PDA

Zobacz pełną wersję : Skretynieliśmy



krook
17-09-2009, 13:48
Jak patrzę na tych ludzi to mam ochotę wykastrować się spinaczem do paznokci.
Wspaniałe dowody na wpływ amnestii maturalnej na poziom inteligencji.

http://wp.tv/i,UK-Niewiedza-Polakow-o-P ... caid=68c36 (http://wp.tv/i,UK-Niewiedza-Polakow-o-Polsce,mid,413082,klip.html?ticaid=68c36)

Amrod
17-09-2009, 13:57
Takie tematy to chyba nie do Areny, prawda? Przenoszę do Agory.

Bronti
17-09-2009, 14:50
O masakra... To już jest drobna przesada żeby nie wiedzieć tak podstawowych i oczywistych wedle mnie rzeczy... Przecież takie rzeczy to są wałkowane od podstawówki praktycznie aż do samej zasranej śmierci. Przecież jesteśmy np. tymi datami karmieni przed media no ale młodzież chyba woli dziś oglądać MTV i co wyniki z tej sondy nie tylko młodzież ale też starsze pokolenie "świeci" przykładem...

A my się śmiejemy że ludzie w USA i na Zachodzie są tępi... - swego nie znacie cudze chwalicie chce się powiedzieć :)

Wittmann
17-09-2009, 15:13
Witam

Ja nie wyciągałbym aż tak radykalnych wniosków odnośnie wiedzy wszystkich obywateli Polski(o której sam nie mam najlepszego zdania) na podstawie wypowiedzi zaledwie kilku ich przedstawicieli.

Pozdrawiam

Ibran
17-09-2009, 15:17
Data bitwy pod Grunwaldem? 1410... tak jak się bimber pędzi. :lol: Można? Można!

A my się śmiejemy że ludzie w USA i na Zachodzie są tępi...
Bo są... u nas się dopiero to zaczyna. Amerykanie są dalece bardziej durni niż my. Pytanie, dlaczego przejmujemy od nich kulturę? :?

Bronti
17-09-2009, 15:17
Jasna sprawa, że nie można wyciągać wniosków o ogólnym poziomie wiedzy obywateli na podstawie kilku osób, które wzięły udział w tej ulicznej sondzie. Lecz im dalej w las tym ciemniej bo skąd mamy pewność, że jeśli badaniom poddanych zostało by więcej osób uzyskane wyniki nie były by jeszcze gorsze? ;)

Vasyshq
17-09-2009, 15:48
Szkoda :P Ale chyba pokazali tylko tych co wypadli najgorzej, bo myślałem, że pytania będą trudniejsze i, że ktoś odpowie chociaż na jedno ^^ Tylko dziadek wiedział, że 1410 bo "bimber się tak pędzi" ; )
Dobrze, że tym laskom i tak patrzą na cycki nie na wiadomości ^^

Ps. W rocznicę wybuchu II wojny światowej pytali amerykańskich studentów historii gdzie i jak rozpoczęła się druga wojna światowa. Z tego co pamiętam nie powiedzieli nic, tylko jeden chłopak wspomniał o Pearl Harbor i ataku na Polskę. Potem chyba wyłożył się na pytaniu gdzie jest Polska. Studenci historii... pomyślcie o przeciętnym amerykaninie ;)

nr.uno
17-09-2009, 16:59
Dziadek miał gadane jeśli chodzi o Wałęsę :lol: Pewnie przepytano kilkadziesiąt, jak nie więcej osób i pokazano te kilka, które wpadły. Wielka mi rzecz.

A sam też palnąłbym głupotę :oops: Na pytanie o pierwszego króla w myślach odpowiedziałem Krzywousty i pewnie tak na szybko bym powiedział do kamery. Dopiero chwila refleksji i przypomniałem sobie, że to przecież Chrobry był :roll: W TV oczywiście już by mi to wycieli i wyszedłbym na matoła :D
Ale tak to jest jak się kuje do matury z historii, a potem przez całe czteromiesięczne wakacje nie ma się ochoty nawet przejrzeć jakiejkolwiek książki historycznej.

P.S. W porównaniu z tym filmikiem gdzie przepytywano Amerykanów na temat ich wiedzy ogólnej to nasi to mieli ekstra trudne pytania. Tam przecież babka nie wiedziała, gdzie stał mur berliński, albo nikt nie potrafił wymienić kraju na literę U. Sugerując się tym to, jakieś pytania z historii USA to byłaby kompletna masakra.

Rafi
17-09-2009, 17:12
to niemożliwe. To na pewno FAKE. Chłopak w wieku "Studenckim" nie wie kiedy byl chrzest Polski? cos mi tu smierdzi :D

Andzia
17-09-2009, 17:21
- kiedy odbyła się bitwa pod Grunwaldem ?
- W 1410 jak bimber, 10 litrów wody ,4 kilo cukru iiii co tam jeszcze jest ? eee... i kilo drożdży

Dziadek mnie rozwalił tym :lol:

Amrod
17-09-2009, 17:25
Emm, ale pan prowadzący też walnął. Ukraina, jako taka, miała króla? Cały czas była albo pod panowaniem Korony, albo Rosji. Jedynie coś w czasach Rusi Halicko-Wołyńskiej, trudno odpowiedzieć, a tak to chyba sami książeta http://img338.imageshack.us/img338/6097/scratchhead.gif
Ale fakt, zatrważające wręcz. Ja rozumiem, że kamera, że w biegu człowiek, ale to podstawowe rzeczy.

Abu Yusuf
17-09-2009, 18:18
polecam spytac Rapsoda :D ,już go tu wołam : P

Brave
17-09-2009, 20:39
-Kiedy odbyła sie bitwa pod Grunwaldem?

-1910?

Haahahaha! nie moge!

voitek
17-09-2009, 20:47
Mnie najbardziej dobilo pytanie o Oskara Walesy :P Jako polski noblista

A co do tych wszystkich sond, to najpierw przepytuja 80 osob, a potem wybieraja 5 galganow :)

Sam zostalem kiedys zlapany do Vivy :(

Sam Fisher
17-09-2009, 20:49
A później dziwota, że są tacy ludzie jak Igor czy Gorbaczow ^^ Głupota wyrasta z niewiedzy ;]

W Niemczech to jest totalny hardkor. Część młodzieży nie wie kim jest ich kanclerz czy kto jest obecnym prezydentem RFN :mrgreen:

Rapsod
17-09-2009, 21:14
Oczywiście, że Ukraina nigdy nie miała króla. Pierwsze państwa ukraińskie to dopiero Socjalistyczna Republika Ukrainy i Zachodnioukraińska Republika Ludowa powstałe po I WŚ. Nawet w czasach Rusi (tyle, że Ruś to zupełnie inny kraj) rządzili jedynie kniaziowie, a nie królowie.

A propos programu - głupota. Zdajecie sobie sprawę jak niereprezentatywne było to coś (bo badaniem tego nie nazwę?). I jaka była nad tym kontrola? Badań oceniających stan wiedzy społeczeństwa jest bez liku, a prowadzący bezczelnie stwierdza, że on to sprawdzi. I ponieważ jest krótko i jest ruchomy obraz to ludzie obejrzą to zamiast nudnych tabelek OBOP - u. Nie panikujcie więc.

Fumanchu
17-09-2009, 22:29
A później dziwota, że są tacy ludzie jak Igor czy Gorbaczow ^^ Głupota wyrasta z niewiedzy ;]

A ja na Ciebie głosowałem.Już nie będziesz Ojcem Narodu ;)
A o tamtego I .Dzięki Kakashi za pm i sprostowanie.

Pampa
18-09-2009, 16:43
rok bitwy pod Grunwaldem 1910 :cry: :cry: :cry:

Niklot
18-09-2009, 17:59
A skąd wiecie, że ci ludzie nie wygłupiali się przed kamerą? Czy to zawsze trzeba wszystko traktować poważnie?

A jeśli z Was tacy geniusze, to mam proste zadanko dla Was z podstawówki:
Z 10 metrów spuszczono w tym samym czasie trzy butelki. Początkowa prędkość wszystkich butelek wynosi 0 m/s. Jedna z nich jest wypełniona piaskiem, druga - wodą, a trzecia jest pusta.
Która z butelek spadnie pierwsza na ziemię, a która ostatnia i co ma na to wpływ?

p.s.
Proszę aby Vithal nie rozwiązywał tej zagadki. Ja wiem, że to pryszcz dla fizyków. Ale jestem ciekaw jak sobie historycy i inni humaniści poradzą z tym prościutkim zadankiem z podstawówki, dotyczącym wiedzy na temat otaczającego nas świata.

Pampa
18-09-2009, 18:20
ale to w żadnym stopniu nie jest związane z ''polskością''. A ja też nie jestem studentem fizyki i nie będę rozwiązywał ale tam w filmie jedna babka zdała maturę z histy więc...ogranij sie ;) nie ma co ich bronić kretyni i tyle.

Rapsod
18-09-2009, 18:44
Ja wiem, że to pryszcz dla fizyków. Ale jestem ciekaw jak sobie historycy i inni humaniści poradzą z tym prościutkim zadankiem z podstawówki, dotyczącym wiedzy na temat otaczającego nas świata.

Jesteś bezczelny.

Kierunek wykształcenia nie ma nic do rzeczy. Osoba, która legitymuje się średnim coś musi wiedzieć.

Niklot
18-09-2009, 18:58
ale to w żadnym stopniu nie jest związane z ''polskością''.To załóżmy, że te butelki zostały spuszczone z wieżowca w Warszawie.
A ja też nie jestem studentem fizyki
Nie musisz być. To zadanie jest na poziomie podstawówki. Chyba skończyłeś podstawówkę?




Ja wiem, że to pryszcz dla fizyków. Ale jestem ciekaw jak sobie historycy i inni humaniści poradzą z tym prościutkim zadankiem z podstawówki, dotyczącym wiedzy na temat otaczającego nas świata.

Jesteś bezczelny.

Kierunek wykształcenia nie ma nic do rzeczy. Osoba, która legitymuje się średnim coś musi wiedzieć.
Oczywiście, że kierunek wykształcenia nie ma nic do rzeczy. Pokaż, że nie jesteś bezczelny i że masz jakąś elementarną wiedzę ze szkoły podstawowej i odpowiedz, która butelka spadnie pierwsza, a która ostatnia. Tu nie trzeba żadnych całek liczyć. Tu w ogóle nie ma nic do liczenia. To się albo wie albo jest się osobą z tematu tego wątka.

Rapsod
18-09-2009, 19:13
Wiem. To zadanie uwłacza godności tych, jak ich nazwałeś, humanistów i dlatego nazwałem Cię bezczelnym.
A całki to część mojego życia społecznika.

Niklot
18-09-2009, 19:17
Wiem. To zadanie uwłacza godności tych, jak ich nazwałeś, humanistów i dlatego nazwałem Cię bezczelnym.
A całki to część mojego życia społecznika.
To nie jest prawidłowa odpowiedź na moje zadanie.

Pampa
18-09-2009, 19:58
Teraz jestem w szkole średniej, ale z fizyki dobry nie byłem nigdy.

Rapsod
18-09-2009, 22:09
Chociaż może i dobrze, że to napisałeś. Jeśli naprawdę tylko fizycy potrafią na to odpowiedzieć, to ja wierzę już w treść powyższego filmu.
A pytanie takie skierowane do wykształconego człowieka jest dla niego ujmą i nie odpowiem.

Niklot
18-09-2009, 22:33
Chociaż może i dobrze, że to napisałeś. Jeśli naprawdę tylko fizycy potrafią na to odpowiedzieć, to ja wierzę już w treść powyższego filmu.
A pytanie takie skierowane do wykształconego człowieka jest dla niego ujmą i nie odpowiem.
Nie stosuj tu chwytów erystycznych, tylko powiedz prawdę, że nie masz elementarnej wiedzy z fizyki. Jedni nie mają elementarnej wiedzy z historii, a inni nie mają elementarnej wiedzy na temat otaczającego nas świata czego jesteś najlepszym przykładem. Nie kompromituj się już dalej udawaniem, że znasz odpowiedź na moje pytania skoro wszyscy widzą, że jej nie znasz. To nie ma sensu.

Wittmann
18-09-2009, 22:44
Witam


Z 10 metrów spuszczono w tym samym czasie trzy butelki. Początkowa prędkość wszystkich butelek wynosi 0 m/s. Jedna z nich jest wypełniona piaskiem, druga - wodą, a trzecia jest pusta.
Która z butelek spadnie pierwsza na ziemię, a która ostatnia i co ma na to wpływ?

Niestety, zadanie banalne są często najtrudniejsze, bo człowiek będzie kombinował i rozważał inne czynniki.

Jak tak sobie patrzę na wzory odpowiednie do tego przypadku (czyli Vo = 0 m/s) czyli: v=a/t oraz s = 0.5 * a* t i wstawię w miejsca 'a' nasze ziemskie przyśpieszenie (opór powietrza pominę z racji tego samego kształtu) to wychodzi mi, że wszystkie spadną po takim samym czasie (?) [jak nie to się wygłupie]

Pozdrawiam

nr.uno
18-09-2009, 23:40
Nie wygłupisz się.


Eksperyment Galileusza (rok 1600) – spadek swobodny ciał o różnej masie [edytuj]
Turyści obserwujący Galileusza zrzucającego kule z Krzywej Wieży w Pizie (fotomontaż ilustrujący eksperyment)

Arystoteles twierdził, że ciało spada na ziemię tym szybciej, im jest cięższe. Aż do późnych lat XVI wieku było to bardzo popularne mniemanie. Może nam to uzmysłowić, jak bardzo zaniedbywano w okresie średniowiecza fizykę doświadczalną, skoro nadal opierano się na błędnej w tym wypadku wiedzy starożytnych Greków (klasycyzm - powtarzana była teoria, lecz bez empirycznej weryfikacji). Dopiero Galileusz przeciwstawił się temu twierdzeniu, stawiając na szali cały swój autorytet i stanowisko dziekana katedry matematyki na Uniwersytecie w Pizie.

Zrobił to w dość spektakularny sposób: zrzucał mianowicie kule o różnych masach z Krzywej Wieży w Pizie i mierzył czas ich spadania. W tym samym czasie upuścił z wieży 2 kule: ciężką kulę armatnią o wadze 80 kg i znacząco lżejszą kulkę muszkietową o wadze 200 g. Oba ciała (które miały podobną formę) dosięgnęły ziemi w tym samym momencie.

Udowodnił więc, że czas ich opadania jest dokładnie taki sam (przy zaniedbaniu nieznacznego w tym przypadku efektu wynikłego z oporu powietrza). Dowód ten stanowi jedną z podwalin mechaniki klasycznej, a historia ta stanowi jeden z elementów folkloru naukowego. Pokazuje też, że w nauce wyniki eksperymentu są zawsze ważniejsze niż autorytet nawet najbardziej uznawanego i poważanego człowieka.

za wikipedią

Fumanchu
19-09-2009, 00:48
Pewnie - kilo cukru i kilo żelaza spadnie w tym samym czasie.Ale kilo puchu z mojej poduszki już nie ;) I taka jest najprawdziwsza prawda.

Pampa
19-09-2009, 09:09
chyba że ten puch będzie w poduszce jeszcze to spadnie w tym samym czasie co i ołów. Kilo to kilo.

Wittmann
19-09-2009, 09:54
Witam


chyba że ten puch będzie w poduszce jeszcze to spadnie w tym samym czasie co i ołów. Kilo to kilo.

I tutaj się zaczyna zabawa, bo do gry w równaniach ruchu wkracza siła oporu aerodynamicznego :).
Pozdrawiam

Rapsod
19-09-2009, 14:07
Nie stosuj tu chwytów erystycznych, tylko powiedz prawdę, że nie masz elementarnej wiedzy z fizyki. Jedni nie mają elementarnej wiedzy z historii, a inni nie mają elementarnej wiedzy na temat otaczającego nas świata czego jesteś najlepszym przykładem. Nie kompromituj się już dalej udawaniem, że znasz odpowiedź na moje pytania skoro wszyscy widzą, że jej nie znasz. To nie ma sensu.

A nie sądzisz, że przed ten cały dzień mogłem już gdzieś znaleźć i wyczytać tę arcynieznaną zasadę, że siła przyciągania jest proporcjonalna do masy ciała z jakiejś książki, albo poradzić się jakiegoś fizyka? :D

Niklot
19-09-2009, 14:45
Nie stosuj tu chwytów erystycznych, tylko powiedz prawdę, że nie masz elementarnej wiedzy z fizyki. Jedni nie mają elementarnej wiedzy z historii, a inni nie mają elementarnej wiedzy na temat otaczającego nas świata czego jesteś najlepszym przykładem. Nie kompromituj się już dalej udawaniem, że znasz odpowiedź na moje pytania skoro wszyscy widzą, że jej nie znasz. To nie ma sensu.

A nie sądzisz, że przed ten cały dzień mogłem już gdzieś znaleźć i wyczytać tę arcynieznaną zasadę, że siła przyciągania jest proporcjonalna do masy ciała z jakiejś książki, albo poradzić się jakiegoś fizyka? :D
I jaki wniosek wysnułeś z tej zasady odnośnie mojego zadania?

Rapsod
19-09-2009, 15:22
Tylko taki, że ja i większość forum turlamy się ze śmiechu. :lol:

Niklot
19-09-2009, 15:45
Tylko taki, że ja i większość forum turlamy się ze śmiechu. :lol:
Ty raczej powinieneś zapłakać zamiast turlać się ze śmiechu ze swojej niewiedzy dotyczącej elementarnych podstaw fizyki. A większość forum rzeczywiście ma powód do turlania się ze śmiechu widząc jak się miotasz i próbujesz uniknąć odpowiedzi na banalne pytanie na które prawidłową odpowiedź udzielili już przedmówcy.
Pasujesz do tematu wątku jak ulał.

Ibran
19-09-2009, 16:07
Ty raczej powinieneś zapłakać zamiast turlać się ze śmiechu ze swojej niewiedzy dotyczącej elementarnych podstaw fizyki.
Ja nadal nie rozumiem co niby to ma udowadniać? Każdy człowiek powinien znać podstawowe zasady fizyki? Po co? Żeby za każdym razem jak strącę dwie szklane butelki jedną z piachem, a drugą pustą, móc sobie powiedzieć: "Ah toż to piękno fizyki!"? Moim skromnym zdaniem, człowiek nie będzie się rozpływał nad cudownością tegoż prawa, tylko zacznie rzucać przekleństwami na lewo i prawo. Oto zadziałało prawo przyczyny i skutku: Rozbiłeś butelki - masz kupę szkła i piachu do sprzątania. :lol:
Tak więc daruj już sobie człowieku. Temat dotyczy braku elementarnej wiedzy ludzi o kraju w którym żyją. Polacy powinni znać przynajmniej podstawy historii Polski, to jest ważne dla zachowania kultury i ogólnie pojętej polskości. (wiem strasznie pompatyczne :D )

Niklot
19-09-2009, 17:08
Polacy powinni znać przynajmniej podstawy historii Polski, to jest ważne dla zachowania kultury i ogólnie pojętej polskości. (wiem strasznie pompatyczne :D )
Wytłumacz mi, po co Polak ma zachowywać kulturę i ogólnie pojętą polskość? Zarobki w Polsce są na chińskim poziomie, politycy nie dbają o swój kraj lecz o swoje interesy, Amerykanie wykorzystują Polaczków jak tanią dziwkę. Co nam ta polskość daje?


Każdy człowiek powinien znać podstawowe zasady fizyki? Po co?
Po to że jak zobaczy pioruny albo zaćmienie Słońca, żeby nie myślał, że to jakiś bóg się wkurzył na niego tylko żeby wiedział gdzie należy się schronić przed piorunami i że zaćmienie Słońca w końcu przejdzie bez względu na to czy padnie na kolana i będzie się modlił do jakiegoś boga czy nie.

Wyobraź sobie taką hipotetyczną sytuację. Lecisz samolotem na wysokości 2000 m. Nagle wybucha bomba, która unieruchamia wszystkie silniki. Dzwoni terrorysta i mówi, że jeśli samolot obniży lot poniżej 1000 m, to wybuchnie kolejna bomba, która wysadzi cały samolot w powietrze. Nikt nie ma pojęcia jak unieszkodliwić tę bombę. Za 4 minuty samolot znajdzie się na wysokości 1000 m. Trasa lotu przebiega w ten sposób, że przez pierwsze 2 minuty samolot będzie leciał nad lasem, a przez kolejne 2 minuty samolot będzie leciał nad zbiornikiem wodnym. Ani w lesie, ani w zbiorniku wodnym nie ma niebezpiecznych zwierząt zagrażających życiu ludzi. Spadochronów w samolocie nie ma. Załóżmy, że umiesz dobrze pływać.
W którym momencie należy wyskoczyć z samolotu żeby mieć jak największe szanse na przeżycie? W którym momencie nie należy skakać?

To jest takie proste zadanko z fizyki. W dzisiejszych czasach może okazać się praktyczne :)

19-09-2009, 17:30
Dajesz te swoje zadanka i rozwalasz temat. Co to wnosi? nic.

Ibran
19-09-2009, 17:44
Wyobraź sobie taką hipotetyczną sytuację. Lecisz samolotem na wysokości 2000 m. Nagle wybucha bomba, która unieruchamia wszystkie silniki. Dzwoni terrorysta i mówi, że jeśli samolot obniży lot poniżej 1000 m, to wybuchnie kolejna bomba, która wysadzi cały samolot w powietrze. Nikt nie ma pojęcia jak unieszkodliwić tę bombę. Za 4 minuty samolot znajdzie się na wysokości 1000 m. Trasa lotu przebiega w ten sposób, że przez pierwsze 2 minuty samolot będzie leciał nad lasem, a przez kolejne 2 minuty samolot będzie leciał nad zbiornikiem wodnym. Ani w lesie, ani w zbiorniku wodnym nie ma niebezpiecznych zwierząt zagrażających życiu ludzi. Spadochronów w samolocie nie ma. Załóżmy, że umiesz dobrze pływać.
W którym momencie należy wyskoczyć z samolotu żeby mieć jak największe szanse na przeżycie? W którym momencie nie należy skakać?
Wystarczy mi wiedzieć, że kontakt z ziemią z wys 1000m nie jest zdrowy dla organizmu, tak samo kontakt z wodą. Bez odpowiedniego przygotowania, nie potrzeba niebezpiecznych zwierząt, by zginąć w buszu. Idąc dalej hipotetyczna sytuacja wygląda jak w filmie. Jaki sens ma takie podłożenie bomb? Terrorysta wysadziłby cały samolot od razu nie dając nikomu ujść z życiem. Zatem wiedza fizyczna nie przydałaby mi się na nic w realnej sytuacji.

Ale skoro mam już odpowiedzieć, to chyba skoczyłbym do lasu kierując się pokrętnym założeniem, iż gałęzie jakoś złagodzą upadek na ziemię. Jak nie to będę miał dość szybką śmierć. ;) Bowiem nie wydaje mi się, aby człowiek po skoku z wys 1000m do wody był w stanie pływać nawet jeśli przeżyje.

Po to że jak zobaczy pioruny albo zaćmienie Słońca, żeby nie myślał, że to jakiś bóg się wkurzył na niego tylko żeby wiedział gdzie należy się schronić przed piorunami i że zaćmienie Słońca w końcu przejdzie bez względu na to czy padnie na kolana i będzie się modlił do jakiegoś boga czy nie.
No tu się ewentualnie mogę zgodzić. Choć minęły już takie czasy.

Wytłumacz mi, po co Polak ma zachowywać kulturę i ogólnie pojętą polskość? Zarobki w Polsce są na chińskim poziomie, politycy nie dbają o swój kraj lecz o swoje interesy, Amerykanie wykorzystują Polaczków jak tanią dziwkę. Co nam ta polskość daje?
Choćby po to, aby uszanować pokolenia ludzi walczących za istnienie kraju, za język którym się posługujesz i za to byś mógł nazwać się Polakiem i mieć swój kawałek ziemi jako naród. Skoro nie możesz zrozumieć tak podstawowej kwestii, to raczej nie ma po co dalej o tym rozmawiać. ;)

Niklot
19-09-2009, 17:44
Dajesz te swoje zadanka i rozwalasz temat. Co to wnosi? nic.

To bardzo wiele wnosi bo pokazuje niewiedzę takich cwaniaczków jak Ty, którzy śmieją się z innych ludzi nieznających historii, a tymczasem cwaniaczki Twojego pokroju nie mają zielonego pojęcia na inne tematy poza historią.
Temat wątku "Skretynieliśmy" jest prawdziwy w odniesieniu do takich osób jak Ty, co pokazały moje zadanka.




Ale skoro mam już odpowiedzieć, to chyba skoczyłbym do lasu kierując się pokrętnym założeniem, iż gałęzie jakoś złagodzą upadek na ziemię. Jak nie to będę miał dość szybką śmierć. ;) Bowiem nie wydaje mi się, aby człowiek po skoku z wys 1000m do wody był w stanie pływać nawet jeśli przeżyje.
Też tak bym zrobił.


[quote:ekwg3m75]Po to że jak zobaczy pioruny albo zaćmienie Słońca, żeby nie myślał, że to jakiś bóg się wkurzył na niego tylko żeby wiedział gdzie należy się schronić przed piorunami i że zaćmienie Słońca w końcu przejdzie bez względu na to czy padnie na kolana i będzie się modlił do jakiegoś boga czy nie.
No tu się ewentualnie mogę zgodzić. Choć minęły już takie czasy.[/quote:ekwg3m75]
Może się zdziwisz, ale w Stanach Zjednoczonych jest organizacja skupiająca ludzi uważających, że Ziemia jest płaska.


[quote:ekwg3m75]Wytłumacz mi, po co Polak ma zachowywać kulturę i ogólnie pojętą polskość? Zarobki w Polsce są na chińskim poziomie, politycy nie dbają o swój kraj lecz o swoje interesy, Amerykanie wykorzystują Polaczków jak tanią dziwkę. Co nam ta polskość daje?
Choćby po to, aby uszanować pokolenia ludzi walczących za istnienie kraju, za język którym się posługujesz i za to byś mógł nazwać się Polakiem i mieć swój kawałek ziemi jako naród. Skoro nie możesz zrozumieć tak podstawowej kwestii, to raczej nie ma po co dalej o tym rozmawiać. ;)[/quote:ekwg3m75]
Ja tę kwestię rozumiem i myślę że również Ty rozumiesz, że inne dziedziny wiedzy poza historią również są potrzebne. Trzeba mieć jakąś podstawową wiedzę na każdy temat. Problem w tym że wiele osób nie ma podstawowej wiedzy na temat matematyki, fizyki czy chemii, a naśmiewają się z innych którzy zapomną jakąś datę z historii.
Żeby naśmiewać się z innych, to najpierw samemu trzeba być bez skazy, a na przykład taki Rapsod nie ma nawet elementarnej wiedzy z fizyki.

Rapsod
19-09-2009, 17:59
a na przykład taki Rapsod nie ma nawet elementarnej wiedzy z fizyki.

Hahahahahaha :lol: :lol: :lol:
Zabawny człowiek. :P

19-09-2009, 18:16
To bardzo wiele wnosi bo pokazuje niewiedzę takich cwaniaczków jak Ty, którzy śmieją się z innych ludzi nieznających historii, a tymczasem cwaniaczki Twojego pokroju nie mają zielonego pojęcia na inne tematy poza historią.
Temat wątku "Skretynieliśmy" jest prawdziwy w odniesieniu do takich osób jak Ty, co pokazały moje zadanka.
Udowodnij mi gdzie się śmiałem w tym temacie, no gdzie ?

Niklot
19-09-2009, 18:31
Jeśli ktoś miałby wątpliwości, która odpowiedź na moje pierwsze zadanie jest prawidłowa, to oczywiście odpowiedzi, które podali Wittmann i nr.uno są poprawnymi odpowiedziami. Rapsod skompromitował się pisząc o sile przyciągania podczas gdy ja pytałem o prędkość spadania. Siła przyciągania jest przydatna gdy chcemy określić, który z dwóch obiektów przyciąga drugi obiekt z większą siłą i tu istotnie masa ma znaczenie. To Ziemia przyciąga butelkę z większą siłą niż butelka przyciąga Ziemię dlatego to butelka spada na Ziemię, a nie Ziemia na butelkę. Ziemia ma większą masę niż butelka przez co siła przyciągania Ziemi jest większa niż siła przyciągania butelki.
Natomiast wszystkie 3 butelki spadną w tym samym czasie jeśli będą cięższe od powietrza i w tym przypadku ich masa nie ma znaczenia. Jeśli wypełnimy butelkę helem, to raczej nie spadnie na ziemię. Jeśli wypełnimy butelkę powietrzem i położymy ją na wodzie, to ona nie utonie, ale gdy wypełnimy ją wodą, to utonie.
To by było na tyle z mojej strony. Niewiedzę cwaniaczków udowodniłem.
Pozdrawiam.

P.S.
mRe, wybacz. Rzeczywiście, wcześniej nawet nie zabrałeś głosu w tym wątku. No cóż, każdemu człowiekowi może zdarzyć się pomyłka. W końcu nie znam na pamięć wszystkich autorów postów z pierwszej strony tego wątku.
No ale, to już na prawdę koniec z mojej strony w tym wątku. Bywaj zdrów.

Demand
19-09-2009, 18:42
Wytłumacz mi, po co Polak ma zachowywać kulturę i ogólnie pojętą polskość? Zarobki w Polsce są na chińskim poziomie, politycy nie dbają o swój kraj lecz o swoje interesy, Amerykanie wykorzystują Polaczków jak tanią dziwkę. Co nam ta polskość daje?

A nie uważasz że mylisz przyczyny ze skutkami? Może te negatywne zjawiska, które wymieniłeś są SPOWODOWANE tym, że przestajemy zachowywać naszą kulturę i polskość? Bo to co napisałeś jest dla mnie symptomem tego, że ludzie u góry myślą o swoich dupskach a nie w kategoriach publicznych, a żeby w takich myśleć to trzeba swój kraj przynajmniej szanować, co bez znajomości kultury i historii państwa jest niemożliwe.

