Zobacz pełną wersję : Śmierć pilota na pokazach lotnictwa...
Gaius Julius
18-06-2011, 21:15
I znowu ktoś poniósł śmierć w tych pokazach...chyba na serio nie długo trzeba będzie wprowadzić licencję pilota kaskadera+przymusowe, bardzo surowe badania techniczne maszyn. Nie wiem czy tak jest (poprawcie mnie jeśli się mylę), ale takie pokazy są zwykle wyreżyserowane i ktoś kto mu kazał lecieć a właściwie płynąć po wodzie powinien beknąć.
Ehhhh, widzę że znajomość tematu "gruntowna" to o czym mówisz już istnieje, tylko o tym trzeba wiedzieć.
Co do reżyserowania pokazów, owszem są. Ale wiązankę akrobacji układają sami piloci z pomocą kolegów zazwyczaj. Na ziemi jest też koordynator który pomaga pilotowi. Sprawa się ma inaczej w przypadku pokazów zespołowych, tutaj jest już dużo trudniej zestawić układ.
Co do samego pokazu, to jest konkurs , chęć pokazania się z jak najlepszej strony. Każdy z Nich leci na granicy możliwości. Wystarczy ułamek sekundy zawahania, minimalny błąd w ocenie wysokości, mocniejszy podmuch wiatru, jakaś drobna niesprawność. To są ludzie którzy znają ryzyko, i robią wszystko by było ono jak najmniejsze. Szaleńcy giną bardzo szybko.
Co do poprzednich wypadków.
Wypadek Żelaznych w Radomiu. Mijanka była niejednoznacznie ustalona i popełniono błąd przy jej planowaniu.
Cessna na MPL to był błąd człowieka, nie dość że przeciążona maszyna to jeszcze ze źle zablokowanymi sterami czego nie sprawdzono przed startem.
Su-27 w Radomiu. Tutaj raport jest tajny. Plotki mówią o niewłaściwym zadziałaniu zmodernizowanego(bez udziały producenta) układu sterowania silnikiem.
I znowu ktoś poniósł śmierć w tych pokazach
Jak rano widziałem w telewizji "zwiastun" tych pokazów to pomyślałem że będzie wypadek czemu miałem taką myśl chyba tłumaczyć nie muszę. Tylko że to nie był amator ani postronny widz więc nie rozumiem twojego oburzenia znał ryzyko, nikt go do niczego nie zmuszał.
chyba na serio nie długo trzeba będzie wprowadzić licencję pilota kaskadera+przymusowe, bardzo surowe badania techniczne maszyn.
Przy ustalaniu zasad tej licencji zapewne by poprosili o konsultacje tego który zginął. Poza tym sądzisz że czegoś takiego już nie ma :shock:?
Nie wiem czy tak jest (poprawcie mnie jeśli się mylę), ale takie pokazy są zwykle wyreżyserowane i ktoś kto mu kazał lecieć a właściwie płynąć po wodzie powinien beknąć.
Są wyreżyserowane tak jak wszelkie pokazy ale sam uczestnik w lotach indywidualnych ma pewną dowolność. Ale ja sądzę że możliwe iż sam chciał "podkręcić" emocje i po prostu się przeliczył, gdyby się udało to nikt by się go nie czepiał.
Nie ten dział.
Nie wiem czy tak jest (poprawcie mnie jeśli się mylę), ale takie pokazy są zwykle wyreżyserowane i ktoś kto mu kazał lecieć a właściwie płynąć po wodzie powinien beknąć.
Mylisz się. Sam Sznuk, który komentował pokaz nie wiedział, że piloci będą robić akrobacje. Według planu piloci mieli rywalizować w zawodach air-snake czyli latanie slalomem między pylonami. Wcześniej, każdy z nich dwa razy przeleciał slalomem. Według komentatora była to próba przed właściwą rywalizacją. Sznuk myślał, że dalej będą tak latać. Jeden z Żelaznych przeleciał tak jakby próbował lecieć slalomem, ale mu nie wyszło. Następnie Szufa zaczął robić akrobacje. Wątpię żeby to było zaplanowane. To była końcówka pokazu. Pewnie chciał pokazać coś ekstra na zakończenie.
Mi w pamięci najbardziej utkwiły słowa Sznuka, który jak tylko Szufa przyleciał wraz z Żelaznymi w jednym szyku (to było jeszcze przed tym jak zaczęli latać slalomem) powiedział, że ci którzy zrobili zdjęcia mają szczęście bo więcej okazja do sfotografowania Marka Szufy razem z Żelaznymi może się nie powtórzyć. Te słowa okazały się prorocze.
Mogę być w błędzie, ale miałem wrażenie, że tuż po wypadku wszyscy zamarli i ratownicy ruszyli z pomocą dopiero po 2-3 minutach od wypadku. To takie moje subiektywne odczucie, ale na zegarek nie patrzyłem, więc mogę być w błędzie. Na pewno ratownicy dość powoli płynęli. To wyglądało jakby najpierw próbowali wydobyć samolot, ale im się nie udało. Motorówki kilka razy podpływały do brzegu i wracały. W końcu po około 20 minutach udało im się wyciągnąć człowieka z samolotu. Na brzegu chyba z pół godziny go reanimowali. Potem jeden z ratowników zaniósł do samochodu nosze. W końcu załadowali go do karetki. Ludzie myśleli, że jeszcze jest nadzieja, więc zaczęli bić brawo ratownikom. Karetka wcale nie odjechała na sygnale jak media podawały. Co prawda świeciło jej się te niebieskie światło u góry, ale sygnał dźwiękowy był wyłączony, a karetka dość powoli jechała. Na plaży został śmigłowiec. W mediach powiedzieli, że Marek Szufa zmarł w szpitalu o 19.20. Ja szczerze mówiąc wątpię w to. Myślę, że on już dużo wcześniej nie żył. A akcja ratunkowa według mnie była dziwna.
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©