PDA

Zobacz pełną wersję : Kącik autorsko-historyczny



Arroyo
31-03-2020, 11:14
Zapewne próba stworzenia tematu związanego z artykułami historycznymi nie przyjęła się za pierwszym razem, spróbuję więc to sam reaktywować w nadziei, że będziecie chcieli poszerzyć wiedzę historyczną. Zacznę pierwszy od pewnej historii - mianowicie wojny Kartaginy z najemnikami. Zapraszam:


Salambo - książka, a Bezlitosna Wojna.
Zapewne ktoś z Was kojarzy książkę pt. "Salambo", bądź grę o tym samym tytule. Nie? To postaram się Wam ją krótko przedstawić. Głównymi bohaterami książki są Grek o imieniu Spendiusz, przywódca najemników o imieniu Matho oraz córka Hamilkara Barkasa o imieniu Salambo. Historia ta związana jest głównie z miłością Matho do Salambo oraz wielkiej wojnie Kartaginy z najemnikami, którą ostatecznie Punijczycy wygrywają, a Matho zostaje ostatecznie stracony. Niestety opowieść ta dostała się do Indeksu Ksiąg Zakazanych w roku 1864.
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że jest to tylko opowieść, która czerpie trochę z historii faktycznej.
Przejdźmy jednak do samej wojny Kartaginy z najemnikami, zwana też Wojną Bezlitosną. Będę przy tym porównywał pewne rzeczy z książki z faktyczną historią.

Wybuchła ona krótko po zakończeniu I Wojny Punickiej, w wyniku której Kartagina utraciła władzę nad Sycylią oraz zobowiązała się wypłacić Rzymowi w ciągu 10 lat olbrzymiej (jak na owe czasy) kontrybucji. Były to lata 240-237 p.n.e.
Wraz z przewiezieniem najemników z Sycylii do Afryki, miało dojść do buntu. Buntu, który miał wstrząsnąć Kartaginą. Jak wskazuje Polibiusz
"...Barkas, odprowadziwszy stojące przy Eryksie wojsko do Lilybaeum, złożył naczelne dowództwo, a dowodzący w tym mieście Geskon [Giskon - wg książki K. Kęćka] zajął się przeprawą żołnierzy do Libii."
Giskonowi wydawało się, że jeśli będzie wysyłał tychże najemników w grupach do Kartaginy, to będą oni regularnie opłacani. Błąd - wysłano wszystkich do miasta Sikka, gdzie łącznie zebrało się ponad 20 tysięcy zbrojnych. Wśród nich byli Iberowie, Celtowie, Ligurowie, Balearowie, a nawet Grecy, lecz ponad połowę stanowili Libijczycy. Liczyli na ogromne sumy pieniędzy za to, że walczyli z Rzymem w czasie I Wojny Punickiej, lecz tak się nie stało. Do obozu najemników przybył Hannon Wielki, który rzekł, że z uwagi na trudną sytuację państwa żołd zostanie zmniejszony. "Psów wojny" objęła wściekłość. Choć zobowiązano się spełnić wszystkie ich żądania, to one jednak ciągle rosły. Nie chciano rozmawiać z Hannonem, ani z Hamilkarem, którego obwiniali o opuszczenie ich na Sycylii. Ufali Giskonowi, który przybył do Tymes z na tyle wystarczającą ilością srebra, by opłacić rozjuszonych najemników*. I wszystko byłoby po myśli Kartaginy, gdyby nie niejaki Spendios. Tego Kampańczyka Polibiusz przedstawia tak:
"Był zaś w wojsku pewien Kampańczyk, imieniem Spendios, który jako niewolnik zbiegł od Rzymian do Kartagińczyków, mąż odznaczający się fizyczną siłą i zuchwałą odwagą w sprawach wojennych. Ten obawiając się, że może zjawić się jego pan i zabrać go, a potem według praw rzymskich skatowanego zgładzić, próbował wszystkiego słowem i czynem, aby udaremnić układy z Kartagińczykami"
Po stronie Spendiosa (w powieści "Salambo" Spendiusz) stanął Matos - wódz Libijczyków, którego Kampańczyk podjudził tym, że gdy już Kartagińczycy zajmą się najemnikami z obcych ludów, zabiorą się za libijskich poddanych. A to już nie podobało się Matosowi. Gdy Giskon nie zgodził się na żądania Libijczyków, ci rzucili się na dostojników kartagińskich, splądrowali tabory i wzięli w niewolę Giskona oraz jego towarzyszy. Wraz z tym rozpoczęła się owa wojna, zwana również przez Polibiusza bezlitosną. Dla Kartaginy był to koszmar - nie tylko ze względu na to, że najemnicy stanęli do walki przeciw Punijczykom, ale również dlatego, że na stronę powstańców przeszły rzesze Libijczyków.
Traktuje się, że podobno 70 tysięcy Libijczyków** wsparło buntowników, którzy zamierzali zająć się ciemiężycielami tych ziem - Kartagińczykami. Co ciekawe, całość żołdu pokryli mieszkańcy Libii.

Działania wojenne:
Najemnicy postanowili podzielić swoją armię na trzy. Pierwsza z nich pod wodzą Spendiosa ruszyła na Utykę, druga okupowała Tynes (blokując tym samym Kartaginę). Trzecia z kolei, którą dowodził Matos, szturmowała mury Hippu Akry (dzisiejsza Bizerta). Sytuacja Kartagińczyków, osłabionych walkami z Rzymem w poprzedniej Wojnie Punickiej, była rozpaczliwa. Na pomoc przybył jednak Hammon Wielki, który został przez nich mianowany wodzem. Przygotowywał się do wojny, werbując obywateli i pospiesznie najemników, którzy byli wierni królestwu Dydony. Wraz z tą armią i flotą wylądował pod Utykę, rozbił oddziały rebeliantów, lecz "za wcześnie przerwał pościg"***. Tak pisze o tym Polibiusz:
"I tak, gdy naprzód oblężonym w Utyce pospieszył z pomocą z mnóstwem swych słoni (miał ich bowiem nie mniej niż sto), napędził wrogom strachu, a następnie, mimo iż początkowo odniósł zupełne zwycięstwo, tak źle je wyzyskał, że obleganych naraził niemal na zgubę. Zabrawszy bowiem z miasta katapulty i pociski, słowem, wszystkie narzędzia oblężnicze i rozbiwszy pod miastem obóz, przedsięwziął szturm na wał obozowy przeciwników. Kiedy słonie przemocą wpadły do obozu, nieprzyjaciele nie mogąc wytrzymać ich potężnego ataku wszyscy uciekli z obozowiska. Wielu z nich znalazło śmierć od ran zadanych przez zwierzęta; część, która ocalała, zatrzymała się na stromym i porosłym drzewami wzgórzu, ufając bezpieczeństwu samego miejsca."
Gdy oddziały Hannona wróciły do obozu, Spendios, zebrawszy swoich, poprowadził ich do kontrofensywy na obozowisko Kartagińczyków. Hannon nie miał szansy ujrzeć porażki swoich wojsk, gdyż w tym czasie siedział spokojnie za murami Utyki. Kilka dni później koło miejscowości Gorza doszło do tej samej sytuacji.
Obie te porażki spowodowały, że kolejna sformowana armia została powierzona Hamilkarowi Barkasowi. Wraz ze swą armią, liczącą siedemdziesiąt słoni i ponad dziesięć tysięcy ludzi, wyruszył wiosną 239 roku p.n.e. przeciwko powstańcom. Uwolniwszy Utykę od oblężenia, ruszył na siły Matosa i Spendiosa nad rzekę Bagradas.
Hamilkar miał plan. Przebył nocą ujście rzeki, okrążając tym samym żołnierzy Spendiosa. Gdy ci zauważyli, co się stało, postanowili się przegrupować.
"Wojska Spendiosa pojmując, co zaszło, chciały sobie nawzajem pomagać, wyszły więc przeciw Hamilkarowi na równinę, mianowicie jedna część z miasta przy moście, w liczbie nie mniejszej niż dziesięć tysięcy ludzi, a druga z Utyki, licząca ponad piętnaście tysięcy."
Spendios uderzył - ponad 25 tysięcy najemników postanowiło spróbować szczęścia i zniszczyć siły Hamilkara. Ten jednak był sprytniejszy. Gdy zauważył, że żołnierze wroga pędzą zbyt szybko na jego żołnierzy, nakazał wszystkim swym oddziałom obrócić się. Wydawało się najemnikom, że Kartagińczycy uciekają, rozluźnili szyk i przystąpili do walki wręcz. To był błąd, za który zapłacili ogromną cenę. Kawaleria i słonie Hamilkara rozpoczęły swą rzeź, zabijając "około sześciu tysięcy Libijczyków i najemników, a pojmano około dwóch tysięcy".
W odpowiedzi Matos sprowadził posiłki od Libijczyków i Numidyjczyków. Te wsparcie pomogło Spendiosowi i Celtom Autaritosa na osaczenie wojsk Hamilkara. Lecz numidyjski dowódca, Naravas (w książce "Salambo" Narr Havas), okazał się zdrajcą, który działał na rzecz Kartaginy. Porzucił on wojska Spendiosa, przechodząc tym samym na stronę Hamilkara (obiecał mu bowiem za współpracę rękę swojej córki). Wraz z pomocą Naravasa i swych słoni, Barkas rozbił siły Spendiosa, gromiąc ponad dziesięć tysięcy żołnierzy, a cztery tysiące dostało się do niewoli. Autaritos i Spendios zdołali uciec.
O tym, co stało się z jeńcami, wspomina Polibiusz:
"Po osiągnięciu tego zwycięstwa Hamilkar pozwolił wstąpić do swego wojska tym jeńcom, którzy chcieli pod nim służyć, i dał im uzbrojenie zabitych wrogów; tym zaś, którzy tego nie chcieli, kazał się zebrać i oświadczył w przemowie, że przebacza im dotychczasowe winy i dlatego pozwala całkiem według osobistego upodobania tam się zwrócić, dokąd każdy ma ochotę. Na przyszłość jednak zagroził im, gdyby który przeciw Kartagińczykom chwycił za broń; bo gdy zostanie pojmany, nieuchronna dosięgnie ich kara."
Z obawy przed tym, że taka wyrozumiałość może doprowadzić do podkopania morale armii oraz autorytetów przywódców powstania, buntownicy pod wodzą Autarikosa stracili Giskona i 700 innych Punijczyków. Zapowiedzieli też, że zabiją każdego kartagińskiego posła i jeńca, sprzymierzeńcom kartagińskim będą zaś odrąbywać ramiona. Od tego momentu miało nie być żadnej litości. Zadziałało to jednak również w drugą stronę - Hamilkar przestał być litościwy dla jeńców i każdego z nich kazał rzucać pod nogi słoni.
Kolejnym ciosem w Kartaginę był bunt najemników na Sardynii. Najemnicy, być może podburzeni przez Matosa, wszczęli rebelię, mordując swego przywódcę - Bostara - i wszystkich Kartagińczyków, jakich udało im się dorwać we własne dłonie. Z Kartaginy wysłano armię na czele z Hannonem, która miała odzyskać panowanie nad wyspą, lecz najemnicy w jego szeregach zbuntowali się i przeszli na stronę Matosa, ukrzyżowali przy tym swego byłego wodza. Później dopiero lokalni mieszkańcy wyspy chwycili za broń i przerzedzili najemników, których niewielka garstka zwiała do Italii.
Wojna trwała już dwa lata, a znużone oblężeniem miasta Utyka i Hippu Apra (Bizerta) otworzyły wrota przed najemnikami. Fenicjanie z Utyki, którzy chcieli zyskać względy Matosa, zabili ponad 500 Kartagińczyków, którzy mieli spieszyć miastu z pomocą, a ich zwłoki wyrzucili z murów. Od tej pory Libijczyk miał wolną drogę do oblężenia Kartaginy. Choć samo miasto Dydony przetrwało, głównie dzięki dostawom żywności z Syrakuz. Ponadto nawiązano kontakt z byłym wrogiem - Rzymem, który nie tylko zgodził się zawiesić traktat Lutacjusza (pozwalając tym samym na werbunek wojsk z Italii i Sycylii), ale i sprzeciwił się najemnikom.
Dzięki pomocy ze strony Rzymu i Syrakuz, Kartagina przetrwała oblężenie, a Hannon został zmieniony przez Hannibala - podkomendny Barkasa (nie mylić z Hannibalem Barkasem). Punijczycy przeszli do kontrofensywy - wraz z Hannibalem i Naravasem Hamilkar odciął zaopatrzenie najemnikom. W końcu Barkas zdołał osaczyć w miejscu, zwanym Prion, armię Spendiosa. Wśród powstańców dochodziło nawet do aktów kanibalizmu, lecz ostatecznie, nie mogąc liczyć na pomoc Matosa, rozpoczęto rokowania pokojowe. Hamilkar żądał wydania dziesięciu ludzi, resztę obiecał uwolnić bez broni, w samym ubraniu. Najemnicy spełnili żądania, lecz okazało się to pułapką - tym samym Spendios, Autarikos i inni przywódcy tej armii zostali wybici, a Spendios został ukrzyżowany pod murami Tynes (gdzie właśnie udali się Hannibal i Hamilkar), zaś pozbawieni przywódców buntownicy rzucili się do nierównej walki, ginąc rozdeptani przez słonie.
Co do ukrzyżowania Spendiosa, to tego nie zniósł Matos, który dokonał później wypadu z Tynes, jego żołnierze wybili zbrojnych Hannibala, a jego samego wzięli w niewolę i rozpięli na tym samym krzyżu, na którym skonał Spendios. Ta porażka przyczyniła się do podkopania autorytetu Hamilkara, który musiał salwować się ucieczką w stronę rzeki Bagradas. Wtedy do łask powrócił Hannon, który po rozmowach z Hamilkarem i członkami geruzji zgodził się współpracować z Piorunem (tak też nazywano Hamilkara Barkasa). Udało się im w kilku mniejszych bitwach zepchnąć siły Matosa aż pod Leptis Minor nad Małą Syrtą. Tam też w końcu doszło do ostatecznej bitwy (prawdopodobnie w roku 237 p.n.e.) - Kartagińczycy rozbili siły Matosa, jego samego zamęczyli w Kartaginie. Utyka i Hippu Akra stawiały jeszcze opór, ale mieszkańcy nie mogli liczyć na litość - Hamilkar zajął pierwsze z miast, a Hannon drugie.

