PDA

Zobacz pełną wersję : PBF Gothic - Piewca Zagłady



Strony : [1] 2 3 4 5 6 7 8

Kot
03-10-2015, 10:55
1. Il Duce - Dan

Klasa: Wojownik

Rasa: Człowiek

Wiara: Adanos 6/10

Historia:

Dan urodził się na posiadłości ziemskiej farmera Akila, tam bowiem los przygnał jego matkę, niestety nie miał szczęścia jej poznać gdyż zmarła przy porodzie a z opowieści dowiedział się że nikt jej nie towarzyszył, nie znał swoich rodziców jednak dobrzy ludzie jakimi byli właściciel i jego żona Kati przygarnęli go i wychowali jak własnego syna. Młody Dan był wręcz stworzony do pracy w polu bowiem cechowała go duża krzepa i wytrwałość już od najmłodszych lat. Różnił się jednak od swych rówieśników,interesował go wielki świat a perspektywa spędzenia całego życia na małej ciasnej farmie mu się nie uśmiechała. Dlatego gdy tylko podrósł zostawił rodzinną farmę choć zrobił to z ciężkim sercem wiedząc że podejmując taką decyzję zawiódł oczekiwania przybranych rodziców, a Ci choć sami byli ubodzy i rozczarowani wyprawili go na drogę i dali mu nieco pieniędzy by choć trochę ułatwić mu start, ruszył więc w stronę miasta gdzie podobno każdy wystarczająco bystry i silny mógł sobie poradzić. Szybko przekonał się że plotki jakie słyszał o mieście miały niewiele wspólnego z rzeczywistością, wszechobecny smród i cwani kupcy tylko czający się by oskubać naiwnego chłopaka ze wsi ze wszystkich dóbr i pieniędzy, ponownie jednak los postawił na jego drodze dobrych ludzi którzy wyciągnęli do niego pomocną dłoń. Poczciwy Alrik nauczył Dana podstaw walki i życia w mieście. Jednak ponownie wyszły jego problemy z usiedzeniem w jednym miejscu,pozostawił kolejnego mentora za sobą i ruszył na spotkanie kolejnych przygód, dane mu było jeszcze spotkać Erola który w zamian za pomoc w interesie pokazał mu jak efektywniej wykorzystać swoją siłę a także Dragomira który nauczył obchodzić się z kuszą i łukiem. Gdy minęły dokładnie dwa lata od opuszczenia farmy Dan zaczął radzić sobie na własną rękę i najmować się u właścicieli ziemskich w roli ochroniarza bądź łowcy. Z charakteru jest to poczciwy chłopak, zawsze chętny do pomocy i nieobawiający się ubrudzić sobie rąk.

Problem: duża nieufność i niechęć wobec straży i przedstawicieli Króla, czasem ma problem z trzymaniem języka za zębami

Cel: Dan nie różni się zbytnio od ludzi trudniących się podobną profesją, interesuje go zarobek i dobrze płatne zlecenia, a jeśli przy okazji pomoże farmerom i ludziom z najniższej warstwy społecznej będzie tym bardziej zadowolony.

Wygląd: wysoki, szeroki w barach i solidnej budowy ciała, zazwyczaj ma pogodne oblicze a lekki uśmiech błąka się po jego twarzy, widać że ręce są przywykłe do ciężkiej pracy

Wiek: 24

Wzrost: 1,76

Waga: 80 kg - same mięśnie

Kolor oczu: zielone

Znaki szczególne: brak

Włosy: ciemny blond, średniej długości

Statystyki:

Siła – 30
Zręczność – 20
Mana – 5
Wytrzymałość – 100
Charyzma – 10

Władanie orężem:

Broń jednoręczna – 20%
Dwie bronie – 15%
Broń dwuręczna – 25%
Kostury – 10%
Łuki – 20%
Kusze – 20%

Umiejętności:

Czujność poziom 1 – 5 PU
Czytanie i pisanie poziom 1 - za darmo
Ludzka mowa poziom 3 – za darmo

Ekwipunek:

1120 sztuk złota

1. Lekka zbroja najemnika

Obrona przed bronią kłutą - 10
Obrona przed bronią obuchową - 5
Obrona przez bronią sieczną - 10
Obrona przed ogniem - 0
Obrona przed magią – 0

Cena: 250 sztuk złota

2. Średni orkowy topór

Rodzaj broni: broń jednoręczna (dla orków), broń dwuręczna (dla ludzi)

Obrażenia: 15 (sieczne)

Cena: 100 sztuk złota

3. Kusza myśliwska

Rodzaj broni: dystansowa

Obrażenia: 5 (kłute)

Cena: 50 sztuk złota

Wymagana siła: 15

Ekstrakt leczniczy/Średnia mikstura zdrowia ( warta 65 szt. Złota, 40 pkt życia (potrafi wyleczyć 1 średnią ranę bądź 2 lekkie)
Esencja lecznicza/Mała mikstura zdrowia ( warta 25 sztuk złota, 10 pkt życia, potrafi wyleczyć jedną lekką ranę)
3 kiełbasy, 1 chleb i 3 butelki z wodą, 30 sztuk złota
Zwój "Leczenie średnich ran" ( warty 35 sztuk złota, leczy 25 pkt życia (potrafi wyleczyć 1 średnią ranę bądź dwie lekkie)
Runa ognistej strzały ( warta do 200 sztuk złota, 5-7 obrażeń, szansa na podpalenie wroga)
Minimalne obrażenia: 11
http://p.gg.pl/thumb/p/d/UQJk26HBEC2QUAJk26HJYIc/Schowek-25%284%29.png?i_dim=1920x768&app_id=web-client&i_crop=false&api_version=6

2. PanzerKampfWagen - Vito


Imię: Vito
Rasa: Człowiek
Wiara: Innos 2/10
Koncepcja: Typ hulaki, lubiący wypić i pochędożyć. Był co prawda wychowywany na przykładnego obywatela, służył także w zakładzie ojca w w porcie, przy wytwarzaniu lin, lecz niestety był zbyt leniwy do tej roboty. Ostatecznie został wysłany przez rodziców do straży miejskiej, by tam zarobił trochę grosza i nabrał ogłady przy ochranianiu mieszkańców miasta. Ma dziewiętnastoletnią, miłą,sympatyczną i piękną siostrę, Anabelle. Niestety miłość, którą sobie okazują, to coś więcej niż relacje rodzeństwa, łączy ich bowiem kazirodczy związek, któremu oboje się nie sprzeciwiają...
Problem: Kazirodczy związek łączący jego i Anabelle
Cel: Wyspać się porządnie, napić się czegoś mocnego, zarobić i sięnie narobić.
Klasa: Strażnik miejski
Wygląd: Dosyć wysoki, średniej budowy, krótkie, jasne włosy, kilkudniowa broda, wiek 22 lata.



Statystyki:

0 PU

Siła – 25 + 2
Zręczność – 15 + 2
Mana – 5
Wytrzymałość – 100

Władanie orężem:

Broń jednoręczna – 25%
Dwie bronie – 5%
Broń dwuręczna – 10%
Kostury – 10%
Łuki – 15%
Kusze – 15%

Umiejętności:

Czujność poziom 1 – 5 PU
Czytanie i pisanie poziom 1 – 5 PU (za darmo)
Język (ludzki) poziom 3 – 15 PU (za darmo)

Ekwipunek:

374 sztuk złota

1. Strój obywatela

Obrona przed bronią kłutą - 0

Obrona przed bronią obuchową - 0

Obrona przez bronią sieczną - 0

Obrona przed ogniem - 0

Obrona przed magią – 0

Cena: 15 sztuk złota

2. Lekki pancerz straży

Obrona przed bronią kłutą - 10

Obrona przed bronią obuchową - 5

Obrona przez bronią sieczną - 10

Obrona przed ogniem - 0

Obrona przed magią – 0

Cena: 250 sztuk złota

Zapewniony za darmo przez zbrojownie miasta

3. Krótki miecz straży

Rodzaj broni: broń jednoręczna
Obrażenia: 6 ( sieczne, kłute)
Wymagana siła: 15
Tylko dla straży miejskiej
Cena: 50
Zapewniony za darmo przez zbrojownie miasta

Esencja lecznicza x2 (odnawia 10 PŻ oraz ulecza 1 lekką ranę, warta 25 sztuk złota)
Kiełbasa (odnawia 10 punktów głodu, warta 6 sztuk złota)
Kiepskie piwo (odnawia 5 punktów pragnienia, warta 5 sztuk złota)
Butelka wody (odnawia 10 punktów pragnienia, warta 5 sztuk złota)

Kot
01-11-2015, 17:12
"...Królestwo Myrtany zjednoczone pod berłem króla Rhobara II. Podczas długich lat swojego panowania Rhobar zdołał pokonać wszystkich wrogów królestwa... oprócz jednego.
Wojna z orkami była niezwykle kosztowna, a cenę za nią miała ponieść niewielka grupa skazańców. Król potrzebował mieczy i tarcz dla swego wojska,toteż wkrótce każdy przestępca niezależnie od występku jakipopełnił zmuszany był do pracy w kopalniach rudy w Khorinis. Aby uniemożliwić im ucieczkę król wysłał swych najpotężniejszych magów, by ci otoczyli całą dolinę czarodziejską barierą. A ja... Byłem jednym z nich.

Niespodziewanie coś zakłóciło delikatną strukturę zaklęcia i... Zostaliśmy uwięzieni, przez nasze własne dzieło. Więźniowie błyskawicznie wykorzystali moment konsternacji. Khorinis wraz ze wszystkimi swymi kopalniami znajdowała się teraz w rękach więźniów. Król nie miał wyboru – musiał negocjować. Potrzebował rudy. Miesiąc po miesiącu król dostarczał więźniom wszystkiego czego potrzebowali. Miesiąc po miesiącu otrzymywał od nich w zamian nowy ładunek cennej rudy. Aż do dziś. Na skraj urwiska sprowadzono kolejnego więźnia. Nie wiedział co go czeka, a to właśnie on miał wszystko odmienić..." - Xardas, trzynasty mag z legendy o wielkich magach.

Opis wyspy:

Miasto Khorinis było bogatym miastem portowym utrzymującym się z handlu rudą ze światem zewnętrznym. Miasto było piękne, duże, prosperujące oraz przyciągało lud z całego świata, a wysokie i grube mury miasta zapewniały ochronę jego obywateli. Można było tu kupić towary z każdego zakątka świata – od przypraw z Wysp Południowych po nordmarskie zbroje i miecze. W okół miasta rozciągały się farmy właścicieli ziemskich: Lobarta, Akila, Bengara, Onara oraz podległemu Onarowi Sekobowi. W górach, w centrum wyspy, nadjeziorami i wieloma wodospadami mieścił się stary klasztor magów ognia, w którym mieści się centrum nauk o bogu ognia, ludzi i sprawiedliwości – Innosie. Szkoli się tam nowicjuszy w podążaniu za ścieżką wiary, a niektórzy również mają zaszczyt wstąpienia na drogę maga – kapłana Innosa i powiernika jego mocy, a w przypadku najwybitniejszych i oddanych swemu bogu czeka największa nagroda – przyjęcie tytułu arcymaga ognia, członka najwyższej rady i jednym z najpotężniejszych magów kroczących po tych ziemiach. Klasztor również przechowywa jedne z najświętszych relikwi takich jak m.in.: Oko Innosa, Święty Młot oraz Święta Tarcza Rhobara I. Na pozostałych terenach prócz gór rozciągają się wielkie połacie lasów, jezior oraz starych dróg, po którychjuż mało kto zstępuje. Same lasy i opuszczone drogi są najeżone niebezpieczeństwami – od dzikich zwierząt aż po niekiedy przeróżne monstra Beliara. Niebezpiecznym więc jest podróżowanie bez dobrego ekwipunku i umiejętności w te niebezpieczne miejsca.Prócz niebezpieczeństw kryją się tam przeróżne tajemnicze miejsca jak np.: starożytne piramidy na północny wschód od klasztoru czy kamienne kręgi, ale również rzadkie rośliny i zioła, szczególnie pożądane przez alchemików.

Najważniejszą lokacją na wyspie jest Górnicza Dolina otoczona magiczną barierą. Znajduje się na południe od miasta, za pasmem górskim, który okala całą kolonię. To tu pozyskuje się rudę dla królewskiego wojska oraz wrzuca się skazańców za popełnienie chociaż najmniejszego przestępstwa. Kolonia karna jest również do tego bardzo niebezpiecznym oraz tajemniczym miejscem. W lasach i górach czai się pełno dzikiej zwierzyny, a w jaskiniach znaleźć można pełno ludzkich zwłok i szkieletów, niekoniecznie tych, co już zaznali spokoju i odeszli do królestwa Beliara, a w górach i zachodnich dolinach orków – pierwotne plemię, stary klan zamieszkujący te ziemię. Ich przeszłość jest dla ludzi owiana tajemnicą, zaś dla nich samych jest symbolem tego, co uczynili. Ogromnego błędu, jaki popełnili, który może wpłynąć na losy całego świata...

Tydzień przed wrzuceniem Bezimiennego do koloni karnej...

Edward wieczorem, moment pojawienia się statku kupieckiego

Edward Szalony – pierwszy oficer pirackiego galeonu "Nieustraszony Ogier" wraz ze swoją załogą przypłynął z Kontynentu w okolice Khorinis. Miasto słynęło z bogactwa i przepychu, a wielu handlarzy płynęło tu z całego świata wraz ze swymi towarami naswych statkach, aby je kosztownie sprzedać na tutejszych rynkach...Idealne miejsce do rabunku i wzbogacenia się dla pirata.

Niestety,dzisiaj pogoda nie sprzyjała tego typu akcjom – morze było niespokojne i burzliwe, a silny wiatr kołysał całym statkiem, awszystko zdawało się być coraz mocniejsze z coraz to każdą godziną... Czułeś zdenerwowanie w połączeniu ze znudzeniem przez ciągle siedzenie w kajucie i gapiąc się na mapę wyspy czy też wszechobecne drewno, albowiem od kilkunastu dni nic się nie działo... No, może poza paroma bójkami na pokładzie czy widokiem ogromnych galeonów królewskich przenoszących rudę z Kolonii Karnej, opancerzonych i wyposażonych takjak żadne inne statki, które widzieliście w swym życiu. Na wasze szczęście zignorowali was, ale zapewne by runęły na was gdybyście tylko się do nich zbliżyli...

Co robisz?

Dan wieczorem:

Późnym wieczorem przechadzałeś się po mieście, dokładnie po dzielnicy mistrzów. Zimny i silny wiatr wiał od strony portu, przyprawiając Cię o dreszcze, a chmury na niebie były tak czarne, że zakryło słońce i z każdą minutą niebo stawało się coraz bardziej ciemne, niczym w nocy bez gwiazd.

Jesteś najemnikiem – żyjesz z zabijania, ochrony ludzi i walki. Mimo, iż w Khorinis pełno jest ludzi gotowych zapłacić za zlecenie to ostatnimi czasy ciężej Ci się powodzi. Mało zleceń, mało pieniędzy... Tydzień temu na wyspę przybyło wojsko króla Rhobara II – w jakim celu? Nie wiadomo, lecz na pewno Tobie jako najemnikowi uprzykrza to życie.

Nie masz już zbyt dużo oszczędności ostatni podatek zdarł z Ciebie niemalże resztę twych pieniędzy,więc postanowiłeś poszukać wieczorem roboty na mieście. Być może w jakiś karczmach coś się znajdzie?

Co robisz? Po głowie chodzi Ci odwiedzenie karczm bądź innych miejsc, wszak za 20 sztuk złota nie przeżyjesz ani tygodnia, a tam być może znajdziesz coś ciekawego. Masz do wyboru:



Gospoda pod Tłustym Cielaczkiem – knajpa Coragona. Zawsze wieczorami zawitają tam bogacze z Górnego Miasta, bądź średnio zamożni, a jako, że jesteś znany w całym Khorinis to i być może sam się ktoś do Ciebie zgłosi? Na pewno reputacja tego miejsca jest o wiele lepsza od knajpy w dzielnicy portowej...
Gospoda pod Kuternogą – gospoda znajdująca się w dzielnicy portowej,zarządzana przez Kardifa. Jest to ulubione miejsce szumowin i mieszkańców portu, a przynajmniej tak o niej mówią. Wbrew pozorom możesz sam się o tym przekonać i spróbować tam czegoś poszukać, starzy kombinatorzy być może znaleźli by coś dla Ciebie...
Udać się poza miasto i tam spróbować szczęścia... Jest tam kilka placówek, które mógłbyś odwiedzieć, są to m.in farma Onara, Sekoba, Lobarta oraz Bengara, jaki również karczma Orlana "Pod martwą harpią" czy klasztor magów ognia.


Falmir:

I ty również widzisz czarne chmury na niebie przysłaniające niebo.Zimny wiatr z zachodu przyprawia Cię o dreszcze, tak samo jak przeróżne dźwięki w twoim otoczeniu. Znajdujesz się obecnie w lesie, w drodze do jego skraju a zarazem krańca wyspy Khorinis. Jesteś żołnierzem i zostałeś wysłany na Khorinis wraz z wojskiem w celu obrony wyspy. Król obawia się, iż orkowie mogą pokusić się o zaatakowanie jej i próbę jej przejęcia. Wyspa jest bezpieczna ze wszystkich stron dzięki wielkim klifom i górom, które odcinają dostęp do wyspy,lecz droga od strony miasta jest odsłoniona, a obrona jego jest zbyt słaba, by przeciwstawić się orkowej armii. Jeżeli by udało się im to udało zawładnąć miastem, całe królestwo zostałoby obalone,wszak bez magicznej rudy królewskie wojsko nie jest w stanie wygrać tej wojny.
Twym obecnym dowódcą jest Lord Tymorisin, który obecnie przebywa w górnym mieście w ratuszu wraz z gubernatorem. Dwudziestu ludzi podzielił na grupy pięcio osobowe i rozesłał w różne części wyspy, aby przeczesać ją w razie ewentualnych zagrożeń wewnątrz terytorium. Ty zostałeś wysłany na sam północno – zachodni kraniec wyspy, po czym macie udać się na wschód.

