Anna de Loiret
Mierzy do nas z jakiejś armaty, poczekajmy na to co strażnik odpowie Svenowi.
Wersja do druku
Anna de Loiret
Mierzy do nas z jakiejś armaty, poczekajmy na to co strażnik odpowie Svenowi.
Alessio
Przełknął głośno ślinę, i zamilkł czekając na rozwój wydarzeń.
Techniczny:
Przypominam że dnia 15.06.15 o godzinie 21:51 mija czas na deklarację zachowania Bradniego. Jako że, ani w tym temacie, ani na PW, nie miałem wiadomości o nieobecności gracza, w razie braku deklaracji po tej godzinie przejmę jego postać jako NPC'a - do czasu jej śmierci lub ponownej aktywności gracza (jeśli zdąży, bo u mnie NPC'e z przejętych BG nie mają długiego życia, w przypadku nieobecności już lepiej poprosić o przerwę na określony czas, niż oddawać swą postać w ręce MG). Ewentualne wiadomości o nieobecności gracza biorącego udział w tej przygodzie napisane w innych tematach, czy na czacie, nie będą brane przeze mnie pod uwagę.
Sven z Norski, Alessio Contrarini, Anna de Loiret:
Strażnicy przycumowali swą łódź do nadbrzeża Witajcie, poznaję rzekł ich dowódca podnosząc dłoń w geście pozdrowienia, gdy zszedł na ląd. Nagle jednak szybko ją opuścił. Albo dostrzegł w końcu trupa, albo usłyszał Alessia, bo nagle uniósł kuszę i spytał Kto zabił woziwodę? Jego podwładni również celują do Was z kusz. Usłyszeliście jakiś potężny rumor ze środka karczmy.
Bradni Algrimmson:
Koniec gry, dziękuję za uczestnictwo.
Alessio
Ja tam nic nie wiem,dopiero przed chwilą przybyłem na miejsce na krzyk tej oto Damy - tu wskazał na Annę, unosząc ręce do góry na znak okazania że nie ma złych intencji, jednocześnie będąc mocno zaniepokojonym zamieszaniem w karczmie i mimowolnie co chwila spoglądając w tamtą stronę.
- Jam, Maria di Filippi, to uczyniła w obronie własnej. Woziwodowie bowiem wodę powodującą zarazę dostarczają według słów obecnej tu Anny de Loiret - również wskazała na Annę. Gdy karczmarz chciał kupić następną partię wody, stwierdził że zapłaci dopiero wtedy, jak tamten się niej napije, by udowodnić ze czysta. A woziwoda od razu za kuszę chwycił, mimo że celowałam do niego z pistoletu, potwierdzając tym czynem zarzuty.
Strażnicy opuścili broń - Ale na Verenę, Jaśnie Panno, woziwodę?! Przecież to druga co do potęgi gildia w mieście ustępująca tylko gondolierom. Ma nawet swe przedstawicielstwo w Senacie.
- Dlatego Panie kapitanie w raporcie stwierdzicie, że usłyszeliście huk wystrzału i gdy dotarliście na miejsce tylko trupa znaleźliście i wciąż szukacie sprawcy zabójstwa.
- Jestem tylko sierżantem Pani, kapitan utknął w świątyni, a taki raport to kłamstwo którego zabrania mi wiara.
- Umny z Ciebie człek, a tacy szybko awansują - po tych słowach podała mu małą sakiewkę. To na ofiarę, by przebłagać Boginię za treść owego raportu. A wodę zabierzcie na pokład szpitala okrętowego, niech kapłanki ją zbadają i oczyszczą odpowiednim rytuałem.
Strażnicy kiwnęli głowami, i zajęli miejsca w obu łodziach.
Sven
Musimy sprawdzić co tu się dzieje, czy woziwodowie mają wodę z jednego źródła czy z kilku, no i pani Anno miałaś Radzie miasta sprawę przedstawić.
Techniczny
Co do nieinteresowania się zemdlonym krasnoludem, to był w karczmie, płacił, jak i my więc w 1 noc by się jego ciała nie pozbyli. karczmarz widział, ze był z nami, więc by raczej chciała zapłaty za ew. opiekę nad nieprzytomnym. Tak mi się wydaje.
Anna de Loiret
Najpierw przemyślcie, czy warto mówić radzie miasta cokolwiek o zatrutej wodzie, jako że mają swoich przedstawicieli w senacie. Mogą się zlęknąć że za naszą sprawą stracą swe dochody, co za tym idzie ściagniemy na siebie gniew jednej z najpotężniejszych gildii w mieście. Ja zaraz wrócę, przebiorę się w nową suknię. Zaraz po tych słowach poszła do pokoju przebrać się i włożyć bandaż od Glorginy.
Anna de Loiret:
Ledwo przekroczyła progi karczmy widzi Bradniego leżącego u podnóża schodów na piętro, ma skrzywioną pod dziwnym kątem głowę, nie rusza się. Po stopniach schodzi Glorgina.
Sven z Norski, Alessio Contrarini:
Zanim ruszycie dalej, chciała bym zamienić kilka słów z Wami na osobności odezwała się Maria po tym jak strażnicy odpłynęli.
Przepraszam że przerywam, ale co mam zrobić z Waszym towarzyszem? spytał się karczmarz mnąc nerwowo ręce. Tym, który pod stół się wczoraj wieczorem zwalił dodał.
Anna de Loiret
Zrobiła wielkie oczy na ten niecodzienny widok i podeszła bliżej krasnoluda, pochylając się nad nim. Ech, spadł pewno, nie ma szans żeby przeżył, pewno sobie kark pogruchotał jak biedny sir Leofwine na starość. Na palcach przeszła nad ciałem by go nie tknąć i rzekła do Glorginy - zajmij się nim skoro twój szwagier, ja muszę się przebrać.