Niklot
19-09-2009, 18:53
Nie no, nie dacie mi opuścić tego tematu :)



Wytłumacz mi, po co Polak ma zachowywać kulturę i ogólnie pojętą polskość? Zarobki w Polsce są na chińskim poziomie, politycy nie dbają o swój kraj lecz o swoje interesy, Amerykanie wykorzystują Polaczków jak tanią dziwkę. Co nam ta polskość daje?

A nie uważasz że mylisz przyczyny ze skutkami? Może te negatywne zjawiska, które wymieniłeś są SPOWODOWANE tym, że przestajemy zachowywać naszą kulturę i polskość? Bo to co napisałeś jest dla mnie symptomem tego, że ludzie u góry myślą o swoich dupskach a nie w kategoriach publicznych, a żeby w takich myśleć to trzeba swój kraj przynajmniej szanować, co bez znajomości kultury i historii państwa jest niemożliwe.
To że zadałem Ibranowi takie pytanie nie oznacza, że mam negatywny stosunek do historii, do polskości i bycia Polakiem. On spytał mnie po co nam fizyka i nie sądzę aby on w głębi duszy uważał, że fizyka jest niepotrzebna. Wszystkie dziedziny nauki są tak samo ważne i myślę, że wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Po prostu jak odnoszę wrażenie, że ktoś próbuje mi powiedzieć, że historia naszego kraju jest ważniejsza od fizyki, to wzburza mnie takie coś, a tak zrozumiałem jeden z postów Ibrana. Fizyka i matematyka jest równie ważna jak historia i przykładowo gdyby polscy politycy umieli liczyć, to nie liczyliby na cuda ze strony Stanów Zjednoczonych tylko chłodno by kalkulowali. A gdyby większe pieniądze w Polsce były przeznaczane na rozwój nowych technologii, to Polska byłaby mocarstwem technologicznym, a co za tym idzie, nam Polakom żyłoby się lepiej. Ale bez fizyki nie ma technologii.

Rapsod
19-09-2009, 18:57
Rapsod skompromitował się pisząc o sile przyciągania podczas gdy ja pytałem o prędkość spadania. Siła przyciągania jest przydatna gdy chcemy określić, który z dwóch obiektów przyciąga drugi obiekt z większą siłą i tu istotnie masa ma znaczenie.

A czy przypadkiem Wielki Fizyku przedmiot o większej masie nie jest przyciągany proporcjonalnie silniej i dlatego spada równocześnie z tym o mniejszej masie?

19-09-2009, 19:15
mRe, wybacz. Rzeczywiście, wcześniej nawet nie zabrałeś głosu w tym wątku. No cóż, każdemu człowiekowi może zdarzyć się pomyłka. W końcu nie znam na pamięć wszystkich autorów postów z pierwszej strony tego wątku.
No ale, to już na prawdę koniec z mojej strony w tym wątku. Bywaj zdrów.
No, ja też się wkurzyłem. Nie ma sprawy. Pozdro.

Niklot
19-09-2009, 19:17
Rapsod skompromitował się pisząc o sile przyciągania podczas gdy ja pytałem o prędkość spadania. Siła przyciągania jest przydatna gdy chcemy określić, który z dwóch obiektów przyciąga drugi obiekt z większą siłą i tu istotnie masa ma znaczenie.

A czy przypadkiem Wielki Fizyku przedmiot o większej masie nie jest przyciągany proporcjonalnie silniej i dlatego spada równocześnie z tym o mniejszej masie?
Oczywiście, że obiekt o większej masie musi być przyciągany silniej niż obiekt o mniejszej masie. W końcu F = m*a. W tym przypadku a=g i jest stałe, a więc jeśli obiekt ma większą masę, to F czyli siła musi być większa.
Widzę, że ten Twój fizyk u którego zasięgasz rad, zaczął robić postępy.

A Wielkim Fizykiem ja nie jestem. Ja w ogóle nie jestem fizykiem. Ja tylko znam podstawy fizyki, tak jak każdy człowiek powinien znać. Ekspertem od fizyki na tym forum jest Vithal.

Rapsod
19-09-2009, 19:25
Ale ja od początku właśnie o tym pisałem... :roll:
Niewiele Ci przyjdzie z tej fizyki przy tym poziomie rozumienia tekstu pisanego.

Rafa
19-09-2009, 19:57
Może i ja się wtrącę, ale wasze argumenty są śmieszne, i robicie z siebie błaznów próbując zagiąć Niklota.

Pomijając główne założenie tematu, wolałbym żyć z ludźmi nie znającymi losów własnego kraju, niż osobami nie rozumiejącymi praw rządzących światem. Śmieszne jest podniecanie się urojonym wymysłem, jakim jest patryidiotyzm, oj, patriotyzm.

19-09-2009, 20:06
Najpierw trzeba mieć podstawową wiedzę o własnym kraju, a później można się brać za idio.., oj fizykę.
Uważasz patriotyzm za idiotyzm ? w takiej sytuacji możesz mieć żal tylko do rodziców, bo szacunek dla swojego kraju powinien mieć każdy.
Na co dzień jakoś nie zauważam przydatności, tego czego uczę/uczyłem się na fizyce.
Chociaż możliwy jest chyba kompromis-podstawowa znajomość historii, chociażby własnego kraju i podstawowa znajomość fizyki ?

Rapsod
19-09-2009, 20:34
wolałbym żyć z ludźmi nie znającymi losów własnego kraju, niż osobami nie rozumiejącymi praw rządzących światem.

Tyle, że takich osób nie ma. Jeśli maturzysta nie wie kiedy była Bitwa pod Grunwaldem, to nie wyobrażam sobie, aby znał elementarne prawa fizyki, elementarne zasady logiki, czy w ogóle coś z jakiejś dziedziny.

Wittmann
19-09-2009, 20:43
Witam


Na co dzień jakoś nie zauważam przydatności, tego czego uczę/uczyłem się na fizyce.

Wybacz, ale ja podobnie nie zauważam przydatności w życiu wiadomości na temat tego, co myślał Mickiewicz, ani jaką alegorię autor zawarł w danej opowieści, także to żaden argument.

Podobnie jak osobiście nieprzydatne w życiu są informacje jakich dostarczano mi na lekcjach takich jak WOS czy WOK, a tym bardziej ile m^2 otrzymała Rzeczpospolita w wyniku jakiegoś rozejmu.


Chociaż możliwy jest chyba kompromis-podstawowa znajomość historii, chociażby własnego kraju i podstawowa znajomość fizyki

Tutaj się zgodzę - podstawowa, i nie wymagajmy cudów z jednej dziedziny, zaniedbując inną.

Pozdrawiam

Rapsod
19-09-2009, 20:45
Uważasz znajomość daty Chrztu Polski i Bitwy pod Grunwaldem za cuda w dziedzinie historii? Powodzenia.

Wittmann
19-09-2009, 20:50
Witam


Uważasz znajomość daty Chrztu Polski i Bitwy pod Grunwaldem za cuda w dziedzinie historii? Powodzenia.

Nie, pisałem raczej ogólnie, do cudów zaliczyłbym warunki poszczególnych rozejmów i pokojów.

Mimo wszystko dziękuje dopisywanie czegoś, czego nie powiedziałem oraz za życzenia 'powodzenia'.

Pozdrawiam

Rapsod
19-09-2009, 20:54
O nie, nie. Nie wymigasz się. W kontekście całego tematu właśnie to napisałeś. Następnym razem przeczytaj o czym jest dyskusja zanim się wypowiesz.
A cudów można oczekiwać dopiero jak się właśnie zaniedba inne dziedziny (wyłączając wiedzę elementarną).

Abu Yusuf
20-09-2009, 01:05
czytając cały temat zauważyłem że niklot używał wiedzy z zakresu licealnego nt fizyki,a pytania o chrzest Polski i bitwe pod grunwaldem są z zakresu szkoły podstawowej klas 4-6, co do edukacji to każdy człowiek z wykształceniem średnim ma obowiązek mieć jakiekolwiek podstawy i w historii jak i również w zakresie fizyki, co bardziej przydatne , to zależy od podmiotu,ale naprawde nie mam pojęcia o co się tak wykłócacie, co jest ważniejsze? Zasadniczo wiedza o historii państwa powinna być nadrzędna w stosunku do praw fizyki, i takie jest moje zdanie w tej kwestii, oczywiście zwolennicy fizyki będą mieli odmienne, ale co jest ważniejsze, znać historie swojej ziemii , ojczyzny i przodków czy znajomość "jakiś tam" praw fizyki , jak kogoś one ciekawią to ok, ale podstawy historii własnego państwa KAŻDY powinen, a nawet musi znać. (wracając do pytania o skoku z 1000m to powodzenia życze w upadku na gałęźie z takiej wysokości, przy takiej prędkości , upadek do wody byłby już śmiertelny , nie sprecyzowałeś rodzaju lasu ; ))

Janek
20-09-2009, 01:40
A jak ktos nie zna historii wlasnego kraju to co? Ja tez nie pamietam kiedy dokladnie byl chrzest polski (966 albo 996 zawsze mi sie to myli) i jakos nie czuje sie "skretynialy" z tego powodu.
Ta wiedza jest praktycznie zupelnie niepotrzebna do zycia (w przeciwienstwie do znajomosci podstwowych praw fizyki dotyczacych pradu chociazby - ile jest wypadkow wynikajacych z tego, ze ktos nie wiedzial, ze jak sie podejdzie blisko transformatora wysokiego napiecia to nie trzeba go dotykac, zeby zostac porazonym bo moze przeskoczyc luk elektryczny), biologii (wiedza wielu osob na temat roznoszenia sie chorob jest zblizona do sredniowiecznej) czy chocby matematyki (nie mowie tu o calkach czy pochodnych, ale wiele osob nie potrafi nawet mnozyc i dzielic w slupku). Poza tym posiadanie wiedzy hisotrycznej wcale nie przeklada sie na patriotyzm lub jego brak (vide Amerykanie).
W polskich szkolach zamiast tluc do glowy tysiace dat (z ktorych i tak 99% sie zapomina) i probowac wyksztalcic kazdego na historyka, na poziomie podstawowym powinno sie uczyc glownie rzeczy uzytecznych - przedsiebiorczosci, czytania ze zrozumieniem, dyskutowania itp. Historii oczywiscie tez, ale na poziomie podstawowym tylko w zakresie ogolne przedstawienia epoki a nie wkuwania dat rzadow Sasow.
Wyksztalcenie typu - podaj date, to wyksztalcenie na gwiazde teleturnieju. Wystarczy, ze ktos w ogole wie, ze byla jakas bitwa pod Grunwaldem gdzies tam w sredniowieczu - jak mu bedzie to do czegos potrzebne to sobie sprawdzi kiedy i jaki kolor spodni mial Jagiello.

Furiusz
20-09-2009, 07:21
Poza tym posiadanie wiedzy hisotrycznej wcale nie przeklada sie na patriotyzm lub jego brak (vide Amerykanie).

Wtrącę się. Większość społeczeństwa amerykańskiego może nie wiedzieć, gdzie i kiedy nastąpił wybuch europy, Polska dla nich leży gdzieś na granicy Azji i Afryki, Ale co to było powstanie na Rhode Island już wiedzą, gdzie my raczej o tego typu drobiazgach nie słyszeliśmy. Przy wszelkich testach na obywatelskość (dla imigrantów i ubiegających się o pobyt stały) pytania o historię kraju, nawet tę mniej ważną są podstawą.


probowac wyksztalcic kazdego na historyka, na poziomie podstawowym powinno sie uczyc glownie rzeczy uzytecznych - przedsiebiorczosci, czytania ze zrozumieniem, dyskutowania itp. Historii oczywiscie tez, ale na poziomie podstawowym tylko w zakresie ogolne przedstawienia epoki a nie wkuwania dat rzadow Sasow.
Zgadzam się, że poziom podstawowy, to winien być poziom podstawowy, zwróć tylko uwagę, że przedsiębiorczości nie nauczysz - to tkwi w człowieku i w warunkach jakie mu się stworzy, tego się nie da nauczyć. Także czytanie ze zrozumieniem, przez ostatnie kilka lat szkoły stawiają sobie to za priorytet, wszystkie testy nie testy, nawet matura w swoich założeniach sprawdzają umiejętności czytania ze zrozumieniem (a co za tym idzie szkoła przygotowuje uczniów do tego i uczy ich pod maturę) i jak wynika z statystyk w ciągu kilku ostatnich lat poziom umiejętności czytania ze zrozumieniem spadł o kilka procent.


Wyksztalcenie typu - podaj date, to wyksztalcenie na gwiazde teleturnieju. Wystarczy, ze ktos w ogole wie, ze byla jakas bitwa pod Grunwaldem gdzies tam w sredniowieczu - jak mu bedzie to do czegos potrzebne to sobie sprawdzi kiedy i jaki kolor spodni mial Jagiello.
Bynajmniej, wykształcenie dzięki któremu jesteś w stanie rozpoznawać, są wydarzenie które kształtowały tożsamość narodową - takie jak chrzest, Grunwald, unia Lubelska, rozbiory, powstania, księstwo warszawskie, Piłsudski i niepodległość, IIWŚ, Solidarność i każdy powinien to znać. To nie jest nic wielkiego, raptem 10 dat, parę linijek tekstu ale stanowiących o tym, że jesteśmy Polakami a nie nie wiem Bałtami czy Wołochami - to nie jest wiele.

Jeszcze jedno, czy to na fizyce czy matematyce czy historii w szkole zawsze uczy się więcej niż niezbędne minimum - po to byś mógł coś potem zapomnieć, a jednak coś wiedzieć.

Sam Fisher
20-09-2009, 07:36
Wg mnie każdy z nas powinien mieć ogólny zarys historii Polski sprzed wieków, ale gdy już dochodzimy do XX wieku to nie ma zmiłuj się. Kiedyś na lekcji historii koleżanka, która uczyła się do poprawki sprawdzianu, zapytana w którym roku Polska odzyskała niepodległość, po prostu nie wiedziała co powiedzieć. Druga połowa XX wieku to dla nas okres wielkiego fałszowania historii i do dzisiaj widać skutki. Trzeba to prostować.

Historię tworzą ci, którzy wieszają bohaterów.
Breaveheart - Waleczne serce

Niklot
20-09-2009, 11:53
wracając do pytania o skoku z 1000m to powodzenia życze w upadku na gałęźie z takiej wysokości, przy takiej prędkości , upadek do wody byłby już śmiertelny , nie sprecyzowałeś rodzaju lasu ; ))
A czy jest jakaś różnica między skokiem z 500m, 1000m czy 2000m, poza tym że z większej wysokości dłużej się spada? ;)
Napisałeś "przy takiej prędkości". To dość nieprecyzyjne określenie. O jaką dokładnie prędkość chodzi?



Wg mnie każdy z nas powinien mieć ogólny zarys historii Polski sprzed wieków, ale gdy już dochodzimy do XX wieku to nie ma zmiłuj się. Kiedyś na lekcji historii koleżanka, która uczyła się do poprawki sprawdzianu, zapytana w którym roku Polska odzyskała niepodległość, po prostu nie wiedziała co powiedzieć. Druga połowa XX wieku to dla nas okres wielkiego fałszowania historii i do dzisiaj widać skutki. Trzeba to prostować.
No właśnie dlatego że XX w. jest okresem największego fałszowania historii, to należy znać tylko ogólnie ten okres bo tak naprawdę nie wiadomo, która wersja historii jest prawdziwa. Wcześniejsze okresy były dawniej, emocje dawno już opadły i nie budzą takich kontrowersji. Nikt nie ma zysku w fałszowaniu dawnej historii i dzięki temu można w miarę obiektywnie oceniać te dzieje. A uczniowie powinni uczyć się prawdy, a nie jednej z wersji kłamstw dlatego jeśli w nauce historii trzeba położyć na coś większy nacisk, to na dawne dzieje, a nie na historię współczesną.
Ale historia, to nie tylko dzieje państwa czy narodu. Historia, to też rozwój przemysłu, nauki, medycyny, techniki. Na lekcjach historii powinno się przede wszystkim uczyć o wielkich ludziach, którzy odmienili nasze życie, takich jak Tesla, Edison, bracia Wright. Na lekcjach historii powinno się nauczać o wielkich wynalazkach takich jak elektryczność, silnik parowy, silnik spalinowy. Człowiek z podstawowym wykształceniem powinien wiedzieć kiedy te z ważniejszych wynalazków powstały i w jaki sposób do tego doszło, a niestety ta wiedza jest zaniedbywana w polskich szkołach.

Sam Fisher
20-09-2009, 13:11
No właśnie dlatego że XX w. jest okresem największego fałszowania historii, to należy znać tylko ogólnie ten okres bo tak naprawdę nie wiadomo, która wersja historii jest prawdziwa. Wcześniejsze okresy były dawniej, emocje dawno już opadły i nie budzą takich kontrowersji. Nikt nie ma zysku w fałszowaniu dawnej historii i dzięki temu można w miarę obiektywnie oceniać te dzieje. A uczniowie powinni uczyć się prawdy, a nie jednej z wersji kłamstw dlatego jeśli w nauce historii trzeba położyć na coś większy nacisk, to na dawne dzieje, a nie na historię współczesną.

Czemu mnie nie dziwią te słowa? :lol: Ten okres jest bardzo niekorzystny dla rusofilów.

Niklot
20-09-2009, 13:50
No właśnie dlatego że XX w. jest okresem największego fałszowania historii, to należy znać tylko ogólnie ten okres bo tak naprawdę nie wiadomo, która wersja historii jest prawdziwa. Wcześniejsze okresy były dawniej, emocje dawno już opadły i nie budzą takich kontrowersji. Nikt nie ma zysku w fałszowaniu dawnej historii i dzięki temu można w miarę obiektywnie oceniać te dzieje. A uczniowie powinni uczyć się prawdy, a nie jednej z wersji kłamstw dlatego jeśli w nauce historii trzeba położyć na coś większy nacisk, to na dawne dzieje, a nie na historię współczesną.

Czemu mnie nie dziwią te słowa? :lol: Ten okres jest bardzo niekorzystny dla rusofilów.
Ten okres jest bardzo korzystny dla "rusofilów" bo przez większą część tego okresu ZSRR był największym mocarstwem na świecie i kontrolował większą część Europy. Ten okres jest niekorzystny dla polskich patriotów bo wszyscy wokół ich dymali, aż w końcu skończyli jako pachołki Sowietów. A na końcu Sowieci ich wydymali oddając Ameryce, która do dziś ich dyma.
Ale pomijając powyższe, uważam że w tym okresie jest zbyt wiele wersji historii w samej Polsce i do dziś czyny Wałęsy, Jaruzelskiego, Piłsudskiego i innych, budzą wiele kontrowersji dlatego lepiej skupić się na wcześniejszych dziejach.

Ibran
20-09-2009, 14:03
Ten okres jest bardzo korzystny dla "rusofilów" bo przez większą część tego okresu ZSRR był największym mocarstwem na świecie i kontrolował większą część Europy. Ten okres jest niekorzystny dla polskich patriotów bo wszyscy wokół ich dymali, aż w końcu skończyli jako pachołki Sowietów. A na końcu Sowieci ich wydymali oddając Ameryce, która do dziś ich dyma.
Taa, czyli patrioci na brak analnej przyjemności narzekać nie mogą. :lol:

A czy jest jakaś różnica między skokiem z 500m, 1000m czy 2000m, poza tym że z większej wysokości dłużej się spada?
Pewnie nie, ale rodzaj lasu ma już raczej znaczenie. Niektóre gałęzie są twarde. :)

To że zadałem Ibranowi takie pytanie nie oznacza, że mam negatywny stosunek do historii, do polskości i bycia Polakiem. On spytał mnie po co nam fizyka i nie sądzę aby on w głębi duszy uważał, że fizyka jest niepotrzebna.
Tam w głębi duszy, lubię fizykę co prawda nie taką którą wykładają w szkołach, tylko taką bardziej praktyczną. Co oznacza, że pewnie nie wyliczę jak dużo siły potrzeba do podniesienia kamienia za pomocą dźwigni o długości takiej a takiej z tak umieszczonym punktem podparcia, ale wiem że dźwignia może być przydatna.

Sam Fisher
20-09-2009, 14:39
Ten okres jest bardzo korzystny dla "rusofilów" bo przez większą część tego okresu ZSRR był największym mocarstwem na świecie i kontrolował większą część Europy. Ten okres jest niekorzystny dla polskich patriotów bo wszyscy wokół ich dymali, aż w końcu skończyli jako pachołki Sowietów. A na końcu Sowieci ich wydymali oddając Ameryce, która do dziś ich dyma.
Chyba każdy przyzna, że Rosja do dzisiaj fałszuje historię. Pytanie po co? Po co fałszuje się historię? Czemu mają fałszować "korzystną" historię? Bo nie jest ona korzystna! Proste i logiczne.

Niklot
20-09-2009, 15:35
Ten okres jest bardzo korzystny dla "rusofilów" bo przez większą część tego okresu ZSRR był największym mocarstwem na świecie i kontrolował większą część Europy. Ten okres jest niekorzystny dla polskich patriotów bo wszyscy wokół ich dymali, aż w końcu skończyli jako pachołki Sowietów. A na końcu Sowieci ich wydymali oddając Ameryce, która do dziś ich dyma.
Chyba każdy przyzna, że Rosja do dzisiaj fałszuje historię.
Tak, Putin sfałszował historię twierdząc w Gdańsku, że pakt Ribbentrop - Mołotow był zły. Jelcyn fałszował historię przepraszając za to co się stało w Katyniu. Strasznie ta Rosja fałszuje historię.

Sam Fisher
20-09-2009, 15:43
Oczywiście te całe zamieszanie przed tym wystąpieniem Putina to nic.
http://fronda.pl/news/czytaj/prawda_o_p ... _prawda_ru (http://fronda.pl/news/czytaj/prawda_o_polsce_wedlug_prawda_ru)

Do dziś mówi się w Rosji, że AC przyniosła nam "wolność" i nazywają nas niewdzięcznikami.

http://www.forum.cmhq.pl/galery/20071203_223759polska_rosja.jpg

Niklot
20-09-2009, 15:55
Rozumiem, że jakby na Interii napisali, że Czechosłowacja napadła na Polskę we wrześniu 1939r., to oznaczałoby to że Tusk i Kaczyński fałszują historię.
Gratuluję innowacyjnego sposobu rozumowania.
Masz może jeszcze jakieś rewelacje czy już masz ochotę zaprzestać się kompromitować?

Sam Fisher
20-09-2009, 16:42
Rozumiem, że jakby na Interii napisali, że Czechosłowacja napadła na Polskę we wrześniu 1939r., to oznaczałoby to że Tusk i Kaczyński fałszują historię.
Gratuluję innowacyjnego sposobu rozumowania.
Masz może jeszcze jakieś rewelacje czy już masz ochotę zaprzestać się kompromitować?
Nie wciskaj mi czegoś czego nie napisałem. O kompromitacji to jednak Ty wiesz najwięcej.

http://www.bbn.gov.pl/download.php?s=1&id=2677
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ ... yczna.html (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80708,6995091,BBN_opisuje_jak_dziala_rosyjska_pr opaganda_historyczna.html)

Rosjanie stosują także represje wobec niezależnych historyków. Ich ofiarą padły m.in.: stowarzyszenie "Memoriał", portal hrono.info, wydawnictwo "Attikus".
http://www.naszdziennik.pl/index.php?ty ... d=po02.txt (http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20070522&id=po02.txt) - działalność stowarzyszenia Memoriał
http://www.wprost.pl/ar/166496/W-Rosji- ... storyczny/ (http://www.wprost.pl/ar/166496/W-Rosji-zamknieto-portal-historyczny/) - zamknięcie portalu hrono.info
http://www.dziennik.pl/swiat/article333 ... linie.html (http://www.dziennik.pl/swiat/article333958/Kreml_nie_chce_ksiazek_o_Stalinie.html)

Niestety wydawnictwo nie doceniło jego pracy, tłumacząc się w liście do autora, że w czasach kryzysu, gdy czytelnicy kupują
mniej książek, trzeba przestawić się na bestsellery.

Tymczasem właśnie "Szepty" Figesa zostały przetłumaczone na 22 języki (w ub.r. wydawnictwo Magnum wydało polski przekład) i długo figurowały na liście bestsellerów "New York Timesa". Sam autor zaś jest uznanym profesorem historii na London University's Birkbeck College i autorem nagradzanych książek, m.in. "Ludzka tragedia. Rosyjska rewolucja 1891-1924".

Ani autor, ani obserwatorzy życia w Rosji nie mają wątpliwości, że za mętnym tłumaczeniem wydawców stoją naciski ze strony Kremla, który od dawna próbuje zrehabilitować Stalina.
http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84010 ... resji.html (http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,84010,6193466,Rosyjski_sad__smierc_w_Katyniu_nie _jest_dowodem_represji.html)

I teraz mi powiedz, że to wszystko dzieje się bez zgody i wiedzy Putina.


Warto poczytać

Niklot
20-09-2009, 23:20
Nie popieram decyzji rosyjskich sądów sprzeciwiających się rehabilitacji ofiar Katynia. Te decyzje są dla mnie zupełnie niezrozumiałe. Nie wiem co tym sądom szkodzi zrehabilitować ofiary Katynia? Być może gdybym miał wgląd do akt tych spraw, to coś bym z tego zrozumiał. Zapewne gdyby w Rosji było samodzierżawie zamiast trójpodziału władzy, to ofiary Katynia już dawno zostałyby zrehabilitowane, ale tak nie jest.
Natomiast jeśli chodzi o ten zamknięty portal historyczny, to chyba dobrze że został zamknięty. Pamiętam jak na tym forum był użytkownik, który w awatarze miał swastykę. I co z nim się stało? Został słusznie zbanowany. Prawo w Polsce i w Rosji jest takie, że zabrania propagowania nazizmu, a portal o którym wspomniałeś umieścił na swoich stronach książkę Adolfa Hitlera - Mein Kampf. Jestem przekonany, że w Polsce taki portal również zostałby zamknięty. I słusznie. Tak powinno być. Prawo jest prawem i trzeba go przestrzegać. Poza tym nie dziwi mnie, że Brytyjczycy krytykują za to Rosję bo w końcu przed wojną, Adolf Hitler był bardzo popularny w Wielkiej Brytanii i jak widać, po wojnie jego popularność powraca.
A na koniec muszę stwierdzić, że nie rozumiem po co te odnośniki podałeś. Putin wyraźnie potępił pakt Ribbentrop-Mołotow, a Jelcyn przeprosił za Katyń. To są fakty i nie rozumiem co mają udowadniać Twoje odnośniki? To że w Rosji skończyło się samodzierżawie i jest trójpodział władzy? To nawet dzieci w przedszkolu wiedzą.
Daruj sobie te swoje próby manipulacji.

Sam Fisher
21-09-2009, 06:22
Daruj sobie te swoje próby manipulacji.
Chłopie, czy Ty umiesz czytać?

portal o którym wspomniałeś umieścił na swoich stronach książkę Adolfa Hitlera - Mein Kampf


Formalnym powodem zamknięcia portalu było opublikowanie fragmentu "Mein Kampf" Adolfa Hitlera. Jednak Rumiancew podważa ten argument, wskazując, iż zamieszczony tekst był szeroko dostępny gdzie indziej, a na portalu został tylko omówiony.

Fragment tej książki!


Prawo w Polsce i w Rosji jest takie, że zabrania propagowania nazizmu
Nie mamy tu akurat przypadku propagowania nazizmu. Zamieszczony fragment był jedynie przedmiotem rozważań. Nie wszystko co można powiedzieć o nazizmie od razu musi być jego propagowaniem. Warto o tym pamiętać.


Natomiast jeśli chodzi o ten zamknięty portal historyczny, to chyba dobrze że został zamknięty. Pamiętam jak na tym forum był użytkownik, który w awatarze miał swastykę. I co z nim się stało? Został słusznie zbanowany
Ufff...całe szczęście, że forum nadal działa :shock:


A na koniec muszę stwierdzić, że nie rozumiem po co te odnośniki podałeś. Putin wyraźnie potępił pakt Ribbentrop-Mołotow, a Jelcyn przeprosił za Katyń. To są fakty i nie rozumiem co mają udowadniać Twoje odnośniki?

To, że w Rosji nadal fałszuje się historię. To co tam się dzieje jest chore. Jedno wystąpienie Putina niczego nie zmienia, w Rosji nadal jest po staremu.

To bardzo zabawne, że zarzucasz mi manipulację akurat w takim temacie :lol: Zaczynasz od podawanych artykułów, które jasno opisują jak było, kończąc na...dokończ sam. Nie ja zostałem nazwany rusofilem.

Ibran
21-09-2009, 10:04
Putin wyraźnie potępił pakt Ribbentrop-Mołotow
Z tego co pamiętam z wystąpienia Putina w Gdańsku to to, że określił wszystkie tajemne pakty przed wojną za złe. Jednocześnie Rosjanie oskarżają nas o tajemne sojusznicze pakty z Hitlerem. Zatem właściwie przepraszając nas za Ribbentropa-Mołotowa, pojechał nam za ten domniemany pakt, którego doszukują się Rosjanie.

Niklot
21-09-2009, 12:58
Formalnym powodem zamknięcia portalu było opublikowanie fragmentu "Mein Kampf" Adolfa Hitlera. Jednak Rumiancew podważa ten argument, wskazując, iż zamieszczony tekst był szeroko dostępny gdzie indziej, a na portalu został tylko omówiony.

Fragment tej książki!
Fragment czy całość, to nie ma dużej różnicy. W Niemczech nie wolno śpiewać pewnego fragmentu hymnu "Deutschland Uber Alles".
Wszystko zależy od tego co dany fragment zawiera.


