie bo wychodzi że całą noc będziem jechali - i dodał po Włosku - Chodź Boemundzie,czas na nas by wartę trzymać

PanzerKampfWagen
19-09-2015, 20:48
Bertrand

Położył się opierając głowę o swego wierzchowca i pogrążył się zaraz we śnie.

Techniczny
Zużywam 1PL na spokojny sen xD

Lwie Serce
20-09-2015, 08:19
Bertrand:

Zasnąłeś smacznie obok swojego konia, wbrew Twoim obawom nie przyśniła Ci się znów Agnes, a Ty nie czujesz nic mokrego między nogami...

Robert:

W trakcie Twej warty, która również spokojnie mija, zbudziła się Agnes. Po chwili spędzonej na gładzeniu włosów swej umiłowanej szwagierki, postanowiła podejść do Ciebie i usiąść obok, opatulając się płaszczem. Piękny dziś sen miałam... Czułam, jak Boemund mnie trzyma na rękach a potem czule głaszcze po głowie, układając na cudownym łożu, o przemiłej pościeli...

Il Duce
20-09-2015, 09:26
Robert

Tak....,to musiał być piękny sen - odparł uśmiechając się na jej widok

Lwie Serce
20-09-2015, 09:40
Robert:

Kobieta odwzajemniła uśmiech i ułożyła się znów do snu obok rycerza... Po jakimś czasie widzisz, że już zaczyna się przejaśniać. Nie jest to jeszcze brzask, ale czas już ruszać w drogę.

Il Duce
20-09-2015, 09:53
Robert

Wstał i już miał budzić resztę gdy coś go tknęło...... ,sięgnął do juków i wyciągnął swój straszny bicz,niemal poczuł ilość cierpienia i bólu jaki nim zadawał a ciarki przeszły go po plecach - Ehh,widzisz Boże do czego doprowadziłeś? Zmysły straciłem przez to że mi ją odebrałeś....,nie zasłużyła na to! Była aniołem, a Ty wezwałeś do siebie i ją i moje nienarodzone dziecko! Gdzie tu sprawiedliwość?! Co chciałeś przez to osiągnąć?! - tu splunął na ziemię czując rosnący gniew,stał tak dysząc ciężko przez chwilę po czym opanował się przypominając sobie słowa Julii, przywiązał do bicza jeden z kamieni leżących na brzegu zbiornika i cisnął nim jak najdalej by wspomnienie okrutnych czynów odeszło wraz z nim....., po tym wrócił do reszty i krzyknął donośnie tak by głos był słyszany w całym obozowisku - Panowie i Panie,czas nam w drogę ruszać,już przejaśniać się zaczyna.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 10:03
Bertrand

Zbudził się słysząc okrzyk Roberta, powstał z ociąganiem i wciąż z jednym okiem przymkniętym ziewnął. Przetarł wtem ślepia, kości rozprostował i popręg swemu wierzchowcowi, który zaraz także z ziemi się podniósł na powrót zacisnął.

Lwie Serce
20-09-2015, 10:15
Robert:

Gdy skończyłeś budzić swych kompanów oraz kompanki podróży, dostrzegłeś na rozległej równinie zgrabną postać, wydaje się bardzo pięknej kobiety o kasztanowych włosach, w długiej, białej sukni... Stoi odwrócona do Ciebie plecami, ubranie oraz włosy rozwiewa jej wiatr... Z jej strony słyszysz wydobywający się śpiew, anielskim wręcz głosem...

Reszta:

Robert stoi zapatrzony w coś jak wryty, nie macie pojęcia w co... Agnes, Charlotte oraz Godwyn szykują swe konie do jazdy.

Il Duce
20-09-2015, 10:20
Robert

Boemundzie! Bywaj tu! - krzyknął po Włosku na co koń natychmiast podbiegł,nie namyślając się długo Robert dosiadł go i pognał w stronę postaci.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 10:24
Bertrand

A jego gdzie powiało? Przecie tam nic nie ma. Rzekł Bertrand przyglądając się ze zdziwieniem odjeżdżającemu Robertowi.