Jesteś obecnie kilkanaście metrów za farmą Akila. Wyjście z lasu za Tobą powoli znika ci z oczu, a widzisz jedynie drzewa, stare wydeptane ścieżki, a z daleka słychać różne szelesty liści, wycie wilków i inne niepokojące odgłosy. Masz wrażenie, że zaraz rzuci się na was jakiś cieniostwór bądź inne bydle zamieszkujące ten teren.

Po paru chwilach sierżant Roger odezwał się do was swym niskim, groźnym i stanowczym głosem – Uważajcie tutaj. W tych lasach krąży od cholery wilków, a i nawet na cieniostwora można się tu natknąć. Nie zbaczajcie z drogi inie uciekajcie, bo wam osobiście skopię dupska i wrzucę do jaskini z jakimś... Jak zbadamy tą północno – zachodnią część zmierzamy na wschód. To tyle. Zrozumiano?

Rhen i Vito:

Przesiadujesz obecnie w koszarach miejskich, w kwaterach strażników.Ogień palący się w kominku dodaje ci otuchy i ciepła, podczas gdy na zewnątrz robi się ciemno i zapowiada się na deszcz. Reszta twych towarzyszy rozmawia między sobą, ćwiczą na placu lub leżą już w swych łóżkach. Obok Ciebie siedzi jeden ze strażników,dosyć ci znany między innymi z patroli czy innych, mniejszych akcji poza miastem. Niestety, lecz musicie odbyć swój wieczorny patrol po mieście, a na zewnątrz jak słyszycie chyba zbiera się na jakąś burzę...

Arto:

Nadchodzi noc – czas, kiedy większość porządnych obywateli zasypia, a na ulicach szwendają się jedynie szumowiny oraz strażnicy miejscy. Jest to pora, kiedy tacy jak ty rozpoczynają swą pracę – włamiania, kradzieże różnych dóbr w nocy, bądź i w ostateczności zabicie swego celu we śnie... Niestety wam Gildii Złodziei przybycie królewskiego wojska na wyspę przysporzyło kłopotów. Zwiększone straże, żołnierze patrolujący miasto i okolice czy węszący wszędzie tylko gdzie się da lord utrudniają Ci swoją pracę. Lecz jeżeli gildia jak i ty chcecie się utrzymać to mimo tych przeciwności musicie stawić czoła wyzwaniu i wykonywać swą robotę dalej.

Przesiadujesz obecnie w kanałach, w pomieszczeniu, w którym przebywa każdy członek gildii. Panuje tu dość ponura atmosfera,jedynie pochodnie i świece dodają wam trochę otuchy, a zaś zapach w tym miejscu nie należy do najprzyjemniejszych. Smród odchodów i zgnilizny unosi się po całych kanałach, choć i tyle dobrego, iż wasze główne pomieszczenie jest perfumowane od czasu do czasu pozbywając się tego zapachu.

Coś konkretnego robisz?

Techniczny:

Wstęp z legendą oraz opisem wyspy jest dla tych głównie, którzy nie znają zbyt dobrze uniwersum. BG o przynajmniej 2/3 rzeczy stąd nie wiedzą. Możecie pisać, bylebyście nie ruszyli z kopyta z akcją bo jeszcze czekamy na Il Duce.

Arroyo
01-11-2015, 17:20
Falmir


Tak jest, sierżancie. Następnie rozejrzał się wokół siebie, licząc na walkę z możliwym wrogiem. Rozejrzał się również na innych członków oddziału, a raczej na ich wyrazy twarzy.

PerWerka
01-11-2015, 17:24
Arto

Rozejrzał się po pomieszczeniu.. Jego ponury nastrój był spowodowany tym miejscem, ale nie znał innego. Tu czuł się bezpiecznie miał jakąś namiastkę schronienia. Domyślał się, że większość z nich tak się czuje jak i on...

Czas chyba wyjść i powęszyć. Noc nie będzie wieczna a i nam przyda się odrobina świeżego powietrza.
Powiedział dość głośno...

Andrij Marszałek
01-11-2015, 17:31
Rhen

Na burzę się chyba zbiera a my na patrol mamy iść...
Ale jak trzeba to trzeba. - Powoli wstaje

Lwie Serce
01-11-2015, 17:35
Edward

Pirat wyszedł z kajuty chwiejnym krokiem, trzymając w jednej ręce butelkę rumu. Znalazłszy się na pokładzie okrętu wykrzyczał, nawet nie patrząc na załogę, tylko zaaferowany swoim rumem - do szotów i dział! Na co czekacie lenie chędożone! Do roboty, jakby was stado zębaczy goniło!

PanzerKampfWagen
01-11-2015, 17:42
Vito

Cholerni przestępcy nie mieliby serca gdyby nawet w ulewę mieli nam dupę zawracać... No ale rozkaz to rozkaz, choć szczerze wątpie że coś się wydarzy. Chodźmy zatem. powiedział powstając z fotela i kierując się w stronę wyjścia z koszar.

Andrij Marszałek
01-11-2015, 17:50
Rhen

Ruszył w stronę wyjścia - Kto wie - może w taką pogodę poczują się pewniej.

Il Duce
01-11-2015, 18:19
Dan

Przeklęty król,przeklęte prawa,przeklęta wyspa! Jak tu wyżyć z tak bandyckimi podatkami?! I jeszcze te żołdaki mi pracę zabierają....,ehh ciężkie to życie ale może u Coragona coś z wyższej półki znajdę,w porcie to prędzej na mordobicie trafię hehe

Kot
01-11-2015, 18:28
Edward:

Załoga spojrzała na Ciebie, i choć oni nie wiedzieli po jaką cholere mają się przy nich ustawiać, to kapitanowi chyba udzielił się humor bo wesołym, choć zapijaczonym śmiechem powiedział - Ghahaha! Ta jest khyrwia! Do dziau i szeojcie do tych kurew krulefskich z Ko..rnininis... Dyko my zostaw Edziu bordel do zwidzania... - i walnął się jak gdyby nigdy nic na ławę. Widać, że wyczyścił dobre parę butelek rumu jakiś czas temu.

Załoga boi się zacząć śmiać, bo jeśli się Haakon dowie, iż się z niego śmiali to rzuci ich piraniom na pożarcie, choć na szczęście martwą ciszę przerwał krzyk - Oficerze! Statek kupiecki na horyzoncie! - po czym podał Ci lunetę i wskazał ręką gdzie powinieneś patrzeć.

Nie widzisz niestety nic co się tam znajduje - załoga, sprzęt itp. Jedynie kształy i wielkość tego statku. Jest średni, lecz dobre i to na sam początek. Co robisz?

Arto:

Cassia wstała z fotelu znajdującego się w rogu pomieszczenia i powiedziała do Ciebie - Zaczekaj chwilę. Mam dla Ciebie coś lepszego do roboty niż łażenie po domach... I coś cholernie trudnego, ale ty chyba lubisz wyzwania, co nie?

Rhen i Vito:

Gdy wyszliście zauważyliście przed koszary, iż niebo robi się coraz ciemniejsze. Kłęby czarnych jak smoła chmur przysłaniają powoli już nawet horyzont na tle oceanu, a niebo ostro grzmi. Chyba za chwilę lunie na was potężny deszcz...

Techniczny:

Vito ma do obskoczenia rynek, plac świątynny oraz dzielnice mistrzów, zaś Rhen plac wisielców i tereny w okół niego oraz wejście na teren koszar od strony portu, coby nieco się poprzypatrywać łachmytom z portu. gdzieś mniej więcej mają do postania 30 minut po jednej z lokacji i się mogą zwijać do domów.

Falmir:

Wszyscy odpowiedzieli tak samo jak ty. Na razie niczego z czym mógłbyś walczyć nie widzisz, jedynie jakieś wilki z daleka i szelest liści na wietrze. Twarze twych towarzyszy nie przestawiają niczego prócz niepewności bądź obojętności. Niektórzy z nich są niedoświadczonymi żołnierzami i być może dlatego atmosfera tak dla nich działa, a być niektórzy próbują ukryć swe obawy... Kto wie?

Dan:

Wszedłeś do karczmy. Karczma jest pełna ludzi, czy to średnio zamożnych czy to bogatych dupków z górnego miasta zapijających się winem, lub i już powoli zataczających się. Coragon jak widzisz ma pełne ręce roboty jak i jego pomocnica, więc raczej ciężko będzie się do niego przebić, lecz chyba warto spróbować... Lub zagadać co któregoś z bogaczy pijących samotnie, wszak jesteś znany wśród obywateli, więc być może i oni będą mieli coś dla Ciebie.

PerWerka
01-11-2015, 18:31
Arto

Chyba znasz mnie? Lubię wyzwania i może wreszcie się wzbogacimy na tym..
Dobra co to za robota?

PanzerKampfWagen
01-11-2015, 18:35
Vito

Pieprzony Wulfgar następnym razem sam sobie na patrol pójdzie w burzę. rzekł po cichu spoglądając w niebo, po czym ruszył najpierw do - według niego - najlepszego miejsca dla szabrowników, czyli do dzielnicy mistrzów.

Arroyo
01-11-2015, 18:36
Falmir

Kurde, coś nie wygląda najlepiej. Wszyscy się boją, oby jednak nic nas nie spotkało złego. Niepokoją mnie te wilki. Lepiej nie kusić licha.

Lwie Serce
01-11-2015, 18:38
Edward

Kapitan w bojowym nastawieniu, przykład brać z niego! Kurs na wrogi okręt, pełne żagle leniwe ćwoki! Jak w zasięg wejdą to wypalić salwę ostrzegawczą łańcuchowymi, niech im żagle i maszty spadają jak mewy pikują po żarcie arrrr! Edward rzucił lunetę jednemu z piratów mówiąc - trzymaj chłopcze, jak dziewki na pokładzie nie znajdziemy, to sobie nią dogodzisz buahahahaha! Na co się gapicie! Wykonać rozkazy! Wyciągnął swój kordelas i trzymając rękę w niego uzbrojoną z dala od siebie, jak gdyby nie chciał się skaleczyć udał się na rufę, skąd ma dobry widok na całą sytuację.

Andrij Marszałek
01-11-2015, 18:41
Rhen

Idę pod port najpierw - będę to miał już za sobą.

Il Duce
01-11-2015, 18:41
Dan

Stanął przy barze mając pogląd na całą salę i uważnie przeszukując ją wzrokiem w nadziej na znalezienie któregoś z poprzednich zleceniodawców bądź potencjalnego klienta...

Kot
01-11-2015, 19:10
Edward:

Obraliście kurs na obcy statek. Wiatr jest silny, lecz niestety porywisty, więc trudno jest wam nim sterować. Kupcy zaś postanowili wykonać taktyczny odwrót w kierunku Khorinis próbując wam uciec. Po krótkiej gonitwie strzeliliście ostrzegawczo, lecz nie zareagowali i postanowili zmierzać dalej w kierunku wyspy z nadzieją, iż uda im się tam bezpiecznie dotrzeć. Rozpoczeliście w takim razie ostrzał próbując spowolnić, bądź unieruchomić statek, lecz niestety wszystkie kule chybiły.

Arto:

Jakzauważyłeś na wyspę przybyło wojsko króla, które cholernieuprzykrza nam życie. Rozumiesz... więcej wścibskich oczu. Wraz znim na jego czele przybył jakiś lord i przejął władzę nadmiastem, ale naszczęście mamy szansę coś na tym ugrać. Słuchaj – jeden znaszych klientów interesuje się mieczemtego lorda. Jeston wykonanyz czystej, magicznej rudy, pokryte różnorakimi runami orazcholernie cenny.Ten kto potrafi władać takim orężempokona niemalże każdego, kto stanie mu na drodze. Twoim zdaniemjest wkupienie się w łaski strażybądź żołnierzytak, byś mógł uzyskać dostęp doTymorisina. Przebywaterazw górnym mieście, w ratuszu. Opcjaz włamaniem się do ratusza odpada. Za dużo tam straży i ruchu,żebyś dał radę. Możesz spróbować dołączyć do straży, choćzapewne nie bardzo Ci się widzi chodzenie w mundurze, więc spróbujwykonać dla nich jakieś zadania. To tyle. Wchodzisz w to czy nie?

Dan:

Widzisz tylko jednego sensownego - Gerbranta, popijającego samemu jakiś trunek. Jest on dosyć marudny i zadufany w sobie, ale potrafił sowicie zapłacić za dobrze wypełnione zlecenie.

Falmir:

Idąc przez las natrafiacie po drodze na szczątki różnych zwierząt, a i nawet zdarzył się szkielety ludzkie. Przygnębia was ten widok, a na dodatek jeszcze zaraz lunie deszcz. Niebo jest wszak bardzo niespokojne. Po pewnym czasie dochodzicie do rozwidlenia dróg:

Dobra, trzęsidupy. Idziemy w lewo, w kierunku latarni morskiej. Jak nic tam nie będzie to ruszamy do grupy na wschodzie.

Vito i Rhen:

Pierwsza warta mija wam jak na razie dość spokojnie, widzicie jedynie latarników zapalających ogień, coby było widno na ulicach. Każdy z was jest jednak cholernie znudzony tą wartą i ma ochotę pójść i położyć się w ciepłym łóżku...

Il Duce
01-11-2015, 19:17
Dan

Pozdrowił go z daleka gestem uniesionej dłoni po czym począł iść w jego stronę mówiąc - Witaj Panie, masz może dla mnie jakieś zlecenie? Z tego co pamiętam ostatnio byłeś zadowolony a przyznam że kiepsko u mnie z kasą....

PerWerka
01-11-2015, 19:18
Arto

Kusisz oj bardzo kusisz.... Iskierka w oku zdradzała jak bardo mu się te zlecenie spodobało.
To coś innego niż do tej pory robiłem, ale skoro mi ufasz to dam rade....

PanzerKampfWagen
01-11-2015, 19:18
Vito

Mówiłem, że nic ciekawego się nie wydarzy. Ciekawe co tam do jedzenia matula dzisiaj upichciła. pomyślał, ziewając przy tym przeciągle. No i co u Anabelle słychać...

Lwie Serce
01-11-2015, 19:20
Edward

Z waszą sprawnością to my nie dopadniemy tartana nawet bęcwały jedne! Wskazał kordelasem działo stojące obok siebie obok rufy i rozkazał - odwiązać je i wycelować nim w nasz pokład! Złapał głębszego łyka rumu i wykrzyczał - aaargggghhh!!!!Teraz się zabawimy, zapamiętacie mnie przeklęte szczury lądowe!!!

Arroyo
01-11-2015, 19:31
Falmir

Gulp, te trupy nie wyglądają zachęcająco. Pisałem się, by walczyć, ale nie spodziewałem się tego. No cóż, trudno.

Tak jest, sierżancie. Przejrzał twarze reszty ludzi, po czym obejrzał się na ścieżkę w lewo.

Kot
01-11-2015, 20:36
Edward:

Twe pomysły może i były szalone, ale i skuteczne, ale ten był aż tak, iż załodze wyszły gały na wierzch z niedowierzania. Ktoś odważył się Ci odpowiedzieć - Oficerze! Czy oficerowi rum zamącił w głowie?! Utoniemy! - na dodatek zaczeło lać i to ostro, a woda wydawała się być coraz bardziej wzburzona... Niedługo zacznie się sztorm.

Arto:

Musisz. To jak na razie jedne z największych naszych zleceń. Kontrakt zaoferował nam okrągłą sumkę 10 000 tysięcy sztuk złota za sam miecz plus obiecał, że dorzuci nam jakąś premię jeżeli zrobimy to po cichu i bez żadnego zamieszania. Także postaraj się jutro coś podziałać, takiej drugiej okazji już nie będzie - odparła zadowolona widząc, iż się zgodziłeś. Powróciła na swój fotel wypoczywając i wpatrując się w jakiś obraz...

Dan:

Tak... Byłem zadowolony, to prawda. Niestety... ale nie mam obecnie dla Ciebie żadnych zleceń, przykro mi - odparł mu tonem, jakgdyby go to jednak nie obchodziło.

Vito i Rhen:

Pozostało wam jeszcze jakieś 10-15 minut straży. Zaczęło mocno padać i zrobiło się wam zimno oraz z każdą sekundą mokniecie coraz bardziej.

Falmir:

Twa grupa ponownie odpowiedziała sierżantowi "Tak jest, sierżancie". Po minach niczego nie wyczytałeś nowego, nadal tak samo.

Podążając dalej przez las sprawdzaliście po kolei ostrożnie w grupkach pobocza, coby mieć stuprocentową pewność, iż nic was tam nie zaskoczy. Zaczęło padać, wasze pochodnie pogasły, lecz na szczęście sierżant miał przy sobie jakieś zwoje z zaklęciami, dzięki czemu i bez tego moglibyście poradzić sobie bez pochodni. W okół niego, nad jego głową pojawiła się kulka białego światła, dosyć dobrze oświetlając wam całą okolicę. Będąc w połowie drogi do wybrzeża usłyszeliście jakieś dziwne burczenie, albo jakieś takie ostre mruczenie... Z każdą chwilą było ich coraz więcej, aż w końcu można było usłyszeć delikatnie stępujące stopy bądź łapy jakiegoś zwierzęcia po liściach.

Wtem ujrzeliście wyskakujące na was 3 zębacze. Duże, sino szare gady gnające w waszą stronę. Roger krzyknął od razu - Nie rozdzielać się! Zgrupować się i nie dać im się zaciągnąć do lasu!

Techniczny:

Co robisz? Lecisz na solo na zębacza czy słuchasz się Rogera?

Arroyo
01-11-2015, 20:39
Falmir:

Tak jest! Brońmy się, panowie. Nie ustępować!

Techniczny:
Słucham zaleceń sierżanta Rogera.

Lwie Serce
01-11-2015, 20:43
Edward

Nie dorwiemy ich a musimy uwagę swoją zwrócić by zawrócili, to obładowana złotem jednostka, starczy nam na tysiące butelek rumu i setki szmat do wygrzmocenia buahahaha! Będziemy chlać, żreć i chędożyć, a jak z rana się zbudzimy, to zaczniemy od nowa jak jeden mąż, nasze kusie nie zaznają spokoju a żołądki będą się rozpychać od kawałów mięcha i litrów rumu! Ruszać się lenie bo wam do rzyci nakopię i za prącia powywieszam jak jeszcze raz się sprzeciwicie, jazda ćwoki, jakby was Beliar gonił!

