Zaloguj się

Zobacz pełną wersję : 3 Wojna Światowa. Co zrobilibyście jeśli by kiedyś wybuchła?



Marek Aureliusz
05-05-2010, 17:12
Załóżmy, że kiedyś wybuchnie III WŚ. Przykładowo przepowiednia Fatimska mówi o tym, że Chinom coś odbije i spuszczą parę bomb na Rosję. Świat to zignoruje. Dopiero wtedy gdy ofensywa Chińska dotrze go granic Europy NATO ma się zmobilizować. Tak rozpocznie się Najkrwawsza wojna w histori ludzkości.
Nie żebym w to specjalnie wierzył. Ale nasuwa mi się pytanie czy w obliczu wybuchu kolejnego światowego konfliktu i zaatakowania Polski jest jeszcze ktoś kto by bronił naszego kraju?

Lorek
05-05-2010, 17:32
Jedno z trzech pierwszych. Któreś z nich bym wybrał. Które, nie wiem. Zależałoby od okoliczności. Jeśli byłoby tak, jak w przypadku II wojny światowej - nie miałbym jak dołączyć do Wojska Polskiego. Zaznaczyłem tę trzecią opcję. Ale to już wybrałem losowo, bo w rzeczywistości, gdyby taka sytuacja zaistniała, wybrałbym tę, która niesie za sobą najmniej komplikacji, czyli poszedłbym na łatwiznę. Oczywiście w sensie walki po stronie atakowanych, nie atakujących. Łańcuszki również odpadają - definitywnie.
Z tym że nie walczyłbym na pewno z "patriotycznych pobudek", a raczej w innym celu.

Filmor
05-05-2010, 18:17
Gdyby wybuchła prawdziwa wojna Światowa, taka jak II tylko przy obecnym stanie zbrojeń to prawdopodobnie zrobiłbym to co większość z nas czyli...zginął:). Jeśli poszłyby bombki to raczej prędzej wybiegłbym im na spotkanie niż się chował w piwnicy-mniej się człowiek będzie męczył. Natomiast zaznaczam opcję pierwszą-jeśli tylko by była taka szansa to bym walczył bo mam duszę wojownika:).

Zakapior-san
05-05-2010, 18:22
Oczywiście opcja nr 1.

apollo7100
05-05-2010, 18:25
najpierw walczylbym w wojsku polskim a jesli by to nie pomoglo( chiny maszeruja dalej na zachod) to gdybym do tej pory nie zginal to walczylbym dalej w wojskach sprzymierzonych...

Aro137
05-05-2010, 18:41
Na prawdę nie wiem jak bym się zachował, wybrałbym coś z tych.
Zaciągam się do Wojska Polskiego
Zapisuje się do organizacji konspiracyjnej
Staram się żyć tak jak dotąd

Ale prędzej to pierwsze.

Wedge
05-05-2010, 18:41
Ja bym dołączył do jakiejś organizacji i motywował ludzi do walki. Ogólnie występowałbym jako organizator walki ewentualnie dawał natchnienie jak Mickiewicz bo z jedną ręką na żołnierza się nie nadaję.

Adamsky
05-05-2010, 18:43
Zbyt wiele przeczytałem, by dać się zabić na jakieś wojence, a po kilku latach klika cwaniaków zgarnia całą władzę i wszyscy żyją długo i szczęśliwie, a po 100 latach nikt o walczących nie pamięta (vide - I Wojna Światowa). II Wojna Światowa jeszcze się trzyma, ale już ledwo zipie. A kogo tam obchodzą ofiary wojny koreańskiej/wietnamskiej i setek innych?
Jedynymi warunkami, na których bym walczył byłyby:
a) atak jakiegoś imperium zła i rozpaczliwa obrona wszystkich krajów zachodnich (np. działania wojenne na terytorium USA czy zachodniej Europy) w imię wolności.
b) atak Obcych (ale to jeszcze mniej prawdopodobne).

Wszystkie zaś lokalne wojenki, przynoszenie na drugi kraniec świata demokracji czy konflikty w 3 świecie nie są warte tego, by oddać swe życie.
Ale by mieć takie zdroworozsądkowe podejście należy poczytać czym jest wojna i jak łatwo ludzie poddają się manipulacji w imię szeroko pojętego patriotyzmu. A cwaniacy siedzą na tyłach i parzą kawę jeszcze znaczniejszym, którzy spijają śmietankę, a w przypadku dostania się do niewoli - gardzą podkomendnymi, a już na pewno warunki kwaterunku mają lepsze.

Wojna to bagno, a pamięć ludzka jest zawodna. Większymi bohaterami będą ci, co na gruzach zniszczonych miast będą sprawować powojenne porządki i władzę w celu ich odbudowy. Ci co zginęli może też czegoś warci. Jednak tak jakby mniej. Tacy nieobecni i anonimowi, stanowią masę, a nie jednostkową tragedię. I to jest smutne.

Witold
05-05-2010, 18:55
Mocarstwa odpalą rakiety i nie ma po was co zbierać.

Adamsky
05-05-2010, 19:08
Co do wojny, to polecam obejrzenie wszystkich odcinków z tej serii Czarna Żmija: http://www.youtube.com/watch?v=QdCDejoT2TI
Jest ich chyba z pięć, więc wiele z życia nie stracicie.
Dla kompletnych leni i nielubiących brytyjskiego humoru, mogą obejrzeć ostatni.

Furvus
05-05-2010, 19:23
Rozsyłam łańcuszki typu: STOP WOJNIE. Zdecydowanie.

Biniu
05-05-2010, 20:09
Nie wyobrażam sobie żebym mógł zabić innego człowieka, nawet w obronie kraju. Trzymałbym oczywiście stronę naszych, może pomógł organizować coś w rodzaju Małego Sabotażu czy pomagał w przygotowaniach (noszenie worków z piaskiem itd), ale nie dla mnie walka z bronią w ręku. Poza tym starałbym się żyć normalnie.

Gaius Julius
05-05-2010, 20:51
jestem nieco rozdarty...z jednej strony zrobiłbym to co zrobili nasi przodkowie NIEKTÓRZY podczas II WŚ walczyłbym, ale też dla bezpieczeństwa własnej rodziny wziąłbym ją pod pachę i sru jak najdalej od wojny...a poza tym jestem człowiekiem pokojowo nastawionym do życia i bliźnich. Tak poza tym nie wiem czy wiecie, ale wojna konwencjonalna powoli wychodzi z mody...bardziej opłacalne jest wysłanie danemu mocarstwu rakiety, która celnie wystrzelona potrafi za jednym zamachem pozbawić życia miliony ludzi niż miliony żołnierzy, którzy mogą de facto zostać pokonani...w każdym razie nie ja jestem od walki i nie ja raczej będę walczył

George
05-05-2010, 21:35
jestem nieco rozdarty...z jednej strony zrobiłbym to co zrobili nasi przodkowie NIEKTÓRZY podczas II WŚ walczyłbym, ale też dla bezpieczeństwa własnej rodziny wziąłbym ją pod pachę i sru jak najdalej od wojny...a poza tym jestem człowiekiem pokojowo nastawionym do życia i bliźnich. Tak poza tym nie wiem czy wiecie, ale wojna konwencjonalna powoli wychodzi z mody...bardziej opłacalne jest wysłanie danemu mocarstwu rakiety, która celnie wystrzelona potrafi za jednym zamachem pozbawić życia miliony ludzi niż miliony żołnierzy, którzy mogą de facto zostać pokonani...w każdym razie nie ja jestem od walki i nie ja raczej będę walczył
A te mocarstwa to niby nie wiedzą, że wystrzelenie pierwszej rakiety spowodowałoby odwet wroga i że po paru godzinach na świecie nie byłoby ani jednego żywego człowieka? Co by im wtedy zostało z ich mocarstwowości?
Wielu analityków przewiduje raczej powrót do idei wojny konwencjonalnej i atakowania tylko celów wojskowych.
Wybrałem opcję pierwszą, chociaż jak dla mnie te trzy pierwsze powinny być połączone w jedno np. "zbrojny opór", bo forma tego oporu zależałaby od doraźnych okoliczności.

Witia
05-05-2010, 21:48
A te mocarstwa to niby nie wiedzą, że wystrzelenie pierwszej rakiety spowodowałoby odwet wroga i że po paru godzinach na świecie nie byłoby ani jednego żywego człowieka
Mniej filmów, więcej lektury.

George
05-05-2010, 21:52
Może dokładniej? Sugerujesz, że dowódcy wojskowi państw posiadających arsenał nuklearny nie zdają sobie sprawy jakie byłyby efekty wojny atomowej?

Iron_Marcin
05-05-2010, 22:35
ja starałbym się żyć tak, jak do tej pory. wojna wojną, ale po niej jakoś żyć trzeba - a także odbudowywać ze zgliszczy to, co po Wolnej i Niepodległej zostało.

Dragonit
05-05-2010, 22:47
Trudno mi powiedzieć, co bym zrobił, gdyby doszło do walki, ale póki żyłoby się w miarę normalnie, to pewnie uwiesiłbym się neta i śledził wszystko co się da, znając moje upodobanie do wykresów i statystyk, pewnie analizowałbym też wszystkie koszty i straty związane z wojną.

Filmor
05-05-2010, 23:22
W sumie wszystkie te decyzje i dylematy co by się zrobiło są nieco zabawne, biorąc pod uwagę, że gdyby wybuchła prawdziwa wojna Światowa ze wszystkim co mają pochowane w rękawach wielkie mocarstwa to najprawdopodobniej nie zdążylibyśmy skoczyć po chleb do sklepu nie mówiąc o grupach konspiracyjnych... Żyjąc w Polsce mamy dodatkowo ten fart, że ze znanych ogólnie dokumentacji kraje typu USA i Rosja mają skłonności do robienia sobie na naszym terenie "zapory atomowej" przed wrogiem. Czyli jednym słowem mówiąc zapewne dostalibyśmy na tyle porządnie, że przyżywalność pierwszej godziny wojny oscylowałaby w ułamkach procentów... Dlatego polecam wziąć dziewczynę do kina i przestać myśleć o 3 wojnie bo jak przyjdzie to niewiele będzie do roboty;).

05-05-2010, 23:52
Pewnie za 20min i tak bym umarł... A Vas i tak, by walił konia. :lol:

Dragonit
05-05-2010, 23:57
Dobre :lol: A Igor pewnie by do ostatniej sekundy wpajał nam, że matuszka Rosija nas ocali :mrgreen:

Edit - kto chce współpracować z okupantem? :geek:

Niklot
06-05-2010, 00:08
A ja rozpocząłbym naukę języka chińskiego i zostałbym namiestnikiem chińskim w Polsce. Po śmierci pochowano by mnie na Wawelu ;)

Maharbal
06-05-2010, 01:49
Początek chińskiej inwazji już nas zastał: mamy chińskiego bota na forum 8-)

Witold
06-05-2010, 06:55
Po pierwsze za dużego wyboru byśmy nie mieli, ponieważ działania wojenne byłyby głównie prowadzone na terenie Europy Środkowej, najprawdopodobniej w Polsce bo od dawna wiemy że jesteśmy chyba jedynym krajem który blokował Rosyjską ekspansje na Zachód(nie dotyczy czasów PRL).

kamilios
06-05-2010, 08:50
Zrobiłbym to co większość NAPRAWDĘ by zrobiła. Zabrałbym rodzinę i wyemigrował. Na emigracji znalazł bym jakąś pracę i kombinowałbym co zrobić, aby pomóc Polakom. Prawdopodobnie kupowałbym i wysyłał im broń i żywność.

Boniek
06-05-2010, 09:59
Ja bym też pewnie się wyniósł, chociaż kto wie... Młody jestem więc może bym walczył, ale pod warunkiem żeby wojna była w Polsce, bo np. za Francję umierać nie zamierzam (jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie:P). A poza tym nie sądzę żeby doszło do wojny jądrowej, bo raczej nikt z rozwiniętych krajów by się nie odważył zacząć takiego konfliktu. W sumie bać się musimy tylko o to czy Indie i Pakistan nie zaczną wojny jądrowej, bo to dzicz nieoświecona jest :)

glaca
06-05-2010, 10:12
masz tupet nazywać najstarsze cywilizacje nieoświeconymi -_-'
wojna? wojny prowadzą ze sobą panstwa, a nie obywatele. po drugie po co wojna jak wystarczy okupacja, dominacja ekonomiczna?

Zakapior-san
06-05-2010, 10:36
Wojna jądrowa nie ma sensu z punktu widzenia terytorialnego i gospodarczego. Co z tego że jakieś państwo wchłonie teren zniszczony uprzednio przez swoje rakiety? Co można zyskać na pustkowiu i zrównanej z ziemią infrastrukturze? A co jeśli takie państwo w dalszej części konfliktu przegra wojnę? Czekają je reperacje do 2500 roku...

Swoją drogą jakby bomby poszły na Polskę to tylko na największe skupiska ludności- krawaciarzy, Śląsk i Trójmiasto. Ja mogę spać spokojnie na swoim zadupiu. 8-)
Lasów mam dużo, byłoby się gdzie zaczajać na okupanta ;)

George
06-05-2010, 13:53
A tak apropo to wie ktoś jaki jest stan schronów przeciwatomowych dla ludności w Polsce i gdzie się one znajdują?? Bo gdyby coś się działo to właściwie nikt nie wie dokąd uciekać :? .

Witold
06-05-2010, 14:20
Lasów mam dużo, byłoby się gdzie zaczajać na okupanta

Jedna rakieta i lasu nie ma.


A tak apropo to wie ktoś jaki jest stan schronów przeciwatomowych dla ludności w Polsce i gdzie się one znajdują?? Bo gdyby coś się działo to właściwie nikt nie wie dokąd uciekać :?

Nie mamy takich schronów.

Biniu
06-05-2010, 15:38
Obawiam się, że czasy kiedy można było walczyć w słusznym celu już dawno się skończyły (chociaż pewnie nie raz jeszcze taką wojnę zobaczymy) - dzisiaj to starcia mocarstw o zasoby i bogactwa. Poza tym nasza armia leży i kwiczy; niecałe 100 000 żołnierzy nie może długo odpierać ofensywy 3-4krotnie większej armii. Za pewne ogromna liczba ludzi uciekła by za granicę, jak to miała miejsce w we wrześniu 39 czy PRL. Dzisiejsze wojny prowadzi się raczej z odległości; naloty samolotów, szybkie akcje jednostek specjalnych i rakiety. Poza tym już po wybuchu wojny dołączenie do armii nie miało by większego sensu - zostałoby się przeszkolonym na mięso armatnie i wysłanym od razu na front.

Adamsky
06-05-2010, 16:19
Dlatego warto mieć więcej niż jedno obywatelstwo. Pokazujesz drugie i niech się inni martwią. A po wojnie pokazujesz pierwszy dokument i ogłoszony bohaterem - zajmujesz intratne stanowisko we władzach.