Na koniec jeszcze odniosę się do Sardynii. Rzymianie przejęli z czasem władzę nad tą wyspą, dając ultimatum Kartaginie, by zrzekła się praw do posiadania Sardynii i spłaty kolejnych 1200 talentów odszkodowania (doliczonych de facto do poprzedniej kontrybucji) - w przeciwnym razie grozili wojną. Punijczycy nie mogli sobie jednak pozwolić na kolejną wojnę, osłabieni przez najemników i Libijczyków. Tym samym Sardynia trafiła w ręce Miasta Wilczycy.

Źródło:
Polibiusz, "Dzieje"

Opracowanie:
Krzysztof Kęciek, "Dzieje Kartagińczyków. Historia nie zawsze ortodoksyjna"

*K. Kęciek - nie wiem jednak, skąd takową informację wziął. Wiadomo jedynie, że miał srebro, które mógł rozdać najemnikom, by załagodzić spór.
**Liczbę taką szacuje Polibiusz, a za nim Krzysztof Kęciek.
***Dzieje Kartagińczyków. Historia nie zawsze ortodoksyjna - strona 175.
Niniejsze zdjęcie przedstawia przegląd najemników w służbie Kartaginy.

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/23795064_1793816157329506_6147544271012409627_n.jp g?_nc_cat=111&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=L8ozf1a3NgYAX-dWuZB&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=548ab6a563b41e688ba0789161b39379&oe=5EA95240

Wespazjan
31-03-2020, 11:58
Panie Arroyo. Przedstawił Pan raczej nieznaną część historii Kartaginy między I a II wojną punicką. Gdzieś o tym wspomniano, lecz było to już dawno kiedy o tym czytałem. Serdeczne podziękowanie.

Arroyo
31-03-2020, 12:10
Dziękuję bardzo za miłe słowa. Głównie są to posty kopiowane z moich stron historycznych, by wzbogacać tutejszą wiedzę historyczną. Poniżej drugi post, związany tym razem z Bizancjum i starciem nad rzeką Casilinus:

Bitwa nad rzeką Casilinus - 554 r. Klęska frankijskiego oręża (rys. Angus McBride)

Na dziś wreszcie kolejny opis batalii, tym razem skupimy się na wczesnośredniowiecznej bitwie Bizantyjczyków z Frankami w Italii.

Sytuacja w Italii była napięta. Po śmierci Totili, wodza Gotów, pod Tadinae i późniejszą śmiercią jego podkomendnego, Teji, wydawało się, że Narses i Rzymianie wreszcie osiągnęli wielki sukces w odzyskaniu Italii. Nagle jednak okazało się, że pojawił się nowy wróg. Frankowie, którzy niecałe kilka dekad wcześniej zdołali rzucić na kolana Syagriusza, jednego z Ostatnich Rzymian, i jego ostatnie rzymskie państwo na zachodzie, rozpoczęli teraz wyprawę łupieżczą na osłabionych Gotów. Teudibald, król Franków, wpuścił do Italii dwóch alemańskich wodzów, Leutarisa i Butilina, którzy dowodzili jego armiami. Do inwazji doszło w roku 553.

Tu warto wspomnieć kilka rzeczy, nim przejdziemy do batalii - autorzy źródeł wskazują na liczebność 75 tysięcy żołnierzy pod wodzą Leutarisa i Butilina, co wydaje się być mocno zawyżone i niewątpliwie tak jest. Wątpliwe jest, by taka spora liczebnie armia wkroczyła do Italii, mogło być jej trochę mniej - oceniam osobiście na 50 tysięcy, jak nie mniej, żołnierzy. Druga rzecz związana jest z rozbiciem wśród Gotów - jedni poszli za Frankami, inni stawili się po stronie Narsesa, jak choćby Aligern, brat Tei, który opowiedział się po stronie Rzymian.

Walki początkowo były niepomyślne dla Cesarstwa Wschodniorzymskiego - wpierw druzgocąca porażka Bizantyjczyków pod Parmą (z powodu lekkomyślności Herulów), późniejszy odwrót w stronę Faenzy. Narses podjął decyzję, by rozpuścić wojska na zimę i przygotować się do wiosennej kontrofensywy. Tu warto zwrócić uwagę, że była to dobra decyzja - Frankowie i Alemanowie plądrowali środkową Italię, aż w Samnium podjęli decyzję o rozdzieleniu sił na dwie armie. Jedna pod wodzą Butilina ruszyła w stronę Kampanii, Lukanii i Bruttium, druga z kolei dowodzona przez Leutarisa ruszyła przez Apulię i Kalabrię do Otranto. Latem 554 roku Frankowie rozpoczęli odwrót z łupami, które zgromadzili na pokonanych. Jednakże w zasadzce armia Leutarisa straciła sporo łupów, a później padła ofiarą epidemii. Epidemia ta wyniszczyła armię, która nim zdołała dotrzeć do Wenecji, straciła tylu ludzi, że poszła w rozsypkę. Śmierć wzięła także Leutarisa, wodza tejże hordy.

Co z Butilinem? Dla niego historia nie była również łaskawa. Jego siły prawdopodobnie również trawiła czerwonka, ale kontynuowała ofensywę. Narses cierpliwie czekał, aż jesienią 554 roku uznał, że jego armia jest gotowa. Obie armie spotkały się nad rzeką Casilinus, czyli dzis. Volturno.

Narses dowodził 18 tysiącami żołnierzy - w większości byli to foederati oraz rzymskie oddziały. Do foederati można tu zaliczyć Herulów. Z kolei Frankowie posiadali około 20 tysięcy ludzi - Agatiasz wskazywał jednak na to, że wcześniej mieli oni około 30 tysięcy ludzi, lecz 1/3 armii wybiła epidemia i dezercje. Butilin rozłożył obóz otoczony kołami od wozów, z kolei obok mostu na rzece obsadził wieżę strażniczą swoimi ludźmi.
Bizantyjczycy postanowili sprowokować przeciwnika - wysłali więc oddział jazdy pod wodzą Chanarangesa, armeńskiego dowódcy w armii rzymskiej. Udało mu się zdobyć kilka wozów i zniszczyć drewnianą wieżę przeciwnika. To, jak również inne wydarzenie, stały się preludium bitwy*.

Rzymianie rozstawili swe oddziały - na obu skrzydłach jazda z włóczniami, łukami i tarczami (być może bucellarii?) i prawdopodobnie też katafrakci, w centrum piechota, a w drugiej linii Herulowie. Sam Narses objął dowodzenie na prawym skrzydle. Frankowie zaś w szyku cuneus - klin, albo głowa dzika - ruszyli na centrum przeciwnika**. Cuneus zrobił swoje - przebił się przez szeregi Rzymian, rezerwy i nawet przez tylną straż. Parli w stronę obozu, ścigając rozproszone siły. Wydawałoby się, że to koniec, jednakże wtedy Narses odsłonił swoje karty - rzymska piechota starała się trzymać jeszcze front, gdy kawaleria ze skrzydeł ruszyła na tyły własnej piechoty i rozpoczęła ostrzał w stronę czoła frankijskiego szyku. Wróg, zdezorientowany, skąd padają strzały, atakowany z przodu, flanki i od tyłu, został dodatkowo przybity natarciem Herulów. Przednie oddziały Franków zostały rozproszone. Wtedy rozpoczęło się okrążanie reszty przeciwników przez Bizantyjczyków, którzy nie mieli litości. Brak rezerw i stłoczenie w jedną masę okrążonych Franków doprowadziło do załamania morale i panicznej ucieczki. Rozpoczął się pogrom - Agatiasz traktuje, że przeżyło jedynie pięciu barbarzyńców, co wydaje się być przesadą. Wiadomo natomiast, że straty po stronie Franków i Alemanów były bardzo wysokie. Narses odniósł całkowite zwycięstwo nad najeźdźcami z Galii.

Opracowanie: "Wojny Bizancjum. Strategia, taktyka, kampanie" aut. John Haldon

*Doszło w obozie rzymskim do dziwnej sytuacji - jeden z Herulów zabił swojego sługę. Swoją dumą nie ocalił życia, gdyż Narses kazał go za tę zbrodnię ściąć. Śmierć tego Herula spowodowała, że reszta jego towarzyszy odmówiła walki po stronie Bizantyjczyków. Jednakże Sindualowi, ich dowódcy, udało się okiełznać nieokrzesanych barbarzyńców i z powrotem walczyli po stronie Bizancjum.
**Tu kłaniają się konsekwencje czynu Narsesa. Dwóch dezerterów herulskich doniosło Butilinowi, że Herulowie się wycofali i morale rzymskie stoi na niskim poziomie. To zachęciło również Franków do ataku.

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/69785607_2761644767213302_5646022075832336384_n.jp g?_nc_cat=106&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=xPAXU1IStcYAX_gHJAU&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=fcff1fee03ddbbd751ce92b766da0c0b&oe=5EA82931

Nezahualcoyotl
31-03-2020, 12:11
A myślałem że chodzi o tego Salambo

https://www.google.com/search?sxsrf=ALeKk03ZcEvaQd-VikJMfZq39IJ9jJ_EaQ:1585652935251&q=salambo+druillet&tbm=isch&source=univ&sa=X&ved=2ahUKEwj258S_ycToAhXFURUIHRAvAkgQsAR6BAgKEAE&biw=1920&bih=937

Sorry za :ot:

Arroyo
31-03-2020, 12:16
O ile pamiętam to ten komiks jest chyba adaptacją książki ;)

Arroyo
31-03-2020, 15:21
Ostatni post na dziś będzie związany z ilustracją poniżej:

https://scontent-arn2-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/35629202_2029372257107227_7005184851976388608_o.jp g?_nc_cat=105&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=dTSOVAIrhYcAX-sRSSP&_nc_ht=scontent-arn2-2.xx&_nc_tp=7&oh=703978d415408e646fdb733651886cdf&oe=5EA793BE

Herod był bez wątpienia wielkim budowniczym. Jak na dość małe królestwo u obrzeży Imperium Romanum, potrafiło zbudować wiele, będących dziś zabytkami, budowli. Do nich należała m.in. twierdza-pałac Herodion na szczycie wzgórza. Herodion został wybudowany w roku 23 p.n.e. na ogromnym, sztucznym kopcu.
Na niniejszej ilustracji widać również trzy postaci. Pośrodku znajduje się Herod Wielki, ubrany na modłę hellenistyczną. W sumie nie bez przyczyny - sama armia Judei w końcu składała się z mieszanki wojsk hellenistycznych, miejscowych tj. idumejskich, ludów pustynnych, celtyckich, trackich (tu głównie najemników), rzymskich (choćby pomocniczych legionów, które wsparły Heroda w walce z Mitattiasem Antygonem). Sam Herod stylizował się na hellenistycznego władcę. Warto zwrócić uwagę na hełm attycki, który jest ozdobiony strusimi piórami i białym pióropuszem w kształcie końskiego włosia. Pod purpurową szatą widać pozłacany kirys torsowy. Białe, skórzane pteruges ma złote zakończenia oraz frędzle. Ponadto wykonane z brązu i pozłacane nagolenniki są przymocowane za pomocą elastycznych pasków z cienkiego metalu i król nosi je na miękkich butach z barwionej na czerwono skóry. Miecz trzyma w również zabarwionej na czerwono skórzanej pochwie, okutej na górze i na krawędziach pozłacanym brązem.
Postać po prawo to żydowski ciężkozbrojny piechur, również wyposażony na modłę hellenistyczną. Brązowy hełm ma kształt typowo tracki. Tunika ma rozcięcia z obu stron i zdobią ją dwa pionowe pasy w kontrastującym kolorze. Pozbawiona rękawów kamizelka kolcza, typowa dla tego okresu i obecna na polach walki od Galii po dzis. Irak, ma klapy naramienne ze skórzaną podkładką, które na piersi połączone są brązową płytką. Pteruges osłaniające górną część ramienia to zwykła skóra. Miecz, który przywieszony jest do pasa, zakryty jest przez wielką tarczę, pokrytą pergaminem, wykonaną z klejonych listew. Malunek na tarczy zrekonstruowano w oparciu o monetę, na której widniał motyw kotwicy - nie wiadomo jednak, czy faktycznie tak mogły wyglądać te zdobienia.
Ostatnią postacią, a zarazem pierwszą z lewej, jest Zamaris - dowódca jazdy babilońskiej. Tutaj skupimy się tylko na opisie jazdy "babilońskiej". Oddział ten składał się z 500 jeźdźców, zamieszkiwali oni kolonie wojskowe osadzone wokół Batamei. Mieli to być lekkozbrojni konni łucznicy. Mieli oni kilka ulubionych metod ataku - pierwsza była standardowa (ostrzał z ok. 50 metrów podczas frontalnej szarży). Druga to tzw. "partyjski strzał" - wykonanie zwrotu i ostrzeliwanie nieprzyjaciela w miarę oddalania się od niego. Główną bronią tej jednostki był łuk kompozytowy i miecz. Możliwe, że Zamaris był wodzem lokalnym, który postanowił wyemigrować do Imperium Romanum wraz ze swymi przybocznymi.