PanzerKampfWagen
01-11-2015, 20:44
Vito

Fajnie, jeszcze mnie jakieś choróbsko złapie. Ale może przynajmniej ta zarozumiała menda zwolni mnie z obowiązków na czas leczenia... Rozgląda się za jakimś daszkiem, gankiem, czy innym baldachimem, pod którym mógłby schować się przed deszczem, ale skąd wciąż mógłby obserwować okolicę.

Il Duce
01-11-2015, 20:46
Dan

Skinął mu głową i wstając pożegnał go wyraźnie wymuszonym uśmiechem - Niech Cię szlag dziadu w rzyć chędożony! - jeśli widzi że Coragon wciąż lata po sali usługując tej bandzie zadufanych w sobie dupków udaje się do portu

Andrij Marszałek
02-11-2015, 07:53
Rhen

To są te gorsze strony służby... - Schował się pod pobliskie drzewo które przynajmniej częściowo da mu ochronę przed deszczem.

Kot
02-11-2015, 17:47
Edward:

Twe żądanie nie odniosło żadnego skutku, załoga zamiast tego próbowała dalej dogonić statek i próbować go postrzelić... a przy okazji chyba uznali Cię za kretyna sądząc po ich minach.

Vito:

Mas zdo wyboru stanąć pod dachem kuźni Harada, Bospera lub Mateo. Kuźnia wydaje ci się najrozsądniejsza widząc jej rozmiary, a kowal chyba się nie pogniewa, jeżeli ustaniesz w tym miejscu.

Rhen:

Drzewow miarę osłaniało Cię od deszczu, więc raczej nie powinieneśzmoknąć podczas warty.

Falmir:

Zębacze były cholernie szybkie i sprytne. Większość z was nie spodziewała się z której strony wyskoczą, przez co część z was na początku z trudem się broniła. Zraniły także mocno Ciebie jak i Twego kompana, który nie wygląda zbyt dobrze. Pocieszacie się tylko tym, iż jedna z tych bestii padła pod mieczem jednego z was, a reszta uciekła po zaciętej walce i odniesionych ranach.

Powalce schowaliście swe miecze i odpoczywacie. Widzisz, jak dwoje knechtów pomaga swemu towarzyszowi usiąść pod drzewem, wszak zębacze pokąsały go dosyć mocno... Niestety, Ciebie również...

Kurwa, pieprzone gady... - warknął pod nosem wściekły, po czym zwrócił się do Ciebie i Twego pogryzionego kompana - Jak tam z wami? Dacie sobie radę? Bo widzę, że dwóch z was nieźle pogryzły... Chyba trafiliśmy na ich terytorium, albo udały się na polowanie. I tak mieliśmy szczęście, że tylko trzy były.

Dan:

Wracając do lady zobaczyłeś, iż Coragon wraca do swojego miejsca za ladą. Chyba masz teraz okazję, by go zaczepić i z nim porozmawiać, zanim znowu poleci obsługiwać gości.

Techniczny:

37 punktów zdrowia stracił Falmir + średnia rana
36 punktów zdrowia stracił I knecht + średnia rana
8 punktów zdrowia stracił II knecht
9 punktów zdrowia stracił III knecht
15 punktów zdrowia stracił Sierżant

Lwie Serce
02-11-2015, 17:55
Edward

Rozkazom się sprzeciwiacie!? Pirat rozgniewany i poirytowany zarazem ciął kordelasem niegroźnie jednego z żeglarzy wrzeszcząc - ile razy dzięki mnie łupy zyskaliśmy!? Ile razy chędożyliście kurwy w zamtuzach portowych aż słychać było grzmoty jak z salwy kolubryn!? Ile razy leżeliście zalani w trupa pod stołami od rumu!? A dzięki komu!? Dzięki Edwardowi zwanemu Szalonym! Wykonać rozkaz ćwoki, ruszać się póki cierpliwości nie straciłem!

Il Duce
02-11-2015, 18:09
Dan

Hej,jak się masz? Widzę że interes dobrze się kręci - zagaił uśmiechając się do niego przyjaźnie z wyraźną ulgą że nie musi iść do dzielnicy portowej

PanzerKampfWagen
02-11-2015, 18:14
Vito

Schował się pod dachem kuźni.

Kot
02-11-2015, 18:29
Edward:

Kapitan coś się zaczął chichrać leżąc na ławie. Chyba rozbawiło go to co widzi... - Ghaha haha ha haa... Sztrzylaj Edziu a mi si pitolisz z tymi dziouchami... Pirat zaś, którego ugodziłeś niechętnie zaczął odwiązywać linę od armaty, reszta zaś odwróciła się w twoją stronę i zaczęła wyjmować swe miecze i topory. Chyba ich zdenerwowałeś...

Vito i Rhen:

Jak na razie nic się nie dzieje konkretnego. Leje tylko i leje i końca nie widać. Niedługo zmiana warty.

Dan:

Całkiem nieźle, tylko roboty pełno. A u Ciebie? Z królewskim wojskiem nie masz problemów?

PanzerKampfWagen
02-11-2015, 18:33
Vito

Udał się teraz na plac świątynny, gdzie schował się pod kapliczką, przy której Vatras zazwyczaj przemawia.

Arroyo
02-11-2015, 18:38
Falmir:

​Wszystko w porządku, ja dam sobie radę. Co robimy, panie sierżancie? Po pytaniu zerknął na pozostałych, po czym rzekł do nich: Czy ktoś z was dałby radę mi pomóc z tą raną? Uciska jak jasna cholera.

Il Duce
02-11-2015, 18:42
Dan

Przez ich obecność nie ma dla mnie żadnej roboty i do tego te drakońskie prawa,jak tak dalej pójdzie zdechnę z głodu albo będę musiał wrócić na farmę.....- powiedział z wyraźnym smutkiem wzdychając ciężko po czym dodał z nadzieją w głosie - Prawdę mówiąc liczyłem że może Ty coś będziesz dla mnie miał.....

Lwie Serce
02-11-2015, 18:48
Edward

Zaśmiał się widząc, jak reszta wyciąga swój oręż. Myślicie, że ktokolwiek z was ma ze mną szansę? Ha! Mam lepszy pomysł! Ścigajcie ten okręt wedle swej woli, ale pamiętajcie że ładownie pustkami świecą i jak ich nie dopadniecie, wkrótce z głodu i pragnienia pozdychacie! A ja się będę śmiał! Bo za co żarcie i rum kupicie? Chyba, że chcecie napaść na Khorinis, ale zapewniam że nie wyjdziecie nawet na ląd bo już was rozstrzelają salwami z dział buahahaha!

PerWerka
02-11-2015, 20:24
Arto

Podszedł do Cassi... Wiesz, że takiego zadania ja te jeszcze nie mięliśmy. Musisz mi bardzo ufać skoro mnie do niego przydzieliłaś. Nie, że się boję albo nie podołam, ale powinniśmy wszyscy wysilić mózgownice i wymyślić co by nam mogło pomóc.... Jakieś pomysły? Mówił bardziej do wszystkich, ale patrzył na Cassi, tak jakby szukał u niej aprobaty....

Kot
02-11-2015, 20:55
Dan:

Tu Cię rozczaruje... Nic nie mam, ani nic nie wiem. Ci żołnierze nie od parady tu przypłynęli, mówię Ci. Mieszkańcy szepcą, że coś się święci, kupcy też mają jakieś problemy na morzu, ich statki w ogóle nie docierają do wyspy. Chociaż... Chyba mam coś dla Ciebie, ale wątpię, by Ci się to spodobało - odparł ci ze spokojem, jednocześnie biorąc jakąś wilgotną ścierkę i przecierając blat z piwa i innych brudów.

Arto:

Cassia spojrzała na Ciebie i odparła - To też, ale sam fakt przyjęcia Cię do gildii jest aktem zaufania. Jedna osoba i byłoby po naszej kryjówce, albo i po nas gdyby wparował tu Wulfgar ze swoimi pieskami. Poza tym jesteś zręczny i dawałeś radę w wielu akcjach, więc i z tym powinieneś sobie dać radę.

Spróbuj wkupić się w łaski Wulfgara, to najlepszy i najkrótszy sposób. Podobno prowadzi rekrutację najemników dla Tymorisina, oraz rekrutację do straży miejskiej. Zrób dla niego kilka zadań, zobacz czy Ci ufa i czekaj na efekty i po prostu oczekuj szansy na dostanie się do ratusza. Tylko uważaj z tym mieczem, to nie byle scyzoryk, tylko wielki dwuręczniak - rozległ się głos zza twych pleców. Ramirez stał i czyścił złote kielichy stojące na szafce, zapewne jeden z łupów gildii...

Edward:

Załoga zaczęła kroczyć w twym kierunku z orężem broni kpiąc sobie z twych gróźb, nawet jeden z chłopaków, którego zaszantażowałeś nagle przełamał swój strach i również począł wyjmować broń. Na Twoje szczęście masz szansę zasadzić mu kopa i odpalić działo, które odwiązał i w pośpiechu załadował.

Il Duce
02-11-2015, 21:03
Dan

Co to za robota - powiedział z determinacją w oczach po chwili dodając ze śmiechem - na pewno nie będzie gorsza od służby w straży

PerWerka
02-11-2015, 21:09
Arto

Tak, To chyba będzie najlepszy sposób... Teraz jednak chyba będzie najlepiej się zdrzemnąć. Musze być sprawny i wypoczęty.....

Techniczny, Jeśli go nikt nie zaczepi to idzie się przespać.

Kot
02-11-2015, 21:18
Dan:

Zaśmiał się i Ci odparł - Zawiodę Cię, nie dla straży ale dla wojska. Lord Tymorisin szuka najemników gotowych pracować dla niego. Podobno też dużo płaci. Wulfgar zajmuje się rekrutacją, ma ponoć dodatkowo przeprowadzić jakąś próbę na tych, co się zgłoszą do niego. Wiem wiem, nie jest to zbyt fajna dla Ciebie perspektywa, ale to chyba jedyne, co nie sprowadza się do zadawania się z typami z portu... A nie chcesz chyba ryzykować wylądowaniem w Górniczej Dolinie, co? Albo spróbuj u Vatrasa. Może on by Ci jeszcze mógł dać jakieś zadanie

Falmir:

Czekaj no moment... - sierżant zaczął przeszukiwać swój plecak, chcąc znaleźć jakieś bandaże. Po kilku dłuższych chwilach i rzucaniu kurwami wyjął je. Jeden podał dwóm knechtom zajmującymi się rannym kolegom, drugi Tobie - Umiesz to dobrze zabandażować czy mam Ci pomóc?

Arroyo
02-11-2015, 21:26
Falmir:
Spróbuję sam. Ale jak chcesz, to możesz jednak pomóc, sierżancie Roger.

Techniczny: Staram się zabandażować samemu.

Il Duce
02-11-2015, 21:27
Dan

Nie,nie chcę się z nimi zadawać...., zatem pomówię z Vatrasem powinien jeszcze przemawiać przed kaplicą, współpraca z wojskiem była by ostatecznością....,mimo że to ostatnia rzecz jaką chciał bym robić to dzięki za cynk,trzymaj się na pewno jeszcze do Ciebie zajrzę - powiedział po czym pożegnał go skinieniem głowy i wyszedł na plac świątynny

Kot
02-11-2015, 21:36
Dan:

Bywaj - również skinął ci głową i wrócił do swojej pracy...

Po wyjściu z karczmy zauważyłeś jak mocno leje. Szybko przeszedłeś kawałek dzielący Cię od kaplicy maga wody i wszedłeś do niej. Widzisz go modlącego się do jakiegoś posągu przypominającego rycerza. Niedaleko Vatrasa widzisz młodego, strażnika miejskiego. Nie poznajesz go.

Vito:

Mag nie zareagował jakoś specjalnie na Twe przyjście, jedynie zobaczył, kto przyszedł do niego i wrócił do modłów. Po jakimś czasie zobaczyłeś zmierzającego ku kaplicy najemnika Dana, znanego Ci, wszak wielu ludzi z miasta zlecało mu różne zadania, niekiedy niektóre "podkradając" straży.

Falmir:

Ani źle, ani dobrze, chociaż jak na żołnierza bez przeszkolenia medycznego wyszło ci to w miarę nieźle. Krew już nie wydobywa się z Twego ciała, możesz więc możesz być pewien, że nie będziesz ciągnąć za sobą krwi przez całą drogę, ani żadne zakażenie Ci się nie wda. Drugi knecht również został obandażowany. Sierżant wyjął z plecaka kolejny zwój z zaklęciem światła i ponownie go użył, a następnie hardo wam odparł - Dobra, zadanie to zadanie, idziemy dalej. Jeżeli będziemy mieli szczęście to nic nas nie napadnie znowu po drodze. Jesteśmy w połowie trasy, więc nie tak daleko. Ruszać się.

Il Duce
02-11-2015, 21:43
Dan

Z trudem się nie roześmiał widząc jak młody strażnik pilnuje....,właściwie nie wiadomo czego pilnuje,zapewne on sam nie ma zielonego pojęcia - Bezużyteczni durnie,najlepiej się nadają do gapienia w ścianę i stania w drzwiach, w sumie można by ich wykorzystywać przy wichurach do blokowania drzwi hahahaha - stał tak zachowując powagę jedynie ze względu na powagę miejsca,zebrał się w sobie po czym dołączył w modlitwie do Vatrasa klękając obok niego

Arroyo
02-11-2015, 21:44
Falmir:

Tak jest, sierżancie Roger!
Jeszcze jedno takie starcie i będziemy przekąską dla jakichś dzikusów.

Kot
02-11-2015, 21:48
Dan:

Kapłan spojrzał delikatnie na Ciebie, po czym znów jego wzrok zastygnął w posągu. Masz wrażenie, iż jakby lekko się uśmiechnął. Być może uradowałeś go tym czynem, widząc, iż młodzieniec przychodzi i klęka obok niego, modląc się do boga harmonii i równowagi...

Falmir:

Deszcz nie przestawał padać, a wy byliście cali mokrzy i zmarźnięci. Szczęście, że buty i zbroja jako tako nie przepuszczały wody. Niedługo po walce dotarliście nad brzeg wyspy. Nie widzicie wzburzonego oceanu, zaś słyszycie doskonale jaki jest burzliwy i niespokojny, jak i sam wiatr. Po chwili przyglądania się okolicy przy klifie sierżant znów odezwał się do was - Dobra, żołdaki. To już koniec naszej trasy. Mamy do przeszukania tylko jeszcze tą część i koniec. Lord Tymorisin zapewnił każdej grupie dla każdego z was po jednym zwoju z zaklęciem "światło". Dobierzcie się w pary i weźcie sobie po zwoju. Ty Henry chodź ze mną, jesteś najbardziej ranny.

Wszyscy jednocześnie odpowiedzieli "Tak jest, sierżancie" i wzieli sobie po zwoju. Dobraliście się w pary, teraz tylko pozostaje wam ustalić kto gdzie idzie.

Il Duce
02-11-2015, 21:59
Dan

Zamknął oczy i zaintonował krótką modlitwę - Panie,nie jestem Twym wzorowym wyznawcą ale staram się postępować dobrze, Twe sługi są dla mnie wzorem,zawsze pomoc tam gdzie jest potrzebna niosą dobro słabych na uwadze mając,proszę byś i mnie na dobrej ścieżce utrzymywał..... - gdy skończył wstał i stanął z boku tak by nie przeszkadzać,cierpliwie czekając aż Vatras skończy swą modlitwę

Arroyo
02-11-2015, 22:26
Falmir:


Rozejrzał się na towarzyszy, po czym spróbował nawiązać rozmowę z jednym z ludzi.
To my idziemy tędy (wskazuje na zachód). Mam dziwne przeczucia, co do tego miejsca. Ale skoro sierżant nakazuje przeczesać ten rejon, to warto by było się rozejrzeć.

PanzerKampfWagen
03-11-2015, 06:44
Vito

Oparł się o filar spoglądając na najemnika i ziewając przy tym. Orkowy topór? Ilu zielonoskórych załatwiłeś w swoim życiu? Zagaił dla zabicia czasu, widząc broń wojownika.

Il Duce
03-11-2015, 09:13
Dan

Hehe,na szczęście nie miałem okazji jeszcze żadnego spotkać twarzą w twarz,nie wiem czy wiesz ale aktualnie dzięki bogom nie ma ich na naszej części wyspy....,jeśli chciałeś zapytać skąd mam tą broń to pokonałem w honorowym pojedynku poprzedniego właściciela - powiedział cicho stając koło niego,po czym spojrzał na broń strażnika i dodał - porządny oręż, nie to co Wasze wykałaczki....,spróbował byś tym swoim mieczykiem topielca albo zębacza usiec,życzę powodzenia hehehe

Lwie Serce
03-11-2015, 13:23
Edward

To tak rozmawiamy? Chodźcie tu psie syny, ja wam pokażę co to znaczy ze mną zadzierać, yeaaaahahahahahaha! Zasadził kopa niepokornemu chłopakowi, w miarę możliwości tak by wyleciał za burtę, oraz wypalił z działa w pokład...

Andrij Marszałek
03-11-2015, 14:04
Rhen

Chyba czas na zmianę warty... - Ruszył na plac wisielców i stanął pod zadaszeniem tamtejszego hotelu.

PanzerKampfWagen
03-11-2015, 14:39
Vito po cichu

Z jednej strony gówno, ale z drugiej gdyby strażnicy dostali takie topory jak ten Twój to by ich pewnie nawet nie unieśli... O porządnej kuszy czy łuku nawet nie wspominam, niewielu potrafi strzelać. Tak naprawdę gdyby orkowie rzucili się na miasto to straż uciekałaby z babami i dzieciakami... Sam służę z przymusu. Ojciec mnie posłał...

Kot
03-11-2015, 14:57
Edward:

Udało ci się wykopać chłopaka. Niemalże spadł do wody, lecz udało mu się złapać krawędzi statku i powoli zaczął się podciągać. Załoga ruszyła do Ciebie, a kapitan rżnął tylko wesoło widząc, że szykuje się kolejna bitka. Gdy strzeliłeś armatą w sam środek statku ubiłeś przy okazji paru swoich, a zarazem przebiłeś statek na wylot. Woda zaczęła się szybko wdzierać do statku zalewając dolne pokłady. Ujrzałeś na dodatek, że statek kupiecki wcale nie zawraca w Twoją stronę, a tylko ucieka dalej w stronę Khorinis. Nikt nie steruje na dodatek już statkiem, a z daleka widzisz, jakby coś powoli przysłaniało Ci widok na morze. Coś wielkiego...