Boniek
06-05-2010, 16:44
niecałe 100 000 żołnierzy nie może długo odpierać ofensywy 3-4krotnie większej armii.

Czy chciałbyś aby Polska miała 1.2 miliony żołnierzy zawodowych i 10 milionów sił paramilitarnych jak Korea Północna (która ma 2 razy mniej obywateli niż Polska)? Nieproporcjonalnie wielka armia niszczy gospodarkę kraju, ponieważ mnóstwo ludzi się marnuje. A może chciałbyś, by nasze 100 000 żołnierzy przypominało wyposażeniem żołnierzy z Gwiezdnych Wojen albo jakiś kosmitów? Otóż w USA gdzie wydaje się miliardy na modernizację wojska, przeciętny człowiek żyje w znacznie gorszych warunkach niż przeciętny Europejczyk (i nie mów mi o tym że w dolarach zarabia więcej, bo życie w Ameryce jest bardzo drogie).



Lasów mam dużo, byłoby się gdzie zaczajać na okupanta
Jedna rakieta i lasu nie ma.


Po co ktoś miałby obstrzelać las? :P
Myślisz że bomba atomowa kosztuje 1000 zł? Toż to głupota strzelać w las czymkolwiek, może oprócz napalmu, ale w Wietnamie nawet napalm okazał się niewystarczający.

voitek
06-05-2010, 17:19
Obawiam się, że czasy kiedy można było walczyć w słusznym celu już dawno się skończyły (chociaż pewnie nie raz jeszcze taką wojnę zobaczymy) - dzisiaj to starcia mocarstw o zasoby i bogactwa.


No tak... bo kiedys walczono o honor, kobiety i swieze mieso

Biniu
06-05-2010, 17:21
Chciałbym po prostu, żeby Polska miała dostatecznie dużo żołnierzy, by nie była w tyle za innymi państwami. A modernizacje armii są niezwykle potrzebne - ta dziedzina rozwija się cały czas. Pewnie, że powinna iść na to cała kasa, ale nie powinno się oszczędzać na bezpieczeństwu ludzi, zwłaszcza kilkudziesięciu milionów. Napad Hitlera na Polskę dostatecznie pokazał skutki takiego zaniedbania.

KWidziu
06-05-2010, 17:23
Hitlerowi to się przeciwstawiała sensowna siła zbrojna. Sensowna w porównaniu z tym co jest teraz.

rhey
06-05-2010, 18:57
Uciekłbym natychmiast.
Żeby stanąć do walki trzeba mieć jakiś dobry cel. Obrona pokracznego tworu w jaki zmienia się Europa z pewnością nim dla mnie nie będzie.

Pampa
06-05-2010, 19:12
schowałbym się za koszem na śmieci i by mnie nie zobaczyli :twisted:.

06-05-2010, 20:02
schowałbym się za koszem na śmieci i by mnie nie zobaczyli :twisted:.

Sorry, już zajęte. :o

Adamsky
06-05-2010, 20:30
Sądząc po wyniku ankiety, około 50% społeczeństwa jest gotowe natychmiast oddać swe życie. To piękne. Cóż, pozostali będą musieli wziąć na swe barki obowiązek zadowolenia osamotnionych dziewczyn i zająć się prokreacją w celu przetrwania narodu. Prawdziwe wyzwanie, ale myślę, że byśmy sobie poradzili. Natomiast bojownikom wystarczy pomnik, ulica, raz do roku przypomnienie sobie o nich, no i oczywiście dla tych, którzy przetrwali, choć nie w pełni zdrowia - renty w wysokości minimalnej krajowej. Myślę, że medali też by się nie poskąpiło. W końcu więcej złota jest w podzespołach do domowych komputerów niż w orderach.
A jeśli jakiegoś "bohatera" za kilkanaście lat archeolodzy wykopią, to w aktach będzie widnieć tylko jedno określenie: "osobnik".

exar
06-05-2010, 20:50
Żebyś się tylko nie przepracował... "ogierze"

Zakapior-san
06-05-2010, 21:12
Cóż, pozostali będą musieli wziąć na swe barki obowiązek zadowolenia osamotnionych dziewczyn i zająć się prokreacją w celu przetrwania narodu.


Natomiast bojownikom wystarczy pomnik, ulica, raz do roku przypomnienie sobie o nich
Wolę drugą opcję, żyć krótko ale treściwie. Reszcie życzę spokojnej i bezmyślnej konsumpcji. Nasi wnukowie będą pamiętać o takich jak ja kiedy na wasz grób przyjdzie najwyżej pies by zrobić kupę. 8-)

"Wybudowałem pomnik trwalszy niż ze spiżu
strzelający nad ogrom królewskich piramid
nie naruszą go deszcze gryzące nie zburzy
oszalały Akwilon oszczędzi go nawet
łańcuch lat niezliczonych i mijanie wieków
Nie wszystek umrę wiem że uniknie pogrzebu
cząstka nie byle jaka i rosnący w sławę
potąd będę wciąż młody pokąd na Kapitol
ma wstępować z milczącą westalką pontifeks"
Horacy

"Tak. Walczcie, a możecie zginąć.
Uciekajcie, a będziecie żyć.
Przynajmniej przez jakiś czas.
I umierając we własnych łożach,
za wiele lat,
czy chcielibyście zamienić
te wszystkie dni, od dziś do wtedy,
za jedną szansę, jedyną szansę,
aby tu wrócić
i powiedzieć naszym wrogom,
że mogą odebrać nam życie,
ale nigdy nie odbiorą nam wolności!"
fragment z Bravehearta

Adamsky
06-05-2010, 21:30
O jakiej pamięci mówimy? Nie ma żadnej pamięci. Pamięć wśród młodzieży podtrzymywana jest tylko dzięki mediom, a w ich szczerość do końca bym nie ufał. Ile to wojen/konfliktów miały być tymi co "na zawsze w pamięci naszej"? Czasem od święta przypomni się o ofiarach II Wojny, a co z ofiarami wcześniejszych konfliktów? Nie mam na myśli bitew średniowiecznych - wiadomo, walka za pana czy monarchę, ale choćby XVIII i XIX wiek? Ludzie ginęli nie tylko z tego powodu, że sami się zaciągnęli do wojska czy to w celach zarobkowych/niczego innego nie potrafili czy z przymusu, ale też za swego rodzaju "za wolność naszą i waszą". Pamięta się o nich? Są anonimową masą. W gruncie rzeczy to kwestia tego, że nie ma elit (arystokracji), a te które jeszcze egzystują, są coraz słabsze w starciu kosmopolitycznym światem. Nie ma tych, co by pamięć o konkretnym człowieku, znanego z imienia i nazwiska przekazywali z pokolenia na pokolenie. W sumie podobnie było w XIX wieku i powstaniu burżuazji - też niby tylko za pieniądzem goniła, mając głęboko w poważaniu (zresztą z wzajemnością) arystokratów. Jednak stopień braków w wykształceniu historycznym jest już dziś tak ogromny, że mam nadzieję, że spośród tych wszystkich, co się na niej nie znają - wyrosną chociaż przyszli inżynierowie/lekarze/prawnicy i będą w stanie bez problemu utrzymać swoje rodziny. Jeśli nie jesteśmy już w stanie nadrobić zaległości (starsze pokolenia się wykruszają, a wróżenie z fusów nie ma sensu), to niech chociaż przyszłe miałyby lepiej. A co dajemy im w prezencie? Rosnące zadłużenie i wątpliwej urody nowoczesną architekturę.

Zakapior-san
06-05-2010, 21:45
Nie ma żadnej pamięci. Pamięć wśród młodzieży podtrzymywana jest tylko dzięki mediom, a w ich szczerość do końca bym nie ufał. Ile to wojen/konfliktów miały być tymi co "na zawsze w pamięci naszej"? Czasem od święta przypomni się o ofiarach II Wojny, a co z ofiarami wcześniejszych konfliktów? Nie mam na myśli bitew średniowiecznych - wiadomo, walka za pana czy monarchę, ale choćby XVIII i XIX wiek. Ludzie ginęli nie tylko z tego powodu, że sami się zaciągnęli do wojska czy to w celach zarobkowych/niczego innego nie potrafili czy z przymusu, ale też za swego rodzaju "za wolność naszą i waszą". Pamięta się o nich?
Ja pamiętam.

Nie ma tych, co by pamięć o konkretnym człowieku, znanego z imienia i nazwiska przekazywali z pokolenia na pokolenie.
bo niewykonalne jest pamiętać wszystkich żołnierzy wszystkich epok z imienia i nazwiska, co innego największych bohaterów.

Jednak stopień braków w wykształceniu historycznym jest już dziś tak ogromny,
No przecież lepsza bezmyślna konsumpcja (jaką błysnąłeś w poprzednim poście) niż poświęcenie dla czegoś ważniejszego niż własna dupa. Lepsze zapatrzenie na rynsztokowe gwiazdki typu Doda i obejrzenie "tańca" czy "klanu" niż pamięć o bohaterach i prawdziwie pozytywnych autorytetach.

wyrosną chociaż przyszli inżynierowie/lekarze/prawnicy i będą w stanie bez problemu utrzymać swoje rodziny.
Typowy konsumpcjonizm- lekarzem zostaje się dla kasy a nie by pomagać innym.

Jeśli nie jesteśmy już w stanie nadrobić zaległości (starsze pokolenia się wykruszają, a wróżenie z fusów nie ma sensu), to niech chociaż przyszłe pokolenia miałyby lepiej.
"Kto nie zna historii- skazany jest na powtórne jej przeżycie"

Adamsky
06-05-2010, 22:00
No tak "najwięksi z bohaterów". Są znaczniejsi bohaterowie (którzy przeżyli) i ci mniej znaczni (bo zginęli). No, ewentualnie można zapamiętać kogoś, kto pełnił znaczącego stanowisko, a przyszło mu rozstać się z tym światem (wiadomo - funkcja zobowiązuje). Jak mniemam, chodzi o dowódców, bo tych żołnierzy, którzy dostali coś w rodzaju Medal of Honor za uratowanie pół kompanii to już nie bardzo raczej. Najważniejszą wartością dla mnie jest rodzina i za nią byłbym gotów oddać życie. A, że lepiej dla niej, by była jak najdalej od miejsca działań wojennych, to przecież oczywiste jest, że musiałaby się ewakuować. A, że każdy zdrowy facet w rodzinie w takiej sytuacji jest potrzebny, to oczywiste, że nie zostawiłbym ich samych. Nie wiem w imię czego poświęciłbym jeszcze życie. Tak jak wspomniałem jednym z wcześniejszych postów - są jeszcze pewne sytuacje, ale raczej mało prawdopodobne, by takie okoliczności wystąpiły. Walczyć za ojczyznę? Ojczyzna to rzecz bezpłciowa. Naród - to co innego. Naród jest czymś faktycznym, mógłby stanowić rodzaj większej rodziny. Ale miłość do narodu trąci nacjonalizmem, a ten jest passe w dzisiejszych postępowych czasach. Modny jest patriotyzm i śmierć za kraj, nie jego mieszkańców. Zresztą raczej trudno o jedność w tej kwestii. Ile to wojen było rozpętywanych, które po kilku dniach się kończyły, ale jednak żołnierze i ludność cywilna cierpiała, kiedy ci "na górze" postanowili się układać, bo doszło do pewnego "nieporozumienia". Mam dość bycia tym "na dole". Jestem łakomy zaszczytów. A tych wojna szeregowemu bojownikowi nie przyniesie. Dowódcy czy politykowi - to co innego.
Zresztą na polu bitwy występuje pewna okoliczność. Naprawdę, mało który z żołnierzy walczy na wojnie za ojczyznę. Są tacy, ale nie ci stanowią większość. Sporo jest też takich, co chcą wyłącznie wojnę przeżyć. Jednak żołnierze poświęcają się za innych nie z pieśnią hymnu na ustach, ale w imię braterstwa broni. To braterstwo broni pcha żołnierzy do ataku na kolejne stanowisko wroga. Ta więź pomiędzy towarzyszami broni jest dla nich ważniejsza niż wszystkie górnolotne wiersze poetów, przemówienia polityków, odznaki czy nawet listy z domów. To jest najważniejsza rzecz, która pozwala z garstki oberwańców stworzyć coś na wzór armii. Wtedy pozostałe wartości tracą rację bytu. Gdybym był zmuszony zaciągnąć się do walki - tylko nadzieja, że mogę zaufać komuś kto stoi ze mną ramię w ramię pozwoliłoby mi iść do przodu. W innych wypadkach pewnie prędzej jakiś oficer polityczny strzeliłby mi w łeb.

Zakapior-san
06-05-2010, 22:20
Są znaczniejsi bohaterowie (którzy przeżyli) i ci mniej znaczni (bo zginęli).
Ja tego nie napisałem. Ale są osoby które stały się bohaterami jeszcze za życia np. Kościuszko.

ak mniemam, chodzi o dowódców, bo tych żołnierzy, którzy dostali coś w rodzaju Medal of Honor za uratowanie pół kompanii to już nie bardzo raczej.
Przejaskrawienie- na pewno wiesz kto to był Bartosz Głowacki. Ani z niego dowódca ani polityk a chwałą się okrył.

Walczyć za ojczyznę? Ojczyzna to rzecz bezpłciowa. Naród - to co innego.
Spójrz na etymologię słowa "Ojczyzna". Ojczyzna jest związana z Narodem.

Ale miłość do narodu trąci nacjonalizmem, a ten jest passe w dzisiejszych postępowych czasach.
No właśnie, strasznie niepopularne kochać własny naród w dobie "postępu".

Modny jest patriotyzm i śmierć za kraj, nie jego mieszkańców.
Kraj można sobie wybrać, ojczyznę ma się tylko jedną. Jakbym miał umierać to nie za kraj ale za Ojczyznę.

Ile to wojen było rozpętywanych, które po kilku dniach się kończyły, ale jednak żołnierze i ludność cywilna cierpiała, kiedy ci "na górze" postanowili się układać, bo doszło do pewnego "nieporozumienia". Mam dość bycia tym "na dole". Jestem łakomy zaszczytów. A tych wojna szeregowemu bojownikowi nie przyniesie. Dowódcy czy politykowi - to co innego.
To jest niestety smutne- walcząc o swoją rodzinę i Ojczyznę nie unikniemy walki o pasożytów, którzy zbiją na "ruchawce" majątek. Na szczęście te świnie historia też osądza. Tacy jak Branicki, Rzewuski i Potocki będą na zawsze zdrajcami a Wałęsa ubeckim konfidentem. Każdy z nich oddałby majątek aby pozbyć się tej ksywki ale przykro mi- nie da się ;)

Iron_Marcin
07-05-2010, 01:38
pozwoliłem sobie wtrącić się w ten wątek


No przecież lepsza bezmyślna konsumpcja (jaką błysnąłeś w poprzednim poście) niż poświęcenie dla czegoś ważniejszego niż własna dupa. Lepsze zapatrzenie na rynsztokowe gwiazdki typu Doda i obejrzenie "tańca" czy "klanu" niż pamięć o bohaterach i prawdziwie pozytywnych autorytetach.
co za straszne bzdury wypisujesz, to jest dla mnie po prostu niepojęte. czyli co mam robić? jeździć po wszystkich cmentarzach i całe życie poświęcić na kultywowanie pamięci o jakichśtam ludziach z przeszłości? a gdzie miejsce na "życie dalej"? uważam podobnie jak Adamsky, że wojna czy nie, po niej jakoś żyć trzeba. IMHO durna śmierć od jakiegoś odłamka jest warta ułamek tego, co człowiek może zrobić przez 30, a nawet więcej lat swojego życia.

