Zobacz pełną wersję : Gra Getami
Ituriel32
29-05-2014, 17:12
Do gry potrzebne jest wersja podstawowa, darmowe dlc.
Bonusy kulturowe to:
+ Obietnica łupu + +50% do kosztów utrzymania najemników.
- Szybkie wojny - -50% do kosztów rekrutacji najemników.
Bonusy frakcyjne:
+ Poczucie Niepodległości + +10% do obrony wręcz w walce.
+ Nasi Bogowie + Premia do ładu publicznego (maksymalnie +4) za obecność kultury bałkańskiej.
- Starzy Wrogowie - -25 do stosunków dyplomatycznych ze wszystkimi frakcjami nomadów.
Zaczynamy z jednym zwykłym regionem, jego zasób naturalny to bezpieczne zboże. Wychodzi z niego tylko jedna droga handlowa do stolicy prowincji, druga z przeprawą przez Dunaj biegnąca w kierunku Tracji jest chyba zabugowana.
Dzięki niechęci do nomadów nasza nacja przejęła częściowo ich sposób wojowania aby się przed nimi bronić. Mamy więc dzięki temu po jednej jednostce jazdy wszystkich typów. Do tego jeszcze Falxman, Szlachetne miecze, łuczników i oszczepników w dwóch wersjach (ciężkiej i zwykłej) i solidny wybór włóczników.
Gajusz Mariusz
29-05-2014, 17:28
Ten sam apel jak przy Ilirii. Oczywiście oba moje posty do skasowania.
Właśnie nimi gram, i musze powiedzieć że całkiem przyjemnie to idzie :) Szkoda tylko że mało jest jednostek do walki w zwarciu, bo przez szmat czasu tylko ci goście z ,,kosami". Armia głównie opiera się na włócznikach (bardzo szybko można dojść do opancerzonych którzy nie są wcale drodzy) Jazda jest w porządku, łuczników mają niezłych. Szkoda tylko że straszna bieda panuje aż do czasu podbicia przynajmniej 2-3 prowincji. No i ciekawy teatr działań bo możemy wybrać czy chcemy od razu tłuc się z Grekami czy ruszyć na Nomadów. Ogólnie polecam :)
( ͡º ͜ʖ ͡º)
29-05-2014, 19:02
Według mnie w porównaniu z pozostałymi frakcjami barbarzyńskimi, getowie mają słabą jazdę. Ich jedyną przewagą w tej kwestii są konni łucznicy.
Getowie są u mnie na drugim miejscu w tym DLC. Pogram sobie nimi jak skończę kampanię Trakami.
FireFighter
29-05-2014, 19:33
A macie misje na start kampanii? Albo takie cuda jak "poddany otrzymuje rozgłos"? Odnoszę wrażenie, że te kampanie z nowego DLC są niedopracowane.. chyba, że ja mam jakieś bugi i tak to wygląda :)
Ituriel32
29-05-2014, 19:40
Mój faworyt z tej kultury. Jednostki może nie są super mocne ale mają wszystko tak jak lubię. Przy czym interwencja w Tracji to dla mnie priorytet aby ani Odrysowie ani Tylis za bardzo się tam nie rozrośli bo później mogą być problemy.
Mi się u nich podoba możliwość ekspansji. Nieważne, gdzie pójdziemy, jest ok. Poza tym mamy dowolność w wyborze cywilizowanych sojuszników. Z jednostek wybór włóczników jest spoko i ich oszczepnicy są fajni do walki z innymi miotaczami, bo mają dużo pancerza, a w ostateczności można ich dobić wręcz (ponad 40 siły ciosu:cool:). Brakuje mi tylko piechoty pomiędzy kosiarzami, a szlachtą, bo ci pierwsi odstają od trackich (drudzy zresztą też:D), a Traków może być ciężko zatrzymać włóczniami.
Ituriel32, skoro to Twój faworyt to mam dla Ciebie prawdziwe wyzwanie. Został uruchomiony nowy kanał CA Total War Twitch. Od czasu do czasu dostępna jest tam relacja na żywo z rozgrywki:
http://www.twcenter.net/forums/showthread.php?654035-Getae-Live-Stream-Challenge-Can-You-Win-This-Campaign&p=13870200#post13870200
Co ciekawe, zapisy z niej są dostępne dla każdego. Właśnie ściągnąłem sobie Getów prowadzonych na poziomie legendarnym. Niektórzy twierdzili, że Will z CA nie przetrwa trzech tur. Mylili się, bowiem są dostępne dwa zapisy: jeden po około 35 turach i drugi ze stworzoną Konfederacją Daków i Traków po ponad 80 turach. Oba save'y są dostępne tutaj:
https://www.wetransfer.com/downloads/4d4efaa4e7dae75a438c70c2be093cbf20140530093029/a2b3429f6f4342f2e0766ee26c33bb3220140530093029/136984
Ituriel32
31-05-2014, 06:41
Pobrać pobrałem ale nie wiem właściwie po co. Jak najdzie mnie ochota na grę na legendarnym to sobie zagram po prostu. Granie w czyjeś gry (zapisy) jest nie dla mnie. Nie czuje z taką związku. Może to głupio brzmi ale grając tworze sobie własną otoczkę fabularną, wyznaczam sobie cele na czas dłuższy, krótszy czy w odpowiedzi na akcje komputera. Bez tego całego nastawienia mentalnego sucha gra z zapisu nie ma sensu dla mnie, bo nie będzie mi się chciało chcieć.
Co do samego zapisu to najprawdopodobniej dostałbym solidne wciry. Nie jestem dobrym mechanicznym graczem, gdyż najczęściej robię wszystko po swojemu, nawet jeśli jest to nie opłacalne lub utrudni mi to grę.
W pełni cię rozumiem, chociaż ja czasami mam dość mizerii jaka towarzyszy początkom budowania imperium i taki save jest ciekawą sprawą. Zainstalowałem go więc i przypomniałem sobie czemu nie gram w podstawkę. Największa bitwa, ponad 2000 Getów przeciwko 4000 innych barbarzyńców. Trwało to raptem 5 minut, z czego samo dojście do moich linii zabrało im większość czasu, zaś jej przełamanie około 1-1,5 minuty. Nie wiem czy to właściwość poziomu legendarnego, ale dla mnie zdecydowanie zbyt krótka była ta walka i za mało taktyczna.
Ituriel32
31-05-2014, 10:51
W starych częściach nie miałem z tym problemu. Bo miałem zwyczaj porzucać kampanie ale robiąc zapisy. Tak więc miałem olbrzymi wybór średnio zaawansowanych gier. Niestety romka2 ciągle łatają i stare zapisy się psują.
( ͡º ͜ʖ ͡º)
31-05-2014, 11:05
@marengo
To, że AI cie rozgromiło w minutę, to nie koniecznie jest wina podstawki.
Mógłbyś rozwinąć swoją myśl?
( ͡º ͜ʖ ͡º)
31-05-2014, 13:17
Przeciwnik miał 2-krotną przewagę liczebną, jedyną taktyką AI w bitwie(zwłaszcza barbarzyńcami) jest frontalny atak, bez żadnych skomplikowanych manewrów, na manewry gracza w tak dużej bitwie przeciwko AI po prostu nie ma miejsca, barbarzyńcy mają bardzo ofensywne jednostki, więc bitwy są bardziej krwawe i przez to krótsze niż przepychanie się falangą u frakcji cywilizowanych. Możliwe też, że po prostu nie umiesz grać, co na pewno skróciło by bitwę.
To jaką taktykę miałem zastosować w płaskim terenie, skoro impet szarży i przewaga wroga nie pozwoliły mi na przeprowadzenie manewrów? Tu nie chodzi o samą przegraną, to każdemu może się zdarzyć, tylko że moje nie zmęczone jednostki uformowane w mur tarcz nie stawiły praktycznie żadnego oporu przy frontalnym ataku. Wątpię, abyś Ty mógł wygrać taką bitwę.
Mozna zarzucać modom, że są źle zbalansowane, ale podstawka też jest dobrym na to przykładem.
( ͡º ͜ʖ ͡º)
31-05-2014, 13:57
Po 1, nie widziałem tej bitwy więc nie wiem jaką taktykę powinieneś zastosować.
Po 2, nie chodzi o jakieś większe manewry, tylko zwykłe micro. Nie raz widzę w bitwach multi drobne błędy przeciwnika np, złe ustawienie oddziału, odsłonięta flanka, jazda walcząca z włócznikami, nieosłonięci harcownicy. Im więcej takich błędów tym łatwiej go pokonać.
Po 2, nie twierdzę, że nie umiesz grać.
po 3, nie twierdzę, że przegrałeś przez to że nie umiesz grać. Chodzi oto, że twoje błędy mogły sprawić, że twoja armia się szybciej załamała, ale tego nie wiem bo nie widziałem tej bitwy.
Po 4, fakt, że zrobiłeś mur tarcz, wcale nie musiał ci pomóc. Ja osobiście poza paroma wyjątkami raczej nie używam żadnych formacji, ani umiejętności. W rome 2 trzeba uważać na wszystkie skille, bo wbrew pozorom często przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Po 5, jak ci się nie podobają bitwy przeciwko AI to graj na multi.
Gajusz Mariusz
31-05-2014, 14:04
A ja mam tak że uwielbiam początkowe tury. Wszystko przede mną, układanie planu strategii w głowie, ryzyko przesunięcia armii i odkrycie jakiegoś ważnego miasta, słabo rozpoznane tereny sąsiadów, szacowanie na co przeznaczyć cieniutki budżet, jaką technologię rozwijać. Nie mówiąc o prozaicznym błyskawicznym rozpakowaniu ruchów innych nacji z tury na turę. Jak dochodzę do punktu w którym nic i nikt mi nie zagraża, ciężko mi dalej grać. Ciśnienia na zdobywanie osiągnięć we mnie brak.:cool:
Po 1, nie widziałem tej bitwy więc nie wiem jaką taktykę powinieneś zastosować.
Po 2, nie chodzi o jakieś większe manewry, tylko zwykłe micro. Nie raz widzę w bitwach multi drobne błędy przeciwnika np, złe ustawienie oddziału, odsłonięta flanka, jazda walcząca z włócznikami, nieosłonięci harcownicy. Im więcej takich błędów tym łatwiej go pokonać.
Po 2, nie twierdzę, że nie umiesz grać.
po 3, nie twierdzę, że przegrałeś przez to że nie umiesz grać. Chodzi oto, że twoje błędy mogły sprawić, że twoja armia się szybciej załamała, ale tego nie wiem bo nie widziałem tej bitwy.
Po 4, fakt, że zrobiłeś mur tarcz, wcale nie musiał ci pomóc. Ja osobiście poza paroma wyjątkami raczej nie używam żadnych formacji, ani umiejętności. W rome 2 trzeba uważać na wszystkie skille, bo wbrew pozorom często przynoszą więcej szkody niż pożytku.
Po 5, jak ci się nie podobają bitwy przeciwko AI to graj na multi.
Owszem bitwy nie widziałeś, ale ja wykluczam popełnienie błędów w skali micro. Rozciągnięta, ciągła linia z podwojeniem na flankach, jednostkami miotającym w centrum celem osłabienia impetu szarży i tak nie pokrywała frontu wroga. Bum i po sprawie, dlatego właśnie gram w mody. Bitwy na multi widziałem. O ile podstawka potrafi zniesmaczyć swoim oderwaniem od realizmu, to starcia online też nie zachęcają. Zbytnie manewrowanie, uciekanie przed wrogiem, zasłanianie się z każdej możliwej strony przy nadmiernej prędkości poruszania się oddziałów jest dla mnie trudne do zaakceptowania, ale rozumiem ludzi których to bawi.
Gajusz Mariusz
31-05-2014, 14:31
...siedzenie po lasach do końca... nieraz oglądam te filmiki.
( ͡º ͜ʖ ͡º)
31-05-2014, 14:52
Jak dochodzę do punktu w którym nic i nikt mi nie zagraża, ciężko mi dalej grać. Ciśnienia na zdobywanie osiągnięć we mnie brak.:cool:
Mam ten sam problem z kampanią single, dlatego polecam grać kampanie multi, tam zawsze masz przeciwnika który też ciągle rośnie w siłę i jest dla ciebie realnym zagrożeniem.
A największą zaletą kampanii multi jest to, że bitew nie toczysz przeciwko AI tylko przeciwko graczowi.
Rozciągnięta, ciągła linia z podwojeniem na flankach, jednostkami miotającym w centrum celem osłabienia impetu szarży i tak nie pokrywała frontu wroga. Bum i po sprawie, dlatego właśnie gram w mody.
Barbarzyńcami nie opłaca się czekać na szarżę wroga. Lepiej samemu też zaszarżować. Nie rozumiem z czym dokładnie masz problem. To chyba logiczne, że mając o połowę mniej wojska, nie jesteś w stanie zapobiegać flankowaniu i raczej wątpię, żeby mody to zmieniały.
Problem jest taki, że bitwa nie pozwoliła nic więcej poza albo staniem z dobrze rozłożonymi siłami w miejscu albo atakiem, co raczej byłoby niewskazane ponieważ AI dostaje duże bonusy na wyższych poziomach trudności, więc ofensywa niewiele by mi dała, jeszcze bardziej eksponując moje flanki. Na modzie jednostki inaczej reagują (zależy jakim), poza tym wojska są często pozbawione magicznych umiejętności z podstawki, mam czas na reakcję, czuję że prowadzę bitwę, pilnuję miejsc w których pojawia się kryzys. Jakbyś zagrał na porządnym modzie, być może doceniłbyś pracę moderów. Multi jest ok, ale niczego mi nie gwarantuje, ganianie się po polu bitwy mnie nie bawi i raczej gubi się klimat antycznych starć. Jedyne gry online warte zachodu, to starcia Lordzów na ich modzie, gdzie zachowania z kampanii single nie są mile widziane, czyli m.in. zaszarżowanie wrogiej armii własną kawalerią. Liczy się taktyka, jest wręcz obowiązkiem granie według jej napoleońskich zasad.
Bił już się ktoś z nomadami? Jeśli tak to jakie wrażenia? Ja wpadłem w nich Odrysami i było bardzo ciężko, bo jedynie konni oszczepnicy mogą coś zrobić, a Getowie wydają się mieć jeszcze gorsze jednostki antyscytyjske.
Henryk5pio
31-05-2014, 23:38
Ufff, dzięki Ci Gajuszu za Twego posta, a więc jednak jestem normalny i nie tylko Mnie wnerwia ciągłe manewrowanie przeciwnika, który kombinuje jak tu zjeść ciastko i mieć ciastko :D
Ja w tej grze preferuję starcia "na klatę" + trochę flankowania, niestety znajomy z którym grałem 18 partii (ostatecznie było 9:9) uwielbiał bawić się w podchody, zamiast zrobić uczciwą walkę w zwarciu... Wprawdzie go rozumiem, ale wkurzało to trochę, a potem jeszcze do Mnie miał pretensje, jaki to ja pasywny jestem i wolę się kryć i wycofywać etc., bo nie chcę ryzykować wysyłania jednostek np. konnicy na jego strzelców, jak za nimi stoją włócznicy :D
@Chaak, co rozumiesz pod pojęciem jednostek anty scytyjskich (w domyśle anty nomadzkich)?