Większość załogi spanikowała i próbowała ratować się zrzucając szalupy do wody i próbując odpłynąć jak najbliżej stałego lądu, chodź widząc ten sztorm raczej wątpliwe, by ktokolwiek mógł to przeżyć. Paru z nich jednak zaczęło biec w Twym kierunku coby Ciebie zabrać razem do grobu z nimi samymi. Jest ich 4, zwykli piracki, a w tym Wściekły Bill. Chodź inteligencją nie grzeszy, a zamiast rozumu używa fiuta to jest cholernie niebezpiecznym przeciwnikiem. Masa mięśni, wielki topór i szał bitewny czynią z niego istnego rzeźnika.

Andrij:

Nic nowego, leje, mokniesz i jest ci zimno...

Andrij Marszałek
03-11-2015, 15:54
Rhen

Techniczny:
Nie Andrij tylko Rhen ;)
Jestem pod zadaszeniem widocznym tu więc nie moknę chyba ;)
(http://pl.gothic.wikia.com/wiki/Plac_wisielc%C3%B3w?file=Plac_Wisielc%25C3%25B3w_z a_dnia_%2528by_SpY%2529.png)http://pl.gothic.wikia.com/wiki/Plac_wisielc%C3%B3w?file=Plac_Wisielc%25C3%25B3w_z a_dnia_%2528by_SpY%2529.png - to z prawej to od hotelu.

Lwie Serce
03-11-2015, 16:18
Edward

W mordę, Billy - warknął pod nosem. Spojrzał na swą butelkę rumu i uniósł ją nieco, jakby chciał rzucić. Nie, nie mogę, nie rum! Ale... No, arghhh przecież... Cholera zbliża się! Cisnął butelką w olbrzyma, celując w łeb, po czym uciekając zabawnymi podskokami i machając rękami spróbował dobiec do sznura, dzięki któremu za pomocą przecięcia go, może uda mu się wskoczyć szybko na maszt.

Il Duce
03-11-2015, 16:53
Dan

Było go nie słuchać - powiedział z uśmiechem - nikt Was nie lubi a do tego za marną płacę jesteście narzędziem w rękach możnych....- po chwili dodał wyciągając rękę - Dan jestem

PanzerKampfWagen
03-11-2015, 17:00
Vito

Vito. rzekł uściskając dłoń najemnika Gdybym miał wybór to bym go nie posłuchał. A zresztą lepsze takie łażenie po mieście i pouczanie innych niż skręcanie cholernych lin do końca życia. No i wikt i opierunek za darmo przynajmniej.

Il Duce
03-11-2015, 17:07
Dan

Tak to prawda,chociaż o to się martwić nie musicie,ja też nie chciałem w domu zostać,pracować w polu do końca życia? To nie było dla mnie,dlatego zostałem najemnikiem,mogę sam wybierać oferty a i zwykle pieniądze z tego są dobre

PanzerKampfWagen
03-11-2015, 17:15
Vito

No i nie musisz harować w taką pogodę jak ta... powiedział spoglądając w niebo.

Il Duce
03-11-2015, 17:23
Dan

Heh,zdarzało się i w gorszą.... - po czym widząc że Vatras wciąż się modli dodał by podtrzymać rozmowę - Słyszałem że Lord rekrutuje najemników a Twój przełożony przeprowadza jakieś próby.... wiesz może po co to wszystko?

Kot
03-11-2015, 17:26
Edward:

Bill musiał wejść po schodach, by Ciebie dorwać, co dało Ci szansę na trafienie go w łeb i powstrzymania go na parę sekund. Drugimi schodami wbiegła do Ciebie reszta piratów. Jeden zdążył wykonać silny cios, po tym jak wskoczyłeś na linę... Niestety, ale nie trafił. Drugi zaś złapał Cię na nogę i próbuje ściągnąć na dół, tak samo jak trzeci.

Techniczny:

Edek ma szansę się wyrwać bo pierwszy pirat dosyć słabo i źle złapał Edka, drugi już zaś troche lepiej. Jedną noge da radę uwolnić, drugą już tak sobie.

Falmir:

Dobra, to chodźmy. Im szybciej przy ciepłym ognisku i kolacji tym lepiej - odparł Ci twój towarzysz i rozdzieliliście się. Użył zwoju z zaklęciem i zaczeliście kroczyć przez gęstwiny i drzewa szukając czegoś podejrzanego. Na razie nic się nie dzieje, ani nie widzicie nic ciekawego, ale i końca tego lasu nie widać...

Lwie Serce
03-11-2015, 17:34
Edward

Zabierać łapy prostackie ćwoki, bo będziecie za nimi nurkować do morza jak głuptaki, aaahahahahahaaaa!!!! Ciął jednego pirata kordelasem, tego który go mocniej złapał, po tym próbując wyrwać się od drugiego.

PanzerKampfWagen
03-11-2015, 17:39
Vito

Słyszałem niewiele więcej jak i Ty. Wulfgar, mój kapitan, zadaje jakieś pytania kandydatom, surowy i wymagający przy tym jest. No i odsunięto strażników od patroli za miastem, żołnierze się tym teraz zajmują. Może coś grubszego się szykuje, naprawdę nic więcej nie wiem.

Il Duce
03-11-2015, 17:44
Dan

Hmm,szkoda,myślałem że wiesz coś więcej - powiedział wyraźnie się zamyślając - Jeżeli wielebny nic dla mnie nie będzie miał to chyba wrócę do rodziców i chłopaków popracuję z nimi trochę,wypocznę,może to nie takie złe? - w głębi duszy wiedział że oszukuje sam siebie i wysiedzi zaledwie parę dni zanim znowu ich nie zostawi

Arroyo
03-11-2015, 17:45
Falmir:

Ze spokojem mówi do swojego towarzysza Cicho, jak makiem zasiał. Swoją drogą, nie wydaje Ci się, że ten las się ciągnie i ciągnie?
Cholera, strasznie tu dziwnie. Czemu w ogóle musimy patrolować ten mały kawałek lasu? Myślałem, że będziemy wracać już do miasta.

Kot
03-11-2015, 18:05
Dan:

Mag chyba przestał się modlić, widzisz, iż powstaje i podchodzi do Ciebie - Tak synu? Czegoś potrzebujesz?

Falmir:

No ciągnie, ciągnie. Całkiem spory się być wydaje. Eh... Zaraz coś na nas wyskoczy, mówię Ci - odparł ci, nieco marudnie.

Edward:

Trafiłeś go bez problemu i dosyć mocno poraniłeś w tors. Krzyknął z bólu i odruchowo Ciebie puścił, drugiemu wyrwałeś się i odepchnąłeś butem. Bill chyba ogarnął się i z krzykiem rzucił się z toporem w twym kierunku.

Zaś kapitan chyba się zczaił co się właśnie stało... Stoi chwiejnie nad dziurą, którą zrobiłeś armatą, bełkocząc coś do Ciebie o statku - Edhar ty pizdo.... Zropiłeś mi... dziury w st...atku...

Techniczny:

Wacek - 10 PU za nazywanie mnie Pandą, Jurseks to samo.

Il Duce
03-11-2015, 18:07
Dan

O wielebny prawdę mówiąc nie przyszedłem tu jedynie się pomodlić, może masz jakiś problem z którym mógł bym się uporać?

Techniczny
Oj tam Pando nie bocz się za mówienie prawdy ;D

Arroyo
03-11-2015, 18:07
Falmir:

Oj nie marudź. Jeśli chcesz, to możemy wrócić do oddziału.
Na Innosa, co za tchórz...

PerWerka
03-11-2015, 18:20
Arto

Kręcił się niespokojnie na posłaniu. Miał jakieś dziwne i niepokojące przeczucia. Tylu wojaków w mieście nie było tu od dawna. Tak prawdę powiedziawszy nie przypominał sobie właściwie by kiedykolwiek ich tu było tyle. Paradoksalnie widział właśnie w tym swoja szansę. Ich ilość przy dobrym rozegraniu, może ich czujność uśpić.

Ehh... Wyśpij się chłopie... co ma być to będzie.... Zamruczał pod nosem i kładąc się na bok nakrył się kocem po czubek głowy...

Lwie Serce
03-11-2015, 18:45
Edward

No to lecimy, jak pocisk z kusi aaahahahahahaa!!! Złapał jedną ręką sznur, po czym przeciął go u dołu kordelasem, licząc na to iż napięta lina wybije go w powietrze i znajdzie się na maszcie, albo w bezpiecznej odległości od przeciwnika.

Kot
03-11-2015, 19:40
Dan:

Problem? Hm... Tak, miałbym jedną rzecz dla Ciebie do wykonania, ale zgłoś się jutro. Dzisiaj nie ma sensu zaczynać tematu.

Edward:

Odciąłeś linę i w odpowiednim momencie uniosła Cię w górę zanim Bill Cię dorwał. Wiele nie brakowało... Niestety, nie zaniosła Cię ona na samą górę masztu, lecz jesteś gdzieś w jego połowie. Zwisając widzisz jak Bill stoi pod masztem z innymi piratami i drze się do Ciebie:
- Złaź na dół ty chędożony w dupę tchórzu! Stań do walki jak prawdziwy mężczyzna!
- Bill, zostaw tego idiotę, spieprzajmy stąd. Wyspa niedaleko, coś widzę! - odpowiedział jeden mu próbując zobaczyć ile jeszcze im zostało do dopłynięcia do wyspy. Coś widzi, jakiś zarys stałego lądu.
- Odetnę mu jajca i wsadzę do mordy i będę sobie razem z kapitanem patrzył jak lata jakby go goniły zastępy Beliara Ghahahah! Tak!

Bill chyba kompletnie odpłynął i zaczął walić toporem w maszt próbując go ściąć... Reszta piratów postanowiła desperacko zaryzykować i rzucić się za burtę próbując dopłynąć do stałego lądu. Jeden z piratów twierdzi, iż coś widzi... Ty zaś widzisz, że to coś jest coraz bliżej i że to chyba pieprzona góra na środku oceanu.

Falmir:

Zadanie to zadanie, trza je zrobić do końca... - odparł Tobie. Idąc dalej przez las nie zauważyliście nic podejrzanego. Prócz co najwyżej stada śpiących ścierwojadów bądź krwiopijców. Dochodzicie w końcu do jakiejś groty. Nie widzicie co jest w środku. Może jakaś bestia tam śpi? A może jakiś mag renegat się tam czai?

Arroyo
03-11-2015, 19:43
Falmir:

Dziwna ta jaskinia. Czuję coś, że w środku coś się czai. Może lepiej wezwijmy sierżanta Rogera?
O Innosie, cóż za okropieństwa samego Beliara muszą być w środku.

Lwie Serce
03-11-2015, 19:57
Edward

W mordę, niedobrze. Pirat schował kordelas za pas i postanowił rozbujać linę tak, by mógł skoczyć do wody dając efektywnego nura. Jedna butelka, kobita stęka, druga butelka, męskość strzela, chędoż i chlej, a potem w pełne morze wiej ieeeehaaaaaa!!!

Kot
03-11-2015, 20:15
Edward:

Skok udał ci się i wylądowałeś w wodzie. Fale zalewają Cię ze wszystkich stron i ciężko Ci utrzymać się na wodzie czy nabrać powietrza do płuc. Ze statku usłyszałeś tylko głośny krzyk wściekłego Billa, któremu najwyraźniej nie spodobało się to, że zwiałeś mu w takim momencie... Nie widzisz w okół siebie niczego prócz statku pędzącego, choć powoli zatapiającego się w morzu i małego światełka na niebie. Wygląda jak ognisko jakieś.

Falmir:

E tam, jaskinia jak jaskinia. Tu na Khorinis pełno takich. Zawracać chyba nie możemy, bo nie wiadomo gdzie sierżant polazł, a tak czy inaczej ktoś tu musi wejść. Wchodzimy razem?

Rhen:

Nuda zaczyna Ci doskwierać. Pragniesz już skończyć służbę, ale zostało ci jeszcze trochę czasu... Albo chociaż coby coś się zaczęło w końcu dziać. Chociaż masz wrażenie, iż ktoś przeszedł między blankami na murach koszar. Może to strażnik z innego patrolu, a może Wulfgar szykuje się do powrotu do domu... Na dodatek słyszałeś niedawno jakieś dziwne huki zza morza... Olśniło Cię, że to były chyba armaty.
Vito:

Przysłuchujesz się rozmowie maga wody i najemnika. Szuka najwyraźniej jakiegoś zlecenia u kapłana. Pogoda natomiast była taka jaka jest, czyli bez zmian... A jeszcze zostało ci trochę warty tu i na rynku. Zaczyna Cię to powoli denerwować.

Lwie Serce
03-11-2015, 20:20
Edward

Aaaahahahahaha!!! Złaź na dno tłuku przez meduzę chędożony! Wykrzyczał jeszcze w stronę okrętu do Billa i zaczął płynąć w stronę domniemanego lądu.

PanzerKampfWagen
03-11-2015, 20:35
Vito

No nic, żegnaj Danie, żegnaj magu. Nie będę tak stał, jeszcze pomyślą że podsłuchuję... Ech, jeszcze pieprzony rynek. pomyślał, po czym udał się na rynek, znów szukając wzrokiem jakiegoś daszku pod którym mógłby się schować.

Andrij Marszałek
03-11-2015, 20:39
Rhen

Działa??? Cholera, trzeba zawiadomić Wulfgara. - Szybkim krokiem udaję się w stronę biura by zawiadomić kapitana po drodze spoglądając w dwie odnogi koszar.

Arroyo
03-11-2015, 21:23
Falmir:

Dobra, tylko uważajmy na wszelakie niebezpieczeństwa. Swoją drogą jak Ci na imię?
Wolałbym znać imię towarzysza przed wejściem do tej niebezpiecznej jaskini.

Il Duce
04-11-2015, 08:58
Dan

Trzymaj się Vito - Całkiem w porządku ten strażnik.... - ukłonił się przed Vatrasem i powiedział - Jak sobie życzysz o wielebny - tylko gdzie ja do cholery będę dziś spał?!

Kot
04-11-2015, 09:11
Vatras:

W sumie jeśli już ten strażnik sobie poszedł to możemy porozmawiać o szczegółach. Mam tu pewien list dla maga Isgarotha. Pilnuje on kaplicy przy drodze do klasztoru. Wiesz gdzie to jest, prawda?

Il Duce
04-11-2015, 09:14
Dan

Tak wielebny,wiem,byłem w tej okolicy wiele razy - no i to chyba jedyny mag ognia który nie jest dupkiem.....

Kot
04-11-2015, 09:17
Chcesz teraz wyruszyć, czy wolisz zrobić to rano? Isgaroth nie śpi w klasztorze zapewne i tak teraz, ale burza panuje na zewnątrz.

Il Duce
04-11-2015, 09:26
Dan

Wyruszę teraz,kaplica nie jest aż tak daleko stąd a list dobrze schowam by nie zamoknął....

Kot
04-11-2015, 09:29
Dobrze, trzymaj - odparł i wyjął z szaty pergamin, zapieczętowany pieczęcią i wręczył Ci go - tylko nie czytaj go. Mag bez pieczęci nie przyjmie go, tym bardziej ze złamaną. Nagrodę on ci jakąś da.

Il Duce
04-11-2015, 09:39
Dan

Oczywiście wielebny,nawet przez myśl mi to nie przeszło - powiedział zdecydowanym głosem jedną ręką odbierając list drugą zaś wykonując gest jak gdyby chciał uciąć wszelkie podejrzenia na ten temat, w końcu tu chodziło o jego reputację a ta dla najemnika była wszystkim.... - list doręczę dziś ale dopiero jutro znów zajrzę żeby poinformować o wykonaniu zadania,do zobaczenia o wielebny

Kot
04-11-2015, 11:08
Dan:

Biegnąc truchtem zauważyłeś, że Vito rozpoczął wartę na rynku. Chyba sobie jeszcze trochę postoi... Gdy wyszedłes za bramę miasta zaczepił Cię Mika. Znasz go dosyć dobrze, ponieważ często pomagał Twojej rodzinie, gdy mieli kłopoty - Hej! A ty gdzie tak lecisz? - powiedział wesołym tonem

Il Duce
04-11-2015, 11:13
Dan

Hej,mam dostarczyć pewien list a leje jak z cebra to i spieszno mi, a i do rodziców chcę zajrzeć,sam rozumiesz..... - powiedział równie przyjaźnie

Kot
04-11-2015, 11:23
Dan:

Ah, rozumiem. No dobra, nie zatrzymuje Cię. Żegnaj - odparł ci i wrócił do warty.

Pobiegłeś dalej. Jakieś ok. 15 minut później Biegnąc truchtem trafiłeś w pobliże farmy Akila.

Falmir:

Nicolai, a tobie?

Il Duce
04-11-2015, 11:28
Dan

Żegnaj,spokojnej warty - powiedział mu na odchodne myśląc - Lepiej przejść mostem niż pod nim,nadłożę nieco drogi ale minimalizacja ryzyka to podstawa w tym zawodzie a ta mała jaskinia koło drogi już nie raz przyciągała różne bestyjki....., no i tak odwiedzę dom,pogadam z rodzicami,przenocuję u nich,może też potrzebują w czymś pomocy?

Kot
04-11-2015, 14:51
Edward:

Próbujesz płynąć, lecz co chwilę fale zalewają Ciebie. Z trudem w ogóle płyniesz na przód i łapiesz oddech... Po kilkunastu chwilach słyszysz głośny trzask drewna o skały. Piękny to widok, ale i smutny, bo z tego co wiesz to kapitan trzymał całkiem sporo zapasów rumu i wódki w swojej kajucie... Tak na czarną godzinę. Ale przynajmniej żyjesz.

Rhen:

Wpadłeś do pomieszczenia, gdzie zazwyczaj przebywa Wulfgar, po drodze natomiast niczego podejrzanego nie zauważyłeś - Co jest? - spytał się widząc Ciebie wpadającego do jego komnaty. On jak zwykle stoi zaś za pulpitem i wertuje jakieś papiery.

Andrij Marszałek
04-11-2015, 16:17
Rhen
Rhen stanął na baczność po czym przemówił - Kapitanie, melduję iż podczas warty na placu wisielców słyszałem wystrzały, jakby z armat. Uznałem to za niecodzienne zjawisko i postanowiłem panu o tym zameldować panie kapitanie.

