PDA

Zobacz pełną wersję : Viva la Bretonnia! Vive le Roi! (Warhammer 18+ !)



Strony : 1 2 3 4 5 6 [7] 8 9

Asuryan
29-11-2015, 16:50
- Byłem rycerzem, pozbawiono mnie jednak mych ziem i tytułu. Dopóki prawowity król nie powróci na tron, mogę być tylko banitą. Jednak muszę zebrać czyste złoto równe jego wadze, by go wykupić z niewoli. Uzurpator, gdy się o tym dowie, będzie starał się mi w tym przeszkodzić, polując na nas, tak jak zapolował na arcykapłankę Pani Jeziora. Niestety o zasadzce na skraju lasu za późno się dowiedzieliśmy by móc ją pokrzyżować. Czarna Arka to prawdziwe miasto na wodzie, nie łatwo ją rozbić, a zatopić chyba nie jest możliwe, nawet przez sztorm będący praojcem wszystkich sztormów. Jest tylko uszkodzona na wybrzeżu Estalii.
- Jest możliwe ją zatopić, ale niesamowicie trudne do wykonania. rzuciła Liothannea.
Rozmawiając skręciliście ze ścieżki w las. Tutaj drzewa nieco rzadziej rosną, można prowadzić wierzchowce.

Lwie Serce
29-11-2015, 16:55
Anna de Loiret

Nie chcę części swojego złota z powrotem, nie miałam go wiele ale weź je panie, bez względu na to czy uda nam się załatwić sprawę z rycerzem. I pamiętaj, rycerz to nie tylko tytuł. To też to, jakim jesteś panie człowiekiem, twoja szlachetność... To, że uzurpator pozbawił cię tytułu nic nie znaczy, wciąż w sercu jesteś rycerzem, obrońcą Bretonni i sługą Pani, nie zapominaj... Masz święte prawo wciąż używać dawnego tytułu, bowiem prawo do odebrania go, przysługiwało tylko królowi Louenowi.

Asuryan
29-11-2015, 17:09
- Prawo to przysługuje też każdemu diukowi, A trochę krwi napsułem jednemu z nich atakując jego poborców podatkowych. Nie jestem też już sługą Pani. Po tym wszystkim miałem kryzys wiary. Od pewnego czasu oddaję cześć innemu bogu.
- Jakiemu? spytała się Liothannea.
- Panu dzikich ostępów i zwierząt wszelakich.
Widzicie polanę a na nim konnego rycerza w zielonej zbroi. Całej naszpikowanej strzałami, ale nie widać by robiło to na nim jakiekolwiek wrażenie.
http://i521.photobucket.com/albums/w331/bogdanpala/Random%20Artwork/Bretonnia%20Knights/green_knight_charge_by_1234code-d5goqh4.jpg~original
Na środku polany rośnie rozłożysty dąb, o którego pień oparci są dwaj rycerze i kobieta w kapłańskich szatach. Anna rozpoznała oblicze swego ojca i rycerza znad jeziora. Kapłanka ma zakrwawiony przód szaty, a rycerz Graala całą zbroję. Tankred zaś nieco wgniecioną nogawicę. Nie ruszają się, chyba są nieprzytomni.

Lwie Serce
29-11-2015, 17:11
Anna de Loiret

Ojcze! Wyrwało jej się i zaczęła jakby zaczarowana powoli iść w ich stronę...

Il Duce
29-11-2015, 17:15
Alessio

Poczekaj chwilę kochana,najpierw musimy chyba się dogadać z tym rycerzem bo nie wydaje mi się żeby chciał nas przepuścić bez negocjacji.... - powiedział łapiąc ją za rękę.

OD MG:

+ 5 PD

Lwie Serce
29-11-2015, 17:18
Anna de Loiret

Wtuliła się w Alessia płacząc. Ja chcę tylko odzyskać ojca, nic więcej... Wyjąkała.

Il Duce
29-11-2015, 17:23
Alessio

Wiem moja miła,wiem.... - wyszeptał obejmując ją - ale on nie wygląda zbyt przyjaźnie a nie zniósł bym myśli że mógł bym Cię stracić....

Asuryan
29-11-2015, 17:36
Rumak rycerza spięty do szarzy opadł na cztery kopyta i nie ruszył z miejsca jak stanęliście na skraju polany. Banici zostali między drzewami. Zielona poświata dobywająca się z wizjera hełmu rycerza i oczu wierzchowca wzbudziła w Was wszystkich oprócz Aratheny strach, ale na szczęście nie paniczny.

Techniczny:

Alessio - 2 PS

Lwie Serce
29-11-2015, 17:45
Anna de Loiret

Zostańcie tu, ani kroku, Alessio ty też. Złapcie go, jak będzie się próbował wyrwać - powiedziała drżącym głosem i znów zaczęła iść przed siebie z zamkniętymi oczyma, bojąc się bardzo. Chcesz sprawdzić mą odwagę panie!? Śmiało! Wykrzyczała do Zielonego Rycerza.

OD MG:

+ 5 PD

Asuryan
29-11-2015, 17:53
Anna de Loiret:

Mając duszę na ramieniu nie usłyszała galopu. Po jakimś czasie wyczuła że dotknęła butem czegoś twardego.

Reszta:

Liothannea dobyła sztyletów i oczekuje na rozwój sytuacji. Zobaczyliście że Anna przeszła koło rycerza, ale ten nie ruszył z miejsca. Doszła do rycerza Graala.

Il Duce
29-11-2015, 18:04
Alessio

Z wielkim niepokojem obserwował brawurowe zachowanie ukochanej,gdy bezpiecznie doszła do ranionych w zasadzce odetchnął z wyraźną ulgą - Uff,na szczęście nic jej nie zrobił,kimkolwiek jest....,dlaczego coś mi mówi że nie wszystkich na tamtą stronę przepuści?......

Lwie Serce
29-11-2015, 18:04
Anna de Loiret

Otworzyła oczy i spytała drżącym głosem - panie? Kim jesteś? Uklękła przy znajomym Rycerzu Graala i odwróciła nieco głowę, by Zielony Rycerz usłyszał, że mówi do niego.

Asuryan
29-11-2015, 18:11
Zielonym Rycerzem córo rodu Loiret. odparł strażnik głuchym, nieco metalicznym głosem. A może to hełm go tak zniekształca.
Teraz moja kolej rzekła Liothannea chowając sztylety. Spróbujmy pojedynczo przejść koło Niego, trzymając ręce z dala od broni. Ruszyła naprzód, Zielony Rycerz również Jej nie zaatakował. Świt, który za Nią ruszył, także przepuścił.

Lwie Serce
29-11-2015, 18:16
Anna de Loiret

Skąd znasz me miano panie? I co z mym ojcem, co z panią Morgianą i Rycerzem Graala? Spytała.

Il Duce
29-11-2015, 18:19
Alessio

Trudno,najwyżej zetnie mnie jak psa tu na tej polanie - pomyślał,wziął głeboki oddech i ruszył w stronę rannych nie dotykając broni....

Asuryan
29-11-2015, 18:20
Jestem pierwszym wśród sług Pani Jeziora, znam wszystkich Jej wyznawców. Rycerz Graala już przekroczył bramy tegoż świata. Azaliż los Morgiany i Tankreda nadal się waży. Rzekłszy to spiął konia do szarży i podnosząc wysoko miecz runął w kierunku Alessio.

Il Duce
29-11-2015, 18:24
Alessio

Pani,żałuję że nie dane mi będzie dalej wypełniać Twą wolę.....,ani poślubić Ani.....,mam nadzieję że masz dla mnie miejsce gdzieś tam u swego boku,jeśli polegnę ześlij proszę łaskę uzdrowienia na tych ludzi - pomyślał,ręce rozkładając na boki,zamykając oczy i czekając na nieuniknione wiedząc że dobywanie broni czy ucieczka nie mają sensu....

OD MG:

+ 5 PD

Lwie Serce
29-11-2015, 18:26
Anna de Loiret

Panie mój, on jest wybrankiem mego serca, człowiekiem mogącym ocalić mego ojca i panią Morgianę! Oszczędź go błagam! Wydarła się jeszcze zrozpaczona...

OD MG:

+5 PD

Kot
29-11-2015, 18:30
Christophe Leroy

Giermek wpatrywał się zaskoczony na odważny czyn Alessia i oczekiwał co zrobi zielony rycerz... Choć nawiedziły jego myśli to, czy sam przeżyje to przejście... - Ocal go Pani, proszę Cię... Choć i to nie Twój wyznawca to i może ocalić mego pana jak i Twą arcykapłankę... Których potrzebujemy, a i na wzgląd na panią Annę, która nie wiem czy zniesie to, iż utraciła swego małżonka...

OD MG:

+5 PD

Asuryan
29-11-2015, 18:34
Alessio poczuł drobne uderzenia w nogi. Usłyszał głośne parsknięcie przed swoją twarzą. Reszta widzi jak wierzchowiec rycerza gwałtownie zahamował obsypując Tileańczyka darnią. Dobądź oręża i stawaj w szranki! Żaden mąż nie przejdzie obok mnie bez walki!

Il Duce
29-11-2015, 18:41
Alessio

Z trudem nie parsknął śmiechem- Tacy to Ci Bretońscy rycerze,honorowi,hahaha - zachował jednak powagę dobywając miecza i dziwnego sztyletu jaki dostał od Sebastiano i Marii w Miragliano otwierając oczy i mówiąc bez strachu - Zatem poczynajmy Panie

Techniczny
Dziwny sztylet=lewak xD

Lwie Serce
29-11-2015, 18:44
Anna de Loiret

Postanowiła nie przyglądać się pojedynkowi tylko podbiegła do ojca, uklękła nad nim i zaczęła głaskać po policzku. Ojcze, ojcze, tatusiu kochany trzymaj się, jestem przy tobie...

Asuryan
29-11-2015, 18:45
Dosiądź wierzchowca byś miał w walce jakąś szansę. Lżej jesteście opancerzeni, więc wystarczy jak któryś z Was mnie zrzuci z siodła byście we dwóch mogli przejechać. Jak sam spadnie z siodła, to przegrał i kolejny w szrankach musi mnie pokonać bym Was przepuścił.

Il Duce
29-11-2015, 18:57
Alessio

"Byś miał jakieś szanse",haha,żartowniś z niego,mógł mnie stratować na jedno by wyszło,dlaczego zły los spowodował że musiałem opuścić Miragliano i trafić w to barbarzyńskie miejsce gdzie ludzie się honorowymi mienią za grosz go w istocie nie mając? Ehh,no trudno,jak to mówią,raz się żyje,hehe - pomyślał kpiąco wracając się po swojego konia,dosiadając go i szykując się do konnej walki

PerWerka
29-11-2015, 18:58
Arathena

Patrzyła na Alessia i jego poczynania, ale wiedziała że nie ma on najmniejszych szans z Zielonym Rycerzem. Żaden mąż nie przejdzie koło was Zielony Rycerzu bez walki,ale ja kobietą jestem, zatem mogę chyba przejść.....

Omija obydwu panów zamierzających wejść w szranki... gdy znajduje się za Zielonym Rycerzem staje za nimi i przygląda się uważnie pojedynkowi.....

Tylko jeśli będzie pewna swego rzutu stara się zarzucić swą sieć na Zielonego Rycerza... a tak to cały czas jest w pobliżu na odległość rzutu sieci.... nie bierze jej od razu do rąk ale jest gotowa i skoncentrowana by to zrobić... gdy uda sie ów rycerza złapać w sieć doskakuje do niego ze sztyletem, ale nie ma do niego wrogich zamiarów... bardziej jej chodzi o to by go unieszkodliwić...

z posta przed moim dopiero wynika że nie mają zamiaru walczyć na śmierć i życie więc zedytowałam. Arka rzuca swą sieć gdy Zielony Rycerz skupiać się będzie na Alessio


Techniczny

zejdzie mi jeszcze około godzinki.... przepraszam.....

E.

z uwagi na to że już na konie powsiadali arka również wsiada na swego konia...

Asuryan
29-11-2015, 19:10
Alessio ruszył na rycerza, ten machnął swym mieczem, strącając go z siodła, na szczęście płazem uderzył, co prawda mało nie łamiąc mu przy tym żeber. Sieć zarzucona na przeciwnika pękła z trzaskiem. Arathena doskoczyła ze sztyletem w dłoni, nagle jednak straciła grunt pod nogami. Ogier rycerza ucapił Ją za kaptur i szarpnął głową, posyłając elfkę w powietrze. Upadła plecami na ziemię. Pojedynczo, albo zabijać zacznę! huknął. Następny!

Techniczny:

Alessio 5 ran.
Arathena 3 rany (+ te poprzednie).

Il Duce
29-11-2015, 19:14
Alessio

Ałł,co za gnida! Wiedziałem że tak to się skończy....- pomyślał lądując na ziemi,podniósł swoją broń po czym podszedł do Aratheny wyciągając do niej rękę i mówiąc ze słabym uśmiechem - Nic Ci nie jest? I.....nie musiałaś.....,ale dziękuję,wiem że chciałaś pomóc....

Techniczny
Jak elfka się podniesie odchodzi na bok obserwując starcie giermka z rycerzem

Kot
29-11-2015, 19:29
Christophe Leroy

W porządku rycerzu. A ty Aratheno znowu nie kombinuj... - spojrzał karcąco na elfkę widząc jak przeszkadza w pojedynku, po czym uklęknął i zmówił krótką modlitwę do Pani Jeziora - Ja, jako twój pokorny i wierny wyznawca, proszę Cię Pani, byś dodała mi siły i odwagi w chwili mej próby, abym mógł sprostać temu wyzwaniu i pokonać Twego sługę, jakim jest zielony rycerz... Bądź przynajmniej, by pozwolił nam przejście dalej i nie ukrócił naszego życia - wstał, założył tarczę i lancę i ruszył na rycerza próbując go strącić z siodła... Choć obawiał się, że tak czy inaczej zostanie pokonany znając siłę, umiejętności i wytrzymałość tego tworu.

Techniczny:

Wydaje PS do skutku. Stara się trzymać z daleka od tego jego miecza, wymanewrowując go podczas jazdy, lub też broniąc się tarczą za wszelką cenę jeżeli inaczej się nie da, by nie zostać trafionym i strąconym z siodła. Stara się atakować od strony tarczy.

OD MG:

+ 5 PD

Asuryan
29-11-2015, 19:39
Christophe i Zielony Rycerz ruszyli na siebie piękną szarżą. Giermek trafił lancą w tarczę, wygięła się i pękła z trzaskiem. Strąciła jednak przeciwnika z grzbietu wierzchowca, który już unosił się w strzemionach, by zadać potężny cios swym mieczem. Podniósł się bez najmniejszego trudu czy jęku, mimo że potężnie grzmotnął o ziemię. Droga wolna, zaliczam Ci Christophe Leroy tą próbę. Gdy godny będziesz ze świętego kielicha ugasić swe pragnienie, nie stanę na Twej drodze.

Techniczny:

Christophe - 2 PS.

Lwie Serce
29-11-2015, 19:43
Anna de Loiret

Christophe! Jak pięknie! Wykrzyczała do giermka uradowana machając mu ręką. No ja mówiłam, że to nie jest zwykły plebejusz, on na pewno ma szlacheckie pochodzenie! Bez wątpienia!

Il Duce
29-11-2015, 19:47
Alessio

Dziwne te miejscowe pojedynki....,ale ważne że ten szaleniec już nie stoi nam na drodze - pomyślał,po czym podbiegł na tyle szybko na ile to było możliwe do rannych po drodze rzucając giermkowi z uśmiechem - Dobra robota Christophe

PerWerka
29-11-2015, 19:56
Arathena

Widzisz gdzie rycerskość chowasz. tam gdzie odwaga i determinacja... Mimo, że nie darzył jej sympatią i nie rozumiał jej poczynań nie miała do niego żalu. Zdawała sobie sprawę, że z zewnątrz mogła wydawać się szalona, ale nie miała zamiaru się tłumaczyć. Powiedziała do niego z lekkim uśmiechem i odrobiną podziwu...

Podeszłą do Anny i jej ojca trzymając się za obolałe miejsca.... wcześniej jednak wzięła swą klacz by sprawdzić czy z nią wszystko w porządku...

Co z twoim ojcem Anno?

