-
Alessio
Jak to opuścić miasto - poczuł się jak by ktoś zdzielił go obuchem w głowę,zrobiło mu się gorąco na całym ciele,zatoczył się lekko i oparł o ścianę - to niemożliwe,Mario dlaczego mówisz takie straszne rzeczy? - mówił jakby nieobecnym głosem.
-
Anna de Loiret
Przestań Mario, ja straciłam swój dom i co noc płaczę z tego powodu, a ty mówisz mu by opuścił swoje miasto? On tu mieszka, i póki Miragliano stoi, Alessio zapewne go nie opuści... Może i szlachcicem nie jest ale pewne wartości szanuje o dziwo. Bretonnka po tych słowach zamyśliła się nieco, przechadzając powoli z jednego miejsca w drugie.
-
- Zagrajmy zatem w otwarte karty. Oczywiście nie muszę nadmieniać, że treść naszej rozmowy nie powinna wyjść poza tą izbę? Najpierw trzeba uratować to miasto. Po tym, nie musi je opuszczać na stałe, ale tylko na czas jakiś, dopóki cała sprawa nie przycichnie. I nie tylko On, ale Wy wszyscy, dla własnego bezpieczeństwa. Glorgina się tylko wyszczerzyła po tych słowach Marii.
- Mimo sporych wpływów w tym mieście, którymi dysponuję jako Róża Miragliano, nie zdołam Was ochronić. - kontynuowała Tileanka - Co do rad. Przydało by się sprawdzić czy kapłankom Shallyi udało się oczyścić wodę na szpitalnym okręcie w porcie. Zdobyć pełnomocnictwo elfów i dopiero z nim spróbować uzyskać pomoc Senatu. Może uda się Wam przy dowiedzieć skąd elfy biorą świeżą wodę, bo mają jakieś inne źródło zaopatrzenia w nią niż reszta miasta. No i najważniejsze, to nawet nie rada, ale wręcz zadanie które bym dla Was miała - sprawdzić co się dzieje w gildii woziwodów. Dyskretnie w miarę możliwości, ale jeśli okażą się w niej wszyscy winni zaistniałej sytuacji - nie powstrzymujcie swej broni, wybijcie wszystkich. Oczywiście w razie niepowodzenia będziecie zdani tylko na siebie, nie wplątujcie w to mej organizacji. W razie powodzenia także. W tym zadaniu można ponieść chwalebną śmierć, a wieść od niej dojdzie do odpowiedniej twierdzy, tylko muszę wiedzieć której, choć w samym Miragliano nie będzie się o niej wspominać.
- Karak Izor, wieść ma być o dokonaniach Glorginy Haydenketrry odpowiedziała zabójczyni trolli - faktycznie, dałaś mi powód bym jeszcze ich nie opuszczała.
- Jakieś pytania, podejmiecie się tego zadania? Jeśli to siedziba kultu, bardzo możliwe że spotkacie w niej demonologa, potrafiącego przyzywać mieszkańców domeny Chaosu. Demony jednak może zranić broń Glorginy.
-
Sven
Alessio damy radę sprawdzić co na okręcie kapłanek Shallyi się dzieje idąc do elfów? czy to nie po drodze? Sprawa pełnomocnictwa od elfów jest chyba najważniejsza, po jego zdobyciu sprawdzimy gildię woziwodów, czy macie inne pomysły?
-
Techniczny:
Dacie radę, okręt w porcie stoi, a port graniczy z dzielnicą elfów.
-
Anna de Loiret
Chwalebna śmierć powiadasz... Wolałabym polec na bretonńskiej ziemi, ale i taka wystarczy by Roland był ze mnie dumny. Zaraz wyruszamy, przygotujcie się, ja chwilę się pomodlę. Wyjęła miecz i uklękła podpierając się na nim, szepcząc do Pani Jeziora słowa modlitwy z prośbą o siłę i odwagę, przeprosiła także za wszystkie swe grzechy.
-
Alessio
Jest po drodze, owszem,ale to nie znaczy że nas na niego wpuszczą - powiedział wciąż jakby odległym głosem.
-
Sven z Norski:
Bariery w świątyni nie są szczelne. Zadbam o to by Twego towarzysza pochowano z honorami należnymi bohaterom, na koszt miasta. Potraktuj to jako zaliczkę rzekła Maria w norskim, z dziwnym miękkim akcentem.
-
Sven
Dziękuję pani za to, że zajmiesz się pochówkiem naszego druha, mamy inne sprawy na głowie, a jako obcy tutaj niewiele bym zdziałał. Skąd znasz mój język?
-
Sven z Norski:
W zakres mych obowiązków wchodzi znajomość języków potencjalnych wrogów miasta odparła w języku zrozumiałym tylko dla Norsa.