Opracowanie:
"Armia Heroda Wielkiego" aut. Samuel Rocca, ilustr. Christa Hook

Wespazjan
31-03-2020, 21:19
Wynajduje Pan ciekawe rzeczy. Pamiętam, że Herod Wielki wielkim budowniczym był. Port w Cezarei, twierdza Antonia i rozbudował świątynię w Jerozolimie. Mimo tego był znienawidzony. Wielką krzywdę wyrządził mu Mateusz opisując Go w Ewangelii jako zwyrodnialca co niewiniątka rzezał. Inni o tym nawet nie wspomnieli. Nie wspomniał o tym również Józef Flawiusz. A tak jest powszechnie postrzegany. Natomiast jeśli chodzi o schyłek życia to trudno powiedzieć czy spiski na Jego życie były faktyczne czy urojone, bo kary były bardzo surowe, nawet jak na te czasy. Trzeba przyznać, patrząc na Jego życie, że był człowiekiem niezwykle przedsiębiorczym i odważnym, o wielkiej charyźmie.

Arroyo
31-03-2020, 21:24
Przede wszystkim był sprytnym wodzem - nie tylko załatwił sprawę Nabatejczyków, ale i odzyskał przy małej pomocy Antoniusza panowanie w Judei, wypierając stamtąd uzurpatora (którego nota bene wysunęli Partowie).


Ostatni post na dziś, jutro kolejne:

Herod Wielki znany był z odbudowy Świątyni Jerozolimskiej. W roku 70 po Chrystusie została zburzona przez Rzymian w trakcie oblężenia Jerozolimy. Z samego przybytku została tzw. Ściana Płaczu, najświętsze miejsce wyznawców judaizmu. Tutaj jednak mamy przedstawionych: Heroda, galackiego gwardzistę i kapłanów.
Zaczniemy od Heroda Wielkiego. Jego wygląd został odwzorowany na podstawie rzeźby znalezionej w Egipcie. Z urodzenia był Idumejczykiem, pochodzącym z plemiennej, edomickiej społeczności. Zamieszkiwali tereny południowej Palestyny. Około 100 lat przed narodzinami Chrystusa tereny te zostały nawrócone na judaizm. Co ciekawe, Herod bardziej panował jako władca hellenistyczny, niźli żydowski. Wskazywać może na to ubiór króla w trakcie wojny (hełm typu attyckiego, czy choćby wygląd zbroi - to akurat w innym poście przedstawię). Na tej ilustracji z kolei nosi strój typowy dla sukcesora Aleksandra Wielkiego, ze złotym diademem na głowie i białą tunikę z purpurowymi pasami. Ponadto ciężka, wełniana peleryna jest również w kolorze królewskiej purpury.

Po lewej mamy przedstawionego galackiego gwardzistę w służbie Heroda. Galatowie pochodzili z terenów środkowej Turcji i byli zbiorem celtyckich plemion, które przekroczyły cieśninę Bosfor. Ta gromada plemion była częścią wielkiej armii Celtów, która najechała w III wieku p.n.e. Helladę, gromiąc armię Macedończyków pod Bitolą i plądrując Delfy. Podobnie jak Lagidowie, Herod również formował gwardię złożoną z ludności celtyckiej. Ubiór tego wojownika i wyposażenie wskazuje, że mógł to być zdecydowanie Galata. Nosi hełm w stylu trackim, kirys torsowy z brązu, a także dwa rzędy krótkich pteruges wykonanych ze zwykłej skóry. Długi, żelazny, celtycki miecz ma wykonany z brązu jelec i głowicę. Rękojeść broni pokryta jest skórą. Miecz ten nosi w okutej brązem pochwie, zrobionej z niebarwionej skóry, która zwisa u jego lewego biodra na pendencie. Owalna tarcza wzmocniona jest brązowym okuciem oraz wykonanym z tego samego materiału umbem, zamocowanym na poprawiającej wytrzymałość konstrukcji sztabce. Sztabka ta biegnie przez całą wysokość tarczy. Czerwona tunika, buty i peleryna wskazuje dokładnie, że jest to członek straży pałacowej.

Ostatnie dwie postaci to kapłan i arcykapłan. Arcykapłan nosi białą, płócienną czapkę, a na niej przymocowana jest ciasno wierzchnia czapka o kolorze niebieskim ze złotym pasem nad brwiami. Szata również jest niebieska, wykonane ze złotej nici frędzelki zdobią jej brzeg razem z maleńkimi dzwoneczkami i miniaturowymi, złotymi granatami. Kapłan nosi natomiast białą szatę. Jeśli chodzi o status arcykapłanów w społeczeństwie Judei - uważa się, że po wyjściu z niewoli babilońskiej arcykapłan był głową państwa. Za Heroda i późniejszego rzymskiego prokuratora (choćby Poncjusza Piłata) arcykapłan był wybierany przez króla i zdejmowany z funkcji. Łącznie w czasach od 40 roku p.n.e. do 70 roku n.e. wybrano w ten sposób 28 arcykapłanów. Kapłanów z kolei były tysiące. Składali ofiary, palili kadzidło i błogosławili lud w imieniu boga. Tylko im wolno było odprawiać obrzędy i interpretować zasady prawa Mojżeszowego. Kapłani utrzymywali się z podatku, jaki wszyscy Żydzi zobowiązani byli płacić na świątynię.

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/31961505_1978135982230855_5797949474412167168_o.jp g?_nc_cat=110&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=igShvu9JVC8AX9d_a2M&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=6208b25cb2e8ab9fbff5e3fdf1a48070&oe=5EA7B90C

Opracowania:
"Hebrajczycy w latach 40 p.n.e. - 70 n.e." Peter Connolly (oryg. "The Holy Land" - 1999)
"Armia Heroda Wielkiego", Samuel Rocca (oryg. "The army of Herod the Great" - 2005), ilustr. Christa Hook

Arroyo
01-04-2020, 07:09
Teuta - królowa piratów
III wiek przed Chrystusem to był wiek wielu krwawych wojen. Dwie wojny punickie, wojna Kartaginy z najemnikami, walki Rzymian z plemionami Celtów pod Telamonem... Był to jednak również okres znanych osobistości. Jedną z nich była iliryjska królowa Teuta - królowa piratów na wschodnim wybrzeżu Morza Adriatyckiego.
Teuta była żoną króla Agrona, który zmarł na zapalenie płuc. Jak donosi nam Polibiusz:
"(...)oddał się więc pijatykom i innym podobnym hulankom, aż zapadł na zapalenie płuc i wskutek tej choroby w kilku dniach zakończył życie."
Wraz ze śmiercią męża, Teuta wstąpiła na tron w roku 230 p.n.e. jako regentka - do czasu, aż małoletni syn Agrona z innej matki o imieniu Pinnes nie dorośnie. Można się domyślać, że Teuta nie miała tylko zapędów do łupów, ale i do stworzenia swego rodzaju imperium iliryjskiego, wchłaniając ziemie Epiru. W tym samym roku Ardiajowie (bo tak zwało się plemię Ilirów, którym władała wraz z Pinnesem) zdołali zająć Fojnike, najbogatsze miasto Epiru. Udało się zdobyć tę metropolię dzięki zdradzie Celtów, którzy byli na usługach gospodarzy. Epiroci bezskutecznie próbowali odzyskać miasto.
Po tej porażce przywódcy Epiru zwrócili się o pomoc do Związków Etolskiego i Achajskiego. Lecz wybuch wojny z Dardanami i rebelię ludzi, których owe plemię podjudziło spowodowało, że Ardiajowie zawarli rozejm z Epirem. Warunki były następujące - miasto oraz obywatele zostali zwróceni Epirowi w zamian za złoto, którego pożądali. Niewolnicy i reszta zdobyczy została zabrana przez Ilirów na łodzie, którymi odpłynęli. Co ciekawe, później zachowanie władz Epiru zmieniło się o 180 stopni - zawarli przymierze z Ardiajami przeciwko Etolom i Achajom.
Już rok później, wiosną 229 r. p.n.e. Teuta postanowiła jeszcze bardziej uprzykrzać życie Grekom z wybrzeży Adriatyku. Niemal udało im się zdobyć Epidamnos (dzis. Durrës w Albanii). Podstępem udało im się dostać do miasta - udając, że chcą tylko nabrać wody, uśpili czujność strażników, których następnie zasiekali mieczami. Broń mieli ukrytą w dzbanach. Dopiero obrona ze strony ludności miasta spowodowała, że Epidamnos nie zostało zdobyte przez Ardiajów. Drugą bitwą, tym razem zwycięską, toczyła się o Korkyrę - dużą, bogatą wyspę. Mimo pomocy ze strony Achajów (nie wiadomo, czy też Epirotów) flota Korkyrejczyków została zniszczona przez siły Teuty koło wyspy Paksoj. Po tej bitwie Korkyra poddała się oblegającym, a do miasta wpuszczono Ilirów pod dowództwem Demetriusza z Faros.
Później wrócono do sprawy zuchwałych obrońców Epidamnos, lecz próba zdobycia tego miasta została przerwana przez Rzymian, którzy postanowili zainterweniować w sprawie tych terenów. Nie dziwne, w końcu Republika Rzymska też znosiła przykrości ze strony Ardiajów i ich niszczycielskich najazdów.

Wojna z Rzymem - I Wojna Iliryjska
Wraz z interwencją rzymską doszło do I Wojny Iliryjskiej. Rozmowy pod obleganą przez Iliryjczyków Issą przyniosły jedynie wojnę. Wersji tego, jak doszło do tej wojny, są dwie - polibiuszowa i appianowa. Pierwsza wskazuje na burzliwą dyskusję między posłami rzymskimi, a Teutą, która zakończyła się wypowiedzeniem wojny i przygotowaniom ku wyprawie zbrojnej. Appian z kolei traktuje, że to mieszkańcy Issy poprosili Rzymian o pomoc. Lecz nim poselstwo zdołało wylądować na Issie, zostało napadnięte przez szybkie i zwinne łodzie Ardiajów. Jeden z Korunkaniuszów (bo tak mieli na nazwisko wysłani przez Republikę dyplomaci) został zabity.
W każdym bądź razie Rzym zmobilizował olbrzymią, jak na tamte czasy, flotę. Ponad dwieście penter z dwiema armiami konsularnymi miało uderzyć na ziemie Ardiajów w pierwszym rzucie. Dowodzący obiema armiami konsulowie Gnejusz Fulwiusz Centumalus i Lucjusz Postumiusz Albinus wylądowali wczesnym latem roku 229 p.n.e. na iliryjskim wybrzeżu. Drugi rzut rzymskich sił inwazyjnych spowodował, że dowodzone przez Postumiusza oddziały miały liczyć 20 tysięcy piechoty i 2 tysiące jazdy.
Wartym odnotowania jest zdrada dotychczas wiernego Teucie Demetriusza z Faros, który wtedy otworzył bramy Korkyry przed wojskami Rzymu, stając się przyjacielem Republiki*. Pomocnym okazał się dla Rzymian Demetriusz, który poprowadził ich w końcu do Apollonii, która oddała się Synom Wilczycy w opiekę.
Ilirowie próbowali stawić czoła Rzymowi pod Nutrią, gdzie dokonali zasadzki. Ubili wielu legionistów, kwestora i kilku trybunów, lecz nie zdołali powstrzymać Rzymian.
Ostatecznie w roku 228 p.n.e. Teuta poprosiła o pokój, zgadzając się na surowe warunki Nadtybrzańskiej Republiki. Wyrzekła się wszystkich zdobytych ziem - jej imperium upadło niczym domek z kart. Ponadto miała zwrócić wszystkich jeńców oraz zbiegów i spłacić odszkodowanie wojenne. W zamian za to Rzymianie zgodzili się uznać małoletniego Pinnesa królem rozpadającego się królestwa Ardiajów. Upokorzona warunkami pokojowymi Teuta prawdopodobnie złożyła władzę na rzecz Pinnesa, a sama została władczynią niewielkiej części państwa w Rhizon. Nie znamy ani miejsca, ani czasu, kiedy Teuta zmarła. Szacuje się jednak rok, w którym ona zmarła - prawdopodobnie 217 p.n.e.

Źródło:
Polibiusz, Dzieje, ks. II

Opracowanie:
Kynoskefalaj 197 p.n.e. - aut. Krzysztof Kęciek, wyd. Bellona

Obraz królowej Teuty został stworzony przez Mariusza Kozika.

*Demetriusz z Faros był wrogiem Rzymu w czasie II Wojny Iliryjskiej.

https://scontent-arn2-2.xx.fbcdn.net/v/t31.0-8/s960x960/26114681_1829853973725724_5433741195370714561_o.jp g?_nc_cat=108&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=OPMqrC0U9xMAX8qlBk5&_nc_ht=scontent-arn2-2.xx&_nc_tp=7&oh=bbb76afab62aaf1f8338fdcddb6758bd&oe=5EAA6C3D

Arroyo
01-04-2020, 19:07
Paigan - te pojęcie odnosi się do mięsa armatniego wykorzystywanego przez Sasanidów. Byli werbowani wśród masy chłopstwa, a dowodzeni byli przez oficerów zwanych Paigan-Salar. Tomasz Szeląg wskazuje, że do ich zadań należało tworzenie obozów, prowadzenie machin oblężniczych, pilnowanie łupów lub bagaży oraz wykonywanie innych prac fizycznych. Morale, wojskowy trening oraz siła bojowa paigan była na niskim poziomie. Często brali udział w oblężeniach, gdzie byli posyłani niczym baranki na rzeź.
Uzbrojenie paigan składało się z włóczni oraz tarczy - pancerzy praktycznie nie posiadali. Dr Kaveh Farrokh, posługując się Chronicon Anonymum, wskazuje, że za czasów Chosrowa I Anoszirwana wojsko liczyło 183 tysiące ludzi*, z czego 120 tysięcy to paigan. Poza nimi było 40 tysięcy piechoty bojowej o dużo wyższej użyteczności bojowej oraz 23 tysiące jazdy.

https://scontent-arn2-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/36918942_2065077050203414_7991762419238043648_o.jp g?_nc_cat=100&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=ylidXDEe6SwAX_btlP-&_nc_ht=scontent-arn2-2.xx&_nc_tp=7&oh=15dab18fa3d2212f984926581bbd697b&oe=5EAA3C56

Opracowania:
"Sassanian Elite Cavalry AD 224-642" Dr Kaveh Farrokh
"Amida 359" Tomasz Szeląg

*Do danych liczebnych najlepiej podchodzić z dystansem.