Lwie Serce
04-11-2015, 17:55
Edward

Okręt przepadł, rum przepadł... A tak niewiele brakło bym kapitanem został, teraz nawet nie mam co pić! Arghhh, cholerny żywot. Edward mimo przeciwności wiedząc że nic mu nie pozostało, dalej zmierza ku lądowi...

Arroyo
04-11-2015, 18:04
Falmir:


​Falmir. Wchodźmy więc do tej jaskini.

Kot
04-11-2015, 18:41
Edward:

Próbując płynąć do Khorinis Edward został trafiony w tył głowy łódką, którą poniosły fale. Było to na tyle silne, iż Edward stracił przytomność, a jego ciało zostało pozostawione na łaskę natury...

Falmir:

Wchodzicie do jaskini. Pierwsza jej część jest dosyć duża, porośnięta jakimiś podziemnymi grzybami i korzeniami, których nie znacie. Jest ich całkiem sporo. Tunel prowadzi gdzieś dalej, nie widzicie tylko gdzie... - Dobra, tylko ostrożnie. Wole wrócić w całym kawałku - odparł ci po cichu.

Rhen:

Co? Armaty? Jesteś tego pewien? - odparł zaskoczony, po czym stanął przed Tobą i powiedział - Ruszaj sprawdzić co się dzieje w porcie, byle szybko! Żołnierze pewnie już się szykują do walki.

Arroyo
04-11-2015, 18:44
Falmir:

Zgoda, Nicolaiu. Mnie również nie uśmiechałaby się śmierć w tak ponurym miejscu. Szepnął, zarazem cicho stąpając po jaskini.

Kot
04-11-2015, 19:13
Dan:

Wchodząc po schodkach widzisz swój rodzinny dom - farma Akila. Spędziłeś tu wiele szczęśliwych dni wraz ze swymi rodzicami, pomagając im na farmie czy bawiąc się wśród kłosów pszenicy i drzew. Nic się nie zmieniło od czasu, gdy opuściłeś swój dom. Nie widzisz też nikogo na zewnątrz. Najwyraźniej wszyscy się pochowali z powodu deszczu.

Vito:

Widzisz jak Rhen biegnie do koszar, jakby goniło go jakieś stado demonów... Chyba w końcu coś zaczyna się ciekawego dziać.

Falmir:

Stąpacie powoli idąc dalej przez jaskinię. Nie widzicie co jest przed wami, a ciarki przechodzą wam po plecach na myśl, że może tam mieszkać jakaś bestia. Widzicie z dala, że jest tam jakieś większe pomieszczenie. Coś Ci tu jednak nie pasuje... Słyszysz jakieś dziwne odgłosy nie mogąc rozpoznać co to jest. Nie brzmi ci przynajmniej jak jakieś zwyczajne zwierze. Twój towarzysz chyba nie jest już taki przekonany, że coś tam może być i kroczy dalej.

Arroyo
04-11-2015, 19:16
Falmir:
Cichym tonem wypowiada słowa do towarzysza:
Nicolaiu, coś mi tu nie gra - słyszysz ten dziwny głos? To nie wydaje mi się być głos jakiegoś zwierzęcia. Stąpajmy ostrożnie, bądź wróćmy się do miejsca spotkania z sierżantem.

Il Duce
04-11-2015, 19:23
Dan

Zajrzę najpierw na chwilę do stodoły do chłopaków,potem pogadam trochę z rodzicami a potem zaniosę ten cholerny list do Esgarotha,tak to niezły plan....

PanzerKampfWagen
04-11-2015, 19:25
Vito

Nie zwraca uwagi na Rhena, czeka jedynie na nadejście końca swojej warty.

Kot
04-11-2015, 19:41
Dan:

Gdy wchodzisz do domu Akila widzisz chłopaków z farmy rozmawiających z sobą, bądź odpoczywających. Widząc Cię powstają i witają się z Tobą, wymieniając przyjacielskie uśmiechy i uściski dłoni.

Dan! Dawno żeśmy Cię chłopie nie widzieli na farmie. Co słychać? - rzucił do Ciebie Randolph

Falmir:

Mówisz? - stanął w bezruchu i zaczął się przysłuchiwać, po kilku sekundach odpowiedział - Cholera, niech będzie. Wracajmy się po resztę chłopaków.

Vito:

Zostało ledwie kilka minut do końca warty, więc postanowiłeś już zmywać się do domu. Idąc przez główną uliczkę widzisz jak żołnierze biegają jak poparzeni. Chyba coś się stało. To by wyjaśniało czemu Rhen też gnał do koszarów...

PanzerKampfWagen
04-11-2015, 19:43
Vito

Kurna no to sobie skończyłem wartę. Zatrzymał jednego żołnierza Co tu się dzieje? Jakie są rozkazy?

Il Duce
04-11-2015, 19:46
Dan

Dobrze Was widzieć - powiedział szczerze się ucieszywszy na ich widok, gdy z każdym wymienił serdeczne powitanie odparł - A wszystko w porządku,właśnie niosę list do Isgarotha i zajrzę do rodziców...., a u Was? Wszystko dobrze? Bandyci ani bestie nie doskwierają?

Andrij Marszałek
04-11-2015, 20:15
Rhen

Tak jest kapitanie - Ruszył szybko do portu najkrótszą drogą przez koszary by przypatrzeć się morzu.

Arroyo
05-11-2015, 18:45
Falmir:

Ruszajmy więc. ​Skierował się po cichu w stronę wyjścia z jaskini.

Kot
05-11-2015, 18:55
Vito:

Zatrzymałeś jakiegoś knechta, ten ci szybko i zwięźle śpiesząc się - Słyszeliśmy strzał z armat na morzu. Mamy się wstawić w porcie i oczekiwać na wroga. Nic więcej nie wiem - po czym pośpiesznie pobiegł w kierunku rozstawionych dział koło portowego składowiska. Widzisz, jak żołnierze pośpiesznie rozstawiają się na pozycjach i szykują amunicję i inne rzeczy do walki. Wielu z nich to zwykli żołnierze, ale widzisz i paru królewskich rycerzy, chyba jacyś wysoką rangą sądząc po ich uzbrojeniu. Powoli też mieszkańcy miasta wychodzą z karczm i domów zobaczyć co się dzieje.

Rhen:

Również widzisz wielkie zamieszanie w porcie. W miejscu, w którym niedawno stałeś i patrolowałeś pojawiło się kilku żołnierzy stojących przy pobliskiej armacie. Zaczyna się mobilizacja...

Dan:

Wszystko dobrze, tylko ręce pełne roboty jak zwykle. Odkąd pojawili się ci żołnierze zrobiło się tu wyjątkowo spokojnie. Zabijają dzikie zwierzęta od czasu do czasu i pozbyli się bandytów z lasów. Kate i Akil pewnie się stęsknili za Tobą. Leć zobaczyć się z nimi.

Falmir:

Wróciliście po kilkunastu minutach na miejsce, z którego przyszliście. Jak na razie ani żywej duszy - Chyba jeszcze nie wrócili. Zaczekajmy pod jakimś drzewem...

PanzerKampfWagen
05-11-2015, 19:12
Vito

Nie chcąc zrzucić na siebie gniewu Wulfgara ustawił się w szeregu razem z wojskiem, oczekując ewentualnych najeźdźców.

Andrij Marszałek
05-11-2015, 19:51
Rhen

Do pierwszego lepszego żołnierza - Wiesz co się tu dokładnie dzieje? Mam zdać raport kapitanowi Straży.

Il Duce
05-11-2015, 20:17
Dan

Oho ho,nareszcie robią coś po za zdzieraniem podatków i przymuszaniem młodych chłopaków do służby - powiedział ironicznie,po chwili ponownie uściskując wszystkich i dodając - Tak zrobię,bądźcie zdrowi

PerWerka
05-11-2015, 20:58
Arto

Obudził się... Nie wie jak długo spał, ale był wypoczęty.... Wstał i zaczął rozglądać się za jakimś jadłem...

Kot
05-11-2015, 20:59
Dan:

No kiedyś musieli w końcu zacząć hehe - odparł żartobliwie. Wszedłeś do pokoju, w którym przebywają Akil i Kate. Spożywali akurat kolację, gdy nagle ty wszedłeś. Obejrzeli się za siebie, po czym powstali od stołu i choć zaskoczeni to przywitali Cię serdecznymi uściskami.

Synu, dawno Cię nie widzieliśmy u nas... Usiądź i mów, co tam u Ciebie słychać? - wskazał ci na krzesło przy stole, Kate zaś dodała - Pewnie jesteś głodny. Zaraz Ci coś dam do jedzenia - po czym odszedła do kuchni. Chętnie byś coś zjadł, ponieważ nie jadłeś niczego przez cały dzień, a zapachy unoszące się w kuchni po dzisiejszej kolacji zaostrzają twój apetyt. Czujesz woń gotowanych warzyw i mięsa, chyba dzisiaj był gulasz na obiad w jakimś sosie myśliwskim.

Rhen:

Strzały z armat usłyszeliśmy, więc podnieśliśmy alarm. Nie mamy pojęcia co się dzieje na wodach - odparł ci jeden. Po kilku chwilach usłyszeliście krzyk - "Jakiś okręt zmierza w stronę Khorinis! Wygląda jak jeden z ludzkich!"

Vito:

Usłyszałeś to samo co Rhen stojący po drugiej stronie portu. Jeden z rycerzy podszedł i spojrzał przez lunetę chcąc zobaczyć statek, po czym krzyknął swym potężnym głosem, drugi zaś udał się na drugą stronę portu, a jeszcze jeden w kierunku dzielnicy mistrzów - Zachować ostrożność! Broń w gotowości!

Arto:

Nie spałeś zbyt długo. Może z godzinę. W gildii nic się nie zmieniło - wszyscy zajęci dalej swoimi sprawami. Pamiętasz, że w swoim kufrze przy swoim łóżku trzymałeś swoje małe zapasy jedzenia. Otwierając go widzisz, że masz tam trzy wędzone kiełbasy, trzy butelki wody oraz bochenek chleba. Chyba jeszcze w miarę świeży. Dodatkowo leży tam ekstrakt leczniczy na czarną godzinę, gdyby coś poszło nie tak podczas misji.

PerWerka
05-11-2015, 21:11
Arto

Nadjadł kawałek kiełbasy, ale głód nie był jednak jakiś wielki. A może nie miał apetytu. Moze podświadomie jednak denerwował się swym zadanie. Co by jednak nie było postanowił wyjść z kanałów. Ni cholery nie wysiedzę tu dłużej, muszę się przewietrzyć i pomyszkować na zewnątrz... powiedział bez większych emocji.. Ubrał się i wyszedł na zewnątrz.

Il Duce
05-11-2015, 21:12
Dan

"Matkę" przytulił szczególnie mocno a na dodatek czule pocałował ją w policzek, Ojca także kochał ale to Kati szczególnie silnie go wspierała i rozpieszczała, sądził że kochają go tak bardzo dlatego że bogowie nigdy nie obdarzyli ich własnym dzieckiem ale nie przeszkadzało mu to wręcz przeciwnie,tym bardziej cieszył się że dane mu było wychowywać się pod ich okiem. Gdy wymienili uprzejmości z radością usiadł za stołem mówiąc szczerze i wyraźnie się odprężając - Dziękuję,stęskniłem się za Wami......- po czym dodał z uśmiechem czując zapach pysznego jedzenia - zwłaszcza za Twoją kuchnią mamo......- rozkoszował się tym aromatem po chwili odwracając głowę do ojca - a ja właśnie zmierzam do wielebnego Isgarotha,mam mu wręczyć pewien list,pomyślałem że wracając znów zajrzę,pomogę w obejściu,może coś upoluję.....

Kot
05-11-2015, 21:24
Arto:

Kiełbasa była całkiem smaczna. Głodny nie jesteś, więc i nie potrzebujesz więcej zjeść niż ten kawałek. Idąc przez schody ku górze, aby dostać się do gospody w Khorinis wpadasz na Rengaru. Chyba się nieco śpieszył do was - O, to ty Arto. Na górze zrobiło się gorąco. Straż biega po mieście wraz z żołnierzami. Coś się szykuje chyba grubego w porcie.

Dan:

Też się stęskniliśmy. Lepiej nie poluj, zwłaszcza w nocy. Patrole żołnierzy dzisiaj zmierzały ku lasom, jeszcze oskarżą Cię o kłusownictwo jakieś, a i deszcz leje. Nic nie zobaczysz w tej ciemnicy. A tak poza tym? Jak Ci się żyje?

PerWerka
05-11-2015, 21:30
Arto

Port powiadasz? trzeba to sprawdzić....Wiem jak niepostrzeżenie tam się dostać. Znac zakamarki i tajne przejścia to nasza specjalność, a jeszcze większa to umieć jak cień sie poruszać... Dzięki za ostrzeżenie....
Arto ruszył w kierunku portu....

Il Duce
05-11-2015, 21:31
Dan

Dobrze nie będę jeśli martwić się o mnie macie,dziś tylko skoczę jeszcze do wielebnego bo to rzut kamieniem stąd jest ale obiecuję że szlajać się po lesie nie będę - odparł z uśmiechem - a po za tym....,cóż,bywało lepiej ale nie narzekam, po zaniesieniu listu zastanawiam się nad krótką przerwą a potem znowu wrócę do pracy, słyszałem pogłoski że Lord rekrutuje najemników na dużą skalę ale nie podoba mi się to, choć pieniądze były by z tego dobre....

Andrij Marszałek
06-11-2015, 14:20
Rhen

Wraca biegiem do Wulfgara, staje na baczność i mówi - Kapitanie, żołnierze podnieśli alarm po usłyszeniu strzałów na morzu. W tej chwili jakiś statek zmierza w stronę portu. Wygląda na ludzki.

Kot
06-11-2015, 18:20
Rhen:

Wulfgar zaczął pośpiesznie zwijać swoje papierzyska i wsadził je do jakiejś szafki, po czym zamknął ją na klucz - Więc ruszaj tam znowu i powiadom nas, gdyby działo się tam coś konkretnego - odpowiedział mu pośpiesznie, po czym ruszył gdzieś w inną stronę koszar.

Dan:

Zaczekaj chwilę. Zjedz najpierw, chyba, że to takie ważne, a lepiej się nie narażać na gniew magów. Pieniądz pewnie dobry będzie ze służby u tego Lorda. Bogaty bardzo pewnie... Tylko zastanawia mnie jedno. Dlaczego ich ty tylu jest? Chyba orkowie zechcą nas podbić, tak coś czuję... - ostatnie zdanie wypowiedział dosyć ponuro.

Arto:

Taaaa... Jedyne tajne przejście i niepostrzeżenie to chyba droga przez kanały albo po murach przy placu wisielców... - pomyślał sobie słuchając tego co Arto miał do powiedzenia i ruszył na dół.

Otworzyłeś drzwi prowadzące do gospody, przy rynku w Khorinis. Hanna - właścicielka gospody, współpracująca z wami stoi za ladą. Słysząc skrzyp drzwi od jej "piwnicy" odwróciła się szybko i wyszeptała do Ciebie - Zamykaj te drzwi, szybko!

Vito:

Wszyscy stoją w gotowości, gdyby miało dojść do walki. Po kilkunastu chwilach powoli zaczynacie widzieć co się do was zbliża. Zauważacie ludzki okręt średniej wielkości, niezbyt uzbrojony, zaledwie w parę armat, zaopatrzony w wiele skrzyń i beczek, zapewne z jakimiś towarami. Ktoś wyszedł na rów statku i machając rękami krzyczał - Nie strzelajcie! Nie strzelajcie! - jego cera była brązowa, a ubiór jego wskazywał, że jest to handlarz. Zapewne z wysp południowych.

Andrij Marszałek
06-11-2015, 18:23
Rhen

Tak jest! - ​wraca do portu.

Arroyo
06-11-2015, 18:35
Falmir:
Zgoda, Nicolaiu.

PanzerKampfWagen
06-11-2015, 18:38
Vito

Zmarszczył brwi na widok statku. Ale gdzie drugi? Sami do siebie strzelali?

PerWerka
06-11-2015, 18:50
Arto

Coś taka strachliwa? Ale szybko zamknął za sobą drzwi.. Podszedł do lady,,, Wiem, wiem... wojska tu jak na jakiejś wojnie, psia mać... Uczciwym złodziejom w spokoju nie pozwolą pracować zaśmiał się cicho...

Kot
06-11-2015, 19:03
Vito:

Powoli przycymujcie statek, tylko bez kombinowania! - odezwał się jeden z rycerzy, a handlarze posłusznie zacumowali w porcie oraz kładąc kładkę, coby można było wejść na pokład. Domniemany dowódca tutejszych żołnierzy wskazał palcem paru knechtów, a w tym Ciebie i powiedział - Przeszukać statek! Ty strażniku też! Zdasz od razu raport swemu dowódcy.

Arto:

Nie martwią mnie żołnierze, ale goście w gospodzie mogą coś zacząć podejrzewać, albo złazić się zaraz z góry. Przezorny zawsze ubezpieczony - odparła mu - Idziesz zobaczyć co się tam dzieje, co nie?

Falmir:

Czekacie parę dobrych minut. Powoli zaczynają was nachodzić myśli, czy coś się stało, gdy nagle słyszycie jakiś szelest liści dobiegający zza drzew, wtem ujrzeliście wychodzącego Rogera wraz z tym rannym żołnierzem. Stanął przed wami i spytał się was - Coś było tam ciekawego?

Rhen:

Pobiegłeś do portu omijając zbieraninę ludzi gromadzących się w porcie. Widzisz, jak żołnierze wchodzą na tenże okręt. Wygląda jakby był to jakiś transportowy, bądź kupiecki okręt sądząc po ilości skrzyń i beczek znajdujących się na nim oraz po wyglądzie ludzi stojących na pokładzie.

PerWerka
06-11-2015, 19:07
Arto

Taaa... Powiedział trochę przeciągając. Rozglądał się podejrzliwie po gospodzie.... Do ratusza jakoś muszę się dostać, ale teraz to istna forteca. Tylko jakimś fortelem się to może udać...
Za żołnierza się nie ma co przebierać, ale myślałem nad jakimś zleceniem czy coś takiego... To trza jakoś tak wymyślić by sami mnie tam wysłali albo co.....