[quote:nsacu8ky]Prawo w Polsce i w Rosji jest takie, że zabrania propagowania nazizmu
Nie mamy tu akurat przypadku propagowania nazizmu. Zamieszczony fragment był jedynie przedmiotem rozważań. Nie wszystko co można powiedzieć o nazizmie od razu musi być jego propagowaniem. Warto o tym pamiętać.[/quote:nsacu8ky]
Oczywiście, że tak. Ja nie mam pojęcia co w tym portalu zostało napisane na temat nazizmu. Jeśli Ty wiesz, to nam podaj, ale w innym wątku bo ten dotyczy czegoś innego.
Fakty są takie, że Putin potępił pakt Ribbentrop-Mołotow, a Jelcyn przeprosił za Katyń. Dlaczego rosyjski sąd nie chce zrehabilitować ofiar Katynia tego nie wiem.
Nasza obecna dyskusja potwierdza, to co wcześniej napisałem - nie powinno się w szkołach kłaść zbyt dużego nacisku na historię najnowszą gdyż zbyt wiele kontrowersji jest z nią związanych. I póki historycy nie dojdą do jakiejś wspólnej wersji historii, to powinno podawać się jedynie suche fakty czyli daty i wydarzenia.
Wybacz, ale ja nie mam ochoty dyskutować o tym co sobie myśli jakiś redaktor jakiegoś rosyjskiego portalu. Po pierwsze ani mnie to nie bawi, po drugie nie mam czasu na pierdoły i do niczego mi to nie jest potrzebne. Zamiast tego wolę pójść z dziewczyną na spacer do parku. Jeśli Ciebie bawią takie rzeczy, to Twoja sprawa. Baw się w jakiegoś jasnowidza, albo wróżbitę i domyślaj się jakichś teorii spiskowych dotyczących zamykania rosyjskich portali. Ale proszę Cię o jedno - czyń to w innym wątku gdyż tytuł tego wątku brzmi - "Skretynieliśmy".

Chętnie sprawdzę czy nie skretyniałeś i dam Ci takie proste zadanko:
W polskiej telewizji jest emitowana reklama Simplusa na której niemieccy marynarze płyną pod wodą okrętem podwodnym. Nagle dzwoni komórka jednego z marynarzy. On ją odbiera i rozmawia z matką. Po chwili jakaś rakieta uderza w okręt. Zadanko jest bardzo proste: określ czy to co zostało zaprezentowane na tej reklamie jest realne. Jeśli nie, to co tam jest nierealnego i dlaczego?
Jeśli nie skretyniałeś, to na pewno bez większych problemów odpowiesz na te prościutkie pytania.

Sam Fisher
21-09-2009, 14:39
:lol: Manipulacja, dezinformacja. Cały Igor.
Próbujesz uciec i zmienić istotę sprawy. Nie interesuje Cię co mówi redaktor tego portalu? Nic dziwnego. W Rosji też się nie pytają.


Fragment czy całość, to nie ma dużej różnicy. W Niemczech nie wolno śpiewać pewnego fragmentu hymnu "Deutschland Uber Alles".
Wszystko zależy od tego co dany fragment zawiera.
Błąd.
Wszystko zależy od celu jaki nam służy książka czy hymn. Nie wolno śpiewać? Ok. Wolno natomiast rozmawiać o tym, tekst jest dostępny wszędzie. Nikt jakoś nie zamyka Wiki.

Wbrew obiegowym opiniom, wykonywanie pierwszej strofy pieśni nie jest obecnie w Niemczech zabronione, omawia się ją także w niektórych szkołach, choć za jej publiczne wykonanie można narazić się na ostracyzm.
To samo z książką. Polityczny manifest Hitlera. Nie wolno szerzyć poglądów jakie zawiera? Oczywiście. Jednak czy tego chcesz czy nie, Mein Kampf był, jest i będzie obiektem zainteresowania historyków. A żeby coś badać, trzeba mieć źródło.

ciah
Następnym razem proszę się wstrzymać przed wykraczaniem poza ramy tematu
Brutus

Niklot
21-09-2009, 15:46
Sam jesteś trollem. Wpadasz tu, zmieniasz temat wątku, pierdzielisz coś o jakiejś Rosji, a jak ja chcę wrócić do tematu wątku, to oskarżasz mnie o trollowanie.
Zastanów się nad sobą i przestań spamować to forum, a jak Rosja tak Cię kręci, to przeprowadź się tam, a będziesz wtedy bliżej tych wydarzeń.

Sam Fisher
21-09-2009, 17:40
Sam jesteś trollem. Wpadasz tu, zmieniasz temat wątku, pierdzielisz coś o jakiejś Rosji, a jak ja chcę wrócić do tematu wątku, to oskarżasz mnie o trollowanie.
Zastanów się nad sobą i przestań spamować to forum, a jak Rosja tak Cię kręci, to przeprowadź się tam, a będziesz wtedy bliżej tych wydarzeń.
Ja zacząłem od tego, że powinniśmy uczyć się prawdy o historii, szczególnie XX wieku (jest to powiązane z tematem moim zdaniem, bo narosło już tyle kłamstw wokół tego okresu, że do dzisiaj widać tragiczne skutki). Niestety jesteś rusofilem i prezentujesz bardzo ciekawe poglądy (i pamiętaj, że to nie jest opinia tylko jednego złego Kakashiego), stąd wynikł ten offtop. Jak zawsze będzie coś do sprostowania jak Ty coś napiszesz.

Niklot
22-09-2009, 22:52
Ja zacząłem od tego, że powinniśmy uczyć się prawdy o historii, szczególnie XX wieku (jest to powiązane z tematem moim zdaniem, bo narosło już tyle kłamstw wokół tego okresu, że do dzisiaj widać tragiczne skutki). Niestety jesteś rusofilem i prezentujesz bardzo ciekawe poglądy (i pamiętaj, że to nie jest opinia tylko jednego złego Kakashiego), stąd wynikł ten offtop. Jak zawsze będzie coś do sprostowania jak Ty coś napiszesz.
Zgadzamy się co do tego że historia jest zakłamana, ale różnica między nami jest taka, że Ty wierzysz w jakąś prawdę historyczną, a ja nie wierzę w to, że tak bliską historię można obiektywnie oceniać bez żadnych zakłamań czy niedomówień.
Każdy z narodów ma w swej historii coś do ukrycia, coś o czym wolałby zapomnieć i stara się pewne fakty umniejszać. Jednak Ty uczepiłeś się Rosji i starasz się ją w jak najbardziej negatywny sposób przedstawiać. Widocznie masz jakiś kompleks na punkcie Rosji. Mi Rosja zwisa i powiewa. Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż podniecanie się tym kogo i za co w Rosji zamknięto.
Ja nie jestem rusofilem. Mój stosunek do Rosji jest neutralny. To Ty jesteś rusofobem.

Sam Fisher
23-09-2009, 06:53
Każdy z narodów ma w swej historii coś do ukrycia, coś o czym wolałby zapomnieć i stara się pewne fakty umniejszać. Jednak Ty uczepiłeś się Rosji i starasz się ją w jak najbardziej negatywny sposób przedstawiać. Widocznie masz jakiś kompleks na punkcie Rosji. Mi Rosja zwisa i powiewa. Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż podniecanie się tym kogo i za co w Rosji zamknięto.
Ja nie jestem rusofilem. Mój stosunek do Rosji jest neutralny. To Ty jesteś rusofobem.

"Ja nie jestem rusofobem". Wiesz dlaczego? Bo tak powiedziałem :mrgreen:

A już nie pamiętasz jak w temacie "Rosja - państwo trzeciego świata" stanąłem po Twojej stronie i, o zgrozo, jedr02 (póki trzymano się tematu)?

A piszę tyle o Rosji, bo to jeden z głównych problemów dzisiejszej Polski.

Koniec offtopa z mojej strony.

rhey
23-09-2009, 09:10
(wracając do pytania o skoku z 1000m to powodzenia życze w upadku na gałęźie z takiej wysokości, przy takiej prędkości , upadek do wody byłby już śmiertelny , nie sprecyzowałeś rodzaju lasu ; )
Ciekawostka. (http://www.bbc.co.uk/jersey/content/articles/2006/12/20/michael_holmes_fall_feature.shtml) :P

Swoją drogą zawsze się zastanawiałem nad doborem wiedzy, którą mieć wypada. Czemu każde dziecko powinno znać datę bitwy pod Grunwaldem pozbawionej większego znaczenia a Wojna 13 letnia, która faktycznie zapoczątkowała upadek zakonu nikogo już nikogo nie obchodzi? (żeby nie była sam nie znam dat jej trwania). Inna sprawa czemu takiego statusu nie ma pokój Westfalski? Nie tylko zakończył wojnę trzydziestoletnią ale ustanowił nowy ład w stosunkach międzynarodowych, który zakończył się dopiero wraz z powstaniem ONZ. (dziwicie się, że analogicznie przeciętny Amerykanin nie ma pojęcia o położeniu polski?) Nie jest czasem tak, że data 1410 jest po prostu łatwiejsza do zapamiętania niż 1648 i przy jej użyciu może się dowartościować większa część społeczeństwa?

Furiusz
23-09-2009, 21:13
nie myślisz, że piszesz bzdury? Bo o ile przy dacie 1410 mamy jeszcze wspomniana Polskę i wiąże się ona z historią Polski to pokój z Ulm nie ma z nami nic wspólnego, nie byliśmy strona w tym konflikcie. A ta bitwa miała wazne znaczenie - doprowadziła do powstania prus ksiazęcych, zsekularyzowania państwa, to tam później tworzono nową dynastię która doprowadziła do zjednoczenia Niemiec, to po tej bitwie ukształtował się ostatecznie podział terytorialny w tej części europy itd.

Rapsod
23-09-2009, 22:13
Grunwald jest lekarstwem dla Polaków. Symbolem pokonania znienawidzonych Niemców. Lansowano go w czasie wyzwalania kraju przez Armię Czerwoną: Zgotujemy Niemcom drugi Grunwald.

Furiusz
23-09-2009, 22:31
Tak jest również symbolem współpracy polsko litewskiej która doprowadziła do stworzenia jednego z największych państw europy z którego jesteśmy dumni, jest także ważnym elementem polityki regionalnej i mocno obraz regionu ukształtowała

Rapsod
23-09-2009, 22:41
I dlatego lepiej przeciętnym obywatelom mówić o Grunwaldzie niż o Orszy, czy Traktacie Westfalskim.

rhey
24-09-2009, 14:11
nie myślisz, że piszesz bzdury? Bo o ile przy dacie 1410 mamy jeszcze wspomniana Polskę i wiąże się ona z historią Polski to pokój z Ulm nie ma z nami nic wspólnego, nie byliśmy strona w tym konflikcie.
Ale chyba jakieś państwa Polskie istniały pomiędzy 1648 a 1945 rokiem? Nie uważasz, że warto wiedzieć coś o wydarzeniu które było przełomowe dla polityki Europejskich państw (a właściwie całego świata) w takim okresie?


A ta bitwa miała wazne znaczenie - doprowadziła do powstania prus ksiazęcych, zsekularyzowania państwa, to tam później tworzono nową dynastię która doprowadziła do zjednoczenia Niemiec, to po tej bitwie ukształtował się ostatecznie podział terytorialny w tej części europy itd.
Chyba pomyliły ci się wojny.

Furiusz
24-09-2009, 14:41
Ale chyba jakieś państwa Polskie istniały pomiędzy 1648 a 1945 rokiem? Nie uważasz, że warto wiedzieć coś o wydarzeniu które było przełomowe dla polityki Europejskich państw (a właściwie całego świata) w takim okresie?
Owszem co prawda ze sporymi przerwami ale istniały - w związku z tym powinno się uczyć w POLSKICH szkołach historii tych państw POLSKICH a nie historii np Szwecji, przełomowe dla polityki państw europejskich była bitwa pod Grunwaldem, Mohaczem itd, zapominasz, że wtedy i my byliśmy potęga.


Chyba pomyliły ci się wojny.
Bynajmniej klęska w tej wojnie zmusiła zakon do zmiany stylu prowadzonej polityki, zaciągu wojska, co w efekcie doprowadziło do sekularyzacji tegoż kraju, to, że w kolejnej się męczyliśmy to trudno ale to już była wojna potegi z sąsiadem a nie walka między dwiema potęgami, to starcie ustawiło następną wojnę niejako. Od tego momntu krzyżacy są w odwrocie, nie prowadza już tak agresywnej polityki, patrzyli raczej na utrzymanie pozycji, zachowanie Jogaiłły dało nam po części uznanie na scenie światowej, gdyby wtedy to oni wygrali kto wie jak daleko by zaszli, ile terenu by zajeli, jak potoczyłyby się dalsze losy korony - zdaje mi sie jednak, że morze Bałtyckie byłoby poza naszym zasięgiem i nie wiadomo czy nie zostalibyśmy tylko takim kadłubkiem jak za Łokietka.

rhey
25-09-2009, 11:15
Owszem co prawda ze sporymi przerwami ale istniały - w związku z tym powinno się uczyć w POLSKICH szkołach historii tych państw POLSKICH a nie historii np Szwecji, przełomowe dla polityki państw europejskich była bitwa pod Grunwaldem, Mohaczem itd, zapominasz, że wtedy i my byliśmy potęga.
A z jakiej racji mamy w pierwszej kolejności uczyć się o tym co związane z naszą polskością a nie z europejskością? Dlaczego polskość ma być ważniejsza od naszej przynależności do świata fizycznego (odnoszę się tu do nauki fizyki)?

Furiusz
25-09-2009, 11:44
A z jakiej racji mamy w pierwszej kolejności uczyć się o tym co związane z naszą polskością a nie z europejskością?
e więc tak, bo jesteśmy POLAKAMI, mieszkamy w POLSCE etc. Przede wszystkim jesteśmy Polakami a w drugiej kolejności Europejczykami ot i dlatego.


Dlaczego polskość ma być ważniejsza od naszej przynależności do świata fizycznego (odnoszę się tu do nauki fizyki)?
a kto mówi, że znajomość otaczającego nas świata nie jest ważna, nigdzie tak nie twierdziłem, twierdze, że na lekcjach historii powinniśmy przede wszystkim uczyć o Polskiej historii, a w drugiej kolejności o historii "europejskiej" - bo na historii fizyki uczyć nie będziesz. Zastanówmy się ilu z nas zna tak naprawdę datę Unii Hadziackiej i cała jej historię, a to jest fakt z historii Polski który ukształtował oblicze naszego regionu, tym czasem postuluje się by na lekcjach uczyć o pokoju z Ulm czy Bouvines etc. Nie zgadzam się z takim podejściem.

Rapsod
25-09-2009, 12:20
A z jakiej racji mamy w pierwszej kolejności uczyć się o tym co związane z naszą polskością a nie z europejskością?

Bo nie ma czegoś takiego jak europejskość.

rhey
25-09-2009, 17:38
e więc tak, bo jesteśmy POLAKAMI, mieszkamy w POLSCE etc. Przede wszystkim jesteśmy Polakami a w drugiej kolejności Europejczykami ot i dlatego.
Mieszkamy w Europie i jesteśmy Europejczykami, więc czemu ma to nie być równie ważne co polskość? Religia, która nasz kształtowała nie jest polska. Prawo na którym się opieramy nie jest polskie. Zasady, które przyjęliśmy w polityce nie są polskie. 90% rzeczy które nas otacza również nie jest polskim dorobkiem.

Furiusz
25-09-2009, 18:30
Mieszkamy w Europie i jesteśmy Europejczykami, więc czemu ma to nie być równie ważne co polskość?
Kwestia tego jak się definujesz, Najpierw jesteś Polakiem, potem Europejczykiem, potem ziemianinem itd. Coś z matematyki najpierw zbiór mniejszy potem większy. A nie ma być równie ważne, bo po prostu taka jest natura, że im szerszy krąg tym mniej się go czuje. Uczenie się historii Polski to uczenie się historii Europy. Nasz kraj też tworzył historię.


Religia, która nasz kształtowała nie jest polsk Owszem, ale na tyle zrosła sie z nami i została zaakceptowana, że stała się Polska. Tak jak Polscy byli biskupi i arcybiskupi etc.


Prawo na którym się opieramy nie jest polskie
E jest? Wiesz od momentu powstania państwa tworzono Polskie prawo. To, że potem system prawny zaczął opierać się na zasadach rzymskich to inna sprawa, ale zawsze był to tylko grunt na którym budowano gmach naszego prawodawstwa, prawo jest polskie.


Zasady, które przyjęliśmy w polityce nie są polskie
Tego to już zupełnie nie rozumiem.


90% rzeczy które nas otacza również nie jest polskim dorobkiem
Żarówki nie wynalazł Polak i co z tego? zatem powinniśmy zrezygnować z nauczania w naszych POLSKICH szkołach z nauczania naszej Polskiej historii, bo jak cos jest nasze to już nie jest tak wspaniałe? Powinniśmy w naszych szkołach nauczać o powstaniu na Rhode Island i innych pierdółkach z USA bo ich historia jest ważniejsza? Chyba raczej nie. Nasza historia jest naszym wytworem w co najmniej 90% zatem czemu na lekcjach historii nie nauczać POLSKIEJ historii?

kamilo251196
25-09-2009, 20:57
Ja chodzę do gimnazjum i jak moi ludzie mogą coś wiedzieć z historii innych państw skoro uczymy się praktycznie o samej naszej historii.To ograniczanie horyzontów i wiedzy..Ja rozumiem lecimy z planem ale można by nawiązać chociaż do ważnych konfliktów w Europie. Nie chodzi mi o starożytność gdy nasze państwo nie istniało ale w późniejszym czasie w średniowieczu cały czas gadka o Polsce,mało o innych krajach.Ja na całe szczęście nie jestem ograniczony szkołą i chcę się dowiedzieć dużo więcej.

PS:Proszę bez komentarzy typu "Dzieciaku nie pisz lepiej bo nie masz pojęcia o tym. "

Rapsod
25-09-2009, 21:44
Dzieciaku, na bardziej rozbudowaną wiedzę przyjdzie czas w liceum i na studiach. :D
Ja, dla przykładu, szczegółowo przerabiałem Historię Azji Centralnej. Wszystkiego nie można.

rhey
25-09-2009, 22:21
Kwestia tego jak się definujesz, Najpierw jesteś Polakiem, potem Europejczykiem, potem ziemianinem itd. Coś z matematyki najpierw zbiór mniejszy potem większy. A nie ma być równie ważne, bo po prostu taka jest natura, że im szerszy krąg tym mniej się go czuje. Uczenie się historii Polski to uczenie się historii Europy. Nasz kraj też tworzył historię.

Żarówki nie wynalazł Polak i co z tego? zatem powinniśmy zrezygnować z nauczania w naszych POLSKICH szkołach z nauczania naszej Polskiej historii, bo jak cos jest nasze to już nie jest tak wspaniałe? Powinniśmy w naszych szkołach nauczać o powstaniu na Rhode Island i innych pierdółkach z USA bo ich historia jest ważniejsza? Chyba raczej nie. Nasza historia jest naszym wytworem w co najmniej 90% zatem czemu na lekcjach historii nie nauczać POLSKIEJ historii?

Owszem tworzył te historie ale jaka jej część była naprawdę istotna dla świata? Nie zrozum mnie źle nie twierdzę, że nie powinniśmy znać historii Polski ale nie jestem w stanie zaakceptować obecnej sytuacji w której historie dzielimy na Polską oderwaną od reszty wszechświata w, której mamy kilka punktów o których każdy głupek wiedzieć powinien i całą resztę, stanowiącą zbiór ciekawostek do zapomnienia po maturze. Dochodzi do tego, że przeciętny polak nie uczy się praktycznie niczego o XIXw. Jednym z najważniejszych okresów w dziejach europy! Poświęca się kilka lekcji na (nieuzasadnione) zachwyty nad polskimi powstańcami i 1/4 czasu na całą resztę.


Owszem, ale na tyle zrosła sie z nami i została zaakceptowana, że stała się Polska. Tak jak Polscy byli biskupi i arcybiskupi etc.
Religia przejęła coś od nas ale przede wszystkim my staliśmy się bliżsi Europie.


E jest? Wiesz od momentu powstania państwa tworzono Polskie prawo. To, że potem system prawny zaczął opierać się na zasadach rzymskich to inna sprawa, ale zawsze był to tylko grunt na którym budowano gmach naszego prawodawstwa, prawo jest polskie.
Ale jak sam zauważyłeś tworzone było w zgodzie z klasycznymi zasadami. Czy komputer "Odra" sprawia, że komputery jako takie stają się bardziej polskie?


Tego to już zupełnie nie rozumiem.
Protokół dyplomatyczny zawdzięczamy Włochom i Austriakom, Ustrój rozwinął się w Anglii, Francji i USA. a bardziej szczegółowe zasady we wzajemnych kontaktach to efekt praktyki władców/rządów zachodnich.

Furiusz
26-09-2009, 00:24
Owszem tworzył te historie ale jaka jej część była naprawdę istotna dla świata?
Pewnie niewielka, bo jakie znaczenie dla przodków Hutu miało to, że razem z innymi gromiliśmy Turków pod Wiedniem, że nasze zagony zajmowały Moskwę itd? Zapewne żadne ale w takim razie to samo można powiedzieć i o Niemieckiej historii.


Nie zrozum mnie źle nie twierdzę, że nie powinniśmy znać historii Polski ale nie jestem w stanie zaakceptować obecnej sytuacji w której historie dzielimy na Polską oderwaną od reszty wszechświata w, której mamy kilka punktów o których każdy głupek wiedzieć powinien i całą resztę, stanowiącą zbiór ciekawostek do zapomnienia po maturze
Nie mogę się z tobą zgodzić. Nie wiem kiedy kończyłeś liceum (może to mieć znaczenie wszak programy i wytyczne się zmieniają, ani gdzie bo region też ma znaczenie) ale raczej nie będzie między nami różnicy 10 lat (choć mogę się mylić). Historia Polski na tle Europejskiej czy jak wolisz światowej jest pokazywana w szkole ot prosty przykład kontrreformacja czy słynny lis zaczynający się od słów "Przy tobie stać pragniemy". Jest jeden problem o ile z szerszej perspektywy osoba głównodowodzącego nie wiem powstaniem warszawskim czy Obrona Lwowa, obrona Torunia przeciwko Krzyżakom namiestnika GG etc jest mało ważna - to dla historii Polski jest już całkiem ważna - nie da się zatem opowiedzieć tej historii (Polski) bez tego typu informacji, stąd zapewne to niby oderwanie. Tyle, że to naturalna rzecz bo tak samo będzie w przypadku Francji postać Karola de Valois będzie bardzo ważna, ale już z szerszej nie co nie oznacza, że Francuzi nie będą o nim mówić czy uczyć w szkołach. To naturalna rzecz, że historie swego kraju zna się lepiej niż innych państw.


Dochodzi do tego, że przeciętny polak nie uczy się praktycznie niczego o XIXw. Jednym z najważniejszych okresów w dziejach europy!
może u Ciebie u mnie było całkiem inaczej - francuskie od Rewolucji poprzez rewolucje lipcowa, zmiany w konstytucji, zmiany nazw państwa władz, polityki zagranicznej, angażowanie się tegoż kraju w konflikty kolonialne, obaj Napoleonowie, demokratyzacja życia publicznego itd u mnie w szkole mówiło się a to tylko jeden kraj, wież mi Zjednoczenie Włoch czy Niemiec wojny krymskie, marsze Garibaldiego, Piemonty, wojny w Hiszpanii, Wojna o Holsztyn i Szlezwik, powstanie węgierskie, wiosna ludów etc etc długo by wymieniać. Nie wiem gdzie tu ten nadmiar czy przerost wiedzy o Polakach w tym czasie - to, że podczas omawiania komuny paryskiej wspomina się, że dowodził tam Polak? To, że omówi się powstania? Nie przesadzaj, choć nie wykluczam, że miałeś inaczej nauczana historię.


Religia przejęła coś od nas ale przede wszystkim my staliśmy się bliżsi Europie.

fakt, tyle, że wyszło z tego naczynie połączone - to, że stalismy się bliźsi europie nie oznacza, że historia kościoła nie jest polska bo jest w naszym regionalnym wymiarze.



Ale jak sam zauważyłeś tworzone było w zgodzie z klasycznymi zasadami. Czy komputer "Odra" sprawia, że komputery jako takie stają się bardziej polskie?
to nie to samo. Bardziej przykład winien byc taki - czy to, że piłkarze Legii Warszawa grają w grę wymyśloną przez brytyjczyków, w dodatku z niepolskimi zawodnikami w składzie, oznacza, że legia nie jest polska?


Protokół dyplomatyczny zawdzięczamy Włochom i Austriakom,

raczej ogólnie przyjętym normom wypracowanym podczas kontaktów różnych delegacji, nie jest tak, że Włoch z Austriakiem usiedli sobie i wymyślili protokuł dyplomatyczny, to efekt długotrwałego procesu w którym i my braliśmy udział.


Ustrój rozwinął się w Anglii, Francji i USA.

wiesz pierwsza konstytucja w Europie to właśnie Polska :D Francuzi ze swoim Liberte, egalite i fraternite nie odbiegali za bardzo od naszego podejścia - tzn szlachty czy inszych ludzi swawolnych,

rhey
26-09-2009, 11:35
Opieram się na swoich doświadczeniach a te mimo, że byłem w klasie z rozszerzoną historią nie były najlepsze. A pamiętam je nieźle. Liceum ukończyłem trochę ponad rok temu.


raczej ogólnie przyjętym normom wypracowanym podczas kontaktów różnych delegacji, nie jest tak, że Włoch z Austriakiem usiedli sobie i wymyślili protokuł dyplomatyczny, to efekt długotrwałego procesu w którym i my braliśmy udział.
Owszem jednak chodzi tu głównie o państwa półwyspu apenińskiego. W szczególności Papiestwo i obowiązujące tam reguły dotyczące dyplomatów. Dość istotne zmiany wprowadzone zostały również podczas kongresu Wiedeńskiego. Nie będę się upierał przy uważaniu tego za decydujące czynniki przy ewolucji protokołu dyplomatycznego. Protokół jako wspólny dorobek Europejczyków do którego Polacy musieli się dostosować nawet lepiej pasowałby do mojej koncepcji.


wiesz pierwsza konstytucja w Europie to właśnie Polska Francuzi ze swoim Liberte, egalite i fraternite nie odbiegali za bardzo od naszego podejścia - tzn szlachty czy inszych ludzi swawolnych,
Obecnie obowiązuje u nas demokracja liberalna a konstytucja stanowiła reformę demokracji szlacheckiej. Raczej oddalała ona nas od współczesnego ustroju. Dziś cieszymy się, że tłum ma prawo głosu a konstytucje chwalimy za odebranie prawa głosu szlachcie bez ziemi. Widać tu pewną sprzeczność.

Furiusz
26-09-2009, 12:12
Opieram się na swoich doświadczeniach a te mimo, że byłem w klasie z rozszerzoną historią nie były najlepsze. A pamiętam je nieźle. Liceum ukończyłem trochę ponad rok temu.
No cóż widać kwestia regionu, wiele przecież zależy od szkoły o osoby nauczyciela, ja zapamiętałem te lekcje historii inaczej.


Obecnie obowiązuje u nas demokracja liberalna a konstytucja stanowiła reformę demokracji szlacheckiej. Raczej oddalała ona nas od współczesnego ustroju. Dziś cieszymy się, że tłum ma prawo głosu a konstytucje chwalimy za odebranie prawa głosu szlachcie bez ziemi. Widać tu pewną sprzeczność.
Nie przesadzaj to są czasy szalejących monarchii absolutystycznych, utrzymanie jako integralnej części prawa "Miasta nasze królewskie wolne w państwach Rzeczypospolitej" - aktu dającego prawa polityczne mieszczaństwu, zwróć uwagę, ze np. w Prusach w tym czasie zakazane było by oficerem został ktoś inny niż junkier, a tu nasza konstytucja daje takie prawo mieszczaństwu, dawano umocnienia chłopom choć niezbyt mocne to fakt, nakazywała regularne zwoływanie sejmu - coś znów w Europie nie do pomyślenia, powoływała rząd, znosiła unię tworzyła państwo unitarne, coś tam przebąkiwała o swobodzie wyznania (znanej z rewolucji francuskiej i Wandei) etc. Nie była taka całkiem beznadziejna, jak na swoje czasy była całkiem dobra i liberalna. Jej bodaj 11 artykułów to nie jest takie tam nic i warto by było o niej pamiętać.
To, że ustrój się zmienił to oczywiste nie czyń z tego zarzutu.

Piłsudczyk
26-09-2009, 21:32
Panowie Koledzy, zapytajmy siebie szczerze: po co nam tak na prawdę jakakolwiek wiedza o świecie. Przecież do szczęścia nie jest to potrzebne (vide Amerykanie), a rodzi jedynie frustracje. W naszej kulturze uważamy, że wykształecenie i wiedza jest ważna itp. a potem dziwimy się, że nie ma kto kopać rowów, sprzątać rynsztoków, czy pracować jako babcia klozetowa, bo żaden monsieur magister nie pójdzie przecież pracować jako kasjer.

Idioci żyją zapewne, jesli nie dłużej (ginąc od uderzenia pioruna z braku wiedzy fizycznej), to przynajmniej szczęśliwiej.

P.S.
Faktycznie skretynieliśmy skoro mi już taki wniosek nasówa się na nogę, ciśnie na usta oraz wychodzi na czoło :mrgreen:

Witia
26-09-2009, 21:40
Każdy człowiek ma wiedzę w danym zakresie i każdy inaczej rozumuje pojęcie 'wiedza podstawowa'. Dla mnie podstawą jest znać historię swojego kraju, a dla innego wystarczy pamiętać datę rozpoczęcia 2 wojny.
Znam ludzi, którzy nie mają zielonego pojęcia o historii i traktują ją jak piąte koło u wozu. Dla nich jest to wiedza zbędna i nic nie wnosząca w życie. Ale za to są to jednocześnie znawcy innych tematów, takich jak fizyka, matematyka, informatyka, itd. Zawsze jest coś za coś... Geniuszy i ludzi z szeroką wiedzą jest mało.

Oczywiście nie mówimy tu o kompletnych blokersowych mułach z IQ = 70. Cały czas poruszam się w kategorii normalnej młodzieży z zainteresowaniami.