Eutyches
01-04-2020, 19:37
Dlaczego pan Autor napisał, że Herulowie, hmmm... Herulowie bez przyczyny nie dostali szajby.
Narses a Belizariusz to ziemia a niebo, może w decyzjach tego pierwszego należy szukać, że ci co twardo i wiernie walczący pod wodzą Belizariusza, stanowili w pewnym momencie swoisty specnaz, nagle zachowują się nasi szlachcice podczas Potopu Szwedzkiego pod Ujściem? :P

Bardzo fajne teksty, kawał dobrej roboty.
Czekam na więcej ;)

Arroyo
01-04-2020, 19:44
Raczej chodzi tu o kwestię dowództwa. Narses zupełnie inaczej dowodził niż Belizariusz. Nie jestem pewien do końca, co do Herulów pod Parmą. Musiałbym bardziej przysiąść do tematu tych oddziałów ;)

Dziękuję bardzo :) Jutro parę kolejnych postów.

Arroyo
01-04-2020, 20:02
Ostatni post na dziś będzie związany ze starciem w wąwozie Roncevaux:

Bitwa w wąwozie Roncevaux (rys. Wayne Reynolds)

W roku 778 wojska Karola Wielkiego wracały z nieudanej wyprawy do północnej Hiszpanii. Droga prowadziła przez Pampelunę i ziemie ludu Basków*. Dowodzący tyłami Roland został zaatakowany przez siły Basków w wąwozie Roncevaux, a dzięki "Vita Karoli Magni" Einharda wiemy, jakie elementy zadecydowały o pokonaniu Franków przez Basków. Postać nr 2 to jeździec z ludu Basków, któremu towarzyszy lekkie uzbrojenie - w zasadzie to (lekkie uzbrojenie) i ukształtowanie terenu sprzyjało atakującym. W tej bitwie na przeszkodzie Franków stało ich ciężkie uzbrojenie oraz nierówności terenowe, które nie pozwalały na wykorzystanie potęgi frankijskiej jazdy.

Postać nr 1 to hrabia Roland z Marchii Bretońskiej. W tej bitwie spotkała go śmierć, nie dożył pokonania Sasów przez Karola Wielkiego.

Wojsko Karola Wielkiego, które zaatakowało tereny muzułmańskie w północnej Hiszpanii, składało się z Longobardów, Franków z terenów Beneluksu, północno-wschodniej Francji i zachodnich Niemiec oraz z Marchii Bretońskiej. Nie wiemy, czy w ostatniej bitwie Rolanda znajdował się liczny kontyngent z Marchii.

Postać nr 3 to wojownik Longobardów z północnej Italii. W tle mamy wojowników frankijskich wyposażonych we włócznie. Z kolei Baskowie na ilustracji posiadają lekkie uzbrojenie i oszczepy, których używali przez jeszcze kilka stuleci.

Opracowanie: "Jeździec Karolingów 768-987" aut. David Nicolle

*Tzw. Kraj Basków ze stolicą w Bilbao to autonomiczna wspólnota w północnej Hiszpanii, granicząca z Kastylią, Kantambrią i Nawarrą. W 778 roku lud Basków rozbił tyły wojsk frankijskich pod wodzą Rolanda.

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/82530155_3059684777409298_8606955006228168704_o.jp g?_nc_cat=102&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=RyYVBpTdlK4AX9DK_hv&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=cfa8eaba510b4fc5054a2a2ab8dad622&oe=5EAADA50

Arroyo
02-04-2020, 08:00
Niniejsza ilustracja przedstawia trening w szyku skjaldborg (mur tarcz), wojownicy ustawieni są we wzajemnie wspierającą się podwójną linię. W pierwszej linii klęczą wojownicy, którzy chronią nogi stojącym w drugim rzędzie, ci z kolei osłaniają głowy znajdujących się przed nimi. W tle widać łucznika, który szuka przerw między tarczami, tam też mógł posłać swoje pozbawione grotów strzały. Jak widać, strzały te wbiły się w tarcze. Lecz ci, którzy nie byli w stanie utrzymać tarczy podczas treningu/walki, mogli zostać ranni - bez wątpienia była to przykra konsekwencja dla nieuważnych młodzian.
Po lewej widzimy Jomswikinga, który zdecydował się na przetestowanie wytrzymałości skjaldborgu przez próbę wytrącenia jednego szkolącego się w szyku kopnięciem. Jomswiking jest bądź co bądź ważną osobistością w grupie wojowników - świadczyć o tym może jego inkrustowany srebrem topór oraz złota bransoleta. Swoją drogą kontrastujące ze stosunkowo prostym ubiorem.

Ilustracja pochodzi z książki "Hersir Wikingów 793-1066" aut. Marka Harrisona. Autorem ilustracji jest Gerry Embleton.

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/32073479_1978784265499360_1016258681790005248_o.pn g?_nc_cat=107&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=BFepS4egRkAAX8yvWAA&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=fcc5bb453cb57d1d12c35f71a5ff82ae&oe=5EA9ADB0

Arroyo
02-04-2020, 16:36
Bitwa nad Granikiem – maj 334 p.n.e. (rys. Radu Oltean)

Dziś co nieco o bardzo przekłamanej batalii nad Granikiem. Batalii, która w zależności od autora, jest inaczej opisana. Mam tu na myśli pewną dość słuszną kontrowersję – otóż jedni, kierując się zapiskami Kallistenesa z Olintu, propagandzisty króla Aleksandra III Macedońskiego, Plutarch, Flawiusz Arrian oraz Arystobulos przedstawili dość błędnie niniejsze starcie. Diodor Sycylijski wykazał dość mocną nieścisłość w opisie batalii nad Granikiem przez poprzednich historyków, przedstawiając własną wersję, której zawierzył m.in. Peter Green. I właśnie na tej wersji oprzemy nasz opis batalii nad Granikiem.

Nasz opis zaczniemy od przedstawienia sił, jakimi dysponował Aleksander. Macedończycy dysponowali 43 tysiącami piechoty (liczba dyskusyjna ze względu na liczbę ludzi w ekspedycji przygotowawczej) i 6100 jazdy. Aleksander po wylądowaniu w Azji Mniejszej w 334 roku p.n.e. odbył małą wycieczkę do Ilion, zwykłej małej wioski, by uczcić bohaterów Iliady. Stamtąd, „wyzwalając” osady spod panowania Persów, brnął w stronę Frygii. Zajęcie Frygii było ważne z punktu widzenia Aleksandra. Dysponował on pożywieniem na niecały miesiąc, a także złotem starczającym na zaledwie dwa tygodnie.
Persowie po tym, gdy zajęto Priapos, skumali, że błędem było odwlekanie starcia z macedońskim najeźdźcą. Arsites, satrapa Frygii, posłał wieści do Arsamenesa i Spitrydatesa, namiestników Cylicji, Lidii i Jonii, by przygotować się do batalii z Aleksandrem. Rozłożyli swój obóz pod Zeleją, na wschód od Graniku. Zwołując dowódców na naradę wojenną, do namiotu wkroczył Memnon z Rodos. Dziś nazwalibyśmy go kondotierem króla Dariusza III i w istocie pełnił rolę dowódcy najemników greckich, którzy walczyli po stronie króla Persji. Zaproponował on dość mądre z punktu widzenia strategicznego rozwiązanie, nieprzyjęte jednak przez satrapów. Otóż proponował on taktykę spalonej ziemi, tą samą, którą Scytowie zastosowali wobec Persów prawie 170 lat wcześniej, zniechęcając Persów do podboju Scytii. W tym wypadku taktyka ta miała zmusić Aleksandra do odejścia, a armię zagłodzić. Jak się okazało, satrapowie byli nieprzychylni temu rozwiązaniu, uznawszy, że zdołają pobić Macedończyków. Tym bardziej, że decyzja Arsitesa o starciu z Aleksandrem mogła być podyktowana przez dwie rzeczy:
-Nie pozwoliłby, by w jego prowincji spłonęła choć jedna osada, bądź jakikolwiek dom
-Reforma religijnego creda głosiła, że obowiązkiem każdego żołnierza i obywatela jest ochrona rolnictwa.

Przeciwko Macedończykom Persowie mieli wystawić 15-16 tysięcy jazdy na 30 tysięcy zbrojnych. Ponad trzykrotna przewaga jazdy po stronie Persów mogła być umiejętnie wykorzystana. Memnon poprowadził ok. 5-6 tysięcy najemników greckich, a niektórych jednostek z tych 30 tysięcy nie jesteśmy w stanie zidentyfikować.
Ogólny rozkład sił przedstawiał się następująco:
-Pierwsza linia Persów składała się z jazdy, a za nimi szło 15-16 tysięcy piechoty, na którą składali się m.in. najemnicy Memnona z Rodos (nie licząc jazdy).
-Macedończycy rozłożyli na flance Parmeniona kawalerię tesalską, tracką oraz sprzymierzoną. Na drugiej flance Aleksander osobiście dowodził hetajrami, po bokach miał Agrian i Pajonów. Centrum stanowiła falanga i hypaspiści.
Macedończycy o świcie przekroczyli rzekę i rozwinęli szyk według powyższego opisu. Persowie, tracąc element zaskoczenia, zostali zmuszeni do jednego – rozwinęli jazdę i ruszyli na Aleksandra. Z rozpoznaniem króla macedońskiego nie mieli żadnego kłopotu – wspaniała zbroja ze świątyni Ateny w Ilion, bogato zdobiona tarcza, niezwykły hełm z dwoma piórami, a za nim silna jazda i oficerowie. Król poprowadził jazdę w szyku klinowym w pozorowanym natarciu na lewe skrzydło, gdzie stali Memnon i Arsamenes. Nagle zwrócił ostrze klina, wbijając się w osłabione perskie centrum. Na lewym skrzydle Parmenion wiązał w walce siły Medów i Baktryjczyków. Z kolei król walczył w centrum, będąc pod potężnym gradem ciosów ze wszystkich stron.
Pierwej Mitrydates, zięć Dariusza, wraz z 40 innymi perskimi arystokratami, wbił się w centrum Macedończyków. Aleksander stracił włócznię w pierwszym natarciu, nagle dał mu swoją Demaratos z Koryntu, po czym król runął na Mitrydatesa. Pers cisnął w niego oszczepem, przebijając się przez tarczę i pancerz. Aleksander z kolei chwycił własną włócznię i wbił w pancerz na piersiach Mitrydatesa. Ostrze królewskiej włóczni odłamało się, dzięki czemu Mitrydates przeżył, dobył miecza i przygotowywał się do walki wręcz. Aleksander dźgnął złamaną włócznią w twarz Mitrydatesa, zrzucając go z konia na ziemię. Był jednak na tyle zajęty zięciem Dariusza, że nie zauważył kolejnego przeciwnika – Rosakesa – który zadał mu z boku potężny cios mieczem w głowę, rozplatając hełm na dwoje i przecinając skórę do kości. Aleksander był zupełnie zamroczony po tym uderzeniu, a do zadania ostatecznego ciosu szykował się Spitrydates, satrapa Jonii. Nagle, próbującego zabić macedońskiego króla Persa spotkał straszliwy los – Klejtos Czarny, brat piastunki Aleksandra, odrąbał mu rękę swym mieczem. Król upadł z konia, ale niedługo po tym zdołał wstać i wdrapać się na konia, reorganizując swoje siły. W czasie, gdy Aleksander próbował wdrapać się na konia, falanga rozpoczęła krwawe starcie z piechotą Arsitesa. Centrum sił powoli się wycofywał po śmierci wielu perskich arystokratów, z kolei na lewym skrzydle kawaleria tesalska wykonała szarżę, zmuszając całą linię do ucieczki.
Piechota, z wyjątkiem najemników, niemal nie stawiała oporu. Tu trzeba zwrócić uwagę na odwagę zbrojnych Memnona (a przynajmniej do czasu poniesienia dotkliwych strat) – we wzorowym porządku Memnon i jego ludzie wycofali się na wysoki kopiec nad polem bitwy, próbując się bronić. Wysłali posłańca do Aleksandra, prosząc o łaskę, ale król im jej nie zamierzał okazać. Doszło do walki – falanga uderzyła frontalnie, a na flankach runęła jazda. Podobno w starciu zginął koń* samego Aleksandra. We wrzawie zginęło 3-4 tysiące najemników, z kolei 2 tysiące złożyło broń. Jakimś cudem Memnon zdołał umknąć z tego pogromu jego najemników. Miał jednak jeszcze raz dać się we znaki Aleksandrowi. Bitwa była wygrana.
Straty po stronie perskiej:
-Mitrydates
-Arbupales, syn Mitrydatesa
-Farnakes
-Spitrydates
-Mitrobuzanes z Kapadocji
-2500 jeźdźców
-Arsites z kolei umknął z pola bitwy, popełniając honorowe samobójstwo za odniesioną klęskę
-3-4 tysiące greckich najemników
Straty perskie według Petera Greena zostały zbytnio wyolbrzymione, a przynajmniej piechoty. Wprost przeciwnie można powiedzieć o stratach Macedończyków, które są podejrzanie niskie. Źródła wskazują na 30 straconych pieszych (niektórzy obniżają straty do zaledwie 9 ludzi) oraz 120 jeźdźców. Ci niektórzy to Ptolemeusz i Arystobulos, którzy obniżają z kolei liczbę straconych jeźdźców do 60, w tym 25 hetajrów. Aleksander kazał potem ustawić posągi dwudziestu pięciu poległych hetajrów w mieście Dion.

