PDA

Zobacz pełną wersję : Zaskakujące epizody XXw



Gajusz Mariusz
11-01-2016, 23:52
Wszyscy, a przynajmniej większość z Was zna przypadki bratania się na frontach WWI, najczęściej przy okazji Świąt Bożego Narodzenia. W trakcie WWII dochodziło także do nietypowych, zaskakujących epizodów. Oto jeden z nich: Pilot Luftwaffe Ludwig Franz Stigler w grudniu 1943 wziął udział w wydarzeniu, które stało się słynne wiele lat później. Podczas pierwszej misji – nalotu na Bremę – bombowiec B-17 „Ye Olde Pub’” z 379 Grupy Bombowej został poważnie uszkodzony przez niemieckie myśliwce i działa przeciwlotnicze. Wracając do bazy z uszkodzonymi silnikami, odstrzeloną połową statecznika poziomego, zniszczonym nosem, z rannymi i zabitymi na pokładzie, bombowiec został przechwycony przez Stiglera – jeśli by go zestrzelił, otrzymałby Krzyż Rycerski (miał wtedy bodaj 17 zestrzeleń na koncie). Widząc stan, w jakim znajdowała się maszyna, Stigler współczuł amerykańskiej załodze, nie atakując, podleciał do kokpitu maszyny i zasygnalizował jej, aby ta wylądowała. Po odmowie, wskazał im drogę do neutralnej Szwecji. W końcu, po krótkim locie skrzydło w skrzydło, Stigler zasalutował i odleciał do bazy. W roku 1990 spotkał się z Charlesem Brownem – pilotem bombowca B-17, którego oszczędził w 1943 roku. Zostali przyjaciółmi, którymi byli aż do śmierci Stiglera w 2008 roku.
https://encrypted-tbn1.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRgHdzqQn-OfaxHcB-rzC5FeMHS8cYxeViZb-vyqG-0DpPr2jnghttp://extrastory.cz/images/2015/07-cervenec/07-4/4.jpg.jpg
http://polimaty.pl/wp-content/uploads/2015/06/QrSOMEh.jpg
http://i.ebayimg.com/images/i/271702695444-0-1/s-l1000.jpg
https://hinouye.files.wordpress.com/2013/04/charles_brown_e_franz_stigler_05.jpg

A tutaj coś dla graczy:

vv-tpc7gliI

mquH77FXHas

Wonsz
12-01-2016, 18:38
Słyszałem o tym, ale i tak bardzo lubię tę historię ;)


Swoją drogą Sałaton nagrał o tym utwór "No Bullets fly" :D

Gajusz Mariusz
12-01-2016, 22:44
O dzięki! :ok: Nawet nie wiedziałem.

Samick
13-01-2016, 00:32
Tsutomu Yamaguchi, człowiek który dwa razy otarł się o śmierć.... Tak, wielu potrafi otrzeć się setki razy w ciągu minuty, ale ten człowiek przeżył wybuch dwóch bomb. Tych o największej mocy. Najpierw przeżył zniszczenie Hiroszimy, by dotrzeć jakoś do Nagasaki i przeżyć kolejny raz. Zmarł niewiele ponad 6 lat temu, jako jedna ze 165 znanych osób, którym "udała się" ta sztuka. Napisał książkę o swoich przeżyciach.

Gajusz Mariusz
14-01-2016, 15:00
Jeżeli chodzi o Hiroszimę i Nagasaki. Ta pierwsza miała pecha (dobra pogoda...) natomiast druga bomba miała spaść na Kokurę. Jednak zbyt duża pokrywa chmur nad nią spowodowała że skazańcem okazał się cel zapasowy, Nagasaki... Tak więc niekiedy lepiej jak jest pochmurno... :confused:

Samick
14-01-2016, 15:21
O przypadkach Japończyków wychodzących po latach z dżungli nie będę wspominał. :)

Gajusz Mariusz
14-01-2016, 15:35
O przypadkach Japończyków wychodzących po latach z dżungli nie będę wspominał. :)

Vide - Filipiny... :cool:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Japo%C5%84ski_op%C3%B3r_po_wojnie

O pierwszym z wymienionych całkiem niedawno oglądałem film (recka i trailer w temacie Filmy post nr 2702 z dn. 31-10-2015)