( ͡º ͜ʖ ͡º)
31-05-2014, 23:45
Odorysami, przeciwko Scytom najlepiej zainwestować w elitarną jazdę, bo tak naprawdę to jedyna jednostka traków nadająca się do walki z nomadami. Ta lżejsza jazda i procarze to dobre uzupełnienie i broń przeciwko konnym łucznikom. Co do getów, to właśnie oni najlepiej sobie radzą w walce ze scytami. Mają bardzo dobrych włóczników i jako jedyna frakcja barbarzyńska posiadają konnych łuczników.
Ufff, dzięki Ci Gajuszu za Twego posta, a więc jednak jestem normalny i nie tylko Mnie wnerwia ciągłe manewrowanie przeciwnika, który kombinuje jak tu zjeść ciastko i mieć ciastko :D
Ja w tej grze preferuję starcia "na klatę" + trochę flankowania, niestety znajomy z którym grałem 18 partii (ostatecznie było 9:9) uwielbiał bawić się w podchody, zamiast zrobić uczciwą walkę w zwarciu... Wprawdzie go rozumiem, ale wkurzało to trochę, a potem jeszcze do Mnie miał pretensje, jaki to ja pasywny jestem i wolę się kryć i wycofywać etc., bo nie chcę ryzykować wysyłania jednostek np. konnicy na jego strzelców, jak za nimi stoją włócznicy :D
To już się robi po prostu żałosne... Darujcie sobie te komentarze odnośnie bitew multi. Skoro jesteście zbyt słabi, żeby mierzyć się z myślącym przeciwnikiem, to grajcie single, nikt wam nie zabrania, ale wypowiedzi tak jak ta sobie odpuście bo tylko pokazują wasz niski poziom.
@henryk5pio, chodziło mi o jednostki, które bez ciężkich strat poradzą sobie z konnymi łucznikami.
Co do trackiej szlachty (konnej) to jest oczywista kontra, ale względy technologiczne i finansowe mi na nią nie pozwoliły. Ogólnie nie chciałem się z nimi bić przed zdobyciem tej jazdy, ale sami wypowiedzieli mi wojnę. Najlepiej radzili sobie konni oszczepnicy, których miałem i tak za mało (walczyłem nimi wręcz) i starałem się zabić generała z balisty, ale po takim zwycięstwie armia musiała się wycofywać z powodu strat. W lasach też nie mogłem ich łapać, bo ich w okolicy nie było. Miałem farta, że weszli do miasta i mogłem ich oblegać, a drugą armią, z nocnymi atakami, rozbić posiłki.
Wydawało mi się, że Getowie mają gorzej, bo nomadowie mają spam konnych łuczników i nie można tego złapać włócznikami. Poza tym ich konni łucznicy nie są tak silni jak scytyjscy.
Jak grałem innymi frakcjami to na nomadów inwestowałem w najemnych lansjerów i bitwy trwały chwilkę, ale teraz nie było mnie stać na takie wzmocnienie.
Gajusz Mariusz
01-06-2014, 00:56
To już się robi po prostu żałosne... Darujcie sobie te komentarze odnośnie bitew multi. Skoro jesteście zbyt słabi, żeby mierzyć się z myślącym przeciwnikiem, to grajcie single, nikt wam nie zabrania, ale wypowiedzi tak jak ta sobie odpuście bo tylko pokazują wasz niski poziom.
Hę? Ktoś mi coś zarzuca? Czy po prostu postanowił mnie obrażać?
Wybobrak ogólnie jest dość bezczelny, więc albo się przyzwyczaj Gajuszu albo olej :) I ja też od pewnego czasu śledzę tę dyskusję z tobą towarzyszu Wybobraku i stwierdzam jedno: to jest gra, i ma przynosić zabawę, a nie ciśnienie że coś nie wychodzi. No chyba że to dla Ciebie sens życia to wtedy najlepiej wszyscy się zamknijmy bo przecież nie mamy bladego pojęcia o co chodzi w grze! Tutaj mogą wypowiadać się tylko profesjonaliści, najlepiej zwycięzcy turniejów.
Gajusz Mariusz
01-06-2014, 10:24
Mam tu dwa posty po których ktoś stwierdził że "jestem zbyt słaby żeby mierzyć się z myślącym przeciwnikiem" i reprezentuję jakiś nieokreślony w stosunku do czegoś "niski poziom". Cóż, w agorze to norma, ale w Curii takie nadinterpretacje to jakaś nowość.
( ͡º ͜ʖ ͡º)
01-06-2014, 11:15
Mój post był skierowany głównie do henryk5pio (http://forum.totalwar.org.pl/member.php?8673-henryk5pio) i był odpowiedzią na jego posta.
Multi jest ok, ale niczego mi nie gwarantuje, ganianie się po polu bitwy mnie nie bawi i raczej gubi się klimat antycznych starć. Jedyne gry online warte zachodu, to starcia Lordzów na ich modzie, gdzie zachowania z kampanii single nie są mile widziane, czyli m.in. zaszarżowanie wrogiej armii własną kawalerią. Liczy się taktyka, jest wręcz obowiązkiem granie według jej napoleońskich zasad.
marengo mam pytanie - czy grałeś porządne (z dobrym przeciwnikiem) bitwy multi na "podstawce"?
Uwierz mi tutaj jak nigdzie indziej liczy się taktyka i wcale nie jest to żadne "ganianie się po polu bitwy". Jeżeli masz czas i ochotę zapraszam na nasze Czwartkowe cykliczne spotkania pt. "Czwartki z Antykiem".
W ramach tych spotkań zbiera się polska scena multiplayer Rome 2 i gramy wspólnie bitwy (ostatnio także historyczne) w dużym gronie.
Jeżeli masz ochotę wziąć udział napisz do mnie proszę - może zmienisz opinie o grze multiplayer w Rome 2.
Żeby nie było off topic to Dakowie dają ciekawe możliwości właśnie na multiplayer - Ci elitarni "kosynierzy" dowodzeni przez dobrego gracza potrafią naprawdę sami wygrywać bitwy czy np. zabijać słonie.
Elitarni kosiarze nie są u Traków? Getowie w elitarnej piechocie mają standardowych szermierzy, podobnych do zaprzysiężonych.
A tak btw, wiesz już może, kiedy mniej więcej będzie videorecenzja? Bo patrząc na poprzednią (HatG) mam nadzieję, że do każdego DLC wpadnie:D.
Elitarni kosiarze nie są u Traków? Getowie w elitarnej piechocie mają standardowych szermierzy, podobnych do zaprzysiężonych.
A tak btw, wiesz już może, kiedy mniej więcej będzie videorecenzja? Bo patrząc na poprzednią (HatG) mam nadzieję, że do każdego DLC wpadnie:D.
Co do Getów to możesz mieć racje - mogłem ich pomylić z Odyrysami. Niestety nie grałem tak dużo jakbym chciał po kupieniu tego DLC i nadal mam luki w wiedzy. :)
Co do recenzji to umówiliśmy się z kolegą że będziemy to nagrywać w okolicach weekendu - pewnie więc pojawi się w Niedzielę, jeżeli dobrze pójdzie i będę miał trochę czasu.
Co do recenzji wszystkich DLC to jeszcze myślimy o nagraniu takiej recenzji dla Cezara w Galii - ale to musi poczekać.
Tak czy inaczej cieszę się że ten materiał przypadł Ci do gustu :)
marengo mam pytanie - czy grałeś porządne (z dobrym przeciwnikiem) bitwy multi na "podstawce"?
Uwierz mi tutaj jak nigdzie indziej liczy się taktyka i wcale nie jest to żadne "ganianie się po polu bitwy". Jeżeli masz czas i ochotę zapraszam na nasze Czwartkowe cykliczne spotkania pt. "Czwartki z Antykiem".
W ramach tych spotkań zbiera się polska scena multiplayer Rome 2 i gramy wspólnie bitwy (ostatnio także historyczne) w dużym gronie.
Jeżeli masz ochotę wziąć udział napisz do mnie proszę - może zmienisz opinie o grze multiplayer w Rome 2.
Żeby nie było off topic to Dakowie dają ciekawe możliwości właśnie na multiplayer - Ci elitarni "kosynierzy" dowodzeni przez dobrego gracza potrafią naprawdę sami wygrywać bitwy czy np. zabijać słonie.
Chociaż jesteś na forum już długo, to nie odrobiłeś lekcji jak widzę. Ja zdązyłem poznać już tutejszych użytkowników i nie będę nikogo nakłaniał do zmiany sposobu gry. Pisałem już dlaczego nie biorę udziału w rozgrywkach multiplayer, jak widać wybobrak zapominał o tym, a ja nie zamierzam nikomu tłumaczyć się, tym bardziej komuś tak zadufanemu w sobie. Zjawiłeś się Ty, więc w największym skrócie: nie zamierzam przenosić rozgrywek toczonych przeze mnie w Rome 2 na inny poziom i do innego miejsca. Nie ma dla mnie nadmiernego znaczenia poziom AI w bitwach (chociaż CA mogłaby postarać się bardziej), nie definiuję je jak głupie i przez obcowanie z nim nie staję się idiotą o niskim poziomie kultury czy czegokolwiek innego. Nie gram często i nie mam przesadnych wymagań wobec serii gier znanej mi od 10 lat. Jak napisałem, rozumiem iż kogoś bawią rozgrywki online i spodziewam się, że ktoś o zdrowym rozsądku zrozumie graczy single player, a przynajmniej mnie. Zresztą, granie online nie jest dla mnie oznaką dojrzałości, dalej pozostaje się małym chłopcem uwięzionym w ciele mężczyzny, którego bawi przesuwanie żołnierzyków po mapie. Moje zarzuty do których niezbyt trafnie odniósł się wybobrak dotyczyły balansu gry z podstawki i tylko tego. Naprawiają to w pewnym stopniu mody i to mi wystarcza. Gry nie przeżywam, znajomości w internecie nie szukam, wiedzą na temat frakcji czy jednostek nikt mi tu nie zaimponuje, bowiem na TWC czytam posty użytkowników którzy rozbierają Rome 2 na czynniki pierwsze. Przypomnę, że mój pierwszy post tutaj dotyczył sprzedaży kolekcji gier TW.
Nie zamierzam zmieniać swoich nawyków, ponieważ mam do czynienia tylko i wyłącznie z grą video, a ja jestem dorosłym człowiekiem, nie rezerwującym dla niej tak dużo miejsca w moim życiu, aby stała się ona dla mnie ważna. Od czasu rejestracji na tym forum, spędziłem tyle samo czasu pomagając userom. Gdybym miał wyrobić sobie opinię o graczach multiplayer na podstawie wybobraka, patrzyłbym na Was nieprzychylnie. To nie ja mam złą opinię o grach online, tylko gracze mulitiplayer o single player, dlatego Wy jesteście tam, a ja żyję w zgodności z moimi normami nie szukając zbędnych mi rozrywek. Za zaproszenie dziękuję...
PS. Jak ciekawostkę dodam, iż CA jest świadoma niedoskonałości Rome 2 i szuka obecnie programisty Battle AI:
http://www.creative-assembly.com/job/140509/battle-ai-programmer
Wszyscy z wielkim ego mogą składać podania.
Chociaż jesteś na forum już długo, to nie odrobiłeś lekcji jak widzę. Ja zdązyłem poznać już tutejszych użytkowników i nie będę nikogo nakłaniał do zmiany sposobu gry. Pisałem już dlaczego nie biorę udziału w rozgrywkach multiplayer, jak widać wybobrak zapominał o tym, a ja nie zamierzam nikomu tłumaczyć się, tym bardziej komuś tak zadufanemu w sobie. Zjawiłeś się Ty, więc w największym skrócie: nie zamierzam przenosić rozgrywek toczonych przeze mnie w Rome 2 na inny poziom i do innego miejsca. Nie ma dla mnie nadmiernego znaczenia poziom AI w bitwach (chociaż CA mogłaby postarać się bardziej), nie definiuję je jak głupie i przez obcowanie z nim nie staję się idiotą o niskim poziomie kultury czy czegokolwiek innego. Nie gram często i nie mam przesadnych wymagań wobec serii gier znanej mi od 10 lat. Jak napisałem, rozumiem iż kogoś bawią rozgrywki online i spodziewam się, że ktoś o zdrowym rozsądku zrozumie graczy single player, a przynajmniej mnie. Zresztą, granie online nie jest dla mnie oznaką dojrzałości, dalej pozostaje się małym chłopcem uwięzionym w ciele mężczyzny, którego bawi przesuwanie żołnierzyków po mapie. Moje zarzuty do których niezbyt trafnie odniósł się wybobrak dotyczyły balansu gry z podstawki i tylko tego. Naprawiają to w pewnym stopniu mody i to mi wystarcza. Gry nie przeżywam, znajomości w internecie nie szukam, wiedzą na temat frakcji czy jednostek nikt mi tu nie zaimponuje, bowiem na TWC czytam posty użytkowników którzy rozbierają Rome 2 na czynniki pierwsze. Przypomnę, że mój pierwszy post tutaj dotyczył sprzedaży kolekcji gier TW.
Nie zamierzam zmieniać swoich nawyków, ponieważ mam do czynienia tylko i wyłącznie z grą video, a ja jestem dorosłym człowiekiem, nie rezerwującym dla niej tak dużo miejsca w moim życiu, aby stała się ona dla mnie ważna. Od czasu rejestracji na tym forum, spędziłem tyle samo czasu pomagając userom. Gdybym miał wyrobić sobie opinię o graczach multiplayer na podstawie wybobraka, patrzyłbym na Was nieprzychylnie. To nie ja mam złą opinię o grach online, tylko gracze mulitiplayer o single player, dlatego Wy jesteście tam, a ja żyję w zgodności z moimi normami nie szukając zbędnych mi rozrywek. Za zaproszenie dziękuję...
PS. Jak ciekawostkę dodam, iż CA jest świadoma niedoskonałości Rome 2 i szuka obecnie programisty Battle AI:
http://www.creative-assembly.com/job/140509/battle-ai-programmer
Wszyscy z wielkim ego mogą składać podania.
Wow chłopie - postarałeś się z tą odpowiedzią :)
Żeby nie ciągnąć off topicu - nie zamierzam Cię do niczego nakłaniać i robić psychoanalizy jak Ty powyżej.
