PDA

Zobacz pełną wersję : Czy Polska jest krajem trzeciego świata?



Niklot
26-05-2010, 12:58
Ostatnio zastanawiam się w jakim kraju ja żyję?
Podróż pociągiem z Koszalina do Warszawy trwa 9 godzin. Jest to odległość ponad 500 km. Zimą zawsze wyłączone jest ogrzewanie, a latem zawsze włączone i nie ma sposobu żeby je wyłączyć. Cena biletu - około 15 euro.
Dla porównania we Francji podróż pociągiem na odległość 900 km trwa mniej niż 4 godziny. W pociągu pełen komfort, zimą wagony są ogrzewane, latem klimatyzacja działa. Cena biletu - około 30 euro.
W Chinach, gosposia domowa zarabia miesięcznie około 200 euro. W Rosji gosposia zarabia około 400 euro miesięcznie. W Hiszpanii interna ma 900 euro miesięcznie. Najniższe wynagrodzenie w Polsce wynosi 246 euro miesięcznie.
Ilość absolwentów polskich uczelni, którzy otrzymali nagrodę Nobla z fizyki, chemii, ekonomii lub medycyny wynosi 0. Nie liczę prof. Hurwicza, który studiował prawo na UW, a później ekonomię w Stanach i otrzymał Nobla z ekonomii, gdyż to nie zasługa UW, a amerykańskich uczelni.
Ilość absolwentów polskich uczelni, którzy otrzymali nagrodę Turinga wynosi 0.
W międzynarodowych rankingach uczelnianych wyprzedza nas nawet Afryka:
http://www.arwu.org/Country2009Main.jsp?param=Poland
http://www.arwu.org/Country2009Main.jsp ... h%20Africa (http://www.arwu.org/Country2009Main.jsp?param=South%20Africa)
Możemy co najwyżej rywalizować z takimi światłymi krajami jak Arabia Saudyjska czy Iran.
W Polsce wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego wynosi 800 euro, wynagrodzenie nauczyciela stażysty wynosi 442 euro. W Afryce, a konkretniej w RPA, nauczyciel może liczyć nawet na 1000 euro.

Czy Polska jest krajem trzeciego świata?

Demon
26-05-2010, 13:31
Jedź sobie do np. Sudanu, wtedy zobaczysz co to jest kraj trzeciego świata, a nie będziesz takie głupoty pisał. Nie rozumiem ludzi, którzy piszą tylko o wadach. Zalety to już nie istnieją? Mówisz, że nie dostajemi nobli z fizyki, chemii itp. A dlaczego nie napiszesz, że Polska jest drugim krajem w Europie, zaraz po Finlandii,pod względem ilości studentów, którzy ukończyli naukę? (to wiem z TV) Rozumiem, że nie wszystko jest idealne, ale jesteśmy krajem rozwijającym się i największym "placem budowy" w UE więc miejmy nadzieję, że wszystko jeszcze przed nami.

Memnon[pl]
26-05-2010, 13:43
Osobiście uważam że pomimo tego iz jesteśmy w unii to na pewno krajem unijnym nie jesteśmy.
Niklot-użyłeś bardzo dobrych porównań.Ja od siebie dodam jeszcze ceny za przejazd najdroższą jednopasmówką na świecie(A4-Kraków<->Katowice) gdzie opłata za przejazd jest droższa niż w jakim kolwiek innym kraju.Ponadto ceny samochodów,prądu wody,internet(pomimo że słaba jakość i przepustowość to płacimy więcej u nas za 1G niż w anglii za za 8G).Ceny i wydatki w naszym "pięknym" kraju mają się nijak do zarobków.Średnia krajowa obliczona jest chyba z kosmosu.Bo przeciętny człowiek na pewno-nie zarabia 3 tyś miesięcznie.Jakość naszych dróg w większości woła o pomstę do nieba.Jeżeli było by dobrze w naszym kraju to kto emigrował by w poszukiwaniu pracy?? :?: Był nawet kiedyś temat na tym forum że Ci gdzie padło pytanie czy Ci co wyjeżdżają za granice to zdrajcy ojczyzny.Niech autor tego pytania postawi się na miejscu ojca rodziny który zrabia 1500/1800 miesięcznie i ma na utrzymaniu całą rodzine.Nie da się wyżyć z jednej pensji.Wyjazd za granicę to nie tylko komfort lepszego zarobku-zostawiasz wtedy wszystkich znajomych,rodzinę.
Dlatego uważam że porównanie iż jesteśmy krajem trzeciego świata jest jak najbardziej na miejscu...
P.S-piszesz Demon że mamy prawie najwięcej studentów-Ale co to nam właściwie daje?
Kończysz studia i co dalej?-pracujesz jako sprzątacz lub na zmywaku za granicą.Natomiast w
wielu innych krajach skończenie studiów daje gwarancje znalezienia dobrej i dobrze płatnej
pracy.Piszesz że się rozwijamy-przecież wojna skończyła się ponad pół wieku temu-to ile my mamy się rozwijać?Ale co się dziwić skoro w rządzie zasiadają wciąż ci sami ludzie którzy rządzili w czasach komuny-zmieniły się tylko ugrupowania,ale ludzie dalej są ci sami.Piszesz dalej że jesteśmy największym placem budowy-tak owszem tylko szkoda że fundusze w większości pochodzą z unii...

Niklot
26-05-2010, 13:47
A dlaczego nie napiszesz, że Polska jest drugim krajem w Europie, zaraz po Finlandii,pod względem ilości studentów, którzy ukończyli naukę?

"Dwadzieścia lat wolności zaowocowało tylko jednym sukcesem naszego szkolnictwa wyższego. Odsetek studiujących wzrósł od roku 1990 z mniej więcej 13 proc. osób w wieku 19-24 lat do 48 proc. w 2008 r. Ten wzrost w żaden sposób nie przełożył się na jakość. Wszelkie obiektywne wskaźniki pozycjonują nas na żałosnym końcu światowych rankingów akademickich."

http://www.wprost.pl/ar/172877/Ile-sa-w ... -w-Polsce/ (http://www.wprost.pl/ar/172877/Ile-sa-warte-studia-w-Polsce/)

Czym tu się chwalić? Chińczycy są największym na świecie producentem trampek. Co prawda w Chinach swoje fabryki ma też Adidas, Nike, Reebok i inne firmy. Ale tych zwykłych trampek produkuje się najwięcej i są one najtańsze. Za jakieś 10 - 20 zł można je kupić. Dwa, trzy razy się przejdziesz w nich i są do wyrzucenia.
Czy Chińczycy powinni być dumni z tego że są największym na świecie producentem szmelcu?

Iron_Marcin
26-05-2010, 13:56
biorąc pod uwagę fakt, że w ciągu ostatnich 400 lat mieliśmy tylko kilkanaście lat względnego spokoju (a reszta to wojny), nasz majątek grabiono wielokrotnie, od krzyżaków zaczynając, poprzez szwedów na sowietach kończąc, nasze elity intelektualne były niszczone praktycznie przy każdej okazji, podobnie świadomość narodowa, co kilkanaście-kilkadziesiąt lat przychodziło nam odbudowywać kraj praktycznie od 0, a w ciągu WW2 zginęła 1/4 wszystkich obywateli, to moim zdaniem trzymamy się całkiem nieźle