Lwie Serce
20-09-2015, 10:29
Robert dojechał do postaci, mając w głowie i sercu tylko jedną myśl, jedno imię, jeden cel... Gdy stanął obok niej na swym potężnym koniu, ta odwróciła się do niego... Ujrzał wówczas pełną cudownej urody i wdzięku swą umiłowaną nade wszystko Julię, uśmiechającą się serdecznie do niego...

Agnes dosiadła swego rumaka i pognała za Normanem, nie mając pojęcia co się dzieje.

Il Duce
20-09-2015, 10:32
Robert

Julio......,czy Ty......,czy Ty wróciłaś do mnie? - powiedział Robert trzęsącym się głosem,nie mogąc uwierzyć własnym oczom, wyciągnął drgającą rękę chcąc dotknąć kobiety i rozwiać wszelkie obawy

Lwie Serce
20-09-2015, 10:36
Norman przeżył chwilę niewysłowionej radości, nadziei i uniesienia, czując, że jego ukochana do niego powróciła... Leczy gdy wyciągnął rękę, by jej dotknąć, co też nastąpiło, Julia nagle jak za dotknięciem różdżki wiedźmy, zniknęła całkowicie, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. W międzyczasie podjechała do niego zadziwiona Agnes, całkiem zdezorientowana, przyglądając się rycerzowi.

Il Duce
20-09-2015, 10:39
Robert

Nie wytrzymał nerwowo tego rozczarowania,wtulił się w konia i począł łkać co chwila powtarzając - Och Julio,tak mi Cię brak,tak mi Cię brak.........-zaiste żenujący to musiał być widok - wojownik potężnej postury łkający niczym niemowlę - Robert nie był w stanie się jednak opanować całkowicie się rozklejając....

Lwie Serce
20-09-2015, 10:49
Robert:

Pani de Montmirail podjechała do Ciebie bliżej, z obliczem pełnym żalu, smutku i współczucia. Zmieszała się wyraźnie, nie wiedząc co powiedzieć, położyła więc swą dłoń na Twym plecach, by dodać Ci otuchy.

Reszta:

Usłyszeliście przytłumiony, męski szloch dobiegający od strony Roberta, który jest wtulony w swego konia. Agnes położyła mu rękę na plecach. Co mu jest? Spytała Charlotte.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 10:49
Bertrand

Brwi zmarszczył Ogłupiał? Najpierw w pustą przestrzeń pędzi na złamanie karku a teraz beczy?

Il Duce
20-09-2015, 10:53
Robert

Łkał tak jeszcze przez chwilę jednak dotyk Agnes pozwolił mu się nieco uspokoić,dokładnie otarł twarz z łez po czym powiedział do Agnes - Dziękuję......,dziękuję że jesteś

Lwie Serce
20-09-2015, 11:01
Robert:

Agnes uśmiechnęła się tylko serdecznie i odrzekła - wracajmy do reszty, wracajmy...

Reszta:

Kobieta chyba swym dotykiem uspokoiła Normana... Godwyn rzekł, zupełnie nie zwracając na nich uwagi - piwa bym się napił, ta beczka wczoraj tylko pobudziła me pragnienie hehe.

Il Duce
20-09-2015, 11:02
Robert

Pokiwał tylko głową na znak zgody i zawrócił konia,oblicze miał jednak pogrążone w smutku a wzrok nieobecny,widać było że myślami wciąż jest gdzie indziej....

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 11:06
Bertrand

Ty to byś chyba najchętniej słodu do oceanu dodał i poczekał aż piwo z tego sfermentuje, a i tak by Ci tyle nie wystarczyło, hehe

Lwie Serce
20-09-2015, 11:09
Robert z Agnes powrócili do reszty, rycerz ma wyraźnie smutne oblicze, widać również że ronił łzy przed chwilą. Zaiste dziwny to widok, biorąc pod uwagę że jego postawa wciąż jest dumna, oraz dosiada potężnego destriera. Godwyn na słowa Bertranda zaśmiał się tylko, nic nie odpowiadając. I co się tak wpatrujecie - warknęła pani de Montmirail, w odpowiedzi na spojrzenia reszty.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 11:12
Bertrand

Ha, pewno, jak ja żem w nocy miał przeboje to dalej wszyscy się z tego śmieją, a mazgaj się pobeczał i patrzać na niego nawet nie można. Phi.

