Cóż, jeśli będą atomówki z Attili to pewnie długo nie pogram, jedna z najbardziej wkurzających rzeczy jakie trafiły się Total Warom :(
Wersja do druku
Cóż, jeśli będą atomówki z Attili to pewnie długo nie pogram, jedna z najbardziej wkurzających rzeczy jakie trafiły się Total Warom :(
Chyba, że tylko Chaos i Zwierzoludzie będą niszczyć osady, to ok. Jeśli natomiast wszyscy to ja podziękuję za dłuższą grę na single'u.
Tymczasem jest to całkowicie zgodne z uniwersum. Warhammer to nie rozwój i postęp tylko postępująca apokalipsa.
Ale tu narzekania i płaczu.... Ja tam przyjmę wszystko co dadzą na klatę. Atomówki? Brak podbijania miast sojuszniczych państw? Spoko, będzie ciekawiej. Nie wiem jak wy w serie TW graliście, że boicie się i narzekacie na prawdopodobną konieczność użerania się z byłym sojusznikiem plądrującym nasze miasta. Walka na kilka frontów, użeranie się z AI i głupimi skryptami to nieodłączna część tej serii, utrudniająca rozgrywkę graczowi.
Jak dla mnie to Warhammer zapowiada się ciekawie i niedługo na pewno kupię pre order :)
Wprost przeciwnie. Z ideą zawierającą się w słowach "Wojna Totalna" będzie miało najwięcej wspólnego ze wszystkich części serii. W Warhammerze nikt nie bierze jeńców, a klimat świata to postępująca erozja. Połowa ras walczy ze wszystkimi pozostałymi, a reszta z prawie wszystkimi. To jest właśnie klimat wojny totalnej, gry o sumie zerowej.
To, że są wprowadzane pewne modyfikacje stosunku do dotychczasowego standardu jest właśnie fajne. Gram w Total Wary od czasów dema pierwszego Shoguna i ten model gry, który był dotychczas już dawno zaczął mi się nudzić. Kupiłem Attille, wchodzę do bitwy i myślę sobie - kolejna bitwa, jakich rozegrałem setki... to jest nuda. Ciągle to samo.
Po serii gier oczekuje rozwoju, a nie kosmetycznych modyfikacji. Bardzo mnie ucieszyło to, ze CA zaczęło fabularyzować kampanie, ograniczać przestrzeń na których się rozgrywają (sprawiając, ze mapy sa bardziej szczegółowe), wiązać je z konkretnymi postaciami, ograniczać do kilkunastu lat ew. kilku dekad co pozwala na odwzorowanie rytmu zmieniających się pór roku. To jest coś co postulowałem już na tym forum dawno temu. W tym widzę przyszłość serii. Według mnie powinni wprost odwzorowywać w grach konkretne konflikty wydając np. grę o Wojnie Trzydziestoletniej, świetną kampanią byłby taki Potop gdzie można byłoby się w singlu wcielić w rolę RON upadającej pod ciosami Kozaków, Rosjan, Tatarów i Szwedów z opcją uderzenia Tureckiego. Byłaby to kampania z klimatem i stosunkowo dużą różnorodnością armii. Duża skala to duży poziom ogólności. Mała skala to dużo szczegółów i klimat.
Dla mnie ciekawą koncepcją jest byłby taki "odwrócony rozwój", tj. koncepcje, gry w której zamiast rozwoju gospodarczego terytorialnego, państwo się zwija. Coś w tym rodzaju mieliśmy w Attilli przy grze Rzymem. Mam nadzieję, ze w Warhammerze, a przynajmniej którymś z dodatków też się to w końcu pojawi i będziemy bronić się przed nieuchronnym upadkiem.
Koncepcje forsowane przez projektantów TW przyjmuje z entuzjazmem, bo to w mojej opinii, gracza TW od początku serii, multiplayerowego weterana, battlowca i erpegowca, kroki w dobrym kierunku. Widzę Warhammera jako grę, w której Imperium najpierw konsoliduje siły poprzez zjednoczenie i rozwój ekonomiczny pod wodzą Kaisera, a potem prowadzi beznadzieją obronę przed coraz silniejszymi wrogami, którzy sukcesywnie je niszczą.