LEGION
26-05-2010, 15:07
A propos tej liczby studentów kończących studia wyższe.. Czy to aby na pewno zaleta? Ja bym tego tak nie opisał.. po co mi milion magistrów.. i tysiąc inżynierów.. sam jestem studentem historii (na trzecim roku zrozumiałem, że studiuje ją raczej hobbystycznie), po której chyba jedynie do empiku mogę iść.. gdyby nie prawo, które daje mi chociaż cień szansy na jakąkolwiek dobrą pracę to pewnie studiowanie poszło by na marne.. Wypuszczanie masy niedouczonych magistrów nie podnosi prestiżu i nie daje powodów do zachwycania się nad czymś co jest konkretną porażką.. Wzrost liczby studentów po 89 r. (a i to tylko i wyłącznie na studiach humanistycznych) świadczy tylko o tym, że w Polsce nie stawia się na wykształcenie średnie techniczne (o studiach inżynierskich nie mówię, bo ostatnio jakiś średnio rozgarnięty koleś w MENie zauważył, że trzeba zachęcić młodych do studiowania na polibudach).. Gdybym miał perspektywę, że po Liceum profilowanym (o profilu informatycznym np) znajdę dobrą pracę, za uczciwe pieniądze.. to studia zostawiłbym tym, których rodzice nie mają co z pieniędzmi robić. Sam mam łeb na karku i wiem, że dałbym sobie radę bez "świstka" i trzyliterowego skrótu przed nazwiskiem, gdyby tylko wykształcenie średnie było w Polsce cenione.. Ale niestety za parę lat nawet sprzątaczka będzie u nas musiała mieć magistra i znać co najmniej 3 języki obce.. paranoja.. A co do głównego wątku to może od cywilizacji nie jesteśmy tak daleko, żeby uważać nas za kraj trzeciego świata.. jeśli jednak chodzi o mentalność polaków i nasz sposób rządzenia samymi sobą to jesteśmy gorsi niż tzw. trzeci świat.

Arindal von den Heiden
26-05-2010, 16:44
Produkcja, bo niestety tak należy to nazwać, studentów nie jest powodem do dumy. Poziom uczelni spadł do straszliwych punktów. Ci studenci którzy idą z tytułem magistra potem w świat nie mają szerszego pojęcia o studiach które skończyli. Kończą je zaocznie lub wieczorowo, co zwiększa procent ale nie jakość. Ci z dziennych tez nieźle na studiach bumelują. Nie zapominajmy że przeciętny polski student nie idzie na egzamin z chęcią dostania 5 tylko 3. Byle by by dalej.
Uniwersytety zamieniły się w szkółki w których wymaga się minimum programowe, tak by każdy przechodził - bo jak się studentów zacznie oblewać to się będzie traciło z nich kasę.
U mnie na uczelni było tak, że jak jakiś doktor oblewał za bardzo to w końcu tracił pracę - bo potem jego profesorowie mili mniej magistrantów i ich to po kieszeniach bolało.

Polski za kraj trzeciego świata w sposób dosłowny uznać nie można, wtedy trzeba by było zaliczyć do takiego np. też Włochy. Które przecież są krajem fundatorskim UE i członkiem G8. A o ile północ Włoch jest na poziomie przeciętnego niemieckiego Landu czy francuskiego departamentu to o tyle południe Włoch do złudzenia przypomina Polskę (także mentalnością mieszkańców).
Bardziej bym określił ten kraj za kraj drugiego świata ^^.
Czyli jeszcze nie taki syf jak Somalia, wspomniany Sudan czy Uganda, ale bynajmniej nawet nie Grecja (sic!) czy tym bardziej też wspomniane północne Włochy chociażby.

Argument o tym że za obecną sytuację gospodarczą Polski są odpowiedzialni Krzyżacy czy Szwedzi pozostawię bez komentarza.

Co do II wś. to sprawa też jest akurat już niegodna większego wspominania. Bo to było cholernie dawno temu, od tamtego czasu takie Niemcy z roli kraju zrównanego z ziemią zdążyły się tak podnieść że znów stały się największą potęga gospodarczą kontynentu. Fakt że Polsce przeszkadzała przynależność do bloku wschodniego - ale od 20 lat już jej nic nie blokuje, po za własnym nieróbstwem, brakiem odpowiedzialności i konsekwencji. Zwalanie winy na to co było dawno temu to tylko szukanie argumentu do zakrycia własnego nieróbstwa. Wystarczy zobaczyć co takie zadupie jak Baczuana - dzisiaj Botswana w ciągu kilku lat była w stanie osiągnąć. To co nie wychodzi teraz, jest skutkiem tego że teraz się popełnia błędy - bo tu nic nikogo nie obchodzi w sumie. Ale w tym momencie prosiło by się tylko o przepisanie teorii Maxa Webera o różnicach w rozwoju związanych z blokada psychiczną jaką nakładają religie. Ale to by wywiązało tylko dyskusje na tematy poboczne. Główny nurt mojej wypowiedzi jest o czym innym.

A.

Demon
26-05-2010, 16:52
Może najpierw niech każdy się dowie co to jest kraj trzeciego świata:

http://pl.wikipedia.org/wiki/Trzeci_%C5%9Awiat

Przeczytajcie od początku do końca i odpowiedzcie sobie szczerze na pytanie: Czy Polska taka jest?

Iron_Marcin
26-05-2010, 17:28
Wystarczy zobaczyć co takie zadupie jak Baczuana - dzisiaj Botswana w ciągu kilku lat była w stanie osiągnąć.
noooo, porównywać botswanę do jakiegokolwiek państwa europejskiego. ukłony za inwencję
1. mają olbrzymi wzrost pkb, bo tam nic nie ma. wystarczy, że ktoś sobie kupi motorynke, i już wzrasta pkb per capita o ileśtam dziesiąt procent, o ile nie o kilkaset. w takich np. niemczech, żeby uzyskać 9% wzrost pkb, to nie wiem... chyba trzeba by wprowadzić jakieś mecha i latające samochody.
2. mają diamenty i relatywnie mało ludzi. gdyby przenieść to na warunki polskie, to cena diamentów drastycznie by spadła, więc ich wydobycie już by było kompletnie bez znaczenia.

a co znaczenia historycznego: wyobraź sobie, że do hameryki nie przybywa ŻADEN niewolnik, a prace wykonują jedynie ludzie wolni. jak myślisz, w jakim miejscu, w tej chwili, byłoby USA?

MaciekSoad
26-05-2010, 18:01
Co do II wś. to sprawa też jest akurat już niegodna większego wspominania. Bo to było cholernie dawno temu, od tamtego czasu takie Niemcy z roli kraju zrównanego z ziemią zdążyły się tak podnieść że znów stały się największą potęga gospodarczą kontynentu
NIemcy po II wojnie same sie nie podniosly. USa i WB i bodajze Francja pakowaly tam grube mln $. przeciez po wojnie marka niemiecka byla najmocniejsza waltua. gdyby nie tamte kraje to Niemcy cienko by chyba staly ;)

KWidziu
26-05-2010, 18:34
a co znaczenia historycznego: wyobraź sobie, że do hameryki nie przybywa ŻADEN niewolnik, a prace wykonują jedynie ludzie wolni. jak myślisz, w jakim miejscu, w tej chwili, byłoby USA?

O wiele dalej niż dzisiaj. Niewolnicy nie byli i nie są tani przy małej podaży.

Furvus
26-05-2010, 18:58
LOL jaki powrót Igora/Niklota i piękne nawiązanie do tematu "Czy Rosja jest krajem trzeciego świata?" :lol: Ogólnie zgadzam się z Iron_Marcinem. Coś mi się wydaje, że ten temat urośnie niedługo do najbardziej malkontenckiego tematu na forum ;)

Niklot
26-05-2010, 19:27
Wzrost liczby studentów po 89 r. (a i to tylko i wyłącznie na studiach humanistycznych) świadczy tylko o tym, że w Polsce nie stawia się na wykształcenie średnie techniczne (o studiach inżynierskich nie mówię, bo ostatnio jakiś średnio rozgarnięty koleś w MENie zauważył, że trzeba zachęcić młodych do studiowania na polibudach)..

