PDA

Zobacz pełną wersję : Jazda kozacka w armii koronnej (1549-1696)



[IG] Misiak
28-01-2016, 19:04
Cześć,

Jazda kozacka w końcu doczekała się osobnej monografii. Będzie szansa poczytać o wyczynach innej formacji niż husaria.

http://www.empik.com/jazda-kozacka-w-armii-koronnej-1549-1696-glubisz-bartosz,p1119697150,ksiazka-p

Samick
28-01-2016, 20:44
Bibliografia? Ilość stron? Kim ten człowiek jest?

Nezahualcoyotl
29-01-2016, 17:13
Na FB figuruje jako student historii UAM w Poznaniu.Życzymy powodzenia w sprzedaży i zaoferowaniu nam (oby) interesującej lektury.

romanrozynski
30-01-2016, 01:11
Trochę info o tej pracy, autorze i promotorze na historykach od posta 333:
http://www.historycy.org/index.php?showtopic=54294&pid=1506677&st=330&#entry1506677
I tutaj jest bardzo niepokojąca informacja:

Promotor pracy:
prof. UAM dr hab. Maciej Franz
To może oznaczać bubel, tak przynajmniej było z inną praca pisaną pod kierunkiem tego promotora:
http://chomikuj.pl/roman.rozynski/recenzja_P*c5*82owego_-_Copy,5053642659.pdf
Dużo krytycznych uwag mam też do pracy do której "cenne" uwagi autorowi w trakcie pisania zgłaszał tenże Franz, poniżej na blogu mała część spośród nich:
http://romanrozynski.blogspot.com/2015/12/garsc-uwag-o-ksiazce-dotyczacej-bitwy.html
No ale to że promotor kiepski nie musi oznaczać bubla, jeśli sam autor jest kumaty - poczekamy, zobaczymy.

Samick
30-01-2016, 06:45
Ojej... Ojoj... Zajrzę, ale z dodatkową rezerwą. Mam podobne zdanie o prof. Franzu co przedmówca.

Piner
30-01-2016, 09:09
Z tego co wy starzy wyjadacze tu informujecie to na tę książkę raczej się nie zdecyduję.Szczególnie po informacjach pana Rozyńskiego.

Barsa
30-01-2016, 22:24
Nie przesadzajcie.... Franz jest jest taki tragiczny. Ważne, że coś pisze, że promuje swoich uczniów. Koleś z innej bajki niż ja na pewno w poglądach na powstanie Chmiela (no i dużo "literówek" robi), ale to nie znaczy, że książka jego "padawana" to bubel. Taki Płowy napisał głupoty o Konstantynowie i Piławcach, ale potem podobno zrehabilitował się książkami o bitwach z czasów Karola XII.

romanrozynski
31-01-2016, 04:45
Nie przesadzajcie.... Franz jest jest taki tragiczny. Ważne, że coś pisze, że promuje swoich uczniów. Koleś z innej bajki niż ja na pewno w poglądach na powstanie Chmiela (no i dużo "literówek" robi), ale to nie znaczy, że książka jest "padawana" to bubel. Taki Płowy napisał głupoty o Konstantynowie i Piławcach, ale potem podobno zrehabilitował się książkami o bitwach z czasów Karola XII.
Czy naprawdę się zrehabilitował to trudno powiedzieć bo nikt kompetentny jeszcze mu z tych nowszych prac recenzji nie napisał, a Franz owszem, jest tragiczny, ważne jest bowiem jak pisze, a nie ile pisze.
Franz w swoich 100 bodajże publikacjach powtarza błędy, nic nowego nie odkrywa , mimo że wiele jest do odkrycia i jak już gdzieś wspomniałem za swoje dwie najważniejsze publikacje: doktorat i habilitację zebrał baty w recenzjach.
Jedyne co nowego Franz wnosi w swych publikacjach to własne błędy wynikające z niezrozumienia tego co przeczytał.
Jeśli on nie jest tragiczny to nikt nie jest.
Albert Borowiak pisze o wiele mniej od niego ale jest to godne uwagi, nie ilość bowiem się liczy lecz jakość.
Gdyby jeszcze Franz pisał powieści to można by Twoją argumentację ilościową uznać ale on niby naukowe prace pisze, które i tak mało kto czyta, więc z jego pisaniny żadnego pożytku nie ma, pożytek jest za to z recenzji jego wypocin pisanych przez bardziej kompetentne osoby.

Barsa
15-02-2016, 21:34
Tak nie liczy się ilość ale jakość.... Nie zawsze Franz się myli i nie wszędzie. Nie zapominajmy też, że jeśli chodzi o marynistykę to jest tak o wiele lepiej. Każda praca, nawet z wieloma błędami ma jakoś wartość, nawet jako pole dla recenzentów czy następnych piszących o tych wydarzeniach, lub podobnych. Każdy popełnia błędy. Gorsza sprawa jak ktoś swoimi bzdurami blokuje tematy innym...