Rapsod
27-09-2009, 10:56
a potem dziwimy się, że nie ma kto kopać rowów, sprzątać rynsztoków, czy pracować jako babcia klozetowa

A te półtora miliona bezrobotnych w kraju to skąd?


bo żaden monsieur magister nie pójdzie przecież pracować jako kasjer.

A jak to się ma do pierwszej części zdania? Zresztą, widziałeś gdzieś brak kasjerów, sprzedawców, kelnerów? Przeszukaj oferty pracy - mimo namnożenia się obiektów gastronomicznych w ostatnich latach, ofert praktycznie nie ma. Za to jest masa dla doradców finansowych.

Abu Yusuf
27-09-2009, 20:25
Oczywiście że historia Polski jest ważniejsza od historii reszty europy- historia Twojego ojczystego kraju który powinen być na Ciebie najważniejszy czy też historia Europy z którą tworzymy wszyscy jako tako społeczność..? Rozumiem kolego Rhey że wolałbyś słuchać na historii o np rozwoju terytorialnym Rosji w XIXw niż o Polskich powstańcach? bez komentarza, brak mi słow zero oznak Patriotyzmu, powineneś brać wzorce z tamtych ludzi a nie jeszcze strzelać fochem na historie bo Ci o nich nudził Twój nauczyciel.

Co do bezrobotnych, nie wszyscy idą na studia itd, są też ludzie z techników i zawodówek i to potem oni będą szli na kasjerów itd. Bezrobotni to w większości ludzie w starszym wieku, ale nie emerytalnym albo bez emerytury zdatni do pracy , bezrobotni od "tak" czyli ludzie bez kwalifikacji albo też ludzie którzy po zawodówkach/technikach/studiach(Czasami) poprostu nie znaleźli pracy w swojej profesji, dodatkowym czynnikiem jest kryzys i zwolnenia grupowe tak mi się przynajmniej "wydaje". ;]

Witia
27-09-2009, 20:35
Oczywiście że historia Polski jest ważniejsza od historii reszty europy- historia Twojego ojczystego kraju który powinen być na Ciebie najważniejszy czy też historia Europy z którą tworzymy wszyscy jako tako społeczność..? Rozumiem kolego Rhey że wolałbyś słuchać na historii o np rozwoju terytorialnym Rosji w XIXw niż o Polskich powstańcach? bez komentarza, brak mi słow zero oznak Patriotyzmu, powineneś brać wzorce z tamtych ludzi a nie jeszcze strzelać fochem na historie bo Ci o nich nudził Twój nauczyciel.
A co jeżeli ktoś jest internacjonalistą ? Dla przykładu. Jakim prawem chcesz mu narzucać 'podstawy wiedzy' ? Może on nie czuje się Polakiem, tylko po prostu obywatelem świata ( odbiegając już od absurdalności tego hasła ;) ).

Zrozumcie jedno panowie. To, że Wam się wydaje, co jest dobre i odpowiednie dla reszty nie oznacza, że tak faktycznie jest.

rhey
27-09-2009, 21:47
Oczywiście że historia Polski jest ważniejsza od historii reszty europy- historia Twojego ojczystego kraju który powinen być na Ciebie najważniejszy czy też historia Europy z którą tworzymy wszyscy jako tako społeczność..? Rozumiem kolego Rhey że wolałbyś słuchać na historii o np rozwoju terytorialnym Rosji w XIXw niż o Polskich powstańcach? bez komentarza, brak mi słow zero oznak Patriotyzmu, powineneś brać wzorce z tamtych ludzi a nie jeszcze strzelać fochem na historie bo Ci o nich nudził Twój nauczyciel.
I do czego to mnie miało przekonać? Mam się wstydzić, że nie jestem patriotą bo nie podzielam przekonań, które mają wartość wyłącznie dla patriotów? (swoją drogą co z ciebie za patriota? zamiast poprzeć pomysł poszerzania wiedzy narodu chcesz by Polacy dalej posiadali jedynie minimalne wiadomości o reszcie świata)

A co do powstańców to zawdzięczamy im głównie rusyfikacje. Zaborcom natomiast zawdzięczamy koniec zacofanej gospodarki rolniczej i początek industrializacji więc wybacz ale Król Aleksander I Romanow budzi we mnie znacznie lepsze skojarzenia niż niż banda zdrajców od Wysockiego.

Furiusz
27-09-2009, 22:07
A co jeżeli ktoś jest internacjonalistą ? Dla przykładu. Jakim prawem chcesz mu narzucać 'podstawy wiedzy' ?
Bo podstawy zawsze muszą być. Niech sobie będzie, douczy się sam albo na studiach - na poziomie podstawowym, każdy powinien znać historię własnego kraju i tu nie chodzi o indywidua ale o masę.


Może on nie czuje się Polakiem, tylko po prostu obywatelem świata ( odbiegając już od absurdalności tego hasła ;) ).
No i/ Może się czuc nawet obywatelem Zairu - jest w Polsce, uczy się w Polskiej szkole - dlatego będzie na poziomie podstawowym i ogólnym uczył się historii Polski, bo taka jest naturalna kolej rzeczy


Zrozumcie jedno panowie. To, że Wam się wydaje, co jest dobre i odpowiednie dla reszty nie oznacza, że tak faktycznie jest.


tak nie wydaje się tylko nam, szkoła nie jest od indywidualności ale od tego by nauczyć pewnych podstaw. jak do tej pory większość krajów (nie mam pojęcia jak jest w zairze czy gabonie :mrgreen: )) uczy w szkołach swojej historii - Niemcy w Niemieckich szkołach uczą historii niemiec a francuzi Francja, Amerykanie USA a rosjanie Rosji. To nie ejst tylko polski wymysł



A co do powstańców to zawdzięczamy im głównie rusyfikacje. Zaborcom natomiast zawdzięczamy koniec zacofanej gospodarki rolniczej i początek industrializacji więc wybacz ale Król Aleksander I Romanow budzi we mnie znacznie lepsze skojarzenia niż niż banda zdrajców od Wysockiego.
Boże Święty widzisz i nie grzmisz! :mrgreen: człowieku zastanów się co piszesz. zaborców było trzech i rzeczywiści Pruski zostawił kraj w lepszej kondycji niz go zastał 9choć Wielkopolska i tak zawsze była najbardziej rozwinięta gospodarczo oprócz pomorza w dawnej polszcze), zabór austriacki był najbiednieszy, najmniej zindustrializowany z ogromnie rozdrobnionym rolnictwem gdzie bieda az piszczała - stąd przysłowiowa bieda galicyjska i masowa emigracja z tego rejonu. Rosja nas zindustrializowała? Wiesz, w momencie w którym przyłaczała księstwo warszawskie po raz kolejny do siebie - to to księstwo było najlepiej rozwiniętym gospodarczo rejonem Rosji. I tak pozostało przez dłuuugi okres. Im wcale nie zawdzięczamy koniec zacofanej gospodarki rolniczej - powstańcy wydali taki sam akt prawny o uwłaszczeniu chłopów co i car, tyle, że oni odłożyli jego wykonanie aż do czasu zakończenia powstania a car ze skutkiem natychmiastowym więc nie twórz jakiejś nowej historii, że to jego zasługa dobrego cara batiuszki, bo zrobił to tylko i wyłacznie pod wpływem powstania bez niego i jego przywódców stan jaki był trwałby nadal, bo car nie był zainteresowany w rozwoju Polaków i Polski.
tak na sam koniec Aleksander I Romanow ktról Polski panował w latach 1815-1825, na wiele lat przed uwłaszczeniem.

Sam Fisher
28-09-2009, 06:04
Zrozumcie jedno panowie. To, że Wam się wydaje, co jest dobre i odpowiednie dla reszty nie oznacza, że tak faktycznie jest.

I w drugą stronę ;)



No i/ Może się czuc nawet obywatelem Zairu - jest w Polsce, uczy się w Polskiej szkole - dlatego będzie na poziomie podstawowym i ogólnym uczył się historii Polski, bo taka jest naturalna kolej rzeczy
Popieram

Niklot
28-09-2009, 13:19
a potem dziwimy się, że nie ma kto kopać rowów, sprzątać rynsztoków, czy pracować jako babcia klozetowa

A te półtora miliona bezrobotnych w kraju to skąd?
Z kierunków humanistycznych takich jak historia, filozofia, teologia, archeologia, różne niepraktyczne filologie, itp.

tomsn
28-09-2009, 14:08
No i/ Może się czuc nawet obywatelem Zairu - jest w Polsce, uczy się w Polskiej szkole - dlatego będzie na poziomie podstawowym i ogólnym uczył się historii Polski, bo taka jest naturalna kolej rzeczy

oczywiście, że w tej chwili "wydaje" się to naturalne. Jakkolwiek - popatrzcie: może wprowadzić większą specjalizację. Poziom podstawowy obejmujący (naprawdę podstawy historii Polski - zaznaczam Polski, a nie narodu polskiego) a oprócz tego wybrany naprawdę interesujący ucznia fragment (np. dla chłopców Wojny Światowe, historia lotnictwa światowego, Wielkie Odkrycia Geograficzne czy historia środkowych Chin. Dla dziewcząt - historia wychowania, Kobiety starożytności czy Moda na przestrzeni wieków). Moim zdaniem może się to przyczynić tylko do większego zainteresowania historią. Bądźmy szczerzy - na siłę nie da się niczego nauczyć, choćby było to jak najbardziej patriotyczne i wzniosłe. Twórzmy specjalistów, z mniejszym zasobem wiedzy ogólnej, a nie półgłówków z zastrzykiem patriotyzmu bez żadnego pokrycia....... dlaczego ten pomysł nie przejdzie? .... nie, nie dlatego, że niszczy narodową tożsamość - tej się w szkole nie nauczy. Ten system nie przejdzie, bo nauczyciele historii musieliby robić dodatkowe fakultety, dostać więcej godzin. Może wtedy zresztą udzielni dyrektorzym musieliby nawet zatrudniać z konkursów, a nie swoich członków rodzin i kółek wzajemnej adoracji. (którzy często są nic (gówno chciałem powiedzieć) warci. Przepraszam, że się unoszę ale jestem na to cięty.

Grogmir
28-09-2009, 18:47
A co do powstańców to zawdzięczamy im głównie rusyfikacje. Zaborcom natomiast zawdzięczamy koniec zacofanej gospodarki rolniczej i początek industrializacji więc wybacz ale Król Aleksander I Romanow budzi we mnie znacznie lepsze skojarzenia niż niż banda zdrajców od Wysockiego.

Taa, bo Drucki-Lubecki był Rosjaninem, nie? No i nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że gdyby nie podtrzymywanie pamięci o Polsce i walka o sprawe narodową/niepodległość przez cały XIX wiek (głównie chodzi o powstanie styczniowe, które nie przeszło niezauważone w Europie), to nie wiem, czy w Wersalu by sobie nami zaprzątano głowę..

Furiusz
28-09-2009, 22:13
oczywiście, że w tej chwili "wydaje" się to naturalne. Jakkolwiek - popatrzcie: może wprowadzić większą specjalizację. Poziom podstawowy obejmujący (naprawdę podstawy historii Polski - zaznaczam Polski, a nie narodu polskiego) a oprócz tego wybrany naprawdę interesujący ucznia fragment (np. dla chłopców Wojny Światowe, historia lotnictwa światowego, Wielkie Odkrycia Geograficzne czy historia środkowych Chin. Dla dziewcząt - historia wychowania, Kobiety starożytności czy Moda na przestrzeni wieków). Moim zdaniem może się to przyczynić tylko do większego zainteresowania historią. Bądźmy szczerzy - na siłę nie da się niczego nauczyć, choćby było to jak najbardziej patriotyczne i wzniosłe. Twórzmy specjalistów, z mniejszym zasobem wiedzy ogólnej, a nie półgłówków z zastrzykiem patriotyzmu bez żadnego pokrycia....... dlaczego ten pomysł nie przejdzie? .... nie, nie dlatego, że niszczy narodową tożsamość - tej się w szkole nie nauczy. Ten system nie przejdzie, bo nauczyciele historii musieliby robić dodatkowe fakultety, dostać więcej godzin. Może wtedy zresztą udzielni dyrektorzym musieliby nawet zatrudniać z konkursów, a nie swoich członków rodzin i kółek wzajemnej adoracji. (którzy często są nic (gówno chciałem powiedzieć) warci. Przepraszam, że się unoszę ale jestem na to cięty.
A nie przychodzi Ci do głowy myśl, że wprowadziłoby to nierówność? jednych uczymy w tej samej szkole w tej samej klasie tego a innych tamtego? ta zmniejszmy poziom wiedzy ogólnej - po co nam w ogóle wiedza ogólna, albo wiedza jako tak? Tu nie idzie o to, że nauczyciele musieliby robić fakultety (i musiałaby zwiększyć się ich liczba a tego by pewnie budżet nie wytrzymał :D) ale o to, że wiedza jaką przekazywałoby liceum w gdańsku i rzeszowie byłaby zupełnie inna, nieporównywalna.

Elrond
28-09-2009, 23:20
A co jeżeli ktoś jest internacjonalistą ? Dla przykładu. Jakim prawem chcesz mu narzucać 'podstawy wiedzy' ? Może on nie czuje się Polakiem, tylko po prostu obywatelem świata ( odbiegając już od absurdalności tego hasła ).

A co to jest za stworzenie ten "internacjonalista" ;) :?: To coś w stylu Chupacabry, Yeti czy Wielkiej Stopy?


Nie przesadzaj to są czasy szalejących monarchii absolutystycznych, utrzymanie jako integralnej części prawa "Miasta nasze królewskie wolne w państwach Rzeczypospolitej" - aktu dającego prawa polityczne mieszczaństwu, zwróć uwagę, ze np. w Prusach w tym czasie zakazane było by oficerem został ktoś inny niż junkier, a tu nasza konstytucja daje takie prawo mieszczaństwu, dawano umocnienia chłopom choć niezbyt mocne to fakt, nakazywała regularne zwoływanie sejmu - coś znów w Europie nie do pomyślenia, powoływała rząd, znosiła unię tworzyła państwo unitarne, coś tam przebąkiwała o swobodzie wyznania (znanej z rewolucji francuskiej i Wandei) etc. Nie była taka całkiem beznadziejna, jak na swoje czasy była całkiem dobra i liberalna. Jej bodaj 11 artykułów to nie jest takie tam nic i warto by było o niej pamiętać.
To, że ustrój się zmienił to oczywiste nie czyń z tego zarzutu.

Owszem, że nasza konstytucja była jak na swoje czasy czymś niesamowicie nowoczesnym i postępowym(w dobrym, czyli nie obecnym, znaczeniu tego słowa), ale stanowiła ona z punktu widzenia d***kracji krok wstecz, bo ją znacznie ograniczała i wprowadzała w Polsce ustrój nieomalże republikański(poszliśmy drogą rewolucyjnych Stanów Zjednoczonych i Francji), bez "władzy ludu". Sam się zastanawiam, jak się tą sprzeczność tłumaczy w dzisiejszych szkołach. Z tego co pamiętam osobiście, to się takich niuansów nie tłumaczy wcale. Po co gorszyć młodzież i wywołwyać niepotrzebne dysonansy poznawcze ;)

Rapsod
29-09-2009, 13:40
A te półtora miliona bezrobotnych w kraju to skąd?

Z kierunków humanistycznych takich jak historia, filozofia, teologia, archeologia, różne niepraktyczne filologie, itp.

Niklot, naprawdę mam już dość siania ,,głąbstwa" na tym forum. Przejrzyj jakiekolwiek dane o zatrudnieniu w Polsce: Roczniki statystyczne, spisy powszechne, dane rynkowe, itp. a potem dopiero wysilaj swój umysł do pisania. Bezrobotni z wyższym wykształceniem stanowią 6,9% ogółu bezrobotnych (przy tym osoby z wyższym wykształceniem stanowią 16,5% całego społeczeństwa). Kilka lat temu stanowili około 2,5%. Ten nagły wzrost spowodowany jest ,,produkcją" łże - wykształconych, czyli licencjuszy, zaocznych, itp. Rzeszę bezrobotnych tworzą absolwenci podstawówek, zawodówek i techników i przy ich sytuacji dużo lepiej już być kimkolwiek byle z tytułem licencjusza. Przestań więc zazdrościć innym i wyżywać się, że Tobie się nie udało; bo zatruwasz umysły młodzieży na forum.
A magister nie będzie pracował za kasą, bo należy do 5 - procentowej elity Narodu, a kiedy jego koledzy szaleli na dyskotekach, pili na umór i wyrywali ,,panienki", to on siedział w książkach i trudził się kilka dodatkowych lat. Stanowiska kasjerów, sprzątaczy, itp. są przeznaczone dla absolwentów szkół podstawowych.

Witia
29-09-2009, 20:40
I wśród tego odsetku bezrobotnych studentów znakomitą większość stanowią humaniści. Przejrzyj oferty pracy, dla porównania wpisz 'informatyka' i 'filologia'.

Obiecuję, że wnioski będą ciekawe, jeśli się oczywiście odważysz.

29-09-2009, 20:55
Stanowiska kasjerów, sprzątaczy, itp. są przeznaczone dla absolwentów szkół podstawowych.
Oj, joj, joj panie szlachcic. Jeden zawód nie może istnieć bez drugiego, każdy jest potrzebny i sprzątacze, ludzie się śmieją z np. śmieciarzy, a bez nich zatonęlibyśmy w odpadkach. Więc trochę szacunku, panie przedstawicielu 5 % elity.

Witia
30-09-2009, 10:03
Nie w tym rzecz kolego mRe. Przeczytaj stronę wcześniej to zrozumiesz dlaczego się uczepiłem Rapsoda.

Fumanchu
30-09-2009, 10:37
Ten nagły wzrost spowodowany jest ,,produkcją" łże - wykształconych, czyli licencjuszy, zaocznych, itp.
Dobrze że się wieczorowych nie czepiasz,choć jak słyszę o 3,5 letnich inżynierskich to mnie strzela.Natomiast niestety kuzynki po socjologii,jakimś durnym marketingu nie znajdują pracy ale już facet po podobnym kierunku tak - ale w Castoramie na magazynie.

Rapsod
30-09-2009, 17:04
Oj, joj, joj panie szlachcic. Jeden zawód nie może istnieć bez drugiego, każdy jest potrzebny i sprzątacze, ludzie się śmieją z np. śmieciarzy, a bez nich zatonęlibyśmy w odpadkach. Więc trochę szacunku, panie przedstawicielu 5 % elity.

A czy ja gdzieś pisałem, że się do owej elity zaliczam?
Poza tym chyba właśnie o tym pisałem, że każdy zawód jest potrzebny, tyle że siłę ludzką dystrybuuje się na zasadzie kwalifikacji.

Witia:

Wpisz sobie inne oferty pracy, a znajdziesz ich dużo dla doradców finansowych. Zapytaj wielkie firmy, takie jak allegro, kogo przyjmują. Ostatnio widziałem ofertę pracy na stanowisku kierownika restauracji. Wymagania: studia lub w trakcie. NIEWAŻNE jakie. Byle człowiek miał typową po ich ukończeniu ogładę i umiejętności analityczno - organizacyjne. Wybacz, ale wymysły na podstawie oglądania ofert to nie żadne fakty, jak sam widzisz sam mogę takimi rzucać i nic to nie wnosi. Fakt, który możemy wyciągnąć już przytoczyłem: gros owych bezrobotnych z wyższym wykształceniem jest po licencjatach, zaocznych, prywatnych, itp.; nieważne po jakim kierunku.
Poza tym wciąż nie wyjaśniłeś czym są te mityczne nauki ścisłe. Zapewniam Cię, że w żadnym słowniku nie znajdziesz ich definicji, bo to po prostu wymysł.


Natomiast niestety kuzynki po socjologii,jakimś durnym marketingu nie znajdują pracy ale już facet po podobnym kierunku tak - ale w Castoramie na magazynie.

Złe studia; zła specjalizacja; kiepsko dobrane praktyki, albo ich brak; brak gotowości do wyrzeczeń typu przeprowadzka.

rhey
30-09-2009, 20:19
Boże Święty widzisz i nie grzmisz! człowieku zastanów się co piszesz. zaborców było trzech i rzeczywiści Prus...
Wiem o tym. Pozostaje żałować, że Austriakom dostał się jakikolwiek kawałek tortu.

A co do reszty to nie to było istotą mojego wywodu. Nie twierdzę, że administracja Rosyjska była wybitna ale spełniła swoje zadanie. Dała podstawy do modernizacji kraju. Oczywiście wiele rzeczy można było zrobić lepiej jednak jest to już pewna zasługa. Z kolei powstańcom nie zawdzięczamy nic (z wyjątkiem tych z Wielkopolskiego i Śląskiego - pewnia dlatego tak mało osób o nich pamięta). Najpierw doprowadzili do ograniczenia autonomii Kongresówki a w końcu do rusyfikacji. Wielopolskiego w podzięce za jego wysiłki spotkały z ich strony jedynie dwa zamachy. Nie idealizuje władz rosyjskich (i Polaków którzy z nimi współpracowali) tylko zestawiam ludzi nieużytecznych z ludźmi którzy coś wnieśli (dużo czy mało to temat na inną dyskusje)

A jeszcze jedno:
Cara Aleksandra użyłem przede wszystkim jako symbolu - początku Kongresówki.




że wiedza jaką przekazywałoby liceum w gdańsku i rzeszowie byłaby zupełnie inna, nieporównywalna.
A czy to takie złe? To chyba dobrze, że wybór szkoły zacząłby mieć większe znaczenia a każdy mógłby znaleźć coś co najlepiej odpowiada jego oczekiwaniom. Oczywiście zmiana taka musiała by iść w parze z bonem oświatowym.

Furiusz
30-09-2009, 20:58
Z kolei powstańcom nie zawdzięczamy nic
zastanów się co piszesz. powstańcom zawdzięczamy choćby uwłaszczenie chłopów - bo to pod wpływem aktów prawnych jakie oni stworzyli car wprowadził powszechne uwłaszczenie i w Polszcze, bez nich nigdy by tego nie zrobił ba był nawet przeciwnego zdania, więc bez truzimów jak to dobry car batiuszka uwłaszczył nam chłopstwo a [powstańcy do tego ręki nie przyłożyli bo się brzydzili bo było na odwrót - to po ich decyzji car został zmuszony do wprowadzenia uwłaszczenia u nas.

Wielopolski którego chwalisz miał to do siebie, że uważał iż z chłopstwem i mieszczaństwem nie ma co rozmawiać. a tak się składa, że w czasach ówczesnych i wcześniejszych to właśnie mieszczaństwo i bogatsze chłopstwo było tym czynnikiem który rozwijał kraj - to oni byli kupcami, bankierami, naukowcami, fabrykantami etc. wielopolski swoją umysłowością tkwił w poprzedniej epoce, symbolem niech będzie jego konflikt z szefem Towarzystwa rolniczego ówcześnie najpopularniejszej osobie w kraju priwislanym. Nawet przy oficjalnych uroczystościach nie podawał mu ręki i rzucał kłody pod nogi a chodziło o zadawniony spór rodowy sprzed stu lat.


A czy to takie złe? To chyba dobrze, że wybór szkoły zacząłby mieć większe znaczenia a każdy mógłby znaleźć coś co najlepiej odpowiada jego oczekiwaniom. Oczywiście zmiana taka musiała by iść w parze z bonem oświatowym.
Przy obecnym systemie to byłaby tragedia. zresztą w każdym innym też. szkoła na poziomie podstawowym musi przekazywac taką samą wiedzę w Rzeszowie co i Szczecinie i tyle. Co do konkurencyjności szkół etc jak najbardziej jestem na tak - ale uwazam, że podstawy winny być w całym kraju takie same.

Niklot
30-09-2009, 23:35
Z kolei powstańcom nie zawdzięczamy nic
zastanów się co piszesz. powstańcom zawdzięczamy choćby uwłaszczenie chłopów
Racja, rhey zapomniał do tych udanych powstań dodać powstanie galicyjskie pod przywództwem Jakuba Szeli, któremu wszyscy potomkowie chłopów w Polsce (również i ja) zawdzięczają uwłaszczenie.

Furiusz
01-10-2009, 00:54
Racja, rhey zapomniał do tych udanych powstań dodać powstanie galicyjskie pod przywództwem Jakuba Szeli, któremu wszyscy potomkowie chłopów w Polsce (również i ja) zawdzięczają uwłaszczenie.
Chodziło mi raczej o ukaz carski z drugiej połowy XiX wieku.

rhey
01-10-2009, 10:17
Racja, rhey zapomniał do tych udanych powstań dodać powstanie galicyjskie pod przywództwem Jakuba Szeli, któremu wszyscy potomkowie chłopów w Polsce (również i ja) zawdzięczają uwłaszczenie.
Akurat moja rodzina zawdzięcza to władcom Prus.
Ten bunt faktycznie zmienił coś na ziemiach Polskich (choć nie oceniam go pozytywnie). Jednak nie wpisuje się w powstania. To był bunt chłopski. Walka o ze szlachtą a nie zaborcami.


zastanów się co piszesz. powstańcom zawdzięczamy choćby uwłaszczenie chłopów - bo to pod wpływem aktów prawnych jakie oni stworzyli car wprowadził powszechne uwłaszczenie i w Polszcze, bez nich nigdy by tego nie zrobił ba był nawet przeciwnego zdania
A powstańcy zrobili by to bez Cara? Gdyby nie pojawiła się konieczność zabiegania o poparcie chłopstwa dla swoich idei? Zresztą dziwnie to wygląda kiedy sprawa poboczna stała się nagle głównym sukcesem. A i skąd pewność, że nigdy? Być może gdyby poza ciągłym niezadowoleniem przejawiano by też chęć współpracy to dałoby się to osiągnąć bez tak katastrofalnych skutków.




Przy obecnym systemie to byłaby tragedia. zresztą w każdym innym też. szkoła na poziomie podstawowym musi przekazywac taką samą wiedzę w Rzeszowie co i Szczecinie i tyle. Co do konkurencyjności szkół etc jak najbardziej jestem na tak - ale uwazam, że podstawy winny być w całym kraju takie same.
Nie może być żadnego "i tyle". Czemu musi to zrobić? Sam pisałeś o zbiorach większych i mniejszych więc fakt, że w Gdańsku będą uczyć się przede wszystkim o wojnie z zakonem i państwach bałtyckich a na śląsku o tamtejszych piastach i np. wojnie siedmioletniej powinien być zgodny z twoimi przekonaniami.

Furiusz
01-10-2009, 10:34
A powstańcy zrobili by to bez Cara?
Skoro zrobili to bez niego i wbrew niemu by samemu zyskać przychylność chłopstwa (bo taki akt prawny i oni wydali ale zawieszony na czas po powstaniu), to tak i bez cara by go wydali bo to zrobili.


Gdyby nie pojawiła się konieczność zabiegania o poparcie chłopstwa dla swoich idei?
Wróć parę postów wyżej, o sprawie mieszczaństwa i chłopstwa mowa była już podczas uchwalania konstytucji 3 maja, ew. mogłyby do nas dojść skutki rewolucji francuskiej. choćby w postaci kodeksu Napoleona. Uważam, że carat i jego polityka wobec Polaków i własnych obywateli raczej nas zapóźniała niż przyśpieszała rozwój, czego przykładem odejście od konstytucji 3 maja i właśnie kodeksu cywilnego. To był dość spory krok wstecz i zapóźnienie naszych ziem, ot miłość i jakość panowania carów batiuszek.


Zresztą dziwnie to wygląda kiedy sprawa poboczna stała się nagle głównym sukcesem
Nie mam pojęcia o czym mówisz jaka sprawa poboczna ? Nasza dyskusja o XiX wiecznych powstaniach?


A i skąd pewność, że nigdy? Być może gdyby poza ciągłym niezadowoleniem przejawiano by też chęć współpracy to dałoby się to osiągnąć bez tak katastrofalnych skutków.
A w jakich okolicznościach dokonano tej zmiany w samej Rosji? pod wpływem klęsk i obawy o spoistość państwa, ze strachu przed masowymi ruchami rzesz ludzkich etc krótko po klęsce sewastopolskiej, zatem śmiem twierdzić, że obawa przed podobnymi klęskami w Polszcze, przed napływem chłopstwa pod sztandary powstańcze wymusiła na carze uwłaszczenie chłopów w czym kopiował powstańców. Podobnie było w Rosji w 1905 znów po kleskach militarnych i zabuzeniach Rosja decyduje się na reformy.


Nie może być żadnego "i tyle". Czemu musi to zrobić? Sam pisałeś o zbiorach większych i mniejszych więc fakt, że w Gdańsku będą uczyć się przede wszystkim o wojnie z zakonem i państwach bałtyckich a na śląsku o tamtejszych piastach i np. wojnie siedmioletniej powinien być zgodny z twoimi przekonaniami.

Zgodne z moimi poglądami czy raczej zborne z nimi to to jest ale nie zgodzę się na sytuację w której w warszawie uczy się o powstaniu warszawskim ale już w Gdańsku nie. Podstawy nauczania w każdym zakątku Polski nawet w Wilkowyjach muszą być takie same, tak by podstawowa wiedza jaką wyniesie ze szkoły uczeń była taka sama wszędzie. To tak jakby szkoła w Gdańsku uczyła dodawać ale juz nie odejmowac a ta w rzeszowie uczyła mnożenia ale o dodawaniu zapominała.

tomsn
01-10-2009, 14:55
Nie może być żadnego "i tyle". Czemu musi to zrobić? Sam pisałeś o zbiorach większych i mniejszych więc fakt, że w Gdańsku będą uczyć się przede wszystkim o wojnie z zakonem i państwach bałtyckich a na śląsku o tamtejszych piastach i np. wojnie siedmioletniej powinien być zgodny z twoimi przekonaniami.

sam był tego lepiej nie ujął.

Furiuszu - ale w szkole podstawowej wszyscy uczyliby się podstaw. Mówimy o wyższych poziomach. To jest do zrobienia, i wiedza ogólna Polaków nie ucierpi. Problem w tym, że ... powiedziałem w ostatnim poście...