Ale ci studenci się zdziwią jak po studiach na polibudzie nie będą mogli znaleźć żadnej pracy. To nie jest tak, że jak skończysz studia inżynierskie, to cały świat będziesz miał u swoich stóp. Dziś istotna jest pasja i umiejętności, a umiejętności po studiach nie będziesz miał. Umiejętności trzeba samemu, indywidualnie zdobywać. Ja skończyłem studia na polibudzie i mogę uczciwie powiedzieć, że niczego mnie nie nauczyli. To co potrafię nauczyłem się sam bo mnie to pasjonowało. A na studiach wielu wykładowców jest niekompetentnych. Brakuje kadry i do wykładania niektórych przedmiotów wyznacza się osoby, które nie mają o nim pojęcia. Miałem na studiach doktora, który pracę doktorską napisał z jakiejś pedagogiki na jakichś wojskowych studiach. Jego koledzy z wojska, którzy są doktorami na tej politechnice, załatwili mu robotę na uczelni i on nawet jakimś dziekanem został. Facet na telekomunikacji prowadził wykłady i ćwiczenia z anten. Jego cała wiedza z anten, to praca magisterska jakiegoś studenta. Mój kolega z roku akurat jest żołnierzem i miał styczność z antenami w wojsku. Na jednym wykładzie trochę przycisnął tego doktorka. Doktorek nie potrafił odpowiedzieć na praktyczne pytania kolegi (w pracy magisterskiej studenta tego nie było) i powiedział, że odpowie na te pytania na ćwiczeniach, które mieliśmy mieć za kilka godzin. Przychodzimy na ćwiczenia, a doktorek wyskakuje do nas z zadaniami. Zadań oczywiście nie dało się rozwiązać bo brakowało kilku danych. A doktorek nam powiedział, że jak rozwiążemy jego zadania, to wtedy będziemy znali odpowiedź na pytania naszego kolegi. Oczywiście kolega nie zaliczył semestru.
Inny przypadek, kolega tego doktorka, też doktor i też po wojsku. Facet ponoć dobrze znał się na mikrofalach. W wojsku tym się zajmował. Ale na uczelni kto inny wykładał mikrofale, a ten doktorek wykładał optoelektronikę, czyli światłowody, lasery, itp. Kiedyś przyszedł na wykład z rzutnikiem. Chciał wykład prowadzić w oparciu o slajdy. Problem polegał na tym, że rzutnik był źle ustawiony i literki były rozmazane. Doktorek zaczął przyglądać się temu rzutnikowi. Po pewnym czasie zadowolony i dumny z siebie stwierdził, że rzutnik jest uszkodzony bo brakuje w nim jednej soczewki (soczewki były dwie, a według niego powinny być trzy) i musimy poradzić sobie z niewyraźnym tekstem. Mój kolega z roku siedział blisko tego rzutnika i zaczął kręcić pokrętłem od rzutnika. Po paru sekundach ustawił wyraźny obraz, widoczny ze sporej odległości.
Doktorek ten prowadził też inne wykłady. Jeden wykład wyglądał w ten sposób, że przychodził na niego z książką, przeglądał na wykładzie książkę i czytał na głos jej fragmenty, które uznał za istotne. Takie wykłady to ja też potrafiłbym prowadzić i studia mi do tego nie potrzebne. Wystarczyłaby jedynie szkoła podstawowa.
Często zdarzało się, że wykładowcy prowadzili wykłady z opracowań studentów w których była masa błędów.
Tak wyglądają studia na polskiej politechnice.
Oczywiście, są też kompetentni wykładowcy, zainteresowani tym co wykładają. Miałem przyjemność poznać dwóch profesorów. Wykłady prowadzili tak dobrze, że w ogóle nie trzeba było się uczyć ich przedmiotów, bo całą potrzebną wiedzę miało się w głowie po ich wykładach. Ale tacy ludzie, to rzadkość na polskich uczelniach.
Jak ktoś ma jakąś pasję, to nawet jeżeli jego pasją jest historia, to też może na tym sporo zarobić. Na przykład taki Wołoszański pasjonuje się historią II wojny światowej, ma dar ciekawego przekazywania wiedzy i zarabia kasę na książkach i filmach o II wojnie światowej. Gorzej jak ktoś niczym się nie pasjonuje i myśli, że jak skończy studia, to nie wiadomo jak dobrą pracę dostanie. Polskie studia, to generalnie jest gówno i bardzo się zdziwią po studiach ci co poszli na polibudy tylko dlatego żeby dostawać pieniądze za studiowanie na polibudzie.

EPh
26-05-2010, 23:54
Jak obwinąć gówno w najbardziej inteligentny papierek... Tak powinien nazywać się ten temat :D Wasze rozmowy są obecne na każdej alkocholowej libacji, bez względu na wykształcenie i stan społeczny. Treść, merytoryka i wnioski te same...
Pozdrawiam :D
Leniwy student

Arindal von den Heiden
27-05-2010, 10:55
sprawa PKB jest oczywista. By podnieść PKB w Botswanie jest duzo łatwiejsze niż w Polsc3e i tak samo podniesienie w Polsce jest dużo łątwiejsze niż w Niemczech - bo to już jest kraj rozwinięty a nei rozwijający się. Botswana ma diamenty, ale same diamenty nie są źrółem bogactwa tylko ich umiejętne wykorzystanie. Niemcy czy Francja nie mają wcale wiele więcej bogactw naturalnych niż Polska ale potrafią wykorzystać to co mają - i tu jest róznica. Botswana pokazała że nawet kraj afrykański może wykorzystac swoje zasoby wbrew stereotypom. Taki miałem cel w swej myśli.

Co do odbudowy Niemiec po II wojnie. Francja i Wlk. Brytania nie miały co pakować w Niemcy bo same żyły z długów zaciąganych w USA. USA dało Niemcom pożyczkę, tzw. plan Marschalla, w któym z całej kwoty przeznaczonej na odbudowe Europy Niemcy uzyskały bodaj 21% dla siebie. Ale po peirwsze - wcale nie była to niewiadomo jak wielka kwota - co innego jakby dostąŁY choćby połowę, a po drugie - było to całkiem nieźle oprocentowane i związane też z uzaleznieneim swojego rynku od amerykańskiego na długie lata. Dużo lepiej by było jakby tej "dobrotliwej" pomocy nie dostano. Bo środki i przede wszystkim ohcotnicza praca ludzi zawsze by sie znalazłya nie było by żadnych długów ani politycznych ani ekonomicznych któe wiązały później RFNowi ręce właściwie do lat 80 jeszcze.
Więcej kasy niż Niemcy dostała taka Francja, mimo że kraj był niewiele zniszcozny w czasie wojny.
A mimo to Francja nie potrafiła wykorzystać odpowiednio środków i radzi sobei gorzej niż RFN. Tu chodzi po prostu o czynnik ludzki - zwykłą chęć i organizację. Oraz odpowiednie wyuczenie społęczeńśtwa - by nei przyzwalało na korupcję czy egoizm tak warstwowy jak i prywatny. Tylko by na samym szczycie stawiano dobro ogólne.

Niewolnictwo w USA dotyczyło w większości tylko południowych czyli najbardziej zacofanych stanów. Te rpzemysłowe nie potrzebowały go i sobie świetnie bez niego radziły - a to one stworzyły siłe tego kraju. Teoria o tym iż kraj ten wzrósł na sile niewolnika jest więc łatwa do zbicia.

Elrond
27-05-2010, 11:14
sprawa PKB jest oczywista. By podnieść PKB w Botswanie jest duzo łatwiejsze niż w Polsc3e i tak samo podniesienie w Polsce jest dużo łątwiejsze niż w Niemczech - bo to już jest kraj rozwinięty a nei rozwijający się.


1. mają olbrzymi wzrost pkb, bo tam nic nie ma. wystarczy, że ktoś sobie kupi motorynke, i już wzrasta pkb per capita o ileśtam dziesiąt procent, o ile nie o kilkaset. w takich np. niemczech, żeby uzyskać 9% wzrost pkb, to nie wiem... chyba trzeba by wprowadzić jakieś mecha i latające samochody.