Opracowanie:
„Aleksander Wielki” aut. Peter Green.

*Peter Green tutaj nie podaje, czy chodziło o Bucefała, czy o innego wierzchowca. Najprawdopodobniej, o czym pisze potem, czyli po starciu nad Hydaspes, Bucefał umiera ze starości i ran.

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/65889839_2649322115112235_7843493130203561984_o.jp g?_nc_cat=106&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=ecF_59HXk2UAX_cBGQa&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=d6309ace6c3bf825275ce11b7f04807f&oe=5EAB36C6

Lwie Serce
02-04-2020, 19:11
Fajny wpis o skjaldborgu :) Sam miałem okazję walczyć w tym szyku i mogę potwierdzić, że jest to cholernie trudne. Raz, że musisz mieć podzielną uwagę bo własną bronią osłaniasz nie tylko siebie ale też brata po swojej prawej. A najgorsze, że jeszcze trzeba atakować przy tym. Kolejnym faktem jest, że tarcza po kilkunastu minutach staje się ogromnym ciężarem zwłaszcza jak co chwila ktoś w nią tłucze i bardzo łatwo ją opuścić w trakcie dłuższego starcia. Dlatego jestem pełen podziwu dla zwartych formacji wojowników, którzy ten murek tarcz potrafili utrzymać.

Arroyo
02-04-2020, 19:30
Ogólnie skjaldborg jest o tyle ciekawą formacją, że używali jej już Germanie podczas starcia z Cezarem u stóp Wogezów w 58 r. p.n.e. To bardzo stara formacja, a używana była do zdaje się 1066 r. czyli do pamiętnej bitwy pod Stamford Bridge. Dodam, że w drodze jest jedna z 3 prac Cezarego Namirskiego o bitwie pod Clontarf - tam używali podobno również tej formacji.

A teraz post z wojny trzydziestoletniej:

Bitwa pod Honnecourt (rys. Gerry & Sam Embleton)

Ilustracja przedstawia starcie pikinierów pod Honnecourt w roku 1642. Była to jedna z bitew słynnej wojny trzydziestoletniej. Batalia ta zakończyła się zwycięstwem Hiszpanów.

Co jednak jest na obrazie? Po lewej stronie mamy księcia Albuquerque, który dodaje odwagi swoim żołnierzom podczas ostatniej szarży. Szarża ta przełamała szyki Francuzów. W tle pik widać sztandar, który jest zbyt blisko - w rzeczywistości winien znajdować się głębiej szyku. Żołnierze z pierwszych szyków są dobrze opancerzeni, stąd pikami kierują w twarze, gardła i uda przeciwnika. Tego typu pchnięcia trudno jest uniknąć. Gdy żołnierze z pierwszych szeregów padali na ziemię, ich miejsce zajmowali towarzysze z drugiego szeregu; gdy działo się tak z drugim szeregiem, ich miejsce zajmowali rówieśnicy z trzeciego itd. Starcie takie nie mogło trwać dłużej niż kilkanaście minut, niemniej był to wielki spektakl bólu i męki.

Do opisu korzystałem z książki pt. "Hiszpańskie Tercios 1536-1704" aut. Ignacio i Ivana Notario Lopezów, ilustrację przygotowali Gerry & Sam Embleton.

PS. Czy Wam też się wydaje, że ilustrację stworzono na podstawie sceny z bitwy pod Rocroi z filmu "Kapitan Alatriste"?

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/51951458_2340047052696713_5266349792954417152_n.jp g?_nc_cat=106&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=Su-yzpOtXLkAX9zcOQx&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=52ea1559a38edafb48330ff3c5ed1eb0&oe=5EA9F03F

Arroyo
03-04-2020, 06:15
Dziś zbiorczy post z 4 postów i niespodzianką na końcu z "Burzliwy okres 1492-1815". Zapraszam:

Ludwik XV wraz z synem Ludwikiem pod Fontenoy. Obraz namalowany przez Pierre'a l'Enfanta na zlecenie markiza d'Argenson, bliskiego przyjaciela Maurycego Saskiego. Król oraz jego syn przyglądają się szeregowi szarż kawalerii francuskiej na wojska Cumberlanda, podczas gdy piechota ustawia się w formacjach, oczekując na wkroczenie do akcji. Obraz znajduje się w Musée de l'Armée w Paryżu.
https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/47682630_2249064301794989_169813012494942208_o.jpg ?_nc_cat=111&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=s58ntCsrSM8AX_aG35Z&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=795027ee58e051468daf5356d45564a8&oe=5EAAF4D8

Kolejny obraz z serii o Fontenoy - przygotowanie do ataku na francuskie pozycje. Przedstawieni tu żołnierze należą do szkockiego pułku "Black Watch". Sir Robert Munro, oficer "Black Watch", miał pozostać w wyprostowanej pozycji, nie odnosząc ran, podczas gdy na Szkotów spadały kolejne salwy przeciwnika. Obraz został namalowany przez Williama Skeocha Cumminga i znajduje się w Black Watch Museum na zamku Balhousie.

https://scontent-arn2-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-0/p640x640/48364556_2249086968459389_1459434426961231872_o.jp g?_nc_cat=105&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=u2EEzoXKHF4AX-C-0ev&_nc_ht=scontent-arn2-2.xx&_nc_tp=6&oh=870dd2efa8514e30bc6138a41021bc7e&oe=5EAC5641

Następny obraz z Fontenoy, Maurycy Saski dowodzi z powozu. Niestety jest to dość błędne przedstawienie, w rzeczywistości Maurycy Saski, mimo fatalnego wówczas stanu zdrowia, spędził w siodle niemal 9 godzin.

https://scontent-arn2-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/47580246_2249957165039036_2671078524030287872_n.jp g?_nc_cat=100&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=IqchMFdpyzoAX-dA8BH&_nc_ht=scontent-arn2-2.xx&oh=2cd7c3b85a2628363e97ae3bcf36a2f2&oe=5EAD3D66

11 maja 1745 roku, Las Barry (bitwa pod Fontenoy). Na ilustracji widzimy irlandzkich żołnierzy atakujących na brytyjskich gwardzistów. Atak, który pierwotnie miał stanowić decydujący cios na przeciwnika, legł w gruzach na oczach Maurycego Saskiego, gdy bez rozkazu ruszył do walki hrabia d'Apcher, uniemożliwiając przeprawę Brygadzie Irlandzkiej.

Wicehrabia Clare i hrabia Thomond poprowadzili Irlandczyków do ataku, wbijając się w szeregi Gwardii sojuszu antyfrancuskiego (Wielkiej Brytanii, Hanoweru i Zjednoczonych Prowincji). Irlandczycy mieli wznieść okrzyk "Cuimhingi ar Luimneach agus ar fheall na Sasanach!"*
Nacierając w dwóch "dywizjach" (pierwsza to pułki Berwicka, Lally'ego i Rootha, druga to Bulkeleya, Dillona i Clare'a), Irlandczycy uderzyli na brytyjską linię, niezdolni jednak do uzyskania przewagi w wynikłym zamieszaniu, podobnie zresztą jak przeciwnicy.
Na ilustracji widzimy też śmierć pułkownika Jamesa Dillona, trafionego w głowę. Zaś ludzie tegoż dowódcy z trudem trzymają szereg, gdy zrównują się z nieprzyjacielem. Atak Irlandczyków miał zatrzymać całą kolumnę nieprzyjaciela, co było jednym z celów Maurycego Saskiego w czasie bitwy pod Fontenoy.

Ilustracja stworzona przez irlandzkiego autora, Seana O'Brogaina. Posługiwałem się książką "Fontenoy 1745 - krwawa klęska Cumberlanda".

*"Pamiętamy Limerick i angielską perfidię". Chodziło o złamanie postanowień traktatu kończącego wojnę irlandzką 1690 roku.






https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/47681340_2246066885428064_2783156550317899776_n.jp g?_nc_cat=110&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=EYorEF0GZp0AX-oYcck&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=81dba0d2718aeace35d65f46e078a094&oe=5EAAC495


Ludwik XV - król-wojownik (obraz Maurice'a Quentina de la Tour)

Choć obraz zgodny z wizją monarchy, to wiele ówczesnych prac i szkiców obrazuje władcę w mniej przychylnym świetle. Ludwik XV (król Francji w latach 1715-1774) brał udział w wielu wojnach. Wśród nich najsłynniejszymi były wojna o sukcesję austriacką (w tym wielka bitwa pod Fontenoy - 1745 - zakończona zwycięstwem marszałka Francji Maurycego Saskiego) oraz wojna o kolonie w Ameryce Północnej, która po początkowych sukcesach francuskich, zakończyła się klęską wojsk monarchy i utratą kolonii na rzecz korony brytyjskiej.

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/57159974_2440279009340183_5257252889012731904_o.jp g?_nc_cat=109&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=cw6TDqzY530AX9YByZH&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=4365ff3d9feb1b7ae8c1a142e5fb2f99&oe=5EACF38C

Arroyo
03-04-2020, 10:51
Muszkieter króla (Mousquetaires du Roi)

Zdjęcie przedstawia spopularyzowanych dzięki twórczości Aleksandra Dumasa, syna francuskiego generała - Thomasa Alexandre Dumasa, Muszkieterów króla (Mousquetaires du Roi), a konkretniej jednego z nich. Muszkieterzy króla tworzyli integralną część gwardii Domu Króla, czyli Maison du Roi, i byli zorganizowani w dwie kompanie, których nazwy były zależne od koloru munduru noszonego przez żołnierzy. Były one "czarne" lub "szare". Rekonstrukcja ta przedstawia mundur członka 2. kompanii, który stanął w szyku spieszonym w 1745 roku, a konkretniej w dniu bitwy pod Fontenoy, 11 maja.

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/57395714_2442159849152099_3433849056349126656_n.jp g?_nc_cat=104&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=XvWpsrVJ56wAX93f8bR&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=7058520c2403b278791e28bf13afb0df&oe=5EACF6C8

Szwoleżer Gwardii Domu Króla (ponownie zdjęcie Gabrielle Mendelli)

Trzeci pułk Domu Króla, czyli tutaj Szwoleżerowie Gwardii, składał się z zaledwie jednej kompanii, liczącej 8 oficerów i 220 maitres - do nich przyjmowano wyłącznie szlachetnie urodzonych oficerów. Oddział przestał istnieć po klęsce pod Dettingen w roku 1743, został jednak odbudowany, a w kampanii 1745 roku brał aktywnie udział. Co ciekawe, podczas działań wojennych król Ludwik XV zwykł nosić mundur kapitana pułkowego.

https://scontent-arn2-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-0/p640x640/57604362_2442364619131622_6176234590227660800_o.jp g?_nc_cat=100&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=YOE4otxFAmkAX8ephOJ&_nc_ht=scontent-arn2-2.xx&_nc_tp=6&oh=2a19e5cc5b730e2b60de28725d12a097&oe=5EABF041

Lwie Serce
03-04-2020, 14:50
Bitwa pod Lutzen 1632 - wstęp - krwawa bitwa wojny trzydziestoletniej będącej starciem dwóch wielkich wodzów epoki - szwedzkiego króla Gustawa II Adolfa Wazy oraz cesarskiego generalissimusa Albrechta Wenzela Eusebiusa von Waldsteina, zwanego popularnie (jeszcze za jego życia) Wallensteinem. Obydwaj reprezentowali zupełnie odmienne sposoby dowodzenia w skali strategicznej oraz taktycznej.

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/5a/Gustav_II_Adolf_of_Sweden.jpg/192px-Gustav_II_Adolf_of_Sweden.jpghttps://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/5b/Albrecht_von_Wallenstein.jpeg/220px-Albrecht_von_Wallenstein.jpeg

Gustaw II Adolf (na obrazie po lewej stronie) jest często uznawany za najlepszego wodza nowożytności aż do czasów francuskiego cesarza Napoleona Bonaparte. Był bardzo wykształconym człowiekiem, znał kilka języków a przy tym wielbił kulturę, co kontrastowało z jego potężną sylwetką i odwagą w bitwie. Zreformował praktycznie całe państwo szwedzkie, czyniąc z dość biednego skandynawskiego kraju potężne imperium nadbałtyckie oraz jednego z głównych graczy w polityce europejskiej. Armia szwedzka po jego reformach stała się sprawną machiną zdolną walczyć na równi z wojskami Rzeczypospolitej lub Cesarstwa Habsburgów. Stało się to dzięki wprowadzeniu dyscypliny popartej religią a także dzięki pierwszym sukcesom wojennym. Szwecja w momencie śmierci króla wyszła zupełnie z inną armią, niż posiadała na początku jego panowania.