Po prostu:
a) nie zgadzam się z Twoją opinią dotyczącą gier multiplayer w Rome 2 - czyli rzeczonym "brakiem potrzeby taktyki" czy "ganianiem się po mapie"
b) zastanawiam się czy masz wystarczająco dużo doświadczenia w grach multiplayer (żeby nie było ja także nie mam go tak dużo jakbym chciał) aby takie opinie wygłaszać
Ja na przykład staram się nie wypowiadać arbitralnie o grze single player gdyż się na tym po prostu nie za bardzo znam i są tu dużo bardziej doświadczone osoby niż ja.
Stąd była moja propozycja abyś z nami zagrał i może zmienił zdanie, a jak nie to przynajmniej miło spędził czas w dobrym towarzystwie - spotkania w ramach "Czwartków z Antykiem" są naprawdę bardzo przyjemne.
Pokój :)
Mały off top, dobry off top jak pisał Eutyches.
Nie pisałem, że bitwa multiplayer jest pozbawiona taktyki, tylko że typowe bitwy online grane chociażby przez HeirofCarthage nie przypominają za bardzo długotrwałych, uporczywych starć dwóch linii wojsk z chęcią przełamania któregoś z odcinków frontu (lewe skrzydło, centrum, prawe skrzydło). Pod tym względem mnie sprytne AI stosuje bardziej limitowaną taktykę i w mojej opinii jest bardziej wiarygodne. Oczywiście jak było wspomniane, gracz multiplayer też popełnia błędy.
Tak, grałem bitwy online w podstawkę Napoleona. Ot, ciekawe doświadczenie i tyle. Nie muszę zawierać pokoju, ponieważ nie wywoływałem wojny...
Tak, grałem bitwy online w podstawkę Napoleona
Bez urazy ale ma się to jak piernik do wiatraka - serio. Wg. mnie więc na podstawie tak znikomego doświadczenia nie powinieneś się tak arbitralnie wypowiadać o rozgrywkach multiplayer w Rome 2.
Nie muszę zawierać pokoju, ponieważ nie wywoływałem wojny...
Niestety fakt jest taki że małą wojenkę wywołałeś - chociażby dzieląc graczy na multi i single i określając negatywnie stosunek tych pierwszych do tych drugich.
Także wg. mnie jak w powyższym przypadku zupełnie bezpodstawnie.
Świadczy o tym choćby poniższy fragment Twojej wypowiedzi.
To nie ja mam złą opinię o grach online, tylko gracze mulitiplayer o single player, dlatego Wy jesteście tam, a ja żyję w zgodności z moimi normami nie szukając zbędnych mi rozrywek.
Jak głęboko znasz polską scenę multiplayer? Z iloma jej przedstawicielami rozmawiałeś na żywo bądź grałeś?
Widać, że bardzo niewiele doświadczenia trzeba Ci aby wyrobić sobie opinie i uważać ją za jedyną prawdziwą - jednocześnie dzieląc graczy (czego zupełnie nie rozumiem bo jaki miałbyś mieć w tym cel?).
Na podstawie Twoich dwóch postów dedykuje Ci poniższy film - niestety ale tak Ciebie i Twoją reakcje na moje delikatne i naprawdę szczere zaproszenie odbieram:
https://www.youtube.com/watch?v=KiB2As2Q-c4
Mogę wypowiadać na każdy temat jaki zechcę i jest to moja prywatna opinia. Nie gram w bitwy w multiplayer, ponieważ nie chcę poświęcać Rome 2 czy innemu tytułowi zbyt wiele czasu, single player, multiplayer, pomaganie ludziom tutaj i czasem na twcenter. To wszystko napisałem wcześniej. Przy takiej aktywności, z czegoś człowiek musi zrezygnować. Bitwy multiplayer, te które widziałem na youtube są zbyt zręcznościowe, dlatego nazwałem je ganianiem. Ktoś postronny mógłby uznać że po prostu jest tam dużo ruchu w grze i tak faktycznie jest. Rozumiem że odbierasz to jako deprecjonowanie Waszej gry. Pisałem o grze, a nie o graczach. Dla opisania tego, co mógłbym o Was, jako środowisku myśleć, użyłem trybu warunkowego i wskazałem na wybobraka. Ok, przeżywaj to i odbieraj to jak chcesz. Nigdzie nie pisałem o "polskiej scenie", ani razu nie użyłem tego przymiotnika. Nie muszę we wszystkim uczestniczyć, dotknąć tego aby wyrobić sobie opinię, tym bardziej o bitwach online których pełno jest na youtube. Jest to trochę podobne do pracy krytyka filmowego, który nie bierze udziału w realizacji filmu, ale potrafi bezceremonialne wypowiedzieć się o finalnym produkcie oglądając obraz. Może nie podobać mu się styl gry, ustawienie kamery, intencje reżysera, może powiedzieć że coś powinno być inaczej zrobione i lub w ogóle nie miało to sensu. Rozgrywki multiplayer należą do rzeczy, które można ocenić na dystans, tym bardziej że wypowiadałem się tylko o bitwach, nie kampanii. Pytałeś o moje doświadczenie multiplayer, więc szczerze odpowiedziałem Ci. Nie wiem jakiej odpowiedzi spodziewałeś się?
Teraz najlepsze, JA wywołałem wojnę? Dobre sobie. To wybobrak pierwszy, jak zauważył Gajusz przeniósł dyskusję na poziom Agory i wycofał się rakiem, kiedy Gajusz zaoferował się podnieść rzuconą rękawicę i zaatakował jednocześnie Henryka. Podzieliłem graczy na dwie grupy, czyli trzy osoby: Ty i wybobrak oraz ja, ponieważ nie macie nic lepszego do roboty jak zajmowanie się czyjąś prywatną opinią. Przypomina to sprawę słynnej licealistki Marysi, z opinii jednej osoby robi się całą historię.
Macie jeden, ogromny problem. Ja mam dystans do siebie i nie zwracam uwagi na takie przytyki, chyba że ktoś drąży niepotrzebnie temat i szuka kłótni. Czy Ty naprawdę nie wyczuwasz, że zarówno Ty jaki i wybobrak nie możecie mnie obrazić, ponieważ Wasz sposób gry mało mnie interesuje, to co robicie w czasie wolnym? Pisałem o moim nastawieniu, a nie o tym że marnujecie czas grając w ten sposób. Po wypowiedzi wybobraka był spokój, coś tam zaiskrzyło, ale od niedzieli do czasu Twojego przybycia nikt zabierał głosu. To kto tutaj szuka zwady, rzucając na okrasę filmik z prowokującym tytułem od kolejnego pseudo guru z internetu? Najśmieszniejsze jest to, że nie piszemy o ważnych sprawach, to nie jest kwestia przeżycia w odpowiedni sposób czasu danego nam na tej planecie, zdobycia pracy, pokarmu czy też choroby, a Ty rzucasz się jakbym ci kogoś z rodziny skrzywdził. Więcej luzu...
PS. Jak chcesz ujadaj dalej, wiedz tylko że łancuch masz za krótki aby mnie dosięgnąć, że użyję takie porównania. Nie chcę się zarazić Waszą wścieklizną.
Gajusz Mariusz
06-06-2014, 14:45
Dobra, jako że i moje trzy grosze podniosły temperaturę, proponuję zakończyć tą dyskusję. Zakładam że wszyscy lubimy grać w R2TW bo inaczej byśmy tu nie wpadali. Może jedni trochę więcej mogą i chcą na to przeznaczyć swojego prywatnego czasu między życiem zawodowym/szkolnym/studenckim a prywatnym/rodzinnym etc. I tylko mała prośba-nie wrzucajcie do Curii filmików ludzi może i sensownie lub trochę mniej mówiących, ale jak patrzę na te filmiki to widać jak oni się nudzą. O ich narcyźmie nie wspomnę... .
Pax Romana!
Może i będę odkopywał starego (dwutygodniowego) olbrzyma zwanego sporem o multi (tak odbieram tę rozmowę ostatnio tu odbywającą się), ale pora, bym i ja tu swoje 3 grosze dodał. Co do multiplayer wg mnie jest lepsze właśnie od singla w Rome II, tym bardziej, że odrzucam wszelakie mody (jak to mam w zwyczaju od Empire'a dalej) - po prostu przez to wiesza mi się ciągle gra i nie lubię zmian w Rome II jak i we wcześniejszych wcześniejszych edycjach Total War, wymagających Steam. Na multiplayer praktycznie każdy mecz jest inny ze względu na chociażby stosowane przez graczy taktyki. Poza tym... ocenianie multi na dystans to tak jak ocenianie gry tylko poprzez filmiki z gry singleplayer, których znajdziemy pełno na Youtube (bez sensu).
Gajusz, to akurat nie nudzenie się - po prostu ludzie lubią się bawić w zagrajmerów. To nic złego tym bardziej, że można i na tym zarabiać (co prawda małe stawki, ale zawsze coś).
Co do Getów, zaciekawiło mnie w tej frakcji pojawienie się konnych łuczników - jest to ogólnie chyba jedyna z frakcji (obok Nomadów) barbarzyńskich, która ma tę jednostkę. Na multi idealnie się sprawdza ta frakcja w ofensywie.
Ten spór single vs. multi jest taki sensowny... Podoba się single, to w niego grasz, nie to nie, tak samo multi. Podobają się obydwa, to jeszcze lepiej. Nie ma sensu cisnąć się które lepsze, skoro są to dwa dość mocno różniące się od siebie tryby.
Mnie Getowie, po pobieżnym przejrzeniu jakoś niespecjalnie zachęcili do multi, niby są w porządku, ale nie mam na nich pomysłu. Na pewno przeszkadza mi trochę brak mocnej jazdy walczącej w zwarciu (nie lubię grac szturmową).
No racja, szturmową trzeba dobrze umieć manewrować... w sumie jest z nią tak samo jak z konnymi strzelcami - atakuj i zwiewaj (i tak w kółko). Teraz jednak gram Atenami, ale Getów na kampanii mam zamiar ogólnie wypróbować niedługo (oczywiście zaraz po Scytach Królewskich).
Manewrowanie to dla mnie sama przyjemność:D. Problemem są straty przy odklejaniu się od przeciwnika (zwłaszcza innej jazdy). Z nomadów polecam Roksolanów (Sarmaci:D), bo mają dobrą jazdę do walki w zwarciu, dzięki czemu lepiej radzą sobie z innymi nomadami.
Ituriel32
30-06-2014, 21:13
Gram sobie na bardzo trudnym i trochę zrewidowałem moje optymistyczne poglądy na temat wojsk Getów.
* Mówiąc najogólniej jazda Getów jest słaba.
- Najlepiej prezentują się "Konni Łucznicy" którzy są odpowiednikiem podstawowych koników nomadów i niestety może powalczyć tylko z nimi, od bardziej rozwiniętych dostaniemy solidne wciry.
- "Konni Włócznicy" dzięki różnym premią nie wyglądają źle jak na lekką jazdę.
- Natomiast "szlachetni konni" to dla mnie całkowita porażka ich statystyki są zdecydowanie za słabe.
Jak dla mnie wagowo to cała konnica Getów to lekka jazda która nie przetrwa starcia z jakąkolwiek elitą.
* Piechota do walki w zwarciu też niestety nie błyszczy bo jest jej zwyczajnie mało:
- "Sierpownicy" mają gorsze statystyki (poza szarżą) od "Trackich Wojowników", a pancerz na poziomie 10 gwarantuje natychmiastową ich masakrę.
- "Szlachetni Szermierze" to wybawienie dla tej armii, niestety jeszcze się ich nie dorobiłem :confused:.
* Włócznicy czyli podstawa naszej armii. Jak na razie ma dostęp tylko do trzech pierwszych rodzajów:
- "Włócznie" i "Wojownicy z Włóczniami" są niestety bardzo słabi.
- "Ciężkozbrojni Włócznicy" są jednostką wartą zakupu. Powinni wejść w skład naszej armii jak najszybciej.
* Generałowie, tu w zasadzie zbyt wielkiego wyboru nie mamy:
- "Szlachetnych Konnych" odradzam graczom słabo radzących sobie z jazdą, bo są zbyt delikatni (jest to w końcu jazda szturmowa) i nawet szarża na oddziały dystansowe może zebrać w śród nich swoje żniwo.
- "Szlachetni Włócznicy" nie są nam potrzebni, mamy przecież duży wybór jednostek z kategorii włócznicy.
- "Szlachetni Szermierze" jak dla mnie to najlepszy bo najprzydatniejszy wybór generała.
* Oddziały dystansowe popadły w niełaskę ostatnio u mnie więc tylko o nich wspomnę. Najlepiej wyglądają tam łucznicy, niestety cięższej ich wersji jeszcze nie odblokowałem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jako uzupełnienie daccy harcownicy i łucznicy to w zasadzie standardowi przedstawiciele tych typów jednostek. Natomiast ich cięższe wersje są bezpieczniejsze. Mają wyższe morale i atak bronią białą, dzięki czemu dają ociupinkę więcej czasu na reakcje w razie kłopotów. Największą wadą u łuczników jest brak potężnego strzału.
Getowie mają duży problem zwłaszcza z armią początkową. Słabi włócznicy dostają wciry wroga. Sierpownicy i Szlachetni Konni mają słabe statystyki obronne i nie wytrzymują jakiegokolwiek ostrzału. Brakuje standardowych a podstawowych mieczników.
Z późniejszą armią jest już lepiej, ale jazda odstaje poziomem od konkurencji.
( ͡º ͜ʖ ͡º)
01-07-2014, 10:58
Szlachetni konni jak na jazdę szturmową w tym przedziale cenowym nie są źli.
Ituriel32
02-07-2014, 06:40
Moją kampanie gram na poziomie bardzo trudnym który charakteryzuje się tym że: komputer werbuje dużo lepsze jednostki, ale za to bardziej widoczna staje się jego głupota i zwiększa się poziom wredności.
Moim pierwszym celem było zdobycie prowincji "Pannonii", dlatego zabezpieczyłem się ponami i dostępem wojskowym z Biephi, Odrysmi i Tylis.
Singidum zdobyłem łatwo bo armie tej nacji gdzieś sobie polazły, tak samo było z Segesticą ale tu widziałem jak poszli sobie do Ilirii.
Z Akink miałem problem taki że ich armie zamiast bronić miasta przesunęły się na moją zachodnią granicę. Tak zaczęła się zabawa w kotka i myszkę. Ja im zabrałem stolicę, a oni mi złupili i później zabrali Segesticę, którą natychmiast porzucili by zdobyć główne miasto prowincji. Na moje szczęście solidnie dał im w kość niedobór żywności. Uspokojenie nastrojów po wojnie zajęło mi kilka tur. W między czasie podpisałem pon z Delmetae którzy wchłonęli Daorsi.