Skończcie z tymi bzdurami. Mi się zawsze wydawało, że łatwiej się robi wielki majątek, jak się ma wielki kapitał, a nie jak się ma gołą d*pę i mieszka w szałasie, a tu słyszę, że jest na odwrót...
A przykłady krajów z czołówki rankingu wolności gospodarczej pokazują, że kraje rozwinięte też się mogą szybko rozwijać. Jak są tam stworzone odpowiednie warunki.


2. mają diamenty i relatywnie mało ludzi. gdyby przenieść to na warunki polskie, to cena diamentów drastycznie by spadła, więc ich wydobycie już by było kompletnie bez znaczenia.

To jest źródło bogactwa Botswany, jakby ktokolwiek miał wątpliwości:

http://www.heritage.org/index/Country/Botswana - proponuję porównać na tle innych krajów afrykańskich. Ba, wiele europejskich jest niżej w klasyfikacji(w tym naturalnie i Polska)
http://www.prokapitalizm.pl/botswana-perla-afryki.html


a co znaczenia historycznego: wyobraź sobie, że do hameryki nie przybywa ŻADEN niewolnik, a prace wykonują jedynie ludzie wolni. jak myślisz, w jakim miejscu, w tej chwili, byłoby USA?

To oczywiste: byłyby dużo lepiej rozwinięte, niż są obecnie. No i teraz świat, zamiast podniecać się czarnym socjalistą-prezydentem, podniecałby pewnie "prezydentą"(czy jak tam się w nowomowie mówi na panią prezydent) socjalistką-kobietą :lol:

Iron_Marcin
27-05-2010, 16:22
Elrond, jeżeli mnie oczy nie mylą, to znowu poruszasz kwestię wolności gospodarczej i ekonomicznej, jako główny czynnik wzrostu gospodarczego w krajach takich jak Botswana, Mauritius, Uganda czy Ghana... nic tylko sprzedać cały majątek w Polsce, i zaczynać tam od nowa, bo przecież wolność gospodarcza większa, a więc i łatwiej dorobić się większego bogactwa...
już kiedyś ktoś (bodajże Napoleon) uświadamiał Ci (najwyraźniej nieudolnie), że wolność gospodarcza wcale nie jest wyznacznikiem ogólnego zadowolenia ludzi tam mieszkających, gdyż np. w takiej Szwecji, mimo że ludzie łoją olbrzymie podatki, to jednak stopa zadowolenia jest tam jedną z najwyższych na świecie.


Mi się zawsze wydawało, że łatwiej się robi wielki majątek, jak się ma wielki kapitał, a nie jak się ma gołą d*pę i mieszka w szałasie, a tu słyszę, że jest na odwrót...
kto tu mówi o robieniu wielkiego majątku. mówiłem o procentowym wzroście pkb na człowieka, a nie o tym, że kupując limuzynę za 400k znacznie zwiększysz swój majątek, jeżeli masz chałupę za 40 milionów. mając zaś szałas za 60$, i kupując sobie rower za dolarów 15, zwiększasz swój majątek o 25%. kumasz chyba, nie? ;)

roman zabawa
27-05-2010, 20:41
Mogę się zgodzić, że Polska jest krajem trzeciego świata, ale przy takiej skali Rosja nie jest państwem, tylko zbiorowiskiem neandertali.

Elrond
27-05-2010, 23:00
kto tu mówi o robieniu wielkiego majątku. mówiłem o procentowym wzroście pkb na człowieka, a nie o tym, że kupując limuzynę za 400k znacznie zwiększysz swój majątek, jeżeli masz chałupę za 40 milionów. mając zaś szałas za 60$, i kupując sobie rower za dolarów 15, zwiększasz swój majątek o 25%. kumasz chyba, nie? ;)

Nie kumam, bo jak nie mam niczego, tylko gołe 4 litery i szałas za 60$, to za co mam kupić ten rower :?: Nie mam technologii pozwalającej wyprodukować rower. Reszta mojej wioski też nie ma, bo też mieszka w szałasach i biega z gołym tyłkiem po lesie. Muszę mieć cokolwiek na wymianę, by ten rower dostać - a co ma do zaoferowania biedna wioska ;) :?: Załóżmy zresztą nawet, że skądś się nawet dewizy na rower wzięły, kupi się go raz, PKB podskoczy, a co za rok :?: Obawiam się, że dalej goła d*pa ;) Ja tylko zwyczajnie twierdzę, że jak to się mówi "bogatemu diabeł dzieci kołysze", łatwiej jest z miliona dolarów zrobić 10 milionów, niż z tysiąca choćby 10 tysięcy. To co jest prawdziwe dla jednostek czy małych społeczności jest też z reguły(jak nie zawsze) trafne dla całych państw.
Zresztą jak pisałem - Irlandia, Australia, Singapur, Hong Kong czy Tajwan potrafiły się rozwijać w średnim tempie dużo szybszym, niż chociażby inne kraje rozwinięte z niższym PKB PC. Co jest tylko dowodem, że MOŻNA. Argument z tym, że im się jest bogatszym, tym wolniej się kraj rozwija, został wymyślony przez etatystów i czerwonych, którzy najpierw swoimi pomysłami spowolnili rozwój gospodarczy swoich krajów, a potem szukali na to wymówki, bo ciężko im było powiedzieć ludowi i sobie prawdę w oczy ;) Wielu to kupiło, bo nie bardzo rozumie istotę posługiwania się pieniędzmi czy to na czym polega kapitalizm.


Elrond, jeżeli mnie oczy nie mylą, to znowu poruszasz kwestię wolności gospodarczej i ekonomicznej, jako główny czynnik wzrostu gospodarczego w krajach takich jak Botswana, Mauritius, Uganda czy Ghana... nic tylko sprzedać cały majątek w Polsce, i zaczynać tam od nowa, bo przecież wolność gospodarcza większa, a więc i łatwiej dorobić się większego bogactwa...

Wkładasz mi w usta coś, czego nigdy nie powiedziałem. To się w retoryce nazywa "słomianą kukłą". Możemy oczywiście rozmawiać, co w III RP powinniśmy "sprzedać", komu i jak, ale nie w tym topicu ;) Ja proponuję zacząć od zmiany III RP na coś normalniejszego - szkoda że jej nikt porządny nie chce kupić :lol:


już kiedyś ktoś (bodajże Napoleon) uświadamiał Ci (najwyraźniej nieudolnie), że wolność gospodarcza wcale nie jest wyznacznikiem ogólnego zadowolenia ludzi tam mieszkających, gdyż np. w takiej Szwecji, mimo że ludzie łoją olbrzymie podatki, to jednak stopa zadowolenia jest tam jedną z najwyższych na świecie.

1. Nawet jeśli by się coś takiego dało obiektywnie zmierzyć, to CO Z TEGO :?: Zadaniem państwa nie jest "zapewnianie" szczęścia. Zadaniem państwa jest dać obywatelom prawo i możliwe maksimum swobody w dążeniu do szczęścia. Czy obywatele z tego skorzystają, czy nie to ich prywatna sprawa.
2. Nie ma czegoś takiego jak "zbiorowe szczęście", jest tylko szczęście poszczególnych jednostek. Więc nie bardzo wiem na czym polegają te tzw. "rankingi szczęścia" i jak ktoś chce mierzyć coś tak unikalnego, indywidualnego i niepowtarzalnego, jak poczucie szczęścia danej istoty ludzkiej - ja nie wierzę by się to dało zestandaryzować.
3. Pieniądze i wolność same w sobie szczęścia nie dają, ale ułatwiają jego osiągnięcie i nie są niczym złym - tu się chyba zgodzimy :?:
4. Kraje skandynawskie akurat do swojego obecnego dobrobytu doszły "dzikim kapitalizmem". Później poświęciły część możliwości rozwoju w imię "świętego spokoju". I akurat mimo wysokich podatków są nadal wysoko w rankingach wolności gospodarczej, co świadczy o tym, że sposób wytwarzania dóbr jest tam dużo bardziej rynkowy, niż np. w III RP.