Franzowi czy Płowemu, mimo, że nie zgadzam się z ich tezami, a argumentacja Płowego jest miałka, brakuje do takich tuzów z HB jak Dzieszyński, Derdej czy Barkowski.

romanrozynski
17-02-2016, 11:07
Nie zawsze Franz się myli i nie wszędzie. Nie zapominajmy też, że jeśli chodzi o marynistykę to jest tak o wiele lepiej
Nie byłbym tego pewien:

PHW, nr 1 (2011), s. 193:
http://wceo.com.pl/images/Dokumenty/WBBH/PHW/PHW_1_2011.pdf

Samick
17-02-2016, 14:10
I tu wezmę w obronę Franza, bo to że się podjął napisania książki o czym innym niż na co dzień się zajmuje wymusiła na nim nie tyle chęć, co raczej wymóg, by badacz "rozwijał się" podejmując skrajne (z pozycji swoich elementarnych badań) tematy. Popatrzcie i okaże się, że nie jedna osoba tak poległa. Punkty trzeba zdobywać, a trzeba punktować wszystkim, także rozbijaniem się o skały tematów nieznanych precyzyjnie. Takie wymogi z góry spływają, a praca to praca, żyć trzeba. Błędy związane z wielorakimi błędami choćby z nazwami własnymi czy nazwiskami to oczywiście w pierwszej kolejności błąd autora. Błędy te powinna wyłapać osoba korektora bądź redaktora, a dobre osoby w tym fachu ciężko w tym kraju. Tudzież biorą sobie tyle, że nie stać ludzi na nich. Tudzież czy ci dobrzy nie biorą się za historię czy inne nauki, wszelki materiał, który wymaga jakiejś rzetelnej wiedzy do jej dokonania. Ostatnia moja teoria brzmi, że ci ludzie boją się pisać/dzwonić do autorów by przedyskutować z nimi "co mają na myśli". Jako, że książka to duży wydatek, autorzy starają się ciąć na wszystkim i sami dokonują poprawek. Bo nawet najsłabsi w tym fachu chcą tyle pieniędzy, że głowa mała, a rezultatów nie widać. Wstyd przed oddaniem innym albo potrzeba ogromu pracy przy tym sprawia, że poprawia autor samodzielnie i popełnia dalsze błędy (czyt. utrwala te co są). Książka to punktu, więc nawet jak jest szajs to i tak wydasz. Nie masz punktów? Masz problemy, że nie pracujesz, nie realizujesz statutu naukowca itp. Koło się zamyka.

Tysiące druków pokonferencyjnych jakie wydaje się co roku to rezultat potrzeby na punkty, jak najmniejszym kosztem czasowym i finansowym. Druk, bycie redaktorem, konferencja. I troszkę punktów wpada do kieszeni. Nic nowego się nie odkrywa, niejedna osoba dopuszcza się powielania tego samego tekstu, zmieniając tylko delikatnie tytuł i troszkę układ tekstu, zakopuje w nudnych szczegółach nie wnoszących nic do tematu (od dziesiątek lat powielana praktyka, ale ostatnie lata to przegięcie). Bo liczą się punkty. Punkty. Punkty!

Tak wygląda polska nauka.

romanrozynski
17-02-2016, 14:25
To prawda ale jest jednak wielu autorów którzy chociaż od czasu do czasu opublikują coś odkrywczego, a Franz należy do tych co nie opublikowali nic odkrywczego (przynajmniej w kwestii kozackiej). Przy tak dużym (ilościowo) dorobku to chyba ewenement.

Barsa
19-02-2016, 12:03
Eeee tylko, że nie przesadzajmy, że dany autor nie może sobie wziąć na tapetę dwóch okresów/narodów/tematów np. Zulusów i Wietnamu, czy Japonii oraz rozbiorów Polski, bo takie przypadki są... Tak samo z Franzem u niego Kozactwo i bitwy morskie to różnorzędne kierunki. Tak samo jak np. u Wieczorkiewicza byli to Sowieci i też bitwy morskie...

romanrozynski
19-02-2016, 19:30
Tak samo z Franzem u niego Kozactwo i bitwy morskie to różnorzędne kierunki.
Masz na myśli: równorzędne=w obu jest równie kiepski ?
Niemniej faktycznie trudno zajmować się tylko jednym tematem, ja np. od czasu do czasu robię wycieczkę badawczą w powstanie styczniowe czy inne bitwy niż te z lat 1648-1649, nic na ten temat jeszcze nie napisałem (poza blogiem) ale to się zapewne za parę lat zmieni.

Barsa
20-02-2016, 16:07
Nie wiem czy kiepski... tak samo jak czy jego uczniowie są kiepscy. Jedni mu dają nagrody, chwalą a inni mieszają z błotem... zresztą częste zjawisko, tylko, że u niego jest naprawdę się do czego przyczepić. Lecz jak pisałem, jest duże grono autorów o których można powiedzieć, że są kiepscy, prof. Franz jest co najwyżej "średni", nie przesadzajmy jednak ze skrajnościami. Choć muszę przyznać, że pisząc swoją książkę za często do niego nie zaglądałem, bo nic odkrywczego nie wymyślił a z poglądami średnio się zgadzam, i trochę za dużo popełnia głupich błędów patrząc na swój tytuł, pozycje czy dorobek naukowy (nie powinien "puszczać" też takich prac jak ta Płowego... za dużo tam absurdów).

romanrozynski
01-04-2016, 01:37
Miałem wątpliwą przyjemność przejrzeć ową pracę o jeździe kozackiej w księgarni, nie zauważyłem nic ciekawego. Autor po prostu przepisał składy chorągwi kozackich za różne lata z różnych opracowań, głównie Wimmera. Niestety nie zauważyłem tam wzmianki o prywatnych chorągwiach kozackich które przecież stanowiły gros wojsk RPtey do połowy XVII w., nie zauważyłem też żadnych nowych ustaleń ani nawet skorzystania z najnowszych opracowań. Raczej odradzam