Ciekawie wyglądała sytuacja Macedonii która podporządkowała sobie Tylis. A szczękę musiałem zbierać z podłogi kiedy zdobyli stolicę Odrysów. Już myślałem sobie że stał się cud :D. Niestety tym razem też im się nie udało. Pelle i Larisse wzięły sobie Ateny. A Odrysowie zniszczyli Tribalów (czy jak się to piszę) i wzieli się za skuteczne niszczenie Macedonii, na szczęście stracili Navissos na rzecz Ardiaei.
To był moment w którym i ja przyłączyłem się do wojny i uderzyłem na tych ostatnich i uzyskałem jeden region w Tracjii i jeden w Ilyrii z dostępem do morza. Odrysowie przygarnęli Apolonię ostatecznie niszcząc Ardiaei.
Podczas tego etapu zraziłem się do konnego generała Getów. Dopadłem nim dwa odsłonięte oddziały oszczepników. Kiedy zaszarżowałem na jeden, drugi po prostu cisnął oszczepami zabijając 8-11 moich konnych w tym dowódcę. Sierpownicy też bardzo mnie zawiedli padając jak muchy pod ostrzałem procarzy, tak że zmniejszyłem ilość tych oddziałów w moich armiach.
Ituriel32
02-07-2014, 21:41
Po mimo zdobyczy terytorialnych z moją gospodarką nie było najlepiej. Ciężar utrzymania dużej armii i intrygi polityczne skutecznie zablokowały przypływ gotówki do skarbca, a uspokajanie nastrojów społecznych uziemiło mnie na kilka tur. :mad:
Tymczasem w świecie dużo się działo.
- Swebowie podbili plemiona Boli i Nori.
- "Magna Grecja" stała się teatrem wielkiej wojny Punickiej gdzie miasta cały czas zmieniały właścicieli (do pełnej kontroli nad prowincja włącznie) między Rzymem a Kartaginą. Syrakuzy ostatecznie upadły a Brundisium wyzwoliło się (jako buntownicy) spod obcych wpływów.
- Basternowie zdobyli Olbię, dzięki czemu mogli uderzyć pełną mocą w Biephi i po jakimś czasie ich zniszczyć.
- Wybuchła wojna miedzy Atenami a Odrysami, do której postanowiłem się przyłączyć po stronie zwycięskich rodaków.
Odrysowie którzy najpierw zniszczyli większość wojsk Ateńskich i złupili Pelle nie zdobywając jej, czym bardzo ułatwili mi podbój. Dawną stolicę Macedonii broniła tylko jedna słaba armia Aten, która uległa mojej przewadze liczebnej. Idąc za ciosem w następnej turze zdobyłem słabo bronioną (tylko generał) Larisse, i miałem otwartą drogę na stolicę filozofów. Niestety szyki pomieszało mi dołączenie do wojny Sparty po stronie Aten i uderzenie chcących zjednoczyć "Dacje" Basternów.
Mojej stolicy bronił jeden z nielicznych ludzi honoru który nie należał do mojej dynastii. Dowodził garnizonem miejskim oraz 7 oddziałów włóczników i swoimi "Szlachetnymi Konnymi". Wróg miał przewagę liczebną i jakościową (miał kilka oddziałów mieczników z jednym generałem włącznie i niestety bitwę przegrałem z kretesem. 3 oddziały które złapały kontakt z przeciwnikiem zacięły mi się na jakimś płotku :eek: i były wyłączone z walki. Okazało się że wystarczył jeden oddział włóczników poparty procarzami i nie dałem razy podejść generałem, który ostatecznie poległ od kamyka. Po tej bitwie ostatecznie zrezygnowałem z "Szlachetnych Konnych" jako gwardii.
Paradoksalnie strata stalicy wyszła mi na dobre :eek:. Bo w następnej turze podpisałem umowy handlowe (z dopłatą :D) z Odrysami, Delmatae i Tylis.
Zostałem też poddany silnemu naciskowi czasowemu aby jak najszybciej skończyć walki w "Hellas". Tak więc zdecydowałem się uderzyć na miasto Ateny które miało do obrony poza garnizonem tylko tak z siedem jednostek floty i jednego pieszego generała. A w turze Sparty broniłem zdobyczy. Bitwę powtarzałem niestety trzy razy, bo przewaga ilościowa (2 armie z czego jedna struta) i jakościowa (6 oddziałów "Spartańskich Hoplitów") była po stronie przeciwnika. Ja nie miałem wtedy jeszcze nawet "ciężkozbrojnych włóczników" czy "konnych włóczników", więc było ciężko.
Struta armia Sparty z machinami atakowała od północy. Moje posiłki przybyły od wschodu, a greckie od zachodu i szybko ruszyły do ataku na bramy miasta. Do obrony północy wystarczyły trzy oddziały włóczników i jeden sierpowników. Ponieważ komputer się zawiesił i ograniczył swoją działalność na tym froncie tylko do pchania drabin. Ich odziały atakowałem włócznikami a jak się odsłonili w plecy wjeżdżałem im siarpownikami. Sztuczna inteligencja dosyłała tylko co jakiś czas nowy oddział (tak ze trzy) zainteresowany tylko drabinami. Niestety z jednym z nich za bardzo się pośpieszyłem z atakiem i zanim związałem im oddział swoimi włócznikami rzuciłem też sierpowników, a przeciwnik się tylko odwrócił do nich twarzą i rzucił oszczepami/włóczniami, a ja patrzyłem jak kluczowy oddział zmniejsza stan liczbowy o 15 oczek.
Nie wiem czemu zachodnia armia wroga czekała tak z 7-10 minut z uderzeniem na bramę, dzięki czemu mogłem spokojnie wprowadzić do miasta swoje posiłki. Po spaleniu bramy Spartanie z łatwością przepychając się wycinali moich włóczników i wojowników z włóczniami, którzy bronili im dostępu do wnętrza miasta. Zwycięstwo dało mi okrążenie murów przez dwa odziały "konnych łuczników", po jednym sierpowinów i włóczników, (ci którzy bronili bramy północnej) i uderzenie na tyły Spartanów którzy weszli już w większości do miasta. Drugim czynnikiem było obsadzenie murów oddziałami łuczników z mojej armii wschodniej, którzy strzelali w plecy Spartan którzy odepchnęli moje wojska spory kawałek od bramy. Po zniszczeniu zachodniej armii wroga moje wojska praktycznie nie istniały i nie miałem czym zaatakować zabugowanej armii północnej, więc poczekałem do skończenia czasu bitwy. Samotny oddział Sierpowników zaliczył na swoje konto 512 głów.
Ta bitwa przesądziła też o losie samej Sparty, której nie pozwoliłem zwerbować zbyt silnej nowej armii, i za dwie tury ją zdobyłem, kończąc zmagania w Grecji.
Ituriel32
03-07-2014, 07:16
W świecie Swebowie czuli gorący oddech zielonych Sekwanów którzy odbierali im ziemię i wyzwolili plemię Boli. Reszta północy znalazła się we władzy Lugii.
Dzięki podbojowi czterech greckich miast i umową handlowym mój dochód ładnie powiększył się 2200 na turę. Niestety armia poniosła duże straty zarówno w ilości jak i w jakości. Z powodu presji czasowej łączyłem oddziały i rekrutowałem tylko mięso armatnie czyli podstawowych włóczników. Ze starości zmarł też mój doświadczony szpieg, który wybitnie przyczyniał się do sukcesów militarnych. Dzięki powiększeniu państwa jego miejsce zajęła dwójka młodzików.
Basternowie zgrupowali swoje siły w Dackich lasach koło mojej nowej stolicy Singidum ale zwlekali z militarną interwencją, ograniczając się do działań samymi agentami. Pierwsza bitwa rozegrała się koło przeprawy prowadzącej do Akink, mniejsza armia wroga została odparta ale poniosłem przy tym duże straty, gdyż była to armia garnizonowy złożona głównie z włóczników, służąca do regulacji nastrojów w prowincji. Po bitwie wycofałem ją do stolicy aby się zregenerowała, a jej miejsce zajęła moja główna armia. Niestety moją pewność siebie została szybko ukarana.
Pierw uderzyłem moją drugą armią wspomaganą przez regenerującą się garnizonową na oddziały wroga zagrażających mojej stolicy. Bitwę wygrałem czyli przepędziłem nieprzyjaciół. Niestety poniosłem przy tym znowu olbrzymie straty w walkach z wrogimi miecznikami i bezkarnej lekkiej jazdy.
Natomiast moja jedynka zwana "Dacją" padła ofiarą akcji wrogiego czempiona w której zginął mój doświadczony generał. I na tak zdezorganizowaną armie uderzył nieprzyjaciel (półtora słupka). Kapitanem moich został jeden z sierpowników (czyli najdelikatniejsza jednostka jaka była dostępna :cry:). Standardowo dowódca zginął od kamulca. Moje lewe skrzydło złożone z 3 oddziałów siepowników ukryte w lesie zostało zdmuchnięte przez lekką jazdę. A środek dostał wciry od najemnych mieczników. Żałosne resztki mojej dumy wycofały się poza zasięg wroga, otwierając im dostęp do Akink, z którego skwapliwie skorzystał. Tak utraciłem drugą osadę w której miałem placówkę wojskową (czerwoną),przez co perspektywy odtworzenia armii były takie średnie.
W akcie desperacji przyjąłem do swojej armii oddziały najemnych mieczników i lekką kawalerie, co było zabójcze dla mojej wciąż młodej gospodarki. Ale opłacało się ponieważ pozwoliło mi zniszczyć główną armie nieprzyjaciela. A po połączeniu jednostek odbić jeszcze Akink i zlikwidować połówkę wrogiego słupka.
Niespodziewanie szala zwycięstwa przechyliła się zdecydowanie na moją stronę za sprawą Scytów którzy połaszczyli się na pozostawioną bez ochrony Olbię.
Natomiast stolica prowincji "Dacja" i połówka wrogiego słupka padły ofiarą niewolników.:D
Dobicie resztek oddziałów nieprzyjaciół było już łatwizną. W ciągu dwóch następnych tur zniszczyłem niewolników i zdobyłem wrogą stolicę prowincji jak i swoją starą. Zaś w Petrodawie Basternowie kończyli wystawiać ostatnią pełną armie (ich ostatnia lub jedyna w zależności jak patrzeć). Jakie było moje zdziwienie i irytacja kiedy ta armia jak by nigdy nic podeszła sobie pod moją Zarmizegetusę i znalazła się w zasięgu dwóch moich słupków.:confused:
Bez problemu z taką przewaga ją zniszczyłem a w następnej turze zdobyłem nie bronioną ostatnią osadę Basternów (dzięki czemu mogłem już rekrutować "włóczników konnych"), niszcząc tą nacje. A w Ponnani pojawiła się możliwość werbunku "ciężkozbrojnych włóczników".
Ituriel32
05-07-2014, 20:40
Do technologii "Kolczuga Piechoty" powinno się dążyć w miarę szybko, w przypadku tej nacji sprawdza się znakomicie (daje bardzo dobre rezultaty).:cool:
Można dzięki niej ulepszyć za kasę (włóczników, wojowników z włóczniami, harcowników i łuczników) do ich cięższych wersji.
Dzięki tej technologi zyskuje się też dodatkową opcje taktyczną, gdyż słabe armie które były rekrutowane na zasadzie zapchaj dziury mogą zyskać w jednej turze (o ile będzie kasa) znaczną wartość bojową. Niestety po jej opracowaniu tracimy zdolność werbowania najsłabszych ale tanich oddziałów, tak więc jest to bajer jednorazowy.
Następną technologią którą trzeba mieć jest ostatnia (eh te tury do potrzebne do jej opracowania) z drugiego czerwonego która pozwala budować ostatni 4 poziom "Hale Wodza" dzięki któremu w naszej armii zagoszczą w większej liczbie bardzo potrzebni "Szlachetni Szermierze".
Ituriel32
11-07-2014, 06:56
Po poprzednich sukcesach powstało pytanie gdzie dalej iść: cz na północ, czy też może wchłonąć nacje z którymi zawarłem pony.
Dzięki tym zwycięstwom wypełniłem wszystkie misje aktu pierwszego, a w następnej turze połowę drugie. Zastrzyk gotówki został wstrzyknięty w gospodarkę w bezpiecznej Grecji. Dołączono też oddziały jazdy do moich armii.
Kiedy nie wiesz co zrobić to zawsze można zniszczyć Rzym. I tak tez zrobiłem wysłałem armie i agentów do Italii bo prowincja ta była wymagana do zwycięstwa militarnego. Niestety haniebnie się spóźniłem ponieważ w ciągu trzech tur czerwoni stracili wszystkie regiony. :confused: Góra poszła w ręce plemienia Insubres, a Neapolis trafiło w ręce Kartaginy. Zbytnio się nie zastanawiając rozpocząłem z białymi wojnę przywłaszczając sobie ich niedawną zdobycz. Wkroczyłem też do prowincji "Magna Grecja" pokazując buntownikom (Brundisium) gdzie ich miejsce i powoli wypierając Punijczyków. Później zdobyłem ich ostatnie miasto Karalis. Aby umocnić granicę zniszczyłem Etrusków. Co śmieszne ich armia oparta na hoplitach etruskich i najemnej jeździe była cięższym przeciwnikiem od wojsk Kartaginy. Udało się im dzięki wsparciu agentów odbić Neapolis i zniszczyć moją jedną główną armie.
Mając trzy armie bojowe w Italii przyłączyłem się do wojny z Insubres po stronie pływającej konfederacji germańskiej. Błyskawicznie zdobywając kontrolę nad całą prowincją. Niestety poruszyłem tym krokiem gniazdo szerszeni, czyli całą północną granicę mojego państwa. W krótkim czasie do wojny przeciwko mi dołączyły Nori wypierając mnie z mniejszych miast "Panonii", Anartes które wkroczyło do "Dacji" zdobywają Petrodowe i najpierw łupiąc moją stolice. Utrata osady na rzecz germańskich chłopów z maczugami bardzo boli (kto grał Swebami wie jacy oni mocarni), niestety mieli do tego jeszcze 6 oddziałów najemnych mieczy którzy pozamiatali w garnizonie. Do tego doszli jeszcze panowie północy czyli odrodzone plemię Boli. Chwilowo nie są w stanie ruszyć się dalej z powodu silnie obsadzonego Singidum, średnio Zarmizegetusa i neutralnych plemion Odrysów i Delmatae. Natomiast ja w tym czasie przyłączyłem prowincje "Cisalpina" czym przymusiłem do pokoju Insuberów, którym została tylko Masslia. Od razu rozpocząłem kontratak przeciw Nori zdobywając Koria, Noeria i odbierając Segastice. Niestety nad nowymi regionami od północy już ustawiają się pełne słupki Boli. A ja dalej nie mam jeszcze szlachetnych szermierzy. Więc zapowiadają się naprawdę krwawe bitwy. We wrogich armiach są balisty więc i w moich zaczęły się pojawiać.
http://cloud-4.steampowered.com/ugc/579027346678113383/B218E7F22B27C458F397211A0ADE85F4EE7F877F/
http://cloud-4.steampowered.com/ugc/579027346678114704/2D0EF81EA65481927742984A889B702689129075/
Po raz drugi straciłem stolicę.:( Najprawdopodobniej przejdzie ona w ręce buntowników, bo komp za szybko zdobył i złupił te regiony. A ja rozbiłem tamtą armie (nie mieli balist) pod murami Zarmizegetusa podle oszukując. Wróg zaatakował mnie samym konnym generałem od wschodu, a duża armia robiła za posiłki i przyszła z góry (choć z technicznego punktu widzenia powinna przyjść z dołu). Od razu rzucili się do moich bram aby pobawić się zapałkami. Konny dowódca wraz z całym oddziałem pod pod ostrzałem wieżyczek, tak że przerodziło się to w zwykłe starcie 1 na 1. Ustawiłem strzelców z garnizonu na murach, a słabą piechotę zaraz za nimi. Natomiast gienkiem i zwerbowanymi (lepszymi) oddziałami chciałem zajść wrogą armie z boku, w tym celu skorzystałem ze wschodniej bramy. Co ciekawe si chyba zawsze widzi mojego generała (kiedyś ustrzelili mi takiego z balisty w samym centrum miasta otoczonego murami), i przerwała próby podpalania bramy północnej aby rzucić wszystkie siły przeciwko niemu. Oczywiście pod troskliwym okiem moich strzelców i wieżyczek. Jak tylko wycofałem się z powrotem za mury, wróg wracał do zabawy zapałkami. To znowu wychodziłem i wchodziłem :P. Ogólne straty wroga to koło 2 tysięcy jednostek: 900+ dla moich strzelców reszta czyli ponad 1000 dla wieżyczek.