Iron_Marcin
28-05-2010, 00:32
po kiego grzyba musisz ten rower produkować we własnym kraju? nie żyjemy w XIII wieku, że każdy produkt jest dobry, byle go robić u nas. może jakiś lokalny watażka miał kasę (z narkotyków i sprzedaży leków), to zainwestował w kontener złomowych rowerów z holandii czy niemiec. lokalna tania siła robocza (czyli niemal niewolnicy), przy pomocy lokalnych środków i narzędzi (czyli złomu), jakimś cudownym cudem uruchomiła je i sprzedała (ze znacznym zyskiem). watażka znacząco zwiększył swój majątek, a więc i statystycznie polepszył życie biedaków, którzy dla niego pracują... taaa, jasne.
no tak niestety funkcjonuje afryka, a na pewno wszystko między Sudanem a pustynią Namib, od początku swojego istnienia.

Zresztą jak pisałem - Irlandia, Australia, Singapur, Hong Kong czy Tajwan potrafiły się rozwijać w średnim tempie dużo szybszym, niż chociażby inne kraje rozwinięte z niższym PKB PC. Co jest tylko dowodem, że MOŻNA. Argument z tym, że im się jest bogatszym, tym wolniej się kraj rozwija, został wymyślony przez etatystów i czerwonych, którzy najpierw swoimi pomysłami spowolnili rozwój gospodarczy swoich krajów, a potem szukali na to wymówki, bo ciężko im było powiedzieć ludowi i sobie prawdę w oczy. Wielu to kupiło, bo nie bardzo rozumie istotę posługiwania się pieniędzmi czy to na czym polega kapitalizm.
tja... no to ja nie wiem, w jaki magiczny sposób można by jeszcze bardziej rozwinąć gospodarkę japonii. nie mam bladego pojęcia, czego może im brakować. co do wymienionych wcześniej państw - eire dostało najbardziej po dupie, ze wszystkich państw europejskich, w trakcie hamerykańskiego kryzysu, który podobno miał dotyczyć wyłącznie sektora bankowego. podobnie łotwa i estonia, które w tym "Twoim Cudownym" rankingu były (jakiś czas temu) także wysoko. a co do poruszania czerwonych i etatystów. jeżeli mam ogród, i napieprzę w nim tyle drzew ile można, to czy znajdę miejsce na jeszcze jedno? nie trzeba być żadnym czerwonym czy etatystą, żeby dojść do takiego wniosku.

nic nie wkładałem w Twoje usta. dziwi mnie tylko, że skoro tak bardzo krytykujesz RP, ze względu na jej mierną wolność gospodarczą, a także bardzo kochasz pieniądze i majątek, to czemu nie wyjechałeś do jakiegoś innego kraju, w którym wolności gospodarczej jest więcej.


1. Nawet jeśli by się coś takiego dało obiektywnie zmierzyć, to CO Z TEGO? Zadaniem państwa nie jest "zapewnianie" szczęścia. Zadaniem państwa jest dać obywatelom prawo i możliwe maksimum swobody w dążeniu do szczęścia. Czy obywatele z tego skorzystają, czy nie to ich prywatna sprawa.
2. Nie ma czegoś takiego jak "zbiorowe szczęście", jest tylko szczęście poszczególnych jednostek. Więc nie bardzo wiem na czym polegają te tzw. "rankingi szczęścia" i jak ktoś chce mierzyć coś tak unikalnego, indywidualnego i niepowtarzalnego, jak poczucie szczęścia danej istoty ludzkiej - ja nie wierzę by się to dało zestandaryzować.
3. Pieniądze i wolność same w sobie szczęścia nie dają, ale ułatwiają jego osiągnięcie i nie są niczym złym - tu się chyba zgodzimy?
4. Kraje skandynawskie akurat do swojego obecnego dobrobytu doszły "dzikim kapitalizmem". Później poświęciły część możliwości rozwoju w imię "świętego spokoju". I akurat mimo wysokich podatków są nadal wysoko w rankingach wolności gospodarczej, co świadczy o tym, że sposób wytwarzania dóbr jest tam dużo bardziej rynkowy, niż np. w III RP.
1. skoro da się 'obiektywnie' zmierzyć wolność gospodarczą, i nawet wpakować ją w jakiś ranking, to i szczęście też można, po przez różnego rodzaju badania statystyczne etc etc etc.
2. to zrób sobie ankietę, i zapytaj się sąsiadów, jak bardzo są zadowoleni z różnych aspektów działalności państwa. poddaj to później dalszej obróbce statystycznej i ot, gotowe
3. pieniądze niekoniecznie ułatwiają osiągnięcie szczęścia, na pewno nie przeszkadzają. osobiście od zapachu mamony wolę ciężki zapach kwitnącego rzepaku (który do niedawna dominował na wsiach) czy zakurzonej drogi polnej. ale to także temat na inną dyskusję.
4. no raczej nie mam pojęcia, jak wytwarzanie produktu może być mniej lub bardziej rynkowe... chyba rentowne jak już. z własnych obserwacji muszę jednak (z przykrością) stwierdzić, że polskie firmy są znacznie bliższe kapitalizmowi (temu, który wywołał rewolucję socjalistyczną) niż jakiekolwiek inne zachodnie.

Czulu
28-05-2010, 06:41
Widzę że Iron "komunizm to najlepszy ustrój tylko jednostki białkowe muszą wszystko zepsuć" Marcin znów nadaje :lol:


tja... no to ja nie wiem, w jaki magiczny sposób można by jeszcze bardziej rozwinąć gospodarkę japonii. nie mam bladego pojęcia, czego może im brakować.

Brak wyobraźni nie jest żadnym argumentem. Przedsiębiorcy robią pieniądze dla samego robienia pieniędzy, a zwykli obywatele zawsze chcą mieć o jeden więcej, tudzież tudzież mieć nowszy i lepszy samochód, dom czy jacht, i to jest właśnie motor rozwoju.


a co do poruszania czerwonych i etatystów. jeżeli mam ogród, i napieprzę w nim tyle drzew ile można, to czy znajdę miejsce na jeszcze jedno? nie trzeba być żadnym czerwonym czy etatystą, żeby dojść do takiego wniosku.

Błędna analogia, miejsca na nowe fabryki czy inne zakłady pracy w żadnym kraju nie brakuje, a łatwiej jest postawić nową fabrykę jak się ma już 10 które dostarczają rokrocznie wielkich zysków, niż jeśli ma się tylko szałas i poletko ryżowe.


(temu, który wywołał rewolucję socjalistyczną)

Jaką rewolucję socjalistyczną ?

Iron_Marcin
28-05-2010, 08:25
Widzę że Iron "komunizm to najlepszy ustrój tylko jednostki białkowe muszą wszystko zepsuć" Marcin znów nadaje
widzę, że Czulu znowu nas zaszczycił swoją boską wiedzą

Brak wyobraźni nie jest żadnym argumentem. Przedsiębiorcy robią pieniądze dla samego robienia pieniędzy, a zwykli obywatele zawsze chcą mieć o jeden więcej, tudzież tudzież mieć nowszy i lepszy samochód, dom czy jacht, i to jest właśnie motor rozwoju.
odpowiem po twojemu: przeczytaj jeszcze raz, to co napisałem, i zrozum że nie chodziło mi o ilość rzeczywistą, a procentową. (stąd min. wynika moje wielkie poparcie do podatku progresywnego)

Błędna analogia, miejsca na nowe fabryki czy inne zakłady pracy w żadnym kraju nie brakuje, a łatwiej jest postawić nową fabrykę jak się ma już 10 które dostarczają rokrocznie wielkich zysków, niż jeśli ma się tylko szałas i poletko ryżowe.
tja, jeżeli wybudowałbym w Polsce fabrykę samochodów, i sprzedawał je u nas (gdyż średnio połowa z wszystkich 4-kółek ma więcej jak 10 lat, więc powinno być zapotrzebowanie na nowe wozy), to z całą pewnością doczekałbym się olbrzymiego popytu. podobnie z innymi towarami, np. meble: w tej branży firmy upadają, miast powstawać nowych, mimo że statystyczny polak się bogaci, i powinno być go stać na nowy zestaw drewnianego luksusu. więc moim zdaniem, budowa kolejnych fabryk jakiegoś produktu w kraju, w którym popyt i podaż są dość unormowane, jest kompletną głupotą.