Podobnie widzę Krasnoludów, broniących się przed nawałą Zielonoskórych i Skavenów, pod ciosami których nieuchronnie padają kolejne Karaki, prowadząc do nieuchronnego upadku tej rasy.
Stary Świat jest skazany na upadek i mam nadzieję, ze w tej grze taka koncepcja zostanie zaprezentowana ;)
Nie zgadzam się, bo właśnie Total War'em nie można nazwać gry, która zamiast stawiać na rozwój naszego państwa (np. Imperium) i podbijanie sąsiadów miałoby być zmienione na upadanie państw dobra na rzecz zła tylko dlatego, że tak jest w lore. Ja chcę właśnie np. Krasnoludami potwierdzić swą potęgę i zniszczyć każdego, niczym Tau w Warhammer 40.000. W Attyli mogłeś jednak Rzymem przełamać złą passę i odzyskać wszystkie ziemie i pokonać każdego, kto stanął Ci na drodze. Przykład nietrafiony. Uważam też, że to, co zrobili w Total War: Rome II i w Attyli, czyli zniesienie limitu czasu, do kiedy mamy podbić daną ilość terytorium, jest dobra. Nie chcę stawiać na szybkie podbijanie ledwie zrobioną armią innych państw, tylko stawiać na spokojny rozwój, niczym w Third Age'u.
I cały czas nie raczysz odpowiedzieć na moje/Temera pytanie. Czy jest to dla Ciebie na tyle trudne, by przejrzeć parę poprzednich stron i odpowiedzieć po prostu na nie?
Dodam więcej - liczę, że przy kampanii łeb w łeb puszczą wszelakie blokady i pozwolą każdej nacji na wszystko. Zechcę w takiej kampanii grając Imperium zniszczyć/zdobyć wszystkie miasta drugiego gracza, który gra Krasnoludami/Bretonnią? Owszem, powinienem mieć na to zgodę, a nie narzuconą blokadę. Jeśli byłaby blokada, to wg mnie ten tryb nie miałby wtedy sensu, a on jest właśnie wyznacznikiem tego, co lubię w Total War'ach tych nowszych. Kampanię mulitplayer w trybie przeciwko sobie, gdy moje zadanie sprowadza się do całkowitej anihilacji drugiego gracza, bez względu na cenę. Dlatego uważam, że przy robieniu kampanii multi/trybu multi GW nie powinno mieć prawa się wtrącać i pozwolić CA na wszystko - w przeciwnym wypadku zabije to ducha i pełną swobodę tych trybów.
Może inaczej - nie jestem typem gracza singleplayer, od ETW się nauczyłem, że gra w kampanię w Total War bez drugiego gracza jako mojego przeciwnika jest bezsensowna ze względu na głupie AI. Ja się martwię, że właśnie kampanię multiplayer i tryb multiplayer spaprają ze względu na ograniczenia narzucone przez lore uniwersum. Jeśli w kampanii multiplayer w trybie przeciwko sobie nie będzie można całkowicie grając Imperium zniszczyć drugiego gracza, który gra Krasnoludami, to nie będę czerpać żadnej przyjemności z gry i będzie to dla mnie słabe. Dokładnie, słabe (wtedy będę liczyć tylko na to, że powstaną jakieś małe mody, które zniosą wszelkie ograniczenia co do rozwoju ras dobra). Ja rozumiem, że to narzucenia ze strony lore, że w Warhammerze tak jest, ale zrozumcie - to jest Total War. Wolna amerykanka, niszczenie wrogów, czy to sojuszników, czy to wrogów. A nie narzucanie mi "E, tego nie możesz, od dawna macie sojusz, który teoretycznie nie powinien być rozerwalny", albo "E, tego miasta nie możesz okupować, to był Twój były sojusznik". To nie jest to, czym Total Wary się kierowały i czym winny się kierować. Załóżmy, że gram Imperium - Chaos jako horda całkowicie pokonany, Wampiry z Sylvanii też, Orkowie i Skaveni gryzą ziemię. Zostaje Bretonnia i Krasnoludy. Na tym mam skończyć kampanię tylko? Niedosyt zostaje, więc chcę zniszczyć inne frakcje żyjące, zgodnie z duchem Total War. Ale nie mogę, bo jakiś programista zrobił, że nie mogę tego zrobić. Wg mnie ogranicza mi to swobodę ruchów i nie daje mi to pełni tego, co dawała mi seria Total War - możliwości podbijania wszystkiego, nawet swoich sojuszników. Jeśli chciałbym np. grając w kampanii w Rome II Epirem to też nie powinienem mieć zgody gry na podbój Kartaginy lub Iberii, bo Epir nigdy tam nie dotarł? Nie, mam zgodę na wszystko, zmieniam historię. Tego samego oczekuję w Warhammer Total War. Że obejdę głupi koniec świata oka Matt Warda i zniszczę Imperatorem całą hordę Chaosu poza tymi, co siedzą na Pustkowiach Chaosu, że zniszczę Wampiry, Orków i Skavenów, a także zrobię sobie dla żartów krwawą papkę z Krasnoludów i Bretonów.