Insubres dołączyło do konfederacji z plemieniem Nori.:( Cały trud z przymuszeniem ich do zawarcia pokoju poszedł w piach.
Wiesz co? Zachęciłeś mnie. Gdy tylko w końcu ukończę kampanię Aten, to jadę Getami.
Ituriel32
21-07-2014, 07:35
Trwogę w mym sercu zasiały armie plemienia Boli u których zauważyłem regularne (jednostki zwykłe a nie straż generała) oddziały "Zaprzysiężonych" i to nie w małej liczbie. Dużo działo się na arenie dyplomatycznej. Zgodziłem się na handel z bardzo silnym Egiptem i Luzytanami a u tych drugich oferta była bogatsza o pon. Podpisałem też sojusz wojskowy z Dalmatea który okazał się w sumie bardzo owocny. Do wojny przeciwko mnie dołączyli Arwernowie co nie pozostało bez reakcji ich gnębicieli Atrebartów którzy zaproponowali pon i handel. Słabi Nerwiowie w ofercie dali tylko pon i sojusz obronny. Ogólny skutek wszystkich działań dyplomatycznych był szybko powiększający się przychód.
Plan militarny był w zasadzie prosty czyli "Zniszczenie wszystkich małych a irytujących (agentami) chwastów, aby móc skupić się na głównym przeciwniku". Realizacja poszła dość sprawnie. Szybko odzyskałem pełnie władzy w regionie "Panonia" przy okazji wytłumaczyłem buntownikom że nie mają tu nic do szukania.
Wobec nieuchronnego buntu Anartes porzucili moją starą stolice, więc odzyskałem ją bez problemu. Rozstrzygająca bitwa rozegrała się przed granicą Petrodowa. Standardowo pierwsze uderzenie poszło od agentów, na moje szczęście szpieg zawiódł. Zwycięstwo pomimo przewagi liczebnej wroga (1,5 słupka) dały mi balisty a dokładniej chyba wybuchowe pociski, które nie mają dużej celności ale jak się strzela w duże skupiska to sieką aż miło. Po stracie całego wojska zdobycie ich regionów było czystą formalnością. Niestety nastroje w prowincji "Dacja" były kiepskie więc trochę czasu i krwi poszło na tępienie buntowników. Na osadę Galic poszedł pierwszy atak Boli w całej ich wojnie ze mną. Znowu balisty dały mi zwycięstwo.
Armia stacjonująca na Sycylii dotarła do Genui gdzie dołączyła do stacjonującej tam floty która poniosła duże straty w obronie tej osady. Jak mogłem na początku grać tymi podstawowymi włócznika:confused:, przecież to nie było wstanie wytrzymać starcia z lekką jazdą 1 na 1. Drugie uderzenie na wzmocniony garnizon poszło na automat, w wyniku którego na dno morza trafiła moja cała flota. Nie mam pojęcia czemu komputer podzielił swoje wojska i atakował na raty w dwóch turach. Efektem była całkowita eksterminacja tych armii. A w skład moich ziem weszła Massalia, która została przerobiona na twierdzę obronną.
W zasadzie plemię Boli nie robiło mi nic, nawet nie atakowali mnie agentami:eek:. Za raz po podpisaniu sojusz z Dalmatea wyznaczyłem im za cel osadę Uburzis, dałem im dostęp wojskowy. Po jakimś czasie zdobyli tamten region. Ja zaś zająłem Istros i przy granicy z Noreia ustawiłem następną armie. Boli okopali się w Casurgis pozostawiając pozostałe osady praktycznie bez ochrony. Tak więc bardzo łatwo przejąłem kontrole w prowincjach "Silesia" i "Sarmatia", co było mi bardzo na rękę bo zaczynało mi już brakować żywności.
Do spółki z Dalmatea nękaliśmy Casurgis, aż w końcu miasto to wpadło w moje ręce. Co otworzyło mi drogę do prowincji "Suebia". W zasadzie Boli nie stawiają żadnego oporu i pozwalają się lać. Za to co parę tur wysyłali propozycje pokojowe, na które się nie zgadzałem. Jedyne na co się zdobyli to odbicie Uburzis.
http://cloud-4.steampowered.com/ugc/575650634475721146/1B1766D7E2DECC45273FDB692743A3E349322DD3/
Czekaj, czekaj. Bojowie dają się lać?! Kto w ogóle więc robił to AI? Asystent programisty?
Ituriel32
21-07-2014, 18:41
Jak się nad tym zastanowiłem to to że Bojowie grają teraz słabo nie powinno dziwić. Komputer nie radzi sobie z zarządzaniem dużym państwem:
1. Si dąży do jak najszybszego wykorzystania limitów armii i flot. Co już samo w sobie jest sporym osłabieniem.
2. Mam wrażenie że komputer rekrutuje jednostki we wszystkich armiach na raz, tak aby wszystkie były równomiernie wypełnione. Nie widać tego na na nacjach jedno regionowych ale na większych już tak. Łatwo to zaobserwować jak się wyśle do piachu dużą armie komputera. Który natychmiast zaczyna pełny werbunek we wszystkich prowincjach (początkowo po 3 jednostki). Co jeszcze bardzie rozmywa potencjał bojowy jego armii.
3. Si jeśli może ruszyć się armią miedzy regionami to się ruszy bo może, nawet jeśli nie ma w tym sensu. Wiem głupio to brzmi ale tak to wygląda.
4. Komputer tak naprawdę nie broni swoich zdobyczy, nie dba też o bunty.
( ͡º ͜ʖ ͡º)
21-07-2014, 19:50
4. Komputer tak naprawdę nie broni swoich zdobyczy, nie dba też o bunty.
O bunty nie dba bo dzięki dużej premii do ładu nigdy mu nie wybuchają.
Ituriel32
21-07-2014, 19:53
Za to ma od groma buntów niewolników które grabią mu miasta i niszczą te jego małe armijki. Chyba że tylko ja się z tym spotykam z takim natężeniem. Korzystam dużo ze szpiegów jako zwiadowców. Ale co tam.
( ͡º ͜ʖ ͡º)
21-07-2014, 20:07
Za to ma od groma buntów niewolników które grabią mu miasta i niszczą te jego małe armijki. Chyba że tylko ja się z tym spotykam z takim natężeniem. Korzystam dużo ze szpiegów jako zwiadowców. Ale co tam.
Bunty niewolników wybuchają tak samo jak zwykłe bunty, czyli jak zadowolenie spadnie do -100. Premie dla AI zależą od poziomu trudności. Jak grałem na legendarnym to nigdy nie spotkałem się z buntem u frakcji AI i nie wydaje mi się, żeby ingerencja moich agentów była w stanie wywołać bunt przy takich bonusach, chociaż nigdy nie próbowałem więc nie mogę mieć pewności w 100%.
Ituriel32
21-07-2014, 20:18
Na legendarnym nie grałem i nie zamierzam. Na normalnym dałem radę agentami wzniecić bunt ale była to droga przez mękę:(, czasochłonna droga i w sumie mało opłacalna.
Natomiast na bardzo trudnym i trudnym armie niewolników to w zasadzie dla mnie standard, a już w prowincji współdzielonej to pewnik. Ku mojej irytacji z sąsiednich prowincji (czyli neutralnych, gdzie trzymam mniejsze armie porządkowe o marnej jakości bojowej) często zaglądają do mnie w gości, ale jestem złym gospodarzem i witam ich najczęściej ogniem i żelazem.
Ituriel32
31-07-2014, 21:46
Bojowie i Odrysowie funkcjonują jako morscy rozbójnicy z powodu utraty wszystkich miast. Jest to zasługa wad mojego charakteru głównie braku cierpliwości i szybkiemu irytowaniu się;). Aby nie tracić czasu kiedy wypierałem Bojów z kontynentu, chciałem nakłonić do konfederacji Królestwo, niestety nie chcieli się zgodzić. Co w połączeniu z denerwującym uśmierzaniem nastrojów na nowych ziemiach, nastawiło mnie bardzo bojowo do tej części świata. Tak że wypowiedziałem wszystkie pakty i umowy nacją: Tylis, Ardiaei i Odrysom. Moje armie i agenci nie zdążyli jeszcze przybyć na miejsce gdy obrażone królestwo wypowiedziało mi wojnę. Ustawili 3 pełne armie w krzaczorach nad Pellą i nie zrobili nic więcej:eek:. Po dwóch turach zdobyłem Apollonie armią zachodnią która miała stacjonować w Massalia, co wywołało u nich niedobory żywności. Kiedy doszły moje główne wojska od razu przetoczyły się po biernych armiach Odrysów zdobywając Pulpedeva i Odessos. Królestwo zdobyło się tylko na złupienie mojej Apolloni swoją flotą, nie mam pojęcia czemu nie zdobyli tego miasta skoro nie mieli żadnego :eek:.
Swoją drogą bawi mnie to że armia rusza się dużo dalej na szybkim marszu od agentów. :)
Po zdobyciu ziem Królestwa nadeszła kolej Tylis. Okazało się to łatwe i szybkie zwycięstwo. Podczas bitwy o miasto zginęli obaj wrodzy generałowie dzięki czemu nacja ta przestała istnieć. Swoje siły wysłałem więc w kierunku Ilirii, a tu niespodzianka :eek:
http://cloud-4.steampowered.com/ugc/563266737809378396/74B3A01DE09228E26B281932E568DA24D937FEF0/
Tak bez ostrzeżenia przy poparciu 53% do 47% na moją korzyść. Sam już nie wiem ale chyba straciłem już stolice po raz trzeci :P. Zanim ściągnąłem swoje wojska, Rada zdążyła zdobyć Petrodave. Coś nie mam szczęścia w prowincji "Dacja", więc po raz kolejny okopałem się w jej regionie stołecznym, a w granicznych rozpocząłem werbowanie nowych armii.
Sama wojna przebiegała w sposób raczej oczywisty. Czyli dopóki armie Rady skupiały się wokół stolicy, to były nie do ruszenia. Natomiast każda akcja ofensywna np. złupienie Pulpedeva, czy pozostawienie samotnego słupka kończyły się jego zniszczeniem.
Przełomowym momentem było podejście pod przeprawę przez Dunaj od Trackiej strony dwóch moich armii. Wywiązała się z tego wielka bitwa, w sumie 6 pełnych słupków (coś koło 15-16 tysięcy wojowników), którą przegrałem ale zadałem przeciwnikowi koszmarne straty.
Resztki mojej pierwszej amii zostały po mojej stronie, natomiast druga....
Pokonała bród strzeżony przez 4 armie wroga, by zatrzymać się po niewłaściwej stronie:wall::wall:
Większość sił Rady opuściła ziemski padół. Zaś jej zdziesiątkowane armie rozlały się w mojej prowincji "Tracja", zdobywając jej stolice. Więc mi nie zostało mi nic innego jak z nimi skończyć. Co też bardzo szybko wykonałem.
Pierw armią wzmocnioną najemnikami konnymi wkroczyłem od północy, aby upomnieć się o Petrodove. Zanim zdobyłem miasto stoczyłem małą bitwę 1 na 1 z armią która miała tego miasta bronić.
Natomiast moje główne siły odzyskały po raz kolejny moją stolice, niszcząc przy okazji ostatnie dwa pełne słupki wroga. Rada zdobyła Pulpedove, a następnie tylko złupiła Navissos, po czym skierowali się w stronę wybrzeża tej prowincji. Ja natomiast w następnej turze odzyskałem ich zdobycze. Statecznym wysiłkiem Rada zdobyła Antheia, by stracić ją na rzecz mojej postępującej kontrofensywy i ostatecznie przestać istnieć.
http://cloud-4.steampowered.com/ugc/563266737809379836/422E94C9F9D33AA8E59ECABDBF4E572E02467721/
W miedzy czasie pobudowały mi się czwarte poziomy Hali Wodza, tak więc do mich armii zaczęli nieśmiało zaglądać "Szlachetni Szermierze".
Ituriel32
01-08-2014, 07:38
Dzięki postępowi technologicznemu i rozwojowi strukturalnemu mogę werbować wszystkie najmocniejsze jednostki Getów. Świadomie nie rozbudowałem hodowli konni (te farmy odpowiadające za jazdę) do czwartego poziomu, ponieważ byłoby to marnotrawstwo 6 punktów ładu w prowincji. Niestety nie potrafię właściwie wykorzystać "Szlachetnych Konnych" którzy są dla mnie zbyt delikatni i potrzebują za dużo uwagi. A do gry pasują mi zarówno "Konni Włócznicy" jak i "Konni Łucznicy".
Dzięki wojnie domowej gwałtownie rozwinęły się moje armie, zarówno pod względem liczby, jak i jakości. Mając zabezpieczoną lewą stronę państwa dzięki dyplomacji, i 3 pełnym armiom tak na wszelki wypadek. Bez ryzyka nowej wojny domowej bo już była. Mogę spokojnie zabrać się za planowanie podbojów.
Po raz kolejny moje słupki zbierają się przy granicy prowincji "Iliria". Ciekawy jestem czy wydarzy się znowu coś co ich uchroni. Później w planach jest wojna ze Scytami którzy dostają wciry od nacji niebiesko-granatowej na mapie kampanii. Następnie atak z dwóch stron na Azję Mniejszą. A po jej podboju w kierunku wschodniego końca mapy.