Typowy konsumpcjonizm- lekarzem zostaje się dla kasy a nie by pomagać innym.
czyli uważasz, że nauczyciele, weterynarze czy leśnicy wybierają swój zawód ze względu na kwestie finansowe i materialistyczne

"Kto nie zna historii- skazany jest na powtórne jej przeżycie"
kto stoi w miejscu, ten się cofa

zakapior - cały czas wspominasz o jakimś honorze i śmierci za ojczyznę. czy śmierć sama w sobie nie jest bezcelowa? jaki jest sens umierania na jakimś zapomnianym przez bogów i człowieka polu? w imię czego? walki o ziemię? nie żyjemy w XIII wieku, żeby to miało jakieś większe znaczenie, ile nasze panisko ma hektarów.

nasuwa się także jasny wniosek: ŁATWIEJ jest zginąć na wojnie i otrzymać jakieśtam wyróżnienie zwane "chwałą" czy "honorem", zamiast PRZEŻYĆ i wznosić od nowa to, co odbudowy wymaga, bez względu na to, czy chodzi o rodziny, domy, pola i złote łany pszenicy i zapach sosnowego lasu w czerwcu, sady z gruszami obwieszonymi owocem w sierpniu, odległe wycie krasuli, i dźwięk gawronów w chłodny, grudniowy poranek.
z tego wszystkiego wolę jednak te doznania, niż "honor" i "wieczną pamięć".

Zakapior-san
07-05-2010, 12:36
czyli co mam robić? jeździć po wszystkich cmentarzach i całe życie poświęcić na kultywowanie pamięci o jakichśtam ludziach z przeszłości?
Bredzisz, nie pisałem czegoś takiego. Po prostu trzeba znać podstawowe fakty z historii.

uważam podobnie jak Adamsky, że wojna czy nie, po niej jakoś żyć trzeba.
Pewno że trzeba, a gdzie niby pisałem inaczej?

co człowiek może zrobić przez 30, a nawet więcej lat swojego życia.
Pojęcie względne. Hitler przeżył I wojnę światową i co zrobił przez następne lata?

IMHO durna śmierć od jakiegoś odłamka
Cuż, nikt sobie śmierci nie wybiera. Jutro może mi na łeb cegła spaść i też będzie durna śmierć.

czyli uważasz, że nauczyciele, weterynarze czy leśnicy wybierają swój zawód ze względu na kwestie finansowe i materialistyczne
Zadaj to pytanie Adamskiemu.

kto stoi w miejscu, ten się cofa
kto nie jest do tyłu ten jest do przodu

cały czas wspominasz o jakimś honorze i śmierci za ojczyznę
nie o "jakimś" ale o konkretnym.

czy śmierć sama w sobie nie jest bez celowa
każdy i tak kiedyś umrze, więc o co kaman?

jaki jest sens umierania na jakimś zapomnianym przez bogów i człowieka polu?
Skąd wiesz że Bóg o tym zapomni?

w imię czego? walki o ziemię?
LOL o rodzinę, przyjaciół, swój dom i piękne tradycje nie warto?

ŁATWIEJ jest zginąć na wojnie i otrzymać jakieśtam wyróżnienie zwane "chwałą" czy "honorem", zamiast PRZEŻYĆ i wznosić od nowa to, co odbudowy wymaga
żeby zacząć odbudowę- trzeba najpierw zakończyć wojnę. Nikt rozumny nie idzie na wojnę po to żeby zginąć, ale po to żeby ją wygrać, uzyskać warunki do spokojnego życia i przytaczanej ciągle przez Ciebie odbudowy.

z tego wszystkiego wolę jednak te doznania, niż "honor" i "wieczną pamięć".
Obawiam się, że w razie przegranej wojny (bo po co walczyć skoro można zginąć) i okupacji nie będziesz miał sposobności do "odbudowy" i zachwycania się sosnowymi lasami i dźwiękami gawronów. No chyba, że pójdziesz na kolaborację...

Witia
07-05-2010, 12:44
Wyjechałbym z kraju w bezpieczne miejsce. Takie geny nie mogą się zmarnować ;)

Zakapior-san
07-05-2010, 12:47
Wyjechałbym z kraju w bezpieczne miejsce. Takie geny nie mogą się zmarnować
Geny tchórza nie są wiele warte :twisted: (bez obrazy)

Witia
07-05-2010, 12:50
Geny tchórza nie są wiele warte :twisted: (bez obrazy)
Nazywaj to jak chcesz ;) Dla Ciebie tchórzostwo, dla mnie spryt i rozsądek. Geny nawet największego Rambo na nic się zdadzą jeżeli dostanie kulę w łeb. Ale Polacy zawsze mieli problem z tego typu rozumowaniem.

Zakapior-san
07-05-2010, 13:01
Ale Polacy zawsze mieli problem z tego typu rozumowaniem.
No to chyba Ty masz problemy z rozumowaniem bo uśmiercasz każdego kto tylko mundur założy. A biorąc pierwszą lepszą z brzegu choćby kampanię wrześniową- wystawiliśmy ponad milion żolnierzy a zginęło ile? Około 60000. Z miliona.

Geny nawet największego Rambo na nic się zdadzą jeżeli dostanie kulę w łeb.
Problem dla takich jak Ty pojawia się w chwili gdy wojacy wracają do domu. Za mundurem panny sznurem, a jak się jeszcze poopowiada frontowe historie to ho ho :lol:


Dziewczyny wolą bohaterów niż tchórzy. ;)
Z prostego powodu- ci pierwsi są mężczyznami i będą w stanie się dla nich poświęcić, bedą bronić a ci drudzy zostawią i uciekną w krzaki.

Witia
07-05-2010, 13:21
Mogę Ci zadać pytanie ?

Jesteś żołnierzem zawodowym ?

Zakapior-san
07-05-2010, 13:28
Co jeśli jestem a co jeśli nie jestem?

Volomir
07-05-2010, 14:01
Lepiej być zywym tchorzem niż marwym bohaterem;) Pewnie bym se gdzies ewakuowal i bezpiecznie budowal swoja kariere w neutralnym kraju :mrgreen:

Brave
07-05-2010, 14:15
Zakapior, tylko że ty pojedziesz na front, dostaniesz kulkę w łeb,zostaniesz bohaterem, a wróg dopadnie twoją rodzinę i albo ją zabiję, albo bd pracować w obozach.

Tymczasem Witia, bd bezpiecznie opiekować się rodziną za granicą i znajdzie dziewczynę, która doceni jego opiekuńczość.

voitek
07-05-2010, 14:39
Tymczasem Witia, bd bezpiecznie opiekować się rodziną za granicą i znajdzie dziewczynę, która doceni jego opiekuńczość.

A Vas dalej bedzie bil zolnierza po helmie? :D

Boniek
07-05-2010, 14:53
Problem dla takich jak Ty pojawia się w chwili gdy wojacy wracają do domu. Za mundurem panny sznurem, a jak się jeszcze poopowiada frontowe historie to ho ho :lol:
Dziewczyny wolą bohaterów niż tchórzy. ;)
Z prostego powodu- ci pierwsi są mężczyznami i będą w stanie się dla nich poświęcić, bedą bronić a ci drudzy zostawią i uciekną w krzaki.

Głupio mi się wtrącać, ale muszę powiedzieć że to wyobrażenie jest chyba trochę wyidealizowane. Wielu żołnierzy którzy wracają z wojny ma traumę na wiele lat, albo i na całe życie, a poza tym często nie umieją się odnaleźć w normalnym życiu (pewnie wszyscy oglądali "Rambo - Pierwsza Krew", albo "Hard Locker"). Więc o tym szczęśliwym, bohaterskim powrocie to nie wiem czy to nie przesada.
No, chyba że Ty jesteś rzeczywiście żołnierzem i może masz taki chwalebny powrót za sobą (np. z Iraku), jeśli tak jest to wiesz jednak na pewno że nie wszystkie powroty są tak szczęśliwe i czym więcej ludzi się zabije tym gorzej dla psychiki.

voitek
07-05-2010, 15:07
Problem dla takich jak Ty pojawia się w chwili gdy wojacy wracają do domu. Za mundurem panny sznurem, a jak się jeszcze poopowiada frontowe historie to ho ho :lol:
Dziewczyny wolą bohaterów niż tchórzy. ;)
Z prostego powodu- ci pierwsi są mężczyznami i będą w stanie się dla nich poświęcić, bedą bronić a ci drudzy zostawią i uciekną w krzaki.

Głupio mi się wtrącać, ale muszę powiedzieć że to wyobrażenie jest chyba trochę wyidealizowane. Wielu żołnierzy którzy wracają z wojny ma traumę na wiele lat, albo i na całe życie, a poza tym często nie umieją się odnaleźć w normalnym życiu (pewnie wszyscy oglądali "Rambo - Pierwsza Krew", albo "Hard Locker"). Więc o tym szczęśliwym, bohaterskim powrocie to nie wiem czy to nie przesada.
No, chyba że Ty jesteś rzeczywiście żołnierzem i może masz taki chwalebny powrót za sobą (np. z Iraku), jeśli tak jest to wiesz jednak na pewno że nie wszystkie powroty są tak szczęśliwe i czym więcej ludzi się zabije tym gorzej dla psychiki.

http://wyborcza.pl/1,76842,5699172,Najk ... towej.html (http://wyborcza.pl/1,76842,5699172,Najkrwawsza_bitwa_Polakow_od_czasu _II_wojny_swiatowej.html)

kamilios
07-05-2010, 15:34
Pojęcie względne. Hitler przeżył I wojnę światową i co zrobił przez następne lata?

Hitler to tylko jednostka. Mówimy o ogóle. Sądzisz, że lepiej dla Polski będzie jeżeli 50 tysięcy osób zginie czy jeśli wyemigruje i wróci za 20/30 lat budować ten kraj od nowa?


kto nie jest do tyłu ten jest do przodu

"Kto nic nie zyskuje, ten traci"


nie o "jakimś" ale o konkretnym.

Zdefiniuj słowo "hono"r. Co to właściwie według Ciebie jest, że warto za to ginąć? Dla mnie tylko głupie słowo wymyślone kiedyś przez kogoś motywujące bezmyślny tłum do walki.


każdy i tak kiedyś umrze, więc o co kaman?

Ale ważne JAK umrze i co po sobie zostawi. Wolę zostawić po sobie rodzinę, którą uda mi się uratować emigrując razem z nią, silniejsze państwo, które uda mi się wybudować. A co Ty zostawisz po sobie umierając? Pamięć mówisz? Pamięć po Tobie 10 lat po wojnie przeminie, tak jak przeminęła po przeciętnym Kowalskim, który we Wrześniu 39 roku zabił 10 osób, a potem niechcący wszedł w minę przeciwpiechotną(wszelkie podobieństwa są przypadkowe) Będzie cię pamiętała tylko rodzina.


LOL o rodzinę, przyjaciół, swój dom i piękne tradycje nie warto?

A umierając to uratujesz? Szczerze wątpię.


Nikt rozumny nie idzie na wojnę po to żeby zginąć, ale po to żeby ją wygrać, uzyskać warunki do spokojnego życia i przytaczanej ciągle przez Ciebie odbudowy.

Szybko zmieniasz zdanie. Jeszcze niedawno walczyło się nie o wygraną a o honor i za ojczyznę, a śmierć na polu bitwy była zaszczytem.


Obawiam się, że w razie przegranej wojny (bo po co walczyć skoro można zginąć) i okupacji nie będziesz miał sposobności do "odbudowy" i zachwycania się sosnowymi lasami i dźwiękami gawronów. No chyba, że pójdziesz na kolaborację...

Niektórzy ludzie to są niereformowalni. Tłumaczy Ci się i tłumaczy, a Ty nadal swoje... Według tego co twierdzisz nasze państwo zostało odbudowane tylko przez kolaborantów i zdrajców tak?

A tak na koniec. Wytłumacz mi co to jest według Ciebie "Wieczna pamięć". Wiecznie pamięta się tylko ludzi, którzy byli na wysokich pozycjach lub dokonali naprawdę wielkich rzeczy.

Zakapior-san
07-05-2010, 16:19
Zdefiniuj słowo "hono"r. Co to właściwie według Ciebie jest, że warto za to ginąć? Dla mnie tylko głupie słowo wymyślone kiedyś przez kogoś motywujące bezmyślny tłum do walki.
Znajdź sobie definicję na necie. Właśnie przez powszechny brak honoru mamy taki syf w państwie i w codziennym życiu.

Sądzisz, że lepiej dla Polski będzie jeżeli 50 tysięcy osób zginie czy jeśli wyemigruje i wróci za 20/30 lat budować ten kraj od nowa?
Po co odbudowywać? Przyjdzie kolejna zawierucha i znowu "światli" jak Ty uciekną i nie bedzie miał kto bronić tego co budowali. A potem wkoło Macieju, ma to sens?

Wolę zostawić po sobie rodzinę, którą uda mi się uratować emigrując razem z nią, silniejsze państwo, które uda mi się wybudować.
j.w. po co odbudowywać skoro za chwilę znowu łatwo to zostanie zniszczone? I po co lata wyrzeczeń przy odbudowie? Głupia syzyfowa praca.

Do tego: jakie silniejsze państwo uda się wybudować? Przecież tam na górze w rządzie i w sejmie wszyscy myślą tak samo jak Ty. W Polsce można robić kasę, można się bogacić ale jak przyjdzie co do czego to głowa w piasek albo wio za granicę jak Rydzyk Śmigły. Oni też wrócą i dalej będą tu bruździć i walić w h... He he- im na pewno uda się uciec a co do Ciebie to małe szanse jak komunikacja padnie a sąsiedzi zamkną granice. Co wtedy? Kolaboracja czy jednak walka o zwykłych Polaków?

Wiecznie pamięta się tylko ludzi, którzy byli na wysokich pozycjach lub dokonali naprawdę wielkich rzeczy.
No i? Historia pamięta takich Rydzyków Śmigłych na jakiego się kreujesz. Ale nie jako bohaterów...

kamilios
07-05-2010, 17:08
Znajdź sobie definicję na necie

Brawo... Właśnie o to mi chodziło. Będziesz walczyć o "honor" nawet nie wiedząc co to jest.