Furiusz
01-10-2009, 15:35
Nie zgodzę się. szkoła podstawowa to szkoła podstawowa, możliwości pojmowania dzieci w tym okresie nie są nie wiadomo jakie, dlatego i na dalszych etapach edukacji uważam, że powinna istnieć podstawa, taka platforma na której można potem budować co się chce. zatem ogólna wiedza na poziomie licealnym dla wszystkich jednakowa jak najbardziej, co ponad to sie zrobii to juz jak dla mnie kwestia dowolna, niech sobie szkoły uczą tak jak rodzice chca.

rhey
04-10-2009, 00:08
Nie mam pojęcia o czym mówisz jaka sprawa poboczna ?
Chodzi o naturę powstań. narodowowyzwoleńcze a nie zmierzające do poprawy bytu ekonomicznego a samo uwłaszczanie nie było sukcesem o który powstańcy walczyli tylko działaniem cara obliczonego na zaszkodzenie im. Zresztą potem zostało rozciągnięte na Finlandię bez żadnych powstań w tamtym rejonie.


Nie zgodzę się. szkoła podstawowa to szkoła podstawowa, możliwości pojmowania dzieci w tym okresie nie są nie wiadomo jakie, dlatego i na dalszych etapach edukacji uważam, że powinna istnieć podstawa, taka platforma na której można potem budować co się chce. zatem ogólna wiedza na poziomie licealnym dla wszystkich jednakowa jak najbardziej, co ponad to sie zrobii to juz jak dla mnie kwestia dowolna, niech sobie szkoły uczą tak jak rodzice chca.
Tylko tu potrzeba czegoś więcej niż chęci. Wyspecjalizowane szkoły mogłyby przyczynić się do wzrostu efektywności gospodarki więc musi być powód dla którego taka baza jest cenniejsza niż dodatkowy procent wzrostu PKB. Trudno mi zająć tu jednoznaczne stanowisko co prawda uważam, że ludzie na poziomie powinni mieć szeroką wiedzę ogólną ale też cała populacja nie może być określana jako ludzie na poziomie. Dodatkowo sam jestem w pewnym sensie ofiarą stawiania na wiedzę ogólną. Po gimnazjum najchętniej wybrałbym technikum jednak szkoły te od dłuższego czasu umieszczane są na dalszym planie przez nasze władze. W efekcie z ledwością przygotowałaby mnie do zawodu a już na pewno nie pomogła w dostaniu się na politechnikę.

Furiusz
04-10-2009, 07:56
Zresztą potem zostało rozciągnięte na Finlandię bez żadnych powstań w tamtym rejonie.
taa tylko czemu zrobili to po powstaniu a nie przed?


Tylko tu potrzeba czegoś więcej niż chęci. Wyspecjalizowane szkoły mogłyby przyczynić się do wzrostu efektywności gospodarki
Ale równie dobrze mogłoby nastąpić przesycenie rynku a ludzie po takich szkołach nie mieliby jak się przekwalifikować. Specjalizacja szkoły nie oznacza automatycznie usunięcia pewnych podstaw w kąt i uznania je za niebyłe.

rhey
04-10-2009, 12:09
taa tylko czemu zrobili to po powstaniu a nie przed?
Może nikt nie próbował go do tego przekonać?
Swoją drogą ilu Polaków próbowało przekonać do tego cara?


Ale równie dobrze mogłoby nastąpić przesycenie rynku a ludzie po takich szkołach nie mieliby jak się przekwalifikować. Specjalizacja szkoły nie oznacza automatycznie usunięcia pewnych podstaw w kąt i uznania je za niebyłe.
Obecnie mamy ten problem i jest to raczej efekt obecnego systemu edukacji. Większość studentów studiuje dla papieru a nie dlatego, że mają pomysł na to co robić po wybranym kierunku. Moim zdaniem jest to naturalna konsekwencja bezpłatnego systemu nauczania. Nikt nie musi się obecnie zastanawiać czy dany kierunek mu się zwróci.

Niklot
04-10-2009, 12:31
Po gimnazjum najchętniej wybrałbym technikum jednak szkoły te od dłuższego czasu umieszczane są na dalszym planie przez nasze władze. W efekcie z ledwością przygotowałaby mnie do zawodu a już na pewno nie pomogła w dostaniu się na politechnikę.
Jeszcze 10 lat temu, osoby po technikach znacznie lepiej sobie radziły na politechnikach niż osoby po ogólniakach. Czyżby coś się zmieniło w tej kwestii?

Witia
04-10-2009, 12:39
Jeszcze 10 lat temu, osoby po technikach znacznie lepiej sobie radziły na politechnikach niż osoby po ogólniakach. Czyżby coś się zmieniło w tej kwestii?
Oczywiście. Szczególnie jak ktoś skończy klasę profilowaną, np. mat-fiz.
Osoby z techników mają łatwiej o tyle, że mają praktyczną wiedzę na temat obwodów, elektroniki, itd.

rhey
04-10-2009, 12:41
Jeszcze 10 lat temu, osoby po technikach znacznie lepiej sobie radziły na politechnikach niż osoby po ogólniakach. Czyżby coś się zmieniło w tej kwestii?
Dziś technika są miejscem dla ludzi, którzy niedostali się do Liceów (a zawodówki dla tych, którzy niedostali się do techników) takie traktowanie musi prowadzić do spadku poziomu. Zresztą o wiele niższa ilość zdanych matur o tym świadczy.

04-10-2009, 12:45
Uogólniasz, a jak ktoś świadomie szedł do technikum ? ludzie myślicie, że licea są takie wspaniałe ? musisz iść po nich na studnia, a po technikum masz 'technika' i łatwiej znajdziesz prace, niż po samym liceum.

Niklot
04-10-2009, 12:57
Tylko tu potrzeba czegoś więcej niż chęci. Wyspecjalizowane szkoły mogłyby przyczynić się do wzrostu efektywności gospodarki
Ale równie dobrze mogłoby nastąpić przesycenie rynku a ludzie po takich szkołach nie mieliby jak się przekwalifikować. Specjalizacja szkoły nie oznacza automatycznie usunięcia pewnych podstaw w kąt i uznania je za niebyłe.
Współczesny rynek pracy potwierdza, że lepiej być specjalistą w jednej wąskiej dziedzinie niż znać się na wszystkim, a w rezultacie nie znać się na niczym wystarczająco dobrze aby uzyskać satysfakcjonujące wynagrodzenia.
Przykładowo lekarz od wszystkiego czyli taki bez specjalizacji zarabia w Polsce średnio 5 tys zł. Lekarz, który ma specjalizację w jednej dziedzinie i jest fachowcem w jednej określonej dziedzinie zarabia średnio około 10 tys zł za miesiąc, a po godzinach znacznie więcej. Historyk, który zna po trochu wszystkie epoki historyczne czyli nie jest ekspertem od żadnego okresu, wykładając w szkole historię nie zarobi więcej niż 2 tys zł. Historyk, który jest ekspertem od jednego okresu, a nawet jeśli człowiek nie jest historykiem, tylko zapaleńcem, który bardzo się interesuje jednym okresem historycznym i potrafi wykorzystać swoją wiedzę jak np. Bogusław Wołoszański, który pisze książki, kręci filmy i ma swoje audycje w radiu i telewizji, zarabia znacznie więcej niż historyk wykładający w szkole historię.
Przykładów można mnożyć. Generalnie łatwiej być inżynierem niż humanistą. Przykładowo prawnik po studiach w Polsce jeśli chciałby pracować w zawodzie w Niemczech, w Wielkiej Brytanii czy we Francji musiałby na nowo kończyć studia prawnicze w tamtych krajach. Inżynier takich problemów nie ma. Polscy informatycy są cenieni zagranicą. Architekt, inżynier mechaniki, inż. budownictwa, lekarz bez problemu dostaną pracę na całym świecie pod warunkiem, że znają języki. Zamiast uczyć wszystkich ogólnej wiedzy, lepiej kształcić specjalistów w wąskiej dziedzinie znających języki obce. Tacy ludzie nie mają problemów ze znalezieniem pracy w swoim zawodzie. Jeśli nie w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu czy Trójmieście, to znajdą pracę w Londynie, Amsterdamie, Barcelonie, Madrycie, Paryżu, Moskwie, Szanghaju, Pekinie. Muszą tylko znać języki. A inżynierowie w Chinach czy Indiach znacznie więcej zarabiają niż w Polsce.
A jeśli ktoś woli za 1000 zł/mc siedzieć w swojej wiosce gdzie się urodził i narzekać, że rynek się nasycił, zamiast wyjechać do Warszawy, Krakowa i tam zarabiać 5 tys zł/mc albo wyjechać do Londynu, Amsterdamu czy Paryża i tam zarabiać 3 tys euro/mc, to jest jego problem.

Demand
04-10-2009, 14:38
A jeśli ktoś woli za 1000 zł/mc siedzieć w swojej wiosce gdzie się urodził i narzekać, że rynek się nasycił, zamiast wyjechać do Warszawy, Krakowa i tam zarabiać 5 tys zł/mc albo wyjechać do Londynu, Amsterdamu czy Paryża i tam zarabiać 3 tys euro/mc, to jest jego problem.
A tym, że ktoś może kochać "swoją wioskę" i nie chce z niej wyjeżdżać, to się w głowie nie mieści?

04-10-2009, 14:43
Tylko tu potrzeba czegoś więcej niż chęci. Wyspecjalizowane szkoły mogłyby przyczynić się do wzrostu efektywności gospodarki
Ale równie dobrze mogłoby nastąpić przesycenie rynku a ludzie po takich szkołach nie mieliby jak się przekwalifikować. Specjalizacja szkoły nie oznacza automatycznie usunięcia pewnych podstaw w kąt i uznania je za niebyłe.
Współczesny rynek pracy potwierdza, że lepiej być specjalistą w jednej wąskiej dziedzinie niż znać się na wszystkim, a w rezultacie nie znać się na niczym wystarczająco dobrze aby uzyskać satysfakcjonujące wynagrodzenia.
Przykładowo lekarz od wszystkiego czyli taki bez specjalizacji zarabia w Polsce średnio 5 tys zł. Lekarz, który ma specjalizację w jednej dziedzinie i jest fachowcem w jednej określonej dziedzinie zarabia średnio około 10 tys zł za miesiąc, a po godzinach znacznie więcej. Historyk, który zna po trochu wszystkie epoki historyczne czyli nie jest ekspertem od żadnego okresu, wykładając w szkole historię nie zarobi więcej niż 2 tys zł. Historyk, który jest ekspertem od jednego okresu, a nawet jeśli człowiek nie jest historykiem, tylko zapaleńcem, który bardzo się interesuje jednym okresem historycznym i potrafi wykorzystać swoją wiedzę jak np. Bogusław Wołoszański, który pisze książki, kręci filmy i ma swoje audycje w radiu i telewizji, zarabia znacznie więcej niż historyk wykładający w szkole historię.
Przykładów można mnożyć. Generalnie łatwiej być inżynierem niż humanistą. Przykładowo prawnik po studiach w Polsce jeśli chciałby pracować w zawodzie w Niemczech, w Wielkiej Brytanii czy we Francji musiałby na nowo kończyć studia prawnicze w tamtych krajach. Inżynier takich problemów nie ma. Polscy informatycy są cenieni zagranicą. Architekt, inżynier mechaniki, inż. budownictwa, lekarz bez problemu dostaną pracę na całym świecie pod warunkiem, że znają języki. Zamiast uczyć wszystkich ogólnej wiedzy, lepiej kształcić specjalistów w wąskiej dziedzinie znających języki obce. Tacy ludzie nie mają problemów ze znalezieniem pracy w swoim zawodzie. Jeśli nie w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu czy Trójmieście, to znajdą pracę w Londynie, Amsterdamie, Barcelonie, Madrycie, Paryżu, Moskwie, Szanghaju, Pekinie. Muszą tylko znać języki. A inżynierowie w Chinach czy Indiach znacznie więcej zarabiają niż w Polsce.
A jeśli ktoś woli za 1000 zł/mc siedzieć w swojej wiosce gdzie się urodził i narzekać, że rynek się nasycił, zamiast wyjechać do Warszawy, Krakowa i tam zarabiać 5 tys zł/mc albo wyjechać do Londynu, Amsterdamu czy Paryża i tam zarabiać 3 tys euro/mc, to jest jego problem.
Masz absolutną rację, wiem z własnego doświadczenia :lol: Ostatnio mój znajomy wyjechał do Niemiec, do legalnej pracy, zna język, przyjęli go z marszu ,w przyszłym roku, a może pod koniec tego, ściąga żonę i dzieci...
pozdrawiam ;)

rhey
04-10-2009, 17:26
A tym, że ktoś może kochać "swoją wioskę" i nie chce z niej wyjeżdżać, to się w głowie nie mieści?
Miłość wymaga poświęceń więc powinni znosić to z godnością a nie płakać po kątach.

Rapsod
05-10-2009, 13:47
Dziś technika są miejscem dla ludzi, którzy niedostali się do Liceów (a zawodówki dla tych, którzy niedostali się do techników) takie traktowanie musi prowadzić do spadku poziomu. Zresztą o wiele niższa ilość zdanych matur o tym świadczy.

Niższa zdawalność matur wynika tylko z tego, że do liceów uczęszczają obecnie ludzie, którzy w PRL wylądowaliby w zawodówkach. Ludzi, którzy są w stanie ją dobrze zdać i studiować wciąż jest 4% - identycznie jak 20 i 80 lat temu.


Jeśli nie w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu czy Trójmieście, to znajdą pracę w Londynie, Amsterdamie, Barcelonie, Madrycie, Paryżu, Moskwie, Szanghaju, Pekinie. Muszą tylko znać języki.

Tylko po co się tak poświęcać, skoro można skończyć uniwersytet i dostosowywać się do aktualnych potrzeb rynku? Zresztą, po politechnice nie trzeba szukać pracy w Szanghaju. Po technikum już może się tak zdarzyć, że daleka przeprowadzka będzie konieczna.


A inżynierowie w Chinach czy Indiach znacznie więcej zarabiają niż w Polsce.

Tak, na pewno. Zwłaszcza w Indiach.

Niklot
05-10-2009, 21:06
Jeśli nie w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu czy Trójmieście, to znajdą pracę w Londynie, Amsterdamie, Barcelonie, Madrycie, Paryżu, Moskwie, Szanghaju, Pekinie. Muszą tylko znać języki.

Tylko po co się tak poświęcać, skoro można skończyć uniwersytet i dostosowywać się do aktualnych potrzeb rynku? Zresztą, po politechnice nie trzeba szukać pracy w Szanghaju.
Owszem, po politechnice można pracować w swoim zawodzie za 1,5 - 2,5 tys zł na rękę. Ale można też zamieszkać w Warszawie i zarabiać 2,5-9 tys zł na rękę, a można też zamieszkać w Londynie i tam zarabiać 30-50 tys funtów brutto rocznie.
Programista po politechnice w Polsce w mieście poniżej 0,5 mln mieszkańców zarabia nie więcej jak 2,5 tys zł miesięcznie. Przeważnie zarobki są niższe i wynoszą 2 tys/mc. 2,5 tys mało kto w takim mieście zarabia. Przykładowo w Szczecinie w firmie BLStream z tego co słyszałem, absolwenci dostawali pracę za 1,9 tys/mc i do tego musieli podpisywać lojalkę na pół roku.
Programista po politechnice w Polsce w mieście powyżej 0,5 mln mieszkańców czyli w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Trójmieście zarabia od 2,5 tys zł miesięcznie na rękę. Pensje w Warszawie mogą wynosić nawet 10 tys zł na rękę co miesiąc jeśli ktoś jest dobry i pracuje w zagranicznej firmie. A żeby pracować w zagranicznej firmie to trzeba komunikatywnie znać język angielski, a oprócz tego mile widziana jest znajomość języka niemieckiego gdyż w Polsce bardzo dużo niemieckich firm inwestuje bo polscy programiści są znacznie tańsi niż niemieccy.
W Londynie są mniejsze wymagania przy rekrutacji i ktoś kto w Polsce nie dostałby pracy ze względu na brak wiedzy, w Londynie łatwiej mógłby ją dostać pod warunkiem, że dobrze zna język angielski. Zarobki w Londynie dla programistów są w przedziale 25-55 tys funtów brutto rocznie.
Można w Polsce po politechnice siedzieć w małej mieścinie i zarabiać grosze czyli jakieś 2 tys zł na rękę, ale można też zamieszkać w dużym mieście (Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, Trójmiasto) i tam mieć przyzwoite zarobki, a można też wyjechać w Polski i jeszcze lepiej zarabiać. Trzeba przy tym pamiętać, że ceny w Londynie, Amsterdamie, Paryżu czy Berlinie są niższe niż w Warszawie, życie jest tam znacznie tańsze, a zarobki są znacznie wyższe.
Jak kto lubi za grosze pracować, to jego sprawa.


[quote:2n6u5h63]A inżynierowie w Chinach czy Indiach znacznie więcej zarabiają niż w Polsce.

Tak, na pewno. Zwłaszcza w Indiach.[/quote:2n6u5h63]
http://cio.cxo.pl/artykuly/53298/Kraj.kawy.i.IT.html
Średnie wynagrodzenie w IT w Indiach wynosi 8,5 tys dolarów rocznie. W Polsce średnie wynagrodzenie w IT w miastach poniżej 0,5 mln mieszkańców wynosi 1 - 2,5 tys zł miesięcznie netto, w przeliczeniu na dolary będzie to 4,17 - 10,42 tys dolarów na rękę rocznie. Średnia z tego wynosi 7,3 tys dolarów rocznie na rękę. A trzeba pamiętać, że w Indiach średnie wynagrodzenie w IT wynosi 8,5 tys dolarów rocznie i z pewnością w dużych miastach jak Bombaj czy Delhi jest ono znacznie wyższe od średniej. Pod uwagę trzeba też wziąć koszty utrzymania. Myślę, że w dużym mieście w Indiach bardziej się opłaca pracować niż w Polsce w mieście poniżej 0,5 mln mieszkańców.
Natomiast nie ma co porównywać Polski do Chin bo od kraju środka, to my znacznie odstajemy.
A kolejna kwestia to znajomość języków. Każdy kto się tym interesował powinien wiedzieć, że polskie publikacje naukowe są bardzo ubogie i jeśli ktoś chce być dobry w swoim fachu czy to w informatyce, czy w elektronice, czy mechanice, czy medycynie, to musi znać biegle przynajmniej jeden język obcy. Większość publikacji naukowych jest pisana w języku angielskim, niemieckim, francuskim, włoskim, hiszpańskim, chińskim, japońskim i całkiem sporo w języku rosyjskim. Przynajmniej jeden z tych języków trzeba znać biegle, a najlepiej więcej niż jeden. W Polsce książki techniczne czy publikacje naukowe albo wcale nie są tłumaczone na język polski albo po co najmniej 2 latach od ukazania się w wersji angielskiej. Bazując tylko na polskim języku człowiek bardzo mocno się ogranicza i zna jedynie po łebkach dany temat.

Witia
06-10-2009, 09:16
http://biznes.onet.pl/my-ofiary-uniwers ... news-detal (http://biznes.onet.pl/my-ofiary-uniwersytetow,18563,3040739,2,news-detal)

06-10-2009, 09:53
http://biznes.onet.pl/my-ofiary-uniwersytetow,18563,3040739,2,news-detal

Wstrząsające :lol: , typowe, dla części naszej polskiej nacji ;) Z własnego doświadczenia, a także innych osób wiem, że np. na Zachodzie Europy mieszka się tam, gdzie jest praca, u nas odwrotnie ;) W Polsce jeszcze przyjęło się, ale powoli się zmienia, tam gdzie mieszkam, muszę pracować i basta....Koniec, kropka, najwyżej lata trudu i wyrzeczeń na studiach pójdą na marne, ale nie ruszę i już...Nawiązując jeszcze do artykułu, w mojej miejscowości, co jakiś czas szukają ludzi o takim profilu wykształcenia...
P.S.
Najlepsze w tym artykule, jest to , że spotyka się takich ludzi, zamiast będąc na studiach zmienić kierunek, to masochizują się swoją egzystencją, np. ten od resocjalizacji, spokojnie mógł iść na inny kierunek, wcale nie zaczynając od początku, gro przedmiotów, by mógł przepisać, a tak ma swoje 5 minut w artykule... :lol:

Witia
06-10-2009, 13:40
Zapomniałem dodać, że ten link był z pozdrowieniami dla Rapsoda :*

Cóż... tak się dzieje, jak ludzie myślą, że studia same w sobie są kluczem do sukcesu i satysfakcji.
Jeżeli ktoś wybiera sobie debilne kierunki, albo szuka pracy w zawodzie 'inżynieria genetyczna' w Koziej Wólce na Podkarpaciu, to niech się nie dziwi, że nie ma pracy i musi wybrać zmywak.

MateuszKL
06-10-2009, 14:02
To nie uniwersytety nic nie dają, tylko oczekiwania większości ludzi są oderwane od rzeczywistości. Papierek trzeba połączyć z ogólną zaradnością życiową, albo zmywak. Statystyki pokazują jednak, że większość jakoś daje rade.

06-10-2009, 15:48
ha ha ha resocjalizacja to chyba logiczne, że może pracować z trudną młodzieżą? napluli na niego :lol: 'Pan Michał to pedał' i rezygnacja, czyli wymiękłeś chłopie, klejenie dziur na drogach czeka.

Rapsod
06-10-2009, 17:03
Programista po politechnice w Polsce w mieście poniżej 0,5 mln mieszkańców zarabia nie więcej jak 2,5 tys zł miesięcznie.

Widzisz? A Filozof na uczelni zarabia co najmniej 3000 zł.

Wywód o Indiach wręcz głupawy. Daj sobie spokój z ceną a porównaj warunki życia i chociażby problem adaptacji.

Jak przeczytam artykuł to odpowiem i Witii, ale coś czuję że to będzie kolejna żenada wroga uniwersytetów.

Witia
06-10-2009, 18:18
Widzisz? A Filozof na uczelni zarabia co najmniej 3000 zł.

Wywód o Indiach wręcz głupawy. Daj sobie spokój z ceną a porównaj warunki życia i chociażby problem adaptacji.

Jak przeczytam artykuł to odpowiem i Witii, ale coś czuję że to będzie kolejna żenada wroga uniwersytetów.

To już przestaje być zabawne, a robi się żałosne :roll: Sprawdź sobie jaki jest popyt na filozofów na uczelnie wyższe, a jaki na informatyków, elektroników, automatyków. Twoje gadanie jest po prostu oderwane od rzeczywistości. Uparłeś się, że humanizm jest na topie, jest atrakcyjny i daje pracę od ręki.
Poza tym, pensja 2500 dla programisty to chyba stawka początkowa na 3 roku studiów.

Nie jestem wrogiem uniwersytetów. Jestem wrogiem idiotycznych kierunków i ludzi, którzy nie potrafią rozróżnić, że pasja nie zawsze musi się równać zawodowi. Jestem przeciwnikiem dzisiejszej kultury studiowania 'bo to modne'. Potem wychodzą asy po socjologii i innych rewelacjach i narzekają, że nie ma pracy.

No ale tak to już jest, jak ktoś się uparł i w oderwaniu od faktów kultywuje swoją wizję rozwoju...

Rapsod
07-10-2009, 13:31
Twoje gadanie jest po prostu oderwane od rzeczywistości. Uparłeś się, że humanizm jest na topie, jest atrakcyjny i daje pracę od ręki.

Humanizm to nurt w filozofii i nie rozumiem kiedy coś o nim pisałem i co to ma do dyskusji.


Poza tym, pensja 2500 dla programisty to chyba stawka początkowa na 3 roku studiów.

To już nie do mnie, tylko do Niklota.


Jestem wrogiem idiotycznych kierunków i ludzi, którzy nie potrafią rozróżnić, że pasja nie zawsze musi się równać zawodowi. Jestem przeciwnikiem dzisiejszej kultury studiowania 'bo to modne'. Potem wychodzą asy po socjologii i innych rewelacjach i narzekają, że nie ma pracy.

A ja właśnie stałem się przeciwnikiem dyskusji z dziećmi na forum. Nie wiesz ani czym jest filozofia, ani czym zajmuje się socjologia, ani co to jest humanizm, nie znasz podziału ani historii nauk, nie znasz płac i pensji poszczególnych zawodów, a strukturę zatrudnienia wnioskujesz ze znajdowanych przez samego siebie ogłoszeń (i to jest obecnie rekord żałosności); a mimo to wciąż starasz się forsować swoje dane, liczby i inne głupoty. Przed napisaniem kolejnego posta znajdź mi przynajmniej JEDNĄ daną lub JEDEN fakt, bo Twoi koledzy czy też Twoje fantazje mnie nie interesują. Ja Cię odsyłałem już do książek i do rocznika statystycznego. Polecam jeszcze dane o zatrudnieniu, które również figurują na stronach GUS czy OBOP. Już nawet Niklot zadał sobie trud sprawdzenia płac inżynierów. I jaki był tego efekt? Olałeś to i wymyśliłeś sobie kolejną liczbę: 2500 zł. na III roku studiów.

Kontynuując wątek kompletnego braku u Ciebie wiedzy o strukturze zatrudnienia dopiszę, że miejsca na uczelniach państwowych tworzone są w oparciu o szczegółowe analizy danych demograficznych i zmian technologicznych, dzięki czemu przewiduje się przyszłe zapotrzebowanie na dane umiejętności. Napisałem umiejętności, a nie zawody, bowiem potrzebni są przede wszystkim ludzie elastyczni, a nie ukierunkowani. I tak będzie póki to Chiny przodują w produkcji, a my w usługach, transferach i przetwarzaniu wiedzy. Z tego też powodu nie ma czegoś takiego jak idiotyczne kierunki studiów.
Kolejna rzecz, którą powtarzam jak mantrę i wciąż nie dociera: Osób z wykształceniem wyższym jest w Polsce około 16%. Jednak tych z wyższym magisterskim dziennym wciąż jest 4% (co też można sprawdzić, tam gdzie Cię odsyłałem), tak samo jak 20 lat temu. Nie widzę więc sensu w bzdurnym stwierdzeniu, że Jestem przeciwnikiem dzisiejszej kultury studiowania 'bo to modne'. Jeśli zaś chodzi Ci o te dodatkowe 12% łże - wykształciuchów to po pierwsze: Nic Ci do tego - to ich wybór, niech sobie nie znajdują pracy. Ona jest, lecz oni mają za wielkie wymagania i myślą, że po PWSZ czy po studium zostaną kierownikami, bo w końcu studiowali (o czym pisał mRe) ; po drugie: Pracując na tych samych stanowiskach co ich koledzy po liceum zarabiają 60% więcej, więc koniec końców im się to zwróci i po trzecie: Mając marny, ale jednak dyplom unikną bezrobocia, które dotyka techników. Tutaj będę bezczelny i zapytam skąd to wszystko? Jakiś As wyrugował Cię z uczelni? Boisz się życia po technikum? Koledzy? Bo ślepota w kilkunastu ostatnich postach nie przypomina tego Witii, który był nominowany do najlepszego dyskutanta i coś musi być na rzeczy. Odpowiedz sam sobie, nie mnie.

I do Niklota: Nie jest tak, że mamy kształcić samych specjalistów w wąskich dziedzinach, bowiem przy obecnej dynamice rozwoju technologii, tacy ludzie umrą z głodu, gdy nagle okaże się, że ich pracę zaczną wykonywać maszyny. Automatyzacja produkcji już zmieniła oblicze świata i nie widzimy robotników harujących po 18 godzin w fabrykach. A posiadanie wiedzy ogólnej, ogłady i obycia sprawdza się dużo lepiej niż specjalizacje w takich pracach czy służbach jak: ambasador, konsul (nie ma oddzielnych studiów dla dyplomatów) sekretarz, doradca finansowy, handlowiec, protokolant, analityk społeczny, analityk finansowy, badacz rynkowy, pr, sprzedawca, doradca klienta, etc.

Witia
07-10-2009, 15:22
A ja właśnie stałem się przeciwnikiem dyskusji z dziećmi na forum. Nie wiesz ani czym jest filozofia, ani czym zajmuje się socjologia, ani co to jest humanizm, nie znasz podziału ani historii nauk, nie znasz płac i pensji poszczególnych zawodów, a strukturę zatrudnienia wnioskujesz ze znajdowanych przez samego siebie ogłoszeń (i to jest obecnie rekord żałosności); a mimo to wciąż starasz się forsować swoje dane, liczby i inne głupoty. Przed napisaniem kolejnego posta znajdź mi przynajmniej JEDNĄ daną lub JEDEN fakt, bo Twoi koledzy czy też Twoje fantazje mnie nie interesują. Ja Cię odsyłałem już do książek i do rocznika statystycznego. Polecam jeszcze dane o zatrudnieniu, które również figurują na stronach GUS czy OBOP. Już nawet Niklot zadał sobie trud sprawdzenia płac inżynierów. I jaki był tego efekt? Olałeś to i wymyśliłeś sobie kolejną liczbę: 2500 zł. na III roku studiów.
Ja doskonale wiem co znaczą poszczególne terminy i zagadnienia. Problem leży w tym, że dla Ciebie każda definicja inna niż Twoja jest z założenia zła. Wcześniej już pokazałeś że nie umiesz nawet skorzystać z prostej definicji encyklopedycznej PWN-u odnośnie hasła 'nauki humanistyczne'.

Co do samych pensji w Polsce, to oczywiście łżesz w żywe oczy, bo jest powszechnie wiadomym, iż najwięcej zarabiają inżynierowie i specjaliści w zawodach takich jak informatyka.
Jeżeli chcesz poczytaj: http://www.money.pl/gospodarka/raporty/ ... 51272.html (http://www.money.pl/gospodarka/raporty/artykul/kto;zarabia;najlepiej;w;polsce,40,0,351272.html)

Średnie zarobki w mazowieckim według stanowisk ( pionów ) w firmach - informatyka 8100 zł. Wyżej jest tylko zarząd, marketing i finanse.

