PDA

Zobacz pełną wersję : PBF Następczyni Tronu



Strony : 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 [11] 12 13 14

Lwie Serce
14-04-2016, 16:53
Catherine:

Betty wzruszyła ramionami i odwzajemniła pocałunek w policzek. Po niedługiej chwili wróciła zdyszana Margaret prowadząc pozostałych rycerzy za sobą. Rozbili drzwi, za chwilę tu będą - rzekła łapiąc z trudem kolejne oddechy.

Il Duce
14-04-2016, 16:57
Catherine

Ale nie mów jej o tym żarciku hihi - szepnęła jeszcze na moment kładąc dłoń na jej policzku i podeszła do Margaret delikatnie sadzając ją pod ścianą - Usiądź i odpocznij kochana,dobrze się spisałaś.... - rzekła cicho i nie czekając na odpowiedź stanęła przy drzwiach z mieczem w dłoni mówiąc do pozostałych rycerzy którzy przybiegli z jej przyjaciółką - Wszyscy złapcie oddech,ja i Betty przez chwilę ich powstrzymamy....

Lwie Serce
14-04-2016, 17:01
Catherine:

Bądźcie ostrożne, od okien, ustawić się zwarto z napiętymi łukami! Kiedy uznacie, że brak wam sił schowajcie się za nami, wtedy wystrzelimy i ruszymy do walki - rzekł Ealdred nakładając strzałę na cięciwę. Betty z mieczem w dłoni ustawiła się przy Tobie i spojrzała Ci w oczy raz jeszcze. Dostrzegasz w niej niepewność, ale też rosnącą chęć walki... Może kilka podniosłych słów sprawiłoby, że bojowy duch ogarnął ją całkowicie?

Il Duce
14-04-2016, 17:04
Catherine

Skinęła Ealdredowi i zaraz po tym złapała Betty w pół ramienia,szepcząc tylko - Kocham Cię siostro.... - po czym ustawiła się w oczekiwaniu do odparcia nadbiegających sługusów księcia

Lwie Serce
14-04-2016, 17:08
Catherine:

I ja ciebie - odszepnęła królewna. Po chwili nadbiegli ludzie księcia, lecz tylko dwóch ich się mieści w wąskim przejściu. Natarli na was dwaj rycerze, dobrze uzbrojeni i wprawni w walce. Walczyłyście zażarcie pojedynkując się jedna na jednego. Pokonałyście swych przeciwników, jednak same otrzymałyście po dość poważnej ranie (średnie) zadanej mieczem. Betty ma rozciętą, prawą rękę, od łokcia aż do dłoni. Nadbiegają kolejni...

Kersijana:

Nelda spojrzała w Twe oczy i rzekła - ocaliłaś mą matkę pani i... Zabiłaś tego łotra? Jestem więc twą dłużniczką... Ale, pani... Sama nie wiem... Wiedz, że jeśli będziesz kiedyś czegoś ode mnie potrzebowała, to zrobię wszystko by ci pomóc.

Il Duce
14-04-2016, 17:30
Catherine

Stała w oczekiwaniu gdy nagle usłyszała dudniące po posadzce kroki i potęgujący się z każdą upływającą sekundą hałas spowodowany ciężkim opancerzeniem ich przeciwników,ona miała ledwie kolczugę jednak w tych okolicznościach to była zaleta bowiem wbieganie po schodach w zbroi płytowej musiało być udręką....W końcu dostrzegła swojego przeciwnika,nie mogła dojrzeć jego twarzy przez przyłbicę ale oddała by prawicę że jest cały czerwony i spocony,dlatego nie dała mu ochłonąć i runęła na niego z okrzykiem spychając go do rozpaczliwej obrony,wyraźnie nie spodziewał się takich umiejętności fechtunku po kobiecie....Jednak po chwili konsternacji i zaskoczenia odezwały się dziesiątki walk w których brał udział,podobnież i ona z bólem głowy i zmęczeniem wywołanym wydarzeniami całego dnia nie była tak sprawna jak zwykle,dlatego udało mu się wybrnąć z ciężkiej sytuacji i samemu przejść do ofensywy,po trwającej dłuższą chwilę wymianie ciosów przełamał jej obronę i silnym cięciem rozciął jej bok,gdyby nie kolczuga zapewne już by leżała martwa. Zakrzyknęła z bólu i mimowolnie przyłożyła rękę do broczącej krwią rany,wróg ryknął tryumfalnie i musiał być już pewny zwycięstwa bowiem uniósł miecz do wykonania finalnego ciosu,ale mimo ran i zmęczenia wciąż była szybka i zdołała wykorzystać kardynalny błąd przeciwnika przeszywając jego szyję mieczem,rzucił jej jeszcze spojrzenie pełne szczerego zaskoczenia i nienawiści przemieszanej z szacunkiem.... Nie trwało to jednak długo bowiem wyszarpnęła ostrza i posłała mu solidnego kopniaka którym wysłała go z powrotem w dół wywołując tym głośny brzęk i liczne przekleństwa jego towarzyszy. Wreszcie odetchnęła i spojrzała na siostrę,która wyglądała równie źle co ona sama,dlatego złapała ją za rękę i odciągnęła od drzwi krzycząc do pozostałych - Teraz!

PerWerka
14-04-2016, 17:59
Kersijana

Popatrzyła w oczy dziewczyny... Nic mi nie jesteś winna. Najważniejsze, że ten łajdak już nie będzie was gnębił... I nie jestem Panią... mam na imię Kersijana...

Lwie Serce
14-04-2016, 18:05
Catherine:

Gdy tylko następni wbiegli do komnaty, a było to dwóch rycerzy i pięciu zbrojnych, zakonnicy wystrzelili z łuków, wszystkich zabijając od razu. Ciężko nie być pod wrażeniem ich celności, gdyż strzały trafiały akurat tam, gdzie poddani księcia byli najsłabiej opancerzeni. Po tym rycerze Stanowczego Wezwania dobyli mieczy i pod przewodem Ealdreda runęli z głośnym okrzykiem na swych przeciwników, którzy wciąż przybywają...

Kersijana:

Dobrze, Kersijano... Szepnęła Nelda, w tym czasie jednak wpadło do komnaty trzech rycerzy, w jednym z nich poznajesz Bowena - tego, który niósł Annę do medyka. Znaleźliśmy ciało księcia, a ty byłaś ostatnią, która go widziała! Warknął w Twą stronę, trzymając dłoń na rękojeści niewydobytego miecza.

PerWerka
14-04-2016, 18:08
Kersijana

Tak, byłam ostatnią, która go widziała,,, I patrzyłam jak te bydle zdycha... Oby jego ścierwo zgniło zapomniane... A teraz czyń co mówisz... Kersijana spuściła głowę....

Il Duce
14-04-2016, 18:09
Catherine

Betty,cokolwiek by się nie działo,zostań przy niej,ja ruszę do walki jeśli zaczną przegrywać ale Ty jej pilnuj,dobrze? - szepnęła do siostry stając wraz z nią koło Lothiriel

Lwie Serce
14-04-2016, 18:16
Kersijana:

Nie przyszedłem tu by cię zabić, Noldorko. Książę był bydlakiem ale miał wielu popleczników, tu w Larii i poza nią. Gorszą jednak sprawą, że Jatu będą tu lada moment a my zostaliśmy bez wodza i wybuchną waśnie, jeśli tylko reszta dowie się o śmierci Alamara. Nie będziemy mieli wtem szans się obronić. Tyś zawiniła, i chociaż śmierć mu się należała, to nie w chwili kiedy może zgubić nas wszystkich, ty więc wymyśl teraz co poczynić, by jedność wśród obrońców zachować - rzekł Bowen.

Catherine:

Dobrze - Betty skinęła Ci głową. Tymczasem wywiązała się okrutna walka, zakonnicy póki co dobrze sobie radzą dzięki widocznie lepszej wprawie w walce oraz uzbrojeniu. Ealdred okazał się znakomitym fechmistrzem, tnąc wielu przeciwników z głośnymi okrzykami. Ale żołdacy księcia wciąż napierają, a wśród nich także jego rycerze... Nagle dosłownie przed Twym nosem świsnęła strzała Rity wypuszczona z długiego łuku. Gdy obejrzałaś się gdzie poleciała, dostrzegłaś łucznika, który jak się okazało przed chwilą celował w Lothiriel, a teraz kona w męczarniach.

Il Duce
14-04-2016, 18:20
Catherine

Miała ochotę podbiec do Rity i mocno ją uściskać jednak wiedziała że w tej chwili to nie najlepszy pomysł....To co dostrzegła uświadomiło jej jedną rzecz,mimo tego że myślała iż na tyłach jej siostra i....Lothiriel będą bezpieczne to najwyraźniej mocno się pomyliła w tej ocenie,dlatego postanowiła że i ona będzie czuwać nad jej bezpieczeństwem,od tej pory wyławiała wzrokiem każde potencjalne zagrożenie dla życia ciężko rannej królowej.

PerWerka
14-04-2016, 18:33
Kersijana

Kto jest wśród wysokich dowódców szanowany zarówno wśród popleczników księcia jak i jego mniej lojalnych ludzi? Wedle prawa Anna jest teraz wodzem i tylko Ona może wskazać swojego Namiestnika...

Lwie Serce
14-04-2016, 18:41
Catherine:

Margaret walcząc z jednym ze zbrojnych podbiegła do okna, kilkoma finezyjnymi ruchami miecza pozbawiła go oręża, obróciła i zasadziła kopa w tyłek, tak że wyleciał na zewnątrz. Miłego lootuuu niewykastrowany złamasieeee! Krzyknęła za nim, machając ręką.

Rita oddaje co jakiś czas celne strzały z łuku, powalając podanych księcia Larii. Ealdred i jego zakonnicy zawzięcie walczą, trzech z nich już poległo, a kolejni ludzie Alamara nacierają... Betty widząc to ruszyła biegiem naprzód, dołączając do walki.

Kersijana:

Może kasztelan, zdaje się że marszałek Stanowczego Wezwania Ealdred jest też przez wszystkich szanowany. Ale co z tego, że księżna Anna wskaże namiestnika, jeśli książę został zamordowany? Od razu posądzą ją o to, że sama zleciła zamach na niego tobie.

PerWerka
14-04-2016, 18:44
Kersijana

Prowadź mnie na dziedziniec Panie... Ludzie Larii muszą się dowiedzieć. Niech ktoś weźmie Annę na ręce i ją tez tam zaprowadzi... Wiem, widziałam wśród waszych twarzy, że mieli dość Tyrani...

Il Duce
14-04-2016, 18:46
Catherine

Już miała zerwać się do biegu za siostrą jednak w ostatniej chwili oprzytomniała i stanęła jak wryta w miejscu,mogła teraz jedynie modlić się o to by Betty wyszła cała i sama sobie poradziła,ona musiała dbać o to by Rita i Lothiriel przeżyły tą walkę....

Lwie Serce
14-04-2016, 18:50
Kersijana:

Dobrze, pani, ale ty będziesz mówić - odparł Bowen i wziął Annę na ręce, następnie zaś udaliście się na dziedziniec zamku. Córka księżnej również jest z wami. Na dziedzińcu są już zebrani rycerze w pełnym rynsztunku, czekający na księcia.

Catherine:

Betty walcząc z jednym rycerzem, dzięki swej zręczności powaliła go na ziemię, ale w tym samym momencie dostała toporem w plecy od drugiego i padła na podłogę jęcząc z bólu...

Il Duce
14-04-2016, 18:54
Catherine

Siostro! - krzyknęła rozpaczliwie i w tej samej chwili runęła na rycerza który obalił jej siostrę,liczyła tylko ze nikt nie wykorzysta tej chwili by dobić Lothiriel ale nie mogła stać bezczynnie i patrzeć jak to samo spotyka Betty....

Lwie Serce
14-04-2016, 19:28
Catherine:

Rita została przy Lothiriel, strzegąc jej. Udało Ci się obalić rycerza, który szykował się już do dobicia Twej siostry. Poddany księcia padł z raną na ziemię, wijąc się z bólu. Betty jest w nie lepszym stanie...

Il Duce
14-04-2016, 19:32
Catherine

Już miała wznosić miecz by dobić rannego jednak powstrzymała się od tego widząc jak ciężko został przez nią raniony i jak bardzo jej siostra potrzebuje pomocy.... - Och Betty,miałaś zostać ze mną.... - jęknęła i delikatnie złapała ją pod pachami zaczynając odsuwać od pola walki....

PerWerka
14-04-2016, 19:53
Kersijana

Stanęła na jakimś wzniesieniu na dziedzińcu... Popatrzyła na zebranych... Rycerze, mieszkańcy Larii. zaczęła niepewnie i nieśmiało... Wiedziała że musi się przyznać do czegoś co nie spotka się z aprobatą. Być może to są jej ostatnie chwile wśród żywych, ale nie miała wyjścia...
Za murami miasta, Jeźdźcy Jatu plądrują i palą wioski. Za chwilę ruszą na miasto. Stoicie tu dumnie gotowi oddać Swe życie bo wiecie że to wasz dom... Tu w tym mieście macie rodziny i kochających was bliskich. Dla nich jesteście zdolni do poświęceń... Kersi nadal była niepewna ale mówiła coraz głośniej by wszyscy ją mogli usłyszeć. Gdy na was patrzę, obca osoba, która Was nie zna, widzę mężnych i oddanych ludzi. Oddanych sprawie..... Gotowych przeciwstawić się najeźdźcy bo nie godzicie się z nieprawością i gwałtem, mordem i barbarzyństwem. Wy stworzyliście to miasto a miasto tworzy Was. Tu jest wasz dom... to w nim się wychowaliście i w tylko w nim będziecie bezpieczni. Nie dacie wyrwać go sobie z rąk bo nikt inny jak Wy nie ma prawa do niego.
Kersijana poptrzyła na zebranych rycerzy...
Czekacie na waszego wodza, ale on nie przyjdzie... Gdy wróg bezkarnie plądruje, a wy gotujecie się bronić to co jest ważne, on w swojej komnacie zabawiać się chciał. Wy za niego gotowi byliście oddać swe życie, a on upokarzał swoją rodzinę. Podstępem i przemocą, jak ci barbarzyńcy za murami siła i gwałtem..

Wasz wódz Książę Alamar leży martwy... Ja go zabiłam.... Poniosę za to karę... Zabiłam go bo tak jak Wy nie godzę się na przemoc i tyranię.... Przysięgam tu, że nie ucieknę i gdy przyjdzie czas stanę przed sądem. Wedle prawa Waszą Panią i władcą Jest Teraz Księżna Anna.... Niektórzy z Was pomyślą że to spisek ale wiem też,, widziałam to w waszych oczach, tam na dziedzińcu gdy ten tyran bawił się uczuciami innych, że nie zgadzacie się z nim... To od Was teraz zależy czy Oddacie pokłon Księżnej Annie i w imię honoru staniecie przy jej ramieniu na mury by przeciwstawić się wrogowi, czy dacie ponieść się emocjom i zginiecie w bratobójczej walce... Ufam że jesteście mężnymi i prawymi rycerzami....

Lwie Serce
14-04-2016, 20:04
Kersijana:

Rycerze słuchali Cię w milczeniu, z uwagą, w największym skupieniu... Po ich twarzach widać, że wieści jakie im przekazałaś zaszokowały ich, w wielu wywołały wielki gniew. Ale w końcu sir Bowen postawił księżną na ziemi, każąc dwóm rycerzom ją przytrzymać, a sam wydobył swój miecz z pochwy. Mądrze prawi, nasz książę oddać się chciał bezecnym przyjemnościom, gdy my szykowaliśmy się do walki. Nie wińmy tej kobiety, za to że się broniła, nie teraz! Osądzimy ją po walce, a teraz skupmy się na nadchodzącej bitwie i na tym, że musimy bronić naszych żon, sióstr i dzieci! Pokłon dla księżnej Anny!

Zebrani rycerze wyciągnęli swe miecze i uklękli, acz wielu zrobiło to po dłuższej chwili wahania. Na twarzach wielu jest pragnienie zemsty jednak, słychać szemranie wśród nich. Nagle zagrzmiały setki wojennych rogów, wydając z siebie przerażający dźwięk.

Catherine:

Siostrzyczko... Jęknęła Betty, a wtem coś przerwało walkę... Bardzo głośny, potężny dźwięk setek rogów wojennych dobiegający od stron stepów Jatu. Wszyscy opuścili swój oręż, ze zdziwieniem wyglądając za okna, z których widać zmierzającą nawałnicę...

PerWerka
14-04-2016, 20:11
Kersijana

Gdy tylko rogi zabrzmiały podbiegła do księżnej... Pani,, ukłoniła się pokornie.... Nie możesz tu zostać...jesteś jeszcze słaba,,,,

Il Duce
14-04-2016, 20:12
Catherine

Tak,to ja,jestem przy Tobie.... - wydukała i zaraz rozpłakała się rzewnie,nie przestając nawet gdy usłyszała dźwięk rogów,dwie bardzo ciężko ranne ukochane osoby to było zbyt wiele jak na jej i tak już obciążoną rożnymi problemami psychikę a do tego doszło zmęczenie i własne rany,zdecydowanie nie znajdowała się w tej chwili w najlepszym stanie....

Lwie Serce
14-04-2016, 20:18
Catherine:

Betty rozpłakała się razem z Tobą, przytulając mocno. Widząc to Margaret z Ritą do was podbiegły i obie mocno was utuliły nic nie mówiąc...

Kersijana:

Zanieście ją do zamku, niech będzie pod stałą opieką medyka, panienko Neldo, nie odstępuj matki i nie wychodź na zewnątrz - rzekł Bowen. Jeden z rycerzy wziął Annę na ręce, a ta spojrzała jeszcze na Ciebie przyjaźnie... Bowen po tym zwrócił się do Ciebie - a ty pani, co zamierzasz teraz?

Il Duce
14-04-2016, 20:22
Catherine

Wczepiła się w nie wciąż gorzko płacząc,jedynym ukojeniem poza tym że były przy niej stanowiło dla niej to ze chociaż Adele jest cała i zdrowa....

PerWerka
14-04-2016, 20:25
Kersijana

Kersi odwzajemniła spojrzenie.... Bądź dobrej myśli Anno i ułóż sobie życie od nowa.... Gdy rycerz niósł ją do zamku patrząc za nią odpowiedziała Bowenowi...Moje miejsce jest przy Mojej Pani... naraziłam ją przez swoją nierozwagę i jeśli mam zginąć to zginę broniąc jej.....

Lwie Serce
14-04-2016, 20:29
Catherine:

Po kilku chwilach tulenia się, Ealdred krzyknął - zbierać się wszyscy! Musimy wracać na zamek! Weźcie na ręce panny Beatrice i Catherine, ja poniosę Noldorkę.

Kersijana:

Bezsensowna śmierć nie zadośćuczyni twej pani głupoty. Przydałaby się nam twoja pomoc pani, chociażby w opatrywaniu rannych, a tych będzie wielu.

PerWerka
14-04-2016, 20:32
Kersijana

Nie takiej odpowiedzi się spodziewała, ale przytaknęła mu. Zatem zgoda Panie... Może w ten sposób odpokutuję swoje winy....

Il Duce
14-04-2016, 20:34
Catherine

Nie! - nagle rzekła stanowczo i zaczęła ocierać łzy wciąż płynące z jej oczu jednak stopniowo się uspokajała,wiedziała że nie ma już miejsca na takie chwile słabości a i tak pozwoliła sobie na o jedną za dużo.... - Pójdę sama,dam radę....

Lwie Serce
14-04-2016, 20:39
Kersijana:

Bowen skinął Ci głowę i odszedł do swych rycerzy. Tymczasem dostrzegłaś, jak spomiędzy nich wychodzi Mirillia Lassi, poraniony i zmęczony... Podszedł do Ciebie i parsknął.

Catherine:

Jak chcesz, pani - odparł Ealdred i wziął królową na ręce. Beatrice zaś zabrał inny z rycerzy i wszyscy zeszliście na dół... Gdy już byliście przy swych wierzchowcach, Rita zaproponowała - Marion jest szybka, może spróbuję jeszcze się przebić do Sarleonu by ściągnąć posiłki? Wątpie, byśmy dali radę się utrzymać.

Il Duce
14-04-2016, 20:42
Catherine

Złapała Ritę za ręce,odciągnęła ją na bok i szepnęła - To bardzo zły pomysł,z dwóch powodów,po pierwsze to zbyt niebezpieczne i ryzykowne a po drugie co zrobią siły Sarleonu gdy sie dowiedzą kim jest Beatrice? Jedyne posiłki jakie można wezwać to armia która została w naszym obozie a Ty nie znasz drogi....

PerWerka
14-04-2016, 20:56
Kersijana

Mój Kochany... Uradowała się widząc konia żywego. Objęła go za szyję... co oni Ci zrobili? głos jej się załamywał... Dotknęła jego ran bardzo delikatnie.... Wyzdrowiejesz, już ja o to zadbam...

Lwie Serce
14-04-2016, 21:02
Catherine:

Rita westchnęła zrezygnowana i szepnęła - Cathy ale ja nie chcę tu umrzeć... W oczach dziewczyny zakręciły się łezki.

Kersijana:

Rumak zarżał, raz jeszcze ale już żałośnie... Dostrzegłaś ranę na jego kłębie, dość głęboką.

Il Duce
14-04-2016, 21:07
Catherine

Nie umrzesz,całe życie przed Tobą,razem przez to przejdziemy....I nawet nie wiesz ile dla mnie znaczy to co dzisiaj zrobiliście,zwłaszcza Ty gdy ocaliłaś Lothiriel,nigdy Ci tego nie zapomnę....Dziękuję za wszystko Rito.... - rzekła przytulając ją do siebie i głaszcząc czule po włosach

Lwie Serce
14-04-2016, 21:19
Catherine:

Rita uśmiechnęła się przez łzy i również zaczęła Cię głaskać po włosach. Nie przeceniaj mnie... Cathy błagam cię zrób coś... Ja tak bardzo się boję...

Il Duce
14-04-2016, 21:23
Catherine

A ja to nie?Czemu muszę im wszystkim robić za niezłomną opatrzność? - pomyślała ze smutkiem,ona sama chciała by móc się bać,przytulić,pomartwić,zamiast stanowić przykład.... - Nie przeceniam,to Ty się nie doceniasz skarbie.... - rzekła całując ją w policzek - I dobrze,spróbuję coś wymyśleć.... - Ciekawe co....

Lwie Serce
14-04-2016, 21:26
Catherine:

Rita spojrzała Ci na chwilę w oczy i znów się mocno przytuliła. Po chwili nadjechał Tristan w zbroi, na swym potężnym rumaku, choć niezbyt dobrze trzyma się w siodle z powodu zadanej rany i aż zaciska zęby z bólu. Z tyłu siedzi Adela, obejmując go w pasie. Zeskoczyła natychmiast i podbiegła do Ciebie krzycząc - Cathy!

Il Duce
14-04-2016, 21:30
Catherine

Och Adele,jak dobrze Cię widzieć....Ale zaraz....Co Wy tu robicie?Czemu Tristan jest na koniu? - zapytała nieco zdezorientowana jednak mimo to przytuliła ją do siebie drugą ręką wciąż obejmując Ritę,rzuciła też pytające spojrzenie Tristanowi

Lwie Serce
14-04-2016, 21:32
Catherine:

Nie mogłem jej odmówić, jak tak słodko prosiła - rzucił wymijająco Tristan, ale widać że kłamie. Adela przytuliła się mocno nic nie mówiąc, chyba nie dostrzegła jeszcze strasznego stanu swej mamy oraz siostry...

Il Duce
14-04-2016, 21:40
Catherine

Wbiła w niego swoje spojrzenie,już nie pytające lecz przenikliwe i przeszywające,przytuliła też do siebie mocniej Adele,na tyle mocno by ta nie mogła się odwrócić a zarazem nie na tyle by nabrała podejrzeń,jej uścisk sprawia wrażenie jak by była bardzo stęskniona co również było prawdą....Od razu też rzekła do Ealdreda i rycerza który trzyma Betty - Jedźcie panowie,my zaraz do Was dołączymy....

Lwie Serce
14-04-2016, 21:42
Catherine:

Ealdred skinął Ci głową i wszyscy rycerze odjechali galopem. Tristan unika Twego wzroku, wyraźnie się denerwuje... Dłonią otarł pot z czoła.

Il Duce
14-04-2016, 21:48
Catherine

Aż uniosła brew ze zdziwienia widząc jego zdenerwowanie,nie miała było jednak czasu by brać go na spytki i uznała że zostawi to na później,dlatego ucałowała obie wtulone w nią dziewczyny w głowę i pomasowała je po plecach mówiąc - No,to i na nas czas.... - po czym spojrzała na Margaret i widząc że ta ma same niegroźne draśnięcia i sprawia wrażenie jedynie zmęczonej uśmiechnęła się radośnie - Chociaż jej się udało,nie zniosła bym tego gdybym nad trójką z nich musiała siedzieć i martwić się o każdą z osobna....

Lwie Serce
14-04-2016, 21:50
Catherine:

Tristan zsiadł z konia i rzekł - pani, możemy na chwilę pomówić na osobności?

Il Duce
14-04-2016, 21:52
Catherine

Możemy,siostro poczekaj na Rosie.... - rzekła puszczając Adele i Ritę i oddaliła się wraz z nim nieco od reszty,gdy byli już poza zasięgiem ich słuchu zapytała - Tak?

Lwie Serce
14-04-2016, 21:56
Catherine:

Rycerz westchnął, zebrał myśli i rzekł - pani, wiesz dobrze, że choć mego uczucia nigdy nie odwzajemniałaś, me serce należy tylko do ciebie. Proszę cię więc... Przechowaj mi to na czas bitwy, a jeśli polegnę, złóż na mym grobie. Tristan wyjął złoty łańcuszek i Ci go wręczył. To pamiątka po mej matce, dała mi go na łożu śmierci...

Il Duce
14-04-2016, 22:00
Catherine

Aż zaniemówiła a chęć wypytywania go o to co on tu właściwie robi zeszła na drugi plan,pokiwała jedynie głową nie wiedząc co powiedzieć i odwróciła się do niego plecami zabierając włosy na jedną stronę i odsłaniając tym samym kark i szyję by mógł jej założyć ten łańcuszek. Była zarazem zaszczycona co i zasmucona tym że tak bezpośrednio stwierdził że nic do niego nie czuje,zwłaszcza że nie było to do końca prawdą....

Lwie Serce
14-04-2016, 22:04
Catherine:

Zaskoczony nieco Tristan założył Ci delikatnie łańcuszek na szyję i objął w pasie mówiąc - nie lękaj się tego co nadchodzi, nie lękaj się o życie swych sióstr, swych przyjaciółek. Będę strzegł ich z poświęceniem, przysięgam ci to na mój ród. Zaszczytem było mi cię poznać, szlachetna pani. Rycerz zabrał swą rękę i odwrócił się, zakrywając dłonią oczy i spuszczając głowę.

Il Duce
14-04-2016, 22:13
Catherine

Po raz pierwszy czuła na sobie dłonie mężczyzny dotykające ją w tak delikatny sposób,było to zupełnie inne doświadczenie niż kobiece jednak także całkiem miłe....Z trudem nie westchnęła,poprawiła łańcuszek na swej szyi i odwróciła się do niego mówiąc łagodnie - Wiem,że byś tak zrobił....A co do strachu,czyż wszyscy go nie czujemy?Nawet Ty teraz,gdy boisz się o mnie....

Lwie Serce
14-04-2016, 22:17
Catherine:

Istotnie wszyscy go czujemy. Powiadają, ze strach trzeba przełamać odwagą. Ja zaś powiadam, że strach łatwiej pokonać dzięki dodającym otuchy słowom, po nich bowiem odwaga sama człowiekowi do serca napływa - odparł Tristan spoglądając Ci w oczy. Nie lękaj się więc pani jako rzekłem, miej nadzieję, bo widzę strach w twych oczach, strach nie o siebie a o bliskich twemu sercu. Kiedy uniesiesz miecz, myśl o tym, że robisz to w ich obronie. Wtedy nieznana siła pokieruje brzeszczotem tak, że odniesiesz zwycięstwo i nic ci nie sprosta, choćby i wszystkie moce Maltise.

Il Duce
14-04-2016, 22:25
Catherine

Tak zrobię,dziękuję.... - odparła delikatnie się uśmiechając - I wiedz,że doceniam zaufanie jakim mnie obdarzyłeś....

Lwie Serce
14-04-2016, 22:26
Catherine:

Rycerz chwycił Twoją dłoń, uklęknął ja jednym kolanie i ucałował ją czule, patrząc po tym w Twe oczy.

Il Duce
14-04-2016, 22:28
Catherine

Zrobiła się delikatnie czerwona,choć jej wstyd bardziej wynikał z tego że sama nie wiedziała co ma robić ani jak się zachować niż z tego co właśnie zrobił Tristan....

Lwie Serce
14-04-2016, 22:32
Catherine:

Rycerz wstał, nie puszczając Twej dłoni i wciąż wpatrując się w Twe oczy. Gdybym mógł teraz zabrać swą rękę, skierować wzrok gdzie indziej, uczyniłbym to by cię nie onieśmielać, pani, ale wierz mi, że nie potrafię. Nie potrafię... Rzekł i położył drugą rękę na Twym policzku.

Il Duce
14-04-2016, 22:37
Catherine

Cała sytuacja stawała się dla niej coraz bardziej krępująca a jej rumieniec zrobił się jeszcze większy,przez krótką chwilę nawet chciała się do niego przytulić jednak zwalczyła tą pokusę i zamiast tego postanowiła wykorzystać swój sprawdzony,niezawodny manewr....Przyłożyła dłoń do swojej rany i jęknęła cicho mówiąc - Auć!Musimy wracać do Betty i Lothiriel,powinnam być teraz przy nich....

Lwie Serce
14-04-2016, 22:41
Catherine:

Zatroskany i wystraszony Tristan natychmiast wziął Cię delikatnie na ręce i zaniósł do Adeli, Rity i Margaret. Jego rumak pochylił się na komendę pana, tak że rycerz mógł Cię usadzić w siodle i samemu wsiąść, obejmując Cię w pasie. Adela z Ritą chichoczą na ten widok, a Margaret udaje że tego nie widzi.

Il Duce
14-04-2016, 22:45
Catherine

Zrobiła się jeszcze bardziej czerwona i burknęła coś pod nosem ręce krzyżując na piersi i czekając niecierpliwie aż Tristan wyruszy....

Lwie Serce
14-04-2016, 22:48
Catherine:

Pojadę przodem, zorientuję się w sytuacji na murach - rzucila Margaret i wystrzeliła cwałem. Tristan zaś ruszył kłusem, a obok Adela na Rosie i Rita na Marion. Wiesz Cathy, pięknie razem wyglądacie - stwierdziła Twoja siostra z chichotem.

Il Duce
14-04-2016, 22:51
Catherine

Znowu wymamrotała jakieś niezrozumiałe słowa,jednak zmartwiło ją zachowanie Margaret.... - Oni mnie wykończą,naprawdę mnie wykończą....Teraz tej odbiło kompletnie a jeszcze żmija musi mi dogadywać....

Lwie Serce
14-04-2016, 22:53
Catherine:

Słodka jesteś jak tak udajesz obrażoną hihi - dodała Adela.

Il Duce
14-04-2016, 22:55
Catherine

Otworzyła usta by zacząć się z nią sprzeczać jednak szybko z tego zrezygnowała i ostatecznie nic już nie powiedziała bowiem była naprawdę wykończona właściwie wszystkim co się wydarzyło tego dnia....Zamiast tego przytuliła się bezsilnie do szyi wierzchowca "jej" rycerza i przymknęła oczy....

PerWerka
15-04-2016, 09:48
Kersijana

Niepokoiła ją głęboka rana na kłębie konia. Jego oddech był nierówny i ciężki. Kersi przyłożyła twarz do jego policzka równocześnie kładąc dłoń na jego sercu... Nierówne, ale szybkie bicie wskazywało na to, że jest wycieńczony. Umiała leczyć ludzi i znała swą magiczną moc leczenia. Czasem wymagało to od niej ogromnej koncentracji a czasem nie musiała się zbytnio wysilać by kogoś uzdrowić, ale to ludzie. Ze zwierzętami jest o wiele trudniej. Człowiek podświadomie nie chce opuszczać swoich bliskich i wystarczy wejść w jego umysł i wskazać mu właściwą drogę, by wrócił do rodziny, bliskich, którzy go kochają i tęsknią za nim. Uzdrowicielka daje odrobinę siebie gdy kogoś chce wyleczyć. Oczywiście tego jak dużo ma dać z siebie zależy od ran i samego chorego. Jak bardzo zmęczony jest już życiem i jak bardzo chce zostać na progu tamtego świata. Zwierzęta a szczególnie tak związane ze sobą jak ona i Mirillia Lassi wymagają większego poświęcenia. On nie będzie chciał jej odbierać energii życiowej, nie chce z miłości narażać jej na niebezpieczeństwo. Zna cenę. Ceną tą możliwe,że będzie jej życie...
Kersi też ją znała, ale jak by mogła się zawahać, zwątpić? Miriliia Lassi był dla niej wszystkim. To nie był zwykły koń albo przyjaciel, czy brat. On był cząstką niej, bratnią duszą... Gdy był w pobliżu to znali swoje myśli. Czuli to samo.
Kersi zamknęła oczy, wszystko w okół ucichło. Nie było zamku, dziedzińca ani rycerzy gotujących się do walki. Nie było najeźdźcy....Wszystko przestało się liczyć.
Czas zwolnił.....

Jej myśli wirowały w okół niej i Rumaka. Pędzili razem przez niezmierzone morze traw ku zachodzącemu słońcu. Horyzont zdawał się niedościgniony a morze traw nie ustawało. Serce konia i jej, biły równo i miarowo w rytm stukotu kopyt konia. ta-dam, ta-dam, ta-dam ..... Wiatr rozwiewał jej włosy i końską grzywę. Kersi, drobna przy posturze konia, obejmował go za szyję leżąc praktycznie na nim. Czuła go całym ciałem, słyszała jak bije jego serce i czuła jak w jego żyłach płynie krew.
Zamknęła oczy, ale widziała to co On. Zmysły ich się połączyły... Czuli że są jednością. Jedną duszą zaklęta w dwóch ciałach, które bez siebie nie są wstanie żyć. Jedno bez drugiego nie może istnieć...

Kersijana skupiona i skoncentrowana szukała wspólnych chwil. Przywoływała każde najmniejsze wspomnienie jakie spędzili razem. Czuła że jej siły i energia życiowa jest coraz słabsza. Koń się bronił....

Zwolnił w płynnego cwału w galop.... Zwalniał, a morze traw nie ustępowało. W końcu zatrzymała się. Z nozdrzy słychać było świst oddechu. Serce, wszystkie tętnice przetłaczały rozszalałą krew...
Kersi zeszła z konia... Uwagę przykuła jej dziwna rana na jego kłębie. Z rany wypływało jakieś błękitne światło. Co Ci się stało? Zaniepokoiła się. Chciała ją zbadać dotknąć... gdy wyciągnęła rękę, rumak odsunął się od niej nie pozwalając się dotknąć. Bracie, nie zrobię Ci krzywdy. Znowu zrobiła krok w jego stronę z wyciągniętą dłonią, ale koń zaparskał ciężko i odskoczył jakby spłoszony... Stanął parę metrów od niej... Światło z rany jakby wypływało a rumak robił się.... Kersi mogła przysięgnąć choć z niedowierzaniem, że Mirillia Lassi robi się przezroczysty. To tak jakby światło wypływające z jego rany zabierało jego duszę...

Zaniepokojona zaczęła iść szybko w jego kierunku... Trzeba to zatamować... powiedziała do konia. To Twoja dusza uchodzi. daj sobie pomóc.... Kersijana szła coraz szybciej do konia, ale ten nagle zaczął biec... Ku zachodzącemu słońcu... Usłyszała jego myśl... Żegnaj Siostro..... Kersijana krzyknęła. Nieeeee.....
W tym krzyku zawarta była cała jej rozpacz, strach przed stratą najważniejszej istoty w jej życiu. Strach przed samotnością i przed wieczną tęsknotą... Zaczęła biec jak szalona za nim tak jak On ku zachodzącemu słońcu. Wcześniej jak cwałem gnali ku niemu cały czas świeciło ono tak samo. Nie mogło się schować za horyzontem. Byli zbyt szybcy. Ich połączone dusze gnały ich we wspólnych marzeniach i to dawało im siły. Siły by dogonić to co niedoścignione, Wiedzieli, że gdy są razem nic nie jest niemożliwe i nieosiągalne. Teraz sylwetka rumaka jeszcze widoczna choć już coraz mniej na tle zachodzącego słońca zaczęła znikać. Wraz ze słońcem. Kersi biegła cały czas. bardzo długo. Wiedziała, że gdy zrobi się ciemno na zawsze Go straci. Czuła jak coś rozrywa jej płuca. Krew chciała rozerwać jej żyły. Mięśniom zaczynało brakować sił... Czuła że słabnie, ale się nie poddawała, biegła aż do utraty tchu... zaczynała jednak zwalniać z wycieńczenia. Ale nie przestawała biec... Nigdy się nie zatrzyma, nawet za cenę życia....

Taka jest jej magia. Odpłynąć we wspólnym czasie łącząc się z myślami. Kersi wiedziała co dolega jej Bratu i wiedziała jak mu ma pomóc, ale brat znając cenę nie chce od Niej tego poświęcenia. Wiedział, że nie będzie chciała się poddać w biegu za nim, ale mimo szczerych chęci w końcu padnie wycieńczona. Będzie nieprzytomna i obudzi się dopiero o wschodzie słońca... Czy będzie sama? Na to pytanie Kersijana nie znała odpowiedzi....

Nastała ciemność.... Kersi leżała na ziemi nieprzytoma....

Lwie Serce
15-04-2016, 09:59
Kersijana:

Zbudziłaś się obok Anny, w komnacie medyka, na łożu. Księżna spojrzała na Ciebie i szepnęła - coś ty sobie zrobiła Kersi... Usłyszałaś też zaraz jakiś męski głos, chyba Bowena - wiedziałem, że Noldorowie są jednak popieprzeni, ale że aż tak... Miej nas Astreo w opiece jeśli więcej ich spotkamy.

PerWerka
15-04-2016, 10:13
Kersijana

Chciała się podnieść ale nie była w stanie... Czuła że wszystko ją boli nawet końcówki włosów... Co z Nim? patrzyła błagalnie na mężczyznę... Chciała podnieś rękę ale chyba tylko ledwie uniosła palce...

Lwie Serce
15-04-2016, 10:16
Kersijana:

Nic, dzięki twemu występowi jego rany się zagoiły, ale teatrzyk mieliśmy piękny hehe. Wybacz pani, na mnie już czas, muszę skoordynować obronę. Chociaż jak Jatu się wedrą, może się nam przydać taka moc dla odwrócenia uwagi hehe. Bowen ukłonił się i wyszedł z komnaty.

PerWerka
15-04-2016, 10:20
Kersijana

Anno, ja muszę tam pójść. To mój obowiązek... Zabijając Twojego męża zostawiłam ich bez wodza... Kogoś co strachem albo męstwem ich poprowadzi... To nieważne że on był tyranem i okrutnikiem, ale Bowen mia rację. Działałam egoistycznie... Moja chęć zemsty na nim spowodowała to, że ich wszystkich naraziłam na śmierć... Jestem im to winna by być tam teraz... Muszę odzyskać siły i to bardzo szybko. nie mamy czasu do stracenia...

Lwie Serce
15-04-2016, 10:24
Kersijana:

I co zrobisz, pójdziesz przed nich i padniesz przed nimi z sił? Ucieszą się, nabiorą chęci do walki, do zjednoczenia się? Spytała księżna.

PerWerka
15-04-2016, 10:26
Kersijana

Rozpłakała się... Tak masz rację... Lepiej już będzie jak zostanę tutaj...Wybacz ale ja tak chcę pomóc....

Lwie Serce
15-04-2016, 10:30
Kersijana:

Też nie chcę tu leżeć, ale my jesteśmy kobietami, teraz przyszedł czas na czyny mężów... Odparła księżna. Nagle do komnaty wszedł sługa, cały zdyszany i rzekł do Anny - pani, wybacz mi proszę, ale jakiś Noldor łazi po dziedzińcu i awanturuje się z naszymi sierżantami!

PerWerka
15-04-2016, 10:34
Kersijana

Anno To Elrohir... Tylko jeden Nordolczyk jest skłonny zrobić burę na dziedzińcu by mnie zobaczyć... Kersi dodała już jednak bardzo cicho. Mam nadzieję że nie przestał mnie kochać....

Lwie Serce
15-04-2016, 10:36
Kersijana:

Mam nadzieję, że nie powiesz mu o tym, co robiliśmy... Szepnęła i dodała głośniej do pachołka - sprowadź go tu. Ten wybiegł natychmiast z komnaty.

PerWerka
15-04-2016, 10:40
Kersijana

Przecież nie zrobiłyśmy nic złego... Spojrzała na Anne zaniepokojona.. To On nienawidzi ludzi nie ja... Zresztą Anno, CO złego jest w oddawaniu się wspólnym rozkoszom. Ale dobrze, skoro to ma Cię uspokoić to nie powiem mu o Nas... Ale obiecaj mi proszę że powtórzymy to jeszcze... Kersi mimo wycieńczenia wysiliła sie na szczery uśmiech...

Lwie Serce
15-04-2016, 10:43
Kersijana:

Tak... Powtórzymy - odparła nieco zmieszana Anna. Tymczasem Elrohir wszedł do komnaty trzymając za fraki pachołka, który miał go sprowadzić. Puścił go na ziemię i podszedł do łoża, patrząc na Ciebie i nie odzywając się ani słowem.

PerWerka
15-04-2016, 10:52
Kersijana

Spojrzała na Elfa badawczym wzrokiem, ale można w nich było dostrzec ulgę... Miała nadzieję,że go jeszcze ujrzy i powie mu jak bardzo go kocha... Może kiedyś przyzna się, jak elf będzie gotowy na to, że obudził w niej dzikość i ukryte pragnienia. Że wraz z jej niepohamowaną żądzą nie straciła do niego nawet odrobiny miłości i uczucia... Jemu powierzyła swoje serce i na zawsze będzie mu oddana i go kochała. Miłością wielką i gorącą... Ale Ona inaczej rozumiała niż większość dawanie sobie rozkoszy i dawania upustowi swym żądzom... Kiedyś jak będzie pewna że nie zrani Elrohira powie mu prawdę...

Jesteś.... przytul mnie , proszę.... Jej głos się załamywał ale był pełen prawdziwego uczucia...

Lwie Serce
15-04-2016, 10:54
Kersijana:

Rycerz Brzasku usiadł na skraju łoża i przytulił Cię mocno mówiąc - przyszedłem się pożegnać przed bitwą. Trzymaj się z dala od murów, Jatu już je ostrzeliwują.

PerWerka
15-04-2016, 10:58
Kersijana

Położyła mu dłoń na policzku.... Obiecuję, ale Ty tez mi obiecaj, że wrócisz tu... wrócisz po mnie.... wzięła wisiorek, który mu wcześniej podarowała i który nadal miał na szyi, w dłoń... pociągnęła delikatnie by się schylił ucałowała go namiętnie w usta.. Pamiętaj,, masz dla kogo żyć....

Lwie Serce
15-04-2016, 11:01
Kersijana:

Elrohir odwzajemnił namiętny pocałunek i chwycił Cię za dłoń mówiąc - wiem, że mam. Boję się jednak, że przez kolejną sprzeczkę przestaniesz darzyć mnie tym samym uczuciem, co teraz...

Catherine:

Dotarłyście na dziedziniec zamku zakonników. Tristan zsiadł z konia i pomógł Ci przełożyć nogę przez końską szyję, a następnie zdjął z siodła, nie stawiając na ziemi. Nie widzisz nigdzie Beatrice ani Lothiriel.

Il Duce
15-04-2016, 11:05
Catherine

Postaw mnie,muszę je odnaleźć - rzekła stanowczo,jednocześnie niepokój w jej sercu rósł coraz bardziej,zbyt wiele osób obdarzyła uczuciem by mogła teraz się nie martwić i udać na tak upragniony odpoczynek....

PerWerka
15-04-2016, 11:07
Kersijana

Jestem jeszcze młoda,ale wiem już na tle dużo z życia, że kłótnie nas hartują i wzmacniają.... Nigdy nie przestanę Cię kochać... Jesteś mi najbliższy na świecie i moje serce jest Twoje...

Lwie Serce
15-04-2016, 11:10
Catherine:

Jesteś ranna pani, nie pozwolę ci chodzić o własnych siłach, byś pogorszyła jeszcze swój stan - odparł równie stanowczo Tristan i zaczął iść z Tobą na rękach za Ritą, która rzekła - pewnie zanieśli je do mojej komnaty, chodźcie!

Kersijana:

A moje należy do ciebie, słodka Kersi... Odparł Elrohir wpatrując się w Ciebie. Po jego spojrzeniu jesteś niemal pewna, że gdyby nie zbroja to już coś by Ci się wbijało w udo...

Il Duce
15-04-2016, 11:12
Catherine

Mówiłam coś,postaw mnie natychmiast! - rzekła powoli się denerwując i rzucając mu pełne złości spojrzenie

Lwie Serce
15-04-2016, 11:14
Catherine:

Rycerski honor mi zabrania narażać cię na ryzyko, księżniczko, z ciężkim więc sercem zmuszony jestem ci odmówić - odrzekł Tristan dalej Cię niosąc.

Il Duce
15-04-2016, 11:16
Catherine

Grrr! - warknęła i zaczęła go tłuc swoimi drobnymi piąstkami po zbroi mówiąc - Nie trzeba mnie nosić,puszczaj mnie i to już!

Lwie Serce
15-04-2016, 11:19
Catherine:

Dobrze już dobrze! Krzyknął i postawił Cię delikatnie na ziemi. Skoro tak ci wadzę, czemu pozwalałaś ujmować i całować swą dłoń - warknął i nie czekając na odpowiedź zaczął się od Ciebie oddalać.

Il Duce
15-04-2016, 11:22
Catherine

Ty....Nic nie rozumiesz!Nic! - krzyknęła za nim ze złością i aż tupnęła przy tym nogą,nie widziała nic złego w swoim zachowaniu i uważała je za całkiem normalne,inna sprawa że była bardzo mocno poddenerwowana wszystkim tym co wydarzyło się dzisiejszego dnia i tym co miało się w nim jeszcze wydarzyć....Dlatego łatwo wpadała w gniew z nawet błahych powodów,ale na chwilę obecną sama nie zdawała sobie z tego sprawy.... - Głupek! - prychnęła jeszcze po tym jak się oddalił - Ci mężczyźni nic a nic nie rozumieją! - dodała ze złością sama do siebie i ruszyła energicznie do komnaty Rity

Lwie Serce
15-04-2016, 11:24
Catherine:

Nagle złapała Cię za rękę Adela i spytała - możemy porozmawiać w cztery oczy?

Il Duce
15-04-2016, 11:28
Catherine

Nie potrafiła jej odmówić,jednak z każdą taką sytuacją czuła się coraz bardziej wyczerpana i zmęczona,z każdą kolejną prośbą,z każdą kolejną osobą obarczającą jej troskliwe serce.Już zaczynała się martwić o Tristana czy ten w złości nie zrobi niczego głupiego a przecież do tego dochodziła wystraszona Rita,ranne Betty i Lothiriel,zwariowana Margaret i teraz jeszcze Adele coś chciała,by nie wspomnieć o jej własnych ranach i malejących siłach choć na to akurat nie zwracała uwagi.... - Tak skarbie? - zapytała zmęczonym głosem gdy zostały same

Lwie Serce
15-04-2016, 11:32
Catherine:

Nie bądź taka ostra dla niego... Wiesz, od początku gdy do niego poszłam namawiałam go by wstał z łóżka i byśmy poszli za tobą. Ale on uporczywie odmawiał, bo nie chciał dokładać ci trosk... Powiedział, cytując "twa siostra i tak martwi się o ciebie, niech chociaż przez chwilę będzie pewna że jesteś bezpieczna". Dopiero potem jak zagro... Jak go przekonałam eee, perswazją, to się zgodził, cały czas trując "Cathy będzie zła, Cathy będzie się martwić"...

Il Duce
15-04-2016, 11:34
Catherine

Zaraz,czym mu zagroziłaś? - zapytała aż przykucając przed nią i wpatrując się w jej oczy

Lwie Serce
15-04-2016, 11:35
Catherine:

Że jak mnie nie zawiezie do ciebie to poskarżę ci się, że się do mnie dobierał? Odparła robiąc słodkie oczka, drżącym głosem.

Il Duce
15-04-2016, 11:40
Catherine

Zrobiła wielkie oczy i aż wstała wpatrując się w nią ze szczerym zdziwieniem - Jeszcze do tego wrócimy Adele....Idźcie,ja zaraz do Was dołączę,mam nadzieję.... - powiedziała jednak bez szczególnego gniewu czy nagany w głosie,jednak dało w nim się wyczuć pouczające nuty i to że nie była tym zachwycona....Zaraz po tym zaczęła biec z powrotem by dopaść Tristana zanim ten odjedzie na mury....

Lwie Serce
15-04-2016, 11:42
Catherine:

Udało Ci się jeszcze złapać Tristana, widzisz jak dosiada właśnie swego rumaka i zakłada hełm na głowę.

Il Duce
15-04-2016, 11:43
Catherine

Czekaj! - krzyknęła,jednak zaraz po tym zatrzymała się zdyszana i obolała,szaleńczy bieg z rozciętym,nawet nie zabandażowanym bokiem nie należał do najlepszych pomysłów jakie miała....

Lwie Serce
15-04-2016, 11:46
Catherine:

Rycerz zeskoczył z konia i podbiegł do Ciebie jak burza, natychmiast Cię obejmując troskliwie. Sama Azi Dahaka cię podkusiła byś biegła z taką raną? Mówiłem, byś ostrożna była, chciałem cię zanieść, nie pozwoliłaś... Pani moja... Nie mogę na twą krzywdę patrzeć...

Il Duce
15-04-2016, 11:51
Catherine

Prawie trafiłeś,to też była żmija,moja siostra ....- rzekła wciąż ciężko oddychając jednak uśmiechnęła się delikatnie na swoje słowa,przełknęła ślinę i kontynuowała - Przybiegłam bo widziałam jak się zezłościłeś,wiem że byłam okropna ale to nie Twoja wina,mam naprawdę bardzo ciężki dzień....A będzie jeszcze gorszy jeśli Ty też mi dołożysz zmartwień i ruszysz jak ta wariatka na mury i to z mojej winy....I wiem już czemu wtedy przyjechałeś,powiedziała mi,naprawdę myślałeś że uwierzyła bym że dobierał byś się do mojej własnej siostry?Sądziłam że masz o mnie lepsze zdanie....

Lwie Serce
15-04-2016, 11:54
Catherine:

Wiesz przecież, jak bardzo cię cenię, Catherine... Ale wiem też, co sądzisz o rycerzach, bałem się że po takich słowach uznasz, że wszystko co dotychczas robiłem było tylko po to, by sobie dogodzić... Odrzekł rycerz zdejmując rękawicę i kładąc dłoń na Twych włosach, głaszcząc je czule. i wciąż obejmując.

Il Duce
15-04-2016, 11:58
Catherine

Nie,nie pomyślała bym tak,nie o Tobie,już nie....A teraz zanieś mnie do nich,sama nie dojdę albo zajmie to wieczność,chyba nieco pogorszyłam swój stan.... - rzekła przykładając dłoń do rany i czując jak robi się cała czerwona

Lwie Serce
15-04-2016, 12:00
Catherine:

Mógłbym cię zanieść i na sam kraniec świata, byle tylko być przy tobie - stwierdził i wziął Cię na ręce, troskliwie przy tym tuląc Cię do siebie. W drodze rzekł jeszcze - nie krzycz tylko na swą siostrę proszę, ona to z tęsknoty i troski do ciebie zrobiła.

Il Duce
15-04-2016, 12:03
Catherine

Wiem!Nie miałam zamiaru....Ale porozmawiam z nią o tym po wszystkim.... - rzekła lekko poirytowana,jednak zaraz jęknęła i przyłożyła dłoń do rany - Ktoś musi mi to opatrzyć zanim pójdę na mury....

Lwie Serce
15-04-2016, 12:05
Catherine:

Na mury? Nie pójdziesz na mury w tym stanie, po co zresztą tam twa obecność, skoro i tak z łuku strzelać nie umiesz, jak mniemam - odparł.

Il Duce
15-04-2016, 12:07
Catherine

Muszę ocalić Margaret.... - rzekła cicho przymykając oczy

Lwie Serce
15-04-2016, 12:10
Catherine:

Rycerz westchnął ciężko i doniósł Cię do komnaty Rity, gdzie ułożył obok rannych Lothiriel i Beatrice, a także obok Adeli która widząc stan mamy i siostry jest cala zapłakana. Rita już opatrzyła ich rany. Tristan od razu po ułożeniu Cię rzekł - sam ją ocalę, pani, a ty wypoczywaj. Wybiegł od razu z komnaty, opuszczając przyłbicę hełmu.

Il Duce
15-04-2016, 12:13
Catherine

Nie!Ona Cię nie posłucha! - krzyknęła za nim po czym opadła bezsilnie na łoże i szepnęła jak gdyby do siebie - I tak pojadę,teraz muszę jeszcze dopilnować by się nie pozabijali....Ehh,skaranie boskie z tymi wariatami.... - zaraz dodając już głośniej - Chodź Adele,przytul się do mnie....

Lwie Serce
15-04-2016, 12:14
Catherine:

Nigdzie nie pojedziesz, da radę, uwierz w niego - rzekła Lothiriel patrząc na Ciebie, a Adela bez słowa się utuliła mocno z płaczem.

Il Duce
15-04-2016, 12:17
Catherine

Pojadę,nic nie poradzisz,jesteśmy do siebie zbyt podobne i wiesz że i tak to zrobię tak jak Ty byś uczyniła na mym miejscu,to nie kwestia wiary a troski.... - rzekła patrząc jej w oczy i biorąc jej dłoń do ręki drugą mocno tuląc do siebie małą siostrę....Nie chciała jej dobijać wieścią z czyjej winy jej mama i siostra są w tym stanie i postanowiła zachować tą informację na bardziej odpowiedni moment....

Lwie Serce
15-04-2016, 12:19
Catherine:

Ale ja cię nie puszczę, nie zniosę kolejnej rozłąki z tobą, rozumiesz!? Wydarła się Lothiriel mocno ściskając Twoją rękę, ale opadła zaraz na poduszkę z płaczem.

Il Duce
15-04-2016, 12:23
Catherine

Wybacz kochana,ale nie mogę zostać,nie w takich okolicznościach....Przysięgam Ci,że wrócę.... - rzekła delikatnie całując jej rękę na którą skapnęło kilka jej własnych łez,zaraz po tym rzekła do Rity - Opatrzysz mi moją ranę?To nic takiego ale lepiej żebym tam miała jakiś opatrunek....

Lwie Serce
15-04-2016, 12:24
Catherine:

Najpierw syn, teraz córka - załkała żałośnie Lothiriel i zabrała swą rękę odwracając się plecami do Ciebie. Rita bez słowa zdjęła Ci zbroję i koszulę, zaczynając opatrywać ranę.

Il Duce
15-04-2016, 12:29
Catherine

Przygryzła wargę z bólu gdy zimna woda dotknęła jej rany,sama wiedziała że to wcale nie jest "nic takiego" jednak nie mogła użyć innych słów bowiem Lothiriel była by jeszcze bardziej załamana....Mimo iż wyrwała jej swoją rękę zaczęła ją delikatnie i czule głaskać,nie chciała dostarczać jej cierpienia ale nie mogła siedzieć bezczynnie zwłaszcza że domyślała się iż głównym powodem dla którego Margaret znalazła się na murach był właśnie Tristan....

Lwie Serce
15-04-2016, 12:35
Catherine:

Gdy przygryzłaś wargę z bólu, królowa jakby to wyczuła i przyłożyła sobie dłoń do serca, płacząc gorzko. Wybacz mi, wiem że boli ale jeszcze muszę zaszyć ranę - szepnęła Rita.

Il Duce
15-04-2016, 12:37
Catherine

Nie szkodzi moja droga,rób co trzeba.... - rzekła wpatrując się ze smutkiem w załamaną opiekunkę i nie przestając jej głaskać

Lwie Serce
15-04-2016, 12:39
Catherine:

Rita zabrała się za szycie rany, ale nie zaczęła, gdy stwierdziła - nie mogę, za bardzo drżą mi ręce, nie mogę...

Il Duce
15-04-2016, 12:42
Catherine

Usiadła i wzięła dłonie Rity do rąk - Nie szkodzi....Zrób zwykły opatrunek,obejdzie się bez szycia....

Lwie Serce
15-04-2016, 12:44
Catherine:

Ale nie, muszę, ale jak... Zaczęła bredzić Rita, tymczasem Lothiriel zacisnęła zęby w złości, złapała Cię mocno za dłoń i przytuliła do siebie jakby z całej siły, dotykając dłonią swego pierścienia na Twym palcu. Ten zaczął lśnić potężnie błękitem...

Il Duce
15-04-2016, 12:47
Catherine

Nie!Zwariowałaś?! - krzyknęła i natychmiast zdjęła pierścień ze swojego palca zamykając go w dłoni i wstając gwałtownie z łoża,wiedziała że może zadać Lothiriel ból ale wolała to niż żeby umarła z wycieńczenia próbując ją uzdrowić....

Lwie Serce
15-04-2016, 12:49
Catherine:

Lothiriel opadła na łóżko płacząc głośno i łapiąc się za ranę na piersi, którą jej przypadkowo podrażniłaś. Całe szczęście, że Betty śpi... Chociaż Adela przygląda się wystraszona w objęciach Rity.

Il Duce
15-04-2016, 12:54
Catherine

Wybacz,nie chciałam,ale nie mogłam Ci pozwolić na oddanie życia za moją głupią ranę.... - rzekła cicho a kilka łez spłynęło jej po policzkach,otrząsnęła się jednak i nie czekając na Ritę sama zabandażowała sobie ranę,nie przejęła się tym że bandaż momentalnie zrobił się czerwony zaczęła się ubierać i w międzyczasie rzekła do przyjaciółki i siostry - Zaopiekujcie się nimi,ja wrócę,niedługo...

PerWerka
15-04-2016, 14:05
Kersijana

Widziałeś się z Lothiriel? Co z nią? masz jakieś wieści. O Adeli i Margaret? Co z Tristanem? Czy Królowa jest bezpieczna? Nie wiem czy doszły Cię słuchy ale pewnie tak. Książę nie żyje.... chwilę przygryzała wargę... To ja go... Elrohirze on chciał mnie... Ja tylko się broniłam... Kersi rozpłakała się w poduszkę.

Lwie Serce
15-04-2016, 19:22
Kersijana:

Dobrze zrobiłaś Kersi, jestem pewien że z nikim byś mnie nigdy nie zdradziła - odparł Elrohir, patrząc Ci w oczy i obejmując. A co z resztą nie mam pojęcia, siedziałem w karczmie cały czas, rozmyślając o nas.

PerWerka
15-04-2016, 19:38
Kersijana

Zrozum, że po bitwie czeka mnie sąd i chyba wyrok jest oczywisty... Nie ważne z jakich pobudek, ale zamordowałam księcia... Pana tych ziem... Obawiam się mój miły, że moje dni są już policzone. Nawet Anna nie będzie mogła mnie ochronić... Całe zamieszanie wynikło z tego, że rozmawiałyśmy gdy zagrzmiały rogi wojenne.
Wybiegłyśmy, bo w nerwach powiedziałam księżnej, że muszę być przy mojej...Królowej. Pani... Podsłuchał to jakiś nikczemnik i koniec końców wysłali katów by aresztowano Ją... Nie wiem co się z nią dzieje. Jest takie zamieszanie... Myślałam, że Mirillia Lassi ją może ostrzec, ale chyba mu się nie udało... Znalazłam go, a właściwie On mnie znalazł.. Był ranny a ja go uzdrowiłam, ale osłabłam przy tym... Będziesz mógł ją odnaleźć i przekazać jej że bardzo żałuję... Że nie chciałam narażać jej... Dałą mi bardzo trudne zadanie, ale chyba się udało... Anno... Kersijana popatrzyła na księżną... Poprzesz Beatrice? Wiesz,że ona jest Królową... Prawowitą królową...

Lwie Serce
15-04-2016, 19:50
Kersijana:

Spróbuję odnaleźć królową i jej to przekazać... I nie martw się, wywiozę cię stąd najszybciej jak się da. Szepnął Elrohir i ucałował Twoją dłoń. Anna zaś odrzekła - tak, poprę ją, jeśli jednak dane będzie nam wyjść stąd żywcem a w to zaczynam coraz bardziej powątpiewać...

PerWerka
15-04-2016, 21:27
Kersijana

Bądźmy dobrej myśli Anno... powiedziała, delikatnie uśmiechając się gdy Elrohir ucałował jej dłoń... Mój dzielny rycerz nie pozwoli nam zrobić krzywdy....

Lwie Serce
15-04-2016, 22:01
Kersijana:

Anna również uśmiechnęła się delikatnie. Na mnie już pora, Kersi, nie godzi się by Rycerz Brzasku nie walczył, gdy ludzie nadstawiają swe głowy - rzekł Elrohir i ucałował Cię w usta delikatnie, po czym udał się w stronę wyjścia... Ale przed nim zatrzymał się jeszcze, spoglądając na Ciebie już z widoczną tęsknotą.

Catherine:

Dotarłaś pod lariańskie mury. Widzisz na nich już łuczników ostrzeliwujących Jatu i kryjących się co i rusz za blankami przed deszczem strzał. Nie jest tu do końca bezpiecznie, bowiem co chwila jakaś strzała przelatuje przez mur i wbija się w ziemię za nim. Nie widzisz nigdzie ani Margaret ani Tristana, co gorsza robi Ci się już słabo... Zapewne od zadanej rany i ogólnego zmęczenia.

Il Duce
16-04-2016, 14:05
Catherine

Wzięła ze sobą tarczę I mimo że ta ciążyła jej jak nigdy dotąd to po prostu zacisnęła zęby i poszła na mury starając się przy tym nie nadwyrężać zanadto swych nadwątlonych sił....Nie dość że była wyczerpana fizycznie to jeszcze psychicznie,miała wyrzuty sumienia że musiała tak ostro wyrwać się Lothiriel i ją zostawić jednak z drugiej strony wiedziała że to było konieczne....

Lwie Serce
16-04-2016, 14:11
Catherine:

Na murach także nie widzisz Margaret ani Tristana... Ale przypadkiem usłyszałaś rozmowę dwóch łuczników, którzy w ją prowadzą w przerwach między strzelaniem, chowając się za blankami.

- Szkoda, że Jatu go ustrzelili, jeden z nielicznych porządnych kupców z niego był!
- Prawda, ale chociaż jego żonę wyratowała tamta kobitka! Jeszcze nie widziałem żeby ktoś wypadł z bramy, pod ostrzałem i wziął na konia uciekającą dziewkę, haha!
- Tak, mam nadzieję że chociaż odratują naszą bohaterkę, bo z tego co widziałem to nie była przytomna nawet!
- Ale Lwowi w łeb strzeliła jeszcze zanim zamknęła oczy, za to że ją dotknął, haha! Argh! Przeklęta strzała, dość gadki bo nas tu ustrzelą zaraz!

Il Duce
16-04-2016, 14:13
Catherine

Panowie,moment,gdzie oni są?!Proszę,powiedzcie,ja tu dla nich przyjechałam.... - rzekła podchodząc i patrząc na nich błagalnym wzrokiem

Lwie Serce
16-04-2016, 14:14
Catherine:

Łucznik wskazał palcem na spory, kamienny budynek - widzisz ten budynek pani? Tam szpital polowy u rządzili, odnieśli tam też tą kobitę!

Il Duce
16-04-2016, 14:16
Catherine

Spojrzała na niego z wielką wdzięcznością i zapominając o ranie zaczęła iść najszybciej jak mogła w stronę wskazanego budynku....

Lwie Serce
16-04-2016, 14:20
Catherine:

Gdy dobiegłaś do budynku, ujrzałaś duże pomieszczenie, w którym już znajduje się na podłodze sporo rannych, a wśród nich naga Margaret okryta kocem, który jest nieco odchylony a dość młoda, około 30-letnia kobieta o jasnych włosach, opatruje rany Veccavianki. Obok siedzi Tristan ze wzrokiem zawieszonym na ścianie.

Il Duce
16-04-2016, 14:22
Catherine

Margaret! - krzyknęła nie zwracając uwagi na Tristana ani na obcą kobietę,natychmiast podbiegła do niej,odrzuciła tarczę na ziemię i zaczęła ją gorączkowo oglądać z każdą chwilą czując coraz bardziej przejmującą rozpacz

Lwie Serce
16-04-2016, 14:26
Catherine:

Zostaw pani bo opatrunki poluzujesz - rzekła stanowczo kobieta. Margaret jest nieprzytomna, ma 3 opatrunki na ciele i jeszcze dwie nieopatrzone rany kłute poza tym i jedną ranę ciętą na dłoni. Tristan szepnął - wybacz mi, że zawiodłem... Mogłem już tylko chwycić za wodze jej rumaka i odciągnąć za mur, bo była tak ranna że trzymając kobietę nie dawała rady sama jechać...

Il Duce
16-04-2016, 14:29
Catherine

Spojrzała na niego z rozpaczą w oczach i zaraz zwróciła swoją uwagę na uzdrowicielkę i dość mocno nią potrząsając rzekła rozgorączkowana - Ale ona przeżyje?!Przeżyje,prawda?!

Lwie Serce
16-04-2016, 14:45
Catherine:

Nie-e-e-w-i-e-m! Odkrzyknęła uzdrowicielka gdy nią szarpałaś. Daj mi dziewczyno opatrunki jej robić, wiem że się martwisz! Straciła dużo krwi, ale zrobię wszystko co mogę by ją ocalić, obiecuję!

Il Duce
16-04-2016, 14:48
Catherine

Mogę jakoś pomóc?Bo ja chętnie pomogę!Tylko powiedz jak.... - powiedziała wciąż wyraźnie pobudzona,puściła ją jednak wreszcie by ta mogła wrócić do opatrywania jej przyjaciółki....

Lwie Serce
16-04-2016, 14:51
Catherine:

Tak, wskakuj pod koc i przytul się do niej tylko uważaj by jej ran nie podrażnić - odparła uzdrowicielka.

Il Duce
16-04-2016, 14:52
Catherine

To przeze mnie to zrobiła,powinnam być przy niej i ją powstrzymać.... - rzekła nagle i rozkleiła się zupełnie głowę chowając w dłoniach....

Lwie Serce
16-04-2016, 14:54
Catherine:

Nie obwiniaj się księżniczko, zrobiłaś co mogłaś - rzekł Tristan i przytulił Cię mocno, głaszcząc po włosach.

Il Duce
16-04-2016, 14:56
Catherine

Zaczęła tylko płakać jeszcze głośniej jak gdyby nie zwracając na niego uwagi,nie mogła sobie wybaczyć że nie zdołała temu zapobiec i że jej przyjaciółka mogła odejść już na zawsze....

Lwie Serce
16-04-2016, 15:00
Catherine:

Tristan nie przestał Cię tulić ani głaskać, rzekł w trakcie - Astrea nie pozwoli jej odejść, skrzywdziłaby tym nie tylko ją ale i ciebie, a to bogini życia, dobroci... Rycerz nagle pocałował Cię czule w czoło.

Il Duce
16-04-2016, 15:03
Catherine

A gdzie ta kobieta którą ocaliła? - wypaliła nagle wciąż roniąc wiele łez,jednocześnie czuła się coraz gorzej choć nie zwracała na to uwagi bowiem były przecież ważniejsze rzeczy na głowie niż piekąca rana i potworne zmęczenie....

Lwie Serce
16-04-2016, 15:06
Catherine:

Leży tam, na zwichniętą nogę - wskazała uzdrowicielka palcem na brunetkę w wieku koło 40 lat. Kobieta jest zapłakana, przygląda się swojej obrączce na palcu.

Il Duce
16-04-2016, 15:13
Catherine

Pociągnęła nosem i patrzyła na nią przez chwilę jak gdyby nad czymś rozmyślając po czym wyswobodziła się z objęć Tristana i przysiadła się na skraju jej posłania mówiąc wciąż łamiącym się głosem - Cathy jestem....Przyjaciółka Twojej wybawicielki.... - tu nagle zamilkła zbierając myśli i dodała - Nie masz nic przeciwko mojej obecności? Jeśli chcesz być sama to zrozumiem....

Lwie Serce
16-04-2016, 15:20
Catherine:

Kobieta spojrzała na Ciebie zapłakanym obliczem, odpowiadając Ci - a ja Lisa, nie, nie mam nic przeciwko, cieszę się nawet... Chciałabym... Móc podziękować twojej przyjaciółce... Nigdy się nie spotkałam z taką szlachetnością...

Il Duce
16-04-2016, 15:25
Catherine

Ja też bym chciała z nią pomówić ale możemy już nie mieć okazji.... - rzekła załamanym głosem spoglądając na nieprzytomną Margaret i chwilę po tym wbijając wzrok w ziemię.Nie winiła tej kobiety za to co się stało,miała pretensje jedynie do siebie bo domyślała się dlaczego to zrobiła a także do samej Veccavianki za jej porywczość.... - Zamiast ze mną porozmawiać wolała szukać śmierci....Dlaczego?!To takie niesprawiedliwe....

Lwie Serce
16-04-2016, 15:27
Catherine:

Lisa nic nie odpowiedziała, ale położyła rękę na Twym kolanie by dodać Tobie i sobie nieco otuchy...

Il Duce
16-04-2016, 15:32
Catherine

Wzięła jej dłoń do ręki i uścisnęła delikatnie,jednak jej myśli były rozrzucone na wszystkie możliwe kierunki,myślała bowiem nie tylko o Margaret,lecz mimo iż ta była w centrum jej uwagi to także o wszystkich tych których zdążyła pokochać bądź polubić,także o Tristanie....Choć nie mogła powiedzieć że go kocha bądź się zauroczyła to lubiła go coraz bardziej i nie przeszkadzało jej już to gdy ją dotykał,jeszcze kilka dni temu mocno by go za to skrzyczała....

Lwie Serce
16-04-2016, 15:36
Catherine:

No, gotowe, teraz już jest w rękach Astrei - rzekła uzdrowicielka, skończywszy zajmowanie się ranami Margaret. Tristan zaś powiedział - mogłabyś opatrzyć też tą panią? Choć nie interesują ją swoje rany i nie da się tknąć, to tym razem nie pozwolę by nie baczyła na własne życie. Oczywiście rycerz mówił o Tobie.

Il Duce
16-04-2016, 15:39
Catherine

Ta pani da się tknąć,używaj mojego imienia kiedy o mnie mówisz zwłaszcza kiedy jestem obok.... - rzekła zdenerwowana jednak wstała puszczając dłoń żony kupca i samodzielnie zdjęła kolczugę choć dość głośno przy tym jęknęła i rzuciła ją na ziemię tuż obok tarczy....

Lwie Serce
16-04-2016, 15:42
Catherine:

Rycerz nie pozwolił Ci dłużej się męczyć, wziął Cię na ręce i ułożył na podłodze obok Margaret, podwijając Twą koszulę z zamkniętymi oczami. Coś ty dziewczyno ze sobą zrobiła, z taką raną powinnaś leżeć, trzeba to natychmiast zaszyć! Krzyknęła uzdrowicielka szukając igły.

Il Duce
16-04-2016, 15:46
Catherine

Musiałam,moja przyjaciółka miała to zaszyć ale była zbyt zdenerwowana a ja nie mogłam tracić czasu by znaleźć innego uzdrowiciela.... - wyjęczała i spojrzała na piękne oblicze swojej przyjaciółki,takie spokojne i dumne nawet teraz gdy znajdowała się na skraju śmierci....Poszukała dłonią jej ręki i uścisnęła ją mocno od razu po tym czując się lepiej....

Lwie Serce
16-04-2016, 15:48
Catherine:

Tristan chwycił drugą z Twych dłoni, ucałował i zastygł w wyczekiwaniu. Uzdrowicielka zdjęła Ci zakrwawiony bandaż i zaczęła zszywać powoli ranę...

Il Duce
16-04-2016, 15:50
Catherine

Przygryzła wargi z bólu wyraźnie się męcząc jednak wiedziała że to konieczne i musi swoje wycierpieć,jednocześnie odruchowo zacisnęła mocniej swoje dłonie....

Lwie Serce
16-04-2016, 15:52
Catherine:

Wreszcie, po chwili bólu i cierpienia, uzdrowicielka zszyła Twą ranę. Tristan poczuł najpierw wyraźną ulgę, a potem oparł głowę o Twą dłoń którą mocno trzyma... Nie widzisz jego twarzy, jego emocji, bowiem cała jest zasłoniona przez włosy opadające również na Twą rękę.

Il Duce
16-04-2016, 15:55
Catherine

Także odetchnęła z ulgą i spojrzała na uzdrowicielkę mówiąc - Dziękuję,jak Cię zwą?Kim właściwie jesteś? - nie odgarniała włosów Tristana bowiem znała jego emocje,domyślała się że odczuł jej ból tak samo jak ona,nie miała już wątpliwości że szczerze ją umiłował i skoczył by dla niej z murów gdyby mu rozkazała....

Lwie Serce
16-04-2016, 15:57
Catherine:

Jestem zielarką i uzdrowicielką, mów mi Lilly - odparła i wytarmosiła Cię po głowie z uśmiechem, po czym odeszła zajmować się innymi rannymi. Tristan jest cały czas w tej samej pozycji...

Il Duce
16-04-2016, 16:02
Catherine

Zmarszczyła nos gdy uzdrowicielka tarmosiła ją po włosach jednak nic jej nie powiedziała,sama by się uśmiechnęła ale w tej chwili po prostu nie była w stanie się na to zdobyć.... - Hmm,dobra z niej kobieta,może by chciała z nami po tym wszystkim wyruszyć?Ale najpierw to przeżyjmy.... - Nie wiem co mam robić,one tam umierają z niepokoju a Margaret zostawić nie mogę,jeśli Ty sam wrócisz to i tak im to nie ulży,zwłaszcza Lothiriel,ona się uspokoi dopiero jak mnie zobaczy....Z drugiej strony nie możemy stąd zabrać Margaret bo może nie przeżyć podróży.... - rzekła nagle głośno z ciężkim westchnięciem

Lwie Serce
16-04-2016, 16:05
Catherine:

Wszystkie jesteście ranne, powinnyście teraz leżeć i odpoczywać... A pierścień od Lothiriel, może z jego pomocą spróbujesz przekazać jej, że jesteś bezpieczna? Zaproponował Tristan, unosząc głowę ale nie puszczając Twej dłoni i delikatnie masując jej wewnętrzną część.

Il Duce
16-04-2016, 16:08
Catherine

Ale jak to zrobię to zemdleję.... - rzekła i aż jęknęła spoglądając na pierścień,podobało jej się masowanie dłoni jednak nie potrafiła cieszyć się z pieszczot w chwili gdy tyle zmartwień obciążało jej barki....

Lwie Serce
16-04-2016, 16:11
Catherine:

Powiedz mi, jak to działa, ja spróbuję - rzekł nie ustając w pieszczotach Twej dłoni. Jego ręce choć nie są delikatne, a wręcz dość szorstkie, to potrafi sprawić nimi przyjemność...

Il Duce
16-04-2016, 16:17
Catherine

Spojrzała na niego i odparła - Nie,jesteś ranny i zmęczony,do tego pierścień zużyje więcej Twoich sił niż moich,zemdlał byś albo nawet gorzej.... - po czym zamknęła oczy i pomyślała o siostrach,Lothiriel i leżącej obok niej Margaret,by wysłać królowej krótką wiadomość - Jestem bezpieczna.Kocham Cię.Cat....

Lwie Serce
16-04-2016, 16:19
Catherine:

Kochana nie! Usłyszałaś jeszcze pełen przerażenia krzyk Tristana, a chwilę po tym straciłaś przytomność, wszystko spowił mrok...

PerWerka
16-04-2016, 18:37
Kersijana

Niecierpliwie wierciła się w łożu... Nie, nie wytrzymam tu dłużej. Bardziej męczy mnie to leżenie i bezczynność niżli bym miała rowy dłońmi kopać... Anno Ja naprawdę muszę iść. Oni tam walczą i każdy kto umie leczyć się tam przyda... Gdzieś chyba macie jakieś miejsce gdzie rannych w takich sytuacjach sprowadzacie... Wytłumacz mi kochana gdzie to jest....

Lwie Serce
16-04-2016, 18:42
Kersijana:

Z tego co wiem, w takich wypadkach urządza się szpitale polowe ale gdzie, to różnie... Nie mam pojęcia Kersi nawet co się dzieje na murach, sama nie mogę się ruszyć i ty też w nie najlepszym stanie jesteś...

PerWerka
16-04-2016, 18:44
Kersijana

Osłabiona trochę jestem to fakt, ale ta bezczynność mnie dobija...
Kersijana próbowała wstać z łoża. Trochę niepewnie postawiła nogi na posadzce. Chwytając się rantu powoli zaczęła wstawać....

Lwie Serce
16-04-2016, 18:46
Kersijana:

Córka Anny szybko podbiegła do Ciebie i pomogła wstać z łożka, łapiąc za rękę i podtrzymując w biodrze. Jej dotyk jest bardzo miły, ma wręcz aksamitną skórę... Z jej pomocą udaje Ci się utrzymać na nogach.

PerWerka
16-04-2016, 18:49
Kersijana

Dziękuję Ci Neldo... Gdyby udało mi się dojść do mojego konia to w torbie mam pewne zioła co mnie trochę wzmocnią.... Kersijana uśmiechnęła się... Jesteś bardzo delikatna... Anno Twoja córka chyba ma to po Tobie....

Lwie Serce
16-04-2016, 18:52
Kersijana:

Nelda lekko się zarumieniła i uśmiechnęła uroczo. Anna odparła - tak... To dobra dziewczyna, jestem dumna z takiej córki. Córka księżnej zaczęła Cię prowadzić na zewnątrz, w końcu dotarłyście z trudem na dziedziniec, gdzie już czeka na Ciebie Mirillia Lassi, całkowicie zdrowy, z zagojonymi ranami.

PerWerka
16-04-2016, 19:14
Kersijana

Dziękuję jeszcze raz moja droga, teraz już sobie dam radę... Kersijana chwilę szperała w torbie szukając ziół, które wcześniej podawała Swej Królowej gdy ta była wyczerpana. Wiesz, cieszę się, że.... Wam pomogłam. Miałam wyrzuty sumienia, ale widząc że jesteście już teraz bardziej spokojne, a i uśmiech Twojej Mamy jest teraz bardziej szczery...

Kersijana wsypała zioła do bukłaka z wodą i zrobiła spory łyk... W jakieś zawiniątko też wsypała trochę tych ziół i podając Dziewczynie powiedziała. Podajcie to Annie, wzmocnią ją... Może mieć problemy z częstym oddawaniem moczu ale szybko wstanie na nogi.... Kersijana zaczęła się rozglądać w okół... Poklepała Konia po szyi i pocałowała w policzek... Przestraszyłeś mnie dziś mój drogi...A i dziękuję Ci żeś dał taki popis.... To chyba tylko dlatego udało mi się przemycić sztylet niezauważenie...

Lwie Serce
16-04-2016, 19:59
Kersijana:

Nelda przyjęła zioła mówiąc - dziękuję Kersijano... Uważaj na siebie... Po tym ukłoniła się delikatnie i udała się z powrotem do matki.

PerWerka
16-04-2016, 20:04
Kersijana

Kersi.... Mów do mnie Kersi. Krzyknęła za Neldą gdy ta wracała do Matki... Pozbierała trochę rzeczy z torby bo była jeszcze za słaba by zabrać ją całą... Chodź za mną. Pamiętaj tam gdzie ja tam i Ty...Powiedziała do konia i ruszyła szukać szpitala. Jeśli zaszła taka potrzebai ma możliwość to pyta pierwszego lepszego człowieka o drogę..

Lwie Serce
16-04-2016, 20:07
Kersijana:

Zanim dotarłaś do szpitala, pieszo i tak zmęczona, minęło wiele czasu. W końcu dzięki innym ludziom, którzy Cię pokierowali, znalazłaś się w dużym budynku, gdzie leżą ranni. Dostrzegasz Margaret okrytą kocem, śpiącą lub może nieprzytomną, a obok niej Catherine w takim samym stanie. Nad rudowłosą klęczy Tristan, szlochając i trzymając ją za dłoń.

PerWerka
16-04-2016, 20:12
Kersijana

Padając ze zmęczenia podeszła do Tristana... Długo tak nieprzytomne są? zapytała rycerza i zaczęła oglądać dziewczyny.. Szukała jakiś cięższych ran czy czegoś podobnego... Ogólnie robiła rekonesans... Gdzie Królowa i dziewczynki... Adela? Beatrice? Kersi nie przestawała badać Margaret i Cathy ale uważnie spojrzała na Tristana.

Lwie Serce
16-04-2016, 20:16
Kersijana:

Rycerz otarł dłonią swe łzy i otrząsnął się mówiąc - nie wiem ile, poczucie czasu całkowicie zatraciłem. Ona, moja Cathy... Czemu ona to zrobiła... Lothiriel, Beatrice i Adela są w siedzibie zakonu Stanowczego Wezwania, poza małą wszystkie ciężko ranne.

Margaret ma wiele opatrzonych ran, Catherine już mniej.

PerWerka
16-04-2016, 20:24
Kersijana

Co zrobiła? Wlała obu dziewczyną do ust po łyku z bukłaka prosząc Tristana by jej pomógł coby się nie udławiły. Rany były opatrzone więc w tej chwili Kersi i tak nie mogła wiele więcej zrobić... Nie była jeszcze wystarczająco silna by użyć magi.. Tristanie, To że one nieprzytomne teraz to dla ich dobra... Nie czują bólu z ran, ale nie wydaje mi się by tego nie przeżyły. Gdy nabiorę sił to postaram się je magią podleczyć... Może Królowa, by mogła pożyczyć mi pierścień, wtedy szybciej będę mogła pomóc dziewczyną... Gdzie ten zakon?

Lwie Serce
16-04-2016, 20:50
Kersijana:

Pierścień nosi Cathy na palcu, spójrz - Tristan nie puszczając dłoni wybranki swego serca, pokazał Ci pierścień Lothiriel na jej palcu. Użyła go, by przekazać Lothiriel, że jest bezpieczna i by się nie zamartwiała... Przez to zemdlała. Siedziba zakonu to duży zamek, pytaj o drogę przechodniów a ci wskażą.

PerWerka
17-04-2016, 14:13
Kersijana

Zakłopotana nie bardzo wiedziała co ma zrobić. Stosunku z Cathy i tak nie były najlepsze, więc chyba nie byłoby dobrym pomysłem zabierać jej pierścienia. Jeszcze gotowa by pomyśleć, że jej ukraść chciałam. Gdyby to był ktoś normalny wzięłabym go bez wahania by pomoc nieść, ale ona i tak mnie nie lubi i chyba szuka tylko pretekstu by móc mnie besztać... Pomyślała Elfka.... Tu są w dobrych rękach... Tristanie, bądź dobrej myśli... Kersijana wstała i wyszła ze szpitala... Zapytała jakiegoś przechodnia by wytłumaczył jej jak dojść do zakonu i czy to daleko...

Lwie Serce
17-04-2016, 14:18
Kersijana:

W czasie drogi natknęłaś się na grupę konnych rycerzy Stanowczego Wezwania. Jeden (Ealdred), jadący na czele dał znak ręką i wszyscy się zatrzymali, w tym jadąca obok niego piękna dziewczyna (Rita). Co tu się kurwa dzieje, kolejna Noldorka!? Krzyknął zdziwiony.

PerWerka
17-04-2016, 14:25
Kersijana

Stanęła zdziwiona, ale gdy usłyszała słowo "nordolka" Spojrzała pełna nadziei. Nie mógł w tej chwili widzieć nikogo innego jak Królowa... więc na pewno ma informacje Gdzie jest jej Pani. On był bardzo oklęty już w pierwszym zdaniu, więc zapytała niby jego, ale bardziej zwracała się do dziewczyny. Wiecie gdzie Ona? proszę pomóżcie mi... Muszę ją zobaczyć... Jest z nią mała dziewczynka? Jej głos był pełen trwogi i zakłopotania... Ja jestem Kersijana, Jej służka.....

Lwie Serce
17-04-2016, 14:29
Kersijana:

Landar, weź ją na grzbiet swojego konia i zawieź do dziewczyn - padł rozkaz, a jeden z rycerzy podał Ci dłoń, zachęcając do wejścia na jego konia. Dziewczyna tymczasem rzekła - mała? Jak Adelę masz na myśli, to jest. A ty nie widziałaś może rudowłosej wojowniczki? Catherine ma na imię...

PerWerka
17-04-2016, 14:41
Kersinana

Tak Pani... Cathy i Margaret są nieprzytomne, ale w dobrych rękach... Jest też z nimi Tritan.... Elfka wskazała kierunek... Urządzili taki prowizoryczny szpital, właśnie stamtąd idę.....Powiedziała Dziewczynie.... Gdy rycerz podał jej dłoń wyciągnęła swoją w jego stronę... Czekała aż podciągnie ją by w odpowiednim momencie ........ wskoczyć na Jego konia..........

Lwie Serce
17-04-2016, 15:02
Kersijana:

Nieprzytomne?! Krzyknęła Rita i wystrzeliła cwałem natychmiast. Rycerz podciągnął Cię i usadził na tylnym łęku siodła. Uważaj pani! Ostrzegł, szarpnął wodzami mocno i zawrócił, jadąc galopem aż do dziedzińca zakonnego zamku. No, jesteśmy na miejscu pani!

PerWerka
17-04-2016, 15:08
Kersijana

Nie zdążyła odpowiedzieć towarzyszącej rycerzom dziewczynie... Gdy rycerz przywiózł ją na dziedziniec zamkowy obróciła się czy Mirillia Lassi tak jak go prosiła wcześniej podąża za nią... zeskakując z konia podziękowała ślicznie rycerzowi i udała się do klasztoru.... Gdy była w środku zaczęła wołać Królową, Beatrice i Adelę po imieniu... Miała nadzieje,że któraś ją usłyszy albo przynajmniej ktoś się zainteresuje tym,że jakaś nordolka krzyczy w zamku i wskaże jej drogę...

Lwie Serce
17-04-2016, 15:11
Kersijana:

Jedna ze służek wskazała Ci drogę, zadziwiona Twoimi nawoływaniami. Dotarłaś do komnaty, gdzie siedzi na łożu oparta o ścianę Lothiriel, widocznie na coś zezłoszczona, oraz przytulone do niej Adela z Beatrice. Dziewczyny dostrzegły Cię, Beatrice obdarzyła nieprzyjaznym spojrzeniem a Adela krzyknęła ucieszona - ciociu!

PerWerka
17-04-2016, 15:14
Kersijana

Nareszcie,,, powiedziała z nieukrywaną ulgą w głosie..Ucieszyła się widząc Je całe i zdrowe... Podbiegła do Adeli chcąc ją przytulić.

Lwie Serce
17-04-2016, 15:17
Kersijana:

Lothiriel puściła Adelę pozwalając jej się przytulić mocno do Ciebie. Bałam się o ciebie - szepnęła dziewczynka. Królowa objęła obiema rękami Beatrice i przyłożyła jej głowę do swej piersi, by nie patrzyła na Ciebie niemal z nienawiścią w oczach.

Przy okazji dostrzegłaś, że nie są takie całe i zdrowe. Lothiriel ma obandażowaną nogę pod kolanem i widać też bandaż przechodzący zapewne przez jej pierś, pod ubraniem. Beatrice natomiast nie ma widocznych ran, ale porusza się tak jakby plecy ją strasznie bolały.

PerWerka
17-04-2016, 15:24
Kersijana

Oj.... Moja Mała Księżniczko. Zupełnie niepotrzebnie się o mnie bałaś.... powiedziała biorąc małą pod pachy i uśmiechając się do niej zrobiła z dwa trzy kółka w okół własnej osi... Stawiając ją na ziemię pocałowała bardzo mocno... Kersijana dostrzegła nieprzychylne spojrzenie Beatrice, ale podeszła do nich... Ranne jesteście.... dajcie zobaczę czy moge pomóc jakoś... Czemu Betty patrzysz na mnie jakbym Ci co złego zrobiła?

Lwie Serce
17-04-2016, 15:26
Kersijana:

Bo przez ciebie torturowali moją mamę tępa idiotko! Wrzasnęła nagle Beatrice patrząc na Ciebie z jeszcze większą złością w oczach niż dotychczas.

PerWerka
17-04-2016, 15:29
Kersijana

Spojrzała na Beatrice smutna... Lothiriel Ty też uważasz, że to moja wina? Stanęła patrząc to raz na Bety to na królową... Adelę głaskała po głowie....

Lwie Serce
17-04-2016, 15:31
Kersijana:

Mój pierścień Kersi, moja córka go użyła by zobaczyć, dlaczego mi to robiono, tam dojrzała prawdę... Czemu wydałaś mój sekret Kersi... Czemu, byłam zła dla ciebie? Spytała Lothiriel w noldorskim.

PerWerka
17-04-2016, 15:36
Kersijana

A nie widziała przypadkiem w jaki sposób Cię wydałam? Nie widziała, że gdy róg wojenny zagrał to zaniepokoiłam się o Ciebie? o Was... Nie wydałam twojego sekretu celowo. Tylko Annie i tez nie powiedziałam wprost. Książęcy szpieg podsłuchał i powiedział mu... Jak mogłaś? Moja Pani.... Jak mogłaś we mnie zwątpić.... Kersijana popatrzyła na królową zawiedziona...

Lwie Serce
17-04-2016, 15:42
Kersijana:

Jak mogłam zwątpić? Oni zdzierali ze mnie skórę, a potem posypywali to solą, rozumiesz? Odparła Lothiriel a z oczy zaczęły lecieć jej łzy. Adela zawiedziona spojrzała na Ciebie i wyszła z komnaty, a za nią pobiegła Betty, łapiąc za rękę i przytulając do siebie. Królowa kontynuowała tymczasem - Kersi ja wierzę, że ty nie zrobiłaś tego celowo, naprawdę ci wierzę... Ale dlaczego, dlaczego ty jesteś tak lekkomyślna! Mogli mnie zabić przez to, rozumiesz? Kto by się zaopiekował moimi córkami, kto!?

PerWerka
17-04-2016, 17:13
Kersijana

To nie była lekkomyślność. Jeszcze raz powtarzam, że w trosce i nerwach wyrwało mi się... Gdy tylko zorientowałam się, że te bydle wysłało po Ciebie zbirów to chciałam Cię ostrzec. Miriilia Lassi prawie padł próbując się przedrzeć do Was... Ale skoro tak uważacie.... Kersijana zasmucona ze łzami w oczach zaczęła wychodzić z pomieszczenia w którym odnalazła przyjaciółki... Powiedziała tylko wychodząc... Misję, którą mi powierzyłaś wypełniłam... Lud Larii da pokłon Królowej i poprze Ją...

Lwie Serce
17-04-2016, 17:21
Kersijana:

Królowa nic nie odrzekła, oparła tylko głowę o kolana i zapłakała z jeszcze większą goryczą...

PerWerka
17-04-2016, 17:44
Kersijana

Już miała wyjść ale stanęła w progu... Łzy zamazywały jej obraz, chciała się cofnąć i wtulić w Lothiriel, ale teraz to jej serce krwawiło.... Owszem naraziła królową na niebezpieczeństwo, ale czyż nie narazili się już, gdy przekroczyli bramy tego miasta? czy nie narazili się, gdy walczyli i uciekali przed nieumarłymi? czy wreszcie nie narazili podejmując się próbie przywrócenia tronu prawowitej władczyni? Wszyscy podejmowali ryzyko. Lothiriel prawdopodobnie cudem przeżyła, ale przeżyła... Zamiast spróbować ją zrozumieć wydali osąd zanim mogła się wytłumaczyć... Otarła twarz i bez słowa wyszła....

Lwie Serce
17-04-2016, 17:53
Minęły dwa kolejne dni, w czasie których oblężenie Larii trwało, a jeźdźcy Jatu ostrzeliwali jego mury, sami także ponosząc ofiarę krwi od strzał obrońców.

Kersijana w ich trakcie udała się do szpitala polowego i pomagała w opatrywaniu rannych sympatycznej uzdrowicielce Lilliane, która kazała jednak mówić do siebie Lilly. Niektórzy z obrońców, na szczęście nieliczni, byli już tak poranieni, że nie mogłyście im pomóc i umierali na waszych oczach, na waszych rękach... Były to smutne chwile, szczęściem jednak było, że większości ocaliliście życia lub kończyny. W tym czasie zbudziła się też Margaret, a po niej Catherine. Obiema dziewczynami troskliwie zajmowała się Lilly, gdy tylko znajdowała dla nich chwilę. Tristana przez większość czasu nie było tutaj, znosił bowiem rannych wykorzystując swą dużą siłę, zawsze jednak zerkając na damę swego serca z uczuciem.

Kersijana i Lilly są już bardzo zmęczone, praca dwa dni i dwie noce zabrała im wiele sił. Bolą je dłonie od ciągłego robienia opatrunków i wyjmowania strzał, a także stopy od ciągłego chodzenia.

Nastał więc poranek... Kersijana i Lilly chyba mają chwilę przerwy, żadnego z rannych na razie nikt nie znosi. Tristana nie było już od równej doby, nie wie nawet o zbudzeniu się Catherine.

PerWerka
17-04-2016, 17:57
Kersijana

Padam z nóg... Jak się chwilę nie zdrzemnę to chyba zasnę snem wiecznym... Uśmiechnęła sie mimo zmęczenia i bólu wszystkiego do Lilly. Ty tez byś mogła się zdrzemnąć.... Powiedz mi moja droga....Jeszcze, bo widziałam, że często doglądałaś Margaret i Cathy. Jak one się czują? Czy nic im nie grozi?

Lwie Serce
17-04-2016, 18:00
Kersijana:

Zdrzemniesz? Zaraz znowu kogoś przyniosą i tyle będzie z drzemki. A co do dziewczyn... Czemu sama ich nie spytasz? Odparła Lilly i usiadła na podłodze, masując sobie dłoń.

PerWerka
17-04-2016, 18:04
Kersijana

One mnie nienawidzą... Kersijana posmutniała nagle... Daj rozmasuję. powiedziała po chwili zadumy i przykucnęła na przeciw Lilly. Wzięła jej rękę rozmasowując ją...

Lwie Serce
17-04-2016, 18:07
Kersijana:

Lilly odetchnęła na głos, gdy zaczęłaś masować jej dłoń. Dzięki Kersi, a co do tego że nienawidzą, nie przesadzaj, może się obraziły o coś, jak to dziewczyny.

PerWerka
17-04-2016, 18:11
Kersijana

Chciała opowiedzieć Jej o całym zajściu, ale to by wymagało powiedzenia tez o Królowej... Ufała Lilly, ale to by znowu ktoś mógł podsłuchać i by był problem...
Poradzisz sobie jak na chwilę wyjdę? Muszę zobaczyć co z moim koniem i z księżną... Gdy ostatni raz ją widziałam to leżała wyczerpana... Dałam jej trochę ziół, ale nie dała znaku od tamtej pory. Kersi chciała się wymigać od niewygodnej rozmowy o Królowie Nordolczyków...

Il Duce
17-04-2016, 18:13
Catherine

Nareszcie czuła się na siłach by móc chodzić,bowiem przez cały poprzedni dzień leżała nie mogąc się poruszyć....Denerwowała ją obecność Kersijany i unikała jej wzrokiem gdy tylko przypadkiem ją dostrzegła,wielką ulgę jej dawało to że to sympatyczna i dobra Lily się nimi opiekowała....Martwiła się jednak nieobecnością Tristana,zamierzała pójść go poszukać ale najpierw postanowiła wykorzystać moment kiedy była sama z Margaret,przekręciła się na jej stronę głowę podpierając na ręce i zapytała patrząc jej w oczy - Skarbie,dlaczego Ty to zrobiłaś?

Lwie Serce
17-04-2016, 18:13
Kersijana:

Dam radę, leć leć, tylko nie zostawiaj mnie samej na długo bo i tak mi nogi posłuszeństwa odmawiają - uzdrowicielka pogłaskała Cię po głowie i wstała z trudem, pomagając też Tobie.

Catherine:

Nie mogłam zostawić tej kobiety - szepnęła z trudem Margaret, wciąż bardzo cierpi i nie ma zbyt wiele siły...

Il Duce
17-04-2016, 18:17
Catherine

Nie,nie o tym mówię.... - rzekła cicho głaszcząc ją po włosach - Dlaczego pognałaś jak szalona na mury?Nawet nie wiesz jak cierpiałam gdy Cię ujrzałam w tym stanie....

Lwie Serce
17-04-2016, 18:19
Catherine:

Wiem jak cierpiałaś... Po prostu... Nie chcę stawać wam na drodze - szepnęła.

PerWerka
17-04-2016, 18:20
Kersijana

Wyszła ze szpitala. Jej koń wiernie czekał przed wejściem... Mój Ty biedny... Kersi aż wzruszyła się widząc jego jak stoi za swą panią... Dała mu coś na wzmocnienie w otwartej dłoni... drugą położyła na jego nozdrza... Zaprowadziła go do stajni nie szczędząc miłych i ciepłych słów. Gdy był w stajni poprosiła grzecznie stajennego by się nim dobrze zajął... Wyciągnęła 10 denarów i mu podarowała... Drugie tyle dostaniesz jak będę go zabierała.... Umowa stoi? zapytała odpinając swoją torbę z ziołami i opatrunkami.

Il Duce
17-04-2016, 18:21
Catherine

Słucham? - aż zamarła wpatrując się w oblicze przyjaciółki - O czym Ty mówisz?Bardzo lubię Tristana,ale ja go nie kocham,przynajmniej jeszcze....A Twój sposób "nie stawania nam na drodze" cokolwiek by to miało oznaczać,złamie mi serce....Rozumiesz?

Lwie Serce
17-04-2016, 18:25
Kersijana:

Umowa stoi, pani - odrzekł stajenny i chwycił wodze Mirillia Lassi, koń jednak parsknął groźnie i głową odsunął chłopaka od siebie, energicznie.

Catherine:

Och Cathy ja tak bardzo cię kocham... Szepnęła Margaret, ale w tej samej chwili podeszła do was Lilly i przykucnęła między wami o mało się nie przewracając. No dobra dziewczyny, widzę że żywiołowo tu dyskutujecie a powinnyście obie odpoczywać. A ja jestem wykończona, więc się nie będę bawić tylko obydwie oberwiecie po ostrym kopniaku, może być? Uzdrowicielka uśmiechnęła się uroczo.

Il Duce
17-04-2016, 18:29
Catherine

Później mi powiesz kochanie.... - szepnęła i ucałowała czule Margaret w policzek po czym rzekła już głośniej biorąc uzdrowicielkę za dłonie - Lily,biedactwo,ledwo żyjesz....Teraz ja się Tobą zatroszczę,no już kładź się....Ramiona czy stopy?

PerWerka
17-04-2016, 18:30
Kersijana

On nieprzywykły bym go zostawiała.... Popatrzyła trochę zawstydzona na zachowanie konia... Pogłaskała go po szyi.... No,,, Moj drogi,,, Przeciez już tu byłeś i On się tobą opiekował... Jak odpoczniesz trochę to znowu do mnie przyjdziesz... Ja będę za Tobą czekała... Kersijana uspokoiła konia... Wybacz,,, Jak będzie nieznośny to wypuść go bo żyć ci nie da... Ja chcę by tylko trochę zjadł owsa i wypoczął.... Kersijana uśmiechnęła się do stajennego... Pogłaskała konia i wyszła do księżnej

Lwie Serce
17-04-2016, 18:32
Catherine:

Niee no, dziewczyno przecież ja tu jestem uzdrowicielką a nie ty... Odparła nieco zakłopotana Lilliane, a Margaret się uśmiechnęła pod nosem.

Kersijana:

Zastałaś księżną z jej córką na dziedzińcu zamku, po którym Anna spaceruje z pomocą Neldy. Obie dostrzegły Cię i uśmiechnęły się na Twój widok.

Il Duce
17-04-2016, 18:36
Catherine

Nie wygłupiaj się i nawet ze mną nie dyskutuj,widzę jak się słaniasz,o mało się nie przewróciłaś.... - rzekła stanowczo i pociągnęła ją by się ułożyła - Jak chcesz pomagać w tym stanie?Ty też jesteś człowiekiem Lily,musisz odpocząć.... - po czym sama powoli wstała nieco przy tym wzdychając z bólu i wysiłku i dodała - A skoro nie odpowiedziałaś to i ramiona i stopy hihi,dłonie też mogę jeśli chcesz....

Lwie Serce
17-04-2016, 18:39
Catherine:

Lilly pokręciła głową z uśmiechem i rzekła - przypominasz mi pewną Noldorkę, jaką kiedyś spotkałam w lesie gdy zbierałam zioła. Żadnej dyskusji, kładź się i daj się wymasować. Tylko jakbyś mogła to obmyj mi Cat te stopy, bo już tyle czasu w butach łażę, nie zdziwiłabym się jakby i pościerane były...

Il Duce
17-04-2016, 18:44
Catherine

Roześmiała się radośnie po raz pierwszy od dawna bowiem była niemal pewna o jakiej Noldorce mowa - Och Lily,jeszcze ją spotkasz,obiecuję Ci to....I oczywiście że je obmyję,chociaż tak mogę Ci się odwdzięczyć w imieniu naszym i wszystkich tych którym okazałaś serce.... - po czym zdjęła jej buty,podstawiła misę z wodą i zaczęła delikatnie i starannie myć jej stopy rozmasowując je przy tym,mimo że znała ją dość krótko niezmiernie ją polubiła,zupełnie jak Ritę....Za którą była zresztą wielce stęskniona,podobnie jak za siostrami i królową,także nieobecność Tristana,którego dotąd oglądała codziennie sprawiała że czuła się nieswojo....

Lwie Serce
17-04-2016, 18:47
Catherine:

A co, umiesz przewidywać przyszłość? Zapytała z uśmiechem Lilly, wygodnie się układając i odruchowo, troskliwie obejmując Margaret, która położyła głowę na jej ramieniu. Stopy uzdrowicielki są bardzo miłe w dotyku, takie same miałaś wrażenie kiedy dotykałaś jej dłoni, jakby u 20-letniej dziewczyny...

Il Duce
17-04-2016, 18:50
Catherine

Można tak powiedzieć.... - rzekła z delikatnym uśmiechem i puściła oko do Margaret,zaraz po tym zagaiła nie przerywając masażu - Masz przepiękną i delikatną skórę,korzystasz z jakichś maści i ziół?

Lwie Serce
17-04-2016, 18:54
Catherine:

Zielarstwo przydaje się nie tylko w uzdrawianiu jak widzisz. Znam parę ciekawych receptur i jestem przekonana, że gdybym to wystawiła na sprzedaż, to wszystkie szlachcianki by się rzuciły a ja byłabym bajecznie bogata... Ale po co mi to... I tak nie miałabym z kim go dzielić, jak to u samotniczki bywa...

Il Duce
17-04-2016, 18:58
Catherine

Spojrzała jej w oczy i rzekła z tajemniczym uśmiechem - Nie martw się Lily,myślę że Twoja samotność niedługo dobiegnie końca.... - po czym wzięła do ręki drugą jej stopę i także zaczęła ją rozmasowywać

Lwie Serce
17-04-2016, 19:02
Catherine:

A co, zakochałaś się we mnie? Spytała żartobliwie Lilly, na co Margaret się uśmiechnęła, na szczęście wyczuwając żart.

PerWerka
17-04-2016, 19:06
Kersijana

Uśmiechnęła się również na widok dziewczyn. Widzę, że już zdrowiejesz Anno. Pięknie wyglądasz... Obie wyglądacie przepięknie... Powiedziała podchodząc i całując I Annę i Neldę w policzki.Przyszłam zobaczyć czy coś Wam nie potrzeba... Za chwilę muszę wracać do szpitala, ale nie mogłam nie skorzystać z chwili spokoju by Was nie zobaczyć... Jak się czujecie? Kersi nie szczędziła pochwał Neldzie za fachową opiekę... Przymilając się jednocześnie.

Il Duce
17-04-2016, 19:07
Catherine

Zachichotała cicho jednak nic nie odpowiedziała,gdy uznała że już wymasowała odpowiednio obie jej stopy przysunęła się nieco i wzięła jej dłoń do ręki niemal z marszu zaczynając je rozmasowywać tak samo delikatnie i starannie jak to uprzednio robiła ze stopami....Sama wciąż nie była w najlepszej formie jednak ponad dzień leżenia niemal bez ruchu pozwolił jej zregenerować znaczną część sił,także psychicznych....

Lwie Serce
17-04-2016, 19:14
Kersijana:

Obydwie przytuliły się do Ciebie. Mi już trochę lepiej, jak widzisz na tyle, że spacerować mogę z pomocą Neldy. Ale ty wyglądasz, jakbyś zaraz miała paść na ziemię... Kersi chodź, położysz się a my cię wymasujemy... Rzekła Anna. Rzeczywiście nie bardzo czujesz się na się siłach by wrócić do szpitala, ani tym bardziej by odmawiającymi posłuszeństwa rękami opatrywać jakąkolwiek ranę.

Catherine:

Nie wiem, czy to dlatego że nikt moich stóp nie masował od kilku lat, czy dlatego że po prostu dobrze to robisz, ale dla mnie to trwało tak krótko... Wiem, niewdzięczna ze mnie cholera - rzekła Lilly z serdecznym uśmiechem, drugą rękę kładąc na Twej dłoni którą ją masujesz.

PerWerka
17-04-2016, 19:18
Kersijana

Faktycznie ledwo stała na nogach i wszystko ją bolało... Wysiliła się na lekki uśmiech, i je posłuchała... Nie pozwólcie mi ino zasnąć, a gdybym zasnęła to proszę obudźcie mnie... Oni tam naprawdę dzielnie walczą a mało jest uzdrowicieli....

Lwie Serce
17-04-2016, 19:21
Kersijana:

Wiem... Ale Bowen i Ealdred świetnie dowodzą, ufam że sobie poradzą... A wyczerpana uzdrowicielka na nic się nie zda - rzekła Anna i z córką zaprowadziła Cię do swej komnaty, pomagając Ci się położyć.

Il Duce
17-04-2016, 19:26
Catherine

Za krótko mówisz....Dobrze zatem,zaraz wrócimy do stóp hihi....Może pewnego dnia będziesz mogła mi się odwdzięczyć.... - rzekła odwzajemniając serdeczny uśmiech,cały czas masowała jednak dłonie nowej przyjaciółki,to wszystko było dla niej nie tylko okazją na odwdzięczenie się Lily ale i sporą przyjemnością....

PerWerka
17-04-2016, 19:31
Kersijana

Och... Ja pewnie cuchnę... Dziewczyny, tak mi wstyd, od dwóch dni się nie myłam. Kersijana nie kryła wstydu i zażenowania. Nie miała śmiałości prosić o to by Księżna zawołała służbę z ciepłą i pachnącą od olejków wodą... Czystym ubraniem i smaczną strawą.

Lwie Serce
17-04-2016, 19:38
Catherine:

Na pewno się odwdzięczę, obiecuję ci - odparła Lilly i wyszczerzyła zęby w pięknym uśmiechu, zamruczywszy po tym...

Kersijana:

Poczekaj chwilę, zaraz każę przynieść balię - rzekła Nelda i wyszła na chwilę, po czym zaraz wróciła siadając obok Ciebie i Anny na łóżku. Kersi, ułożysz mi włosy jakoś ładnie? Mamę boli ręka więc niezbyt w stanie do tego...

Il Duce
17-04-2016, 19:45
Catherine

Uśmiechnęła się tylko,tym szerzej gdy nareszcie zamruczała,wymasowała jej dłonie po czym usiadła za jej plecami i delikatnie uniosła jej głowę opierając ją na swoich kolanach,po czym zabrała się za jej ramiona i kark - Od stóp zaczęłam to i na nich skończę hihi

PerWerka
17-04-2016, 19:46
Kersijana

Usiadła na łóżku i wskazała Neldzie by usiadła na podłodze między jej nogami... Z przyjemnością. Masz delikatne włosy... Takie aksamitne... W ogóle jesteś śliczna jak Twoja Mama... Kersi zaczęła palcami rozczesywać jej włosy.... Bardzo starannie rozdzieliła trzy równe kosmyki i zaczęła pleść idealnie równego warkocza.... Taka ładna buzia powinna być odkryta..... Schyliła się nad jej głową by z góry zobaczyć twarz dziewczyny.... Uśmiechnęła się do niej miło... Ręce niemiłosiernie bolały ale Elfka dzielnie to znosiła.

Lwie Serce
17-04-2016, 19:52
Catherine:

Wiesz? Wzruszyłam się - stwierdziła cicho Lilly i w jednej chwili uśmiechnęła się oraz uroniła kilka łez.

Kersijana:

Dziewczyna rzeczywiście slicznie wygląda z warkoczem i odsłoniętą, całą twarzą. Uśmiechnęła się i oparła o Ciebie wygodnie. Zaraz też dwie służki przyniosły balię z wodą, po czym wyszły, kłaniając się księżnej.

Il Duce
17-04-2016, 19:56
Catherine

Spojrzała na nią zdziwiona,co prawda domyślała się powodów jej wzruszenia zwłaszcza ze przed chwilą uzdrowicielka mówiła o samotności jednak mimo to zapytała ze szczerą troską - Coś się stało?O co chodzi Lily?

Lwie Serce
17-04-2016, 19:58
Catherine:

Bo choć wiodę życie samotniczki, to doceniam jak ktoś się o mnie troszczy... Choć rzadko się to zdarza - odparła ocierając łzy.

PerWerka
17-04-2016, 19:59
Kersijana

Takie jesteście dobre... Nie wiem co ja bym bez Was zrobiła... Kersi powoli zaczęła się rozbierać... Neldo, będziesz tak dobra i podasz mi z torby odrobinę rumianku? to zawsze pomaga...Rumianek powoduje że pory na skórze się otwierają i wtedy całym ciałem idzie wziąć oddech... Kersi nie przerywała rozbierania się choć szło jej to dość topornie... Popatrz Anno ta sukienka co mi ją dałaś... znowu jest pocięta i zniszczona... Ale ten przedni materiał bardzo dobrze spisuje się na bandaże... Ale odkupię.. Obiecuję.... Kersi zrobiła głupiutką minę..... Anno a nie wiesz czasem Co z Elrohirem? wiem,, był nieuprzejmy wobec Ciebie gdy pierwszy raz Cię ujrzał, ale on ma dobre serce... Nie czuje się dobrze wśród ludzi tylko...

Il Duce
17-04-2016, 20:00
Catherine

Przytuliła się do niej z drugiej strony uprzednio delikatnie zdejmując jej głowę ze swych kolan i wyszeptała biorąc jej dłoń do ręki - Twoje życie samotniczki to przeszłość Lily,obiecuję że będziesz miała wiele nowych przyjaciółek,i już masz nas....A ja troszczę się o wszystkich swoich przyjaciół....

Lwie Serce
17-04-2016, 20:06
Kersijana:

Posłaniec, który przyniósł mi wieści z murów, mówił że walczy wśród naszych obrońców z Jatu. Nie mogli się nadziwić ponoć jego umiejętnościom strzeleckim... A co do sukni nie wygłupiaj się, mam jeszcze wiele - odparła Anna. Nelda tymczasem spełniła Twe życzenie i podała Ci rumianek.

Catherine:

Lilly aż zaniemówiła z wrażenia... Ale po chwili położyła Ci dłoń na policzku mówiąc - naprawdę? Znasz mnie tak krótko dziewczyno a już widzisz we mnie przyjaciółkę... Skłamałabym mówiąc, że się z tego nie cieszę... Ale dziwię się nieco.

Il Duce
17-04-2016, 20:10
Catherine

Tak,naprawdę,szczerze mówiąc to polubiłam Cię od chwili gdy mnie nie przegoniłaś od Margaret,mimo że bardzo Ci przeszkadzałam....A potem tak się o nas troszczyłaś....Wiem o Tobie,że jesteś opiekuńcza,dobra i wyrozumiała,to tak mało by obdarzyć kogoś sympatią? - rzekła z uśmiechem,kładąc rękę na jej dłoni

Lwie Serce
17-04-2016, 20:13
Catherine:

Lilly uśmiechnęła się mówiąc - zatem bądźmy przyjaciółkami na zawsze... Ale teraz przez ciebie, jak przyniosą kogoś rannego to się nim nie zajmę, nie dam rady wstać, za dobrze mi tu a jestem wyczerpana hihi.

PerWerka
17-04-2016, 20:16
Kersijana

Zrobiła rozmarzone oczy na wieść o Elfie.... Ech, żeby już się skończyła ta walka.... Kersijana wreszcie rozebrała się i dziękując Lilly odebrała od niej zioła... Wsypała garść do balii i dłonią zagarnęła wodę... Weszła powoli do niej i ułożyła się w niej wygodnie.... Jak szłam stąd przedwczoraj szukać szpitala to później spotkałam konnych rycerzy z tego zakonu... hmmm zapomniałam nazwy.... Mniejsza z nią,,, Jeden rycerz, chyba ich dowódca był strasznie okll.... Brzydko mówił, znaczy się... Ale była tam dziewczyna z nimi... Taka śliczna...Kersi opisała wygląd rycerza i dziewczyny... Kim oni są? zapytała w końcu.

Il Duce
17-04-2016, 20:18
Catherine

Będziemy Lily,jestem pewna.... - rzekła na chwilę zamykając oczy po czym dodała - Mogła bym Ci pomagać,chociażby Margaret się zajmę....Ale póki co Ty odpoczywaj,a ja muszę coś załatwić....Niedługo wracam,obie odpocznijcie.... - i choć zrobiła to bardzo niechętnie bo i sama najchętniej by jeszcze z nimi leżała to musiała poszukać Tristana,nie dawało jej to spokoju że nigdzie go nie ma....Chociaż uspokajała się tym że najpewniej sam odpoczywa,w końcu był równie zmęczony co ona a do tego bardziej ranny a mimo to pomagał jak mógł....

Lwie Serce
17-04-2016, 20:28
Kersijana:

Nelda ściągnęła buty i usiadła na krawędzi balii, maczając nogi w wodzie i mówiąc - to musiał być pan marszałek Ealdred ze swoją córką Ritą. To dobrzy ludzie, Rita miła dziewczyna a jej ojciec... Tylko złe wrażenie sprawia czasem, mimo to jest honorowy i odważny. Chciałabym mieć takiego ojca...

Catherine:

Dostrzegłaś Tristana stojącego konno przed bramą, z kilkudziesięcioma innymi rycerzami, w tym zakonnymi. Wszyscy w pełnym rynsztunku, jakby szykowali się do wyjazdu. Dobył miecza krzycząc - oto chwila naszej chwały, Jatu przystawili ogromną, drewnianą tarczę zza której bezpiecznie nas ostrzeliwują, a my sprawimy, że bezpieczne dotąd miejsce stanie się ich grobem! Robimy to dla swych żon, dla swych ukochanych, dla swych dzieci i dla swych rycerskich ideałów! Pozostali wyciągnęli swój oręż i wykrzyczeli unosząc ostrza do góry - na śmierć! Na śmierć!

Il Duce
17-04-2016, 20:32
Catherine

Ehh Ci rycerze.... - pomyślała,jednak mimo to zaczęła zbiegać w ich stronę....Nagle w połowie schodów stanęła jak wryta,miała przeczucie że i tak nie powstrzyma ich przed wyjazdem,dlatego tylko stała i patrzyła jak odjeżdżają,nie do końca rozumiejąc czemu przecież wciąż ranny Tristan,nie będący w pełni sił zbierał się do wyruszenia na tak niebezpieczną misję....

PerWerka
17-04-2016, 20:33
Kersijana

Aż wzdrygnęła gdy Nelda powiedziała "ojciec". Przygryzła wargę i nerwowo zaczęła się obmywać spoglądając na Annę... Nic nie powiedziała, ale znowu łzy zaczęły napływać do jej oczu. Nagle coraz mocniej i mocniej zaczęła szorować dłonie...zupełnie tak jakby chciała zmyć krew i winę którą siebie obarczała... Prawie jak w transie była drapiąc i szorując skórę... Widać, że piętno którym się obarcza jest gdzieś mocno ukryte w jej głowie....

Lwie Serce
17-04-2016, 20:37
Catherine:

Tristan, gdy już miał skinąć mieczem w rozkazie wymarszu, dostrzegł Cię i podjechał kawałek w Twą stronę, patrząc jak zaczarowany i ustawiając konia bokiem do Ciebie... Jeden z rycerzy stanął obok niego i krzyknął - spójrzcie! Piękna kobieta na nas patrzy, to zwiastun naszego zwycięstwa, a kolor jej włosów symbolizuje krew Jatu jaką przelejemy!

Kersijana:

Nelda widząc Twoje dziwne zachowanie złapała Cię za rękę i spytała patrząc w oczy - co się stało Kersi?

Il Duce
17-04-2016, 20:45
Catherine

Uniosła brew nie wiele rozumiejąc z tego co się właśnie wydarzyło - Jaki znak?O czym oni mówią?Ehh Ci mężczyźni....

Lwie Serce
17-04-2016, 20:49
Catherine:

Rumak Tristana pokazowo stanął dęba, a rycerz pognał go z okrzykiem do galopu w Twą stronę. Zatrzymał się przy Tobie i spojrzał prosto w oczy mówiąc - tak bardzo serce me raduje się przed bitwą. Chciałbym, pani moja, napawać swe oczy twym widokiem całe swe życie... Teraz jednak, wiem chociaż będę mógł walczyć spokojnie wiedząc że ozdrowiałaś, a jak będzie trzeba oddać życie za honor, za rycerskość, wykrzykując twe imię...

Il Duce
17-04-2016, 20:54
Catherine

Ale dlaczego?Dlaczego się zgłosiłeś?Jesteś ranny i zmęczony,najpierw rannych nosiłeś teraz jedziesz na taką misję?Po co to robisz Tristanie? - rzekła szczerze nie do końca to wszystko rozumiejąc po czym dodała - Nieważne,jedź,wiem,że już teraz musisz,jedź i niech Astrea Wam sprzyja....Będę patrzyła z murów.... - Ehh,i po co on się tak popisuje?Brawura i porywczość,czyżby to były jego wady?I tak jest lepszy od większości mężczyzn jakich w życiu mi dane było poznać ale nigdy nie pochwalę czegoś takiego....

Lwie Serce
17-04-2016, 20:56
Catherine:

Bo cię kocham, Catherine, córko Lothiriel - odparł rycerz uśmiechając się i całując Cię w czoło, uprzednio się pochyliwszy w siodle. Po tym pognał rumaka do galopu z dzikim okrzykiem, bramy się otworzyły i rycerze wyjechali na otwarte pole...

Il Duce
17-04-2016, 20:58
Catherine

Głupiec! - pomyślała,mimo to pobiegła na mury zgodnie z daną obietnicą,prawdę powiedziawszy i bez niej by patrzyła na szarżę tych dzielnych ale i zarazem nierozważnych w jej opinii ludzi....

Lwie Serce
17-04-2016, 21:01
Catherine:

Na murach dostrzegłaś ich... Wspaniałych, pięknie uzbrojonych, na potężnych rumakach bojowych. Na ich czele, pierwszy stoi Tristan, reszta za nimi. Rozejrzał się patrząc na mur, gdy Cię dostrzegł przyłożył sobie pięść do serca, kłaniając się w siodle. Wyczekują... Przed nimi, daleko stoją masy Jatu, większość spieszonych i kryjących się za dużą, drewnianą tarczą ze strzelnicami.

Il Duce
17-04-2016, 21:05
Catherine

Nie znała się za bardzo na strategii,jednak wiedziała że dzięki temu że zbyt pewni siebie Jatu zsiedli z koni wypad ma szanse powodzenia,zwłaszcza że koczownicy byli zwykle lekko zbrojni.... - Szkoda tylko że to zaledwie ich niewielka część,jeśli dowodzi nimi ktoś myślący pewnie ma gdzieś na tyłach jeźdźców....Choć wielu z nich grabi okolicę....Ehh,czemuż on musi zawsze być we wszystkim pierwszy?!

Lwie Serce
17-04-2016, 21:16
Catherine:

Nie bójcie się śmierci, myślcie o swoich ukochanych i wykrzykujcie ich imiona, walczcie na ich cześć! Naprzód! Catherine! Catherine! Wydarł się Tristan, a za nim rycerze krzyknęli wszelakie kobiece imiona - wybranek ich serc, na co kilka innych dam na murze aż zapiszczało z zachwytu. Ruszyli naprzód, kłusem najpierw, powoli i dostojnie. Zaraz jednak przeszli w galop, szybki i zdecydowany. Zaczęła się nawała strzał Jatu, prawdziwa ulewa a groty spadły na szarżujący hufiec, który nie zawahał się ani przez chwilę. Większość strzał poodbijała się od pancerzy, niektóre jednak powyrzucały kilku jeźdźców z siodeł. Szarża rycerzy wbiła się w pierwsze szeregi włóczników Jatu, którzy wystąpili naprzód chcąc ich powstrzymać. Zostali wnet rozniesieni na mieczach i włóczniach... Bitwa rozgorzała na dobre i trwała jakieś 15 minut, kiedy mocno poturbowany rycerski hufiec wycofał się pod ostrzałem. Kawaleria stepowa, która przybyła przez chwilę ich ścigała, ale zaniechała pogoni kiedy spadły na nią strzały obrońców z muru.

Większość rycerzy przeżyła, ale praktycznie każdy odniósł rany w niezwykle żywiołowej walce. Tristan zdjął przebity włócznią hełm na chwilę, a wnet dostrzegłaś jego ranę na głowie, dość poważną chyba... Rycerze przegrupowują się zapewne z zamiarem przystąpienia do kolejnego natarcia.