Po co odbudowywać? Przyjdzie kolejna zawierucha i znowu "światli" jak Ty uciekną i nie bedzie miał kto bronić tego co budowali. A potem wkoło Macieju, ma to sens?

Lepiej odbudować niż umrzeć. Myślisz, że śmierć za ojczyznę jest czymś wielkim? Za dużo się chłopcze filmów naoglądałeś. Ty chyba nie wiesz co to jest śmierć. Myślisz, że jak Cię postrzelą to bum i nie żyjesz? Nie to nie jest tak. Śmierć może trwać godzinami, a Ty wtedy dławiąc i krztusząc się własną krwią będziesz prawdopodobnie żałował, że nie posłuchałeś tych "światłych" ludzi. Ja przynajmniej przeżyje, a to samo w sobie jest dużo większą rzeczą niż śmierć.


j.w. po co odbudowywać skoro za chwilę znowu łatwo to zostanie zniszczone? I po co lata wyrzeczeń przy odbudowie? Głupia syzyfowa praca.

Do tego: jakie silniejsze państwo uda się wybudować? Przecież tam na górze w rządzie i w sejmie wszyscy myślą tak samo jak Ty. W Polsce można robić kasę, można się bogacić ale jak przyjdzie co do czego to głowa w piasek albo wio za granicę jak Rydzyk Śmigły. Oni też wrócą i dalej będą tu bruździć i walić w h... He he- im na pewno uda się uciec a co do Ciebie to małe szanse jak komunikacja padnie a sąsiedzi zamkną granice. Co wtedy? Kolaboracja czy jednak walka o zwykłych Polaków?

Po 1: Skąd wiesz, że to będzie chwila? A jak to będą setki lat trwania tego co pomogłem odbudować? Kto wtedy więcej uczyni: Ty czy ja?
Po 2: W Polsce można robić kasę owszem, ale Polskę można też kochać nie walcząc za nią. Czy to naprawdę tak wielki grzech, że cenię życie swoje i moich bliskich bardziej niż Kraj? Kraj to nie tylko kawałek ziemi za, który chcesz walczyć. Kraj to ludzie. Im więcej ludzi zginie tym bardziej kraj ucierpi. Co z tego, że stracimy ziemię? Za 100-200 lat znowu będzie nasza. Gorzej jak z naszych kilkudziesięciu milionów populacji zostanie kilka. Kto zajmie się Twoją żoną i dziećmi jak zginiesz?
Po 3: Skąd wiesz, że nie jestem majętnym człowiekiem? Co z tego, że komunikacja padnie? Mam samochód, i to nie taki słaby. Po drodze do Niemiec podjechałoby się do banku, pobrało pieniądze z konta, dałoby się łapówkę strażnikom na granicy. Potem do Francji, a stamtąd już do Stanów.


No i?

Najgłupsza odpowiedź... Boże jak ja tego nienawidzę. No i to, że nie zostaniesz zapamiętany. Prawdopodobnie nikt nie odnajdzie Twojego ciała. Nie rozumiesz tego? Nikt Cię nie będzie pamiętał! Twoje nazwisko nie będzie w podręcznika od historii. Jedyne co po Tobie zostanie to może Twoje kości. I tyle. Nic więcej. Nie kreuje się na "Rydzyka Śmigłego" wolę żyć niż zginąć.

A do reszty mojego postu się nie odniosłeś. Mam rozumieć, że się ze mną zgadzasz?

Zakapior-san
07-05-2010, 17:46
Brawo... Właśnie o to mi chodziło. Będziesz walczyć o "honor" nawet nie wiedząc co to jest.
Po co pytasz o definicję- przecież jest dla ciebie tylko jedna: honor= uciekać.

Za dużo się chłopcze filmów naoglądałeś
Nie mów do mnie chłopcze, chłopcze :lol:

Ty chyba nie wiesz co to jest śmierć.
A Ty wiesz? Przeżyłeś ją już? :lol:

Śmierć może trwać godzinami
Nie tylko na wojnie.

Ja przynajmniej przeżyje, a to samo w sobie jest dużo większą rzeczą niż śmierć.
"Lepiej prawdziwie umrzeć niż być trupem za życia."

Skąd wiesz, że to będzie chwila? A jak to będą setki lat trwania tego co pomogłem odbudować?
Państwo które poddaje się wrogom bez walki lub stawia znikomy opór jest wyjątkowo łakomym kąskiem... (Patrz Polska XVIII w.)

Polskę można też kochać nie walcząc za nią
Ta- matka jak wychowuje to jest cacy a jak przyjdzie na nią bieda to niech radzi sobie sama. Kocha się ją ale pozwala zdechnąć. Takie podejście ma z pewnością pozytywne zastosowanie w wielu dziedzinach...

Kto zajmie się Twoją żoną i dziećmi jak zginiesz?
Witia :lol:

Skąd wiesz, że nie jestem majętnym człowiekiem?
Po tym co piszesz raczej Jesteś. Chcesz uciekać bo masz nie tylko życie do stracenia. Jak menażeria z sejmu.

Mam samochód, i to nie taki słaby.
Ach, to już wiem na czym Ci zależy. Gorzej jak sypnie się korek bo nie tylko Ty wpadniesz na super pomysł spieprzania za granicę. Wystarczy jedno dobre bum w środek drogi i już szukasz objazdu o ile paliwa starczy (a"silny" silnik bierze duuużo) :lol:

Nikt Cię nie będzie pamiętał! Twoje nazwisko nie będzie w podręcznika od historii.
A skąd wiesz? Prorok jakiś Jesteś?

A do reszty mojego postu się nie odniosłeś. Mam rozumieć, że się ze mną zgadzasz?
Generalnie to pleciesz trzy po trzy, chełpisz się z bycia tchórzem. Komentuję fragmenty z których chociaż minimum logiki tryska.
Pytanie do Ciebie- jaki masz cel w życiu oprócz bezmyślnego konsumpcjonizmu?

Filmor
07-05-2010, 17:54
Widzę, że dyskusja się rozwija:).

Ja osobiście bardziej przychylam się do walki niż do ucieczki, mimo że dostrzegam wady takiego postępowania. Po pierwsze mam smykałkę do wojaczki a poza tym wszystkie argumenty, które podają przeciwnicy walki(rodzina, odbudowa państwa, pomoc z zagranicy itp.) są właściwie bezpodstawne.

My tutaj nie mówimy o jakiejś przygranicznej potyczce. My tu mówimy o Wojnie Światowej w czasach, kiedy samolot może latać do 3000km/h a bomba zamiatać obszar tysięcy kilometrów. W takiej wojnie nie będzie "państw neutralnych", nie będzie bezpieczeństwa za granicą-Ziemia jest na to za mała. A odbudowa państwa i pomoc "bojownikom"? Jakiego państwa? I jakim bojownikom skoro 10 chce wysyłać paczuszki z życzeniami do 1, który biega z karabinem? Przetrwanie, bądź nie w takiej wojnie bardziej od przemyślanej strategii uciekania po kanałach zależy od czystego fartu. Od fartu pokroju czy dostanę 0.2 Gy czy 8 Gy.

Pomijając już 3 wojnę to walka typu Irak czy Afgan zależy już od indywidualnych preferencji. Ja na ten przykład w tym momencie pojechałbym tam bez namysłu, jeśli potrzebowałbym kasy i mogłoby to pomóc komukolwiek, kto tej pomocy potrzebuje(pomijając rządy-mówię o ludziach). Ale co jutro? Wczoraj poznałem bardzo fajną blondyneczkę na juwenaliach, więc kto wie co będzie jutro, co będzie za rok, czy dwa... Wątpię, żebym poszedł walczyć w wojnie, której sens jest niewspółmierny do podejmowanego ryzyka. A sens wojny rośnie wraz z jej bliskością do Ojczyzny, naszego domu i naszych bliskich, oraz z brakiem sensu rozwiązań typu ucieczka, czy emigracja.

kamilios
07-05-2010, 18:34
Słuchaj zakapiorze:

Po co pytasz o definicję- przecież jest dla ciebie tylko jedna: honor= uciekać.

Nie. Dla mnie takie uczucie jak honor nie istnieje. Jest to tylko ludzki wymysł mający na celu pobudzić nienawiść do wroga u bezmyślnego tłumu. Bo wytłumacz mi czym inaczej jest honor? Proszę już o to 3-ci raz a jak dotąd nie usłyszałem odpowiedzi.


A Ty wiesz? Przeżyłeś ją już?

Żeby wiedzieć co to jest nie trzeba jej "przeżyć" wystarczy mieć trochę rozumu. "Nikt nie umrze za ojczyznę bez wielkiej nadziei nieśmiertelności."- Cyceron. A teraz załóżmy, że po śmierci nic nie ma. Czy przy takim założeniu nadal byś się poświęcił?


"Lepiej prawdziwie umrzeć niż być trupem za życia."

Kogo to cytat mości zakapiorze?


Państwo które poddaje się wrogom bez walki lub stawia znikomy opór jest wyjątkowo łakomym kąskiem... (Patrz Polska XVIII w.)

Człowieku!!! Według Twojej teorii Polska teraz nie ma prawa istnieć. NA SZCZĘŚCIE znalazło się kilku takich jak ja. Bo gdyby wszyscy się tak bzdurnie poświęcali jak Ty to nie było by Polski od dawna(Na szczęście Twoi rodzice ani dziadkowie nie myślą tak jak Ty bo i Ciebie by nie było).


Ta- matka jak wychowuje to jest cacy a jak przyjdzie na nią bieda to niech radzi sobie sama. Kocha się ją ale pozwala zdechnąć. Takie podejście ma z pewnością pozytywne zastosowanie w wielu dziedzinach...

Czy Ty naprawdę nie rozumiesz, że Polska to nie tylko kawałek ziemi? Polska to ludzie tacy jak Ty i ja. Pozwalać Polsce "zdechnąć" to umrzeć na polu walki. Czy naprawdę uważasz, że 50000 poświęconych istnień > 50000 żywych ludzi, którzy mogą nasz kraj odbudować? Bogactwo kraju to nie ziemia "Nie ma większego bogactwa w narodzie nad światłych obywateli. "


Po tym co piszesz raczej Jesteś. Chcesz uciekać bo masz nie tylko życie do stracenia. Jak menażeria z sejmu.

Nie ma nic cenniejszego niż życie. Myślisz, że Bóg weźmie Cię do Raju za poświęcenie się ojczyźnie. Odpowiem Ci, że nie. Jak odtrącasz i opluwasz Jego dar, którym jest życie to na wejście do Edenu nie licz.


Ach, to już wiem na czym Ci zależy. Gorzej jak sypnie się korek bo nie tylko Ty wpadniesz na super pomysł spieprzania za granicę. Wystarczy jedno dobre bum w środek drogi i już szukasz objazdu o ile paliwa starczy (a"silny" silnik bierze duuużo)

Wezmę dodatkowe kanistry. Ewentualnie wynajmę helikopter. A zależy mi głównie na życiu. Co to pieniądze? Zawsze można je zarobić, a życia już nie odzyskasz.


A skąd wiesz? Prorok jakiś Jesteś?

Aby to wiedzieć nie trzeba być Prorokiem. Ale widać już na czym Ci zależy...


Generalnie to pleciesz trzy po trzy, chełpisz się z bycia tchórzem. Komentuję fragmenty z których chociaż minimum logiki tryska.
Pytanie do Ciebie- jaki masz cel w życiu oprócz bezmyślnego konsumpcjonizmu?

Nie chełpię się z bycia tchórzem. Ja po prostu racjonalnie myślę. Logika tryska niestety z większej ilości moich słów niż z Twoich. A teraz powiedz mi co to jest tchórzostwo? Pojęcie względne. Odpowiem Ci na ostatnie pytanie: Przeżyć moje życie dobrze, uczciwie z moją rodziną i przyjaciółmi. Nie jestem oszustem ani złodziejem. Po prostu zwykłym człowiekiem, który zamiast umrzeć za coś co i tak się odrodzi woli żyć spokojnie. Szkoda, że tego nie rozumiesz. Szkoda, że podążasz za idiotycznymi stereotypami: Polak = Męczennik. Szkoda, że jesteś zwolennikiem teorii: Polska naród wybrany, chodźcie do nas pany, jak zabije wroga to pójdę do Boga.

Zakapior-san
07-05-2010, 18:44
Dla mnie coś takiego jak honor nie istnieje.
:shock: :shock: :shock:

I na tym kończę rozmowę z szanownym Panem...

kamilios
07-05-2010, 18:46
Przepraszam błąd już poprawiam. Chodziło mi o to, że takie uczucie jak honor nie istnieje. Honor owszem istnieje: dla jednych ważny dla innych mniej. Dla mnie ważne jest to aby honorowo żyć, nie aby honorowo umrzeć. Ale proszę 4-ty raz: Wytłumacz co to dla Ciebie jest!!!

Witia
07-05-2010, 19:42
Co jeśli jestem a co jeśli nie jestem?
Jeżeli taką dumą napawa Cię rola żołnierza, to co jeszcze robisz przed komputerem na tym forum ? Przecież każdego dnia możesz służyć temu krajowi. Możesz jechać do Afganistanu i Iraku bronić jego interesów, bronić polskich rodzin przed terrorystami.


Cytuj:
Kto zajmie się Twoją żoną i dziećmi jak zginiesz?

Witia :lol:
Muszę Cię zmartwić, ale niestety nie. Z mojej strony mogłaby liczyć tylko na niezobowiązujący seks ;)


Słuchaj, sprawa jest prosta. Sam wielokrotnie myślałem za młodu nad wstąpieniem do wojska, ale z biegiem lat uświadomiłem sobie na jakiej zasadzie działa dzisiejsze wojsko i jakie są jego główne cele... Ale nawet jeśli przyjąć by wizję 3 wojny światowej, to powiedz mi, czy naprawdę chcesz ginąć dla zasady ? Przecież jest pewne że zginiesz bądź trafisz do niewoli. Pchanie się do obrony kraju, który generalnie ma Cię w głębokim poważaniu i zdziera z Ciebie 32% dochodów rocznie nie świadczy o bohaterstwie tylko głupocie w pełnym tego słowa znaczeniu. Jeżeli ojczyzna miałaby upaść to cóż... szkoda, ale na pewno nie pomogę jej podnieść się z gruzów ginąc na linii frontu. Znacznie mądrzejszym wyjściem jest emigracja, dorobienie się kasy w wolnym i neutralnym kraju, a następnie działalność na rzecz odzyskania niepodległości.

Musisz zacząć odróżniać honor i odwagę od głupoty.

KWidziu
07-05-2010, 19:45
Pchanie się do obrony kraju, który generalnie ma Cię w głębokim poważaniu i zdziera z Ciebie 32% dochodów rocznie nie świadczy o bohaterstwie tylko głupocie w pełnym tego słowa znaczeniu.