Albrecht von Waldstein (na obrazie po prawej stronie) był zupełnym przeciwieństwem swojego przeciwnika w bitwie pod Lutzen. Zamknięty w sobie, przesądny (wierzył bezgranicznie astrologom) drobny szlachcic czeski, dzięki szczęśliwym zrządzeniom losu sięgnął samych szczytów. Odziedziczył po swojej zmarłej żonie (którą poślubił w podeszłym wieku zapewne z powodu jej majątku) rozległe dobra na czeskich ziemiach. W czasie powstania czeskiego obrał stronę Habsburgów austriackich co zaprocentowało zezwoleniem od Ferdynanda II na wykupienie majątków wygnanej czeskiej szlachty. Został także mianowany księciem Frydlandu. Wszystkie te zdarzenia pozwoliły wykazać mu się jako znakomity administrator wyznając zasadę, że dobre wyżywienie i uzbrojenie armii to podstawa. Jego punktem honoru było więc zadbanie o te podstawowe potrzeby swoich armii a w samej bitwie uważał, że potężne umocnienia i defensywa przynoszą zwycięstwo. Udowodnił to w bitwie pod Dessau w 1626 roku, kiedy w ten sposób pokonał żwawego, gorącokrwistego kondotiera Ernsta von Mansfelda.

https://i.pinimg.com/564x/4f/fb/4f/4ffb4f432a0fcb44da3b261d453149d1.jpg
XVII-wieczny kirasjer w zbroi 3/4, jego podstawową bronią były pistolety z zamkami kołowymi.


Bitwa pod Lutzen była przykładem starcia, w którym walczyły typowe armie typu zachodniego. Były jednak zasadnicze różnice wynikające głównie z różnej szkoły wojennej, jaką reprezentowali głównodowodzący obu stron. Przede wszystkim należy od razu zapomnieć o micie powielanym przez dziesiątki lat o słabej jakości armii Wallensteina, która stanęła naprzeciw znakomicie wyszkolonych oraz doświadczonych regimentów szwedzkich. Rzeczywistość była taka, że cesarski generalissimus miał w armii regimenty walczące praktycznie od początku wojny trzydziestoletniej. Regimenty piesze Grany, Comargo czy Alt-Sachsen, lub konne Gotza, Piccolominiego składały się z żołnierzy bardzo doświadczonych, świetnie wyekwipowanych i prawdopodobnie reprezentujących jeszcze wyższą wartość na polu bitwy, niż zaprawione w bojach regimenty szwedzkie.

Armia cesarska była przykładem typowej armii w stylu zachodnioeuropejskim, gdzie kawaleria dzieliła się standardowo na kirasjerów, arkebuzerów, dragonów i chorągwie lekkokonne (w tym przypadku Chorwaci). Piechota natomiast składała się z regimentów różnego pochodzenia ale liczebnością nad pikinierami dominowali muszkieterzy. Regimenty piesze tworzyły brygady około 1000 żołnierzy i w ten sposób stawały w walce (nie jest prawdą, że cesarscy pod Lutzen formowali tercio).

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/5/5d/Altblau_regiment_musketeer.jpg/220px-Altblau_regiment_musketeer.jpg
Rekonstrukcja żołnierza niebieskiej brygady

Armia szwedzka składała się z rdzennych regimentów szwedzkich oraz niemieckich, a także szkockich, fińskich i innych. Za najlepsze były uznawane cztery niemieckie brygady kolorowe - czerwona, niebieska, żółta (nadworna) oraz zielona księcia Bernharda. Kawaleria niewiele różniła się od cesarskiej, z tym że standardowo była lżej opancerzona, dosiadała natomiast zazwyczaj niemieckich koni co było odmianą od bitwy pod Breitenfeld rok wcześniej, gdzie Tilly naśmiewał się z małych, szwedzkich koników. Najbardziej wyróżniającą się grupą jazdy szwedzkiej byli Finowie Stalhadskego, słynni Hakkapelici.

Część dalsza w następnych postach, głównie na podstawie Lutzen 1632 Richarda Brzezinskiego.

PaskudnyPludrak
03-04-2020, 15:41
. Obydwaj reprezentowali zupełnie odmienne sposoby dowodzenia w skali strategicznej oraz taktycznej.



Pod Lutzen Wallenstein taktycznie podmałpował wiele szwedzkich rozwiązań jak np wydzielone oddziały muszkieterów wspierające kawalerię, również sama kawaleria skupiła się bardziej na ataku z bronią białą niż karakolu i była już znacznie słabiej opancerzona, zmniejszono liczebność formacji piechoty i kawalerii co miało zapewnić większą ich zwrotność, prawdopodobnie piechocie przydzielono też działka regimentowe wzorem szwedzkim. Generalnie armia cesarska wyciągnęła te nauki po serii porażek ze Szwedami, głównie pod Breitenfeld 1631r kiedy szczególnie potężne niezbyt zwrotne klocki cesarskiej piechoty okazały się niemal bezradne i na niewiele się zdały.

Lwie Serce
03-04-2020, 16:09
Szwedzkich rozwiązań oczywiście było bardzo wiele. Mam też wrażenie, że w tej bitwie Gustaw Adolf nie okazał tyle werwy i umiejętności oceny sytuacji, a także dostosowania się do przeciwnika. Ciekawi mnie głównie co skłoniło króla do rozkazu uderzenia Niebieskiej i Nadwornej brygady, która zbytnio była pewna swojej szwedzkiej salwy. I dalej nie mam pojęcia czemu te natarcie zostało pozbawione wsparcia kawalerii co skończyło się tragicznie gdy cesarska jazda dobiła przetrzebioną ostrzałem brygadę.

PaskudnyPludrak
03-04-2020, 17:00
Ciekawi mnie głównie co skłoniło króla do rozkazu uderzenia Niebieskiej i Nadwornej brygady, która zbytnio była pewna swojej szwedzkiej salwy. I dalej nie mam pojęcia czemu te natarcie zostało pozbawione wsparcia kawalerii co skończyło się tragicznie gdy cesarska jazda dobiła przetrzebioną ostrzałem brygadę.
Nie pamiętam dokładnie, ale Gustek już chyba wtedy nie żył, a do uderzenia sprowokowała prawdopodobnie mała wyrwa w centrum cesarskim. Obie brygady(składające się z najlepszych regimentów piechoty) były generalnie bardzo pewne siebie(zresztą nawet w źródłowych relacjach katolickich ich natarcie jest opisywane wręcz z podziwem) jak się okazało aż za bardzo. Wydaje mi się, że natarcie było pozbawione wsparcia kawalerii ze wzgl na to, że znaczna jej część była zaangażowana w walce, na polu bitwy panował już niemały chaos i po prostu zabrakło koordynacji.
Tutaj bardzo ciekawy artykuł o Bitwie pod Lutzen, który już kiedyś wrzucałem, ale warto przypomnieć, tym bardziej, że skupia się prawdopodobnie właśnie na natarciu Żółtej i Niebieskiej brygady.Co ciekawe, z artykułu wynika, że kawaleria cesarska, która zaskoczyła 'szwedzkich' piechurów raczej do nich strzelała(dość efektywnie) z bliskiej odległości niż siekała,dźgała bronią białą.
https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0178252
Przy okazji i tutaj pochwalę się moim Zielonym Regimentem uczestniczącym w bitwie pod Lutzen, skala 15mm, producent Testudo/Khurasan miniatures, malowanie moje :) Ze słynnych kolorowych regimentów Gustawa II Adolfa jedynie niebieski i żółty były jako tako jednolicie umundurowane, choć też nie do końca. Czerwonego i zielonego nie zaopatrzono w odpowiednie materiały i nazwy odnosiły się jedynie do barwy sztandarów.
https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/41199713_1913398875387037_5592679664347774976_o.jp g?_nc_cat=102&_nc_sid=8024bb&_nc_ohc=PBGqYlI742oAX98MDjQ&_nc_ht=scontent-frt3-1.xx&oh=7d968a6afa21abe84b5cd885c6703334&oe=5EAB5B2C


(https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0178252)

Arroyo
03-04-2020, 17:46
Dwie plansze z tematyki bitwy nad jeziorem Pejpus:
Niniejsza ilustracja przedstawia jazdę ruską z okresu XIII wieku. Od lewej: ciężkozbrojny jeździec z drużyny kniazia Suzdalu, ruski kniaź i ciężkozbrojny z drużyny przybocznej wielkiego księcia kijowskiego. Charakterystyczną cechą ruskich hełmów tego okresu były częściowe osłony twarzowe z nosalami lub też pełne maski. Hełm taki zakładano na kolczy czepiec zabezpieczający twarz, szyję i kark. Jak widać, najważniejszym uzbrojeniem jest miecz i włócznia. Strój kniazia wyróżniał się bogactwem zdobień i jaskrawymi barwami. Kolejną znamienną dlań cechą był noszony na głowie nawet latem kołpak i płaszcz zwany korzno. Używany był na Rusi aż do XV wieku. Kaftan obszyty był futrami bobrowymi lub sobolowymi, co stanowiło kolejny przejaw statusu księcia. Podczas marszu książę nosił pod kaftanem kolczugę, która miała chronić go w razie skrytobójczego zamachu lub spisku.

Ilustracja Wiktora Korolkowa z książki pt. Kałka 1223: Najazd Mongołów Czyngis-chana na Ruś (wyd. Osprey Publishing).

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/54258152_2397197743837314_9099256625985748992_n.jp g?_nc_cat=104&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=iJfmNmujrGIAX_AfvD3&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=7c2d971bdf1631cde7725263d1a5d5ad&oe=5EADADE7

Tureckie plemiona Kipczaków, znane mieszkańcom Rusi jako Połowcy. Dominowali kiedyś na stepach dzisiejszej Rosji i Ukrainy. Podczas pierwszego najazdu Mongołów zawarli sojusz z ruskimi kniaziami. Wojska Połowców dowodzone przez chana po lewej, któremu towarzyszy ciężkozbrojny wojownik jazdy połowieckiej (w środku) oraz wywodząca się z arystokratycznego rodu kobieta (po prawej), przejeżdżająca obok rzeźbionych w kamieniu figur zwanych balbal, a obecnie "babami połowieckimi". Figury te były stawiane przez koczowników w różnych częściach stepu. Kobiety prowadziły oczywiście taki sam koczowniczy tryb życia jak mężczyźni. Świetnie jeździły konno i znakomicie strzelały z łuku. Nie jest jednak pewne, czy owe łuczniczki brały udział w boju, czy też używały łuku tylko podczas polowania.

Ilustracja Wiktora Korolkowa, pochodzi z książki pt. Kałka 1223: Najazd Mongołów Czyngis-chana na Ruś.

https://scontent-arn2-2.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/54080423_2397198430503912_359003315406635008_n.jpg ?_nc_cat=108&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=X_MM_HPonZkAX-F6ny-&_nc_ht=scontent-arn2-2.xx&oh=caf8fc149b2aa585e07366af197d4ea9&oe=5EAC61EA

Lwie Serce
03-04-2020, 18:13
Nie pamiętam dokładnie, ale Gustek już chyba wtedy nie żył, a do uderzenia sprowokowała prawdopodobnie mała wyrwa w centrum cesarskim. Obie brygady(składające się z najlepszych regimentów piechoty) były generalnie bardzo pewne siebie(zresztą nawet w źródłowych relacjach katolickich ich natarcie jest opisywane wręcz z podziwem) jak się okazało aż za bardzo. Wydaje mi się, że natarcie było pozbawione wsparcia kawalerii ze wzgl na to, że znaczna jej część była zaangażowana w walce, na polu bitwy panował już niemały chaos i po prostu zabrakło koordynacji.
Tutaj bardzo ciekawy artykuł o Bitwie pod Lutzen, który już kiedyś wrzucałem, ale warto przypomnieć, tym bardziej, że skupia się prawdopodobnie właśnie na natarciu Żółtej i Niebieskiej brygady.Co ciekawe, z artykułu wynika, że kawaleria cesarska, która zaskoczyła 'szwedzkich' piechurów raczej do nich strzelała(dość efektywnie) z bliskiej odległości niż siekała,dźgała bronią białą.
https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0178252
Przy okazji i tutaj pochwalę się moim Zielonym Regimentem uczestniczącym w bitwie pod Lutzen, skala 15mm, producent Testudo/Khurasan miniatures, malowanie moje :) Ze słynnych kolorowych regimentów Gustawa II Adolfa jedynie niebieski i żółty były jako tako jednolicie umundurowane, choć też nie do końca. Czerwonego i zielonego nie zaopatrzono w odpowiednie materiały i nazwy odnosiły się jedynie do barwy sztandarów.
https://scontent-frt3-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/41199713_1913398875387037_5592679664347774976_o.jp g?_nc_cat=102&_nc_sid=8024bb&_nc_ohc=PBGqYlI742oAX98MDjQ&_nc_ht=scontent-frt3-1.xx&oh=7d968a6afa21abe84b5cd885c6703334&oe=5EAB5B2C


(https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0178252)

Gustaw wydaje mi się, że zginął właśnie w momencie gdy centrum szwedzkie zebrało cięgi od regimentów Grany, Comargo i kirasjerow bodaj Gotza. Błędem króla było na pewno uderzanie na czele Smalandczykow zamiast dopilnowanie XVII wiecznej wersji szarży Picketta. Właśnie doczytałem, Nils Brahe dosłownie wziął sobie słowa króla do serca, które mówiły że mają nie strzelać przed salwa cesarskich. I nie strzelili, ale ze po cesarskiej salwie już nie mogli swojej oddać to inna sprawa :D

I bardzo fajny Zielony regiment :) Czy ta przypadłość z brakiem odpowiednich barw nie tyczyła się wszystkich kolorowych regimentów na początku ich istnienia? Bo wydaje mi się właśnie, że wszystkie zaczęto nazywać od kolorów sztandarów a potem dopiero zaczęto żołnierzy ubierać w odpowiednie barwy.

PaskudnyPludrak
03-04-2020, 20:30
Gustaw wydaje mi się, że zginął właśnie w momencie gdy centrum szwedzkie zebrało cięgi od regimentów Grany, Comargo i kirasjerow bodaj Gotza.

Tak, mój błąd, to się mniej więcej pokrywało w czasie.

