PDA

Zobacz pełną wersję : 319 P.N.E. Imperium Seleucydów Mesopotamia (Pont + Galacja – Imperium Seleucydów + Ba



Niesmiertelnik
01-11-2016, 21:46
ktria) BITWA 2v2


Przerażeni mieszkańcy Mesopotamii obserwowali tumany kurzu zbliżające się od północy. Nie była to burza piaskowa, dni były ciche i bezwietrzne i tylko w oddali słychać było coraz głośniejsze dźwięki trąb. Nadciągali najeźdźcy.


BITWA 2v2
Obrońca Imperium Seleucydów + Baktria


Zwycięzca przesyła screen z poziomem strat, lub replay.

rafjar
04-11-2016, 01:55
Stało się jak miało się stać. Wojska Galatów i Pontu rozlały się na teren Mesopotamii jak lawa, paląc i niszcząc wszystko na swojej drodze. Nikt i nic nie mogło im teraz stanąć na drodze do kolejnego triumfu, tym razem pod wspólnym sztandarem, na jednym placu boju. Armia którą dysponowała koalicja była bezsprzecznie największą jaka do tej pory została wystawiona do walki i nawet najbardziej uczeni kronikarze na kartach historii nie znajdywali drugiej takiej siły. Na przeciw nim stanęła na prędce sformowana armia Seby Fallusa III Wielkiego wspierana armią sojuszniczej Baktrii. Wojska ustawiły się na przeciw siebie tak, że król Mitrydates objął dowództwo prawej flanki natomiast wojska galackie zostały oddelegowane na flankę lewą, mając na przeciw siebie baktryjskie zastępy. Władca Pontu w dniu tym zwierzchnictwo nad całą armią koalicji pełniąc, naprzeciw Seleucydów kazał wojska swe ustawić.
Bitwa rozpoczęła się od szybkiego marszu wojsk koalicji, które to z wiarą w przychylność Bogów, niesione ostatnimi zwycięstwami w Syrii oraz Tigranakert pewnie do boju kroczyły. Wódz Seleucydów widząc zdecydowanie w poczynaniach swych przeciwników, cztery oddziały jazdy tarenckiej na prawą swą flankę posłał, by wzmocnić skrzydło baktryjskie. Ponieważ armia Imperium i Baktrii pieszych oddziałów miotający nie posiadała, do starcia doszło niemal natychmiast. Na prawej flance król Mitrydates bez najmniejszych problemów zmiótł armię Seleucydów górując nad nią w jakości swej jazdy, piechoty oraz kunszcie dowódcy. Jedynym zagrożeniem dla armii Pontu mógł okazać się oddział opancerzonych słoni, które jak dzikie bestie zakute w srebrną zbroję wdarły się w szyki pontyjskie, jednak salwy oszczepów, kamieni oraz strzał oddelegowanych na prawą flankę łuczników syryjskich szybko zwierzęta te spłoszyły, a następnie posłały na tamten świat. Bitwa na prawej flance to wspaniałe zwycięstwo króla Mitrydatesa, który po raz kolejny zapisał się złotymi zgłoskami na kartach pontyjskiej historii.
Lewe skrzydło nie wyglądało już tak dobrze, jak chciałby je widzieć wódz Brennus przebywający w tym czasie w Syrii, stabilizując sytuację w nowo zdobytej prowincji. Tutaj bowiem król Arris wystawił znakomicie przygotowaną piechotę, która tym razem dała odpór galackim legionistom. W centrum gdzie znajdowali się procarze przedarły się również 2 odziały jazdy baktryjskiej, którym czoła postanowił stawić Minios dowódca armii galackiej, mianowany na to stanowisko przez wodza Brennusa. Procarze zostali obronieni - jednak odział kawalerii został wybity a dla dowódcy galatów ta walka skończyła sie śmiercią. Prawdę powiedziawszy część oddziałów bitnych galatów była zaangażowana w dopadanie i dobijanie jazdy tarenckiej przerzuconej na skrzydło przez wodza Seleucydów, lecz to nie usprawiedliwia postawy naszych legionistów i wyrwy jaką w naszych szykach poczyniła baktryjska piechota. Na nasze szczęście w porę nadciągnął król Mitrydates i wraz resztkami oddziałów naszych armię baktryjską dobił.
Chwała przymierzu naszemu, chwała królowi Mitrydatesowi VI Eupatorowi - bo to zwycięstwo jemu jest należne.

Niesmiertelnik
04-11-2016, 22:06
W Mesopotamii stacjonowały 2 armie Seleucydów. Jedna, wraz z armią Baktrii przegrała pojedynek 2v2. Druga armia, wraz z powracającą z Egiptu armią Baktrii, zasiloną przez lokalnych ochotników szykuje się do drugiej bitwy 2v2.;)

Nie wszystkie drzewka można rozpisać od razu, a w szczególności drzewko wojny o skrzyżowanie cywilizacji.

EGIPT czeka na wynik....

Pirx
04-11-2016, 22:41
Czyli atakująca armia, która przegrała, nie znika, lecz uzupełnia się? Myślałem, że przegrany traci armię całkowicie.