Gdzie Ty masz takie litościwe państwo dzisiaj? :lol: :lol: :lol: :lol:

kamilios
07-05-2010, 19:52
Znacznie mądrzejszym wyjściem jest emigracja, dorobienie się kasy w wolnym i neutralnym kraju, a następnie działalność na rzecz odzyskania niepodległości.

Musisz zacząć odróżniać honor i odwagę od głupoty.

O tym Mu cały czas mówię, ale on niestety zdaje się nie rozumieć... Szkoda.

Witia
07-05-2010, 20:00
Gdzie Ty masz takie litościwe państwo dzisiaj? :lol: :lol: :lol: :lol:
No dobra, chodziło mi tylko o PIT ;)

Witold
07-05-2010, 20:09
Witia, temat o podatkach już jest.

Honor? Takie coś w dzisiejszych czasach nie istnieje.

turkopol
07-05-2010, 20:24
e tam, jesli zajechał znaczy ze silniejszy, co znaczy panstwo? Co znaczy honor? Co znaczy "duma narodowa", co znaczy chłopiec z karabinem - nasz dobry, obcy to juz jest patologia rzadu wykorzystującego do walki dzieci - spierniczam gdzie pieprz rośnie :lol:

Iron_Marcin
08-05-2010, 00:21
Zakapior, ciągle mówisz o jakimś mitycznym honorze, który można zdobyć jak łupy - na wojnie.

>>Honor - poczucie godności osobistej lub dobre imię<<

dobre imię można uzyskać na różne sposoby, opowiem Ci teraz o mojej małej ojczyźnie, Poznaniu. tutaj nikt złego słowa nie powie na Hipolita Cegielskiego, Karola Marcinkowskiego, ród Raczyńskich etc etc etc generalnie wszystkich ludzi, którzy podtrzymywali tożsamość narodową oraz co najważniejsze, prowadzili Wielkopolskę do dobrobytu. oni dawali nadzieję, ale także miejsca pracy i chleb. czy ich działalność nazwiesz niehonorową, gdyż nie ginęli na przeprawie jajkiejś zaplutej rzeki, jak ks. Poniatowski?

turkopol
08-05-2010, 03:16
W kazdym razie walke w obronie granic rozumiem a wręcz pochwalam - jestem z takimi bohaterami duchem. A ciałem w australii :lol:

Volomir
08-05-2010, 11:57
Wpowiedz Kolegi wyzej rozwalila mnie na kawaleczki;) Nic wiecej do dodani nie mam :twisted:

Brave
08-05-2010, 12:27
Moim zdaniem takie coś jak patriotyzm zaczęło stopniowo, szczególnie teraz, gdzie ważniejsze są gry PC i inne pierdółka.

W szkołach powinien być większy nacisk na kształcenie przyszłych Polaków.
Płakać się chce jak się patrzy na oceny uczniów z historii w dzisiejszych czasach.

I jeszcze jak słyszę komentarze typu: "Nie jestem patriotą, bo Polska to syf i w państwie jest bałagan"
A jak proszę o rozwinięcie słowa bałagan to zazwyczaj nikt niema nic do powiedzenia.

Oczywiście nie możemy mówić o osobie, ktorą wyemigrowała z kraju na czas wojny, że ma kraj w gdzieś.

KWidziu
08-05-2010, 13:13
W szkołach powinien być większy nacisk na kształcenie przyszłych Polaków.

To się z domu, nie ze szkoły, wynosi.

Brave
08-05-2010, 13:30
W szkołach powinien być większy nacisk na kształcenie przyszłych Polaków.

To się z domu, nie ze szkoły, wynosi.Hehe, tylko że szkoła ma także za zadanie wychowywać, a nie tylko nauczać przedmiotów...

turkopol
08-05-2010, 13:31
Ze szkoły troche tez jednak prócz kredy cos tam sie jeszcze wynosi. A z domu jak najbardziej, owszem.

KWidziu
08-05-2010, 13:35
Hehe, tylko że szkoła ma także za zadanie wychowywać, a nie tylko nauczać przedmiotów...



W moim odczuciu szkoła uczy zachowań społecznych ale nie wychowuje. Jeżeli uważasz, że jednak wychowuje to ja boję się zapytać jakiego rodzaju wychowanie to jest i kiedy się odbywa.

turkopol
08-05-2010, 13:46
Wychowanie ideologiczne - wiecej tego z załozenia nawet w szkole jak w domu. Przykładem moga byc kraje poradzieckie gdzie mimo odsrodkowych sił separatystycznych przynaleznosc do 'matki Rosji' zdaje sie byc ciagle obecna w pewnych aspektach tozsamosci narodu. Wiec jakby gdzies w początkach scierały sie tendencje wychowania wyniesionego z domu i ze szkoły. Ale to kwestie subtelne i ciezko o konkretniejsze przykłady. Wiele w naszym mysleniu póki sami nie dojrzejemy do krytycznego i refleksyjnego ogladu rzeczywistosci jest własnie takim wyniesionym ze szkoły światopoglądem.

Witold
08-05-2010, 15:09
Propunuje wydzielić posty o patriotyzmie.

kamilios
08-05-2010, 15:51
Propunuje wydzielić posty o patriotyzmie.


Popieram. Za wielki off-top tu się robi. Mieliśmy dyskutować o tym co zrobilibyśmy podczas 3 wojny światowej, a nie o ideologiach i wychowaniu.

turkopol
08-05-2010, 16:15
No teraz teraz to juz spam jest :lol:


Propunuje wydzielić posty o patriotyzmie.


Popieram. Za wielki off-top tu się robi. Mieliśmy dyskutować o tym co zrobilibyśmy podczas 3 wojny światowej, a nie o ideologiach i wychowaniu.
Tym bardziej nie mieliśmy dyskutowac o tym co jest na temat a co nie. A propozycja wydzielenia postów była ok, tylko niepotrzebnie podchwytujesz temat propozycji zamiast podchwytywac temat rozmowy. Ja nie twierdze ze pisze na temat wiec jestem bez zarzutu ;)

Witia
08-05-2010, 18:59
Proponuję po prostu trzymać się tematu. Gdybym miał wydzielać każdy oftop o długości 5 postów to musiałbym siedzieć na tym forum 24h.

turkopol
08-05-2010, 19:27
W czasach "zimnej wojny" niektórzy lali sobie z żelbetu schron na działce. Ja nie musiałem bo znałem ze szkoły sposoby ratowania sie przed promieniowaniem :lol: - że po krótkich dywagacjach wróce do tematu

Witold
08-05-2010, 19:52
Ja nie musiałem bo znałem ze szkoły sposoby ratowania sie przed promieniowaniem

Paść na ziemie i przykryć się gazetą?

turkopol
08-05-2010, 20:04
hehe, jakoś podobnie, podkreslam 'znałem' bo dawno nie ćwiczyłem juz tego, oczywiscie sie padalo i chyba wazne bylo zeby schowac glowe - do dzisiaj nosze hełm :lol:

Janek
08-05-2010, 22:04
Paść na ziemie i przykryć się gazetą?

Paść na ziemie, przykryć gazetą i czołgać się na cmentarz ;)

turkopol
12-05-2010, 00:39
Temat jakby zamarł ;) Jakas bomba spadła? :| Podsumowując to ktos by jednak bronił tej Ojczyzny naszej - i dobrze, warto wiedziec. Juz nie bede pisal ze popijajac drinka na majorce bo raz ze to by była nieprawda a dwa ze za kase na drinka na majorce kupił by od ruskich na lewo skrzynie kałachów. Już nie bede przesadzał ze z opłaceniem pilota który by ją zrzucił naszym dzielnym patryjotom gotowym oddac zycie za nasz piekny kraj przynajmniej w teorii. Jak byłoby naprawde? Tego nikt z nas tak do konca nie wie.

Matos
12-05-2010, 12:43
Popieram rozsyłanie łańcuszków: STOP WOJNIE, na pewno podkopie to morale agresora i w efekcie odbierze chęć do prowadzenia wojny :shock:

Rafa
13-05-2010, 20:59
Pozwolę sobie wtrącić swoje 3 grosze.

Szeroko rozumiany patriotyzm, do którego tak bardzo poczuwa się Zakapior, jest idiotyzmem samym w sobie. Zwykła oznaka ignorancji i egoizmu. Oddawanie życia za jakiś abstrakcyjny twór? Gdyby grupa ludzi zaczęła wierzyć w magiczne konie na wrotkach które ich chronią, śmierć w ich imieniu byłaby równie wartościowa co za kraj. Urodziłem się w Polsce, tylko co z tego? Kogo to obchodzi czy jestem Polakiem czy Ugandyjczykiem. Czy ludzie nie są sobie równi? Religia i patryidiotyzm - dwa motory napędzające wojnę. Szanuję to, że kto ma inne zdanie. Ale upieranie się przy nim, olewając konstruktywne argumenty jest idiotyczne. Kto chce niech ginie w imieniu czego tam chce. Ale nie ma prawa nazywać innych tchórzami.

Jest to cholerny, wzbudzany sztucznie przesąd mający na celu kontrole społeczeństwa. Podstawa wszelkich zbrodniczych czynów. Mówisz, że bronisz swój kraj? Nieprawda. Bronisz to co wcześniej zostało zagarnięte. Ociekasz hipokryzją. Patriotyzm należy zwalczać, aż ludzie przestaną widzieć służbę ojczyźnie, bohaterswo wojny i chwałę wojskową. Zwykłe zaprzeczenie równości i solidarności ludzkiej.



Nie kojarzę już kto to powiedział, ale perfekcyjne obnarza ten pogląd:


"Patriotyzm (...) jest przesądem stworzonym sztucznie i podtrzymywanym poprzez sieć kłamstw i oszustw; przesądem okradającym człowieka z poszanowania dla siebie i godności (...) zarozumiałość, arogancja i egotyzm są podstawami patriotyzmu. Pozwólcie mi to zilustrować. Patriotyzm zakłada że nasz świat jest podzielony na małe kawałki, każdy otoczony żelaznymi wrotami. Ci, którzy mieli szczęście urodzić się na jakimś szczególnym kawałku, uważają się za lepszych, bardziej szlachetnych, wspanialszych, inteligentniejszych niż istoty zamieszkujące inne kawałki. Jest więc obowiązkiem każdego, żyjącego na tym wybranym kawałku, aby walczyć, zabijać i ginąć próbując narzucić wszystkim innym swoją wyższość. Mieszkańcy innych skrawków rozumują oczywiście w podobny sposób (...)"

Pozdrowienia od obywatela świata...

turkopol
13-05-2010, 21:54
Jakkolwiek nowoczesne myslenie kosmopolityczne wydaje sie czymś postepowym wzgledem zascionkowych patryjotyzmów w obszarze podziałów, nie mozna sie zgodzic z tym ze religie prowadza do wojen. To własnie pierwsze hasła antywojenne zrodziły na łonie religijnym dawno temu. Ludzkośc od walk jednostkowych ewoluowała przez walki plemienne do walk miedzynarodowych. A wojny religijne sa juz czyms bardzo odległym od dzikosci. To wojny wiekszych całosci - i niestety chyba tylko tak moze postepowac jakakolwiek ewolucja. Doszliśmy juz raz a moze i juz nie raz w historii ludzkosci do tego ze świat podzielił sie na dwoje. To juz wysoka ewolucja gdyby w ogóle wierzyc w postep. Człowiek znajdzie sobie zawsze pretekst do wojny chocby nim miałobyć coś tak w ideologii od nich odległego jak religie. Prawo i religia znaczyły dawniej to samo, szły po prostu w parze. A prawo to juz sieganie po idee sprawiedliwosci majacej w miejsce jednostkowych korzysci dawac korzyśc wielu.

Witia
14-05-2010, 09:48
"Patriotyzm (...) jest przesądem stworzonym sztucznie i podtrzymywanym poprzez sieć kłamstw i oszustw; przesądem okradającym człowieka z poszanowania dla siebie i godności (...) zarozumiałość, arogancja i egotyzm są podstawami patriotyzmu. Pozwólcie mi to zilustrować. Patriotyzm zakłada że nasz świat jest podzielony na małe kawałki, każdy otoczony żelaznymi wrotami. Ci, którzy mieli szczęście urodzić się na jakimś szczególnym kawałku, uważają się za lepszych, bardziej szlachetnych, wspanialszych, inteligentniejszych niż istoty zamieszkujące inne kawałki. Jest więc obowiązkiem każdego, żyjącego na tym wybranym kawałku, aby walczyć, zabijać i ginąć próbując narzucić wszystkim innym swoją wyższość. Mieszkańcy innych skrawków rozumują oczywiście w podobny sposób (...)"
To już niestety lewacka propaganda. Pokaż mi encyklopedyczną definicję słowa patriotyzm, w której występuje pojęcie wywyższania własnego narodu na tle innych. Mylisz patriotyzm z szowinizmem...

Także niestety nie masz racji pisząc:


Nie kojarzę już kto to powiedział, ale perfekcyjne obnarza ten pogląd:
Nie oddaje go w ani jednym procencie.

Rafa
14-05-2010, 12:32
Nie mówię o nacjonalizmie, choć granica między nimi jest bardzo cienka.


Pokaż mi encyklopedyczną definicję słowa patriotyzm, w której występuje pojęcie wywyższania własnego narodu na tle innych. Mylisz patriotyzm z szowinizmem...

Nie jest to powiedziane wprost, ale skoro definiuje się go jako poszanowanie własnego narodu, to znaczy że inni są mniej wartościowi. Ale jeśli jednocześnie szanujemy innych, nie mniej jak własny naród, żeby szowinizmem nie zajeżdżało to skąd przywiązanie tylko do ojczyzny? Szanujemy wszystkich tak samo, ale jestem przywiązany tylko do miejsca, z którym tak naprawdę nie łączy mnie zupełnie nic. Historia, przodkowie? To są ich dzieje, nie utożsamiajmy czyiś sukcesów i porażek z własnymi. Według mnie to jest logiczne.

Tak na marginesie, przecież niczego nikomu nie zabronię. Każdy wierzy w co chce, choćby nie wiadomo jak głupie to było...

Idill`a (MZ)
14-05-2010, 12:54
Daj spokój ! Jesteś jedną z tych osób, którym wydaję się, że są wyroczniami forumowymi, że wszelkie teorie mało popularne są tak na prawdę prawdziwe, a oni są jej nielicznymi odkrywcami i to nie tylko tyczy się patriotyzmu... Który w swoich słowach jasno określiłeś jako odłam rasizmu, fascynująca teoria, idąc tropem tego rozumowania, wszystko praktycznie możemy uważać za rasizm nawet kotlet schabowy i rosół zjedzony w Niedziele na obiad. Kultura, przywiązanie do narodu, miłość do kraju, chęć walki o jej dobro nazywasz wywyższonym wartościowaniem? to absurd nie ma w tym chrzty, fanatyzmu bądź rasizmu... W dzisiejszym świecie patriotyzm jest jak Koran często rozumiany inaczej przez różne środowiska, lecz absurdem jest rozumowanie miłości do ojczyzny jako skrajny nacjonalizm i szowinizm..... To głupota w czystej formie, tak samo miłość do swojej dziewczyny można uznać za wywyższanie jej ponad inne osoby, takie myślenie to droga w ślepy zaułek i obawiam się, że już dzisiaj Polska boryka sie z tym problem........

