Ricardo
Widząc pecha, jaki dotknął ich towarzyszy, profilaktycznie wzmocnił uścisk, jakim trzymał dostojnika, i starał się przebić za wodzem.
Wersja do druku
Ricardo
Widząc pecha, jaki dotknął ich towarzyszy, profilaktycznie wzmocnił uścisk, jakim trzymał dostojnika, i starał się przebić za wodzem.
Rodrigo de Suarez:
Rodrigo krzyknął głośno od ugryzienia tego dzikusa. Wkurzył się i to porządnie i od razu szarpnął z całej siły ręką na lewą stronę, do której dorwał się brudas, kierując jego łeb do góry. Gdy tylko ma okazję zabiera dłoń którą się bronił, by nie zepchnął go z konia przywala mu w twarz kilka razy, dopóki to ten nie odpuści.
Alejandro
Wycharczał jakieś przekleństwo, świat zwolnił, a jego dosięgło szaleństwo mordu, dał się ponieść. Z całej mocy gruchnął płazem dzikusa w łeb, jeśli to nie zadziałało próbuje do skutku, choćby miał rozwalić mu głowę. Jeśli dzikus straci przytomność, to trzyma go i jedzie za wodzem.
Mateo
Nic nie mówił głośno mając jeszcze w pamięci obelgi od byłych towarzyszy a obecnie od żołnierzy, z którymi musi walczyć... Cortes ani przez chwilę nie zdradził, że jest zadowolony z jego pomysłu..... A może kuźwa jednak jest na mnie wkurzony? hmmmm. sam nie wiem co o tym myśleć.... Czekaj no Mateo, jeśli jednak on poważnie mówił i jest na mnie zeźlony to rozszarpie mnie... hmmm w takim wypadku nie masz po co tam wracać.... To już lepiej przyjdzie ci zginąć od dzikich niżli tam wracać skazany na łaskę i niełaskę Corteza.... i wyśmianie przez kompanię...
Mateo zrobił coś co było chyba najmniej oczekiwane.... Zawrócił konia i pognał galopem z powrotem.... Może jak i ja znajdę jakąś ważną szychę tych dzikusów będę miał po co wracać... Jeśli nie to juz mnie nie zobaczą.... jak postanowił tak tez zrobił...
Mateo
Wracaj tchórzu! - wykrzyczał za Tobą Cortes,jeszcze masz czas by zawrócić,może to i nie taki zły pomysł bo widzisz przed sobą mrowie dzikich,z drugiej zaś jeszcze bardziej wpieniłeś wodza....
Alejandro
Chyba rozbiłeś mu głowę bowiem począł krwawić i stracił przytomność,pytanie czy go nie zabiłeś,jeśli tak to wódz nie będzie zachwycony....
Rodrigo
Złamałeś mu nos,bowiem usłyszałeś znamienne chrupnięcie jednak wciąż się Ciebie mocno trzyma....
Inigo
Kiedy zeskoczyłeś na ziemię nagle usłyszałeś miecz przebijający ciało i donośny,znajomy głos za swoimi plecami - Co z Tobą?Chcesz się dać zabić?Uważaj na plecy! - dziki jest nieprzytomny,chyba spadł mimowolnie nie zaś w zamierzony sposób....,bez trudu przerzuciłeś go niczym worek przez siodło i ponownie dosiadłeś wierzchowca....
Alejandro
No teraz szybko do obozu i do cyrulika z nim, lepszy martwy dzikus niż kawalerzysta. A Mateo hehehe, ciekawe. Alejandro trzymał dzikusa i podążał za wodzem, nie uważa, że postąpił źle. Jego życie jest warte o wiele więcej niż tego dzikiego. W raz z następnymi uderzeniami Alejandro co raz bardziej odzyskiwał jasność umysłu, tak samo jak uścisk słabł.
Inigo de Gastor
Spróbował się zorientować, kto to do niego krzyknął i zapewne ocalił życie. Nie poświęcił temu jednak wiele uwagi, ważniejszy byl rozkaz Cortesa. W stosownym czasie podziękuję komu trzeba, a teraz odwiozę sukinkota. Inigo mocniej niż uprzednio trzyma dzikiego.
Mateo
Mateo parł przed siebie rozpędzając konia do granic możliwości....Słysząc złorzeczenie Cortesa, zobaczył nagle mrowie dzikich. wylało się ono przed jego oczami.....Ich włócznie i łuki były niczym dzikie konary w nocy w lesie na bagnach.. złowrogie i przerażające, budzące najgorsze skojarzenia... Ilość wroga była nie do opisania...
Nagle z całych sił ściągnął wodze konia zanim byłoby za późno... O kurwa.... wyrwało mu się z ust.... Ja pierdolę,,,, Ale się musieli jebać, że tylu sukinkotów się namnożyło... Zawrócił konia i pognał z powrotem....Teraz parł jeszcze szybciej niż na wroga... Nie baczył na to czy kogoś stratuje czy nie....uciekał ile sił w nogach....
Rodrigo de Suarez:
Kurwa twoja mać! Padaj psi synu! - przywalił mu z miecza w ucho, a potem poprawia pięścią by ogłuszyć tego cholernego dzikusa. Wielka szkoda, że nie może go ubić... Bo ma ochotę. Jak już się "uspokoi" to przywala mu w skroń, byleby go nie zabić i jedzie dalej. Teraz będzie trzymać tą kurwę znacznie mocniej... Na pewno.
Wszyscy
Udało Wam się uspokoić jeńców a następnie przebić z powrotem za linię piechoty przy jej radosnych okrzykach,jedyne co Was zdziwiło to Mateo który minął wszystkich jeźdźców gnając jak oszalały na złamanie karku,chyba będzie miał poważne kłopoty....