Mówił tak cicho by tylko ona go słyszała...

Arroyo
06-11-2015, 19:14
Falmir:


Szeptem do Nicolaia Powinniśmy mu powiedzieć o tym, prawda?

PanzerKampfWagen
06-11-2015, 19:16
Vito


Ta jest! odparł dowódcy i udał się przeszukiwać statek razem z wojskiem.

Andrij Marszałek
06-11-2015, 20:16
Rhen

Podchodzi bliżej do okrętu po czym stara się wejść na pokład.

Kot
06-11-2015, 21:32
Arto:

A po co chcesz tam iść? - zapytała z zaciekawieniem

Falmir:

No powinniśmy raczej... - odparł mu szeptem, po czym powiedział na głos - W lasach niczego nie ma, sir. Jedynie w jaskini znajdującej się gdzieś 15 minut drogi stąd coś słyszeliśmy niepokojącego. Jakieś dziwne odgłosy i nie brzmiało to raczej jak jakieś zwykłe zwierzę. Przybyliśmy tutaj po jakieś wsparcie - Roger odparł wam na to - Może to jakiś cieniostwór czy coś... Nieważne. Niech tamta grupa wróci tutaj i ruszymy tam.

Rhen:

A ty gdzie leziesz?! - krzyknął do Ciebie rycerz widząc, jak próbujesz dostać się na statek.
Vito:

Część żołnierzy wyprowadziła handlarzy do portu, którymi następnie zajeli się inni wojskowi. Chciałeś już rozpocząć badanie statku, gdy stąd ni owąd wbiegł na pokład Rhen. Bez żadnego rozkazu, bez żadnego przyzwolenia...

PanzerKampfWagen
06-11-2015, 21:37
Vito

Won głupcze! Bez rozkazu na statek włazisz?! Wynocha zanim i mnie przez Ciebie wygonią! Kapitanowi wstydu nie rób! krzyknął na Rhena.

PerWerka
06-11-2015, 21:50
Arto

Wiesz jak to mówią.. im mniej wiesz tym lepiej śpisz. Ale zdradzić Ci mogę, że to nie o świeczniki tym razem chodzi....

Arroyo
07-11-2015, 19:36
Falmir:

Czeka zatem z resztą oddziału na pozostałą grupę.

Andrij Marszałek
08-11-2015, 06:34
Rhen

Wybacz rycerzu. Na rozkaz kapitana Wulfgara mam się dowiedzieć co się tutaj dzieje. Już wracam jeśli to zabronione.

Il Duce
08-11-2015, 12:45
Dan

Tak,najpierw zjem,czcigodny Isgaroth i tak całe dnie w tej kaplicy przesiaduje - powiedział mimowolnie się oblizując na widok i zapach jedzenia po chwili dodając - A po co tylu im ludzi potrzeba nikt nie wie....,wątpię żeby o orków chodziło bo od powstania bariery nikt ich na wyspie nie widział

Kot
08-11-2015, 16:25
Dan:

Jak nie o orków to o co? Nic innego chyba nam nie grozi... Chyba, że o czymś jeszcze nie wiemy - odpowiedział ci. Po paru chwilach twoja przybrana matka postawiła Ci na stole miskę z gulaszem wraz ze sztućcami, zapytała od razu ciekawska - O czym rozmawiacie?

Rhen:

Żeby się dowiedzieć nie musisz wpychać się na statek. Wyjazd! Jeden strażnik wystarczy - krzyknął gniewnie do Ciebie. Chyba nie spodobał mu się sposób w jaki postanowiłeś zbadać całą sprawę...

Vito:

Rozpocząłeś przeszukiwanie statku wraz z wojskowymi. Jak na razie na górze nic nie ma podejrzanego. Armaty, porządne, dębowe beczki z piwem, jakieś skrzynie i worki z czymś sypkim. Zapewne z przyprawami...

Arto:

Cóż, skoro tak twierdzisz... - odparła Ci. Chcąc powiedzieć coś więcej zauważyliście, iż goście zamieszukący tę gospodę schodzą z góry i zalewają pytaniami Twą wspólniczkę co się dzieje, czemu żołnierze tak biegają itd.

Falmir:

Niedługo minęło, aż w końcu i tamta grupa powróciła do was. Stanęli przed wami, po czym jeden z nich wskazał ręką miejsce, z którego wrócili i odparł - Sierżancie, widzieliśmy tam jakąś zakratowaną jaskinię. Widzieliśmy jakieś niedopałki pochodni, pełno jakiś szklanych i drewnianych dzbanów i różnych tego typu rzeczy, tylko ni cholery wiemy jak to otworzyć...

Il Duce
08-11-2015, 16:35
Dan

O przyszłości mamo,o przyszłości..... - odparł jej puszczając oko ojcu - Nie ma co jej zdradzać szczegółów,niepotrzebnie by się martwiła.... - pomyślał zabierając się za jedzenie

PanzerKampfWagen
08-11-2015, 16:38
Vito

Kontynuuje przeszukiwanie.

Andrij Marszałek
08-11-2015, 16:49
Rhen

Szybkim krokiem opuszcza statek.

PerWerka
08-11-2015, 18:26
Arto

Słysząc jak goście zaczynają wypytywać gospodynie, sam stara się wsłuchać w to co ma ona do powiedzenia. Nie wie sam dokładnie dlaczego tylu żołnierzy nagle się tu zjawiło. Obawia się tylko ze zacznie ona najzwyczajniej spławiać gości...

Kot
08-11-2015, 18:56
Dan:

Skoro tak to co planujesz dalej synu? I gulasz smakuje? - zapytała z zaciekawieniem, ojciec zaś puścił oko Tobie.

Arto:

Słyszysz, że mówi, iż w porcie coś się chyba niedobrego dzieje, skoro tylu żołnierzy się tam zbiera i aby nie szli tam dla własnego dobra. Najwyraźniej stara się utrzymywać swoje dobre imię jak i jej przybytku. Goście po kilkunastu chwilach wracają na górę, do swych łóżek.

Rhen:

Odszedłeś gdzieś na bok. Widzisz jak żołnierze wraz z Vito przeszukują statek, a reszta przesłuchuje handlarzy. Słyszysz coś o jakimś ataku galeonu pirackiego, jednak kupcom udało się mu uciec bez szwanku mimo salwy z armat. Tylko tyle.

Vito:

Wraz z wojskiem zszedłeś pod pokład. Palą się tu lampy z oliwą, więc macie tu jakieś oświetlenie. Na pierwszy rzut oka nie widzicie niczego podejrzanego, jak i tak samo przeszukując cały asortyment po kolei. Chyba to zwykli kupcy, choć zastanawia Cię kto strzelał z tych armat niedaleko Khorinis...

Il Duce
08-11-2015, 19:12
Dan

Pyszny jak zawsze - odparł jej z uśmiechem po chwili dodając - jak tylko zjem wychodzę,podrzucę ten list kapłanowi Isgarothowi, wrócę na noc a jutro pomogę na polu....

Arroyo
08-11-2015, 19:17
Falmir:
Hmm... co w takim razie robimy, sierżancie Roger? Odezwał się w stronę sierżanta. Po czym po cichu zapytał się Nicolaia To może być ciekawsze, niż ta jaskinia, nie sądzisz?

PerWerka
08-11-2015, 19:19
Arto

Hanno, wiem, że gościom powiesz wszystko by ich uspokoić... Ale teraz poważnie... Przecież wiesz coś więcej. Ja i tak muszę iść do portu, ale wolałbym wiedzieć co się tam święci... Dobrze oboje wiemy, że i Tobie się to opłaci jak wszystko pójdzie po naszej myśli... mówię o gildzie. Uśmiechnął się przyjaźnie do Hanny gdy zostali już sami

PanzerKampfWagen
08-11-2015, 19:27
Vito

Wychodzi ze statku i podchodzi do Rhena. Chodź, zdamy raport Wulfgarowi. Statek jak statek, zwykli kupcy, trochę piwa, przypraw, nic więcej. Nie wiem za to do kogo strzelali...

Andrij Marszałek
08-11-2015, 20:00
Rhen

Słyszałem jak kupcy rozmawiali o ataku galeonu pirackiego przed którym szybko uciekli mimo salwy z dział. Wszystko chyba jasne więc chodźmy już. Możesz nie wspominać kapitanowi o moim wtargnięciu na statek? Myślałem że najwięcej dowiem się od członka załogi ale widać nie...

PanzerKampfWagen
08-11-2015, 20:05
Vito

Postaw mi piwo to nie powiem.

Kot
08-11-2015, 20:06
Dan:

To się cieszę. Zawsze jesteś tu mile widziany, synu - odpowiedziała ci z lekkim uśmiechem. Kilka chwil później zjadłeś wszystko co przygotowała Ci Twa matka. Byłeś tak głodny, że nie trzeba było wiele czasu, byś opróżnił miskę.

Arto:

Wiem tyle co Rengaru. Wybacz, ale... Właściwie to liczyłam, że ty mi coś więcej powiesz na ten temat gdy stamtąd wrócisz - odwzajemniła uśmiech.

Falmir:

Zakratowana jaskinia i niedopalone pochodnie? Heh... Brzmi ciekawiej. Ruszajmy - ruszyliście w kierunku tejże jaskini. Po jakiś kilku minutach dotarliście tam. Światło rozświetla wam ją jak i nieco jej wnętrza, choć za wiele tam nie widzicie prócz tych dzbanów. Niekiedy niektóre mają jakiś przezroczysty płyn w sobie. Pewnie woda jakaś. Niestety, ale wejście do niej zagradza wam żelazna, pordzewiała krata.

To tu, sierżancie - odezwał się jeden z knechtów.
Hm... Ktoś tu mieszka może? No nie ważne, rozkaz to rozkaz... Trzeba tam spróbować wejść. Ustawcie się pod bramą. Spróbujemy ją podnieść i któryś z nas tam wejdzie i pomyszkuje - ​knechci natychmiast ustawili się pod bramą jak i sam Roger, wszyscy czekają na Ciebie.

Il Duce
08-11-2015, 20:08
Dan

Dziękuję,to było cudowne - powiedział powoli wstając od stołu oblizując usta,po czym podszedł kolejno do matki i ojca uściskał ich i dodał - Idę zanieść ten list,to nie potrwa długo

Arroyo
08-11-2015, 20:11
Falmir:

Czyli robota spadła na mnie... pięknie kurwa pięknie.
Dobra, wchodzę. Niech ktoś pójdzie ze mną też, przydałoby się osłaniać tyły.

Andrij Marszałek
08-11-2015, 20:23
Rhen

Jasne. Jak będzie okazja to postawię.

PanzerKampfWagen
08-11-2015, 20:30
Vito

Jak będzie okazja to ja Ci mogę kufer rudy postawić. A dobra, niech Ci już będzie, tylko nie zapomnij o tym piwie! Przypomnę Ci! Chodźmy więc.

Kot
09-11-2015, 14:51
Dan:

Ruszyłeś przez most w kierunku kaplicy Isgarotha. Niezbyt dobrze widziałeś swoją drogę, lecz jakoś udało Ci się tam dotrzeć. Widzisz jak mag przy świetle jakiś świec modli się do tego samego posągu, przy którym zazwyczaj siedzi Vatras. Lać nadal leje i chyba nie zapowiada się, by przestało...

Falmir:

Żołnierze stanęli przed bramą i próbowali ją podnieść do góry. Mimo, że stara i zardzewiała to i była cholernie ciężka, ale jakoś udało się ją wam podnieść - No to właź szybko. To kurestwo jest ciężkie jak cholera - rzucił Roger, Nicolai zaś schylił się i wszedł do tej groty - Chodź. Pójdę z Tobą...

Il Duce
09-11-2015, 15:03
Dan

Wszedł pod dach kaplicy i chrząknął znacząco sygnalizując w ten sposób magowi że ma gościa,po chwili zaś oparł się o jeden z filarów i pomyślał - Jeszcze by mnie wziął za bestię albo bandytę i spalił....,magowie są nieprzewidywalni nie ma co próbować ich zrozumieć

Kot
09-11-2015, 15:10
Dan:

Mag wstał i odwrócił się do Ciebie, gdy Cię tylko usłyszał. Zapytał spokojnym głosem - Tak? O co chodzi?

Il Duce
09-11-2015, 15:13
Dan

Eee,tak,mam dla Ciebie list od wielebnego Vatrasa Panie - powiedział wyjmując list i podając go kapłanowi

Kot
09-11-2015, 15:22
Dan:

Mag wziął od Ciebie list i przyjrzał się pieczęci, a następnie rozpieczętował go i począł czytać. Po kilku chwilach schował go sobie do jednej z kieszeni w swojej szacie i powiedział - Dobrze się spisałeś. Vatras zapewne powiedział Ci, że ja dam coś Tobie za wykonanie zadania. Czego sobie życzysz? Mogę ci zaoferować jakieś magiczne zwoje, mikstury bądź nieco złota.

Il Duce
09-11-2015, 15:26
Dan

Nie pogardził bym złotem Panie....,jakaś mikstura lecznicza również by nie zaszkodziła,przyniosłem ten list od razu jak go dostałem nie bacząc na porę dnia, a różne bestie teraz się po drogach kręcą....

Kot
09-11-2015, 15:34
Dan:

Spojrzał na Ciebie nieco zaintrygowany - Mogę Ci zaoferować 40 sztuk złota i jedną esencję leczniczą, nie więcej - Coś tam na tym powinieneś zyskać, bo mikstury nie są wcale takie tanie, a zwojami nie potrafisz się raczej posługiwać...

Il Duce
09-11-2015, 15:48
Dan

50 sztuk złota i mikstura?

Kot
09-11-2015, 15:59
Dan:

Niech będzie - dał ci złoto i miksturkę, chociaż masz wrażenie, że bardziej z dobroci serca otrzymałeś więcej niż przez zadanie - To tyle. Niech Cię Innos błogosławi.

Il Duce
09-11-2015, 16:05
Dan

Dziękuję za wszystko Panie - powiedział z lekkim uśmiechem kłaniając się przed nim i odbierając nagrodę,po czym wyszedł w deszcz szybkim krokiem zmierzając z powrotem do domu bacznie jednak uważając na otoczenie

Kot
09-11-2015, 16:17
Dan:

Coś ci się nie podobało, gdy przechodziłeś obok tych krzaków obok drogi do klasztoru magów ognia. Coś Ci tam dziwnie szeleści i wydaje jakieś dźwięki...

Il Duce
09-11-2015, 16:33
Dan

Bestie mają pieniądze? Nie mają,ktoś mi płaci za szwendanie się po krzakach? Ni cholery, dlatego w długą i nara,ktoś inny będzie musiał to coś załatwić hehe- pomyślał momentalnie zrywając się do biegu,dopiero jak dobiegnie do karczmy Orlana zwalnia do poprzedniego tempa

Arroyo
09-11-2015, 17:58
Falmir:
Zgoda. Ruszamy, sierżancie. Pilnujcie wejścia do jaskini, my się nieco rozejrzymy.

PerWerka
09-11-2015, 19:54
Arto

No nic, co by się nie działo sprawdzić trza.... Bywaj... dowiem się co i jak. A i Ty miej uszy otwarte. Goście wiele rzec mogą a i wojaków pewno się tu doczekasz jakiś... A wiesz, że przy rumie języki rozwiązłe...

I Hanno,,, Pilnuj się... uśmiechnął si e i ruszył w kierunku portu... Starał się nie rzucać w oczy. Nie szedł ani za szybko ani za wolno.... a tak w sam raz...xD

Kot
09-11-2015, 22:19
Dan:

Gdy zacząłeś biec usłyszałeś za sobą jakieś piski. Zabrzmiało Ci to teraz jak olbrzymie szczury, lecz na szczęście nie zaczęły Cię gonić. Do farmy dotarłeś bezpiecznie, choć mokry i zmarźnięty. Wchodząc do domu widzisz parobków swojego ojca ogrzewających się przy ognisku, sam chyba nadal siedzi w swoim pokoju.

Zmokłeś jak cholera, Dan. Przebierz no się w coś innego i połóż ciuchy gdzieś przy albo na kominku. Poszukaj czegoś w skrzyni w tamtym rogu - rzucił do Ciebie Randolph i pokazał ci jakiś stary, całkiem spory kufer.

Arto:

Wole nie ryzykować z wojskiem, dzięki - rzuciła z lekkim uśmiechem do Ciebie i dodała - Uważaj tam na siebie.

Idąc przez miasto widzisz jak co poniektórzy ludzie powoli idą w stronę portu jak i królewscy żołnierze - jak i zwykli żołdacy tak i ciężej uzbrojeni osobnicy. Nie zajęło ci długo dotarcie tam, gdy nagle zobaczyłeś chmarę ludzi i żołnierzy powstrzymujących ich przed wtargnięciem dalej. Chyba i Ciebie tym bardziej nie przepuszczą...

Falmir:

Weszliście i od razu spadła za wami krata. Roger wepchał wam przez kratę jeden zwój z zaklęciem światło i dodał - Tylko się nie guzdraj tam. Ja tych zwojów nie mam nieskończoność. Chyba, że skołujecie sobie jakieś inne źródło światła... Może jeszcze te nasze światło starczy nam na przebadanie tej jaskini, choć nieco w to powątpiewam... - wyszeptał ci na ucho.

Vito i Rhen:

Jeden z dowódców żołnierzy, ten który wydarł się na Rhena podszedł do Vita i przemówił do niego hardo - To jacyś piraci ich zaatakowali tuż niedaleko Khorinis. Nie wiedzą nic więcej. Nie gonili ich tu, więc Twój kapitan nie ma co się zamartwiać. Rano, gdy sztorm minie Adelard zacznie ich poszukiwanie, o ile Ci kretyni nie potopili się przez noc przez swoją własną głupotę. To tyle.

Il Duce
10-11-2015, 08:56
Dan

Brr,przeklęta pogoda, dzięki stary - powiedział trzęsąc się z zimna i stosując do jego rady

PanzerKampfWagen
10-11-2015, 15:02
Vito

Tak jest panie, przekażę wszystko mojemu przełożonemu. Pozwól że się oddalę. Idzie do Wulfgara.