Witia
14-05-2010, 13:09
Nie mówię o nacjonalizmie, choć granica między nimi jest bardzo cienka.
A czy ja mówiłem o nacjonalizmie ?



Nie jest to powiedziane wprost, ale skoro definiuje się go jako poszanowanie własnego narodu, to znaczy że inni są mniej wartościowi
Nonsens. Implikacja nie zachodzi. Szanowanie rzeczy A nie wymaga i nie determinuje braku poszanowania rzeczy B.


Cytat który zamieściłeś jest definicją szowinizmu, a nie patriotyzmu... i tylko o to mi chodzi. Nic więcej.

Rafa
14-05-2010, 13:11
To głupota w czystej formie, tak samo miłość do swojej dziewczyny można uznać za wywyższanie jej ponad inne osoby, takie myślenie to droga w ślepy zaułek i obawiam się kiedyś ten margines przerodzi się w większe grupy społeczne.........

A tak nie jest?


Kultura, przywiązanie do narodu, miłość do kraju, chęć walki o jej dobro nazywasz wywyższonym wartościowaniem?

Tak, i należy pamiętać że nawet moralność jest kwestią czasu. Dziś mało kto wierzy jeszcze w pogańskie bóstwa, a była to prężcież najwyższa świętość dla całych plemion.


W dzisiejszym świecie patriotyzm jest jak Koran często rozumiany inaczej przez różne środowiska,

Jak dla mnie interpretacja Koranu jest jasna. Wystarczy zacząć czytać i wyraźnie widać że muzułmanie wypełniają słowo Allaha. Wprost nawołuje do walki z okupantami.


Jesteś jedną z tych osób, którym wydaję się, że są wyroczniami forumowymi, że wszelkie teorie mało popularne są tak na prawdę prawdziwe, a oni są jej nielicznymi odkrywcami i to nie tylko tyczy się patriotyzmu..

Nic mi się nie wydaje. Piszę to co myślę. Poza tym wierzę w teorie ewolucji i to że Ziemia krąży wokół Słońca. A z tego co mi wiadomo, jest to dość powszechne przekonanie...


Który w swoich słowach jasno określiłeś jako odłam rasizmu, fascynująca teoria, idąc tropem tego rozumowania, wszystko praktycznie możemy uważać za rasizm nawet kotlet schabowy i rosół zjedzony w Niedziele na obiad.

Można. Od zawsze tak było, że człowiek dostosowywał rzeczywistość do swoich poglądów.

Już pisałem, nikt nikogo nie nawraca za wszelką cenę. Dla mnie jest to stek bzdur, z tym że wcale nie jestem nieomylny. Jak ktoś mnie konstruktywnie przekona chętnie zmienię zdanie.

EDIT:

@Witia

Chodziło mi o szowinizm o którym pisałeś, pomyliłem się. Rzeczywiście, można ten cytat odczytać jako szowinistyczny, ale:


Implikacja nie zachodzi. Szanowanie rzeczy A nie wymaga i nie determinuje braku poszanowania rzeczy B

Własnie o tym pisałem. W tym przypadku wymaga i determinuje. Poza tym, idąc tym rozumowaniem, czy szacunek dla przedmiotu A = stosunek obojętny do obiektu B? To co napisałeś to sofizmat.

Witia
14-05-2010, 13:27
Własnie o tym pisałem. W tym przypadku wymaga i determinuje. Poza tym, idąc tym rozumowaniem, czy szacunek dla przedmiotu A = stosunek obojętny do obiektu B? To co napisałeś to sofizmat.
;) Ależ nie. Stosunek do rzeczy A nie ma nic wspólnego ze stosunkiem do rzeczy B. Jedno nie wynika z drugiego i o tym właśnie mówię. Szacunek do własnego narodu nie determinuje żadnego zachowania w stosunku do innych. Jeżeli chcę określić stosunek to rzeczy B, to w tym wypadku muszę użyć nowego zdania, ponieważ definicja patriotyzmu mówi tylko i wyłącznie o własnym narodzie. Dla porównania, definicja szowinizmu określa stosunek zarówno do narodu własnego, jak i obcych.

Mam nadzieję że teraz wyraziłem się dostatecznie jasno ;)

Rafa
14-05-2010, 13:38
Jasno, jasno, wiem o co chodzi. ;) Założenia są błędne. To, że w definicji patriotyzmu nie jest powiedziane bezpośrednio o stosunku do innych narodów, nie znaczy że nie ma tego wcale.


Jedno nie wynika z drugiego i o tym właśnie mówię.

Własnie wynika.

Dla przykładu, definicja egocentryzmu - tok rozumowania, który polega na centralnym umiejscowieniu własnej osoby w świecie. Przekonanie o tym, że jest się najważniejszą osobą, a świat "kręci się wokół niej.

Nie ma wspomnianego nic o osobach trzecich, ale z definicji wynika, że są on mniej ważne od mojego Ja.

Mam nadzieje że wyraziłem się jasno ;)

Witia
14-05-2010, 13:53
Własnie wynika.

Dla przykładu, definicja egocentryzmu - tok rozumowania, który polega na centralnym umiejscowieniu własnej osoby w świecie. Przekonanie o tym, że jest się najważniejszą osobą, a świat "kręci się wokół niej.
Z definicji egocentryzmu owszem, bo zdanie 'jestem najważniejszy na świecie' można przeformułować na zdanie 'cała reszta jest mniej ważna ode mnie'. Sens i przekaz pozostanie taki sam.

Natomiast w przypadku definicji patriotyzmu taka zależność nie zachodzi. Zdanie 'szanuję swój naród' nie jest równoważne z 'nienawidzę innych narodów'. To nie ma sensu. Jedno nie wynika z drugiego. To zdanie traktuje tylko i wyłącznie o moim stosunku do jednej rzeczy, nie można z niego wywnioskować stosunku do innych.

Żeby było prościej. Zdanie 'lubię placki' nie określa czy lubię coś jeszcze i czego nie lubię. Jedyna informacja z niego pochodząca wskazuje na fakt, że lubię placki. Kropka. Natomiast zdanie 'lubię tylko placki i nic poza nimi' określa jasno, że nie lubię każdej innej rzeczy.

;)

Rafa
14-05-2010, 14:07
Dobrze, masz racje. Ale to dalej nie ma sensu.

Jesteśmy patriotami i szanujemy własną ojczyznę, nację. Do innych nacji pozostają wtedy do wyboru 3 stosunki: taki sam szacunek, pogarda oraz wywyższenie. Zgodnie z definicją nie jest to określone.

Ale zakładając, że innych szanujemy tak samo, więź tylko z ludźmi na określonym terytorium jest sztucznym wymysłem. To jest to o czym mówiłem, skoro mamy taki sam stosunek do wszystkich ludzi, to dlaczego utożsamiamy się tylko z nielicznymi. Pozostałe dwa przypadki działają w podobny sposób.
Trochę to zajeżdża socjalizmem :)

Witia
14-05-2010, 14:25
Jesteśmy patriotami i szanujemy własną ojczyznę, nację. Do innych nacji pozostają wtedy do wyboru 3 stosunki: taki sam szacunek, pogarda oraz wywyższenie. Zgodnie z definicją nie jest to określone.

Pozostaje jeszcze obojętność, ale to nawet nie o to chodzi.



Ale zakładając, że innych szanujemy tak samo, więź tylko z ludźmi na określonym terytorium jest sztucznym wymysłem. To jest to o czym mówiłem, skoro mamy taki sam stosunek do wszystkich ludzi, to dlaczego utożsamiamy się tylko z nielicznymi.
Można mieć taki sam stosunek do każdego człowieka, a mimo to odczuwać więź emocjonalną z pewną grupą ( dowolną, mogą to być sąsiedzi, znajomi, może to być cały naród ). Żyjemy w ramach danego państwa, danego społeczeństwa, mamy swój język, kulturę i tradycję. Patriotyzm jest jedynie postawą głębokiego poszanowania tej odrębności, zrozumienia jej specyfiki w pozytywny sposób. Można być patriotą, a jednocześnie szanować inne narody.
Na takiej samej zasadzie, dla niektórych dom to tylko zbiór cegieł, dla innych ma również wymiar niematerialny.

Dlatego moim zdaniem mylisz się pisząc o sztucznym wymyśle i terytorium. Tu nie chodzi o państwo jako powierzchnię określoną granicami. Chodzi o państwo jako twór stworzony przez pewną grupę społeczną ( naród ) którą można wyróżnić na tle innych ( wyróżnić w sensie znaleźć pewne elementy dla niej charakterystyczne, czy też niespotykane nigdzie indziej ).

Rafa
14-05-2010, 14:38
Rozumiem że ktoś może czuć wieź z narodem. Dla mnie jest to po prostu irracjonalne, zwłaszcza że nie mamy wpływu na miejsce narodzin. Mówisz o więzi emocjonalnej. Rzeczywiście taka istnieje, czy po prostu jest nam ona wmawiana? Osobiście nie czuję aby mnie coś łączyło z narodem, w przeciwieństwie do osób które znam, bo sam wybieram sobie znajomych.


Można być patriotą, a jednocześnie szanować inne narody.

Owszem, można. Lecz czy jest to taki sam szacunek i nie tworzy żadnych barier?

Sam Fisher
14-05-2010, 17:51
Rozumiem że ktoś może czuć wieź z narodem. Dla mnie jest to po prostu irracjonalne, zwłaszcza że nie mamy wpływu na miejsce narodzin. Mówisz o więzi emocjonalnej. Rzeczywiście taka istnieje, czy po prostu jest nam ona wmawiana?
Przez wielu taka wiez jest wymuszana, przez wielu jest ona uczona, ale nie jest zadnym zobowiazaniem.


Osobiście nie czuję aby mnie coś łączyło z narodem, w przeciwieństwie do osób które znam, bo sam wybieram sobie znajomych.
A co ma jedno do drugiego?


Owszem, można. Lecz czy jest to taki sam szacunek i nie tworzy żadnych barier?
Bariery beda zawsze i nie zaleza one tylko od poczucia patriotyzmu. Bariery jezykowe, kulturowe, polityczne...Patriota bedzie bronic swojego kraju sluzac mu swoja praca, dbajac o dobro kraju. Kraj bedzie przedstawial swoje interesy i oczywiscie nie bedzie to kazdemu innemu krajowi to pasowac, ale z naszej strony wiele dzialan innych moga byc sprzeczne z naszymi interesami. Nie okreslalbym tego jako szukanie zwady tylko bronieniem swojego.

Rafa
14-05-2010, 19:36
Bariery beda zawsze i nie zaleza one tylko od poczucia patriotyzmu

To na pewno, ale w dużej mierze własnie od tego. Zwłaszcza biorąc pod uwagę sposób w jaki większość go pojmuje. W przypadku o jakim mówi Witia, nie jest to szkodliwe dla relacji międzyludzkich.


Kraj bedzie przedstawial swoje interesy i oczywiscie nie bedzie to kazdemu innemu krajowi to pasowac, ale z naszej strony wiele dzialan innych moga byc sprzeczne z naszymi interesami

A wyobraź sobie sytuacje, kiedy nikt nie poczuwa się do żadnego oddania ojczyźnie, tylko jednoczy się w wspólnym celu. Utopia? Wcale nie.

KWidziu
14-05-2010, 19:46
A wyobraź sobie sytuacje, kiedy nikt nie poczuwa się do żadnego oddania ojczyźnie, tylko jednoczy się w wspólnym celu. Utopia? Wcale nie.



No mieliśmy już coś takiego. Nazywało się to Komintern, a idea to rewolucja światowa.

Cytując klasyka:

"(...)Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? - Usuńcie przeszkody -
Narody, narody, narody!

Ach gdybyż narodów na świecie nie było,
Jak nam by się wtedy szczęśliwie tu żyło!
Dla dobra człowieka, dla szczęścia ludzkości
Złączonej w potężnym uścisku miłości
Aż z trzaskiem pękałyby kości."

Jacek Kaczmarski Limeryki o narodach

Idill`a (MZ)
14-05-2010, 20:19
Idea narodowości, którą kroczymy dzisiaj, istnieje od czasów pierwszych cywilizacji i bynajmniej była u początków bardziej związana z polityką ówczesnych przywódców, którym na ręke było związanie narodu sznurkiem i dyrygowanie nim w scntralizowanej formie, tudzież dobrym przykładem jest Babilon.
Ideą tą kroczymy nie ubłaganie, bynajmniej bardziej podświadomie. Moim zdaniem polityka i przywódcy wykreowali narodowość dla celów skupienia ludu, którym aktualnie władali, ni mniej narodowość jest wytworem dobrym, jest czymś podobnym do religii, wpaja zasady i buduje silne państwo oczywiście gdy jest pojmowana prawidłowo....chyba najbardziej dobitnym przykładem, a zarazem strasznym jest III rzesza państwo w całej okazałości zbudowane na narodzie, sprawnie poprowadzone stało sie potęgą światową, lecz to jest przykład najbardziej w złej wierze wykorzystanej siły narodu......

KWidziu
14-05-2010, 20:27
Chłopie o jakich narodach można mówić w średniowieczu? Nie przyszło Ci do głowy, że wspólnota etniczna to jednak coś innego niż naród? Że plemię to jeszcze inny rodzaj wspólnoty, różny od powyższych? Może byś przemyślał pewne sprawy zanim napiszesz takie kwiatki jak te powyżej?

Idill`a (MZ)
14-05-2010, 20:32
Wybacz przejęzyczenie, jesne, pojęcie narodu pojawiło się dopiero w XVIII wieku, ale mi właśnie chodzi o organizację społeczną, wspólnotę.

Grogmir
14-05-2010, 21:11
Już nie wspominając o tym, że narody kształtowały się tak odgórnie, jak i oddolnie, więc tekst o narzucaniu czegoś przez przywódców jest średnio trafny. Bo niby kto narzucił Ukraińcom czy Słowakom świadomość narodową?

KWidziu
14-05-2010, 21:32
Ukraińcom? Taras Szewczenko! :roll:

Marek Aureliusz
14-05-2010, 22:55
Co jest lepsze na rynku - monopol jednej wielkiej firmy czy konkurencja kilku mniejszych z których żadne nie posiada zdecydowanej przewagi? Lepsza wolność gospodarcza czy gospodarka centralnie planowana?

PS: To nie jest offtopic.

KWidziu
15-05-2010, 09:25
I jeszcze takie pytanie do Kolegi Rafa. Czy Twoim zdaniem ludzie powinni zrezygnować z wierności rodzinie i swemu rodowi na rzecz wierności "ludzkości"?