Prawdę mówiąc już dawno przekroczyłem etap w którym znudziłem się kampanią. Moje państwo jest już duże, dobrze rozwinięte gospodarczo i stabilne nastrojowo, dysponuje przyzwoitą liczbą silnych armii. Dalsza rozgrywka będzie miała charakter wojny błyskawicznej, w której będę pędzić i podbijać w szybkim tempie. Następnego posta napisze kiedy wydarzy się coś ciekawego lub wygram kampanię.
Ituriel32
03-08-2014, 10:23
W międzyczasie wszedł pacz 14, ale ja nie dostrzegłem jego wpływu na tą kampanie.
Szybko i zdecydowanie zniszczyłem Dalatea. Następnie swoje armie zgrupowałem w dwie dywizje: Pierwsza przy granicy ze Scytami (którzy stali się hordą) składającą się z armii nazwanych czyli dowodzonych przez członków mojej rodziny, z tradycjami i wsparciem czempionów. Drógie skupisko przy przeprawie do Azji Mniejszej.
Wojna ze Scytami była całkowitym rozczarowaniem:
1. Wykorzystując efekt zaskoczenia zdobyłem: Olbie, Solokha, Panticapaeum. Jedyną reakcją nomadów było wysłanie ponad 30 jednostek w morze w trzech armio/flotach, które pływają sobie beztrosko między Krymem a Olbią.
2. Przejmuje całkowitą kontrole nad "Bosforem" i "Ponto-Caspia". Zero odzewu od Scytów.
3. Namierzyłem szpiegiem duże skupisko wroga w Phasis, więc i ja ściągnąłem tam swoje armie. W Salamander powstał nowy słupek dla zabezpieczenia regionu. Kiedy podciągnąłem swoje armie do granicy Scytowie uciekli w głąb prowincji. Po zdobyciu miasta, dwoma pomocniczymi armiami zdołałem jeszcze dopaść 3 średnie słupki wroga. W następnych turach przyłączyłem pozostałe regiony z tej prowincji.
W sumie to atak na Azję mniejszą okazał się trudniejszy, ponieważ było tam większe zagęszczenie frakcji: Pergamon (1 miasto), Pont (4 miasta), Galacja (2) i Scytowie od wschodu. Sinopa dla buntowników. Szybko zmusiłem Pont do pływania, przy czym nie spotkałem się z armiami większymi niż 10-12 jednostek. Jedna bitwa wystarczyła do zniszczenia Pergamonu. Galacja chociaż próbowała zdobyć moje miasto. Niestety miałem tam balisty, a oni rzucili całe wojska (2 słupki) jedną uliczką. Koniec raczej łatwy do przewidzenia. Tak więc parłem na wschód. "Cilicia" i "Syria" były w rękach Egiptu. Chociaż na koniec Scytowie wycieli mi numer :), stając się częścią konfederacji Messangetów. Tak więc ich ostatnie regiony Trapezos i Arsamosata stały się częścią państwa neutralnego, przez bardzo krótki czas.:cool: Później udało mi się zawrzeć z nimi pokój.
Następnie zaatakowałem Partów (reszta ziem Armenii, Media Magna, oraz miasta Harta i Dura), a po ich pokonaniu Egipt. Wojska faraona szybko przegnałem do Jerozolimy. Władcy tego kraju łatwo przystąpili do rokowań pokojowych, co było spowodowane przez coraz lepsze stosunki między Nabetea a Getae (pon, handel, dostęp wojskowy i ostatecznie sojusz obronny). Pozostawiłem na tych terenach dwa słupki, natomiast reszta szykowała się do wojny z Baktrią o "Persis".
http://cloud-4.steampowered.com/ugc/563266737874263034/CF474D6B7B40E7C70E05AE4ED78BCA29339654B5/
To była pierwsza kampania w której miałem takie problemy z utrzymaniem stolicy, jak i całego regionu stołecznego:eek:. Trochę starć tam stoczyłem.
http://cloud-4.steampowered.com/ugc/563266737874260878/9CAC6950A2D1A6A3CC91758825EE2A79509C8BA1/
http://cloud-4.steampowered.com/ugc/563266737874262106/61A0CFA1FF57719EE2BFD0FFD5140B2E4281E40A/
Jako, że bardzo lubię Daków, postanowiłem przekonać się do nich pod kątem multi (w single łapią się w Top5 u mnie), pomimo wcześniejszej niechęci. Trochę kombinowałem z różnymi kompozycjami i udało mi się, w końcu coś w miarę ogarniętego wymyślić. Co prawda w przyjemności grania nie mają podjazdu do Traków, Luzytanów, czy nawet Arwenów, ale dla mnie są fajniejsi od wszystkich cywilizowanych nacji.
Najbardziej u nich mnie boli słaba konnica i strzelcy. Konni łucznicy są gorsi od innych, ale jak pomicrujemy to powinni się zwrócić. Szlachta wymaga dużo uwagi, bo jest "papierowa" w zwarciu, a zwykła jazda też sama za dużo nie zrobi (nadaje się nawet nieźle przeciwko miotaczom, bo ma uchodliwy pancerz). Także na konnicy nie ma co zbytnio polegać, ale do wsparcia trzeba coś wybrać.
Jako, że łucznicy są słabi to ze strzelców używałem tylko zwykłych oszczepników. Ci ciężcy są dobrzy w wymiankach z innymi harcownikami, ale cena mnie od nich odstrasza. Brakuje mi trochę procarzy, bo lubię mieć ich w armii.
W wyborze piechoty jest już ciekawiej. Ta do walki w zwarciu, pomimo małego wyboru jest dobra. Dobrze użyci sierpownicy, pomimo małego kosztu, potrafią sporo namieszać w szeregach wroga. Topornicy są dobrą kontrą na opancerzone jednostki, a szlachta jest, po prostu, mocna. Z włócznikami też jest ciekawie, bo mamy ich pięć rodzajów, więc nie ma problemu, żeby wybrać coś na każdą okazję.
Jako, że Getowie nie są w niczym konkretnym wyspecjalizowani nie są łatwi do grania, ale jak się ogarnie współpracę między jednostkami to jest dobrze. Do tego nie jest problemem mieć dużej przewagi liczebnej nad przeciwnikiem, bo wojsko mamy dość tanie, więc jest spora szansa na jego okrążenie, a sierpownicy na flankach/tyłach dość szybko załatwiają sprawę.
Dla mnie problemem jest tylko granie przeciwko falandze, bo od frontu ciężko ją ruszyć, z racji braku oszczepników z siłą 40. Nasza jazda na flankach też dużo nam nie pomoże, a bez jej pomocy ciężko oskrzydlić ogarniętego przeciwnika. Za to słonie nie są dla Getów dużym problemem. Jeśli się ich spodziewamy to wzięcie konnych łuczników i płonące strzały powinny załatwić sprawę.
Zacząłem nową kampanię główną Getami i nie wygląda to ciekawie. Nie dość, że sierpownicy są prawie nieużyteczni, to jeszcze obcięcie dochodów jest przesadzone.
Zaraz po opanowaniu Dacji wojnę wypowiedzieli mi Scytowie i ci nomadzi z Olbii. Na razie siedzę i tylko się bronię przed nimi, bo na jazdę do skontrowania ich mnie nie stać i nie zanosi się, żeby jakoś szybko miało się to zmienić. Jednocześnie zacząłem podbijać Celtów na zachodzie, zanim zdobędą jakieś ogarnięte jednostki.
Wojsko jest na początku jest strasznie słabe, zwłaszcza po nowym patchu. Najlepiej mieć łuczników obstawionych włócznikami i ewentualnie jakąś balistę.
Ituriel32
22-09-2014, 22:30
Początkowi włócznicy są słabi, do tego większości sąsiadów ma jakieś podstawowe miecze.
Niestety na nowym paczu Sierpownicy nie nadają się do niczego, większa podatność na ostrzał to jedno (do przeżycia, bo tą jednostkę używało się dopiero po rozgonieniu strzelców), gorzej że zmniejszyli atak/zwiększyli obronę wrogom, przez co oddział ten nie jest wstanie efektywnie zabijać/łamać morale wroga. Tak więc Getowie nie mają żadnych użytecznych podstawowych ani średnich mieczy, tylko jeden oddział elitarny.
Konnymi łukami można coś ugrać ale potrzeba do tego sporo się naklikać (mikro), do tego piesze łuki/proce szybko zrobią z nimi porządek.
Na pozostałych konnych szkoda słów i łez.
Aby teraz wygrywać trzeba do maksimum wykorzystywać potencjał najemników i łuczników. Osoby bez DLC Pirates and Raiders mają trochę trudniej, bo nie mają dostępu do dodatkowych najemników którzy mogą bardzo się przydać w początkowych turach zabawy:
Najemnicy:
• Najemni wojownicy traccy: Doskonała piechota z mieczami. (Tracja)
• Najemni sierpowi: Piechota ze złowrogimi, zakrzywionymi sierpami. (Dacja)
• Najemni harcownicy daccy: Doskonali harcownicy, wyposażeni w oszczepy. (Dacja)
• Najemni iliryjscy jeźdźcy: Szybka piechota z toporami, atakująca z ukrycia. (Iliria)
• Hemiolia desantowa: Szybka barka szturmowa, pełna najemniczych najeźdźców iliryjskich (Iliria)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jak ogarnę wojny domowe, to planuje rozegrać pełną kampanię taką samą jak w podstawce.
W sumie sierpownicy dają sobie radę z jazdą, która próbuje nas otoczyć. Czterem oddziałom udało się nawet wyciąć wrogiego generała w celtyckiej szlachcie konnej. Łapię też nimi przeciwnych strzelców, jeśli nie mam dostępnej konnicy. Jednak nawet najsłabsi celtyccy miecznicy składają ich bardzo szybko.
Co do jazdy, to ta zwykła, jak na swoją cenę, jest całkiem dobra i do zadań defensywnych lub kontrowania harcowników spokojnie wystarczy. Konna szlachta jednak dość mocno osłabła, a do tego straciła tratowanie.
W kampanii sytuacja już mi się powoli stabilizuje i stać mnie już na powolny rozwój. Miałem trochę szczęścia, bo Tylis zrobiło niezły bałagan w regionie walcząc z każdym dookoła. Dzięki wypowiedzeniu im wojny zdobyłem kilka PONów, umów handlowych, konfederację z Odrysami i niebronioną Pulpudevę.
Armia niespodziewanie dobrze radzi sobie z nomadami. Nawet najtańsi włócznicy są wystarczający, a łucznicy bezproblemowo ściągają konnych strzelców. Do tego obrona osad, kiedy mamy bezpieczne flanki dzięki budynkom jest bardzo prosta. Katiarzy już odpadli, a Scytowie, po utracie dwóch armii wynegocjowali ze mną pokój.
Ituriel32
23-09-2014, 22:43
Mając taki wybór włóczników, nie używam Sierpowników do walki z jazdą. Ja coś nie mogę się przekonać do jazdy Getów, to nie mój ciężar wagowy.
W podstawce jeśli się prowadzi przemyślaną politykę dyplomatyczną to da się to wszystko ogarnąć. Wojny papierowe z Tylis czy Epirem pozwalają zapulsować.
W nowej kampanii szło mi już niestety dużo gorzej. Ale wyrąbie dla siebie drogę przez te chaszcze.
Mi tam trochę ich zostało po pierwszych podbojach, rozwiązanie odpadało, bo nie było mnie stać na nowe jednostki, więc musiałem ich do czegoś użyć. Teraz z nich powoli rezygnuję (chociaż ze dwa oddziały muszą być, żeby trzymać klimat:D) i opieram się na włóczniach oraz łukach, a następnym razem powinna już jazda dojść.
Dzisiaj w końcu dociągnąłem Getów do końca. Ogólnie po zbudowaniu jakiegoś zaplecza rolniczo przemysłowego problemy z dochodami się skończyły. Nowy system budowy fajnie działa na barbarzyńcach, teraz muszę sprawdzić go na kimś cywilizowanym.
Militarnie przestałem mieć problemy po "wynalezieniu" szlachty pieszej i konnej. Wcześniej męczyłem się z włócznikami, a nawet ci najlepsi nieszlacheccy mają problemy z ogarniętymi jednostkami mieczy. Jedynie strzelanie mnie ratowało, bo łucznicy z balistami dają radę.
Sytuacja na mapie była ciekawa. W Germanii i Galii dość standardowo dominowali Bojowie i Arwernowie do czasu mojej interwencji. Rzym w tej kampanii był chyba najsilniejszy jaki spotkałem. Ciekawie było na południu i wschodzie. Syrakuzy (sojusznik) zdobyły Sycylię i Afrykę od Atlantyku do Libii. W pozostałej części kontynentu oraz Syrii siedział Egipt, który był w sojuszu z Armenią posiadającą całą Azję Mniejszą oraz Kaukaz i byłymi satrapiami Seleucydów. Końcówka wymagała sporo zabawy z dyplomacją, żeby nie narobić sobie wojen z większością frakcji na mapie, a podbić Syrię i Persję.
Z wojną domową nie miałem problemów, bo bezproblemowo utrzymywałem wpływy w granicach 55-68%.
Słaby był filmik końcowy. Znowu dali ten z Germanami i Rzymianami...
Ituriel32
21-10-2014, 06:28
Innych filmików chyba nie zrobili po prostu.
Ja ukończyłem kampanię Rzymską, to może wezmę się za kampanię Dacją (z Augusta), chyba że ruszy kooperacja ze znajomym.
Zaliczyłem kampanię Dakami w Auguście i w sumie gra się bardzo podobnie do podstawki. Trasa podbojów przebiegała prawie tak samo, czyli trochę terenów wkoło siebie, potem Germania, Krym, Grecja i na koniec marsz na wschód. Militarnie jest trochę ciężej, bo jednostki mamy bardzo słabe, a przeciwników mocniejszych, jednak z racji większej liczby regionów na start mamy lepsze dochody, więc stać nas na wojsko.
Hej, czy ktoś może się pochwalić ukończeniem głównej kampanii na bardzo trudnym lub legendarnym? Po ostatniej zmianie odpadła kara do stosunków z Nomadami, ale mimo wszystko dyplomacja w tym przypadku nie należy do zadań łatwych i przyjemnych. Walka na wszystkich frontach bywa irytująca.
Ituriel32
08-10-2015, 11:37
Ja jeszcze nie ale mam w planach, choć pierw pobawię się Dakami w Auguście.
Przy obecnym paczu powinno grać się dużo łatwiej niż na wcześniejszych wersjach. Do tego polubiłem połączenie włócznie plus łuki.
Nie nagrywam „let’s play-ów”, więc jeżeli ktoś jest obdarzony cierpliwością do czytania, zapraszam.