PerWerka
10-11-2015, 17:24
Arto

Psia jucha... Nie da rady tam się dostać..... Zaklął pod nosem.... Poszedł do jakiegoś patrolu żołdaków... Panowie, dziecko mi się gdzieś zawieruszyło.. obawiam się, że do portu mogło pobiec... Proszę was wpuście mnie tam, proszę... Żona mnie zabije jak jej nie znajdę. Patrol wojska wcześniej nas sprawdzał jak tu szliśmy i ona sie przestraszyłą i pobiegła w tym kierunku... Proszę...

Arroyo
10-11-2015, 17:30
Falmir:
Tak, sierżancie. Powiedział szeptem, po czym zwrócił się do Nicolai Chodźmy więc. Zobaczymy, czy taka jaskinia strasznie dziwna, jak ją malują.

Andrij Marszałek
10-11-2015, 17:58
Rhen
Rusza za Vitem chcąc być przy zdawaniu raportu.

Kot
11-11-2015, 14:43
Falmir:

Nicolai wziął zwój i udał się za Tobą do wnętrza jaskini. Przed samym końcem korytarza poprzednie zaklęcie przestało działać - No ładnie... Dobrze, że dostaliśmy ten zwój - i ponownie rzucił czar oświetlając wam całe pomieszczenie. Widzicie mnóstwo wypełnionych jak i pustych butelek, parę skrzyń, stół alchemiczny i wielki kocioł stojący na starym ognisku - Chyba trafiliśmy na kryjówkę jakiegoś starego pedryla, co tu warzył coś...

Vito i Rhen:

Idąc w kierunku koszar zauważyliście grupkę ciekawskich ludzi chcących zobaczyć co się dzieje w porcie. Żołnierze ich nie przepuszczają. Zapewne ze względów bezpieczeństwa... Po kilku chwilach trafiliście na Wulfgara stojącego na placu koszar oczekując Rhena - I co?

Arto:

Nie możemy nikogo przepuścić. Takie rozkazy - odpowiedział ci jeden żołnierz, drugi stojący obok niego zapytał - Jak te dziecko wygląda? Sam je poszukam w takim razie.

Dan:

Przebrałeś się, a swoje rzeczy zostawiłeś przy kominku by nieco wyschły. W skrzyni były ubrania robocze. Może i nie tak czyste jak szaty magów, ale lepsze to niż nic...

PanzerKampfWagen
11-11-2015, 15:00
Vito

Odparł mu stając na baczność. Zwykli kupcy zawitali do portu, nic podejrzanego na pokładzie nie mają, trochę towarów na sprzedaż, raczej wszystko legalne. Kilka beczek piwa i worków przypraw. A co do wystrzałów, to piraci ich zaatakowali, ale nie gonili do miasta. Nic więcej od załogi się nie dowiedzieliśmy. Rano, gdy sztorm minie wojsko zacznie szukać tych korsarzy. To tyle kapitanie.

Il Duce
11-11-2015, 15:30
Dan
Wybaczcie,padam z nóg i lepiej już spać pójdę,dobrej nocy wszystkim- powiedział ziewając przeciągle i układając się do snu,jednak mimo że był u siebie wypracowane nawyki dały o sobie znać i broń ułożył tak by cały czas była pod ręką...

Andrij Marszałek
11-11-2015, 15:35
Rhen

Dokładnie - ​Przytaknął Vito.

Arroyo
11-11-2015, 19:18
Falmir:

Faktycznie, jakieś dziwadło robiło tu jakieś chore eksperymenty, bądź może jakiś dziwak się w alchemika bawił. Rozejrzyjmy się, Nicolaiu. ​Rzekł strudzonym głosem, po czym zerknął w stronę dziwnego kotła.

Kot
11-11-2015, 19:32
Falmir:

Nic tam nie widzisz szczególnego. Może tylko tyle, że garnek na dnie jest pokryty jakimiś czarną, skrystalizowaną substancją bądź ciemno brązową. Nicolai otworzył jedną z butelek i powąchał - Uhuhu, ale daje alkoholem... Chyba to jakaś jaskinia bimbrownika. Sprawdźmy co tu jeszcze ma ciekawego.

Vito i Rhen:

Piratów tu przygnało podczas sztormu? Heh... Greg nie byłby na tyle zdesperowany chyba, by w taką pogodę i o tej porze próbować kogoś obrabować. Zresztą, skoro wojskowi chcą rano ich szukać to teraz już ich sprawa. Skończyliście już swoją warte?

PanzerKampfWagen
11-11-2015, 19:36
Vito

Tak, skończyłem, kapitanie. Dzielnica kupców, rynek i plac świątynny czyste, nie widziałem niczego podejrzanego.

Andrij Marszałek
11-11-2015, 20:35
Rhen

Również niczego nie zauważyłem w swoich miejscach. To jest na placu wisielców i przy bocznym wejściu do koszar kapitanie.

PerWerka
11-11-2015, 20:53
Arto

Ma na imię Elza.... Ale obawiam się, że ona nie zareaguje na wołania obcych ludzi. Panowie proszę... Potrafię się odwdzięczyć.... Przepuście mnie i dajcie się upewnić, że się myliłem i nie pobiegła do portu. Ona nie umie pływać... Przecie macie dzieci.... Jeśli jej nie znajdę w kwadrans to wrócę tu, ale będę pewny że jej nic się nie stało i pobiegła w innym kierunku.. proszę..... Spojrzał na nich błagalnie...
Jego zdenerwowanie i frustracja, powinny działać na jego korzyść. Który z rodziców nie okazywał by zdenerwowania gdyby jego dziecko nie zawieruszyło się w takim miejscu i w taką noc?
Jako złodziej nie raz pewnie musiał kłamać i to bez mrugnięcia oka. Od małego dziecka szkolony przez złodziei i szulerów.

Arroyo
11-11-2015, 21:15
Falmir:
Rozejrzał się uważnie, po czym powiedział do Nicolaia
Coś mi tu nie pasuje... jakim cudem mógł zostawić tę jaskinię pustą?

Kot
11-11-2015, 21:31
Rhen i Vito:

Dobrze... Skoro tak to tyle. Możecie wracać do domu - powiedział i wrócił do swojej pracy z papierami.

Arto:

Nie ma mowy. Dowódca nam skopie tyłki i wrzuci nas do basenu portowego jak nie wykonamy jego rozkazu. Jak mówił mój kolega, on może poszukać - odparł Ci stanowczo jeden z nich.

Falmir:

Raczej tu nie mieszka sądząc po tym wszystkim co tu stoi, a noc się zbliża. Widziałeś na co tu się można natknąć chodząc po nocy w lesie - odpowiedział ci zatykając butelkę i otwierając jeszcze parę następnych - Sprawdźmy wszystko do końca i wracajmy do naszych.​

PerWerka
11-11-2015, 21:46
Arto

Dobrze. W takim razie, mała szczupła dziewczynka. ma 10 lat.. Blondynka, krótkie włosy. Ciemna kurta do kolan... Jeśli panie tak dobry jesteś to sprawdz. Ja tymczasem zobaczę czy w jakiś uliczkach się nie kręci. Jeśli ja znajdę to nie będę już tu wracał i zawracał wam głowy...

Arto oddala się w kierunku budynków. Ma zamiar wykorzystać luki miedzy nimi by niepostrzeżenie dostać się do portu.

Andrij Marszałek
12-11-2015, 14:01
Rhen

To ja wracam do domu. Do jutra Vito.

PanzerKampfWagen
12-11-2015, 14:04
Vito

Trzymaj się, na razie. rzekł, po czym także udał się do domu swych rodziców.

Kot
12-11-2015, 14:41
Arto:

Chyba coś nie wyszło. Dochodząc do ujścia z wąskiej uliczki między budynkami zobaczyłeś zbieraninę żołnierzy. Sporo knechtów, ale i paru ciężej uzbrojonych osobników. Jeden z nich w płytowej zbroi wydaje jakieś rozkazy żołnierzom. Na razie chyba Cię nie widzą.

Vito i Rhen:

Idziecie w stronę swoich domów. Za kilka minut powinniście już stać pod ich drzwiami... Vito widzi, że sytuacja nadal się nie zmieniła, a żołnierze dalej stoją na swoich stanowiskach.

Arroyo
12-11-2015, 16:55
Falmir:

Zniechęconym głosem zgadza się z Nicolaiem, przy czym wyciąga jedną z butelek i chowa przed Nicolaiem.

PerWerka
12-11-2015, 17:29
Arto

Kuźwa... tedy nie przejdę... Co za chędożone żołdaki, wszędzie ich pełno...
Arto wraca w kierunku wartowników, z którymi wcześniej rozmawiał ale nie zatrzymuje się koło nich tylko chce znaleźć inne uliczki którymi by do portu mógł się dostać...

Kot
12-11-2015, 18:00
Arto:

Poszedłeś tym razem w prawo. Nikt nie blokował ci teraz wyjścia z uliczki, dzięki czemu wszedłeś do portu. Widzisz z daleka żołnierzy zajmujących się jakimiś przybyłymi handlarzami, bądź zmierzających dalej ku przystani, gdzie trzymają jeden ze swoich statków. Kilkanaście metrów do Ciebie widzisz zaś armatę, przy których stoi paru żołnierzy.

Falmir:

Nicolai nie zobaczył tego, gdy przeszukiwał dalej jaskinie. Po paru minutach skończyliście szukać. Było tu nieco surowców warzelniczych jak cukier, winogrona czy pszenica oraz nieco butelek wina, ginu czy bimbru. Nic szczególnego tak poza tym - No to chyba czas wracać... - bez oczekiwania na odpowiedź zaczął podążać w kierunku wyjścia.

Vito i Rhen:

Dotarliście do swoich domów.

PanzerKampfWagen
12-11-2015, 19:16
Vito

Wszedłszy do domu przytulił matkę na powitanie i podał rękę ojcu, po czym wyciągnął zza pazuchy piwo, które miał w ekwipunku i mu je wręczył. Dziś tylko takie mi się udało przemycić tato, ale wiem jak lubisz piwo, to może i to Ci posmakuje... Ujrzał także zaraz swoją siostrę, lecz nie silił się na więcej czułości, by nie budzić podejrzeń u rodziców, więc przywitał ją jedynie krótkim Witaj Annabele. i uśmiechem. Usiadł za stołem, zaczynając opowiadać Ale dziś dzień miałem na patrolu... Piraci jakiś statek kupiecki do Khorinis zagnali. Wszędzie w porcie kręcą się żołnierze.

Arroyo
13-11-2015, 14:55
Falmir:
Podążył ostrożnie za Nicolaiem, starając się nie stracić dowodu rzeczowego.

Andrij Marszałek
13-11-2015, 17:00
Rhen

Wchodzi do domu i wita się z matką i z ojcem. Następnie siada.., Coś dziwnego się na morzu wydarzyło. Piraci zaatakowali statek kupiecki. Nawet oddali salwę z dział lecz widać bez skutku bo statek spokojnie zawitał do portu.

PerWerka
13-11-2015, 18:30
Arto

Widząc wielu żołnierzy w porcie postanowił podejść do tych co z handlarzami byli. Starał się coś podsłyszeć. Armata dawała świadectwo tego, że coś się święci....

Kot
13-11-2015, 18:38
Vito:

Dzięki, synu.. Spróbuje go jutro, dzisiaj już padam z nóg... - wziął butelkę piwa i postawił ją gdzieś na szafce. Rzeczywiście wygląda na zmęczonego, po jego głosie również to słychać. Również chyba nie chciał pić piwa przy Twej matce... - Ehh... Cholerni piraci. Nawet w sztorm nie odpuszczą biednym ludziom. A i nic dziwnego, że ci żołnierze kręcą się po porcie. Pewnie spodziewają się jakiegoś ataku orków, tylko nie chcą nam tego oficjalnie powiedzieć... Jakbyśmy się nie domyślali.

Cześć, Vito - powiedziała przyjemnym tonem Twa siostrzyczka. Choć nie wolno Ci okazywać przy rodzicach dla niej więcej czułości, to masz mimo wszystko dużą ochotę ją przytulić i wycałować. Może czas rano się nią zająć, gdy tylko będzie ku temu okazja?

falmir:

No, idą... - wymamrotał cicho i dodał na głos - Coś ciekawego?

Rhen:

Tacy zdesperowani, że w sztorm wyruszyli? Cóż... Niech tylko wojsko się nimi zajmie, by nam krwi nie psuło. Tak poza tym to coś ciekawego się działo? - ​odparła do Ciebie matka.

Arto:

Nic nie słyszysz konkretnego. Tyle co zeznają skąd przybywają i inne tego typy pierdoły... Widzisz jednak jak powoli grupa żołnierzy, na których niedawno natrafiłeś powoli się rozchodzi. Żołnierze mający obsługiwać działo nadal stoją i wypatrują czegoś na morzu. Chyba się kogoś spodziewają...

Edward:

Obudziłeś się z twarzą w błocie leżąc plackiem na jakiejś plaży. Od razu począłeś kaszleć i szybko i gwałtownie nabierać powietrza do swych płuc. Nie wiesz na razie gdzie jesteś ani ile czasu minęło od rozbicia się statku. Jedyne co pamiętasz podczas płynięcia to to, iż coś cholernie twardego i z dużą siłą przywaliło ci w tył Twojej głowy.

Lwie Serce
13-11-2015, 18:56
Edward

Wstał jak poparzony i dobył kordelasa wrzeszcząc - do abordażu dranie nikczemne, nieroby chędożone! O... W mordę, zapomniałem... Okręt przepadł, łupy przepadły, co najgorsze przepadł rum... Czemu!?!?! Cholerna załoga, cholerni piraci aarghh, rozkazów nie słuchają. I gdzie ja, do stu wygrzmoconych wielorybów, jestem! Cisnął kordelasem w piach, tak że ten wbił się w ziemię, a następnie zmył morską wodą twarz z błota. Po tym wziął znów swój kordelas w dłoń i chwiejnym krokiem począł iść przed siebie...

Kot
13-11-2015, 19:00
Edward:

Idąc przed siebie zorientowałeś się, że niedaleko Ciebie jest rozbity stary namiot. Nie wygląda on najlepiej, ale może znajdziesz po omacku coś tam przydatnego?

Lwie Serce
13-11-2015, 19:09
Edward

E, jest tam kto?! Krzyknął, pomrukując też pod nosem - pewno jaki sodomita co mi z armaty w łeb wypali, yo ho, znając moje szczęście ostatnie to niczego lepszego się nie spodziewam, trza będzie fiuta na plasterki pokroić takiemu hehehehe.

Kot
13-11-2015, 19:11
Edward:

Nic nie słyszysz, ani tym bardziej nie widzisz. Chyba tam nikogo ani niczego nie ma...

Arroyo
13-11-2015, 19:16
Falmir:

To była dość dziwna jaskinia. Wyglądała jak jaskinia starego bimbrownika.

Lwie Serce
13-11-2015, 19:18
Edward

O, nie odezwał się, pewno już czyści wyciorem lufę potajemnie, by oddać salwę jak wejdę. Zaraz ci pokażę gnido zawszona, jak sobie radzi Edward Szalony w takich sytuacjach buahahaha. Podszedł do namiotu i przeciął materiał, po czym wskoczył do wnętrza wykrzykując - no dawaj kuśkę sodomito aaarghhh!!!

Kot
13-11-2015, 19:23
Edward:

Nikogo tam nie było. Ten namiot był pusty. Zorientowałeś się również, że za Tobą stoi stare, polowe łóżko, a przed Tobą jakiś kufer. Nic konkretnego tak poza tym.

Lwie Serce
13-11-2015, 19:27
Edward

Nie ma sodomity, pewno polazł do owiec. Powiedział chowając kordelas, kierując następnie swój pożądliwy czegokolwiek przydatnego wzrok na kufer... Robiąc kurze łapki, uklęknął przed nim i spróbował otworzyć.

PerWerka
13-11-2015, 19:29
Arto

Ciekawe na kogo czekacie? poszukał jakiegoś zacienionego miejsca i postanowił trochę poczekać... Korzysta z tego, że zazwyczaj w portach są jakieś pakunki, beczki, worki, skrzynie...
Gdy znajdzie takie miejsce... Coś mi mówi że działo te nie jest tu przypadkiem...

PanzerKampfWagen
13-11-2015, 19:33
Vito

Padam z nóg... Zjem coś i kładę się, co dziś dobrego na obiad przygotowałaś, mamo?

Kot
13-11-2015, 19:47
Edward:

O dziwo była ona otwarta. Nie widzisz tam niestety zbyt wiele, a jedynie stary, zardzewiały topór, dwie stare pochodnie oraz jakiś magiczny zwój. Nie widzisz czemu on służy, ponieważ jest tu dla Ciebie zbyt ciemno.

Falmir:

I co? Jakiś bimberek znaleźliście może? - spytał z nutką ciekawości.

Vito:

Rosół, Vito - zaczęła wlewać Ci ciepły rosół, pełen marchwi, mięsa i innych warzyw i postawiła ci go na stole. Od razu przy tym podała ci łyżkę cobyś zjadł - A jak tam bycie strażnikiem Ci idzie? Pan Wulfgar jest zadowolony?

Arroyo
13-11-2015, 19:48
Falmir:
Owszem. Proszę. Podał Rogerowi Wydaje mi się, że to jakaś nielegalna bimbrownia.

PanzerKampfWagen
13-11-2015, 19:52
Vito

Dziękuję. Rzekł przysuwając sobie miskę i zaczynając spożywać. W międzyczasie począł także mówić Chyba wszystko, w porządku, póki co nie miał do mnie jeszcze żadnych zastrzeżeń. Nawet podoba mi się ta praca, a sami wiecie że trudno takie słowa z moich ust usłyszeć. Pyszna zupa mamo.

Lwie Serce
13-11-2015, 20:00
Edward

Rzyć, kuś, dziurka, jak zwykle dziadostwo samo ehhh... Wziął pochodnię i wbił ją w ziemię, po czym poszedł poszukać dwóch kamieni, by rozpalić ognisko.

Kot
13-11-2015, 20:17
Edward:

Wychodzisz na zewnątrz. Szukasz po omacku kamieni, wszak niewiele widzisz w tej ciemności. Nie natrafiasz jak na razie na kamienie, ale natrafiłeś na starą, spaloną chatę, oraz zauważyłeś latarnię morską znajdującą się na szczycie klifu. Najprawdopodobniej do tego płynąłeś, gdy okręt miał zaraz przyrżnąć w skały...