Drugi link:
http://www.inteligencja.edu.pl/literatu ... -humanista (http://www.inteligencja.edu.pl/literatura/ciakwostki-z-prasy/72-inzynier-wygrywa-z-humanista)

I jeszcze jedno. Wpisałem w pierwszym lepszym serwisie zapytanie: praca dla informatyka, wyskoczyły setki ofert. Wpisałem hasło praca dla socjologa, wyskoczyło kilka. No ale tak to już jest jak po socjologii ktoś chce robić z siebie guru w każdym aspekcie, przeinaczać fakty i kreować nową rzeczywistość.



Kontynuując wątek kompletnego braku u Ciebie wiedzy o strukturze zatrudnienia dopiszę, że miejsca na uczelniach państwowych tworzone są w oparciu o szczegółowe analizy danych demograficznych i zmian technologicznych, dzięki czemu przewiduje się przyszłe zapotrzebowanie na dane umiejętności. Napisałem umiejętności, a nie zawody, bowiem potrzebni są przede wszystkim ludzie elastyczni, a nie ukierunkowani. I tak będzie póki to Chiny przodują w produkcji, a my w usługach, transferach i przetwarzaniu wiedzy. Z tego też powodu nie ma czegoś takiego jak idiotyczne kierunki studiów.
Po pierwsze. Jak zapewne wiesz ( choć czasami mam wrażenie, że jednak nie ) największe zapotrzebowanie jest na inżynierów i techników, i ciągle wzrasta.

Po drugie, owszem idiotyczne kierunki studiów istnieją. Idiotyczne w tym sensie, że są realizowane bardziej dla pasji niż dla możliwości zarabiania pieniędzy po ich ukończeniu. W większości są to kierunki humanistyczne.


Mając marny, ale jednak dyplom unikną bezrobocia, które dotyka techników. Tutaj będę bezczelny i zapytam skąd to wszystko? Jakiś As wyrugował Cię z uczelni? Boisz się życia po technikum? Koledzy? Bo ślepota w kilkunastu ostatnich postach nie przypomina tego Witii, który był nominowany do najlepszego dyskutanta i coś musi być na rzeczy. Odpowiedz sam sobie, nie mnie.
:D żałosne. Bezrobocia, które dotyka techników ? Pewnie dlatego zapotrzebowanie na nich jest coraz większe. Z logiki masz u mnie 6+

I dla Twojej informacji. Nikt mnie nie wyrugował. Jestem właśnie na pierwszym roku studiów w drugiej najlepszej uczelni technicznej w kraju na kierunku Elektronika i Telekomunikacja. Jeżeli tylko uda mi się wytrwać na tym kierunku, a jest on jednym z najtrudniejszych, to mogę zająć się zawodowo informatyką, elektroniką, telekomunikacją.

Ale przecież w Twojej chorej wizji świata, po tak ukierunkowanych studiach skończę w Biedronce.

07-10-2009, 15:59
trochę głupia ta kłótnia, a to dlatego, ze w Polsce całe szkolnictwe jest o tyłek rozstrzaskać, nauczanie wyższe to dno w naszym kraju, i nie ma nic wspólnego z potrzebami rynku, tworzy się tylko ćwierćinteligentów z dyplomami, i tu przodują uniwerki z kierunkami humanistycznymi, a wiem co mówię, bo sam skończyłem politologię, na kierunki humanistyczne z reguły idą ludzie co się tym pasjonują i wymiatają, i Ci co nic nie wiedza a chcą mieć papierek wiec ida, i przechodzą bo uczelnia ma dotacje za studenta, wiec się go przepycha by miec kasiorę, niektórzy po skończeniu studiów nawet nie są w stanie powiedzieć co studiowali

nieprawda jednak, zę nasz rynek pracy potrzebuje tylko inżynierów i ogólnie po technicznych studiach, owszem, na nich jest największe zapotrzebowanie, ale należy zauważyć jedną rzecz, miejsca pracy gdzie zatrudnia się po uczelniach technicznych to przewaznie sektor prywatny, miejsca pracy gdze są potrzebni humaniści to przeważnie sektor publiczny, i niestety Polska to chory kraj

pytanie po co nam np: historycy, politolodzy, socjolodzy, itd, są potrzebni jak najbardziej, choćby po to by kształcić młodzież, a po to kształcić, by miała pojęcie o życiu i społeczeństwie, historii itd, i nie głosowała w wyborach na złodziei i durniów, wiec wkłąd humanistów jest wazny, problemem jest to, że publiczne nauczanie jest gówniane, wiec sie uczy bzdur, potem ludzie głosują na durniów

sam mam specjalnosć administracja samorzadowa i studia europejskie, i uważam, ze jak najbardziej nasz kraj potrzebuje takich fachowców o takiej specjalnosci, a niestety miejsc pracy nie ma, uważam, ze Polska potrzebują w służbie cywilnej "armii" zawodowych urzędników 100-200 tys, dobrze wykształconych, dobrze opłaconych fachowców, zamiast 600 tys tego co mamy, dzięki temu kraj by się szybciej modernizował, ale mamy system jaki mamy i jest to nierealne, przez to Ci ludzie wyjeżdżają za granice lub pracują w innym zawodzie

humaniści też są potrzebni, ale dla nas nie ma wolnego rynku bo państwo tu decyduje co i jak, przez co jest jak jest, a znam kierunki techniczne po których też nie ma pracy, jak choćby zarządzanie produkcją


Mając marny, ale jednak dyplom unikną bezrobocia, które dotyka techników.


skończyłem technikum budowlane, i studia politologiczne, jak na razie dyplom mgr do żadnej pracy mi się nie sprzydał, za to dzięki dyplomowi technika dostałem już prace i staram się właśnie o kolejną, dosyć dobra i mam nadzieję, że się uda, a wymagania to minimum srednie budowlane

po technikum człowiek pracę znajdzie bo coś umie, po liceum nie ma zawodu, ktoś po liceum musi iśc na studia a z reguły idzie na kierunki po których pracy nie ma, wiec ja jako technik budownictwa szybciej znajdę praće niż mgr filozofii, ba, szybciej i więcej bym zarobił jakbym poszedł do zawodówki jako murarz czy tynkarz, bym kosił kasiorę po 3-7 tys zł, a nie jak kumpel po politologii 1000 zł w urzedzie miasta

Niklot
07-10-2009, 17:33
Jestem właśnie na pierwszym roku studiów w drugiej najlepszej uczelni technicznej w kraju na kierunku Elektronika i Telekomunikacja. Jeżeli tylko uda mi się wytrwać na tym kierunku, a jest on jednym z najtrudniejszych, to mogę zająć się zawodowo informatyką, elektroniką, telekomunikacją.
Żebyś się nie zdziwił.
Po tym kierunku możesz co najwyżej wycierać monitory informatykom.
Jak popatrzysz sobie na ogłoszenia pracy dla programistów, to szybko się zorientujesz, że to jakie studia skończyłeś nie ma wielkiego znaczenia. Na dobrą sprawę, żeby zostać programistą wystarczy mieć skończoną tylko szkołę średnią. Jest jedna bardzo ważna rzecz, która decyduje o przyjęciu na stanowisko programisty i o zarobkach - tym czymś jest PORTFOLIO. Jak masz słabe portfolio, to możesz sobie kończyć studia jakie chcesz, a i tak większe szanse na pracę będzie miał ktoś po szkole średniej, kto może pochwalić się wykonaniem wielu ciekawych projektów. Zresztą jak wyślesz jedynie CV i LM, to nawet nie zaproszą Cię na rozmowę rekrutacyjną, nawet nie odpiszą, ani nie zadzwonią. Musisz udowodnić, że potrafisz, to co jest wymagane w danym ogłoszeniu, a udowodnić to możesz jedynie przedstawiając swoje portfolio. Studia możesz sobie kończyć jakie chcesz, a i tak wszyscy pracodawcy wiedzą, że program studiów prawie w ogóle nie pokrywa się z wymaganiami rynku pracy i mają w dupie Twoje studia. Po samych studiach co najwyżej możesz dostać robotę w ZUSie jako informatyk za jakieś 1000 zł na rękę. I nie ma znaczenia czy skończysz studia dzienne, wieczorowe czy jakieś zaoczne i czy państwowe czy prywatne.
Taka jest polska rzeczywistość.
I dlatego młodych ludzi należy od najmłodszych lat kierunkować, tak aby rozwijali swoje zdolności. Im prędzej młody człowiek zacznie programować i stworzy jakieś ciekawe projekty wzbogacające jego portfolio tym łatwiej będzie mu później dostać dobrą pracę. Oczywiście, że technologie się zmieniają. Kiedyś programowano głównie w języku C, później modny był C++, później przyszła Java i C#, a pomimo tego dziś najpopularniejszy jest PHP ;) Jak ktoś liczy na to że skończy studia informatyczne, medyczne czy prawnicze i będzie wielkim guru bo ma skończone studia, to szybko się przeliczy. Jak chcesz być w swoim zawodzie, to musisz stale się dokształcać, poznawać nowe metody, nowe technologie i cały czas się rozwijać bo technologie szybko się zmieniają i dziś w kapitalizmie trzeba być na bieżąco z nowinkami. A im prędzej człowiek wybierze sobie odpowiedni kierunek dalszego rozwoju tym prędzej będzie mógł stać się fachowcem i będzie mu łatwiej w przyszłości.
Polecam poczytać:
http://webhosting.pl/Wyglada.na.to.ze.1 ... ednak.duzo (http://webhosting.pl/Wyglada.na.to.ze.1zl.na.godzine.to.jednak.duzo)
Sporo jest w tym prawdy.



trochę głupia ta kłótnia, a to dlatego, ze w Polsce całe szkolnictwe jest o tyłek rozstrzaskać, nauczanie wyższe to dno w naszym kraju, i nie ma nic wspólnego z potrzebami rynku, tworzy się tylko ćwierćinteligentów z dyplomami, i tu przodują uniwerki z kierunkami humanistycznymi, a wiem co mówię, bo sam skończyłem politologię, na kierunki humanistyczne z reguły idą ludzie co się tym pasjonują i wymiatają, i Ci co nic nie wiedza a chcą mieć papierek wiec ida, i przechodzą bo uczelnia ma dotacje za studenta, wiec się go przepycha by miec kasiorę, niektórzy po skończeniu studiów nawet nie są w stanie powiedzieć co studiowali
Święta prawda.
Kiedyś słyszałem takie trafne określenie:
"W Polsce studia nie są po to żeby absolwenci po nich mieli pracę tylko po to żeby wykładowcy mieli pracę".
I tak właśnie jest w Polsce ze studiami.

Furiusz
07-10-2009, 18:29
nie przesadzajcie zależy od uczelni, u mnie na pierwszym roku na hist było ponad 200 osób na trzecim było już 60.

Witia
07-10-2009, 19:13
Żebyś się nie zdziwił.
Po tym kierunku możesz co najwyżej wycierać monitory informatykom.
Najbardziej na świecie nie znoszę pitolenia głupot. Sprawdź najpierw czym się zajmuje telekomunikacja, a potem się wypowiadaj...

Ja nie mówię o ludziach, którzy myślą, że samo zdanie studiów coś daje. Jeżeli jesteś dobry w tym co robisz, upatrzysz sobie konkretną działkę czy kierunek wiedzy, to będziesz wyrwany z uczelni na 3 roku. Część tych chłopaczków pasjonatów nie kończy studiów, bo im sie po prostu nie opłaca.

07-10-2009, 19:14
ciekawy artykuł o szkołach wyższych był we WPROST "Ile są warte studia w Polsce", tydzień temu, ocena dla Polski miażdżaca, nasze nauczanie to dno, to ocena Banku Światowego

Niklot
07-10-2009, 20:26
Ja nie mówię o ludziach, którzy myślą, że samo zdanie studiów coś daje.
A po Twoim wcześniejszym poście można by wywnioskować, że sam masz takie podejście. Ale jeśli zdajesz sobie z tego sprawę, że same studia to jest nic, to tym lepiej dla Ciebie.
A czym się zajmuje telekomunikacja, to doskonale wiem :)

07-10-2009, 20:41
telekomunikacja się zajmuje tym, że mając neta 640 lepszy ping miałem na 128 kb/s :evil: oczywiście nikt nic nie wie.

Rapsod
08-10-2009, 10:14
Ale przecież w Twojej chorej wizji świata, po tak ukierunkowanych studiach skończę w Biedronce.

Po takich studiach nie. Po technikum czy liceum miałbyś taką szansę.

Teraz napiszę to porządnie i abyś zapamiętał:

Definicja nauk humanistycznych, którą podałeś była w miarę poprawna. Jednak wyjąłeś ją z kontekstu. Ja się czepiam Twojego podziału na nauki humanistyczne i ścisłe. Udowodnisz mi istnienie owego podziału dopiero po podaniu definicji owych nauk ścisłych o co proszę już bodajże trzeci raz.
Oficjalny podział nauk przedstawia się następująco (i tym razem podam z przykładami):

Formalne: Matematyka i Filozofia
Empiryczne:
- Przyrodnicze: Biologia, Fizyka, Antropologia, Chemia,
- Humanistyczne: Filologia Polska, Językoznawstwo, Literaturoznawstwo, Bibliotekoznawstwo,
- Społeczne: Ekonomia, Socjologia, Antropologia Kulturowa, Psychologia, Historia.

Można jednak uznać, że matematyka nie odkrywa obiektywnie istniejących obiektów, lecz tworzy pewne konstrukty. W takim przypadku stanie się... nauką humanistyczną. Podobnie ma się rzecz z filozofią.

Ponieważ uwziąłeś się akurat na filozofię i socjologię, to postanowiłem użyć Twojej metody argumentacji. Może poskutkuje.
Filozofów nie ma w Polsce milionów. Wciąż nie obchodzą mnie Twoje oferty pracy, ale dane o zatrudnieniu (które znam, bo się tym aktualnie zajmuję). Ponieważ nie ma ich wielu, to najlepsi zostają na uczelniach i dostają początkowo 3000 zł. + dodatkowe za wykłady i publikacje, lepsi idą do firm, a słabsi podejmują się prac dla osób po liceach takich jak doradca zawodowy.

Socjologia: Jakaś firma postanawia zaoferować jakiś nowy produkt lub usługę. Zanim to zrobi musi wykonać badanie rynku. Jeśli pominie ten etap, to splajtuje (jak firma produkująca telefony satelitarne, która w połowie lat 90` była pewna, że produkt jest genialny i się przyjmie). Kto zrobi owo badanie? Mechatronik? Spawacz? Inżynier Budownictwa? Ekonomista? Marketingowiec? Nie. Badanie rynkowe potrafi przeprowadzić jedynie badacz rynkowy po socjologii.
Pewna firma chce zwiększyć swoją produktywność bez podnoszenia płac. Trzeba zrobić coś co będzie bardziej skuteczne niż wymiana całej kadry na bardziej pracowitą. Tutaj wybór jest niewielki: Psycholog Społeczny, Antropolog Kulturowy albo właśnie... Socjolog.
Rząd lub jakakolwiek organizacja potrzebuje analizy wyników badań opinii lub jakichkolwiek innych. Kto potrafi to zrobić?

I jeszcze jedno: Nie wiesz co te pojęcia oznaczają. Przeczytaj jeszcze raz w jakim kontekście użyłeś określenia humanizm, jak oceniłeś filozofię za pomocą pewnego artykułu i jak zaklasyfikowałeś socjologię. Trzy bzdury.
Poza tym, jak już wspomniałem, nie zdradzałem mojej profesji, więc nie wiem po co te Twoje sugestie?
A Niklot ma tutaj rację: Często kierunek nie ma znaczenia. Zawodu się wyuczysz. Nie możesz szukać ofert dla socjologa, bowiem takiego zawodu nie ma. Dyplomatami zostają socjologowie, filozofowie, politolodzy, antropolodzy, a nawet pewien lekarz. Nie ma reguły. To jest właśnie piękne w elastyczności.

Dracul, pozostawię bez komentarza. Fakty dotyczące bezrobocia podałem dawno temu. Poza tym czego spodziewałeś się po studiach pozbawionych refleksyjności i metodologii (ta druga u Ciebie aż nazbyt widoczna)? Tylko praca urzędnicza.

08-10-2009, 11:48
Dracul, pozostawię bez komentarza. Fakty dotyczące bezrobocia podałem dawno temu. Poza tym czego spodziewałeś się po studiach pozbawionych refleksyjności i metodologii (ta druga u Ciebie aż nazbyt widoczna)? Tylko praca urzędnicza.

dziś żałuję, ze nie poszedłem na filozofię, bym miał refleksyjne myśli na budowie, bym przedstawiał pracownikom jak z punktu widzenia Goethego należy przynieśc te cegły (to autentyk, pracowałem na budowie z filozofem co ciągle miał takie refleksje, nikt z nim nie chciał gadać po 2 miesiącach)

podaj wiec i mnie oświeć te fakty, bo jakoś miałem w rękach parokrotnie dzienniki statystyczne i trochę inaczej wyglądało niż piszesz, a o filozofów to się wręcz nasz rynek zabija, tak są potrzebni

Witia
08-10-2009, 12:27
Definicja nauk humanistycznych, którą podałeś była w miarę poprawna. Jednak wyjąłeś ją z kontekstu. Ja się czepiam Twojego podziału na nauki humanistyczne i ścisłe. Udowodnisz mi istnienie owego podziału dopiero po podaniu definicji owych nauk ścisłych o co proszę już bodajże trzeci raz.
Oficjalny podział nauk przedstawia się następująco (i tym razem podam z przykładami):

Formalne: Matematyka i Filozofia
Empiryczne:
- Przyrodnicze: Biologia, Fizyka, Antropologia, Chemia,
- Humanistyczne: Filologia Polska, Językoznawstwo, Literaturoznawstwo, Bibliotekoznawstwo,
- Społeczne: Ekonomia, Socjologia, Antropologia Kulturowa, Psychologia, Historia.

Dobry i ładny podział, tylko powiedz mi teraz jedno. Jak w oparciu o niego sklasyfikujesz informatykę, czy też odlewnictwo dzwonów ? Jako przyrodnicze ? Społeczne ? W tym przypadku znowu lepiej sprawdzi się podział na przedmioty humanistyczne i ścisłe ( techniczne ).



Można jednak uznać, że matematyka nie odkrywa obiektywnie istniejących obiektów, lecz tworzy pewne konstrukty. W takim przypadku stanie się... nauką humanistyczną. Podobnie ma się rzecz z filozofią.
Czyli dowód na to, że w tym przypadku Twój podział nauk się nie sprawdza. Matematyka nauką humanistyczną... równie dobrze mogę stwierdzić, że skoro matematyka jest swoistym językiem nauk przyrodniczych, gdyż bez niej trudno poruszać się w ich obrębie, możemy ją zaliczyć do języków obcych. Absurd.



Ponieważ uwziąłeś się akurat na filozofię i socjologię, to postanowiłem użyć Twojej metody argumentacji. Może poskutkuje.
Filozofów nie ma w Polsce milionów. Wciąż nie obchodzą mnie Twoje oferty pracy, ale dane o zatrudnieniu (które znam, bo się tym aktualnie zajmuję). Ponieważ nie ma ich wielu, to najlepsi zostają na uczelniach i dostają początkowo 3000 zł. + dodatkowe za wykłady i publikacje, lepsi idą do firm, a słabsi podejmują się prac dla osób po liceach takich jak doradca zawodowy.

A mnie nie obchodzą Twoje dane w sytuacji, kiedy widzę jak rynek reaguje, jak się rozwija i kto na chwilę obecną ma największy popyt.


Socjologia: Jakaś firma postanawia zaoferować jakiś nowy produkt lub usługę. Zanim to zrobi musi wykonać badanie rynku. Jeśli pominie ten etap, to splajtuje (jak firma produkująca telefony satelitarne, która w połowie lat 90` była pewna, że produkt jest genialny i się przyjmie). Kto zrobi owo badanie? Mechatronik? Spawacz? Inżynier Budownictwa? Ekonomista? Marketingowiec? Nie. Badanie rynkowe potrafi przeprowadzić jedynie badacz rynkowy po socjologii.
Pewna firma chce zwiększyć swoją produktywność bez podnoszenia płac. Trzeba zrobić coś co będzie bardziej skuteczne niż wymiana całej kadry na bardziej pracowitą. Tutaj wybór jest niewielki: Psycholog Społeczny, Antropolog Kulturowy albo właśnie... Socjolog.
Rząd lub jakakolwiek organizacja potrzebuje analizy wyników badań opinii lub jakichkolwiek innych. Kto potrafi to zrobić?

Idąc tym przykładem i argumentacją, socjolog ekspert od wszystkiego zrobi te badania, przedstawi wnioski, ale nie stworzy produktu i go nie sprzeda. Nie utrzyma też sieci internetowej czy centrali telekomunikacyjnej w firmie, w której pracuje. Nie naprawi nawet obwodu elektrycznego. Przykładów jest wiele.
Dlatego właśnie zapotrzebowanie na socjologów jest nieporównywalnie mniejsze od zapotrzebowania na wyspecjalizowanych ekspertów, inżynierów i techników.

Zrozum jedno. Całe Twoje wywody o wyższości humanistów są pozbawione podłoża i oparcia o realia dzisiejszego świata. Przyszło nam żyć w erze społeczeństwa informatycznego i informacyjnego. Społeczeństwa, które żyje w oparciu o ciągle rozwijające się technologie, bez których wielu nie wyobraża sobie życia. Społeczeństwa, które dąży co coraz większej wygody i komfortu. Tego nie zapewnią humaniści i najwyższy czas się z tym pogodzić.

Demand
09-10-2009, 08:25
Nie do końca w ogóle rozumiem, po co udowadniać, że Ci są ważniejsi od tamtych. Przecież z argumentacji Rapsoda i Witii jasno widać, że potrzebni są i "humaniści" i "ścisłowcy" (już nawet nie wnikając w jakieś definicyjne zawijasy). Dom zbudowany przez Darka zostanie sprzedany przez developera, program czy portal zaprojektowany przez Witię zostanie zbadany pod kontem popytu na rynku przez jakiegoś socjologa czy marketingowca, a jak komuś lekarz zaszyje w brzuchu skalpel i 2 metry bandaża, to zwróci się do adwokata i stanie przed obliczem sędziego. Prosta sprawa, to nie jest żadna alternatywa tylko dwie dopełniające się części. (tak wiem, błyskotliwe przemyślenia :P)

Rapsod
09-10-2009, 13:37
Jak w oparciu o niego sklasyfikujesz informatykę, czy też odlewnictwo dzwonów ?

Podział nie uwzględnił informatyki, bowiem to nowa nauka. Sami o sobie mówią, że to dziedzina formalna. A odlewnictwo dzwonów nie jest nauką.


Czyli dowód na to, że w tym przypadku Twój podział nauk się nie sprawdza.

To nie jest mój podział nauk, tylko oficjalnie przyjęty podział w kręgach akademickich. I dlaczego niby się nie sprawdza? Po prostu nierozwiązana pozostaje kwestia badanego przedmiotu. Umownie przyjęto jednak matematykę i filozofię jako nauki formalne, bo większość zgadza się co do obiektywnie istniejącego przedmiotu badań.


równie dobrze mogę stwierdzić, że skoro matematyka jest swoistym językiem nauk przyrodniczych, gdyż bez niej trudno poruszać się w ich obrębie, możemy ją zaliczyć do języków obcych.

Pewnie, że absurd. Ja pisałem o przedmiocie badań, a nie potocznym określeniu język nauk przyrodniczych.


A mnie nie obchodzą Twoje dane w sytuacji, kiedy widzę jak rynek reaguje, jak się rozwija i kto na chwilę obecną ma największy popyt.

Pogodziłem się, że cały Twój obraz świata, to to co sam dostrzegasz. Pomówimy więc za siedem lat i porównamy nasze zarobki, ok?


Idąc tym przykładem i argumentacją, socjolog ekspert od wszystkiego zrobi te badania, przedstawi wnioski, ale nie stworzy produktu i go nie sprzeda. Nie utrzyma też sieci internetowej czy centrali telekomunikacyjnej w firmie, w której pracuje. Nie naprawi nawet obwodu elektrycznego. Przykładów jest wiele.

I co z tego? A informatyk potrafi to wszystko?


Dlatego właśnie zapotrzebowanie na socjologów jest nieporównywalnie mniejsze od zapotrzebowania na wyspecjalizowanych ekspertów, inżynierów i techników.

Piękna implikacja. A jakieś liczby? Czemu nie napiszesz, że na każdego socjologa przypada pięciu telemarketerów na rynku? ;) Na wszystkich łącznie zapotrzebowanie jest większe - tak, ale dzieląc owych wszystkich specjalistów na profesje - nie. Każda firma potrzebuje socjologa, ale nie każda potrzebuje speca od telekomunikacji (dlatego tych pierwszych szkoli się około 80 rocznie na wszystkich liczących się uniwersytetach, zaś tych drugich w nie wszystkich politechnikach). Zresztą, myślisz że zaawansowane umiejętności programistyczne czy telekomunikacyjne są zawsze potrzebne? Informatyk nie obsłuży programów: SPSS, Nudist, czy Statistica.


Całe Twoje wywody o wyższości humanistów są pozbawione podłoża i oparcia o realia dzisiejszego świata. Przyszło nam żyć w erze społeczeństwa informatycznego i informacyjnego. Społeczeństwa, które żyje w oparciu o ciągle rozwijające się technologie, bez których wielu nie wyobraża sobie życia. Społeczeństwa, które dąży co coraz większej wygody i komfortu. Tego nie zapewnią humaniści i najwyższy czas się z tym pogodzić.

Czyli sprawdzanie czego potrzebują ludzie nie ma znaczenia? Zawalimy ich nowymi wygodami, które będziemy wymyślać i produkować bez ich wiedzy i rzucać na rynek zupełnie jak w ZSRR? Wiesz jaki jest mechanizm wprowadzania nowego produktu na rynek? Jesteś w nim jedynie trybikiem. Będziesz częścią jednej komórki, która będzie coś opracowywać lub potem obsługiwać dystrybucję. Ktoś inny będzie sprawdzał czy to się przyjmie, ktoś inny będzie produkował pozostałe części, a jeszcze inny stwierdzi, że produkcja jest nieopłacalna.

W nawiązaniu do ostatniej części zdania, zapoznaj się proszę z Klasycznym Prawem Ricardo. Zrozumiesz jaką wyższość posiada handel nad produkcją. Może wywnioskujesz z tego jakie zagrożenie płynie z tego na przyszłość dla konstruktorów, jeśli stworzymy tańsze sposoby wymiany handlowej.


Społeczeństwa, które żyje w oparciu o ciągle rozwijające się technologie, bez których wielu nie wyobraża sobie życia. Społeczeństwa, które dąży co coraz większej wygody i komfortu.

A tu swoją drogą się uśmiechnąłem. Jest to pogląd oświeceniowy, który przez dwieście lat kształtował myślenie ludzkości w Kulturze Zachodniej. Wiara w postęp, w ciągłą poprawę jakości życia. Zupełna opozycja w stosunku do myślenia naszych przodków. W drugiej połowie XIX wieku ludzkość już miała tylko się rozwijać i poprawiać warunki życia, zlikwidować biedę, bezdomność i bezrobocie. Niektórzy, jak wybitny socjolog Florian Znaniecki, przewidywali kryzys. Ujawnił się on po I Wojnie Światowej. Tamtejszym elitom świat się zawalił, przestali wierzyć w postęp, w ludzkość, wieszczyli upadek cywilizacji. Od zakończenia II Wojny Światowej minęło już ponad 60 lat, ludzie o niej zapomnieli, znowu postępują procesy globalizacji i niesienia demokracji krajom autokratycznym, ludzie ponownie wierzą w nieograniczony postęp i jakoś inaczej nie potrafią sobie wyobrazić przyszłości. Zastanów się nad tym. Tutaj kłania się także filozofia.

Witia
09-10-2009, 16:48
Podział nie uwzględnił informatyki, bowiem to nowa nauka. Sami o sobie mówią, że to dziedzina formalna. A odlewnictwo dzwonów nie jest nauką.

To nie jest mój podział nauk, tylko oficjalnie przyjęty podział w kręgach akademickich. I dlaczego niby się nie sprawdza? Po prostu nierozwiązana pozostaje kwestia badanego przedmiotu. Umownie przyjęto jednak matematykę i filozofię jako nauki formalne, bo większość zgadza się co do obiektywnie istniejącego przedmiotu badań.
:D Wybacz stary, ale jak ja mam się z tego nie śmiać ? Jeżeli oficjalnie ( według Twoich słów ) uznawany podział nauk nie uwzględnia tak fundamentalnych dzisiaj dziecin, jak IT, telekomunikacja, budownictwo, itd, to jest o dupę rozbić.



Pogodziłem się, że cały Twój obraz świata, to to co sam dostrzegasz. Pomówimy więc za siedem lat i porównamy nasze zarobki, ok?
Z miłą chęcią.



Idąc tym przykładem i argumentacją, socjolog ekspert od wszystkiego zrobi te badania, przedstawi wnioski, ale nie stworzy produktu i go nie sprzeda. Nie utrzyma też sieci internetowej czy centrali telekomunikacyjnej w firmie, w której pracuje. Nie naprawi nawet obwodu elektrycznego. Przykładów jest wiele.


I co z tego? A informatyk potrafi to wszystko?
I to jest właśnie dowód, że nie rozumiesz istoty problemu. Owszem informatyk nie potrafi zrobić tego wszystkiego, dlatego potrzeba wielu wyspecjalizowanych ekspertów. W serwerowni potrzeba kilku gości do administrowania sieci i naprawiania bieżących problemów. Potrzeba informatyka programisty ( w zależności od rodzaju firmy od jednego do dziesiątek ) np. do utrzymania strony internetowej, czy aktualizowania oprogramowania produktów, itd itd... Teraz porównaj sobie do tego zapotrzebowanie na socjologa eksperta i wypisz dziedziny, w których może być zatrudniony oraz oszacuj ilu takich ludzi będzie w firmie potrzebnych.

Dlatego właśnie cały czas piszę o popycie na dany zawód.


