-
Inigo
Chłopak ukłonił Ci się odbierając momenty i przejmując od Ciebie wodze,chyba lubi tą pracę bowiem wydawał Ci się naprawdę szczęśliwy z tego że może się zająć Twoją klaczą....,nieznajomy zaś najwidoczniej był bardzo pochłonięty swoim wierzchowcem bowiem dostrzegł Cię dopiero jak przemówiłeś - Słucham? Ahh....,tak,z Andaluzji Panie....,Twój też zacnej rasy, Berber czystej krwi....
-
Inigo de Gastor
Hiszpan zdjął prawą rękawicę i podał dłoń nieznajomemu. Inigo de Gastor mnie zwą, dopiero dziś przybyłem do Nowego Świata.
-
Inigo
Esteban de Garcia....,ja już od miesięcy jestem w tej dziurze...,ehh,nie mogę się doczekać aż znów ujrzę Toledo.... - odparł ze smutkiem również podając Ci prawicę,po chwili dodając - Poznałeś już naszego wodza? Cortesa? Cóż to za człowiek,tylko on mnie tu trzyma bo wiem że to właściwa osoba na właściwym miejscu i jest najlepszą gwarancją że zdobędę to po co myślę że obaj przybiliśmy....
-
Inigo de Gastor
Osobiście go nie spotkałem, ale z tego co słyszałem jego umiejętność dowodzenia dorównuje porywczości, możemy zatem być dobrej myśli. El Dorado... Tylko tak mogę odkupić swe winy, przeklęta głupota...
-
Inigo
Zaiste to prawda co o nim mówią.....i nie przejmuj się mości Inigo....,każdy z nas ma coś na sumieniu....,a teraz wybacz mam jeszcze kilka spraw do załatwienia a i Ty pewnie jesteś głodny,do zobaczenia w obozie,tam też na pewno spotkasz Cortesa - odparł jeszcze raz podając Ci dłoń,tym razem na pożegnanie i dosiadając swojego wierzchowca
-
Inigo de Gastor
Bywaj panie - konkwistador uścisnął dłoń Estebana i udał się do karczmy.
-
Inigo
Jeżeli po ujrzeniu stajni liczyłeś na to że w środku zastaniesz podobną pustkę pierwszy rzut oka na salę rozwiał te wątpliwości bowiem karczma aż pęka w szwach...., wychodzi na to że będziesz musiał się do kogoś dosiąść....
-
Inigo de Gastor
Powoli podchodzi do karczmarza, w międzyczasie zerkając na bywalców karczmy, kto siedzi, jak wygląda, czy jest tu ktoś kogo poznał w czasie podróży itp.
-
Inigo
Nie poznajesz nikogo,widocznie reszta niedoszłych towarzyszy podróży albo zabawia się w zamtuzie albo wciąż próbuje się rozeznać w rozkładzie osady....,choć ulżyło Ci że nie ujrzałeś żadnego członka załogi Twojego okrętu....,wszyscy bywalcy karczmy to żołnierze bądź marynarze z okrętów wojennych stojących w porcie jedyny element miejscowy stanowią młode i zgrabne kelnerki co i rusz podszczypywane przez miejscami już mocno podpitych żołnierzy....,właściciel przybytku to już siwiejący biały mężczyzna,z całą pewnością europejczyk,gdy zbliżyłeś się do lady spytał - Witam w mojej skromnej gospodzie Panie,co mogę dla Ciebie zrobić?
-
Inigo de Gastor
Coś ciepłego do jedzenia i picia mi daj, byle mocno nie kopało - odparł karczmarzowi. Trzeba skończyć z chlaniem, Seleny nie odzyskam robiąc z siebie bydlę hehe.