Witia
15-05-2010, 10:57
A wyobraź sobie sytuacje, kiedy nikt nie poczuwa się do żadnego oddania ojczyźnie, tylko jednoczy się w wspólnym celu. Utopia? Wcale nie.
;) Masz świadomość, że cytujesz teraz jedne z założeń/celów komunizmu ?

Grogmir
15-05-2010, 11:42
Ukraińcom? Taras Szewczenko! :roll:

Zwróć uwagę na słowo 'narzucił', bo chyba się nie rozumiemy. Rozumiem przez to odgórne działania władz, jak jednolita administracja, służba wojskowa itd. mające zintegrować niespójne etnicznie państwo. Narody kształtujące się oddolnie najpierw skupiały się wokół takich elementów jak język, czy obyczaje i przekonanie o swojej odrębności, a własne państwo tworzyły dopiero później (chodzi mi głównie o narody Europy Środkowej i Wschodniej, ten pierwszy system to raczej Europa Zachodnia, np. Francja, no bo taki prowansalski mieszczanin w XII wieku raczej nie czuł się "Francuzem" ;) )


I jeszcze takie pytanie do Kolegi Rafa. Czy Twoim zdaniem ludzie powinni zrezygnować z wierności rodzinie i swemu rodowi na rzecz wierności "ludzkości"?

Dobre pytanie do wychwytywania komunistów :)

KWidziu
15-05-2010, 11:51
Zwróć uwagę na słowo 'narzucił', bo chyba się nie rozumiemy. Rozumiem przez to odgórne działania władz, jak jednolita administracja, służba wojskowa itd. mające zintegrować niespójne etnicznie państwo. Narody kształtujące się oddolnie najpierw skupiały się wokół takich elementów jak język, czy obyczaje i przekonanie o swojej odrębności, a własne państwo tworzyły dopiero później (chodzi mi głównie o narody Europy Środkowej i Wschodniej, ten pierwszy system to raczej Europa Zachodnia, np. Francja, no bo taki prowansalski mieszczanin w XII wieku raczej nie czuł się "Francuzem" ;) )

Powyższe to był żart i to nieskierowany do Ciebie ;))

Rafa
15-05-2010, 12:05
I jeszcze takie pytanie do Kolegi Rafa. Czy Twoim zdaniem ludzie powinni zrezygnować z wierności rodzinie i swemu rodowi na rzecz wierności "ludzkości"?

Niekoniecznie. W tym przypadku myślałem o tym, że jak już ludzie mają oddawać się jakimkolwiek wartościom ojczyźnianym, to powinno być to robione w skali globalnej. Rodzinna to zupełnie inna sprawa.


Masz świadomość, że cytujesz teraz jedne z założeń/celów komunizmu ?

Nie miało to tak zabrzmiec ;) Jest to dość zbieżne, ale tylko w tym przypadku.

Grogmir
15-05-2010, 12:26
Wybacz KWidziu, nie obudziłem się jeszcze chyba :p

Swoją drogą ten temat można by podzielić na kilka różnych..


Co jest lepsze na rynku - monopol jednej wielkiej firmy czy konkurencja kilku mniejszych z których żadne nie posiada zdecydowanej przewagi? Lepsza wolność gospodarcza czy gospodarka centralnie planowana?

PS: To nie jest offtopic

To nie offtopic, to prowokacja :roll:

Witold
15-05-2010, 13:50
Co jest lepsze na rynku - monopol jednej wielkiej firmy czy konkurencja kilku mniejszych z których żadne nie posiada zdecydowanej przewagi? Lepsza wolność gospodarcza czy gospodarka centralnie planowana?

PS: To nie jest offtopic.

Wolność gospodarcza jest dobra w czasie pokoju a Gospodarka centralnie planowana w czasie wojny.

Co do prywatnych monopoli to nie należy ich zwalczać bo to już będzie ingerencja państwa w wolny rynek.

End of offtop

Rossoneri
15-05-2010, 16:59
Ja uważam, że do puki nikt z nas nie doświadczył tego czym jest wojna, do puty nie możemy trafnie ocenić jakbyśmy się zachowali. Oczywiście teraz gdy wszyscy bezpiecznie siedzimy sobie przed komputerami w domu, to nie wypada napisać nic innego jak "łapie za karabin i staje w pierwszym szeregu na froncie, ku chwale ojczyzny". Nie wiem co bym zrobił, ale chiałbym widzieć się jako wojaka z karabinem, najlepiej snajperskim :)

Adamsky
15-05-2010, 18:42
Przypominam wszystkim bohaterom wybierającym się na front, że w każdej chwili mogę zająć się ich kobietami.
Należy dbać o rezerwy na tyłach.

Pop517
15-05-2010, 19:03
postawmy pomnik adamskiemu za zacne z jego strony opiekowanie się naszą rodziną :mrgreen:

Marek Aureliusz
15-05-2010, 21:12
Ależ nie nie szanowni koledzy. To nie prowokacja. To próba pokazania niedorzeczności rozumowania części z was. Mianowicie tych co śmieją się z patriotów. Zakładam, że wszyscy jesteście za tym, że wolność gospodarcza jest dla ludzi najlepsza (+ oczywiście brak przepisów utrudniających jej prowadzenie). Bo każdy może zostać przedsiębiorcą i dorobić się z czasem a dla klientów korzystna jest rywalizacja firm z branży, bo to poprawia jakość usług/produktów i zmniejsza ceny. Nasz klient nasz pan jak to mówią. A w przyrodzie istnieje coś jakby zasada proporcjonalności. Jak i w Niebie tak i na Ziemi. W zdrowym ciele zdrowy duch. Jak wewnątrz tak i na zewnątrz. Jak coś działa/nie działa w skali mikro będzie również działało/nie działało w skali makro.

Na początek trzeba wyjaśnić czym naprawdę jest państwo i czym się powinno zajmować.

W czasie swojego życia jesteśmy świadomie bądź też nie członkami wielu organizacji. Przedsiębiorstwo jest jednym z jej rodzajów. Najprostszym jest rodzina zaś najbardziej złożonym jest państwo. Przynależność do organizacji może być dobrowolna (rodzina, firma, straż pożarna) lub przymusowa (wiezienie, państwo). Choć jesteśmy zmuszeni urodzić się na terenie jakiegoś państwa, to w większości przypadków mamy możliwość zmiany obywatelstwa po jakimś czasie. Nie można natomiast żyć bez państwa czy bez jakiejkolwiek organizacji o charakterze państwowym. Np Indianie w lasach Amazonii żyją w swoich własnych plemionach, w trudno dostępnych miejscach, z dala od cywilizacji kultywując tradycję swoich przodków. Są również przypadki odwrotne - plemię Aborygenów powoli przejmuje wzorce zachodnie a ich kultura stopniowo zanika.

To co trzyma organizację w kupie to kultura organizacyjna. http://pl.wikipedia.org/wiki/Kultura_organizacyjna W przypadku państwa jest to dobre prawo, ustrój polityczny, i coś co będzie określało wyjątkowość tego państwa - dziedzictwo kulturowe i prawdziwa historia, system wierzeń oraz naród. Bez jednego z tych 3 rzeczy żadne państwo nie ma racji bytu. Bo po co komu państwo z którym nic go nie łączy i nie czuje się dobrze?

Każda organizacja zaspokaja jakieś potrzeby. Państwo to taka firma, która w założeniu powinna zapewniać swoim klientom (zwanym obywatelami) wysoką jakość życia oraz bezpieczeństwo zewnętrzne jak i wewnętrzne. Jeśli tego nie robi to jest to złe państwo. Przy czym należy zauważyć jedną rzecz. W standardowych firmach pracownik nie ma wpływu na kierunek w jakim zmierza firma. Natomiast w państwach demokratycznych są grupy nacisku, obywatele mogą też stworzyć nową partię polityczną i przejąć władzę, reformując państwo i wytyczając nowe lepsze kierunki rozwoju.
Takim przykładem było obalenie w Polsce komunizmu. To, czy zabrali się za to ludzie, którzy nie wiedzieli co zrobić dalej, czy też ktoś tam zdradził , czy też zostało to wyreżyserowane to już jest dyskusja do innego tematu. Faktem jest że minęły już czasy (przynajmniej w Polsce) kiedy władca mówił: "Państwo to JA". Teraz państwo to Naród. Polska to my. Prezydent Rząd, Sejm i Senat, Wojewodowie, Prezydenci miast, Wójtowie i wszelkiej maści inni urzędnicy to tylko nasi przedstawiciele. To NIE są nasi panowie. (Przynajmniej tak powinno być, nepotyzm i układy to sprawa wychowania ludzi) Jeśli nie spełniają dobrze swoich funkcji powinni zostać wymienieni w trybie natychmiastowym a nie po zakończeniu kadencji. Głupi przewodniczący klasy powinien zostać zastąpiony niezwłocznie, tak samo jak trener beztalencie. Już nawet piraci mieli prawo obalić swojego kapitana jeśli w jakimś stopniu złamał kodeks piracki. Niestety obecnie odwołanie kogoś ze stanowiska wciąż jest kwestią sztywnego prawa czy ludzkich przyzwyczajeń.

Myślę że każdy na forum jest zawsze dumny z pracy swoich rąk. Jeśli ktoś zbudował własnoręcznie piękny dom, ma zdolne dzieci, czy też udało mu się odnieść sukces zawodowy na pewno będzie się chwalił tym znajomym i będzie z tego dumny.
Jeśli pracujesz w firmie która cię szanuje i w mniejszym lub większym stopniu przyczyniłeś się do jej sukcesu zawsze będziesz kochał tą firmę. Bo jej zawdzięczał będziesz swój sukces. Tak samo jest z Patriotyzmem - to miłość do ojczyzny. Bo to jest twój dom, który zbudowali twoi przodkowie a który ty możesz rozbudowywać.
Cześć ludzi narzeka, że w Polsce jest źle. To są ludzie o mentalności portiera, który szuka ciepłej posadki i nie interesuje go to co się dzieje na "górze". Przyjmuje postawę bierną i konformistyczną. Jak w firmie będzie się działo źle to sobie znajdzie następną. Typowy Adamsky:

Dlatego warto mieć więcej niż jedno obywateslstwo. Pokazujesz drugie i niech się inni martwią. A po wojnie pokazujesz pierwszy dokument i ogłoszony bohaterem - zajmujesz intratne stanowisko we władzach.

Patriotyzm wyrasta z koleżeństwa a to z kolei opiera się na honorze. Obecnie żyjemy w czasach dekadenckiego wyścigu szczurów, czasach hołdowania szeroko pojętemu hedonizmowi, upadku moralności oraz dążenia po trupach do celu. Ile razy ktoś wystawił was do wiatru? Ile razy ktoś wbił wam nóż w plecy? Teraz pewnie sami to robicie tak dla zasady, bo ktoś was kiedyś skrzywdził to dlaczego wy mielibyście pobłażać innym. To jest błąd. W ten sposób napędzacie machinę nienawiści.
Honor to coś więcej niż tylko puste słowo, to przepis na to jak dobrze żyć, to doświadczenia pokoleń które można by streścić w słowach: Szanuj siebie i innych. Walcz z niesprawiedliwością. Bądź ze swoimi braćmi na dobre i na złe. Nigdy się nie poddawaj. Nie bój się przyznać do błędu. To właśnie jest honor. To wynika wprost z rycerskiego etosu. Gdyby dzieci z podstawówki były by go troskliwie i z pasją uczone a nie edukowane (co dla mnie jest zwykłym beznamiętnym czytaniem tekstu przez nauczyciela) Rzeczpospolita Polska była by lepszym krajem. Paradoksalnie to Polska szkoła niszczy polskie dzieci. Stawia na ilość nie na jakość. Liczą się statystki a nie człowiek. Uczniowie są zmuszeni ściągać aby przetrwać, co jest jawnym oszustwem - zachowaniem wielce niehonorowym - a które chcąc nie chcąc wymusza szkoła, niszcząc przez to moralnie młode umysły. Od dziecka nieświadomie uczeni są niezdrowej rywalizacji zamiast koleżeństwa i solidarności. Nauczyciele często nadużywają swojej pozycji wobec uczniów, którzy z kolei chcąc poczuć się ważnymi upokarzają swoich kolegów czy koleżanki. Przykładem niech będzie samobójstwo gimnazjalistki Ani. Niech spoczywa w pokoju. Człowiek honorowy nie traktuje innych ludzi jak przedmioty i nie działa na szkodę swoich kolegów (kompanów), nie zostawia się ich również na pastwę losu.


Patriota bedzie bronic swojego kraju sluzac mu swoja praca, dbajac o dobro kraju. Kraj bedzie przedstawial swoje interesy i oczywiscie nie bedzie to kazdemu innemu krajowi to pasowac, ale z naszej strony wiele dzialan innych moga byc sprzeczne z naszymi interesami. Nie okreslalbym tego jako szukanie zwady tylko bronieniem swojego.

Otóż to. Państwa tak jak i firmy rywalizują ze sobą. Chyba każdy z krajów pragnie być atrakcyjnym miejscem do życia. Niestety nie wszystkie państwa działają dobrze lub też nie mają wystarczającej liczby zasobów do zaspokojenia potrzeb swoich obywateli. I tu dochodzimy do sedna tego czym jest honor dla narodów. Dyplomacja i rywalizacja gospodarcza jest honorowa. Wypowiadanie wojen, szpiegowanie, ustanawianie marionetkowego rządu już nie. Napadnięty Kraj, który poddaje się bez walki traci zdolność honorową. Jest jak matka nierządnica, której dzieci zmuszone są żyć w hańbie.

Teraz pora na podsumowanie

Istnienie wielu Państw jest korzystne dla ludzkości ze względu na bogactwo kulturowe i pozytywna rywalizację , która sprzyja rozwojowi ludzkości. Niestety nie wszyscy chcą grać fair. Prowadzenie wojen napastniczych, ustanawianie imperiów czy też Rządu Światowego nie jest dobre. Bo takie jedno państwo aby się trzymało w kupie musiało by coś łączyć. Co oznacza, że wszystkie prowincje i ludzie którzy byli w innych państwach musiały by zrezygnować ze swojej tożsamości na rzecz czegoś nowego. Historia pokazuje, że imperia zawsze się rozpadają. Nawet jedna wiara ich nie jednoczy. Mnogość kolorów zawsze będzie lepsza od czerni i bieli.

Gdyby Wybuchła III Wojna Światowa oczywiście nie każdy mógłby walczyć. Jeśli jest się inwalidą albo jedynym żywicielem rodziny to nie ma mowy o walce. Takie osoby są rozgrzeszone. Natomiast jeśli w rodzinie jest Zdrowy ojciec i syn lub 2 zdrowych braci, to jeden z nich powinien w taki czy inny sposób bronic kraju. Natomiast niedopuszczalne jest uciekanie z kraju, po to aby żyć wygodnie. Tylko świnie porzucają swoich braci w potrzebie.

