-
Kersijana
Gdy w uszach jej zabrzmiało słowo "Hebanowa Rękawica" odruchowo chwyciła Elfa za rękę... Nie była pewna czy ukryła przerażenie w swoich oczach, ale starała się zrobić pozory. Drżącym głosem odpowiedziała księżniczce... Nie, Pani. Jej zachowanie jednak mówiło coś innego... Zaczęła się nerwowo rozglądać, tak jakby już szukała swego demona gdzieś się czającego.
-
Kersijana:
Elrohir mocno uścisnął Twą dłoń i przysunął bliżej siebie, by dodać Ci otuchy. Beatrice natomiast chwyciła drugą Twą dłoń i rzekła prosto w oczy - przy nas nic ci nie zrobi... Ale pytałam raczej, czy boisz się wojny... Bo wiesz, że ona będzie nie tylko na bitewnych polach? Będzie w lasach, we wsiach, miastach i zamkach... Wszystko będzie płonąć i ociekać krwią... A mówię ci to... Bo nie widzę byś była wojowniczką, a mimo to z jakiegoś powodu tu przybyłaś nam pomóc.
Catherine:
Adela rzekła nerwowo - nie mogę pożartować, bo zaraz się obrażasz i myślisz, że ja na poważnie. Jakbyś mi nie ufała! Zamknęła oczy i odwróciła głowę od Ciebie.
-
Catherine
A myślisz że ja....ups....hihihi - powiedziała chichocząc radośnie
-
Kersijana
Wojna sięgnie wszystkich, bez wyjątku... Popatrzyła na Elfa chwilę i spojrzała w oczy z powrotem księżniczce. Bez względu gdzie bym się starała ukryć czy ktokolwiek ,ona go sięgnie. Astera kierując moją drogę ku Wam, musi mieć jakiś plan... A ja ufam jej i wierze, że nic bez przyczyny się nie dzieje... Uścisnęła jeszcze mocniej dłoń Elfa... Czy wojny się boję?... Tylko głupiec by się jej nie bał, ale lepiej stanąć bestii na przeciw i spojrzeć jej prosto w oczy wtedy ona słabnie... Gdy plecy w tchórzostwie się pokaże, wtedy ona na sile przybiera i nami władać zacznie... Czy żyjąc w ukryci będziemy wolni, czy dając życie za sprawę wolność zyskamy? Ja już odpowiedziałam sobie na to pytanie...
Masz rację Pani, Nie jestem wojowniczką.... Ale Astera dała mi inny dar.... Elfka położyła jej dłoń na policzku.... Czujesz ciepło Pani z niej płynące? To moja moc... Umiem uzdrawiać. A na wojnie to może być błogosławieństwo.... Albo i przekleństwo.... dodała w myślach... Nadal była zdenerwowana i rozglądała się... Czyżby Oni zwerbowali zakon Hebanowej Rękawicy?
-
Kersijana:
Królewna uśmiechnęła się przyjaźnie do Ciebie... Rozumiem cię, eee, znaczy nie rozumiem, no może tak częściowo, ale dziękuję ci, przyda nam się uzdrowicielka taka jak Ty... Mojej mamie może nie wystarczyć sił, żeby wszystkim potrzebującym pomóc.
Elrohir chyba powoli traci cierpliwość do gadania Beatrice...
Catherine:
I kto tu jest żmiją! Krzyknęła Adela patrząc na Ciebie. Gupia jesteś, wiesz? Hihi.
-
Catherine
Tośmy się dobrały,dwie żmije hihi - powiedziała i wzięła ją na ręce całując przy tym w policzek
-
Kersijana
Wyczuwała, że Elrohir się niecierpliwi i zaczyna irytować, ale zapytała jeszcze Beatrice... Widzę Pani, że Nie jesteś sama,,, to może my później przyjdziemy?
-
Arstan, Catherine, Kersijana:
W czasie, gdy Kersijana mówiła, do namiotu weszła Catherine z Adelą na rękach, a zaraz potem i Arstan. No eee... Siadajcie, spocznijcie wygodnie i... No usiądźcie - rzekła Beatrice i okryła śpiącą Margaret kołdrą.
-
-
Kersijana
Widząc Barbarzyńcę zaniemówiła jednak... Jej dłoń ściskała dłoń Elfa, ale czuła jak się robi mokra.....