Jaką rewolucję socjalistyczną ?
mniej więcej równoległe powstawanie związków zawodowych i partii socjalistycznych. chyba najlepsza rzecz, jaka przydarzyła się ogółowi w ciągu ostatnich lat.

Czulu
28-05-2010, 11:26
Czulu napisał(a):
Brak wyobraźni nie jest żadnym argumentem. Przedsiębiorcy robią pieniądze dla samego robienia pieniędzy, a zwykli obywatele zawsze chcą mieć o jeden więcej, tudzież tudzież mieć nowszy i lepszy samochód, dom czy jacht, i to jest właśnie motor rozwoju.

odpowiem po twojemu: przeczytaj jeszcze raz, to co napisałem, i zrozum że nie chodziło mi o ilość rzeczywistą, a procentową. (stąd min. wynika moje wielkie poparcie do podatku progresywnego)

Przeczytałem jeszcze raz, i nadal mnie nie oświeciło, o "ilości procentowej" czego tu mowa ?


Czulu napisał(a):
Błędna analogia, miejsca na nowe fabryki czy inne zakłady pracy w żadnym kraju nie brakuje, a łatwiej jest postawić nową fabrykę jak się ma już 10 które dostarczają rokrocznie wielkich zysków, niż jeśli ma się tylko szałas i poletko ryżowe.

tja, jeżeli wybudowałbym w Polsce fabrykę samochodów, i sprzedawał je u nas (gdyż średnio połowa z wszystkich 4-kółek ma więcej jak 10 lat, więc powinno być zapotrzebowanie na nowe wozy), to z całą pewnością doczekałbym się olbrzymiego popytu. podobnie z innymi towarami, np. meble: w tej branży firmy upadają, miast powstawać nowych, mimo że statystyczny polak się bogaci, i powinno być go stać na nowy zestaw drewnianego luksusu. więc moim zdaniem, budowa kolejnych fabryk jakiegoś produktu w kraju, w którym popyt i podaż są dość unormowane, jest kompletną głupotą.

Dyskutujesz sam ze sobą, ja nigdzie nie pisałem że fabryka ma zbywać swoje produkty w kraju w którym istnieje. Nie twierdziłem również że fabryka musi w ogóle powstać w kraju właściciela (nb kolejny powód do odrzucenia analogii z sadem). Wreszcie, nie zalecałem budowania fabryk które produkują produkty na które nie ma popytu, zaś twierdzenie że w jakimkolwiek kraju nie ma popytu na nic jest po prostu idiotyczne.


mniej więcej równoległe powstawanie związków zawodowych i partii socjalistycznych. chyba najlepsza rzecz, jaka przydarzyła się ogółowi w ciągu ostatnich lat.

Ostatnio Grecja się przekonała o dobroczynnych skutkach tychże, a jak wskazują liczne znaki na niebie i ziemi kolejne kraje niebawem dołączą do tego grona :lol:

Witia
28-05-2010, 11:33
Iron Marcinie mam jedno pytanie. Czym motywujesz sens istnienia podatku progresywnego ? Wiesz, chodzi mi bardziej o aspekty ideowe, teoretyczne.


Czulu



Dyskutujesz sam ze sobą, ja nigdzie nie pisałem że fabryka ma zbywać swoje produkty w kraju w którym istnieje. Nie twierdziłem również że fabryka musi w ogóle powstać w kraju właściciela (nb kolejny powód do odrzucenia analogii z sadem). Wreszcie, nie zalecałem budowania fabryk które produkują produkty na które nie ma popytu, zaś twierdzenie że w jakimkolwiek kraju nie ma popytu na nic jest po prostu idiotyczne.

Nikt nie mówi o braku popytu na cokolwiek. Byłbyś łaskawy nie dopowiadać sobie zdań i wmawiać innym fałszywych tez. Jedną z podstawowych zasad kształtujących rynek jest zasada popytu-podaży. Jeżeli na dany produkt nie ma dostatecznie dużego popytu, albo popyt się ustabilizował, to jaki jest sens tworzyć nowe fabryki ? A o to przecież chodziło w analogii z drzewami, której jak widać nie zrozumiałeś.

Elrond
28-05-2010, 13:20
po kiego grzyba musisz ten rower produkować we własnym kraju? nie żyjemy w XIII wieku, że każdy produkt jest dobry, byle go robić u nas.

Żeby zaimportować trzeba mieć za co - skąd biedak żyjący w szałasie ma na to wziąć pieniądze :?:


może jakiś lokalny watażka miał kasę (z narkotyków i sprzedaży leków), to zainwestował w kontener złomowych rowerów z holandii czy niemiec.

A może nie miał nic. Zakładając, że z nieba nic nie spada, to ta opcja jest bardziej prawdopodobna ;) Rzeczą oczywistą jest chyba, że łatwiej się robi pieniądze, jak się już je ma - tutaj chyba się oboje zgadzamy :?:


lokalna tania siła robocza (czyli niemal niewolnicy), przy pomocy lokalnych środków i narzędzi (czyli złomu), jakimś cudownym cudem uruchomiła je i sprzedała (ze znacznym zyskiem). watażka znacząco zwiększył swój majątek, a więc i statystycznie polepszył życie biedaków, którzy dla niego pracują... taaa, jasne.
no tak niestety funkcjonuje afryka, a na pewno wszystko między Sudanem a pustynią Namib, od początku swojego istnienia.

Nigdy nie było tam kapitalizmu(poza nielicznymi wyjątkami, a i to niepełnymi), więc jest nędza. Proste...


tja... no to ja nie wiem, w jaki magiczny sposób można by jeszcze bardziej rozwinąć gospodarkę japonii. nie mam bladego pojęcia, czego może im brakować.

Całkiem normalnie, nie potrzeba żadnej magii. Zacząć by trzeba było od redukcji interwencjonizmu.


co do wymienionych wcześniej państw - eire dostało najbardziej po dupie, ze wszystkich państw europejskich, w trakcie hamerykańskiego kryzysu, który podobno miał dotyczyć wyłącznie sektora bankowego. podobnie łotwa i estonia, które w tym "Twoim Cudownym" rankingu były (jakiś czas temu) także wysoko.

Co ma być dowodem na :?: Kwestia, że kraj z wyższym PKB może się, nawet procentowo, rozwijać dużo szybciej od mniej rozwiniętego jest udowodniona - nie wiem po co poruszasz następny wątek, czyli kryzys(polecam temat o kryzysie, zaręczam że to nie kapitalizm był jego przyczyną).


a co do poruszania czerwonych i etatystów. jeżeli mam ogród, i napieprzę w nim tyle drzew ile można, to czy znajdę miejsce na jeszcze jedno? nie trzeba być żadnym czerwonym czy etatystą, żeby dojść do takiego wniosku.