Zapewne użyto by bomb atomowych ale sądzę, że używane były by one raczej jako w celu wywołania szoku a nie jako regularna broń typu czołgi czy samoloty. Zapewne Spuszczono by bombę na Warszawę, czy jakieś inne miasto w celu zastraszenia Polaków, tak jak to zrobiły Stany Zjednoczone z Japonią podczas II Wojny Światowej. Jeśli by to nie poskutkowało zaczęła by się długa i krwawa wojna konwencjonalna. Przypominam, że wg rankingu Wirtualnej Polski Rzeczpospolita jest 8 w rankingu największych armii świata. A bitność nasza jest legendarna. Przykładami niech będą Westerplatte czy Monte Casino.

To przynajmniej moje przypuszczenia. Natomiast jednej rzeczy jestem pewien. Gdy złodzieje włamują się do Twojego domy, to nie dajesz im tego czego chcą. Gdy gwałcą ci matkę to nie ucieka się gdzie pieprz rośnie.

Pamiętajmy, że zwycięzcy mogą narzucić pokonanym warunki jakie chcą. Pamiętacie co było w czasie komuny? Permanentna inwigilacja, życie w strachu, donoszenie na kolegów oraz powszechne pranie mózgów. Przypomnijcie sobie, co robiły z Chiny z manifestującymi w obronie Wolnego Tybetu. Strzelano do nich z prawdziwej amunicji. Oto jest oblicze prawdziwej tyranii. Jeśli by doszło do wojny to każdy zdolny do walki polak powinien chwycić za broń, ewentualnie w jakiś inny skuteczny sposób wspierać swój kraj. Bo jeśli byśmy przegrali to byłby już koniec Polski, polskiego języka i kultury. Ci co by przeżyli zostaliby przerobieni siłą na białych chińczyków lub też całymi rodzinami wtrąceni do wiezień, gdzie przez większość dnia, za miskę ryżu produkowali by wyroby "made in china".

Ankieta powstała po to aby sprawdzić ile jest jeszcze w Polsce patriotów - ludzi którzy byli by w stanie postawić własne życie na szali, po to aby Polska była krajem o jakim zawsze marzyliśmy. O jakim marzyli nasi przodkowie. Pamiętajcie, że tylko w Polsce będziecie Polakami. Na emigracji już zawsze będziecie polaczkami.

Adamsky
15-05-2010, 21:25
Przypominam tylko, że moja propozycja jest nadal aktualna.

Bronić krajów, które okradają swoich obywateli z 2/3 zarobków? Jak to ktoś ładnie kiedyś ujął (Elrond? Kwidzu?) "od wolności gospodarczej bierze się każda inna wolność". Czy coś w ten deseń. Człowiek jest już taką instynktowną istotą, że jak coś da od siebie, to też chce czegoś w zamian. Skoro państwo pomniejsza owoce mojej pracy, to nie będę mu dłużnikiem i odpłacę pięknym za nadobne. Naród to nie to samo co państwo. Jak ktoś kocha naród, to mnie taka sytuacja nie zdziwi, że mógłby za niego walczyć. Ale za sam kraj? Nie byłbym taki pewny. Czuję się ekonomicznym niewolnikiem w kraju, który mnie okrada. Niewolnicy nie mają obowiązku ginąć w imieniu interesów państwa. Mogą sami tego chcieć, ale nie mają takiego obowiązku. Chcę sam decydować. Po przeczytaniu wielu pamiętników wojskowych wiem jedno - wybieram życie.

Marek Aureliusz
15-05-2010, 21:32
Celem mojego posta było pokazanie, że my jako Naród możemy ukształtować nasze państwo w taki sposób aby dało się w nim przyjemnie żyć i nie wstyd było go bronić oraz, że powinniśmy walczyć o nasze państwo właśnie po to, żebyśmy mieli gdzie godnie żyć.

Rossoneri
16-05-2010, 10:15
Po przeczytaniu wielu pamiętników wojskowych wiem jedno - wybieram życie.

Możesz podać jakiś przykład? Może na necie czy w pdf coś masz? Chętnie bym poczytał coś takiego.

Adamsky
16-05-2010, 13:53
Bez sensu jest je podawać. Jest tego pełno w miejskich bibliotekach.
Tu masz przykłady:
http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=9 ... 3&start=25 (http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=96&t=118293&start=25)
Jeśli chcesz o Polakach, to polecam pamiętniki z I i II Korpusu. Sił lotniczych nie polecam, bo za dużo w nich patosu.

Czulu
16-05-2010, 18:14
Myślę że każdy na forum jest zawsze dumny z pracy swoich rąk. Jeśli ktoś zbudował własnoręcznie piękny dom, ma zdolne dzieci,

Ręką to się raczej dzieci nie zrobi, tu jak do tanga trzeba dwojga...


Państwo to taka firma, która w założeniu powinna zapewniać swoim klientom (zwanym obywatelami) wysoką jakość życia oraz bezpieczeństwo zewnętrzne jak i wewnętrzne. Jeśli tego nie robi to jest to złe państwo. Przy czym należy zauważyć jedną rzecz. W standardowych firmach pracownik nie ma wpływu na kierunek w jakim zmierza firma. Natomiast w państwach demokratycznych są grupy nacisku, obywatele mogą też stworzyć nową partię polityczną i przejąć władzę, reformując państwo i wytyczając nowe lepsze kierunki rozwoju.

Niektórzy pracownicy jak najbardziej mają wpływ na kierunek w którym zmierza firma, mam tu na myśli tych zajmujących kierownicze stanowiska.


Napadnięty Kraj, który poddaje się bez walki traci zdolność honorową. Jest jak matka nierządnica, której dzieci zmuszone są żyć w hańbie.

Czyli lepszy bezsensowny opór nie rokujący szans powodzenia, a przynoszący straty niż natychmiastowa kapitulacja ? Rzeczywiście ten honor to świetny przepis na "dobre życie" :lol:


Pamiętajmy, że zwycięzcy mogą narzucić pokonanym warunki jakie chcą. Pamiętacie co było w czasie komuny? Permanentna inwigilacja, życie w strachu, donoszenie na kolegów oraz powszechne pranie mózgów. Przypomnijcie sobie, co robiły z Chiny z manifestującymi w obronie Wolnego Tybetu. Strzelano do nich z prawdziwej amunicji. Oto jest oblicze prawdziwej tyranii. Jeśli by doszło do wojny to każdy zdolny do walki polak powinien chwycić za broń, ewentualnie w jakiś inny skuteczny sposób wspierać swój kraj. Bo jeśli byśmy przegrali to byłby już koniec Polski, polskiego języka i kultury. Ci co by przeżyli zostaliby przerobieni siłą na białych chińczyków lub też całymi rodzinami wtrąceni do wiezień, gdzie przez większość dnia, za miskę ryżu produkowali by wyroby "made in china".

Czyli zakładasz inwazję Chin na Polskę ? Patrzyłeś ostatnio na mapę ?

Marek Aureliusz
16-05-2010, 18:25
Wybacz mi o Wielki Czulu, bowiem moje umiejętności oratorskie ustępują Twoim. Nikt tak zręcznie nie potrafi obrócić kota ogonem tak jak to czynisz ty Szlachetny Panie. Oddaje Ci pokłon bowiem nigdy nie będę w stanie osiągnąć Szczytu Zepsucia, który tylko niewielu osiąga a który Ty dzięki nieprzeniknionej mądrości Swojej zdobyłeś. Ty jeden kroczysz Drogą Prawdziwej Cnoty. Niegodnym oglądać oblicza Twego.

Witold
17-05-2010, 00:00
http://www.cda.pl/video/178031/polska-w-przyszlosci

oto hipoteza Europy w 2029. Przekonajmy się czy warto walczyć.

turkopol
17-05-2010, 15:22
Nawiązując do cytowanych słów piosenki Jacka Kaczmarskiego chyba juz tak jestze ludzie potrzebują jakichś podziałów i jakkolwiek jeden świat - jedna ojczyzna zawsze bedą miały wyzszą wartosc idealną to dla miniecia sie z utopijnoscia marzenia warto dązyć po staremu jak od wieków ludzkość do tworzenia wiekszych całosci, burzyć mury, jednoczyc kontynenty... Niewatpliwie wojny staną sie wówczas tym wieksze gdyz to byłoby i jest skutkiem takiego scalania. Tak czy owak skłócone szczepy powiedzmy Afganistanu to niekoniecznie wyzsza cywilizacja. Niekoniecznie droga bardziej cywilizowana czyli taka w której wiekszość moze czerpac wieksza korzysc realnie. Dlatego jakkolwiek kolega z awatarem alfa sugeruje wyzszosc ideału w którym nie ma granic i ma z tym racje pozostaje kwestia braku realnosci takiego stanu rzeczy. Dlatego ludzie wybierają mniejsze zło, wieksze obszary tozsamosci od plemion zwane narodami i nie ma co kombinowac ze Ci którzy cos mogą i krecą tym wszystkim w sferze idei i działania bardzo gdzies w tym pobłądzili. Jest jak być musi a skoro musza być narody i granice to... patriotyzm w gruncie rzeczy najbardziej potrzebny jest i tak politykom ;) Jaka macie realną korzyść z patriotyzmu? Z miłosci do dziewczyny macie, z milosci do kraju watpliwą albo taką sobie. Nie potepiam patrjotyzmu ani nie uwazem ze nalezałoby go wykorzenic jak chwast na gruncie ideologii. Jest rodzajem wiezi sąsiadów. Dziekuję

Iron_Marcin
17-05-2010, 15:38
Imagine there's no countries
It isn't hard to do
Nothing to kill or die for
And no religion too
Imagine all the people
Living life in peace
jak był Kaczmarski, to ja dam Lennona, bo naszego barda nie trawię, a na pewno nie uważam za wyrocznię.

Niewatpliwie wojny staną sie wówczas tym wieksze gdyz to byłoby i jest skutkiem takiego scalania.
teraz mamy już podobny proces, tj. kolejne nasilenie się wojny zachód-wschód. jakby nie patrzeć, to imigranci muzułmańscy prezentują dość jednolitą kulturę, i niejako stanową "całość ponad granicami". przeciwieństwem jest Juropa, gdzie każde państwo próbuje walczyć z barbarzyńską inwazją na swój sposób. pewnie jako całość mielibyśmy większe szanse, bo nie przemawiałoby kilkanaście krajów osobno, lecz Europa jako całość, jako "Forteca Europa".

KWidziu
17-05-2010, 16:23
jak był Kaczmarski, to ja dam Lennona, bo naszego barda nie trawię, a na pewno nie uważam za wyrocznię.

A Lennona uważasz? :shock:

Odnośnie twierdzy Europa - Europa zawsze była silna dzięki swemu zróżnicowaniu, rozdrobnieniu. Muzułmanie nadrabiają masą. Wolę wolność od niewoli.

Iron_Marcin
17-05-2010, 16:43
Odnośnie twierdzy Europa - Europa zawsze była silna dzięki swemu zróżnicowaniu, rozdrobnieniu. Muzułmanie nadrabiają masą. Wolę wolność od niewoli.
CO?!
a jak Bismarck zjednoczył Niemcy w 1871, to stały się słabsze, czy silniejsze? a gdyby teraz hameryka czy rosja rozpadły się na mniejsze kraje, to w sumie byłyby silniejsze, czy słabsze? wolność wolnością, ale pewne ograniczenia muszą być, inaczej zapanowałby chaos.

KWidziu
17-05-2010, 17:00
CO?!
a jak Bismarck zjednoczył Niemcy w 1871, to stały się słabsze, czy silniejsze?

To zależy jak spojrzeć na te zjednoczone Niemcy.

Iron_Marcin
17-05-2010, 17:17
To zależy jak spojrzeć na te zjednoczone Niemcy.
pod kątem sin(e^x).

sytuacja jest dość podobna, gdyż świat nieustannie się zmniejsza, i relatywnie odległość między prusami a westfalią jest chyba mniejsza, niż między Atenami a Rejkiawikiem. angielski staje się powoli lingua franca, i raczej mało kto ten proces powstrzyma (chyba że arogancja francuzów).

Witia
17-05-2010, 17:31
pod kątem sin(e^x).
:D


teraz mamy już podobny proces, tj. kolejne nasilenie się wojny zachód-wschód. jakby nie patrzeć, to imigranci muzułmańscy prezentują dość jednolitą kulturę, i niejako stanową "całość ponad granicami". przeciwieństwem jest Juropa, gdzie każde państwo próbuje walczyć z barbarzyńską inwazją na swój sposób. pewnie jako całość mielibyśmy większe szanse, bo nie przemawiałoby kilkanaście krajów osobno, lecz Europa jako całość, jako "Forteca Europa".
Wszystko ok, tylko żeby ta Europa jednoczyła się nie w ramach ponadnarodowej komunistycznej wizji, ale jako Europa narodów.

KWidziu
17-05-2010, 17:32
pod kątem sin(e^x).

Ok. ;) Zobacz teraz jak pod tym kątem skończyły te Wielkie Niemcy Bismarcka ;]

Iron_Marcin
17-05-2010, 17:45
Zobacz teraz jak pod tym kątem skończyły te Wielkie Niemcy Bismarcka ;]
zakończyły się I Wojną, ale to chyba było spowodowane obawą ekipy o hegemonię "jednego z nas". dzisiaj także gospodarczo przodują nam Niemcy, jednak nikt nie zamierza wypowiadać im z tego powodu wojny (no chyba że Grecy, którzy będą winni germańcom całkiem śliczne 30 miliardów więcej, niż byli zadłużeni do tej pory).


Wszystko ok, tylko żeby ta Europa jednoczyła się nie w ramach ponadnarodowej komunistycznej wizji, ale jako Europa narodów.
europa narodów nie ma szans na przeżycie, gdyż narody obecnie mają ujemny przyrost naturalny, a jedynie imigrantów jest coraz więcej - głównie tych, którzy już któreś pokolenie są u nas, jednakże nie mają zamiaru naszej kultury i stylu bycia przyjąć.

turkopol
17-05-2010, 22:10
Europa jest silna w rozczłonkowaniu do tego stopnia ze eksplodowała juz dwiema wojnami swiatowymi. Trzeba by jakichs konkretów bo to tylko słowa ze z róznorodnosci siła Europy. Pewnie tak, ale nigdy jako antyteza "słabej europy zjednoczonej" ... A wracajac do tematu broniłbym ojczyzny jak swojego zdania w sporze :lol:

" Kazdy broni sie jak potrafi i tym czym dysponuje"
(Winston Churchil ale nie dałbym za to nawet małego palca u nogi)

Hetman
24-05-2010, 16:03
Inne: nakrycie się kocem i zaczołganie się na cmentarz.

Rebelion62
29-05-2010, 18:35
Na początku na pewno wstąpiłbym do WP, a gdybyśmy ponieśli porażkę wstąpił bym pewnie do jakiejś organizacji konspiracyjnej. Do armii sprzymierzonej na pewno bym się nie zaciągnął bo nasi sprzymierzeńcy już nie raz pokazali ile dla nich znaczymy :roll: