PDA

Zobacz pełną wersję : Pomysły na długofalowa politykę zagraniczną Polski



Furiusz
21-09-2009, 13:03
Taka dyskusja już się toczy w temacie o polityce USA, warto by ją tu przenieść by nie zaśmiecać wątku.

Demand
21-09-2009, 13:26
Ja się poniekąd mam podobne zdanie co Witia, że niezłym pomysłem byłoby utworzenie takiego bloku w centrum Europy (Polska, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia, Węgry). Bo zobaczcie, mamy skupisko państw o bardzo podobnych interesach - nie są duże, więc potrzebują jakiegoś zabezpieczenia przed "koncertem mocarstw", większość kwestii spornych albo wygasła albo jest w fazie wygaszania, są w podobnym stanie, czyli rozwijającym się. Myślę, że w razie czego łatwiej jest poza tym zdominować każde z tych państw po kolei, niż walczyć ze wszystkimi na raz.

Tylko bez nadinterpretacji proszę, nie mam tu na myśli Związku Socjalistycznych Republik Wyszehradzkich, tylko sojusz wojskowy i ewentualnie ułatwienia w kwestii wzajemnego obrotu gospodarczego między państwami.

Furiusz
21-09-2009, 13:58
Raczysz żartować, wygasają? popatrz na sytuacje jaka istnieje między Słowacją a Węgrami - gdzie premierzy obrażają się na siebie i nie wpuszczają do swoich państwa? To nie jest wygasający konflikt ale konflikt który staje się coraz bardziej otwarty.

Rapsod
21-09-2009, 14:24
tylko sojusz wojskowy i ewentualnie ułatwienia w kwestii wzajemnego obrotu gospodarczego między państwami.

NATO i CEFTA nic Ci nie mówią?

Demand
21-09-2009, 20:05
popatrz na sytuacje jaka istnieje między Słowacją a Węgrami - gdzie premierzy obrażają się na siebie i nie wpuszczają do swoich państwa?
No to widzę, że się muszę przyznać do ignorancji w tym temacie. O co tam idzie, że się gardłują, bo nie słyszałem o spięciach?

NATO i CEFTA nic Ci nie mówią?
No CEFTA to jeszcze można podciągnąć pod część idei o której pisałem, ale NATO to już tak średnio, bo NATO to przede wszystkim USA i bez ich aprobaty to sobie możemy palcem w nosie pogmerać w ramach działań Paktu. A tu właśnie chodzi o to, żeby choć trochę uniezależnić się od mocarstw.

KWidziu
21-09-2009, 20:17
No to widzę, że się muszę przyznać do ignorancji w tym temacie. O co tam idzie, że się gardłują, bo nie słyszałem o spięciach?

O mniejszości i historię. O Górnych Węgrzech kolega nie słyszał?

Znowu międzymorze wraca - może coś jest w tej idei.

Brutus
21-09-2009, 20:53
Co do długofalowej koncepcji polityki zagranicznej, to oprócz dążeń do NATO i UE, to nigdy nic takie nie mieliśmy. Chociaż ostatnio przeforsowaliśmy razem ze Szwedami projekt partnerstwa wschodniego, co pokazuje że jednak potrafimy wykorzystywać instrumenty UE dla naszych interesów.
Uważam jednak że przewidywanie i układanie planów w polityce zagranicznej na długi okres czasu jest często "wróżeniem z fusów" (zbyt wiele nie wiadomych).




No to widzę, że się muszę przyznać do ignorancji w tym temacie. O co tam idzie, że się gardłują, bo nie słyszałem o spięciach?

O mniejszości i historię. O Górnych Węgrzech kolega nie słyszał?

Znowu międzymorze wraca - może coś jest w tej idei.

Która zakończyła się nie wypałem, kiedyś Węgry mieli na pieńku z Czechosłowacją i Rumunią, a teraz "tylko" ze Słowakami.


Ja się poniekąd mam podobne zdanie co Witia, że niezłym pomysłem byłoby utworzenie takiego bloku w centrum Europy (Polska, Czechy, Słowacja, Litwa, Łotwa, Estonia, Węgry).

A Ukraina, bez tego wschodniego sąsiada nie mamy o czym rozmawiać? W końcu od drogi jaką obierze to państwo zależy pozycja Rosji. Także pojawia się pytanie czy wymienione przez ciebie kraje chciały by jednak z nami współpracować?

Adamsky
21-09-2009, 20:57
Wprowadźcie liberalizm gospodarczy, uproście prawo, a w ciągu 30 lat sami będziecie dyktować warunki w tej części Europy.
Żyjąc dalej w gospodarce społeczno-kapitalistycznej wykończycie się zanim przekonacie jakikolwiek inny kraj do swych racji.

Elrond
21-09-2009, 20:59
Pierwsza kluczowa kwestia naszej racji stanu, to zablokować eurokonstytutę(pod nazwą "traktatu reformującego") za wszelką cenę. Jeśli gniot przejdzie, to całą naszą politykę zagraniczną, a i 90% wewnętrznej będziemy mieli robione poza naszymi granicami. No teraz często wygląda, jakby było identycznie, ale po ratyfikacji gniota opadną już listki figowe.