Kampanię rozpocząłem niemal na czystej podstawce (v.17), ograniczyłem się wyłącznie do modów graficznych, tj. G.E.M.FX (głównie na polu bitwy), Better Watter III HD oraz Original Faction Colors, ponieważ nie jestem fanem barw frakcji, które CA wprowadziło z pewnym patchem. Poza tym niczym niezmącona wersja od CA. Zdecydowałem, że rozgrywkę poprowadzę na poziomie bardzo trudnym, nie chcę się zanudzić jedną frakcją, dlatego od czasu do czasu rozpoczynam nowe kampanie, więc zależało mi na możliwości zapisu postępów gry i jednocześnie wymagającym przeciwniku. Szczerze mówiąc, wolałbym żeby SI zamiast tych wszystkich bonusów do statystyk i przypływu gotówki niewiadomego pochodzenia, po prostu prowadziło bardziej przemyślane działania, ale jak się nie ma co się lubi, to trzeba się cieszyć tym co jest, więc stanąłem do nierównej walki.
Dakowowie, podobnie jak Trakowie nie należą do lubianych. Sąsiedzi od samego początku szczerze nas nienawidzą. Atak ze strony nomadów pozostaje kwestią czasu. Od zachodu otaczają nas plemiona celtyckie, które pomimo braku oficjalnych sojuszy, trzymają się razem i zaatakowanie jednego z tych plemion, kończy się przystąpieniem do wojny kolejnego. Ponadto Getowie cierpią na niedobór złota, podobnie jak pozostali barbarzyńcy, więc z jedną niewielką osadą i wątłymi włóczniami wiele zdziałać nie możemy. Na wstępie najważniejsza jest dyplomacja, czasem trzeba wypowiedzieć kilka papierowych wojen, aby przypodobać się silnemu sąsiadowi. Bez szczęśliwego rozwoju wydarzeń nie mamy dużych szans na powodzenie. Kilkukrotnie przekonałem się, że utrata reputacji frakcji „rzetelnej”, najczęściej kończy się wojną ze wszystkimi sąsiadami, więc odpuściłem sobie takie pomysły jak atakowanie Apulijczyków na początku rozgrywki, z którymi mam zawarte obowiązujące pakty (pakt o nieagresji oraz umowa handlowa). Mocno również liczyłem, że Bastarnowie utrzymają swoje włości jak najdłużej, tym samym blokując ekspansję nomadów podarują mi szanse na podbój mojego pierwszego celu - Pannonii. Dla formalności wspomnę, że od południa Macedonia walczyła z Tylis, a wojna Trybalów z Odyrysami wisiała na włosku, więc w tym kierunku nie zamierzałem podążać.
Od samego początku postawiłem na rozwój technologii militarnych, ponieważ chciałem jak najszybciej rekrutować jednostki elitarne. Bezzwłocznie ruszyłem na Skordysków, z mocnym postanowieniem otoczenia i zagłodzenia mojego pierwszego oponenta. Cel zrealizowałem bardzo szybko, choć jednak w uczciwej walce, na polu bitwy. Niestety jeszcze nie rozgościłem się w Singidun, a o ostadę upomnieli się Erawiskowie, chcąc pomścić pobratymców. Przewaga militarna była zdecydowanie po stronie przeciwnika, więc wykorzystałem element zasadzki, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Nietrudno było zwabić przeciwnika w odpowiednie miejsce, choć szczerze powiedziawszy liczyłem na pomoc Apulijczyków, której mi nie okazali. Po kilku bitwach i wzajemnym wyczekiwaniu na błąd przeciwnika, w końcu podbiłem Akink i ostatecznie pozbyłem się niewygodnego rywala. Dalmatowie ku mojemu zdumieniu poradzili sobie z Breukami, co nie ukrywam bardzo ułatwiło mi kontrolowanie zachodniej granicy, ponieważ ze względu na bliskość kulturową z Dalmatami oraz Daorsami nie było powodów do wojen. Mój plan o opanowaniu wszystkich regionów Pannoni musiałem odłożyć na później. Był to również czas licznych buntów, które wywoływały ostatnie zdarzenia w prowincji oraz różnorodność kulturowa. Jednym słowem ta część gry wymagała masę cierpliwości i biegania wojskiem od osady do osady. Musiałem zadbać, żeby buntownicy choćby na chwilę nie przejęli Singidun, ponieważ Dalmatowie mieli ogromną ochotę ją przejąć.
Do Dacji zawitali Katiarzy. Pokonali Bastarnów przejmując Petrodavę, następnie zameldowali się pod murami Zarmizegetusy. Przeczuwałem, że niebawem zadeklarują chęć przejęcia moich ziem. Pomimo braku oficjalnego sojuszu, pełen obaw ruszyłem ze wsparciem pod stolicę Dacji, ale w tym samym czasie wciąż buntowała się Pannonia, więc nomadzi w końcu to wykorzystali i dopadli przez chwilę osamotnionych Apuijczyków. Nie miałem wyboru, musiałem wykorzystać okazję do podboju pozostałych regionów Dacji i połączenie szlaków handlowych z moją stolicą, co mogło by znacząco podreperować moją kiepską sytuację ekonomiczną. Nie posiadałem funduszy na utrzymanie kolejnej armii, więc zatrudniłem najemników i ruszyłem na Zarmizegetusę. Walki nie należały do łatwych, ściganie konnych nomadzkich łuczników bywa mocno irytujące, ale koniec końców zdobyłem osadę i zepchnąłem przeciwnika do mocnej defensywy. Chwila na regenerację, odbudowę wojska i byłem gotowy do wymarszu na Petrodavę. Niestety uprzedzili mnie Lugiowie, którzy wcześniej zdobyli Galic oraz Tur. Wspólny wróg zjednał mi ich sympatię i udało się wynegocjować pakt o nieagresji. Traktat okupiłem wojną ze Scytami, którzy do tej pory zażarcie stawiali opór germanom oraz pogorszenie stosunków z Bojami. Mimo wszystko zabezpieczenie wschodniej flanki było luksusem wartym tej ceny. Do tej pory, swoje sukcesy zawdzięczam głownie najemnym dackim łucznikom oraz włócznikom konnym.
Sytuacja chwilowo się uspokoiła, więc postanowiłem zabezpieczyć się dyplomatycznie i podreperować ekonomię. Zawarłem umowy handlowe z Dalmatami i Daorsami, wreszcie zebrałem swoje własne wojsko z konnicą oraz łucznikami i już nie takimi najgorszymi wojownikami z włóczniami. Teoretycznie mogłem się wstrzymać i zaczekać na elitarne jednostki, ale skarbiec i tak świecił pustkami, więc nie stać by mnie było na ich rekrutację i utrzymanie. Postanowiłem ruszyć w jedynym niezabezpieczonym, otwartym kierunku tj, na północ. Bojowie nie byli łatwym przeciwnikiem, właśnie rozbili Swebów, po czym zgromadzili swoje ogromne wojska w Istros. Byłem zmuszony do podtruwanie ich wojsk, na szczęście nie narzekałem na skuteczność agenta. Obawiałem się, że z powodu moich agresywnych poczynań otrzymam nóż w plecy od Nori, pozostającego w przyjacielskich stosunkach z Bojami. Jednak mieli swoje wojny i problemy, więc uszło mi to płazem. Po serii heroicznych zwycięstw podbiłem Hercynię, a także rozbijając ostatnie siły wroga w Lupfudrum zadecydowałem, że najkorzystniejszą opcją będzie wyzwolenie Swebów. Taki akt łaski zagwarantował mi niestety wojnę z Rugiami, którzy popierali Bojów. Moje działanie wojskowe wpłynęły również korzystnie na stosunki z Lugiami (podpisaliśmy umowę handlową), a co najważniejsze przyjaźni Germanie gwarantowali bezpieczeństwo mojej północnej granicy.
Krew w moich żyła zmroziła wiadomość o wojnie Ateńczyków z Dalmatami oraz Daorsami. Wszystkie regiony Illyrii oraz Segestica zostały zdobyte przez greków. Daorsowie szybko zostali pokonani, natomiast bezdomne wojska Dalmatów biegały bez jasno określonego celu. Postanowiłem wykorzystać to na swoją korzyść, pomyślałem że jeżeli Ateny uzupełnią swoje wojska, na pewno nie będę w stanie się nim przeciwstawić, więc jedyną szansą był błyskawiczny atak. Po zaciętych walkach i fantastycznych akcjach agentów, udało mi się podbić Segesticę, Iader oraz Delminium. W Epidamnos wybuchł ogromny bunt i odrodzili się Ardiajowie. Dalsze walki nie były konieczne, tym bardziej że Tylis opanowało Macedonię i walczyło o dominację w Thracji. Szczęśliwie przetrwali Dalmatowie i zajęli Patavium. Południowa i zachodnia granica znów bezpieczna, a kontrolowanych regionów coraz więcej. Rozgrywka nabrała rozpędu.
Kolejne miesiące moi agenci trwonili na eksplorację półwyspu bałkańskiego. Tryballowie przetrwali dzięki migracji i zdobyciu Pulpudevy, bez szans na jakikolwiek sukces, więc postanowiłem wypowiedzieć im papierową wojnę, tym samym poprawiając swoje stosunki z Tylis oraz Odyrysami, którzy próbowali odebrać Tryballom ten region. Udało się, moja decyzja zaowocowała zawarciem umów handlowych oraz paktami o nieagresji. Tryballowie niedługo po tym zostali pokonani, a południowa granica w pełni zabezpieczona. Następnie mój wzrok przyciągnęło powstanie w Dacji. W Petrodavie odrodzili się Bastranowie. Kolejna okazja do zajęcia wszystkich regionów w rodzimej prowincji. Oczywiście z radością ją wykorzystałem, ponieważ byłem przekonany, że to odpowiednie miejsce do obrony przed Scytami. Sytuacja wyglądała bardzo ciekawie, pod moją kontrolą są już Dacja, Pannonia, Hercynia oraz dwa regiony Illyrii (Iader i Delminium). Zdziesiątkowani Scytowie z pokorą zaoferowali mi zawarcie pokoju. Długo się nad tym zastanawiałem, bo w tamtym czasie była to spora szansa na podbój tamtych ziem, ale po przeanalizowaniu korzyści, przyjąłem ich warunki.
Tymczasem wojny na północy trwały. Gutonowie do spółki ze Scytami, region po regionie podbijali tereny zajmowane przez Lugiów, a było to całkiem okazałem teryterium (Budorgis, Belz, Tur, Galic oraz Olbia). Po upadku ostatniej osady mojego germańskiego sąsiada ruszyłem na Gutonów. Bardzo szybko odbiłem Silesię i szykowałem się do podbojów Ascaucalis oraz Mons Regius. Zdecydowałem, że nie będę wyzwalał Lugiów, aby nie wywołać kolejnej wojny ze Scytami. Po kilku latach podbiłem ostatnie regiony należące do Gutonów, rozbiłem ich flotę i z przytupem ruszyłem na Rhougion. Oczywiście misja zakończona sukcesem. Nareszcie chwila wytchnienia, szansa na odbudowę ekonomii.
Na tym etapie sam mogłem zdecydować o dalszym kierunku ekspansji. Na wschodzie względny spokój, Scytowów pochłonęła wojna z Armienią oraz Medią Atropatene. Podejrzewam, że Kimmeria wesprze sąsiada, więc postanowiłem się nie angażować. Od południa sami zwolennicy moich działań, więc w tym kierunku na pewno nie ruszę. Zachód to jedyny słuszny kierunek, a tam sytuacja jest bardzo ciekawa. Fryzowie zajęli Tulifurdum oraz Alabu. Sekwanowie przenieśli się do Uburzis, a to za sprawą Arwernów, którzy wypowiedzieli im wojnę, przy okazji pokonując Helwetów oraz Recję. Tuż przy mojej granicy Nori, również uwikłani w konflikt z Arwernami. Zwlekałem… a decyzję za mnie podjął los. Swebowie zaatakowali Nori, angażując mnie w wojnę, jako sojusznika. Natomiast, ja w tym samym czasie otrzymałem propozycję nie do odrzucenia z Rzymu, przekaz był jasny – wojna! Tak szybko jak wojna z celtami została rozpoczęta, tak samo szybko zawiesiliśmy broń. Niestety podczas potyczki moja główna armia została całkowicie rozbita, więc musiałem im ofiarować trochę złota. nie doceniłem rywala. W tzw. między czasie posłałem agentów do Italii, aby prześledzić przygotowania Rzymian. Okazało się, że wszystkie siły wysłali na południe, gdzie napierała na nich Kartagina. Doskonała okazja, aby ich zaatakować. Szybko przegrupowałem siły, zatrudniłem najemników i z łatwością podbiłem całą Italię, a także Brundisium. Nieoczekiwanie Odyrysowie podbili Cosentię, w ten sposób zabezpieczając moją południową granicę. W tym czasie Swebowie podbili Noreię. Byłem święcie przekonany, że w tamtym czasie Getowie nosili miano najsilniejszej frakcji i już nic nie będzie w stanie mnie powstrzymać.
Nastał pokój? Nic podobnego. Massalia podbiła Cisalpinę, pokonując Dalmatów i wypowiedziała wojnę Swebom. Po raz kolejny musiałem ratować się płacąc za rozejm z grekami. Mój germański sojusznik jest mi coraz mniej na rękę. Jednak nienawiść moich zachodnich sąsiadów do mnie tylko narastała, więc po 10 turach pokoju ponownie zebrałem wojsko i zaatakowałem Massalię. Wielki sukces! Co prawda Sweebowie wyzwolili Ligurię, nie widziałem w tym sensu, ale ja zdobyłem Patavium, Medhlan, Massalię oraz Tuluzę. Mój wróg schronił się w Arse, gdzie z przyczyn logistycznych nie mogłem po prostu dotrzeć, aby nie odkryć zupełnie flanki przed celtami. Arwernowie podbili Noreię i zaczęli mocno mnie nienawidzić. Zachłyśnięty sukcesem pochopnie ich zaatakowałem, choć ta wojna i tak wisiała w powietrzu. Szybko zająłem Norię, Korię, Octuduron oraz Vesontio. Niestety wkrótce przegrałem kilka ważnych bitew i ratowałem się wyzwoleniem Wiwisków, aby zabezpieczyć się przed atakami z półwyspu iberyjskiego, ponieważ wszyscy jego mieszkańcy wypowiedzieli mi otwartą wojnę. Mój wywiad nie zadziałał zbyt dobrze, za późno dowiedziałem się, że Arwernowie zajmują Mauretianię, Cartaginensis oraz Lusitanię i dysponują ogromnym wojskiem. Między czasie okazało się, że na północy Fryzowie zostali rozbicie przez Nerwiów wspomaganych Atrebartami. Z mapy świata zniknęli również Sekwanowie. Na ten moment bałem się wojny z północnymi plemionami, nie chciałem jej wszczynać. Jednak wkrótce okazało się, że moi kochani sojusznicy - Swebowie pogrozili im palcem, więc chcąc nie chcąc musiałem ich wspomóc. Nerwiowie oraz Atrebartowie szybko zostali rozbici, a ja zyskałem Treverorum, Nemetocenne, Bagacum, Flevum oraz Uburzis. Germanie natomiast wyzwolili Cymbrów. Celticę oraz Aquitanię, nie licząc Burdigali podbili przyjaźnie do mnie nastawieni Namnetowie. Po wielu bitwach wreszcie stabilna sytuacja, jest czas na umocnienie granic z Arwernami.