Vito:

Naprawdę? - powiedziała z lekkim zaskoczeniem, po czym dodała - No nic synku, cieszę się, że ci smakuje. Ja też kładę się już spać, bo jutro kolejny dzień nastaje...

Twoi rodzicie powoli zaczęli szykować się do spania. Twoja siostra zaś podeszła do Ciebie i spytała się Ciebie po cichu z lekkim uśmiechem - Jak jutro stoisz z pracą, co?

Falmir:

Roger otworzył butelkę i wziął sobie łyka, po czym nieco zniecierpliwiony odparł - No ba... Ale konkrety. Co tam jest dokładnie? Dużo tego bimbru? Aparatury jakieś czy coś?

Arto:

Udało Ci się znaleźć jakieś skrzynie pomiędzy magazynem i chatą kartografa, coby Cię skutecznie osłaniały. Przez dłuższy czas nic się nie dzieje, aż w końcu jeden z żołnierzy przybywa do działowych i oznajmia im, iż piraci zagnali kupców do miasta, więc nie muszą się niczym martwić. Dla pewności zostawią oni działa przy składowisku wojskowym, niedaleko handlarza rybami.

Techniczny:

Vito startuje jutro od rana z patrolami i strażą. Dokładnie to dzielnica mistrzów, plac świątynny i zmienia wartę na bramie wschodniej. Rhen natomiast rynek, koszary, a potem południową bramę.

PanzerKampfWagen
13-11-2015, 20:26
Vito

Mam zawalony prawie cały dzień. Chyba tylko noce nam pozostają, kiedy rodzice śpią... odrzekł jej równie cicho.

Arroyo
13-11-2015, 20:29
Falmir:
Trochę było tam alkoholu. Myślę, że lepiej samemu to ocenić. Nicolaiu, z tego, co wiem, to sprawdzałeś, ile tam tego jest, nie?

Lwie Serce
13-11-2015, 21:21
Edward

Zagwizdał. Po ciemku wspinać się na klif? Jeszcze tak mnie nie pogrzało hehe, trzeba przeszukać chatę... Dobywając kordelasu, poszedł sprawdzić co znajduje się w spalonej chacie.

Andrij Marszałek
14-11-2015, 07:02
Rhen

Raczej nic ciekawego. Macie może coś ciepłego do zjedzenia? Bo chciałbym coś zjeść i położyć się bo jutro o poranku wyruszam na kolejną wartę.

Kot
14-11-2015, 13:17
Edward:

Nie widzisz tu nic szczególnego. Samo stare, zbutwiałe drewno, meble i tym podobne rzeczy się tu walały. Twoją uwagę jednak przykuło jakieś ciało mężczyzny znajdujące się w rogu chaty. Nie widzisz dokładnie kto to jest, ale chyba coś nieźle go poturbowało...

Vito:

Szkoda... No nic. Kiedy indziej może zostaniemy sami... A co z innymi dniami? - odparła mu nieco zawiedziona.

Rhen:

Przygotowałam dzisiaj smażoną dziczyznę z przyprawami. Akurat myśliwi upolowali w lesie parę dzików - odpowiedziała ci Twa matka, po czym zaczęła nakładać ci jedzenie. Postawiła ci talerz na stole. Dostałeś porządny kawał mięsa, którym na pewno się najesz. Pachnie wspianiale i smakuje pewnie również tak samo...

Falmir:

Z jakieś 20 butelek włącznie z tą, którą trzymasz, panie. Chyba tam było z przynajmniej 10 butelek bimbru, 6 ginu i 4 wina. Tak poza tym to trochę cukru, winogron czy pszenicy, kocioł i stół alchemiczny.

No no... Jakieś małe zapasy widzę trzyma tu nasz warzelnik. Wulfgar na pewno się tym zainteresuje, hehe. Dobra chłopcy, podnosimy kratę - wydał rozkaz, po czym stanęli przy niej i podnieśli nieco kratę do góry. Nicolai schylił się i wyszedł na zewnątrz.

Dan:

Śpisz jak na razie całkiem spokojnie. Śnią ci się dawne czasy dzieciństwa spędzone tu, na tej farmie. Fragmenty miłych ci wspomnień jak zabawa z dziećmi z innych farm, ganianie owiec na pastwisku czy zabawa z Akilem i resztą farmerów. Niektórzy siedzący przy kominku zauważyli, iż lekko się uśmiechasz podczas snu, lecz nie budzą Cię, by nie przerywać Ci wypoczynku...

PanzerKampfWagen
14-11-2015, 13:27
Vito

Nie wiem, rozkazy mam póki co tylko na jutro. Dobrze że przynajmniej wojsko odciążyło nas z patroli za miastem, bo jeszcze mniej czasu dla Ciebie bym miał... odpowiedział cicho.

Arroyo
14-11-2015, 13:37
Falmir:

Schyla się i przechodzi pod kratą na zewnątrz. Gdy wstał i się otrzepał z brudu, zapytał się swym donośnym głosem Zatem co dalej, sierżancie Roger?

Lwie Serce
14-11-2015, 13:42
Edward

Ty tam, żyjesz? Czy ci pirania mendę odgryzła i się pochlastałeś z tego cierpienia? Spytał z kordelasem w dłoni.

Kot
14-11-2015, 14:14
Edward:

Najwyraźniej osoba ta już dawno zaznała wiecznego odpoczynku, ponieważ nie reaguje... Lub przynajmniej tak nie zareaguje.

Falmir:

Ruszamy na wschód wyspy do drugiej grupy, z którą mamy się połączyć. Być może już skończyli badać swój rejon. Cholera wie. A dalej kierujemy się do ostatniej już grupy, znajdującej się w lesie niedaleko klasztoru i farm właściciela ziemskiego. To tyle? Dobra, to ruszamy - ​ruszyliście na wschodnią część wyspy.

Vito:

Chociaż tyle... Wiesz dlaczego oni tu przybyli na wyspę, co nie? Tu chodzi o orków?

Arto:

Przez te kilkanaście minut nie dzieje się nic ciekawego. Masz małą ochotę już się zmywać stąd, gdy widzisz, że jakiś żołnierz powiadomuje działowych, iż mogą opuścić stanowisko. Widzisz jak zaczynają zbierać amunicję. Nie pozostaje ci zbyt dużo czasu zanim się nie odwrócą i nie zauważą Ciebie.

Arroyo
14-11-2015, 14:21
Falmir:

Tak jest, sierżancie Roger!
Za Innosa!

Lwie Serce
14-11-2015, 14:24
Edward

W geście olśnienia, podniósł palec wskazujący w górę i wymachując rękami pobiegł do namiotu, po czym wyjął z kufra stary topór i wrócił do chaty. Przezorny, zawsze ubezpieczony, jak nie żyje to i tak mu nie zaszkodzę, a jak mańka wstańka z niego to będzie musiał się nagłowić, by zacząć mnie gnębić hehehehe. Uniósł topór i mocno wbił go w ciało...

PanzerKampfWagen
14-11-2015, 14:29
Vito

Nie wiem, strażnicy nic nie wiedzą. No nic, pójdę się już położyć... powstał od stołu i udał się do swojego pokoju, żegnając wcześniej wszystkich krótkim Dobranoc.

Kot
14-11-2015, 15:04
Edward:

Trup się nie ruszył. Teraz jesteś stuprocentowo pewien, że jest martwy i Cię nie zagryzie.

Vito:

Wszyscy udali się na spoczynek.

Lwie Serce
14-11-2015, 15:10
Edward

Widzisz chłopie, nie zadawaj się z piraniami, nawet jak chuć napastuje a taka cholerna ryba to jedyna przedstawicielka płci pięknej, to powstrzymaj się hehe. Marny koniec, łączę się w bólu. Wykonał ukłon po czym obrócił się i wrócił do namiotu, a następnie położył się na polowym łóżku.

Kot
14-11-2015, 15:33
Edward:

Położyłeś się na tym łóżku. Deszcz walił na Ciebie równo, wszak rozciąłeś tenże namiot przez swój kordelas... I łoże stało akurat przy tym wcięciu.

Falmir:

Po kilkudziesięciu minutach docieracie w końcu do drugiej grupy. Oni chyba nie mieli podobnych przygód jak wy z zębaczami. Stoicie oboje na piaszczystym gruncie, za wami zaś rozciąga się las i pewien kamienny krąg. Sierżanci wyszli sobie naprzeciw i uścisnęli sobie dłonie.

- I jak tam patrol? - spytał Roger
- Nic ciekawego. Pełno zwierzyny i innego gówna. W tamtej wielkiej jaskini tylko coś chrapie i dyszy jak cholera. Pewno jakiś troll tam siedzi to się tam nie zbliżaliśmy.
- A no to widzisz. Nas zębacze napadły i niektórych z nas nieźle pogryzły. Znaleźliśmy za to jakąś bimbrownię. Dwadzieścia flaszek...
- E, przyniosłeś coś dla nas chociaż? - zaśmiał się.
- Nie, haha! Jedną buteleczkę tylko zapomniało mi się zostawić na miejscu...
- Oj tam, oj tam. Za jedną buteleczkę nikt się nie obrazi chyba - znowu się zaśmiał, po czym dodał - Dobra, chodźmy do trzeciej grupy. Pewnie już na nas czekają.​

Lwie Serce
14-11-2015, 15:50
Edward

Poirytowany zerwał się z łóżka, zdjął koszulę i zaczął wykonywać jakiś dziwny, skoczny taniec, machając zdjętą odzieżą w górę. Yo ho! Yo ho! To sterburtę, rozwaliła jedna z naszych salw! Ciepła krew poleje się strugami! I rumu mi murwa dajta zamiast deszczu yo ho! Zaczął śpiewać wyrwane z kontekstu wersy piosenki przy tym, nieco "wzbogacając ją"... Po chwili, gdy już się zmęczył, przestawił łóżko w inne miejsce i rozciął kolejny kawałek materiału w namiocie, by zrobić sobie z niego okrycie...

Kot
14-11-2015, 15:56
Edward:

Rozciąłeś go uzyskując dosyć grube i duże okrycie. Jeszcze więcej deszczu zaczęło wpadać do środka, lecz jak na razie jeszcze nie dosięga on łóżka...

Lwie Serce
14-11-2015, 15:58
Edward

Teraz możesz mi naskoczyć łajzo, aaahaha! Wykrzyczał na chmurę, wymachując pięścią. Założył po tym koszulę i położył się, okrywając prowizorycznym "kocem" aż po samą głowę.

Kot
14-11-2015, 16:03
Edward:

Udało ci się przykryć się cały tym "kocem" i to do tego suchą częścią. Gruby materiał powinien ci zapewnić ochronę przed zimnym wiatrem i nieco przed ewentualnym deszczem.

Jest ci zimno i nie możesz się rozgrzać przez to, że jesteś cały zmoknięty. Burza chyba nie ma zamiaru ustąpić, ponieważ pioruny dalej ostro strzelają, jakoby sam wściekły Beliar zstąpił ze swego królestwa.

Andrij Marszałek
14-11-2015, 16:07
Rhen

Jak zwykle było wyśmienite, dziękuję. - Po posiłku kładzie się spać.

Lwie Serce
14-11-2015, 16:13
Edward

Nie, tak pogrywasz wredna łajzo!? Zaraz zobaczysz, że Edward jest sprytniejszy od ciebie cholerna wywłoko! Wykrzyczał patrząc się na chmury i zdjął materiał z łoża, jeśli trzeba pomagając sobie kordelasem, i owinął się nim kładąc się na ziemi...

Kot
14-11-2015, 16:16
Edward:

Chyba coś poszło nie tak, ponieważ nic się nie zmieniło, a jedynie deszcz pada na twoją głowę, która i jednocześnie jest brudzona przez mokry piasek. Prócz tego robi ci się jeszcze zimniej...

Lwie Serce
14-11-2015, 16:19
Edward

Nie, tak nie będzie, nie! "Koc" owinął sobie na głowie, tak że widać mu tylko twarz, resztę okrycia zarzucił na plecy i zaczął biec wysoko unosząc do góry nogi i wymachując rękami w stronę plaży. Trzeba się rozgrzać, tak trzeba!

Arroyo
14-11-2015, 16:20
Falmir:
Farciarze mieli więcej szczęścia niż my. Choć.. może nie całkiem. No cóż, ruszajmy dalej.

Kot
14-11-2015, 16:24
Edward:

Biegając i wymachując nogami i rękoma rzeczywiście powoli robiło ci się ciepło. O dziwo skutecznie omijałeś wszystkie kamienie czy inne "nierówności" będące na plaży. Czyżby powoli szczęście się do Ciebie uśmiechało?

Lwie Serce
14-11-2015, 16:29
Edward

Pobiegał jeszcze chwilę po plaży i wrócił z powrotem do namiotu, gdzie nie bacząc już na nic stara się wreszcie zasnąć...

PerWerka
14-11-2015, 16:30
Arto

Postanowił jeszcze zostać w tym miejscu co teraz stoi by sprawdzić czy wojaki pozostawią działo bez straży.

Piraci tu grasują.. to dobrze,, to bardzo dobrze, zacierał rękami jak chciwiec jakiś.... może bałaganu narobią. A jak bałagan będzie to i żołdaki zafajdane będą bardziej zajęci. A jak zajęci będą to i mniej uważni... he he he... Trza by piratom pomóc jakoś się tu dostać... No opuście te działa to się je troszke popsuje.. he he. i nie będziecie mieli czym strzelać.... he he he

Mruczał se pod nosem. Bacznie jednak obserwując czy go kto nie najdzie od tył czy z boku.

Kot
14-11-2015, 16:46
Arto:

Wojskowi zaczęli nosić do magazynu obok Ciebie jakieś worki i kule armatnie, aż w końcu przepchali same działo do magazynu. Widzisz również, że jeszcze inni wojacy znoszą tu z koszar resztę amunicji. Wszyscy potem rozeszli się, prócz jednego z żołnierzy, który zamknął drzwi magazynu i stanął na warcie. Chyba nie ma zamiaru od tak zostawić całych zapasów na pastwę losu.

PerWerka
14-11-2015, 17:12
Arto

Osz w mordę.... Jeden został.... no nic będą musieli piraci jakoś sami się tu dostać... No chyba że.? Gdy upewnił się ze wartownik jeden został. Przygotował sobie sztylet... Udając pijanego wyszedł z ukrycia.. Wcześniej rozpinając swoje ubranie tak jakoś w nieładzie chciał wyglądać na zalanego w trupa...

Oj, Gdzie rum? buteleczki moje gdzieście się schowały?... Idzie w kierunku wartownika chwiejąc się i udając pijanego... Ukrywa przygotowany sztylet...

Ma nadzieję, że uda mu się dostać bardzo blisko wartownika...

Kot
14-11-2015, 17:39
Arto:

Wartownik wyjął miecz i wymierzył go w Twoją stronę, po czym krzyknął - Won mi stąd portowa łajzo, bo zaraz skończysz w basenie portowym!

PerWerka
14-11-2015, 18:00
Arto

Skupiony na mieczu, bardzo ostrożny by w razie czego odskoczyć i uciec.. Wartownik ubrany w cięższą zbroję będzie musiał jakoś się zamachnąć miecem jeśli będzie chciał zaatakować

Arto staje jak wryty lekko się przechylając do tył Gdy żołnierz na niego warknął...
Przymyka jedno oko...
(Ekk czkawaka) Karczmy bronisz uczciwemu (ekk) handlazowi zwiedzić? Powoli nadal chwiejąc się idzie w kierunku żołnierza..

Techniczny
Ile jeszcze w metrach do wartownika?

Kot
14-11-2015, 18:15
Arto:

Ano to i jak do karczmy to proszę bardzo, proszę wejść - strażnik odsunął się od drzwi byś mógł do nich spokojnie podejść i położył sobie miecz na prawym barku. Jednocześnie widzisz, że bacznie Cię obserwuje.

Techniczny:

Z jakieś 5-6 metrów.

PerWerka
14-11-2015, 18:18
Arto

Podszedł nadal chwiejąc się i udając pijanego do drzwi...
A to nie karczma... Psia jucha... Odwrócił się w kierunku wartownika... Powiedz mi przyjacielu gdzie ja jestem? Ekkk

Kot
14-11-2015, 18:24
Arto:

Jesteś w... klasztorze magów ognia. Trochę ubogi, ale zawsze coś. Słuchaj, magowie nie będą zadowoleni jeżeli Cię tu zobaczą. Pomóc ci dotrzeć do? domu - spytał z lekkim uśmiechem.

PerWerka
14-11-2015, 19:16
Arto

A nie..... dam sobie radę Dobry człowieku... A gdzie ta karczma? Bom chyba do portu trafił...A już widzę... Bywaj...

Za rum serce oddam i duszę zaprzedam....
Jeno jedną flaszkę... gdzie ją kuźwa mam?

Co mi pozostało? ino mordę schlać,
Pieskie ino życie,,,Kuźwa jego mać....

Oddala się nadal chwiejnym krokiem, do czasu gdy zniknie z oka wartownika. Nic by mi ten sabotaż nie dał ,a jeno kłopotów.. Darł mordę że pewnie już jacyś wścibscy się przypatrywali... A szkoda....
Wraca do Gildii.

Kot
14-11-2015, 21:03
Arto:

Gdy wszedłeś do gospody Hanny ta od razu wyskoczyła z pytaniem - I co? Co się tam dzieje?

PerWerka
14-11-2015, 22:36
Arto

Posadził tyłek przy ladzie... Wojskowi piratów zwietrzyli chyba. Cofnęli warty, więc pewnie już piraci obgryzani przez ryby są. Nie dowiedziałem się zbyt dużo, ale przynajmniej wiemy, że jakiś czas będzie tu w czorta ich.

Kot
14-11-2015, 22:38
Arto:

Ah... Przez tę burze może i już są, a nawet jeśli nie to nie odważą się zaatakować miasta. Zbyt wiele straży, zbyt wiele armat, a teraz na dokładkę żołnierze. W każdym razie dzięki za informacje. Zaraz pójdę uspokoić nieco gości. Ty jak mniemam wracasz do swoich?

PerWerka
14-11-2015, 22:42
Arto
mhm... dobrze mniemasz... Arto wstał i poszedł do kanałów.

Kot
14-11-2015, 22:45
Arto:

Wchodząc do głównego pomieszczenia waszej bazy Twa szefowa od razu rzuciła do Ciebie - Byłeś w tym porcie?