Ludzkie potrzeby są nieograniczone. Ludzka pomysłowość i geniusz również, jak się ich nie krępuje. Normalne jest, że ekonomia się rozwija i będzie się rozwijać "do końca świata i o jeden dzień dłużej", aż osiągniemy poziom "Ogrodu Edenu". To jest chyba oczywiste :?:
O ile oczywiście wcześniej socjaliści tego nie zepsują i nie cofną nas z powrotem do "wieków ciemnych" ;)


nic nie wkładałem w Twoje usta. dziwi mnie tylko, że skoro tak bardzo krytykujesz RP, ze względu na jej mierną wolność gospodarczą, a także bardzo kochasz pieniądze i majątek, to czemu nie wyjechałeś do jakiegoś innego kraju, w którym wolności gospodarczej jest więcej.

Pieniądze to nie wszystko ;) Zresztą jestem w swoim kraju. Dlaczego ja mam się wyprowadzać :?: Lepiej wysłać stąd socjalistów z biletem w jedną stronę do jakiegoś socjalistycznego raju :lol:


1. skoro da się 'obiektywnie' zmierzyć wolność gospodarczą, i nawet wpakować ją w jakiś ranking, to i szczęście też można, po przez różnego rodzaju badania statystyczne etc etc etc.

Wskaźnik wolności gospodarczej są tworzone subiektywnie i też nie są doskonałe. Jednak uważam, że konkretne struktury, jak państwa czy prawo da się do siebie porównywać. Ludzkich emocji, takich jak szczęście, nie da się nijak zmierzyć.


2. to zrób sobie ankietę, i zapytaj się sąsiadów, jak bardzo są zadowoleni z różnych aspektów działalności państwa. poddaj to później dalszej obróbce statystycznej i ot, gotowe

Osobiste szczęście to nie tylko "różne aspekty działalności państwa". I często od tej działalności państwa zupełnie niezależne. Napisz mi jak chcesz mierzyć i porównywać szczęście różnych ludzi, bez zastosowania wobec nich urawniłowki i zestandaryzowania w badaniu.


3. pieniądze niekoniecznie ułatwiają osiągnięcie szczęścia, na pewno nie przeszkadzają. osobiście od zapachu mamony wolę ciężki zapach kwitnącego rzepaku (który do niedawna dominował na wsiach) czy zakurzonej drogi polnej. ale to także temat na inną dyskusję.

Dajesz tylko świadectwo, ile warte jest mówienie "w kraju X ludzie są bardziej szczęśliwi, niż w kraju Y, bo państwo"...


4. no raczej nie mam pojęcia, jak wytwarzanie produktu może być mniej lub bardziej rynkowe... chyba rentowne jak już.

Rozumiałem przez to rozmiary państwa i warunki, jakie tworzy dla rozwoju gospodarczego.


z własnych obserwacji muszę jednak (z przykrością) stwierdzić, że polskie firmy są znacznie bliższe kapitalizmowi (temu, który wywołał rewolucję socjalistyczną) niż jakiekolwiek inne zachodnie.

Podaj mi kraj, gdzie kapitalizm wywołał "rewolucję socjalistyczną", chyba że za "rewolucję socjalistyczną" uznajesz to, co demokracja zrobiła z krajami zachodnimi :lol:


odpowiem po twojemu: przeczytaj jeszcze raz, to co napisałem, i zrozum że nie chodziło mi o ilość rzeczywistą, a procentową. (stąd min. wynika moje wielkie poparcie do podatku progresywnego)

Tzn. wynika z tego, że bogatym łatwiej jest się bogacić :?: O tym przecież pisałem, a udajesz, że nie rozumiesz. Co do samego podatku progresywnego - w swoim obecnym kształcie to jedna z najdurniejszych rzeczy, jakie ludzkość wymyśliła. Ktoś mądry stwierdził:
„trudno sobie wyobrazić, aby jakakolwiek grupa ekspertów, niezależnie od tego, jak ciężko by pracowała, mogła opracować gorszy system podatkowy niż ten opracowany przez Kongres” - dotyczyło akurat USA, ale reguła jest uniwersalna.
Możesz podać więcej argumentów za podatkiem progresywnym - bo ja akurat nie znam ani jednego przekonującego.


mniej więcej równoległe powstawanie związków zawodowych i partii socjalistycznych. chyba najlepsza rzecz, jaka przydarzyła się ogółowi w ciągu ostatnich lat.

Zawodowi związkowcy akurat przyczynili się do rozwoju ludzkości tak samo, jak Cosa Nostra :lol: A partie socjalistyczne :?: Cóż, bez nich byłoby dzisiaj na świecie dużo mniej nędzy, wojen i innych klęsk wywołanych przez człowieka.
Gdzie są te plusy :?:



Nikt nie mówi o braku popytu na cokolwiek. Byłbyś łaskawy nie dopowiadać sobie zdań i wmawiać innym fałszywych tez. Jedną z podstawowych zasad kształtujących rynek jest zasada popytu-podaży. Jeżeli na dany produkt nie ma dostatecznie dużego popytu, albo popyt się ustabilizował, to jaki jest sens tworzyć nowe fabryki ? A o to przecież chodziło w analogii z drzewami, której jak widać nie zrozumiałeś.

Jedną z podstawowych zasad jest też konkurencja. Może to konkurent stawia nową fabrykę, bo chce zarobić :?: Albo obecny producent buduje nową, bo mu umożliwi produkować wszystko lepiej :?: Zresztą jedna branża może się rozwijać lub nie - tu chodzi o spojrzenie na gospodarkę jako całość - ta zawsze będzie się rozwijać i nie widzę powodów, dla których miałaby przestać, jeśli jej niektórzy nie będą przeszkadzać.

Czulu
28-05-2010, 14:24
Cytuj:
Dyskutujesz sam ze sobą, ja nigdzie nie pisałem że fabryka ma zbywać swoje produkty w kraju w którym istnieje. Nie twierdziłem również że fabryka musi w ogóle powstać w kraju właściciela (nb kolejny powód do odrzucenia analogii z sadem). Wreszcie, nie zalecałem budowania fabryk które produkują produkty na które nie ma popytu, zaś twierdzenie że w jakimkolwiek kraju nie ma popytu na nic jest po prostu idiotyczne.

Nikt nie mówi o braku popytu na cokolwiek. Byłbyś łaskawy nie dopowiadać sobie zdań i wmawiać innym fałszywych tez. Jedną z podstawowych zasad kształtujących rynek jest zasada popytu-podaży. Jeżeli na dany produkt nie ma dostatecznie dużego popytu, albo popyt się ustabilizował, to jaki jest sens tworzyć nowe fabryki ? A o to przecież chodziło w analogii z drzewami, której jak widać nie zrozumiałeś.

Analogia dotyczyła sporu nt tempa przyrostu PKB w państwach rozwiniętych i rozwijających się, jeśli według IronMarcina jednym sposobem na generowanie PKB jest produkcja we własnym kraju na potrzeby własnego rynku z góry określonej gamy artykułów bez lansowania nowych, to nie dziwi mnie że przy takim poziomie pojmowania ekonomii jest socjalistą.

Rapsod
28-05-2010, 14:29
Ostatnio zastanawiam się w jakim kraju ja żyję?
Podróż pociągiem z Koszalina do Warszawy trwa 9 godzin. Jest to odległość ponad 500 km. Zimą zawsze wyłączone jest ogrzewanie, a latem zawsze włączone i nie ma sposobu żeby je wyłączyć. Cena biletu - około 15 euro.

W Rosji ponad półmilionowe miasta są pozbawiane ogrzewania wody przez 4-5 dni w tygodniu, podczas gdy w Polsce prąd i gaz dochodzą do najmniejszych wsi, więc ja już wolę te nieco dłuższe niż we Francji podróże.

Witia
28-05-2010, 14:59
Analogia dotyczyła sporu nt tempa przyrostu PKB w państwach rozwiniętych i rozwijających się, jeśli według IronMarcina jednym sposobem na generowanie PKB jest produkcja we własnym kraju na potrzeby własnego rynku z góry określonej gamy artykułów bez lansowania nowych, to nie dziwi mnie że przy takim poziomie pojmowania ekonomii jest socjalistą.