Podsumowując, zrobić tryb zgodny z lore i tryb pełnego zniszczenia każdej nacji (że tylko wtedy można wygrać jakąkolwiek nacją) i wtedy obie strony zadowolone. Jestem osobą, której nie narzuca się pewnego systemu kampanii, czyli atakujesz wszystkich, tylko nie tego i tego. Po prostu wtedy szybko się nudzę i tracę chęć na zagranie w daną grę. W końcu płacę za coś, czyli wymagam też od twórców maksymalnego przyłożenia się do próśb swoich, jako gracza. Skoro jako gracz chcę zagrać tak, bym mógł nawet przełamać barierę "lore uniwersum", to powinno studio wypuścić darmowo dodatkowy tryb kampanii dla takiego gracza. I nie mówię tego sceptycznie w stronę CA, tylko w stronę GW, już raz zepsuło świetnie prosperujący projekt, jakim było Age of Reckoning. Tego nie życzę Total War: Warhammer i liczę, że CA przystanie na prośby nawet tej "niszy", jaką stanowią gracze w pełni Total War'ów. Tym bardziej, że mam nadzieję, że za wszelkie głupie pomysły GW na przełomie ostatnich 6 lat (mam tu na myśli Age of Reckoning, End Times od Matt Warda, Age of Sigmar) w końcu ta firma (GW) upadnie i nikt nie będzie kurzu po nich zbierać.
Czemu tak wokół tego tytułu się obracacie. Jakby to była nie wiadomo jaka marka. Każde odchylenie od odklepanej dla was formuły serio aż tak was zaboli? Może czas otworzyć się na zmiany. :/
Otwieranie się na zmiany jakimi są fabularyzowanie kampanii jest czymś dobrym, ale ograniczanie nam pełnej swobody w wyborze ziem i nacji, które chcemy zająć jest całkowicie bezpodstawne i niezgodne z duchem Total War'ów, na których poniekąd się wychowałem. Jeśli idą zgodnością z uniwersum to też powinni iść zgodnie z tym, czego gracze oczekują, nawet jeśli wśród graczy są tacy ludzie, co chcą niszczyć nawet swego sojusznika. Tego nie zmienicie niczym i mam wrażenie, że to Wy powinniście otworzyć się na to, że są ludzie, którzy nie chcą aktualnego modelu, jaki obrało CA z GW.
Sandbox jest może i fajny na pierwszy rzut oka. Ale gdzieś w 100 turze zaczynamy się nudzić. Nie ma żadnych atrakcji w stylu misji(darujmy sobie misję z Attyli i Rome :/) czy fabularnej kampanii. To właśnie ta otwartość i nieliniowość, której bronicie jest zgubna dla marki bo po prostu kampania po dłuższym czasie zaczyna być nudna. Przyznaj się Arroyo ile kampanii ukończyłeś :cool:. Jeśli rozwiążę problem nudy w późniejszym etapie rozgrywki za cenę niemożności wykonana absurdalnych ruchów to ja jestem na tak.