Nezahualcoyotl
15-01-2016, 17:16
Ech cudze chwalicie a mamy czym świat zaskakiwać:

http://i63.tinypic.com/24ngrk0.jpg


Pułkownik Prugar-Ketling pisał: „Strzelcy 49. pp wtargnęli już do środka wsi, siekąc i kłując bagnetem każdego, kto im się pod rękę nawinął. Odzywające się od czasu do czasu seriami strzały pistoletów maszynowych urywały się nagle, w połowie magazynków. Czuło się, że ręka, która jeszcze przed ułamkiem sekundy naciskała spust, martwieje i bezładnie opada, sparaliżowana uderzeniem kolby lub pchnięciem bagnetu. Nie słychać było żadnych okrzyków. Bój toczył się w ciemnościach i złowrogiej ciszy. Nikt nim już nie kierował – nikt o pardon nie prosił. Wrażenie było niesamowite. Toteż groza, jaka opanowała Niemców, musiała przewyższać wszystkie dotychczasowe ich przeżycia. Z takim zaskoczeniem i z takim atakiem nie spotkali się zapewne nigdy. Trupy, które oglądaliśmy później, miały wyraz straszny. Trwoga, wśród której ginęli, nie znikła z ich twarzy. Wysiedliśmy z samochodu i pieszo podążaliśmy za cichnącym i dogorywającym odgłosem nocnego szturmu. Gdy wchodziliśmy do pierwszych zabudowań, na niebie ukazywał się już świt. W coraz mocniej jaśniejących plamach brzasku porannego odróżnialiśmy domy, drzewa, opłotki, a później... działa, jaszcze, ciągniki, samochody – najpierw pojedyncze – potem grupy, całe parki. Przecieraliśmy oczy, by się upewnić, czy to nie złudzenie, tak nieprawdopodobnie zdobycz ta wyglądała. Wieś duża, bogata, o szerokich podwórzach i ogrodach, zawalona była sprzętem i materiałem wojennym po brzegi".

http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/932344//2
http://www.muzeum-slask1939.pl/content/103

chochlik20
20-01-2016, 15:00
Skoro jesteśmy przy 2wś warto wspomnieć o akcjach AK, które odbiły się skutecznym echem wśród Niemców.

Działalność AK w czasie wojny nie ograniczała się bynajmniej do polskich ziem okupowanych przez Rzeszę, ale wykraczała po za nie.


72 lata temu, 24 lutego 1943 roku, „Zagra-Lin” – oddział Organizacji Specjalnych Akcji Bojowych „Osa”, dokonał zamachu bombowego na peronie kolejki miejskiej S-Bahn Friedrichstrasse w Berlinie. Ucierpiało 78 osób, z czego 36 straciło życie. Do podobnych eksplozji doszło później m.in. na dworcach głównych w Berlinie i we Wrocławiu (Breslau).

http://dzieje.pl/artykulyhistoryczne/bomby-w-berlinie-czyli-polska-dywersja-w-stolicy-iii-rzeszy

AK rozpoczęło także działalność propagandową. Była ona tak rozwinięta, że Niemcy, którzy w nią uwierzyli sądzili, że gazety propagandowe, które zdobywali były dziełem opozycji, która miała się narodzić wśród nich. Dochodziła nawet do tego, że sami żołnierze Wehrmachtu wierząc, że pracują dla opozycji zaczęli spiskować.


Sfałszowana przez AK odezwa zbiegłego na Wyspy Brytyjskie Rudolfa Hessa była na tyle skuteczna, że w Rzeszy zaczęły powstawać grupki popierające uciekiniera. Czasopisma wydawane w języku niemieckim przez polskie podziemie powodowały, że część Niemców uwierzyła w istnienie antyhitlerowskiej opozycji. Jedno z pism - satyryczny "Der Klabautermann", cieszył się tak dużym powodzeniem wśród żołnierzy Wehrmachtu, że płacili za niego po kilkadziesiąt marek. Podobne akcje powodowały chaos, bójki między Niemcami, a nawet wstrzymanie pracy fabryk.

http://historia.wp.pl/title,Akcja-N-wojna-psychologiczna-Armii-Krajowej,wid,16390533,wiadomosc.html?ticaid=116558