Piękna implikacja. A jakieś liczby? Czemu nie napiszesz, że na każdego socjologa przypada pięciu telemarketerów na rynku? ;) Na wszystkich łącznie zapotrzebowanie jest większe - tak, ale dzieląc owych wszystkich specjalistów na profesje - nie. Każda firma potrzebuje socjologa, ale nie każda potrzebuje speca od telekomunikacji (dlatego tych pierwszych szkoli się około 80 rocznie na wszystkich liczących się uniwersytetach, zaś tych drugich w nie wszystkich politechnikach). Zresztą, myślisz że zaawansowane umiejętności programistyczne czy telekomunikacyjne są zawsze potrzebne? Informatyk nie obsłuży programów: SPSS, Nudist, czy Statistica.
Każda firma potrzebuje socjologa ? A ja podam Ci przykłady dosyć dużych firm, w których jest on całkowicie zbędny, za to informatyk będzie potrzebny zawsze ( jak nie na etat to na zawołanie ).

Informatyk nie obsłuży tych programów ? :lol: Osoba która jest je w stanie programować i modyfikować nie będzie umieć ich obsługiwać ? A to nowość.



Czyli sprawdzanie czego potrzebują ludzie nie ma znaczenia? Zawalimy ich nowymi wygodami, które będziemy wymyślać i produkować bez ich wiedzy i rzucać na rynek zupełnie jak w ZSRR? Wiesz jaki jest mechanizm wprowadzania nowego produktu na rynek? Jesteś w nim jedynie trybikiem. Będziesz częścią jednej komórki, która będzie coś opracowywać lub potem obsługiwać dystrybucję. Ktoś inny będzie sprawdzał czy to się przyjmie, ktoś inny będzie produkował pozostałe części, a jeszcze inny stwierdzi, że produkcja jest nieopłacalna.

W nawiązaniu do ostatniej części zdania, zapoznaj się proszę z Klasycznym Prawem Ricardo. Zrozumiesz jaką wyższość posiada handel nad produkcją. Może wywnioskujesz z tego jakie zagrożenie płynie z tego na przyszłość dla konstruktorów, jeśli stworzymy tańsze sposoby wymiany handlowej.
Oczywiście, że badania rynkowe mają znaczenie. Tylko teraz odpowiedz sobie na proste pytanie. Na kogo popyt będzie większy, na marketingowców, którzy w oparciu o badania stwierdzą co się najlepiej sprzedaje, czy na inżynierów, którzy muszą tworzyć i produkować coraz więcej coraz nowszych produktów ? Zrozum. Pewne zawody są zawodami ograniczonymi w tym sensie, że mogą po prostu się przesycić. Tak jest właśnie z marketingowcami, socjologami, psychologami, prawnikami, itd. To są zawody, które osiągają w skali kraju pewien pułap i po prostu nie ma realnego zapotrzebowania na ich dalszy rozwój ilościowy.
Natomiast takie fachy jak informatyka, wszelkiej maści technicy, elektronicy, itd, w praktyce tego pułapu nie osiągają, gdyż implikują to czasy i powiedział bym 'wymogi społeczne' ( choć to pewnie niefachowe określenie ), w których żyjemy. Tak naprawdę dzisiaj technologia nie jest rewelacyjnie rozwinięta. Jeszcze wiele nie zrobiono i wiele można zrobić. O czym mówie ?
W niektórych państwach takich jak Korea nie ma już klasycznej telewizji czy radia. Wszystko idzie przez kabel internetowy, przez światłowody i transmisję satelitarną. Pomyśl sobie jak niewiele obecnie oferują rozwiązania telefonii stacjonarnej i komórkowej, jaki jest dystans na tym polu między różnymi krajami świata. W USA internet jest w każdym gniazdku, podczas gdy w Polsce w niektórych miejscach nawet nie można go odebrać radiowo...
Na tym polega fenomen nauk technicznych, ścisłych. Technologie będą ciągle rozwijane i to coraz szybciej. Komputeryzacja i informatyzacja przemysłu sprawiły, że zapotrzebowanie na informatyków na najbliższe kilka dekad nie ma prawda się obniżyć, gdyż obecnie nawet najmniejsze sklepy prowadzą biznes w oparciu o komputery i internet. Ludzie chcą ciągłego zwiększania i ulepszania jakości świadczonych usług. Tendencja ta powoduje, że coraz więcej informacji jest przetwarzanych i przechowywanych elektronicznie, a to z kolei wymaga ciągłego rozwoju technologicznego i coraz większej ilości osób za to odpowiedzialnych.
Dlatego właśnie nie bez powodu mówi się, że wiek XXI będzie wiekiem rozwoju telekomunikacji. Gdzie w dzisiejszym społeczeństwie znajdzie się miejsce dla ludzi po kierunkach takich jak europeistyka, zarządzanie, marketing, socjologia ? Kim oni będą ? jak chcą się wpasować na rynek ze swoimi kompetencjami ? Część z nich oczywiście pracę znajdzie i to nawet całkiem dobrą, ale to nie zmienia podstawowego faktu, że popyt na takich ludzi jest znacznie mniejszy, niż na inżynierów i techników.

rhey
09-10-2009, 22:09
Uogólniasz, a jak ktoś świadomie szedł do technikum ? ludzie myślicie, że licea są takie wspaniałe ? musisz iść po nich na studnia, a po technikum masz 'technika' i łatwiej znajdziesz prace, niż po samym liceum.
Nie twierdzę, że tak nie jest. Zwracam jedynie uwagę na to, że sytuacja się pogarsza. Technika mogłyby oferować znacznie lepszą edukacje gdyby nie nasz obecny system.


Zrozum. Pewne zawody są zawodami ograniczonymi w tym sensie, że mogą po prostu się przesycić. Tak jest właśnie z marketingowcami, socjologami, psychologami, prawnikami, itd. To są zawody, które osiągają w skali kraju pewien pułap i po prostu nie ma realnego zapotrzebowania na ich dalszy rozwój ilościowy.
Natomiast takie fachy jak informatyka, wszelkiej maści technicy, elektronicy, itd, w praktyce tego pułapu nie osiągają, gdyż implikują to czasy i powiedział bym 'wymogi społeczne' ( choć to pewnie niefachowe określenie ), w których żyjemy. Tak naprawdę dzisiaj technologia nie jest rewelacyjnie rozwinięta. Jeszcze wiele nie zrobiono i wiele można zrobić.
W każdej dziedzinie może nastąpić przesyt jednak w normalnych warunkach nie dochodzi do tego z uwagi na procesy rynkowe.
Niestety polski system edukacji robi wiele by ograniczyć te wpływy.

Witia
09-10-2009, 22:38
W każdej dziedzinie może nastąpić przesyt jednak w normalnych warunkach nie dochodzi do tego z uwagi na procesy rynkowe.
Czego bezpośrednim dowodem jest działanie dzisiejszego rynku i ogromne zapotrzebowanie na polonistów, historyków, socjologów, prawników, marketingowców, filozofów.

rhey
09-10-2009, 23:45
Czego bezpośrednim dowodem jest działanie dzisiejszego rynku i ogromne zapotrzebowanie na polonistów, historyków, socjologów, prawników, marketingowców, filozofów.
Czy filozof dzisiaj płaci za swoją edukacje? Czy decydując o swojej przyszłości uczniowie muszą dokonać rachunku ekonomicznego? Nie. W edukacji obowiązuje centralne planowanie a według naszych planistów edukacja zawodowa jest mniej ważna od edukacji ogólnej a jakość nie jest tak potrzebna jak ilość.

Niklot
11-10-2009, 00:09
Informatyk nie obsłuży tych programów ? :lol: Osoba która jest je w stanie programować i modyfikować nie będzie umieć ich obsługiwać ? A to nowość.
Ależ to wcale nie jest nowość. Może to Cię zdziwi, ale taka jest rzeczywistość, szczególnie jeśli programista pracuje w dużej korporacji. W dużych korporacjach zajmujących się tworzeniem oprogramowania pracuje kilkunastu-kilkudziesięciu programistów, a oprócz programistów pracują tam też projektanci oprogramowania i testerzy. Mogą być też jacyś graficy, styliści i inni artyści projektujący design programu. Projektant w takiej firmie konsultuje z klientem jak ten program ma wyglądać. Projektant nie musi być księgowym żeby zaprojektować program dla księgowości. On konsultuje wszystko z księgowym firmy, która zamawia dany program do księgowości. Na podstawie zebranych informacji, projektant tworzy projekt (np. diagramy w UMLu) i na tej podstawie tworzone są przypadki testowe. Programista na podstawie takich diagramów wie jedynie co ma być na wejściu, a co na wyjściu i jak to ogólnie ma być obliczane i na tej podstawie tworzy kod programu. Po co to ma być obliczane, kiedy danej funkcji użyć, a kiedy innej tego programista nie wie i nie musi wiedzieć. Programista nawet całego kodu programu nie zna bo pracuje tylko nad jego częścią, a jego koledzy z teamu pracują nad innymi częściami i tak powstaje cały program. Kod napisany przez programistów jest testowany przez testerów i testerzy informują programistów o tym co należy poprawić. Programista nie musi mieć zielonego pojęcia o tym jak używać danego programu. Wiedzę na temat używania programu ma projektant i testerzy. Z kolei testerzy nie mają zielonego pojęcia o tym co jest w środku programu. Dla nich ważne jest czy działa on według projektu projektanta czy nie.
Może to Cię zdziwi, ale programista niekoniecznie musi potrafić obsługiwać program który sam współtworzył. Jeśli programista nie zna się na księgowości, to na pewno nie będzie umiał obsługiwać programu do księgowości mimo, że sam go stworzył. Będzie jedynie wiedział, że gdzieś tam pod taką i taką opcją kryje się okienko, które robi to i to, ale po co ono to robi i co z tym dalej tego niestety nie będzie wiedział.


Tylko teraz odpowiedz sobie na proste pytanie. Na kogo popyt będzie większy, na marketingowców, którzy w oparciu o badania stwierdzą co się najlepiej sprzedaje, czy na inżynierów, którzy muszą tworzyć i produkować coraz więcej coraz nowszych produktów ?
Na dobrych fachowców zawsze popyt jest i zawsze będzie duży bez względu na to czym oni się zajmują. Jeśli w czymś jesteś dobry, to dobrze płatną pracę dostaniesz bez żadnego problemu. Jeśli jesteś słaby, to możesz być inżynierem od czego tam chcesz, a i tak nigdzie miejsca nie zagrzejesz zbyt długo.
Wyjątkiem są zawody zamknięte takie jak prawnik, gdzie aby zrobić aplikację trzeba mieć znajomości.


W niektórych państwach takich jak Korea nie ma już klasycznej telewizji czy radia. Wszystko idzie przez kabel internetowy, przez światłowody i transmisję satelitarną. Pomyśl sobie jak niewiele obecnie oferują rozwiązania telefonii stacjonarnej i komórkowej, jaki jest dystans na tym polu między różnymi krajami świata. W USA internet jest w każdym gniazdku, podczas gdy w Polsce w niektórych miejscach nawet nie można go odebrać radiowo...
Żeby kłaść światłowody nie trzeba mieć studiów, wystarczy zawodówka.

Furvus
11-10-2009, 12:27
Trochę uprościłeś ten proces tworzenia oprogramowania, poza tym w Polsce to stanowisko "projektanta" zwie się zwykle analityk, do tego pominąłeś najważniejszą rolę project managera, ale powiedzmy że tak na chłopski rozum ten opis może być ;)

Rapsod
12-10-2009, 11:31
Ta nowa teoria z przesyceniem zawodu wydaje się interesująca. Chyba poddam ją pod dyskusję na zjeździe. :D Jesteś mocno oderwany od struktury produkcji i dystrybucji dóbr, co już pisałem. Wciąż trzymasz się urojonego pojęcia nauki ścisłe. Ile można? :P Budownictwo to nie żadna nauka, podobnie jak odlewnictwo dzwonów. Wiesz w ogóle co to jest nauka? A propos tego:


Dlatego właśnie nie bez powodu mówi się, że wiek XXI będzie wiekiem rozwoju telekomunikacji.

Wiek XX miał być wiekiem pokojowego rozwoju.

Fumanchu
12-10-2009, 15:20
Budownictwo to nie żadna nauka, podobnie jak odlewnictwo dzwonów.
To zbuduj budynek wysoki na 700m albo odlej dzwon taki 10 tonowy by nie pękł.Humanistyczne ględzenie to jest naŁka dopiero.Albo to o światowym globalnum ociepleniu,tfu.

Duqq
12-10-2009, 15:39
Hehe kolejna wojna humanisci-inzynierowie?
Ah ta Polska rzeczywistosc... Na politechnikach "ucza" podchodzic z lekcewazeniem do studentow uniwersytetow, szczegolnie kierownkow humanistycznych. Na uniwersytetach "ucza" uwazac studentow i absolwentow politechnik jako ludzi o waskich horyzontach, ktorzy poza cyferkami nic nie widza.
I z tego rodzi sie to co mamy w naszym kraju. Paskudne domy, drogi, budynki uzytecznosci publicznej, zreszta cala przestrzen publiczna, wszystko robione byle jak.
Na "magicznym zachodzie" no przynajmniej gdzie niegdzie juz jakis czas temu zrozumiano, ze nie da sie np.: zaprojektowac dobrego osiedla mieszkaniowego, przyjaznego jego mieszkancom i zaspokajajacemu jego potrzeby bez wspolpracy architektow i projektantow z socjologami, psychologami, pedagogami itd.

rhey
12-10-2009, 15:40
To zbuduj budynek wysoki na 700m albo odlej dzwon taki 10 tonowy by nie pękł.Humanistyczne ględzenie to jest naŁka dopiero.
Powiedziałby, że to jest wiedza praktyczna. Nie zmienia faktu, że do zajmowania się tym potrzeba pewnych zdolności intelektualnych i chęci do pracy (to kolejny powód, większej popularności socjologi i pokrewnych kierunków :P )

Rapsod
13-10-2009, 12:49
To zbuduj budynek wysoki na 700m albo odlej dzwon taki 10 tonowy by nie pękł.Humanistyczne ględzenie to jest naŁka dopiero.Albo to o światowym globalnum ociepleniu,tfu.

Wyjątkowo szczeniacki post. Nie jest nauką i tyle. Gdzie ja piszę coś o humanistyce? I co ma do tego globalne ocieplenie?

Witia
13-10-2009, 21:48
Ta nowa teoria z przesyceniem zawodu wydaje się interesująca. Chyba poddam ją pod dyskusję na zjeździe. :D Jesteś mocno oderwany od struktury produkcji i dystrybucji dóbr, co już pisałem. Wciąż trzymasz się urojonego pojęcia nauki ścisłe. Ile można? :P Budownictwo to nie żadna nauka, podobnie jak odlewnictwo dzwonów. Wiesz w ogóle co to jest nauka? A propos tego:
Dziedzina wiedzy. Jeżeli Twój zarąbisty podział nauk nie uwzględnia takich dziedzin jak telekomunikacja, inżynieria żywienia, itd, to jest o kant wiesz czego rozbić. Koniec kropka.


Żeby kłaść światłowody nie trzeba mieć studiów, wystarczy zawodówka.

Co to ma być ? Ja piszę o wdrażaniu technologii, a Ty o kładzeniu kabli ?


Ależ to wcale nie jest nowość. Może to Cię zdziwi, ale taka jest rzeczywistość, szczególnie jeśli programista pracuje w dużej korporacji.

Może to Cię zdziwi, ale programista niekoniecznie musi potrafić obsługiwać program który sam współtworzył. Jeśli programista nie zna się na księgowości, to na pewno nie będzie umiał obsługiwać programu do księgowości mimo, że sam go stworzył. Będzie jedynie wiedział, że gdzieś tam pod taką i taką opcją kryje się okienko, które robi to i to, ale po co ono to robi i co z tym dalej tego niestety nie będzie wiedział.

Allahu... programista piszący program tworzy każdą jego funkcje, każdą opcję i parametr. Powiedz mi, jak może nie znać rzeczy którą stworzył ? pomyślałeś nad tym ? Co innego kierowanie uwag odnośnie funkcjonalności i zasad działania programu, a co innego tworzenie tegoż. Informatyk musi rozumieć, co programuje...

Niklot
14-10-2009, 12:35
Allahu... programista piszący program tworzy każdą jego funkcje, każdą opcję i parametr. Powiedz mi, jak może nie znać rzeczy którą stworzył ? pomyślałeś nad tym ? Co innego kierowanie uwag odnośnie funkcjonalności i zasad działania programu, a co innego tworzenie tegoż. Informatyk musi rozumieć, co programuje...
No popatrz jakie głupole zarządzają teamami formuły jeden. Przecież jak taki lakiernik maluje bolida czy inny mechanik przykręca śrubki, to on na pewno potrafi obsługiwać taki pojazd, nawet jeśli nie ma prawa jazdy. A szefowie tych teamów zatrudniają za grube pieniądze Alonsów, Schumacherów, Massów, Kubiców i innych kierowców, zamiast posadzić za kierownicą mechanika, który składał bolida w związku z czym musi umieć go obsługiwać. Głupole jak nic :lol:
A tak na poważnie, to jak trochę popracujesz, to wtedy pogadamy bo na razie nie bardzo jest o czym.

Furvus
14-10-2009, 13:26
Do czego to doszło, muszę się zgodzić z Igorem/Niklotem. Chociaż nie do końca, programista tworzący jedną funkcjonalność potrafiłby jej potem użyć, tyle że niekoniecznie by ją odnalazł w różnych menu, bo kto inny programowałby GUI ;)

14-10-2009, 13:50
A kto powiedział, że ten malarz bolidu nie potrafi jeździc? Jest różnica między zwykłym prowadzeniem a wyścigowym. Jeśli miałbym wybrać między jakimś Alonso a mną w F1, wybrałbym Alonso. Przecież ktoś kto robi gitary może coś tam wyskrobie na niej, ale Santana będzie lepszy...
Może od razu producentów piłek do repry dać...

Witia
14-10-2009, 13:52
No popatrz jakie głupole zarządzają teamami formuły jeden. Przecież jak taki lakiernik maluje bolida czy inny mechanik przykręca śrubki, to on na pewno potrafi obsługiwać taki pojazd, nawet jeśli nie ma prawa jazdy. A szefowie tych teamów zatrudniają za grube pieniądze Alonsów, Schumacherów, Massów, Kubiców i innych kierowców, zamiast posadzić za kierownicą mechanika, który składał bolida w związku z czym musi umieć go obsługiwać. Głupole jak nic :lol:
A tak na poważnie, to jak trochę popracujesz, to wtedy pogadamy bo na razie nie bardzo jest o czym.
No analogia trafna jak diabli. Lakiernik jest odpowiedzialny za pomalowanie bolidu. Od niego oczekuje się tylko tej jednej konkretnej czynności. Informatyk natomiast ma stworzyć cały program, całą bazę wyjściową, każdą funkcję i opcje. Jest logiczne i oczywiste, że musi znać i rozumieć to co robi. To o czym piszesz można porównać do sytuacji, w której kucharz pisze książkę kucharską z przepisami na różne dania, ale sam nie potrafi ich ugotować. Jak w takim razie sprawdził swoje przepisy ? intuicyjnie ? Weź pomyśl chłopie zanim coś napiszesz.

Niklot
14-10-2009, 14:25
No popatrz jakie głupole zarządzają teamami formuły jeden. Przecież jak taki lakiernik maluje bolida czy inny mechanik przykręca śrubki, to on na pewno potrafi obsługiwać taki pojazd, nawet jeśli nie ma prawa jazdy. A szefowie tych teamów zatrudniają za grube pieniądze Alonsów, Schumacherów, Massów, Kubiców i innych kierowców, zamiast posadzić za kierownicą mechanika, który składał bolida w związku z czym musi umieć go obsługiwać. Głupole jak nic :lol:
A tak na poważnie, to jak trochę popracujesz, to wtedy pogadamy bo na razie nie bardzo jest o czym.
No analogia trafna jak diabli. Lakiernik jest odpowiedzialny za pomalowanie bolidu. Od niego oczekuje się tylko tej jednej konkretnej czynności. Informatyk natomiast ma stworzyć cały program, całą bazę wyjściową, każdą funkcję i opcje.
Gdyby informatyk miał stworzyć cały program, to trwałoby to lata, jego firma szybko straciłaby klientów i pewnie zanim skończyłby tworzenie programu, to jego firma dawno by zbankrutowała. Od informatyka, podobnie jak od lakiernika oczekuje się jednej konkretnej czynności, a pozostałe czynności robią jego koledzy z zespołu, dzięki czemu tworzenie oprogramowania trwa znacznie krócej i firma zajmująca się tworzeniem oprogramowania może utrzymać się na rynku.
A książkę kucharską pisze szef kuchni, a nie jakiś podrzędny kucharz. "Szefem kuchni" w zespole pracującym nad programem nie jest programista lecz project manager albo software designer w zależności od kreatywności tego "szefa kuchni" ;) Programista jest jak robotnik wytwarzający produkt w fabryce. Różnica między programistą, a robotnikiem jest taka, że programista ma trudniejszą robotę i wymagającą rozumu, a nie siły fizycznej.
Generalnie, dyskusja z Tobą na te tematy, przypomina dyskusję na temat pływania z pływakiem, który dostał się do dobrej uczelni pływackiej i myśli, że pozjadał wszystkie rozumy, a nigdy nawet nie widział wody.

Rapsod
14-10-2009, 15:16
I dlatego ja postanowiłem pogadać z Witią za siedem lat w nadziei, że do tego czasu zdobędzie jakąś elementarną wiedzę na temat wdrażania technologii, produkcji i dystrybucji dóbr. A póki co niech się chłopak cieszy. :P

Witia
14-10-2009, 17:58
Gdyby informatyk miał stworzyć cały program, to trwałoby to lata, jego firma szybko straciłaby klientów i pewnie zanim skończyłby tworzenie programu, to jego firma dawno by zbankrutowała. Od informatyka, podobnie jak od lakiernika oczekuje się jednej konkretnej czynności, a pozostałe czynności robią jego koledzy z zespołu, dzięki czemu tworzenie oprogramowania trwa znacznie krócej i firma zajmująca się tworzeniem oprogramowania może utrzymać się na rynku.
A książkę kucharską pisze szef kuchni, a nie jakiś podrzędny kucharz. "Szefem kuchni" w zespole pracującym nad programem nie jest programista lecz project manager albo software designer w zależności od kreatywności tego "szefa kuchni" ;) Programista jest jak robotnik wytwarzający produkt w fabryce. Różnica między programistą, a robotnikiem jest taka, że programista ma trudniejszą robotę i wymagającą rozumu, a nie siły fizycznej.
Jak do betonu. Oczywiście grupa wdrożeniowa składa się z wielu osób, odpowiedzialnych za różne czynności. Problem polega na tym, iż twierdzisz, że osoba która tworzy produkt za pomocą wielu wyszukanych narzędzi nie będzie potrafiła zrozumieć i pracować na własnym dziele. Jeżeli już jesteśmy w analogiach, to można by to porównać do sytuacji, w której kowal nie wie jak się walczy mieczem, który wykuł. Nie mówimy tutaj o tym, kto będzie to robił lepiej. Chodzi o sam fakt posiadania wiedzy na temat własnego produktu.


Generalnie, dyskusja z Tobą na te tematy, przypomina dyskusję na temat pływania z pływakiem, który dostał się do dobrej uczelni pływackiej i myśli, że pozjadał wszystkie rozumy, a nigdy nawet nie widział wody.
No przykro mi, że uczono Cię metod działania, ale rozumienia tego co robisz już nie.

Niklot
15-10-2009, 10:49
Jeżeli już jesteśmy w analogiach, to można by to porównać do sytuacji, w której kowal nie wie jak się walczy mieczem, który wykuł.
Jeśli nie jeden, a kilku "kowali" pracuje nad produktem, a ten produkt jest znacznie bardziej skomplikowany niż miecz, to jeden "kowal" niekoniecznie będzie umiał go obsługiwać w pełni. Może znać tylko kilka opcji tego produktu, które sam stworzył, a tych które jego koledzy stworzyli nie będzie znał czyli nie będzie umiał obsługiwać produktu, który współtworzył.
Szczerze mówiąc, to nie chce mi się sto razy tłumaczyć tego samego. Jak popracujesz, to sam zrozumiesz, choć z drugiej strony, w dzisiejszych czasach od inżynierów wymaga się umiejętności szybkiego przyswajania nowej wiedzy, w związku z czym może być Ci trudno znaleźć pracę.

Furvus
15-10-2009, 12:16
Wystarczy że utrzyma się na uczelni i doczeka do jakichś przedmiotów związanych z metodykami, projektu zespołowego czy czegoś w tym stylu. Oczywiście jeśli będzie się rozwijał w kierunku programowania.

Witia
15-10-2009, 15:10
Widzę, że do konsensusu nie dojdziemy.

A odnośnie marnego tekstu o przyswajaniu nowej wiedzy, to przyswajaną wiedzę najpierw należy weryfikować, z czym Ty Igorku, jak widać, masz problemy.

Przedmiotów związanych z metodyką programowania doczekałem się już na starci. Na początku nie jest łatwo przyznaje, ale nie jestem jeszcze żadnym programistą. Ja tylko analizuje pewne sytuacje pod kątem logicznym. Ale skoro utrzymuje się 2:1 na moją niekorzyść - muszę odpuścić ;)

Furvus
15-10-2009, 15:33
A tak z ciekawości to co macie na tym przedmiocie? Bo u mnie jakoś poważniej o tym zaczęto mówić na specjalizacji dopiero, tzn. na 3 roku. Przedmiot nazywał się zdaje się Wprowadzanie do metodyk wytwarzania systemów informatycznych :lol:

Witia
15-10-2009, 16:53
Na pierwszych kilku laboratoriach ma być wstęp do Unixa, potem C i C++

EDIT. Zauważ tylko, że ja nie studiuje informatyki. U mnie co prawda programowanie jest obecne na każdym roku, ale z punktu widzenia informatyki to wszystko zmierza definitywnie w kierunku zagadnień sieciowych.

Furvus
16-10-2009, 12:28
eee to zwykły wstęp do programowania jest. Dobrze że zaczynacie od C, bo kompletnym bezsensem w dzisiejszych czasach byłoby zaczynanie od Pascala, chociaż UW jeszcze niedawno to praktykowało (nie wiem jak jest teraz). Sieci to ogólnie fajna sprawa, ale ostatecznie to porzuciłem, bo w moim przypadku oznaczałoby to konfigurowanie routerów przez resztę życia ;)

PS. A masz pomiary (podstawy miernictwa zwykle to nazywają) na pierwszym roku? Na polibudzie warszawskiej pięknie koszą na tym przedmiocie :lol:

Witia
16-10-2009, 16:39
Nie mam. U mnie koszą na pierwszym roku na teorii obwodów, a w drugim na teorii sygnałów ;) dopiero od 3 zaczyna się tak naprawdę właściwa telekomunikacja ( czy też elektronika ), a 4 i 5 to już zupełny odlot - zaawansowane metody routingu, projektowanie sieci telekomunikacyjnych, i takie tam.

Furvus
16-10-2009, 19:58
O obwodach też dużo dobrego słyszałem ;) To jesteś na jednolitych magisterskich? Czy ten 4 i 5 rok to już jakiś 2 stopień?

Witia
16-10-2009, 21:11
Nie no coty :) gdzie na AGH jednolite magisterskie. 3,5 inżynier a potem magisterka. W zasadzie dużo osób już po tych 3 latach kończy i idzie do roboty, ale ja chyba będę chciał zrobić całość ( na koniec są nieziemskie rzeczy ;) ) o ile los pozwoli wytrwać.

Niklot
17-10-2009, 16:40
Na pierwszych kilku laboratoriach ma być wstęp do Unixa, potem C i C++
A gdzie metodyki programowania?



Dobrze że zaczynacie od C, bo kompletnym bezsensem w dzisiejszych czasach byłoby zaczynanie od Pascala
A czemu bezsensem byłoby zaczynanie od Pascala? W dzisiejszych czasach w informatyce dominują języki obiektowe i każdy język obiektowy jest podobny do innych. Oczywiście, występują pewne różnice między językami obiektowymi, np. w C++ można dziedziczyć po wielu obiektach jednocześnie, a w Javie tylko po jednym, ale za to można implementować wiele interfejsów, ale generalnie idea obiektowości we wszystkich językach obiektowych jest taka sama, a jedynie implementacja tej idei trochę się różni. Ktoś kto nauczył się jednego języka obiektowego, bez problemu przesiądzie się na inny język obiektowy. C i Pascal nie są językami obiektowymi lecz językami struktualnymi. Obiektowe języki to C++ i ObjectPascal/Delphi, ale w przypadku języków struktualnych jest podobnie jak w przypadku języków obiektowych. Generalnie nie ma znaczenia jakiego języka człowiek się nauczy. Ważniejsze jest żeby zrozumieć idee na której opierają się języki strukturalne, obiektowe, języki niskiego poziomu, języki wysokiego poziomu. A jak się już dobrze pojmie idee rządzące językami, gdy zrozumie się jaka jest różnica między językami kompilowanymi bezpośrednio do kodu maszynowego, a tymi które korzystają z jakichś maszyn wirtualnych, to wtedy należy zapoznawać się z różnymi technologiami wykorzystującymi te języki, takimi jak J2EE, .NET. Sam język programowania nie ma wielkiego znaczenia. Poznasz jeden, to szybko nauczysz się drugiego, który jest podobny. Istotne jest żeby znać technologie, które wykorzystują dany język, choć trzeba przyznać, że między technologiami też jest wiele podobieństw i jedne korzystają z osiągnięć innych. Przykładowo Hibernate, który osiągnął sukces wśród programistów Javy, stał się tak popularny, że powstała jego wersja dla .NETa, która nazywa się nHibernate. Podobnie jest z innymi technologiami.
Trzeba też zwrócić uwagę na to, że w elektronice czy telekomunikacji języki obiektowe nie mają aż tak wielkiego zastosowania jak w informatyce. Generalnie wystarczają tam języki procedurane/strukturalne. Programowanie w samym Asemblerze jest dość uciążliwe i niewygodne, więc dobrze go zastąpić językiem, który daje równie wielkie możliwości w bezpośredniej kontroli nad sprzętem, a przy tym znacznie łatwiejszym w wykorzystaniu czyli językiem C.
A co do rozpoczynania nauki programowania, to najlepiej ją rozpocząć od początku czyli od techniki cyfrowej czyli tworzenia liczników, dekoderów, enkoderów, itp. z bramek i przerzutników oraz jednoczesnej nauki Asemblera dowolnego mikroprocesora. Najlepiej od razu uczyć się Asemblera dla procesorów Intela i Motoroli. Następne w kolejności powinno być projektowanie prostych mikroprocesorów w języku VHDL, na układach reprogramowalnych. Jak ktoś stworzy najprostszy mikroprocesor i napisze dla niego prosty program w języku maszynowym, to bez wątpienia będzie doskonale wiedział w jaki sposób funkcjonują mikroprocesory, który są obecne nie tylko w komputerach, ale też w innych urządzeniach jak samochody, mikrofalówki, telewizory, itp.