Kot
29-11-2015, 19:57
Christophe Leroy

Oh... Dziękuje ci, panie... Bardzo to doceniam - powiedział wielce zaskoczony słysząc jego ostatnie słowa, a zarazem w duchu był tym wszystkim cholernie uradowany... Wszak był o jeden, wielki krok bliżej do swojego największego marzenia - by zostać rycerzem Graala. Zsiadł jeszcze z konia i ukłonił się rycerzowi - To był zaszczyt, by walczyć z Tobą, panie... - do Alessia, Aratheny i Ani zaś skinął głową w ramach podziękowania i nie chcąc przedłużać ruszył do swego pana...

Asuryan
29-11-2015, 19:59
Pierwszy ranny ma najbardziej zakrwawioną zbroję i sporo małych dziur w niej. Nie żyje. Drugi ranny ma zgniecioną prawą nogawicę i stopę wykręconą pod dziwnym kątem. żyje, ale jest nieprzytomny. Kobieta ma zakrwawione szaty, ale tylko jedną dziurę w okolicy lewego obojczyka. Żyje, jest nieprzytomna, brak dziury wylotowej na plecach. Zielony Rycerz dosiadł swego ogiera i odjechał w las. Banici biegną do rannych przez polanę.

PerWerka
29-11-2015, 20:18
Arathena

Nic Ci panie nie jest zagadnęła Alessia... czekając tez na odpowiedź Anny...

Lwie Serce
29-11-2015, 20:20
Anna de Loiret

Nie wiem Aratheno nie wiem, boję się o niego, bardzo się boję - odrzekła elfce, wciąć czuwając przy ojcu.

Il Duce
29-11-2015, 20:27
Alessio

Nie,nic mi nie jest,ale znowu los życie dwójki ludzi na moje ręce kładzie.... - rzekł z ciężkim westchnięciem - rozpalcie ognisko,przyda się do przypalania ran....,a ja w międzyczasie spróbuję Panu Tankredowi nogawice zdjąć - tu skrzywił się na samą myśl o tym jak wyglądać może noga ojca swej ukochanej....,rozcina paski a następnie próbuje zdjąć nogawice możliwie jak najdelikatniej by stanu poszkodowanego nie pogarszać

PerWerka
29-11-2015, 20:27
Arathena
Przyklęknęła koło Ojca Anny chwytając ja za rękę widząc jej trwogę... Wszystko będzie dobrze Anno.... Cyruliku wiesz, że to Twoja szansa? Jak mu pomożesz to uzyskasz w jego oczach uznanie.

Asuryan
29-11-2015, 20:33
Alessio rozciął paski nagolennika, zdjął ostrożnie płytę, jednak nie zdążył jej odłożyć gdy nagle poczuł mocarny uścisk na swym nadgarstku. Kapłanką najpierw się zajmij kimkolwiek jesteś jeśli Ci żywot miły rzekł Tankred nie otwierając oczu.

Lwie Serce
29-11-2015, 20:35
Anna de Loiret

Tatusiu! Krzyknęła i zbliżyła swoją twarz do lica ojca oraz rzekła roniąc łzy - to ja, twoja Ania, daj sobie pomóc błagam cię, zrób to dla mnie...

Asuryan
29-11-2015, 20:38
Anna?! Córeczko! krzyknął Tankred otwierając oczy i puszczając rękę Alessio. Noga pod zbroją jest pełna siniaków, porządnie obita, ale nie zmiażdżona. Me życie mniej warte od życia arcykapłanki. Poza tym Ona ciężej ranna. Pozwolę sobie pomóc dopiero jak Jej pomożecie.

PerWerka
29-11-2015, 20:42
Arathena

Widząc, że z ojcem Anny już wszystko w porządku i rana nie jest tragiczna postanowiła ich zostawić samych.... Przebyli tyle drogi i tak długo byli oddzieleni, że aż wypadało ich na chwile zostawić... Wstała powoli, jeszcze na chwile położyła rękę na ramieniu przyjaciółki, by po chwili udać się do swej klaczy.

Asuryan
29-11-2015, 20:47
Liothannea rozpaliła ognisko przy pomocy banitów.

Lwie Serce
29-11-2015, 20:55
Anna de Loiret

Jestem przy tobie, jestem, wybacz mi że cię zawiodłam, że nie zdążyłam... Rzekła chwytając ojca za rękę i mocno ściskając.

Il Duce
29-11-2015, 20:55
Alessio

Me miano Alessio di Contrarini....,jestem tu Panie by Wam pomóc,nie zaszkodzić....- powiedział nieco zaskoczony jego żelaznym uściskiem pomimo tak złego stanu zdrowia....,jednak nie tracąc czasu obmył szybko ręce rzucając do banitów - Przygotujcie ostrze,będzie trzeba przypalić ranę...., i choć wiem że nie uchodzi dla dobra sprawy musicie się panowie ośmielić i przytrzymać Panią arcykapłankę....,wiecie jaki jest ból przy takim zabiegu....- po czym gdy mu przytakną przystępuje do wyjęcia kuli gdy tylko to zrobi nakazuje przypalić ranę

Asuryan
29-11-2015, 21:00
Najważniejsze że jesteś Aniu. Daj tą sakiewkę Arathenie. rzekł Tankred odpinając ją od swego pasa.
Alessio udało się wyciągnąć kulę. Podczas przyżegania rany kapłanka wrzasnęła coś niezrozumiale, Tileańczyka ogarnęła ciemność. Banici trzymający Morgianę odskoczyli jak oparzeni. Cyrulik znikł, widać tylko jego puste ubranie.

PerWerka
29-11-2015, 21:01
Arathena


Zupełnie ją nie interesowało co się dzieje z Arcykapłanką szykowała swoją klacz do drogi....

Kot
29-11-2015, 21:03
Christophe Leroy

Skinął swemu panu głową, po czym odszedł od niego chcąc zostawić Annę samą z nim. Jednak gdy ujrzał, że cyrulik zniknął wgapiał się przez chwilę ubranie, a potem spojrzał na arcykapłankę - No świetnie. Cyrulika nam wywiało... Od jakiegoś zaklęcia. Noo... To teraz trza wymyśleć jak go tu wrócić.

Lwie Serce
29-11-2015, 21:05
Anna de Loiret

Ucałowała ojca w policzek, gdy usłyszała i ujrzała co się stało... Alessio? Kochany? Gdzie jesteś!? Krzyknęła wystraszona. Pani, cóżeś poczyniła swemu wybawcy? Spytała Morgianę.

Asuryan
29-11-2015, 21:08
Pod wpływem bólu zamieniłam chyba w żabę. odezwała się acykapłanka. Ale jeśli to Twój ukochany, a Tyś dziewicą, to możesz go jednak odzyskać. Wystarczy że go pocałujesz, by odzyskał swą prawdziwą postać.

Lwie Serce
29-11-2015, 21:09
Anna de Loiret

Bez słowa podeszła powoli do ubrania, uklękła i zaczęła szukać żabki zadziwiona...

Asuryan
29-11-2015, 21:11
Anna rzeczywiście znalazła w ubraniu żabę. Alessio widzi jak łapią go ogromne dłonie. Widzi twarz Anny, ale jakoś dziwnie powiększoną.

Lwie Serce
29-11-2015, 21:12
Anna de Loiret

Bez chwili namysłu przysunęła dłonie z żabą do ust i ucałowała swego "zaczarowanego księcia"...

PerWerka
29-11-2015, 21:17
Arathena

Podeszłą do ojca Anny trzymając klacz za wodze. Ściągając swój kaptur z głowy "...Pająk ku dwom koniom dęba stojącym zdąża, dane mu będzie dotrzeć i we dwie powrócić z kraju syren?..."

Oto Twoja córka Panie... przy okazji przywiozłam też kogoś jeszcze...

Spojrzała w kierunku Całującej Anny jakiegoś gada.... Uwierz mi na słowo że pozory mylą i dobry z niego człowiek... Uśmiechnęła sie tak jakoś niepewnie i w zasadzie trochę ze smutkiem...

Asuryan
29-11-2015, 21:19
Anna ledwo zdążyła po pocałunku postawić żabę na ziemi, zanim ta zmieniła się z powrotem w Jej ukochanego. Niestety całego nagiego.
- Jak to ukochany?! - ryknął nagle Tankred.
- Teraz już za późno Panie na stawanie na ich drodze, pocałunek odmieniający zaklęcie na stałe związało ich serca. odparła arcykapłanka.
Ojciec Anny już nic odpowiedział tylko sapnął gniewnie wbijając swój wzrok w giermka.

Lwie Serce
29-11-2015, 21:21
Anna de Loiret

Pisknęła przerażona ze strachu, jak zobaczyła nagiego ukochanego. Aż klapnęła na trawę i spojrzała przy tym na ojca. Tatusiu... Ja ci wszystko wyjaśnię, ja ci naprawdę wszystko wyjaśnię...

PerWerka
29-11-2015, 21:24
Arathena

Wskoczyła na klacz....

Bywajcie

Sakwę za dowiezienie Anny całej i zdrowej Tobie panie przeznaczam byś za złoto wykupił Twego Króla... Ino spiesz się bo mroczne elfy upasą go jak wieprza i nigdy wagi nie dogonisz....

Il Duce
29-11-2015, 21:28
Alessio

Natychmiast zakrył swoje czułe miejsce czerwieniąc się ze wstydu - Gorzej być nie mogło,ojciec mojej ukochanej dowiaduje się o tym fakcie w taki sposób....,do tego klęczę przed nim czerwieniąc się jak burak i to całkiem nagi,ehh,następnym razem muszę pamiętać by nie leczyć magów....

Kot
29-11-2015, 21:30
Christophe Leroy

O murwa mać ja pierniczę... Dobrze, że nie może biegać, bo by mnie zaraz zaczął tłuc o jakiś kamień - spojrzał przestraszony na swojego pana i starał się w miarę na spokojnie mu wszystko wytłumaczyć - Panie... Gdy tylko odnalazłem panią Annę ci dwoje byli już byli razem... Tylko tyle wiem, nic więcej. Nie przegoniłem go, ani nic takiego, wszak wtedy Twa córka nie chciałaby podążyć za mną, a tylko by mnie znienawidziła. I jestem niemalże pewien, że Twej córce nic się nie stało u boku tego mężczyzny, panie... A i nawet to podczas naszej podróży wiele nam pomógł i zapewne bez niego nie dotarlibyśmy tutaj na czas... Bądź i w ogóle.

OD MG

+ 5 PD

Lwie Serce
29-11-2015, 21:32
Anna de Loiret

Zerwała się nagle i podbiegła do elfki. Aratheno nie zostawiaj nas, proszę cię. Przyjaciółko... ​Wyszeptała.

Asuryan
29-11-2015, 21:33
- Bywaj, jeśli nie jesteś zainteresowana zdjęciem klątwy - rzuciła arcykapłanka.
- Nie płyniesz z nami do Ulthuanu? - spytała Liothannea w elfim.
- Nie mam innego wyjścia jak zgodzić się na Wasz ślub. Jednak pobłogosławię temu związkowi dopiero, gdy Twój Luby zdobędzie indygenat. Mógłby się chociaż odziać miast świecić golizną - rzucił Tankred.

Il Duce
29-11-2015, 21:36
Alessio

Czerwieniąc się jeszcze bardziej(o ile to było możliwe w tej sytuacji),pospiesznie zebrał ubranie i wciąż zakrywając swoje intymne części ciała zniknął za jednym z drzew i począł się gorączkowo ubierać....

PerWerka
29-11-2015, 22:02
Arathena

Klątwa? Myślisz Pani, że klątwa mą karą? Nauczyłam się z nią żyć... Bogowie karzą i wpływu na to nie mamy. Nie będę się kajać by ją ktoś zdjął bo winy swej nie widzę żadnej. Może w oczach Pani Jeziora albo tych ludzi winna jestem, ale klątwa nie dotyczy ich tylko mnie. A ja winy nie czuję. Jesteśmy tylko marionetkami zdanymi na łaskę i niełaskę Bogów... To jej wolą bym o lubym zapomniała choć stawia mi na drodze kogoś co przypomnieć umie.... Swój rozum mam i znam już jego imię... Hmmm. Może jednak za karę każe mi znowu zapomnieć?.... cóż jak mówiłam co można poradzić na coś co kaprysem wyższych jest? Wychowywanie za pomocą kija i marchewki? Nie Pani, chyba nie chcę takiej łaski... nikomu nic złego nie uczyniłam poza Tym Rycerzem który dziś udowodnił swą wartość...Ukłoniła się z godnością do Giermka.....

Anno... Przyjaciółko... Dowiozłam Cię z Twym Lubym tam gdzie miałam... Choć przyznam, że wspólna kąpiel strasznie kusi...Wyszeptała do niej....


Pani na co przepatrywaczka w mieście, którym na bruku śladów nie widać? ni gałęzi suchej z której ognisko dla ciepła rozpalić? Do czegóż ja Wam tam jestem potrzebna? I tak już za dużo ryzykowałam i na szwank w dobrej wierze wprawdzie ale wasze życie nastawiałam... Sama zważ czy Szalona Elfka nie przysporzy Wam więcej kłopotu niżli pożytku....Zaszczytem było mi Cię Pani Uczyć i cieszy mnie ze nauki na dobre przełożyłaś.... Ukłoniła się tym razem do Wysokiej Elfki....

Asuryan
30-11-2015, 00:59
- Sądzę, że sprowadzenie do kraju prawowitego króla zdjęło by tą klątwę beż żadnego kajania się przed obliczem mej Bogini. Takoż zapewnić indygenat szlachcicom z obcych krajów. rzekła arcykapłanka.
- Ulthuan to nie tylko port Lothern Aratheno. To także rozległe łąki, lasy oraz góry. Jeśli przekonam swego ojca, będziesz mogła poruszać się swobodnie po całej wyspie w odróżnieniu od ludzi. Myślałam, iż ciekawaś mej ojczyny, ja Twoją zwiedziłam. Nie będę Cię jednak błagać, byś z nami się do niej udała. Wpierw jednak chcę oswobodzić króla tego kraju z niewoli u zdrajców. rzekła Liothannea w elfim.
- Podejdź no mości Alessio. Obiecałem córce, że dam sobie pomóc, gdy pomożesz Pani Morgianie le Fay. Skręciłem sobie nogę w kostce podczas upadku. Tankred de Loiret jestem rzekł ojciec Anny wyciągając prawicę do byłego cyrulika. Tileańczyk zdążył się odziać.

Il Duce
30-11-2015, 10:30
Alessio

Gorzej być nie mogło,co za wstyd....,a do tego ojczulek najchętniej by mi teraz kark skręcił,i zrobił by to gdyby kapłanka nie powiedziała że to całe zaklęcie na stałe związało nasze serca....,nikt nie lubi stawać przed faktami dokonanymi zwłaszcza gdy ten fakt dotyczy wydania jedynej córki w ręce nieznanego mężczyzny.... - pomyślał wciąż zażenowany całą sytuacją,ochłonął lekko a następnie podszedł do leżącego rycerza i mocno uścisnął jego wyciągniętą prawicę - Panie....,wybacz,nie tak to powinno wyglądać....,ale co się stało to się nie odstanie....

Lwie Serce
30-11-2015, 17:30
Anna de Loiret

I wspólnie jej zaznamy, Aratheno wiesz dobrze, że jeśli teraz odejdziesz już nigdy się nie spotkamy... Chcesz tego? Bo ja nie wiem, czy wytrzymałabym utratę kolejnej osoby, która jest mi bliska. Przemyśl to kochana, ja muszę iść do ojca... Wyszeptała głaszcząc elfkę po dłoni i usiadła przy Tankredzie, obejmując go za szyję. Przytulisz mnie ojcze, jak niegdyś? Spytała delikatnym głosem i robiąc słodkie oczka, chcąc udobruchać ojca.

PerWerka
30-11-2015, 21:00
Arathena

Musiałą przyznać sama przed sobą, że nie chciała opuszczać towarzyszy i nie dlatego, że być może potrzebowali jej ze swoimi zdolnościami, ale dlatego że czuła iż pomału stają jej się coraz bliżsi... Domyślała się z jakiego powodu postanowiła opuścić Zakazany Las... Przykryła to płaszczem i sama przed sobą tłumaczyła, że to brak bratniej duszy i przyjaciół ją do tego pchnął... Tak kiedyś to była przykrywka, ale w miarę upływu czasu na szlaku zrozumiała, że faktycznie nigdy nie była akceptowana i na nikim jej nie zależało. Teraz gdy wydaje jej się, że te bratnie dusze spotkała nagle, jej pewność siebie gdzieś się ulotniła... Czego się dziewczyno boisz? Co się dzieje, że teraz gdy wszystko może się zacząć układać jak należy, nagle chcesz uciec? Nie tak byłaś wychowana i nie tego chcesz naprawdę. Wszyscy podejmują decyzje, których mogą żałować, ale.... Czy będziesz umiała sobie kiedyś wybaczyć,,, W tafli wody kogo ujrzysz gdy samotna będziesz?

Poczuła jak łza spływa jej po policzku....

Podeszła do Bertranda Banity.... Wybacz, że nieufna byłam i.... masz rację.... Lina miała Cię zmusić do posłuszeństwa wobec nas i odstąpienia od zamiaru grabieży... Twój instynkt i spostrzegawczość ino sprawiły, że żyjesz jeszcze....

Spójrz na ojca Anny. Tak skręconej nogi jeszcze nigdy nie widziałam... Cyrulik zrobi mu pewnie jakiś opatrunek i ją usztywni, ale nie można dopuścić by usztywnienie puściło gdy w galopie pewnie nie raz jechać będziemy. Wtedy by mógł nawet nogę stracić..... Jeno węzeł na linie elfów gwarantuje, że się nie odwiąże sam..... Oddasz ją? Wiem że pewnie byś mógł ja sprzedać....Jej głos był bardzo spokojny i opanowany. Nic nie chciał dla siebie osiągnąć choć zdawała sobie sprawę, że jeśli Bertrand się zgodzi na jej prośbę a Ojcu Anny nie będzie ona już potrzebna to ona znowu będzie jej właścicielką... Zależało jej na niej z jednego powodu... Od bardzo dawna nikt nie wytrącił broni z rak Tańczącego Wojownika.... To swoistego rodzaju wyróżnienie i była z niego dumna na swój sposób... Jakoś czuła sentyment do tej nagrody......

Asuryan
30-11-2015, 22:24
- Nie wiem czy ta lina jeszcze jest cała. Pewno wycięli z niej przebite strzałami kawałki. Będę musiał pogadać z Karhirem po powrocie do obozowiska, by Ci oddał jej połowę, jeśli tak uczynili - odpowiedział herszt banitów.
Tankred skinął głową Alessio, po czym przytulił Annę bez słowa. Po zdjęciu buta, jego kostka wygląda paskudnie. Jest cała opuchnięta i faktycznie skręcona. Na szczęście jednak nie złamana.
Arcykapłanka zaczęła podnosić się ziemi, zachwiała się jednak przy tym, klapnęła na tyłek i rzekła - Ech, jeszcze za bardzo osłabiona jestem, by stać o własnych siłach. Rzucić jednak zaklęcie przytępiające ból na siedząco mogę.
Na polanę wjechał rycerz cały w srebrnej zbroi płytowej, bez żadnych znaków na tarczy, z opuszczoną przyłbicą. Dzierży jakąś dziwną kopię, z szerokim walcem w pokrowcu na przodzie drzewca. Banici napięli łuki. Spokój, to swój! krzyknął Bertrand. Po jego okrzyku zdjęli strzały z cięciw.

PerWerka
01-12-2015, 20:05
Arathena

Zgoda... odpowiedziała Banicie zanim na polanę wjechał rycerz w srebrnej zbroi...A jeszcze jedno.... Idzie u wa zakupić strzały do krótkiego łuku? Pokazała mu swój stary... Czasem z konia trza strzelić a ostała mi się ino jedna strzała.

Asuryan
01-12-2015, 22:23
Trochę to potrwa zanim takie zrobimy, my tylko długich łuków używamy - odpowiedział Bertrand.
Srebrny rycerz podjechał do waszej gromady. To co za kopię braliście, musi być jednak jakąś dłuższą włócznią. Brak kuli jak u kopii, za to na jej końcu, nad walcem, grot w kształcie lilii. Zsiadł z potężnego rumaka bojowego i przyklęknął przed arcykapłanką. Jestem na Twe wezwanie Pani - rozległo się z wnętrza hełmu.

PerWerka
01-12-2015, 22:49
Arathena

Miałam wprawdzie na dłuższym postoju plan takowy by zrobić na ogniu... Wypalasz czub strzały i szlifujesz na kamieniu... z prostych drzewiec idzie zrobić... Nie są to jednak dobre i precyzyjne strzały a ino markują je i czasu zajmuje sporo... Nadawały by się bardziej do ranienia niż ubicia ale z pomysłowym zastosowaniem i dużo pożytku mogą zrobić... Mówicie, że by to trochę potrwało by je zrobić?, ale zanim wyruszymy to chyba wasz strzelnik da radę zrobić do dziesięciu strzał?...

Il Duce
02-12-2015, 14:57
Alessio

Przyklęknął nad nogą - jak miał nadzieję,przyszłego teścia - i po chwili odezwał się w międzyczasie szykując bandaże - Jest tu gdzieś w okolicy źródło z zimną wodą? Bardzo by tutaj pomogła....

Lwie Serce
02-12-2015, 17:48
Anna de Loiret

Wpatrywała się jak zaczarowana na rycerza wciąż tuląc się do ojca. Jej twarz się nieco zarumieniła, była pod wrażeniem tego jak pięknie się prezentował w tej zbroi. Och jaki on wspaniały... Gdyby tylko zechciał podnieść przyłbicę i ukazać swe oblicze...

PerWerka
02-12-2015, 21:45
Arathena

Przez chwilę zastanawiała się na co patrzy Anna..... Gdy swój wzrok odwróciła w tym kierunku, w który mała skierowany szlachcianka zrozumiała, że W jej ciepłym sercu, mocno bijącym do wszystkiego co jest w lśniącej zbroi i na pięknym rumaku zatrzepotał motyl.... Uśmiechnęła się pod nosem i zajęła dalej swoimi sprawami...
Zapytała głośno do Alessia by między innymi odwrócić jego uwagę od Anny, bo zdawała sobie sprawę, że jeśli teraz cyrulik zobaczy maślane oczy Anny może znowu między młodymi wzrosnąć napięcie.... Nie było by to dobre dla nich z uwagi na niefortunne poznanie z Anny ojcem, a z drugiej strony lepiej by teraz zajął się jego nogą i nic go nie rozpraszało... Panie Alessio może uda się odzyskać ma linę to zwiąże się umocnienie stawu coby sam się w drodze nie rozwiązał.... Ino By Bertrand Banita kogoś w te pędy musiał po nią wysłać

Il Duce
02-12-2015, 21:57
Alessio

Kątem oka dostrzegł że ukochana wpatruje się w coś jak ciele w malowane wrota....,nie musiał odwracać głowy żeby sprawdzić w co bowiem dałby sobie uciąć prawicę że jest to nowo przybyły rycerz,który wydawał się równie nawiedzonym czubkiem co ten w zieleni....,nie chciał jednak urządzać scen zazdrości ani wdawać się w kłótnie z ukochaną tym bardziej że jej ojciec zapewne nie wysłuchiwał by jej ze spokojem....,z niezręcznej sytuacji wybawiły go słowa elfki - Tak,dobry pomysł....,choć najbardziej przydała by się lodowata woda do zmniejszenia opuchlizny i ukojenia bólu,choć tutaj jaśnie Pani się zaoferowała ze swym zaklęciem - Chyba że kichnie i przypadkiem znów zamieni mnie w żabę......

Asuryan
02-12-2015, 22:26
- Zimna woda znajdzie się niedaleko obozowiska, ale to jest kawałek drogi stąd - odpowiedział Bertrand. A po linę zaraz kogoś wyślę, wiadro lodowatej wody też może przynieść, ale to potrwa z godzinę. Od razu też wieść dam by zrobili strzały do tego mniejszego łuku.
- Kto wierny prawowitemu królowi pozostał Armandzie? - spytała się Morgiana.
- Diuk Bohemond. - odrzekł srebrny rycerz.
- Tylko jeden diuk?
- Tylko jego wierności jestem pewny, tak samo jak zdrady diuka Tancreda. Pozostali diukowie nie wiem po której stronie stoją.

Il Duce
02-12-2015, 22:47
Alessio

Hmm,no dobrze,skoro godzina to godzina.....,nasze zapasy wody niestety całkiem się już skończyły,moglibyście i je za jednym razem uzupełnić?

PerWerka
02-12-2015, 22:54
Arathena

Święta racja cyruliku.... Jeśli wam to nie przeszkadza... Spojrzała na Bertranda... to zabiorę luzaki i pojadę z waszym człowiekiem uzupełnić bukłaki i beczki w wodę... A gdzieś jakieś zapasy żywności by trza uzupełnić jeszcze... Domyślam się, że teraz razem będziemy podróżować? spojrzała na Liothannę

Asuryan
02-12-2015, 23:01
- Przeszkadza, wolałbym by nikt spoza moich ludzi nie znał miejsca obozowiska. Choć pewno i tak będziemy się musieli doń udać wszyscy, jeśli za eskortę wozu ze złotem macie robić. Co prawda zebranie odpowiedniej ilości kruszcu może potrwać nawet miesiąc, dopiero dziesiątą część wagi króla uzbieraliśmy. odparł Bertrand. Zapasy wody Wam uzupełnimy.
- Reszta złota z diukostwa Bastonne już w las powinna wjeżdżać - rzekł srebrny rycerz. Nie dość, że nie spełnił życzenia Anny, to nawet nie zwrócił na Nią najmniejszej uwagi.
- Kto z nami ma za ową eskortę robić? rzuciła pytanie Liothannea. Zapadła cisza.

PerWerka
02-12-2015, 23:18
Arathena


Od jakiegoś czasu przepatrywała drogi dla kupieckich karawan i często im się przyglądała zanim opuściła Las, ale nigdy nie zwracała uwagi jak się prowadzi wóz...
Nie wiem czy w śród nas znajdzie się ktoś co umie powozić? Ja osobiście najlepiej czuję się na koniu a nie za nim... Podrapała się po głowie lekko uśmiechając...

Po chwili zadumy zwróciła się do Bertranda... Mądrze prawicie, ale wszystkich śladów nie da się zatrzeć. Wprawne oko by pewnie wytropiło was obóz, ale mniejsza z tym... Jak sam mówiłeś jeśli zajdzie taka potrzeba to i tak tam udać się będziemy musieli....

Lwie Serce
03-12-2015, 15:24
Anna de Loiret

Och cóż to za wspaniały rycerz i cudowny mąż, nie mogę być zła na niego, że nie spojrzał nawet na mnie, wszak to na pewno z wierności damie swego serca... Nie obchodzą go inne, nieważne czy piękne czy nie... Szczęśliwa dama, której serce swe oddał. Myślała wciąż wpatrując się w rycerza.

Il Duce
03-12-2015, 19:46
Alessio

Chyba by ją zdzielić musiał żeby zdanie o nim zmieniła....,a nie zaraz,pewnie i wtedy by wymówkę dla niego znalazła,oj spróbował bym ja tak ją ignorować,obraziła by się na dzień najmniej,ale jemu wolno,przecież to rycerz więc na pewno jest honorowy,dobry i prawy - kpił w myślach z naiwnego myślenia ukochanej na głos zaś mówiąc - Nikt z nas nie umie powozić więc jeśli mamy za eskortę robić chociaż jednego spośród Was na to miejsce winniście wyznaczyć

OD MG:

- 5 PD, Alessio nie potrafi czytać w myślach Anny.

PerWerka
03-12-2015, 22:12
Arathena

Nie wiem czy jest możliwe byście Wy dali jakiegoś woźnicę? Każdy powinien robić to co umie najlepiej i zdaje mnie się, że z nas nikt do tego się nie nada. Zwróciła się do Banity

Asuryan
03-12-2015, 22:57
Zatem Gruby Gui się tym zajmie. Więcej ludzi nie mogę przydzielić, na każdym widmo stryku ciąży. A braciszek potrafi się z niejednej kabały wybronić, łebski z niego człek. odparł Bertrand.
Srebrny rycerz powstał z kolan. Ruszę zatem Pani po resztę złota. rzekł i ukłonił się arcykapłance, na resztę zgromadzonych na polanie nie zwracając najmniejszej uwagi.
- Dziwny to obyczaj jak na rycerza nie przedstawić się napotkanym damom. - stwierdziła Liothannea.
- O wybaczenie napotkaną damę proszę, Armand d'Akwitania me miano - rzekł rycerz i pokłonił się przed wysoka elfką.
- Liothannea z Avelorn moje, ale tu więcej dam niż ja i Pani Morgiana się znajduje.
- Doprawdy?
- Mości Armandzie, wiem iże najmniejszych szans z Tobą w pojedynku nie mam nawet w pełni sił będąc, ale błagam Cię, nie obrażaj mej córki, bo nie zdzierżę - warknął Tankred.
- To Twa córka Tankredzie? Wytłumacz więc Jej po ojcowsku, iże prawdziwej damie nie przystoi nosić męskiego odzienia. A tym bardziej takiego, który częścią umundurowania wojsk uzurpatora.

PerWerka
03-12-2015, 23:15
Arathena

Prawdziwemu rycerzowi nie przystoi zwracać uwagi damie za jej strój i wygląd.... Jej sprawą jest komu chce się podobać i w czym chodzi...
Elfka powiedziała w kierunku rycerza jednocześnie idąc do Anny. Aratchena obiecała Annie, że jest dla niej gotowa na wiele poświęceń i nie była skora rzucać słów na wiatr... Tym bardziej, że nie wynikało to z jakiegoś długu wdzięczności a bardziej ze względu iż czuła do niej wzrastającą przyjaźń....

Asuryan
03-12-2015, 23:29
Prawaś, to całkowicie jej sprawa, jeśli nie zależy jej na tym by przez rycerzy jako dama być traktowana. - rzucił Armand dosiadając swego wierzchowca.

Il Duce
04-12-2015, 11:00
Alessio

Z tego co wiem rycerskim być się winno wobec każdej napotkanej kobiety,czy zbroję,czy suknię,czy to inny ubiór garderoby nosi....,nie sądziłem że ktoś może być zdolny do takiego wartościowania.... - wtrącił szczerze zdziwiony i oburzony zachowaniem tego palanta w zbroi - Może i mnie irytują jej maślane oczka ale koło takiego chamstwa przejść bokiem nie zamierzam....

Asuryan
04-12-2015, 12:03
Każdej?! Zaiste mało wiesz o byciu rycerskim. spod srebrnego hełmu rozległ się śmiech.
Bertrand, Tankred, Morgiana le Fay, a nawet Liothannea spojrzały się na Alessio jakby palnął jakąś niewyobrażalnie wielką głupotę.

Asuryan
04-12-2015, 12:14
Aktualne skrócone bojowe:

Anna de Loiret:

Inicjatywa: 42+k10 (-5 w kaftanie kolczym ze względu na dobre wykonanie zamiast zwyczajowych -10)
Atak:
sztylet - 1 atak z 46% szansy na trafienie k10 obrażeń
miecz - 1 atak 46% szansy na trafienie k10+3 obrażeń
szpada (-10 do parowania i uników dla przeciwnika, wartość obrażeń krytycznych zwiększona o 1) - 1 atak 46% szansy na trafienie k10+1 obrażeń
lewak (brak kary - 20 do WW za lewą rękę) - 1 atak z 46% szansy na trafienie k10-1 obrażeń,
Obrona:
46%/56% (lewakiem) szansy na sparowanie 1 ciosu w rundzie
pancerz: 1 ręce (w kurcie), 2 głowa (w czepcu), 3 korpus (w kurcie i kaftanie)
wytrzymałość: 3
Żywotność: 13
Aktualna Żywotność: 13
Punkty Przeznaczenia: 1
Punkty Szczęścia na dzień: 1
Punkty Szczęścia pozostałe: 0

koń:
wytrzymałość: 3
Żywotność: 12

Alessio Contrarini:

Inicjatywa: 35+k10
Atak:
sztylet - 1 atak z 24% szansy na trafienie k10-1 obrażeń (k10 w pasie)
miecz - 1 atak z 24% szansy na trafienie k10+2 obrażeń (k10+3 w pasie)
szpada - (-10 do parowania i uników dla przeciwnika, wartość obrażeń krytycznych zwiększona o 1) 1 atak z 5% szansy na trafienie k10 obrażeń (k10+1 w pasie)
lewak - (brak kary - 20 do WW za lewą rękę) - 1 atak z 24% szansy na trafienie k10-2 obrażeń (k10-1 w pasie)
Obrona:
24%/34% lewakiem szansy na sparowanie 1 ciosu w rundzie
Wytrzymałość: 3
Żywotność: 11
Aktualna Żywotność: 6
Punkty Przeznaczenia: 2
Punkty Szczęścia na dzień: 2
Punkty szczęścia pozostałe: 0

koń:
wytrzymałość: 3
Żywotność:12

Arathena Czarna Wdowa:

Inicjatywa: 40+k10
Atak:
sztylet - 1 atak z 34% szansy na trafienie k10+1 obrażeń
miecz - 1 atak z 34% szansy na trafienie k10+4 obrażeń
łuk - 1 atak z 52% szansy na trafienie k10+3 obrażeń, zasięg krótki 24 metry/ daleki 48 metrów (-10 US za daleki zasięg)
elfi łuk - 1 atak z 52% szansy na trafienie k10+3 obrażeń, zasięg krótki 36 metry/ daleki 72 metrów (-10 US za daleki zasięg), ignoruje 1 pkt zbroi przeciwnika.
bicz - 1 atak z 52% szansy na trafienie k10 obrażeń (-10 do parowania i uników dla przeciwnika), zamiast zadania ran można unieruchomić wroga (uwolnienie po udanym teście krzepy lub zręczności), zasięg 6 metrów
Obrona:
34% szansy na sparowanie 1 ciosu w rundzie
pancerz: 1 korpus i ręce (w kurcie)
wytrzymałość: 3
Żywotność: 11
Aktualna Żywotność: 5
Punkty Przeznaczenia: 2
Punkty Szczęścia na dzień: 2
Punkty Szczęścia pozostałe: 0
koń:
wytrzymałość: 3
Żywotność: 12

Christophe Leroy:

Inicjatywa: 35+k10 (-10 w kaftanie)
Atak:
sztylet - 2 ataki z 38% szansy na trafienie k10+1 obrażeń
miecz - 2 ataki z 38% szansy na trafienie k10+4 obrażeń
Obrona:
38% szansy na sparowanie 1 ciosu w rundzie (kosztem jednego z ataków)
35% szansy na unik 1 ciosu w rundzie
pancerz: 1 ręce (w kurcie), 2 głowa (w czepcu), 3 korpus (w kurcie i kaftanie)
wytrzymałość: 3
Żywotność: 11
Aktualna Żywotność: 11
Punkty Przeznaczenia: 3
Punkty Szczęścia na dzień: 3
Punkty Szczęścia pozostałe: 0

koń:
wytrzymałość: 3
Żywotność: 12

Asuryan
04-12-2015, 12:33
Dziękuje wszystkim za grę. Nie będę Was dalej męczył kiepskim i niesprawiedliwym prowadzeniem przygody.

Lwie Serce
04-12-2015, 13:56
Anna de Loiret

Jeśli uważasz panie, że nie jestem damą bo dobywam miecza by walczyć o Bretonnię, która upada na naszych oczach, to niech tak będzie. Mogę nie być i damą, dla mnie ważniejsze są takie cnoty jak odwaga, honor, szlachetność, niż przypodobywanie się rycerzom, nawet takim wspaniałym jak ty, panie.

Techniczny

Nie ma przerywania przygody z powodu jednej spiny... Trzymajcie trochę te nerwy na wodzy zwłaszcza jak taki błahy powód.

PerWerka
04-12-2015, 21:27
Arathena

Nie znała się na rycerskich zwyczajach. Prosta dziewczyna,która wychowywała się w lesie i sama musiała walczyć o swoje. Niby w społeczności ale jednak samotna. Taką ją natura stworzyła i szczerze powiedziawszy często jej było z tym dobrze. Oczywiście jak każdy pragnęła być akceptowana i lubiana, ale im bardziej się starała tym gorzej to wychodziło. W końcu zrozumiała że nie ma na świecie ideału. Nikt i nic nie jest do końca perfekcyjne tak samo jak nic nie jest w stu procentach beznadziejne. Zwróciła uwagę Srebrnemu Rycerzowi nie dlatego że obrażał Annę ale dlatego, że tak w jej odczuciu wypadało. Niemniej nic sobie z tego nie robiła jeśli nic z tego nie zrozumiał. Dla niej był najzwyklejszym w świecie rycerzem, który z swej wypucowanej zbroi zjawił sie nie wiadomo skąd i pewnie pojedzie nie wiadomo gdzie. Ot drobny epizod w jej życiu, o którym zapewne zaraz zapomni jak tylko przestanie razić tą nieskazitelnie wypolerowaną zbroją.....

Pierwotnie chciała iść do Anny i faktycznie zrobiła nawet kilka kroków, ale nagle zrezygnowała ze swego zamiaru. Uznała, że nic jej przyjaciółce nie grozi, no może trochę zostanie uszczerbiona jej duma, ale nie jest to nic poważnego... Trochę pewnie się poobraża i szybko jej minie...

Zawróciła nagle i zaczęła robić na szybko przegląd swoich rzeczy...Widziała swą sieć porozrywaną na strzępy i nawet miała zamiar ją spróbować naprawić, ale zdała sobie sprawę z tego, że trwało by to w nieskończoność. Nie wiedziała też dokładnie co będzie z jej magiczną liną.

Zawracam Ci Panie głowę bez przerwy, ale gdybyście nie okr... Zbierali złota na okup... tu się poprawiła... zapewne nie znalazłabym się takiej sytuacji... Nie wiecie czasem czy gdzieś w pobliżu znajdę miejsce bym mogła kupić sieć? Chyba że Wy jaką macie na zbyciu. Zapytała Bertranda.

Asuryan
05-12-2015, 01:32
- Zapomniałeś mości dodać szlachetnie urodzonej - stwierdziła arcykapłanka - Chyba nie sądzisz, że oddawanie czci mieszczce czy wieśniaczce rycerską jest sprawą?
- Odwaga, honor i szlachetność zapewne każą Ci paradować w kapeluszu, który noszą zdrajcy i bluźniercy? Których tabard żywą kpiną jest z tego, co dla mnie najcenniejsze i czego przysięgałem bronić? Tylko to, że jesteś kobietą powstrzymało mnie przed ścięciem Ci głowy. rzucił Armand z siodła swego rumaka.
- Pewno w jakiejś osadzie rybackiej takową mogła byś nabyć. Jednak żadna nie leży w pobliżu tego lasu. Podacie mi w końcu te bukłaki i beczki, bym mógł z nimi wysłać swych ludzi? - odparł Bertrand.
- Christophe, pozwól no tu na moment rzekł głośno Tankred.

Techniczny:

Jednak zdecydowałem się dalej pociągnąć tą przygodę. Tylko proszę się mi nie żalić na mą stronniczość, etc. Jeśli komuś gra u mnie nie sprawia przyjemności, to zawsze może z takowej gry zrezygnować.

Il Duce
05-12-2015, 11:19
Alessio

Odparł spokojnie - Ależ nikt tu nie mówił o oddawaniu czci....,w mej ojczyźnie mamy szczególne podejście do kobiet nawet tych niższego stanu....,choć może faktycznie słowa o rycerskości były....hmm,nie do końca trafione. A Ty Panie nie czyń jej takich zarzutów bowiem dopiero co do Bretonni przyjechaliśmy i nie mieliśmy jeszcze okazji z ludźmi fałszywego króla się spotkać....

Techniczny
Już mówiłem że nie zrezygnuję bez poważnego powodu w trakcie zwłaszcza gdy jest tylko tylu graczy,wszystko co miałem do powiedzenia już powiedziałem.

Kot
05-12-2015, 12:17
Christophe Leroy

Co za rycerz... Dupa nie rycerz - pomyślał giermek słysząc jęki tego całego rycerza, po czym podszedł do swego pana, przykląkł przy nim i ukłonił mu się głową - Tak, panie?

PerWerka
05-12-2015, 15:13
Arathena

Przeszła się po koniach by pozbierać bukłaki i przyniosła je Banicie... Kto ma je zanieść do waszej osady? I nie zapomnij panie przekazać prośby o linę...

Lwie Serce
05-12-2015, 15:13
Anna de Loiret

Dostałam ten kapelusz w Miragliano, nie wiedziałam że takie noszą zdrajcy - rzekła do rycerza i zdjęła kapelusz, wyrzucając go potem daleko.

Asuryan
05-12-2015, 15:38
Anna nagle uświadomiła sobie z kim ma do czynienia. To nikt inny jak rycerz świętego Graala chorążym kraju będący.
- Wypełniłeś misję, pora więc bym spełnił to co Ci obiecałem Christophe. Niniejszym więc zwalniam Cię ze służby, byś, gdy będziesz gotów i znak od Pani Jeziora dostaniesz, mógł stać się błędnym rycerzem. - wygłosił Tankred.
- Ma bogini, po tym jak książę bez ziemi tron królestwa zajął za pomocą oszustwa, postanowiła odwrócić się plecami od Bretonni, dopóki stary ład do niej nie powróci. Wątpię by odpowiedziała na Twe modły. Sądzę jednak, że próba związana by była ze sprowadzeniem prawowitego króla do kraju - rzekła Morgiana, ledwo słowa ojca Anny przebrzmiały.
- Nie zapomnę. Jeśli to tylko te dwa bukłaki, to jednego człeka wyślę - powiedział Bertrand wyciągając dłoń w kierunku pojemników.
- Trzy! - rzuciła Liothannea i po chwili podała Bertrandowi swe naczynie.

Il Duce
05-12-2015, 15:40
Alessio

I jeszcze ta beczka.... - rzekł sięgając do juków i wręczając ją któremuś z banitów

Asuryan
05-12-2015, 15:45
Bertrand wyznaczył jeszcze jednego banitę, przekazał mu bukłaki rozkazując je napełnić wraz z beczką świeżą wodą, przeprowadzić wóz ze złotem w stronę północnej granicy lasu i przynieść połowę magicznej liny. Wyznaczona dwójka opuściła polanę wraz ze Srebrnym Rycerzem.

Lwie Serce
05-12-2015, 15:54
Anna de Loiret

Zaszczytem było mi cię poznać panie, ileż to wyrzeczeń wymaga bycie... Sobą... Powiedziała cicho do siebie patrząc na odjeżdżającego rycerza. Po chwili rzekła do ojca, już głośniej - wiesz tatusiu, że Christophe pokonał Zielonego Rycerza w pojedynku? Wysadził go z siodła włócznią. Czasem ciężko mi uwierzyć, że on nie jest szlachcicem.

Kot
05-12-2015, 16:39
Christophe Leroy

Dziękuje, panie... Zaszczytem było służyć Tobie - odpowiedział Tankredowi, dodając jeszcze po słowach Anny - Oraz zielony rycerz rzekł, iż jeżeli kiedyś dostąpie zaszczytu napicia się z świętego Graala to on już nie stanie mi na drodze...

Asuryan
05-12-2015, 16:47
Nie Aniu, Christophe nie jest szlachcicem, ale ma wielką szansę takowym zostać, jeśli powróci stary ład i o szlachectwie nie tylko majątek i koligacje będą stanowić, ale także rycerskie czyny w służbie Pani Jeziora. - oparł Tankred.

Lwie Serce
05-12-2015, 17:11
Anna de Loiret

Uśmiechnęła się do Christophe'a i ojca, po czym otworzyła medalion z podobizną swoją oraz brata, ukazując go Tankredowi. Ojcze, jest twój, weź go... Rzekła ze smutkiem w głosie, nie bardzo chcąc przestawać nosić Rolanda przy sercu.

Asuryan
05-12-2015, 17:52
Tankred wziął medalion i zawiesił go sobie na szyi.
Liothannea podeszła do arcykapłanki - Mam resztę trunku który nieco wzmacnia siły, jednak osłabionej osobie może zaszumieć mocno w głowie.
Morgiana przyjęła poczęstunek - Zaryzykuję, muszę mieć siły by odnaleźć swego chowańca. A i konno jechać, jeśli ktoś mi wierzchowca użyczy.
- To są moje konie, jeden z nich Trzmiel się zowie, a drugi Motyl. Wybieraj Pani, zaszczytem będzie dla mnie, gdy zechcesz wziąć któregoś. Ja na drugim będę podróżował. - stwierdził Tankred.

Lwie Serce
05-12-2015, 17:55
Anna de Loiret

Chodź ojcze, pomogę ci dosiąść konia. A gdzie zostawiłeś Ważkę? Chciałabym się z nią zobaczyć, ona nam po mamusi pozostała...

Asuryan
05-12-2015, 17:58
Aniu, w głowę się uderzyłaś, jak ja mam dosiąść konia, jak chodzić nie mogę? A o Ważkę spytaj się Aratheny, pod Jej opieką była. Chyba wymieniła Ją za Twego Lubego. Mam tylko nadzieję, że to była opłacalna wymiana.

Lwie Serce
05-12-2015, 18:02
Anna de Loiret

Ach, zapomniałam o nodze - odparła z głupawym uśmieszkiem. Eeee... O co chodzi z tą Ważką i wymianą? Spytała zdezorientowana.

Il Duce
05-12-2015, 18:04
Alessio

Eeee?Że co?Wymiana,za mnie?Jaka wymiana? Jaka Ważka? O co do cholery może chodzić? Choć może lepiej nic nie mówić żeby nie miała problemów....

PerWerka
05-12-2015, 18:54
Arathena

A Ważka... Ważki już nie ma... Niestety wasz koń. Jak to powiedzieć? Arathena nie chciała robić przykrości Ani słysząc, że to pamiątka po jej matce, ale wiedziała też, że prawda prędzej czy później i tak wyjdzie na jaw. Zresztą była tu też Arcykapłanka Pani Jeziora, a ta zapewne dobrze wiedziała co się dzieje koło jej świątyni.

Wasz koń poległ.. Odwaga jej zapewne dorównywała jej Właścicielce i żywię nadzieję, że obie teraz galopują po zielonych łąkach i są szczęśliwe razem. Stałą chwilę w milczeniu, nie bardzo wiedząc co może powiedzieć. Sama żywiła ogromna sympatię do zwierząt i jej również było przykro z powodu jej straty, mimo, ze nie okazywała tego na zewnątrz...

Gdy to mówiła miała spuszczoną głowę, ale teraz ją podniosła i spojrzała w oczy Anny i jej ojca pokazując, że nie ma nic do ukrycia i żałuje tego co się stało

Lwie Serce
05-12-2015, 19:02
Anna de Loiret

Nie ma? Wyjąkała, a kilka łez spłynęło po jej policzkach. Nic już nie mówiąc jeszcze mocniej wtuliła się w ojca, starając się z całych sił powstrzymać płacz.

Asuryan
05-12-2015, 19:05
- Tak jak mówiłem, wymiana. Straciła jedną z rodziny i pewno pomyślała, że ktoś inny może nam ją zastąpić. stwierdził Tankred przytulając córkę.

PerWerka
05-12-2015, 19:16
Aratchena

Myślę Panie, że wasz koń jest teraz w raju wraz z Waszą Bliską. Masz rację zamieniłam ją ale to nie tak jak myślisz. Zamieniłam ją na własne życie. Chciałam ratować jak mniemałam tonącą gdy sama w topiel wpadłam. Ważka weszła do wody na ratunek, gdyż zawołałam ją i niestety z niej nie wyszła. Ale skoro traktujecie ją jak członka rodziny to masz rację. Bogowie widać zięciem chcą Wam tę stratę wynagrodzić.

Kot
05-12-2015, 19:16
Christophe Leroy

Czyli jakoś to przeszło... Choć myślałem, że będę musiał się tłumaczyć i omal co bym po mordzie nie zarobił. Eh... Cholerna nimfa.... - pomyślał przypominając sobie co się wtedy działo nad jeziorem, po czym powstał i osunął się nieco na bok, coby zostawić Ankę z ojcem samą.

Lwie Serce
05-12-2015, 19:18
Anna de Loiret

Alessio, będziesz potrafił mnie kochać tak jak ona i mi ją zastąpić? Spytała całkowicie szczerze i niewinnie.

Il Duce
05-12-2015, 20:09
Alessio

Przysłuchiwał się toczonej obok niego rozmowie a wraz z jej rozwojem docierała do niego coraz dziwniejsza prawda - Koń jako członek rodziny? A więc nie tylko ona tak uważa.....,i mój kochany teść też ma to za całkiem normalne.....Eee,no......,eee,ten tego....,ja lubię Gwiazdora,naprawdę, ale bratem mi nie jest....,nie.....,to po prostu......,nie,no nie potrafiłbym! Bogowie w co ja się wpakowałem....Trudno,teraz już i tak nie ma odwrotu,i tak bym nie potrafił żyć bez niej.... - dlatego na słowa ukochanej uklęknął przed nią mówiąc z ciężkim westchnięciem - Wiesz już przecież że Cię miłuję z całego serca....,a czy będę potrafił ją zastąpić? Nie wiem....ale zrobię co w mojej mocy,przysięgam....

Lwie Serce
05-12-2015, 20:15
Anna de Loiret

Uśmiechnęła się do Alessia i odpowiedziała mu - też cię kocham. Po chwili zaś spojrzała na ojca i powiedziała - Alessio obiecał mi piękną, białą pelerynkę, lutnię i czaprak dla Thilbauta, nie mam wątpliwości że będzie o mnie dbał.

Il Duce
05-12-2015, 20:24
Alessio

Jak już zostaniemy małżeństwem to jej zachcianki doprowadzą nas do ruiny....,dobra,dobra,pelerynę obiecałem,fakt,lutnię chciałem kupić ale nie obiecywałem,natomiast o tym cholernym......czymś dla konia pierwsze słyszę - pomyślał nerwowo,jednak mimo to powiedział poważnym głosem,"przypadkiem" omijając kwestię potwierdzenia nowej,poszerzonej listy zachcianek ukochanej - Eee,tak,przysięgam o nią dbać Panie.....

Lwie Serce
05-12-2015, 20:28
Anna de Loiret

A ja w zamian poduczę go walki mieczem, by mógł mnie bronić, gdy zajdzie potrzeba. Ale widzisz ojcze? Już się dla mnie poświęcił, zmienił swój wygląd na normalniejszy. Bo w tej Tilei to moda na noszenie się jak plebejusze jest, wiesz że szlachta nie nosi często długich włosów ani bród?

Asuryan
05-12-2015, 20:30
Tamtejsza szlachta chyba inna od naszej. Słyszałem że rzadko w polu stają. Prawda li to? spytał się Tankred patrząc na Alessio.

Il Duce
05-12-2015, 20:39
Alessio

Tak,to prawda,najczęściej w polu stają armie najemne....,szlachta tylko jako wysocy rangą dowódcy....,do prowadzenia wojny w Tilei potrzeba pieniędzy,pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy,wokół tego prawie wszystko się u nas kręci.... - odparł szczerze nie widząc sensu w kłamstwie - Mało tego,większość naszej szlachty jest gnuśna i zadufana.....,jednak i u nas czasem wielki człowiek się trafi....,smutne jest tylko to że od razu inni Ci mniej zdolni dążą do tego by go strącić na sam dół.... - na koniec westchnął ciężko wspominając Borgię.... - Ehh,może ten Marco nie będzie taki zły?

Asuryan
05-12-2015, 20:44
Cóż i u nas nie wiadomo jak będzie to wyglądać, jeśli nie uda się odzyskać prawowitego króla. Tankred westchnął równie ciężko. A z ta nauką Aniu to nie jest dobry pomysł. Lepiej by Alessio uczył władania orężem ktoś, kto nie jest mu bliski dodał po chwili.

PerWerka
05-12-2015, 20:48
Arathena

Nie mając za wiele już do powiedzenia postanowiła przejść się kawałek w ustronne miejsce by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne.

Lwie Serce
05-12-2015, 20:48
Anna de Loiret

Nawet nie mów ojcze, że może być tutaj jak w Tilei, to barbarzyński kraj i jeśli Bretonnia taka się stanie, to nie będę już miała po co żyć. Najpierw straciłam Rolanda, a teraz mam stracić Bretonnię?

Il Duce
05-12-2015, 20:51
Alessio

O nie,nie,moja droga,nie jesteśmy barbarzyńcami,to że jesteśmy inni nie znaczy że zasługujemy na to określenie....,pamiętaj że i ja stamtąd pochodzę a mnie za barbarzyńcę przecież nie uważasz....

Lwie Serce
05-12-2015, 20:58
Anna de Loiret

Ależ Alessio, to skutek dobroczynnego wpływu bretonńskiej kobiety na ciebie, przypomnij sobie twój brak manier gdy się poznaliśmy i musiałam cię ukarać za podłość - odparła ukochanemu.

Il Duce
05-12-2015, 21:00
Alessio

Ukarać za podłość....,też coś....,tylko z czyjej strony była ta podłość.... - mruknął pod nosem - wolę pamiętać inne chwile,na przykład uratowanie mi życia....

Asuryan
05-12-2015, 21:02
Bretonnia po prostu jest wyjątkowa na tle innych krajów. I Ci, którym leży na sercu jej dobro, walczą o to by taką pozostała - odparł Tankred.

Kot
05-12-2015, 21:03
Christophe Leroy

No nie, znowu...? Zaraz focha znowu strzeli panienka i tyle będzie - pomyślał giermek widząc, że znowu zaczyna się "zabawa" Alessia i Anny. Aż zbierało mu się na śmiech, lecz powstrzymał się, coby nie mieć kłopotów z nimi.

Lwie Serce
05-12-2015, 21:05
Anna de Loiret

To też pamiętam Alessio, zmieniłeś się, wydobyłam z ciebie tą lepszą stronę, nie tileańską - uśmiechnęła się do wybranka i wysunęła dłoń w jego stronę.

Il Duce
05-12-2015, 21:07
Alessio

I taką ją wolę.... - pomyślał odwzajemniając uśmiech,ujmując ją za dłoń i delikatnie całując w jej wierzchnią część

PerWerka
06-12-2015, 10:53
Arathena

Wróciła gdy załatwiła swoje sprawy. Podeszła do Liothannei i zapytała. Gdzie zatem się będziemy udawać teraz? I kto jedzie z nami? Pan Tankred nie wiadomo czy utrzyma się w siodle. Może znajdzie się miejsce na wozie, i chyba nie było by głupie by na nim właśnie jechał. Niby chce sam na Którymś z koni jechać ale nie wydaje mi się by było to możliwe. Zresztą wydaje mi się, że już wiem za kim Anna jest taka uparta... Ha ha ha

Asuryan
06-12-2015, 15:35
Wychodzi na to, że ojciec Anny i ten Gruby Gui z banitów. Nie wiem czy ktoś oprócz nich, jeszcze nie zapadła decyzja. odpowiedziała Liothannea w elfim.
Na polanę powrócili banici niosący po pełnym bukłaku. Wraz z nimi przyszedł Mały Hugo z beczułką oraz wiadrem wody, które postawił obok Alessia, oraz jakiś elf o dziwnej fryzurze. Gruby i bardzo długi osełedec związany jest rzemieniem na środku gładko wygolonej czaszki. W jednym uchu ma zawieszone trzy kolczyki. Zamiast miecza u jego pasa wisi sejmitar. Obcy niesie dwa zwoje elfiej liny, na oko dwa razy mniejsze od tego, który miała Arathena.

PerWerka
06-12-2015, 15:43
Arathena

Widząc elfa z liną podeszła do niego. Tylko magią da się przeciąć tą linę. Spojrzała na nią a potem na Elfa.... Zwą mnie Arathena Czarna Wdowa, a to był prezent za.... Nie ważne... Wyciąga rękę po swoją własność, ale nie jakoś nieuprzejmie, a raczej w celu zbadania czy ów Elf odda ją jej czy raczej coś będzie chciał w zamian, albo czy w ogóle raczy ją oddać czy uważa że ona należy już do niego...

Asuryan
06-12-2015, 15:56
- Widocznie mój oręż magiczny - odpowiedział w elfim, ale z jakimś takim chrapliwym akcentem, wyciągając dłoń do jednego ze zwojów liny, pewno by go zdjąć z ramienia. Mnie zwą
- Zdrajca! krzyknęła Liothannea w elfim i runęła na niego błyskawicznie dobywając miecza i tnąc obcego, który jednak zdążył odskoczyć dobywając dziwnego sztyletu o podwójnym ostrzu. Drugi cios elfki udało się mu zblokować owym łamaczem mieczy. Liothannea wypuściła oręż z dłoni i sięgnęła po nóż. Banita w tej samej chwili odrzucił swój dziwny sztylet z utkwionym w nim mieczem królewskiej córki i rzucił się na nią szczupakiem obalając na ziemię.
Reszta banitów natychmiast napięła swe łuki.

PerWerka
06-12-2015, 16:11
Arathena

Widząc co się dzieje doskoczyła szybko do szamotających się elfów ale nie rozdzielała ich jeszcze. Bardziej swym ciałem zakrywała ich przed napiętymi łukami banitów. Przyklęknęła tyłem do Liothannei i nieznajomego, i podniosła obie ręce w geście by łucznicy zaniechali strzału...

Asuryan
06-12-2015, 16:50
Jeden z banitów nerwowy był bardziej, zdążył już wystrzelić. Bertrand także. Albo jest świetnym łucznikiem, albo jesteście świadkami cudu, bo udało mu się ustrzelić strzałę, tuż przed czołem Aratheny.
Nie strzelać! wydarł się Bertrand I ani kroku naprzód! Łapy przy sobie!

Techniczny:

- 1PP Arathena
+ 1PO Arathena

PerWerka
06-12-2015, 17:07
Arathena

Rzuciła Bertrandowi spojrzenie pełne wdzięczności, i zdziwienia....

Asuryan
06-12-2015, 17:17
- Ano zdradziłem rozległo się za plecami Aratheny męskie warknięcie w elfim. Alem nie sądził, że wiedźma ma aż tak długi łapy by skrytobójczynię aż tutaj za mną przysłać.
- Nie służę żadnej wiedźmie, jeno królowi feniksowi. odwarknęła w tym samym języku Liothannea.
- Temu atakujesz kogoś kto wrogiem Czarnej Arki?
- Pomyliłam się, a teraz złaź w końcu ze mnie.
Bertrand skinął Arathenie głową, po czym otarł swe czoło ręką.

Il Duce
06-12-2015, 18:05
Alessio

Odetchnął z ulgą widząc jak Bertrand ocalił życie ich przewodniczki - Nie ma to jak rodzina w komplecie - ironizował w myślach widząc całe zajście i spięcie między elfami - A Arathena jak zwykle jest nadgorliwa,ciekawe kiedy ją to do grobu zapędzi....,oby nigdy bo i ja ją zdążyłem co nieco polubić....- szybko jednak otrząsnął się z zadumy i zabrał za robienie opatrunku mówiąc do Arcykapłanki i Tankreda - Panie,Pani,zaraz będziemy zaczynać,tylko przydał by mi się jakiś drugi miecz do wbicia w ziemię aby Pana nogę na nim oprzeć,ja ze swoim nie mam problemu....,ale to wciąż jeden miecz za mało....,jacyś ochotnicy do użyczenia?

Lwie Serce
06-12-2015, 18:08
Anna de Loiret

Serce jej się nieomal zatrzymało gdy ujrzała strzałę lecącą w stronę czoła Aratheny. Odetchnęła z wielką ulgą, gdy Bertrand ocalił życie elfki i podeszła do swej przyjaciółki przytulając ją mocno bez słowa.

Asuryan
06-12-2015, 18:17
Miecz w ziemię wbijać? Nikt Ci nie użyczy swego oręża do tego celu. Kulbaki użyj. odezwał się Tankred.
Bertrand ruszył w stronę obejmujących się kobiet.

PerWerka
06-12-2015, 18:23
Arathena

Chyba nie dożyję wyzwolenia Bretoni jak tacy narwańcy wszędzie są.... Wyszeptała do Anny gdy ta była w nią wtulona...

Lwie Serce
06-12-2015, 18:27
Anna de Loiret

Nie mów tak, uważaj tylko bardziej na siebie... Roland poległ przez swą odwagę, nie każ mi patrzeć na twoją śmierć - odszepnęła pogładziwszy przyjaciółkę po włosach.

Il Duce
06-12-2015, 18:27
Alessio

Tak to lepsze rozwiązanie....,mi mojego nie szkoda bo i związany z nim nie jestem.... - Z dwóch innych światów doprawdy pochodzimy,takie przywiązanie do broni i koni,no,no.... - pomyślał zabierając się za rozkulbaczanie swojego wierzchowca

Asuryan
06-12-2015, 18:42
Twoja lina Aratheno rzekł elf w bretońskim podając Jej jeden ze zwojów. W tym języku też słychać nieco chropowaty akcent, ale nie aż tak jak w elfim. Me miano Karhir.
Tylko dzięki Karhirowi udało się mi uciec z Czarnej Arki. Również był tam więźniem. - dodał Bertrand.
Macie w pobliżu jakiś staw lub jezioro? Obmyć się muszę, jeszcze żaden mąż na mnie ne legł. - spytała się blada Liothannea po czym otrzepała swe ubranie.
Alessio rozkulbaczył swego wierzchowca, banici zdjęli strzały z cięciw łuków.

PerWerka
06-12-2015, 18:45
Arathena

Wzięła kawałek liny, którą podał jej Elf... Rozumiem, że drugą część dla siebie zatrzymujesz? Nic nie odpowiedziała Annie ale pogładziła ja po włosach.

Il Duce
06-12-2015, 18:47
Alessio

Ułożył siodło przed Tankredem mówiąc - Połóż proszę na nim swą nogę Panie,tak mi będzie wygodniej zabieg przeprowadzić a i dobrze to na kurację wpływa.... - gdy to zrobił delikatnie począł schładzać bandażem namoczonym w lodowatej wodzie skręconą nogę rycerza

Asuryan
06-12-2015, 18:51
Podobno Bertrand połowę łupu kazał Wam zwrócić. stwierdził Karhir.
Przywódca banitów skinął głową elfowi, po czym spojrzał na Liothanneę. Pani, w tamtą stronę idąc dojdziesz do rzeki i wodospadu. Możesz wziąć którąś ze swych towarzyszek, by mieć pewność że nikt nie będzie Cię podglądał.
Która ze mną pójdzie? spytała się królewska córka.
Tankred posłuchał Alessio. Ten usłyszał od strony Morgiany ciche pochrapywanie. Najwidoczniej arcykapłanka musiała jakiś czas temu usnąć.

Lwie Serce
06-12-2015, 18:56
Anna de Loiret

A nie możemy obie?

Asuryan
06-12-2015, 18:59
Możecie, chodźmy. rzuciła Liothannea ruszając we wskazanym kierunku. Po drodze podniosła z ziemi swój miecz, oswobodziła go ze sztyletu elfa i schowała do pochwy. Łamacz mieczy rzuciła Karhirowi pod nogi.

Il Duce
06-12-2015, 19:03
Alessio

Teraz może zaboleć....,trzeba ucisnąć skręcenie a Pani zasnęła....,przeprowadzać zabieg czy życzysz sobie by ją obudzić?

PerWerka
06-12-2015, 19:13
Arathena

Uważam Aniu, uważam.... Tyle że nic na to nie poradzę, że wolę życie oddać za kogoś kto mi bliski niż patrzeć bezczynnie i tylko odważna w myślach być.
Wstała i podeszła do strzały, która była w nią wymierzona. Lubicie połówki? powiedziała ze stoickim spokojem łamiąc ją na pół i rzuciła tę część z lotkami w kierunku tego co w nią strzelał. Bertranda zaś podniosła i mu ją oddała mówiąc... Ta nie była do mnie strzelona więc nie jest moja. Ale ta... pokazując mu tę część z grotem... do mnie miała trafić... Co we mnie to moje ale połowę oddałam i tak samo połowicznie swe słowa traktuję... Za uratowanie mego życia tylko połowę z sakwy za przywiezienie Anny do ojca oddam na okup króla, o resztę jednak sam się martw.... Miałam dać całą, ale tylko połowa mej głowy wtedy myślała.... Zanim ruszyła za Anną i Liothanneą to podeszła do Alessia i podała mu magiczna linę...

Weź Panie tym unieruchom nogę Pana Tankreda. Lina na pewno sama się nie rozwiąże . Ukłoniła się uprzejmie do ojca Anny i delikatnie uśmiechnęła

Lwie Serce
06-12-2015, 19:17
Anna de Loiret

Aratheno, ja to wiem... To jedna z tych rzeczy, za którą masz me oddanie i przyjaźń - rzekła uśmiechając się do elfki i podążyła za Liothanneą.

Asuryan
06-12-2015, 19:22
Bertrand przyjął strzałę. Uważajcie na siebie w tym lesie, nie cały jest pod moją kontrolą. Na zwierzoludzi czy orków też można się w nim natknąć.
Wytrzymam - odparł Tankred. Niech Panna Morgiana śpi. Nic tak sił nie wraca jak zdrowy i spokojny sen.

Lwie Serce
06-12-2015, 19:23
Anna de Loiret

Założyła czepiec kolczy na głowę i wzięła swą tarczę jeszcze się na chwilę wracając. Po tym biegiem dogoniła przyjaciółki.

PerWerka
06-12-2015, 19:26
Arathena

Słysząc ostrzeżenia Bertranda zabrała swoją broń i ruszyła za przyjaciółkami

Asuryan
06-12-2015, 20:04
Dotarłyście bez żadnych przeszkód do rzeki, która spada wodospadem do jeziora, z którego drugiego końca dalej w głąb lasu płynie. Liothannea zrzuciła swe ubranie nad brzegiem, położyła na nim oręż i weszła do wody.

PerWerka
06-12-2015, 20:11
Arathena

Ten Bertrand tak kocha połówki, ze pewnie połowę informacji przekazał o niebezpieczeństwie jakie może tu być.... zażartowała, choć w jej głosie było wyczuć nutę zażenowania.... Lepiej mimo wszystko się pospieszyć i na baczności mieć.... Anno, Pani jeziora coś wspominała o tym, że Twego Brata można do żywych przywrócić. Nie zrozum mnie źle.... To Pewnik, czy tylko nadzieja taka? Pytam bo wiem, że pragniesz tego i gdybym była Ci w czym pomocna to wiesz że jestem z Tobą... Ino szczegółów nie znam.... Co się stało? Twój ojciec jak mnie wynajmował to wspomniał że mieliście być wszyscy pomordowani, a ostatnie wieści tylko miał, że Ty jedna przy zyciu ostałaś.....

Il Duce
06-12-2015, 20:11
Alessio

Tak to prawda....,ale ból przy nastawianiu nogi będzie bardzo duży....,panowie przytrzymajcie proszę szlachetnego Pana....,mam nadzieję że nie znasz Panie żadnych zaklęć przemiany - pozwolił sobie na lekki żart na rozładowanie sytuacji,a gdy banici złapali go za ręce i rycerz przy tym nie oponował próbuje nastawić mu nogę jednym energicznym ruchem....

Lwie Serce
06-12-2015, 20:16
Anna de Loiret

To pewne, że potomek mój i Alessia będzie przywróconym z zaświatów Rolandem, tak Pani mówiła, a ja wierzę w każde jej słowo... A mój braciszek... Tak bardzo go kochałam, był dla mnie taki cudowny, kochał mnie nade wszystko inne. Był wspaniałym rycerzem... Nasze ziemie zostały napadnięte przez szczuroludzi, wtedy przybiegł do mej komnaty, wyniósł mnie z niej, wsadził na konia i kazał uciekać. Sam został, bym miała czas na ucieczkę... Ja... Ja chciałam zostać i walczyć ale on mi nie pozwolił. Poległ... Oddał swe życie za moje... Mówiła na początku obserwując wszystko naokoło, ale potem nie wytrzymała i zaczęła łkać.

Kot
06-12-2015, 20:20
Christophe Leroy

Były już giermek również pomaga przytrzymać Tankreda coby nie stać cały czas bezczynnie. Ustawia się też jakoś tak coby przypadkowo kopa w twarz nie zarobić albo z pięści...

Asuryan
06-12-2015, 20:23
Coś chrupnęło w kostce, Tankred zakrzyknął. Próbował się poderwać, ale silny uścisk Małego Hugo, giermka i jeszcze jednego z banitów mu na to nie pozwolił. Obudzona krzykiem Morgiana poderwała się na równe nogi, zatoczyła dookoła wzrokiem. Po czym przykucnęła i rzuciła zaklęcie ucinając okrzyk rycerza.
Liothanea szybko obmyła swe ciało, nieco dłuższą chwilę poświęcając torsowi. Wyszła na brzeg i zaczęła się ubierać.

Il Duce
06-12-2015, 20:28
Alessio

Skinął banitom głową i arcykapłance z wdzięcznością za pomoc - Uff,dzięki wielkoludzie że wróciłeś bo drugi raz dzisiaj moje leczenie i dobre serce nieprzyjemnie by się skończyło.... - pomyślał robiąc opatrunek na nodze przy użyciu lodowatej wody z jeziora a następnie uciskając go elficką liną od Aratheny

Asuryan
06-12-2015, 20:32
Po zrobieniu opatrunku Alessio zdał sobie sprawę że zapomniał o jednej bardzo ważnej rzeczy - usztywnieniu kończyny.

Il Duce
06-12-2015, 20:35
Alessio

Panowie mam jeszcze jedną prośbę....,mogli byście znaleźć jakieś wystarczająco grube patyki aby usztywnić nogę Pana Tankreda? - rzekł zwracając się do banitów

Asuryan
06-12-2015, 20:49
Tak, za chwilę przyniesiemy odpowiednie. Faktycznie dość mało czasu im to zajęło.

Il Duce
06-12-2015, 20:53
Alessio

Dziękuję....- rzekł odbierając od nich patyki i przy ich użyciu usztywniając kończynę,całość zaś związując elficką liną,gdy skończył i uznał że efekt jest zadowalający rzekł - No i gotowe Panie,przez mniej więcej dwa najbliższe tygodnie powinieneś oszczędzać tą nogę,w miarę możliwości tyczy się to również unikania jazdy koniem....

PerWerka
06-12-2015, 20:53
Arathena

Spojrzała na elfkę gdyż nie sposób nie zauważyć jej urody, ale po chwili ogarnęła się mając nadzieję że Liothannea nie widziała jej wzroku podeszła do brzegu obmywając twarz i ręce. Ciekawe czy Banita prawdę całą powiedział czy część ino twierdząc, że nie ma tu nigdzie jakiejś chaty rybaka....dziwne że ryb nikt nie chciałby łowić w tym miejscu.... A wodę to wolał z obozu przynieść a nie z tego miejsca.... Naprawdę jego zachowanie dziwaczne. A może otruć nas chce? Ja chyba tę wodę z kubłaka wymienię.

Asuryan
06-12-2015, 21:09
Przecież wiadro z obozu pewno wziąć musieli i tę linę. Jak zwykle szukasz dziury w całym Aratheno. westchnęła Liothannea.
Na wozie zatem jechać będę. Przynajmniej do włości mego suzerena. I tak przez nie musimy przejechać do Estalii się kierując. odparł Tankred.

Lwie Serce
06-12-2015, 21:10
Anna de Loiret

Otarła łzy i pokręciła głową nerwowym krokiem kierując się do reszty, widać po niej że się obraziła.

Il Duce
06-12-2015, 21:19
Alessio

Tak będzie najlepiej Panie.... -powiedział zmęczonym głosem po czym usiadł pod którymś z wolnych drzew aby odpocząć chwilę w ciszy i spokoju,będąc kompletnie wyczerpanym,zwłaszcza psychicznie, wydarzeniami dzisiejszego dnia i pragnąc by ten już dobiegł końca....

PerWerka
06-12-2015, 21:30
Arathena

A szukam, masz rację... bo to kupy się nie trzyma. twierdził że tu w pobliżu nie ma nic takiego a proszę kawałek drogi i jest woda. a po linę i wiadro mógł kogoś wysłać. Pomoc proponowałam ale do obozu nie chciał wpuścić, rozumiem to ale mógł rzec że tu woda i wskazać wcześniej gdzie iść mam. Nie lubię go od początku i choć życie mi uratował to twierdzę, że fałszywy jest. Jego ludzie też opanować się nie umieją. Ale Ty pani dziś też w nerwy wpadłaś takiej cię nie widziałam jeszcze. Czemu o zdradę elfa posądziłaś? Chyba że to tajemnica..

Miała nadzieję że Anna przestanie płakać ale widać się myliła. Aniu nie idź sama! krzyknęła na nią. i nie słuchając tego co by miała do powiedzenia Liothannea ruszyła za Anną.



Techniczny
z uwagi na awarię kompa i kolejny post z którym zwyczajnie nie wyrabiam nie mogę za bardzo pograć. Wy zbyt mocno gnacie nawet przy tak zwykłej rozmowie która w czasie rzeczywstym te parę zdań powinno trwać parę min, Zanim zdążyłam odpowiedzieć coś na Lwa post jego BG zwyczajnie itd..... Dam znać kiedy będę miała sprawny sprzęt i mogła troche lepiej pograć.. Jak co to mój BG zwyczajnie sie dekuje i zamyśla jak innych co pograć by mogli...
Ma gdzieś czy można obejrzeć te jezioro czy co bo najzwyczajniej w świecie Anna w parę chwil po swoim opowiedzeniu Historii o bracie puściła focha.... hmmm jak to Anna zresztą xD (techniczny Nie widziałam wcześniej tego że Anka jej powiedzaiła o bracie dlatego Arka zahaczyła Liothanneę a dopiero potem jak zrobiłam restart strony pokazał się mi post Anki. Teraz by to wszystko poukładać trza by robić edycję części postów,) Przepraszam Was ale niestety z takim sprzętem nie mogę pograć

Asuryan
06-12-2015, 21:37
Techniczny:

Czyli przerwa dopóki Werka nie naprawi kompa.

Lwie Serce
08-12-2015, 19:43
Anna de Loiret

Odwróciła się, gdy usłyszała krzyk Aratheny i zatrzymała się. Chciałaś coś? Spytała smutnym głosem, unikając wzrokiem oczu swej przyjaciółki.

PerWerka
08-12-2015, 19:52
Arathena

Smutna jesteś? Aniu.... Elfka podchodząc stara się przytulić Annę. Takiej huśtawki nastroju jeszcze nie widziałam. Aż żal mi Alessia jak będziesz już stara

Lwie Serce
09-12-2015, 20:02
Anna de Loiret

Dała się utulić, choć nie mówiła o tym, to tego właśnie bardzo teraz potrzebowała. Zawsze jestem smutna przez te wspomnienia... I nic na to poradzić nie mogę.

PerWerka
09-12-2015, 20:12
Arathena

Wiem, już dobrze, wiem..... Ucałowała ją w policzek. Tak naprawdę ciepło. Myślałam wcześniej, że moja misja się właśnie skończyła i już miałam jechać a was z Ojcem zostawić... Tak bardzo źle się czułam, że odjechać miałam... Gdy Ty... krzyknęłaś bym została.... Nawet nie wiesz Anno jakie to dla mnie ważne i jak mnie uradowałaś.... A Twój brat na pewno Cię teraz widzi i uśmiecha się widząc jak na piękną kobietę wyrosłaś. Zrobię co w mojej mocy by pomóc Ci go odzyskać.... A to chyba jest po drodze z uratowaniem Bretoni.... Chodź idźmy do obozu..... Liothanneo! Pani! Idźmy już jak gotowaś.... zawołała w kierunku Wysokiej Elfki

Techniczny:

Komp sprawny, Jeszcze raz dziękuje za wyrozumiałość i zaczekanie... :*

Lwie Serce
09-12-2015, 20:17
Anna de Loiret

Przyłożyła dłoń do policzka swej przyjaciółki, gdy ta mówiła. Wiem... Dziękuję ci, będę ci to pamiętać i kochać cię do końca mego życia... Rzekła siląc się na jak najserdeczniejszy uśmiech, całkowicie szczery.

PerWerka
09-12-2015, 20:23
Arathena

Położyła swą dłoń na dłoni Anny i pocałowała jej wewnętrzną stronę.... Chwilę wpatrywała się w jej oczy... Bertranda jeszcze zagaić muszę o te strzały do krótkiego łuku... Zapewne zbywać będzie ale jak to się mówi jak nie zapytasz to odpowiedzi nie uświadczysz.... by rozładować troszkę smutek Anny uśmiechnęła się szeroko pokazując swe białe zęby...

Asuryan
10-12-2015, 20:12
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Po co się mnie Aratheno o cokolwiek pytasz, skoro nie jesteś ciekawa odpowiedzi? zapytała Liothannea.

Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

- Skoro diuk Quenelles po stronie uzurpatora, to mus Wam do Estalii przez Akwitanię, Brionne i Carcassone jechać - stwierdziła Morgiana.
- Tak jak diuk Tancred władzy nade wszystko łasy, tak diuk Teodoryk majątku i wian szlachcianek. Nie wiadomo czego bardziej. Pewno uzurpator go już przekupił, tak więc podróż przez Brionne chyba najniebezpieczniejszą ze wszystkich będzie. - odparł ojciec Anny.
- A hrabia Reynard?
- Podejrzewam że mój suzeren zbyt zajęty polowaniami, by w ogóle przejmować się tym, kto na tronie królestwa siedzi - westchnął Tankred.

PerWerka
10-12-2015, 20:21
Arathena

A bo widzisz Pani, że Anna focha ma.... A przecie jej samej zdenerwowanej nie można puszczać. A co do Elfa to palnęłam pytaniem ino nie wiem czy Wy pani chcecie mówić skąd go znacie....

Asuryan
10-12-2015, 20:31
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Nie znałam go dotąd - odpowiedziała Liothannea w bretońnskim - jednak fryzurą, ozdobami, bronią łudząco do korsarzy Zdrajców jest podobny. Jedynie brak mu topora abordażowego i zbroi ze smoczej skóry. Jednak dopiero gdy się odezwał w elfim i usłyszałam jego akcent, nabrałam pewności. Nie wiedziałam tylko że to zdrajca Zdrajców. Ważne byś Aratheno umiała ich rozpoznawać, często urządzają napady na północne królestwa mej ojczyzny. A Bertranda Banitę pytałaś chyba o rybackie osady. Ja tu żadnej nie widzę. Jeśli prawdę mówił o grasujących w tym lesie orkach i zwierzoludziach, to wcale mnie nie dziwi iże nie ma takowych w pobliżu.

Lwie Serce
10-12-2015, 20:36
Anna de Loiret

Nie przysłuchiwała się rozmowie elfek, zamyśliła się chwytając Arathenę za dłoń, gdy ta się uśmiechnęła. Ciekawe, czy Alessio jeszcze żyje dyskutując z mym ojcem... Hihi, może tatuś go wychowa na nowo, żeby był bardziej rycerski i wyrozumiały...

PerWerka
10-12-2015, 20:45
Arathena

Też tak teraz pomyślałam, że nie o wodę pytałam a o rybaków.... Ale i tak wolę być mniej ufna i żyć, niż okazać zaufanie i ze sztyletem w żebrach paradować. Przyjdzie czas to i zaufanie okażę... Nie zrozum mnie źle Pani, ale Tobie też nie ufałam.... Oczywiście zwracam honor ale, sama wiesz jakie czasy nastały.

Pomyślała o orkach i zwierzoludziach obracając się dookoła.... Chyba powinniśmy już iść.... Nie puszczała Anny dłoni...

Asuryan
10-12-2015, 20:48
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Racja, wracajmy. A o brak zaufania nie mam pretensji. - odparła wysoka elfka.

Il Duce
10-12-2015, 22:00
Alessio

Nie miał głowy do miejscowych intryg,spisków i charakterków miejscowych "diuków" i po prostu cieszył się chwilą niczym niezmąconego spokoju.

Asuryan
13-12-2015, 16:11
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Na ścieżkę, z jakieś dziesięć kroków przed Wami wyskoczył z lasu jeleń albinos i ujrzawszy was stanął stanął jak wryty.
http://wyprawy.onet.pl/_i/laponia_2010/gal/034.jpg

Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Morgiana dosiadła Trzmiela i wraz z połową banitów wyruszyła z polany.
- Podobno jakąś nagrodę ma otrzymać od Mości Arathena, pytam bo obiecała mi jej połowę. zagaił rycerza Bertrand.
- A to musisz zaczekać jak wróci moja córka, Ona ma sakiewkę z nagrodą. odparł Tankred. W międzyczasie któryś z Twoich ludzi mógłby mi jakiś kij sporządzić, bym mógł chodzić nim się podpierając.