Druga sprawa - jak wykorzystać wzajemne animozje i sprzeczne interesy mocarstw, by to wszystko działało na naszą korzyść i byśmy mogli przy tym zachować maksimum niezależności. W obecnej sytuacji to przypomina taniec na linie ;)


A Ukraina, bez tego wschodniego sąsiada nie mamy o czym rozmawiać? W końcu od drogi jaką obierze to państwo zależy pozycja Rosji.

Tu jesteśmy bezradni. "Pomarańczowi" są bezsilni. Z Partią Regionów mamy przechlapane po poparciu "pomarańczowej rewolucji". Nacjonaliści i banderowcy to już nas otwarce nie lubią i możemy im jedynie napluć w twarz. Jak się mamy odnaleźć w takiej sytuacji :?: Sama Ukraina nie bardzo chyba wie, dokąd chce iść. O NATO i UE może pomarzyć. W objęcia "matuszki Rassiji" cała też nie chce. Najlepiej by było mieć ją po naszej stronie, tylko jak to zrobić :?: Jak dla mnie to węzęł bez rozwiązania. Trzeba poczekać na przyszły rok i rozstrzygnięcia - kto tam kogo ;)


Wprowadźcie liberalizm gospodarczy, uproście prawo, a w ciągu 30 lat sami będziecie dyktować warunki w tej części Europy.

O i to podstawa. Najpierw zdemontujmy III RP i stwórzmy normalną kapitalistyczną wolną Polskę. Bez tego można sobie resztę darować.

Furiusz
21-09-2009, 21:16
Która zakończyła się nie wypałem, kiedyś Węgry mieli na pieńku z Czechosłowacją i Rumunią, a teraz "tylko" ze Słowakami.
z Rumunią jak najbardziej tez, natężenie było jakiś rok, dwa temu teraz skoncentrowano się na darciu kotów między Słowacja a Węgrami.


A Ukraina, bez tego wschodniego sąsiada nie mamy o czym rozmawiać?
Kwestia Ukrainy patrz posty wyżej, to niezbyt realny pomysł.


W końcu od drogi jaką obierze to państwo zależy pozycja Rosji
Ciekawe, czemu tak sądzisz?

Furiusz
11-10-2009, 10:01
Tak się ostatnio zastanawiałem i mam kilka przemyśleń, jak ktoś chce się męczyć i je przeczytać to zapraszam do dyskusji.

Otóż mam takie wrażenie, że podstawową rzeczą jakiej brakuje obecnemu rządowi jest brak polityki zagranicznej - nie w sensie działania ale planu na nią.
Wydaje mi się, że rządy Kaczyńskiego miały ciekawy plan i pomysł na politykę.
Zdaje się, że zakładała ona trzy (może nawet cztery) aksjomaty na których budował tąż politykę premier Kaczyński - są to doktryna dwóch wrogów - Niemiec i Rosji, oraz aksjomat sojuszu z USA (ew. trwania UE jako czwarty).
Tu pojawia się Turcja, który to kraj jest odpowiedzią na wszelkie bolączki. zwróćcie uwagę, że Kaczyński często wspominał o wartościach chrześcijańskich spajających UE i ważnych dla powstania i rozwoju Europy, a jednocześnie to on rzucił hasło zaproszenia Turcji do UE czy w wersji mniej skrajnej dania temu krajowi jakiś większych obietnic na wstąpienie do UE. Są to postulaty wzajem się wykluczające, Turcja krajem chrześcijańskim z pewnością nie jest, z Europa jako taka ma dość słabe związki a przez cała historię raczej wojenne niż pokojowe.
Zatem co skłoniło do takich kroków Jarosława? Wydaje mi się, że była ona odpowiedzią z jednej strony na potrzebę dywersyfikacji dostaw gazu i ropy - poprzez rurociąg biegnący z Kazachstanu przez Gruzję i Turcję właśnie. Raz rozwiązywałoby to kwestie dostaw surowców i zawsze wiszącej nad nami groźby zakręcenia kurka (zwłaszcza po sprawie z rafinerią Możejki) a dwa godziłaby bezpośrednio w interesy Rosji, osłabiając jej wpływy w naszym kraju. Dodatkowo, Turcja jako kraj mocno zaangażowany na kaukazie byłaby siła przeciwstawiająca się ekspansywnej polityce federacji w tym regionie (vide Gruzja i ostatni konflikt zbrojny). Pamiętać należy, że konflikt Turecka Rosyjski ma długa datę i oba społeczeństwa o nim pamiętają i są stosunkowo wrogo do siebie usposobione. Co jest tylko dodatkowym bonusem biorąc pod uwagę wspomnianą doktrynę dwóch wrogów. Kolejny bonus to sojusz Turcji z USA, co w jakiś sposób zapewne miało by wzmacniać nasz dwustronny sojusz z USA (czy tez ew. dwustronny sojusz).
Rurociąg biegnący do nas z Turcji tworzyłby tez związki gospodarcze między naszymi krajami ( a jednocześnie tworzyłoby taki związek czy tez umacniało CEFTĘ). Dodatkowo gdyby Turcja weszła do UE przy pomocy Polski, jakieś poczucie wdzięczności, czy nawet sympatii by było i nasze stosunki dwustronne były by zapewne jeszcze mocniejsze.
To jeśli idzie o Rosję (i po części UE)
Niemcy. Pamiętając o tym, że niedługo ma być wprowadzony system głosowania większościowego (na który to zgodził się Kaczyński) trzeba by poszukać kontrapunktu dla tych największych - a więc Niemców, którym wystarczy koalicja małych państewek (znacznie łatwiej na nie wpływać), by przeprowadzić dowolny projekt. pamiętać tez trzeba o tym, że te rozwiązanie ustrojowe, forsowała Francja z Niemcami i kraje te łącznie byłby w tym systemie w stanie przeforsować dosłownie każdy projekt.
Kontrapunktem byłaby tu w projekcie Kaczyńskiego czy też projekcie zacieśnienia sojuszu z Turcją, właśnie ten kraj.
System większościowy opiera się na liczbie ludności - Niemcy 82 046 000, Francja 63 753 140, Wielka Brytania 58 107 500, Włochy 60 054 511, zatem w dzisiejszej UE nie ma kontrapunktu równoważącego siłę Niemiec. Tymczasem w momencie wejścia do UE Turcji to ona staje się drugą siła z 71 893 000 ludności (http://www.research-pmr.com/pl/Geograph ... urcja.html (http://www.research-pmr.com/pl/Geographical_coverage/Turcja.html) ciekawy tekst nie do końca związany z tematem) zakładając dość silne więzi łączące ew. nasze kraje, uzyskujemy sojusznika silnego, który umożliwia nam blokowanie niekorzystnych inicjatyw Niemiec czy Francji a jednocześnie umożliwiającego nam ( razem z krajami CEFTA, etc) przy ich pomocy przeforsować projekty korzystne dla państw nowych w UE czyli właśnie nas.