Furvus
18-10-2009, 13:52
Nie no coty :) gdzie na AGH jednolite magisterskie. 3,5 inżynier a potem magisterka. W zasadzie dużo osób już po tych 3 latach kończy i idzie do roboty, ale ja chyba będę chciał zrobić całość ( na koniec są nieziemskie rzeczy ;) ) o ile los pozwoli wytrwać.
U mnie też 3,5 inżynierka (WAT). Wybierałem się na AGH, ale trochę daleko od domu. Poza tym za moich czasów jako jedyna uczelnia, z tych na które się starałem, wymagała żeby osobiście przyjechać z dokumentami... Też myślałem żeby na tym zakończyć albo ew. pójść na zaoczne, ale tak naprawdę ciekawsze sprawy są dopiero na magisterce. Teraz prawie wszystkie przedmioty u mnie mają w nazwie "wprowadzenie" lub "podstawy" ;)

Nie będę cytować całego, pełnego truizmów akapitu, tylko odniosę się do najważniejszego fragmentu:

Sam język programowania nie ma wielkiego znaczenia. Poznasz jeden, to szybko nauczysz się drugiego, który jest podobny. Istotne jest żeby znać technologie, które wykorzystują dany język, choć trzeba przyznać, że między technologiami też jest wiele podobieństw i jedne korzystają z osiągnięć innych.
Oczywiście, tylko dalej nie widzę tu wytłumaczenia sensu uczenia czysto akademickiego Pascala, z którego obiektowych odmian też już się praktycznie nie korzysta. Dużo lepiej jest nie tracić czasu i od razu zacząć od sedna, jakim jest C, także z przyczyn jakie sam wskazałeś poniżej:

Trzeba też zwrócić uwagę na to, że w elektronice czy telekomunikacji języki obiektowe nie mają aż tak wielkiego zastosowania jak w informatyce. Generalnie wystarczają tam języki procedurane/strukturalne. Programowanie w samym Asemblerze jest dość uciążliwe i niewygodne, więc dobrze go zastąpić językiem, który daje równie wielkie możliwości w bezpośredniej kontroli nad sprzętem, a przy tym znacznie łatwiejszym w wykorzystaniu czyli językiem C.
oraz dlatego że C jest dalej językiem żywym i to na nim całkowicie lub częściowo opierają się tak powszechne języki jak C++, Java czy C#. Nauka Pascala przez cały pierwszy semestr jest kompletnie bezsensowna tym bardziej, że teraz na studiach dwustopniowych jest jeszcze mnie czasu na realizację programu, a na takim 2 semestrze najlepiej poznawać już algorytmy i struktury danych, do czego idealny jest C++. Przejście na niego jest bardzo proste, gdy przez poprzednich kilka miesięcy tłukło się C. Za to przejście z Pascala utrudni dodatkowo rzecz tak banalna jak operatory, które bardzo łatwo się mylą.

Co do propozycji, by zaczynać naukę programowania od techniki cyfrowej i programowania mikroprocesorów, to tak jakby zacząć naukę pływania od pływania synchronicznego :lol:

Niklot
18-10-2009, 15:10
Nigdy się nie uczyłem Pascala. Naukę programowania zaczynałem od podstaw języka C, a później przerzuciłem się na Asemblera, a po Asemblerze znów C, C++ i cała reszta języków. Ale mimo iż nie uczyłem się Pascala, to program napisany w tym języku jest dla mnie zrozumiały i gdyby była taka potrzeba, to szybko bym się przestawił na ten język, chociaż nie chciałbym tego robić :) Ale to już inna kwestia.
Generalnie jest tak, że dobry programista w każdym języku potrafi napisać program, a taki który ogranicza się tylko do jednego języka, to "code monkey" jak ktoś go nazwał na pewnym polskim forum programistycznym.


Co do propozycji, by zaczynać naukę programowania od techniki cyfrowej i programowania mikroprocesorów, to tak jakby zacząć naukę pływania od pływania synchronicznego :lol:
Przesadzasz. Nie rozumiem skąd u ludzi bierze się ten strach przed Asemblerem i przesąd, że niby jest on trudny? To jest najprostszy język programowania do nauczenia się jaki kiedykolwiek powstał. Nie ma tam żadnych skomplikowanych obiektów, żadnych wzorców projektowych, itp. Wystarczy poznać rejestry, trochę budowę komputera i można siadać i pisać proste programiki. Zaznaczam, że proste bo do skomplikowanych programów służą języki obiektowe. W Asemblerze trudno byłoby ogarnąć zbyt skomplikowany program i trzeba by dużo pracy włożyć w napisanie go. Tak jak powiedziałem - Asembler jest bardzo łatwy do nauczenia się, ale trudno jest w nim napisać skomplikowany program dlatego powstały języki wysokiego poziomu i do tego obiektowe. Nie zmienia to faktu, że poznając Asemblera, poznaje się to co tam siedzi w pudle zwanym PC.
I zaręczam, że po poznaniu Asemblera z żadnymi wskaźnikami nie będziesz miał żadnych problemów. Ja po nauczeniu się Asemblera wróciłem do języków wysokiego poziomu i często po napisaniu programu w C/C++ zamieniałem go na kod Asemblera (BC++ 3.1 ma taką opcję). Pozwoliło mi to lepiej zrozumieć w jaki sposób kod języka wysokiego poziomu jest zamieniany na język maszynowy i dzięki temu lepiej zrozumiałem języki wysokiego poziomu.
A praktyczne zastosowanie Asemblera, to reverse enginering i łamanie zabezpieczeń antypirackich w komercyjnym oprogramowaniu czyli tzw. cracking :)
Pamięta ktoś może stronę cracking.pl? Można się było z niej bardzo wiele dowiedzieć na temat Asemblera ;)

Furvus
18-10-2009, 17:42
Nigdy się nie uczyłem Pascala. Naukę programowania zaczynałem od podstaw języka C, a później przerzuciłem się na Asemblera, a po Asemblerze znów C, C++ i cała reszta języków. Ale mimo iż nie uczyłem się Pascala, to program napisany w tym języku jest dla mnie zrozumiały i gdyby była taka potrzeba, to szybko bym się przestawił na ten język, chociaż nie chciałbym tego robić :) Ale to już inna kwestia.
Generalnie jest tak, że dobry programista w każdym języku potrafi napisać program, a taki który ogranicza się tylko do jednego języka, to "code monkey" jak ktoś go nazwał na pewnym polskim forum programistycznym.
Uczyłem się trochę Pascala tylko w liceum i bardzo się cieszę, że nie miałem z nim styczności na studiach. Oczywiście dziś gdybym miał coś w nim napisać, to pewnie nie sprawiłoby mi to problemów, zresztą kiedyś na poprzednim wcieleniu forum ktoś prosił o pomoc w pracy domowej i tam napisałem mu jakiś programik w Pascalu, nie używając nawet kompilatora tego języka, ponieważ nie chciało mi się go instalować ;) Program o tej samej strukturze w C działał poprawnie. Za to miałem na studiach styczność z opartą częściowo na Pascalu Adą, która to pozwoliła mi bardzo dobrze zrozumieć zagadnienia współbieżności.



Co do propozycji, by zaczynać naukę programowania od techniki cyfrowej i programowania mikroprocesorów, to tak jakby zacząć naukę pływania od pływania synchronicznego :lol:
Przesadzasz. Nie rozumiem skąd u ludzi bierze się ten strach przed Asemblerem i przesąd, że niby jest on trudny? To jest najprostszy język programowania do nauczenia się jaki kiedykolwiek powstał. Nie ma tam żadnych skomplikowanych obiektów, żadnych wzorców projektowych, itp. Wystarczy poznać rejestry, trochę budowę komputera i można siadać i pisać proste programiki. Zaznaczam, że proste bo do skomplikowanych programów służą języki obiektowe. W Asemblerze trudno byłoby ogarnąć zbyt skomplikowany program i trzeba by dużo pracy włożyć w napisanie go. Tak jak powiedziałem - Asembler jest bardzo łatwy do nauczenia się, ale trudno jest w nim napisać skomplikowany program dlatego powstały języki wysokiego poziomu i do tego obiektowe. Nie zmienia to faktu, że poznając Asemblera, poznaje się to co tam siedzi w pudle zwanym PC.
I zaręczam, że po poznaniu Asemblera z żadnymi wskaźnikami nie będziesz miał żadnych problemów. Ja po nauczeniu się Asemblera wróciłem do języków wysokiego poziomu i często po napisaniu programu w C/C++ zamieniałem go na kod Asemblera (BC++ 3.1 ma taką opcję). Pozwoliło mi to lepiej zrozumieć w jaki sposób kod języka wysokiego poziomu jest zamieniany na język maszynowy i dzięki temu lepiej zrozumiałem języki wysokiego poziomu.
A praktyczne zastosowanie Asemblera, to reverse enginering i łamanie zabezpieczeń antypirackich w komercyjnym oprogramowaniu czyli tzw. cracking :)
Pamięta ktoś może stronę cracking.pl? Można się było z niej bardzo wiele dowiedzieć na temat Asemblera ;)
Nie czuję żadnego strachu przed Asemblerem (widzę że to spolszczona wersja oryginalnej nazwy), uczyłem się go na pierwszym semestrze równolegle z C, tyle że oczywiście podstaw. Jak sam przyznałeś do nauczenia się jest prosty (w końcu wystarczy kilkanaście podstawowych instrukcji w tym parę jumpów, tablica przerwań i można pisać), tyle że trudno napisać w nim coś bardziej sensownego ;) Ze wskaźnikami też nie miałem problemów, poza wychodzeniem za tablicę czasami, ale to dość powszechny błąd, bardzo łatwy do naprawienia :) Jednak wolę pozbawioną wskaźników Javę. Asembler jest przydatny, ale w specyficznych zastosowaniach (przy tworzeniu cracków nikt cię nie zatrudni ;) ), więc nie widzę potrzeby żeby męczyć nim (poza podstawami, które trzeba znać) ogół braci informatycznej.

Rapsod
24-10-2009, 20:14
Witia zarzucał mi, iż udowadniam wyższość humanistów. Postanowiłem to zrobić.
Jeden taki humanista, powiedzmy filolog; jest w stanie doprowadzić do podpisania umowy, na mocy której do naszego kraju trafi więcej samochodów, niż wyprodukowałaby armia inżynierów. Co prawda będą oni musieli wtedy wyprodukować więcej, powiedzmy, samolotów; ale i tak jeden taki humanista zastępuje tu rzeszę robotników i inżynierów (a konkretniej godzin pracy), której wielkość zależy od różnicy czasu potrzebnego do wyprodukowania samolotów a samochodów oraz od rozmiarów produkcji. Może ich być dziesięciu, mogą być tysiące.

Propos podziału nauk, zauważyłem iż próbowałeś się bronić używając zamiennie określeń nauki ścisłe oraz nauki techniczne. Wytłumacz mi proszę cóż takiego technicznego jest w matematyce, albo w biologii? I czyj podział można o kant...?

Witia
24-10-2009, 21:13
Witia zarzucał mi, iż udowadniam wyższość humanistów. Postanowiłem to zrobić.
Jeden taki humanista, powiedzmy filolog; jest w stanie doprowadzić do podpisania umowy, na mocy której do naszego kraju trafi więcej samochodów, niż wyprodukowałaby armia inżynierów. Co prawda będą oni musieli wtedy wyprodukować więcej, powiedzmy, samolotów; ale i tak jeden taki humanista zastępuje tu rzeszę robotników i inżynierów (a konkretniej godzin pracy), której wielkość zależy od różnicy czasu potrzebnego do wyprodukowania samolotów a samochodów oraz od rozmiarów produkcji. Może ich być dziesięciu, mogą być tysiące.

Propos podziału nauk, zauważyłem iż próbowałeś się bronić używając zamiennie określeń nauki ścisłe oraz nauki techniczne. Wytłumacz mi proszę cóż takiego technicznego jest w matematyce, albo w biologii? I czyj podział można o kant...?
Ponoć miałeś się odezwać dopiero za 5 lat i wysłać mi rocznego PIT-a, no ale ok...

1. Nie czytasz co się do Ciebie pisze. Twój przykład z samolotem jest oczywiście prawdziwy i trafny, z tym, że nie nadal nie rozumiesz pojęcia popytu. Jakie jest zapotrzebowanie w skali kraju na mega-mózga socjologa od wszystkiego, a jakie na rzesze wyspecjalizowanych inżynierów, ekspertów w swoich wąskich dziedzinach ?

2. Podział na nauki ścisłe i humanistyczne, choć nieprecyzyjny, gwarantuje klasyfikację każdej dziedziny wiedzy w jego obszarze. Twój podział tego nie zapewnia. Z tego wynika, że ten pierwszy jest lepszy. Kropka.

Rapsod
24-10-2009, 21:41
Ponoć miałeś się odezwać dopiero za 5 lat i wysłać mi rocznego PIT-a, no ale ok...

Za 7 lat, abyś miał szansę już się wkręcić w zawód. I tak zrobimy. Tutaj napisałem o innej wydumanej kwestii - udowadniania wyższości humanistów, o której nie było wcześniej ani słowa.


Podział na nauki ścisłe i humanistyczne, choć nieprecyzyjny, gwarantuje klasyfikację każdej dziedziny wiedzy w jego obszarze.

1. Nie gwarantuje.
2. Nie ma żadnego uzasadnienia typu przedmiot badań, czy metody badań.


Nie czytasz co się do Ciebie pisze. Twój przykład z samolotem jest oczywiście prawdziwy i trafny, z tym, że nie nadal nie rozumiesz pojęcia popytu. Jakie jest zapotrzebowanie w skali kraju na mega-mózga socjologa od wszystkiego, a jakie na rzesze wyspecjalizowanych inżynierów, ekspertów w swoich wąskich dziedzinach ?

1. Napisałem Ci już kilka razy jakie jest zapotrzebowanie i realne zatrudnienie, ale wciąż nie wierzysz liczbom, więc to uważam już za zbędne (zwłaszcza, że sam sobie właśnie zaprzeczyłeś: Twój przykład z samolotem jest oczywiście prawdziwy i trafny).
2. Socjolog to nie humanista.
3. Jeden socjolog firmy badawczej nie tworzy, podobnie jak jeden informatyk. Są specjaliści od desk research (które swoją drogą na Zachodzie często już wystarczają), od analiz, od ankiet, od programów statystycznych, od public relations, od technologii CATI, od prognoz, etc.
4. Bo oczywiście eksperci w wąskich dziedzinach są tylko w informatyce i ta wąska dziedzina to wyrocznia i nasza przyszłość.
5. Ponownie zapytam: Co zrobi takowy ekspert, gdy zastąpi go maszyna? Bez wykształcenia ogólnego nie będzie potrafił nawet się niczego nowego nauczyć oprócz wklepywania jednego rodzaju danych.


Twój podział tego nie zapewnia. Z tego wynika, że ten pierwszy jest lepszy. Kropka.

1. Nie jest mój.
2. Zapewnia. I kropka. Chyba, że chcesz ponownie trafić do łapu - capu...

Witia
25-10-2009, 09:05
1. Napisałem Ci już kilka razy jakie jest zapotrzebowanie i realne zatrudnienie, ale wciąż nie wierzysz liczbom, więc to uważam już za zbędne (zwłaszcza, że sam sobie właśnie zaprzeczyłeś: Twój przykład z samolotem jest oczywiście prawdziwy i trafny).
2. Socjolog to nie humanista.
3. Jeden socjolog firmy badawczej nie tworzy, podobnie jak jeden informatyk. Są specjaliści od desk research (które swoją drogą na Zachodzie często już wystarczają), od analiz, od ankiet, od programów statystycznych, od public relations, od technologii CATI, od prognoz, etc.
4. Bo oczywiście eksperci w wąskich dziedzinach są tylko w informatyce i ta wąska dziedzina to wyrocznia i nasza przyszłość.
5. Ponownie zapytam: Co zrobi takowy ekspert, gdy zastąpi go maszyna? Bez wykształcenia ogólnego nie będzie potrafił nawet się niczego nowego nauczyć oprócz wklepywania jednego rodzaju danych.
Nic nie podałeś. Zarzuciłeś tekstem o zaglądnięciu do danych GUS-u i opierałeś się na nic nie mających do rzeczy liczbach odnośnie procentowej ilości osób kształcących się na danym szczeblu edukacyjnym.
Podałem Ci linki odnośnie zatrudnienia, płac - podałem linki ale oczywiście skomentować nie raczyłeś, bo jeżeli fakty przeczą tezie... to wiadomo co się dzieje.

Podam inny
http://miasta.gazeta.pl/plock/1,35694,5240393.html

http://www.rynekpracy.pl/artykul.php/wpis.39

http://portal.wsiz.rzeszow.pl/strona.aspx?id=1053

i najciekawszy ostatni:
http://praca.biolog.pl/popyt,i,podaz,na ... cy-p5.html (http://praca.biolog.pl/popyt,i,podaz,na,rynku,pracy-p5.html)

Jeżeli nie umiesz wyciągać z tego wniosków, to świadczy tylko i wyłącznie o Tobie, a raczej upartości i braku zdolności samodzielnego i analitycznego myślenia. Nie mam zamiaru wykłócać się z typem, który dla podbudowania własnego ego będzie przeinaczał fakty.

Rapsod
25-10-2009, 09:58
Z jednego z artykułów: Dostępne badania oraz analiza liczby pojawiających się w Internecie ogłoszeń pozwalają wyciągnąć wnioski na temat zapotrzebowania na inżynierów określonych specjalizacji. Z kolei wywiady z pracownikami największych przedsiębiorstw pomagają ustalać prognozy braku konkretnych specjalistów w 2009, 2010 a nawet 2013 roku. - kpisz sobie? Teraz obok PWN - u jakieś losowe wywiady stały się dla Ciebie wyrocznią? Prognozy opiera się o wieloczynnikowe analizy regresji, a nie o wywiady. Litości...


Nic nie podałeś. Zarzuciłeś tekstem o zaglądnięciu do danych GUS-u i opierałeś się na nic nie mających do rzeczy liczbach odnośnie procentowej ilości osób kształcących się na danym szczeblu edukacyjnym.

Podałem Ci linki do kilku roczników statystycznych i rynkowych, prezentujących realne zatrudnienie a nie fantasmagorie na podstawie kilku wywiadów.


i opierałeś się na nic nie mających do rzeczy liczbach odnośnie procentowej ilości osób kształcących się na danym szczeblu edukacyjnym.


To akurat ma ogromne znaczenie. Ale ważniejsze są dane, które podałem o bezrobociu.

Propos ostatniego linka: Załóżmy, że w to wierzę (mimo kompletnego braku danych skąd oni te oferty wytrzasnęli, ale coś czuję że policzyli własne). I co z tego wynika? Bo ja raczej widzę tutaj zapotrzebowanie na ludzi z branży handel i sprzedaż (czyli ludzi po kierunkach społecznych i zarządzaniu), potem na biznes, finanse, ubezpieczenia; czyli dla ekonomistów; a dopiero następnie enigmatyczne sformułowanie telekomunikacja i zaawansowane technologie (które najwyraźniej Cię cieszy). Jest relatywnie duże. Gratuluję więc, jeśli będzie Was mniej niż 8,6% (co ja wypisuję...?). Idąc dalej: zapotrzebowanie na branżę skorelowaną z handlem: transport i logistyka trzy razy mniejsze niż na tę pierwszą. Ciekawe jakim sposobem i kogo w takim razie potrzeba do handlu jak nie logistyków? :roll:

To może inaczej: Podziel mi proszę te 15 kategorii na humanistyczne i ścisłe. :D Może wtedy przejrzę na oczy.

Druga tabela nie mówi nic, poza tym, że potrzebni są wszyscy; a wybitnie wybija się ten podejrzany handel z wyłączeniem logistyki. Ogólnie informatycy (bo zgaduję, że o to Ci chodzi) wymagani są w liczbie 2 - 3 razy większej niż producenci, doradcy, itp. I znów zapytam: a ilu jest tych informatyków i jak kształtują się ich płace w porównaniu z takimi doradcami? Nie odpowiadaj. Pogadamy za siedem lat.

I na końcu zamieścili jednak metodologię. Tłumaczy ona doskonale wyniki ostatniej tabeli, która winna mi odpowiedzieć na ostatnie pytanie:

Rynek pracy specjalistów I kwartał 2008” został przygotowany na podstawie analizy 56126 ofert pracy, które zostały zamieszczone w I kwartale 2008 roku w portalu Pracuj.pl. Analiza dotyczy wyłącznie miejsc pracy oferowanych w przedsiębiorstwach osobom z wyższym wykształceniem. Nie obejmuje ofert zgłaszanych przez urzędy administracji publicznej ani propozycji kierowanych do studentów lub pracowników fizycznych.

Wskaźnik RPS Index obrazuje relację między zapotrzebowaniem firm na pracowników (mierzonym ilością ogłoszeń zamieszczonych w badanym okresie) a popytem na pracę (mierzonym średnią tygodniową ilością odsłon na 1 ogłoszenie w badanym okresie). - z takim czymś to do każdego, tylko nie do mnie. Mogliby chociaż policzyć wysłane CV, a nie kliknięcia. Chyba zajrzę tam i trochę popodbijam im statystykę. :D Jeśli to są te Twoje fakty, to naprawdę...

Płock, mimo małych rozmiarów, ma potężny przemysł i niech sobie kształci ludzi odpowiednio dla siebie. I tak ponosi od kilku lat miliardowe straty. Wśród tych 10 najbardziej pożądanych kierunków nie ma teleinformatyki? Straszne...
Link ,,rzeszowski" to jakiś zlepek artykułów z różnych lat i jakoś dziwnie sprzeczny z tym raportem Ministerstwa z linku ,,płockiego". Każdy znajdzie coś dla siebie.

Czekam więc na Twoją definicję ,,nauk ścisłych" i na odniesienie się do danych z roczników statystycznych i roczników pracy na temat OBECNEGO zatrudnienia, a nie fantazji o przyszłych 90% - owych wzrostach zapotrzebowań na informatyków (tudzież w innych miejscach na inne profesje zależnie od tego kogo pytali).

Niklot
25-10-2009, 14:07
I znów zapytam: a ilu jest tych informatyków i jak kształtują się ich płace w porównaniu z takimi doradcami? Nie odpowiadaj.
To skoro Witia ma nie odpowiadać, to ja pozwolę sobie odpowiedzieć ;)
Płace informatyków są bardzo rozbieżne. Według magazynu Forbes pierwsze miejsce wśród najbogatszych ludzi zajmuje... informatyk - Bill Gates. I co ciekawe, on nawet nie skończył studiów. Miliarderami są również tacy informatycy jak Siergiej Brin i Larry Page, którzy są twórcami słynnej wyszukiwarki google. Ponoć Siergiej ma 18,7 mld dolarów, a Larry ma 17,6 mld dolarów i wciąż oni są bardzo młodymi ludźmi i jeszcze dużo mogą zarobić. Bliski kolega Billa Gatesa - Paul Allen, również informatyk (razem programowali w młodości) ma dziś 21 mld dolarów na koncie i był głównym inwestorem stojącym za projektem budowy pewnego pojazdu kosmicznego.
To są przykłady zza oceanu. Wróćmy do Polski. Kiedyś widziałem w telewizji wywiad z informatykiem Łukaszem Foltynem, twórcą komunikatora Gadu-Gadu. Ponoć ma on już na koncie kilka milionów złotych i do końca życia nie musi już pracować. Inny przykład - Maciej Popowicz, jeszcze studiów nie miał skończonych, a już stworzył Naszą Klasę, dzięki której zarobił jakieś 150 - 200 mln zł.
Oczywiście są też informatycy, którzy pracują w jakiejś firmie, w małym miasteczku w Polsce i mają jakieś 1500 zł na rękę, plus jakieś dodatki. Są też tacy, którzy są tzw. wolnymi strzelcami lub z angielskiego freelancerami. Trudno ustalić ile tacy zarabiają. Jak mają dobrą opinię, są znani w pewnych środowiskach, są prawdziwymi fachowcami, to mają dobre zlecenia i dużo zarabiają.
Generalnie, jak ktoś jest w czymś dobry, jak kogoś pasjonuje jego praca, to taki ktoś dużo zarabia i nie ważne jaki zawód wykonuje. Nawet jak ktoś jest śmieciarzem i ma solidną firmę, która dobrze sprząta i jest miła dla klientów, to również taki ktoś może dużo zarabiać i mieć pełne ręce roboty.

Witia
25-10-2009, 15:48
Teraz obok PWN - u jakieś losowe wywiady stały się dla Ciebie wyrocznią? Prognozy opiera się o wieloczynnikowe analizy regresji, a nie o wywiady. Litości...

Wybacz o Alfo i Omego, że nie jesteś dla mnie autorytetem za którym gotów jestem skoczyć w przepaść. Jeżeli mamy sytuacje Rapsod vs. PWN, to bez zastanowienia wybieram to drugie. Sory.


To akurat ma ogromne znaczenie. Ale ważniejsze są dane, które podałem o bezrobociu.
Jaja sobie robisz ? Co ma procent bezrobocia wśród ludzi z danym wykształceniem ( podział na podstawowe, średnie, wyższe, itd ), do zapotrzebowania na konkretne typy zawodów na rynku pracy ?!


Propos ostatniego linka: Załóżmy, że w to wierzę (mimo kompletnego braku danych skąd oni te oferty wytrzasnęli, ale coś czuję że policzyli własne). I co z tego wynika? Bo ja raczej widzę tutaj zapotrzebowanie na ludzi z branży handel i sprzedaż (czyli ludzi po kierunkach społecznych i zarządzaniu), potem na biznes, finanse, ubezpieczenia; czyli dla ekonomistów; a dopiero następnie enigmatyczne sformułowanie telekomunikacja i zaawansowane technologie (które najwyraźniej Cię cieszy). Jest relatywnie duże. Gratuluję więc, jeśli będzie Was mniej niż 8,6% (co ja wypisuję...?). Idąc dalej: zapotrzebowanie na branżę skorelowaną z handlem: transport i logistyka trzy razy mniejsze niż na tę pierwszą. Ciekawe jakim sposobem i kogo w takim razie potrzeba do handlu jak nie logistyków? :roll:
Jeżeli dla Ciebie w Handlu, finansach, itd pracują ludzie po kierunkach społecznych, to naprawdę gratuluje. W końcu od dziesięcioleci wiadomo, że po lingwistyce, europeistyce, socjologi, psychologi, itd, jedyne co trzeba zrobić to zgłosić się na stanowisko księgowego czy analityka.

Sprawa druga. Telekomunikacja, budownictwo, przemysł ciężki, lekki, logistyka, it, to jak najbardziej branże dla wszelkiej maści inżynierów. Jeżeli zsumujemy tylko te wymienione, to otrzymamy ~ 34 procent. Dodaj do tego niektóre działki z branży handlowej, czy biznesowej i tak oto wyłania nam się dosyć stabilny obraz sytuacji.

Sprawa trzecia. Sprawdź sobie facet definicje słowa logistyka, a potem przeglądnij 5 letni rozkład zajęć z jakiejś uczelni dla tego kierunku.


To może inaczej: Podziel mi proszę te 15 kategorii na humanistyczne i ścisłe. :D Może wtedy przejrzę na oczy.
Ja już zaklasyfikowałem Ci w oparciu o definicje z PWN-u kilka przykładów.

Ja mówiłem, że ten podział jest bardzo ogólny i czasem niesprawiedliwy, ale on przynajmniej pozwala na klasyfikację wszystkich dziedzin wiedzy, z cytowanym w łapu capu 'odlewnictwem dzwonów' również.


Płock, mimo małych rozmiarów, ma potężny przemysł i niech sobie kształci ludzi odpowiednio dla siebie. I tak ponosi od kilku lat miliardowe straty. Wśród tych 10 najbardziej pożądanych kierunków nie ma teleinformatyki? Straszne...
Link ,,rzeszowski" to jakiś zlepek artykułów z różnych lat i jakoś dziwnie sprzeczny z tym raportem Ministerstwa z linku ,,płockiego". Każdy znajdzie coś dla siebie.

Na co to jest dowód ? Wśród najbardziej pożądanych kierunków w Mogadiszu pewnie też nie ma telekomunikacji ?


a nie fantazji o przyszłych 90% - owych wzrostach zapotrzebowań na informatyków

Cytuję:
...Ponad 90 proc. - o tyle wzrośnie zapotrzebowanie na specjalistów IT w 2010 r. w porównaniu z 1996 r.... ("Puls Biznesu")

...Z raportu IDC (International Data Corporation) wynika, że do 2008 r. w Unii Europejskiej zabraknie pół miliona ekspertów od technologii sieciowych... ("Puls Biznesu")

..Potrzebujemy specjalistów z zakresu informatyki, telekomunikacji, elektroniki. Szukamy m.in. fachowców ds. rozwoju oprogramowania, integratorów projektów, testerów systemów, architektów systemów i oprogramowania, kierowników produktów i specjalistów ds. wsparcia technicznego... ("Rzeczpospolita")

Ale drodzy forumowicze... Nasz czcigodny Sensei Rapsod nie uznaje stanowiska ekspertów i prestiżowych czasopism. Jego platońska wiedza nakazuje mu myśleć inaczej i kreować jedyną słuszną prawdę.