Rodrigo de Suarez:
Kurwa... Może jednak warto tam wrócić? Posiedzę sobie tylko chwilę... Pancerza może lepiej nie zostawię, bo mnie tu okradną zaraz... - pomyślał, po czym usiadł na swoim "łóżku". Posiedział sobie chwilę i wrócił szybko do kolejki.
Wersja do druku
Rodrigo de Suarez:
Kurwa... Może jednak warto tam wrócić? Posiedzę sobie tylko chwilę... Pancerza może lepiej nie zostawię, bo mnie tu okradną zaraz... - pomyślał, po czym usiadł na swoim "łóżku". Posiedział sobie chwilę i wrócił szybko do kolejki.
Inigo de Gastor
Sam na rozchmurzonego nie wyglądasz - odparł z delikatnym uśmiechem, ściskając dłoń żołnierza a po chwili puszczając.
Alejandro
A to kurwisyn natychmiast zrywa się na nogi po czym wychodzi na zewnątrz gdzie jest trochę światła. Powyżej miejsc ukąszenia z jakiejś szmaty robi bandaż, który mocno uciska. Potem idzie do cyrulika. Stara się zachować spokój.
Ricardo
Graciela... Rzekł cicho uśmiechając się i podążając w stronę postaci.
Mateo
Marne co?Nie do końca rozumiem....,mów po ludzku a nie jakieś bzdury zaczynasz opowiadać....
Alejandro,Rodrigo
Spotkaliście się obaj w drodze do kolejki,niestety Rodrigo zauważył że jest....niemal dwukrotnie większa,a Alejandro ma sprawę nie cierpiącą zwłoki....
Ricardo
Nie możesz uwierzyć własnemu szczęściu,to Twoja Graciela we własnej osobie,odziana w piękną białą suknię ze złotym medalionem zdobiącym jej szyję - Witaj Ricardo....,czekałam na Ciebie,dołączysz do mnie? - powiedziała melodyjnie wykonując zapraszający gest ręką
Inigo
Też byś nie był na moim miejscu hehe,no ale mniejsza z tym,pójdę już.... - pozdrowił Cię skinieniem głowy i udał się w swoją stronę
Inigo de Gastor
Esteban! Zawołał konkwistadora i podszedł do niego - może ci jakoś pomóc, doradzić?
Ricardo
Pięknie wyglądasz, ukochana... Podszedł do niej bliżej, i spojrzał jej w oczy delikatnie ujmując jej dłoń.
Mateo
Ledwo powstrzymał się od tego by nie wybuchnąć śmiechem... Co za przygłupy na tej warcie...
Podniósł kamień z ziemi a do drugiej ręki wziął trochę piasku...
Ja to jestem w tej ręce.... i dmuchnął rozwiewając go w powietrzu... Pył... rozumiesz? a wy to jak skała.... dmuchnął w drugą rękę, ale kamień ani drgnął... Spuścił go na ziemię.... Teraz rozumiesz? czy mam ci nim przypierdolić imbecylu?
Matiemu przyjemnie czas spędzał na rozmowie z głupim i głupszym niemową... czekał aż w końcu Cortes przestanie zabawiać się wackiem i go przyjmie... Mam nadzieję że mi nie będzie chciał prawicy uścisnąć...
Mateo
Kamień?W sensie że my jesteśmy głupi a proch że jesteś miękki? - zapytał chyba powoli łapiąc Twoje aluzje....,albo przynajmniej tak mu się wydaje
Inigo
A masz jakieś porady na żonę,która wygnała mnie z własnych włości wraz ze swym kochankiem,wrabiając mnie w morderstwo mojej ukochanej siostry?! - wykrzyczał wściekle aż zaciskając pięści
Ricardo
Wiem....,ale nie po to Cię tu sprowadzono....,chodź,przejdźmy się,mamy niewiele czasu.... - odparła dając się wziąć za dłoń i powoli prowadząc Cię przed siebie
Ricardo
Wzbudziła w nim ciekawość, lecz pozwolił się poprowadzić. O co chodzi? Czemu mamy niewiele czasu? Spytał po drodze.