PerWerka
13-12-2015, 16:25
Arathena

Zatrzymała się nagle dostrzegając Albinosa. Ciekawe czy ktoś go wypłoszył?. wyszeptała i starała się wytężyć wzrok w kierunku, z którego wyskoczył jeleń

OD MG:

+ 5 PD

Lwie Serce
13-12-2015, 16:28
Anna de Loiret

Koń to nie jest, ale ładny - powiedziała cicho i odruchowo ścisnęła mocniej dłoń Aratheny.

Asuryan
13-12-2015, 16:36
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Jeleń skoczył do lasu po drugiej stronie ścieżki i zaryczał spomiędzy drzew. Z kierunku z którego przybył odpowiedział mu także ryk, nieco cichszy.

PerWerka
13-12-2015, 16:42
Arathena

Nie wiem czy to jeleń ryczy czy co innego... Przypomina on wam coś? Banita mówił że tu zwierzoludzie.... Na wszelki wypadek dobyła łuku i przykucnęła...

Lwie Serce
13-12-2015, 16:47
Anna de Loiret

Spojrzała zdziwiona na Arathenę - woli trzymać łuk niż moją dłoń? Niech tak będzie. Szepnęła do kobiet głosem zdradzającym nieco zadziorności - chodźmy szybciej i cicho, bacząc na to co wokół.

Asuryan
13-12-2015, 16:56
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Ryk jelenia powtórzył się ze strony w którą macie zmierzać. Arathena pomiędzy drzewami zauważyła przemykające w tamtym kierunku dwunożne sylwetki porośnięte futrami o zwierzęcych rogatych łbach.
http://2.bp.blogspot.com/_zJZc71Oxz4s/TPJE_rWna4I/AAAAAAAAABU/wDuaHGeVo4I/s1600/Beastman%2B2%2Bcopy.jpg
W łapach ściskają oszczepy, prymitywne maczugi i toporki. Naliczyła siedmioro.
Stój Anno, jeśli Ci życie miłe, ten jeleń chyba odciąga od nas zwierzoludzi syknęła Liothannea dobywając miecza i jednego ze swych noży do rzucania.

Il Duce
13-12-2015, 17:03
Alessio

Gdzie one są? Ile to trwa? Mam nadzieję że nic jej się nie stało,czasem szlak mnie przez nią trafia ale nie zniósł bym tego gdyby jej się coś stało.... - denerwował się w myślach na tak długą absencję kobiet

Kot
13-12-2015, 17:13
Christophe Leroy

Chyba niedługo powinny wrócić... Chyba. No chyba, że ten staw leży gdzieś na drugim końcu Bretonni... Zobaczymy, pożyjemy....

Asuryan
13-12-2015, 17:40
Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Jeden z banitów przyniósł Tankredowi kij. - Skoro o mej córce była mowa, nie wiesz mości Bertrandzie jak szybko winna być z powrotem ze swymi towarzyszkami? rycerz spytał się przywódcy banitów, gdy już powstał.
- To zależy czy tylko jedna z nich weźmie kąpiel, czy pozostałe również zmieniając się przy tym na warcie. Za pół do całej dużej klepsydry powinny powrócić - odpowiedział herszt banitów.

Il Duce
13-12-2015, 18:09
Alessio

Hmm,może ja i Christophe powinniśmy wyjść im na przeciw? Sam mówiłeś że różne bestie żyją w tych lasach....

OD MG:

+ 5 PD

Asuryan
13-12-2015, 18:15
Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Jeśli chcecie to ruszajcie, w tamtą stronę trzeba iść. - Bertrand pokazał kierunek dłonią. - Nie będą pewno jednak zachwycone, jak którąś nagą zdybiecie w kąpieli.
Okrzyknijcie się, jak tylko jezioro ujrzycie. Dzięki temu po powrocie nie będę musiał na nikogo dobywać oręża. dodał Tankred.

Kot
13-12-2015, 18:18
Christophe Leroy

Ano. Lepiej się upewnić, że wszystko jest w porządku... Więc ruszajmy, panie Alessio.

Il Duce
13-12-2015, 18:18
Alessio

Ledwo ugryzł się w język i powstrzymał przed przyznaniem że tak właściwie to już widział Anię nago i to nie raz....,zamiast tego odparł - Oczywiście Panie.....,tak,chodźmy Christophe

PerWerka
14-12-2015, 21:02
Arathena

Anno na ziemię..... Wydała z siebie stłumiony okrzyk widząc niebezpieczeństwo....Zwierzoludzie. Jest ich chyba siedmiu..... Może nas nie zauważą .... Widziała z Was która kiedy Jelenia Albinosa? nie jest on częstym zjawiskiem i myślę, że jest szansa jak będziemy cicho, ze nas nie zauważą. Może miną nas, bo coś mi się zdaje że dla nich taki okaz to gratka....

Jeśli Anna jej posłuchała to Arathena skupia się na zwierzoludziach... tzn w jakim kierunku idą i czy czasem już ich nie zauważyli

Lwie Serce
15-12-2015, 20:27
Anna de Loiret

Przykucnęła przy Arathenie dobywając ostrza. Czeka na to, co spostrzegą oczy elfki, które z pewnością dostrzegą więcej niż ona.

PerWerka
15-12-2015, 20:50
Arathena


Techniczny
.... z której strony wieje wiatr? domyślam się, że od zwierzoludzi, bo jeleń prawdopodobnie uciekał gdyż ich zwietrzył... W zależności od tego z której, dam edycje tego posta....

E:

Arathena

Naśliniła palec i uniosła go, by zobaczyć skąd wieje wiatr.
Dobra nasza... wiatr wieje z ich kierunku to nas nie zwietrzą, więc jeśli będziemy cicho to nie powinni nas zauważyć. Starajcie się nawet nie poruszać, bo łatwiej zauważyć ruch, a tak stapiamy się z otoczeniem.... wyszeptała.

Asuryan
15-12-2015, 23:11
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Biały jeleń jest tak rzadkim zjawiskiem, że przez ludzi oddających cześć Władcy Zwierząt uważany jest za święte zwierzę. Niektórzy z nich nawet wierzą, że jest Jego wcieleniem. - wyszeptała Liothannea.
Zwierzoludzie pognali za jeleniem, w stronę z której dobiegł jego ostatni ryk. Nie zauważyli was, nie usłyszeli, ani nie zwęszyli dzięki temu, że łagodny wietrzyk wiał z ich strony. Po kilku chwilach zniknęli z oczu Aratheny, odgłosy pogoni ucichły.
Ruszajmy za nimi tylko bardzo cicho wyszeptała Liothannea. Na polanie co prawda dwudziestu banitów i arcykapłanka, więc z pewnością pokonają te bestie, ale nie możemy dopuścić by jakaś uciekła zawiadomić ich większą grupę o tym co tam ujrzała.

Techniczny:

Zwierzoludzie przemykali między drzewami, to znaczy biegli, a nie szli.

Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Uszliście już spory kawałek, gdy nagle Alessio zobaczył jak z naprzeciwka, ścieżką po której idziecie, gna w Waszym kierunku biały jeleń.

PerWerka
16-12-2015, 22:29
Arathena

Oni biegną w kierunku polany, jeśli pobiegniemy za nimi na pewno nas wywęszą, ale to tez może być element zaskoczenia... pomyślą że nas jest więcej i sa okrążeni wpadną w panikę i zaczną popełniać błędy... Nie możemy tylko dopuścić by któryś uciekł i wezwał posiłki... z ta siódemką damy sobie radę, ale gdy wezwą braci to może być ciężko... Twój ojciec ranny a i wóz będziemy eskortować a on raczej spowalniać nas będzie.... Na moje właśnie zapad wyrok śmierci na zwierzoludzi....nie to ze lubię mordować ale są rzeczy wyższe..... powiedziała ruszając za elfką. łuk ma cały czas w rękach gotowy by strzelać....

Il Duce
18-12-2015, 11:39
Alessio

Jakiś jeleń gna w nasza stronę na złamanie karku....,lepiej zejdźmy mu z drogi....i to szybko,tylko skąd do cholery to białe umaszczenie? Widziałeś kiedyś coś podobnego?

Asuryan
18-12-2015, 11:52
Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Po przebrzmieniu słów Alessia Christophe również ujrzał pędzącego rogacza.

Lwie Serce
18-12-2015, 11:57
Anna de Loiret

Liothanneo, Aratheno, te bydlaki mają jakieś łuki czy oszczepy? Pozbądźcie się ich jeśli tak, a z resztą nie powinno być problemów - szepnęła do przyjaciółek kładąc sobie miecz na ramieniu.

PerWerka
18-12-2015, 20:04
Arathena

Musimy się spieszyć bo gubimy ich z oczu, a dobrze by było pilnować tych co uciekać od banitów będą i ich ustrzelić, ale do tego czasu lepiej by o nas nie wiedzieli.

Asuryan
18-12-2015, 22:15
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Oszczepy i toporki do rzucania u nich zauważyłam rzekła Liothannea i zerwała się do biegu. Ruszyłyście za nią, niestety łuk trzymany w obu rękach gotowy do strzału znacznie w biegu przeszkadza. Na prowadzenie wysunęła się Liothannea, za nią Anna, a na końcu Arathena. Powoli odległość między Wami zaczęła się powiększać.

PerWerka
18-12-2015, 22:39
Arathena

Widząc, że nie daje rady szybko biec z łukiem gotowym do strzału, szybko wyciągnęła strzałę z niego i schowała do kołczanu... Zastanawiała się przez ułamek sekundy dlaczego odruch nie kazał jej tak postąpić wcześniej. To chyba jakiś efekt uboczny klątwy Pani Jeziora, albo nie wiadomo co, ale normalnie gdy sie chce szybko biec to instynktownie rzeczy, które przeszkadzają, zawadzają czy tym podobne się usuwa, przekłada, chowa... Widocznie u niej to nie działało tak jak należy... Gdy jednak zreflektowała się, że powoli zaczęła zwalniać to najzwyczajniej w świecie zareagowała w ten sposób by dorównać kroku towarzyszkom...
Spojrzała jeszcze na Annę, która wyglądała śmiesznie przebierając nogami z mieczem na ramieniu, ale nie miała czasu by się z tego pośmiać.... ot taka drobnostka po prostu rzuciła jej się w oczy.

Asuryan
18-12-2015, 22:45
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Arathena, po pozbyciu się tego co Jej przeszkadzało w biegu, dzięki swym długim i silnym nogom dogoniła, a nawet przegoniła Annę. Nie traci już dystansu do Liothannei, ale także go nie zmniejsza.

Lwie Serce
18-12-2015, 22:48
Anna de Loiret

Biegła jak w transie, wyobrażając sobie że pędzi na rumaku bojowym ramię w ramię z rycerzami. Piękna chwila, chwila uniesienia, chwały... Zaraz jednak otrzeźwiała i zaciskając zęby w dziwnym uśmiechu, jakoby bojowym, osłoniła nieco boku tarczą a miecz odsunęła od siebie i nieco uniosła, jakby przybierając postawę do szarży, kontynuując bieg.

Kot
18-12-2015, 22:58
Christophe Leroy

Biały jeleń? Nigdy. Pewno coś za nim tam biegnie, albo to nie jest zwykły jeleń i biegnie po coś do reszty z naszej grupy. Zejdźmy z drogi na wszelki wypadek, skryjmy się gdzieś i zobaczymy co dalej - odparł, po czym ruszył w kierunku jakiś w miarę dużych krzaków, po czym usadawia się tam tak, by go nie było widać.

OD MG:

-5 PD za odgrywanie wiernego wyznawcy Pani Jeziora, który pokonał Zielonego Rycerza, a dał się przegonić jeleniowi.
+5 PD za pomyślunek.
W sumie brak dodatkowych czy ujemnych PD :mrgreen:

Il Duce
19-12-2015, 11:10
Alessio

Skinął mu głową i udał za nim,chowając się w krzakach i czekając na przeczekanie jelenia - Oby tylko Ani i elfkom się nic nie stało....

Asuryan
19-12-2015, 13:32
Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Jeleń przemknął ścieżką obok Was, nastała cisza.

Il Duce
19-12-2015, 13:47
Alessio

Powoli powstał z ukrycia ostrożnie się rozglądając....- Coś mi tu nie gra....,przecież sam z siebie nie leciał na złamanie karku....

Kot
19-12-2015, 13:55
Christophe Leroy

Christophe siedział dalej oczekując dalszego biegu wydarzeń, chociaż przeczuwał, że i nawet coś z krzaków, czy zza drzew może na nich wyskoczyć, więc postanowił rozglądać się za sobą - Może jednak nic go nie ściga... Może. Albo jakieś cholerstwo za nami wypadnie. Lepiej, żebym tyły obserwował, a Alessio przód.

Asuryan
19-12-2015, 14:03
Alessio Contrarini:

Alessio zobaczył z przodu trzy odległe postacie przypominające kozły, biegnące na dwóch nogach po ścieżce w Waszym kierunku.

Anna de Loiret:

Liothannea zniknęła z oczu Anny, a Arathena również coraz bardziej się oddala. Za kilka chwil i Ją Anna straci z oczu i zostanie w tym lesie sama.

Lwie Serce
19-12-2015, 14:24
Anna de Loiret

Aratheno czekaj na mnie! Krzyknęła za przyjaciółką wciąż biegnąc. Co to za natarcie, jak zamiast trzymać się równo każda biegnie jak chce... Pomyślała poirytowana.

Il Duce
19-12-2015, 15:03
Alessio

Jakieś trzy kozłopodobne bestie biegną w naszą stronę - szepnął do Christopha od razu powracając do kryjówki i kładąc dłoń na mieczu - wydaje mi się że mnie nie dostrzegły ale lepiej przygotujmy się na bardziej czarny scenariusz....

Asuryan
19-12-2015, 15:18
Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Ledwo Alessio zdążył to wyszeptać usłyszeliście odgłosy trzasków gałęzi, jakby coś ciężkiego bardzo szybko się przedzierało przez las. Cichsze z przodu waszej kryjówki, znacznie głośniejsze z tyłu.

Kot
19-12-2015, 16:13
Christophe Leroy

Murwa zwierzoludzie... Chyba część z nich tu do nas lezie, a część za jeleniem. Siedźmy tu może. Arcykapłanka wraz z banitami wystrzelają tamtych. Gorzej jak się okaże, że ich tu może być jeszcze więcej - odszeptał mu na ucho, po czym położył na rękojeści miecza swoją dłoń.

Il Duce
19-12-2015, 16:39
Alessio

Gdy tylko giermek otworzył usta natychmiast położył mu na nich jedną dłoń a drugą na swoich w geście milczenia - O bogowie co za kretyn,oby nas nie usłyszały....

Asuryan
19-12-2015, 16:46
Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Po szepcie "Murwa zwierzoludzie..." z zasłoniętych ust giermka wydobył się jakiś stłumiony cichy bełkot. Taki obrót spraw bowiem całkowicie go zaskoczył, więc minęła chwila zanim wreszcie ucichł.

PerWerka
19-12-2015, 17:08
Arathena

Chciała zaczekać za Anną ale to Liothannea mogła być w większym niebezpieczeństwie. Szlachcianka wprawdzie wolniej biegała niż ona, ale zawsze to mimo wszystko jakiś tam bieg... Znała drogę do obozu, do którego zresztą się kierowali a wróg był na przeciw nich, wiec (przynajmniej teoretycznie :P) Annie nic nie powinno grozić...
Znowu się naburmuszy, ale ona to kocha, niech ma przynajmniej powód he he.... zamruczała pod nosem i dalej biegła za Wysoką Elfką, zatrzymując się uprzednio na chwilę by się odwrócić do Anny czy czasem coś jej nie goni....

Jeśli Anna biegnie i za nią Elfka nic nie dostrzega niepokojącego to kiwa jej ręką dla pośpiechu i rusza za Liothanneą....

Lwie Serce
19-12-2015, 17:11
Anna de Loiret

Tak pospieszaj mnie, sama nie poczekasz, ale przyjaciółka z ciebie, będziesz chciała się odezwać, a powiedz "Aniu" to uważaj co ci odpowiem - mruknęła pod nosem zdenerwowana na przyjaciółkę.