Niesmiertelnik
04-11-2016, 23:07
Armie znikają całkowicie, gdy są ponad liczbę prowincji. Seba tego doświadczył.
Armia przegrana się odbudowuje.

Jest tu pewna nieciągłość, spowodowana tym, ze trzeba jakoś obsłużyć atak na prowincje w której stacjonują dwie armie. Skoro atakujący ma możliwość rozegrania dwóch bitew jedną armią, to i broniący się musi mieć podobny przywilej. Dla zachowania dynamiki. Inaczej wszyscy powstawiają kilka armii do jednej prowincji, nikt nie będzie wiedział ile, więc duża część ataków będzie nieskuteczna, a tu chodzi o to żeby walczyć i zdobywać a nie o to żeby się kampić i zasłaniać, bo nam kampania zdechnie

Nieznajomy
05-11-2016, 08:58
Nie dalo sie tego ogarnac wczesniej?? Mam juz caly weekend zaplanowany, ciekawe jak mam teraz rozegrac

rafjar
05-11-2016, 09:10
Spokojnie bez paniki :) nasz przedział czasowy to dziś 17.00-21.00 lub jutro od rana do 17.00. Jak Wam pasuje Panowie?

Seba Fallus III Wielki
05-11-2016, 11:30
Ja dam radę sie dopasować ;)

Arris
05-11-2016, 12:29
Mi jeśli już to pasują bardziej te jutrzejsze terminy.

rafjar
05-11-2016, 12:40
To podajcie tylko niedzielną godzinę w tym przedziale czasowym a my wtedy będziemy.

Arris
05-11-2016, 12:57
Ja tak pewnie tak od 14:00? No właśnie też miałem plany już i gości na głowie do jutra ;p

rafjar
05-11-2016, 13:52
Proponuję zatem godz. 15.00 bo jeszcze trzeba będzie rozegrać ewentualne bitwy z Egiptem do godz 20.00

rafjar
06-11-2016, 14:45
Drodzy wodzowie czekamy na Was na ubitej ziemi. Śpieszcie się, gdyż wódz Brennus będzie niedługo zażywał kąpieli w okolicznych łaźniach i nie uświadczycie go po czwartej godzinie od południa licząc.

Seba Fallus III Wielki
06-11-2016, 17:11
Sory niestety nie dałem wcześniej rady ;/

rafjar
06-11-2016, 18:43
Wiatr kołysał lekko drzewami gdy wódz Brennus opuścił łaźnie i wsiadając na koń jeszcze z lekko mokrymi włosami udał się na pole bitwy.
Delikatna bryza, który smagała go po policzkach powodowała u niego pełne odprężenie i rozluźniała go na tyle, że nie myślał nawet o nadchodzącej bitwie.
Pewne rzeczy już dawno uporządkował w swojej głowie, więc nie czuł strachu a jedynie chęć pokazania się z jak najlepszej strony przed swym przyjacielem Mitrydatesem.
Wjeżdżając na pole bitwy wymienił się tylko lekkim skinieniem głowy z władcą Pontu, który w pełnym rynsztunku stał na czele oddziału pontyjskiej jazdy królewskiej.
W geście tym widać było pełne zaufanie oraz wzajemny szacunek obu wodzów. Nie musieli ze sobą prowadzić żadnych rozmów, obmyślać strategii bitewnej
gdyż obaj wiedzieli że tego dnia na placu boju razem jeno zostaną z wiernymi swymi zastępami.

Tradycyjnie jak to w sojuszu galacko-pontyjskim bywa na lewej flance Brennus z armią swą się rozstawił. Na prawym skrzydle pontyjskie miecze już uderzały w metalowe
okucia swych tarcz by otuchy dodać tym mniej odważnym wojom oraz by wroga odpowiednio do bitwy nastroić. Na dźwięk trąb obie armie ruszyły do marszu, który po pewnym
czasie przerodził się w bieg zakończony oddaniem na całej linii udanych szarż piechoty. Jazda galacka lewą flanką w całości przedarła się na tyły Baktrii i w asyście galackich
włóczników siać spustoszenie zaczęła wśród jazdy nieprzyjaciela. Starcie piechoty było z początku wyrównane lecz z biegiem czasu galaccy legioniści, którzy w odpowiednim
momencie użyli muru tarcz, zaczęli uzyskiwać sporą przewagę przewagę. Tym razem Baktrii nie udało się złamać morale naszych elitarnych oddziałów czego sam wódz Brennus
dopilnowywał stojąc zaraz za linią walczącej piechoty. Na tyłach wroga nasza jazda ze wsparciem włóczni powoli acz konsekwentnie eliminowała jazdę Baktrii a galaccy jeźdźcy,
którzy również na tyłach się znajdowali udali się czym prędzej by wyeliminować oddziały procarzy Seleucydów. Gdy dotarli na miejsce armii Imperium już prawie nie było lecz
nie odmówili oni sobie zaszczytu przegonienia czterech oddziałów krewkich miotaczy. Było po bitwie. Najdłużej wytrwał generalski oddział jazdy baktryjskiej, który samotnie
w otoczeniu kilkunastu naszych oddziałów został wyrżnięty do pnia.