Przyjąłem.

Niklot
28-05-2010, 16:11
Zresztą jak pisałem - Irlandia, Australia, Singapur, Hong Kong czy Tajwan potrafiły się rozwijać w średnim tempie dużo szybszym, niż chociażby inne kraje rozwinięte z niższym PKB PC.

Zauważyłem ciekawą rzecz: niemal wszystkie kraje, które wymieniłeś mają uczelnie wyższe, które o lata świetlne wyprzedzają polskie uczelnie:
http://www.arwu.org/Country2009Main.jsp?param=Ireland
http://www.arwu.org/Country2009Main.jsp?param=Australia
http://www.arwu.org/Country2009Main.jsp ... g,%20China (http://www.arwu.org/Country2009Main.jsp?param=Hong%20Kong,%20China)
http://www.arwu.org/Country2009Main.jsp ... n,%20China (http://www.arwu.org/Country2009Main.jsp?param=Taiwan,%20China)

Jedynie Irlandia ma słabe uczelnie, ale myślę, że Irlandczycy nie mają problemu z tym żeby studiować w Anglii.
Czy może kraj szybko się rozwijać gospodarczo nie mając odpowiedniego wsparcia w postaci ludzi nauki?
Czy Polska nie powinna rozpocząć reform od obalenia komuny na polskich uczelniach wyższych i wprowadzenia normalnej nauki umożliwiającej normalny rozwój utalentowanym jednostkom?

Witia
28-05-2010, 16:30
Czy Polska nie powinna rozpocząć reform od obalenia komuny na polskich uczelniach wyższych i wprowadzenia normalnej nauki umożliwiającej normalny rozwój utalentowanym jednostkom?
Do tego potrzeba mentalnego obalenia komuny w umysłach polaków. Innymi słowy - potrzeba liberalizacji poglądowej. Trzeba zacząć od spraw kulturowych, od stosunków między podmiotami. Bo niestety jeżeli jest sytuacja, że nauczycielowi nie można wytknąć błędu, bo wzywanie rodziców, bo uwalenie przedmiotu, jeżeli profesor jest otoczony jakąś mistyczną tarczą anty-krytyki, jeżeli ma czelność wykraczać poza swoje kompetencje i uprawnienia, jeżeli uczelnie tworzą jakieś wewnętrzne umowy 'ile uwalić z jakiego przedmiotu', bo kwestia miejsc i pieniędzy, i wiele, wiele innych, to o normalnym szkolnictwie można sobie pomarzyć. Na tej płaszczyźnie Polska prezentuje poziom prostactwa i cywilizacyjnego średniowiecza.

Jarl
28-05-2010, 17:07
Albo rozdawanie od ręki wpisów, bo kolesiowi nie chce się prowadzić zajęć gdyż wie, że zaraz umrze (AWFiS Gdańsk), tudzież robienia miliona zerówek (moje podwórko). Nie ma naturalnej selekcji, jełopy dostają się na kolejny rok, zrobią za dwa lata ten licencjat, i co?No właśnie. A dróg to nie ma komu robić!

Rapsod
29-05-2010, 20:33
http://www.nationmaster.com/graph/eco_h ... ment-index (http://www.nationmaster.com/graph/eco_hum_dev_ind-economy-human-development-index)

To by było na tyle z Krajem III Świata. Nie chce mi się nawet krytykować każdego zdania Niklota po kolei. Zapytam więc krótko propos cen biletów: co ma piernik do wiatraka? Co to w ogóle za wskaźnik i czego?

Niklot
30-05-2010, 12:33
http://www.nationmaster.com/graph/eco_hum_dev_ind-economy-human-development-index

To by było na tyle z Krajem III Świata. Nie chce mi się nawet krytykować każdego zdania Niklota po kolei. Zapytam więc krótko propos cen biletów: co ma piernik do wiatraka? Co to w ogóle za wskaźnik i czego?

Jedyny wskaźnik jaki podawałem w tym temacie, to wskaźnik poziomu uczelni.
Jeżeli chodzi o wskaźnik poziomu życia, to najlepszym wskaźnikiem jest wartość:
zarobki / suma niezbędnych wydatków

Wskaźnikiem poziomu życia może być na przykład:
najniższe wynagrodzenie / koszt wynajęcia mieszkania

Przykładowo w Anglii najniższe wynagrodzenie dorosłego człowieka wynosi £5.93 / godz
http://www.direct.gov.uk/en/Nl1/Newsroom/DG_178175

W Polsce najniższe wynagrodzenie wynosi 1317 zł / mies.
http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/3 ... 41_zl.html (http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/384054,minimalne_wynagrodzenie_w_2010_roku_wzroslo _o_41_zl.html)

W Londynie, mieszkanie można wynająć za 180 funtów / tydzień:
http://www.rentals-london.co.uk/rental- ... ton=Search (http://www.rentals-london.co.uk/rental-property-search.php?page=5&range=upto_300&rooms=&location=&button.x=43&button.y=9&button=Search)

W Warszawie, wynajęcie mieszkania bez karaluchów, itp. kosztuje około 1200-1300 zł / miesiąc:
http://warszawa.gumtree.pl/f-Nieruchomo ... CatIdZ9008 (http://warszawa.gumtree.pl/f-Nieruchomosci-dom-mieszkanie-wynajme-Kawalerka-lub-garsoniera-W0QQAQ5fNumberRoomsZ10QQCatIdZ9008)

Wskaźnik dla Anglii:
5.93 * 40 / 180 = 1,32

Wskaźnik dla Polski:
1317 / 1200 = 1,10

Można by jeszcze zamiast najniższych zarobków wziąć średnie zarobki i zobaczyć jaki będzie wynik. Można by też podliczyć wszystkie niezbędne wydatki jak czynsz, opłaty za prąd, wodę, itp., ceny żywności, ceny komunikacji miejskiej, wziąć zarobki netto, a nie brutto i wtedy porównać wyniki. Takie dane dałyby prawdziwy obraz poziomu życia w Polsce i innych krajach Europy.

A te Twoje wskaźniki, to nie wiem na czym się opierają?

Rapsod
30-05-2010, 14:17
To ja już wolę współczynnik HDI od porównywania średniej z kraju przez cenę w JEDNYM mieście (w dodatku pomiędzy krajem mocno i mało zadłużonym), nie wspominając już o cenach innych dóbr (swoją drogą ciekawe ile bi Ci wyszło dla Rosji - Moskwa to najdroższe miasto świata). Zresztą, różnica w stosunku do czołowego od kilkuset lat kraju w Europie i tak nie wyszła Ci duża.
A na czym się HDI opiera? Że mój wskaźnik? Kpisz sobie, czy naprawdę jesteś takim ignorantem?

Niklot
07-06-2010, 23:47
"Według danych Eurostatu za rok 2008 63 proc. Polaków nie stać, by raz w roku pojechać przynajmniej na tydzień urlopu. 20 proc. Polaków nie może sobie pozwolić na to, by wystarczająco ogrzać mieszkanie, 21 proc. - by przynajmniej raz na dwa dni jeść mięso, drób albo rybę, a 17 proc. nie stać na samochód. Eurostat na tej podstawie policzył, że odsetek osób dotkniętych materialnym niedostatkiem wynosi w Polsce 32 proc., czyli należy do najwyższych w Europie. Natomiast wskaźnik biedy obejmuje 17 proc. Polaków."

http://biznes.onet.pl/ue-chce-ograniczy ... news-detal (http://biznes.onet.pl/ue-chce-ograniczyc-o-20-mln-liczbe-osob-biednych,18491,3238108,1,news-detal)

Elrond
08-06-2010, 11:49
Te raporty unijne i "stawiane sobie ambitne cele" przypominają mi raporty KC i politbiura :lol: Ale zajmę się nimi w odpowiednim do tego temacie.