Błędem króla było na pewno uderzanie na czele Smalandczykow zamiast dopilnowanie XVII wiecznej wersji szarży Picketta.
Nie zapominajmy jednak, że celem tego ataku była właśnie kawaleria zagrażająca szwedzkiej piechocie w centrum, tyle, że się nie udało.

Właśnie doczytałem, Nils Brahe dosłownie wziął sobie słowa króla do serca, które mówiły że mają nie strzelać przed salwa cesarskich. I nie strzelili, ale ze po cesarskiej salwie już nie mogli swojej oddać to inna sprawa http://forum.totalwar.org.pl/images/smilies/icon_biggrin.gif


Szwedzi liczyli zapewne, że cesarscy będą prowadzić ostrzał kontrmarszem z większej odległości, tymczasem ci wypalili salwą z bardzo bliska, to kolejny przykład wpływów szwedzkich na armię cesarską. Z opisów źródłowych wynika, że od tej jednej salwy padła masa trupów, co zdaje się stać w sprzeczności z popularnymi ostatnio tezami o rzekomej niemal bezużyteczności ówczesnej broni palnej.



Czy ta przypadłość z brakiem odpowiednich barw nie tyczyła się wszystkich kolorowych regimentów na początku ich istnienia? Bo wydaje mi się właśnie, że wszystkie zaczęto nazywać od kolorów sztandarów a potem dopiero zaczęto żołnierzy ubierać w odpowiednie barwy.

Początkowo tak, ale z czasem starano się też ujednolicić barwę strojów, na pewno w znacznym stopniu udało się właśnie z regimentami niebieskim i żółtym(w wielu źródłach jest mowa o dość jednolitej barwie ich żołdaków,zaopatrzeniu w odpowiednie materiały itp) być może też w jakimś stopniu z czerwonym, ale z zielonym raczej nie, przynajmniej nic o tym nie wiemy, bo nigdzie w źródłach nie ma mowy o jednolitym umundurowaniu żołdaków 'zielonego' jak w przypadku pozostałych 3 regimentów. Piszę o tym m.in Brzezinski w Ospreyu o armii GIIA, przy okazji malowania konsultowałem się też z Michałem Paradowskim "Kadrinazi" który to potwierdził.
Również podczas "Potopu" szwedzkie regimenty piechoty miały przypisaną konkretną barwę stroju, ale zazwyczaj tylko na papierze, w praktyce wyglądało to bardzo różnie.

Arroyo
04-04-2020, 08:56
Na dziś seria obrazów Ferrer-Dalmau związanych z XVII wiekiem:
Mianowicie bitwa pod Rocroi. Zwycięstwo Kondeusza Wielkiego, a zarazem koniec świetności tercios. Koniec świetności, ale nie istnienia - to zakończył 1704 rok, gdy Filip V zamienił tercios w regimenty, a bagnety wykluczyły piki z pola walki. Oczywiście też nie do końca - dalej były używane piki, ale w dużo mniejszym stopniu.
Bitwa pod Rocroi pojawia się m.in. w filmie pt. "Kapitan Alatriste" z Viggo Mortensenem w roli głównej.
https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/53636729_2388463607855057_6814728366936031232_o.jp g?_nc_cat=101&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=N828wfuyuqoAX_29C6V&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=6725b70e6fde6765d5be4098fa31d64d&oe=5EAED1DE


Oddziały hiszpańskie doby XVI-XVII wieku. Warto zwrócić uwagę na bogactwo szczegółów.

Obraz przedstawia bitwę pod Empel. W bitwie tej Hiszpanie pobili flandryjską armię. Powszechnie uważa się, że chodziło o odkopanie przypadkowo obrazu Niepokalanej - to jej zawierzyli swój los. Dzięki temu bitwa miała się skończyć zwycięstwem Hiszpanów nad Flandrami. Admirał Hohenlohe-Neuenstein miał powiedzieć „Wydaje się, że Bóg jest Hiszpanem skoro dokonał tak wielkiego cudu”.
https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/54433492_2388480431186708_4993976466124308480_o.jp g?_nc_cat=102&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=OztFLmf8WpUAX_LIkhs&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=fa066a11c776cd6a69afd2a162277b52&oe=5EAFC059
A oto obraz odkopania obrazu Niepokalanej:
https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/54255610_2388488384519246_1774397349578145792_o.jp g?_nc_cat=107&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=L1mYt_STPQoAX9gIxGC&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=b91602c2777f31497fbf5df74afd23c6&oe=5EAEC226

anachoreta
04-04-2020, 17:32
Gratulacje za tak rozbudowane teksty opisowe ,rzadko się zdarza na forach ponad kilka linijek tekstu :)

Arroyo
05-04-2020, 11:49
Armia Achemenidów doby wczesnego V wieku p.n.e. (rys. Richard Scollins)

Dziś zabiorę Was do czasów wojen grecko-perskich, przedstawię oddziały, które ścierały się z Grekami w latach 490-479 p.n.e. Trzeba zaznaczyć, że Imperium Achemenidów, podobnie jak Królestwo Partów oraz Imperium Sasanidów, były państwami złożonymi z wielu różnych ludów, które zachowywały często odrębne kolory ubiorów.

Pierwsza z postaci tj. druga od lewej to włócznik sparabara. Dzierży on spara - prostokątną tarczę, do walki służy mu włócznia, a także krótki sztylet lub miecz, zwany akinakesem. Broń tą zaczerpnęli Persowie od Scytów, z którymi wojowali w VI wieku p.n.e. Brian Todd Carey uznaje jednak, że perska sparabara opierała się na dziesięcioosobowym systemie, w którym na 1 włócznika przypadało 9 łuczników.

Na lewo od włócznika znajduje się łucznik. Tu mamy rekonstrukcję opartą o malunki z waz greckich. Nosi on linothorax, typowo grecki pancerz lniany, a w dłoni dzierży sagaris - broń tą dzierżyli zarówno Scytowie, jak i Sakowie, a także późniejsi Medowie, Persowie, Partowie, Kuszanie oraz Indo-Scytowie. Wielu jednak używało bardziej mieczy niż sagarisów. W gorytosie schowany ma łuk - skuteczność łuczników potwierdza m.in. zasypanie strzałami oddziałów greckich pod Termopilami, czy ich udział w bitwie pod Issos - co prawda przegranej przez Persów, ale warto wspomnieć, że i w niej mieli swój udział.

"Nieśmiertelny", a właściwie Anaušiya, gdyż tłumaczenie na "Nieśmiertelnych" wynikało z zabawnego błędu tłumaczy. Wojownik ten nosi medyjski ubiór, który perska piechota nosiła podczas kampanii wojennych. Ubranie to jest na niniejszej ilustracji podobne do szat noszonych przez gwardię z Suzy. Posiada łuk i kołczan używany przez Persów w Suzie i Persepolis, ale możliwe, że powinny były być noszone tak samo jak przez postać łucznika, którego opisywaliśmy wcześniej. Włócznia mogła być dzierżona przez "Nieśmiertelnych" łuczników podobnie jak przez tarczowników. Dodatkowo ochronę przed uderzeniami i pociskami stanowi zbroja, jaką nosi. Do walki na bardzo krótki dystans, gdy straci włócznię, ma do dyspozycji także akinakes.

Ostatnia postać to perski chorąży - tu również mamy rekonstrukcję opartą o greckie wazy. Niestety nie znamy bliżej jego narodowości, a raczej przywiązania do konkretnego ludu zamieszkującego Imperium Achemenidów. Ciekawe jest to, że pod względem ubioru, a raczej wzorów na ubraniu, bliżej wojownikowi temu do Scyta, natomiast przez wzgląd na trzymany w dłoni kopis, można (ale nie należy) wykluczyć sugestię, że to Scyta w armii Persów. Warto też zwrócić uwagę na to, że kołczan i łuk trzyma z prawej strony w przeciwieństwie do łucznika.

Opracowania:
"Wojny Starożytnego Świata" aut. Brian Todd Carey, wyd. Bellona
"The Achaemenid Persian Army" aut. Duncan Head, wyd. Montvert Publications

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/67910748_2716535961724183_27309120054886400_o.jpg? _nc_cat=107&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=5j1HeaHAk_QAX8MdVDN&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=0531f0e19bdd6271d3fdd5cee1cdcba7&oe=5EB0E7C7

Arroyo
06-04-2020, 19:49
Valaris i walka z Artabazesem (rys. Angus McBride)
Wojny gockie były jednymi z najbardziej wymęczających konfliktów Bizantyńczyków VI wieku. Po pokonaniu Witigisa i zakończeniu pierwszej wojny, nie minęło wiele czasu nim rozpoczęła się druga wojna. W drugiej przeciwko Cesarstwu opowiedział się Totila, nowy król Gotów, który był kompletnym przeciwieństwem Witigisa – świetnie wykorzystywał błędy Bizancjum, pokonując armię za armią. W trakcie jednej z walk z Bizantyńczykami, doszło do niecodziennej sytuacji. Otóż niejaki Valaris stoczył bój z Persem* o imieniu Artabazes.
Prokopiusz z Cezarei przedstawia następująco Valarisa:
„Got imieniem Valaris, wysoki i bardzo przerażający swym wyglądem, człowiek czynu i biegły wojownik, wyjechał konno przed całą armię i stanął w przestrzeni między obiema wojskami. Odziany w pancerz, z hełmem na głowie wyzwał wszystkich Rzymian, szukając kogoś chcącego stanąć z nim do walki”.
Wyzwanie przyjął Artabazes, wcześniej perski generał, który otworzył wrota Sisauranon Belizariuszowi w trakcie drugiej wojny z Persami roku 541. Walka zakończyła się „zwycięstwem” Artabazesa, który mimo że zabił Valarisa, to otrzymał śmiertelną ranę, w wyniku której zmarł trzy dni po starciu.

Opracowania:
„Belizariusz. Wódz Bizancjum” aut. Ian Hughes
„Wojownik Germański” aut. Simon MacDowall

*Tu sytuacja nieco zagmatwana – Ian Hughes podaje, że Artabazes był Persem, najprawdopodobniej z racji przynależności do perskiego króla Chosrowa. Simon MacDowall z kolei przedstawia go jako Armeńczyka.
https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/53110583_2427061084005007_2398621075970719744_o.jp g?_nc_cat=103&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=_HoSFCSaKcMAX-O8LcY&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=953be6ca280661928598881f66d40d87&oe=5EB1E11A


Mieszana taktyka piechoty i jazdy (rys. Angus McBride)

Ludy germańskie w całej swojej historii słynęli z doskonałego łączenia piechoty z kawalerią. U stóp Wogezów, gdzie jazda Swebów z łatwością radziła sobie z kawalerią galijską, Germanie pokazywali swoją wyższość pod względem walki konnej. Zawdzięczali to temu, że ich kawalerzyści zawsze mieli wsparcie pieszego wojownika, który wspomagał ich w walce z jeźdźcami przeciwnika. Tacyt pisze o tym następująco w swojej relacji o Germanach:
"Ogólnie rzecz ujmując, ich siła leży raczej w piechocie niż konnicy. Dlatego też piesi wojownicy towarzyszą konnym w walce, a ich chyżość jest na tyle duża, że bez kłopotu dotrzymują kroku atakującej jeździe. Najlepsi ludzie są wybierani z całej grupy młodych wojowników i umieszczani na samym przedzie głównej linii bojowej razem z konnicą."

Taktykę tą mogli stosować zapewne również w IV wieku n.e. Ammianus Marcellinus wskazuje chociażby, że przed bitwą pod Argentoratum (Strasburgiem) w 357 roku pomiędzy konnymi alemańskimi znajdowali się piesi i harcownicy. Tego typu zabieg miał działać jako wsparcie dla kawalerii, która nie byłaby w stanie pobić ciężkozbrojnego kawalerzysty. Simon MacDowall wskazuje, że mało prawdopodobne jest to, by traktować jazdę jak oddzielny rodzaj broni. Jeźdźcy bez problemów mogli zejść z koni i walczyć pieszo, a piesi mogli walczyć konno, gdyby zdobyli konie. Same mieszanie się konnych z piechotą mogło nie być celowym zamiarem na polu bitwy.

Opracowania:
"Wojownik Germański 236-568" aut. Simon MacDowall
"Kampania Cezara przeciwko Ariowistowi 58 r. przed Chr." aut. Michał Norbert Faszcza

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/60495905_2552110151500099_3717974345708994560_n.jp g?_nc_cat=102&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=zKrppTUmg50AX9KYSUW&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=e196a636e3416575af4130ba08463028&oe=5EB29C73

Arroyo
10-04-2020, 18:27
Bitwa pod Nisibis - 217 r. n.e. (obraz aut. Johnny Shumate)
Bitwa pod Nisibis była ostatnią batalią Rzymian z Partami, do której doszło za rządów Karakalli. Potwierdzony jest tu udział wielbłądów. Herodian pisał o tym następująco:
"Barbarzyńcy co prawda zadawali im ciężkie straty dzięki wielkiej liczbie łuczników i jeździe pancernej, która z koni i wielbłądów raniła ich z góry włóczniami. W walce wręcz jednak Rzymianie z łatwością brali górę, ale że liczna konnica nieprzyjacielska i mnóstwo wielbłądów zbyt wielkie poczyniły im szkody, udali, że się cofają, i rzucają na pole trójzęby i inne jakieś wymyślne haki żelazne o bardzo ostrych kolcach. Ponieważ ukryły się one w piasku i nie zostały dostrzeżone przez jeźdźców na koniach czy wielbłądach, okazały się dla nich zgubne, bo kiedy konie, zwłaszcza wielbłądy, które mają miękkie kopyta, stąpiły na nie, przyklękły, poczynały kuleć i zrzucały jeźdźców, których dźwigały. Barbarzyńcy tamtejsi, jak długo siedzą na koniach lub wielbłądach, walczą mężnie, ale skoro z nich zsiądą lub zostaną zrzuceni, z największą łatwością wpadają w ręce nieprzyjaciół, bo nie są zdolni wytrzymać walki wręcz. W ucieczce zaś przy pościgu, jeśliby trzeba było, przeszkadzają im szaty, które owijają się w obwisłych fałdach dookoła goleni".
Straty w bitwie były na tyle duże dla obu stron konfliktu, że kryzys ten wykorzystali z łatwością Persowie władani przez dynastię Sasanidów, która to zmiażdżyła siły Partów, przejmując ich ziemie, a potem najechali na Imperium Romanum.

https://scontent-vie1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/93409474_3243368599040914_5714854746431422464_n.jp g?_nc_cat=108&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=D9M_I_c_K6MAX9tRpDk&_nc_ht=scontent-vie1-1.xx&oh=e64699a74c43bcab35688d2afdafc10e&oe=5EB7FA95

Eutyches
11-04-2020, 13:39
Zawsze szanowałem potomków Kserksesa, że tyle setek lat trzymali w szachu rozpędzone byty anihilatorów, nawet ulegając islamowi dalej krzyżują potencjalnym, ich ideowe zapędy.