Il Duce
20-09-2015, 11:16
Robert

Uniósł jedynie dłoń by pokazać Agnes że wszystko w porządku po czym widząc kpiący wyraz twarzy Bertranda spiorunował go wzrokiem i warknął - Nie życzę Ci "panie",żebyś kiedykolwiek takie chwile tęsknoty za kimś przeżywał - po czym dodał już spokojniej - zresztą żadnemu z Was, a teraz ruszajmy w drogę

Techniczny
Zastraszanie na Berciu ;D

Lwie Serce
20-09-2015, 11:21
Hardy ton Roberta i jego okrutne spojrzenie sprawiły, że Bertrand poczuł w swym sercu, jak ulatuje z niego odwaga. Poważny strach nim targnął, choć jest w stanie racjonalnie myśleć i działać...

Techniczny

Rzut na zastraszanie -1 co dało razem wynik 3.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 11:27
Bertrand

Ależ ja tęsknie, nawet nie wiesz jak bardzo. Nie można jednak wiecznie smutkiem i tęsknotą żyć. - odparł Robertowi całkiem poważnie.

Il Duce
20-09-2015, 11:28
Robert

Złagodniał nieco i powiedział - Widzisz Bertrandzie,w moim wypadku to nie takie proste.....

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 11:38
Bertrand

Tęsknię i nienawidzę zarazem nieprzerwanie od dwudziestu pięciu zim. Co noc przypominam sobie wszystko co się wtedy wydarzyło, kiedy modlitwę wieczorną zmawiam. Lecz wiem, że poprzez zamartwianie się wydarzeń tych nie cofnę i pomimo tego że smutek czuję, to staram się w życiu szukać szczęścia.

Andrij Marszałek
20-09-2015, 11:40
Adriano

Panowie, może zamiast na wzajemnych docinkach skupimy się na wykonaniu zadania?

Il Duce
20-09-2015, 11:44
Robert

Zamyślił się nieco po czym odparł - Ja z kolei od roku cierpię,mniej czasu miałem by się pogodzić z tą stratą.....,wspomnienia są świeże,jak gdyby wszystko się wydarzyło wczoraj a na dodatek niektóre są dość......żywe, tak więc nie oceniaj mnie Bertrandzie nie wiedząc nic o tym co przeżywam,słowa Twe jednak przemyślę,jest w nich bowiem dobre przesłanie

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 11:50
Bertrand

Przemyśl i zapamiętaj. A teraz zbierajmy się, tak jak pan Adriano rzecze, bowiem nie warto czasu mitrężyć więcej. rzekł, po czym dosiadł swego wierzchowca.

Lwie Serce
20-09-2015, 11:58
Skończywszy swą rozmowę, wyruszyliście dalej. Gdy pierwsze promienie słońca poczęły oświetlać jasnozieloną równinę oraz piękną wodę, ujrzeliście przed sobą zapierający dech w piersiach widok. Oto przed wami potężna forteca o grubych, podwójnych murach z blankami, wzmocniona wysokimi basztami, wokół których pobudowane są hurdycje. Sztandary nad warownią powiewają dumnie, przedstawiając wszystkim przybyszom herb Królestwa Jerozolimskiego, pięć żółtych krzyży, jeden duży oraz cztery małe, na białym tle. Bastion łączy obydwa brzegi, więc możliwe jest przeprawienie się na drugą stronę.

Il Duce
20-09-2015, 12:01
Robert

Dużego wrażenia na nim ten zamek nie zrobił,potężniejsze fortece w swym życiu miał okazje widywać a i jego niegdysiejszy do małych nie należał,nic nie powiedział jeno poprowadził konia w stronę bastionu.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 12:08
Bertrand

Niebrzydka forteca. Dokąd dotarliśmy?