jak dla mnie brakuje obecnemu rządowi takiego podejścia.

Goraco zapraszam do dyskusji.

11-10-2009, 10:58
Przeczytałem z zaciekawieniem, i jestem pod wrażeniem optymizmu, który wyziera zza słów tego posta...Moim zdaniem, odnosząc się do tego co powyżej jest napisane, żaden rząd od momentu, gdy styropian dorwał się do władzy, nie ma pomysły na na politykę zagraniczną...Były dwie parie, które głośno mówiły o tym, to Lech Wałęsa je zniszczył, łącznie z ich przywódcami...Do dzisiaj , tak naprawdę oscylują gdzieś na marginesie życia politycznego....Musi nastąpić totalna wymiana ludzi parających się polityką, nie chodzi mi o ich wiek, ale o staż, w polityce...Nim, to nastąpi, muszą po prostu zajść zmiany w mentalności ludzkiej, a to już kwesta, wielu lat...
pozdrawiam

Furiusz
11-10-2009, 12:13
gdy styropian dorwał się do władzy
Zaciekawiłeś mnie, możesz rozszerzyć o co chodzi ze styropianem?

11-10-2009, 12:46
gdy styropian dorwał się do władzy
Zaciekawiłeś mnie, możesz rozszerzyć o co chodzi ze styropianem?


Styropian - ma związek z ludźmi, którzy aktywnie strajkowali jako pracownicy fabryk. W trakcie strajku spali na styropianie oczywiście. ;) Następnie, tak kiedyś określano, polityków, którzy strajkowali, jak np. tacy dwaj , co ukradli księżyc. Reasumując odnosi się, do tych z tzw. Solidarności, którzy dorwali się do władzy...Czy, tyle wystarczy wyjaśnienia? ;)

Furiusz
11-10-2009, 13:00
Tak też myślałem, choć czy ja wiem czy tylko oni? Wszak nasze rządy czy prezydentury to także ludzie z obozu przeciwnego i nie wiem czy oni prowadzili jakąś ciekawsza politykę zagraniczną.

Co do optymizmu, wolę go niż pesymizm :D

11-10-2009, 13:52
Tak też myślałem, choć czy ja wiem czy tylko oni? Wszak nasze rządy czy prezydentury to także ludzie z obozu przeciwnego i nie wiem czy oni prowadzili jakąś ciekawsza politykę zagraniczną.

Co do optymizmu, wolę go niż pesymizm :D


Parafrazując słowa piosenki - To jedna wielka Stołu Okrągłego i Magdalenki rodzina :lol: Zobacz, ile osób za malwersacje, kombinacje itd...poniosło konsekwencje w ciągu ostatnich 20 lat ;) ...

Też uważam, że trzeba z tego, co nas spotyka codziennie- znaleźć, wykrzesać optymizm ;)
Wracając do tematu, to polityka zagraniczna, taka tradycja, jest oparta o mity i legendy :lol: Więcej w niej chciejstwa, niż pragmatyzmu i zwykłego normalniejszego rozsądku...Przykłady tego, są od 600 lat, i na trwale weszły w mentalność, tych co mają coś do powiedzenia..