Wespazjan
11-04-2020, 18:27
Czytałem kiedyś powieści o upadku królestwa Gotów w Italii po śmierci Teodoryka.
1. Robert Graves "Belizariusz"
2, Wanda Malewska "Przemija postać świata"
Polecam zwłaszcza powieść Malewskiej bo "Belizariusz" jest szeroko znany, natomiast ta powieść jest bardzo dobra i mniej znana. Pokazani są tu Goci i ich walka w obronie swojej niezawisłości. Kto przeczyta nie pożałuje.

Eutyches
11-04-2020, 20:05
Czytałem kiedyś powieści o upadku królestwa Gotów w Italii po śmierci Teodoryka.
1. Robert Graves "Belizariusz"
2, Wanda Malewska "Przemija postać świata"
Polecam zwłaszcza powieść Malewskiej bo "Belizariusz" jest szeroko znany, natomiast ta powieść jest bardzo dobra i mniej znana. Pokazani są tu Goci i ich walka w obronie swojej niezawisłości. Kto przeczyta nie pożałuje.
Graves to trochę jak nasz Karol Bunsch, choć Karol okazuje się miał dużo racji, bo bazował dzięki znajomości języków na materiale źródłowym plus fikcja. Podobnie Graves...
Taj jak napisałeś, kto nie czytał warto by się zapoznał, choć sugeruję czasem sięgnąć, po coś akademickiego, bo dla mnie Belizariusz był geniuszem wojskowości i podobnie jak Aleksander Wielki, zerowym politykiem.

Wespazjan
11-04-2020, 21:15
Politykiem to on wcale nie był. Nie intrygował jak inni, był pozbawiony ambicji, dał się poniewierać i przez całe życie wiernie służył Justynianowi. A Goci ofiarowali mu koronę. Ciekawe co było gdyby ją przyjął?

Jest taka powieść "Belizariusz" Drake'a i Flinta. Historia alternatywna z domieszką s-f. W Polsce wyszły 3 tomy, czwarty jeszcze nie wydany lecz można go przeczytać jak ktoś zna angielski. Znakomite opisy bitew począwszy od Dary.

Eutyches
12-04-2020, 00:24
Ponownie potwierdzam, że dobre pozycje, choć Stirling napisał moim zdaniem lepszą alternatywną historię. Polecam, a co by było
jakby W 1782 roku lojaliści uciekli przed rewolucją amerykańską. Całe pułki, wraz z rodzinami i niewolnikami, pożeglowały z portów Savannah i Charleston do południowej Afryki,

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/84186/szturm-przez-gruzje


Robi się off-top, czy jest tu jakiś moderator globalny? :P

Arroyo
12-04-2020, 06:50
Owszem, jest, i proszę o powrót do normalnego toku działania tego tematu.

Arroyo
12-04-2020, 07:12
Bitwa nad rzeką Krimissos - upadek Świętego Zastępu (mal. Steve Noon)

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/s960x960/92982604_3246979188679855_2541964243675119616_o.jp g?_nc_cat=104&_nc_sid=8024bb&_nc_ohc=wDujZVNwqeMAX93SbfN&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&_nc_tp=7&oh=745e518a1bea80b6c0f488dee3ce7234&oe=5EB9A9FC

W roku 341-340 p.n.e. doszło do batalii nad rzeką Krimissos - starcie o panowanie nad Sycylią zakończyło się spektakularnym zwycięstwem wojska Syrakuz i dowodzącego nim Tymoleona.
Ilustracja przedstawia nam ucieczkę Kartagińczyków w popłochu przed zwycięskimi Syrakuzańczykami. Wielu ucieka przez błotne grzęzawiska, a Grecy ruszają za nimi w pościg. Pokonani porzucają uzbrojenie, byle tylko zbiec z życiem przed zwycięzcami. Martwi i ranni leżą w letnim błocie, wielu porwała wezbrana rzeka. Na twarzy ubłoconych żołnierzy kartagińskich widać strach i przerażenie. W bitwie poległ cały Święty Zastęp Kartaginy, a po starciu dowódca punicki, Hazdrubal, został skazany na śmierć. Nie był to jednak koniec wojny - do 339 r. p.n.e. toczyły się walki między Timoleonem, a Kartaginą.

Opracowania:
"Wojownik Kartaginy 264-146 p.n.e." aut. Nic Fields
"Dzieje Kartaginy. Historia nie zawsze ortodoksyjna" aut. Krzysztof Kęciek

Netografia:
https://www.facebook.com/AntycznySwiat/photos/a.1786285978082524/1817823011595487/?type=3&theater (https://www.facebook.com/AntycznySwiat/photos/a.1786285978082524/1817823011595487/?type=3&theater)

Wespazjan
12-04-2020, 10:45
Panie Arroyo. Te zmagania o Sycylię między Syrakuzami a Kartaginą, o ile pamiętam, były naprawdę potężne, skoro brały w nich udział armie liczące nawet 70 tys. ludzi. Takich armii nie wystawiano w wojnach punickich, chyba że pod Kannami.Pamietam epizod, że Syrakuzy zwróciły się o pomoc do Sparty, która przysłała posiłki w osobie jednego oficera. Co było później, wiadomo. W każdym razie to też kawałek historii, praktycznie zapomniany i znany tylko jej pasjonatom. Dobrze, że Pan to przypomniał.

Arroyo
16-04-2020, 13:41
Palmyreński dwór (rys. Angus McBride)

Palmyreńska śmietanka towarzyska, w skład której wchodzili Septimius Odenathus i jego małżonka Zenobia, byli władcami królestwa Palmyry. Za rządów Odenathusa królestwo palmyreńskie było prorzymskie. Orientacja polityczna zmieniła się w pełni w czasach rządów Zenobii, gdy postanowiła rywalizować z, i tak podzielonym, Rzymem. Gdy w cesarstwie doszło do wojny o władzę, w której to brali udział także Tetrykus z Cesarstwa Galijskiego i Aurelian, Zenobia postanowiła poszerzyć swoje ziemie. Konflikt z Aurelianem skończył się jednak dla niej i jej ziem źle, o czym niedługo pojawi się większy post.

Skupimy się tutaj na postaciach, które zrekonstruował świętej pamięci Angus McBride. Postać pośrodku to nikt inny jak królowa Zenobia z Palmyry. Jedyny obraz przedstawiający Zenobię ukazuje ją w grecko-rzymskim stylu. Podobnie przedstawiona zresztą jest na monetach. Tutaj jednak obwieszona jest bogatą złotą biżuterią.
Postacią po lewej jest jej zamordowany mąż, Odenathus. Kolorystyka ubioru jest wprost odwrotna do kolorów ubrań Zenobii. Wpływ partyjsko-irańskiej mody jest tu dużo mocniejszy niż przy wojowniku po prawej. Bardzo interesujący jest długi miecz, który jest zawieszony na pasie.
Ostatnia postać to strażnik palmyreński, który datowany jest na początek III wieku. Tu widać jeszcze elementy partyjskie oraz wchodzące powoli irańskie. Pancerz, który nosi ma więcej elementów hellenistycznych niż rzymskich. Nosi na sobie długi hełm, który był przypisany syryjskim oddziałom pomocniczym w służbie Rzymu. Nosi lamelkowy pancerz, rzadziej noszony przez rzymskie oddziały, ale haftowane pteruges zwisające z jego ramion i talii są hellenistyczne. Reszta jego stroju wyraźnie wskazuje już na wpływy partyjskie.

Opracowanie:
"Rome's Enemies 5 - The desert frontier" aut. David Nicolle

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/77382967_2928830050494772_5845139091842138112_n.jp g?_nc_cat=106&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=Gt0OO3NP-eIAX89C5_7&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=18a580337fd324e4b29d74b87c955534&oe=5EBF4D16

Arroyo
22-04-2020, 21:23
Gen. Robert E. Lee (krótszy post)

Robert E. Lee urodził się w 1807 r. w Stafford Hall w Wirginii w szanowanej powszechnie rodzinie. W roku 1829 ukończył akademię West Point z niemal najwyższym wynikiem z 46-osobowej grupy. Brał udział w wojnie amerykańsko-meksykańskiej, gdzie został ranny. W latach 1852-55 był rektorem w West Point, a w październiku 1859 roku oddelegowano go do stłumienia abolicjonistycznej rebelii. Choć był przeciwnikiem secesji jego rodzimego stanu, odrzucił on propozycję prezydenta Abrahama Lincolna, by zostać dowódcą sił unionistycznych.
Został za to dowódcą stanowych sił zbrojnych w randze generała dywizji oraz doradcą wojskowym przy Jeffersonie Davisie. Dołączył zatem do konfederatów, którymi dowodził podczas zwycięstw w bitwie siedmiodniowej, walkom nad Bull Run oraz Fredericksburgiem i Chancellorsville.
Klęski nad Antietam i pod Gettysburgiem zmusiły z czasem wojska konfederatów do obrony. Od 1864 r. tj. rozpoczęcia przez gen. Granta "kampanii kontynentalnej" oddziały Południa zadawały Północy ciężkie straty, lecz nie miały czym zastępować rannych i zabitych. W czerwcu 1864 r. objął dowodzenie obroną Petersburga, a w 1865 r. otrzymał awans na głównodowodzącego wszystkich sił Konfederacji.

Pomimo klęski Południa i gen. Roberta Lee w wojnie secesyjnej, został on rektorem college'u w Washington and Lee University w Lexington w 1865 r. W roku 1870 zmarł wskutek powikłań pozawałowych. Obywatelstwo przywrócono mu dopiero w 1975 r., a do dziś jest jedną z najbarwniejszych postaci USA.

Opracowanie:
"Bitwa pod Petersburgiem 1864-1865" aut. Ron Field

https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/94331622_3196754890359254_747322372473749504_n.jpg ?_nc_cat=103&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=ik34AwNGl-MAX_d85VH&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=43face4d7709294ce66c8c33ea6d1713&oe=5EC81421

Arroyo
05-05-2020, 19:38
Pikinier z Gardes Francaises (1703 r.)

Pikinierzy byli jednostką znaną w XVI i XVII wieku. W siedemnastym stuleciu tworzyli nawet formację zwaną tercios. Po bitwie pod Rocroi tercios powoli odchodziło w niebyt, aż w 1704 roku formacja całkowicie zniknęła z pól bitewnych na rzecz regimentów.
Jak to się ma do Francji? Otóż w armii francuskiej również znajdowały się oddziały pikinierów, które wraz z pojawieniem się bagnetów powoli zaczęły odchodzić w niebyt. Co nie znaczy, że szybko pozbyto ich się z pól bitewnych - w trakcie wojny o sukcesję hiszpańską (1701-1714) oraz w trakcie wojny o sukcesję austriacką (1740-1748) pojawiały się jeszcze oddziały złożone z pikinierów, by ostatecznie, o ile mnie pamięć nie myli, zniknąć z historii w drugiej połowie XVIII wieku.
https://scontent-arn2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/96085255_3229280353773374_8634626789026562048_n.jp g?_nc_cat=106&_nc_sid=0be424&_nc_ohc=3033aOpS0Y4AX_-yIKD&_nc_ht=scontent-arn2-1.xx&oh=e0e1ed4d7423d28370f9aff5dad3a48f&oe=5ED864B8

PaskudnyPludrak
08-05-2020, 14:00
Pikinier z Gardes Francaises (1703 r.)

Pikinierzy byli jednostką znaną w XVI i XVII wieku. W siedemnastym stuleciu tworzyli nawet formację zwaną tercios. Po bitwie pod Rocroi tercios powoli odchodziło w niebyt, aż w 1704 roku formacja całkowicie zniknęła z pól bitewnych na rzecz regimentów.


Gwoli ścisłości, tercios powstało już w XVIw i poza tym, że były to elitarne oddziały hiszpańskiej piechoty mieszanej, był to również charakterystyczny szyk bojowy stosowany przez piechotę wielu państw europejskich(głównie tych skupionych wokół obozu habsburskiego) ale stopniowo ulegał on ciągłym modyfikacjom pod wpływem doświadczeń bojowych, tak samo oryginalne hiszpańskie tercios mimo, że zachowały nazwę nie walczyły już w klasycznym szyku tercio. We wspomnianej bitwie pod Rocroi hiszpańskie tercios choć utrzymały swą głębokość były już ustawione bardziej w stylu 'niemieckim'(wykształconym w toku Wojny 30letniej, czyli taki mix holendersko/szwedzki)