Asuryan
19-12-2015, 17:36
Arathena Czarna Wdowa:

Liothannea znacznie zwolniła, gdy się z Nią zrównałaś wysyczała w elfim Zaczekajmy na Annę, przecież jak ta tak dalej będzie wrzeszczeć, to zaraz zamiast gonić, przyjdzie nam uciekać.

Anna de Loiret:

Arathena również zniknęła z Jej oczu. Anna zdała sobie sprawę z tego, że zostawiano ją samą w obcym lesie.

Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Christophe zauważył jak minął Was jeden zwierzoludź nieco głębiej w lesie, za chwilę drugi, bliżej Waszej kryjówki. Alessio także zauważył przebiegających dwóch w lesie za ścieżką, jednego dalej od przesieki, drugiego bliżej. Po chwili i widzianą wcześniej trójkę przebiegającą po dróżce. Gdy zrównała się z Waszą kryjówką, środkowy coś głośno szczeknął. Zadrobili kopytami i się zatrzymali. Ten który wydał odgłos coś głośno wywarkuje. Czwórka z lasu wylazła na ścieżkę, jeden z nich przykucnął i coś odwarknął tamtemu. Reszta bacznie się rozgląda po okolicy.

Il Duce
19-12-2015, 17:40
Alessio

Serce zaczęło mu szybciej bić i poczuł jak pot następuje na jego czoło,siedział jednak bez ruchu cały czas trzymając dłoń na ustach giermka i wyczekując co dalej nastąpi....

Lwie Serce
19-12-2015, 17:40
Anna de Loiret

No nie... To przekracza ludzkie pojęcie, nie odzywam się do ciebie! Krzyczała w myślach na Arathenę dodając zaraz - a czemu nie ma ze mną Alessia!? Powinien się domyśleć, że coś jest nie tak i pobiec po mnie! Tylko ty Rolandzie nigdy mnie nie zawiodłeś!

PerWerka
19-12-2015, 17:40
Arathena

Poczekaj tu Pani a ja pobiegnę po nią bo się nigdy drzeć nie przestanie.....

Kot
19-12-2015, 20:48
Christophe Leroy

Murwa... Muszę zamknąć tą mordę w końcu - ​pomyślał siedząc bez ruchu, już kompletnie cicho. Miał nadzieję, że sobie pójdą, bo już się i tak najadł strachu widząc, że to na pewno oni krążyli po tym lesie...

Asuryan
20-12-2015, 02:10
Arathena Czarna Wdowa:

Liothannea kiwnęła głową na zgodę. Anna nadal biegnie w dobrym kierunku, więc Arathena nie musi daleko się wracać.

Anna de Loiret:

Anna ujrzała Arathenę biegnącą w Jej kierunku.

Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Zwierzoludzie nie mogąc Was dojrzeć rozdęli chrapy i głośno węszą powoli wracając po ścieżce. Niestety delikatny wietrzyk wieje w kierunku przecinki, więc jak tylko znaleźli się naprzeciw Waszej kryjówki ryknęli głośno i ruszyli prosto na Was dziabiąc włóczniami w okoliczne krzaki. Za chwilę zrobią to samo z waszym schronieniem.

PerWerka
20-12-2015, 09:19
Arathena

Gdy tylko dobiegły do siebie. Anno, czemu krzyczysz na całą okolicę. Przecie to zwierzoludzie.... Nie wiesz, że oni mają lepszy słuch, węch, i wzrok od nas. A i natura dała im coś jeszcze... Instynkt zabijania... Najgorsze cechy ludzi i zwierząt są w nich zawarte. A patrzenie, słyszenie i wąchanie mają wyczulone i nastrojone na jedno....Zabijanie.... To nie były wyścigi, kto szybciej dobiegnie do drzewa, a ty z tył bezpieczna jesteś... Przecie wiesz, że nie zostawiłabym Cię, gdyby to nie było bezpieczne.... Uśmiechnęła się do szlachcianki.... Biegnijmy do Liothannei... zanim sama będzie musiała stanąć przed wrogiem....

I jeszcze jedno.... Anno jak przyjdzie do walki to nie patrz im w oczy.... Jak każde zwierzę wyczują wtedy Twój podświadomy strach i wykorzystają to...

Lwie Serce
20-12-2015, 09:53
Anna de Loiret

Spojrzała na przyjaciółkę tylko nic nie mówiąc. O teraz jak się tłumaczy... No może i ma trochę racji, ale dalej się nie odzywam! Pomyślała, znowu zaczynając biec ku zwierzoludziom.

PerWerka
20-12-2015, 10:01
Arathena

Biegnie z Anną dotrzymując już jej kroku.... Nie złość się na mnie.... Złość piękności szkodzi... Choć twa uroda jest tak przeogromna że i z nią Ci do twarzy..... I jak tu Jej nie kochać?

Lwie Serce
20-12-2015, 10:05
Anna de Loiret

Och Aratheno... Spojrzała z uczuciem na elfkę, szczerze wzruszona. Oczywiście zapomniała od razu, że przed chwilą była wielce obrażona, uśmiechnęła się serdecznie zamiast tego wciąż biegnąc.

Il Duce
20-12-2015, 14:51
Alessio

Widząc że zaraz zaczną dźgać miejsce w którym się znajdują dobył obie bronie postanawiając bronić się w krzakach licząc że ciosy zadawane na oślep będą łatwiejsze do zblokowania....

OD MG:

+5 PD, zwierzoludzie mają -10 do WW i -1 do zadawanych obrażeń.

Kot
21-12-2015, 14:27
Christophe Leroy

Murwa, tak blisko... - dobywa miecza oraz broni się przed wszelakimi atakami. Jeżeli ma możliwość i jakiś zwierzoludź zbliży się dostatecznie blisko giermka to ten próbuje go zranić czy to wbijając mu miecz w klatę, czy w głowę czy w co tam może... Byleby go jakoś unieszkodliwić.

Asuryan
21-12-2015, 19:03
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Gdy zrównałyście się z Liothaenneą, ta badała tropy przykucnąwszy przy ścieżce. Trzyma w obu dłoniach noże do rzucania. Ruszyła tempem Anny szepcząc Jeleń wrócił na ścieżkę, trzy zwierzoludzie także na nią wbiegły, a dwa przekroczyły na drugą stronę. Chyba w półksiężyc się ustawiły, by im nie umknął. Jego końce wypadną na polanę, ale środek na tej przecince może spróbować ucieczki. Jeśli mam rację, to za jakieś pół klepsydry żaków będziemy mieli z tą trójką do czynienia, do polany mamy dwie trzecie tej klepsydry biegnąc tempem Anny.

Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Dobycie broni przez Alessio poruszyło gałęziami krzaków, ale zwierzoludzie nie zwrócili na to uwagi, widząc podrywającego się z nich i dobywającego miecza Christopha. Ten, który już miał wbić włócznię w Wasza kryjówkę, zaatakował byłego giermka.Jego broń ześlizgnęła się po tarczy, ale zdołał uchylić się przed ciosem Bretońnczyka. Nie spodziewał się jednak, że dostanie podstępnym sztychem w kulasa od Alessia schowanego w krzakach. Zabeczał żałośnie odskakując na zdrowej kończynie, choć bardziej z szoku wypływającym z zaskoczenia, niż z wielkości rany. Dzięki temu drugi cios Christopha trafił tylko powietrze. Najpotężniejszy z wrogów, trzymający w łapach dwa toporki, znów coś szczeknął, po czym zawarczał, odgłosy te nawet przypominają nieco jakieś słowa w dziwnym języku. Po jego krótkiej przemowie, jego podwładni otoczyli krzaki i dopiero zaatakowali.

Techniczny:

Interesuje mnie czy Christophe wykorzystuje 2 ataki i 1 unik, czy raczej 1 atak z 1 parowaniem i z 1 unikiem. Jako że zwierzoludź nie trafił, uznałem że w pierwszej rundzie Christophe wyprowadził 2 ataki (niestety obydwa niecelne). To dość ważne, bo jeszcze 10 rund będą musieli walczyć sami.

Kot
21-12-2015, 19:15
Techniczny:

Wykorzystuje 1 atak z parowaniem i 1 unikiem. Walka defensywna. Odwraca sie plecami do Alessia.

Lwie Serce
21-12-2015, 21:09
Anna de Loiret

Skinęła głową Liothannei i patrząc na Arathenę, zaraz rzekła niegłośno - może głupio trochę teraz o tym mówić, ale zatęskniłam nieco za swoją garderobą... Zawsze lubiłam grzebać w szafie i ładnie się ubierać, choć wolałam jednocześnie biegać z bratem z mieczem w dłoni, albo jak zabierał mnie na swojego konia i oboje pędziliśmy przez łąki... Piękne wspomnienia.


Techniczny

Anka biegnie cały czas.

PerWerka
21-12-2015, 21:15
Arathena

Co ona bredzi? zaszokowana zapytała Liothannei... Po dosłownie ułamku sekundy jednak opamiętała się... Trza nam chyba po śladach na ścieżce biec... Ona do obozu się kieruje i będziemy widzieć w którą stronę zaczną zwierzoludzie uciekać, jak banici zaatakują....

Asuryan
21-12-2015, 22:04
Alessio Contrarini, Christophe Leroy:

Przywódca wrogów krąży dookoła, patrząc kogo z Was zaatakować. Trzech zwierzoludzi zaatakowało Christopha, pozostali trzej Alessia. Dwóch chybiło Tileańczyka, ale ranny odegrał się ugodziwszy go włócznią w tułów. Potworny ból spowodował omdlenie. Christophe obył się bez ran, jednego lekko zranił w klatkę piersiową. Odwrócony plecami nie zauważył nawet jak Alessio padł. Tym bardziej nie spodziewał się ciosu z tyłu, który spowodował wielki ból głowy poprzedzający nagłą ciemność.

Techniczny:

Alessio: -1 PP, +1PO
Christophe: -1 PP.

Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

Na wspominki się Jej zebrało wyszeptała Liothannea w elfim. Też sobie odpowiedni czas na to znalazła, miast oszczędzać oddech. Skinęła Arathenie głową na Jej dalsze słowa. Minęło kilkadziesiąt uderzeń serca, jak jakieś dwieście metrów przed Wami, z lasu obok ścieżki, rozległ się triumfalny ryk.

PerWerka
21-12-2015, 22:21
Arathena

Chyba dorwali Albinosa..... Co za bestie....wysyczała. Jej złość zaczęła sięgać zenitu.... dobyła łuku.... Jeśli zobaczy w odległości strzału jakiegoś zwierzoludzia bez wahania strzela by zabić... Zaczęła z łukiem w ręce i strzałą gotową do włożenia w cięciwę kierować się ku odgłosom...myśl o rzadkim Jeleniu osaczonym przez te potwory nie daje jej spokoju, wręcz nią ogarnia... dla niej stawało się to zwykłym bestialstwem a nie chęcią zdobycia pokarmu... Wiedziała że oni chcieli go zabić bo jest rzadki,,, inny,,, Nie widziała żadnego usprawiedliwienia. Czuła, że jakiś wewnętrzny "demon" zaczyna ją ogarniać. Ściska tak mocno rękojeść łuku, że kostki jej palców robią się białe...Już bardziej rozumiała ogry co konia chciały na posiłek zabrać, ale ci tu zabijali dla samej chęci zabicia... Tego jej rozum nie potrafił ogarnąć. Kochała każde zwierzę. I te małe i te wielkie.... Zwierzęta. Nawet wilk syty zostawi owcę całą... Nie zaszczuty albo ranny nie zaatakuje.... Tak pojmowała przyrodę i taką ją akceptowała..

Lwie Serce
22-12-2015, 15:35
Anna de Loiret

Hm? Ja im opowiadam, a te coś marudzą w swoim języku, dobrze, więcej się nie odezwę! Pomyślała, gdy elfki zaczęły mówić po swojemu. Gdy zaś usłyszały ryk, zatrzymała się i stanęła między przyjaciółkami mówiąc - nie wiemy gdzie oni są, wy rozglądajcie się po bokach, lepszy macie wzrok a ja powiem, gdy coś z przodu zauważę. Trzymajmy się zwarto, chodźmy.

Asuryan
22-12-2015, 19:44
Anna de Loiret, Arathena Czarna Wdowa:

W lesie są na lewo od ścieżki, z jakieś dwieście metrów przed nami syknęła Liothannea dobywając reszty noży w lewą rękę i skręcając w las obok Aratheny. Jednego chcę żywcem. Leśna elfka szybko ujrzała zwierzoludzi. Prawdopodobnie albo dopiero co powalili jelenia, albo go już zabili i mają zamiar zmasakrować jego zwłoki, bo otaczają coś kręgiem unosząc włócznie do ciosu w dół. Liotannea musiała dojść do podobnego wniosku bo nagle się wydarła na cały głos Zostawcie to zwierzę bydlaki!. Bestie zamiast zadać ciosy uniesionymi broniami, obróciły łby na ten okrzyk, jeden z nich coś ryknął i ruszyli Wam na spotkanie biegiem. Niestety za daleko byli by wypuścić strzałę. Po około pół minuty ich biegu Arathena mogła się dopiero wykazać swoimi zdolnościami łuczniczymi.

Techniczny:

4 rundy (40 sekund) ich biegu biegu zanim znaleźli się w zasięgu elfiego łuku.
Arathena zdążyła wypuścić 2 strzały, obydwie celne, pierwsza nie zadała obrażeń, druga poważnie zraniła w korpus ranionego wcześniej w klatkę piersiową.
Liothanea rzuciła 3 nożami, dwoma trafiła, jednym zadała obrażenia, zwierzoludź padł z nożem wbitym w brzuch.
Anna była za daleko by mogła się wykazać.
Zwierzoludzie są 12 metrów od Was, szarżują. Najwyższa pora dobyć broni ręcznej, przez te, które jeszcze tego nie uczyniły, w następnej rundzie Was dopadną. Zostało sześciu, w tym jeden ciężko ranny w tułów strzałą i jeden lekko ranny w nogę - pewno jeleń go potraktował rogami zanim padł, tak samo jak tamtego, który później dostał strzałą :D

Liczę na ładne opisy.

PerWerka
22-12-2015, 20:50
Arathena

Po oddaniu drugiego strzału nie chciała już marnować czasu na przewieszenie łuku... Odrzuciła go i dobyła miecza...Widziała sześć sylwetek biegnących w szale na nie... po dwie na osobę... Jedna ciężko ranna a druga kuśtykająca... Instynktownie przeliczała siły. Nie zastanawiała się, tylko dała ponieść się chwili... Jeden dobry cios i szanse dziewczyn diametralnie rosną w górę... Przeciwnik był górą mięsa która, szarżuje na nie, ale nie byli zwinni. Ich masa mogła być tylko skuteczna w bezpośrednim uderzeniu. Arathena zdawała sobie sprawę z tego, że najważniejsze to przetrwać pierwszą chwilę ich szarży w której kryła się ich siła. Jeśli to przetrwają szanse się nagle wyrównają albo nawet szala przechyli się na ich korzyść. Elfki były bardziej zwinne i drobniejsze. Jako cel trudniejsze do trafienia i w dodatku przygotowane na atak... Te 200 metrów oraz to ze zwierzoludzie na nie biegli dało czas na przygotowanie i wyostrzenie zmysłów dziewczyn.
Gdy atakująca bestia była juz ułamek sekundy przed zadaniem ciosu elfce, odsuwa się w bok. Liczy na to, że masa i wielkość ciała tej kupy mięsa nie będzie w stanie się nagle zatrzymać i zrobić jakiś zwrot... Elfka zadaje pierwszy cios mieczem w bok zwierzoludzia dokładnie wtedy gdy on przebiega koło niej....
Gdy uda jej się zadać cios dobywa również sztyletu, którym ma zamiar parować ciosy przeciwnika...

Nadal przed oczami ma Albinosa i nadal nie może uwierzyć, że tak piękne zwierzę padło przez zło i ich nienawiść. Nakręciła się na zemstę i nic nie było w stanie jej teraz zatrzymać... Nawet za cenę własnego życia... Wpadła w szał i furię....

OD MG:

Ładny, długi opis +5 PD

Lwie Serce
23-12-2015, 19:48
Anna de Loiret

Pani, daj mi siłę do walki, daj mi odwagę, bym mogła walczyć ku twej chwale - powiedziała cicho, szykując się do odparcia ataku zwierzoludzi.