Lwie Serce
20-09-2015, 12:11
Do Gwiazdy Jordanu, warowni Belvoir - odparła wpatrująca się pełna wrażenia w zamek Agnes. Z wesołym okrzykiem pognała swego rumaka w stronę twierdzy, puszczając go cwałem. Charlotte się zaśmiała mówiąc - ona lubi robiące wrażenie wjazdy przez bramę. Po tym również zaczęła cwałować, a za nią Godwyn.

Il Duce
20-09-2015, 12:13
Robert

Popędził konia by nie zostać zbytnio w tyle za resztą

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 12:16
Bertrand

Także Guillaume'a do cwału puścił, by pozostałych dogonić.

Lwie Serce
20-09-2015, 12:21
Mimo usilnych prób już nie dogoniliście gnających chyżo na swych wierzchowcach kobiet, które wnet wpadły do wnętrza fortecy. Dopiero po chwili, mijając strażników odzianych w kolczugi, oraz czarne tuniki z białymi krzyżami, z takim samym znakiem wymalowanym na tarczach, dotarliście za bramę, gdzie te na was wciąż czekają. Wnętrze warowni wygląda równie imponująco, pełne jest potężnych, kamiennych budowli dostosowanych do obrony. Wokół chodzą zbrojni w barwach zakonu świętego Jana Chrzciciela, czasem przejedzie też jakiś rycerz na koniu, z tymi samymi emblematami.

Il Duce
20-09-2015, 12:27
Robert

Podjechał do kobiet uśmiechając się lekko,lubił ich towarzystwo a Agnes do tego była nieocenioną przyjaciółką, po czym zapytał - To jakie plany na teraz drogie Panie?

Andrij Marszałek
20-09-2015, 12:30
Adriano

Robi wrażenie. W Północnej Italii próżno takich miejsc szukać.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 12:33
Bertrand

Rękawic w ludzkiej cenie pewno się tutaj nie dostanie, co?

Lwie Serce
20-09-2015, 12:37
Nie planuję się tu zatrzymywać, przyznam iż na zachód słońca już w Jerozolimie chciałabym być. A co do rękawic, płatnerze wykonujący usługi kawalerów świętego Jana są uczciwi, więc zapewne coś kupisz po rozsądnej cenie Bertrandzie, byle chyżo - odrzekła Agnes.

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 12:42
Bertrand

Skoro zatrzymywać się nie chcesz to jedźmy dalej, w Jerozolimie najwyżej sobie coś znajdę.

Lwie Serce
20-09-2015, 13:12
Nagle rozległ się głośny okrzyk z baszty po łacinie - saraceni nadchodzą! Saraceni nadchodzą! Setki saracenów, w oddali! Pędzą na koniach, spójrzcie na tą ogromną chmurę kurzu jaką za sobą zostawiają! Od razu wszyscy wewnątrz fortecy zaczęli biegać w różnych to kierunkach, większość żołnierzy, rycerzy i mieszczan pobiegła na mury, by na własne oczy zobaczyć nadchodzącą armię.

Il Duce
20-09-2015, 13:25
Robert

Wychodzi na to że Jerozolima poczeka - powiedział z ciężkim westchnięciem

Andrij Marszałek
20-09-2015, 14:07
Adriano

No ale za to w północnych Włoszech nie ma Saracenów hehe.

Lwie Serce
20-09-2015, 14:14
Poczeka? Nie może poczekać - ozwała się Agnes dość donośnie - załoga zamku Belvoir stawi tu czoło saracenom i albo ich odeprze, albo i nie. Ale da nam czas na bezpieczne dojechanie do Jerozolimy, bowiem kolejna przeprawa przez Jordan jest daleko stąd. A więc... Zostajecie i walczycie, czy jedziecie ze mną?

Il Duce
20-09-2015, 14:20
Robert

Jadę z Tobą...... - powiedział choć spojrzał na nią pobłażliwie jak gdyby przed chwilą zadała oczywiste pytanie

PanzerKampfWagen
20-09-2015, 14:28
Bertrand

Zamyślił się chwilę Niehonorowo tak uciec z pola walki, lecz z drugiej strony jeśli zostanę to później mogę jej już nie odnaleźć z powrotem... Jedźmy zatem.