Ci, którzy chcą dowiedzieć się więcej o tym polecam przeczytać tę pozycję.

http://www.dwpwn.pl/inc/images/big/prod932img1427794253.jpg

Gajusz Mariusz
07-10-2016, 12:51
http://www.strangehistory.net/blog/wp-content/uploads/2014/01/gordon-selby.jpg


Dawno nic nie znalazłem odpowiedniego do tematu, ale w końcu mam! W najnowszym numerze MSiO http://www.magnum-x.pl/sklep/morze-statki-i-okrety/id-2016/msio-numer-specjalny-4-2016 jest artykuł poświęcony tragedii HMS Affray http://www.magnum-x.pl/artykul/affray-zagadka-na-dnie-kanalu-la-manche W skrócie: w okolicznościach do dziś nie wyjaśnionych zatonął ten okręt podwodny wraz z całą załogą w kwietniu 1951 na wodach Kanału La Manche (choć w tym wypadku raczej pasowałoby Kanału Angielskiego). Na czas rejsu część załogi została zastąpiona przez grupę ze szkoły broni podwodnej w Gosport. Członkowie załogi którzy musieli ustąpić miejsca kursantom, mogli się słusznie uważać za prawdziwych szczęściarzy ale jak do tej pory to nic nadzwyczajnego. No to teraz wygodnie się rozsiądźcie i podziwiajmy siłę pewnego Anioła Stróża. Żaden z tych szczęśliwców nie mógł się równać z Gordonem Selby. :cool: Ten 31-letni wówczas podoficer, mający za sobą 12 lat służby na okrętach podwodnych, był instruktorem w grupie oddelegowanej z Gosport i wypadł z niej w ostatniej chwili - niedługo przed planowanym wyjściem w rejs został odwołany na ląd do załatwienia pewnej sprawy i wracając poczuł się nagle tak źle (według oficjalnej wersji, nieoficjalnie wdał się w bójkę... ;)), że trafił do szpitala. Okazuje się że nie był to pierwszy raz! Takie szczęście w nieszczęściu przydarzyło mu się i wcześniej.. kilka razy! W sierpniu 1939 Selby mia przydział na HMS Oxley, ale zbiegiem okoliczności zastąpił go inny marynarz. Zaraz potem okręt ten wyruszył w swój pierwszy rejs bojowy, z którego nie wrócił - został pomyłkowo zatopiony u wybrzeży Norwegii przez HMS Triton (także okręt podwodny), a z jego załogi ocalało dwóch ludzi. Idziemy dalej :D. Po służbie na HMS Oberon i HMS H 44 Selby trafił na HMS Upholder, którym dowodził największy as brytyjskiej broni podwodnej, David Wanklyn. Na tym okręcie odbył 24 patrole i dostał przydział na HMS P 39. Kilka tygodni przed tym jak HMS Upholder przepadł bez wieści w trakcie kolejnego patrolu... Pod koniec marca jego nowy okręt stojący na Malcie, został zbombardowany. "Bezdomne" załogi (oprócz P 39 bomby zniszczyły jeszcze inne okręty podwodne: HMS Pandora i HMS P 36) znalazły się na płynącym do Gibraltaru Olympusie, który krótko po opuszczeniu La Valetty, w nocy 8 maja 1942 roku wpadł na minę. Zatonięcie przeżyła zdecydowana większość ludzi, ale tylko 9-ciu, w tym :cool: rzecz jasna Selby, dopłynęło do wyspy. Po roku bezpiecznej służby (na szkoleniowym HMS L 26) dostał on przydział na HMS Sickle i... znów uniknął śmierci, bo krótko przed zaginięciem tego okrętu przeniesiony został na HMS Storm! Tak na zakończenie. Zanim trafił do szkoły w Gosport ("matkował" kursantom do 1959 roku), był jeszcze po drodze HMS Truculent, z którego zszedł pod koniec 1949. Ten ostatni zatonął w wyniku kolizji ze szwedzkim zbiornikowcem Divina w ujściu Tamizy 12 stycznia 1950 roku...

PS Poszukałem poza czasopismem że zmarł spokojnie w wieku 87 lat w 2007 :D