Sytuacja powoli się klarowała, stwierdziłem że nic nie stoi na przeszkodzie, aby podbić Genuę i skompletować prowincję. Niestety zapomniałem, że Liguria posiadała podpisany sojusz ze Swebami, którzy zdecydowali się poprzeć mojego oponenta. Trudno, najpierw rozbiłem Celtów, po chwili Swebów, a na koniec wspierających ich Cymbrów. Wybuchły kolejne konflikty. Namnetowie zostali rozgromieni przez Dumnonów, którzy postanowili opuścić swoją wyspę. Byłem zmuszony zerwać sojusz z tymi pierwszymi, aby ratować skórę, ponieważ nie dysponowałem żadnymi siłami na północy. Na niedomiar złego Kartaigna została rozbita przez Seleucytów, którzy bez wahania, jako najsilniejsza frakcja antycznego świata wypowiedzieli mi wojnę. To będzie bardzo ciekawe starcie. Cieszy mnie, że na wschodzie życie utrudniają im Kimmerowie, ale nie sądzę, że będą w stanie przetrwać taką wymianę ciosów, ponieważ armie należące do licznych satrapii Seleucydów również wyruszyły na plac boju. Wojny trwały kolejnych kilka lat. Udało mi się odbić kilka regionów tj. Cenabum, Syracusae, Lilybaeum. Syrakuzy przeniosły się do Alalii. Rzym zamieszkuje Karalis, którego nie można tak po prostu podbić. Scytowie do tej pory mnie nie zaatakowali. Wspomniałem już, że na północy nie mam praktycznie żadnych sił militarnych, ale bardzo słabo wyglądam również na zachodzie i południu, gdzie odbywają się regularne walki. Wojny mnie mocno wyniszczyły i moje imperium przypomina kolosa na glinianych nogach.
Po analizie sytuacji, zebrałem większość moich wojsk i ruszyłem na Dumnonów. Moje obawy były bezpodstawne, szybko się z nimi uporałem, zdecydowane zwycięstwa we wszystkich potyczkach. Kolejno przejmowałem Bibracte, Nemossos, Lemonoum oraz Namnetum. Z wojny skorzystali również Icenowie, którzy postanowili opowiedzieć się po mojej stronie i skompletować prowincję - Britannia, Iska padła po kilku bitwach. Ja zdecydowałem, że wyspę pozostawię w spokoju. Icenowie zaproponowali mi handel oraz pakt o nieagresji, natomiast Kaledonowie zamieszkujący Eildon oraz Eblanę najwyraźniej nie palą się do wojny, udawali że mnie nie ma. Temat północy mam więc prawdopodobnie zamknięty, przynajmniej na ten moment.
Oczywiście Arwernowie nigdy nie wybaczają i wyprawili do mnie kolejne eskapady. W sumie 5 armii złożonych głownie z elitarnych jednostek. Ponownie sprawdziła się stara metoda z zasadzkami. Celtowie chętnie wpadają w takie rzeczy i uciekają z podkulonym ogonem. Rozpoczęły się krwawe walki z wojakami Kantabrów, Massalii oraz Turdetanów, oczywiście wciąż wspomaganych Arwernami. Granice się przesuwały w kierunku półwyspu iberyjskiego, który stopniowo zacząłem przejmować. W większości bitew zwyciężałem, ale co chwila zdarzały się bolesne rozczarowania i utrata regionów. W tym samym czasie na morzu pokonałem Seleucydów, co okazało się decydujące. Przejąłem Carthago, równocześnie utraciłem Lilybaeum oraz Syracusae na rzecz Rzymian, których w dalszym ciągu nie potrafiłem pokonać. Tutaj nie chodzi o żaden respekt, oni po prostu potrafili dobrze się bronić, więc musiałem ich wyczekiwać i topić floty. W pewnym momencie zapragnęli kolejnych podbojów i wykurzyli z Alalii Syrakuzy. Grecy również nie złożyli broni i wyemigrowali do Afryki, podbijając Thapsus, Cydamus oraz Garama. Osłabieni Seleucydzi nie robili im zbytnich problemów. Walki z Rzymem mocno zastopowały moje podboje, więc stwierdziłem, że trzeba dać szansę Kartaginie. Wyzwoliłem ich podbijając nie pilnowanego Lilybaeum. Bardzo szybko zyskali Syracusae i zaczęli rozglądać się za kolejnymi terenami do zasiedlenia. Ja zaskoczyłem Rzymian od północy i odbiłem Alalię. Sytuacja wróciła do normy tj. Rzymianie obsadzili wojskiem Karalis, z tym że obecnie wspiera mnie Kartagina, więc wierzę że los Rzymu jest już przesądzony.
Czas sprzyjał ekspansji, więc rzuciłem wszystko czym dysponowałem na Celtów oraz Iberyjczyków. Nie potrafię zliczyć wszystkich bitew, ale ostatecznie opanowałem wszystkie zachodnio-południowe prowincje – Tarraconensis, Lusitanię, Cartaginensis, Baeticę, a nawet Mauretanię. Niestety utraciłem Carthago na rzecz uciekających na wschód Arwernów, ale szybko naprawiły to Syrakuzy, kończąc ich marny żywot. Odetchnąłem z ulgą, bo była to najsilniejsza frakcja zachodniej części antycznego świata. Niedobitki włóczą się po morzu, postanowiłem, że bezpieczniej będzie pozbyć się pozostawionych wcześniej Wiwisków, tym bardziej że po wybuchu buntu i utraty przez mnie Lemonum, przejęli osadę. Seria szybkich bitew, nie mieli szans. Zachodnia część Europy nie licząc wysp brytyjskich jest jednolicie oznaczona barwami Getów. Od Sarmatii po Mauretanię. Oczywiście wciąż z Rzymem i Kartaginą na wyspach. Okazało się również, że Massalia uciekając przede mną dotarła aż do Thracji, gdzie rozgromiła Odyrysów przejmując Odessos oraz Antheię. Jednego sojusznika mniej. Planowałem, że to będzie mój kolejny kierunek podbojów, podobnie myślę o Scytach, których mocno przetrzebili wojownicy Armenii. Zastanawiała mnie również kwestia Tylis. W tamtym czasie mieliśmy podpisany sojusz obronny, jednak na pogłębienie więzi nie mają ochoty, a zamieszkują Macedonię oraz Syrię, które są mi niezbędne do odniesienia zwycięstwa militarnego. Niestety nie wystarczy brzydka zdrada i nóż w plecy, ponieważ ostatnią wymaganą prowincją jest Persis, a tam wróg, gdzie okiem sięgnąć.
Rzymskie floty zatopione, wróg otoczony i rozgromiony – ostatecznie przejąłem Alalię oraz Karalis. Icenowie zerwali ze mną pakt o nieagresji oraz umowę handlową, więc dla bezpieczeństwa wybrałem się na wyspy. Walki były zdumiewająco jednostronne, nieco rozczarowany ruszyłem dalej na Kaledonów i objąłem rządy nad dwiema nowymi prowincjami. Następnie skierowałem się w jedynym możliwym kierunku ekspansji – wschód. Scytowie wyraźnie przegrywali z Armenią, więc z przyjemnością odebrałem im Galic oraz Tur, w ten sposób kompletując nową prowincję. Za sobą pozostawiłem jedynie sprzymierzeńców – Ardiajów, Kartaginę oraz Syrakuzy, które dotarły aż do granic odrodzonego Egiptu.Niespodziankę zgotowała mi Massalia, przejmując moją stolicę i tym samym wywołując niedobór żywności. Nie do końca to rozgryzłem, ale jeżeli tracę stolicę to automatycznie żywność spada o około -200. Być może taki to urok barbarzyńców. Powołałem do życia dwie nowe armie i odbiłem Malvę. Natomiast Tylis wyparło ich z Thracji i tak grecy pożegnali się ze światem.
Próbowałem przekupić Tylis oraz Kimmerię, niestety nie można ich było przekonać do sojuszów militarnych, więc pozostał podbój. Na początku zerwałem wszystkie traktaty z Tylis. Dołączyłem do wojny, którą toczyli z Blemmjami, nie chciałem jej wypowiadać bezpośrednio, ponieważ rzuciła by się na mnie Partia oraz wspomniana Kimmeria, z którymi na walki przyjdzie jeszcze czas. Bez najmniejszego wysiłku zdobyłem Thrację, Macedonię oraz Hellas. Stwierdziłem, że nie ma sensu pozostawiać za sobą niedużych frakcji, więc pokonałem również Knossos oraz Rodos. Następnie skierowałem się na wschód przez Nicomedię, Pergamon, Pessinus, Ephesus i Side, gdzie doznałem sromotnej klęski. Szybko jednak przegrupowałem siły i ruszyłem na wroga. Po niespełna roku spłonęło Tarsus. Na mojej drodze Syria. Niestety Palmyra należy do Kimmerów, więc będę zmuszony, aby wypowiedzieć im wojnę, ponieważ potrzebuję całej prowincji do odniesienia zwycięstwa. Wcześniej jednak chciałbym pozbyć się z tych terenów Tylis, aby podpisać z nimi rozejm, dzięki temu wojna z Kimmerią będzie łatwiejsza. Następnie chciałbym skierować się prosto do Persis, gdzie czekają już na mnie silni Partowie. Szczerze powiedziawszy czuję się odrobinę zmęczony tą kampanią, więc nie zamierzam jej na siłę przedłużać. Posiadam 86 regionów, więc wystarczy jedynie podbić dwie brakujące prowincje.
Rozgromiłem Tylis i Egipt, w znacznej części ukróciłem macki Kimmerów oraz Armenii, wypierając ich z Azji mniejszej i Arabii. Partowie nie oczekiwali na mój atak, próbowali mnie zaskoczyć i znacznie się przyczynili do przedłużenia końcowej część kampanii. Zmusili mnie do uwolnienia kilku frakcji (Pont, Trapezunt, Katiarzy, Scytowie, Himjarytowie oraz Ma’in), aby zabezpieczyć flanki. Odegrałem się przejmując ich stolicę i upragnioną prowincję - Persis. W tej części świata prócz Egipcjan, nie miałem praktycznie żadnej konkurencji militarnej. Partia mnie rozczarowała wysyłając do boju słabe jednostki.
Zwycięstwo !!!
http://zapodaj.net/images/e93b00f051ab4.png
Ituriel32
21-10-2015, 09:42
Getowie i ta ich Persja.
A Rzymianie są ciężkim przeciwnikiem bo większość ich jednostek jest pancerna, do tego garnizony miejskie (rozbudowane o czerwone budynki) robią wrażenie z powodu ilości i jakości.
Co do Brytów to oni są cieniutcy, problemem jest tylko wyrwanie pierwszego regionu, a później jest już łatwo.
Widzę że zmagania już prawie ukończone i rozpoczęta nowa Egiptem.
Nie wiem na ile będę konsekwentny w tych swoich poczynaniach Egiptem, ale chciałem na chwilę "zmienić" kulturę i lokalizację. Natomiast, gdy dokończę grę Getami podzielę się jakimś screenem i być może pokuszę się o swoje podsumowanie tej frakcji. Absolutnie się zgadzam, co do trudności walk z Rzymianami. Wielkie dzięki, że poświęciłeś czas, aby to wszystko przeczytać.
Edit 2015-10-27
Screen wrzuciłem do powyższego posta, żeby to jakoś zwięźle wyglądało. Natomiast tutaj chciałbym krótko podsumować zarządzanie, bitwy i ogólnie kampanię tą frakcją.
W zależności od stylu gry, ktoś może stwierdzić, że wojsko jest marne lub co najwyżej średnie. Na szczęście mamy duży bonus w postaci niedrogich najemników. Pierwsze podboje właściwie muszą opierać się na takiej armii, sprawę trochę komplikuje ogromny koszt utrzymania przekupnych wojaków, więc rekrutujemy ich bezpośrednio przed starciem i żegnamy tuż po walce. Dużą zaletą jest dostęp do sierpowych już na początku gry, dobrze sprawdzają się do flankowania, otaczania i dobijania rywali, którzy nie posiadają jednostek atakujących na dystans. Niestety długo tak nie zajedziemy, przeciwnik się zbroi, więc priorytetem powinno być dorobienie się jednostek elitarnych. Getowie mają predyspozycje do obrony swoich osad, atak nie jest ich silną stroną. Bardzo chwaliłem sobie ciężkich łuczników dackich, wielokrotnie ratowali mi skórę. Jeżeli budżet nie pozwalał na utrzymanie elity opancerzeni włócznicy skutecznie potrafili powstrzymać szarżującego przeciwnika. Trochę zawiodłem się na konnicy. Szlachetni konni poruszali się dosyć niemrawo i służyli głownie do ochrony przed flankowaniem. Włócznicy konni na początku gry zdecydowanie punktują wrogich strzelców, ale brakuje im odrobiny szybkości, aby możliwe było nieustanne nękanie przeciwnika, dosyć łatwo dają się złapać przez wrogie jednostki. Natomiast Konni łucznicy istnieją wyłącznie w statystykach. Ograniczyłem się do dwóch oddziałów, które otrzymałem na początku rozgrywki. Jeżeli ktoś chciałby kontrować nimi jazdę nomadów, niemiło się zaskoczy. W późniejszym etapie gry moje armie składały się z maszyn, ciężkich łuczników dackich oraz szlachetnych konnych, szermierzy i włóczników. Taki zestaw nie miał już sobie równych.
Ekonomia przedstawia się bardzo mizernie, tutaj jest gorzej niż pod względem militarnym. Marzy Ci się wojsko zapomnij o rozbudowie osad. Chcesz rozwijać budynki, odpuść regularne wojsko i zacznij polegać na najemnikach, zatrudnianych jedynie na czas bitew. Początki są bardzo trudne, skarbiec świeci pustkami i właściwie nie ma nadziei na zmianę sytuacji. Po zdobyciu kilku prowincji warto je specjalizować, najlepiej wychodzimy na przemysłowych, głównie czerwone budynki. Zaczynając kampanię zdecydowanie lepiej zachować trochę złota, aby posmarować niezadowolonemu sąsiadowi, a niżeli werbować na potęgę beznadziejne włócznie.
Tyle ode mnie :)
Powered by vBulletin® Version 4.2.5 Copyright © 2025 vBulletin Solutions, Inc. All rights reserved. Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski support vBulletin©